TELEFON DLA KOBIET DOŚWIADCZAJĄCYCH PRZEMOCY

Телефон для жінок, які зазнають насильства

CZYNNY PONIEDZIAŁEK-PIĄTEK
OD 11.00 DO 19.00

Активний з понеділка по п’ятницю з 14:00 до 19:00

Szukaj
Close this search box.

(Za)czytani w Gdańsku, zaczytani w herstorii

Szlaki Kobiet_okładkaJuż we wrześniu w Trójmieście trzecia odsłona projektu pt. (Za)czytani w Gdańsku realizowanego przez Miasto Gdańsk oraz Fundację Gdańską. W dniach 26 – 27 września na Długim Targu i Zielonym Moście czekać będzie moc atrakcji związanych z książkami i czytaniem. W programie m.in. wydarzenia herstoryczne, gry i zabawy dla najmłodszych, kiermasz książek oraz spotkania z gdańskimi autorami. Każdy chętny będzie mógł również odczytać fragment ulubionej książki w specjalnie przygotowanej „Zaczytanej Altanie”. W programie również warsztaty literackie dla dzieci, gra miejska oraz po raz pierwszy w Gdańsku – Próba Ustanowienia Rekordu Polski w czytaniu na głos fragmentu dzieła Güntera Grassa pt. „Blaszany bębenek”!

Przewidziano także program związany z herstorią, przygotowany we współpracy z Metropolitanką:

26.09 godz. 12.30 Spotkanie z autorkami książki „Szlaki kobiet. Przewodniczka po Polsce emancypantek” – rozdział: Gdańskie emancypantki – Barbara Borowiak, Dominika Ikonnikow, Anna Sadowska, prowadzenie: Bożena Olechnowicz.

26.09 godz. 13.30 Spacer z Metropolitanką. Trasą gdańskich emancypantek oprowadzi Anna Sadowska (zbiórka przy stoisku WiMBP)

O książce „Szlaki kobiet. Przewodniczka po Polsce emancypantek”

„Szlaki kobiet. Przewodniczka po Polsce emancypantek” pod red. Ewy Furgał jest pierwszą taką książką, która zbiera trasy śladami historii kobiet po różnych miejscowościach w Polsce. Zawiera 9 tras, które napisało 27 autorek, 64 fotografie i ma 160 stron. Dotychczas prace, trasy i szlaki grup i organizacji zajmujących się herstoriami prezentowane były osobno w różnych materiałach. Tym razem przedstawione są wspólnie, w jednym, bogato ilustrowanym tomie. Zapraszamy na spacery przypominające emancypantki z Gdańska, Konina, Krakowa, Łodzi, Milanówka, Poznania, Warszawy, a także trasy śladami historii kobiet żyjących na wsiach.

Książka „Szlaki kobiet. Przewodniczka po Polsce emancypantek” została opracowana i przygotowana w ramach projektu „Sieć inicjatyw na rzecz historii kobiet” finansowanego ze środków Funduszu Inicjatyw Obywatelskich, a także w ramach projektu „Historia kobiet narzędziem przeciwdziałania dyskryminacji” finansowanego z funduszy Europejskiego Obszaru Gospodarczego.

„Szlaki kobiet. Przewodniczka po Polsce emancypantek”
Redakcja: Ewa Furgał
Opracowanie graficzne: bang bang design
Wydawczyni: Fundacja Przestrzeń Kobiet
Miejsce i rok wydania: Kraków 2015
Liczba stron: 160
Na okładce: Ewa Szelburg-Zarembina, z zasobów Narodowego Archiwum Cyfrowego.

 Spacer szlakiem gdańskich emancypantek

Pisarki, nauczycielki, lekarki, bojowniczki o prawa wyborcze kobiet. Polki, Niemki, Żydówki. Wywodziły się z różnych środowisk, ale łączyła je chęć przełamywania ograniczeń przewidzianych dla kobiet ich czasów i głęboka troska o jakość życia ich towarzyszek, sióstr, córek i podopiecznych. W czasie spaceru po Głównym Mieście ich śladami poznamy biografie  twórczyni Misji Dworcowej Heleny Żelewskiej, dyrektorki żydowskiego gimnazjum Ruth Rosenbaum, pierwszej gdańszczanki z tytułem doktorskim Käthe Schirmacher i wielu innych.

 

Anna Sadowska – licencjonowana przewodniczka po Trójmieście, autorka bloga  www.jejhistorie.wordpress.com, poświęconego kobietom Pomorza, współautorka gdańskiej trasy w książce „Szlaki kobiet. Przewodniczka po Polsce emancypantek” oraz przygotowywanej do druku książki o Lucylii Pisarskiej, legendarnej nauczycielce łaciny z gdańskiego I LO. Mieszka na gdańskich Siedlcach z mężem, synem i przygarniętym ze schroniska zwierzyńcem – psem i dwoma kotami.

 

Barbara Borowiak – psycholożka z wykształcenia i edukatorka na rzecz równości i praw człowieka z wyboru. W pracy naukowej zajmuje się strategiami emancypacyjnymi robotnic ze Stoczni Gdańskiej, a w zawodowej zagadnieniami różnorodności społecznej. Członkini grupy społecznej Metropolitanka i autorka trasy po Stoczni Gdańskiej śladami jej pracownic, oraz współautorka gdańskiej trasy emancypantek.

 

Dominika Ikonnikow – historyczka,  autorka koncepcji i koordynatorka Akademii Dawnego Gdańska- cyklu wykładów o historii Gdańska organizowanych przez Instytut Kultury Miejskiej, współautorka subiektywnych tras zwiedzania po Głównym i Starym Mieście w Gdańsku śladami gdańskich prekursorek i działaczek polonijnych, lokalna działaczka na Biskupiej Górce i Piaskowni, radna dzielnicy Śródmieście, członkini społecznej grupy Metropolitanka działającej przy Instytucie Kultury Miejskiej, autorka cyklicznych tekstów historycznych prezentowanych w regionalnym portalu turystycznym- iBedeker.

Organizatorzy części herstorycznej: grupa społeczna Metropolitanka, Instytut Kultury Miejskiej

Belka

Zbieramy środki na wydanie „Teorii King Konga” – pomóż i Ty!

teoria_king_konga[1]Dziś wystartowała zbiórka środków na wydanie genialnej książki Virginie Despentes „Teoria King Konga”. To genialny manifest współczesnego feminizmu. Przyznają to jak dotąd wszystkie osoby, które miały okazję z nami o książce porozmawiać i które ją czytały.

Udało nam się nabyć prawa do wydania tej niezwykłej książki. Mamy też gotowe tłumaczenie. Teraz zbieramy środki na przygotowanie dzieła do druku i sam druk, oraz na działania promocyjne.

Serdecznie zachęcamy do wsparcia inicjatywy dowolną kwotą pod tutaj

Virginie Despentes napisała dotąd osiem książek. Na podstawie jej prozatorskiego debiutu „Baise-moi” powstał film „Gwałt”, głośny także w Polsce. Zanim Despentes została pisarką pracowała m. in. jako prostytutka, masażystka i sprzedawczyni w dużej paryskiej księgarni. W „Teorii King Konga” analizuje patriarchat, ale pisze także o swoim życiu. Ostro, celnie, bez znieczulenia. Przez wiele francuskich feministek jest uznawana za genialną pisarkę współczesną. Jedno jest pewne: jej proza nikogo nie pozostawia obojętnym.

Czym nas ta książka ujęła? To prawdziwy, współczesny feministyczny manifest! Napisany przez silną kobietę o sile kobiet. Ale nie tylko tych, które są u władzy,  robią karierę, czy mają pieniądze. O czym pisze? O tym, że ideał kobiety nie istnieje. Niepokorna, silna, wyznaczająca sobie i innym kobietom nową ścieżkę, pisze o swoich własnych doświadczeniach, gwałcie, prostytucji;  aktorkach porno,  wielkich feministycznych filozofkach i niedokończonej feministycznej rewolucji i o tym, kto ją przegrał, wreszcie o sile feminizmu i pisaniu książek, które nim stały się nagradzanymi bestsellerami, były tak niegrzeczne, niepokorne i wywrotowe, że nikt nie chciał ich wydawać. Dziś we Francji jej książki otrzymują prestiżowe nagrody i, co najważniejsze, zdaniem krytyków, niosą kolejną falę feminizmu…

Jej styl jest niepowtarzalny: bezkompromisowy, bezpardonowy, żywy, mocny i celny. Płomienny, bo „Teoria King Konga” to wielki feministyczny manifest u progu XXI wieku. Dzięki Tobie przeczytamy go także po polsku, dzięki Tobie może i w Polsce przyniesie on kolejną falę feminizmu! Wesprzyj wydanie książki teraz!

 

 

Gender w sztuce – recenzja wystawy w MOCAK-u

Słowo “gender” na dobre zagościło już w naszych słownikach. Wystawa prezentowana w krakowskim MOCAK-u prezentuje sztukę przedstawiajacą zagadnienia związane z płcią, kulturą i stereotypami płciowymi.

Do tematyki wystawy wprowadzają nas zdjęcia talerzy z pracy “Proszona kolacja”, na stale eksponowanej w nowojorskim Brooklyn Museum. Praca Judy Chicago prezentuje w symboliczny sposób 39 kobiet – od występujących w religiach pierwotnych i starożytnych kultach bogiń, w których wyobrażeniach przechowały się pozostałości czasów przedpatriarchaolnych, po XX-wieczne feministki. Praca stanowi świadectwo roli, jaką kobiety odegrały w dziejach ludzkości. Większośc z nich nie doczekała się uznania swoich dokonań w takim samym stopniu jak męzczyxni z porównywalnymi zasługami.  Znajdująca się na równoległej ścianie instalacja Jadwigi Sawickiej “Chciała, mogła”. Składjaa się na ną dwa napisy – “chciała nie mogła” i “mogła nie chciała”. Znajduja się one obok siebie, symbolizując przemiany, jakie przyniósł femimizm – wcześniej kobietom nie wolno było wykonywać okreslonych czynności, dzisiaj ograniczają je wyłącznie osobiste aspiracje. Ten prosty podział zostaje jednak zaburzony kiedy przyjrzymy się bliżej napisom – okazuje się bowiem, że mamy również takie kombinacje jak “mogła nie mogła”, “chciała nie chciała”. Skłania to do refleksji nad tym, jakie jeszcze czynniki – poza formalnymi zakazami i nakazami – wpływają na wybory życiowe kobiet.

Wystawa “Gender w sztuce” prezentuje prace, których autorzy i autorki starają się uchwycić wybrane problem związane z płcią i kulturą w świecie, w którym osiągnięte zostało równouprawnienie.

Nie brakuje tutaj opinii sprzecznych. Jurgen Klauke w instalacji “Przechodzenie – odchodzenie” sugeruje, że równouprawnienie płci zapewniło mozliwość czerpania przez kobiety z wzorców męskich, a przez mężczyzn – z kobiecych. Symbolem tej równości jest ostatnia fotografia, na której mężczyzna nosi na sobie suknię, początkowo noszoną przez kobietę – ona natomiast “przeniknęła” w męski garnitur. Bartek Jarmoliński w pracy “Confessions after Hours” pokazuje, że przenikanie idzie w jednym kierunku. Kobieta, która przywdzieje “męski” strój postrzegana jest jako bardziej dostojna, poważna, zaradna. Mężczyzna zakładający różową bluzkę i inne elementy ubioru uznawanego za “kobiecy” zaczyna być traktowany podejrzliwie. W innej pracy – “Twoje buty świadczą o tym, kim jesteś” – Jarmoliński pokazuje w jaki sposób drobny element stroju, jakim są buty na szpilkach, zmienia postrzeganie mężczyzny w naszych oczach. Wideo “Jasny / ciemny” autorstwa pary performerów – Mariny Abramović i Ulay’a – przypomina, jak najbardziej słusznie, że równouprawnienie to dopiero początek dyskusji o gender i naszym wzajemnym postrzeganiu.

Wystawa prezentuje nie tylko twórczość artystów współczesnych. Obraz “Pochodzenie świata” autorstwa XIX-wiecznego malarza, Gustave’a Coubert, był bodaj pierwszym wyobrażeniem waginy prezentowanej jako element sfery intymnej autonomicznego podmiotu, a nie sfera erotycznych zainteresowań płci męskiej. Innym ciekawym przykładem jest praca Bolesława Cybisa z 1937 r. – umieszczenie w akcie nagiego mężczyzny stanowiło złamanie konwencji, w myśl której akt musi prezentować ciało kobiece. Zamiast atrybutów płciowych, Cybis zdecydował się jednak na wyeksponowanie stóp – nasuwających skojarzenia ze stopami pielgrzymów na obrazie Caravaggia.

W tematyce wystawy mieści się również tematyka tożsamości współczesnych mężczyzn.  W tym miejscu ponownie warto przytoczyć dwie prace Bartka Jarmolińskiego – “Antyatlas” oraz “Wartości prawdziwego mężczyzny”. Pierwsza z nich prezentuje mężczyzn w pozycji embrionalnej, nieradzących sobie z odnalezieniem własnej tożsamości w świecie, w którym kobiety wywalczyły równouprawnienie. Druga praca to nagranie rozmów z mężczyznami w różnym wieku, odnoszących się do porzekadła o trzech rzeczach, które powinien zrobić w życiu każdy mężczyzna. Większość z nich odnosi się do tych zasad krytycznie. Nie wszyscy umieją zaproponować inną definicję męskich powinności. Niektórzy akcentują znaczenie odpowiedzialności za drugą osobę. Praca skłania odbiorców – przede wszystkim mężczyzn -do własnych przemyśleń w tym temacie. W zdjęciach Lubriego – “Pięć aktów” oraz “Hard Candy” – przewijają się z kolei obrazy mężczyzn starających się wpasować w tradycyjnie “kobiece” konwencje, niespecjalnie sobie jednak z tym zadaniem radzących. Andrea Fraser, odtwarzając w swoim wideo “Mężczyźni na linii” zapis audycji z udziałem mężczyzn rozmawiających o feminizmie i o konieczności zaakceptowania tego ruchu przez mężczyzn, W swojej interpretacji artystka wprowadza elementy samozadowolenia i protekcjonalności, przez co wydaje się podważać szczerość intencji osób wypowiadających się w audycji.

Z pozostałych prac, warto zwrócić uwagę na “Patchworkowe rodziny” Małgorzaty Markiewicz, “Zbuntowaną” Shirin Neshat i  “Aldonę” Piotra Wysockiego. Markiewicz podejmuje temat przemian modelu rodziny, kaząc dzieciom z takich rodzin zaprezentowac swoje rodziny. Dzieci bez zastanowienia wskazują na to, że do ich rodziny nalezy “chłopak mamy’ czy “dziewczyna taty”. Neshat zwraca uwagę na problem niedoceniania roli kobiet w kulturze islamskiej – z jednej strony sali widzimy mężczyznę markującego śpiewanie, otoczonego publiką złożoną z samych mężczyzn, z drugiej strony śpiewaczkę prezentująca profesjonalny repertuar przed pusta salą. “Aldona” to zapis wideo zakończonych sukcesem starań osoby transpłciowej o dokonanie operacji zmiany narządów płciowych, wspieranej finansowo przez samego artystę. Przyznaję że osobiście nie wytrzymałem oglądania sceny prezentującej sam proces przemodelowania narządów i nie bardzo rozumiem sens umieszczania tej sceny. Niemniej, jest to bardzo ważny głos uzupełniający treść wystawę o kwestię transpłciowości, która poza tą pracą wydaje się być wielkim nieobecnym.
Wystawę można oglądać do 13 września. Recenzja napisana została przy pomocy katalogu wystawy “Gender w sztuce”.

***

autor recenzji: Michał Żakowski – student polityki społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Zajmuje się na co dzień projektem HejtStop, zaangażowany w działalność Stowarzyszenia Projekt: Polska. Wolontariusz fundacji Feminoteka.

 

logo batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG

 

K. Harrison – “Tysiąc drzewek pomarańczowych”. Recenzja

Książka Kathryn Harrison opowiada o dwóch kobietach z odmiennych środowisk. Marie Louise de Bourbon, czyli María Luisa, pierwsza żona króla Hiszpanii, Karola II Habsburga, cierpi z tęsknoty za swoją ojczyzną i ze wstrętu wobec walorów fizycznych jej męża. Jej położenia nie poprawia fakt, że nie jest w stanie wydać z siebie nastepcy tronu. Wątek Maríi Luisy to historia o losie kobiety uwikłanej w dynastyczne rozgrywki, w której wartość kobiety wyznacza to, za kogo wyjdzie i ilu potomków jest w stanie zaoferować swojemu męzowi, a w przypadku małżonki króla – całemu państwu. Niewywiązanie się z tej powinności przynosi dramatyczne konsekwencje. W przypadku królowej bezpłodność jest bowiem zbrodnią zasługującą na gniew ludu, który uspokoić może jedynie smierć osoby tak jawnie działającej przeciwko jego interesowi.

Drugi wątek to wspomnienia Francisci de Luarca, pochodzacej z podupadłej rodziny kupieckiej. Jej dramat wynikał, dla odmiany, z autentycznego pożadania erotycznego i spłodzenia potomka. Problem polega na tym, że swoje uczucia ulokowała w miejscowym księdzu. W jej wspomnieniach przewijają się obrazy z życia młodej dziewczyny żądnej zdobywania wiedzy, nie potrafiącej jednak zapanować nad uczuciami wobec swojego nauczyciela. W tle przewija się inkwizycja, która stoi ponad ludzkimi sprawami. Z jej opisów czuć jednak poczucie strachu i bezbronności zwykłych ludzi, z których każdy może trafić w ręce “kapturów”.

Autorka dużo miejsca poświęca obyczajom. Niestety, trochę więcej uwagi poświęca obyczajom dworskim, w mniejszym stopniu pisząc o folklorze hiszpańskiej wsi. W narracji nie widac szczególnych emocji, XVII-wieczna Hiszpania pokazywana jest nam w sposób spokojny, a ocena poszczególnch zwyczajów (również tak specyficznych, jak zatrudnianie osoby jedzącej baraninę przy umierającym człowieku – rytuał ten miał sprawić, że jej grzechy zostaną “wyjedzone”) pozostaje do oceny czytelnika/czki.

“Tysiąc drzewek pomarańczowych” to pozycja dla wszystkich miłośników/czek powieści historycznych i obyczajowych. Na uwagę zasługuje bogaty język, świetnie oddany przez tłumacza. Warto zanurzyć się wraz z autorką w świat dworskich intryg i zmagań wiejskiej dziewczyny z nieakceptowanymi społecznie uczuciami.

autorka – Kathryn Harrison

tytuł – “Tysiąc drzewek pomarańczowych”

tytuł oryg. – “A Thousand Orange Trees” (tytuł brytyjski), “Poison” (tytuł amerykański)

tłumaczenie – Mariusz Ferek

Wydawnictwo Marginesy, 2015

***

autor recenzji – Michał Żakowski, wolontariusz Feminoteki

logo batory

 

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

Kobieta bez przestrzeni

Dlaczego w polskiej polityce jest więcej mężczyzn, niż kobiet? Jak to się dzieje, że w zarządach i radach nadzorczych spółek zasiadają głównie mężczyźni? Z jakiej przyczyny ponad 80 proc. tytułów profesorskich należy do mężczyzn? – choć kobiety stanowią 51,6 proc. obywateli naszego kraju. Czy to efekt stereotypowo pojmowanych i narzucanych kobietom ról społeczno-kulturowych czy samoograniczania ambicji przez same kobiety? Jak codzienność, w której kobiety funkcjonują (system, prawo, kultura, wychowanie, edukacja) wpływa na wybory życiowe kobiet? Na te i inne pytania szukają odpowiedzi autorzy filmu „Kobieta bez przestrzeni”.

Nie są to wydumane problemy. Liczby są bezwzględne. Polskie parlamentarzystki to wciąż poniżej 30% posłów. Tylko 30% kadry zarządzającej polskich przedsiębiorstw stanowią kobiety (za badaniami Mercer).W roli ekspertów do programów telewizyjnych zapraszanych jest znacznie więcej mężczyzn niż kobiet, np. Wiadomości TVP1 – 22,3 proc. kobiet, Panorama TVP2 – 27,4 proc (monitoring Feminoteki). W polskiej nauce jest jeszcze gorzej. Według raportu Unii Europejskiej „She Figures”, tylko 18 proc. osób z tytułem profesora to kobiety….

Czy wobec tych i wielu innych przykładów braku równowagi płci w polskim życiu publicznym nasze

społeczeństwo jest odbiorcą głównie męskiego punktu widzenia?

Film dokumentalny „Kobieta bez przestrzeni” w reżyserii Grzegorza Karbowskiego analizuje środowiska polskiej polityki, biznesu, kinematografii, teatru, nauki, reklamy i mediów, zachęcając widzów do krytycznego spojrzenia na obecność kobiet w przestrzeni publicznej. Wiele ciekawych przykładów niedostatecznego ich udziału przywołują rozmówczynie i rozmówcy filmu. Polityczki, tj. Małgorzata Fuszara, Olga Krzyżanowska czy Joanna Mucha zastanawiają się m.in. czy mężczyzna może skutecznie reprezentować kobiety w Sejmie. Henryka Bochniarz wskazuje na korzyści z udziału kobiet w strukturach zarządzania każdej firmy – optymalne decyzje, lepsze wyniki finansowe. Kobiety kina – Katarzyna Figura, Agnieszka Odorowicz i Malgorzata Szumowska przyznają, że polski film, pojmowany jako całość, przedstawia męski obraz świata, a plan filmowy to poligon, gdzie obowiązują mało kobiece reguły gry. Jak podkreśla psycholog Wojciech Eichelberger, kobiety rzadko chcą uczestniczyć w grze, do której same reguł nie ustanowiły…. Według socjologa prof. Radosława Markowskiego poszerzenie przestrzeni dla aktywności kobiet powinno wyprzedzić rozwiązania prawne. Wszyscy rozmówcy uznają, że stereotypy i tendencje do uprzedmiotowienia i infantylizacji kobiet obserwujemy w bardzo wielu środowiskach – nie tylko w modzie czy przemyśle kosmetycznym.

Film pokazuje, że brak znaczącej reprezentacji kobiet w różnych przestrzeniach aktywności państwa przysparza strat nam wszystkim, także nastawionym antyfeministycznie mężczyznom. Jak wskazują doświadczenia dojrzałych społeczeństw Unii Europejskiej , zrównoważony udział obu płci w życiu publicznym ma pozytywny wpływ na relacje społeczne, sytuację ekonomiczną i sprawność funkcjonowania państwa.

Dokument „Kobieta bez przestrzeni” jest realizowany przez Video Studio Gdańsk i Stowarzyszenia Waga w ramach programu „Obywatele dla Demokracji”, finansowanego z Funduszy EOG. Pokazy filmu połączone z debatami odbędą się w 12 miastach w Polsce. Przewidziana jest także emisja telewizyjna filmu i dystrybucja

DVD.

Więcej informacji na www.videostudio.com.pl/kobieta.html oraz

https://www.facebook.com/kobietabezprzestrzeni?fref=ts

Potwierdzone terminy projekcji filmu „Kobieta bez przestrzeni”:

08.09.2015 Gdańsk
24.09.2015 Chełmża
26.09.2015 Świętochłowice
02.10.2015 Szydłowiec
07.10.2015 Hrubieszów
09.10.2015 Zgierz
12.10.2015 Ciechanowiec
15.10.2015 Toruń

20.10.2015 Warszawa

24.10.2015 Ustka

29.10.2015 Lublin

***

logo batory

 

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG

Patrzę na: islam

Patrzę na: islam to projekt, którego celem jest przeciwdziałanie mowie nienawiści oraz przełamanie stereotypu postrzegania osób wyznających islam jako ludzi zagrażających ładowi społecznemu, który to obraz dominuje w obecnym dyskursie publicznym. Przegląd jest próbą ukazania, za pomocą filmu, wieloaspektowości islamu, różnic międzykulturowych, bogactwa kultury ale przede wszystkim ukazania muzułmanów i muzułmanek jako jednostek z ich lękami, marzeniami, problemami i sukcesami.

Prorok, film otwarcia najważniejszego festiwalu animacji na świecie w Annecy, otworzy również przegląd Patrzę na: islam w warszawskim kinie Muranów (19 września, godz. 11.00). Pełnometrażowa animacja (nie tylko dla dzieci) według kultowego dzieła pochodzącego z Libanu amerykańskiego poety Kahlila Gibrana została wyreżyserowana przez Rogera Allersa, twórcę Króla Lwa. Jako producentka i głos jednej z głównych bohaterek, Kamili, udzieliła się Salma Hayek. Na uwagę zasługują przepiękne interludia ilustrujące zagadnienia poruszane przez tytułowego Proroka (Liam Neeson), stworzone przez gwiazdy światowej animacji, m.in. Polaka Michała Sochę, Joanna Sfara (autora komiksu Kot Rabina), Paula i Gaëtana Brizzich(Zaczarowana, Tarzan, Dzwonnik z Notre Dame) oraz muzyka skomponowana przez Gabriela Yareda (Angielski pacjent) w wykonaniu m.in. Damiena Rice’a i Yo Yo Ma. Film zostanie wyświetlony w wersji z lektorem. Polecany dla dzieci powyżej 7 roku życia. Po pokazie zapraszamy na warsztaty dla dzieci w foyer kina.

Proroka będzie można obejrzeć również w Białymstoku – Kino Forum, 27 września (niedziela), godz. 11.00, Lublinie – Centrum Kultury Lublin, 3 października (sobota), godz. 11.00) i Łomży – Miejski Dom Kultury – Dom Środowisk Twórczych, 11 października (niedziela), godz. 11.00).
Kolejnym filmem będzie Sztuka i rewolucja, reżyseria Marco Wilms. Film dokumentuje okres dwóch i pół roku historii Egiptu – począwszy od rozpoczętej w 2011 r. arabskiej wiosny, poprzez upadek Muhammada Mursiego i Bractwa Muzułmańskiego w 2013 r., aż do upadku Hosniego Mubaraka. W tym czasie młodzi ludzie wykorzystując sztukę w inny niż dotychczas sposób, walczą o „normalną” rzeczywistość. Tu można obejrzeć galerię prac z egipskich ulic. Na warszawski pokaz zapraszamy do klubokawiarni państwomiasto (ul. Andersa 29) we wtorek 22 września o godz. 20.00.

W Warszawie pokaz filmu poprzedzi debata na temat „Czy muzułmanie są współczesnymi Żydami? Postrzeganie muzułmanów i muzułmanek przez społeczeństwo polskie” (państwomiasto, 22 września – wtorek, godz. 18.30).

W Białymstoku (Kino Forum, 27 września – niedziela, godz. 19.00), Lublinie (Centrum Kultury Lublin, 4 października – niedziela, godz. 19.00) i Łomży (Miejski Dom Kultury – Dom Środowisk Twórczych, 11 października – niedziela, godz. 18.00) bezpośrednio po filmie Sztuka i rewolucja odbędą się debaty na temat „Wspólne wartości. Czy możliwe jest społeczeństwo wielokulturowe?”.

unnamed (2)W środę 23 września o godz 19.00 zapraszamy do kina Muranów na film otwarcia,Pieśni bez ojczyzny w reżyserii Ayata Najafiego. Pieśni bez ojczyzny to dokument brata (Ayata Najafiego) o siostrze, kompozytorce Sarze Najafi, która, pomimo panującego w Iranie zakazu występów solowych kobiet, usiłuje zorganizować koncert z udziałem artystek irańskich i francuskich. Film jest przejmującym zapisem walki kobiet o godność, wolność i prawo do swobodnego wyrażania się.

Reżyser filmu, Ayat Najafi będzie gościem pokazów i debat pod tytułem „Kobieta w islamie” w Warszawie (Kino Muranów, 23 września – środa, pokaz filmu o godz. 19.00, debata o godz. 20.40) i Białymstoku (Kino Forum, 24 września – czwartek, pokaz filmu o godz. 18.00, debata o godz. 19.40).

Po przeniesieniu pokazów do Białegostoku, w piątek 25 września o godz. 18.00 zaprezentowany zostanie film Przestrzeń miłości, w reżyserii Jamshida Mahmoudiego. Na przedmieściach Teheranu funkcjonują małe fabryki, zatrudniając nielegalnie afgańskich uchodźców. Mieszkają oni wraz ze swoimi rodzinami w starych kontenerach, pobliskich szałasach lub slumsach. Pomimo tych nieprzyjaznych warunków, pomiędzy dwójką młodych mieszkańców tego miejsca rodzi się uczucie. Bezpośrednio po projekcji filmu odbędzie się spotkanie z gośćmi na temat „Uchodźcy u bram. Kwestia przymusowej migracji a islamofobia”.

W Białymstoku odbędzie się śniadanie filmowe w klubokawiarni Zmiana Klimatu, podczas którego będzie można spróbować przysmaków z krajów muzułmańskich oraz obejrzeć zestaw filmów krótkometrażowych:
Messi z Bagdadu, reż. Sahim Omar Kalifa
Parvaneh, reż. Talkhon Hamzavi
Dzień w Raju, reż. Assal Ghawami
Dziecko, reż. Ali Asgari
Simorgh, reż. Meghdad Asadi Lari

Serię filmów krótkometrażowych zaprezentujemy również w Lublinie (Klubokawiarnia Kawka, sobota, 3 października) i Łomży (Herbaciarnia Pikoteria, sobota, 10 października).

zczegółowe informacje na temat przeglądu, dokładny program wszystkich pokazów i wydarzeń dostępny na stronie patrzena.pl oraz na profilu na Facebookuwww.facebook.com/PatrzeNaIslam

Wstęp na wszystkie wydarzenia w ramach festiwalu – wolny!

Projekt będzie pierwszym tego typu wydarzeniem w Polsce.

Projekt jest finansowany z programu Obywatele dla Demokracji, finansowanego z Funduszy EOG.

Organizatorem przeglądu jest fundacja Przestrzeń Wspólna | przestrzenwspolna.pl

Patroni medialni:

MaleMenKino4lomza.plGazeta Wyborcza BiałystokGazeta Wyborcza Lublin,Polskie Radio BiałystokPolskie Radio LublinTVP Białystok\

***

logo batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG

Szwaczki, reż. Piotr Sieklucki

Przez stulecia poniżane, gnębione, bez jakichkolwiek praw; przemoc wobec nich była na porządku dziennym w wielu europejskich krajach, jak i poza granicami Starego Kontynentu; gwałcone i poddawane niesprawiedliwym osądom; palone na stosie za innowierstwo; z ich zdaniem nigdy w pełni nie liczył się męski świat; traktowane jak przedmioty, choć bywają matkami i żonami.

unnamed
„Szwaczki” Pawła Sali to opowieść o losie kobiet, które od dziesięcioleci wychodzą z ukrycia, a wciąż nie biorą aktywnego udziału w budowaniu społeczeństwa obywatelskiego.
Kobiety, które w państwie ISIS i wielu kulturach wschodnich są tylko przedmiotem noszenia płodów; kobiety, którym trudno znaleźć prawdziwą pomoc po traumach przemocy domowej; kobiety, które się lekceważy, bo należą do „słabej płci” – oto żywy obraz metaforycznych szwaczek. Szwaczek pracujących w pocie czoła w męskiej szwalni życia. Szyją świat opanowany przez męski mizoginizm.

Pewnego dnia jednoczą się i rosną w siłę, której ostrze kierują w męskie przyrodzenie. Sześć szwaczek, cudotwórczyni Maria Miracle sprzedająca szczęście niczym akwizytorka oraz Krojczy, bez którego nie byłoby ich świata, a który staje się obiektem kobiecego gwałtu w imię odwetu – to bohaterowie opowieści o współczesnej przemocy wobec kobiet.

Autor: Paweł Sala
Reżyseria: Piotr Sieklucki
Asystentka reżysera: Natalia Onuch
Muzyka: Paweł Harańczyk
Ruch sceniczny: Sylwester Biraga
Konsultacja scenograficzna: Łukasz Błażejewski
Obsada: Malwina Natalia Buss, Katarzyna Chorzępa, Natalia Onuch, Magda Maścianica, Paulina Dudzińska, Magdalena Maria Kultys, Natalia Matuszek
Koprodukcja: Teatr Nowy w Krakowie i Teatr Druga Strefa w Warszawie

Bilety: 30/20 zł
Rezerwacje: 690-886-943 lub [email protected]
Bilety online: www.teatrdrugastrefa.info

Maciej Kurpiewski, Teatr Druga Strefa

***

logo batory

 

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG

Poznaj Stocznię Gdańską – herstoryczne spacery przez cały wrzesień

sjk_spacer_stocznia_nocmuzeow1_fot.TomaszZiółkowskiIle kobiet pracowało w Stoczni Gdańskiej? Co podawano na obiady w stoczniowych stołówkach? Jakie były przyczyny strajków? Na te i wiele innych pytań, podczas bezpłatnych spacerów po Stoczni Gdańskiej, odpowiadają seniorzy i seniorki oraz osoby z grupy społecznej Metropolitanka.

Przez cały wrzesień trwają bezpłatne spacery herstoryczne po Stoczni Gdańskiej. Szlakami kobiet z nią związanych oprowadzają przewodnicy z grupy społecznej Metropolitanka oraz seniorzy i seniorki uczestniczący w projekcie „Stocznia jest kobietą. Projekt seniorek i seniorów”.

Byłe tereny Stoczni Gdańskiej można zwiedzić śladami pracownic i działaczek strajkowych, „Solidarności”. Spacery to wyjątkowa okazja dla turystów i mieszkańców do poznania lepiej tej części miasta i jego herstorii.

Na Stocznię Gdańską zapraszamy w środy, piątki i niedziele.

TERMINY BEZPŁATNYCH SPACERÓW WRZESIEŃ 2015

Zapisy: [email protected]

środy i piątki, godz. 17.00: 02.09, 04.09 09.09, 11.09, 16.09, 18.09, 23.09, 25.09, 30.09.

niedziela, godz. 16.00: 30.08, 06.09,13.09, 20.09, 27.09.

 

Projekt „Stocznia jest kobietą – projekt seniorek i seniorów” realizowany w ramach programu Obywatele dla Demokracji, finansowanego z Funduszy EOG.

 

banernorweskie_batory

Organizator: Stowarzyszenie Arteria
Partnerzy: Instytut Kultury Miejskiej (Polska) | Archiwum Historii Kobiet Narodowej Biblioteki Islandii (Islandia) | Oslo and Akershus University College (Norwegia)
Współpraca: Metropolitanka, Europejskie Centrum Solidarności
Patronat: Platforma Kultury, Radio Gdańsk

XX Konfrontacje Teatralne – Klauzula przyzwoitości

20-konfro-newsletter

W 1990 roku National Endowment for the Arts (NEA) – amerykańska agencja rządowa założona w roku 1965 w celu wspierania sztuki i kultury – odmówiła czwórce artystów wypłacenia przyznanych wcześniej grantów pod pretekstem, że ich projekty propagują nieprzyzwoite treści. Podstawą tej decyzji była przyjęta przez Kongres „klauzula przyzwoitości” zobowiązująca NEA do brania pod uwagę nie tylko względy artystyczne, lecz także obyczajowe. Za „nieprzyzwoite” w tym wypadku uznano to, co feministyczne i queerowe. Holly Hughes, Karen Finley, John Fleck i Tim Miller nie otrzymali dofinansowania na projekty, które wcześniej zostały pozytywnie ocenione przez ekspertów NEA. Artyści odwołali się od tej decyzji i wygrali proces w sądzie okręgowym, ale Sąd Najwyższy utrzymał klauzulę przyzwoitości w mocy. Sytuacja z 1990 roku miała dalekie konsekwencje dla amerykańskiej sztuki: od tego czasu, pod naciskiem Kongresu, NEA zrezygnowała z przyznawania dotacji indywidualnym twórcom.

 

Holly-Hughes

Holly Hughes, jedna z bohaterek sprawy “Czwórki z NEA”, będzie w Lublinie gościem Konfrontacji. Nowojorska performerka, profesor Uniwersytetu w Michigan, ikona amerykańskiego ruchu feministycznego i queerowego, pokaże performans “Clit Notes”, który powstał w odpowiedzi na wydarzenia wokół NEA.

Holly Hughes wspólnie z Lois Weaver i Peggy Shaw zakładała w latach 80. legendarną Women’s One World (WOW) Café, kooperatywę artystek w nowojorskiej East Village, stała się jednym z centrów sztuki awangardowej – to w WOW Café debiutowały najważniejsze twórczynie teatru eksperymentalnego, kobiecego undergroundu i queerowego performansu.

What Tammy Need To Know... (3)

 

 

 

Lois Weaver i Peggy Shaw z kolei tworzą wybitny kolektyw Split Britches – legendarną, najbardziej znaną na świecie lesbijską grupę teatralną, która zasłynęła m.in. “Belle Reprieve”: spektaklem opartym na “Tramwaju zwanym pożądaniem” Tennessee Williamsa, przepisanym na relacje między kobietami. W Lublinie pokażą dwa solowe spektakle.

Dołączy do nich Penny Arcade, jedna z gwiazd Andy’ego Warhola, znakomita performerka i aktywistka, która do prezentowanego w Lublinie spektaklu zaangażuje lubelskich wykonawców.

 
1. BDFW Penny flag

Po raz pierwszy pokażemy w Polsce nie znaną tutaj nowojorską awangardę teatru i performansu. Emancypacyjna walka podjęta przez Holly Hughes, Split Britches czy Penny Arcade na zawsze zmieniła kształt współczesnej sztuki, a także stworzyła warunki i możliwości dla takich twórców, jak doskonale przyjęta w zeszłym roku Martha Graham Cracker. Podejmiemy rozmowę z najważniejszymi postaciami queerowego i feministycznego performansu amerykańskiego nt obecnej społecznej, politycznej, ale również ekonomicznej sytuacji sztuki. Dotkniemy awangardy, by zrozumieć współczesność.

 

 

Bo przecież cenzura nie zniknęła wraz z 1989 rokiem – to mit. Znamy ją dzisiaj bardzo dobrze. Klauzula przyzwoitości działa wszędzie, zmienia się tylko poczucie tego, co jest przyzwoite a co nie jest. Nasze ciała, pragnienia, pomysły, wiek, płeć kulturowa, rasa i wolność są nieustannie poddawane presji kościołów, instytucji albo polityków.

Toczące się obecnie w Polsce wojny kulturowe wokół polityki, praw kobiet, problematyki gender, nierówności ekonomicznych, społecznej solidarności, religii, wojny i płci są najlepszym tego dowodem. Prezentacja nowojorskiej awangardy jest także bezpośrednim nawiązaniem do tożsamości Konfrontacji – festiwalu wywodzącego się z teatru alternatywnego, awangardowego, politycznego.

Kuratorka projektu: dr Joanna Krakowska, absolwentka filologii angielskiej Uniwersytetu Warszawskiego, adiunkt w Instytucie Sztuki PAN, zastępczyni redaktora naczelnego miesięcznika „Dialog”, historyk teatru współczesnego, eseistka, felietonistka, tłumaczka, redaktorka. Jest współautorką zbioru esejów Soc i sex. Diagnozy teatralne i nieteatralne (2009), nagrodzonego w konkursie Fundacji Kultury, oraz redaktorką książek Teatr drugiego obiegu (2000), Aktor teoretyczny (2002), Teatr. Rekonstrukcje (2004). Autorka nominowanej do Nagrody Literackiej Nike książki Mikołajska. Teatr i PRL (2011), stypendystka Fulbrighta w Nowym Jorku w roku akademickim 2013-2014.
20-konfro-newsletter

XX Konfrontacje Teatralne – wydarzenia

20. Konfrontacje | 9-18 października 2015

20-konfro-newsletter

Program 20. edycji festiwalu zbudowany jest wokół trzech nurtów tematycznych, które przeplatają się ze sobą w rozmaity, nieraz zaskakujący sposób:

1. Polityczność sztuki. Także tej cenzurowanej. Pokażemy twórców wyraziście politycznych, krytycznych, zmuszających do myślenia i otwierających nowe konteksty, a jednocześnie odsłonimy społeczny i ekonomiczny kontekst ich pracy.

2. Sztuki performatywne. Ponownie zaprosimy lubelską publiczność na spektakle, które w fascynujący, zaskakujący sposób poszerzają formułę teatru, proponują nowy sposób myślenia o języku teatralnym, kwestionując tym samym model dramatycznego teatru repertuarowego jako jedynego możliwego.

3. Niezależność. Konfrontacje powstały 20 lat temu jako festiwal teatru niezależnego, awangardowego, poszukującego. Czym jest dzisiaj niezależność? Niezależność od kogo, czego? Wobec czego chcemy tworzyć dziś alternatywę?

Wydarzenia festiwalu:

POSTER_The-Blind-Poet-WEB

 

 

 

 

Needcompany
Polska premiera gwiazd światowego teatru: “Blind Poet”, pokazanego po raz pierwszy w tym roku w maju w Kaaitheater w Brukseli. Jedna z najważniejszych grup teatralnych na świecie, zespół ikoniczny dla myślenia o współczesnych sztukach performatywnych, w Lublinie wystąpi po raz pierwszy.

 

800x600

 
Xavier Le Roy
Jeden z najwybitniejszych współczesnych choreografów na świecie, którego widzowie lubelscy doskonale pamiętają z entuzjastycznie przyjętego spektaklu “Low Pieces”, powróci na Konfrontacje ze swoim najnowszym spektaklem: “Untitled”.

andcompany&Co: BLACK BISMARCK, Urauffuehrung am 27.09.2013 im HAU 2, Hebbel am Ufer Berlin, Von und mit: Dela Dabulamanzi, Simone Dede Ayivi, Alexander Karschnia, Nicola Nord, Gorges Ocloo, Joachim Robbrecht, Sascha Sulimma. Dramaturgie: Alexander Karschnia Buehne: Jan Brokof&Co. Licht:ÊGregor Knueppel&Co. Video: Kathrin Krottenthaler Regieassistenz:ÊMascha Euchner-Martinez Buehnenbildassistenz: Julia Harttung Technische Leitung: Marc Zeuske Company Management: Katja Sonnemann auf dem Bild v.l.: Nicola Nord, Sascha Sulimma, Gorges Ocloo, Joachim Robbrecht Eine Produktion von andcompany&Co. in Koproduktion mit HAU Hebbel am Ufer (Berlin), deSingel Antwerpen, FFT Duesseldorf, Ringlokschuppen Muelheim und dem Theater im Pumpenhaus Muenster. Gefoerdert aus Mitteln des Hauptstadtkulturfonds, durch den Regierenden Buergermeister von Berlin Ð Senatskanzlei Ð Kulturelle Angelegenheiten und die Kunststiftung NRW. © MuTphoto/ Barbara Braun
© MuTphoto/ Barbara Braun

Andcompany
Jedna z najważniejszych niezależnych grup teatralnych w Niemczech zaprezentuje wielokrotnie nagradzany, znakomity spektakl “Black Bismarck”, kwestionujący silną pozycję Otto von Bismarcka jako autorytetu we współczesnych Niemczech, oraz wykład performatywny “Sounds Like War”.

 

BIEL6920
Wojtek Blecharz
Muzycznym wydarzeniem festiwalu będzie otwarcie lubelskiej edycji projektu “Transcryptum” Wojtka Blecharza, której pierwsza wersja miała premierę w Teatrze Wielkim Operze Narodowej w Warszawie. Blecharz, jeden z najwybitniejszych polskich kompozytorów, przygotuje w piwnicach Centrum Kultury performatywną instalację muzyczną.

Wojtek Ziemilski
Jego najnowszy spektakl, “Pigmalion”, przygotowany został w koprodukcji Komuny Warszawa oraz Centrum Kultury Zamek w Poznaniu. Przedstawienie to już zostało uznane za jedno z najbardziej intrygujących wydarzeń ostatniego sezonu w polskim teatrze młodego pokolenia.

Teatr Provisorium
Janusz Opryński, inicjator i jeden z założycieli festiwalu oraz jego dyrektor, pracuje nad najnowszym spektaklem “Punkt zero”, opartym m.in. o “Łaskawe” Jonathana Littela oraz “Życie i los” Wassilija Grossmana. Widzowie Konfrontacji zostaną zaproszeni do udziału w próbie czytanej spektaklu.

Maria Kwiecień
Tegoroczna premiera Konfrontacji. Znakomita reżyserka młodego pokolenia, Maria Kwiecień, zrealizuje pierwszą inscenizację jednego z najlepszych tekstów Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk. „Burmistrz”, powstały podczas warsztatów „Żydzi lubelscy”, organizowanych przez Laboratorium Dramatu i Konfrontacje w 2007 roku, nie był jeszcze nigdy realizowany na scenie.

Paweł Passini
W doskonale przyjętej zarówno przez krytyków, jak i publiczność “Kryjówce” Paweł Passini znalazł nieoczywisty sposób, by opowiedzieć o doświadczeniu Zagłady. Fizyczne, niemal cielesne doświadczenie procesu ukrywania się otwiera nowe perspektywy rozmowy o Holocauście w polskim teatrze.

Teatr Ósmego Dnia
Jeden z najważniejszych polskich teatrów alternatywnych pojawi się w Lublinie wraz z dwoma projektami, które powstały podczas zeszłorocznego Festiwalu Okupacyjnego „Ósemek”.
Jednym z nich jest spektakl Ewy Wójciak i Adama Suwarta „Dwie niepodobne historie”, zainspirowany biografiami mecenasa Juliusza Wójciaka i Jana Suwarta – uczestnika Poznańskiego Czerwca 1956 i będący próbą opowiedzenia przy pomocy teatralnego dokumentu o nieoczywistych drogach naszej tożsamości społecznej.

Aleksandra Jakubczak / Krzysztof Szekalski
Spektakl „Maestro” to drugie wydarzenie, które zostało zapoczątkowane w Poznaniu podczas Festiwalu Okupacyjnego „Ósemek” w październiku 2014 roku. Koprodukcja Festiwalu Konfrontacje, Sopot Non-Fiction i Teatru Ósmego Dnia to przewrotna opowieść o jednej z najgłośniejszych poznańskich afer społeczno-kulturalnych ostatnich lat.

20-konfro-newsletter

Ujawniamy pierwsze szczegóły 9. edycji Pięciu Smaków! FOCUS: Kino Japońskich Reżyserek

Oto pierwsze szczegóły tegorocznego programu Pięciu Smaków! Spojrzenie sekcji Focus kierujemy tym razem na najciekawsze osiągnięcia reżyserek z Kraju Kwitnącej Wiśni.

Kino Japońskich Reżyserek będzie pierwszą w Polsce okazją do poznania filmów wybitnych autorek, pracujących w Kraju Kwitnącej Wiśni. Do lat 90., ze względu na sformalizowany, hierarchiczny układ sił w japońskich studiach produkcyjnych, kobiety rzadko miały okazję stawać za kamerą. Przemiany obyczajowe i rozwój nowych technologii doprowadziły jednak do rewolucji. Pionierką była Naomi Kawase, której debiutancki obraz, „Suzaku”, zdobył nagrodę w Cannes w 1997 roku. Od tego czasu reżyserki mocnych i przenikliwych filmów budowały coraz silniejszą pozycję.

unnamedNowe tysiąclecie przyniosło wysyp kobiecych reżyserskich debiutów, które nie tylko zdobyły uznanie krytyków, ale też przyciągnęły do kin rzesze widzów. Miwa Nishikawa, Naoko Ogigami czy Momoko Ando doczekały się też uznania na licznych międzynarodowych festiwalach, a ich dzieła regularnie pojawiają się na liście najlepszych filmów roku prestiżowego japońskiego magazynu „Kinema Junpo”.
Mark Schilling, znawca kina japońskiego, uznał „kobiecą nową falę” za najważniejszy trend w rozwoju tej kinematografii w ostatnich latach.

Filmy nowego pokolenia artystek pokazują współczesną Japonię z perspektywy, której dotąd brakowało – są więc cennym przejawem oryginalności i unikatowości  tego, popularnego na całym świecie, kina. Na Pięciu Smakach pokażemy m. in. rewelacyjnie przyjęte na światowych festiwalach “0,5 mm” Momoko Ando, „One Million Yen Woman” Yuki Tanady oraz “The Light Shines Only There” Mipo O – film, który był japońskim kandydatem do Oscara.

unnamed (1)Uzupełnieniem sekcji będzie Akademia Azjatycka – trwający przez czas festiwalu, cykl wykładów, poświęconych kinu kobiecemu i zagadnieniom feminizmu. Wśród pozostałych propozycji programowych festiwalu znajdą się m. in. najlepsze filmy młodych twórców, włączone w konkursową sekcję Nowe Kino Azji, solidna porcja grozy oraz wybitne filmy gatunkowe, które w tym roku wypełnią dwie sekcje.

9. edycja Festiwalu Filmowego Pięć Smaków odbędzie się w Warszawie w dniach 12-20 listopada. Wrocławska replika zaplanowana jest na 13-19 listopada.

Sponsorzy: Hong Kong Economic and Trade Office (Central and Eastern Europe), Asia Travel

Patroni medialni: FilmWeb, CoJestGrane, TVP Kultura, AMS, Tokfm, KINO, Aktivist!, 5kg kultury, Ekrany, Voyage, Feminoteka, Bad Taste, etnosystem.pl, Japonia-online, wAzji.pl, CSPA, TORII

Partnerzy: Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Miasto Stołeczne Warszawa, Polski Instytut Sztuki Filmowej, Taiwan Ministry of Culture, Japan Foundation, Kino Muranów, Kino Nowe Horyzonty

Organizator: Fundacja Sztuki Arteria: www.piecsmakow.pl

logo batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

Zbrodnia doskonała. Wywiad z Urszulą Antoniak

Magda Wielgołaska: Twój film Strefa Nagości wszedł niedawno do polskich kin. 
Mówi się,  że jest to jeden z najlepszych lesbijskich filmów jakie do tej pory powstały. 
Czy to faktycznie jest film lesbijski?


Urszula Antoniak: Czy to jest film lesbijski? Dla niektórych tak, dla innych nie jest. Czy dla mnie 
samej to jest film lesbijski? Bohaterki mają po piętnaście lat, więc uważałabym z taką łatką, bo w 
tym wieku młody człowiek jeszcze odkrywa i uczy się siebie i zupełnie nie wiadomo w jaką 
stronę to wszystko pójdzie. Można podejrzewać, ale to jest jeszcze cały czas taki proces 
eksperymentowania z samym sobą. Ja generalnie unikam świata łatek i szufladek. Sama jestem 
biseksualna i żyję w Amsterdamie, w związku z tym takie szufladkowanie nie działa na mnie tak jak 
mogłoby działać, gdybym mieszała w Polsce. 
Jeśli ktoś identyfikuje się jako lesbijka i odnajduje się w moim filmie, to bardzo mnie to cieszy. 
Natomiast martwi mnie podejście niektórych recenzentów, mężczyzn, którzy oczekiwali od 
tego filmu, żeby to był film o seksie lesbijskim. Chodziło mi zupełnie o coś innego niż to co na 
przykład można było zobaczyć w Życiu Adeli. Chciałam właśnie uchwycić ten ulotny erotyzm, który 
jest pomiędzy tymi dwiema młodymi dziewczynami.

M.W.: Z jakim jeszcze odbiorem Strefy Nagości spotkałaś się w Polsce?

U.A.: Już wcześniej wysłałam jednemu z polskich krytyków swój film i dostałam odpowiedź zwrotną 
taką, że jego zdaniem ten film nie daje widzowi spełnienia. Kiedy przeczytałam recenzję napisaną 
właśnie przez tego krytyka, znalazłam tam na zakończeniu takie zdanie, że porwałam się na za 
wysokie progi.
Jestem od dwudziestu lat w Holandii i nikt mi nigdy nie powiedział, że coś jest dla mnie za 
wysoko. Nie ma czegoś takiego w komunikacji między ludźmi, że ktoś ci powie: 
"Nie próbuj, bo to jest dla ciebie nieosiągalne". Ludzie tak tam nie myślą. Mówienie czegoś takiego to 
jest tak, jakby ktoś ci powiedział: nie miej aspiracji. Przecież aspiracja polega właśnie na tym, 
że rzucasz się na coś co jest powyżej ciebie. Czy to się uda, czy nie uda - to nie jest istotne. 
Niektóre filmy są dla mnie najważniejsze dlatego właśnie, że widać w nich to, że ktoś  rzucił się na 
głęboką wodę, że stworzył coś zupełnie poza schematami. Ja właśnie chcę zobaczyć ten proces, 
który przeszedł twórca. 
Nie jest dla mnie ważne czy doszedł do celu czy nie, ale to jak było po drodze. Czytając takie 
recenzje uświadamiam sobie, że gdybym została w Polsce, to nie zrobiłabym takiego 
filmu jak Nic osobistego, nie byłabym w Locarno, nie byłabym w Cannes z Code Blue. 
Gdybym miała taki niewspierający przekaz na temat tego co robię, to w Polsce nie mogłabym się 
rozwijać. 
Mam wrażenie, że problem z polskimi filmami jest taki, że ich twórcy są właśnie zanurzeni 
w takiej niewspierającej rzeczywistości ugruntowanej w zbiorowej strefie komfortu i ich filmy 
są czasami wyprane z aspiracji. Jest bardzo mało filmów, które się wybijają, które są śmiałe.
Poza tym w Polsce padły takie stwierdzenia pod kątem Strefy nagości, że nie wzbudza erotyzmu, 
że nie podnieca. Myślę, że może być film erotyczny, a może być film o erotyzmie. 
Może być właśnie taki film o erotyzmie, który jest zupełnie mózgowy i nie prowadzący do reakcji w 
ciele. Możesz się zastanawiać nad erotyzmem, jego dynamiką, ale wcale nie musisz się faktycznie 
podniecać.
Jeśli to jest w zamiarze film o erotyzmie, film o uwodzeniu - to uwodzenie jest takim procesem, 
który zachodzi przede wszystkim w mózgu. Z jednej strony mamy uczucia, a z drugiej strony 
mamy właśnie mózg -  erotyzm jest gdzieś pomiędzy. Wacha się pomiędzy tymi dwiema 
przestrzeniami. Zastanawiamy się: „Czy spojrzała na mnie czy nie spojrzała, czy spojrzy jeszcze raz 
albo jak 
zareaguje kiedy będę jej się bardziej przyglądać”. Najgorzej na mnie wpływają takie recenzje, 
które doszukują się tego co ktoś chciał zobaczyć, a tego w filmie nie ma i powstaje jakiś zarzut, 
który ja odbieram jako brak szacunku do mnie jako twórczyni filmu. 
Idź na film i zobacz to co w nim jest, to co on Ci oferuje.  
Nie projektuj na niego swoich oczekiwań.

M.W: Współczesny odbiorca to konsument traktujący film i wiążące się z nim emocje 
jak produkt? Nie jest w stanie poczuć wielowarstwowości w przekazie? Nie wchodzi 
w sensualność?

U.A.: Sensualność, to jest właśnie to co mnie najbardziej w filmie fascynuje. Staram się być w 
moich filmach sensualna. W każdym filmie chcę przełamać taką barierę przyzwyczajenia do schematu, 
że ludzie idą do kina i chcą dostać emocje jako produkt. Chcą wzruszyć się, popłakać, wyjść.  
Uwielbiam taki sposób robienia filmów, że odbiorca czuje teksturę, smak, zapach, ale też przeżywa 
takie emocje, które rozbudzają w nim pytania i procesy, które wyniesie poza salę kinową. 
Code Blue był dla mnie filmem takim właśnie mocno sensualnym, bo dotyczył kwestii śmierci. 
Śmierć jest sensualna. Jest często przeżyciem ubranym w takie rzeczy jak smród, bród, lepkość. 
Kiedy ludzie myślą o tym, że coś jest sensualne, to przychodzą im do głowy najczęściej jakieś włosy 
powiewające na wietrze albo przejrzysta bluzka. 
To też, ale jest całe spektrum zupełnie nieestetycznych odczuć, na których doświadczenie 
warto sobie pozwolić, żeby przeżywać życie całościowo, takim jakim jest, a nie 
poszukiwać tylko tych wysoce estetycznych elementów wyrwanych z kontekstu. 
Znam dwie takie reżyserki, które robią świetne kino pod kątem właśnie takiego 
prawdziwego odczuwania. Pierwsza to jest Lucrecia Martel , a drugą jest Claire Denis. 
Ich filmy są zbudowane właśnie w taki sposób, że niemal czujesz zapach i teksturę i to 
niekoniecznie daje ci uczucia. Dla mnie odczucia i uczucia to są dwie różne rzeczy.

M.W.:Twój film ma nietypową narrację. Czy od początku planowałaś nakręcić film bez słów?

U.A.: W tym filmie miały być dialogi, ale mieliśmy stanowczo za mało czasu, 
żeby nad nimi pracować. Kiedy dostałam już materiał i zaczął się proces montażowy, 
to co teraz można zobaczyć na ekranie, to są te sceny, które dla mnie były najbardziej autentyczne. 
Z tych właśnie najbardziej prawdziwych dla mnie kawałków ułożył się film.
Początkowo miałam zupełnie inny zamysł, chciałam wprowadzić ze swoimi aktorkami trochę 
improwizacji, rozluźnić je na tyle, żeby zobaczyć jak one swobodnie ze sobą rozmawiają. 
Planowałam wpuścić do tego filmu więcej powietrza. 

M.W.:Nawet jeśli film stwarza taką atmosferę, że wszystko dzieje się na wciągniętym i 
zatrzymanym oddechu, to w zasadzie taki stan oddaje właśnie atmosferę zakochania. 
Twój film oddaję to uczucie zakochania także poprzez niechronologiczny układ scen. 
Naturalny upływ czasu nie dotyczy zakochanych?

U.A.: Dla zakochanych czas się zatrzymuje. Kiedy ja przywołuję sobie wspomnienia związane ze 
stanem zakochania, to jest tak, że człowiek funkcjonuje wtedy w takim bezczasie. 
W tym samym momencie kogoś kocham i jednocześnie wybiegam myślą w przód. 
Analizuję, wracam i porównuję to z tym co już przeżyłam wcześniej. 
Dodatkowo włączam jeszcze myślenie życzeniowe, że fajnie byłoby gdyby... . 
Moim zdaniem taki sposób narracji to jest nowoczesny realizm – tak bym to nazwała. 
Gdybym tutaj ustawiła kamerę i nagrywała to jak my sobie rozmawiamy, to dla mnie coś takiego 
nie 
jest realizmem. To jest rejestracja pewnej sytuacji, ale to nie ma nic wspólnego z realizmem. 
Realizm dla mnie to jest obraz tego co się dzieje w naszych umysłach. 
W każdym danym momencie każda z nas funkcjonuje w kilku różnych pasmach. 
Te pasma to jest czas teraźniejszy, to są nasze wspomnienia, to jest 
nasze wybieganie myślą naprzód, to jest też to co w życiu przeczytałyśmy, to co wiemy, 
to co nam się odłożyło w zwojach mózgowych, to są nasze sny, to jest rzeczywistość 
naszych uczuć, czyli to czy jesteśmy w związku, czy jesteśmy samotne. 
To wszystko dzieje się i przenika jednocześnie i to jest dla mnie 
prawdziwy realizm – próba uchwycenia tych procesów. 
To jest realizm umysłu i my w taki właśnie sposób funkcjonujemy.
Realizm, który jest wprowadzany na potrzeby filmu ma najczęściej taką budowę, 
że bohater ma pewne motywacje i według swoich motywacji działa. 
Ja się wtedy pytam... jakie motywacje?! Jestem przekonana, że często ludzie 
działają instynktownie i impulsywnie i bardzo często nie wiedzą czemu coś robią, a ich działanie 
to jest właśnie wynikowa tych przeróżnych rzeczywistości, które przeżywamy 
w danym momencie na bazie naszych doświadczeń. Splot tych wszystkich rzeczy, 
które w nas się dzieją skutkuje czasami imperatywem, który 
popycha nas do działań, których być może wcale w danym momencie nie kontrolujemy, 
albo nie zdajemy sobie sprawy z tego co nami kierowało. 
Czasami próbujemy coś analizować, ale bywa, że nie potrafimy dojść do tego, dlaczego zachowaliśmy się 
tak, a nie inaczej. 

M.W.: To bardzo ciekawe co mówisz o tej wielopasmowości. Oglądając Strefę Nagości 
miałam odczucie, że widz wchodzi w jakiegoś rodzaju grę. Mamy dwie bohaterki, których 
historie próbujemy podejrzeć, ale każdy widz wchodzi do tego jeszcze ze swoim własnym 
doświadczeniem. Widz staje się kawałkiem spektaklu. Uczestniczy.

U.A.: To o czym mówisz, to jest najlepszy widz jaki się może zdarzyć. Standardowy widz jest 
wkurwiony. Jest zły na to, że nie dostaje historii, że nie rozumie, a przecież powinien.
Mam wrażenie, że kiedy ludzie przychodzą do kina to najczęściej chcą mieć taką narrację, 
żeby mogli wszystko rozumieć i podążać za historią. Widz chce wszystko rozumieć. 
Jest taki rodzaj typowej hollywoodzkiej narracji trzyaktowej. 
Dostajemy wprowadzenie, poznajemy bohatera. Lubimy go albo nie lubimy. 
Najczęściej lubimy, więc za nim idziemy. 
Kiedy już za nim idziemy to zdarza mu się szereg logicznie następujących po sobie zdarzeń.
Rozumiemy jego reakcje, bo już wcześniej poznaliśmy jego motywacje. 
Wiem o co chodzi – odhaczam, dobra – idę dalej. Oczywiście 
istnieje jakiś konkretny cel, w kierunku którego bohater podąża. 
Osiąga ten cel albo nie. Na końcu jest jakaś wielka epifania albo tragedia. 
Ok. Zrozumiałam wszystko i idę do domu.
Kiedy pojawia się taka narracja, która w zasadzie jest brakiem narracji, 
ale można ją porównać do pewnego rodzaju struktury muzycznej, to standardowy widz 
bardzo często nie przyjmuje czegoś 
takiego do siebie. Ja biorę obrazy i traktuję je jako pewne motywy muzyczne 
i zaczynam nimi żonglować i robić z nich muzykę. Niektóre efekty są celowo wzmacniane, 
niektóre osłabiane, niektóre łączą się z innymi motywami, powracają, zapętlają się. 
Wtedy widz zaczyna się zastanawiać za czym podążać? 
W takich konstrukcjach 
nie ma możliwości podążania i potrzeba podążania może ustąpić 
potrzebie oddania się temu co się dzieje na ekranie. 
Kiedy słuchasz muzyki, to czy starasz się rozumieć związki przyczynowo skutkowe?

M.W.: Współczesna kultura i mass media upraszczają i spłycają poziom, na którym 
przeżywamy różnego rodzaju treści?

U.A.: Oczywiście. Dla mnie to jest bardzo, bardzo smutne. 
Jest przecież coś takiego jak prawda i dochodzenie do prawdy. 
Prawda to nie jest informacja, którą wezmę z internetu, łyknę,  
wykorzystam w danym momencie i zapomnę. 
Dochodzenie do prawdy jest procesem. Mam poczucie, że w wielu osobach 
i tym samym w wielu widzach nie ma chęci do poniesienia wysiłku, 
żeby do czegoś dojść. Tu nawet nie chodzi o to, żeby coś dogłębnie zrozumieć, 
tylko otworzyć się na innego typu narrację, na innego typu doświadczenia.

M.W.: Nie bez powodu filmy, książki i te twory kultury, które stawiają 
na wchodzenie w procesy, cały czas są w niszy. Kiedy coś skłania 
cię do myślenia i otwiera chociaż trochę, to czujesz, 
że będziesz musiała wejść gdzieś głębiej w siebie, a później prawdopodobnie 
jeszcze głębiej. Rozwój to jest machina, którą ciężko zatrzymać kiedy już 
się rozpędzi, a  przy tym wymaga dużego zaangażowania. 
To odstrasza już na samym początku. 

U.A.: Tak, to wszystko jest teraz niesamowicie poddane konsumpcji. 
Jakiś czas temu prowadziłam wykład w jednej z warszawskich szkół wyższych. 
Przestraszyłam się. Podawałam nazwiska i tytuły książek, które moim 
zdaniem są podstawowe dla ludzi studiujących kulturoznawstwo. Roland Barthes, Georges Bataille itd 
Widziałam, że niektórzy po prostu nie wiedzieli o czym mówię. To mnie 
uderzyło, że ludzie przychodzą i chcą dostać proste komunikaty. 
Bardzo chciałam porozmawiać o tych książkach i zachęcić 
chociażby do przeczytania Fragmentów dyskursu miłosnego, 
bo to jest piękna i wartościowa książka. Spotkałam się na tym wydarzeniu nie 
z osobami, z którymi mogłabym wejść w dialog, a które potrafiły 
artykułować zarzuty wobec mojej pracy. Na przykład ktoś wstał i powiedział, 
że mój film wcale nie jest nowatorski. Zaskoczyło mnie takie nastawienie. 
Na szczęście nie chciałam robić nowatorskiego filmu, takich powstało już wiele, 
większości zapewne osoby obecne na tym wykładzie nie widziały.

M.W.: Jaki w takim razie chciałaś zrobić film?

U.A.: Chciałam zrobić taki film, który opowiadałby o uwodzeniu jako o zbrodni doskonałej. 
Coś w formie podobnej do thrillera. Kiedy ktoś zaczyna uwodzić drugą osobę, to w swojej 
głowie planuje zbrodnię doskonałą. Cały czas kombinuje. Zastanawia się nad każdym swoim 
ruchem i posunięciem. Planuje, wycofuje się z działań, które są nieefektywne. 
Próbuje przewidzieć konsekwencje kolejnych ruchów. 
Cały czas jest kombinatoryka. Pomyślałam sobie, że ciekawie byłoby prześledzić co się 
dzieje w umyśle piętnastolatki, która jest zafiksowana na punkcie innej dziewczyny. 
Nie chodzi jej o to, żeby mieć seks, tylko o to żeby doprowadzić tę drugą do takiego momentu 
kiedy będzie już gotowa na wszystko. Nawet w  skrypcie miałam to napisane, że wtedy jej powie, 
że nie 
może z nią tego zrobić, bo za bardzo ją szanuje. Czyli doprowadzi ją do momentu gotowości i 
ją odrzuci, żeby ją tak naprawdę poniżyć. To o co tak naprawdę chodzi w uwodzeniu, 
to jest to żeby ta druga osoba była sama gotowa do tego, żeby nam się oddać. 
To co jest na przykład w Niebezpiecznych związkach, to nie jest uwodzenie. 
To jest gonitwa. To jest polowanie na biedną kobietę, która zostaje zagoniona 
w sytuację bez wyjścia. 
Natomiast uwieść kogoś takiego jak arabska dziewczyna, kogoś niedostępnego, 
nieosiągalnego to jest zupełnie inna historia.

M.W.: Czemu wybrałaś tak młode postacie i do tego z tak różnych kultur?

U.A.: To, że one są z tak różnych kultur, to po prostu musiało tak być. 
To jest dla mnie film o uwodzeniu się dwóch kultur. Kultury zachodniej, 
która nie ma już żadnych ograniczeń poza kilkoma tabu, które się ostały jak 
pedofilia i kazirodztwo, a tak poza tym to wszystko jest możliwe i na 
wyciągnięcie ręki. Z drugiej strony jest kultura arabska, gdzie cały czas funkcjonuje 
dużo zakazów, nakazów. Jest taka teoria i to Bataille chyba powiedział, że
 właśnie te zakazy to jest coś co w ogóle umożliwia erotykę. 
Gdyby nie było zakazów, nie byłoby tego napięcia, prób obchodzenia tych zakazów, gry 
wokół nich. Bardzo mnie interesowało jak te dwie kultury mogą się uwodzić występując 
pod postacią dwóch młodych dziewczyn. 
Jedna z nich jest zupełnie wyzwolona, a ta druga żyje w świecie ostrych norm. 
Bardzo chciałam sprawdzić z czego można zbudować napięcie. Czy to 
jest tak, że kultura zachodnia uwodzi kulturę arabską, czy może wręcz odwrotnie. 

M.W.: Bohaterka ukształtowana przez kulturę przesyconą zakazami i nakazami 
 jest pokazana w filmie bardzo boginistycznie. Niektóre ujęcia są wręcz maryjne.

U.A.: Tak, ona rzeczywiście jest taką boginią. Jest w filmie takie jedno frontalne ujęcie, 
które wprost nawiązuje do tego motywu. Ta postać faktycznie jest przedstawiona jako 
bogini kobiecości. Ona jest tą kobiecością tak naprawdę. 
Ta druga dziewczyna faktycznie w realu jest takim tom-boyem, daleko 
jej do takiej schematycznej kobiecości, mimo że uważam, że jest piękna, ma fantastycznie 
androgeniczną twarz. Ta Arabka jest takim pięknem, którego nie możesz zrozumieć, nie możesz 
nim zawładnąć, bo w momencie kiedy nią zawładniesz, to piękno zniknie. 

M.W.: W filmie dużą rolę grają również przestrzenie w jakich obie dziewczyny 
funkcjonują – podkreślają przepaść kulturową pomiędzy nimi?

U.A.: Tak, dom Holenderki jest pełen marmurów, bibelotów, jest wyrazem setek lat 
kolonializmu i nagromadzenia kulturowego. Z drugiej strony muzułmanie 
mieszkają bardzo skromnie. Przed kręceniem filmu poszliśmy w gości do takiego domu. 
Chciałam zobaczyć jak kobiety tam żyją, jakie mają kosmetyki i taką przestrzeń osobistą. 
Nie miały nic. Nie ma perfum, nie ma kremików na dzień i na noc, fluidów. 
Jest jeden krem i jeden szampon dla całej rodziny. 
Jeżeli były jakieś bibeloty to takie jak zabawki dodawane do zestawów dla dzieci 
w McDonaldzie, ale mam takie odczucie, że dla nich to są tylko rzeczy.

M.W.: Dla współczesnego człowieka, zanurzonego w świecie konsumpcji, to przypomina 
życie pustelnicze.

U.A.: Taka kobieta odcięta od konsumpcji jest zanurzona w innych przestrzeniach. 
Ona jest w rodzinie, ona jest w jedzeniu. Tam nie ma albumów ze zdjęciami, oni 
bardzo często nie robią sobie zdjęć. Ten brak przywiązania do materialnego świata to 
jest coś co mnie bardzo urzeka i coś co udało mi się pokazać w filmie Nic osobistego. 
Po co rzeczy? Jakie rzeczy? Masz to co nosisz na plecach i idziesz w świat.

M.W.: Czym różni się odbiór Twojego filmu w Polsce i Holandii?

U.A.: Różnice w percepcji są bardzo duże. W Holandii to jest film polityczny. 
Erotyzm i dwie uwodzące się, młode dziewczyny -  to już mają ogarnięte. 
To nikogo tam nie szokuje, ale to że jedna z tych dziewczyn jest Arabką... 
to jest na serio wielka sprawa. W Holandii jest ogromnie silne lobby muzułmańskie, 
które szczególnie zwraca uwagę na to jak muzułmanie są przedstawiani w przekazie 
medialnym. Mój film nie wchodzi w wymogi dyskursu, który teraz jest 
prowadzony w Holandii. To co dla mnie jest w Holandii niesamowicie ciekawe, 
to, że ta mniejszość religijna ma tak ogromną siłę, między innymi dlatego, że muzułmanie 
są bardziej wyraziści niż Holendrzy. Są jacyś. Holendrzy przy bardzo rozbudowanej 
poprawności politycznej zatracili wszystko co mogłoby ich odróżniać od innych.
 Zatracili jakąś tożsamość narodu. Kiedy chcesz mieć holenderskie obywatelstwo 
i idziesz na kursy integracyjne to dostajesz taką dawkę tego czym są wartości 
holenderskie. To są bardzo ważne rzeczy i postawy, ale tak naprawdę takie rzeczy 
jak liberalizm, równouprawnienie kobiet to nie jest holenderski wynalazek. Nie ma 
czegoś co mogłoby ich wyróżniać. Natomiast imigranci przywożą ze sobą swoje 
tożsamości narodowe, które sprawiają, że są wyraźni.

M.W.: Mieszkasz w Holandii już 20 lat, masz tamtejsze obywatelstwo. 
Jak definiujesz swoją tożsamość? Nazywasz siebie Polką, czy Holenderką?

U.A.: Ja się czuję przede wszystkim emigrantką, bo tak też się na mnie patrzy. 
Ogromna część tego kim się czujesz to jest to jak jesteś postrzegana. 
Ja się mogę czuć Holenderką, tylko że Holendrzy nie czują, że ja nią jestem. 
Ja się definiuję jako emigrantka. To jest bardzo ciekawe co się dzieje w głowie 
emigranta. To jest naprawdę ciekawy proces myślowy, bo ja mówię na co dzień po 
holendersku, myślę i piszę po angielsku, rozmawiam z moją mamą po polsku, ale 
w moich snach moja mama mówi do mnie po angielsku. Ciekawe jest też to jaką 
tożsamość przypisują mi tamtejsze media. 
Kiedy wróciłam z Locarno mówiono o mnie: holenderska reżyserka pochodzenia 
polskiego, a ostatnio kiedy w Holandii jest taki trudny czas dla kina artystycznego, 
to mówią: ta Polka, która mieszka w Holandii. W takiej sytuacji czuję, 
że Holandia uwiodła mnie tym, że pozwoliła mi uwierzyć, że kiedy spełnię wszystkie wymogi, 
które stawia - to będę przyjęta jak u siebie. Skończyłam tam przecież szkołę, 
mam obywatelstwo, znam język, ale nigdy w oczach Holendrów nie będę tak 
naprawdę jedną z nich. Oczywiście są takie osoby jak moi znajomi. Kiedy 
wrastasz w jakąś grupę, to po 10 latach dla nich nie ma znaczenia kim jesteś, 
bo i tak jesteś jedną z nich, ale społecznie nadal jesteś obca. 

M.W.: Obie pochodzimy z Częstochowy. Młodość, którą tam spędziłaś 
miała jakiś wpływ na twoją karierę, na twój sposób postrzegania świata?

U.A.: W Częstochowie miałam takie jedno doświadczenie, które być może 
uczyniło mnie pisarką. Jako siedemnastolatka poszłam się wyspowiadać na 
Jasną Górę. Poszłam do konfesjonału i opowiedziałam historię zupełnie zmyśloną. 
Powiedziałam księdzu historię, w której doprowadziłam do czyjejś śmierci. 
Nie dostałam rozgrzeszenia. Kiedy teraz patrzę w tył i myślę o tym obcym facecie 
schowanym za kratką - zastanawiam się czy on sobie zdaje sprawę jaki może 
mieć wpływ na ludzkie życie, kiedy odmówi komuś absolucji. 
To co wtedy zrobiłam, to chwilę później poszłam do drugiego konfesjonału i opowiedziałam 
tę samą historię, ale opowiedziałam ją troszkę inaczej. Opowiedziałam to w taki 
sposób, że moja funkcja w doprowadzeniu do śmierci była bardziej bierna 
niż aktywna i dostałam rozgrzeszenie. Odkryłam wtedy jak potężną siłą jest 
narracja. Wszystko jest zależne od słów jakich użyję, od tego jak ja coś przedstawię. 
Moje słowa mogą kształtować rzeczywistość. Częstochowa to też ten obezwładniający 
katolicyzm, trochę jakby przerośnięty i nabrzmiały. Nie da się, dorastając w tym mieście, 
jakoś uciec przed tą kwestią. Kwestia grzechu to jest coś niesamowicie ciekawego, 
bo to jest właściwie sposób, w jaki sama sobie opowiadasz pewne historie i zdarzenia. 
Tak naprawdę tutaj jest ogromna moc sprawcza, bo najpierw sami musimy przez swoje 
filtry przepuścić swoje działania i nazwać coś grzechem, a coś bardzo podobnego już nie 
będzie podpadało pod taką kategorię.  W tym procesie spowiadania się, ja wybieram sposób 
przekazu, a ta jednoosobowa komisja schowana za kratką decyduje w tym momencie 
o moim życiu wiecznym. Dostanę rozgrzeszenie czy nie. O to chodzi w pisaniu. To jest 
kwestia tego jak przedstawisz daną historię i jak zareagują na nią odbiorcy.

M.W.: Gdybyś była zupełnie zanurzona w katolicyzmie, a historia 
przez ciebie przytoczona byłaby prawdziwa, to takie zdarzenie mogłoby 
cię zniszczyć.

U.A.: Gdybym była zanurzona, to przede wszystkim powiedziałabym prawdę, a gdybym 
nie dostała rozgrzeszenia, to chyba bym się pocięła. Nie wiem czy pamiętasz, że w tej 
kaplicy maryjnej na Jasnej Górze jest taki Chrystus - taki life size Jesus. Kiedy chodziłam 
tam modlić się jako czternastolatka i patrzyłam na tego niesamowitego faceta, na jego 
napięte ścięgna i piękne ciało, bardzo efektownie podświetlone, to miałam jakieś 
quasi-erotyczne marzenia. Ta figura jest prawie żywa. To wszystko było właśnie takie 
mocno sensualne. 

M.W.: Ciekawe zderzenie strefy sacrum i profanum. To dobra metafora 
takiej wypaczonej polskiej seksualności i nałożonych na nią tabu. Musimy 
powściągać swoje żądze modląc się i tłumacząc przed nagim facetem wiszącym 
na krzyżu. 

U.A.: Teraz właśnie przygotowuję nowy film: Polski Żigolo. To jestfilm o Polsce widzianej 
od lat siedemdziesiątych do czasów współczesnych, widzianych przez pryzmat bohatera 
– mężczyzny, który zawsze był żigolakiem. Zawsze nosił w sobie taką uaktywnioną 
wewnętrzną kobietę, która chciała zaspakajać inne kobiety. Jego wewnętrzna kobieta 
wiedziała czego te kobiety chcą. To będzie film o polskiej, męskiej seksualności. 
Główny bohater  jest rozpięty pomiędzy figurami Matki Polki i Maryją Panną. 
Nie zdajemy sobie czasami sprawy jak te dwie figury kształtują również naszą seksualność. 
Wyobraź sobie takiego nastolatka, który modli się przed obrazem najświętszej 
Marii Panny. Przecież kobieta na tym obrazie to jest czternastolatka karmiąca piersią.

M.W.: Widzisz wyraźną różnicę pomiędzy kształtem seksualnej świadomości 
Holendrów i Polaków?

U.A.: Mam takie odczucie, że w Holandii panuje przekonanie, że prawdziwie seksualna 
kobieta, piękna i pociągająca, to jest świadoma siebie kobieta po trzydziestce. 
W Polsce dzieje się coś zupełnie innego. Kult maryjny doprowadza moim zdaniem do tego, 
że pociągające są młodsze kobiety, że faceci zafiksowują się na niewinności. 
Mężczyźni czują się dobrze mając przy sobie dziewczynę, która jest bardzo młoda. 
To jest dla nich esencja kobiecości. Myślę sobie, że to absolutnie nie jest 
kobiecość... to jest dziewczęcość, jeszcze nie w pełni ukształtowana kobiecość. 

M.W.: Świadoma, spełniona, samostanowiąca o sobie kobieta - to może 
być dla wielu mężczyzn wyzwanie godzące w sedno patriarchalnej 
hierarchiczności, w której nie ma miejsca na partnerstwo. Mam poczucie, 
że to się już teraz zmienia, ale to całkiem ciekawe, że właśnie takie kobiety 
jak te trzydziestoletnie Holenderki, które opisujesz, to w naszym kraju główne 
przedstawicielki grupy zwanej... singlami. Nie ma dla nich odpowiednich 
partnerów?

U.A.: Mam wrażenie, że współczesnemu facetowi ciężko się w tym odnaleźć. 
Mężczyźni nie potrafią znaleźć w tym modelu definicji męskości. Wcześniej facet 
zarabiał, utrzymywał dom, był głową rodziny i żywicielem, ojcem, patriarchą, autorytetem. 
Teraz tego nie ma i mamy taki moment przełomowy, kiedy mężczyźni próbują się odnaleźć 
w nowych okolicznościach. Taki moment, w którym mogą jakby oswoić i dopuścić do głosu 
swoją wewnętrzną kobietę, która przez wieki była tłumiona. Dla mnie właśnie żigolak, 

to jest ktoś taki, kto nosi w sobie kobietę i ona jest w nim bardzo aktywna. 
Ta wewnętrzna kobieta jest trochę jak struna w instrumencie i ta struna rezonuje w 
momencie kiedy spotyka inne kobiety. Przygotowując się do Polskiego Żigolaka czytałam 
książkę Żelazny Jan Roberta Bly'a. To jest właśnie książka, która pokazuje takiemu 
schematycznemu facetowi jak odnaleźć się w nowej rzeczywistości  i jak porozumieć się 
z taką świadomą siebie, trzydziestoparoletnią kobietą. Taka kobieta dużo potrafi dać 
i mężczyźni też mają dużo do zaoferowania. Sama miałam cudownego męża, który był 
fantastycznym człowiekiem, miłością mojego życia i partnerem. Był takim człowiekiem – 
jak to Indianie mówią tak zwanym two-souls person. Dzisiaj partnerstwo jest konieczne. 
Wierzę, że mężczyźni już zaczynają to rozumieć, a jeśli nie, to prędzej czy 
później będą musieli zrozumieć i przejść zmiany.
------
Urszula Antoniak -  Reżyserka i scenarzystka filmowa. Emigrantka. 
Od dwudziestu lat mieszka w 
Holandii. Urodziła się w Częstochowie. Jest absolwentką Wydziału Radia i Telewizji 
im. Krzysztofa 
Kieślowskiego Uniwersytetu Śląskiego i holenderskiej akademii filmowej 
Nederlandse Film en Televisie Academie (NFTA) w Amsterdamie. 
Wielokrotnie nagradzana za swoją twórczość.

Filmografia: 

/ 1993: Vaarwel (film krótkometrażowy)

/ 2004: Bijlmer Odyssey (film TV)

/ 2006: Nederlands voor beginners film TV)

/ 2009: Nic Osobistego

/ 2011: Code Blue

/ 2014: Strefa Nagości.

Magda Wielgołaska – działaczka feministyczna i lesbijska na stałe

związana ze Stowarzyszeniem na rzecz Osób LGBT -Tolerado. Wolontariuszka Feminoteki.

logo batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

Zbiórka funduszy na film dokumentalny L.POETKI

Damski Tandem Twórczy zbiera środki na produkcję filmu dokumentalnego o nieheteronormatywnych poetkach – A.E.Frank (Agnieszce Eunice Frankowskiej), Agnieszce Annie Grzelczak oraz Ilonie Ewie Urban.

11393253_383174231893070_7672608447641827217_n

Jak piszą inicjatorki zbiórki – „[bohaterki filmu] Pochodzą z Warszawy i Poznania. Różnie definiują swoją seksualność. Angażują się w życie społeczne lub przyglądają się mu z boku. Uprawiają różne zawody. Ciekawi nas w nich właśnie ta różnorodność, to niewpisywanie się w powszechne wyobrażenie poety/poetki ze szkolnej lektury.”

Zbiórka potrwa do ósmego sierpnia. Do produkcji filmu potrzebne jest łącznie 6 160 złotych. Każda zainteresowana osoba może wesprzeć twórczynie za pośrednictwem strony Polak Potrafi.

 

źródło ilustracji: fanpage L.Poetki na Facebooku

 

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

logo batory

Galeria pocztówek osób LGBT

Podziel się z nami swoją historią i wspólnie z Kampanią Przeciw Homofobii stwórz galerię pocztówek ze zdjęciami lesbijek, gejów, osób biseksualnych i transpłciowych.

 

galeria_pocztowek_osob_lgbt_final10 września w Warszawie odbędzie się gala „Ramię w ramię po równość”, podczas której naszym sojusznikom i sojuszniczkom zostaną wręczone unikatowe pocztówki ze zdjęciami i historiami osób LGBT.

 

Szczegóły projektu na stronie Kampanii Przeciw Homofobii

 

 

„Mat i świat” – recenzja autorstwa Magdy Wielgołaskiej

mis_okladka2

Nowa książka Agnieszki Suchowierskiej przynosi na twarz dużo uśmiechu, a momentami wzrusza do łez. Obserwujemy świat oczami małego pluszaka, o imieniu Mat.

Mat urodził się w chińskiej fabryce. Jest świetnym obserwatorem i z ogromną ciekawością rejestruje otaczającą go rzeczywistość. Miś odbywa podróż z chińskiej fabryki do luksusowego sklepu, dalej do bogatego holenderskiego domu, z którego szybko zostaje zabrany do … polskiego lumpeksu, gdzie zostaje sprzedany na wagę. To nie koniec przygód misiaka. Trafia dalej do Egiptu, gdzie poznaje czym jest bieda i skromne życie. Miś Mat ogląda świat przede wszystkim przez filtry podziałów społecznych. Piękna historia, która pokazuje, że nie trzeba mieć wiele, żeby mieć najwięcej… do pełni szczęścia wystarczy czasem jedynie otwarte, dobre serce.

To piękna książka uwrażliwiająca na różnorodność.

Ciekawe przygody misia Mata oglądamy przez pryzmat pięknych ilustracji Tomasza Kaczkowskiego.

Agnieszka Suchowierska – współautorka (razem z psychologiem Wojciechem Eichelbergerem) dwóch książek – bajek dla dorosłych Królewicz Śnieżek. Baśniowe stereotypy płcioraz Bajka to życie albo z jakiej jesteś bajki. Pisze także bajki terapeutyczne.

Tomasz Kaczkowski – ilustrator i wokalista z Łodzi. W zimnofalowym zespole Wieże Fabryk śpiewa o katastrofach i niepokoju, a po koncertach rysuje. Ma psa Kiwi.

***

Recenzję napisała Magda Wielgołaska działaczka lesbijska i feministyczna, na stałe związana ze Stowarzyszeniem na rzecz Osób LGBT Tolerado, wolontariuszka Feminoteki.

logo batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

Kwiat Pustyni nie ustaje w walce

Waris Dirie we współpracy z Joanną Jasik, swoją pochodzącą z Gdańska przyjaciółką i najbliższą współpracownicą, wydała kolejną książkę pod tytułem Safa. Nie okaleczajcie mnie. Przyjaciółka polskiego pochodzenia to nie wszystko, co łączy byłą top modelkę z naszym krajem. Waris Dirie od kilku lat mieszka w Gdańsku i jak pisze w swojej nowej książce „Decyzja by osiedlić się tu, w Polsce, z dala od zgiełku środkowoeuropejskich metropolii, była bardzo słuszna. Ta myśl dopadła mnie nie pierwszy raz”.

Waris Dirie jako pierwsza publicznie i bardzo odważnie zaczęła mówić o obrzezaniu kobiet (z ang. FGM – female genital mutilation). Odważnie, ponieważ sama w wieku pięciu lat została brutalnie obrzezana i w społeczności, z której pochodzi, ten temat oraz jakikolwiek inny dotyczący kobiecej seksualności jest ogromnym tabu. Historia jej trudnego życia w rodzinie somalijskich nomadów, a potem zmagań z życiem w londyńskiej dżungli i początków walki z FGM, została opisana w światowym bestsellerze Kwiat Pustyni oraz zekranizowana w filmie o tym samym tytule.

Natomiast w jej najnowszej książce możemy poznać historię Safy, dziewczynki z biednej rodziny w Dżibuti, która zagrała małą Waris Dirie w scenie obrzezania w filmie Kwiat Pustyni. Dzięki umowie jaką Fundacja autorki podpisała z jej rodziną, Safa jest chroniona przed tym grożącym śmiercią rytuałem. Jednak jak się potem okazuje, presja tej nieludzkiej tradycji jest tak silna, że rodzina poważnie zastanawia się nad obrzezaniem córki, mimo wielu materialnych korzyści, które płyną z tej umowy. Waris Dirie robi wszystko by uratować dziewczynkę.

Z książki dowiadujemy się także, jak trudna i mozolna jest walka z FGM. Według danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) 150 milionów kobiet padło ofiarą FGM. Co roku, kolejne 3 miliony dziewczynek dzieli ich los. Nawet w Europie liczba okaleczonych lub zagrożonych dziewczynek i kobiet wynosi 500 tysięcy[1]. Waris Dirie mówi głośno o tym problemie od lat, udziela wywiadów, była ambasadorką ONZ, spotyka się z przedstawicielami rządów. Politycy mimo swoich możliwości wydają się wyjątkowo obojętni na ten problem, o czym możemy przeczytać już na początku książki, gdy autorka spotyka się z członkami Komisji Europejskiej oraz wiceprzewodniczącą Viviane Reding. Na tej ostatniej Waris nie zostawia suchej nitki, gdy widzi jej podejście do problemu.

Warto przeczytać tę książkę, bo to swego rodzaju kolejna część Kwiatu Pustyni. Oprócz wzruszającej historii małej Safy, jej lektura dostarcza nam informacji o działalności Fundacji oraz realiach życia w Dżibuti. Warto także dla samej Waris Dirie, bo to po prostu niesamowita kobieta. Mimo, że sama przeżyła wielką tragedię oraz widziała cierpienia innych, nie poddaje się. Walczy jak lwica o swoją sprawę i mimo upływu lat nadal posiada energię wulkanu. Wierzy w to, że wszyscy, bez względu na płeć, rasę czy religię możemy żyć w lepszym świecie. W Fundacji Kwiat Pustyni przeradza marzenia w czyny – edukuje cały świat o jednej z najokrutniejszych form przemocy wobec kobiet oraz tworzy centra medyczne, gdzie okaleczone kobiety mogą przejść rekonstrukcję narządów płciowych, pod okiem najlepszych chirurgów oraz psychologów.

[1] http://ocalmalykwiatpustyni.com/pl/czym-jest-fgm.html

***

Książka do nabycia w Księgarni Feminoteki.

Autorką recenzji jest Agata Skowrońska – wolontariuszka Feminoteki

logo batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

„NIE TO NIE” – wystawa dyplomowa Dominika Łozińskiego

Od 26.06 w krakowskim Punkcie Docelowym możemy oglądać wystawę zdjęć Dominika Łozińskiego „NIE TO NIE”. Wystawie matronuje Fundacja Feminoteka.

Autor prac skupił się na autentycznych przypadkach przemocy seksualnej. Celem wystawy jest zwrócenie uwagi na ten problem. Opisy szczególnie brutalnych przestępstw ilustrowane są zdjęciami posługującymi się oszczędnymi środkami wyrazu, pozbawionymi brutalności. Zdjęcia wraz z opisem tworzą spójną całość.

Zdjęcia można oglądać do 9 lipca. Adres: Punkt Docelowy ul. Staromostowa 1, Kraków

2

1

4

3

6

5

8

7

10

9

Kim jest ślimak Sam? – recenzja książki

Czy słyszeliście kiedyś od kogoś taki argument, że homoseksualność, poliamoria, albo androgeniczność są sprzeczne z naturą? Nic bardziej mylnego!

W świecie zwierząt występują przeróżne formy relacji i orientacji. Pięknie opowiada o tym książka pt.: Kim jest ślimak Sam?

Spotykamy tutaj małego ślimaczka, który zaczyna swoją przygodę ze szkołą. Bardzo szybko orientuje się, że w przeciwieństwie do kolegów i koleżanek, nie jest w stanie określić się ani jako chłopiec, ani jako dziewczynka. Po prostu jeszcze nie wie kim jest. Mały ślimaczek spotyka się ze wspierającym zrozumieniem ze strony szkolnej pedagożki, która daje mu specjalną pracę domową. Ślimaczek odwiedza wskazanych przez pedagożkę mieszkańców lasu. Zaskoczony odkrywa różnorodność i bogactwo form relacji jakie go otaczają. Ta książka to piękna wędrówka dla małych i dużych czytelników. Ślimak Sam zaczyna rozumieć, że inność jest ogromną wartością, a dochodzenie do tego kim naprawdę się jest, to wspaniała przygoda i długi proces, z którym nie należy się spieszyć.

Autorki i autor:

Maria M. Pawłowska – biolożka, doktoryzowała się na Uniwersytecie w Cambridge

Jakub Szamałek – pisarz, scenarzysta gier komputerowych

Katarzyna Bogucka – ilustratorka, pisarka, projektantka tworząca dla dzieci

Książka do nabycia w Księgarni Feminoteki

***

Recenzję napisała Magda Wielgołaska – działaczka lesbijska i feministyczna, na stałe związana ze Stowarzyszeniem na rzecz Osób LGBT Tolerado, wolontariuszka Feminoteki.

logo batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

Zapraszamy do zwiedzania Gdańska szlakami kobiet

W ramach herstorycznego projektu Metropolitanka odkrywamy znane i nieznane bohaterki Starego i Głównego Miasta – gdańskie prekursorki i działaczki polonijne z czasów Wolnego Miasta Gdańska. 

Projekt Metropolinaka przedstawia pilotkę i sędzinę żużlową Irenę Nadolną-Szatyłowską, reformatorkę damskiego ubioru Clarę Stryowską-Baedeker, twórczynię Polskiej Misji Dworcowej Helenę Żelewską, pisarkę Stanisławę Przybyszewską, listonoszkę Mariannę Selonke.

Historię Wolnego Miasta Gdańska poznamy przez biografię niezwykłych działaczek: Wandy Czyżewskiej, Marii Krzyżowskiej, Heleny Żelewskiej, Łucji Siemianowskiej, Antoniny Gdaniec i wielu innych.

Zapisy w Sieni Instytutu Kultury Miejskiej, ul. Długi Targ 39/40, pon-pt, godz. 10.00 – 18.00; sob-niedz, godz. 12.00 – 16.00 lub e-mail: [email protected], tel. 58 301 2016

Zwiedzanie jest bezpłatne

TERMINY SPACERÓW:

MIEJSCE ZBIÓRKI: Gdańsk, ul. Długi Targ 39/40- na wysokości Instytutu Kultury Miejskiej

LIPIEC

– sobota 4 lipca godz. 16.00,

– wtorek 7 lipca godz. 18.00,

– sobota 11 lipca godz. 16.00,

– wtorek 14 lipca godz. 18.00,

– sobota 18 lipca godz. 16.00,

– wtorek 21 lipca godz. 18.00,

– sobota 25 lipca godz. 16.00,

– wtorek 28 lipca godz. 18.00

SIERPIEŃ

– sobota 1 sierpnia godz. 16.00,

– wtorek 4 sierpnia godz. 18.00,

– sobota 8 sierpnia godz. 16.00,

– wtorek 11 sierpnia godz. 18.00,

– sobota 15 sierpnia godz. 16.00,

– wtorek 18 sierpnia godz. 18.00,

– sobota 22 sierpnia godz. 16.00,

– wtorek 25 sierpnia godz. 18.00,

– sobota 29 sierpnia godz. 16.00

Organizatorzy: Instytut Kultury Miejskiej, grupa społeczna Metropolitanka

Więcej o projekcie.

cropped-header-1A

Recenzja książki Elizabeth Winder pt. „Sylvia Plath w Nowym Jorku. Lato 1953″

Elizabeth Winder, w swojej książce pt. „Sylvia Plath w Nowym Jorku. Lato 1953″, opisuje przełomowy w biografii przyszłej pisarki miesiąc, kiedy jako studentka odbywała staż w redakcji magazynu modowego „Mademoiselle”, poczytnego amerykańskiego czasopisma dedykowanego młodym kobietom. Ten krótki czas nie tylko wpłynął na bieg życia pisarki, ale położył również podwaliny pod jej przyszłą przełomową powieść – „Szklany klosz”, w której opisała autobiograficznie przeżycia w Nowym Jorku, widziane oczami 30-letniej kobiety. Był to moment, w którym pisarka znalazła się na rozdrożu, a który jednocześnie zadecydował o jej przyszłości.

Lato w Nowym Jorku, 1953 rok: miasto cały czas jest w ruchu, nigdy nie śpi, buduje swoją potęgę. Sylwia, podobnie jak pozostałe stażystki czasopisma, zamieszkała w hotelu Barbizon, chodziła na przedstawienia baletowe i na mecze baseballu, tańczyła także w West Side Tennis Club. To, co nastąpiło w ciągu tego miesiąca, okazało się jednakże również dwudziestoma sześcioma dniami bólu, przyjęć i pracy, które ostatecznie zmieniły bieg jej życia, doprowadziły do pierwszej próby samobójczej, a jednocześnie do przelania na papier jej pierwszej wybitnej kreacji pisarskiej „Szklany klosz”.

Opowieść Elizabeth Winder, uzupełniona zdjęciami i szkicami, wprowadziła nas w świat Sylvii Plath, zanim stała się jedną z największych i najbardziej wpływowych poetek XX wieku. Autorka dokładnie, z zegarmistrzowską precyzją opisuje czas, który przeminął. Chłoniemy więc piękne lata 50-te, z soczystymi opisami strojów, bankietów. Winder z dużą znajomością realiów epoki barwnie przedstawia nam Nowy Jork. Czujemy się blisko związani z grupą dziewczyn, w tym Sylwią. Wszystko zostaje nam przedstawione niezwykle realistyczne, co jest ogromną zasługą autorki, która sama jest poetką.

Kim więc była Sylwia i co przyniosło jej lato w Nowym Jorku? Sylvia, według Winder, uwielbiała otaczać się tkaninami i świecidełkami, uwielbiała zakupy i jedzenie oraz wszystko, co francuskie. Pisała rozliczne radosne i optymistyczne listy do rodziny i swojej nauczycielki. Praca w redakcji, jako sekretarz gościnnej, była ciężką harówką dla dziewczyny, która w krótkim czasie przełożyła się na coraz gorszy psychiczny stan jej zdrowia i zaowocowała (już po powrocie do domu) próbą samobójczą.

11390113_467996640023854_2199800261588051727_n

Nowy Jork – Sylwia spodziewała się blasku, spotkań ze znanym ludźmi, a w rzeczywistości godzinami przesiadywała w biurze „Mademoiselle”, wraz ze swoja szefową, odizolowana od pozostałych dziewcząt i gwaru biura. Boleśnie to odczuwała, co objawiało się depresją na granicy załamania nerwowego.

Książka Winder pt. „Sylvia Plath w Nowym Jorku. Lato 1953″, to próba odczarowania wizerunku Sylwii, przedstawienia jej, jako kobiety z krwi i kości, a niedręczonej przez demony artystki. Krótki czas spędzony w Nowym Jorku ukształtował ją. Nigdy nie była „cnotką”, ale dzięki pobytowi w Nowym Jorku znacznie mniej przejmowała się tym, co pomyślą jej matka, profesorowie i przyjaciele. Przestała tak ciężko pracować, zaczęła umawiać się z żonatymi mężczyznami. W czerwcu 1954, rok po pobycie w Wielkim Jabłku, przejawiała spryt, chłód i wyrafinowanie, które bez wątpienia poznała z bliska i zachwyciła się tym dużym miastem. Cały ten zamęt, który rozpoczął się w Nowym Jorku, będzie pojawiał się jako temat przewodni w jej życiu oraz twórczości. Dlatego też warto zapoznać się z tą pozycją, która niedawno ukazała się na rynku wydawniczym.

Tekst napisany przez Izabelę Pazołę – wolontariuszkę Feminoteki.

logo batory

 

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.