TELEFON DLA KOBIET DOŚWIADCZAJĄCYCH PRZEMOCY

Телефон для жінок, які зазнають насильства

CZYNNY PONIEDZIAŁEK-PIĄTEK
OD 11.00 DO 19.00

Активний з понеділка по п’ятницю з 14:00 до 19:00

Szukaj
Close this search box.

Kobiety, które nienawidzą kobiet

Kobiety, które nienawidzą kobiet

W piekle jest specjalne miejsce dla kobiet, które nie wspierają innych kobiet

Madelaine Albright

Jeden mnie zgwałcił. Dwa razy.

Jednak od początku. Pierwszy był ten, który, jak to się teraz modnie nazywa, molestował. Namawiał na seks i zdradę męża – tego, który dał się za mnie publicznie sponiewierać, który jest moim wsparciem, moim życiem….

Ten pierwszy zgwałcił mnie psychicznie, pomiatał mną i za nic miał moje „nie”. Pamiętam  te ohydne, śmierdzące przeżartym alkoholem i papierosami przymuszone pocałunki podpitego ratownika medycznego. Jego łapska na moim ciele, mój strach – co jeszcze mi zrobi?

Drugi bez skrupułów wykorzystał naiwność i chorobę. Zgwałcił, sponiewierał, rzucał jak dmuchaną lalką. Dwa razy pod rząd. To był gwałt numer 1. Fizyczny i psychiczny. Od niego się wszystko zaczęło. Tak. Pierwszego gwałtu dokonali mężczyźni.

Potem raz za razem następowały po sobie sytuacje, które wryły mi się w mózg i chcąc nie chcąc na zawsze pozostawią nieufność do własnej płci. Zaczęło się od razu, a właściwie jeszcze w trakcie tego wszystkiego. Po gwałcie,  tym pierwszym, chociaż wypierałam to, jak mogłam, podskórnie czułam, że już wtedy powinnam była zaufać mężczyźnie. Nie zrobiłam tego, poszłam do kobiety.

Zaczęło się od rozpaczliwego błagania o pomoc, gdy rzuciłam się z płaczem w ramiona organizatorki wyjazdu (jedynej, jak naiwnie sądziłam, pomocnej duszy na tym szkoleniu). Wydusiłam z siebie tak koszmarnie bezpośrednie, brutalne, zalane łzami słowa „on mnie zgwałcił”. Teraz, z perspektywy czasu, widzę to już jasno i klarownie. To spojrzenie, ten gest, uśmiech. Pseudo uspokajający, ale mówiący jednocześnie – nie podskakuj. Tu się o takich rzeczach głośno nie mówi. Nie lituj się nad sobą. Nie mów o tym nikomu. Nigdy nie zapomnę jej ciągłego powtarzania:  „Nie mów mężowi, bo będziesz miała kłopoty. Nie masz świadków. Ja nic nie wiem. To nie moja sprawa”. Odeszła, opuszczając mnie, pozwalając by tamten zgwałcił mnie raz jeszcze.

To był gwałt numer 2.  Od tego momentu przestałam wierzyć, że kobiety pomagają sobie w trudnych chwilach bez względu na wszystko. Gwałt na mojej naiwności i pragnieniu wiary, że potrafimy być ponad, bo jesteśmy jednej płci.

Kolejnym koszmarem była bezduszna  policjantka, która potraktowała mnie jak niechcianą, śmierdzącą osobę żebrzącą o kawałek chleba, człowieka, z którym trzeba się jak najszybciej pożegnać i zrobić wszystko, żeby już nie wrócił. Najprościej, według niej, było więc go obrazić, zniszczyć psychicznie, a na do widzenia oczernić i dać do zrozumienia, że nie wierzy się w ani jedno słowo, które powiedział. Pewnie przyszedł okraść, a ten kawałek chleba, te łzy i marny wygląd, wszystko było świetną teatralną grą.

To, jak mnie potraktowała przesłuchująca, wpisuje się w opowieści innych przesłuchiwanych po gwałcie kobiet. Chamskie odzywki, nieprzyjemny ton głosu, wmawianie nieprawdy, sugerowanie kłamstwa, przekręcanie słów… Wyliczać można by długo. Jednak fakt, iż mimo podania imienia i nazwiska sprawcy, a także świadków, ewidentnych uszkodzeń na ciele, sprawa została umorzona, przeraża najbardziej. Może zgwałcenie przez ratowników medycznych to coś, co niezbyt dobrze wygląda w statystykach? Może policja i pogotowie za bardzo „się lubią?” A może to tylko domysły zrozpaczonej, zgwałconej i sponiewieranej kobiety, która nie może zrozumieć, dlaczego jej sprawa została wyrzucona do kosza przez inną kobietę…. Kobietę, która jak nikt inny powinna rozumieć, jak potwornym czynem jest zmuszanie do zbliżeń intymnych. Przesłuchanie na policji i jego efekt był gwałtem numer 3. Sprawa się „odrodziła”  dzięki mężczyźnie – adwokatowi. Jednak musiała przejść przez prokuraturę, a w niej pracują kobiety. Tam również zostałam przesłuchana – kolejny raz, tym razem dwa dni pod rząd i okrutnie szczegółowo. Pani prokurator, owszem, miła, ale jej sympatia mało mnie interesowała, gdy okazało się, iż za moimi plecami porozumiała się ze sprawcami i w zamian za ich akceptację wyroku i uznanie ich winnymi zgodziła się nie na najniższy wymiar kary (za gwałt najniższa kara to dwa lata bezwzględnego więzienia wg Kodeksu Karnego), ale na śmieszne  „zawiasy”. Była z siebie dumna, bo zakończyła sprawę? Niczym paw rozpościerając wokół siebie swój powab, epatując kobiecością w obcisłej bluzce i krótkiej spódnicy, obwieściła mi tę nowinę. Ta sama, która wcześniej pytała, czemu wtedy miałam buty na obcasach, jak krótką miałam spódnicę i czy na co dzień noszę biżuterię. Ta sama, która wmawiała mi, że będzie domagać się najwyższego wymiaru kary. Kobieta. Ładna, powabna, kłamliwa, zdradziecka. To oraz sposób, w jaki potraktowała mnie prokuratorka wraz ze swoją koleżanką, określając moją traumę „ekscesami”, był gwałtem numer 4. Gdy wychodziłam z jej pokoju, zaraz po tym, jak powiedziała, że moja sprawa jest zakończona, wpuściła do swojego „królestwa” inną petentkę. „Ta pani ma prawdziwy problem” – rzuciła w moją stronę, jakby moja tragedia nie warta była nazwaniem nawet „problemem”.

Adwokatka oskarżonych. Pamiętam jej krzyk, piskliwy i głośny. Nie mogę przypomnieć sobie już, za co i dlaczego. Wiem natomiast, że wciąż miała do mnie o coś pretensje i wyrażała to w wyjątkowo nieetyczny sposób. Oskarżała mnie o to, że byłam zbyt atrakcyjna, a później twierdziła, iż byłam tak brzydka, że nikt by mnie nie dotknął. Wyciągnęła moje zdjęcia sprzed lat, opluła moją osobę nazywając mnie (może nie wprost) prostytutką, która wyciąga pieniądze w zamian za m.in. pozowanie. Zapomniała tylko o jednym – wszystkie fotografie wykonywał mój mąż w ramach różnych artystycznych programów, czy też zleceń.  Próbowała godzić w moją wiarygodność, wyciągając fakty, które nie miały żadnego wpływu na sprawę. Wyrywała z kontekstu kawałki mojego życia przedstawiała je w sposób sugerujący, że byłam bardzo złą kobietą. Kobieta, chociaż adwokatka, broni gwałcicieli. Za pieniądze. Jednak czy czasami ważniejszy nie jest honor? Godność? Moralność? Gwałt numer 5. Ta kobieta moją przeszłość zmieniła w historię taniej prostytutki, złośliwej zdziry wyłudzającej pieniądze szantażem. Zgniotła mnie jak kawałek niepotrzebnego papierka i wyrzuciła na śmietnik.

Wreszcie, po ponad półtora roku prowadzenia sprawy i roku toczenia się jej w sądzie, doszło do ogłoszenia wyroku. Sędzia, znowu kobieta. Długo wyliczała zarzuty. Ohydne, wstrętne. Padały słowa – przymus, siła, podstęp, stosunek, obcowanie płciowe, zmuszanie do innych czynności seksualnych. Przedstawiła obraz całej sytuacji. Wreszcie to, co chciałam usłyszeć – WINNI. Moja ręka zaciśnięta w dłoni męża. Słyszę karę. Dwa lata. Ta ulga, że wreszcie znalazła się kobieta, która rozumie, jakim potwornym przestępstwem jest gwałt…. Nie trwała długo… „Karę zawieszam na lat 5” – nie słyszałam tych słów. Nie chciałam i nie mogłam…. Nie, nie możliwe – krzyczało we mnie wszystko. Ten, który molestował również dostał „zawiasy”. Pani sędzio. To jest gwałt numer 6.

Wszyscy, którzy od momentu gwałtu chcieli sprawę zatuszować, zamieść pod dywan, a mnie przekonać, że absolutnie nic się nie stało, byli w przeważającej części kobietami. Kobiety gwałcone są, będą, a mój przypadek nie jest niczym nadzwyczajnym – to od nich słyszałam. Jak to powiedziała (mniej więcej, dokładnych słów nie pamiętam) organizatorka międzynarodowego, poważnego szkolenia „chłopakowi się zachciało i tyle”. Miał prawo. Dyrektorka szpitala, tak chętnie udzielająca się w akcjach przeciwko przemocy, broniła gwałcicieli. „Wina leży po obydwu stronach” mówiła i nie zawiesiła współpracy z mężczyznami, którzy zmusili kobietę do potwornych rzeczy,  narażając jednocześnie inne na to samo. Kto wie, co działo się w karetkach pogotowia z nieprzytomnymi, atrakcyjnymi dziewczynami? Tego nie wiem. Nie oskarżam. Mogę się jedynie zastanawiać.

Zatrważający brak empatii towarzyszył mi od początku tej sprawy. Owszem, była cała masa przedstawicielek płci żeńskiej, które doskonale rozumiały moją sytuację, wszystkie jednak były na moim poziomie, co w praktyce oznaczało – nie mające dużej mocy sprawczej. Wsparły mnie cudowne przyjaciółki, koleżanki, kochająca matka, a również milcząca, ale zawsze gotowa do pomocy teściowa. Odezwała się też np. fantastyczna fundacja, która pomogła w napisaniu wniosku do sądu, który, mam nadzieję, wykorzystam. Jednak nie o nie tu chodzi, lecz o kobiety u władzy. Urzędniczki. Te, które decydują. Te, które mogły coś z moją sprawą zrobić, sprawców ukarać –  miały w oczach udawane współczucie, a w sercach lód. Z ich ust płynęły sprzeczne informacje, empatia mieszała się z bezdusznym upokorzeniem, po zwrocie „brutalny gwałt” równie łatwo padały słowa „ekscesy po zabawie”.  Dlaczego kobiety zawiodły tak bardzo? Boli mnie to, że kobiety posiadające jakikolwiek wpływ na sprawę – od organizatorki wyjazdu na sędzi kończąc –  nie miały chęci, siły, a może odwagi, by wyciągnąć do mnie pomocną dłoń. Wiem jednak, że  dużo „zwykłych” dziewczyn jest ze mną i wierzę mocno, iż będą tępić takie zachowania, jakie opisałam. Wierzę w fundacje, edukację i moc przekazu mediów. Może następnym razem kobieta, która będzie wydawała wyrok zastanowi się, co jest ważniejsze – sprawiedliwość, czy też udowadnianie na siłę, iż jest się neutralną, co w praktyce oznacza – bycie po stronie mężczyzn. Może wreszcie przestaną bagatelizować tragedie innych kobiet i zrozumieją, że wspieranie siebie nawzajem to nie  stronniczość, lecz sprawiedliwość.

Aleksandra

Kim jest Fritzi???

A to było tak: pewnego chłodnego dnia (przełom lutego i marca 2014 roku) pracując w zaciszu Feminoteki, usłyszałam język niemiecki. A ponieważ jestem germanistką, to ciekawość wzięła górę i poszłam zobaczyć, któż to do nas przybył zza zachodniej granicy. Moim oczom ukazała się dziewczynka. Mała dziewczynka. Na oko trzyletnia. Uśmiechnięta i śmiała. Pokazała mi grę, w którą akurat grała.

Ku mojemu równie dużemu zaskoczeniu, pojawiła się na korytarzu moja ulubiona profesorka z germanistyki  na Uniwersytecie Warszawskim – Bożena Chołuj;  w towarzystwie niewiele starszego ode mnie mężczyzny, z którym to prowadziła konwersację po niemiecku. Okazało się, że to Jochen, a odważna dziewczynka to jego córka. Fritzi.

Tak oto zaczęła się moja przygoda z Fritzi.

frizi okładka

Czytając (najpierw w wersji niemieckiej) „Fritzi i ja. Czyli o lękach ojca, że nie będzie dobrą matką”, oczami wyobraźni widziałam Fritzi, która skacze dziko po kałuży. Wyobrażałam sobie też reakcję Jochen’a na uwagę przechodnia, że skoro Fritzi tak odważnie skacze po kałuży to musi być chłopcem.

Podczas wędrówek Jochen’a z małą Fritzi przez Berlin-Friedrichshain przenosiłam się razem z nimi do tej kultowej dzielnicy Berlina i przypominałam sobie mniej lub bardziej znane uliczki i lokale. Krok po kroku, strona po stronie, zwiedzałam z nimi Berlin. I mimo że Berlin znam dobrze, to Fritzi i Jochen „oprowadzili” mnie po zapomnianych uliczkach i przypomnieli jakże swojską atmosferę stolicy Niemiec.

A skąd jest ta Fritzi? I dlaczego Jochen a nie mama? To nie jest tak, że Fritzi nie ma mamy. Ma. A czasem nawet dwie.

Mamą Fritzi jest zarówno jej biologiczna mama, jak i chwilami tato Fritzi.  Tak, tak, nic mi się nie pomyliło. Tato Fritzi, czyli Jochen, jest czasem mamą.  Jochen po prostu mieszka z córką i wychowuje ją, a mama mieszka w innej dzielnicy Berlina. I to do Jochena mała Fritzi woła wybiegając ze żłobka: „Moja mama”.

Po południu odbieram Fritzi ze żłobka. Biegnie do mnie rozpromieniona radością. „Moja mama przyszła”, krzyczy na cały żłobek. Mama Charlotty, która właśnie przyszła po córkę, poprawia ją. To przecież nie jest twoja mama. Fritzi zatrzymuje się na chwilę speszona. Smutna i z pytającym spojrzeniem podchodzi do mnie.

Moja mama? – pyta mnie.

Oczywiście, że jestem twoją mamą, odpowiadam. Albo tatą, jak wolisz.

Fritzi ulżyło.

Czytając o załamaniu Jochen’a i poszukiwaniu przez niego pomocy terapeutycznej w Berlinie, porównywałam polską służbę zdrowia i myślałam nawet nie jest u nas tak źle”.  A to jak sobie oboje  (Fritzi i Jochen i Jochen i Fritzi) radzili, było budujące.

„Fritzi i ja. Czyli o lękach ojca, że nie będzie dobrą matką” chwilami bawiła mnie prawie do łez, chwilami poruszała. Na pewno jest bardzo ciekawym obrazem rodzicielstwa i feminizmu z perspektywy niemieckiej.

Lektura zdecydowanie obowiązkowa!

Książka dostępna w księgarni Feminoteki.

Fritzi i ja. Czyli o lękach ojca, że nie będzie dobrą matką

Autor: Jochen König

Fundacja Feminoteka, Warszawa 2015

Tekst: Aleksandra Magryta – redaktorka i opiekunka merytoryczna  „Fritzi i ja. Czyli o lękach ojca, że nie będzie dobrą matką”

Francuskie Muzułmanki: zakaz noszenia chust to usprawiedliwienie dla dyskryminacji

WISSOUS, Francja – Gdy pewnego dnia Malek Layouni zabrała swojego 9-letniego syna do parku rozrywki pod Paryżem, nie myślała wtedy o swoim muzułmańskim wyznaniu, ani chuście na jej głowie. Ale, jak się potem okazało, dla innych było to bardzo ważne.

Autorka: SUZANNE DALEY I ALISSA J. RUBIN

Data:26.05.2015

Źródło: New York Times

Ochroniarze zagrodzili jej drogę, gdy kierowała się na teren nadmuchiwanych zabawek na tymczasowej plaży. Jako argument podali regulamin, który zabrania wnoszenia na jego teren symboli religijnych. A to oznacza zakaz wstępu dla kobiet, które noszą chusty na głowach.

Pani Layouni nadal rumienieje ze wstydu, gdy przypomni sobie jak na oczach swoich przyjaciół i sąsiadów odmówiono jej wejścia oraz, że nie potrafiła odpowiedzieć swojemu synowi na pytanie: „Co zrobiliśmy nie tak?”.

Ponad 10 lat od wprowadzenia we Francji pierwszego prawa zakazującego noszenia burek w szkołach publicznych, nakrycia głowy muzułmańskich kobiet, od kolorowych jedwabnych chustek po czarne czadory, stały się najsilniejszymi punktami zapalnymi w trudnych relacjach między rosnącą populacją muzułmańską a resztą społeczeństwa.

Politycy głównego nurtu stale próbują wprowadzić nowe sposoby na odebranie kobietom w burkach dostępu do pracy, edukacji i życia społecznego. Często tłumaczą, że robią to dla dobra porządku publicznego oraz w imieniu laïcité, co jest francuskim terminem na separację kościoła od państwa.

Jednak krytyczne opinie mówią, że bardziej niż do promowania świeckiego państwa, zakaz noszenia burek przyczynia się do coraz szybszego wzrostu fali dyskryminacji przeciwko Muzułmanom w ogóle, a kobietom w burkach w szczególności.

Zakaz, mówią niektórzy krytycy, jest także kolejnym powodem dla Islamistów do podżegania  negatywnych nastrojów między Muzułmanami i niemuzułmańskimi społeczeństwami zachodnimi.

Jak dotąd Francja ustanowiła dwa prawa, jedno w 2004 zakazujące noszenia burek w szkołach podstawowych i średnich oraz drugie, uchwalone w 2011, zakazujące nakryć, które zasłaniają całą twarz, które co ciekawe są noszone tylko przez znikomą część francuskiej populacji.

Jednak muzułmanki we Francji, które noszą różne okrycia głowy, od szali, które są luźno zawiązane po brodą po ciasno dopasowane czepki, trochę na kształt tych, które noszą zakonnice, i które zasłaniają każdy kosmyk włosów, mówią, że ciągłe dyskusje o zakazie noszenia chust, sprawiły, że stały się celem przemocy ludzi na ulicach, którzy potrafią na nie napluć lub popychać, jeśli mają na sobie chustę.

W niektórych miastach, matkom, które noszą szale na głowie zabroniono odbierać dzieci ze szkoły lub pomagać jako opiekunka podczas szkolnych wycieczek. Nawet jedna z większych sieci sklepów dyskontowych została oskarżona o uporczywe śledzenie klientek w chustach.

Niektóre kobiety były agresywnie atakowane. Całkiem niedawno, w Toulouse, ciężarna kobieta, której włosy zakrywał szal, trafiła do szpitala po tym jak została pobita przez młodego mężczyznę, który nazwał ją „brudną Muzułmanką”.

Statystyki przygotowane przez Narodowy Instytut do Walki z Islamofobią, który jest organem nadzorującym, pokazują, że w ciągu ostatnich dwóch lat kobiety to 80% ofiar anty-muzułmańskich aktów przemocy.

To co jest najbardziej okropne w takich sytuacjach to fakt, że mają one miejsce w biały dzień i przy totalnej obojętności świadków,” powiedział Abdallah Zekri, prezydent Instytutu.

Francja, gdzie Muzułmanie stanowią około 8% populacji, już od dłuższego czasu wyraża swoje niezadowolenie z powodu Muzułmanek, które zakrywają swoje głowy, co jest standardem w świecie muzułmańskim i jest zgodne z Koranem, który uczy skromności.

Niestety na przestrzeni kilku ostatnich lat, liderzy francuskiej polityki i opinii publicznej coraz bardziej skupiają się na zakazie noszenia burek. Są motywowani przez wiele różnych czynników, między innymi przez rosnącą w siłę skrajną prawicę, która otwarcie potępia nazwane przez siebie zjawisko Islamizacji Francji oraz obecną rzeczywistość, w której dwa największe ataki w całej Francji były dziełem francuskich muzułmańskich ekstremistów, między innymi styczniowa strzelanina w siedzibie satyrycznego czasopisma Charlie Hebdo.

Najważniejsi politycy prawicy, łącznie z byłym prezydentem Nicolasem Sarkozy, chcą aby kobiety noszące burki miały zakaz wstępu na uniwersytety. Inni członkowie partii Sarkozy’ego chcieliby aby kobietom, które zakrywają swoje twarze zostały postawione zarzuty przestępstwa. Po lewej stronie sceny politycznej, mała partia forsuje prawo, które zakazuje kobietom w burkach podejmowania pracy w publicznych centrach opieki.

Nawet w socjalistycznym rządzie prezydenta François Hollande, Pascale Boistard, młodsza ministra od praw kobiet, powiedziała, że „nie jest pewna czy uniwersytety to odpowiednie miejsce do noszenia burek.”

Nils Muiznieks, komisarz ds. praw człowieka w Radzie Europy, który potwierdził w swoim raporcie z 2014 roku, że wysoka liczba ataków na kobiety w burkach to sprawa szczególnej wagi, krytykuje, jak to nazwał „zbytnie zaabsorbowanie kraju” ubiorem Muzułmanek.

“To tylko je eksponuje i stygmatyzuje,” powiedział.

Wielu francuskich urzędników broni tego zakazu. Według nich zakaz zasłaniania twarzy jest potrzebny ze względów bezpieczeństwa, dodają także, że w Belgii istnieje podobne prawo, a Holandia rozważa wprowadzenie takiego u siebie. Argumentują, że zakaz noszenia burek w szkołach, który był wynikiem incydentu, gdy 3 uczennice publicznej szkoły zostały odesłane do domu, ponieważ nie chciały zdjąć szali, które okrywały ich głowy, jest w interesie laïcité. Dodają, że jarmułki, duże krzyże oraz inne ostentacyjne symbole religijne także zostały zakazane.

Koncepcja laïcité powstała jeszcze podczas Francuskiej Rewolucji i miała na celu zmniejszenie wpływu Kościoła Rzymskokatolickiego na sprawy państwa.

Niedawno, eksperci stwierdzili, że ten konflikt stał się wezwaniem dla prawicy, która przyjęła nakrycia głowy Muzułmanek jako swoją broń w walce o francuską tradycję, którą, w opinii wielu, chce zniszczyć rosnąca w siłę muzułmańska społeczność.

Mimo, że Francja coraz silniej opowiada się za restrykcjami odnoście religijnych nakryć głowy, to najnowsze prawo zakazujące także zasłaniania twarzy, okazało się bardzo problematyczne. Niektórzy kwestionują praktyczne podstawy tego przepisu, bo tylko bardzo mały ułamek francuskich muzułman stosuje takie zakrycia – nie więcej niż 2 tys., a możliwe nawet, że tylko 500, z czego część to konwertyci.

Trzy lata od kiedy ten zakaz wszedł w życie, nałożono około 1 tys. grzywn, które sięgają nawet 150 euro. Wydaję się, że jest kilka kobiet, które nawet lubią podjudzać policję. Jedna z nich ponad 80 razy otrzymała karę pieniężną. Część kobiet płaci sama. Część korzysta z funduszu założonego przez zamożnego algierskiego biznesmena specjalnie na potrzeby opłacania wszelkich mandatów tego typu.

Tymczasem, badacze informują, że część Francuzek, których wiara zobowiązuje je do całkowitego zakrycia ciała, ze strachu nie wychodzą z domu, boją się wyjść na ulicę.

“To jest najgorszy z możliwych scenariuszy,” mówi Naima Bouteldja, która opracowała dwa raporty w tej sprawie dla organizacji non profit Fundacja Otwarte Społeczeństwo, która działa na rzecz praw człowieka. „To prawo nie ratuje kobiet, ono je więzi.”

Wielu muzułmańskich Francuzów drwi z tych zakazów mówiąc, że bogate turystki z Bliskiego Wschodu w pełnych zakryciach twarzy i torbach z luksusowych sklepów w rękach, jakoś mogą przechadzać się po Champs-Élysées lub spędzać wakacje na Côte d’Azur bez żadnych problemów z policją.

Uważają także, że ciągłe debatowanie na temat zakrywania głowy przez kobiety sprawiło, że wielu ludzi już nie wie co jest legalne, a co nie.

W Méru, na północ od Paryża, od 18 miesięcy matki, które noszą burki nie mogą być opiekunkami podczas szkolnych wycieczek. Nie mogą także pomagać w wakacyjnych imprezach dla dzieci, które często połączone są z chrześcijańskimi świętami.

Ouassila Arab, 34-letnia matka, która dostała zakaz udziału w takich wydarzeniach, powiedziała, że pierwsza kobieta, która dostała zakaz wejścia na teren szkoły pracowała przy organizacji bożenarodzeniowego przyjęcia. Sprawa obecnie znajduje się w sądzie.

“Francja nie miała nic przeciwko nam, gdy nas potrzebowali,” powiedziała pani Arab, która wychowała się w Méru, i której ojciec przyjechał tutaj z Algierii aby pomóc budować drogi. „Teraz nie są już tacy chętni.”

Pani Arab mówi, że zaczęła zakrywać swoje włosy, gdy jako 20latka stawała się coraz bardziej wierząca. Ale tak jak wiele innych zakrytych kobiet, mówi że przyszło jej zapłacić za tę decyzję. Miała duże trudności w znalezieniu pracy, a teraz dojeżdża godzinę do Paryża, gdzie pracuje jako sekretarka w założonej przez muzułmanów firmie budowlanej.

Zakryte kobiety – tak jak każdy inny, kto nosi widoczne symbole religijnej przynależności – mają oficjalny zakaz pracy w publicznym sektorze z powodu pierwotnego prawa laïcité. Jednak budzi to poważne zastrzeżenia, bo jak się okazuje zakaz ten ma bardzo destrukcyjny wpływ na Muzułmanki.

W ostatnią niedzielę, grupa młodych Muzułmanek uczęszczających na comiesięczne spotkania religijno-moralne, spotkała się w mieszkaniu w Montreuil na przedmieściach Paryża, aby przedyskutować sprawę zakrywania głowy i ciała. Prywatnie wszystkie noszą burki, ale zdecydowana większość mówi, że czują, że jest to w ich obowiązku ściągać je w miejscu pracy, niektóre przebierają się w samochodach.

Na spotkaniu były także kobiety, które pracują w finansach, marketingu, a także jedna farmaceutka, optyczka i dietetyczka. Wiele z nich mówi, że starało się znaleźć pracę w burkach, ale pracodawcy byli niechętni, gdy zobaczyli je na żywo.

33-letnia inżynierka z innej dzielnicy przedmieścia Paryża powiedziała, że przez lata nie miała odwagi aby zakryć włosy w miejscu pracy, ale wreszcie po 10 latach zdecydowała się to zrobić pracując w dużej firmie budowlanej.

Okazało się to “bardzo, bardzo trudne,” powiedziała.

Jej szef wspierał ją, ale podkreślał, że powinna nosić „ładne” i „kolorowe” chusty, które nie będą zasłaniały jej szyi. Niektórzy spośród współpracowników przestali z nią rozmawiać. Kilkoro poszło do jej szefa, aby powiedzieć, że nie powinna „reprezentować firmy”.

“Jestem przekonana, że chcą abym wyleciała,” mówi.

W obronie zakazu zakrywania się na tymczasowej plaży, Richard Trinquier, mer Wissous, powiedział w sądzie, że w ten sposób stara się chronić francuską zasadę świeckości.

Francuskie gazety informują, że mer, który jest członkiem centroprawicowej partii Sarkozy’ego U.M.P., powiedział, że wzrost obecności symboli religijnych w życiu publicznym stał się “przeszkodą dla życia społecznego.” Trinquier odmówił wywiadu.

Sędzia w sprawie z Wissous, nie zgodził się z tym stwierdzeniem i plaża została otwarta dla Pani Layouni. Jednak te wydarzenia wpłynęły na nią bardzo negatywnie, ponieważ podzieliły jej przyjaciół na tych, którzy ją wspierają i na tych, którzy są przeciwko.

“Mój mąż powiedział, że straciłam moją wewnętrzną pozytywną energię,” powiedziała pani Layouni wzdychając. W następstwie wyroku sądu, małżeństwo, które posiadało herbaciarnię w Wissous, spostrzegło, że ich biznes zaczął podupadać. Ostatecznie zamknęli herbaciarnię w tym roku i przenieśli się do sąsiedniego miasta.

Badania w Paryżu przeprowadziły Aya Kordy i Laure Fourquet.

Źródło: The New York Times

Tekst tłumaczyła: Agata Skowrońska, wolontariuszka Feminoteki.

logo batory

 

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

Nieustraszone małe Afganki śmigają na deskorolkach wokół Kabulu

Australijski skater Oliver Percovich w 2007 roku stworzył w Afganistanie projekt, który łączy młodzież i edukację poprzez skateboarding (jazdę na deskorolce). Organizacja, która od tego czasu stała się wielokrotnie nagradzaną międzynarodową organizacją pozarządową, zwróciła uwagę fotografki Jessiki Fulford-Dobson i zainspirowała ją do odwiedzenia programu w Kabulu, zwłaszcza po tym, jak dowiedziała się, że 45% uczniów to kobiety.

W Afganistanie, skateboarding stał się sportem numer jeden dla kobiet, ponieważ nie wolno im jeździć na rowerach. Fulford-Dobson  fotografowała dziewczyny w naturalnym świetle, starając się wyrazić ich osobowość za pomocą prostych portretów.

Wywiad BBC z autorką zdjęć https://youtu.be/FAoRAwNFYfo

 

maxresdefault

.

jessica-fulford-dobson_03-700 skateistan_083-1 skateistan_135-1-700 skateistan_149-700

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Źródło: http://qz.com/390029/photos-forbidden-from-riding-bikes-fearless-afghan-girls-are-skateboarding-around-kabul/
Tłumaczenie: Julia Maciocha

logo batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

18 sposobów by Twoje dziecko zostało feministką/feministą.

original-19444-1430834558-3

 

1. Dawaj przykład. Dzieci są jak gąbki – pochłaniają absolutnie wszystko. Korzystaj więc z każdej okazji, by doceniać różne kobiety w Twoim życiu.

2. Rzuć wyzwanie wszechobecnym stereotypom płci. Możesz rozpocząć bardzo wcześnie na przykład wybierając bajki przed snem z silnymi bohaterkami.

3. Uważaj na swój język. Wyrażenia takie jak „Chłopaki nie płaczą” i „Zachowuj się jak dama” szufladkują dzieci.

4. Wykształć w nich wyrażanie sprzeciwu. Nigdy nie zmuszaj dziecka, by przytuliło czy pocałowało kogoś, kogo nie chce. Nie zawsze znaczy nie.

5. Naucz je odpowiednich nazw części ciała. Penis i wagina to nie są „brudne” słowa. Skończ ze wstydem i pomóż promować pozytywny obraz ciała.

6. Zwróć uwagę na bogactwo swojego słownictwa. Dziewczyny są nie tylko ładne i piękne! Są też zabawne, śmiałe, mądre, ciekawe, energiczne…

7. A chłopcy są nie tylko duzi i silni; Są też nieśmiali, wrażliwi, mili, uroczy… lista jest długa 🙂

8. Zwracaj uwagę na media. Wiele programów telewizyjnych, filmów, reklam i teledysków osłabia poczucie własnej wartości dziewczynek i kobiet. Czy wiesz co oglądają Twoje dzieci?

9. Naucz je szanować wszystkich, niezależnie od płci, orientacji seksualnej, wieku, rasy czy religii. Feminizm to równość.

10. Podkreślaj silne kobiece wzorce w swojej społeczności, takie jak polityczki czy policjantki kiedy je widzisz. Zrób z tego grę 😉

11. Jeśli masz wybór decyduj się na lekarki i dentystki dla swoich dzieci. Pokaż im, że kobiety stanowią istotną część społeczeństwa, bez względu na to czy pracują w domu czy poza nim.

12. Naucz je kochać swoje ciało. Rozmawiaj o ich szerokich uśmiechach, szybkich nogach i silnych ramionach. Porównaj je z własnymi i wytłumacz ich indywidualność.

13. Wymyślaj kreatywne gry. Nie wszystkie dziewczyny lubią lalki i nie wszyscy chłopcy lubią samochody. Zachęcaj dzieci do korzystania z ich wyobraźni i wychodzenia poza schematy.

14. Ubrać je odpowiednio. Zadaniem dziecka jest zabawa. Zostaw modne i drogie ubrania na specjalne okazje.

15. Ucz je o inspirujących kobietach, które zmieniły świat. Nic nie byłoby takie samo bez Amelii Earhart, Marii Skłodowskiej-Curie czy Anny Frank, prawda?

16. Wspieraj pewne siebie dziewczyny. Młode liderki potrzebują wsparcia.

17. Pozwól dzieciom używać ich głosu. Mów im, że mogą zmienić świat. Pokaż im przykłady ludzi, którzy walczyli z niesprawiedliwością i wygrali.

18. Przeproś, jeśli się pomylisz. To najprostszy sposób, by pokazać dzieciom, że je szanujesz.

 

Źródło: www.buzzfeed.com
Tłumaczenie: Julia Maciocha

logo batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

Paryż 1960: czarujące transkobiety.

Przez ponad dziesięć lat szwedzki fotograf Christer Strömholm fotografował życie, miłość i niesamowitą modę paryskiej społeczności trans, gromadzącej się w okolicach Place Blanche. Tak powstały urzekające portrety, na których udało mu się uchwycić ducha i siłę tych niezwykłych kobiet, które ośmieliły się być sobą w społeczeństwie, które jeszcze nie rozumiało ich piękna.

0890100000000000 2890100000000000 4990100000000000 5890100000000000 9890100000000000

 

Źródło i zdjęcia: http://allday.com/post/3429-stunning-photos-capture-the-lives-of-glamorous-trans-women-in-1960s-paris/

Tłumaczenie: Julia Maciocha

logo batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

Kobiety i Zagłada – perspektywa gender studies w badaniach nad Holokaustem

Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN zaprasza na dyskusję „Kobiety i Zagłada – perspektywa gender studies w badaniach nad Holokaustem”

Perspektywa gender studies w badaniach nad Zagładą obecna jest od ponad 20 lat. Rzadko kiedy jednak należy do głównego nurtu badań, zwłaszcza w Europie Środkowo-Wschodniej. Dyskusja w Muzeum POLIN będzie próbą odpowiedzi na pytanie jak koncepcje związane z pojęciem płci kulturowej mogą pomóc w głębszym zrozumieniu Holokaustu – eksterminacji wszystkich Żydów i Żydówek bez względu na płeć, wiek, czy inne czynniki społeczne. Jakie znaczenie mają dla badań nad Zagładą kategorie „kobiecości”, „męskości” i „seksualności”? Jak można rozumieć hasło „kobiety i Zagłada”?

1.06.2015 (poniedziałek), godz. 18.30, Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN, ul. Anielewicza 6, 00-157 Warszawa

Punktem wyjścia do dyskusji będzie wydany w tym roku przez Instytut Badań Literackich PAN zbiór artykułów „Women and the Holocaust: New Perspectives and Challenges” (red. A.Petö, L.Hecht, K.Krasuska).

W spotkaniu wezmą udział: Andrea Petö z Central European University, Bożena Karwowska z University of British Columbia, Paweł Wolski z Uniwersytetu Szczecińskiego.

Dyskusję poprowadzi Jolanta Żyndul, historyczka Muzeum POLIN.

Spotkanie w języku polskim i angielskim (tłumaczenie konsekutywne z jęz. angielskiego na polski)

Z wampa w dziewczynkę

W pierwszym ruchu Barbie „traci twarz” – Sonia Singh zmywa ją acetonem. W drugim kroku włosy lalki tracą „blask” po kontakcie z płynem do naczyń. Tak zaczyna się metamorfoza Barbie.

z17877504Q,Jeden-z-projektow-Soni-SinghSonia maluje lalce nową twarz, która przypomina twarz normalnej dziewczyny. Ma piegi, wadę zgryzu, subtelne spojrzenie. Ubrana jest już nie w cekiny, taftę i wysokie szpilki, ale w wełniany sweter i botki z silikonu. Sonia Singh zaczęła rehabilitować lalki, pierwsze dla swojej córki, w styczniu 2015 r. Pokazała je na facebooku i osiągnęła sukces. Projektowi nadała nazwę „Tree Change Dolls”, bo lalki przypominały takie dziewczynki, które od wybiegu dla modelek wolą łażenie po drzewach. Bardzo szybko lalki stały się symbolem w debacie na temat seksualizacji zabawek dla dzieci i tego, jaki wzór kobiecości marketingowcy sprzedają dziewczynkom. Sonia przytacza maila z Kolumbii – mama kilkuletniego chłopca pisała w nim, że bardzo chciałaby, aby jej syn bawił się taką lalką i dorastał w społeczeństwie, w którym kobiety przedstawia się w sposób pełen szacunku… Może, dzięki takim projektom jest na to szansa. (KD)

Źródło i zdjęcia: www.wysokieobcasy.pl

logo batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

ADA COLAU: Porządek znaczy równość

 W wywiadzie dla dziennika El Diario pierwsza prezydentka, którą wybrała Barcelona we wyborach samorządowych w maju 2015 roku, przemawiała w imieniu ruchu Barcelona En Comú („Wspólna Barcelona”). Zapytana, czy reprezentuje porządek, czy raczej chaos, odpowiedziała, że prawdziwym chaosem jest pozór porządku – to znaczy rządy tak zwanej większości, w rzeczywistości oparte na wykluczeniu.

Ada Colau jest katalońską aktywistką społeczną, znaną przede wszystkim jako współzałożycielka i rzeczniczka prasowa ruchu PAH (Plataforma d’Afectats per la Hipoteca – „Platforma Poszkodowanych przez Hipotekę”), w którym działała przez pięć lat. Angażowała się przede wszystkim w działalność antyglobalizacyjną oraz w pozyskiwanie mieszkań dla osób bezdomnych; jej główne postulaty w ramach PAH związane były z ze sposobami opłacania długów hipotecznych oraz z nakazami eksmisji oraz z postulatem datio in solutum – żeby zajęcie i wystawienie na sprzedaż nieruchomości zwalniało od długu.

Jako twarz ruchu Barcelona En Comú  – Colau odmawia bowiem nazywanie siebie „liderką” – działaczka sprzeciwia się politycznemu dyskursowi siły. Mówi, że zdecydowała się pojawić na zdjęciach z uwagi na swoją wcześniejszą rozpoznawalność, jednak ani Barcelona En Comú nie jest partią, ani ona nie zamierza zagarniać całej władzy. Głównym założeniem organizacji jest demokracja bezpośrednia: zwiększanie partycypacji oraz mocy decyzyjnej wszystkich obywateli. Na swoim blogu pisze: „Wiosną 2014 roku zaangażowałam się w projekt, który dziś nazywa się Barcelona En Comú, ruch obywatelski, którego celem jest wygrać majowe wybory i zwrócić miasto mieszkańcom, tak, żeby Barcelona była miastem sprawiedliwym i demokratycznym, z którego znów poczujemy się dumni. To niewątpliwie najambitniejszy z planów i największe ryzyko, którego się dotychczas podjęłam. Sukces będzie sukcesem nas wszystkich, albo nie będzie go wcale”.

Zadania na pierwsze miesiące u władzy, które wyznaczyli sobie członkowie ruchu, obejmują przede wszystkim  przyjęcie „środków zdroworozsądkowych”, jak nazywa je Colau, to znaczy obniżenie diet do maksimum 2200 euro, zlikwidowanie samochodów służbowych oraz budżetów wyjazdowych dla radnych. Decyzje dotkną również turystów, opracowywany jest model odpowiedzialnej turystyki, mniej destrukcyjnej dla miasta. Colau opowiada się za referendum w sprawie przyłączenia się Barcelony do AMI (Associació de Municipis per la Independència) – organizacji zrzeszającej gminy, które wspierają katalońską niepodległość. We wszystkich ważnych sprawach, postuluje nowa prezydent, decydować powinni barcelończycy.

 Zdjęcie: Enric Català, el diario.es

Xavier Trias – jej poprzednik i kontrkandydat – krytykuje następczynię w Radiu Katalońskim jako zbyt emocjonalną, zarzucając jej, że próbuje „wszystkim dogodzić”. W paternalistycznym tonie nazywa ją „władczą babą” i radzi, żeby „spuściła z tonu”.

Colau nie ukrywa emocji ani promiennego uśmiechu. Lista Barcelona en Comú uzyskała najwięcej głosów – 25 % poparcia i 11 mandatów. „Chcę być przedstawicielką wszystkich mieszkańców i mieszkanek Barcelony, z wszystkich dzielnic, tych, którzy na nas głosowali i tych, którzy nie”, zapewnia Colau. „Będę rządziła z pokorą, ale i z dumą oraz zaangażowaniem”, podsumowuje.

 

 

Przygotowała: Ola Gocławska, wolontariuszka Feminoteki, tłumaczka i doktorantka Neofilologii UW

Źródła:

adacolau.cat

https://barcelonaencomu.cat/ca/node/1346

http://www.ccma.cat/324/trias-demana-a-colau-que-suavitzi-el-discurs-i-la-titlla-de-manaire/noticia/2667334/

http://www.ccma.cat/324/ada-colau-amb-humilitat-pero-amb-orgull-i-determinacio-vull-ser-lalcaldessa-de-barcelona/noticia/2667191/

http://www.eldiario.es/catalunya/barcelona-colau-gana_0_391261460.html

http://www.elperiodico.com/es/noticias/politica/ada-colau-primera-alcaldesa-barcelona-4215223

logo batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG. 

Bal dziewic

Kobieta w białej sukni, mężczyzna w garniturze – taki wizerunek kojarzy nam się z zaślubinami. W Stanach Zjednoczonych taki obrazek charakterystyczny jest również dla “balu dziewic” – ceremonii, podczas której córka przysięga przed Bogiem oraz swoim ojcem przysięgę dochowania dziewictwa do momentu ślubu.

 

Ceremonie “balu dziewic” zostały uwiecznione przez szwedzkiego fotografa, Davida Magnussona, w serii zdjęć o nazwie “Czystość”. Podczas czterech podróży, trwających łącznie pięć miesięcy, uwiecznił ceremonie praktykowane w środowiskach konserwatywnych chrześcijan w Stanach Zjednoczonych.

 

Inspirację dla Magnussona stanowiła lektura tekstu poświęconego temu zwyczajowi. Podczas ceremonii ojcowie z córkami przysięgają przed Bogiem “życie w czystości”.

Purity-3“Kiedy usłyszałem o tej praktyce, miałem w oczach obraz wściekłych amerykańskich ojców, których największą troską jest to, by nie uległ splamieniu honor ich ani ich córki” – mówi Magnusson. “Okazało się jednak, że są to normalni mężczyźni, którym zależy na bliskim im osobach, i pragną je chronić w najlepszy znany im sposób. Co więcej – niejednokrotnie inicjatywa wychodziła ze strony dziewczynek. W niektórych przypadkach ojciec nie wiedział, czym jest bal dziewic, dopóki nie usłyszał o tym od córki”.

 

Magnusson odwiedził Kolorado – w którym zwyczaj ten pojawił się w 1998 roku – oraz Shreveport w stanie Luizjana.

 

W Kolorado uczestniczył w dwóch balach dziewic. Podczas ceremonii dziewczynka, ubrana w odświętną suknię, składa białą różę przed drewnianym krzyżem. Jest to symbol ofiarowania jej dziewictwa Bogu.

 

Bal dziewic przypomina w swojej formie uroczystość zaślubin – z przemówieniami, składaniem przysięgi oraz częścią nieformalną – poczęstunkiem i potańcówką. “Jest to dla nich bardzo ważny moment, ale jednocześnie potrafią się przy nim świetnie bawić” – dodaje fotograf – “Najmłodsze dziewczynki miały nie więcej niż cztery lata – nie musiały jednak składać przysięgi, w tym wypadku ceremonia była dedykowana przede wszystkim ojcom”. Większość dziewczynek ma 12-13 lat.

 

W ramach swoich prac Magnusson odbył rozmowy z 28 ojcami i córkami, wszystkie z nich sfotografował i umieścił w swojej galerii. Jak stwierdził autor prac, “chciałem, aby na zdjęciach oboje wyglądali jak najlepiej, żeby mogli być dumni z tych fotografii. Zdaję sobie jednak sprawę, że ze względu na skojarzenia, jakie budzi biała suknia u kobiety, mogą one budzić skrajnie negatywne reakcje”. Jak dodaje, był “zafascynowany” całą otoczką wydarzenia.

 

Po przeprowadzeniu rozmów Magnusson doszedł do wniosku, że w ceremonii nie chodzi jedynie o wstrzemięźliwość seksualną, ale przede wszystkim o umocnienie relacji między ojcem i córką. “Pomysł balów został wymyślony w środowiskach konserwatywnych chrześcijan, gdzie utrzymanie rodziny spoczywa na rękach ojca, a tradycyjny model rodziny pozostaje bardzo silny. Ojcowie są przez to oddaleni od swoich dzieci, przede wszystkim od córek. Jednocześnie, czują potrzebę utrzymywania z nimi bliskiej relacji. Chcą przekazać im swoje wartości, i jednocześnie być wzorem, który powinny mieć na uwadze przy poszukiwaniu męża” – komentuje Magnusson.

Purity-5Zwyczaj wygląda na archaiczny, jednak liczy on sobie nie więcej niż 20 lat. Jego popularność można powiązać z obawami przed seksualizacją dziewczynek. Został on zapoczątkowany przez rodzinę Wilsonów z Kolorado. Inicjatorzy określają ją jako “wydarzenie podkreślające wagę relacji między ojcem i córką”. Ojcowie przysięgają bycie “wzorcem czystości i przykładem do naśladowania dla swojej córki”, natomiast dziewczynki “skromne, czyste życie dedykowane Bogu”. Chrześcijańskie centrum, organizujące bale w Illionis, postrzega je jako “sztandar czystości powiewający na tle kultury, która ją niszczy”. “Zachęcamy młode dziewczęta do zachowania czystości oraz odkrycia uroków życia oferowanych im przez Boga. Biblia nakłada na ojca obowiązek ochrony córki przed zagrożeniami. Zachęcamy mężczyzn do wypełniania tego obowiązku!”.

 

Celem wystawy Magnussona jest wzbudzenie refleksji nad tym zjawiskiem i próba zrozumienia tych ludzi, niezależnie od tego czy osobiście zgadzamy się z promowanym przez nich przesłaniem: “<<Czystość>> to dla mnie próba zrozumienia w jaki sposób jesteśmy kształtowani przez normy społeczne, jak mocno wpływają one na postrzeganie świata”.

 

Źródło: Independent

Przetłumaczył i opracował Michał Żakowski

 

logo batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

Kiedy postanowiliśmy, że kobiety mają golić nogi?

O co chodzi z tym obsesyjnym pozbywaniem się owłosienia? Dlaczego chcemy wyrwać każdy włosek z cebulki lub traktujemy ostrzami golarek każdy centymetr sześcienny nagiego ciała, podczas gdy mężczyźni mogą swobodnie pozwolić włosom rosnąć? 

Przekleństwo bóstw depilacji! I przemysłu kosmetycznego…

LAWRENCE, Kansas, 24 maja Lekarz uczestniczący w sesji komisji zdrowia Uniwersytetu w Kansas opowiedział historię o udzieleniu pomocy młodej studentce z raną ciętą powyżej kostki. Zapytana o to jak się zraniła, dziewczyna ostatecznie przyznała, że użyła golarki. Powód: ażurowe pończochy.
DZIEWCZYNA KALECZY SIĘ GOLĄC NOGI DO AŻUROWYCH POŃCZOCH
LAWRENCE, Kansas, 24 maja
Lekarz uczestniczący w sesji komisji zdrowia Uniwersytetu w Kansas opowiedział historię o udzieleniu pomocy młodej studentce z raną ciętą powyżej kostki. Zapytana o to, jak się zraniła, dziewczyna ostatecznie przyznała, że użyła golarki. Powód: ażurowe pończochy.  

 

Portal Vox pochylił się ostatnio nad zjawiskiem depilowania nóg właśnie po natknięciu się na ten artykuł z gazety z 1920 roku.

Wtedy golenie nóg było tak niezwykłe, że gdy młoda kobieta z Kansas skaleczyła się przy tej czynności, wiadomość o tym znalazła się w ogólnokrajowej gazecie.

Przed I wojną światową praktycznie żadna kobieta na Zachodzie nie goliła nóg. A tymczasem około roku 1964, robiło to już 98% kobiet w wieku poniżej 44 lat. Co wydarzyło się w tym czasie?

Otóż pojawiły się reklamy.

reklamy

Christina Hope badała te zmiany do swojej pracy z 1982 roku zatytułowanej ’Caucasian Female Body Hair and American Culture’ [Owłosienie u kobiet rasy kaukaskiej w kulturze amerykańskiej]. Przeglądając reklamy w starych wydaniach pism Harper’s Bazaar i McCall’s, mogła prześledzić jak kobiety zostały stopniowo przymuszone do depilacji poprzez skrajny napór marketingowy.

Na przełomie wieku zarówno mężczyźni, jak i kobiety w zasadzie niespecjalnie interesowali się włosami na ciele, zważywszy że długie rękawy i spódnice do ziemi właściwie skrywały większość ciała.

Według Hope, zmiana nastąpiła od roku 1915, kiedy zaczęły być modne przezroczyste rękawy i suknie w stylu grecko-rzymskim, w Harper’s Bazaar pojawiły się reklamy mówiące o włosach pod pachami, objawiając społeczności Amerykanek problem istniejący, choć dotąd nieuświadomiony. „U kobiety modnej skóra pod pachami powinna być równie gładka jak twarz” głosiło typowe hasło. „Połączenie letnich sukien i nowoczesnych tańców, czynią koniecznym usuwanie okropnych włosów”, mówiło inne.

re

Dziennikarki piszące o urodzie także podchwyciły temat, przyczyniając się do rozpowszechnienia mody na depilację. W cudowny sposób pojawił się całkiem nowy kobiecy obszar do wykorzystania przez reklamodawców!

W latach 20., wraz ze skróceniem spódnic i pojawieniem się cienkich pończoch,  uwaga przemysłu kosmetycznego skupiła się na damskich nogach. Walka z włosami na nogach działała na nas łagodniej, jednak generalnie walka o owłosieniem na ciele została już w dużym stopniu wygrana. Reklamiarze płodzili hasła w rodzaju „kobieta może kąpać się bez pończoch i bez zakłopotania.” Według Hope, w latach 50. golenie nóg stało się właściwie normą, przy czym 56 % reklam produktów do depilacji dotyczyło tego właśnie obszaru.

W roku 1941, pewna reklama głosiła nawet: „Pełniąc funkcję dziekanów na żeńskich wydziałach udzielalibyśmy nagany za każdą owłosioną nogę na kampusie.” Ach, świat reklamy – naprawdę skutecznie demonizuje włosy na ciele, podobnie jak wcześniej nasz zapach i naturalny proces starzenia się.

Kapitalistyczna wojna z kobiecym owłosieniem, przedstawianym jako nienaturalne i niehigieniczne, była przerażająco skuteczna – uczucie zawstydzenia pozostało nam do dzisiaj.

kapiRynek produktów do depilacji jest wart miliardy, idea całodobowej gotowości do seksu stała się wszechobecna, sięgnęłyśmy nawet po masło orzechowe ( breakfast spreads) w nieustannym dążeniu do pełnej gładkości.

„Kobiecość” wymaga wielogodzinnych zabiegów i sporo cierpień, co potwierdzić może niejedna kobieta. Golimy, woskujemy lub chemicznie pozbywamy się włosów, zawstydzone do tego stopnia, by rozsmarowywać cuchnące amoniakiem kremy niszczące włoski u nasady w najintymniejszych miejscach naszego ciała.

Wychowano nas w przekonaniu, że gładkie kończyny to atrakcyjniejsze ciało. Choć taki pogląd pojawił się zaledwie kilkadziesiąt lat temu. Kobieta goląca nogi mogła być przedmiotem wzmianki prasowej w 1920, ale w 2015 raczej byłaby nią taka, która nóg nie goli.

Oczywiście, można lubić uczucie świeżo wywoskowanych/ogolonych/wydepilowanych nóg – i to też jest ok.

 

Ale Caitlin Moran która była dla nas wzorem w tak wielu dziedzinach życia, przedstawiła inny, interesujący punkt widzenia: „Wszystko, co sprawia ból i kosztuje masę forsy, a na co faceci nigdy by się nie zdecydowali, jest dokładnie tym, co z wielką frajdą oddałabym pod obrady pieprzonej komisji śledczej.” Tak trzymać siostro.

Nigdy nie zgadnie, że je golisz
Nigdy nie zgadnie, że je golisz

 

 

Źródło: Dailylife

Tekst przetłumaczyła i opracowała Ewa Świtlak

 

logo batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

Przeczytaj fragment „Fritzi i ja. Czyli o lękach ojca, że nie będzie dobrą matką” Jochena Königa

frizi okładka„Związek chrześcijańskich ugrupowań nawołuje co roku do marszu milczenia przeciwko przerywaniu ciąży. Demonstranci spotykają się na Alexanderplatz. Podążamy na kontrdemonstrację, sto metrów dalej. Już rok temu mama Fritzi i ja tu byliśmy. W tym roku przychodzimy jako rodzina. W drodze z metra na miejsce zbiórki mamy wrażenie, że wielu przypisuje nas do nie tej demonstracji. Jako rodzinę. My jesteśmy szczęśliwi, że zdecydowaliśmy się na dziecko. Na Fritzi. Mogliśmy się zdecydować na Fritzi całkowicie świadomie, nie zostaliśmy zmuszeni przez regulację prawną do urodzenia tego dziecka. Jesteśmy szczęśliwi, że mieliśmy wybór i że mogliśmy w spokoju zastanowić się, jak Fritzi może wpasować się w nasze życie. Po drugiej stronie, wśród przeciwników przerywania ciąży idzie matka z dzieckiem, niewiele starszym od Fritzi. Dziecko ma tabliczkę na szyi. Widnieje na niej: „Dziękuję, mamo, że mnie nie usunęłaś”. Jestem wściekły na tę matkę, która wyraźnie oczekuje wdzięczności od dziecka i każe mu nosić tę potworną tabliczkę. Jestem wściekły na ludzi po drugiej stronie, ponieważ uzurpują sobie prawo decydowania za inne kobiety, co jest słuszne, a co nie. Nie zawsze kobiety mają możliwość, wspólnie z partnerem zastanowić się, jak dziecko pasować będzie do wspólnego życia. Czasem decyzja o aborcji jest po prostu lepsza. I nikt nie potrafi tego ocenić poza kobietą, której to dotyczy. Chętnie wyjaśnię kiedyś Fritzi, dlaczego się na nią zdecydowaliśmy. Mam nadzieję, że będę jej wtedy potrafił wytłumaczyć, że taka decyzja o posiadaniu dziecka nie może zostać objaśniona jednym zdaniem zawieszonym na szyi. I że nigdy nie ma tylko argumentów za usunięciem ciąży lub przeciw usunięciu ciąży, lecz w każdym przypadku argumenty są po obu stronach. Mam też nadzieję, że będę potrafił wytłumaczyć Fritzi, że w ogóle nie zmienia to faktu, że bezgranicznie ją kocham i że zdecydowanie się na nią było najlepszą decyzją mojego życia.”

Fritzi i ja. Czyli o lękach ojca, że nie będzie dobrą matką

Autor: Jochen König

Fundacja Feminoteka, Warszawa 2015

 

Kup książkę.

 

Wydałyśmy nową książkę! ,,Fritzi i ja. Czyli o lękach ojca, że nie będzie dobrą matką” Jochen König | Feminoteka 2015

Fundacja Feminoteka właśnie wydała książkę o rodzicielstwie i feminizmie ,,Fritzi i ja. Czyli o lękach ojca, że nie będzie dobrą matką” Jochena Königa.

 

Już jest nasza najnowsza publikacja! Jest to książka o ojcu, który to decyduje się zamieszkać z dzieckiem i wychowywać je od momentu urodzenia. Napisana lekkim językiem, poruszająca, chwilami radosna.

frizi okładka

Bożena Chołuj, germanistka i femnistka o ksiażce: „Jochen König nie pisze podręcznika ani poradnika o tym, jak należy się zachować, kiedy partnerka niespodziewanie zajdzie w ciążę i zgrana do tej pory para nie będzie z tego szczególnie zadowolona. On po prostu dzieli się swoimi doświadczeniami po tym, jak oboje nie decydują się na usunięcie ciąży, chociaż według niemieckich przepisów mają do tego prawo, którego nie mieliby w Polsce ze względu na najbardziej restrykcyjne w tym względzie regulacje prawne w Unii Europejskiej.”

,,Fritzi i ja. Czyli o lękach ojca, że nie będzie dobrą matką” jest dostępna tylko w księgarni Feminoteki.

Przeczytaj fragment.

 

Przeczytaj recenzję.

 

Fritzi i ja. Czyli o lękach ojca, że nie będzie dobrą matką

Autor: Jochen König

Fundacja Feminoteka, Warszawa 2015

 

 

List w sprawie „Policyjnego poradnika dla kobiet” na temat gwałtów

Grupy i organizacje protestują przeciwko publikowaniu na stronach policji porad na temat „profilaktyki” przemocy seksualnej powielających stereotypizujące i poniżające wobec kobiet przekazy. Treść poradnika w bezpośredni sposób obarcza kobiety wyłączną odpowiedzialnością za zapobieganie stosowanej wobec nich przemocy i zobowiązuje je do podporządkowania całego swojego funkcjonowania we wszystkich obszarach życia tej właśnie kwestii – piszą sygnatariuszki/ sygnatariusze listu i nawołują do współpracy.

DO: Komendant Główny Policji Pełnomocnik KGP ds. Ochrony Praw Człowieka

DW: Pełnomocniczka Rządu ds. Równego Traktowania

Rzeczniczka Praw Obywatelskich

Minister Spraw Wewnętrznych

Minister Sprawiedliwości

Szanowni Państwo, 

W nawiązaniu do społecznej dyskusji i materiałów medialnych dotyczących publikowanego na stronach policji „Policyjnego poradnika dla kobiet” autorstwa Ryszarda Zaremby, pragniemy wyrazić nasze zaniepokojenie i oburzenie faktem, że polska policja formułuje i upowszechnia tego typu stereotypizujące i poniżające wobec kobiet przekazy.

Z „poradnika” kobiety mogą dowiedzieć się, że ich „wygląd zewnętrzny i zachowanie często budują ewentualną sytuację niebezpieczną”, że ich sposób ubierania się (opisany zresztą w poradniku szczegółowo) prowokuje mężczyzn do przemocy. Zdaniem autora poradnika kobieta powinna stale uważać i kontrolować każdą sytuację, w której znajduje się z mężczyzną – to ona jest odpowiedzialna za to, by mężczyzny niepotrzebnie „nie pobudzać”, to ona ma uważać, „aby niewinne żarty z kolegą z pracy, których granice rzekomo kontrolujesz, nie wyszły poza ramy Twojego przyzwolenia”, nie wolno jej się czuć bezpiecznie nawet w gronie znajomych i ma pozostać nieustannie czujna. Niepokoi również przytaczanie w poradniku seksistowskich i przemocowych haseł (np. ,,baba pijana to cnota sprzedana”), które wspierają i trywializują przemoc seksualną.

Treść poradnika w bezpośredni sposób obarcza kobiety wyłączną odpowiedzialnością za zapobieganie stosowanej wobec nich przemocy i zobowiązuje je do podporządkowania całego swojego funkcjonowania we wszystkich obszarach życia tej właśnie kwestii. Przekaz taki jest nie tylko stereotypowy i obciążający kobiety winą za stosowaną przez mężczyzn przemoc, ale też po prostu niemożliwy do zrealizowania. Ponadto wiadomo, że w znakomitej większości przypadków (ponad 80%) gwałcicielami są osoby znane ofierze.

Choć rzeczony poradnik został wczoraj usunięty ze strony Komendy Powiatowej w Lubinie, publikowany jest nadal na innych stronach policji. Niepokoi nas, że (jak wynika z informacji przekazanych TVN24 przez oficera prasowego Komendanta Powiatowego Policji w Lubinie Jana Pociechy) poradnik ten wisi na stronach policyjnych już od kilkunastu lat. Wisi, mimo że sama policja przyznaje, że jest on obarczony skrajnymi stereotypami i nie powinien być publikowany. Naszym zdaniem świadczy to o bardzo słabym planowaniu i koordynacji policji w zakresie prewencji przemocy seksualnej w Polsce. Informacje kierowane do ofiar nie są uwspólnione między poszczególnymi komendami, nie ma jednolitej polityki prowadzenia tego typu prewencji. Publikowane informacje nie są sprawdzane pod kątem merytorycznym ani aktualizowane. Ponadto, publikowane przez policję informacje prewencyjne ograniczają się wyłącznie do oddziaływania na jeden wierzchołek tzw. trójkąta kryminalnego – tj. ofiary. Policja nie kieruje żadnych prewencyjnych porad do potencjalnych sprawców przemocy seksualnej, ani też osób, które mają wpływ na miejsce, w którym taka przemoc się wydarza. Z powyższych względów, działania te nie mają szans być w jakikolwiek sposób skuteczne i tylko wzmacniają wtórne wiktymizowanie kobiet doświadczających przemocy.

Wierzymy, że polskiej policji zależy na skutecznym prowadzeniu prewencji przemocy seksualnej. Doświadczenia podobnych służb za granicą pokazują jak wielki pozytywny wpływ na społeczną dyskusję dotyczącą przemocy seksualnej mogą mieć kierowane przez policję przekazy (zob. www.scotland.police.uk/whats-happening/campaigns/2014/we-canstop-it-rape-awareness ), o ile są rzetelnie przygotowane i zrealizowane. Wierzymy, że Polska mogłaby stać się pionierką tego typu dobrze prowadzonej prewencji w naszym regionie. Dlatego proponujemy podjęcie wspólnej koalicji na rzecz tworzenia rzetelnych merytorycznie i odpowiedzialnych społecznie komunikatów prewencyjnych wobec zjawiska przemocy seksualnej.

Wzywamy Państwa do:

1. Usunięcia „Policyjnego poradnika dla kobiet” ze wszystkich stron internetowych administrowanych przez policję.

2. Utworzenia grupy roboczej mającej na celu opracowanie jednolitego dla wszystkich jednostek policji w Polsce programu prewencji przemocy seksualnej, uwzględniającego następujące aspekty:

a. Jasne określenie po czyjej stronie leży wina za dokonywane przestępstwa i wykroczenia – wina leży po stronie sprawcy, a nie ofiary.

b. Położenie nacisku na kwestię świadomej i entuzjastycznej zgody na kontakt seksualny oraz odpowiedzialności osoby inicjującej kontakt za uzyskanie tej zgody – tylko świadome i niewymuszone TAK znaczy TAK.

c. Położenie nacisku na prawo każdej osoby do decydowania o swoim ciele i swoich granicach, wskazanie konkretnego miejsca, numeru telefonu, gdzie można zwrócić się o pomoc w przypadku doświadczenia przemocy.

d. Uwzględnienie w prewencji również mężczyzn-ofiar przemocy seksualnej. Włączenia w działania prewencyjne ruchów społecznych i organizacji pozarządowych zajmujących się tematyką przeciwdziałania przemocy wobec kobiet i przeciwdziałania przemocy seksualnej.

3. W imieniu ww. organizacji oferujemy:

a. Wsparcie w opracowaniu rzetelnych materiałów prewencyjnych, kierowanych do potencjalnych sprawców, osób, które mogą mieć wpływ na miejsca, w których dokonywana jest przemoc, a także ofiar.

b. Szkolenia z: 1) postępowania z osobą, która doświadczyła przemocy seksualnej, 2) przeciwdziałania stereotypom płciowym mających wpływ na przemoc seksualną.

Wierzymy, że wspólne działania pozwolą nam skutecznie zmniejszyć skalę przemocy seksualnej w Polsce.

Sygnatariuszki/sygnatariusze:

Agnieszka Biela, Greta Gober – ruch społeczny Hollaback! Polska, [email protected]

Joanna Piotrowska, fundacja Feminoteka, [email protected]

Codziennik Feministyczny,

[email protected]

Stowarzyszenie Expedycja w głąb kultury

Fundacja „Phan Bde”

Organizacje i grupy, które chcą się podpisać pod listem, proszone są o wysłanie maila na adres: [email protected]

Amnesty International: Manifest „Moje ciało a prawa człowieka”

Prawa seksualne i reprodukcyjne są prawami człowieka. Przysługują każdemu i każdej z nas, a ich źródłem jest poszanowanie godności osoby ludzkiej. Jeśli zgadzasz się z tym stwierdzeniem, podpisz Manifest Praw Seksualnych i Reprodukcyjnych, który zostanie przekazany polskim władzom.

Chcemy żeby nasze prawa były przestrzegane i chronione!

Każdy człowiek ma prawo:

  • do informacji i edukacji o życiu seksualnym i reprodukcji.
  • decydowania o życiu rodzinnym.
  • wyboru partnera lub partnerki.
  • do opieki zdrowotnej związanej z życiem seksualnym i reprodukcją.
  • do życia wolnego od przemocy seksualnej.

Prawa seksualne są one nierozerwalnie związane z prawem do zdrowia, do życia, do wolności od dyskryminacji, wolności od okrutnego, nieludzkiego i poniżającego traktowania i prawo do prywatności.

Państwa mają obowiązek zagwarantować nam możliwość korzystania tych praw. Mają także obowiązek wprowadzać mechanizmy uniemożliwiające innym osobom czy instytucjom ich naruszanie.

PODPISZ PETYCJĘ!

Grupa międzynarodowych aktywistek przemaszerowała przez strefę zdemilitaryzowaną dzielącą Półwysep Koreański.

artGrupa 30 międzynarodowych działaczek znanych jako Women Cross DMZ (pol. Kobiety Przekraczające Strefę Zdemilitaryzowaną) przeszła w niedzielę pod przewodnictwem Glorii Stein przez koreańską ziemię niczyją.

Kobiety określiły swoją akcję jako triumf pokoju i pojednania nad podziałami politycznymi. Swoim symbolicznym przemarszem uczestniczki chciały zwrócić uwagę na szereg problemów trapiących oba koreańskie państwa od blisko 70 lat – rozłąkę między rodzinami, stan praw człowieka w Korei Północnej oraz niezakończony do dziś konflikt militarny. „Udało nam się wcielić w rolę obywatelskich dyplomatek” – powiedziała 81-letnia ikona światowego feminizmu Gloria Steinem. „Było to bardzo pozytywne doświadczenie. Otrzymałyśmy ogromną ilość wsparcia”.

W akcji oprócz Glorii Stein brały udział  m.in. laureatki Pokojowej Nagrody Nobla Leymah Gbowee i Mairead Maguire

Niestety, ze względów bezpieczeństwa, kobiety nie zostały wpuszczone do wioski rozbrojeniowej Panmundżon, ale do Kesungu, gdzie mieści się jedyna wspólna strefa inwestycyjna obydwu Korei.

 

Źródło: www.theguardian.com

Tłumaczenia: KU

logo batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

Okrągły stół nt. zaleceń Komitetu CEDAW dotyczacych przemocy wobec kobiet i dziewcząt

Rzecznik Praw Obywatelskich, Pełnomocnik Rządu ds. Równego Traktowania, Koalicja na rzecz CEDAW oraz Stowarzyszenie Koalicja Karat zapraszają na  spotkanie „okrągłego stołu” na temat zaleceń Komitetu ONZ ds. Likwidacji Dyskryminacji Kobiet dotyczących przemocy wobec kobiet i dziewcząt, w tym przemocy domowej.

Zgłoszenia do 29 maja, tel. (0 22) 20 98 406, e-mail: [email protected]    

2 czerwca 2015 r., godz. 10.30 – 15.00 Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich ul. Długa 23/25, Warszawa

Spotkanie, objęte matronatem Pełnomocniczki Rządu ds. Równego Traktowania, organizowane jest przez Koalicję na rzecz CEDAW we współpracy z Biurem Rzecznika Praw Obywatelskich. Jego celem jest ocena możliwości oraz strategii wdrożenia zaleceń dotyczących przemocy wobec kobiet i dziewcząt, w tym przemocy domowej, zawartych w Uwagach końcowych Komitetu ONZ ds. Likwidacji Dyskryminacji Kobiet (Komitet CEDAW) z dnia 7 listopada 2014 r. w pkt. 24-25 (harmonizacja legislacji z konwencją stambulską, przyjęcie kompleksowej strategii zapobiegania i eliminacji wszelkich form przemocy, zapewnienie efektywności przyjętych środków ochrony i odpowiedniego wsparcia ofiarom) oraz w pkt. 22-23 wyrażających potrzebę likwidacji stereotypów dotyczących płci.

Podczas spotkania uczestnicy i uczestniczki zapoznają się z zamierzeniami resortów i instytucji odpowiedzialnych lub współodpowiedzialnych za realizację zaleceń Komitetu CEDAW. W związku z tym, w programie przewidziano wystąpienia przedstawicieli lub przedstawicielek Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, Ministerstwa Sprawiedliwości, Prokuratury Generalnej, Komendy Głównej Policji i Ministerstwa Edukacji Narodowej.

Skuteczne zapobieganie przemocy, udzielanie pomocy jej ofiarom oraz stosowanie odpowiednich sankcji wobec sprawców, wymaga współdziałania wielu instytucji publicznych i aktorów społecznych. Z tego względu w spotkaniu wezmą udział także przedstawiciele i przedstawicielki innych ministerstw i urzędów, które mogą mieć wpływ na efektywność działań, np. poprzez usprawnienie systemu gromadzenia i analizowania danych lub rozpoznawanie i sygnalizowanie potrzeb.  Część dyskusyjna spotkania umożliwi wymianę uwag, komentarzy i postulatów służących m.in. uwzględnieniu w planach prac rządu związanych z realizacją zaleceń Komitetu CEDAW potrzeb kobiet i dziewcząt z grup szczególnie narażonych na dyskryminację (np. kobiet starszych, kobiet z niepełnosprawnościami, kobiet pochodzących z mniejszości etnicznych, kobiet LBTI, kobiet żyjących w ubóstwie, kobiet z obszarów wiejskich).

PROGRAM

10.30 Powitanie i słowo wstępne organizatorów spotkania

Prowadzenie spotkania: Ewa Rutkowska, TEA i Feminoteka

10.40 Wprowadzenie: Zalecenia Komitetu CEDAW dotyczące przemocy wobec kobiet Anna Dzierzgowska, Feminoteka, Społeczny Monitor Edukacji

11.00 Informacja RPO jako niezależnego organu ds. równego traktowania o działaniach w związku zaleceniami Komitetu CEDAW Stanisław Trociuk, Zastępca Rzecznika Praw Obywatelskich

11.15 Wystąpienia w sprawie realizacji zaleceń Komitetu CEDAW:

– Informacja Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej  (25 min.)

– Informacja Ministerstwa Sprawiedliwości (20 min.)

– Informacja Prokuratury Generalnej (15 min.)

– Informacja Komendy Głównej Policji (15 min.)

– Informacja Ministerstwa Edukacji Narodowej (10 min.)

12.40 Przerwa

13.00 Komentarz, cz. I: Realizacja zaleceń Komitetu CEDAW w świetle uzyskanych informacji Joanna Piotrowska, Feminoteka

13.15 Komentarz, cz. II: Przeciwdziałanie przemocy wobec kobiet, diagnozowanie zjawiska i potrzeb z perspektywy płci  prof. Beata Gruszczyńska, Uniwersytet Warszawski

13.30 Informacja o podjętych oraz planowanych działaniach rządu w związku z Uwagami końcowymi Komitetu CEDAW  prof. Małgorzata Fuszara, Pełnomocnik Rządu ds. Równego Traktowania

13.45 Dyskusja: pytania i odpowiedzi, propozycje rozwiązań, postulaty

14.50 Podsumowanie spotkania

15.00 Lunch

Związków partnerskich nie da się zmieść pod dywan – wywiad z Agatą Chaber

Kampania Przeciw Homofobii jest organizacją pożytku publicznego, która od 2001 roku działa na rzecz osób homo- i biseksualnych oraz transpłciowych (LGBT) i ich bliskich. Dąży do tego, aby Polska stała się krajem, w którym prawa człowieka są respektowane, a każda osoba jest traktowana równo i sprawiedliwie, z poszanowaniem swojej orientacji seksualnej i tożsamości płciowej, bez względu na różnice społeczne, polityczne i religijne.

 

Z Agatą Chaber – Prezesem Kampanii Przeciw Homofobii rozmawiała Izabela Gałecka.

 

Izabela Gałecka: Jakie projekty obecnie prowadzi Kampania Przeciw Homofobii?

Agata Chaber: Kampania Przeciw Homofobii działa w pięciu obszarach strategicznych: życie rodzinne, bezpieczeństwo, dostęp do edukacji formalnej, dostęp do ochrony zdrowia oraz budowanie ruchu sojuszniczego. W każdym z tych obszarów prowadzimy kompleksowe działania rzecznicze – bierzemy udział w procesach legislacyjnych, współpracujemy z Ministerstwami oraz Sejmem i Senatem, zajmujemy się litygacją strategiczną. Ale działamy także edukacyjnie – prowadzimy kampanie społeczne, np. „www.PopieramZwiazki.pl”, która jest obecnie emitowana w Programie Pierwszym Polskiego Radia czy akcję „Ramię w Ramię po Równość”, w ramach której znane i lubiane osobistości ze świata sportu, kultury i mediów otwarcie deklarujących swoją solidarność z osobami LGBT. Zajmujemy się również prowadzeniem szkoleń dla kadr nauczycielskich, studentów i studentek oraz lekarzy i lekarek. Współpracujemy także z policją i prokuraturą przy projekcie dotyczącym przestępstw z nienawiści.

 

Jakie działania prowadzi KPH w związku z Międzynarodowym Dzień Walki z Homofobią i Transfobią?
49eb9718b51cc36dee06d79baa266aa4,305,0,0,0

Międzynarodowy Dzień Walki z Homofobią i Transfobią potraktowaliśmy w tym roku jako pretekst do tego, by w drugiej połowie maja zorganizować wiele działań o różnym charakterze. Zaczęliśmy już w piątek 15 maja w Ambasadzie Królestwa Niderlandów, dzięki uprzejmości której spotkaliśmy się m.in. z Dyrektorką Ośrodka Rozwoju Edukacji i wspólnie wciągnęliśmy tęczową flagę na maszt Ambasady. 16 maja organizowaliśmy w Mołdawii wernisaż wystawy „Berlin – Yogyakarta” przypominającej historię prześladowań osób LGBT przez nazistów w czasie ich panowania w Europie. Tego samego dnia w Warszawie rozpoczęła się trwająca dwa dni KPH’owska Akademia Zaangażowanego Rodzica, której program jest skierowany do rodziców osób LGB. Natomiast w ostatni weekend maja KPH wyjdzie na ulice Trójmiasta, by przeprowadzić akcją fotograficzną „Popieram związki”, w ramach której Polki i Polacy będą mogli wyrazić swoje poparcie dla instytucji związków partnerskich. A to tylko niektóre z planowanych przez nas na maj działań.

 

Czy Pani zdaniem, zwiększa się w Polsce tolerancja dla społeczności LGBT?

Tolerancja i akceptacja dla osób LGBT i ich równouprawnienia rośnie w Polsce w niesamowitym tempie. Rządzący są, zgodnie ze znanym politycznym prawidłem, bardziej konserwatywni od swoich wyborców. Słuchając głosu opinii publicznej wiemy, że osób negatywnie nastawionych do osób LGBT jest już niezwykle mało. Ludzie są pozytywnie nastawieni do par jednopłciowych, wiedzą, że ci ludzie się kochają i szanują to, że chcą spędzić ze sobą resztę życia. Pozytywnie się również wypowiadają o uregulowaniu pewnych kwestii prawnych: ubezpieczeń, dziedziczenia, prawa do informacji, bezpieczeństwie od przemocy itd. Niestety w tym samym czasie obserwujemy sporą dezinformację, która prezentuje związki partnerskie jako zamach na rodzinę. I w związku z tym, mimo tego że ludzie np. zgadzają się na poszczególne rozwiązania prawne, mają opór by powiedzieć „tak” samej instytucji związków.

 

Jak ocenia Pani szanse na zalegalizowanie związków partnerskich w Polsce?

Niezależnie od tego, kto będzie u władzy, wiemy, że związki partnerskie nie są już tematem, który można zmieść pod dywan. To już nie te czasy. Media i opinia publiczna są żywo zainteresowane tą kwestią, czego dowodzi fakt, że kandydaci na urząd prezydenta byli w kampanii pytani przez media i obywateli o stanowisko w tej sprawie. Wiemy, że związki partnerskie nie zostaną wprowadzone w tej kadencji, a co do przyszłej ciężko się wypowiadać skoro nie znamy jeszcze składu Parlamentu. Procesy legislacyjne trwają i wiemy, że zostaną wznowione raz jeszcze po wyborach. Kampania Przeciw Homofobii będzie robić wszystko, żeby temat nie uciekł i został przeprowadzony do końca do 2019 roku.

 

Jak każdy z nas, w życiu codziennym, może przeciwdziałać homofobii?

Przede wszystkim pokazywać swoje wsparcie i reagować na przejawy homofobii i transfobii. Pokazywać swoje wsparcie, czyli mówić otwarcie, że osoby nieheteroseksualne powinny mieć równe prawa i , że dyskryminacja nie może mieć miejsca. A reagowanie dotyczy takich sytuacji jak np. homofobiczne żarty i docinki, które słyszymy niejednokrotnie w pracy czy w szkole, wyzwiska, stereotypy. Wystarczy powiedzieć „nie zgadzam się na takie żarty, na takie traktowanie tych ludzi, to uwłaczające”.
Czego życzyłaby Pani osobom, które dopiero planują wyjść z szafy?

Odwagi i determinacji. W Polsce nie wystarczy wyjść z szafy raz. Robi się to ciągle. Przed rodzicami, dalszą rodziną, przed kolegami i koleżankami, w pracy, na wyjeździe służbowym, jadąc z partnerem czy partnerką na wakacje czy idąc do restauracji na kolację rocznicową. Potem z szafy wychodzą rodzice i rodzina. Dla nich to też trudny proces. Ale jednocześnie muszę zapewnić, że każdy kolejny raz jest łatwiejszy, i że świadomość, że żyje się w zgodzie ze sobą i bez tajemnic to największa możliwa ulga.

 

Po więcej informacji zapraszamy na www.kph.org.pl

 

Wywiad przeprowadziła Izabela Gałecka – wolontariuszka Feminoteki.

logo batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG. 

TAM LAMPA DOBRA PRZECIW CIEMNOŚCI

olaJak donosi jeden z bloggerów El Mundo, hiszpańskie wydawnictwo Nordica wydało obszerny zbiór wierszy Wisławy Szymborskiej w pięknym tłumaczeniu Gerardo Belrtrana i Abla Murcii, zatytułowany Saltaré sobre el fuego („Skaczę przez ogień”). Tytuł tomiku zaczerpnięto z wiersza „Urodzony”, w którym kobieta wyraża podziw dla kobiety – matki ukochanego – kruchej i silnej zarazem, dawczyni życia, która jednocześnie stanowi jego koniec i początek. Matka w wierszu Szymborskiej jest esencją człowieczeństwa każdej jednostki, najważniejszym i koniecznym elementem istnienia, pierwszą przyczyną i pretekstem do rozważań o życiu i śmierci.

Fragment wiersza:

Więc to jest jego matka. / Ta mała kobieta./ Szerooka sprawczyni. / Łódka, w której przed laty / przypłynął do brzegu. / To z niej się wydobywał / na świat, / na niewieczność. / Rodzicielka mężczyzny, / z którym skaczę przez ogień. / Więc to ona, ta jedyna, / co go sobie nie wybrała / gotowego, zupełnego./ Sama go pochwyciła / w znajomą mi skórę, / przywiązała do kości / ukrytych przede mną. / Sama mu wypatrzyła / jego szare oczy, / jakimi spojrzał na mnie. / Więc to ona, alfa jego. / Dlaczego mi ją pokazał. / Urodzony. / Więc jednak i on urodzony. / Urodzony jak wszyscy. / Jak ja, która umrę. / Syn prawdziwej kobiety. / Przybysz z głębin ciała. / Wędrowiec do omegi. […] Zrozumiałam, / że uszedł już połowę drogi. / Ale mi tego nie powiedział, / nie. /- To maja matka – / powiedział mi tylko.

Wiersze polskiej noblistki cieszą się w Hiszpanii dużą popularnością, mimo iż, jak wielokrotnie zaznaczali tłumacze poetki, wydają się nieskomplikowane formalnie dopóty, dopóki nie trzeba wyrazić ich nie po polsku.

Jeden z blogerów El Mundo cytuje wiersz Szymborskiej „Przyczynek do statystyk” (tłum. „Frías estadísticas – czyli dosłownie „Zimne statystyki”), aby zilustrować poziom bezrobocia w Hiszpanii oraz brak wrażliwości władz w reagowaniu na problemy społeczne. Swoją najnowszą powieść „Lo que no tiene nombre” (dosł. „To, co nie ma nazwy”, 2013) kolumbijska pisarka Piedad Bonnett rozpoczyna cytatem z „Pokoju samobójcy”. Ciężko uwierzyć, że w momencie otrzymania Nobla, dzieła Szymborskiej nie były nigdy wydane po hiszpańsku. W sekcji kulturalnej dziennika El País Martín López Vega pisze tak: „Nagroda Nobla z 1996 roku odkryła dla świata poetkę, którą poza Polską znało bardzo niewielu, niechętną wywiadom, ponieważ uważała, że publiczne wyznania równają się utracie duszy. Wisława Szymborska pisała wiersze przejrzyste, w których spoglądała na świat z nowej perspektywy, to znaczy z centrum ludzi i rzeczy”. Niedawno w wydawnictwie Pre-Textos ukazała się biografia Szymborskiej, pióra Anny Bikont i Joanny Szczęsnej, w tłumaczeniu Elżbiety Bortkiewicz i Ester Quirós.

Dziennikarz opisuje Szymborską jako kobietę elegancką, a także poetkę, która nie wychwalała siły ani dominacji i nie szukała sławy za wszelką cenę: „Nigdy nie pozbyła się onieśmielenia w obecności Czesława Miłosza, drugiego polskiego noblisty jej pokolenia, ponieważ nie chciała przekształcić samej siebie w pomnik – przyjąć roli, którą on z kolei uwielbiał. Podczas gdy Miłosz zawsze preferował wykwintne dyskusje, ona wolała oddać się humorowi i limerykom”.

Wśród książek Szymborskiej wydanych po hiszpańsku znajdują się także:

POEZJA
Saltaré sobre el fuego (Nórdica). Antologia ilustrowana przez Kike de la Rubia, z nowymi tłumaczeniami Abla Murcii i Gerardo Beltrana oraz prologiem Juana Marquesa (2015)

Hasta aquí (Bartleby). Tłumaczenie Abla Murcii i Gerardo Beltrana (2014).

Aquí. (Bartleby) Tłumaczenie Abla Murcii i Gerardo Beltrana, wydanie dwujęzyczne (2009).

Instante (Igitur) Tłumaczenie Abla Murcii i Gerardo Beltrana (2004).

El gran número, Fin y Principio y otros poemas. (Hiperión). Różni tłumacze (1997).

Paisaje con grano de arena (Lumen). Tłumaczenie Any Maríi Moix i Jerzego Wojciecha Slawomirskiego (1997).

PROZA
Lecturas no obligatorias, Más lecturas no obligatorias y Siempre lecturas no obligatorias (Alfabia).

 

Źródła:
http://www.elmundo.es/blogs/elmundo/los-lunes-al-blog/2013/11/11/frias-estadisticas.html
http://www.elmundo.es/blogs/elmundo/escorpion/2015/05/22/wistawa-szymborska.html#comentar
http://cultura.elpais.com/cultura/2015/04/30/actualidad/1430415802_952833.html

Przygotowała: Ola Gocławska, wolontariuszka Feminoteki, tłumaczka i doktorantka Neofilologii UW

 

banernorweskie_batory

Rozwój wolontariatu w Fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG

INDONEZJA: GWAŁT GWARANCJĄ BEZPIECZEŃSTWA KRAJU

indonezja— Kobieta „nieobyczajna” nie może pełnić służby wojskowej — poinformował dziennikarzy BBC rzecznik prasowy indonezyjskiej armii  Fuad Basya. Zdaniem generała Basyi celem kobiet, które decydują zaciągnąć się do wojska może być „wypadek, choroba lub złe nawyki” (w domyśle: poszukiwanie przygód seksualnych). Pomimo apelu Światowej Organizacji Zdrowia, która testy na dziewictwo kwalifikuje jako przemoc seksualną, Basya utrzymuje, że ich przeprowadzanie jest „w dalszym ciągu uzasadnione”.

W liście otwartym sprzed tygodnia IRCT (International Rehailitation Council for Torture Victims) pisze o konieczności przejścia bolesnych testów przez każdą kobietę ubiegającą się o status żołnierza, policjantki oraz przez narzeczone wojskowych, a także o odrzuconym zeszłorocznym projekcie ustawy o obowiązku przechodzenia podobnych testów przez wszystkie uczennice liceów. IRCT opisuje jak dokładnie wygląda ta zinstytucjonalizowana i społecznie usankcjonowana forma gwałtu:

„Indonezyjscy lekarze wojskowi wprowadzają palec do odbytu kobiety, otwierają wejście do jej pochwy z użyciem drugiej dłoni oraz dociskają błonę dziewiczą kobiety w przód, tak, aby była w całości widoczna”.

Tego typu przymusowe badania, wywołujące u kobiet ból fizyczny i psychiczny oraz uwłaczające ich godności i podstawowym prawom obywatelskim, są zabronione według międzynarodowych standardów praktyk medycznych, dowodzi IFEG (Independent Forensic Expert Group).

Większość kandydatek do służby wojskowej to dziewczęta w wieku licealnym.

Zdaniem Fuada Basyi testy na dziewictwo są kwestią bezpieczeństwa narodowego: — Żołnierze są obrońcami narodu. Bronią niepodległości państwa, jego terytorium oraz bezpieczeństwa — twierdzi Basya. Jak powiedział lokalnej prasie, jeśli kobieta straci dziewictwo poza małżeństwem znaczy to, że jest umysłowo upośledzona i nie nadaje się do służby wojskowej.

Jedna z żon wojskowych poddanych gwałcącej praktyce opowiada przedstawicielowi organizacji Human Rights Watch, jak podawano jej usprawiedliwienia ekonomiczne dla ww. form przemocy:  „Żołnierz potrzebuje zdrowej partnerki. Często podróżuje, dlatego musi móc zaufać swojej żonie”.

Tego typu przemoc stosowana jest również w Afryce Południowej, w Indiach (wobec ofiar gwałtu) oraz w Egipcie. W Wielkiej  Brytanii tego typu testy były przeprowadzane do 1979 roku na imigrantkach z Indii, Bangladeszu i Pakistanu. Używano ich w celu wykrycia, czy kobieta kłamie w sprawie swoich zaręczyn z mężczyzną, który mieszka już w kraju (w przypadku dziewic zaręczyny uznawano za bardziej prawdopodobne).

Źródła:
http://www.bbc.com/news/world-asia-32743373
http://www.bbc.com/news/world-asia-32748248
http://www.irct.org/media-and-resources/irct-news/show-news.aspx?PID=13767&Action=1&NewsId=3972
http://www.theguardian.com/world/2015/feb/12/plan-to-force-schoolgirls-to-have-virginity-tests-scrapped-in-indonesia

Przygotowała: Ola Gocławska, wolontariuszka Feminoteki, tłumaczka, doktorantka Neofilologii UW

banernorweskie_batory

Rozwój wolontariatu w Fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG