TELEFON DLA KOBIET DOŚWIADCZAJĄCYCH PRZEMOCY

Телефон для жінок, які зазнають насильства

CZYNNY PONIEDZIAŁEK-PIĄTEK
OD 11.00 DO 19.00

Активний з понеділка по п’ятницю з 14:00 до 19:00

Szukaj
Close this search box.

Frida Kahlo & Diego Rivera. Polski kontekst – recenzja wystawy

20180118_122525 Frida Kahlo i Diego Rivera. Polski kontekst

Wystawa dzieł Fridy Kahlo i Diego Rivery z kolekcji Jacquesa i Natashy Gelmanów, a także prac z kolekcji prywatnych i muzeów w Meksyku, Niemczech i Polsce.

 

Frida Kahlo to jedna z najsłynniejszych artystek na świecie, ikona Meksyku. Jej najdroższy obraz sprzedany został za 8 milionów dolarów, a film, w którym rolę Fridy zagrała Salma Hayek stał się światowym hitem. Kahlo pozostawiła po sobie ponad 200 prac. W większości są to niewielkie obrazy przedstawiające artystkę w kolorowych strojach ludowych z regionu Oaxaca. Jeden z tych obrazów trafił w 1939 roku na wystawę malarstwa w paryskim Luwrze, było to zarazem wielkie wyróżnienie zarówno dla niej jak, i dla meksykańskiej sztuki. Frida była bowiem pierwszą artystką z Meksyku prezentującą swoje malarstwo w paryskiej galerii. Kariera  dzieł artystki na dobre rozpoczęła się dopiero po jej śmierci, dziś wystawy jej malarstwa można zobaczyć w największych galeriach sztuki na świecie, m.in. w londyńskiej Tate czy nowojorskim Musem of Modern Art.

W Poznaniu czynna jest wystawa „Frida Kahlo i Diego Rivera. Polski kontekst”, która przybliża nam tą niezwykle fascynującą postać. Dotychczas wystawę odwiedziło ponad 100 tys. osób.

O wypadku Fridy wiedzą wszyscy, którzy pamiętają film. Trafiła z rozlicznymi złamaniami na długie miesiące do szpitala – co diametralnie zmieniło jej życie. Dotąd planująca karierę medyczną postanowiła poświęcić się malarstwu. Miała na to dużo czasu leżąc w szpitalu. Tak  zaczęła się jej kariera malarki – samouka. Liczne urazy, złamania, a także przebita macica na zawsze przekreśliły szanse Fridy na zostanie matką, skazały ją na niewysłowione cierpienie do końca życia. Ból ten, a także ten, powodowany trudnym związkiem z Riverą (m.in. licznymi zdradami męża,) widać wyraźnie w pracach artystki. Jej twórczość to samotność, nadzieje, oczekiwania, cierpienie.

Frid20180118_122324a Kahlo znana jest przede wszystkim ze swoich licznych autoportretów, na których widoczne są „ból i pasja″ wyrażone w intensywnej, jaskrawej meksykańskiej kolorystyce. Na wystawie można zobaczyć ikoniczne prace Fridy Kahlo, takie jak: „Autoportret z naszyjnikiem”, „Portret Diego Rivery” i „Autoportret MCMXLI” oraz słynne fotograficzne wizerunki artystki, wykonane m.in. przez Nickolasa Muraya w latach 30. i 40. W specjalnie zbudowanej przestrzeni kinowej wyświetlane są filmy dokumentalne, opowiadające o twórczości i życiu Fridy Kahlo oraz jej męża.

Malarstwo Fridy jest silne dzięki biologiczności właśnie, którą nie każdy twórca w sobie zawiera, a która potrafi świadomym widzem wstrząsnąć i wprawić w oniemienie. Jej obrazy krzyczą, wrzeszczą i rozpaczają. Ich realizm i brutalność zawsze jest czysty i prawdziwy, nigdy oszukany. Obrazy Fridy krzyczą i płaczą z bólu oraz rozpaczy nad tym, co ból potrafi odebrać, okradając człowieka z wpisanego weń człowieczeństwa, ale bohaterka tych obrazów jest delikatna, krucha i przez swój ból pokonana.

Na wystawie są sale prezentujące twórczość obojga. Fascynujące to przeżycie spędzić chwilę w towarzystwie dzieł stworzonych przez legendarnych artystów. Są też zdjęcia prezentujące Fridę emanującą dumną, zdobną w  kwieciste meksykańskie suknie, kwiaty i charyzmę kobiecością, – mimo nękających ją przecież chorób i bólu.  Jest siostrzeństwo i silna kobieca przyjaźń: Frida w otoczeniu bliskich jej kobiet, ale i nierzadkie momenty cierpienia, także i  u Diega po śmierci partnerki – te ostatnie uchwycone w całej swe intymności przez zaprzyjaźnioną z obojgiem Bernice Kolko (jej zdjęciom poświęcona oddzielną salę).

Sam Diego był pracoholikiem, jego obrazy zawsze były efektem długich procesów myślowych i intelektualnych, wystudiowane i skonstruowane. Wszystko na nich jest ważne i pełne symboli. Rivera to spełniony artysta, 14 lat studiował i zgłębiał arkana sztuki. Jego murale pokryły kilka tysięcy metrów kwadratowych powierzchni. Od swojej żony, Fridy, był starszy o 21 lat. Sympatyzował tak jak i Frida z komunistami, podziwiał Lwa Trockiego (który przez jakiś czas ukrywał się w ich domu).

Poznańska wystawa to 28 obrazów i rysunków autorstwa Kahlo oraz 10 prac Rivery ze zbiorów Natashy Gelman. W pierwszej sali widzowie mogą obejrzeć jeden z niewielu filmów, na których udało się uwiecznić oboje – Fridę i Riverę. Artyści na nagraniu witają Lwa Trockiego, który zbiegł do Meksyku i schronił się w ich domu.

W następnej sali widz dostaje główną część wystawy – wybór prac Rivery i Kahlo. Całość uzupełniają zdjęcia artystki wykonane przez Nickolasa Muraya w latach 30. i 40. Obok wisi fotografia Bernarda Silbersteina. Widać na niej, jak Frida maluje obraz, a za jej plecami stoi i śledzi jej ruchy Rivera. To zadziwiające oglądać, jak powstawał „Autoportret jako Tehuanka (Diego w moich myślach)”, który wisi tuż obok. Po drugiej stronie sali uwagę przykuwa autoportret „Frida z małpami”. Na środku sali wisi wielki obraz Rivery przedstawiający twórczynię pokazywanej kolekcji, Natashę Gelman. Khalo była zazdrosna o Riverę i sama także postanowiła namalować kolekcjonerkę. Efekt jest dość zabawny, o czym warto przekonać się samej.

Polski kontekst? O20180118_122344dnaleźć można go w zachodniej części Zamku. To zdjęcia Bernice Kolko, fotografki pochodzenia polskiego, która była przyjaciółką Fridy w ostatnich trzech latach życia artystki. Uwieczniła malarkę w sytuacjach niepozowanych, w naturalnym otoczeniu. Wstrząsające są zwłaszcza fotografie z 1954 r., kiedy Frida już nie jest tą pełną energii kobietą, którą widać na filmie z początku wystawy. Wyraźnie zmęczona chorobą, leży na szpitalnym łóżku. Na kolejnych widzimy Diego Riverę, niesie na barku trumnę z artystką w dniu jej pogrzebu.

Osobną salę poświęcono również pochodzącej z Polski Fanny Rabel. Malarka urodzona w Lublinie, której rodzice wyemigrowali w 1928 roku do Paryża. W 1940 studiująca wówczas w Szkole Malarstwa i Rzeźby La Esmeralda w Meksyku Rabel poznała Fridę, a ta stała się jej nauczycielką i mentorką. Rabel podkreślała w wywiadach, ze to Frida „otworzyła jej oczy” na tematykę kobiet, w swojej sztuce często poruszała tematy bardzo osobiste, związane z ciałem, takie jak menstruacja, poronienie czy aborcja. Na wystawie pokazano 37 jej prac.  Należała  ona do czwórki najbliższych uczniów Kahlo („Los Fridos”, była jedyna kobieta w tej grupie), a także współpracowała z Diego przy realizacji jego wielkoformatowych murali. Jej prace, przedstawiające codzienne życie Meksyku w latach 40-tych i 50.-tych dokumentują otoczenie, w jakim żyła i tworzyła Frida Kahlo.

Na wystawie w ZAMKU poznajemy także historię „Wystawy Sztuki Meksykańskiej” w Polsce w 1955 roku. Znalazły się wówczas na niej prace kluczowych XX-wiecznych artystów Meksyku, w tym obraz Fridy zatytułowany „La Mesa Herida” („Zraniony stół”) – największy obraz namalowany przez artystkę i ostatni raz widziany właśnie wtedy w Polsce.

Frida była, i nadal jest ogromną inspiracją nie tylko dla samych twórców i artystów, ale i kobiet z całego świata. Jej życie inspiruje wiele współczesnych kobiet, które starają się żyć bez ograniczeń i z poczuciem wolności – mimo ograniczających ich zewsząd reguł i schematów. Fascynowała i robi to nadal,  za przełamywanie konwenansów, ignorowanie obowiązujących norm społecznych, stworzenie własnego, oryginalnego stylu, ale przede wszystkim za jej prace, w których nie bała się poruszać tematyki aborcji, fizjologii, przemocy, erotyzmu, kobiecości, miłości fizycznej, gender. Jej obrazy, często szokujące, ukazywały ból, samotność i trudne życie kobiet. Zafascynowana tradycjami i sztuką Indian południowoamerykańskich, stworzyła swój własny, niepowtarzalny styl. Długie, szerokie spódnice maskowały defekty jej figury, kolorowa biżuteria i kwiaty we włosach przykuwały uwagę i odwracały uwagę od niedoskonałości. Dzięki wielobarwnym, oryginalnym strojom Frida stworzyła samą siebie – kobietę, malarkę, a nie tylko żonę Diego Rivery.

 

Iza Pazoła

 

 

 

„Przetrwałam. Doświadczenia kobiet więzionych w czasach nazizmu i stalinizmu” – recenzja książki

14969303810724_DS10253„Przetrwałam. Doświadczenia kobiet więzionych w czasach nazizmu

 i stalinizmu”

Wybór i opracowanie: Maria Buko, Katarzyna Madoń-Mitzner, Magda Szymańska

Dom Spotkań z Historią

 Recenzuje: Iza Pazoła

Choć literatura wspomnieniowa cieszy się w Polsce obecnie dużą popularnością, to zdecydowanie mniej jest wśród niej relacji kobiet. Przez wiele lat po wojnie kobiety bardzo rzadko decydowały się na opowiedzenie swojej historii. Pochłaniało je odbudowywanie życia, troska o rodzinę i setki przyziemnych spraw. Każda z opowieści kobiet, to inna opowieść. Nie brak także opisów stosunków rodzinnych oraz niezrozumienia rozłączonych przez wojnę bliskich – jedna z kobiet wspomina, że jej ojciec nie dopuszczał myśli, że wywózka do ZSRR była męczeństwem, bo liczył się tylko jego pobyt w KL Auschwitz.

Sama książka „Przetrwałam…” jest pokłosiem projektu „Kobiety wobec totalitaryzmu”, który Ośrodek KARTA realizował w 2003 r. W ramach podjętych wówczas działań, nagrano wiele relacji historii mówionej z więźniarkami niemieckich nazistowskich obozów koncentracyjnych, sowieckich łagrów oraz stalinowskich więzień. Wśród miejsc osadzenia najczęściej pojawiały się KL Ravensbrück, Oświęcim, Workuta oraz Fordon. Uzupełnieniem tej książki są także relacje wybrane z Archiwum Wschodniego, projektu ISFLDP (2005/2006) oraz zapisy z Archiwum Historii Mówionej Domu Spotkań z Historią i Ośrodka KARTA. Z tego bogactwa świadectw panie: Maria Buko, Katarzyna Madoń-Mitzner, Magda Szymańska  wybrały 15 historii. Chronologia relacji zaczyna się w czasach nazizmu, a kończy na więzieniach stalinowskich.

Są to opowieści niezwykłych kobiet, które miały siłę, żeby przetrwać mimo wszystko albo raczej wbrew wszystkiemu wkoło. Znalazły też w sobie odwagę, by o tym opowiedzieć, czasami po raz pierwszy w życiu, gdyż wcześniej tego nigdy nie robiły, pragnęły żyć, jakby ten trudny czas w ogóle się nie wydarzył. Każda z relacji to inna opowieść. Nawet te bohaterki opowieści, które przebywały w jednym miejscu odosobnienia, w zupełnie odmienny sposób konstruują swoją narrację. Ich opowieści mają wybitnie wymiar jednostkowy, osobisty, skupiają się na detalu, a nie ogólnym tle wydarzeń. Opowiedziane są z perspektywy „ja”. Jest to bardzo dalekie od lektury jakiejkolwiek monografii opisującej relacje z obozów zagłady, do cna szczere. Bohaterki publikacji nie stronią bowiem od opisów strasznych, a także do tej pory pomijanych milczeniem w większości publikacji (jak np. zagrożenie gwałtami już po odzyskaniu wolności).

To historia 15 kobiet – przetrzymywanych w więzieniach, zesłanych do nazistowskich obozów i w głąb ZSRR. To kilkanaście pokiereszowanych i pociętych przez los  życiorysów kobiet pochodzących z różnych światów i środowisk. Są wśród nich dziewczyny z bogatych domów, które przed wojną były wolne od wszelkich trosk. W takich domach praca była rzeczą, której nie wypadało robić kobiecie. Jak wielki przeżyły więc wstrząs, gdy znalazły się w obozach koncentracyjnych czy sowieckich łagrach, a mimo wszystko udało się im przeżyć. Czy to za sprawą szczęścia, czy pomocy innych. Mamy również w książce relacje  pochodzące od kobiet z biednych, z wielodzietnych rodzin, które nie odebrały starannego wykształcenia.  Wszystkie jednak łączy staromodny patriotyzm. Bóg, honor i ojczyzna to nie były dla tych kobiet puste słowa. Niezależnie od tego, czy dorastały w dużych szlacheckich majątkach czy niewielkich suterenach, wszystkie wyniosły z domu miłość do ojczyzny. Każda z nich pozostała wierna swoim ideałom, choć wspominały, że nieraz było to bardzo trudne, zwłaszcza w obozach koncentracyjnych – gdzie ludzie za kawałek chleba zdolni byli zabić.

Relacje bohaterek książki to opis doświadczeń granicznych. Przez działalność konspiracyjną, czasem przez okrutny ślepy los lub zwykły przypadek, zostały wyrwane z rodzinnych domów. Były bite, poniżane głodzone, przetrzymywane w nieludzkich warunkach w więzieniach i obozach, zsyłane na roboty do Rzeszy lub do łagrów na daleką Syberię albo do Kazachstanu. Były brudne, upokarzane, chorowały z braku witamin lub jedzenia. Poddawane były eksperymentalnym operacjom w obozach jak  przysłowiowe króliki (KL Ravensbrück). Wysyłane do najcięższych prac ponad siły, traktowane tak, jakby ich życie nie stanowiło żadnej wartości – mimo wszystko się nie poddawały się, nie traciły godności. Dbały o wygląd na tyle, na ile pozwalały im warunki. Kręciły loki na bibułki, malowały usta, starały się, aby ich pasiaki nie wyglądały jak łachmany. W ten sposób próbowały pokazać, że nie utraciły człowieczeństwa, że wciąż są ludźmi, i kobietami. Recytowały poezję, uczyły się języków, słuchały wykładów innych więźniarek o sztuce, astronomii (KL Ravensbrück). Pomagały sobie nawzajem, zdając sobie sprawę, że życie każdej z nich jest w rękach kolejnej, bo bez solidarności nie byłyby w stanie przeżyć. Siostrzeństwo nie jest więc czymś wymyślonym teraz, było obecne w jeszcze trudniejszych czasach.

Po powrocie z obozów do domów, bliscy ich nie poznawali. Wracały wychudzone, schorowane, zamknięte w sobie. Niektóre rzucały się w wir życia, próbując nadrobić stracone lata, inne starały się zapomnieć. Do części przeżycia obozowe wracały w nocy, powodując nocne koszmary i bezsenność. Część bohaterek założyła rodziny i skupiła się na wychowaniu dzieci. Inne nie były w stanie wyrzucić z pamięci obrazów, które widziały w więzieniach i na zesłaniu…

Czy zagoiła się ich pamięć o tamtych traumatycznych wydarzeniach? Odpowiedź na to oraz wiele innych pytań znajdziemy w książce. To uniwersalne historie o tym, jak okrutnie i trwale „wielka historia” potrafi zaburzyć indywidualne losy, powodując traumę całych rodzin. Książka ta jest też paradoksalnie manifestem kobiecej siły. Każda z bohaterek daje świadectwo niezwykłego hartu ducha i woli przetrwania. Publikacja ilustrowana jest nieprezentowanymi dotąd fotografiami przedstawiającymi więźniarki obozów koncentracyjnych i łagrów. Książce towarzyszy płyta, która umożliwia kontakt z materiałem źródłowym, można posłuchać fragmentów relacji audio w oryginalnej wersji i zobaczyć relacje nagrane na wideo.

To książka-ostrzeżenie. Czytajmy ją, by docenić naszą wolność. By ją szanować, by dziękować za to, że zasypiamy w ciepłych łóżkach w pachnącej pościeli, a na naszych stołach codziennie goszczą ciepłe posiłki. Za to, że mamy wybór, że same decydujemy o swoim życiu.

Ta książka to manifest siły psychicznej kobiet w szczególności. Nie są to opowieści jedynie o czasie spędzonym w obozie, o czasie opresji. To pełne, zamknięte historie – od urodzenia, wychowania, domu, szkoły aż po czas traumy obozowej i czas po nim.