TELEFON DLA KOBIET DOŚWIADCZAJĄCYCH PRZEMOCY

Телефон для жінок, які зазнають насильства

CZYNNY PONIEDZIAŁEK-PIĄTEK
OD 11.00 DO 19.00

Активний з понеділка по п’ятницю з 14:00 до 19:00

Szukaj
Close this search box.

Ujawniamy pierwsze szczegóły 9. edycji Pięciu Smaków! FOCUS: Kino Japońskich Reżyserek

Oto pierwsze szczegóły tegorocznego programu Pięciu Smaków! Spojrzenie sekcji Focus kierujemy tym razem na najciekawsze osiągnięcia reżyserek z Kraju Kwitnącej Wiśni.

Kino Japońskich Reżyserek będzie pierwszą w Polsce okazją do poznania filmów wybitnych autorek, pracujących w Kraju Kwitnącej Wiśni. Do lat 90., ze względu na sformalizowany, hierarchiczny układ sił w japońskich studiach produkcyjnych, kobiety rzadko miały okazję stawać za kamerą. Przemiany obyczajowe i rozwój nowych technologii doprowadziły jednak do rewolucji. Pionierką była Naomi Kawase, której debiutancki obraz, „Suzaku”, zdobył nagrodę w Cannes w 1997 roku. Od tego czasu reżyserki mocnych i przenikliwych filmów budowały coraz silniejszą pozycję.

unnamedNowe tysiąclecie przyniosło wysyp kobiecych reżyserskich debiutów, które nie tylko zdobyły uznanie krytyków, ale też przyciągnęły do kin rzesze widzów. Miwa Nishikawa, Naoko Ogigami czy Momoko Ando doczekały się też uznania na licznych międzynarodowych festiwalach, a ich dzieła regularnie pojawiają się na liście najlepszych filmów roku prestiżowego japońskiego magazynu „Kinema Junpo”.
Mark Schilling, znawca kina japońskiego, uznał „kobiecą nową falę” za najważniejszy trend w rozwoju tej kinematografii w ostatnich latach.

Filmy nowego pokolenia artystek pokazują współczesną Japonię z perspektywy, której dotąd brakowało – są więc cennym przejawem oryginalności i unikatowości  tego, popularnego na całym świecie, kina. Na Pięciu Smakach pokażemy m. in. rewelacyjnie przyjęte na światowych festiwalach “0,5 mm” Momoko Ando, „One Million Yen Woman” Yuki Tanady oraz “The Light Shines Only There” Mipo O – film, który był japońskim kandydatem do Oscara.

unnamed (1)Uzupełnieniem sekcji będzie Akademia Azjatycka – trwający przez czas festiwalu, cykl wykładów, poświęconych kinu kobiecemu i zagadnieniom feminizmu. Wśród pozostałych propozycji programowych festiwalu znajdą się m. in. najlepsze filmy młodych twórców, włączone w konkursową sekcję Nowe Kino Azji, solidna porcja grozy oraz wybitne filmy gatunkowe, które w tym roku wypełnią dwie sekcje.

9. edycja Festiwalu Filmowego Pięć Smaków odbędzie się w Warszawie w dniach 12-20 listopada. Wrocławska replika zaplanowana jest na 13-19 listopada.

Sponsorzy: Hong Kong Economic and Trade Office (Central and Eastern Europe), Asia Travel

Patroni medialni: FilmWeb, CoJestGrane, TVP Kultura, AMS, Tokfm, KINO, Aktivist!, 5kg kultury, Ekrany, Voyage, Feminoteka, Bad Taste, etnosystem.pl, Japonia-online, wAzji.pl, CSPA, TORII

Partnerzy: Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Miasto Stołeczne Warszawa, Polski Instytut Sztuki Filmowej, Taiwan Ministry of Culture, Japan Foundation, Kino Muranów, Kino Nowe Horyzonty

Organizator: Fundacja Sztuki Arteria: www.piecsmakow.pl

logo batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

Poczuj siłę dźwięku! Pozytywne Zmiany – Women’s Rock Camp

Już we wrześniu Fundacja Pozytywnych Zmian zaprasza na pierwszy w Polsce Women’s Rock Camp – rockowy obóz dla dorosłych kobiet. Obóz jest kontynuacją i rozszerzeniem idei Girls Rock Camp, obozów muzycznych dla nastolatek, która narodziła się ponad dwie dekady temu w Stanach Zjednoczonych. Jej głównym celem było wzmacnianie uczestniczek poprzez narzędzia edukacji muzycznej. Na obozie dziewczyny przez kilka dni intensywnie uczą się gry na instrumentach i ćwiczą wokal, uczestniczą w warsztatach i zakładają własne zespoły – a finałem jest występ przed publicznością.

Idea Girls Rock Camp szybko rozprzestrzeniła się również na „starsze” dziewczyny. Są wśród nich zarówno niedoszłe muzyczki, które żałują, że „za ich czasów” takich obozów nie było, jak również kobiety, które chcą po prostu nawiązać współpracę z innymi kobietami i przekroczyć własne ograniczenia. Nie trzeba grać na żadnym instrumencie ani śpiewać – wystarczy mieć odwagę, by się z tym wyzwaniem zmierzyć. Nie jest jednak przeszkodą ani talent muzyczny ani doświadczenie w grze na instrumencie czy umiejętności wokalne, ponieważ obóz zakłada również uczenie się od siebie nawzajem. Nie jest jednak konkursem, który ma wyłonić zwyciężczynię, lecz wspólną zabawą i niezwykłym doświadczeniem.

IMG_1660To będzie pierwszy taki obóz w Polsce, ale przedstawicielka Fundacji, Anna Chęć, wzięła udział w Women’s Campie w Reykjaviku, przygotowanym przez Stelpur Rokka!, organizację partnerską Fundacji. Zadaniem Anny była rola band coach’a czyli osoby wspierającej powstały na obozie zespół. Atmosfera obozu nie sprzyja jednak roli obserwatorki i w rezultacie Anna sama wystąpiła na scenie w roli wokalistki zespołu o swojsko brzmiącej nazwie „Kosmitki”.

Women’s Rock Camp to fantastyczne doświadczenie i potężna dawka rockowej energii. Udział w nim naprawdę zmienia – dlatego też nazwałyśmy nasz obóz Pozytywne Zmiany. Finalny występ na scenie z innymi kobietami uwalnia ogromne pokłady energii, ośmiela i dodaje odwagi do działań na wielu innych polach. Przez jakiś czas miałam wrażenie, że mogłabym przenosić góry! – komentuje Anna Chęć, uczestniczka islandzkiej edycji Women’s Rock Camp i członkini Zarządu Fundacji.

W naszej działalności pomagamy kobietom na różnych płaszczyznach, a muzyczne obozy to jeden ze sposobów na ich wzmacnianie i wspieranie. Ideą Rock Campów jest odkrywanie potencjału i siły, jakie są w każdej z nas. To również możliwość spełnienia marzeń oraz zebrania doświadczeń w zupełnie innej roli. Polecam je każdej osobie – dodaje Alina Kula, członkini Zarządu Fundacji, a prywatnie basistka w zespole Miłe Martwe Dziewczyny.

Fundacja ma również doświadczenie w organizacji dwóch rockowych obozów dla dziewcząt w 2015 roku i należy do międzynarodowej sieci Girls Rock Camp Alliance.

IMG_1877-001W organizację obozu już włączyło się wiele kobiet, wśród których są również muzyczki, występujące zarówno w roli nauczycielek, jak i ambasadorek, wolontariuszki organizacyjne, osoby tworzące film i fotografujące i wiele innych. Zapraszamy do tworzenia z nami ekipy spod znaku „Women’s Rock Camp”.

Pozytywne Zmiany – Women’s Rock Camp oprócz aspektu stricte muzycznego kładzie nacisk na wzmacnianie kobiet poprzez muzykę, efektywną współpracę oraz wyzwolenie się z formuły konkursu i przymusu rywalizacji.

Obóz odbędzie się w dniach 10-13 września 2015 r. w jednej z urokliwych wsi na terenie gminy Milówka. Mogą wziąć w nim udział dziewczyny i kobiety powyżej 20 roku życia – górnej granicy wieku nie ma. Przez cztery dni uczestniczki będą uczyć się grać na instrumentach, ćwiczyć wokal i przygotowywać się do finałowego koncertu, który odbędzie się w żywieckim kinie Janosik.

Szczegółowe informacje na stronie:

http://www.womensrockcamp.pozytywnezmiany.org

Kontakt: Marzena Kocurek, [email protected], nr tel. 507026210

logo batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

„Pani Stefa” – recenzja książki Magdaleny Kicińskiej

Gdzie leży granica pomiędzy postacią historyczną a bohaterką literacką? „Gromada dzieci, uśmiechają się do obiektywu, rozlewają się od jednej do drugiej krawędzi. Jeśli ustawi się mocniej kontrast, widać, że po lewej stronie zdjęcia, w cieniu daszku nad drzwiami wejściowymi stoi na współ odwrócona kobieta. Można ją wydobyć z zaciemnienia. Postać jest nieostra, ale udaje się wydobyć dwa szczegóły, które pozwalają stwierdzić: «ona». Czarny fartuch i biały kołnierzyk. I jeszcze trzeci, podobno mniej dla niej charakterystyczny, ale uchwycony na kolejnym zdjęciu : uśmiech. Czasem, kiedy powielają te zdjęcia, w kadrowaniu ucina się postać z cienia” (Kicińska 2015: 180). Akcja „Pani Stefy” rozpoczyna się w parne, listopadowe popołudnie 2012 roku w Izraelu. Autorka jedzie autobusem do Ramli – szuka Szlojmego Nadla, jednego z nielicznych wychowanków Domu Sierot, który przeżył Zagładę.

pobrane (1)O Stefanii Wilczyńskiej, głównej bohaterce i przyczynie opowieści, wiadomo niewiele, prawie nic. „Niewiele «na pewno», dużo: «podobno», «ktoś powiedział», «gdzieś», «chyba». Najczęściej właśnie te dwa słowa: «nie wiadomo». Skrawki nie układają się w opowieść, nie niosą historii”(Kicińska: 10). Miejsce akcji jest miejscem, które istnieć nie mogło i które we fragmentach wspomnień byłego wychowanka przekształca się w rodzaj utopii. Czas akcji to czas, o którym wolałoby się zapomnieć, zaprzeczyć, ufikcyjnić. Jest wojna – jedna, potem druga, wydaje się, że życie codzienne nie może toczyć się zwykłym trybem. Ile z tego i w jaki sposób rozumieją dzieci?

Jak w „Powiększeniu” Antonioniego, zmiana kadrowania obrazu zbliża nas do rozwiązania kolejnych zagadek, nie dając jednak gotowych odpowiedzi. Postać Stefanii Wilczyńskiej, cichej, niezmordowanej, niedocenianej – a może odległej, może apodyktycznej, nie ma pewności – jest niewygodna, bo do pewnego stopnia zaburza okrągłą opowieść o waleczności jako bohaterstwie. Niewygodna jest także forma narracyjna, która zmusza czytających do nieustannej, osobistej konfrontacji z niewiadomym. Kto w rzeczywistości kierował Domem Sierot na Krochmalnej? Jak zmieniały się poglądy Wilczyńskiej i Korczaka na wychowanie? O czym myśleli, jadąc do Palestyny i – nieodmiennie – wracając? Dlaczego nie zostali, do jakiego stopnia był to wybór, czy mieli wybór? Czy przeczuwali choć przez chwilę jaki finał czeka na nich u końca opowieści? A ty, wy, my? – zdaje się pytać Kicińska. Co upodabnia opartą na faktach biografię „współpracownicy Korczaka” do formy powieściowej? Czy to, że nie do końca wiadomo? A może łatwiej jest nie wiedzieć?

Tekst napisany przez Aleksandrę Gocławską, wolontariuszkę Fundacji Feminoteka

logo batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG

Gęstniejąca sieć szlaku kobiet – czyli omówienie drugiego Tomu Krakowskiego Szlaku Kobiet

        Wokół pierwszego tomu „Krakowskiego Szlaku Kobiet” wydanego przez Fundację Przestrzeń Kobiet w 2009 narósł duży szum. I to zasłużony. Dużym echem odbiła się Przewodniczka zarówno na uniwersytetach, w związku z wdrażaniem perspektywy genderowej, jak i wśród organizacji pozarządowych czy osób poszukujących nieznanych faktów o mieście Kraków.

We wstępie do drugiego tomu pisze o tym szerzej Ewa Furgał, pomysłodawczyni i redaktorka tomów Krakowskiego Szlaku Kobiet podkreślając ważny fakt, że „Przewodniczka rozbudziła apetyt na historię kobiet nie tylko w Krakowie, ale zainspirowała również kobiety z innych miast do badania Herstorii na lokalnym gruncie”. Kolejny, wydany po roku tom, to kontynuacja najważniejszego rozdziału pn. Kobiety. Mieści się w nim aż jedenaście historii jednostkowych, ważnych i równocześnie szalenie różnorodnych obrazów emancypacji. Natomiast wśród esejów, jakie zawarto w tomie we wstępnym dziale pn. Konteksty znajdują się także te szczególnie godne przywołania, jak na przykład Joanny Erbel pn. „Gender w mieście. Jak perspektywa urbanistyczna zmienia myślenie o płci?” czy Justyny Struzik „O miłości między innymi”.

szlak-kobietWracając do biografii kobiet zasłużonych, których to biografie są najważniejszym elementem tomu warto zwrócić uwagę na opis żydówki Diany Reiter poczyniony przez Monikę Świerkosz pn. „Diana Reiter. Wymazywanie życia” . Reiter była żydowska architektką, wykształconą na zachodnich uniwersytetach. Inżynier Reiter zginęła w trakcie pracy przy budowie koszar, zastrzelona przez nazistowskiego komendanta obozu pracy. Przejmujący moment śmierci został przedstawiony w książce T. Keneally’ego, a następnie w filmie Spielberga „Lista Schindlera” stając się jednym z najsłynniejszych fabularnych wyobrażeń o cierpieniu Żydów w okresie Holokaustu.

Słusznie autorka przyznaje, że praca nad odzyskiwaniem biografii kobiet to  przedzieranie się przez figury symboliczne czy motywy Everymana, które choć istnieją w świadomości wielu, dzięki filmom i innym przekazom, to nie ujmują istoty pojedynczego istnienia oraz człowieczeństwa w jego najwrażliwszym i prywatnym bagażu. Świerkosz swoim tekstem pokazała nie tylko oddanie, by unaocznić biografię Reiter (poprzez odzyskiwanie „treści” wspomnienia), ale też aby uzmysłowić nam wszystkim, że ta niemalże syzyfowa praca, w kreśleniu portretu osoby o statusie nieznanego symbolu może być niemałym wyzwaniem intelektualnym.

Już po wydaniu pierwszego tomu i zarzucie, że tom Przewodniczki opisywał tylko i wyłącznie panie pochodzenia żydowskiego nowy tom II stawia na portrety niewykluczające i wielość w obrazowaniu. Jedną z fantastycznych postaci, która wywrze na czytelnikach wrażenie jest Zofia Daszyńska – Golińska opisana przez Olę Migalską. Działaczka społeczna ukończyła ekonomię na Uniwersytecie w Zurychu, gdzie jako pierwszej kobiecie (sic!) cechującej się niepowszednimi zdolnościami pozwolono obronić doktorat w 1891 roku. Warto podkreślić, że Daszyńska – Golińska należy dziś do grona klasyków polskiej ekonomii. Działała w Wolnej Wszechnicy Polskiej, pracowała w Ministerstwie Pracy oraz pisywała ważne rozprawy naukowe. Działała prężnie na frontach społecznym i naukowym, zaś jej feminizm był oddany sprawie narodowej.

W tomie znaleźć można też wyprawy osobiste, szczególnie cenne ze względu na  prywatny ton wspomnień. Tekst Łucji Iwanczewskiej „Odczarowany język, zaczarowany świat. Danuta Wesołowska z domu Jodłowska (1932-2001),” jest przykładem kobiety walczącej o próbę zrozumienia języka obozów nazistowskich i stalinowskich. Badaczka frazeologii łagrowej napisała pierwszą na świecie i w Polsce monografię języka hitlerowskich obozów koncentracyjnych. Pani profesor całe swe życie poświęciła językowi, a dużą część życia językowi szczególnie trudnemu, w którym metaforyczne bogactwo zostało sprowadzone do poziomu brutalnej dosłowności – pisze Iwanczewska.

W obszernym tomie mieszczą się także sylwetki Marii Leśniewskiej, Anieli Gruszeckiej, Władysławy Habichtównej, Heleny Donhaiser – Sikorskiej, Jadwigi Sikorskiej- Klemensiewiczowej, Ilony Karmel, Gizeli Reicher – Thonowej oraz Marii z Mohrów Kietlińskiej.

         Niepowtarzalne konstelacje słowne, jakie pojawiały się w przyjaźniach i kobiecych związkach na przełomie XIX i XX wieku opisuje w tomie Emancypantek Iwona Dadej w eseju pn. „Przyjaźnie i związki kobiece w ruchu kobiecym przełomu XIX i XX wieku”. Czy można na podstawie sposobu odnoszenia się do siebie kobiet odczytać pewne wzorce kulturowe? Na pewno, dzięki takim przyjaźniom powstawało poczucie wspólnoty celów i dążeń ruchu kobiecego. Dobrze jest poprzez studiowanie tego tekstu zrozumieć podłoże dotyczące działalności konspiracyjnej pierwszych sufrażystek.

Piękną lekturą wprowadzającą jest tekst Anny Pekaniec o „Odzyskiwaniu historii kobiet. Literatura dokumentu osobistego jako świadectwo”. W przytoczonym eseju autorka przybliża listowną narrację kobiet oraz jej specyfikę. Dokumenty osobiste z żeńską sygnaturą, w tym autobiografie czy diarystyka to ogromny obszar, wciąż wymagający głębszych analiz i próby zrozumienia. Świadectwo pisane kobiece jest wejrzeniem w liczne mikrohistorie. „Na dalszy plan zostają usunięte w nich polityka, wojny, dzieje narodów, natomiast faworyzowane są historia przemian obyczajowości, mody, ewolucji kultury, wszelkich dziedzin sztuki. Ważne stają się życie codzienne wybranej wspólnoty, rodziny, ich pasje i zapatrywania (…),” słusznie wyjaśnia Pekaniec.

Dzięki zgromadzonym w tomie tekstom krytycznym oraz historiograficznym można śmiało stwierdzić, że odzyskiwanie jednostkowych herstorii poprzez ich odgrzebywanie i dokumentowanie idzie pełną parą.

Krakowski Szlak Kobiet. Przewodniczka po Krakowie emancypantek. Tom II pod red. Ewy Furgał, Fundacja Przestrzeń Kobiet 2010.

Tekst napisany przez Katarzynę Kozłowską, wolontariuszkę Fundacji Feminoteka

logo batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

Ochrona przed molestowaniem w miejscu pracy – przewodnik obrazkowy

Ofiary molestowania w miejscu pracy nadal nie są należycie chronione przez polskie prawo. O propozycjach zmian opowiadała niedawno na spotkaniu w Fundacji Feminoteka wicemarszałkini Sejmu i niezrzeszona posłanka, Wanda Nowicka.

Nasza wolontariuszka, Ola Gocławska, przygotowała ilustracje przybliżające nam problemy związane z aktualnym stanem prawnym. Nam się podobają, więc polecamy! 🙂

 

grzyb

 

napad

 

pielęgniarka

 

pielenie grządek

 

autorka rysunków: Ola Gocławska – doktorantka UW, iberystka, aktualny zakres badań: gender i tożsamość w literaturze krajów hiszpańskojęzycznych

logo batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

Zbrodnia doskonała. Wywiad z Urszulą Antoniak

Magda Wielgołaska: Twój film Strefa Nagości wszedł niedawno do polskich kin. 
Mówi się,  że jest to jeden z najlepszych lesbijskich filmów jakie do tej pory powstały. 
Czy to faktycznie jest film lesbijski?


Urszula Antoniak: Czy to jest film lesbijski? Dla niektórych tak, dla innych nie jest. Czy dla mnie 
samej to jest film lesbijski? Bohaterki mają po piętnaście lat, więc uważałabym z taką łatką, bo w 
tym wieku młody człowiek jeszcze odkrywa i uczy się siebie i zupełnie nie wiadomo w jaką 
stronę to wszystko pójdzie. Można podejrzewać, ale to jest jeszcze cały czas taki proces 
eksperymentowania z samym sobą. Ja generalnie unikam świata łatek i szufladek. Sama jestem 
biseksualna i żyję w Amsterdamie, w związku z tym takie szufladkowanie nie działa na mnie tak jak 
mogłoby działać, gdybym mieszała w Polsce. 
Jeśli ktoś identyfikuje się jako lesbijka i odnajduje się w moim filmie, to bardzo mnie to cieszy. 
Natomiast martwi mnie podejście niektórych recenzentów, mężczyzn, którzy oczekiwali od 
tego filmu, żeby to był film o seksie lesbijskim. Chodziło mi zupełnie o coś innego niż to co na 
przykład można było zobaczyć w Życiu Adeli. Chciałam właśnie uchwycić ten ulotny erotyzm, który 
jest pomiędzy tymi dwiema młodymi dziewczynami.

M.W.: Z jakim jeszcze odbiorem Strefy Nagości spotkałaś się w Polsce?

U.A.: Już wcześniej wysłałam jednemu z polskich krytyków swój film i dostałam odpowiedź zwrotną 
taką, że jego zdaniem ten film nie daje widzowi spełnienia. Kiedy przeczytałam recenzję napisaną 
właśnie przez tego krytyka, znalazłam tam na zakończeniu takie zdanie, że porwałam się na za 
wysokie progi.
Jestem od dwudziestu lat w Holandii i nikt mi nigdy nie powiedział, że coś jest dla mnie za 
wysoko. Nie ma czegoś takiego w komunikacji między ludźmi, że ktoś ci powie: 
"Nie próbuj, bo to jest dla ciebie nieosiągalne". Ludzie tak tam nie myślą. Mówienie czegoś takiego to 
jest tak, jakby ktoś ci powiedział: nie miej aspiracji. Przecież aspiracja polega właśnie na tym, 
że rzucasz się na coś co jest powyżej ciebie. Czy to się uda, czy nie uda - to nie jest istotne. 
Niektóre filmy są dla mnie najważniejsze dlatego właśnie, że widać w nich to, że ktoś  rzucił się na 
głęboką wodę, że stworzył coś zupełnie poza schematami. Ja właśnie chcę zobaczyć ten proces, 
który przeszedł twórca. 
Nie jest dla mnie ważne czy doszedł do celu czy nie, ale to jak było po drodze. Czytając takie 
recenzje uświadamiam sobie, że gdybym została w Polsce, to nie zrobiłabym takiego 
filmu jak Nic osobistego, nie byłabym w Locarno, nie byłabym w Cannes z Code Blue. 
Gdybym miała taki niewspierający przekaz na temat tego co robię, to w Polsce nie mogłabym się 
rozwijać. 
Mam wrażenie, że problem z polskimi filmami jest taki, że ich twórcy są właśnie zanurzeni 
w takiej niewspierającej rzeczywistości ugruntowanej w zbiorowej strefie komfortu i ich filmy 
są czasami wyprane z aspiracji. Jest bardzo mało filmów, które się wybijają, które są śmiałe.
Poza tym w Polsce padły takie stwierdzenia pod kątem Strefy nagości, że nie wzbudza erotyzmu, 
że nie podnieca. Myślę, że może być film erotyczny, a może być film o erotyzmie. 
Może być właśnie taki film o erotyzmie, który jest zupełnie mózgowy i nie prowadzący do reakcji w 
ciele. Możesz się zastanawiać nad erotyzmem, jego dynamiką, ale wcale nie musisz się faktycznie 
podniecać.
Jeśli to jest w zamiarze film o erotyzmie, film o uwodzeniu - to uwodzenie jest takim procesem, 
który zachodzi przede wszystkim w mózgu. Z jednej strony mamy uczucia, a z drugiej strony 
mamy właśnie mózg -  erotyzm jest gdzieś pomiędzy. Wacha się pomiędzy tymi dwiema 
przestrzeniami. Zastanawiamy się: „Czy spojrzała na mnie czy nie spojrzała, czy spojrzy jeszcze raz 
albo jak 
zareaguje kiedy będę jej się bardziej przyglądać”. Najgorzej na mnie wpływają takie recenzje, 
które doszukują się tego co ktoś chciał zobaczyć, a tego w filmie nie ma i powstaje jakiś zarzut, 
który ja odbieram jako brak szacunku do mnie jako twórczyni filmu. 
Idź na film i zobacz to co w nim jest, to co on Ci oferuje.  
Nie projektuj na niego swoich oczekiwań.

M.W: Współczesny odbiorca to konsument traktujący film i wiążące się z nim emocje 
jak produkt? Nie jest w stanie poczuć wielowarstwowości w przekazie? Nie wchodzi 
w sensualność?

U.A.: Sensualność, to jest właśnie to co mnie najbardziej w filmie fascynuje. Staram się być w 
moich filmach sensualna. W każdym filmie chcę przełamać taką barierę przyzwyczajenia do schematu, 
że ludzie idą do kina i chcą dostać emocje jako produkt. Chcą wzruszyć się, popłakać, wyjść.  
Uwielbiam taki sposób robienia filmów, że odbiorca czuje teksturę, smak, zapach, ale też przeżywa 
takie emocje, które rozbudzają w nim pytania i procesy, które wyniesie poza salę kinową. 
Code Blue był dla mnie filmem takim właśnie mocno sensualnym, bo dotyczył kwestii śmierci. 
Śmierć jest sensualna. Jest często przeżyciem ubranym w takie rzeczy jak smród, bród, lepkość. 
Kiedy ludzie myślą o tym, że coś jest sensualne, to przychodzą im do głowy najczęściej jakieś włosy 
powiewające na wietrze albo przejrzysta bluzka. 
To też, ale jest całe spektrum zupełnie nieestetycznych odczuć, na których doświadczenie 
warto sobie pozwolić, żeby przeżywać życie całościowo, takim jakim jest, a nie 
poszukiwać tylko tych wysoce estetycznych elementów wyrwanych z kontekstu. 
Znam dwie takie reżyserki, które robią świetne kino pod kątem właśnie takiego 
prawdziwego odczuwania. Pierwsza to jest Lucrecia Martel , a drugą jest Claire Denis. 
Ich filmy są zbudowane właśnie w taki sposób, że niemal czujesz zapach i teksturę i to 
niekoniecznie daje ci uczucia. Dla mnie odczucia i uczucia to są dwie różne rzeczy.

M.W.:Twój film ma nietypową narrację. Czy od początku planowałaś nakręcić film bez słów?

U.A.: W tym filmie miały być dialogi, ale mieliśmy stanowczo za mało czasu, 
żeby nad nimi pracować. Kiedy dostałam już materiał i zaczął się proces montażowy, 
to co teraz można zobaczyć na ekranie, to są te sceny, które dla mnie były najbardziej autentyczne. 
Z tych właśnie najbardziej prawdziwych dla mnie kawałków ułożył się film.
Początkowo miałam zupełnie inny zamysł, chciałam wprowadzić ze swoimi aktorkami trochę 
improwizacji, rozluźnić je na tyle, żeby zobaczyć jak one swobodnie ze sobą rozmawiają. 
Planowałam wpuścić do tego filmu więcej powietrza. 

M.W.:Nawet jeśli film stwarza taką atmosferę, że wszystko dzieje się na wciągniętym i 
zatrzymanym oddechu, to w zasadzie taki stan oddaje właśnie atmosferę zakochania. 
Twój film oddaję to uczucie zakochania także poprzez niechronologiczny układ scen. 
Naturalny upływ czasu nie dotyczy zakochanych?

U.A.: Dla zakochanych czas się zatrzymuje. Kiedy ja przywołuję sobie wspomnienia związane ze 
stanem zakochania, to jest tak, że człowiek funkcjonuje wtedy w takim bezczasie. 
W tym samym momencie kogoś kocham i jednocześnie wybiegam myślą w przód. 
Analizuję, wracam i porównuję to z tym co już przeżyłam wcześniej. 
Dodatkowo włączam jeszcze myślenie życzeniowe, że fajnie byłoby gdyby... . 
Moim zdaniem taki sposób narracji to jest nowoczesny realizm – tak bym to nazwała. 
Gdybym tutaj ustawiła kamerę i nagrywała to jak my sobie rozmawiamy, to dla mnie coś takiego 
nie 
jest realizmem. To jest rejestracja pewnej sytuacji, ale to nie ma nic wspólnego z realizmem. 
Realizm dla mnie to jest obraz tego co się dzieje w naszych umysłach. 
W każdym danym momencie każda z nas funkcjonuje w kilku różnych pasmach. 
Te pasma to jest czas teraźniejszy, to są nasze wspomnienia, to jest 
nasze wybieganie myślą naprzód, to jest też to co w życiu przeczytałyśmy, to co wiemy, 
to co nam się odłożyło w zwojach mózgowych, to są nasze sny, to jest rzeczywistość 
naszych uczuć, czyli to czy jesteśmy w związku, czy jesteśmy samotne. 
To wszystko dzieje się i przenika jednocześnie i to jest dla mnie 
prawdziwy realizm – próba uchwycenia tych procesów. 
To jest realizm umysłu i my w taki właśnie sposób funkcjonujemy.
Realizm, który jest wprowadzany na potrzeby filmu ma najczęściej taką budowę, 
że bohater ma pewne motywacje i według swoich motywacji działa. 
Ja się wtedy pytam... jakie motywacje?! Jestem przekonana, że często ludzie 
działają instynktownie i impulsywnie i bardzo często nie wiedzą czemu coś robią, a ich działanie 
to jest właśnie wynikowa tych przeróżnych rzeczywistości, które przeżywamy 
w danym momencie na bazie naszych doświadczeń. Splot tych wszystkich rzeczy, 
które w nas się dzieją skutkuje czasami imperatywem, który 
popycha nas do działań, których być może wcale w danym momencie nie kontrolujemy, 
albo nie zdajemy sobie sprawy z tego co nami kierowało. 
Czasami próbujemy coś analizować, ale bywa, że nie potrafimy dojść do tego, dlaczego zachowaliśmy się 
tak, a nie inaczej. 

M.W.: To bardzo ciekawe co mówisz o tej wielopasmowości. Oglądając Strefę Nagości 
miałam odczucie, że widz wchodzi w jakiegoś rodzaju grę. Mamy dwie bohaterki, których 
historie próbujemy podejrzeć, ale każdy widz wchodzi do tego jeszcze ze swoim własnym 
doświadczeniem. Widz staje się kawałkiem spektaklu. Uczestniczy.

U.A.: To o czym mówisz, to jest najlepszy widz jaki się może zdarzyć. Standardowy widz jest 
wkurwiony. Jest zły na to, że nie dostaje historii, że nie rozumie, a przecież powinien.
Mam wrażenie, że kiedy ludzie przychodzą do kina to najczęściej chcą mieć taką narrację, 
żeby mogli wszystko rozumieć i podążać za historią. Widz chce wszystko rozumieć. 
Jest taki rodzaj typowej hollywoodzkiej narracji trzyaktowej. 
Dostajemy wprowadzenie, poznajemy bohatera. Lubimy go albo nie lubimy. 
Najczęściej lubimy, więc za nim idziemy. 
Kiedy już za nim idziemy to zdarza mu się szereg logicznie następujących po sobie zdarzeń.
Rozumiemy jego reakcje, bo już wcześniej poznaliśmy jego motywacje. 
Wiem o co chodzi – odhaczam, dobra – idę dalej. Oczywiście 
istnieje jakiś konkretny cel, w kierunku którego bohater podąża. 
Osiąga ten cel albo nie. Na końcu jest jakaś wielka epifania albo tragedia. 
Ok. Zrozumiałam wszystko i idę do domu.
Kiedy pojawia się taka narracja, która w zasadzie jest brakiem narracji, 
ale można ją porównać do pewnego rodzaju struktury muzycznej, to standardowy widz 
bardzo często nie przyjmuje czegoś 
takiego do siebie. Ja biorę obrazy i traktuję je jako pewne motywy muzyczne 
i zaczynam nimi żonglować i robić z nich muzykę. Niektóre efekty są celowo wzmacniane, 
niektóre osłabiane, niektóre łączą się z innymi motywami, powracają, zapętlają się. 
Wtedy widz zaczyna się zastanawiać za czym podążać? 
W takich konstrukcjach 
nie ma możliwości podążania i potrzeba podążania może ustąpić 
potrzebie oddania się temu co się dzieje na ekranie. 
Kiedy słuchasz muzyki, to czy starasz się rozumieć związki przyczynowo skutkowe?

M.W.: Współczesna kultura i mass media upraszczają i spłycają poziom, na którym 
przeżywamy różnego rodzaju treści?

U.A.: Oczywiście. Dla mnie to jest bardzo, bardzo smutne. 
Jest przecież coś takiego jak prawda i dochodzenie do prawdy. 
Prawda to nie jest informacja, którą wezmę z internetu, łyknę,  
wykorzystam w danym momencie i zapomnę. 
Dochodzenie do prawdy jest procesem. Mam poczucie, że w wielu osobach 
i tym samym w wielu widzach nie ma chęci do poniesienia wysiłku, 
żeby do czegoś dojść. Tu nawet nie chodzi o to, żeby coś dogłębnie zrozumieć, 
tylko otworzyć się na innego typu narrację, na innego typu doświadczenia.

M.W.: Nie bez powodu filmy, książki i te twory kultury, które stawiają 
na wchodzenie w procesy, cały czas są w niszy. Kiedy coś skłania 
cię do myślenia i otwiera chociaż trochę, to czujesz, 
że będziesz musiała wejść gdzieś głębiej w siebie, a później prawdopodobnie 
jeszcze głębiej. Rozwój to jest machina, którą ciężko zatrzymać kiedy już 
się rozpędzi, a  przy tym wymaga dużego zaangażowania. 
To odstrasza już na samym początku. 

U.A.: Tak, to wszystko jest teraz niesamowicie poddane konsumpcji. 
Jakiś czas temu prowadziłam wykład w jednej z warszawskich szkół wyższych. 
Przestraszyłam się. Podawałam nazwiska i tytuły książek, które moim 
zdaniem są podstawowe dla ludzi studiujących kulturoznawstwo. Roland Barthes, Georges Bataille itd 
Widziałam, że niektórzy po prostu nie wiedzieli o czym mówię. To mnie 
uderzyło, że ludzie przychodzą i chcą dostać proste komunikaty. 
Bardzo chciałam porozmawiać o tych książkach i zachęcić 
chociażby do przeczytania Fragmentów dyskursu miłosnego, 
bo to jest piękna i wartościowa książka. Spotkałam się na tym wydarzeniu nie 
z osobami, z którymi mogłabym wejść w dialog, a które potrafiły 
artykułować zarzuty wobec mojej pracy. Na przykład ktoś wstał i powiedział, 
że mój film wcale nie jest nowatorski. Zaskoczyło mnie takie nastawienie. 
Na szczęście nie chciałam robić nowatorskiego filmu, takich powstało już wiele, 
większości zapewne osoby obecne na tym wykładzie nie widziały.

M.W.: Jaki w takim razie chciałaś zrobić film?

U.A.: Chciałam zrobić taki film, który opowiadałby o uwodzeniu jako o zbrodni doskonałej. 
Coś w formie podobnej do thrillera. Kiedy ktoś zaczyna uwodzić drugą osobę, to w swojej 
głowie planuje zbrodnię doskonałą. Cały czas kombinuje. Zastanawia się nad każdym swoim 
ruchem i posunięciem. Planuje, wycofuje się z działań, które są nieefektywne. 
Próbuje przewidzieć konsekwencje kolejnych ruchów. 
Cały czas jest kombinatoryka. Pomyślałam sobie, że ciekawie byłoby prześledzić co się 
dzieje w umyśle piętnastolatki, która jest zafiksowana na punkcie innej dziewczyny. 
Nie chodzi jej o to, żeby mieć seks, tylko o to żeby doprowadzić tę drugą do takiego momentu 
kiedy będzie już gotowa na wszystko. Nawet w  skrypcie miałam to napisane, że wtedy jej powie, 
że nie 
może z nią tego zrobić, bo za bardzo ją szanuje. Czyli doprowadzi ją do momentu gotowości i 
ją odrzuci, żeby ją tak naprawdę poniżyć. To o co tak naprawdę chodzi w uwodzeniu, 
to jest to żeby ta druga osoba była sama gotowa do tego, żeby nam się oddać. 
To co jest na przykład w Niebezpiecznych związkach, to nie jest uwodzenie. 
To jest gonitwa. To jest polowanie na biedną kobietę, która zostaje zagoniona 
w sytuację bez wyjścia. 
Natomiast uwieść kogoś takiego jak arabska dziewczyna, kogoś niedostępnego, 
nieosiągalnego to jest zupełnie inna historia.

M.W.: Czemu wybrałaś tak młode postacie i do tego z tak różnych kultur?

U.A.: To, że one są z tak różnych kultur, to po prostu musiało tak być. 
To jest dla mnie film o uwodzeniu się dwóch kultur. Kultury zachodniej, 
która nie ma już żadnych ograniczeń poza kilkoma tabu, które się ostały jak 
pedofilia i kazirodztwo, a tak poza tym to wszystko jest możliwe i na 
wyciągnięcie ręki. Z drugiej strony jest kultura arabska, gdzie cały czas funkcjonuje 
dużo zakazów, nakazów. Jest taka teoria i to Bataille chyba powiedział, że
 właśnie te zakazy to jest coś co w ogóle umożliwia erotykę. 
Gdyby nie było zakazów, nie byłoby tego napięcia, prób obchodzenia tych zakazów, gry 
wokół nich. Bardzo mnie interesowało jak te dwie kultury mogą się uwodzić występując 
pod postacią dwóch młodych dziewczyn. 
Jedna z nich jest zupełnie wyzwolona, a ta druga żyje w świecie ostrych norm. 
Bardzo chciałam sprawdzić z czego można zbudować napięcie. Czy to 
jest tak, że kultura zachodnia uwodzi kulturę arabską, czy może wręcz odwrotnie. 

M.W.: Bohaterka ukształtowana przez kulturę przesyconą zakazami i nakazami 
 jest pokazana w filmie bardzo boginistycznie. Niektóre ujęcia są wręcz maryjne.

U.A.: Tak, ona rzeczywiście jest taką boginią. Jest w filmie takie jedno frontalne ujęcie, 
które wprost nawiązuje do tego motywu. Ta postać faktycznie jest przedstawiona jako 
bogini kobiecości. Ona jest tą kobiecością tak naprawdę. 
Ta druga dziewczyna faktycznie w realu jest takim tom-boyem, daleko 
jej do takiej schematycznej kobiecości, mimo że uważam, że jest piękna, ma fantastycznie 
androgeniczną twarz. Ta Arabka jest takim pięknem, którego nie możesz zrozumieć, nie możesz 
nim zawładnąć, bo w momencie kiedy nią zawładniesz, to piękno zniknie. 

M.W.: W filmie dużą rolę grają również przestrzenie w jakich obie dziewczyny 
funkcjonują – podkreślają przepaść kulturową pomiędzy nimi?

U.A.: Tak, dom Holenderki jest pełen marmurów, bibelotów, jest wyrazem setek lat 
kolonializmu i nagromadzenia kulturowego. Z drugiej strony muzułmanie 
mieszkają bardzo skromnie. Przed kręceniem filmu poszliśmy w gości do takiego domu. 
Chciałam zobaczyć jak kobiety tam żyją, jakie mają kosmetyki i taką przestrzeń osobistą. 
Nie miały nic. Nie ma perfum, nie ma kremików na dzień i na noc, fluidów. 
Jest jeden krem i jeden szampon dla całej rodziny. 
Jeżeli były jakieś bibeloty to takie jak zabawki dodawane do zestawów dla dzieci 
w McDonaldzie, ale mam takie odczucie, że dla nich to są tylko rzeczy.

M.W.: Dla współczesnego człowieka, zanurzonego w świecie konsumpcji, to przypomina 
życie pustelnicze.

U.A.: Taka kobieta odcięta od konsumpcji jest zanurzona w innych przestrzeniach. 
Ona jest w rodzinie, ona jest w jedzeniu. Tam nie ma albumów ze zdjęciami, oni 
bardzo często nie robią sobie zdjęć. Ten brak przywiązania do materialnego świata to 
jest coś co mnie bardzo urzeka i coś co udało mi się pokazać w filmie Nic osobistego. 
Po co rzeczy? Jakie rzeczy? Masz to co nosisz na plecach i idziesz w świat.

M.W.: Czym różni się odbiór Twojego filmu w Polsce i Holandii?

U.A.: Różnice w percepcji są bardzo duże. W Holandii to jest film polityczny. 
Erotyzm i dwie uwodzące się, młode dziewczyny -  to już mają ogarnięte. 
To nikogo tam nie szokuje, ale to że jedna z tych dziewczyn jest Arabką... 
to jest na serio wielka sprawa. W Holandii jest ogromnie silne lobby muzułmańskie, 
które szczególnie zwraca uwagę na to jak muzułmanie są przedstawiani w przekazie 
medialnym. Mój film nie wchodzi w wymogi dyskursu, który teraz jest 
prowadzony w Holandii. To co dla mnie jest w Holandii niesamowicie ciekawe, 
to, że ta mniejszość religijna ma tak ogromną siłę, między innymi dlatego, że muzułmanie 
są bardziej wyraziści niż Holendrzy. Są jacyś. Holendrzy przy bardzo rozbudowanej 
poprawności politycznej zatracili wszystko co mogłoby ich odróżniać od innych.
 Zatracili jakąś tożsamość narodu. Kiedy chcesz mieć holenderskie obywatelstwo 
i idziesz na kursy integracyjne to dostajesz taką dawkę tego czym są wartości 
holenderskie. To są bardzo ważne rzeczy i postawy, ale tak naprawdę takie rzeczy 
jak liberalizm, równouprawnienie kobiet to nie jest holenderski wynalazek. Nie ma 
czegoś co mogłoby ich wyróżniać. Natomiast imigranci przywożą ze sobą swoje 
tożsamości narodowe, które sprawiają, że są wyraźni.

M.W.: Mieszkasz w Holandii już 20 lat, masz tamtejsze obywatelstwo. 
Jak definiujesz swoją tożsamość? Nazywasz siebie Polką, czy Holenderką?

U.A.: Ja się czuję przede wszystkim emigrantką, bo tak też się na mnie patrzy. 
Ogromna część tego kim się czujesz to jest to jak jesteś postrzegana. 
Ja się mogę czuć Holenderką, tylko że Holendrzy nie czują, że ja nią jestem. 
Ja się definiuję jako emigrantka. To jest bardzo ciekawe co się dzieje w głowie 
emigranta. To jest naprawdę ciekawy proces myślowy, bo ja mówię na co dzień po 
holendersku, myślę i piszę po angielsku, rozmawiam z moją mamą po polsku, ale 
w moich snach moja mama mówi do mnie po angielsku. Ciekawe jest też to jaką 
tożsamość przypisują mi tamtejsze media. 
Kiedy wróciłam z Locarno mówiono o mnie: holenderska reżyserka pochodzenia 
polskiego, a ostatnio kiedy w Holandii jest taki trudny czas dla kina artystycznego, 
to mówią: ta Polka, która mieszka w Holandii. W takiej sytuacji czuję, 
że Holandia uwiodła mnie tym, że pozwoliła mi uwierzyć, że kiedy spełnię wszystkie wymogi, 
które stawia - to będę przyjęta jak u siebie. Skończyłam tam przecież szkołę, 
mam obywatelstwo, znam język, ale nigdy w oczach Holendrów nie będę tak 
naprawdę jedną z nich. Oczywiście są takie osoby jak moi znajomi. Kiedy 
wrastasz w jakąś grupę, to po 10 latach dla nich nie ma znaczenia kim jesteś, 
bo i tak jesteś jedną z nich, ale społecznie nadal jesteś obca. 

M.W.: Obie pochodzimy z Częstochowy. Młodość, którą tam spędziłaś 
miała jakiś wpływ na twoją karierę, na twój sposób postrzegania świata?

U.A.: W Częstochowie miałam takie jedno doświadczenie, które być może 
uczyniło mnie pisarką. Jako siedemnastolatka poszłam się wyspowiadać na 
Jasną Górę. Poszłam do konfesjonału i opowiedziałam historię zupełnie zmyśloną. 
Powiedziałam księdzu historię, w której doprowadziłam do czyjejś śmierci. 
Nie dostałam rozgrzeszenia. Kiedy teraz patrzę w tył i myślę o tym obcym facecie 
schowanym za kratką - zastanawiam się czy on sobie zdaje sprawę jaki może 
mieć wpływ na ludzkie życie, kiedy odmówi komuś absolucji. 
To co wtedy zrobiłam, to chwilę później poszłam do drugiego konfesjonału i opowiedziałam 
tę samą historię, ale opowiedziałam ją troszkę inaczej. Opowiedziałam to w taki 
sposób, że moja funkcja w doprowadzeniu do śmierci była bardziej bierna 
niż aktywna i dostałam rozgrzeszenie. Odkryłam wtedy jak potężną siłą jest 
narracja. Wszystko jest zależne od słów jakich użyję, od tego jak ja coś przedstawię. 
Moje słowa mogą kształtować rzeczywistość. Częstochowa to też ten obezwładniający 
katolicyzm, trochę jakby przerośnięty i nabrzmiały. Nie da się, dorastając w tym mieście, 
jakoś uciec przed tą kwestią. Kwestia grzechu to jest coś niesamowicie ciekawego, 
bo to jest właściwie sposób, w jaki sama sobie opowiadasz pewne historie i zdarzenia. 
Tak naprawdę tutaj jest ogromna moc sprawcza, bo najpierw sami musimy przez swoje 
filtry przepuścić swoje działania i nazwać coś grzechem, a coś bardzo podobnego już nie 
będzie podpadało pod taką kategorię.  W tym procesie spowiadania się, ja wybieram sposób 
przekazu, a ta jednoosobowa komisja schowana za kratką decyduje w tym momencie 
o moim życiu wiecznym. Dostanę rozgrzeszenie czy nie. O to chodzi w pisaniu. To jest 
kwestia tego jak przedstawisz daną historię i jak zareagują na nią odbiorcy.

M.W.: Gdybyś była zupełnie zanurzona w katolicyzmie, a historia 
przez ciebie przytoczona byłaby prawdziwa, to takie zdarzenie mogłoby 
cię zniszczyć.

U.A.: Gdybym była zanurzona, to przede wszystkim powiedziałabym prawdę, a gdybym 
nie dostała rozgrzeszenia, to chyba bym się pocięła. Nie wiem czy pamiętasz, że w tej 
kaplicy maryjnej na Jasnej Górze jest taki Chrystus - taki life size Jesus. Kiedy chodziłam 
tam modlić się jako czternastolatka i patrzyłam na tego niesamowitego faceta, na jego 
napięte ścięgna i piękne ciało, bardzo efektownie podświetlone, to miałam jakieś 
quasi-erotyczne marzenia. Ta figura jest prawie żywa. To wszystko było właśnie takie 
mocno sensualne. 

M.W.: Ciekawe zderzenie strefy sacrum i profanum. To dobra metafora 
takiej wypaczonej polskiej seksualności i nałożonych na nią tabu. Musimy 
powściągać swoje żądze modląc się i tłumacząc przed nagim facetem wiszącym 
na krzyżu. 

U.A.: Teraz właśnie przygotowuję nowy film: Polski Żigolo. To jestfilm o Polsce widzianej 
od lat siedemdziesiątych do czasów współczesnych, widzianych przez pryzmat bohatera 
– mężczyzny, który zawsze był żigolakiem. Zawsze nosił w sobie taką uaktywnioną 
wewnętrzną kobietę, która chciała zaspakajać inne kobiety. Jego wewnętrzna kobieta 
wiedziała czego te kobiety chcą. To będzie film o polskiej, męskiej seksualności. 
Główny bohater  jest rozpięty pomiędzy figurami Matki Polki i Maryją Panną. 
Nie zdajemy sobie czasami sprawy jak te dwie figury kształtują również naszą seksualność. 
Wyobraź sobie takiego nastolatka, który modli się przed obrazem najświętszej 
Marii Panny. Przecież kobieta na tym obrazie to jest czternastolatka karmiąca piersią.

M.W.: Widzisz wyraźną różnicę pomiędzy kształtem seksualnej świadomości 
Holendrów i Polaków?

U.A.: Mam takie odczucie, że w Holandii panuje przekonanie, że prawdziwie seksualna 
kobieta, piękna i pociągająca, to jest świadoma siebie kobieta po trzydziestce. 
W Polsce dzieje się coś zupełnie innego. Kult maryjny doprowadza moim zdaniem do tego, 
że pociągające są młodsze kobiety, że faceci zafiksowują się na niewinności. 
Mężczyźni czują się dobrze mając przy sobie dziewczynę, która jest bardzo młoda. 
To jest dla nich esencja kobiecości. Myślę sobie, że to absolutnie nie jest 
kobiecość... to jest dziewczęcość, jeszcze nie w pełni ukształtowana kobiecość. 

M.W.: Świadoma, spełniona, samostanowiąca o sobie kobieta - to może 
być dla wielu mężczyzn wyzwanie godzące w sedno patriarchalnej 
hierarchiczności, w której nie ma miejsca na partnerstwo. Mam poczucie, 
że to się już teraz zmienia, ale to całkiem ciekawe, że właśnie takie kobiety 
jak te trzydziestoletnie Holenderki, które opisujesz, to w naszym kraju główne 
przedstawicielki grupy zwanej... singlami. Nie ma dla nich odpowiednich 
partnerów?

U.A.: Mam wrażenie, że współczesnemu facetowi ciężko się w tym odnaleźć. 
Mężczyźni nie potrafią znaleźć w tym modelu definicji męskości. Wcześniej facet 
zarabiał, utrzymywał dom, był głową rodziny i żywicielem, ojcem, patriarchą, autorytetem. 
Teraz tego nie ma i mamy taki moment przełomowy, kiedy mężczyźni próbują się odnaleźć 
w nowych okolicznościach. Taki moment, w którym mogą jakby oswoić i dopuścić do głosu 
swoją wewnętrzną kobietę, która przez wieki była tłumiona. Dla mnie właśnie żigolak, 

to jest ktoś taki, kto nosi w sobie kobietę i ona jest w nim bardzo aktywna. 
Ta wewnętrzna kobieta jest trochę jak struna w instrumencie i ta struna rezonuje w 
momencie kiedy spotyka inne kobiety. Przygotowując się do Polskiego Żigolaka czytałam 
książkę Żelazny Jan Roberta Bly'a. To jest właśnie książka, która pokazuje takiemu 
schematycznemu facetowi jak odnaleźć się w nowej rzeczywistości  i jak porozumieć się 
z taką świadomą siebie, trzydziestoparoletnią kobietą. Taka kobieta dużo potrafi dać 
i mężczyźni też mają dużo do zaoferowania. Sama miałam cudownego męża, który był 
fantastycznym człowiekiem, miłością mojego życia i partnerem. Był takim człowiekiem – 
jak to Indianie mówią tak zwanym two-souls person. Dzisiaj partnerstwo jest konieczne. 
Wierzę, że mężczyźni już zaczynają to rozumieć, a jeśli nie, to prędzej czy 
później będą musieli zrozumieć i przejść zmiany.
------
Urszula Antoniak -  Reżyserka i scenarzystka filmowa. Emigrantka. 
Od dwudziestu lat mieszka w 
Holandii. Urodziła się w Częstochowie. Jest absolwentką Wydziału Radia i Telewizji 
im. Krzysztofa 
Kieślowskiego Uniwersytetu Śląskiego i holenderskiej akademii filmowej 
Nederlandse Film en Televisie Academie (NFTA) w Amsterdamie. 
Wielokrotnie nagradzana za swoją twórczość.

Filmografia: 

/ 1993: Vaarwel (film krótkometrażowy)

/ 2004: Bijlmer Odyssey (film TV)

/ 2006: Nederlands voor beginners film TV)

/ 2009: Nic Osobistego

/ 2011: Code Blue

/ 2014: Strefa Nagości.

Magda Wielgołaska – działaczka feministyczna i lesbijska na stałe

związana ze Stowarzyszeniem na rzecz Osób LGBT -Tolerado. Wolontariuszka Feminoteki.

logo batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

Wizerunek kobiety na 20-dolarowym banknocie

Jak informuje amerykański kanał telewizyjny CNN, Hillary Clinton opowiada się za umieszczeniem portretu kobiety na 20-dolarowych nominałach. Była pierwsza dama chce, aby to właśnie na tym banknocie pojawił się wizerunek kobiety, ponieważ są one najbardziej rozpowszechnione.

indexW czerwcu b.r. Skarb Państwa USA poinformował o zamiarze wprowadzenia do obrotu 10-dolarowego banknotu, na którym widniałby portret kobiety. Sekretarz Jacob Lew opowiada się dodatkowo za umieszczeniem portretu Alexandra Hamiltona na tym samym banknocie. Hillary Clinton nie zgadza się na taki kompromis. Twierdzi, że zamieszczenie dwóch postaci na jednym banknocie nie jest dobrym rozwiązaniem.

Nowe banknoty z wizerunkiem kobiety pojawią się w 2020 roku – w 100-lecie przyjęcia dziewiętnastej poprawki do konstytucji USA, która umożliwiła kobietom wzięcie udziału w głosowaniu. Ostatnią kobietą, której portret pojawił się na amerykańskich banknotach, była Martha Waszyngton — żona pierwszego prezydenta USA George’a Washingtona. Srebrny certyfikat z jej wizerunkiem był używany w okresie od 1891 w 1896 roku.

Autorką artykułu jest Marlena Kondrat, wolontariuszka Fundacji Feminoteka

logo batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

 

Szokujące statystyki dotyczące przemocy wobec kobiet w Rosji

W Rosji co 40 minut umiera kobieta. Przyczyną śmierci jest pobicie przez męża lub osobę najbliższą. Rocznie z rąk najbliższych ginie ok. 14 tys. kobiet.

Dane MSW z 2008 roku pokazują, że przemoc wobec kobiet obecna jest w 25 proc. rosyjskich rodzin. Z kolei z badań organizacji społecznych wynika, że 36 tys. Rosjanek doznaje przemocy fizycznej ze strony męża lub partnera. Dwie trzecie zabójstw ma miejsce w rodzinie, w niej również dochodzi do 40 proc. wszystkich ciężkich przestępstw związanych z przemocą.

Co gorsza, jest to tylko widoczna część statystyki, ponieważ ok. 70% kobiet nie zgłasza sprawy na policję. Adwokat Marie Dawtian, działaczka na rzecz praw kobiet twierdzi, że większość Rosjanek zwraca się po pomoc średnio po dziesiątym pobiciu. Bardzo często wsparcie kobietom zgłaszającym sprawę na policję nie zostaje udzielone, nie mogą one również liczyć na zrozumienie społeczne.

Tymczasem znaczna część przedstawicieli władzy i Kościoła prawosławnego nie popiera wprowadzenia ustawy zapobiegającej aktom przemocy domowej w Rosji. Zdaniem Siergieja Iwanienko, sekretarza ds. rodziny, ochrony macierzyństwa i dzieci, w oficjalnie zawartych małżeństwach, przemoc obecna jest w ok. jednym procencie rosyjskich rodzin. Podważa on konieczność prowadzenia dyskusji na temat tego zjawiska.

Artykuł napisany przez Marlenę Kondrat, wolontariuszkę Fundacji Feminoteka

logo batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

Feministyczna Akcja Letnia poszukuje wolontariuszek!

Uwaga!

Zwolniło się kilka miejsc na Feministycznej Akcji Letniej 2015!

rece             Jeśli interesują Cię mechanizmy działania kultury popularnej, masz ochotę wziąć udział w warsztatach pisarskich, muzycznych, z improwizacji teatralnej, WenDo lub dowiedzieć się czegoś na temat alfabetu lorma, ekonomii feministycznej, consentu, parzenia dzikich kaw i wykorzystywania dzikich roślin w kosmetykach….Masz niepowtarzalną okazję zgłoszenia się na Feministyczną Akcję Letnią! Informujemy, że w związku ze zmianami planów wakacyjnych zwolniło się kilka miejsc na obozie (z noclegiem wyłącznie w namiotach). Zachęcamy do pilnego kontaktu! Zgłoś się na FALę>>>

 

Poszukiwane są wolontariuszki do towarzyszenia na FALi osobie niewidomej i niedosłyszącej.
Obóz organizowany jest w dniach 23 lipca – 2 sierpnia 2015 r. w miejscowości Drogomyśl koło Skoczowa. Ulica Siostrzana zapewnia umowę wolontariacką, nocleg, wegańskie wyżywienie w trakcie obozu (trzy posiłki dziennie) oraz ubezpieczenie od NW.  Istnieje możliwość odbycia wolontariatu w ramach praktyk studenckich.

logo batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

Wakacyjny Telefon Zaufania Grupy Ponton od 1 lipca!

               Masz wątpliwości lub pytania na temat miłości, seksu antykoncepcji, ciąży? Dzwoń lub esemesuj. Edukatorki seksualne z Grupy Ponton będą czekać na wasze pytania codziennie przez cały lipiec i sierpień od godziny 19.00 do 21.00. Numer Wakacyjnego Telefonu Zaufania Grupy Ponton to: 507-832-741

 Wakacje, wyjazdy, nowe znajomości, pierwsze doświadczenia, pierwsze miłości, seks…

 

image

Masz dziecko w wieku gimnazjalnym lub licealnym? Jesteś opiekunką/opiekunem młodzieży na obozie? A może pracujesz z młodzieżą w szkole lub placówce wychowawczej? Nasz telefon jest także dla Ciebie! Edukatorki Pontonu podpowiedzą jak rozmawiać o seksualności i relacjach z nastolatkami. Pokierują do organizacji lub specjalistów w przypadku poważniejszych problemów takich jak doświadczenie przemocy seksualnej czy nieplanowanej ciąży.
Zapraszamy!

 

To już 10. edycja naszego Wakacyjnego Telefonu Zaufania, który niezmiennie cieszy się dużym zainteresowaniem. Dziękujemy za wasze zaufanie!

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

logo batory

 

„Mat i świat” – recenzja autorstwa Magdy Wielgołaskiej

mis_okladka2

Nowa książka Agnieszki Suchowierskiej przynosi na twarz dużo uśmiechu, a momentami wzrusza do łez. Obserwujemy świat oczami małego pluszaka, o imieniu Mat.

Mat urodził się w chińskiej fabryce. Jest świetnym obserwatorem i z ogromną ciekawością rejestruje otaczającą go rzeczywistość. Miś odbywa podróż z chińskiej fabryki do luksusowego sklepu, dalej do bogatego holenderskiego domu, z którego szybko zostaje zabrany do … polskiego lumpeksu, gdzie zostaje sprzedany na wagę. To nie koniec przygód misiaka. Trafia dalej do Egiptu, gdzie poznaje czym jest bieda i skromne życie. Miś Mat ogląda świat przede wszystkim przez filtry podziałów społecznych. Piękna historia, która pokazuje, że nie trzeba mieć wiele, żeby mieć najwięcej… do pełni szczęścia wystarczy czasem jedynie otwarte, dobre serce.

To piękna książka uwrażliwiająca na różnorodność.

Ciekawe przygody misia Mata oglądamy przez pryzmat pięknych ilustracji Tomasza Kaczkowskiego.

Agnieszka Suchowierska – współautorka (razem z psychologiem Wojciechem Eichelbergerem) dwóch książek – bajek dla dorosłych Królewicz Śnieżek. Baśniowe stereotypy płcioraz Bajka to życie albo z jakiej jesteś bajki. Pisze także bajki terapeutyczne.

Tomasz Kaczkowski – ilustrator i wokalista z Łodzi. W zimnofalowym zespole Wieże Fabryk śpiewa o katastrofach i niepokoju, a po koncertach rysuje. Ma psa Kiwi.

***

Recenzję napisała Magda Wielgołaska działaczka lesbijska i feministyczna, na stałe związana ze Stowarzyszeniem na rzecz Osób LGBT Tolerado, wolontariuszka Feminoteki.

logo batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

Kwiat Pustyni nie ustaje w walce

Waris Dirie we współpracy z Joanną Jasik, swoją pochodzącą z Gdańska przyjaciółką i najbliższą współpracownicą, wydała kolejną książkę pod tytułem Safa. Nie okaleczajcie mnie. Przyjaciółka polskiego pochodzenia to nie wszystko, co łączy byłą top modelkę z naszym krajem. Waris Dirie od kilku lat mieszka w Gdańsku i jak pisze w swojej nowej książce „Decyzja by osiedlić się tu, w Polsce, z dala od zgiełku środkowoeuropejskich metropolii, była bardzo słuszna. Ta myśl dopadła mnie nie pierwszy raz”.

Waris Dirie jako pierwsza publicznie i bardzo odważnie zaczęła mówić o obrzezaniu kobiet (z ang. FGM – female genital mutilation). Odważnie, ponieważ sama w wieku pięciu lat została brutalnie obrzezana i w społeczności, z której pochodzi, ten temat oraz jakikolwiek inny dotyczący kobiecej seksualności jest ogromnym tabu. Historia jej trudnego życia w rodzinie somalijskich nomadów, a potem zmagań z życiem w londyńskiej dżungli i początków walki z FGM, została opisana w światowym bestsellerze Kwiat Pustyni oraz zekranizowana w filmie o tym samym tytule.

Natomiast w jej najnowszej książce możemy poznać historię Safy, dziewczynki z biednej rodziny w Dżibuti, która zagrała małą Waris Dirie w scenie obrzezania w filmie Kwiat Pustyni. Dzięki umowie jaką Fundacja autorki podpisała z jej rodziną, Safa jest chroniona przed tym grożącym śmiercią rytuałem. Jednak jak się potem okazuje, presja tej nieludzkiej tradycji jest tak silna, że rodzina poważnie zastanawia się nad obrzezaniem córki, mimo wielu materialnych korzyści, które płyną z tej umowy. Waris Dirie robi wszystko by uratować dziewczynkę.

Z książki dowiadujemy się także, jak trudna i mozolna jest walka z FGM. Według danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) 150 milionów kobiet padło ofiarą FGM. Co roku, kolejne 3 miliony dziewczynek dzieli ich los. Nawet w Europie liczba okaleczonych lub zagrożonych dziewczynek i kobiet wynosi 500 tysięcy[1]. Waris Dirie mówi głośno o tym problemie od lat, udziela wywiadów, była ambasadorką ONZ, spotyka się z przedstawicielami rządów. Politycy mimo swoich możliwości wydają się wyjątkowo obojętni na ten problem, o czym możemy przeczytać już na początku książki, gdy autorka spotyka się z członkami Komisji Europejskiej oraz wiceprzewodniczącą Viviane Reding. Na tej ostatniej Waris nie zostawia suchej nitki, gdy widzi jej podejście do problemu.

Warto przeczytać tę książkę, bo to swego rodzaju kolejna część Kwiatu Pustyni. Oprócz wzruszającej historii małej Safy, jej lektura dostarcza nam informacji o działalności Fundacji oraz realiach życia w Dżibuti. Warto także dla samej Waris Dirie, bo to po prostu niesamowita kobieta. Mimo, że sama przeżyła wielką tragedię oraz widziała cierpienia innych, nie poddaje się. Walczy jak lwica o swoją sprawę i mimo upływu lat nadal posiada energię wulkanu. Wierzy w to, że wszyscy, bez względu na płeć, rasę czy religię możemy żyć w lepszym świecie. W Fundacji Kwiat Pustyni przeradza marzenia w czyny – edukuje cały świat o jednej z najokrutniejszych form przemocy wobec kobiet oraz tworzy centra medyczne, gdzie okaleczone kobiety mogą przejść rekonstrukcję narządów płciowych, pod okiem najlepszych chirurgów oraz psychologów.

[1] http://ocalmalykwiatpustyni.com/pl/czym-jest-fgm.html

***

Książka do nabycia w Księgarni Feminoteki.

Autorką recenzji jest Agata Skowrońska – wolontariuszka Feminoteki

logo batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

Kim jest ślimak Sam? – recenzja książki

Czy słyszeliście kiedyś od kogoś taki argument, że homoseksualność, poliamoria, albo androgeniczność są sprzeczne z naturą? Nic bardziej mylnego!

W świecie zwierząt występują przeróżne formy relacji i orientacji. Pięknie opowiada o tym książka pt.: Kim jest ślimak Sam?

Spotykamy tutaj małego ślimaczka, który zaczyna swoją przygodę ze szkołą. Bardzo szybko orientuje się, że w przeciwieństwie do kolegów i koleżanek, nie jest w stanie określić się ani jako chłopiec, ani jako dziewczynka. Po prostu jeszcze nie wie kim jest. Mały ślimaczek spotyka się ze wspierającym zrozumieniem ze strony szkolnej pedagożki, która daje mu specjalną pracę domową. Ślimaczek odwiedza wskazanych przez pedagożkę mieszkańców lasu. Zaskoczony odkrywa różnorodność i bogactwo form relacji jakie go otaczają. Ta książka to piękna wędrówka dla małych i dużych czytelników. Ślimak Sam zaczyna rozumieć, że inność jest ogromną wartością, a dochodzenie do tego kim naprawdę się jest, to wspaniała przygoda i długi proces, z którym nie należy się spieszyć.

Autorki i autor:

Maria M. Pawłowska – biolożka, doktoryzowała się na Uniwersytecie w Cambridge

Jakub Szamałek – pisarz, scenarzysta gier komputerowych

Katarzyna Bogucka – ilustratorka, pisarka, projektantka tworząca dla dzieci

Książka do nabycia w Księgarni Feminoteki

***

Recenzję napisała Magda Wielgołaska – działaczka lesbijska i feministyczna, na stałe związana ze Stowarzyszeniem na rzecz Osób LGBT Tolerado, wolontariuszka Feminoteki.

logo batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

Przemoc wobec zwierząt jako sygnał przemocy wobec kobiet i dzieci. Relacja ze spotkania z dr Barbarą Błońską w ramach cyklu Akademia Praw Kobiet

Poruszając temat przemocy w rodzinie, nieczęsto przywiązujemy uwagę do przemocy wobec zwierząt domowych. Z punktu widzenia prawnego nie są to bowiem członkowie rodziny. Nie zmienia to faktu, iż relacje między ludźmi i zwierzętami przybierają cechy relacji między członkami rodziny, a przemoc wobec zwierząt może być zarówno sygnałem świadczącym o występowaniu przemocy wobec członków rodziny – najczęściej wobec kobiet i dzieci – jak również może stanowić element przemocy wobec osób odczuwających więź z danym zwierzęciem.11222528_10155829392520226_3109751068323357834_n

Przemoc jest zjawiskiem występującym najczęściej między osobami bliskimi. Na gruncie brytyjskim, w ramach British Crime Survey, ustalono, że w przypadku przemocy, większość ofiar przemocy domowej to kobiety, mężczyźni natomiast częściej padają ofiarami przemocy ze strony obcej osoby. Społeczne postrzeganie ryzyka przemocy nie musi pokrywać się z realnym zagrożeniem – przemocy ulicznej najbardziej boją się starsze kobiety, podczas gdy najczęściej jej ofiarami (w wyniku bójek zwaśnionych grup kibicowskich lub młodzieżowych gangów) padają młodzi mężczyźni. Starsze osoby relatywnie rzadziej padają ofiarą chuliganów, aczkolwiek tego incydenty są nieproporcjonalnie wobec skali nagłaśniane w mediach (z drugiej strony, niewiele mówi się o, niestety częściej występujących, przypadkach przemocy wobec osób starszych ze strony osób bliskich). Przemoc domowa ma charakter odmienny od przemocy ulicznej – najlepszym tego świadectwem jest fakt, że jest to jedyny obszar, w którym sprawcami przemocy są również osoby o wysokich dochodach, z wyższym wykształceniem.

O zależnościach między przemocą wobec kobiet i dzieci a przemocą wobec zwierząt mówią badania przeprowadzone w schroniskach dla ofiar przemocy w Stanach Zjednoczonych i Australii. W badaniach bez grupy kontrolnej współczynnik kobiet deklarujących, że partner znęcał się nad zwierzęciem wahał się pomiędzy 45% a 71%.  Po wprowadzeniu grupy kontrolnej – w postaci rodzin, w których nie stwierdzono przemocy wobec kobiet czy dzieci – 11x częściej kobiety doświadczające przemocy deklarowały, że partner stosował przemoc wobec zwierzęcia. W jednym z badań w grupie kontrolnej fakt znęcania się nad zwierzęciem zadeklarowało 0% badanych. Wykryta została również inna ciekawa zależność – mianowicie, w jednym z badań przeanalizowane zostały informacje o rodzinach monitorowanych ze względu na stosowanie fizycznych kar wobec dzieci. W 80% rodzin z tym problemem występowała przemoc wobec zwierząt. Wśród osób, które poza kobietami i dziećmi dręczą również zwierzęta, częściej trafiają się sprawcy gwałtów małżeńskich, innych form przemocy seksualnej oraz stalkingu.

Osoba znęcająca się nad zwierzęciem często wykorzystuje więź łączącą je z innym członkiem rodziny. Eskalacji przemocy wobec zwierząt sprzyja również poczucie bezkarności. Przemoc wobec zwierzęcia może łączyć się z niską samooceną osoby stosującej przemoc – w momencie kryzysu w związku, może być ona zazdrosna o relacje między partnerką i zwierzęciem. Przemoc wobec zwierząt może służyć również jako groźba – stosując przemoc wobec zwierzęcia, sprawca daje do zrozumienia, że nie zawaha się następnym razem użyć przemocy wobec członka rodziny. Władze niektórych amerykańskich stanów dostrzegły te zależności, i wprowadziły regulacje umożliwiające objęcie sądowym zakazem zbliżania zakaz kontaktów sprawcy przemocy ze zwierzęciem należącym do ofiary przemocy. Zdarzają się przypadki, kiedy zwierzę (najczęściej pies, ale odnotowano również przypadek kota) ginie stając w obronie maltretowanej właścicielki. Relacje między ofiarą przemocy a zwierzęciem mogą być również przyczyną komplikacji przy udzielaniu jej pomocy – nie zawsze schroniska dla ofiar przemocy gotowe są przyjmować zwierzęta.

Doświadczenie przemocy jest również czynnikiem sprzyjającym stosowaniu przemocy wobec zwierząt. Potwierdzają to badania przeprowadzone na ponad 400 dzieciach, doświadczonych do tego stopnia, że wymagały opieki psychiatrycznej. Wśród chłopców czterokrotnie częściej (w porównaniu do grupy kontrolnej złożonej z dzieci niedoświadczających przemocy) odnotowano tendencję do znęcania się nad zwierzętami. Innym czynnikiem sprzyjającym stosowaniu przemocy wobec zwierząt jest udział dzieci w polowaniach. Dlatego też w przypadku dostrzeżenia przypadku, kiedy dziecko maltretuje zwierzę, bardzo ważne jest przeprowadzenie wywiadu rodzinnego.

Eskalacji przemocy mogą sprzyjać również czynniki wynikające z systemowej, zalegalizowanej przemocy wobec zwierząt. Zespół stresu pourazowego (PTSD) – schorzenie utożsamiane z weteranami działań wojennych i ofiarami konfliktów zbrojnych, lub też osobami o innych traumatycznych przeżyciach, odnotowywane jest również u weterynarzy zmuszanych do uczestniczenia w ubijaniu zwierząt (np. bydła) podczas epidemii chorób, czy wśród osób  wykonujących badania na zwierzętach. Niezbadany jest temat PTSD wśród pracowników rzeźni czy ferm futerkowych. Wiadomo natomiast, że odnotowywane są w tych miejscach przypadki stosowania wobec zwierząt przemocy nie mającej żadnego utylitarnego sensu – innymi słowy, osoby długo pracujące w tych miejscach potrafią zadawać ból podczas czynności nie służących uśmierceniu zwierzęcia, zadawanie cierpienia staje się celem samym w sobie.

Legalność podejmowanych działań nie ma wpływu na obniżenie ryzyka wystąpienia PTSD. Może ono wystąpić u żołnierza, policjanta, czy osoby przeprowadzającej zasądzoną przez wymiar sprawiedliwości egzekucję. W przypadku pracowników rzeźni, zależność między wykonywanym przez nich zawodem a skłonnością do stosowania przemocy opisują badania przeprowadzone w australijskim Queensland, z udziałem trzech grup – pracowników rzeźni, rolników i osób niezwiązanych z rolnictwem. Za słabość tego badania można uznać ograniczenie respondentów do osób z grupy 40+ – w tej grupie odnotowuje się malejącą wraz z wiekiem skłonność do agresji. Niemniej, u pracowników rzeźni częściej niż w innych grupach występowały osoby stosujące przemoc. Nie jest również specjalnie zaskakujące, że w grupie tej najmniejszy był odsetek osób traktujących zwierzęta w sposób podmiotowy.

Dla zrozumienia wpływu, jaki istnienie rzeźni wywołuje wobec lokalnej społeczności, istotne jest przytoczenie pojęcia efektu Sinclaire’a. Pochodzi on od nazwiska Uptona Sinclaire’a, autora książki „The Jungle” (w polskim tłumaczeniu – „Grzęzawisko”), opowiadającej o warunkach pracy w ubojni oraz wpływie, jaki wywierają na występowanie przemocy w lokalnym środowisku.  W hrabstwach, w których istniały duże zakłady mięsne, odnotowywano wyższe wskaźniki przemocy domowej. Może być to związane ze zjawiskiem kulturowego rozlewania się przemocy – występowanie przemocy w formie zalegalizowanej sprzyja występowaniu zachowań przemocowych nielegalnych z prawnego punktu widzenia. Narzędziem służącym badaniu tych zależności jest Legitimate Violence Index, uwzględniający m.in. czynniki takie, jak: dopuszczanie fizycznego karania w szkołach, liczba przeprowadzonych egzekucji, liczba licencji myśliwskich czy odsetek mieszkańców należących do Gwardii Narodowej (ochotnicza armia, pełniąca rolę uzupełniającą wobec zawodowych sił zbrojnych). Wykazana została zależność między wysokimi wskaźnikami tych statystyk a liczbą odnotowanych zgwałceń. Przypadki przemocy odnotowywane są na gruncie polskim wśród osób pełniących służbę wojskową, policjantów i pracowników służby więziennej. Prelegentka odwołała się do swojego osobistego doświadczenia wizyty z grupą przypadkowo dobranych ofiar przemocy, zorganizowanego w Siedlcach. Uczestniczyło w nich 20 kobiet – były to żony policjantów, żołnierzy i funkcjonariuszy służby więziennej. Wynika to z uczenia się w pracy wzorców zachowania, w których występuje powszechne zezwolenie na przemoc. Wzorce takie przenosi się do życia prywatnego. O ile jednak wojsko, policja czy służba więzienna dysponują wewnętrznymi procedurami umożliwiającymi (z lepszymi lub gorszymi efektami) kontrolowanie przypadków nadużywania władzy, o tyle przemysł mięsny i fermy futerkowe pozostają najbardziej powszechnymi w naszym kraju instytucjami stosującymi zalegalizowaną przemoc, w których nie próbuje się niwelować negatywnych skutków społecznych wynikających z opisywanych wyżej zjawisk. Z tego względu, mając na uwadze wiedzę wyniesioną z badań amerykańskich i australijskich, zasadne wydaje się być bliższe przyjrzenie funkcjonowaniu tych instytucji – również z perspektywy zapobiegania przemocy wobec ludzi.

 

***

Autor: Michał Żakowski – student polityki społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Pracuje przy projekcie HejtStop, zaangażowany w działalność Stowarzyszenia Projekt: Polska. Wolontariusz fundacji Feminoteka

logo batory

Rozwój wolontariatu w Fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

Ciąg dalszy historii zgwałconej jedenastolatki z Paragwaju

Jedenastoletnia, zgwałcona przez ojczyma Paragwajka, której odmówiono legalnej aborcji zostanie poddana zabiegowi porodu indukowanego wraz z wejściem w trzeci trymestr ciąży.

Decyzję o zabiegu podjęło w zeszłym miesiącu gremium złożone z ginekologów, psychologów
i psychiatrów. Stwierdzono, że dziewczynka z racji młodego wieku narażona jest na powikłania poporodowe m.in. krwawienie, zakażenie błony śluzowej macicy, a także uszkodzenie nierozwiniętego w pełni układu rozrodczego.

Paragwajka dowiedziała się, że zostanie matką, gdy trafiła do szpitala z silnymi bólami brzucha. Po badaniu okazało się, że jest w 22. tygodniu ciąży.

„Dziewczynka od ponad 6 miesięcy jest w ciąży. Myślę, że służby poczekają jeszcze miesiąc zanim zdecydują się na indukcję porodu.” – stwierdza Mirta Moragas Mereles aktywistka działająca
w imieniu jedenastolatki. „Ostatnie informacje jakie uzyskałam mówią, że stan jej zdrowia jest stabilny, ale doświadcza „dyskomfortu”. Państwo w wielkiej tajemnicy zajmuje się jej sprawą”.

Matka dziewczynki, która została aresztowana pod zarzutem współudziału w molestowaniu seksualnym dziewczynki oraz niezapewnieniu wystarczającej opieki, została już wypuszczona na wolność. Ojczym nadal pozostaje w areszcie.

W Paragwaju aborcja jest legalna tylko gdy zagrożone jest życie kobiety. W innym przypadku np. gdy do zapłodnienia  dojdzie w skutek gwałtu lub gdy płód ma poważne wady rozwojowe, wykonanie zabiegu jest zabronione.

mapa aborcja na swiecie

 Źródło mapy: Raport ONZ dotyczący prawa aborcyjnego z 2007 r.

Źródło artykułu: www.viralwomen.com

Tłumaczenie: KU

logo batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

Trzy odważne kobiety, które walczyły o równość w Iranie

 

Od setek lat irańskie kobiety uporczywie upominały się o swoje prawa. Pod pewnymi względami, kobiety w starożytnej Persji cieszyły się większymi swobodami niż dzisiejsze Iranki. W historii Iranu odnajdziemy kobiety walczące o te same cele, o które ubiegają się kobiety dzisiaj. Oto historie kilku z nich.

 

Qurrat “Tahira” al-Ayn – krnąbrna i zdeterminowana (1817-1852)

Uważana za pierwszą męczennicę w walce o równość. W swoich ostatnich słowach powiedziała: “Możecie mnie zabić, ale nie powstrzymacie emancypacji kobiet”. Związana z babizmem – ruchem religijnym o charakterze reformatorskim – uważana jest za jedną z pierwszych aktywistek na rzecz praw kobiet w Iranie. Jako młoda osoba, zgłębiła tajniki teologii, prawoznawstwa i literatury. Ojciec – konserwatywny duchowny – pozwolił jej na potajemne słuchanie jego wystąpień, dyskutował z nią o ich treści. W wieku 14 lat – po poslubieniu swojego kuzyna – przeprowadziła się do Karbali (dzisiejszy Irak). Zdobywała tam nauki u Shaykha Ahmada al-Ahsa’i oraz Siyyida Kazim-i Rashtiego. Wraz ze swoimi mistrzami uczestniczyła w narodzeniu babizmu, w wieku 18 lat stała się jedną z centralnych postaci tego ruchu. Babiści głosili radykalne postulaty zerwania z szariatem i wprowadzenia równości wobec prawa. W 1848 r. wzbudziła sensacje, występując publicznie bez chusty. Wkrótce potem rząd irański rozpoczął prześladowania babistów. Tahira trafiła do aresztu domowego, w 1852 r. została skazana na śmierć, Obecnie jest upamiętniana przez bahaistów – członków ruchu odwołującego się do tradycji babizmu.

Cierń wymierzony w kobiety – Bibi Khanum Astarabadi (1858-1921)

Bibi Khanum Astarabadi stała się znana po tym, jak publicznie podważyła podrzędną pozycję kobiet wyznaczaną przez Koran. Otwarcie wyraziła wątpliwość, czy tak rzeczywiście wygląda boża wola. Napisała książkę “Słabości Mężczyzn”, będącej odpowiedzią na, napisaną – jak się sama wyraziła, przez osobę “bojącą się swojej żony tak bardzo, że nie zdecydowała się podpisać własnym imieniem”. Była to satyryczna odpowiedź na publikację stwierdzającą min., iż:

  • kobieta – jako istota podobna do dziecka – musi być uczona przez mężczyznę
  • zbawienie kobiety uzależnione jest od jej podporządkowania wobec męża
  • zadaniem kobiety jest zapewnianie mężczyźnie spokojnego wypoczynku w domu
  • celem małżeństwa jest zaspokojenie seksualnych żądz mężczyzny
  • kobieta musi przez cały czas zachowywać się skromnie, jedynym wyjątkiem jest małżeńskie łoże
  • kobiecie nie wolno się odzywać podczas posiłków

Bibi Khanum Astarabadi odniosła się do tego w następujący sposób:

“Kiedy już przez to przebrnęłam, doszłam do wniosku, że autor zaprezentował niesamowity krytycyzm wobec kobiet, ostrzejszy niż cierń ostu. Napisałam tę książkę w odpowiedzi dla tego złego człowieka, aby mężczyźni mogli zrozumieć, że wśród kobiet są również takie, które godne są szacunku i potrafią czynić użytek ze swojego słowa. Zanim mężczyzna zacznie udzielać nam wskazówek, powinien popracowac nad swoimi słabościami. Uważa siebie za zwesternizowanego i cywilizowanego, ale tak naprawdę cięzko go nazwać choćby pół-cywilizowanym”. Ponadto, Astarabadi poddała krytyce Muhammada Baqera Maljisiego, uznającego, iż nie kobiety nie powinny czytać niektórych części Koranu, ponieważ zdeprawuje to ich umysły.

W 1907 r. założyła Szkołę dla Dziewcząt. Uczono w niej czytania, pisania, arytmetyki, historii, prawa, religii, geografii oraz gotowania. Publikowała również artykuły, które docierały jednak głównie do najbardziej postępowych warstw irańskiego społeczeństwa.

Nowy Świt – Shahla Sherkat (ur. w 1956 r.)

“Mówienie o tematach tabu wymaga niebywałego kunsztu. W naszym kraju, w którym władze obawiają się, że każde słowo może im zagrozić, uprawianie dziennikarstwa jest naprawdę cięzkie. Trud związany z tym zawodem można porównać z pracą artysty cyrkowego”. Takie słowa wypowiedziała Shahla Sherkat, założycielka i redaktorka naczelna feministycznego magazynu Zanan.

Pismo powstało w 1992 roku. Redagowane przez niewielki zespół, złożone głównie z pań, otwarte jest dla kobiet o nastawieniu świeckim i religijnym. Stojąc po stronie praw kobiet, redakcja nie boi się występować przeciwko instytucjom władzy państwowej, zdominowanych przez mężczyzn. Sherkat doprowadziła także do wydania w Iranie klasyczek feminizmu – np. Virginii Woolf czy Simone de Beauvoir jak również współczesnych autorek, m.in. Alice Walker. Na otwartość umysłu Sherkat wpłynęło jej wychowanie – choć urodziła się w rodzinie religijnej, w mieście Isfahan, w ich najbliższym otoczeniu było wiele osób o świeckich poglądach. Dorastając w takich warunkach w przed-rewolucyjnym Iranie, nauczyła się szacunku dla różnorodności postaw. W 2004 roku Międzynarodowa Fundacja Kobiecych Mediów doceniła jej działalność, przyznając jej nagrodę “Award in Journalism” (dziennikarskiej odwagi). W następnym roku otrzymała kolejną nagrodę, tym razem od Fundacj Neimana działającej przy Harvardzie.

Źródło –  NytLive
Tłumaczenie i opracowanie: Michał Żakowski

logo batory

 

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

Recenzja filmu pt. „Strefa nagości”

„Strefa nagości” to film w reżyserii Urszuli Antoniak. Film przejmujący, jakże inny w swoim przekazie, podczas którego trwania nie pada ani jedno słowo.

Malowany jest obrazem i dźwiękiem. Jest to opowieść, dyskurs o miłości, trudnej i innej. Wielowarstwowej, skomplikowanej jak palimpsest. Historia odwieczna, a jednocześnie inna, wnosząca coś nowego, intrygująca. Różniąca się od kina serwowanego na co dzień.

Przekaz wydaje się banalny: dwie młode dziewczyny, pochodzące ze skrajnie różnych środowisk – Europejka i Arabka, zamieszkujące Holandię. Rozpoczynają między sobą grę, w której trudno powiedzieć, kto jest ofiarą, a kto myśliwym. Piękna Fama (w tej roli Kleopatra Wschodniego Amsterdamu – Imaan Hammam), w muzułmańskiej chustce, emanuje niewinnością, ukrywa pod nią samą siebie i włosy – jej największy skarb. Tajemnica, jaką jest, rozpala wyobraźnię wyrafinowanej holenderskiej nastolatki Naomi (Sammy Boonstra) z bogatej dzielnicy.  Nie widzimy ich otoczenia, rodzin – wszystko wyciszono, aby skupić się na ich przeżyciach i rozterkach miłosnych.

pobraneDziecięce okrucieństwo i wrażliwość, imaginarium i rzeczywistość, mieszają się ze sobą i uzupełniają nawzajem. Dyskurs miłosny między bohaterkami odbywa się bez słów,  jedynie w spojrzeniach i gestach. Basen, tu rozpoczyna się podróż, sama woda odgrywa niebanalną rolę w całej opowieści – tworzy obraz. To ona jest zaczynem, kroplą, która porusza skałę, delikatną seksualność widoczną pod kroplami. Przepiękne zdjęcia Piotra Sobocińskiego pozwalają historii brzmieć w pełnych barwach. Każdy akt tego dramatu przerywany jest podtytułami, którymi są cytaty z „Fragmentów dyskursu miłosnego” Rolanda Barthesa, będące intelektualnym dopełnieniem dzieła. Niezwykle istotną rolę pełni także muzyka w wykonaniu Ethana Rose, która spaja cały film.

Gorąco polecam „Strefę nagości”, film trwający niewiele dłużej niż godzinę, a jednak przejmujący, pełen różnych wrażeń, znaczeń, uwodzący pięknym obrazem zdjęć oraz sposobem ujęcia tematu. To oryginalny film, na który warto wybrać się do kina.

Tekst napisała Izabela Pazoła– wolontariuszka Feminoteki

 

logo batory

 

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

Ojcowie mają większe przyzwolenie na popełnianie błędów – wywiad z autorem książki ,,Fritzi i ja. Czyli o lękach ojca, że nie będzie dobrą mamą”.

O ojcostwie, macierzyństwie, feminizmie i dzieciach.  Rozmowa z Jochenem Königem – autorem wydanej przez nas książki ,,Fritzi i ja. Czyli o lękach ojca, że nie będzie dobrą mamą”. 

Rozmawia KU – wolontariuszka Feminoteki.

Tłumaczenie: Monika Tarnowska – wolontariuszka Feminoteki.

KU: Zacznijmy od kolorów. Jaki jest Twój i  Fritzi ulubiony kolor?

fritzi i jochenJochen König: Jej wybór się zmienia. Czasami wybiera swoje niebieskie spodnie, czasami różową sukienkę. Czasami mówi, że lubi kolor różowy, czasami żółty, zielony lub niebieski. Myślę, że jest jedynym dzieckiem w jej przedszkolu, którego nie obchodzą konkretne kolory przypisywane do płci. Ja też nie mam jednego, ulubionego koloru, ale oczywiście zostałem wychowany w takim społeczeństwie, które uczy przez całe życie, że muszę zachowywać się „jak mężczyzna”. Tak samo się ubierać i lubić kolory, które są „męskie”. Nie zawsze  jest łatwo zerwać z takim myśleniem.

Czy  w Niemczech obowiązuje tradycyjny model żywiciela rodziny- mężczyzna jako jedyne źródło dochodu, a kobieta jako matka i żona nie pracuje? Statystyki pokazują, że podejście mężczyzn do rodzicielstwa się zmienia. Odsetek niemieckich ojców, który uważa, że mężczyźni powinni bardziej udzielać się w życiu rodzinnym,  wynosi 67% według ostatnich badań. Coraz rzadziej natomiast ojcowie uważają, że dziecko cierpi, gdy matka wraca do pracy. W badaniu z 1988 roku 38% mieszkańców Niemiec  Zachodnich  zgodziło  się ze stwierdzeniem: „do mężczyzny należy praca zawodowa, a do kobiet praca w domu”. W 2002 roku ta liczba spadła do 16%.  Jak ojcowie widzą swoją rolę i jaki podział obowiązków odpowiadałby im?

– Od kiedy w 2007 roku wprowadzono „Elterngeldgesetz”(ustawa dotycząca wynagrodzenia dla rodziców) wiele się zmieniło w debacie publicznej na temat ról płciowych. Zgodnie z tą ustawą rodzice dostają wsparcie finansowe na okres 14 miesięcy, gdy pozostają z dzieckiem w domu. Dwa z tych 14 miesięcy są płatne jedynie wtedy, gdy drugi rodzic jest na urlopie rodzicielskim. Niektórzy ojcowie z tego korzystają, ale większość zostaje w domu jedynie na ten minimalny okres dwóch miesięcy. Jedynie 6% ojców zostaje w domu dłużej. Z tego wynika, że  ramy ról płciowych są bardzo sztywne. Zazwyczaj bywa też tak, że ojcowie pracują więcej po urodzeniu się dziecka, niż przed. Ojcowie chcą spędzać więcej czasu z dziećmi, ale z drugiej strony nie chcą zaakceptować  utrudnienia w wykonywaniu pracy. Jest różnica między publicznymi deklaracjami, a rzeczywistą opieką ojców nad dziećmi.

 Zwyczajowo mówi się o dyskryminacji kobiet, jednak mężczyźni też muszą się zmierzyć z wieloma demonami. Mężczyzna musi wpasować się w rolę ojca i tego, co za tym idzie. Media pokazują nam stereotypowe wyobrażenia o wiecznie zapracowanych ojcach nieobecnych w życiu rodziny. Z drugiej strony seriale, filmy czy nawet kreskówki jak Świnka Peppa, Flinstonowie i Simpsonowie, pokazują mężczyzn jako leniwych nieudaczników. Jak takie obrazy wpływają na świadomość młodych mężczyzn?

frizi okładka

– Oczywiście istnieją takie  stereotypowe obrazy mężczyzn, jednak przykładowo Homer Simpson jest nie tylko leniwym nieudacznikiem, ale także astronautą, naukowcem, pilotem i gwiazdą rocka. Mężczyźni i ojcowie mają prawo do popełniania błędów, nie wpływa to na ich reputacje tak, jak w przypadku kobiet. Osobiście nie wpasowuję się w stereotypowy obraz mężczyzny jako żywiciela rodziny, ale nadal jestem lubiany. Napisałem książkę, jestem zapraszany do programów telewizyjnych, wiele osób chce usłyszeć moją historię, imponuję im tym, jakim jestem czułym i kochającym ojcem. Dla mamy Fritzi ta sytuacja jest zupełnie inna. Jest dużo bardziej krytykowana, że nie wypełnia swojej stereotypowej roli zgodnej ze swoją płcią.

Jaki wpływ na rozwój dziecka ma codzienna obecność ojca? Jakie zalety Fritzi daje to, że tyle czasu spędza z Tobą?

– Myślę, że nie robi to żadnej różnicy. Rodzice są różni i każdy z nas ma mocne i słabe strony. Oczywiście, ma na nią wpływ to, że z nią zostałem, ale nie ze względu na moją płeć. Dzieci muszą mieć wokół siebie osoby, które o nie dbają, są kochające i odpowiedzialne.

Niektórzy uważają, ze jedynie matki znają się na odczuciach i potrzebach ich dzieci. Czy uważasz, że istnieje różnica, kto zajmuje się noworodkiem?

– Tu powtórzę, co powiedziałem przed chwilą, nie uważam tak. Tak naprawdę ta różnica jest istotna, bo większość ojców nie chce brać na siebie odpowiedzialności za zajmowanie się dzieckiem. To nie jest pytanie o płeć, ale o decyzję, którą podejmuje rodzic, o byciu odpowiedzialnym i o poświęceniu swojego czasu i wysiłku.

Czy ojciec może być „dobrą matką”? Relacja między Tobą a Twoją córką, którą opisujesz w książce zdaje się to potwierdzać. Jaka jest Twoja opinia o płci w wychowaniu dziecka?

– Myślę, że Fritzi to wspaniałe dziecko i oczywiście miałem na to wpływ. Nadal jednak nachodzą mnie momenty wątpliwości . Chyba każdej „matce” się to zdarza. Każdy rodzic ma mocne i słabe strony. Każdy popełnia błędy. Bycie odpowiedzialnym za dziecko to wyzwanie. Wiele ojców go nie podejmuje, uciekając w pracę.

Co powstrzymuje ojców od wychowywania dzieci?

– To ciężkie pytanie. Myślę, że większość ojców nie chce rezygnować ze swoich dochodów. Decydują się by nie wkraczać w trwające dekadę zaangażowanie w dbanie o dziecko, bo może nie chcą rezygnować ze swojej wolności i z opcji, którą ojcowie tradycyjnie posiadają –  gdy zapragną, zawsze rodzinę mogą porzucić.  

Co sądzisz o pomyśle by urlop tacierzyński był obowiązkowy dla wszystkich ojców?

– Nie myślę, że to dobry pomysł. Nie byłoby to dobre dla dzieci, by zajmował się nimi ojciec tylko dlatego, że musi.

Co może robić rząd, aby zachęcać ojców do zajmowania się swoimi pociechami?

– Nie jest to kwestia zachęcania ojców do zostawania w domach. Myślę, że rząd powinien poprawiać sytuację każdego, kto decyduje się na dbanie o innego człowieka. Na przykład  powinien bardziej pomagać samotnym matkom, bo im właśnie zależy. Kolejna rzecz to podniesienie wynagrodzeń dla nauczycieli przedszkolnych. A społeczeństwo jako całość ma obowiązek traktowania opiekunów  z większym szacunkiem, podnosząc prestiż ich pracy. Musimy zacząć publiczną debatę o wartości pracy opiekuńczej.

Czy była to prosta decyzja, by zostać rodzicem 24 godziny na dobę?

– Na ten moment mogę powiedzieć, że tak. Podejmowałem tą decyzję świadomie, ale z drugiej strony był to proces dość długi. Bardzo dużo czytałem, przeprowadziłem wiele dyskusji i rozmów na ten temat przed koniecznością podjęcia takiej decyzji. Kilka lat wcześniej, i przykładowo bez rozmowy o tym z matką Fritzi, ta decyzja wcale nie byłaby taka prosta.

Książka dostępna w księgarni Feminoteki.

Zdjęcia pochodzą z profilu niemieckiego wydania książki.

logo batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

Wanda Nowicka o większej ochronie przed molestowaniem seksualnym w pracy. Relacja z Akademii Praw Kobiet

Wicemarszałkini Sejmu, Wanda Nowicka, wniosła projekt zmiany obowiązujących ustaw, mający na celu ochronę ofiar molestowania seksualnego w pracy. Projekt ten wnoszony jest u schyłku kadencji, czyli w okresie, w którym ciężko jest przepchnąć nowe ustawodawstwo.

Marszałkini uznała, że niezwłoczne wniesienie tego projektu jest istotne z dwóch zasadniczych powodów. Po pierwsze – prawa ofiar molestowania nie są obecnie należycie chronione, czego dowiodła afera dotycząca Kamila Durczoka – jak zaznaczyła marszałkini, w całej sprawie najbardziej niepokojący jest nie tyle sam fakt wystąpienia kontrowersji (i winy znanego prezentera lub jej braku), ile brak standardów reagowania w sytuacjach oskarżeń o molestowanie w tak dużej korporacji jak TVN. Od działaczek związkowych dowiedziała się również, z jakimi problemami zmagają się kobiety dochodzące sprawiedliwości w sprawach związanych z molestowaniem.

11425255_10155770968580226_4493676495353171361_nW proponowanym przez marszałkinię pakiecie proponowane są następujące zmiany:

a) Kodeks karny – kwestia molestowania w miejscu pracy ma zostać ujęta w Kodeksie karnym. Aktualnie kwestię tę reguluje Kodeks pracy. Aktualnie Kodeks karny reguluje jedynie sytuację, w której osoba, wykorzystując stosunek zależności lub krytyczne położenie, doprowadza do obcowania płciowego lub poddania się innej czynności seksualnej. W myśl zmian proponowanych przez Wandę Nowicką, karane będą również inne rodzaje molestowania, czyli np. molestowanie werbalne (np. komentarze dotyczące wyglądu czy seksualności danej osoby).

b) Ustawa o wdrożeniu niektórych przepisów Unii Europejskiej w zakresie równego traktowania (tzw. „ustawa równościowa” – ustawa ta zawiera obecnie zamknięty katalog przesłanek, które mogą być objęte przepisami o zakazie nierównego traktowania. Katalog ten ma zostać „otworzony” przez dopisanie słów „w szczególności”. Ułatwi to rozpatrywanie na gruncie ustawy równościowej kwestii molestowania, które nie zawsze rozpatrywane jest w kontekście dyskryminacji na tle płciowym. Umożliwienie rozpatrywania spraw o molestowanie na gruncie „ustawy równościowej” jest o tyle istotne, iż odnosi się ona wprost nie tylko do osób zatrudnionych na umowach uwzględnionych w Kodeksie pracy, ale również do osób świadczących pracę na podstawie umowy cywilnoprawnej. W sprawach toczących się na mocy „ustawy równościowej”, ciężar dowodu przeniesiony jest ponadto na osobę oskarżoną o popełnianie dyskryminującego zachowania.

Szczegółowe uzasadnienie oraz dokładne propozycje zmian możemy przeczytać w projekcie wniesionym przez Wandę Nowicką przy wsparciu grupy posłów SLD, TR i niezrzeszonych.

Aktualnie największym wyzwaniem jest doprowadzenie do tego, aby projektowi nadany został druk sejmowy i aby został przegłosownay jeszcze przed zakończeniem kadencji – inaczej nie będzie już procedowany. Organizacje kobiece mogą wspierać działania marszałkini poprzez wywieranie nacisku, za pośrednictwem apeli i petycji. Posłowie muszą poczuć, że uchwalenie tych zmian jest ważne.

Jak zaznaczyła, zmiany odnoszą się jedynie do rynku pracy i nie odnoszą się do sytuacji, kiedy osobą molestującą jest np. lekarz lub instruktor jazdy. Kwestie molestowania powinna regulować jej zdaniem odrębna ustawa (regulująca również przejawy molestowania w przestrzeni publicznej czy w środowisku szkolnym pomiędzy rówieśnikami), której uchwalenie w tej kadencji jest jednak nierealistyczne. Projekty zmian w ustawach procedowane są szybciej.
Celem zmian proponowanych przez marszałkinię jest przede wszystkim uregulowanie kwestii molestownaia w miejscu pracy, w odniesieniu do osób zatrudnionych na wszystkich rodzajach umów. Jak zaznaczyła, w kwestii przemocy domowej mamy już znaczący postęp w postaci Konwencji antyprzemocowej. Sądy rozpatrujące sprawy dotyczące przemocy w rodzinie, będą musiały mieć na uwadze normy kulturowe i ich wpływ na zjawisko przemocy w rodzinie, uznając tym samym jej szczególny charakter. W zakresie molestowania w przestrzeni publicznej, sprawa może zostać zgłoszona służbom porządkowym, a jeżeli mamy do czynienia z działaniem stałym – sprawca molestowania może zostać pociągnięty, na mocy Kodeksu wykroczeń, do odpowiedzialności za nękanie. Molestowanie w innych instytucjach – np. uniwersytetach – może być normowane przez wewnętrzne regulaminy. Najważniejszym jednak wyzwaniem w kontekście molestowania w przestrzeni publicznej jest wykreowanie atmosfery, w której nie będzie przyzwolenia dla upokarzających (głównie) kobiety zachowań. Aktualnie spotykamy się z sytuacjami, kiedy same ofiary molestowania traktują zaczepki na tle seksualnym jako „komplementy”. Ważna jest również edukacja dzieci – uczenie chłopców szacunku do dziewczynek, natomiast dziewczynek – asertywności i poczucia własnej wartości. Zaczyna się to – jak zauważyła jedna z osób uczestniczących w dyskusji – już na etapie przedszkola, gdzie wychowawcy skupiają się – w przypadku dziewczynek – na ich wyglądzie. Są one nagradzane za to, jak wyglądają, chłopcy zaś za to, co osiągają. Walka z problemem molestowania wymaga zatem długotrwałej pracy. Niewątpliwie jednak możemy łagodzić przejawy problemu przez odpowiednie legislacje.

Tekst napisał Michał Żakowski – wolontariusz Feminoteki.

logo batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG. 

Kraje z najlepiej płatnymi urlopami ojcowskimi

Szybkie pytanie: Co wspólnego mają ze sobą Stany Zjednoczone i Rosja?

Odpowiedź: Brak obowiązkowego urlopu rodzicielskiego dla ojców.

Jaki jest najlepszy prezent na Dzień Ojca dla nowych tatusiów? Płatny urlop ojcowski!

 

Miliarder Richard Branson, założyciel Virgin Group, otrzymał ostatnio sporo poklasku kiedy ogłosił, że jego firma zapewni nowym ojcom rok urlopu rodzicielskiego, płatnego w 100% równowartością ich pensji. Haczyk? Dotyczy to tylko 140 pracowników i jedynie ci, którzy są zatrudnieni co najmniej od 4 lat będą mogli ubiegać się o przywilej pełnej pensji. Ale to nadal dużo lepiej niż wymagania krajowe w Wielkiej Brytanii, gdzie Virgin ma siedzibę: 14 dni nieprzerwanego urlopu płatnego jednolitą stawką wynagrodzenia lub 90% średniego tygodniowego zarobku (w zależności od tego, która kwota jest niższa).

Zaczęłyśmy się zastanawiać, które kraje na świecie oferują najlepsze urlopy dla nowych ojców. Najlepszym planem, nawet jeśli nie jesteście fanami IKEI i szwedzkich klopsików, jest przeprowadzka do Szwecji, gdzie rząd zamierza dać nowym ojcom trzy miesiące płatnego urlopu. Według Miedzynarodowej Organizacji Pracy do 2013 roku, 79 ze 167 krajów miało przepisy dotyczące urlopów ojcowskich, a 71 z nich wymagało płatnego urlopu.

Poniżej przedstawiamy dane dotyczące niektórych z tych krajów – czas trwania urlopu ojcowskiego (w dniach) i wynagrodzenie przysługujące za urlop (procent poprzednich zarobków).

 

 

AFRYKA

Benin: 10 dni | 100%

Burkina Faso: 10 dni | 100%

Kamerun: 10 dni | 100%

Republika Środkowej Afryki: 10 dni | 100%

Czad: 10 dni | 100%

Komory: 10 dni | 100%

Kongo: 10 dni | 1–%

Gabon: 10 dni | 100%

Kenia: 14 dni | 100%

Madagaskar: 10 dni | 100%

Mauretania: 10 dni | 100%

Togo: 10 dni | 100%

 

AZJA

Bangladesz: 10 dni | 100%

Kambodża: 10 dni | 100%

 

EUROPA WSCHODNIA I ŚRODKOWA AZJA

Bośnia i Hercegowina: 7 dni roboczych| 100%

Chorwacja: 7 dni roboczych | 100%

Serbia: 7 dni roboczych | 100%

 

AMERYKA POŁUDNIOWA

Ekwador: 10 dni | 100%

Wenezuela: 14 dni nieprzerwanego urlopu | 100%

 

KRAJE ROZWINIĘTE

Australia: 14 dni | minimalna pensja krajowa

Belgia: 10 dni roboczych| 100% przez 3 pierwsze dni, 82% przez pozostałe 7 dni

Bułgaria: 15 dni | 90%

Dania: 14 dni nieprzerwanego urlopu | 100%

Estonia: 10 dni roboczych | 100%

Finlandia: 54 dnie robocze | 70% do określonego poziomu wynagrodzenia, plus 40% wynagrodzenia przekraczającego poziom, plus 25% części zarobków przekraczających kolejny poziom

Francja: 11 dni roboczych | 100% do określonego poziomu

Hiszpania: 15 dni kalendarzowych | 100%

Islandia: 90 dni nieprzerwanego urlopu | 80% do określonego poziomu

Łotwa: 10 dni kalendarzowych | 80%

Litwa: 30 dni nieprzerwanego urlopu | 100% do określonego poziomu

Polska: 14 dni nieprzerwanego urlopu | 100%

Portugalia: 20 dni (w tym 10 obowiązkowych) | 100%

Rumunia: 5 dni roboczych, lub 10 jeśli pracownik uczęszczał na kursy opieki nad noworodkami| 100%

Słowenia: 90 dni nieprzerwanego urlopu | 100% do określonego poziomu (pierwsze 15 dni); jednolita stawka (pozostałe 75 dni)

Szwecja: 10 dni | 80% do określonego poziomu

Wielka Brytania: 14 dni nieprzerwanego urlopu | Jednolita stawka lub 90% średnich tygodniowych zarobków (w zależności, która kwota jest niższa)

Stany Zjednoczone: Brak urlopu ojcowskiego

 

Według Międzynarodowej Organizacji Pracy, urlop rodzicielski pomaga ojcom nauczyć się jak godzić pracę i życie rodzinne oraz pomaga równości płciowej w domu (co przyczynia się do równości płciowej w pracy). Urlop ojcowski jest też ważny w promowaniu wczesnej interakcji z dziećmi, co sprzyja korzystnemu rozwojowi maluchów. Obecność i wsparcie partnera wpływają także  na decyzje matki dotyczące karmienia piersią i mogą wspomóc zdrowie zarówno matki jak i dziecka.

Miejmy nadzieję, że firmy na całym świecie będą kierować się polityką równości płciowej – dla dobra nas wszystkich.

 

Tłumaczenie: Gosia Żurowska

Źródło: NytLive

logo batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.