Nie będzie zaplanowanego na piątek głosowania ws. konwencji o przeciwdziałaniu przemocy. Wg Joanny Piotrowskiej z Feminoteki dwuletnie oczekiwanie na przyjęcie dokumentu to efekt „cynicznej politycznej gry”. – Osoby, które cierpią z powodu przemocy, są politycznymi zakładnikami – mówiła w TOK FM Agata Chełstowska z Instytutu Spraw Publicznych.
Polityczny cynizm
Dla Joanny Piotrowskiej z Feminoteki trwające już od dwóch lat oczekiwanie na ratyfikacje dokumentu to efekt „cynicznej politycznej gry kosztem kobiet”. – Nikt przy zdrowych zmysłach nie wierzy w te bzdury wypowiadane w parlamencie przez konserwatystów. To tylko pokaz siły. Element wojny między Kościołem i neutralnym światopoglądowo państwem – mówiła w TOK FM w programie „Połączenie”.
– Osoby, które naprawdę cierpią z powodu przemocy, są politycznymi zakładnikami – wtórowała Agata Chełstowska z Instytutu Spraw Publicznych.
Ratyfikacji konwencji nie przyspieszyły nawet deklaracje i obietnice Donalda Tuska. Były premier zapewniał, że jego rząd doprowadzi do przyjęcia dokumentu. Nie dość, że ratyfikacji nie ma, to widać też podział w koalicji. A bez tego może być trudno o zdobycie sejmowej większości.
– Jestem zaskoczona, że posłowie PSL są przeciwko ratyfikacji. PO powinna przywołać koalicjanta do porządku – mówiła Piotrowska.
Można działać bez ratyfikacji
Według Piotrowskiej o dobrych intencjach rządzących mogłoby świadczyć wprowadzanie konkretnych rozwiązań zapisanych w konwencji, bez ratyfikacji całego dokumentu. A jest w czym wybierać, bo dokument Rady Europy zawiera rozwiązania, które sprawdziły się w różnych krajach i mogą przyczynić się do zmniejszenia zjawiska przemocy wobec kobiet, przeciwdziałać przemocy w rodzinie”.
– Mamy tam m.in. zapisy zobowiązujące do organizacji co roku kampanii edukacyjnej dotyczącej przemocy wobec kobiet. A w Polsce ostatnią rządową kampanię mieliśmy w… 2005 r.! Są zapisy o uruchomieniu całodobowej infolinii dla osób doświadczających przemocy – wymieniała Joanna Piotrowska.