TELEFON DLA KOBIET DOŚWIADCZAJĄCYCH PRZEMOCY

Телефон для жінок, які зазнають насильства

CZYNNY PONIEDZIAŁEK-PIĄTEK
OD 11.00 DO 19.00

Активний з понеділка по п’ятницю з 14:00 до 19:00

Szukaj
Close this search box.

Cztery kobiety, które połączyło piękno łysienia

Cztery łyse kobiety wchodzą do baru. Ten bar to brooklyński Sycamore w Ditmas Park. Chcemy określić, ile to już razy któraś z nas została pomylona z inną z naszej czwórki, oraz porównać notatki na temat tego, jak wygląda życie kobiety z łysieniem całkowitym (alopecia universalis) w Nowym Jorku.

Nigdy nie spotkałam żadnego z moich trzech sobowtórów, a mimo to, w pewnym sensie, już je znam. W 2011 roku, po osiemnastu latach bycia łysą, przestałam zakrywać głowę chustą. Od tego czasu zaczepiają mnie obce osoby – witają się, pytają o psa, przypominają, że znamy się z przyjęcia, twierdzą, że to ja byłam na wczorajszej jodze.

W 2012 roku Megan Sanders, wówczas trzydziestoletnia kierowniczka pracowni kostiumów, szła na spotkanie w Chelsea, kiedy przywitał się z nią operator windy. Był jednak przekonany, że wita się z Rachel – i tego imienia użył.

Megan zdawała sobie sprawę z istnienia Rachel (Fleit) – już wcześniej je mylono. Zdarzało się, ze ktoś gonił Megan na ulicy, wykrzykując imię jej sobowtóra. Kobieta uświadomiła sobie, że właśnie trafiła na miejsce pracy Rachel (dyrektorki ds. projektowania dla marki Honor). Dwadzieścia minut później operator windy przerwał spotkanie Megan, aby dać jej kartę należąca do Rachel.

Żaden mężczyzna, wyobrażając sobie dziewczynę w swoim typie, nie wyobraża sobie łysej kobiety – Rachel Fleit.

Według trzydziestoczteroletniej Rachel (będącej inspiracją dla stworzenia postaci łysej bohaterki filmu Josha Radnora „SzczescieDziekujeProszeWiecej” z 2010 roku i pracującej nad własnym scenariuszem opowiadającym o dziewczynie dorastającej z łysieniem) nie można obwiniać ludzi za to, że nie odróżniają łysych kobiet o podobnym wzroście, w podobnym wieku i tej samej rasy; zwłaszcza że nawet łysa koleżanka Rachel wysłała jej ostatnio zdjęcie łysej kobiety (rzekomo kolejnego sobowtóra) czekającej na metro.

„To byłam ja” mówi Rachel. „Czekałam na dwójkę albo trójkę przy Atlantic Avenue”.

Żadna z naszej czwórki nie chce nazywać tego stanu, na który nie ma niezawodnego środka, a który dotyka jedną na dwieście tysięcy osób, chorobą. „Choroba” wydaje się zbyt dosadnym określeniem problemu niezagrażającego życiu ani nawet zdrowiu.

„Nienawidzę, kiedy ludzie mówią, że >>cierpię<< na łysienie” mówi Rachel. Potwierdzamy. „Nie lubię, kiedy łysienie nazywa się chorobą albo zaburzeniem”.

„Zawsze nazywam to >>stanem tracenia włosów<<” dodaję.

„A ja nazywam to >>sytuacją<<” mówi Rachel i wszystkie wybuchamy śmiechem.

„Zawsze mam wątpliwości, kiedy ludzie pytają >>Ale czekaj, co to jest?<<” mówi trzydziestoletnia specjalistka ds. kreowania marki, Brittany Myers. „Mówię, że >>To sprawa autoimmunologiczna<<, bo nie chcę mówić, że to >>zaburzenie<< czy >>choroba<<”.

Ojciec Rachel, immunolog, powiedział córce, kiedy była dzieckiem, że jej ciało atakuje swoje własne mieszki włosowe. Od tej pory – ze względu na wyjątkowo aktywny system immunologiczny – Rachel określała się mianem Superczłowieka.

Tutaj, przy czteroosobowym stoliku, gdzie reszta świata to „owłosieni”, my – Superludzie – dyskutujemy o tym, co nas łączy. Prysznic trwający 30 sekund. Poirytowanie z powodu potu spływającego z łysej głowy podczas robienia skłonów. Złość spowodowana aż nazbyt dobrze znanym, niewybrednym pytaniem: „Czyli nie masz włosów nigdzie?”.

„Każdy ma słabe punkty, nasze są bardziej widoczne i oczywiste” – Megan Sanders.

I to, jak bardzo doceniamy fakt, że żyjemy właśnie w Nowym Jorku, gdzie łysa kobieta rzadko jest wydarzeniem dnia. Nasza wspólna obserwacja dotyczy tez podroży – poza Nowym Jorkiem ludzie wychodzą z założenia, że chorujemy na raka.

W mieście najczęściej słyszymy „Ładna fryzura” i „Dajesz, dziewczyno!”, ale padło też pytanie „Czy jesteś sławna?” (skierowane do Brittany przez starszego mężczyzna) i, moje ulubione, „Musisz słuchać muzyki, o której nigdy nie słyszałem” (podczas flirtu z Megan).

W podobny sposób krępuje nas towarzystwo dzieci, które patrzą na nasze łyse głowy z dużo mniejszym wyczuciem niż dorośli. Dla mnie i Rachel, jako że obie straciłyśmy włosy w dzieciństwie, przywołuje to wspomnienia lat spędzonych na ukrywaniu łysienia przed rówieśnikami. „Codziennie musiałam walczyć z jakimś dzieckiem, które pytało mnie, czy noszę perukę” mówi Rachel. „Mówiłam, że nie”. Przyznaje, że z jej peruką łączyła ją skomplikowana relacja „współuzależnienia”. Przez cały pierwszy rok studiów Rachel spała w peruce – myśl o wyznaniu współlokatorce prawdy zbyt ją stresowała.

Megan i Brittany, które straciły włosy w wieku 25 lat, opowiadają o tych trudnych przeżyciach. Brittany, jak mówi, początkowo uważała, że skoro jest łysa, piękno nie stanowi części jej życia i musi tę myśl zaakceptować.

Pewnego wieczoru zapomniała o spakowaniu bandany do torby sportowej. „Musiałabym wyjść na siłownię bez okrycia głowy. Zwyczajnie nie mogłam tego zrobić, siedziałam załamana w szatni”.

Przychodzi jednak moment, kiedy poczucie wolności związane z chodzeniem „topless”, jak to nazywa Rachel, bierze górę nad nieśmiałością i obsesją na punkcie tego, jak zareagują inni.

W tym samym tygodniu, w którym ukazała się moja pierwsza książka, schowałam chusty. Nie mogłam dłużej ukrywać łysej głowy, skoro w książce odkryłam swoje wnętrze. To wydawało się głupie. Ten nieplanowany ekshibicjonizm, spowodowany wieloletnim łysieniem, prawdopodobnie ułatwił mi podjęcie decyzji o rozpoczęciu kariery literackiej. Teraz dzielenie się swoimi odczuciami to moja praca.

„Dzień, w którym zdecydowałam, że jestem gotowa odpuścić i zgolić głowę, był najbardziej inspirującym dniem mojego życia” mówi Megan. Jako że straciła ona zbyt dużo włosów, aby móc dłużej ukrywać łysienie, przyjaciółka pomogła jej przy goleniu, „a następnie namalowała mój portret”.

Ta chwila nadeszła dla Rachel podczas przygotowań teatralnych w college’u. „Moi znajomi ujawniali się jako homoseksualiści, a ja – jako łysa”.

„Mówię, że >>To sprawa autoimmunologiczna<<, bo nie chcę mówić, że to >>zaburzenie<< czy >>choroba<<” – Brittany Myers.

Brittany, uprawiająca wspinaczkę i bieganie, przekonała się, że nie może jednocześnie nosić peruki i robić tego, co kocha. Musiała podjąć świadomą decyzję – nie miała zamiaru pozwolić, aby łysienie ją ograniczało.

Mimo wewnętrznych przemian zmierzających w kierunku podjęcia decyzji o odkryciu swoich łysych głów, nadal żyjemy w kręgu kulturowym, w obrębie którego włosy są kojarzone z kobiecością. Łysa kobieta zagraża powszechnie przyjętemu kanonowi piękna. Wszystkie w rożnym stopniu odczuwamy nacisk ze strony rodziny, która chce, abyśmy nosiły peruki i makijaż.

Na wniosku o paszport nie było możliwości zaznaczania „łysa”, dlatego Rachel wybrała „blond”.

Niektórzy – nieproszeni – zapuszczają swoje włosy, aby zrobić z nich perukę dla Megan. My same nie uważamy, że brak włosów to problem, ale świat zewnętrzny – wręcz przeciwnie, co może być zarówno zabawne, jak i obraźliwe.

„Żaden mężczyzna, wyobrażając sobie dziewczynę w swoim typie, nie wyobraża sobie łysej kobiety”.

„Pewnie nie wyobrażają sobie tego, bo nikt tego sobie nie wyobraża”.

„No tak, to przekracza najdziksze marzenia” prowokuje Rachel i wszystkie wybuchamy śmiechem.

Sekretem naszego klubu, klubu łysych dziewczyn, jest to, że bycie łysą może stanowić ogromny atut. Łyse głowy mogą być swego rodzaju marką, natychmiast zyskujemy na rozpoznawalności i wiarygodności. „Każdy ma słabe punkty” mówi Megan „nasze są bardziej widoczne i oczywiste”.

Naszą bezbronność widać jak na dłoni (a raczej na głowie), dlatego wygląd często pomaga nam budować więzi z tymi, których słabości nie są tak łatwo dostrzegalne. Odkryłyśmy, ze łysienie nie musi zagrażać naszej tożsamości – może stać się jej nieodłączną częścią.

Zanim się rozchodzimy, zadaję pytanie za milion dolarów: Gdybyś miała taką możliwość, chciałabyś znowu mieć włosy?

Padają różne odpowiedzi: „Myślę, że moje podejście jeszcze na tyle się nie zmieniło”; „Wolałabym mieć niż nie mieć”; „Chcę w końcu dotrzeć do momentu mojego życia, kiedy wreszcie nie odczuwam tego w taki sposób”; „Gdyby moje włosy jutro odrosły, musiałabym poważnie, na nowo przemyśleć, kim jestem. Odnalazłam w tym piękno, tak jak inne kobiety kojarzą piękno z długimi i pięknymi włosami. Żyję z tą częścią mnie i nie chcę tego stracić”.

Sytuacja, która przyśniła mi się niedawno i która była przeciwieństwem dawnego koszmaru o wypadaniu włosów, uświadomiła mi, jak brzmi moja własna odpowiedź na to pytanie. W tym śnie z przerażeniem i obrzydzeniem odkryłam grube, lśniące włosy na mojej głowie.

 

Helen Phillips jest pisarką z Brooklynu. Jej powieść „The Beutiful Bureaucrat” będzie opublikowana w sierpniu przez Henrego Holta.

 

***

oryg. – http://www.nytimes.com/2015/07/30/fashion/alopecia-four-women-bond-over-the-beauty-in-their-baldness.html?smid=fb-nytimes&smtyp=cur&_r=3
tłum. – Agnieszka Wojtczyk, wolontariuszka Feminoteki

ilustracja – The New York Times

logo batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG

Udostępnij

Ostatnie wpisy

Nie obwiniaj! Wspieraj

Dlaczego się tak ubrałaś? Dlaczego wracałaś sama? Dlaczego piłaś alkohol? Dlaczego nikomu nie powiedziałaś? Czemu się nie broniłaś? Chcesz mu zniszczyć życie? Te pytania to