TELEFON DLA KOBIET DOŚWIADCZAJĄCYCH PRZEMOCY

Телефон для жінок, які зазнають насильства

CZYNNY PONIEDZIAŁEK-PIĄTEK
OD 11.00 DO 19.00

Активний з понеділка по п’ятницю з 14:00 до 19:00

Szukaj
Close this search box.

Dlaczego stawiamy na migrantki i uchodźczynie w projekcie Draw the line?

W projekcie Feminoteki Draw the line  zajmiemy się przeciwdziałaniem przemocy seksualnej i molestowaniu migrantek i uchodzczyń w przestrzeni publicznej.

Kobiety przybywające do Polski narażone są na przemoc, w tym seksualną. Charakterystyczną cechą populacji cudzoziemców ubiegających się o ochronę w Polsce jest wysoki (najwyższy w Europie), odsetek kobiet (47-50%) i dzieci.  Najliczniejszą grupę cudzoziemców w Polsce stanowią obywatele Ukrainy, Rosji i Białorusi.

draw_the_line_maleMigrantki są szczególnie narażone na przemoc – jako kobiety i jako cudzoziemki. Słaba znajomość języka i prawa kraju, w którym mieszkają, presja ze strony rodziny bądź brak wsparcia dalszych krewnych mieszkających w kraju pochodzenia, zależność statusu migracyjnego od partnera czy męża, bariery kulturowe, wcześniejsze doświadczenia związane z przemocą w kraju pochodzenia – to dodatkowe czynniki ryzyka, które czynią z kobiet cudzoziemskiego pochodzenia grupę szczególnie wrażliwą. Imigrantki są bardziej narażone na przemoc domową – może być ona instrumentem opresji ze strony partnera, który próbuje utrzymać w nowych warunkach pozycję głowy rodziny, zwłaszcza w sytuacji gdy utracił status jedynego jej żywiciela bądź gdy w integracji ze społeczeństwem kraju przyjmującego odnosi mniej sukcesów niż partnerka. Niektóre cudzoziemki znajdują pracę łatwiej i szybciej od mężczyzn, jeśli szukają zatrudnienia jako opiekunki czy pomoce domowe.

Może to prowadzić do odwrócenia tradycyjnych ról w rodzinie, a w konsekwencji przyczynić się do agresji partnera.

Migrantki nie ufają instytucjom, boja się zgłaszać przemoc na policję, nie chcą szukać pomocy w placówkach zdrowotnych. Instytucje marginalizują problem przemocy, jakiego doznają kobiety. Są dyskryminowane w dostępie do pomocy, występują bariery językowe i kulturowe po obu stronach (migrantek i społeczeństwa polskiego). Migrantki są bardzo narażone na przemoc ze względu na niepewny status (legalność pobytu) w Polsce. Jest to kolejna bariera gdy mogłyby zgłosić przemoc. Kolejnym problemem jest często niewiedza czym jest przemoc i że jej doświadczają.

Dodatkowo migrantki są w większym stopniu narażone na przemoc ze strony państwa – policjantów, strażników granicznych, celników.

Ze względu na silną zależność od pracodawców w kraju przyjmującym, migrantki są w większym stopniu narażone na przemoc i molestowanie seksualne w miejscu pracy, jak również często stają się ofiarami pracy przymusowej.

Migrantki przymusowe, czyli uchodźczynie, to najczęściej kobiety z Czeczenii i innych części Kaukazu. Ich sytuacja jest o tyle specyficzna, że znaczna większość z nich pochodzi z kultur muzułmańskich, gdzie kobieta zajmuje – w naszym, europejskim, rozumieniu – niższą pozycję w hierarchii społecznej niż mężczyzna, a jej obowiązki tradycyjnie sprowadzają się do prowadzenia domu.

W naszym projekcie chcemy wzmocnić kobiety przebywające na terenach tych krajów. Chcemy wesprzeć je i pokazać, że mają miejsce w naszych krajach i w społeczeństwie Europy, jako równe innym obywatelki.

Będziemy szkolić migrantki, które chciałyby sprawdzić się w roli liderek. Osoby te po szkoleniach będą przekazywać wiedzę w swoich społecznościach. Zaproszą grupy kobiet ze swojego otoczenia, przeszkolą kobiety z konkretnej tematyki, a terminy, takie jak przemoc czy molestowanie ulegną ujednoliceniu, z poszanowaniem różnic kulturowych.

Jeżeli chcesz dowiedzieć się o szczegółach projektu, napisz do koordynatorki: [email protected]

 

Pasażer wyrzucony z samolotu za seksistowski komentarz

Autorka tekstu: Sarah Larimer
Źródło tekstu i zdjęcia: Washington Post

 

Pasażer wyrzucony z samolotu za seksistowski komentarz

imrs

Mężczyzna został wyrzucony z samolotu za seksistowski komentarz skierowany do stewardessy demonstrującej procedury awaryjne. Do zdarzenia doszło na pokładzie Alaska Airlines na lotnisku w Seattle. O całej sytuacji opowiedziała na facebooku jedna z pasażerek, jak się później okazało dziennikarka z Bostonu. Jej post wzbudził burzliwą dyskusję na temat seksizmu i dyskryminacji.

W trakcie demonstracji kamizelki ratunkowej jeden z pasażerów wykrzyknął pod adresem stewardessy: „Jak seksownie!”.

Dziennikarka relacjonująca zdarzenie napisała, że reakcja mężczyzny wywołała wśród współpasażerów niesmak: „Siedzące przed nim kobiety wymieniły się zażenowanym spojrzeniem. Nikt z podróżujących nie wiedział jak się zachować. ”

Po chwili konsternacji do akcji wkroczyła stewardessa. Zbliżyła się do pasażera i odpowiedziała: „Proszę być taktownym”, po czym wróciła do swoich obowiązków. Jednak mężczyzna nie dał za wygraną i odpowiedział: „Ja tylko żartuję!”.

Zachowanie pasażera nie przypadło do gustu personelowi pokładowemu, który po krótkiej dyskusji nakazał żartownisiowi opuszczenie samolotu wraz z bagażem podręcznym. Mężczyzna próbował się tłumaczyć, ale personel był nieugięty.

Dziennikarka napisała, że „Wszystko, co mogliśmy w tej sytuacji zrobić to bić brawo, kiedy dowcipniś został wyprowadzony.” Całe zajście potwierdziły linie Alaska Airlines: „Potwierdzamy, że mężczyzna został usunięty z listy pasażerów lotu 520 z Seattle do Burbank. W pełni solidaryzujemy się z naszymi pracownicami.” Jakkolwiek nie było od razu jasne, to działania pasażera Alaska Airlines były naruszeniem federalnego zakazu nieingerencji w obowiązki załogi. Według zasad Federalnej Administracji Lotnictwa (ang. Federal Aviation Administration): „Nikt nie może grozić i zastraszać członków załogi, jak również zakłócać wykonywanych przez nich obowiązków na pokładzie statku powietrznego .”

 

Tłumaczenie i opracowanie: Karolina Ufa

Korekta: Klaudia Głowacz

Dzień po aresztowaniu liderki ruchu feministycznego w Malezji dziesiątki tysięcy protestują przeciwko korupcji

Dzień po aresztowaniu liderki ruchu feministycznego w Malezji dziesiątki tysięcy protestują przeciwko korupcji

Źródło tekstu i zdjęć: NY Times – WITW

W środę setki kobiet w żółtych koszulkach przemaszerowało pod budynkiem parlamentarnym w Kuala Lumpur domagając się uwolnienia Marii Chin Abdullah, czołowej działaczki feministycznej i na rzecz ochrony praw człowieka. Chin, sześćdziesięcioletnia przewodnicząca prodemokratycznej grupy aktywistów Bersih 2.0, została aresztowana w ostatni piątek, dzień przed wielką demonstracją przeciwko korupcji, organizowaną właśnie przez Bersih. Chin choruje na nadciśnienie oraz zapalenie kości i stawów, mimo to podobno jest przetrzymywana w jednoosobowej celi pozbawionej okien – Joint Action Group for Gender Equity porównuje takie traktowanie do tortur.

Co najmniej 10 innych aktywistów aresztowanych wraz z Chin zostało już zwolnionych z aresztu, Chin jednak nadal pozostaje w zamknięciu na mocy SOSMA (Security Offenses Special Measures Act), czyli antyterrorystycznego prawa, które upoważnia rząd do przetrzymywania podejrzanych aż do 28 dni z rozprawą sądową. Jak donosi All Women’s Action Society, feministyczna organizacja, którą Chin pomagała założyć w 1985, po raz pierwszy użyto SOMSA w celu zatrzymania aktywistki działającej na rzecz ochrony praw człowieka.

Pomimo aresztowania Chin, w sobotę w Kuala Lumpur kilkadziesiąt tysięcy Malezyjczyków ubrało żółte ubrania w akcie protestu przeciwko domniemanemu dopuszczaniu się korupcji przez premiera Malezji, Najiba Razaka. Według The Wall Street Journal, Najib miałby zdefraudować około 700 milionów dolarów. Każdej nocy setki zbierają się na czuwaniu przy świecach, które Bersih postanowiło organizować aż do uwolnienia Chin – wśród czuwających pojawia się również były premier Malezji, Mahathir Mohamad.

„Moja matka to bardzo silna osoba”- mówi Aziman Yunus, jeden z trzech synów Chin. „Jeżeli podejmiecie próbę złamania jej, czeka was klęska”.

 

Tłumaczenie i opracowanie: Wojciech Karaś
Korekta: Klaudia Głowacz

Co przyczynia się do wzrastającej fali depresji wśród nastolatek?

Co przyczynia się do wzrastającej fali depresji wśród nastolatek?

Źródło tekstu i fotografii: NY Times

 

Nowe badania sugerują, że w ciągu ostatniej dekady nastąpił znaczny wzrost depresji wśród nastolatków i młodych dorosłych, w szczególności wśród nastoletnich dziewcząt, i wiele z nich nie otrzymuje leczenia. „Chociaż ostatnio federalny oddział specjalny zalecał badania przesiewowe w kierunku depresji u młodzieży od 12 do 18 roku życia, ich wyniki są dalekie od uniwersalnych”, powiedział dr Mark Olfson, profesor psychiatrii na Uniwersytecie Columbia Medical Center i współautor pracy badawczej opublikowanej w czasopiśmie Pediatrics. „Nowe badania wskazują, że większość młodzieży z depresją nie jest leczona oraz podkreśla potrzebę zwrócenia większej uwagi na ten stan rzeczy.” Patrząc na dane z Krajowych Badań dotyczących Zażywania Narkotyków i Zdrowia, na około 172 495 młodzieży (12-17 lat) oraz 178 755 młodych dorosłych (18-25 lat), badacze odkryli, powszechne występowanie dużych epizodów depresyjnych corocznie wśród dziewcząt wzrosło z 13 procent w 2005 roku do 17 procent w 2014 roku, podczas gdy ta sama liczba u chłopców wzrosła z zaledwie 4 procent do około 6 procent.

Chociaż Olfson powiedział, że nie udało mu się ustalić dokładnej przyczyny tej zmiany, stawia hipotezę, że ważną rolę może odgrywać cyberprzemoc, która została powiązana z depresją i o wiele częściej dotyka dziewczęta. Badanie z 2014 roku sugeruje również, że dziewczyny stają w obliczu większego stresu interpersonalnego (walcząc ze znajomymi lub rodziną), który może prowadzić do depresyjnych nastrojów. W artykule wstępnym towarzyszącym nowemu badaniu, autorzy twierdzą, że badanie i leczenie depresji u młodzieży powinny stać się priorytetem w Stanach Zjednoczonych. „Przyczyny stojące za wzrostem depresji młodzieńczej powinny zostać zbadane naukowo”, napisali. „Kolejny problem z coraz większą nieleczoną depresją u młodzieży, dotyczy każdego z nas w momencie, gdy samobójstwo jest obecnie drugą najczęstszą przyczyną śmierci u młodzieży w wieku od 15 do 19 lat”, dodając, że „depresja jest sporym i rosnącym, śmiertelnym zagrożeniem dla naszej populacji młodzieży w Stanach Zjednoczonych.”

Tłumaczenie: Zofia Kasprzyk
Korekta: Klaudia Głowacz

29. 11 Rasmee Wayrana, pierwsza dama tajskiego soulu, na jedynym koncercie w Polsce!

 Fundacja Feminoteka poleca jedyny koncert w Polsce damy tajskiego soulu Rasmee Wayrana!

29 listopada, w ramach cyklu Radio Azja, na scenie TR Warszawa wystąpi Rasmee Wayrana, najpopularniejsza obecnie w Tajlandii wokalista z pogranicza world music, bluesa i jazzu. Będzie to wyjątkowa okazja, aby zanurzyć się w melancholijnych, przepełnionych słońcem kompozycjach przywodzących na myśl portugalskie fado i posłuchać artystki, której głęboki, aksamitny głos, charyzma i ekspresja sceniczna kojarzyć się mogą z samą Niną Simone.

Zapowiedź koncertu: https://youtu.be/jOih94xbblM

Strona wydarzenia: https://www.facebook.com/events/316594152046606/

KONCERT RADIO AZJA: RASMEE WAYRANA

29 LISTOPADA, WTOREK, GODZINA 20:00, TR WARSZAWA (MARSZAŁKOWSKA 8)

koncert
Źródło zdjęcia: http://www.rasmeewayrana.com/

Rasmee Wayrana pochodzi z Isan, północno-wschodniej części Tajlandii, gdzie zyskała popularność wykonując tradycyjną muzykę molam. Karierę muzyczną zaczęła już jako dziecko u boku ojca, założyciela regionalnego zespołu Jariang Band. Po przeprowadzce do Chiang Mai, klimatycznego miasta słynącego z doskonałej kawy, rzemiosła artystycznego i sztuki, Rasmee odkryła barwną scenę muzyczną, na której królowały jazz, funk i R&B. Połączenie tych gatunków z tradycyjnym molam dało w rezultacie styl określany przez artystkę jako Isan Soul, będący pełną emocji energetyczną mieszanką opartą na charyzmatycznym wokalu i gitarowych brzmieniach.

Jej debiutancki album „Isan Soul” oraz piosenka „Maya” zostały w tym roku wyróżnione prestiżowymi nagrodami Kom Chad Luek Music Award. Sama artystka otrzymała tytuł najlepszej wokalistki.

TAJSKI FREESTYLE

Molam do którego odwołuje się Rasmee, tradycyjna forma muzyczna z rejonu Isan oraz z Laosu, ma bardzo szlachetne korzenie. Był to rodzaj muzyczno-słownej improwizacji opartej na lokalnej poezji, której towarzyszył dźwięk khene – dużej bambusowej fletni. Improwizacja często przybierała kształt spontanicznych dialogów między mężczyzną a kobietą, co może kojarzyć się z dzisiejszym freestylem. Współczesny molam ma ustaloną strukturę, a bambusowa fletnia zastąpiona została gitarą. Być może właśnie dzięki tej zmianie niedoceniany do tej pory gatunek odzyskuje popularność na rodzimym gruncie i zaczyna przyciągać uwagę słuchaczy z całego świata.

Warto posłuchać, jak Rasmee Wayrana z ogromnym wyczuciem i pasją łączy znany sobie od dzieciństwa molam ze współczesnym, wielokulturowym brzmieniem Chiang Mai.

Rasmee Wayrana wystąpi wraz z zespołem w składzie:

  • Satukan Thyatira – gitara akustyczna
  • Attasit Kongmongkol  – instrumenty perkusyjne
  • Tontrakul Kaewyong – khene, vord (tradycyjne fletnie tajskie)

Bilety w cenie 30 zł dostępne są na piecsmakow.pl, ebilet.pl, w salonach Empik oraz w kasie TR Warszawa.

 

Anna Mamińska
+ 48 504 301 284

Radio Azja

10 Festiwal Filmowy Pięć Smaków / 10th Five Flavours Film Festival
16 – 23 XI 2016, Warsaw, Poland
www.piecsmakow.pl

 Fundacja Sztuki Arteria / Arteria Art Foundation

Śledź nas na Facebooku
Follow us on Twitter
Find us on Instagram

Jak bezdomne kobiety radzą sobie z miesiączkami

Jak bezdomne kobiety radzą sobie z miesiączkami

Autorka tekstu: Janet Upadhye
Źródło tekstu i zdjęcia: Bustle
Źródło filmiku: YouTube – Bustle

Każdego dnia wiele bezdomnych osób znajduje się w dramatycznej sytuacji. Jeśli jesteś kobietą (lub osobą trans*, kimkolwiek kto menstruuje), która żyje na ulicy, okres to więcej niż utrudnienie – to kwestia komfortu, czystości i godności. Najnowszy minidokument Bustle porusza problem bezdomności i miesiączkowania (dostępny do obejrzenia poniżej).

W USA 50 000 kobiet żyje na ulicach, z ograniczonym dostępem do podpasek i tamponów, bez stałego dostępu do prysznica czy kąpieli. Zmuszone są do poszukiwania kreatywnych rozwiązań, by utrzymać czystość podczas okresu. Niektóre są zmuszone uciekać się do kradzieży podpasek czy tamponów. Inne czekają na pomoc z zewnątrz. Wiele z nich używa skarpet, ręczników papierowych, plastikowych torebek, papieru toaletowego, bawełnianych wacików czy ubrania zamiast brakujących produktów higienicznych.

Dwudziestosiedmioletnia Kailah Willcuts jest bezdomna od ponad ośmiu lat, przyznaje, że okres to jedna z najtrudniejszych rzeczy, z jakimi musi się mierzyć. „To okropne i upokarzające” – wyznaje. – „Nie wspominając już o tej plamie na spodniach. Mam tylko te ubrania, które mam na sobie, więc staję półnaga, zakrwawiona, wiesz, próbując wyprać ubranie.”

Willcuts myje się w publicznych toaletach w nowojorskich parkach, by poradzić sobie z bólami miesiączkowymi, próbuje zdobyć butelkę i gorącą wodę ze Starbucksa. Nauczyła się robić prowizoryczne tampony z podpasek, bo tampony są trudniejsze do zdobycia, a ułatwiają utrzymanie czystości. Zakrwawione skarpetki pierze w zlewach publicznych toalet, np. w restauracjach.

bezdomne kobiety

Nowy Jork został ostatnio pierwszym miastem w kraju, które prawnie wymaga od publicznych szkół, więzień i schronisk dla bezdomnych zapewnienia darmowych podpasek i tamponów.

„Nie powinnaś musieć wybierać między podpaską a posiłkiem” – mówi Julissa Ferreras-Copeland, nowojorska radna, której biuro prowadziło starania o wprowadzenie tego prawa.

Jednak wiele kobiet żyjących na ulicach, twierdzi, że schroniska dla bezdomnych są niebezpieczne i wolą trzymać się od nich z daleka – nawet jeśli to oznacza wydanie pieniędzy, które uda im się zdobyć, na tampony.

Dla kobiet takich jak Willcuts, poczucie czystości to ciągłe wyzwanie, które co miesiąc urasta do rangi „sytuacji kryzysowej”, jak nazywa to Ferreras-Copeland, gdyż używanie prowizorycznych produktów lub niewłaściwe korzystanie z tamponów, powoduje problemy zdrowotne. Ferreras-Copeland ma nadzieję, że wprowadzona ustawa pomoże rozpocząć otwartą dyskusję o miesiączkowaniu.

„Tu chodzi o godność i zrozumienie przez kobiety, że nie ma w tym procesie nic złego. Kiedy pozbędziemy się tabu otaczający ten temat, wtedy prawdziwie umocnimy kobiety.”

By dowiedzieć się więcej o pomocy kobietom w potrzebie w USA, odwiedź stronę Distributing Dignity.


Aby pomóc bezdomnym kobietom w Warszawie, weź udział w zbiórce środków higienicznych organizowanej przez Feminotekę.

 

Tłumaczenie: Małgorzata Żurowska

Korekta: Klaudia Głowacz

 

Szkoły w Australii będą nauczać o „męskich przywilejach”

Szkoły w Australii będą nauczać o „męskich przywilejach”

Źródło tekstu i zdjęcia: BBC

_91921461_thinkstockphotos-487085486

Australia zdecydowała się na wdrożenie programu edukacyjnego walczącego ze stereotypami płci i przyczynami przemocy domowej.

„Relacje pełne szacunku” będą przedmiotem obowiązkowym we wszystkich szkołach w stanie Wiktoria już od przyszłego roku, mimo że wersja pilotażowa programu została oskarżona o stereotypowe ukazywanie mężczyzn jako „złych” a kobiet jako „ofiar”. Całość ma kosztować 21.8 mln dolarów australijskich.

W trakcie zajęć uczniowie poznają zagadnienia z zakresu nierówności płac, przemocy uwarunkowanej płcią oraz męskich przywilejów. Wśród innych tematów poruszanych na lekcjach znajdą się: zarządzanie złością, orientacje seksualne i niebezpieczeństwa związane z pornografią.

Materiały edukacyjne dla najmłodszych zawierać będą m.in. zdjęcia chłopców i dziewczynek wykonujących obowiązki domowe, uprawiających sporty lub pracujących jako strażacy/strażaczki lub recepcjonistki/recepcjoniści z następującymi podpisami: „dziewczynki mogą grać w piłkę nożną, pracować jako lekarki i być silne” oraz „chłopcy mogą płakać kiedy czują się zranieni, mogą być delikatni, wykonywać zawód pielęgniarza lub zajmować się dziećmi”.

Licealiści zaś poszerzą swój zasób wiedzy o definicje panseksualizmu, cisgender, transseksualizmu oraz męskiego przywileju. Przedstawiony im zostanie koncept „hegemonic masculinity” (pol. hegemonicznej męskości), który „wymaga bycia – twardym, wysportowanym, pozbawionym emocji, heteroseksualnym mężczyzną, sprawującym kontrolę i władzę nad kobietami.”

W przygotowanych dla nich sylabusach znajdzie się również następujące stwierdzenie: „będąc chłopcem od urodzenia doświadczasz wielu korzyści m.in. jesteś nad reprezentowany w strefie publicznej, nawet jeśli osobiście nie zgadzasz się z tym faktem”. Przywilej został w nim opisany jako „automatyczne, niezasłużone prawo do korzystania ze szczególnych względów w jakimś zakresie oparte na przynależności do określonej płci, rasy lub klasy społeczno-ekonomicznej”.

Przełamać zaklęte koło

Niektórzy z krytyków programu podkreślają, że mimo podjętych wysiłków w celu ochrony dziewczyn i kobiet przed przemocą domową, program nie jest wystarczająco obiektywny i zbilansowany.

Jeremy Sammut pracownik naukowy z libertariańskiego think tanku Centre for Independent Studies nazwał program „opłacaną z pieniędzy podatników indoktrynacją dzieci.

„Ideą przewodnią tego programu jest uczynienie ze wszystkich mężczyzn sprawców. To idea, którą kochają akademickie feministki. Wiele dowodów wskazuje na to, że przemoc domowa oraz wobec dzieci jest efektem społecznych dysfunkcji: narkomanii, dobrobytu, osłabienia więzów rodzinnych.”

Królewska Komisja, która zaleca edukacje jako podstawowy  środek do zapobiegania przemocy w rodzinie wskazuje równocześnie, że 25% jej ofiar stanowią mężczyźni.

Dla ministra James Merlino edukacja jest kluczem do zakończenia „błędnego koła” przemocy: „chodzi nam o nauczenie naszych dzieci, aby traktować wszystkich z szacunkiem i godnością. Dzięki czemu będziemy mogli rozpocząć zmiany w kulturze i społeczeństwie oraz doprowadzić do końca plagi przemocy.”

 

Tłumaczenie: Karolina Ufa

Korekta: Klaudia Głowacz

Komiks taty z trafnym przesłaniem na temat „zgody”

Autor komiksu: Lunarbaboon
Autorka tekstu: Caroline Bologna
Źródło tekstu i obrazu: The Huffington Post

 

Komiks taty, z trafnym przesłaniem na temat „zgody”

Ten komiks porusza trudny, ale bardzo istotny temat.

Ilustrator Chris Grady stworzył nazwę „Lunarbaboon” dla swojej internetowej serii komiksów, w której dokumentuje codzienne życie ze swoją partnerką Danielle i ich dwójką dzieci: 6-letnim Mojsze i roczną Matyldą.

Jego najnowszy komiks, zatytułowany: „Twoje” porusza trudny, ale bardzo istotny temat, o którym rodzice rozmawiają ze swoimi dziećmi, czyli: „zgoda”.

wieksze
Tłumaczenie (od lewej): – Cześć moja słodka dziewczynko! / – Daj tatusiowi buziaka! / – Nie! / – Doskonale! Udało Ci się! / – Kto jest szefową swojego ciała?

 

Grady powiedział The Huffington Post, że inspiracją do tego komiksu była Danielle. „Ona zawsze mówi dwójce naszych dzieci, że to one są szefami własnych ciał i że nikt bez ich pozwolenia nie może ich dotykać, całować, przytulać”- wyjaśnił.

„Więc, rzecz jasna, kiedy Danielle poszła raz pocałować moją 1,5 roczną córkę i została mocno odepchnięta, z głośnym „Nie”, wszyscy byliśmy bardzo dumni”- dodał.

Tata twierdzi, że „Twoje”, chociaż napisane w lekkim tonie, podkreśla, jak ważna jest dyskusja o zgodzie.

„Mam nadzieję, że komiks przypomina rodzicom, że nigdy nie jest zbyt wcześnie, aby nasze dzieci dowiedziały się, że nikt (rodzice, znajomi, Donald Trump) nie ma prawa ich dotknąć”- powiedział Gary- „Każdy jest szefem swojego ciała”.

Słuchajcie, słuchajcie!
Tłumaczenie:  Zofia Kasprzyk

Korekta: Klaudia Głowacz

 

 

Francuzki namawiane do opuszczenia pracy na znak protestu przeciwko nierównym płacom

Na znak protestu przeciwko nierównym płacom Francuzki są zachęcane do opuszczenia pracy Autorka tekstu: Kim Willsher
Źródło tekstu i zdjęć:
 The Guardian

We Francji trwa kampania rówościowa, w której kobiety zachęcane są do zaprzestania pracy do końca roku (wzięcie 38 dni urlopu), by w ten sposób zwrócić uwagę na problem różnicy płac ze względu na płeć.

3775Kobiety są zachęcane do opuszczenia pracy w poniedziałek o 16:34, żeby protestować przeciwko temu, że płaci im się mniej niż mężczyznom na tych samych stanowiskach.

Aktywistki z grupy Les Glorieuses, działające na rzecz praw kobiet sugerują, że rozpoczęcie strajku trwającego do końca roku, pomoże naświetlić globalny problem nierówności płac, który według ekspertów nie zniknie aż do roku 2186.

 

„Od godziny 16:34 (z siedmioma sekundami) 7 listopada kobiety będą pracować do końca roku za darmo. Gdyby ich płaca była identyczna z płacą mężczyzny, mogłyby przestać pracować 7 listopada o godzinie 16:34”, tak donosi Les Glorieuses.

Najat Belkacem, ministra edukacji, wcześniej ministra ds. Równouprawnienia Kobiet, poparła strajk. Na swoim koncie na Twitterze napisała: „Walka o równą płacę dotyczy całego społeczeństwa. Nie możemy czekać do 2186.”

Laurence Rossignol, obecna ministra ds. Równouprawnienia Kobiet, entuzjastycznie przyjęła tę inicjatywę i powiedziała, że nie ma nic przeciwko temu, by kobiety pracujące w jej gabinecie, wzięły udział w strajku i od 7 listopada nie pracowały. Na łamach Le Parisien stwierdziła: „Kiedy protestują kobiety, staje się widoczne to, co wcześniej było niewidoczne… Popieram je.”

Organizacja „Osez le Féminisme” („Odważ się być feministką”) również popiera ruch i zażądała, żeby francuskie firmy ponosiły kary finansowe w razie nieprzestrzegania prawa o równych płacach.

We Francji mieszka prawie 13.8 milionów pracujących kobiet, co stanowi 48% całego rynku pracy. Jednak według sprawozdań Eurostatu (za rok 2014) mężczyźni zarabiają aż 15.1% więcej.

W skali całej Europy płace kobiet są aż o 16.1% niższe niż mężczyzn na tych samych stanowiskach. Według danych opublikowanych na stronie Equal Pay Portal, średnia różnica w płacach w zależności od płci zmalała z 19.3% (w 2015 roku) do 18.1% w kwietniu tego roku.

Protest ma naśladować podobną inicjatywę w Islandii, gdzie 24 października kobiety o godzinie 14:38 wyszły z pracy na ulicę, by sprzeciwić się 14% różnicy w płacach w tym kraju.

„To mocny znak i dołączamy do protestu” stwierdziło Les Glorieuses. „Ta różnica w płacach kryje też inne nierówności. Kobiety wykonują mnóstwo zadań nieodpłatnych, takich jak obowiązki domowe.”

Les Glorieuses zachęca wszystkie Francuzki do wzięcia udziału w strajku w poniedziałek. „Reprezentujemy prawie połowę całego rynku pracy i aż 52% całej populacji. Nie chcemy czekać do 2186 roku na równe płace. Nie chcemy czekać 170 lat na równość.”

Na stronie Les Glorieuses na Facebooku pojawiły się pomysły i wezwania do generalnego strajku w całym kraju z demonstracjami pod Place de la République w centralnym Paryżu, w Lyonie czy Nantes. Aktywistki nawoływały też do okazywania solidarności na mediach społecznościowych.

Rebecca Amsellem (28) jedna z fundatorek Les Glorieuses wypowiedziała się dla Le Parisien: „Nie jesteśmy grupą, czy też partią polityczną. Chciałam jedynie zwiększyć świadomość w mediach społecznościowych przywołując strajk na Islandii. Nigdy nie pomyślałabym, że odniesie to taki sukces.”

Tłumaczenie: Julia Pałejko

Korekta: Klaudia Głowacz

Kobietobójstwo – zabijanie kobiet dlatego, że są kobietami. Indywidualna zbrodnia zabójstwa czy zbrodnia współuczestnictwa państwa?

Kobietobójstwo – zabijanie kobiet dlatego, że są kobietami. Indywidualna zbrodnia zabójstwa czy zbrodnia współuczestnictwa państwa?

Źródło tekstu: Miloš Urošević, Kosana Beker, FEMICID. UBISTVO ŽENA ZATO ŠTO SU ŽENE. Individualni zločin ubistva ili zločin saučesništva države?, „Molotov”, marzec 2015, s. 9 – 13.

Źródło obrazów: Rubinowy Smok, Mity, Polityka Globalna

 

palenie-czarownic

Długa jest historia męskiej przemocy wobec kobiet; jest tak stara jak i sama cywilizacja. Przykładów tej przemocy jest niezmiernie wiele, na przykład grecki bóg Zeus, który porywa i gwałci fenicjańską księżniczkę Europę, której imię staje się nazwą naszego kontynentu.

Długa jest historia niekaralności męskiej przemocy wobec kobiet. Jest tak stara jak systemy prawne – zarówno te alternatywne jak i instytucjonalne. Przykładów tej niekaralności jest niezmiernie dużo, na przykład grecki bohater Ajas, który gwałci trojańską księżniczkę Kasandrę i nie jest ukarany.

Długa jest historia mrocznego średniowiecza, tak długa jak i krwawa, tak krwawa jak i mroczna.

 

CZAROWNICE

 

Największym ludobójstwem w spisanej do dziś historii jest to przeprowadzone na kobietach, które zostały oskarżone o bycie czarownicami. Był to jeden z najstraszniejszych ataków na ciało; na ciała kobiet, tylko dlatego, że albo były uzdrowicielkami, nieposłusznymi męskim autorytetom albo dlatego, że odważyły się żyć same. Polowanie na czarownice było terroryzmem zorganizowanym przez państwo. Jak mówi Silvia Federici: Polowanie na czarownice było pierwszym wspólnym terenem w polityce nowych europejskich państw narodowych, pierwszym przykładem europejskiego ujednolicenia po rozłamie spowodowanym reformacją[1]. Polowanie na czarownice było wojną wytoczoną kobietom i nie ma zapisów świadczących o zorganizowanym sprzeciwie mężczyzn wobec tych prześladowań. Kobiety były tymi, które umierały same, ale umierały publicznie. Zabijanie czarownic było jeszcze jedną z męskich fantazji, było spektaklem.

Oficjalna rzeź czarownic została zapoczątkowana bulą papieską, którą 9 grudnia 1484 roku wydał papież Innocenty VIII. Dwa lata później, w 1486 roku, inkwizytor kościoła katolickiego, Henrich Kramer pisze i publikuje traktat Malleus Maleficarum (Młot na czarownice), zawierający wskazówki dotyczące męczenia kobiet. Rozpoczęło się polowanie na czarownice, które swoje apogeum osiągnęło między 1580 a 1630 rokiem. Kobiety były zabijane dlatego, że swoją wiedzą, którą kościół postrzegał jako moc, sprzeciwiały się męskim autorytetom. Ceną płaconą za opór zawsze była śmierć.

W rzezi, którą organizował kościół we współpracy z państwami mężczyzn (gdyż kobiety nie były w tym czasie obywatelkami), w ciągu trzystu lat w Niemczech, Hiszpanii, Włoszech, Francji, Holandii, Szwajcarii, Anglii, Walii, Irlandii, Szkocji i Ameryce zabito 9 (słownie dziewięć) milionów kobiet. Andrea Dworkin powiedziała: Zostały zabite w imię Boga Ojca i jego jedynego syna, Jezusa Chrystusa[2].

Seksualny sadyzm, któremu oskarżone kobiety były poddawane podczas tortur, odkrywa największą w historii mizoginię, której nie można wytłumaczyć wagą jednej konkretnej zbrodni. Oskarżone były rozbierane do naga, następnie w całości golono ich ciała, włączając w to ich waginy, które przebijano długimi igłami. Często były też gwałcone. Ich kończyny były okaleczane, piersi wyrywane, były stawiane na stołki wykonane z rozżarzonego żelaza, ich kości były łamane. Stracenie było ważnym wydarzeniem publicznym, w którym musieli uczestniczyć wszyscy członkowie wspólnoty. Czy to rewolta, którą prowadziły kobiety?[3], pytała wiele lat później Adrienne Rich.

Polityczny kontekstem zabójstwa była mizoginia, którą Rich definiowała jako zinstytucjonalizowaną nienawiść i niechęć wobec kobiet. Przemocy, którą mężczyźni kierowali przeciwko kobietom nie możemy i nie mamy prawa odbierać wymiaru płciowego. Kobiety były celem, i były prześladowane jako kobiety. Dla ludności były one mądrymi kobietami, które pomagały innym, najczęściej za pomocą ziół leczniczych, a swą wiedzę przenosiły z pokolenia na pokolenie. Dla władzy kościelnej i państwowej, były czarownicami, które zawierzyły się diabłu aby otrzymać nadprzyrodzone moce.

blog_ro_5095609_7911837_tr_383_251020094

Polowanie na czarownice było walką polityczną klasy mężczyzn przeciwko klasie kobiet. Polowanie na czarownice było możliwe dlatego, że jak mówi Barbara Ehrenreich, Czarownica stanowiła trzykrotne zagrożenie dla kościoła: była kobietą i się tego nie wstydziła. Zdawała się być częścią zorganizowanego podziemia wiejskich kobiet. Była uzdrowicielką, jej praktyki wynikały z badań empirycznych. Mimo represywnego fatalizmu chrześcijaństwa dawała nadzieję na zmianę tego świata[4].

Wiele lat później, w 1970 roku, Robin Morgan przypominając sobie czarownice, pisała: Czarownicami od zawsze były kobiety, które nie bały się być odważnymi, agresywnymi, inteligentnymi, niekonformistycznymi, ciekawymi świata, niezależnymi, wyzwolonymi seksualnie, rewolucyjnymi… Czarownica mieszka i śmieje się w każdej kobiecie. Ty jesteś czarownicą, tylko dlatego, że jesteś kobietą, niespokojną, gniewną, radosną i nieśmiertelną[5].

[…]

 

Zabójstwa kobiet z powodu oskarżenia o czary[6]

Oskarżenia o czary i wróżenie nie ustały się wraz z końcem polowania na czarownice. Zabójstwa kobiet, które są oskarżone o czary, zdarzają się również współcześnie w krajach Afryki, Azji i na wyspach Pacyfiku, a przemoc wobec nich [kobiet – przyp. tłum.] obejmuje brutalne morderstwa, okaleczenia, porwania oraz znikanie kobiet i dziewczynek. W wielu krajach, w których kobiety oskarża się o czary są one często poddawane egzorcyzmom, publicznej chłoście i innym typom maltretowania. Mimo że to głównie młodsze kobiety są narażone na bycie oskarżonymi o czary, w niektórych rejonach Afryki to właśnie starsze kobiety są bardziej zagrożone z powodu swojej ekonomicznej zależności od drugich lub z powodu praw własności, w których są posiadaniu, a które to młodsi członkowie rodziny chcą odziedziczyć. Badania z 1955 roku z Zimbabwe pokazały, że większość z 42 zabitych kobiet w wieku ponad 50 lat wcześniej była oskarżana o czary.

Inne badania pokazują, że w Ganie wiele biednych, często starszych kobiet, które zostały oskarżone o bycie czarownicami zostało zamordowanych przez krewnych płci męskiej lub też padło ofiarą przemocy fizycznej, ekonomicznej i seksualnej. Kobiety, które w Ganie oskarża się o czary, często przemocą wysyła się do tzw. obozów dla czarownic, a wiele wdów pada ofiarą przemocy materialnej – włączając w to ewikcje i stratę majątku. W Indiach oskarżenia o czary często używa się po to, aby odebrać kobiecie prawa rodzinne, podczas gdy w Nepalu starsze kobiety, wdowy, biedne kobiety i kobiety z najniższych kast nie mają prawa do dziedziczenia. W Papui-Nowej Gwinei zgłoszono około 500 przypadków tortur i zabójstw kobiet oskarżonych o czary, a liczba tego rodzaju doniesień ciągle rośnie. Kobiety oskarżone o czary są zrzucane ze skał, torturowane, palone i chowane żywcem. Ofiarami tych zbrodni są głównie wdowy, starsze kobiety nieposiadające potomstwa ani rodziny, ale również kobiety urodzone w związkach pozamałżeńskich. Według statystyk policyjnych kobiety są sześć razy częściej niż mężczyźni oskarżane o czary, a sprawcami zbrodni wobec nich są prawie wyłącznie mężczyźni, którzy są społecznie bądź biologicznie związani z ofiarami. Badania pokazują, że w Republice Południowej Afryki prawo przewiduje łagodną karę jeśli morderca jest mężem bądź krewnym zabitej kobiety, podczas gdy w Zambii  przeciętna kara za umyślne zabójstwo kobiety wynosi od roku do dwóch lat pozbawienia wolności.

 

Zabójstwa honorowe[7]

Zabójstwa honorowe w wielu regionach świata charakteryzują się wysokim stopniem niekaralności.(…)
Tego typu morderstwa w dużej mierze nie są zgłaszane ani udokumentowane. Wedle szacunków około 5000 kobiet rocznie zostaje zabitych z powodu honoru przez męskich członków ich rodzin. Te zabójstwa przybierają róże formy – od bezpośredniego zabójstwa, przez kamieniowanie, wymuszone samobójstwa kobiet i dziewczynek po publicznym osądzie ich zachowań, po polewania kwasem, i tym podobne. Kobiety są najczęściej oskarżane o zdradę, przedmałżeńskie stosunki seksualne, powodem jest też samodzielny wybór partnera, edukacji, pracy zawodowej, sposobu ubioru, zachowania bądź kontakty z mężczyznami, z którymi nie są spokrewnione. Zbrodnie przeciw honorowi są związane także z innymi typami przemocy domowej, a ich sprawcami są zazwyczaj męscy członkowie rodziny. Ich celem jest kontrola kobiecej seksualności i ograniczenie swobody przemieszczania się. Kara ma zazwyczaj wymiar kolektywny, zważając na to, że cała rodzina uważa, że cześć kobiety została splamiona prawdziwym lub domniemanym zachowaniem. Często ma też charakter publiczny, po to aby mieć wpływ na zachowanie innych kobiet we wspólnocie.

 

Zabójstwa kobiet w kontekście konfliktów zbrojnych[8]

Podczas konfliktów zbrojnych kobiety są narażone na różnego rodzaju przemoc: fizyczną, seksualną i psychiczną, włączając w to również zabójstwa. Przemoc wobec kobiet jest często wykorzystywana jako broń mającą na celu ukaranie i dehumanizację dziewczynek i kobiet, tak aby zaszkodzić społecznościom do których przynależą. Kobiety i dziewczynki są ofiarami operacji ukierunkowanych na ludność cywilną, ale są też ofiarami tortur, gwałtów i innych typów maltretowania z powodu uczestnictwa w ruchach oporu, aktywnego zaangażowania w walki obronne, jak i również z powodu przynależności do społeczności posądzonych o współpracę z nieprzyjacielem. Nierówność ze względu na płeć o wiele wyraźniej dochodzi do głosu w czasie konfliktów i sytuacji kryzysowych. Raport specjalny dotyczący pozycji obrońców praw człowieka ukazał, że obrończynie praw człowieka, które sprzeciwiają się opresyjnym reżimom są bardziej narażone na przemoc i inne naruszenia prawa. W sprawozdaniu z Kolumbii, wskazano na przykłady zabójstw kilku obrończyń praw człowieka. Morderstwa te były pełne przemocy i zawierały w sobie tortury seksualne. Obrończynie praw człowieka w Afganistanie są regularnie nachodzone i zastraszane. Niektóre aktywne politycznie kobiety zostały zabite, a ich mordercy nie zostali pociągnięci do odpowiedzialności prawnej.

[…]

 

Kobietobójstwo w Serbii


Kobietobójstwo jest obecne również w Serbii. Ten poważny problem społeczny w ostatnim czasie stał się odrobinę bardziej zauważalny, dzięki pionierskiej pracy organizacji Autonomicznego Centrum Kobiecego[9], Sieci kobiet przeciwko przemocy[10], oraz pojedynczych badaczy takich jak dr Zorica Mršević[11] i dr Slađana Jovanović[12].

Według publikacji Mapirane praznine[13], dane dotyczące ofiar w Serbii uwzględniające ilość, płeć i wiek ofiar zapisuje się dopiero od 2007 roku, przy czym dane, które zbiera Urząd Statystyczny nie dają odpowiedzi na pytanie ile kobiet zostało zabitych przez swoich krewnych, w szczególności przez aktualnych lub byłych partnerów (dane zbiera się z dwóch źródeł  – statystyki zmarłych i statystyki procesów), brakuje więc danych o (nie)istnieniu rodzinnych/emocjonalnych związków między zabitą kobietą i sprawcą zabójstwa. Trzeba mieć na uwadze, że takich danych nie można znaleźć w ogólnodostępnych danych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, ale można je uzyskać na wniosek o dostęp do informacji znaczenia publicznego. Istnieje więcej czynów karalnych, które mogą skutkować zabójstwem kobiet, tak więc nawet tak zdobytych informacji nie można uważać za kompletne i przestawiające prawdziwy obraz dotyczący liczby zabitych kobiet w Serbii.

Prawo wyróżnia kilka rodzajów zabójstwa[14], więc także zabójstwo kobiety może być zakwalifikowane jako jeden z wielu czynów karalnych, w zależności od okoliczności zdarzenia. Dodatkowo, skutek śmiertelny może nastąpić jako rezultat popełnienia innego czynu zabronionego.(…)

Przeprowadzone niedawno badanie[15] dotyczące zabójstwa kobiet będących w relacji partnerskiej ze sprawcą pokazało, że w ani jednym z 14 przypadków, który były przedmiotem badania, oskarżenie nie jest zdefiniowane jako zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem[16]. To badanie pokazuje, że istnieje automatyzm w przypadku zasądzania okoliczności łagodzących (skrucha, rodzicielstwo, przyznanie się do winy), podczas gdy okoliczności zaostrzających wymiar kary takich jak: prześladowanie ofiary i wcześniejsza przemoc nie uwzględnia się wystarczająco często.

violence-against-women

Raport Sieci kobiet przeciwko przemocy o kobietobójstwie w kontekście partnerskim/rodzinnym

 

[…]

Pochodzące z ostatnich pięciu lat dane dotyczące ilości serbskich kobiet, które zostały zabite przez mężczyzn z którymi pozostawały w relacji rodzinnej lub partnerskiej, przedstawiają się następująco: w 2010 roku – 26, w 2011 – 29, w 2012 -43, w 2014 -27.

Niektóre z faktów powiązanych z zabójstwami kobiet pochodzących z raportu Sieci kobiet przeciwko przemocy z 2014 roku:

  • 1 na 4 z poszkodowanych zwróciła się o pomoc i wsparcie do odpowiedzialnych instytucji zanim została zabita
  • 1/3 zabójstw kobiet została spowodowana za pomocą broni palnej, a w każdym trzecim wypadku przemoc była zgłoszona do odpowiedzialnych instytucji zanim kobieta została zabita
  • około 40% sprawców po zabójstwie popełniło samobójstwo
  • ponad 50% kobiet żyło w związku ze sprawcą
  • ~40% kobiet zostało zabitych przez małżonka

 

Posłowie

Istnieje jedna wojna. Istnieje jedna wojna, która trwa bardzo długo, za długo. Istnieje jedna wojna, która nigdy nie została oficjalnie wypowiedziana. Istnieje wojna, w której nie istnieją dwie strony. Istnieje wojna, w której mężczyźni codziennie zabijają kobiety.

Na magnitudzie seksistowskiego terroryzmu kobietobójstwo jest ekstremalną manifestacją istniejących form przemocy wobec kobiet. Przemoc wobec kobiet była instytucjonalizowana przez istniejące struktury rodzinne, ramy społeczne i ekonomiczne, tradycje kulturalne i religijne. Przemoc wobec kobiet jest metodologią patriarchatu, a kobietobójstwo jest wierzchołkiem tej góry.

 

 


 

[1]    S. Federici, Kaliban i veštica, Burevesnik, Beograd 2013.
[2]    A. Dworkin, Remembering the Witches, New York, 1976.
[3]    A. Rich, O tajnama, lažima i šutnji, Zagreb 2003.
[4]    Barbara Ehrenreich, Witches, Midwives, and Nurses: A History of Women Healers, 1972.
[5]    Robin Morgan, Sisterhood is Powerful, New York, 1970.
[6]    Tematski izvještaj Specijalne izvestteljke za nasilje nad ženama o rodno zasnovanim ubistvima žena (2012)[7]    Ibid.
[8]    Ibid
[9]    Autonomski žeski centar, http://www.womenngo.org.rs/
[10]    Mreža žene protiv nasilja, koalicja specjalistycznych kobiecych organizacji pozarządowych które oferują indywidualne wsparcie kobietom i zmieniają kontekst społeczny chcąc zmniejszyć przemoc wobec kobiet w Serbii, http://www.zeneprotivnasilja.net/
[11]    Doradca naukowy w instytucie nauk społecznych i profesorka Uniwersytetu europejskich nauk prawnych i studiów politycznych w Nowym Sadzie.
[12]    Profesorka na uniwersytecie prawniczym: Univerziteta Union.
[13]    Mapirane praznine: nezacisni nadzor nad sprovođenjem Zaključnih komentara i preporuka UN Komiteta za eliminaciju diskriminacije žena Republici Srbiji, Autonomni ženski centar, Beograd, 2009.
[14]    Krivnički zakon, Službeni glasnik RS br. br. 85/2005, 88/2005 -ispr, 107/2005 -ispr, 72/2009, 111/2009, 121/2012 104/2013 i 108/2014
[15]    Slađana Jovanović, Analiza usklađenosti zakonodavnog i strateškog okvira Republike Srbije są Konvencijom Saveta Evrope o sprečavanju i borbi protiv nasilja nad ženama i nasilja u porodici – osnovna studija, Autonomni ženski centar, Beograd, 2014.
[16]    Ubistvo člana porodice iz čl. 144. st. 10. Krivičnog zakonika.

 

 

Tłumaczenie i opracowanie: Kinga Letkiewicz
Korekta: Klaudia Głowacz

 

 

 

Nastolatki trafiły do więzienia za pocałunek

161103163501-morocco-489-exlarge-169

Źródło: CNN

Źródło obrazu: CNN

W Maroku dwie nastolatki (w wieku 16 i 17 lat) otrzymały po trzy lata więzienia pod zarzutem homoseksualizmu, po tym jak przyłapano je na całowaniu. Przestępstwo miało miejsce na dachu domu w miejscowości Marrakech. Omar Arbib
z Marokańskiej Organizacji Praw Człowieka powiedział, że jego organizacja wynajęła dziewczynkom adwokata. Mówił także, że zgodnie z relacją matki, starsza z dziewczynek trafiła do oddziału dla dorosłych, gdzie jest maltretowana przez inne uwięzione. Human Right Watch już jakiś czas temu zgłaszała, że artykuł 489 jest niezgodny z prawami człowieka. Alternatywy Ruch na rzecz Wolności Jednostek w Maroku natomiast opublikował zdjęcie dziewczynek pod hasłem „Jesteśmy heteroseksualni, ale wspieramy prawa osób LGBT”.

Władze Maroka nie komentują tej sprawy.

Tłumaczenie: Maria Plucińska

Zbyt lekki wyrok w sprawie gwałtu 12-letniej dziewczynki wzbudził powszechne oburzenie

Zbyt lekki wyrok w sprawie gwałtu 12-letniej dziewczynki wzbudził powszechne oburzenie


Źródło tekstu i zdjęcia:
NY Times – Women in the World

 

Sędzia z Montany spotkał się z ostrą krytyką, po tym jak skazał na jedyne 60 dni więzienia mężczyznę, który przyznał się do gwałtu na swojej 12-letniej córce. Co więcej, wyrok został skrócony do 43 dni, z uwagi na fakt, że winny spędził 17 dni w areszcie oczekując na proces. W odezwie na kontrowersyjny wyrok nastąpiła szybka reakcja ze strony społeczeństwa i tysiące ludzi podpisało petycję wnoszącą o ukaranie sędziego.

Szczegóły sprawy są smutne i niepokojące. Mężczyzna, którego tożsamość nie została podana by chronić ofiarę, został przyłapany przez żonę na molestowaniu swojej córki. Oskarżono go o wielokrotne gwałty i kazirodztwo, lecz w ramach ugody ojciec 12-letniej ofiary przyznał się do winy, w związku z czym postawiono mu tylko jeden zarzut – gwałt. Prokuratorzy zgodnie ze stanowym prawem wnosili o wyrok w wysokości 25 lat więzienia – 100 lat pozbawienia wolności, w tym 75 lat w zawieszeniu. „Ojciec wielokrotnie gwałcił swoją 12-letnią córeczkę” – przypomniał sędziowi prokurator okręgowy hrabstwa Valley Dylan Jenson podczas rozprawy skazującej. Jednakże sędzia McKeon wydał wyrok 30 lat więzienia w zawieszeniu, co oznacza, że jeśli ojciec dostosuje się do warunków przedstawionych mu podczas okresu próbnego – między innymi rejestrację jako przestępcę seksualnego, zablokowanie dostępu do pornografii oraz ograniczenie dostępu do Internetu – otrzyma wyrok w postaci 60 dni więzienia.

Po wydaniu wyroku przez McKeona, na portalu Change.org została złożona petycja z żądaniem ukarania sędzi za niesprawiedliwy werdykt. „Już najwyższy czas karać sędziów, którzy pozwalają tym potworom chodzić po ulicach” głosi oświadczenie zawarte w petycji. Widząc piętrzącą się krytykę, McKeon zdecydował się wytłumaczyć i obronić wyrok, który przez wiele osób postrzegany jest jako zbyt łagodna kara.

W liście do The Associated Press, McKeon pisze, że zgodnie z prawem stanu Montana, „ci skazani za dopuszczenie się kazirodztwa z osobą poniżej 12 roku życia mogą uniknąć kary więzienia jeśli poddadzą się leczeniu psychiatrycznemu, które pozwala na lepszą rehabilitację przestępcy oraz gwarantuje całkowitą ochronę ofiary i społeczeństwa”. McKeon dodał, że matka i babcia ofiary napisały do niego, prosząc o wyrozumiałość w trakcie wydawania wyroku. Matka ofiary powiedziała, że chce aby jej dzieci, włączając w to dwóch starszych synów mężczyzny, „miały szansę na naprawę relacji z ojcem”. Babcia powołując się na podobne argumenty uznała zbrodnię mężczyzny za okropną jednocześnie twierdząc że „szczególnie zrozpaczeni będą jego synowie, jeśli w ich życiu zabraknie ojca”.

McKeon powiedział, że jego ostateczna decyzja była efektem skumulowania jego interpretacji prawa i apeli o załagodzenie kary. Jednocześnie krytycy wyroku zauważyli, że nikt nie przemawiał w sądzie – ani nie napisał listu do sędziego – w imieniu 12-letniej dziewczynki, która jest ofiarą. W środę petycja o ukaranie McKeona przekroczyła
20 000 podpisów. Niestety ukaranie sędziego może nie być możliwe, nieważne ile podpisów znajdzie się pod petycją.

 

 

Tłumaczenie: Ala Wiercińska

Korekta: Klaudia Głowacz

 

Japońscy politycy „zachodzą w ciąże” by zrozumieć przepracowane kobiety

Japońscy politycy „zachodzą w ciąże” by zrozumieć przepracowane kobiety

Źródło tekstu i zdjęcia: NY Times – Women in the World

Badania przeprowadzone w 2014 roku wykazały, że Japońscy mężczyźni są najmniej pomocni na świecie w opiece nad dziećmi oraz w wykonywaniu obowiązków domowych. Informacja ta zainspirowała gubernatorów trzech prefektur do podjęcia próby zrozumienia sytuacji przepracowanych kobiet. Wpadli oni na pomysł nakręcenia filmiku, w którym mieli nosić ważący ponad 7 kg kostium, imitujący siódmy miesiąc ciąży.

Kampania ma na celu zachęcenie skupionych na pracy mężczyzn do zrównoważenia zobowiązań zawodowych i życia prywatnego oraz regularnej pomocy w obowiązkach domowych.

Eksperyment pokazuje, że politycy, którzy doświadczyli niewielkiego dyskomfortu spowodowanego ciążą, są teraz dużo bardziej skłonni do pomagania w domu.

Jak wskazuje filmik, który możemy zobaczyć na Facebooku Refinery 29’s, kobiety w Japonii poświęcają na wykonywanie obowiązków domowych pięć razy więcej czasu niż mężczyźni. Nagranie pokazuje jak „ciężarni” mężczyźni próbują podołać codziennym zadaniom, takim jak wieszanie prania, zakładanie skarpetek czy wsiadanie do samochodu.

Widzowie sugerują w komentarzach, że aby eksperyment był bardziej zbliżony do rzeczywistości, mężczyznom należy „podać pigułki wywołaujące złe samopoczucie oraz umieścić w ich żołądkach pasożyta, który sprawi, że będą cały czas głodni”. Komentujące kobiety dodają: „Ciągłe kopanie żeber i narządów wewnętrznych, parcie na pęcherz co 5 minut, skurcze Braxtona Hicksa, zgaga i masa innych rzeczy – duży brzuch nie jest największym problemem!”.

 

Tłumaczenie: Izabela Gałecka

Korekta: Klaudia Głowacz

Nowe słowo-klucz mające zwiększyć bezpieczeństwo kobiet w barach

Słowo-klucz umożliwiające zagrożonym kobietom dyskretną prośbę o pomoc pracowników baru

Źródło tekstu i zdjęcia: NY Times – WITW

Nowa inicjatywa w Anglii ma za zadanie zwiększenie bezpieczeństwa kobiet w barach, poprzez umożliwienie im wezwania pomocy używając specjalnego słowa-klucza. Plakaty promujące program „Zapytaj o Angelę”, który jest częścią kampanii #NoMore („Nigdy więcej”) walczącej z przemocą i wykorzystywaniem seksualnym, prowadzonej przez hrabstwo Lincolnshire, okazały się tak popularne w mediach społecznościowych, że pojawiły się sugestie by program został przeprowadzony w całym kraju.

„Jeżeli jesteś kobietą i czujesz, że jesteś w niebezpiecznej sytuacji – mówi plakat – podejdź do baru i zapytaj o Angelę. Pracownicy baru będą wiedzieli, że potrzebujesz pomocy w wydostaniu się z tej sytuacji i zamówią dla Ciebie taksówkę, albo pomogą dyskretnie wyjść”.

Hayley Child, koordynatorka do spraw przemocy i wykorzystywania seksualnego w zarządzie hrabstwa Lincolnshire, powiedziała, że program był rozwinięciem tego, co niektóre bary zaczęły robić na własną rękę.

„Chcieliśmy zrobić to w bardziej zorganizowany sposób, więc podjęliśmy współpracę z Lincoln’s Pubwatch (organizacja czuwająca nad bezpieczeństwem w pubach) by zaangażować w program okoliczne bary.”- mówi Child. „Widzieliśmy, że kilka niezależnych pubów umieściło podobne informacje – kobiety przebywające w nich miały świadomość, że mogą liczyć na pomoc obsługi baru, jeżeli czują się zagrożone w czasie randki.”

 

Tłumaczenie: Natalia Domagała

Korekta: Klaudia Głowacz

O kobietach w Wietnamie | Pierwsza część relacji w ramach projektu „Żywe Historie”

Autorki tekstu i zdjęć: Aga i Ewelina z Żywe Historie

Aga i Ewelina w podróży po świecie realizują projekt „Żywe Historie”, któremu matronuje Fundacja Feminoteka. Opowiada on o spotkaniach z kobietami z rożnych zakątków Ziemi.  Dziewczyny skupiają się na poznaniu historii kobiet, próbie zrozumienia różnic oraz podobieństw, a przede wszystkim relacji dziennikarskich z odwiedzanych krajów.

10x10internet-01

O kobietach w Wietnamie

Naszą podróż rozpoczęłyśmy od Wietnamu, państwa o ustroju socjalistycznym. Spędzając miesiąc w tym kraju, miałyśmy okazję poznać kobiety zarówno z północy jak i z południa. Państwo wietnamskie niewiele jest większe od Polski. Jednak różnice między stylem życia i zachowaniem kobiet z tego kraju są widoczne w poszczególnych regionach. Podczas naszej podróży próbowałyśmy dowiedzieć się jaka jest przyczyna tych różnic.

Powyższe różnice wynikają z historii państwa i walk, które miały miejsce w latach 20. XX wieku pomiędzy północą a południem. Na północy swoje wpływy miały Chiny, natomiast na południu Francja oraz Stany Zjednoczone.
W celu pozyskania większej ilości informacji udałyśmy się do Muzeum Kobiet w stolicy kraju – Hanoi, które przybliżyło nam życie wietnamskich kobiet. Muzeum przedstawia codzienne życie oraz rolę kobiet w społeczeństwie. Zgromadzone w muzeum filmy i zdjęcia z opisami, w sposób interesujący przybliżają tematykę życia kobiet w Wietnamie.

Co nas zaskoczyło? Fakt, że kobiety bardzo dużo pracują, zdecydowanie więcej niż wietnamscy mężczyźni. Wietnamki zajmują się często uprawą roli, domem oraz zarabianiem na utrzymanie rodziny. Czasem mieszkają z dala od swoich bliskich, rodzin i dzieci, a co więcej widując je bardzo rzadko – niekiedy tylko raz w miesiącu. Mężczyzna zaś jest przedstawiany jako ten, który wspiera kobietę, również zarabiając na utrzymanie rodziny – bardzo często jako kierowca tuk tuków [przyp.red. azjatycka trójkołowa taksówka], pracujący na budowie czy w polu na wsi. Praca im jednak nie przeszkadza w częstym spędzaniu czasu w kawiarniach na rozmowach. Kobiet w tak luźnych sytuacjach widać stosunkowo niewiele.

Wsparcie mężczyzn wobec kobiet w wydaniu wietnamskim to jednak pojęcie bardzo względne. Biorąc pod uwagę uwarunkowania kulturowe i społeczne, mężczyzna przyczynia się w wystarczającym stopniu do pomocy kobiecie. I taka opinia o mężczyznach funkcjonuje w historii i tradycji kraju. Takie podejście do rodziny oraz pozycji kobiety pozostaje również w związku z tym, że w Wietnamie żyje więcej mężczyzn niż kobiet. Dzięki temu, że spędziłyśmy trochę czasu w tym kraju i miałyśmy możliwość obserwacji zwykłych, codziennych sytuacji, możemy śmiało stwierdzić, że rzeczywistość nie zawsze jest współmierna do obrazów przedstawianych w muzeum.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Będąc w Ho Chi Minh, znanym bardziej pod nazwą Sajgon, miałyśmy okazję porozmawiać z 22 letnią studentką o imieniu Tarah, która podczas wspólnej kolacji opowiedziała nam jak wygląda jej życie w Wietnamie. Była miłą, uśmiechniętą dziewczyną, bardzo dobrze mówiącą po angielsku. Mówiła o sobie, że jest modern girl, co w jej rozumieniu oznacza chęć podróżowania, poznawania innych kultur i kształcenia się. Daleka jest jej potrzeba wydania się za mąż za Wietnamczyka. Większość kobiet nadal wychodzi za mąż w młodym wieku. Według kultury azjatyckiej, nasza rozmówczyni powinna już być mężatka i zajmować się domem oraz dziećmi. Dodała również, że północ Wietnamu jest bardzo tradycyjna. Natomiast południe jest zdecydowanie bardziej otwarte z powodu wcześniejszych wpływów kultury francuskiej i amerykańskiej. Mówiła, że różnice te mocno odczuwa w kontaktach ze swoimi znajomymi z różnych części kraju. Dowiedziałyśmy się od niej, że życie w Wietnamie zmienia się na lepsze. Kraj ten staje się bardziej otwarty na wpływy kulturowe z krajów zachodnich. Oznacza to, że tutejsi mężczyźni zaczynają uczyć się czynności, które kiedyś wykonywała tylko kobieta, jak np. gotowanie czy pranie. Wszystko to za sprawą Wietnamek, które stają się coraz bardziej wymagające, a że tak jak wcześniej zostało wspomniane, mężczyzn jest więcej niż kobiet – to oni muszą się starać o ich względy. Zmiany te wynikają również z faktu, że kobiety wydają się za mąż za obcokrajowców, co zmienia być może ich wyobrażenie o życiu i stylu rodzinnym i pozycji kobiety w społeczeństwie.

To pierwsze zmiany w stronę równouprawnienia i dzielenia się obowiązkami domowymi oraz dostrzeżenia tego jak ważna jest rola kobiety w rodzinie. Mentalność i tradycja wietnamska uznaje, że mężczyzna jest lepszy z powodu płci. Urodzenie syna nadal jest w niektórych rodzinach bardziej znaczące niż narodziny córki. Syn z reguły zostawał na farmie aby utrzymywać swoją rodzinę, czyli rodziców a często i dziadków. Tradycją w tym kraju jest też to, że rodziny mieszkają pokoleniowo.

Mężczyźni nie są zainteresowani dotychczasową zmianą pozycji kobiety i ich dążeniami do równouprawnienia. Zaznaczyć jednak należy, że coraz częściej młode kobiety zrywają z tradycją i rozpoczynają studia. Co za tym następuje? Zmiana w myśleniu kobiet. Przykładem tego jest znajoma Tarah, która pochodziła z małej miejscowości na południu kraju. Miała jednak ambicję i motywację do tego, aby zmienić obecne schematy i coś w swoim życiu według swoich potrzeb.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Z kolei w Cat Ba na północy Wietnamu poznałyśmy kobietę o imieniu Lim, która prowadziła własny sklep i wypożyczalnię skuterów. Nasza rozmowa rozpoczęła się od tego, że chciałyśmy wypożyczyć skuter. Była matką dwójki dzieci wieku szkolnym 7-10 lat. Opowiedziała nam o tym jak wygląda bycie mamą w Wietnamie, gdzie kobiety nie korzystają z urlopu macierzyńskiego. Są jednak pewne wyjątki dla kobiet wykonujących pracę urzędniczą np. nauczycielek w szkole czy urzędniczek w biurze. Taka praca nie tylko otwiera im drogę do ubezpieczenia, ale również do płatnego trzymiesięcznego urlopu macierzyńskiego. Nie jest to dużo w porównaniu do tego co przysługuje obecnie polskim kobietom. Lim pracowała w rodzinnej firmie, dlatego nie posiadała ubezpieczenia, przez całą ciążę chodziła do pracy, dzieci urodziła w domu, a po ich narodzinach wróciła do pracy. W Wietnamie nie ma przedszkoli. W związku z tym dziećmi zajmują się dziadkowie lub inni członkowie rodziny. Mimo tak niekorzystnej sytuacji wychowawczej kobiet wietnamskich, starają się one brać jak najbardziej czynny udział w opiece nad swoimi dziećmi. Znane są nam nierzadkie sytuacje, gdy kobiety pracują w innym mieście i swoje dzieci widują zbyt rzadko. Taka sytuacja dla nich jest niewątpliwie trudna z punktu widzenia macierzyństwa, ale również od strony potrzeb ich dzieci.

Zwrócić trzeba uwagę również na fakt, że wietnamskie kobiety zgodnie z ich tradycją młodo wychodzą za mąż i młodo rodzą dzieci. W dalszym ciągu w cenie jest dziewictwo. Było ono kartą przetargową do zamążpójścia. Nadal bowiem w Wietnamie zdarzają się małżeństwa aranżowane przez rodziców i innych krewnych. Dowiedziałyśmy się, że kobiety nie będące dziewicami mają trudności w wyjściu za mąż. W tym miejscu zaznaczyć jednak należy, że nie każda młoda kobieta marzy o zmianie tradycji. Może świadczyć o tym niski status społeczne, niewielka wiedza czy brak wykształcenia.

Przebywając w Wietnamie spostrzegłyśmy wiele różnic między wietnamskimi a polskimi kobietami. Powyższe, niektóre z historii kobiet, które poznałyśmy tylko w małym stopniu obrazują życie wietnamskiej kobiety. Ale tak jak powiedziała nam Tarah, krok po kroku ich sytuacja ulega poprawie. Mamy tylko nadzieję, że niedługo będą miały prawa zbliżone do kobiet w Europie i nie będą bały się o nie walczyć, co dotyczy szczególnie młodego pokolenia.

 

Korekta: Klaudia Głowacz

Czarna Środa i inne dni, kiedy kobiety poszły na strajk #NiUnaMenos

Czarna Środa i inne dni, kiedy kobiety poszły na strajk

Autorka tekstu: Maria Rodriguez Sahuquillo

Źródło tekstu i zdjęcia: El Pais

 

strajk

 

24 października 1975 roku kobiety islandzkie zastrajkowały. Tego dnia, 90% z nich nie poszło do pracy – wyszły na ulice, aby manifestować na rzecz równości. Islandia została sparaliżowana. Dosłownie. To był historyczny piątek, dziś znany jako „wolny dzień kobiet”- punkt zwrotny, który zaznaczył drogę do zmian w całym kraju. Walka i przykład islandzkich kobiet zainspirował uczestniczki innych mobilizacji, takich jak w Polsce, gdzie kilka tygodni temu dziesiątki tysięcy ubranych na czarno kobiet wyszło na ulice, by przeciwstawić się zaostrzeniu prawa aborcyjnego, lub czarna środa w Argentynie.

Przerwy w pracy i marsze zwołane w ostatnią środę w Argentynie pod hasłem #NiUnaMenos, wzmogły się po brutalnym zamordowaniu 16 letniej Lucii Perez, zgwałconej i wbitej na pal w Mar de Plata. Także w czerwcu 2015 roku, dziesiątki tysięcy ludzi wyszło na ulice w Argentynie i w innych miastach Ameryki Łacińskiej, pod tym samym hasłem, po straszliwej zbrodni jakiej ofiarą padła 14 letnia Chiara Paez, zbita na śmierć przez swojego chłopaka i zakopana w ogrodzie w okolicy miasta Santa Fe. Dwa przypadki, które tylko podkreślają prawdziwe rozmiary epidemii, jaką stała się przemoc mężczyzn wobec kobiet w Ameryce Południowej, gdzie średnio 36% kobiet (wedlug WHO) doznaje przemocy.

W Islandii kobiety miały już dość braku własnych przedstawicielek w polityce – zajmowały zaledwie 5% miejsc w parlamencie, co doprowadziło do historycznego „dnia wolnego”, który zakończył się wielką manifestacją w Reykjaviku, gdzie zebrało się ponad 25 000 kobiet (z łącznej populacji 220.000 mieszkańców). W ten pogodny, październikowy piątek wiele sklepów i kilka fabryk w całym kraju zamknięto z powodu braku obecności kobiet. Szkoły podstawowe i przedszkola nie zostały otwarte, a kobiety zaangażowane w prace domowe dołączyły się do strajku tak, że mężczyźni – którzy ochrzcili 24 października mianem „długiego dnia” –  musieli zabrać małe dzieci ze sobą do pracy. Pięć lat później kobieta, Vigdís Finnbogadóttir, została wybrana prezydentem Islandii.

3 października br., dziesiątki tysięcy kobiet, wspieranych przez niektórych mężczyzn, wyszło w Polsce na ulice, w proteście przeciwko reformie prawa aborcyjnego, której celem miało być dalsze zaostrzenie jednej z najbardziej rygorystycznych ustaw w Europie. Manifestacje, zwane „czarnym poniedziałkiem” (bo zachęcały uczestniczki do wystąpienia w żałobnych strojach) również proklamowały przestoje w pracy, w proteście przeciwko nieugiętej postawie skrajnie prawicowego rządu Prawa i Sprawiedliwości (PiS). Bezprecedensowa mobilizacja uzyskała pierwszy sukces – Organ Wykonawczy PiSu, zaniepokojony siłą protestu zdecydował dwa dni później wstrzymać reformy prawne, które przewidywały zakaz aborcji nawet w przypadku gwałtu i zawierające zapis o karze więzienia dla kobiet za przerwanie ciąży. Jednak Polki nie uśpiły swojej czujności i wezwały do ponownego marszu, aby wymagać od rządu, który powrócił do insynuacji o zaostrzenia prawa, aby zagwarantował, że zmian nie będzie.

 

 

Tłumaczenie: Irena Kondeja

Korekta: Klaudia Głowacz

Protest przeciwko podatkowi na produkty higieny intymnej: krwawe fontanny w Szwajcarii

Protest przeciwko podatkowi na produkty higieny intymnej: krwawe fontanny w Szwajcarii

Źródła tekstu i zdjęć: Independent, RT, 20 Minutes

 

graham

 

 

Szwajcarskie feministki zabarwiły na krwistoczerwony kolor wodę w 13 miejskich fontannach w Zurichu. Chciały w ten sposób zaprotestować przeciwko podatkowi na produkty higieny intymnej.
W Szwajcarii podatek na tampony i podpaski wynosi 8 proc., czyli tyle samo co dla produktów luksusowych w przeciwieństwie do 2,5 proc. podatku nałożonego na większości przedmiotów codziennego użytku, takich jak artykuły spożywcze.
Celem akcji #happytobleed zaplanowanej i przeprowadzonej przez działaczki z grupy Aktivistin.CH było także przełamanie społecznego tabu jakie otacza menstruację i skłonienie do dyskusji na temat postaw wobec kobiecego ciała. Rzeczniczka grupy, Carmen Schoder powiedziała: „Ważne jest zwrócenie uwagi nie tylko na różny sposób opodatkowania produktów w sklepach, ale także na uświadomienie społeczeństwa, że miesiączka jest naturalną częścią kobiecej biologii. W ramach Aktivistin.CH walczymy o prawo każdej osoby do samostanowienia o swojej seksualności.”
W oświadczeniu na stronie internetowej grupy można przeczytać: „Ludzie wciąż nie mówią otwarcie o okresie – pracownica open space nigdy nie poprosiłaby głośno koleżanki o tampon. ”
Miejskie władze potępiły wyczyn feministek twierdząc, że woda w miejskich fontannach przeznaczona jest dla dobra mieszkańców, a nie do celów politycznych. Rzecznik miasta, Hans Gonella podkreślił wielokrotnie, że gdyby pompy w fontannach zostały uszkodzone miasto wytoczy proces przeciwko grupie.

 

Korekta: Klaudia Głowacz

Siła kobiecości tkwi w różnorodności – oto jedna z pierwszych dosadnie przeprowadzonych kampanii odzieżowych, stawiająca znak równości pomiędzy pojęciem „dama”, a wszystkimi kobietami

Siła kobiecości tkwi w różnorodności – oto jedna z pierwszych dosadnie przeprowadzonych kampanii odzieżowych, stawiająca znak równości pomiędzy pojęciem 'dama’, a wszystkimi kobietami.

Autorka tekstu: Pola Broda

Źródło zdjęć: Cosmopolitan

graham

Mass media oraz pozwalające im sukcesywnie funkcjonować agencje (np. marketingowe, PR-owe) znów okazują się być niezastąpioną potęgą socjalnego rażenia. Nieprzerwanie powielane wzorce osobowe, normy behawioralne oraz standardy estetyki wizualnej, zostają poddane przez marki odzieżowe próbie nowatorskiego zreformowania. Niedawno firma Nike stanęła naprzeciw oczekiwaniom konsumentek, publikując kampanię o uprawiających jogę kobietach, których waga znacznie odróżnia się od tej przyjętej przez obecnie prosperujące na rynku agencje modelek za właściwą. Po gigancie w zakresie mody sportowej przyszedł czas na szwedzką chlubę – H&M, która w ramach kluczowych punktów koncept-planu umieściła także zabieganie o równe traktowanie kobiet.

Kampania nakręcona na potrzeby promowania kolekcji jesień-zima 2016/17 ma za zadanie spełniać właśnie to założenie. W projekcie wzięły udział nie tylko rozpoznawalne postacie świata mody, takie jak: amerykańska modelka i aktorka, osiągająca szczyt popularności w latach 70-tych – Lauren Hutton, wykraczająca poza kulturowe schematy genderowe modelka – Hari Nef, czy Pernille Teisbaek – stylistka, którą cechuje wyzwolony sposób noszenia się i formułowanie własnych reguł gustowności, a także Fatima Pinto –  kobieta trudniąca się na co dzień sportem. Poza przełamaniem nieewoluujących konwencji towarzyskich, marka stawia sobie za zadanie przekonać klientki do swobody i brawury w eksponowaniu bycia sobą, udowadniając, że komputerowo wygenerowane piękno, dotychczas lansowane przez medialne autorytety, nie jest godne aprobowania. Poprzez hasło, którym opatrzona została nowa kolekcja („There are a million ways to be a lady.”) marka zachęca do dobrowolnej interpretacji pojęcia „dama”, a w zasadzie uzmysławia swoim klientkom, że niezależnie od tego ile ważą, w jakim znajdują się przedziale wiekowym, czy są chłopczycami ze zgolonymi włosami ubranymi w garnitur, czy ich ciało pokrywa wyrazista muskulatura, czy zaniechały stosowania depilacji, czy w komunikacji miejskiej wybierają spoczynek w rozkroku zamiast ten niezwykle zdyscyplinowany, charakteryzujący się kontrolowaniem przylegających do siebie nóg, i czy spożywane przez nie posiłki można określić jako zdrowe – wszystkie przedstawicielki płci żeńskiej zasługują na miano damy, a różnokierunkowe osobowości nigdy wcześniej nie były tak jednoznacznie docenione przez – do tej pory – konserwatywne środki masowego przekazu.

Wreszcie nie tylko prywatne jednostki oraz środowiska feministyczne zaczynają dostrzegać niezbędność oraz wartość publicznego ukazywania prawdziwego „ja” w wydaniu kobiecym, a także definiowania poszczególnych zachowań i praktykowanych tendencji wizualnych jako unikatowe piękno, niepodlegające negatywnej ocenie. Na dowód tego inna, mniej znana marka, szyjąca bieliznę – Aerie, zdecydowała się ostatnio, po raz drugi, na wydanie kampanii, którą promuje fotografie pozbawione retuszu. Podjęła także współpracę z modelkami o niejednorodnym typie urody i szerokiej gamie noszonych rozmiarów, dowodząc, że kompleksy na tle wizualnym stopniowo zaczynają się przedawniać. Coraz więcej powstaje również kampanii, w których uczestniczą modelki nazywane „plus size”, do których należy między innymi Ashley Graham, prezentujące wszystkie odsłony piękna.

 

Korekta: Klaudia Głowacz

Michelle Obama przemawia o wypowiedziach Donalda Trumpa dotyczących kobiet!

Źródło tekstu: NPR
Źródło zdjęcia: http://www.biography.com/people/michelle-obama-307592

 

Michelle Obama przemawia o wypowiedziach Donalda Trumpa dotyczących kobiet!

13 października 2016 Michelle Obama, Pierwsza Dama Stanów Zjednoczonych, przemawiając w stanie New Hampshire, poruszyła temat seksizmu i molestowania seksualnego w wypowiedziach Donalda Trumpa. Poniżej znajduje się tekst przemówienia w języku polskim.

 

Link do przemówienia: https://www.youtube.com/watch?v=63IUgqCsA1s&feature=youtu.be

 

michellespeechddkd„Będę mówić na poważnie bo myślę, że wszyscy zgodzimy się, że ten tydzień był trudnym tygodniem, w tej trudnej kampanii wyborczej. Dla mnie był szczególnie interesujący, bo okazał się tygodniem całkowitych sprzeczności.

We wtorek w Białym Domu świętowaliśmy Międzynarodowy Dzień Dziewczyn i kampanię Let Girls Learn (Pozwólcie Dziewczynom Się Uczyć), i był to w spaniały dzień. To ostatnie wydarzenie, które prowadziłam jako Pierwsza Dama dla kampanii Let Girls Learn. Miałam przyjemność godzinami rozmawiać z najbardziej niesamowitymi, młodymi kobietami jakie można spotkać. Z młodymi kobietami ze Stanów, jak i z całego świata. Rozmawiałyśmy o ich nadziejach i marzeniach. Rozmawiałyśmy o ich aspiracjach. Wiele z tych dziewczyn stawiło czoła niewyobrażalnym przeciwnościom po to tylko, by chodzić do szkoły. Ryzykowały swoje bezpieczeństwo, wolność, narażały się na odrzucenie przez swoje rodziny i społeczności. Pomyślałam więc, że ważne jest aby przypomnieć tym młodym kobietom jak bardzo są wartościowe i ważne. Chciałam żeby rozumiały, że miarą każdego społeczeństwa jest to jak traktuje ono swoje kobiety i dziewczyny. I powiedziałam im, że zasługują na to, by być traktowane z godnością i szacunkiem, że powinny ignorować każdego, kto je poniża i im umniejsza, powinny sprawiać by świat usłyszał ich własny głos. Te rozmowy dały mi wiele inspiracji, tak jak i tutaj inspiruje mnie widok młodych ludzi – czułam się tak podbudowana przez te dziewczyny. Tak było we wtorek.

A teraz jestem tutaj, na szlaku kampanii, w wyborach w których stale słyszymy krzywdzący, nienawistny sposób mówienia o kobietach – język, który jest bolesny dla wielu z nas, nie tylko jako kobiet, ale jako rodziców, chcących chronić nasze dzieci i wychowywać ich na dorosłych, wykazujących empatię i szacunek wobec innych. Jako obywateli, którzy wierzą, że nasi przywódcy powinni spełniać podstawowe wymogi ludzkiej przyzwoitości.

Prawda jest taka, że w tych wyborach mamy kandydata na Prezydenta Stanów Zjednoczonych, który w swoim życiu, także w trakcie tej kampanii, powiedział o kobietach rzeczy tak szokujące i upokarzające, że po prostu nic z tego dziś nawet nie powtórzę. A w zeszłym tygodniu usłyszeliśmy, jak ten kandydat chwali się molestowaniem seksualnym kobiet. Nie wierzę, że to mówię – kandydat na Prezydenta Stanów Zjednoczonych chwalił się molestowaniem seksualnym kobiet.

I muszę Wam powiedzieć, że nie mogę przestać o tym myśleć. Wstrząsnęło mną to z siłą, której nie byłam w stanie przewidzieć. Najbardziej chciałabym udawać, że to się nie dzieje, wystąpić tutaj i wygłosić normalną przemowę wyborczą, ale byłoby to nieszczere i nieuczciwe z mojej strony, gdybym nie zwróciła na to uwagi, jakby to był po prostu zły sen.

To nie jest coś, co możemy ignorować. To nie jest coś co możemy zamieść pod dywan jako kolejny niepokojący przypis do smutnej kampanii wyborczej. Bo to nie była po prostu „sprośna rozmowa”. To nie były tylko żarciki z męskiej szatni. To wpływowy człowiek, mówiący swobodnie i otwarcie o grabieżczym zachowaniu seksualnym, faktycznie chwaląc się całowaniem i łapaniem kobiet, używając przy tym języka tak obscenicznego, że wiele i wielu z nas martwiło się, że nasze dzieci usłyszą to przypadkiem, gdy włączymy telewizor.

A jakby tego było mało, bardzo oczywiste wydaje się być teraz to, że nie był to odosobniony przypadek. To jeden z niezliczonych przykładów na to jak traktował kobiety przez cale swoje życie. I muszę Wam powiedzieć, ze słucham tego i odczuwam to tak osobiście… Jestem pewna, że wiele z Was też, szczególnie kobiety. Karygodne i powodujące wstyd komentarze na temat naszych ciał. Brak szacunku dla naszych ambicji i naszego intelektu. Przekonanie, że możesz z kobietą zrobić co chcesz.

To okrutne. To przerażające. I prawda jest taka, że to boli. Boli. Tak jak to chore, niepokojące uczucie, którego doznajesz gdy idziesz ulicą, zajmując się swoim własnym życiem, a nagle jakiś facet wykrzykuje wulgarne słowa na temat Twojego ciała. Albo jak widzisz tego faceta w pracy, który zawsze stoi trochę za blisko, przypatruje Ci się trochę za długo i sprawia, że czujesz się niewygodnie w swojej własnej skórze.

To uczucie terroru i pogwałcenia, które zbyt wiele kobiet czuło, gdy ktoś je złapał, wziął je siłą, gdy one mówiły „nie”, ale on nie słuchał – wiemy, że to dzieje się na uniwersyteckich kampusach i w wielu innych miejscach każdego dnia. Przypomina nam to o historiach, które słyszałyśmy od swoich mam i babć o tym jak kiedyś, w ich czasach, szef mógł zrobić i powiedzieć co tylko chciał do kobiet w biurze, i mimo że pracowały bardzo ciężko, pokonywały wszystkie przeciwności by udowodnić swoja wartość, to i tak było za mało.

Wszyscy myśleliśmy, że to stare dzieje, prawda? Tak wiele z nas pracowało przez tyle lat żeby skończyć z tym rodzajem przemocy i lekceważenia, ale oto jesteśmy – 2016 rok i słyszymy dokładnie te same rzeczy każdego dnia w kampanii wyborczej. Toniemy w tym. I wszystkie robimy to, co kobiety zawsze robiły: próbujemy utrzymać nasze głowy ponad powierzchnią wody, próbując to po prostu przetrwać, próbując udawać, że nie przeszkadza nam to za bardzo, bo myślimy, że przyznanie jak bardzo to boli sprawi, że będziemy odbierane jako słabe.

Może boimy się być tak wrażliwe. Może przyzwyczaiłyśmy się do duszenia tych emocji i milczenia, bo widzimy że ludzie często bardziej wierzą w słowa mężczyzny, niż nasze. A może nie chcemy wierzyć, że są jeszcze na świecie ludzie, którzy aż tak nisko oceniają kobiety. Zbyt wiele osób traktuje to po prostu jak kolejny nagłówek, tak jakby nasze oburzenie było przesadzone i nieuzasadnione, jakby to wszystko było normalne, zwykła polityka.

Ale New Hampshire, nie mylcie się: to nie jest normalne. To nie jest zwykła polityka. To jest haniebne. To jest nie do przyjęcia. Nieważne do której partii przynależysz – Demokratycznej, Republikańskiej, niezależnych – żadna kobieta nie zasługuje na takie traktowanie. Żadna z nas nie zasługuje na taka przemoc.

I wiem, że to kampania wyborcza, ale tutaj nie chodzi o politykę. Chodzi o zwykłą, ludzką przyzwoitość. Chodzi o to co słuszne, a co niewłaściwe. Nie możemy dłużej tego znosić, narażać na to nasze dzieci – ani minuty dłużej, a tym bardziej nie przez 4 lata. Teraz jest czas abyśmy wszyscy wstali i powiedzieli: dość. To musi się skończyć natychmiast.

Zastanówcie się – jeśli to wszystko jest bolesne dla nas, dorosłych kobiet, jak myślicie – jaki ma to wpływ na nasze dzieci? Jaki przekaz słyszą nasze małe dziewczynki o tym jak powinny wyglądać, jak powinny się zachowywać? Czego uczą się o swojej wartości jako kobiet na rynku pracy, jako ludzi? O swoich aspiracjach i marzeniach? Jak wpływa to na mężczyzn i chłopców w tym kraju? Mężczyźni w moim życiu nie mówią w taki sposób o kobietach. A wiem, że moja rodzina nie jest nadzwyczajna. Lekceważące sugestie, że taki sposób wyrażania się to zwykle pytlowanie w szatni, to obraza dla wszystkich porządnych mężczyzn.

Mężczyźni, których znamy ja i Ty nie traktują tak kobiet. Są kochającymi ojcami, którzy są oburzeni myślą, że ich córki mogą być narażone na słuchanie tak podłego sposobu mówienia o kobietach. Są mężami, braćmi i synami, którzy nie tolerują poniżania i nieszanowania kobiet. I tak jak my, ci mężczyźni martwią się wpływem tych wyborów na naszych chłopców, którzy poszukują autorytetów, wzorców pokazujących jak być mężczyzna.

Pewna osoba ostatnio opowiedziała mi historie o swoim sześcioletnim synu, który pewnego dnia oglądał wiadomości – razem oglądali wiadomości. Mały chłopiec, ni stad ni zowąd, powiedział: „Myślę, ze Hillary Clinton będzie Prezydentem”. Jego mama zapytała dlaczego tak myśli. I ten mały sześciolatek odparł: „Bo ten drugi nazwał kogoś świnką. Nie możesz być prezydentem jeśli nazywasz kogoś świnką”.

Nawet sześciolatek wie lepiej. Sześciolatek wie, ze dorośli tak się nie zachowują. Porządni ludzie tak się nie zachowują. A już na pewno nie zachowuje się tak ktoś, kto chce być Prezydentem Stanów Zjednoczonych.

Postawmy sprawę jasno: silni mężczyźni – mężczyźni, którzy są prawdziwymi wzorami, nie musza poniżać kobiet żeby czuć się mocniejszymi. Ludzie, którzy są prawdziwie silni podnoszą innych na duchu. Ludzie, którzy są prawdziwie mocni jednoczą innych. I właśnie tego potrzebujemy w naszym kolejnym prezydencie. Potrzebujemy kogoś, kto jest jednocząca siłą w tym kraju. Potrzebujemy kogoś, kto uleczy rany, które nas dzielą, kogoś komu naprawdę zależy na nas i naszych dzieciach, kogoś z siłą i empatią, by prowadzić ten kraj naprzód.

I powiem Wam jedno, jestem tu dziś, bo wierzę całym sercem, że Hillary Clinton będzie takim Prezydentem.

Wiemy, ze Hillary jest własciwą osoba na to stanowiska, bo obserwowaliśmy jej charakter i zaangażowanie nie tylko w tej kampanii, ale w trakcie jej całego życia. Hillary jest ucieleśnieniem wielu cech, które tak bardzo staramy się wpoić młodym ludziom. Mówimy naszej młodzieży „ciężko pracujcie w szkole, postarajcie się o dobre wykształcenie”. Zachęcamy ich by używali tej edukacji by pomoc innym – dokładnie to zrobiła Hillary ze swoimi dyplomami z college’u i wydziałów prawa, pracując na rzecz dzieci niepełnosprawnych, walcząc o opiekę zdrowotna dla dzieci jako Pierwsza Dama i jako Senatorka.

Uczymy nasze dzieci wartości gry zespołowej, współpracy z innymi – własnie to pokazała Hillary gdy po przegranej w wyborach w 2008 roku zgodziła się pracować dla swojego przeciwnika jako nasza Sekretarz Stanu – zdobywając przy tym wysokie poparcie, znów służąc państwu.

Uczymy także nasze dzieci, że w życiu nie chodzi się na skróty, trzeba dążyć do znaczącego sukcesu w każdej pracy. Hillary była prawniczka, profesorką prawa, Pierwsza Damą Arkansas, Pierwszą Damą USA, Senatorką, Sekretarz Stanu. Odniosła sukcesy w każdej roli, zdobywając więcej doświadczenia i przygotowania do prezydentury niż jakikolwiek inny kandydat w naszych czasach – więcej niż Barack, więcej niż Bill. I tak, tak się składa, że jest kobietą.

Uczymy nasze dzieci że kiedy spotykasz na swojej drodze wyzwanie, nie poddajesz się, idziesz dalej. Podczas czterech lat na stanowisku Sekretarz Stanu Hillary musiała się zmierzyć z wieloma wyzwaniami. Odwiedziła 112 krajów, negocjowała zawieszenie broni, traktat pokojowy, uwolnienie dysydentów. Spędziła 11 godzin zeznając przed komisją parlamentarna. Wiemy, że kiedy robi się ciężko, Hillary nie narzeka. Nie obwinia innych. Nie ucieka ze statku żeby zająć się czymś łatwiejszym. Nie, Hillary nigdy w życiu się nie poddała.

Więc w Hillary widzimy kandydatkę, która dedykowała swoje życie służbie publicznej, kogoś kto czekał na swoją kolej i pomagał innym w międzyczasie. Jest wspaniałą matka. Wychowała niezwykłą młodą kobietę. Jest kochająca, lojalna żona. Jest wierna córką, która zajmowała się matką aż do jej ostatnich dni. I jeśli ktokolwiek z nas wychowałby taką córkę jak Hillary Clinton, bylibyśmy bardzo dumni. Bylibyśmy dumni.

I bez względu na to kto byłby jej przeciwnikiem, nikt nie jest lepiej wykwalifikowany do tej pracy od Hillary – nikt. I jeśli w tych wyborach odwrócimy się od niej, jeśli będziemy stać z boku i pozwolimy by jej przeciwnik został wybrany, to czego uczymy nasze dzieci na temat wartości, którymi powinny się kierować, na temat życia jakie powinny prowadzić? Co im przekazujemy?

W głębi serc wszyscy wiemy, że jeśli pozwolimy przeciwnikowi Hillary wygrać te wybory, wysyłamy naszym dzieciom jasna wiadomość, że wszystko co widzą i słyszą jest całkowicie w porządku. Potwierdzamy to. Wyrażamy aprobatę. Mówimy naszym synom, że poniżanie kobiet jest ok. Mówimy naszym córkom, że zasługują na takie traktowanie. Przekazujemy wszystkim naszym dzieciom, że nietolerancja i prześladowanie są całkowicie akceptowalna cecha lidera ich kraju. Czy tego chcemy dla naszych dzieci?

Pamiętajcie, nie będziemy stanowić złego przykładu tylko dla naszych dzieci, ale dla całego świata. Przez długi czas, Ameryka była wzorem dla krajów na całym świecie, zachęcając ich do edukowania ich dziewczyn, nalegając by dawały więcej praw swoim kobietom. Ale jeśli będziemy mieć prezydenta, który notorycznie poniża kobiety, chwali się molestowaniem seksualnym, jak możemy zachować moralny autorytet w oczach świata? Jak możemy pozostać drogowskazem ku wolności, sprawiedliwości i ludzkiej godności?

Na szczęście, New Hampshire, piękno tkwi w tym, że mamy wszystko czego potrzebujemy by zatrzymać to szaleństwo. Nasze matki i babki często były bezsilne w swoich sytuacjach. Dziś, my jako kobiety mamy całą moc jakiej potrzebujemy by rozstrzygnąć wynik tych wyborów.

Mamy wiedzę. Mamy głos. Mamy prawo do glosowania. I 8 listopada, my jako kobiety, jako Amerykanki, jako porządni ludzie, możemy zjednoczyć się i zadeklarować, że tego już dość, nie tolerujemy takiego zachowania w tym kraju.

Pamiętajcie – w 2012 głosy kobiet zaważyły o zwycięstwie Baracka w kluczowych, niezdecydowanych stanach, także tutaj w New Hampshire. Więc jeśli ktoś myśli, że jego/jej jeden głos nie ma znaczenia, że jedna osoba nic nie zmieni, weźcie po uwagę to: w 2012 Barack wygrał w New Hampshire o 40 000 głosów. Brzmi jak duża liczba, ale jeśli to podzielicie, różnica miedzy wygraną a przegrana w tym stanie wynosiła tylko 66 głosów na okręg wyborczy. Pomyślcie o tym. Jeśli 66 osób w każdym okręgu wyborczym poszłoby w inna strona, Barack by przegrał.

Wiec każdy i każda z Was tutaj jest w stanie zaważyć na wyniku całego okręgu i wygrać te wybory dla Hillary, jeśli tylko sami zagłosujecie, zachęcicie Wasze rodziny, przyjaciół i sąsiadów. Możecie to zrobić właśnie tutaj. Ale jesteście także w stanie pomoc przeciągnąć cały okręg na rzecz przeciwnika Hillary, jeśli zbojkotujecie głosowanie i zostaniecie w domu z powodu frustracji.

Prawda jest taka: Albo Hillary albo jej przeciwnik zostaną w tym roku wybrani na urząd prezydenta. I jeśli głosujecie na kogoś innego niż Hillary, albo nie glosujecie wcale, pomagacie zwyciężyć jej przeciwnikowi. Pomyślcie tylko o tym jakie to będzie uczucie. Wyobraźcie sobie, że budzicie się 9 listopada i patrzycie w oczy swojej córce czy synowi, albo patrzycie sobie w oczy w lustrze. Wyobraźcie sobie jak będziecie się czuć jeśli zostaniecie w domu, jeśli nie zrobicie wszystkiego co w Waszej mocy by wygrała Hillary.

Po prostu nie możemy na to pozwolić. Nie możemy sobie pozwolić, być tak zniesmaczeni, że wyłączymy telewizor i odejdziemy. Nie możemy załamywać rąk. Teraz musimy otrząsnąć się z szoku i załamania, i zrobić to co kobiet w tym kraju robiły od zawsze. Musimy zakasać rękawy. Musimy wziąć się do roboty. Bo pamiętajcie: kiedy oni uderzają nisko, my idziemy…

WIDOWNIA: Wysoko!

Dokładnie.

I korzystanie z prawa do głosu to świetny początek, ale musimy także stanąć na wysokości zadania i zacząć się organizować. Musicie zacząć dzwonić, pukać do drzwi i zachęcać ludzi do glosowania, a także zapisać się do wolontariatu u działaczy kampanii Hillary, którzy są tu dzisiaj i czekają na Wasz ruch.

Młodzi, i ci mniej młodzi – działajcie w mediach społecznościowych. Podzielcie się własną historią, własnym spojrzeniem na to dlaczego tak ważne są te wybory, dlaczego powinny być ważne dla wszystkich ludzi z sumieniem w tym kraju. Tak wiele zależy od tych wyborów.

Wybór którego dokonacie 8 listopada zaważy na tym czy będziemy mieć prezydenta, który traktuje ludzi z szacunkiem – czy nie. Prezydenta który będzie walczyć o dzieci, dobre szkoły, dobre miejsca pracy dla naszych rodzin – czy nie. Prezydenta, który myśli, że kobiety zasługują na prawo do samodzielnego dokonywania decyzji dotyczących naszych ciał i naszego zdrowia – czy nie. To tylko część tego co znajduje się na szali w tych wyborach.

Nie możemy sobie pozwolić na bycie zmęczonymi i zniechęconymi. Nie możemy sobie pozwolić na pozostanie w domach w dzień wyborów. 8 listopada mamy moc by pokazać naszym dzieciom ze wspaniałość Ameryki kryje się w uznaniu wrodzonej godności i wartości przynależnej wszystkim naszym ludziom. 8 listopada możemy pokazać, że w naszym kraju jest wystarczająco miejsca dla wszystkich – kobiet i mężczyzn, z różnym pochodzeniem i doświadczeniem życiowym – i że każde z nas jest cenną częścią tej wielkiej amerykańskiej historii i ze zawsze jesteśmy silniejsi razem.

8 listopada możemy pokazać naszym dzieciom, że tutaj, w Ameryce, odrzucamy nienawiść i strach, a w trudnych chwilach nie sprzeniewierzamy się naszym ideałom. Przeciwnie, wznosimy się by im sprostać. Wznosimy się by udoskonalić naszą unię. Wznosimy się by bronić dobrodziejstw naszej wolności. Wznosimy się by ucieleśniać wartości równości, możliwości i poświęcenia, które zawsze czyniły nasz kraj najwspanialszą nacją na świecie.

Tacy właśnie jesteśmy. I nie pozwólcie nikomu przekonywać, że jest inaczej. Nadzieja jest ważna. Nadzieja jest ważna dla naszej młodzieży. Zasługujemy na prezydenta, który widzi te prawdy w nas – Prezydenta, który może nas zjednoczyć i wydobyć z nas to co najlepsze. Hillary Clinton będzie tym prezydentem.

Więc przez następne 26 dni musimy zrobić wszystko co w naszej mocy, by pomoc jej i Timowi Kaine’owi wygrać te wybory. Ja na pewno będę to robić. Jesteście ze mną? Czy wszyscy jesteście ze mną? Jesteście gotowi zakasać rękawy? Zabrać się do roboty i pukać do drzwi?

Dobrze, weźmy się do pracy. Dziękuję Wam wszystkim, niech Bóg Was błogosławi.”

 

 

Tłumaczenie: Gosia Żurowska

Korekta: Klaudia Głowacz

 

Kampania dotycząca przemocy w sferze usług seksualnych „Girs of Paradise”

Na mężczyzn, którzy odwiedzają tę stronę internetową „dziewczyn do towarzystwa” czeka ponura niespodzianka, która ma otworzyć im oczy

Źródło tekstu i zdjęć: Women In The World – NY Times

 

 

 

Ta przemyślana reklama powstała dla uświadomienia rządu francuskiego, że powinny zostać wprowadzone kary za korzystanie z usług płatnego seksu. Współpraca między francuską organizacją pozarządową Le Mouvement du Nid pomagająca kobietom, które padły ofiarą handlu ludźmi w sferze seksualnej oraz McCann Paris, została (w tym tygodniu) doceniona w Paryżu nagrodą złotych Clio – jedną z najbardziej prestiżowych nagród w branży reklamowej.

Cała kampania kręci się wokół strony internetowej agencji towarzyskiej „Girs of Paradise”. Klienci zachęcani są do oglądania profili kobiet, czatowania z nimi lub rozmowy telefonicznej, jeszcze przed spotkaniem. Tylko w ten sposób użytkownicy dowiadują się okrutnej prawdy: wszystkie kobiety przedstawione na stronie, albo już nie żyją albo zostały ciężko ranne. Wtedy właśnie udostępniane jest więcej zdjęć, często pokazujących pobite i zakrwawione kobiety, albo potencjalny klient dowiaduje się o prawdziwych zdarzeniach telefonicznie, w chwili umawiania się na spotkanie. W jednym przypadku rozmowy wideo, mężczyzna dowiaduje się, że dziewczyna, z którą chciał się umówić, została znaleziona w pokoju martwa, dźgnięta 53 razy.

W pierwszym tygodniu funkcjonowania reklamy, wykonano ponad 600 telefonów i wymieniono tysiące wiadomości.

W wywiadzie dla National Public Radio, Riccardo Fregoso – dyrektor kreatywny McCann Paris, opowiadał o reakcji mężczyzn, którzy odwiedzili stronę. „Większość z nich była zaskoczona, zgorszona i chciała zakończyć rozmowę” mówił. „Ale odnotowaliśmy również dwie, bardzo ciekawe, reakcje mniejszości mężczyzn. Jedni reagowali ostro, agresywnie. Albo żartowali z tego. Jeden człowiek zapytał, czy jeśli prostytutka jest w szpitalu, to może jej koleżanka jest dostępna”

„Jest jeszcze druga reakcja, ukazująca współczucie, zainteresowanie sytuacją.”

Reklama kampanii: https://youtu.be/FLa5Wfk1sk0

„Dzisiaj bycie prostytutką oznacza bycie ofiarą okropnej przemocy.” wyjaśnia wideo. „Przez płacenie, klienci są wspólnikami w tej przemocy.”

 

 

Tłumaczenie: Weronika Szymańska

Korekta: Klaudia Głowacz