TELEFON DLA KOBIET DOŚWIADCZAJĄCYCH PRZEMOCY

Телефон для жінок, які зазнають насильства

CZYNNY PONIEDZIAŁEK-PIĄTEK
OD 11.00 DO 19.00

Активний з понеділка по п’ятницю з 14:00 до 19:00

Szukaj
Close this search box.

Pomóż nam wydać książkę „Gwałt w małżeństwie”!

O gwałcie w małżeństwie czy w bliskich relacjach w Polsce mówi się mało albo wręcz wcale. Praktycznie nie ma badań  i analiz tego zjawiska, zwłaszcza z perspektywy feministycznej. Prowadząc pomoc i wsparcie kobietom doświadczającym przemocy wciąż spotykamy się z kobietami, które były lub są przekonane, że seks w małżeństwie to ich obowiązek, że mąż ma prawo do seksu bez względu na to, czy i żona ma na to ochotę. Stąd nasza inicjatywa, by wydać książkę poświęcona temu problemowi.

Zdecydowałyśmy więc wydać  amerykańską publikację

pt. „Gwałt w małżeństwie” autorstwa Diany E. H. Russell.

Książka po raz pierwszy ukazała się w Stanach Zjednoczonych w latach 80., a  drugie, uzupełnione wydanie w 90. Może się wydawać, że od tego czasu wiele się zmieniło i że jesteśmy już w innym miejscu, jeśli chodzi o tę problematykę. Niestety, tak nie jest. Książka z naszego, polskiego punktu widzenia jest jak najbardziej aktualna. Wartość jej polega także na tym, że pokazuje początki walki kobiet o to, by gwałt w małżeński, czy raczej, jak pisze autorka „zgwałcenie żony”, było postrzegane jako przestępstwo i karane. Prezentuje też wyniki pierwszego badania przeprowadzonego w USA na temat tego zjawiska.

Susan Brownmiller, znana feministyczna dziennikarka, autorka wielu znakomitych publikacji poświęconych m.in. gwałtom, prawom kobiet, feminizmowi tak pisała o książce Russell:

„To przełomowy wkład w literaturę na temat przemocy na tle seksualnym i przemocy w rodzinie.”

Inna recenzentka podkreślała:

Russell wykonała wspaniałe badanie, które dostarcza kompleksowych i niezaprzeczalnych ustaleń na temat tematu, o którym nikt wcześniej nawet nie szeptał. . . . Klasyczne dzieło.”.

Mamy nadzieję, że w Polsce publikacja także przyczyni się do, jakże koniecznej, zmiany w postrzeganiu i podejściu do gwałtu w małżeństwie i bliskich relacjach. Będziemy wdzięczne za dołożenie cegiełki do tej zmiany!

Na co potrzebujemy pieniędzy?

Kupiłyśmy prawa autorskie, książka jest przetłumaczona. W tej chwili trwa jej pierwsza redakcja merytoryczna. Ale książka potrzebuje jeszcze:

  • kilku (co najmniej trzech) wnikliwych redakcji (koszt ok. 6.000 zł),
  • wyjaśnienia amerykańskiego kontekstu, (koszt ok. 1000 zł), DOSTAŁYŚMY 1000 zł!!!
  • wprowadzenia do polskiego wydania – będzie zwierała informacje o gwałcie w małżeństwie z polskiej perspektywy (ok. 1000 zł),
  • korekta językowa i techniczna – wiadomo, niezbędna, (ok. 2000 zł)  zapłacone!!!
  • do tego projekt graficzny (2000 zł), skład (2000 zł) i druk (500 egz. to ok. 5.000 zł)

Łącznie potrzebujemy jeszcze

ok. 20.000 zł. 

ok. 17.000 zł (stan na  sierpień 2019)

Premierę książki przewidujemy na wrzesień 2019 roku.

Nie robimy klasycznej zbiórki crowdfundingowej. Wierzymy, że bez specjalnych nagród jesteście w stanie nam pomóc. Jednak, oczywiście, hojnym osobom chcemy podziękować.

Jeśli wpłacisz:

  • 1000 zł – staniesz się współwydawcą/ współwydawczynią publikacji – Twoje imię i nazwisko (oczywiście, jeśli się zgodzisz), zostanie wydrukowane na stronie redakcyjnej publikacji. Poza tym otrzymasz egzemplarz książki i nasz kalendarz.
  • 100 zł i więcej, otrzymasz książkę w prezencie.
  • 50 zł – otrzymasz specjalne podziękowania
  • mniej niż 50 zł – zostaniesz wymieniona/ wymieniony w podziękowaniach na naszej stronie www, jeśli wyrazisz na to zgodę.

Na bieżąco będziemy informować o postępach w zbiórce.

Możesz też wpłacić darowiznę

  • przelewem na nasze konto ING BSK S.A. nr 68 1050 1038 1000 0022 9768 3522
    Koniecznie dopisz „darowizna na wydanie książki”, podaj też swój e-mail, byśmy mogły się z Tobą skontaktować (UWAGA! Taką darowiznę możesz sobie odliczyć od podatku przy rocznym rozliczeniu!).
Jeśli masz jakieś pytania – pisz do Joanny  Piotrowskiej [email protected]

Zachęcamy też gorąco, do regularnego wspierania naszej działalności poprzez ustawienie stałego polecenie zapłaty.

Kwota może być niewielka, a dla nas i dla kobiet, którym pomagamy, ma ogromne znaczenie. Wszystkie wpłacone nam pieniądze przeznaczamy na przeciwprzemocowe działania.

Nr konta  ING BSK S.A. 50 1050 1038 1000 0022 9768 3167

DZIĘKUJEMY!

Zespół Feminoteki

Zdjęcie wykorzystane do zbiórki, otrzymałyśmy nieodpłatnie od Rape Crisis Centre Scotland

Żądamy zaprzestania przemocy na tle seksualnym w Parlamencie Europejskim! #metooEU

Członkinie Parlamentu Europejskiego przyłączyły się do kampanii #MeToo przeciwko molestowaniu seksualnemu. Stwierdziły, że postawy i prawo muszą się zmienić na całym kontynencie, aby zwalczyć  „powszechny problem”.

W debacie pojawiły się zarzuty, że władze Brukseli nie robią wystarczająco dużo, aby zająć się problemem nękania, napaści i gwałtu w swoich własnych instytucjach. Terry Reintke, eurodeputowana Partii Zielonych z Niemiec, powiedziała:

– Też byłam molestowana seksualnie, podobnie jak miliony innych kobiet w Unii Europejskiej i uważam, że nadszedł czas, aby powiedzieć, że to nie my powinnyśmy się wstydzić, lecz sprawcy. Molestowanie seksualne jest tak powszechnym problemem w całej UE i będziemy potrzebować zmian legislacyjnych, by zwalczyć ten problem.

I wezwała do opracowania jasnej dyrektywy UE zawierającej „konkretne środki”, by walczyć z molestowaniem seksualnym.

Holenderka Sophie in’t Veld z klubu liberałów powiedziała:

– Seksistowskie dowcipy nie są zabawne. One są po prostu seksistowskie. A seksizm nie jest nieszkodliwy, bo osłabia bariery przed molestowaniem, a nawet przemocą. Czas, by kobiety traktować z szacunkiem – dodała europosłanka.

PE rozpoczęła kampanię przeciwko tej praktyce w zeszłym roku, wydając instrukcje dla osób, które doświadczyły molestowania seksualnego. Jednak  władze parlamentarne zostały skrytykowane za to, że nie zrobiły wystarczająco dużo, po tym, jak strona internetowa Politico Europe po wezwaniu do składania zeznań, zebrała w ciągu jednego tygodnia ponad 30 zarzutów przypadków domniemanego nękania, napaści, a nawet gwałtów.

Dlatego Terry Reintke wraz z organizacją feministyczną Period.Brussels rozpoczęła kampanię #metooEU. W ramach tej kampanii domagają się:

✔ Stworzenia atmosfery zero tolerancji dla przemocy w każdej formie: seksualnej, fizycznej, czy psychicznej.
Odpowiedzialności sprawcy: rozszerzenia i egzekwowania w pełni dostępnych kar i sankcji.
✔ Stworzenia jednego centralnego biura skarg dla wszystkich instytucji UE, do którego można byłoby zgłaszać przypadki molestowania.
✔ Zapewnienie dostępu do niezależnego komitetu zajmującego się sprawami molestowania w Parlamencie Europejskim, w którym nie będą zasiadać posłowie do PE.
✔ Ofiary potrzebują specjalnego statusu: ofiary i osoby zgłaszające przypadki znęcania się muszą mieć całkowitą pewność co do ich anonimowości i dyskrecji w zakresie swoich żądań.
✔ Wsparcia psychologicznego dla ofiar: każda z instytucji powinna mieć centralne biuro z lekarzami, pracownikami opieki społecznej i adwokatami.
✔ Obowiązkowych szkoleń dotyczących przemocy seksualnej i mobbingu oraz rosnącej siły patriarchatu.
Szkoleń dla pracowników dotyczących rozpoznania molestowania seksualnego oraz przysługujących im praw.
✔ Żądamy od Komisji Europejskie, by ostatecznie zatwierdziła dyrektywę przeciwko przemocy wobec kobiet. Jak na razie nie było wystarczającej woli politycznej, żeby zamknąć tą kwestię. Wszystkie kobiety w Europie zasługują na lepszą ochronę przed molestowaniem seksualnym i napaściami.

Siła nigdy nie powinna być wykorzystywana w ten sposób. W ramach tej kampanii, stajemy razem z tymi wszystkimi kobietami, które zabrały głos w tej sprawie. Wszystkie zgłaszane przypadki molestowania powinny zostać zbadane!

Proszę, wesprzyjcie nas swoim podpisem!

Petycję możesz podpisać TU

Źródło: Independent

 

 

#MeToo: Alarmujący poziom przemocy wobec kobiet w parlamentach w Europie

Nowe badanie przeprowadzone przez Unię Międzyparlamentarną (IPU) i Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy (PACE) pokazuje, że akty seksizmu, wykorzystywania i przemocy wobec kobiet są powszechnym zjawiskiem w parlamentach w całej Europie.

Badanie opierało się na dobrowolnych wywiadach przeprowadzonych z 123 kobietami z 45 krajów europejskich. 81 kobiet było parlamentarzystkami, a 42 z nich stanowiło jego personel. Choć badanie oparte jest na wywiadach z ograniczoną grupą parlamentarzystek i pracowniczek, to zgromadzone i przeanalizowane dane pokazują jednak, że seksizm, nadużycia władzy i przemoc wobec kobiet istnieją w parlamentach wszystkich państwach członkowskich Rady Europy.

Z badania wynika, że:

  • 85,2 % parlamentarzystek biorących udział w badaniu stwierdziło, że doświadczyło przemocy psychicznej w trakcie swojej kadencji,
  • 46,9 % otrzymywało groźby śmierci lub groźby gwałtu lub bicia,
  • 58,2% doświadczyło seksistowskich komentarzy w sieciach społecznościowych,
  • 67,9 % było celem komentarzy dotyczących ich wyglądu fizycznego lub stereotypów związanych z płcią,
  • 24,7 % doświadczyło przemocy seksualnej,
  • 14,8 % doświadczyło przemocy fizycznej.

Z badania wynika, że przemocy psychicznej i molestowania seksualnego najczęściej doświadczały kobiet poniżej 40. roku życia częściej. Natomiast posłanki zaangażowane w działania na rzecz kobiet i przeciwdziałanie przemocy wobec kobiet częściej były wybierane jako cel nienawistnych ataków w mediach społecznościowych.

Ruch #MeToo i stale rosnące media koncentrują się na przemocy wobec kobiet zachęciła więcej kobiet, w tym polityczek, aby wypowiadać się i zgłaszać akty przemocy, prześladowania i seksistowskich komentarzy. Jednak wyniki badania pokazują, że wiele tych niedopuszczalnych działań przeciwko kobietom w parlamentach wciąż nie są zgłaszane.

Tylko 23,5 procent parlamentarzystek i 6 procent kobiet będących członkami personelu parlamentarnego, które były molestowane seksualnie, zgłosiło incydent. Kilka respondentek wyraziło ubolewanie, że w ich parlamencie nie ma regulaminów umożliwiających zgłaszanie przypadków nękania lub przemocy.

Zjawisko seksizmu, prześladowania i przemocy wobec kobiet w parlamentach europejskich jest odzwierciedleniem przemocy stosowanej wobec kobiet w krajach europejskich, gdzie cały szereg politycznych tradycji i praktyk – wywodzących się z kultury, która nadal jest w dużej mierze patriarchalna i zdominowana przez mężczyzn – są na porządku dziennym. Mimo to wydaje się, że w środowisku politycznym i parlamentarnym dochodzi do połączenia czynników ryzyka, które powodują seksizm i przemoc wobec kobiet na tak dużą skalę i tak często.

Badacze i badaczki podkreślają, że seksizm, nękanie i przemoc wobec parlamentarzystek i kobiecego personelu parlamentarnego może szkodzić im fizycznie i emocjonalnie oraz wpływać na ich zdrowie, a czasem także na zdolność do wykonywania pracy.

Według badania 57,7 procent parlamentarzystek, które zostały poddane przemocy fizycznej, seksualnej lub psychologicznej, podkreśliło, że były załamane tym, co się stało. Inne czuły się upokorzone, rozgniewane, zasmucone lub zdezorientowane. Kilka respondentek stwierdziło, że przemoc lub szykan wywołały w nich niepokój, problemy ze zdrowiem lub zaburzenia snu.

Inicjatorki/rzy badania wskazują, że jednym ze sposobów rozwiązania problemu jest zapewnienie równej reprezentacji kobiet i mężczyzn w parlamentach oraz solidarność parlamentarzystek. Ponad 90 procent ankietowanych parlamentarzystek uważało, że większa liczba kobiet aktywnych w parlamencie zapewniłoby im możliwość zmiany atmosfery w pracy, stopniowo modyfikując zachowanie i sposób myślenia kolegów i zapewniając, że kobiety są w stanie wypełniać swój mandat i służyć swoim wyborcom swobodnie i bezpiecznie. Podkreśla się jednak, że parytet płci w instytucjach politycznych nie jest gwarancją zlikwidowania zjawiska zastraszania i molestowania seksualnego. Konieczne są zmiany także w innych obszarach, w tym wprowadzenia regulacji umożliwiających zgłaszanie aktów przemocy i zapobieganie im.

Źródło:   Parliamentary Assembly of the Council of Europe (PACE) 

Egipt: Muzyką w stereotypy płciowe

W czerwcu 2015 r. trzy młode kobiety, które spotkały się na warsztatach twórczego pisania zorganizowanych przez egipską organizację NAZRA ds. feministycznych studiów, założyły pierwszą feministyczną undergarndową kapelę w Egipcie – Bnt Al-Masarwa. „Al-Masarwa”, ich pierwszy album, wyprodukowany przez NAZRA i Studio Badrum w Aleksandrii, składał się z sześciu piosenek, w których poruszały problem swoich doświadczeń z przemocą ze względu na płeć, a także negatywne zwyczaje i tradycje dotykające egipskie kobiety. Album to efekt warsztatów z twórczego pisania NAZRA, w którym osiem kobiet analizowało sposób prezentacji kobiet w piosenkach i filmie z feministycznej perspektywy.

– Podczas nagrywania naszego pierwszego albumu  poczułyśmy, że chcemy kontynuować działalność w zespole. postanowiłyśmy, by jego nazwa pochodziła od tytułu albumu – mówi Esraa Saleh, współzałożycielka, autorka tekstów i piosenkarka.

– „Al-Masarwa” to sposób, w jaki mieszkańcy innych krajów arabskich określają Egipcjanki, więc pomyślałyśmy, że nazwa Bnt Al-Masarwa niesie za sobą przesłanie, że reprezentujemy wszystkie egipskie dziewczęta i kobiety, bez żadnych stereotypów czy podziałów – dodaje Saleh.

Młode kobiety chcą tworzyć muzykę w języku arabskim, w oparciu o rzeczywiste doświadczenia kobiet i dziewcząt niezależnie od pochodzenia, tożsamości i doświadczeń. Poprzez swoją muzykę próbują pomóc kobietom z różnych środowisk wyrazić kobiecość we współczesnym Egipcie. Wyjaśniają, że ich idea wykracza poza śpiew, ponieważ kobiety w całym Egipcie borykają się z różnymi formami ucisku w wyniku kultury, obyczajów, wierzeń religijnych i innych form opresji.

– W naszym społeczeństwie jest wiele środowisk kobiecych, o których nikt nie mówi, jak na przykład kobiety z Górnego Egiptu, kobiety zadłużone i rozwiedzione, dziewczęta, które są molestowane na ulicach i napotykają ograniczenia narzucone przez kulturę. Takie tematy wymagają uwagi i muszą być podkreślone – mówi Saleh.

Poprzez piosenki zamierzają ujawniać, w jaki sposób patriarchalny system kontroluje każdy najdrobniejszy element życia egipskich kobiet.

– Uważam muzykę za medium, dzięki któremu można nagłośnić sytuację i doświadczenia kobiet, a także podkreślić presję, jaka jest wywierana na mężczyznach, aby podążali za stereotypowymi wzorcami męskości. Cała działalność artystyczna w Egipcie, od kina przez literaturę po muzykę, pomaga utrwalać patriarchalną mentalność; w związku z tym bardzo potrzebujemy różnych głosów w produkcji muzycznej, reprezentujące wzorce silnych i niezależnych kobiet – mówi Samir.

Pozostałe dwie członkinie uważają, że zespół przyczynił się do ukształtowania ich feministycznej tożsamości.

– Odkąd byłam młoda, kochałam muzykę; teraz jestem zdeterminowana, aby wykorzystać ją jako narzędzie do szerzenia wiedzy na temat problemów, z którymi kobiety borykają się na co dzień. Muzyka może interpretować miłość, gniew, determinację i bierność. Zespół ten dał mi możliwość przeniesienia mojej pasji do muzyki i powiązania mnie z ludźmi takimi jak ja; ludźmi, którzy chcieliby zobaczyć problemy społeczne  nie tylko dzięki teorii i książkom, ale poprzez muzykę – mówi Samir Mariam, główna kompozytorka i wokalistka zespołu.

– Zdajemy sobie sprawę, że historia zawsze jest udokumentowana przez najbardziej uprzywilejowanych i tych, którzy mają władzę. Dlatego historie kobiet zazwyczaj są pomijane lub prezentowane w sposób, który wspiera role mężczyzn. Muzyka to język, którym zdecydowałyśmy się zmienić ten status i udokumentować nasze historie z naszej perspektywy. Był to punkt wejścia do mojego zainteresowania feminizmem, że chciałbym, by był to nurt pojawiający się  na każdym etapie produkcji muzycznej – mówi Marina, która jest odpowiedzialna za produkcję muzyczną.

Saleh mówi, że grupa kobiet pomogła jej zakwestionować to, czego nauczyła się i zrozumiała o sobie i swoim społeczeństwie od dzieciństwa.

– Zaczęłam identyfikować się jako feministka dopiero po założeniu zespołu. Wcześniej wiedziałem, że jestem kobietą, która nie miała pełnych praw, ale nigdy nie rozumiałam, dlaczego. Myślałam, że tak jest w mojej rodzinie, dopóki nie zrozumiałam, że dyskryminacja kobiet jest zjawiskiem ogólnoświatowym, wynikającym z głęboko zakorzenionego systemu patriarchalnego. Dla mnie feminizm jest niezwykle osobisty; to sposób na życie – mówi Saleh.

Po wydaniu pierwszego albumu grupa zdecydowała się przedstawić publiczności jako „niezależny zespół feministyczny”. Bnt Al-Masarwa nanosi ostatnie poprawki na swój drugi album, który ma zostać wydany pod koniec miesiąca. Główne motywy 10-utworowego albumu, Mazghouna (stara nazwa wioski w gubernatorstwie Minya w Górnym Egipcie), to przemoc w rodzinie, okaleczanie żeńskich narządów płciowych (FGM), a także małżeństwa dzieci i przymusowe małżeństwa.

Zespół planuje wydać utwory na licencji Creative Commons, ponieważ uważają, że częścią ich społecznej odpowiedzialności jest udostępnienie ich utworów publicznie, bezpłatnie i dostępnych do ponownego wykorzystania. To samo podejście dotyczy ich koncertów.

– Wszystkie nasze koncerty były bezpłatne. Nie chcemy, aby pieniądze stanowiły barierę dla ludzi, którzy chcą posłuchać naszej muzyki – mówi Marina.

Produkcja Mazghouna był częścią projektu „Bnt Al-Masarwa w Górnym Egipcie” finansowanego przez British Council, dotyczącym problemu przemocy ze względu na płeć. W projekcie zastosowano podejście partycypacyjne, prowadząc warsztaty z 34 kobietami z różnych regionów na temat różnych form dyskryminacji, przemocy i ucisku, z jakimi spotykają się w codziennym życiu.

– Byłyśmy bardzo świadome naszych przywilejów, jako grupy kobiet żyjących w Kairze, w porównaniu do innych kobiet żyjących poza stolicą. Należymy do klasy średniej, mamy dostęp do zasobów i usług, w tym do edukacji, ale są też inne kobiety i dziewczyny, które żyją w odmiennej rzeczywistości. Chciałyśmy, aby mogły mówić  o sobie i tłumaczyły swoją rzeczywistość własnymi słowami – mówi Marina.

Młode kobiety podróżowały do ​​Minya, Assiut i Asuanu w Górnym Egipcie, aby udokumentować kobiece historie i ich doświadczenia, ponieważ uważają, że wszystkie projekty zaniedbują ten ważny obszar w Egipcie i koncentrują się jedynie na stolicy.  Historie kobiet posłużyły do opracowania na ich podstawie piosenek, podczas warsztatów z mieszkankami Minya i zostały publicznie zaśpiewane.

– W piosenkach używałyśmy slangu i wiele terminologii, aby reprezentować różne obszary kraju, od Górnego do Dolnego Egiptu, i to zbliżyło nas do ludzi – mówi Saleh.

Po warsztatach grupa młodych kobiet z Minya, zainspirowana współpracą z Bnt Al-Masrwy, napisała kilka własnych piosenek, które mają nadzieję zaśpiewać pewnego dnia.

– Wcześniej czy później zostaniemy właścicielkami firmy produkcyjnej, wtedy będziemy wspierać wszystkie młode dziewczyny, które pasjonują się muzyką. Potrzebujemy więcej kobiet, aby przekształcić przemysł muzyczny w Egipcie; Mam nadzieję, że jako zespół zapewnimy tę możliwość młodym kobietom, ponieważ mamy świadomość, że mają one mniejsze szanse w porównaniu z  mężczyznami, aby wzmocnić swoje umiejętności – mówi Marina.

Źródło: www.egypttoday.com

Miasto, w którym mizoginia jest nielegalna

W kwietniu 2016 roku policja Nottinghamshire, jako pierwsza w Wielkiej Brytanii, uznała mizoginię za przestępstwo z nienawiści. Dziś znamy już wyniki badań dotyczące efektów wprowadzonej zmiany.

– Mizoginia i przestępstwa przeciwko kobietom nadal są „bardzo rozpowszechnione” – mówią naukowcy dwa lata po tym, jak policja w Nottinghamshire zaczęła traktować je jako przestępstwa z nienawiści. Badacze uniwersyteccy byli zszokowani zasięgiem i charakterem incydentów.

Przykładem mogą być poniższe dane – napaści na tle seksualnym  doświadczyło 24,7% respondentek, z nieprzyzwoitymi komentarzami spotkało się 25,9%, obmacywanie – 46,2%, wykonywanie niechcianych zdjęć telefonami komórkowymi – 17,3%, fotografowanie pod spódnicą nieświadomej tego kobiety (upskirtying) – 6,8%, cyberprzemoc – 21,7%, śledzenie w drodze do domu – 25,2%, gwizdanie – 62,9%, komentarze z wyraźnym podtekstem seksualnym – 54,3%, zachowanie agresywne / zastraszające – 51,8% i niechciane propozycje seksualne – 48,9%.

Ale jednocześnie okazało się, że wprowadzona polityka już zmienia tę sytuację.

Mizoginia jako przestępstwo z nienawiści jest zdefiniowana jako „incydenty przeciwko kobietom, które są motywowane przez stosunek mężczyzn do kobiet i obejmują zachowania mężczyzn wobec kobiet tylko dlatego, że są kobietami”. Pożądliwe spojrzenia, obmacywanie, prześladowanie, robienie niechcianych zdjęć, komentarze z podtekstem seksualnym, niechciane „zaloty” i nadużycia w Internecie należą do tych sytuacji, które mogą zostać zgłoszone policji.

– Po pierwszych sześciu miesiącach od wprowadzenia zmian, odnotowano 100-procentowy poziom zadowolenia ofiar, które zgłosiły się na policję – mówi Martha Jephcott, która prowadziła kampanię na rzecz wprowadzenia tej polityki w Nottinghamshire.

Zadowolenie ofiar przestępstw z nienawiści ogółem jest zazwyczaj niskie – zazwyczaj tylko około połowa jest zadowolona z reakcji policji.

–  Odkąd miasto dało wyraźny sygnał, że mizoginiczne zachowania nie są akceptowane kobiety czują się bezpieczniej, wiedząc, że jeśli coś by się wydarzyło, mogą liczyć  na zrozumienie i odrobinę zadośćuczynienia – wyjaśnia Helen Voce, dyrektorka naczelna Centrum dla Kobiet w Nottingham.

Centrum Kobiet wraz z naukowcami z Nottingham Trent University i University of Nottingham na początku 2018 r rozpoczęło duże badanie, mające na celu ocenę wpływu wprowadzonej polityki i zidentyfikowanie obszarów, w których trzeba wprowadzić zmiany. Pełne wyniki oceny zostaną opublikowane w maju, ale te wstępne pokazują, że kobiety chętniej zgłaszają mizoginistyczne incydenty.

– Większość ludzi o tym słyszało i mówią, że to dobry pomysł – dodaje Voce. – W przytłaczającej większości ​​ludzie chcą, aby kontynuować tę politykę.

Jackson zapewnia, że policja Nottinghamshire nie planuje jej zarzucić.

Odkąd prawo zostało wprowadzone w życie, odnotowano 167 doniesień o mizoginii. Spośród nich 68 potraktowano jako zbrodnie z nienawiści, w tym przestępstwa publiczne, nękanie i napaści, a 99 potraktowano jako zdarzenia, którego źródłem była mizoginia, takie jak zastraszające zachowanie, niestosowne seksualne komentarze i obelgi słowne. Zgłoszenia doprowadziły do ​​czterech aresztowań i jednego oskarżenia.

Te liczby sugerują jednak, że dziesiątki zdarzeń prawdopodobnie nie są zgłaszane, ponieważ prawdziwa skala problemu, podobnie jak i w przypadku innych form przemocy znienawiści, nie znajduje w nich odzwierciedlenia. Około 90% kobiet w Wielkiej Brytanii doświadcza nękania na ulicy zanim ukończyły 17 rok życia, prawie ¾ nastolatków w wieku od 16 do 18 lat mówi, że słyszy przezwiska z podtekstem seksualnym kierowane do dziewcząt w szkole codziennie, a 85% kobiet w wieku od 18 do 24 lat zgłasza, że spotkała się z niechcianymi uwagami pod swoim adresem w miejscach publicznych. Badanie Nottingham Citizens z 2014 r. przeprowadzone właśnie w tym mieście wykazało, że 38% kobiet, które zgłaszają przestępstwa z nienawiści, wyraźnie powiązało je z płcią. Mężczyźni takich doświadczeń nie mieli.

Melanie Onn, posłanka Partii Pracy, na początku marca przeprowadziła debatę parlamentarną, której celem było dodanie mizoginii do pięciu centralnie monitorowanych obszarów przestępstw z nienawiści – rasy, religii, orientacji seksualnej, niepełnosprawności i tożsamości transpłciowej. Jak powiedziała formalne monitorowanie tego rodzaju zdarzeń w całym kraju „będzie sprzyjało zapobieganiu przemocy wobec kobiet, wesprze wczesną interwencję przeciwko incydentom niższego stopnia i spowoduje, że kobiety będą miały większe zaufanie, żeby zgłaszać tego typu zachowania, które, zbyt często, stały się chlebem powszednim w ich życiu”.

Voce wierzy, że ​​ wprowadzenie tej polityki na szczebel ogólnokrajowy będzie przede wszystkim skutecznie zniechęcać ludzi popełniających mizoginiczne przestępstwa, twierdzi także, że podniesienie rangi problemu pomogłoby w prowadzeniu działań profilaktycznych w szkołach na temat związków i relacji międzyludzkich nie opartych na przemocy i nienawiści.

Jephcott zgadza się z nią i oczekuje, że zobowiązanie na szczeblu rządowym pomoże rozwiązać również problem zaniżonych zgłoszeń. – Dzięki polityce obowiązującej na szczeblu krajowym, kobiety w całym kraju mogłyby mieć taki sam dostęp do wymiaru sprawiedliwości  – mówi.

Policja w Nottinghamshire mówi, że jest zbyt wcześnie, aby stwierdzić, czy ich praca doprowadziła do zmniejszenia mizoginii, ponieważ jest to „tylko jeden element  w długoterminowej zmianie postaw”, ale przedłożyli raport Radzie Naczelnej Policji i oczekują na informację zwrotną, czy ich propozycja zostanie wdrożona na obszarze całego kraju. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych twierdzi, że jest także zainteresowane wynikami tej pracy, ale już ma „solidne przepisy, które mogą być stosowane w celu ochrony kobiet przed szeregiem przestępstw”.

Autorka: Emily Goddard, 20 marca 2018 r.

Tłumaczenie: Karolina Zielińska

Źródło: www.vice.com

Zdjęcie: Hossam el-Hamalawy, Flickr

Nowa Zelandia wprowadza urlop ze względu na przemoc domową

25 lipca 2018 roku w Nowej Zelandii przegłosowano prawo zapewniające osobom, które doświadczyły przemocy w rodzinie 10-dniowy płatny urlop. Ustawodawca chce w ten sposób umożliwić im odejście od swoich partnerów/ek, znalezienie nowego domu czy schronienia i zapewnienie ochrony sobie i swoim dzieciom. Nowa Zelandia jest drugim krajem na świecie, który przyjął takie rozwiązanie (po Filipinach w 2004 roku).

We wprowadzeniu nowej legislacji dużą rolę odegrała Jan Logie, nowozelandzka polityczka i członkini Partii Zielonych Nowej Zelandii. Zanim została polityczką, Logie pracowała w schronisku dla kobiet. „Jednym z celów tej inicjatywy jest wywołanie reakcji całego społeczeństwa. Nie zostawiamy tego po prostu policji, bo wiemy, że wszyscy uczestniczymy w pomaganiu ofiarom. Chodzi również o zmianę norm kulturowych i powiedzenie: „wszyscy mamy w tym swój udział, a to nie jest OK”, powiedziała.

Niestety, opozycyjnie do słów polityczki, Partia Zielonych wycofała swoje poparcie w ostatecznym czytaniu, mówiąc, że koszty dla małych i średnich firm byłyby zbyt duże i mogą zniechęcić pracodawców do zatrudniania osób, co do których mają przypuszczenie, że mogą doświadczać przemocy w rodzinie. Pomimo tego, prawo do 10-dniowego urlopu zostało przegłosowane 63 do 57. Nowe przepisy wejdą w życie w kwietniu przyszłego roku.

Jak ma to wyglądać w praktyce? Osoby, które doświadczają przemocy domowej nie będą musiały udowadniać konkretnych okoliczności, a także mają prawo do elastycznych warunków pracy mających na celu zapewnienie im bezpieczeństwa, w szczególności do zmiany miejsca pracy, zmiany adresu e-mail i usunięcia danych kontaktowych z strony internetowej pracodawcy. To bardzo ważny i znamienny zapis, biorąc pod uwagę jak często elementem przemocy w rodzinie jest uporczywe nękanie (stalking) i próba dyskredytacji zawodowego życia.

Na podstawie: The Guardian, BBC

Obrazek wyróżniający: Getty Images

 

 

 

USA: Molestowanie seksualne kobiet: klimat, kultura i konsekwencje w naukach humanistycznych, inżynierii i medycynie – wyniki badań

Każdego roku społeczność akademicka traci kreatywne, energiczne, dobrze wykształcone kobiety, kobiety, które mogłyby wynaleźć lepsze szczepionki, tworzyć innowacyjne materiały, wynajdować inteligentniejsze technologie i sprawić, że świat, w którym żyjemy, będzie lepszym miejscem. Jednak opuszczają miejsca pracy, ponieważ spotykają się tam z przyzwoleniem na dyskryminację ze względu na płeć i molestowanie seksualne – to jedna  z refleksji towarzysząca raportowi „Molestowanie seksualne kobiet: klimat, kultura i konsekwencje w naukach humanistycznych, inżynierii i medycynie” opracowanego przez organizację the National Academies of Sciences, Engineering, and Medicine.

Z badania przeprowadzonego na 36 kampusach wynika, że zachowania poniżające kobiety, sprawiające że czują się jakby „nie pasowały” do tego środowiska, w tym seksistowskie komentarze i poniżające dowcipy dotknęły  od 17% do 50% studentek nauk humanistycznych (licencjackich i magisterskich), medycyny i inżynierii.  „Zdecydowana większość sytuacji molestowania seksualnego, które występują, to seksistowska wrogość i prostackie zachowania. Literatura potwierdza, że ​​te codzienne doświadczenia mogą mieć tak samo złe lub gorsze konsekwencje osobiste i zawodowe, jak niechciane zaczepki o podtekście seksualnym” –  mówi Kate Clancy, antropolożka z University of Illinois w Urbanie, jedna z autorek raportu.

„Od dawna zajmujemy się tym problemem. I nie odnotowaliśmy postępów” –  mówi Paula Johnson, kardiolożka, prezeska Wellesley College w Massachusetts i współprzewodnicząca komisji, która napisała raport. „Sam system prawny jest po prostu niewystraczający, aby rozwiązać ten problem”. Autorki i autorzy rekomendują, aby uczelnie korzystały z komisji doradczych, by m.in. wprowadzały alternatywne, mniej formalne sposoby zgłaszania skarg przez potencjalne ofiary, jeśli nie chcą rozpoczynać oficjalnego śledztwa.

Badanie pokazało, że w środowisku akademickim często istnieje przyzwolenie i swoista tolerancja dla molestowania seksualnego. Dziesięciolecia niepowodzeń w ograniczaniu molestowania seksualnego, pomimo istniejącego prawa, które czynią je nielegalnym, podkreślają potrzebę zmiany w kulturze – możemy przeczytać w raporcie.

W ciągu trzydziestu lat częstość występowania molestowania seksualnego w różnych branżach utrzymywała się na stałym poziomie, ale obecnie więcej kobiet pracuje w środowisku akademickim, a także w dziedzinie nauk ścisłych, inżynierii i medycyny (jako studentki i wykładowczynie), a więc więcej kobiet doświadcza molestowania seksualnego.  W raporcie dokonano przeglądu badań na temat tego, w jakim stopniu kobiety w dziedzinie nauk humanistycznych, inżynierii i medycyny są ofiarami molestowania seksualnego i analizują istniejące informacje na temat skali molestowania seksualnego w środowisku akademickim, które negatywnie wpływa na rekrutację, awans kobiet prowadzących karierę naukową. Określa również i analizuje polityki, strategie i praktyki, które odniosły największy sukces w zapobieganiu i zwalczaniu molestowania seksualnego

Opracowano na podstawie artykułów: sciencemag.orgnationalacademies.org
Cały raport: www.nap.edu
Tłumaczenie: Karolina Zielińska

W Nowym Jorku powstaje schronisko dla osób z doświadczeniem przemocy domowej, w którym będą mogły przebywać także ich zwierzęta domowe

Schronisko nosi nazwę PALS (skrót od  People and Animals Living Safely – „Ludzie i zwierzęta żyją bezpiecznie”).  Będzie to pierwsze tego rodzaju schronisko dla ofiar przemocy domowej zaprojektowane tak, by mogły w nim mieszkać ze swoimi pupilami. PALS, budowany na Brooklynie, będzie mieć 30 mieszkań, w których osoby z doświadczeniem przemocy i ich zwierzęta znajdą schronienie i pomoc. Siedmiopiętrowy budynek, który ostatecznie pomieści do 1000 osób, zostanie otwarty jesienią 2018 roku.

Dlaczego to jest takie ważne? Ponieważ badania pokazują, że istnieje związek między przemocą domową a przemocą wobec zwierząt.  Badania przeprowadzone przez National Coalition Against Domestic Violence pokazały, że ponad 70% kobiet (posiadających zwierzęta towarzyszące) raportowało, że ich partner dręczył zwierzę (a nawet je zabijał), tak jak resztę rodziny. Ponadto niemal połowa ofiar przemocy domowej, które miały w domu zwierzęta, pozostawała w przemocowym związku, ponieważ nie chciała zostawić swoich pupili, obawiając się o ich bezpieczeństwo.

W publikacji Feminoteki „Akademia Praw Kobiet. O przemocy wobec kobiet. Wykłady”  Barbara Błońska w artykule „Przemoc wobec zwierząt jako sygnał przemocy wobec kobiet i dzieci” tak wyjaśniała to zjawisko:

„Zwierzęta towarzyszące funkcjonują na prawach członka rodziny. Wchodzą w relacje emocjonalne z ludźmi, więc wszystkie dysfunkcje i zaburzenia w rodzinie dotyczą również na przykład psa i kota. Wchodzimy z tymi zwierzętami w bardzo głębokie relacje, pozwalamy sobie na okazywanie im emocji. (…) I to jest jeden powód – zwierzęta są krzywdzone, bo są z nami blisko. Drugim jest fakt, że przemoc wobec zwierząt z reguły uchodzi bezkarnie, a więc sprawca mniej ryzykuje. Istnieje nikła szansa, że ktokolwiek się tym zainteresuje.Badania wykazały, że bardzo często dręczenie zwierzęcia jest narzędziem dręczenia kobiety lub dziecka, gdyż mają oni na przykład bliską relację z psem. Zwierzę jest tutaj traktowane jako narzędzie przemocy, na przykład w sytuacji zabicia ukochanego królika na oczach córki. Czasami jest to też po prostu zwykła zazdrość, typu zarzucał mi, że kota kocham bardziej od niego”.

Choć statystyki są niepokojące,  to jedynie około 3% schronisk dla ofiar przemocy w Stanach Zjednoczonych zezwala na pobyt zwierząt domowych. Stawia to osoby i rodziny doświadczające przemocy do dokonania prawie niemożliwego wyboru – czy porzucić pupila i poszukiwać bezpieczeństwa jedynie  dla siebie,  czy zostać  w przemocowym związku i narażać się na dalszą krzywdę, by chronić swojego pupila.

„Przemoc domowa dotyka każdego członka rodziny,  także zwierzęta domowe. PALS zapewnia osobom, które doświadczyły przemocy bezpiecznego schronienia, a ich zwierzętom bezpieczne miejsce do życia i leczenia nie oddzielając ich od siebie, to także wyeliminowanie niemożliwego wyboru: uciekać przed przemocą  czy chronić swojego zwierzaka. Ale chodzi tutaj także o wykorzystanie więzi między człowiekiem a zwierzęciem domowym, aby stworzyć warunki, które jeszcze bardziej sprzyjają uzdrawianiu i odnowie „- powiedział Nathaniel M. Fields, prezes i dyrektor generalny URI (Urban Resource Institute ) oraz Centrum przeciw Przemocy w Rodzinie.

O osoby z doświadczeniem przemocy zadba profesjonalna organizacja, zaś firma Purina zaoferowała pomoc dla zwierzaków, przekazując karmę, zabawki i inne niezbędne artykuły. Mieszkańcy otrzymają również bezpłatne, usługi weterynaryjne dla swoich pupili.

Źródło: parade.com,  Urban Resource Institute

Zdjęcie: Urban Resource Institute 

Marta Rawłuszko: Siostrom kończy się cierpliwość

Od Feminoteki: 

Tekst Marty Rawłuszko „Siostrom kończy się cierpliwość” jest naszym, feminotecznym zaproszeniem wszystkich chętnych osób do mądrej, merytorycznej debaty na temat przemocy seksualnej w Polsce, problemach, które ujawniły się w trakcie akcji #metoo #jateż, po tekście w Codzienniku Feministycznym „Papierowi feminiści”.

Wiele już w tej kwestii napisano, mamy na czym się oprzeć, by wprowadzić debatę na inne tory – szukania rozwiązań,  które, mamy nadzieję, przyczynią się do zmiany sytuacji kobiet i dziewczyn, które doświadczyły przemocy seksualnej, czy są na nią narażone, biorąc pod uwagę fakt, że wpływ na zmiany prawne mamy w tej chwili niewielkie albo żadne. Być może pozwoli wypracować zasady, mechanizmy, procedury, dzięki którym sprawcy przemocy seksualnej będą ponosili odpowiedzialność za swoje czyny, a kobiety, które doświadczyły przemocy seksualnej będą chronione, bo nasze prawo im tego nie zapewnia.

Zależy nam bardzo na głosach ekspertek/ów, przykładach dobrych praktyk z innych krajów, pomysłach, dyskusji w gronie osób, którym zależy na zmianie tej sytuacji. Chcemy, by polskie #metoo nie zostało zamrożone, nie utknęło w martwym punkcie, lecz stało się przyczynkiem do trwałej zmiany sytuacji kobiet doświadczających przemocy seksualnej.

Zapraszamy do zmierzenia się z odpowiedzią na pytania, które padają w artykułach Marty Rawłuszko i tekście, Elżbiety Korolczuk, z którą Rawłuszko polemizuje, ale też i inne, które, mamy nadzieję, pojawią się podzczas lektury.

  • Czy najlepszą drogą do sprawiedliwości i społecznej zmiany jest wskazywanie konkretnych osób jako sprawców, np. w mediach społecznościowych?
  • Czy istnieją rozwiązania, które sprawią, że głos ofiar zostanie usłyszany, ale one same będą chronione, a dyskusja nakierowana na problemy systemowe, nie na indywidualne historie?
  • A co z sytuacjami, których nie ujmują przepisy, ale są źródłem dyskomfortu lub wręcz cierpienia? Jak działać skutecznie?
  • Czy piętnowanie seksualnych nadużyć nie zostanie wykorzystane, by piętnować wolność seksualną?
  • W ramach amerykańskiego #metoo w sieci zaczął krążyć udostępniony dokument z imionami i nazwiskami mężczyzn z branży medialnej, na których warto uważać. Czy w rzeczywistości, w której żyjemy (powszechność przemocy, bezkarność sprawców, nieefektywne instytucje), nie jest to sensowne narzędzie? Czy takie listy nie powinny powstać w odniesieniu do wszystkich zakładów pracy? Szkół i uniwersytetów? Instytucji kultury? Polskiego parlamentu?
  • Co zrobić, jak sprawić, by kobiety, które doświadczyły przemocy seksualnej mogły dochodzić sprawiedliwości, w sytuacji, gdy instytucje wymiaru sprawiedliwości im tego nie gwarantują i zazwyczaj stoją po stronie sprawcy;
  • Czy publiczne wskazywanie sprawców jest skuteczne i co z zasadą „domniemania niewinności” w takich przypadkach – co to w praktyce oznacza dla kobiet, które przemocy seksualnej doświadczyły?
  • Jak powinniśmy reagować w mediach społecznościowych na ujawniane przypadki przemocy seksualnej, by nie przerzucać winy i odpowiedzialności ze sprawców na ofiary?
  •  Jakie zachowania w odpowiedzi na głosy kobiet mówiące o przemocy seksualnej uznajemy za właściwe.
  • Jak o takich sprawach powinny pisać media – oddawać głoś wszystkim stronom? jakich sformułowań używać? jakie pomocne informacje podawać?
  • Jak zbudować siec wsparcia i pomocy dla kobiet doznających przemocy seksualnej w obecnej sytuacji politycznej?

To, oczywiście, tylko część pytań, które możemy sobie postawić i próbować na nie odpowiedzieć. Wiele pytań w swoim tekście postawiła Elżbieta Korolczuk, wiele inspiracji może dostarczyć także tekst Marty Rawłuszko. Zachęcamy do lektury i pisania tekstów.

Teksty prosimy przysyłać na adres mailowy: [email protected], w tytule prosimy pisać: „debata – polskie #metoo”

Dziękujemy Marcie Rawłuszko, że zgodziła się, by jej tekst został u nas opublikowany i stał się punktem wyjścia do wspólnej dyskusji.

*************************************************************************************************************

Marta Rawłuszko*: Siostrom kończy się cierpliwość

Zacznijmy od podstaw.

Po pierwsze i przede wszystkim, zagrożenie molestowaniem seksualnym, napastowaniem czy gwałtem jest wpisane w cykl życia kobiety. Prawie każda dziewczynka, nastolatka czy dorosła kobieta w ciągu swojego życia doświadczy przemocy seksualnej ze strony jakiegoś mężczyzny.

Uwaga, poniżej znajdują się treści opisujące przemoc seksualną.

Wujek skomentuje rosnący biust, mocniej przyciśnie, sadzając sobie na kolanach. Nauczyciel rzuci: „do czego jest kobieta? kobieta jest do łóżka”. Kilku uczniów zamknie koleżankę w szkolnej toalecie, przytrzyma, podniesienie bluzkę i obmaca piersi. Współpracownik na służbowym wyjeździe wciśnie język w usta. Przełożony będzie gadać o seksie i rechotać się z seksistowskich żartów. Mąż wymusi stosunek, kilkanaście lub kilkadziesiąt razy na przestrzeni lat…

I co dalej?

Kobieta, która doświadczy przemocy seksualnej ze strony mężczyzny, najczęściej będzie go osobiście znała, a sprawca uniknie jakichkolwiek konsekwencji. Skutki przemocy poczuje wyłącznie ona – będzie przeżywać wstyd i lęk, doświadczy obniżonego poczucia własnej wartości, stanów depresyjnych, kłopotów ze snem i koncentracją. Odbije to się na wynikach w nauce i karierze zawodowej. Czasami przyczyni się do przerwania lub całkowitej rezygnacji z pracy. Zdecydowanej większości sprawców nigdy nie spotka żadna kara.

Powszechność przemocy seksualnej wobec kobiet oraz bezkarność mężczyzn, którzy ją stosują, to punkt wyjścia dla rozumienia kampanii #metoo.

Brak zaufania do kobiet, które mówią o przemocy, to punkt drugi. Doświadczenia kobiet, które przetrwały przemoc i ją ujawniły, są nagminnie podważane („bez przesady”, „to była zabawa”), a wiarygodność ich wypowiedzi kwestionowana („ma traumy”, „koloryzuje”, „szuka zemsty”). W zachowaniu lub wyglądzie kobiet szuka się źródła, a zarazem usprawiedliwienia dla przemocy, której sprawcami są mężczyźni („sprowokowałaś”, „zachęcałaś”, „nie protestowałaś”). Tych ostatnich zaś wyjątkowo często się tłumaczy lub broni („nie chciał”, „żartował”, „taki jest”).

Trzecim punktem odniesienia dla #metoo jest prawie całkowicie bezużyteczny wymiar sprawiedliwości. Statystyki nie pozostawiają wątpliwości. W przypadkach przemocy seksualnej postępowania prokuratorskie nad wyraz często są umarzane, a jeśli dochodzi do procesów, to wyroki zapadają niskie, w zawieszeniu lub nie ma ich wcale. Normy i praktyki bagatelizujące przemoc mężczyzn, a zarazem krzywdę kobiet, są integralną częścią kultury stosowania prawa. Nic dziwnego, że większość kobiet, które przeszły przez przemoc, nie widzi żadnego sensu, aby zgłaszać ją na policję lub gdziekolwiek indziej. Państwo stoi po stronie sprawców, którzy często mają też pieniądze i znajomości, by w zgodzie z literą prawa bronić swoich interesów.

Trzy punkty, które wymieniam, to faktograficzne ABC na temat przemocy seksualnej, wyznaczające krańce społecznego pola, w którym żyjemy i w którym rozgrywa się kampania #metoo: oddolne i spontaniczne działanie milionów kobiet na całym świecie, polegające na używaniu w mediach społecznościowych hashtagu #metoo (#jateż) dla dzielenia się swoimi doświadczeniami przemocy seksualnej. #Metoo zostało użyte w postach milionów kobiet i dziewczyn, w ponad 80 krajach na całym świecie, dobitnie wskazując na przerażająco masową skalę przemocy seksualnej i jednocześnie budując szeroką falę wzajemnego zrozumienia i wsparcia między samymi kobietami.

Akcja #metoo jest pod wieloma względami wyjątkowa i niezwykle poruszająca. Po raz pierwszy kobiety na własnych zasadach masowo nazwały swoje doświadczenia. Robiły to, co chciały i w sposób, który uznały za najlepszy. Oczywistym novum, ale też kwestią przełomową, było zaufanie dla ich słów. Ceniona w Polsce amerykańska feministka Ann Snitow napisała: „po pierwsze i ponad wszystko inne: dla feministki takiej jak ja, po czterdziestu pięciu latach aktywizmu, #metoo jest po prostu cudowne: „ufamy kobietom!” (…) co za zmiana. Gdy nam się wierzy, gdy to, co mówimy posuwa rzeczy do przodu. Tak, jest to wspaniałe”.

#Metoo wydarzyło się także w Polsce. Po przeszło pół roku od rozpoczęcia akcji, zaczynamy etap ocen i podsumowań. Na łamach „Gazety Wyborczej” otworzył go tekst Elżbiety Korolczuk „Siostra, mój najgorszy wróg?” [w wydaniu internetowym tekst jest opublikowany pod tytułem „Zaprośmy do rozmowy o #MeToo kobiety, które do tej pory w niej nie uczestniczyły: pracownice supermarketów, rolniczki, emerytki” – przyp. red.], do którego chcę się odnieść.

Korolczuk za zwrotny moment polskiego #metoo uznaje list „Papierowi feminiści”. To tekst pięciu kobiet opublikowany w „Codzienniku Feministycznym”, w którym opisały one przemoc seksualną i fizyczną oraz z imienia i nazwiska wskazały na jej sprawców – znanych publicystów. Według socjolożki, część wątpliwości zgłaszanych wobec przebiegu #metoo w Polsce, ogniskujących się wokół oceny „Papierowych feministów”, była niesprawiedliwie odbierana jako obrona sprawców przemocy lub „zamykanie ust ofiarom”. Kontrowersyjne wątki, o których mowa, dotyczyły przede wszystkim wskazywania sprawców przemocy seksualnej z imienia i nazwiska w mediach społecznościowych i wynikającego z tego ryzyka społecznego potępienia mężczyzn z naruszeniem zasady domniemania niewinności.

Wreszcie, Korolczuk traktuje spory w środowisku feministycznym wokół wymienionych kwestii jako konflikt personalny, który odciąga naszą uwagę i zarazem blokuje o wiele potrzebniejsze działania. Stąd propozycja, aby przenieść dyskusję z internetu na spotkania osobiste: zamiast zajmować się „jednostkowymi zdarzeniami”, powinniśmy wspólnie szukać długofalowych i instytucjonalnych mechanizmów walki z przemocą.

Jeśli chodzi o wskazanie momentu przełomowego w polskim #metoo – pełna zgoda. Gest Sary Czyż, Dominiki Dymińskiej, Patrycji Wieczorkiewicz oraz Agnieszki Ziółkowskiej stanowił przełom przynajmniej z kilku powodów.

Kobiety oskarżyły konkretnych mężczyzn o przemoc i, poza jednym oskarżeniem o gwałt, sprawcy przyznali się do winy: zachowań seksistowskich, poniżających i napastliwych. Przypomnę, że w relacji kobiet chodziło o „obłapianie”, „rzucanie się na koleżanki bez żadnego ostrzeżenia”, „wymuszanie pocałunków”, „macanie ukradkiem”, „rozwalenie ręki”, „przywalenie głową w nos”. Następnie, w efekcie decyzji swoich pracodawców („Gazety Wyborczej” i „Krytyki Politycznej”), sprawcy przemocy zostali odsunięci od dotychczasowych stanowisk – do naruszeń dochodziło w środowisku osób, które współpracowały ze sobą.

Odwaga dziewczyn doprowadziła więc do rzeczy w warunkach polskich całkowicie wyjątkowej – sprawcy przemocy seksualnej ponieśli konsekwencje swoich czynów. To radykalne przesunięcie i precedens, z którym, jak się okazało, nie jest łatwo skonfrontować się ani samym sprawcom, ani ich środowiskom.

List dziewczyn zrobił coś jeszcze. Jestem przekonana, że uratował przed przemocą inne kobiety. Na jednego sprawcę przemocy przypada najczęściej więcej niż jedna ofiara.

Zobaczmy więc to wyraźnie – wystarczyło dwóch „papierowych feministów”, by skrzywdzić przynajmniej osiem kobiet (artykuł „Papierowi feminiści” sygnują cztery nieanonimowe autorki, które współpracowały z kolejnymi czterema kobietami). Ujawnienie przemocy daje szanse na jej zatrzymanie. I nie dlatego, że akcje typu #metoo zmieniają sprawców (raczej w to wątpię). Dzieje się tak, ponieważ inne kobiety dostają ostrzeżenie, a tym samym szansę na zapewnienie samym sobie bezpieczeństwa.

To coś, co kobiety robią do wieków. Od wczesnego dzieciństwa, poprzez każdy etap edukacji i pracy, przekazujemy sobie informacje, pomagamy sobie nawzajem, mówimy, kogo unikać. I chociażby z tej perspektywy – wzmocnienia bezpieczeństwa innych kobiet – myślę o autorkach tekstu „Papierowi feminiści” z podziwem i głęboką wdzięcznością.

Co ciekawe, w ramach amerykańskiego #metoo w sieci zaczął krążyć udostępniony dokument z imionami i nazwiskami mężczyzn z branży medialnej, na których warto uważać. Konkretne historie nadużyć, nieanonimowi sprawcy. Czy w rzeczywistości, w której żyjemy (powszechność przemocy, bezkarność sprawców, nieefektywne instytucje), nie jest to sensowne narzędzie? Czy takie listy nie powinny powstać w odniesieniu do wszystkich zakładów pracy? Szkół i uniwersytetów? Instytucji kultury? Polskiego parlamentu? Listy obleśnych kolesi niepotrafiących utrzymać rąk przy sobie, z której mogłaby skorzystać każda z nas. Czy jeśli szerokie udostępnienie tych informacji mogłoby zmniejszyć liczbę nadużyć wobec kobiet, nie warto tego zrobić? I czy możemy użyć do tego internetu?

W tym miejscu dochodzimy do pytań postawionych przez Korolczuk. Wbrew pozorom nie brzmią one tak prosto. Nie chodzi o to, czy kobiety mogą pisać o przemocy seksualnej w internecie. Tak postawione pytanie jest absurdalne, choć oczywiście nie bez znaczenia jest, że pojawia się akurat w odniesieniu do kobiet i przemocy seksualnej.

Poradźmy sobie więc z nim szybko. Po pierwsze, kobiety mogą robić to, co chcą (brzmi dość oczywiście, ale wciąż oczywistością nie jest). Po drugie, jest XXI wiek, korzystamy z internetu, który przekształca praktyki oraz stosunki społeczne i owszem tak, kobiety też mogą z niego korzystać!

Sedno sporu jest gdzie indziej. Moim zdaniem chodzi o to, czy kobiety powinny mówić o przemocy seksualnej w internecie, jeśli w efekcie sprawcy tej przemocy poniosą konsekwencje swoich działań. Ważne jest, że chodzi o implikacje, które nie są przewidziane prawem, a w rozumieniu samych sprawców (oraz części opinii publicznej) mogą okazać się niewspółmierne lub niesprawiedliwe. Mówiąc inaczej, dyskusja na temat, jak zatrzymać przemoc seksualną wobec kobiet, doszła do momentu, w którym pytamy, czy kobiety powinny karać mężczyzn za przemoc, której się dopuścili, w sposób, nad którym mężczyźni nie będą mieć kontroli. To moim zdaniem sedno tej rozmowy. Centralną sprawą jest przesunięcie władzy z rąk mężczyzn w ręce kobiet, które może dokonać się przez media społecznościowe.

Moja odpowiedź w odniesieniu do tego punktu jest jedna.

Przemoc mężczyzn wobec kobiet i bezkarność sprawców trwają o wiele za długo. Wobec bezradności systemowej jedyną sensowną kontrą jest indywidualna i zbiorowa sprawczość kobiet. Gdy dochodzi do przemocy bezwzględnym priorytetem jest zaś jej zatrzymanie. Jeśli droga do tego momentu wiedzie przez naznaczenie sprawców w internecie, a konkretne kobiety są gotowe zdecydować się na taki krok, to mają do tego pełne i oczywiste prawo. To prawo do decydowania o sobie i samoobrony.

I jeszcze jedno. Najskuteczniejszym rozwiązaniem problemu przemocy jest powstrzymanie się od jej stosowania. Jeśli więc strach przed karą – w subiektywnym odczuciu dotkliwą, bolesną i, na skutek wykorzystania mediów społecznościowych, nieprzewidywalną – powstrzyma jakiegokolwiek mężczyznę od przemocy, jestem na „tak”. Jestem za zmianą, której częścią jest obawa mężczyzn przed konsekwencjami przemocowych działań (sic!) – również przed społecznym ostracyzmem i zwykłą ludzką niechęcią.

Czy oczekuję zbyt wiele? Moim zdaniem nie. Czy więc mamy szanse na taki obrót spraw?

#Metoo było dla mnie momentem nadziei, w którym pomyślałam, że zmiana jest możliwa. Niestety nie trwało to długo. I tu dochodzimy do drugiego kluczowego pytania – jakie zachowania w odpowiedzi na głosy kobiet mówiące o przemocy seksualnej uznajemy za właściwe.

W przypadku „Papierowych feministów” naprzeciwko realnych i nieanonimowych kobiet, które ujawniły przemoc, stanęli komentatorzy i komentatorki, z często niebagatelnym kapitałem i rozpoznawalnością medialną, podsuwający kolejne wątpliwości i znaki zapytania.

Czy nie lepiej było pójść na policję, poprosić dziennikarza o śledztwo, skoordynować tej akcji z kimś innym? Czy nie słuszniej bardziej ważyć słowa, opublikować to w innym medium, napisać o tym, a nie o tamtym? Czy nie można tego było zrobić bardziej „profesjonalnie”? Czy nie warto było przeprowadzić tego tak jak w Szwecji? Albo w Hollywood?

Podnoszenie tego typu pytań w ciągu zaledwie kilkunastu czy kilkudziesięciu godzin po tak dramatycznym wyznaniu kobiet to według mnie patriarchat w czystej postaci. Formułowanie pytań retorycznych, jak również rad i rekomendacji, to odsunięcie się od kobiet i ich publiczne pouczanie z poziomu eksperckiego fotela. To zajęcie pozycji chłodnego dystansu i intelektualnej wyższości. Pozycji, która, jak pokazało #metoo, połączyła „narodowych”, liberalnych i lewicowych publicystów. W Polsce mężczyznom o skrajnie różnych politycznych sympatiach równie łatwo naucza się o tym, jak kobiety „powinny” informować o własnych doświadczeniach.

Na podawaniu w wątpliwość decyzji autorek „Papierowych feministów” o tym, jak mówić o własnym doświadczeniu oraz samych doświadczeń, się nie skończyło.

Kilka dni po publikacji „Papierowych feministów” kilkadziesiąt osób tzw. ludzi kultury, w tym m.in. osób ze środowisk, do których należeli sprawcy, postanowiło stanąć w obronie „podstawowych wartości demokratycznego społeczeństwa”. Autorzy i autorki listu poczuli się w obowiązku pouczyć o fundamentalnej zasadzie „domniemania niewinności” oraz konstytucyjnym „prawie do obrony”. Zamiast krzywdy kobiet i ich sprawczego głosu, na pierwszy plan wysunięto części składowe systemu, który w żaden sposób nie chroni kobiet przed przemocą seksualną. I sugerując, że ujawnienie przemocy w internecie odbiera oskarżonym „prawo do sprawiedliwego procesu”, zaczęto robić coś wyjątkowo szkodliwego – odwracać pozycję ofiar i sprawców, tworząc obraz, w którym wszyscy są ofiarami tej samej sytuacji. Elity z kapitałem i pomysłem, by zdefiniować „standardy proceduralne i etyczne”, wysłały jasny sygnał nie tylko do autorek „Papierowych feministów”, ale do kobiet w ogóle.

W tym miejscu całkowicie różnię się od oceny Korolczuk. Zgadzam się bowiem z poglądem, że jeśli jedyną reakcją intelektualnego salonu, w którym miała miejsce przemoc, napastowanie seksualne i poniżanie kobiet, jest list otwarty w obronie liberalnej demokracji lub rozważania o feministycznych debatach zza oceanu i sprzed dekad, to jest to nie tylko erudycyjna ściema, ucieczka od konfrontacji z tematem, ale przede wszystkim przesłanianie cierpienia konkretnych kobiet.

I nie jest to kwestia personalna czy osobista „wymiana ciosów”. To dotknięcie sprawy fundamentalnej i stricte merytorycznej. To pytanie o to, pod jakimi warunkami kobiety ujawniające przemoc seksualną mogą liczyć na empatię i troskę, zwłaszcza ze strony tych, którzy nadają ton publicznej debacie.

Wartości mają sens tylko w działaniu. Zaufanie do kobiet, które mówią o przemocy, to nie sprawa subiektywnego wyboru, lecz kwestia polityczna. Trzymając stronę kobiet, stajemy po stronie tych, którym społeczeństwo odmawia bezpieczeństwa, a zarazem wiarygodności. Kiedy więc pięć dziewczyn, które przetrwały przemoc, zabiera głos, jedynie słuszną postawą z perspektywy walki z przemocą jest solidarność, wynikająca z adekwatnego rozpoznania układu społecznych sił i systemu nierówności, w którym żyjemy.

Zaufanie do kobiet to też postulat czysto praktyczny. Oczywistych pomysłów, które formułuje Korolczuk, nie da się bowiem zrealizować, podważając słowa kobiet. Nie zbudujemy długofalowych strategii przeciwdziałających przemocy, reagując na głosy kobiet ich pouczaniem i recenzowaniem.

I na koniec jeszcze jedno. Debacie #metoo towarzyszy całkowita bezradność mężczyzn, w tym również tych przynależących do lewicowych i liberalnych środowisk. Chcę to krótko zaznaczyć – specjaliści od nierówności społecznych i odmiany słowa „kapitał” przez wszystkie przypadki, odnotowując wagę praw kobiet jako narzędzia w „zwycięstwie nad PiS-em”, po ujawnieniu sprawcy przemocy we własnych środowiskach nie zrobili z tym faktem NIC. To kubeł zimnej wody. Lewicowy i liberalny salonik nie był w stanie zająć się własną hipokryzją. „Papierowi feminiści” mają swoich indolentnych kumpli – bezsilnych i bezczynnych wobec przemocy seksualnej, której dopuszczają się koledzy. To zła wiadomość.

Jedyna nadzieja w kobietach. I w tym, że nasza cierpliwość zdaje się właśnie kończyć. Walka z przemocą trwa. A my możemy zrobić z #metoo wszystko, na co się zdecydujemy.

Tekst pochodzi z profilu autorki na Facebooku i został opublikowany za jej zgodą.

Dr Marta Rawłuszko – socjolożka, badaczka społeczna, feministka, współzałożycielka Towarzystwa Edukacji Antydyskryminacyjnej (TEA), lesbijka, autorka rozdziału o kobietach nieheteroseksualnych w najnowszym raporcie Kampanii Przeciw Homofobii, założycielka Funduszu Feministycznego. Pochodzi z Bydgoszczy.

Szwecja zatwierdziła nowe prawo uznające seks bez zgody za gwałt

Szwedzki parlament głosował za zaostrzeniem przepisów krajowych dotyczących przestępstw seksualnych.

Szwecja przyjęła nową ustawę stwierdzającą, że seks bez wyraźnej zgody jest gwałtem. Zgoda musi być wyrażona słownie lub poprzez nie budzące wątpliwości zachowanie. Jeśli seks  nie jest w pełni dobrowolny, zostanie uznany za przestępstwo, bez względu na to, czy użyto przemocy, czy groźby. Bierność ofiary nie będzie uznawane za zgodę. Prawo będzie obowiązywało od 1 lipca.

Prokuratorzy nie będą już musieli w celu ustalenia czy do gwałtu doszło udowadniać, że użyto przemocy ani tego, że ofiara znajdowała się w trudnej sytuacji. Zgodnie z wcześniejszymi przepisami prokuratorzy musieli udowodnić, że sprawca użył  przemocy lub groźby  lub że wykorzystano jej bezradność (np. gdy była pod wpływem alkoholu), by móc zasądzić wyrok skazujący za gwałt.

„Jeśli osoba chce zaangażować się w czynności seksualne z osobą, która pozostaje nieaktywna lub daje niejednoznaczne sygnały, będzie musiała dowiedzieć się, czy druga strona jest chętna”.

„To tylko jeden krok z wielu, aby osiągnąć cel, w którym seksualność każdego człowieka jest w pełni szanowana” – powiedziała Maria Arnholm, członkini Partii Liberalnej podczas parlamentarnej debaty.

Parlament wezwał także rząd do przedstawienia rozwiązań dotyczących zwiększenia wyroków za gwałt i wyjaśnienia dlaczego stosunkowo wysoki odsetek zgłaszanych przypadków gwałtu nie prowadzi do zwiększenia liczby wyroków skazujących.

W 2015 r. zaledwie 22 procent wszystkich przestępstw seksualnych (w tym zarówno tych poważniejszych, jak i stosunkowo mniej poważnych) prowadzonych  przez policję lub wymiar sprawiedliwości zakończyło się skazaniem sprawcy lub innym rodzajem kary. Wraz z nowym ustawodawstwem, zatwierdzonym w szwedzkim parlamencie 257 głosami przeciwko 38, Szwecja dołącza do innych krajów europejskich, takich jak Wielka Brytania i Niemcy, gdzie seks bez zgody uważa się za gwałt.

Źródło: BBC, The Local

 

Przemoc wobec kobiet w bliskich związkach – wspólna definicja dla wszystkich krajów UE

„To każdy akt fizycznej, psychicznej, seksualnej lub ekonomicznej przemocy, która ma miejsce między obecnymi lub byłymi małżonkami lub partnerami, bez względu na to, czy sprawca mieszka czy nie mieszka z ofiarą” – taką wspólną definicję przemocy w bliskich związkach dla wszystkich krajów Unii Europejskiej proponuje Europejski Instytut Równości Kobiet i Mężczyzn (EIGE) w opracowanym słowniku dotyczącym przemocy wobec kobiet.

Słownik zawiera szczegółowy przegląd europejskich, międzynarodowych i krajowych definicji trzech najpoważniejszych form przemocy wobec kobiet: gwałtów, zabójstw kobiet i przemocy w bliskich  związkach oraz proponuje jednolite definicje dla tych trzech form przemocy. O definicji gwałtu pisałyśmy w artykule „Jedną wspólną definicję m.in. gwałtu proponuje Europejski Instytut ds. Równości Płci”.  

EIGE  oprócz ogólnej definicji przemocy w bliskich związkach proponuje także ujednolicone definicje dla wszystkich czterech rodzajów przemocy  – fizycznej, psychicznej, seksualnej i ekonomicznej. I tak wg Słownika

  1. przemoc fizyczna: każde działanie, wobec obecnej/go lub byłej/go partnerki /partnera, które powoduje fizyczną krzywdę w wyniku bezprawnego użycia siły fizycznej. Przemoc fizyczna może przybrać m.in. formę  poważnego lub drobnego ataku, pozbawienia wolności i zabójstwa;
  2. przemoc seksualna to wszelkie akty seksualne dokonane bez zgody ofiary. Przemoc seksualna może mieć  formę gwałtu lub napaści na tle seksualnym;
  3. przemoc psychiczna to każde działanie lub zachowanie, które powoduje szkodę psychiczną partnerki/partnera lub byłej/go partnerki/partnera. Przemoc psychiczna może przybrać formę m.in. przymusu, zniesławienia, słownego obrażania lub nękania;
  4. przemoc ekonomiczna to każde działanie lub zachowanie, które powoduje szkodę ekonomiczną partnera. Przemoc ekonomiczna może przybrać m.in. takie formy jak  zniszczenie mienia, ograniczenie dostępu do finansów, edukacji lub rynku pracy czy nie wywiązywanie się ze zobowiązań finansowych jak na przykład alimenty.

W polskim ustawodawstwie nie mówi się o przemocy w bliskich związkach, lecz o przemocy w rodzinie, która w Ustawie o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie zdefiniowana jest jako:

„jednorazowe albo powtarzające się umyślne działanie lub zaniechanie naruszające prawa lub dobra osobiste członków rodziny (małżonek, wstępny, zstępny, rodzeństwo, powinowaty w tej samej linii lub stopniu, osoba pozostająca w stosunku przysposobienia oraz jej małżonek, a także osoba pozostająca we wspólnym pożyciu oraz innych osób wspólnie zamieszkujących lub gospodarujących), w szczególności narażające te osoby na niebezpieczeństwo utraty życia, zdrowia, naruszające ich godność, nietykalność cielesną, wolność, w tym seksualną, powodujące szkody na ich zdrowiu fizycznym lub psychicznym, a także wywołujące cierpienia i krzywdy moralne u osób dotkniętych przemocą”.

Z kolei Art207. § 1. Kodeku Karnego mówi o tym, że „Kto znęca się fizycznie lub psychicznie nad osobą najbliższą lub nad inną osobą pozostającą w stałym lub przemijającym stosunku zależności od sprawcy albo nad małoletnim lub osobą nieporadną ze względu na jej stan psychiczny lub fizyczny, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.”

Jak widać z powyższych definicji w polskim prawie przemoc w rodzinie może dotyczyć wszystkich jej członków – nie tylko małżonków/partnerów. Ale trudno jednoznacznie stwierdzić, czy ustawa obejmuje byłego partnera/ małżonka, jeśli nie mieszkają razem.  Ponadto w polskim prawie brakuje odniesienia do przemocy ekonomicznej.

W polskiej ustawie nie ma mowy także o przemocy wobec kobiet czy przemocy ze względu na płeć.

Tekst: Joanna Piotrowska, fundacja Feminoteka

Źródło: Glossary of definitions of rape, femicide and intimate partner violence 

Pulitzer za ujawnienie molestowania seksualnego

Za wpływowe dziennikarstwo, które ujawniło potężnych i bogatych przestępców seksualnych, w tym zarzuty przeciwko jednemu z najbardziej wpływowych producentów w Hollywood, pociągając ich do  odpowiedzialności za długo tłumione oskarżenia dotyczące brutalności i uciszaniu ofiar – troje dziennikarzy „New York Timesa” i „New Yorkera” – Jodi Kantor, Megan Twohey i Ronan Farrow otrzymało nagrodę Pulitzera w kategorii „służba publiczna”.

Tekst Ronan Farrow z New Yorkera ujawnił nie tylko fakty molestowania seksualnego Harveya Weinsteina, ale także złożony system prywatnych detektywów, prawników i umów o nieujawnianiu, które Weinstein stosował, by ukryć swoje przestępstwa. Znany producent filmowy molestował i gwałcił kobiety przez kilkadziesiąt lat.  Dwie reporterki z New York Times – Jodi Kantor i Megan Twohey – po raz pierwszy donosiły o prześladowaniach seksualnych Weinsteina 5 października 2017 r.

Artykuły zamieszczone w gazetach dały początek ogólnoświatowej akcji #MeToo przeciwko wykorzystywaniu seksualnemu kobiet. Hasło #MeToo zostało spopularyzowane przez amerykańską aktorkę Alyssę Milano właśnie po ujawnieniu, że Harvey Weinstein – jeden z największych producentów filmowych w Hollywood – molestował seksualnie wiele kobiet.

15 października 2017 roku Milano zachęcała do rozpowszechnienia tego zwrotu w ramach kampanii uświadamiającej. Na Twitterze napisała: „Gdyby wszystkie kobiety, które były kiedyś molestowane seksualnie, napisały „ja też” w swoich statusach, być może udałoby się pokazać ludziom, jaką skalę ma to zjawisko.

Nagroda Pulitzera to jedno z najbardziej prestiżowych wyróżnień, przyznawane w Stanach Zjednoczonych od 1917 roku za osiągnięcia w dziennikarstwie, literaturze i kompozycji muzycznej. Zwycięzcy otrzymują świadectwo i czek na 10 tysięcy dolarów.

Źródło: pulitzer.org, New Yorker

Polska z najlepszym w Europie wskaźnikiem w obszarze przemocy

Średni europejski wskaźnik dla przemocy wobec kobiet wynosi  27,5 punktów na 100 (im wyższy wynik, tym gorsza sytuacja). Polska ze wskaźnikiem 22,1 i plasuje się na pierwszym miejscu. Ostatnie zajmuje Bułgaria z wynikiem 44,2 punktów.

Zaktualizowany Wskaźnik Równości Płci 2017 przygotowany przez Europejskich Instytut Równpości koebit i Mężczyzn (EIGE) po raz pierwszy uwzględnił dodatkowy obszar – przemoc wobec kobiet. Wcześniej nie było to możliwe, ponieważ do 2014 roku brakowało danych dla całej Unii Europejskiej dotyczących przemocy wobec kobiety, które byłyby wiarygodne i porównywalne. Ankieta została zbudowana w oparciu o wyniki ankiety Agencji Praw Podstawowych (FRA), która badała skalę zjawiska przemocy wobec kobiet we wszystkich krajach Unii Europejskiej opublikowanych w 2014 roku. To odpowiedzi na zawarte w niej pytania posłużyły do utworzenia Wskaźnika w tym obszarze. Przypomnijmy, że Polska w wynikach badań FRA wypadła bardzo dobrze. Najgorsze wyniki miały takie kraje jak chociażby Szwecja czy Norwegia.  

Z perspektywy statystycznej, problematyki przemocy wobec kobiet nie można traktować tak samo jak podstawowych obszarów Wskaźnika Równości Płci (o pozostałych obszarach uwzględnionych we Wskaźniku piszemy TU), ponieważ nie mierzy on różnic między kobietami i mężczyznami. Natomiast mierzy i analizuje doświadczenia kobiet związane z przemocą. W przeciwieństwie do innych obszarów Wskaźnika, celem głównym nie jest zmniejszenie różnic dotyczących przemocy doświadczanej przez kobiety kobiet i mężczyzn, ale całkowite wyeliminowanie przemocy. Ta podstawowa różnica między badanymi obszarami Wskaźnika Równości Płci a przemocą wobec kobiet uzasadnia fakt, że obszar ten jest traktowany odmiennie.

EIGE stosuje skalę od 1 do 100, gdzie 1 oznacza sytuację, w której przemoc nie istnieje, a 100 sytuację, w której przemoc wobec kobiet jest niezwykle powszechna, bardzo dotkliwa i nie ujawniona, czyli im wyższy wynik, tym zjawisko przemocy wobec kobiet w danym państwie jest poważniejsze. Dzięki temu mamy porównywalny wskaźnik przemocy wobec kobiet w całej Unii Europejskiej i każdym państwie członkowskim.

Struktura pomiaru w dziedzinie przemocy wobec kobiet mierzy trzy aspekty: rozpowszechnienie, dotkliwość i skala ujawnienia.

Średni wynik dla Unii Europejskiej wynosi 27,5 na 100, co pokazuje, że zjawisko to jest rozpowszechnione, poważne i zaniżone. Wyniki poszczególnych krajów członkowskich wahają się od 22,1 w Polsce do 44,2 w Bułgarii. Najwyższy wynik w Bułgarii wynika głównie z wysokiej skali nieujawniania zjawiska przemocy, która jest ponad trzykrotnie wyższa niż średnia w UE (odpowiednio 48,6 i 13,4; w Polsce wskaźnik ten wynosi 12,4).

Najgorszy wynik Polska osiągnęła w obszarze nazwanym „dotkliwość”. Chodzi tu o skutki, jakich doświadczają kobiety w wyniku przemocy. Odsetek kobiet, które doświadczyły konsekwencji zdrowotnych przemocy fizycznej i / lub seksualnej od 15. roku życia wynosi dla Polski  77,9 przy średniej europejskiej 68,9. W pozostałych obszarach wyniki dla Polski są lepsze niż średnia europejska.

Nowe sposoby pomiaru rzucają światło na szerokie spektrum przemocy wobec kobiet, która obejmuje od nękania do śmierci (kobietobójstwo). Pomaga także mierzyć formy przemocy, takie jak handel ludźmi, przemoc ze strony partnera, napaść na tle seksualnym i gwałt. To narzędzie może pomóc państwom członkowskim, które ratyfikowały Konwencję Stambulską, w realizacji zobowiązań z niej wynikających m.in. w zakresie monitorowania i sprawozdawczości.

„Przemoc wobec kobiet jest zarówno przyczyną, jak i konsekwencją nierówności płci. W społeczeństwach, które tolerują przemoc, nie karzą sprawców i obwiniają ofiary, kobiety rzadziej o tym mówią. Aby zakończyć kulturę ciszy i obwinianie ofiar, potrzebujemy silniejszej reakcji ze strony rządów, policji i wymiaru sprawiedliwości. Kobiety muszą wiedzieć, że ich roszczenia zostaną potraktowane poważnie, a sprawiedliwość zostanie przekazana, aby mogli przywrócić życie na właściwe tory „- powiedziała Virginija Langbakk, dyrektor Europejskiego Instytutu ds. Równości Kobiet i Mężczyzn (EIGE).

Najwyższy wynik dla Polski może zaskakiwać, bo jak doskonale wiedzą polskie ekspertki i eksperci zajmujący się tematem przemocy wobec kobiet, zjawisko to nie jest w Polsce traktowane z należytą powagą. Nawet w ustawie o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie i wynikających z niego programów nie znajdziemy zapisów dotyczących przemocy wobec kobiet czy przemocy ze względu na płeć. Cały czas wiele gromadzonych danych statystycznych jest niepełnych i nie pokazuje faktycznej skali tego zjawiska. Wynik może budzić zdziwienie także dlatego, że w innych obszarach Wskaźnika Równości EIGE 2017 Polska wypada dość blado. Może wyjaśnieniem jest komentarz FRA do badań: „Równouprawnienie płci może być przyczyną większej częstotliwości ujawniania przypadków przemocy wobec kobiet. Jest też bardziej prawdopodobne, że w społeczeństwach, w których panuje większe równouprawnienie, przypadki przemocy wobec kobiet będą traktowane i zwalczane bardziej otwarcie”. I zatem odwrotnie – im mniejsza świadomość równouprawnienia i dyskryminacji w społeczeństwie, tym większy opór przed ujawnianiem przypadków przemocy.

Nasze wątpliwości budzi także, że jak nie robiąc właściwie nic  (dla przykładu – ostatnia rządowa kampania dotycząca przemocy wobec kobiet miała miejsce w 2005 roku) można osiągnąć tak wiele. Jednak, skoro uważamy za wiarygodne wyniki Wskaźnika Równości Płci 2017 w innych obszarach, powinniśmy dać wiarę i temu, i cieszyć się z osiągniętego wyniku. Nie usprawiedliwia to jednak zaprzestania podejmowania wysiłków w tym obszarze. Spoczywa na nas odpowiedzialność za to, by dawać przykład innym krajom jak radzić sobie z problemem przemocy wobec  kobiet i jakie są dobre praktyki, które pozwoliły Polsce na osiągnięcie tak wysokiego wskaźnika. Same jesteśmy ich ciekawe.

Cały raport w j. angielskim dostępny jest TU

Opracowała: Joanna Piotrowska

Francja: mandaty za molestowanie seksualne w miejscach publicznych

Francja wprowadzi nowe przepisy, mające na celu zwalczanie molestowania i wykorzystywania seksualnego w miejscach publicznych. Przygotowywana ustawa przewiduje karanie mandatami na miejscu wydarzenia.

Kary za nękanie na ulicy  wahać się będą od 90 do 750 EUR (400-3000 PLN). Grzywna ta może być  wyższa w przypadku recydywistów bądź też innych obciążających okoliczności.

– Wysokość kary ma z jednej strony odstraszać potencjalnych sprawców, a z drugiej chodziło nam o to, by sprawca mógł zapłacić mandat na miejscu, dzięki czemu prawo będzie skuteczne  – tłumaczy Marlene Schiappa, ministerka ds. Równości.

Karane będą m.in, takie zachowania jak gwizdanie, nieprzyzwoite uwagi lub agresywne wymuszanie podania numeru telefonu, poniżające lub upokarzające komentarze czy też agresywne i obraźliwe zachowanie seksualne lub seksistowskie wobec innej osoby osoby w miejscu publicznym.

Schiappa nie zgadza się z zarzutami, że takie zapisy zabiją flirt.  – Jest dokładnie odwrotnie. Chcemy zachować flirt, rycerstwo i l’amour a la francaise, ale przy założeniu, że najważniejsza jest zgoda. – Między dorosłymi osobami, które wyrażają zgodę, wszystko jest dozwolone – możemy uwodzić, rozmawiać, ale jeśli ktoś powie „nie”, to oznacza ono „nie” i koniec – dodaje ministerka.

Zmiany te mają we Francji wysokie poparcie społeczne. Przeprowadzony  sondaż pokazał, że aż 92% osób we Francji uważa te rozwiązania za słuszne.

Projekt ustawy zostanie przedyskutowany w parlamencie w ciągu najbliższych kilku miesięcy.

Mandaty za molestowanie seksualne w miejscach publicznych to tylko jedno z kilku rozwiązań wprowadzanych w ramach akcji rządu francuskiego „Zero tolerancji dla molestowania seksualnego”. Zostanie także uruchomiona specjalna linia telefoniczna czynna 24 godziny na dobę,  ustawa zmieni także wiek na 15 lat, w którym osoba małoletnia jest uznawana za zdolną do wyrażenia zgody na stosunek seksualny z osobą dorosłą w ​​wieku powyżej 18 roku żcyia. Nowe prawo zapewni także osobom, które zostały zgwałcone jako dzieci, więcej czasu na złożenie skargi – termin ten wydłużono o dodatkowe 10 lat. Ustawa zwiększy także  sankcje wobec cyberprzemocy i molestowaniu seksualnemu w sieci, zwłaszcza w przypadkach grupowych ataków wobec jednej osoby.

Źródło: The Week, The Guardian

[rekrutacja zakończona] Feminoteka zaprasza na jogę dla kobiet po doświadczeniu traumy

[rekrutacja zakończona] Jeśli jesteś mieszkanką Warszawy i doświadczyłaś przemocy i w związku ze stresem wywołanym przemocą masz m.in.  takie objawy jak:  wysoki poziom niepokoju, labilność emocjonalną (zalewające uczucia), stały, podwyższony stan czujności, trudne do zatrzymania, negatywne myśli, powracające obrazy przeżytych doświadczeń,  zaburzenia snu, proponujemy ci udział w warsztatach jogi specjalnie przygotowanych dla kobiet po doświadczeniu traumy.

Wiele kobiet, które doświadczyły przemocy, latami boryka się z psychicznymi konsekwencjami tego zjawiska, wynikającymi z długotrwałego stresu, co utrudnia lub wręcz uniemożliwia im normalne i satysfakcjonujące życie. Proponowany przez nas warsztat jogi prowadzony przez psycholożkę z wieloletnią praktyką, jest pomocą w poradzeniu sobie ze skutkami przeżytej traumy.

Z perspektywy jogi, konsekwencje psychologiczne nierozwiązanej traumy są  nie tyle problemem psychologicznym, co symptomem zaburzenia działania układu nerwowego. Poprzez stosowną praktykę można wspomóc proces samoregulacji ciała i tym samym zniwelować cierpienie.

Trauma jest w pewnym sensie stałą częścią życia. Wypadki, straty, przemoc towarzyszą ludzkiej egzystencji niezależnie od stopnia rozwoju cywilizacji. Nasze ciała i umysły posiadają wszystkie możliwe mechanizmy powrotu do równowagi i dobrostanu, potrzebujemy tylko pozwolić im zadziałać.

Joga jest starożytną techniką pracy z ciałem dysponującą takimi narzędziami jak praktyka oddechowa (pranajama), praktyka układania ciała w określonych pozycjach (asany), praktyka stymulowania przepływu energii w ciele poprzez naciskanie punktów akupresurowych (mudry),   angażowanie umysłu (medytacja), praca z dźwiękiem(mantra). Użycie ich we właściwy sposób  pomaga ciału w powrocie do swojego naturalnego rytmu i odzyskaniu utraconej równowagi. Zajęcia są prowadzone w nurcie Jogi Kundalini.

Celem praktyki jogi dla osób po traumie jest pozytywna zmiana wynikająca z przekroczenia trudnego doświadczenia, w wyniku której osiągamy wyższy niż dotychczas poziom funkcjonowania, zdolności adaptacyjnych, rozumienia samej siebie. Z badań porównujących skuteczność jogi w pracy z osobami po doświadczeniu traumy i terapii w nurcie behawioralno-poznawczym (CBT) wynika podobna lub wyższa skuteczność jogi w porównaniu z terapią. Osoby zainteresowane szczegółami dotyczącymi tej praktyki zapraszamy do tekstu Agnieszki Czapczyńskiej  Joga dla osób po doświadczeniu traumy.

Szczegóły dotyczące uczestnictwa w zajęciach:

  • Czas trwania: zajęcia będą odbywały się w środy w godzinach 18.00-20.00 w następujących terminach: kwiecień: 18.04, maj: 25.05, 9.05, 16.05, 23.05, 30.05, czerwiec: 6.06, 14.06, 20.06, 27.06.
  • Warunki uczestnictwa: konieczne jest wcześniejsze spotkanie indywidualne z prowadzącą zajęcia, kwalifikujące do udziału w warsztatach. Udział w całym cyklu (maksymalnie dwie nieobecności).
  • Osoby prowadzące: Agnieszka Czapczyńska (psychoterapeutka, trenerka Jogi Kundalini), Jola Gawęda (trenerka Wendo)

Liczba miejsc ograniczona. Zajęcia są BEZPŁATNE.

ZGŁOSZENIA telefoniczne pod nr tel. 720 908 974, we wtorki, środy i czwartki w godz. 13.00-19.00.

Warsztat odbywa się w ramach projektu „To nie Twoja wina! Stop przemocy wobec kobiet”

współfinansowanego przez Urząd Miasta st. Warszawy

LOGO_warszawa_miasto

Nagroda dla książek sensacyjnych wolnych od przemocy seksualnej wobec kobiet

Nagroda „Staunch Book” została powołana po to, by uhonorować powieści sensacyjne, w których „żadna kobieta nie jest bita, prześladowana, wykorzystywana seksualnie, gwałcona lub mordowana”.

Nagroda została utworzona przez autorkę i scenarzystkę Bridget Lawless. Zgłoszenia można wysyłać do 15 lipca, krótka lista nominowanych zostanie ogłoszona w październiku, a laureat/ka zostanie ogłoszona 25 listopada w  Międzynarodowym Dniu Przeciwdziałania Przemocy wobec Kobiet. Lawless, pomysłodawczyni i fundatorka nagrody pieniężnnej w wysokości 2 tysięcy funtów, dołączy do jury;  zasiądzie w nim także Doon Mackichan, aktorka i pisarka, autorka dokumentu BBC Radio 4 na temat przemocy wobec kobiet w telewizji (Body Count Rising).

„Czas na coś bardziej oryginalnego” – pisze Lawless na stronie internetowej Staunch Book Prize. „Ponieważ przemoc wobec kobiet w literaturze osiąga niedorzeczne maksimum, nagroda ma zachęcić pisarzy książek sensacyjnych do trzymania nas w napięciu bez uciekania się do starych klisz – w szczególności przedstawiania postaci kobiecych, które są napastowane seksualnie (nawet jeśli są  „niezbędne do spisku”) lub zlikwidowane (nawet jeśli w genialny sposób).”

Lawless postanowiła ufundować nagrodę po obejrzeniu zbyt wielu filmów przedstawiających gwałt jako element fabuły podczas zeszłorocznych Baftas. Choć Lawless ma prawo do głosowania na filmy podczas konkursu, ale w tym roku wstrzymała się, tłumacząc na łamach Guardiana, że nie miała pewności, czy filmy te były wolne od oskarżeń o wykorzystywanie seksualne aktorek, które przetoczyły się przez Hollywood w związku z oskarżeniami wobec producenta Harveya Weinsteina.

„Pomyślałam, że mogę zrobić jedną małą rzecz i że zacznę od książek. (…) Jest zbyt wiele książek, w których kobiety są gwałcone lub mordowane tylko po to, by śledczy lub główny bohater mógł pochwalić się swoimi umiejętnościami. Chodzi mi o pisarzy wymyślających historie, które nie muszą opierać się na przemocy seksualnej. Czy nie ma innych historii?” – pyta fundatorka nagrody.

Nagroda promować będzie powieści sensacyjne (thrillery) – kryminalne, psychologiczne, komedie i inne publikowane tradycyjnie, samodzielnie i jeszcze nie opublikowane, w których żadna kobieta nie jest „bita, prześladowana, wyzyskiwana seksualnie, gwałcona lub mordowana.

„Z pewnością nie tylko ja mam coraz bardziej dość fikcyjnych obrazów przemocy wobec kobiet, które dzieją się w książkach, filmach i telewizji. Takie przedstawienia kobiet normalizują to, co dzieje się z kobietami w prawdziwym świecie. Ale wiem, że są pisarze tworzący ekscytującą i skomplikowaną historię, nie wykorzystując kobiet „- pisze Lawless  na stronie internetowej nagrody.

Lawless przyznaje, że nie wszystkie powieści sensacyjne pokazujące zbrodnie przeciwko kobietom są nieuzasadnione lub wyzyskujące. „Oczywiście są dobre thrillery, które zajmują się tym tematem, ale nie dla nich jest ta nagroda” – powiedziała. „To, w jaki sposób postrzegamy kobiety przedstawiane i traktowane w powieściach, rozprzestrzenia się na cały świat. Ta bitwa jest daleka od wygranej, ale zdecydowanie nadciąga zmiana. Ludzie mają tego dość. Oto moja alternatywa. „

Źródło: The Guardian i strona Staunch Book Prize

„Monologi waginy” wracają po 20 latach

monologiwaginyPamiętam jak pod koniec, zdaje się, lat 90. działaczki feministyczne, moje koleżanki, nie czekając na polskie wydanie książki, tłumaczyły na własną rękę fragmenty „Monologów waginy”, by potem odczytywać je na rozmaitych spotkaniach i konferencjach. Zanim książka wyszła, w naszym środowisku była już kultowa. A gdy już się pojawiła, stała się obowiązkową pozycją na feministycznych półkach. 

Poradnia K właśnie wznawia „Monologi waginy” Eve Ensler – kultowy zbiór bezpruderyjnych i szczerych tekstów o seksualności i traumatycznych przejściach kobiet. To głos w obronie kobiet, przeciwko przemocy we wszelkich postaciach; takie  przesłanie potrzebne jest w Polsce akurat teraz, kiedy ich prawa są zagrożone i trzeba o tym głośno mówić – czytamy  w materiale informacyjnym wydawnictwa.

Nie sposób się nie zgodzić.

„Monologi waginy”, najpierw jako monodram, odniosły ogromny sukces na Broadwayu i zostały określone przez „New York Times” „prawdopodobnie najważniejszym zaangażowanym politycznie tekstem teatralnym ostatniej dekady”. Książka została przyjęta  równie entuzjastycznie i przetłumaczono ją na kilkadziesiąt języków. Po raz pierwszy ukazała się w Polsce w 2003 roku. Obecne jubileuszowe wydanie na dwudziestolecie poszerzone jest o sześć nowych historii.

Sama autorka wciąż niezłomnie działa na rzecz kobiet, starając się na różne sposoby nagłośnić kwestie przemocy wobec kobiet, a zwłaszcza przemocy seksualnej. Sukces „Monologów” stał się początkiem globalnego ruchu V-Day przeciwko przemocy wobec kobiet, a potem z tego ruchu wyrosła kolejna inicjatywa Eve Ensler ogólnoświatowa – akcja One Billion Rising (w Polsce Nazywam się Miliard).

Po fali gwałtów w USA w 2011 roku Eve Ensler napisała:
Mam dość mówienia o gwałcie pięknymi słówkami. To trwało zbyt długo; byłyśmy zbyt wyrozumiałe. To nasza kolej, by GWAŁTOWNIE domagać się uwagi, w każdej szkole, w parku, w radiu, w telewizji, domu, biurze, fabryce, obozie dla uchodźców, bazie wojskowej, szatni, nocnym klubie, alejce, sali sądowej, ONZ. Ludzie muszą – raz na zawsze – zdać sobie sprawę z tego, jak to jest, gdy twoje ciało przestaje być twoje, gdy twój świat rozpada się jak domek z kart, a psychika zostaje rozdarta na strzępy. Musimy połączyć się we wspólnym buncie i pasji, by zmienić sposób myślenia o gwałcie… 
Żyjemy na planecie, na której w ciągu swojego życia około miliarda kobiet padnie lub padło ofiarą gwałtu. MILIARD KOBIET! I zapowiedziała akcję „Powstanie Ofiar Gwałtu – ONE BILLION RISING” na Walentynki 2013 roku.

To protest przeciwko przemocy w formie tańca. Co roku w Walentynki, 14 lutego, cały świat tańczy i protestuje przeciwko różnym formom przemocy wobec kobiet, nagłaśnia problem i domaga się zmian. Od samego początku także w Polsce.

„Każdego roku w Stanach zgwałconych zostaje pięćset tysięcy kobiet. Sto milionów kobiet na całym świecie obrzezano. Lista zdaje się nie mieć końca. Wypowiadam na głos słowo wagina, bo chcę, żeby te okropieństwa się skończyły. A wiem, że nie skończą się, dopóki w pełni nie przyjmiemy do wiadomości, że nadal się zdarzają. A jedynym sposobem, żeby to osiągnąć, jest pozwolić kobietom mówić – bez strachu, bez obawy przed karą czy zemstą” – Eve Ensler (fragmenty książki)

Mam nadzieję, że „Monologi waginy” wydane po raz kolejny po 20 latach dadzą, tak jak wcześniejszym pokoleniom feministek, impuls do działań i dodadzą odwagi, by mówić – bez strachu i przyczynią się do radykalnej zmiany sytuacji kobiet.

Książka do kupienia TU

Tekst: Joanna Piotrowska

 

Jedną wspólną definicję m.in. gwałtu proponuje Europejski Instytut ds. Równości Płci

„Gwałt to seksualna penetracja, zarówno waginalna, analna lub oralna, przy użyciu przedmiotu lub części ciała, bez zgody, z zastosowaniem groźby bądź innych form przymusu lub wykorzystując bezradność ofiary” – taką definicję gwałtu dla wszystkich krajów Unii Europejskiej proponuje  Europejski Instytut ds. Równości Płci (EIGE) w przygotowanym „Słowniku definicji gwałtu, zabójstwa kobiet  i przemocy w bliskich związkach”.

Słownik zawiera szczegółowy przegląd europejskich, międzynarodowych i krajowych definicji trzech najpoważniejszych form przemocy wobec kobiet: gwałtów, zabójstw kobiet i przemocy w bliskich  związkach oraz proponuje jednolite definicje dla tych trzech form przemocy.

EIGE zwraca uwagę, że różnorodność terminów używanych do definiowania przemocy wobec kobiet i różnych systemów używanych do mierzenia tego zjawiska w państwach członkowskimi UE, utrudnia porównywanie danych na poziomie europejskim. Uwspólnienie definicji i sposobu zbierania danych jest zatem niezbędne do kompleksowych i porównywalnych badań i analiz danych we wszystkich krajach UE, oceny polityk poszczególnych krajów w działaniach przeciwrzemocowych, by podnieść ich skuteczność w celu wyeliminowania zjawiska przemocy wobec kobiet.

Słownik to efekt badań przeprowadzonych przez zespół ekspertów europejskich i międzynarodowych. Analizie poddane zostały także krajowe (wszystkich krajów UE) definicje tych trzech form przemocy. W analizie pod uwagę brane były dwa rodzaje definicji: prawne (co stanowi przestępstwo z mocy prawa) i definicje statystyczne (to, co jest mierzone przez dane).

Jakie znaczenie miałaby dla kobiet zmiana definicji gwałtu w polskich zapisach?

W polskim prawie nie znajdziemy określenia „gwałt”. To, co potocznie nazywamy gwałtem, w prawie ujęte jest pod sformułowaniem „przestępstwo zgwałcenia”. Zapisy dotyczące tego przestępstwa znajdziemy w Kodeksie Karnym w artykule 197 „Przestępstwa przeciwko wolności seksualnej i obyczajności”.

Zgodnie z tymi zapisami zgwałcenie to „doprowadzenie innej osoby przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem do obcowania płciowego” (art. 197 par. 1 ). Przemoc w rozumieniu tego przepisu oznacza np. przytrzymywanie za kończyny, zatykanie ust, przygniatanie i tym podobne zachowania, które mają doprowadzić do obezwładnienia ofiary. Nie przybierają one jednak postaci np. bicia albo innych gwałtownych zachowań, sprawiających ofierze cierpienie; w takim wypadku należy już mówić o szczególnym okrucieństwie sprawcy.

Według Kodeksu Karnego art. 197 par. 2.  zgwałcenie to także „doprowadzenie osoby pokrzywdzonej do innej czynności seksualnej”.  Obcowanie płciowe, o którym mówi przepis, to, jak wyjaśniają specjaliści, stosunek heteroseksualny, homoseksualny, także stosunek oralny lub analny. Ustawodawca za zgwałcenie uznaje również (w art. 197 § 2 k.k.), między innymi doprowadzenie do innych czynności seksualnych (nieobejmujących ani obcowania płciowego, ani stosunku seksualnego, ani spółkowania), które ograniczyć się mogą na przykład do pocałunków, dotykania, głaskania, obejmowania, poklepywania, obnażania, zmuszanie do stosunku oralnego itp.

Jak widać w żadnym z tych przepisów nie znajdziemy sformułowania „bez zgody ofiary”.

Dlaczego wprowadzenie takiego zapisu jest ważne? Między innymi dlatego, że obecnie uznanie, że kobieta została zgwałcona, jeśli nie wyraziła zgody, zależy od interpretacji, wiedzy i świadomości przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości. Konsekwencje są takie, że w polskiej praktyce prawnej dane przestępstwo kwalifikuje się w sposób możliwie najbardziej przychylny dla sprawcy. 

Przykład? Chociażby zbiorowy gwałt na 17 latce w Pietrzykowicach w 2013 roku. Czterech sprawców zostało oskarżonych o to, że wykorzystali nietrzeźwość dziewczyny (co spowodowało jej bezradność i to, że nie mogła stawiać oporu) i „wielokrotnie doprowadzili ją do obcowania płciowego, powodując obrażenia ciała”. Dwaj pozostali zostali oskarżeni o doprowadzenie pokrzywdzonej przemocą do obcowania płciowego, czyli gwałt zbiorowy. Choć wszyscy mężczyźni zostali uznani za winnych, otrzymali kary w zawieszeniu. Dopiero po apelacji, oskarżeni o gwałt zbiorowy dostali wyrok bezwzględnego pozbawienia wolności, a więc więzienie na 3 lata.

Ten przykład pokazuje, że Sąd Okręgowy w Bielsku Białej, który prowadził sprawę, uznał, że nie doszło do gwałtu w przypadku czterech mężczyzn, ponieważ oni wykorzystali stan bezradności dziewczyny, ponieważ była pod wpływem alkoholu, nie zmusili jej do seksu przemocą czy też groźbą. Zatem, wg sądu, do gwałtu nie doszło.

Gdyby do polskich zapisów wprowadzić sformułowanie proponowane przez EIGE, że gwałt to seksualna penetracja bez zgody ofiary, sąd musiałby uznać, że do gwałtu doszło. Ponieważ nawet jeśli kobieta nie jest w stanie powiedzieć „tak”, bo jest nieświadoma – np. jest pod wpływem alkoholu czy z jakiegokolwiek innego powodu, brak zgody powoduje, że mamy do czynienia z gwałtem.

Jak mówiła w wywiadzie dla Onetu dr Magdalena Grabowska „dla Kodeksu karnego gwałt to jedno przestępstwo, a wykorzystanie seksualne bezradności to inna kwalifikacja. Mamy tu do czynienia z domniemaniem, że skoro nie zastosowano przemocy lub przymusu, to gwałtu nie ma. Tak jakby gwałt na pijanej kobiecie nie był gwałtem.”

Przepisy większości krajów członkowskich UE zawierają zapis dotyczący braku zgody jako jeden z wyznaczników gwałtu. Te, które jeszcze go nie mają, przygotowują się do zmian, jak na przykład Szwecja. Do tej pory – podobnie jak w Polsce –  aby oskarżyć kogoś o gwałt w Szwecji, trzeba było udowodnić, że użył gróźb lub przemocy. Po zmianie będzie to także możliwe, jeśli osoba pokrzywdzona nie powiedziała, że ma ochotę na kontakt seksualny lub w inny sposób wyraźnie nie dała do zrozumienia, że ma na to ochotę. Jeśli parlament zaakceptuje zmiany – prawo wejdzie w życie od lipca 2018 roku.

W Polsce o zmianę definicji gwałtu tak, by zawierała kwestie dotyczące zgody wciąż apelują organizacje pozarządowe zajmujące się przeciwdziałaniaem przemocy wobec kobiet. Jak do tej pory bez skutku.

Pozostałymi propozycjami definicji zawartymi w Słowniku – kobietobójtwo i  przemoc w bliskich  związkach – zajmę się w kolejnych tekstach.

Cały „Słownik definicji gwałtu, zabójstwa kobiet  i przemocy w bliskich związkach” w j. angielskim dostępny jest TU .

Tekst: Joanna Piotrowska, fundacja Feminoteka

 

Żadna wymówka nie powinna utrudniać wdrażania Konwencji Antyprzemocowej

W komunikacie z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet 2018 r. Nils Muižnieks, Komisarz Praw Człowieka Rady Europy podkreśla, że ​​politycy i środowiska opiniotwórcze powinni promować uczciwą i opartą na sprawdzonych informacjach debatę publiczną na temat Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej (Konwencja Stambulska).

– Zwalczanie przemocy wobec kobiet i przemocy domowej musi być dla nas priorytetem. Konwencja Stambulska jest nowoczesnym i wyjątkowym narzędziem mającym na celu ochronę praw kobiet, a żadna wymówka nie powinna utrudniać jej ratyfikacji i wdrożenia ” – mówi  Komisarz.

W swoim wystąpieniu podkreślił, że „przemoc wobec kobiet, we wszystkich jej formach, stanowi pogwałcenie praw człowieka i wymaga konkretnych działań ze strony państw. Konwencja Stambulska odpowiada na te potrzeby – to przełomowy dokument, który ma pomóc władzom krajowym w zapobieganiu przemocy wobec kobiet, ochronie ofiar i ściganiu sprawców.”

Komisarza szczególnie niepokoi kilka nieporozumień związanych z Konwencją propagowanych w niektórych krajach członkowskich m.in. przez polityków, aby sprzeciwić się ratyfikacji. „Niektórzy udają, że użycie słowa płeć (gender) w Konwencji ma ukryte cele i skutki. To po prostu nieprawda – dodał Komisarz.

Jak wyjaśnia w Konwencji termin ten jest używany do zdefiniowania zjawiska „przemocy opartej na płci”, przeciwko kobietom, czyli przemocy skierowanej przeciwko nim, ponieważ to kobiety najczęściej przemocy doświadczają i są na nią najbardziej narażone.  Słowo „płeć” w Konwencji służy również do stwierdzenia, że ​​”stereotypy i role płciowe” dotyczące kobiet i mężczyzn muszą być zwalczane, ponieważ odgrywają one rolę w utrwalaniu przemocy wobec kobiet.

Jego zdaniem wszelkie inne uwagi dotyczące słowa płeć (gender) zamieszczone w konwencji wynikają,  w najlepszym razie, z niedoinformowania, a w najgorszym – służą manipulacji.

Zobacz wideo z cała wypowiedzią Komisarza

WARSZAWA: Missoula – nas też to dotyczy. Rozmowa

missoulaWydawnictwo Czarne, Stowarzyszenie Kongres Kobiet oraz Fundacja Feminoteka serdecznie zapraszają na spotkanie inspirowane książką Jona Krakauera „Missoula. Gwałty w amerykańskim miasteczku uniwersyteckim” (tłum. Stanisław Tekieli). 

Spotkanie odbędzie się 6 marca w księgarni wydawnictwa Czarne, przy ul. Marszałkowskiej 43 lok.1 (na pierwszym piętrze) o godzinie 18.00.

Gościniami spotkania będą Ewa Woydyłło-Osiatyńska, psycholożka i psychoterapeutka, autorka m.in. książek „Buty szczęścia”, „Podnieś głowę”, „Zaproszenie do życia”, oraz Joanna Piotrowska, działaczka feministyczna, prezeska Fundacji Feminoteka. Moderatorką spotkania będzie Beata Prokopczuk-Daab z Wydawnictwa Czarne.

***

Badacze zjawiska gwałtów i przemocy seksualnej szacują, że ponad osiemdziesiąt procent ofiar tego rodzaju przestępstw nie zgłasza ich organom ścigania. Co sprawia, że tak mało osób decyduje się na kontakt z policją? Czy wpływ na to mają uwarunkowania kulturowe, niedoskonałe procedury prawne, społeczna relatywizacja przeżyć ofiary, a może po trosze każdy z tych czynników?

Jon Krakauer w swoim reportażu skupił się na szczegółowym opisie kilku spraw dotyczących tzw. gwałtów towarzyskich na amerykańskim kampusie uniwersyteckim w Missouli. My zastanowimy się, jak traktowane są ofiary przestępstw seksualnych przez system prawny w Polsce, w jaki sposób są odbierane przez otoczenie, o ile zdecydują się na zgłoszenie przestępstwa? Na czyje wsparcie mogą liczyć? Czy niedawne akcje publicznego potępienia sprawców przemocy seksualnej sprawią, że więcej osób przerwie milczenie? Czy jako społeczeństwo jesteśmy gotowi na wysłuchanie ofiar, czy potrafimy stworzyć im prawną, kulturową i psychologiczną przestrzeń do tego, by mogły głośno i bez obaw wyznać #metoo?
Zapraszamy do dyskusji. 

JOANNA PIOTROWSKA – pedagożka, założycielka Feminoteki. Prezeska zarządu fundacji. Trenerka samoobrony i asertywności dla kobiet i dziewcząt WenDo, trenerka i ekspertka antydyskryminacyjna, równościowa i antyprzemocowa. Absolwentka Studium Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie oraz Studium Poradnictwa i Interwencji Kryzysowej (ścieżka specjalizacyjna: pomoc psychologiczna dla krzywdzonych dzieci), organizowanego przez Instytut Psychologii Zdrowia. Członkini Rady Programowej Kongresu Kobiet.

EWA WOYDYŁŁO-OSIATYŃSKA – psycholożka i terapeutka uzależnień. Ukończyła historię sztuki na Uniwersytecie w Poznaniu oraz podyplomowe studium dziennikarskie na UW. Wykształcenie psychologiczne zdobyła w Antioch University w Los Angeles, doktorat z psychologii – na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Autorka licznych książek. Spopularyzowała w Polsce leczenie oparte na modelu Minnesota, bazującym na filozofii Anonimowych Alkoholików. Otrzymała wiele odznaczeń za osiągnięcia w dziedzinie terapii i profilaktyki uzależnień (medal św. Jerzego przyznany przez „Tygodnik Powszechny”, odznaczenie Ministra Sprawiedliwości – za pracę z uzależnionymi w więzieniach, Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski nadany przez Prezydenta RP). Członkini rady Programowej Kongresu Kobiet.