TELEFON DLA KOBIET DOŚWIADCZAJĄCYCH PRZEMOCY

Телефон для жінок, які зазнають насильства

CZYNNY PONIEDZIAŁEK-PIĄTEK
OD 11.00 DO 19.00

Активний з понеділка по п’ятницю з 14:00 до 19:00

Szukaj
Close this search box.

Zmarła Diana E. H. Russell, badaczka przemocy wobec kobiet, autorka „Gwałtu w małżeństwie”

Diana E.H. Russell, czołowa feministyczna aktywistka i naukowczyni, zmarła 28 lipca 2020 r. w Kalifornii. Miała 81 lat.

Dr Russell badała i zajmowała się naukowo wszelkimi rodzajami przemocy wobec kobiet, w tym gwałtem, kazirodztwem, wykorzystywaniem dzieci, maltretowaniem, pornografią i molestowaniem seksualnym. Była jedną z pierwszych, które zidentyfikowały powiązania między tymi czynami.

W eseju z 1995 roku „Politicizing Sexual Violence: A Voice in the Wilderness” dr Russell opisała zalążki swojej pracy: Moje własne doświadczenia związane z wykorzystywaniem seksualnym w dzieciństwie i w wieku nastoletnim niewątpliwie były istotnymi motywatorami do wytrwałego zaangażowania w badanie przemocy seksualnej wobec kobiet. 

Moje badania i aktywizm – dodała – ilustrują, jak osobista trauma może inspirować i wpływać na  twórczą pracę.

W ciągu czterech dekad zgłębiała te tematy w kilkunastu książkach. Łączącym je wątkiem było odrzucenie powszechnej praktyki obwiniania ofiar. W „The Politics of Rape” (1975) argumentowała, że ​​gwałt jest aktem dostosowywania się do ideałów męskości.

W 1977 roku przeprowadziła badanie w którym wzięło udział 930 kobiet z San Francisco. Odkryła, że ponad 40 procent doświadczyło gwałtu lub kazirodztwa –  znacznie więcej niż sugerowały inne badania. Wywiady te zaowocowały serią książek: „Gwałt w małżeństwie” (1982, wydanie polskie Feminoteka 2019); „Sexual Exploitation: Rape, Child Sexual Abuse and Workplace Harassment” (1984); oraz „The Secret Trauma: Incest in the Lives of Girls and Women” (1986).

Wydany przez Feminotekę „Gwałt w małżeństwie” to książka z naszego, polskiego punktu widzenia jak najbardziej aktualna. Pokazuje początki walki kobiet o to, by gwałt małżeński, czy raczej, jak pisze autorka “zgwałcenie żony”, było postrzegane jako przestępstwo i karane. Prezentuje też wyniki badania przeprowadzonego w USA na temat tego zjawiska. Jest to pierwsza pozycja na temat gwałtu małżeńskiego na polskim rynku uwzględniająca perspektywę społeczną i feministyczną.

Diana Russell w 1974 po raz pierwszy usłyszała słowo „kobietobójstwo” („feminicide”), dowiedziała się wtedy, że powstaje książka pod tym tytułem. Natychmiast bardzo podekscytowało mnie to nowe słowo, zobaczyłam w nim substytut neutralnego płciowo słowa „zabójstwo – powiedziała w przemówieniu z 2011 roku.

Zdefiniowała kobietobójstwo jako „zabijanie kobiet przez mężczyzn, ponieważ są one kobietami”. Obejmowało to szereg czynów, w tym zabicie żony lub dziewczyny za romans lub bunt, podpalenie żony za zbyt mały posag, śmierć w wyniku okaleczenia narządów płciowych oraz zabójstwo niewolnic seksualnych i pracownic seksualnych. Jej definicja obejmowała również pośrednie formy zabijania, takie jak zakaz stosowania antykoncepcji lub aborcji, co często prowadzi je do poszukiwania niebezpiecznych form aborcji, które mogą zakończyć się śmiercią. Kobietobójstwo obejmowało również kobiety, które zmarły na AIDS po zarażeniu przez mężczyznę w wyniku seksu bez zabezpieczenia.

Ruchy feministyczne w wielu krajach Ameryki Łacińskiej, między innymi w Meksyku, Gwatemali, Kostaryce, Chile i Salwadorze, przyjęły użycie upolitycznionego słowa „kobietobójstwo”  i z powodzeniem wykorzystały je społecznie, politycznie i prawnie do zwalczania śmiertelnej w skutkach przemocy wobec kobiet w swoich krajach.

Dr Russell po raz pierwszy użyła tego terminu publicznie, zwracając się do Międzynarodowego Trybunału ds. Zbrodni Przeciwko Kobietom, ogólnoświatowego wydarzenia, które odbyło się w Brukseli w 1976 roku i wzięło w nim udział 2000 kobiet z 40 krajów. Była inicjatorką i organizatorką Trybunału. Wśród mówczyń była Simone de Beauvoir, która określiła to spotkanie jako „początek radykalnej dekolonizacji kobiet”.

 

Diana Elizabeth Hamilton Russell urodziła się 6 listopada 1938 roku w Kapsztadzie (RPA).

Uczęszczała do elitarnej anglikańskiej szkoły z internatem dla dziewcząt, której motto brzmiało: „Maniery czynią człowieka”. Wychowano mnie na bezużyteczny dodatek do jakiegoś bogatego białego człowieka, i kontynuowanie rodzinnej tradycji wyzysku – napisała w eseju z 1995 roku. W 1958  r. na Uniwersytecie w Kapsztadzie uzyskała tytuł licencjata z psychologii, następnie studiowała nauki społeczne i administrację w London School of Economics. Po powrocie do RPA zaangażowała się w działalność podziemnej organizacji rewolucyjnej o nazwie Afrykański Ruch Oporu

Wkrótce wyjechała na Harvard, gdzie uzyskała tytuł magistra w 1967 r., następnie doktorat w 1970 r. Oba z zakresu psychologii społecznej. Została pracownicą naukową w Princeton, gdzie napisała rozprawę o działalności rewolucyjnej. Powiedziała:​​ ekstremalna mizoginia w Princeton zapoczątkowała moją feministyczną ścieżkę.

W 1968 roku poślubiła Paula Ekmana, amerykańskiego psychologa znanego z pracy nad wyrazem twarzy. Rozwiedli się po trzech latach. Rozwód był początkiem mojego twórczego życia jako aktywnej feministki i badaczki.

Przez 22 lata wykładała w Mills College, jako profesorka socjologii prowadziła kursy poświęcone kobietom i seksizmowi oraz pomogła w opracowaniu specjalizacji z zakresu Women’s Studies.

Aby walczyć o swoje wartości wychodziła na ulicę, organizowała pikiety w biurach rządowych, sprayowała feministyczne hasła i niszczyła czasopisma w sklepach pornograficznych. Przez pewien czas była jedyną pikietującą przed restauracją w Berkeley w Kalifornii, której właścicielem był handlarz nieletnimi dziewczętami.

Mieszkała w kobiecym kolektywie w Berkeley, razem z uratowanymi psami.

 

Tekst powstał na podstawie https://www.nytimes.com/2020/08/06/obituaries/diana-russell-dead.html

KONKURS! Komiks Kate Evans „Czerwona Róża. Ilustrowana biografia Róży Luksemburg”

CZERWONA RÓŻA. ILUSTROWANA BIOGRAFIA RÓŻY LUKSEMBURG

Kate Evans

Heterodox, 2020

 

Evans otwiera intelektualny świat Róży dla zupełnie nowej publiczności – zakorzenia teoretyczne osiągnięcia Luksemburg w realiach inspirującego i głęboko poruszającego życiorysu.

 

„Róża Luksemburg, lekceważona przez ekonomistów zarówno marksistowskich, jak i akademickich, zbudowała niezwykle interesującą teorię dynamicznego rozwoju kapitalizmu. Książka jej jest zdecydowanie trudna (abstrahując od żywo napisanych rozdziałów historycznych), a czytelnicy przyzwyczajeni wyłącznie do analizy akademickiej stają przed trudnościami niemal nie do przezwyciężenia w związku z marksistowską terminologią, którą autorka się posługuje.
(…)
Jednocześnie wielu ekonomistów akademickich przypisuje przykre położenie kapitalizmu w XX wieku w dużym stopniu zamykaniu granic na całym świecie. Ekonomiści akademiccy są jednak mądrzy dopiero po fakcie. Dlatego też mimo wszystkich niejasności i całej przesady, książka Róży Luksemburg wykazuje więcej umiejętności przewidywania aniżeli jakakolwiek współczesna publikacja ortodoksyjna” — Joan Robinson, Wprowadzenie do Akumulacji Kapitału Róży Luksemburg.
 *
Feminoteka objęła książkę matronatem!
Do kupienia na stronie wydawnictwa Heterodox lub w podanych na niej księgarniach
 *
KONKURS! Zapraszamy do lektury tego świeżo wydanego komiksu! Róża Luksemburg zginęła ponad 100 lat temu, a jej postać wciąż inspiruje kolejne pokolenia feministek, socjalistek, bojowniczek o prawa człowieka i pracownicze.
Aby wygrać komiks „Czerwona Róża. Ilustrowana biografia Róży Luksemburg” prosimy o odpowiedź i uzasadnienie w komentarzu:
– Czy twórczość, działalność i wartości wyznawane przez Różę Luksemburg mogą inspirować w dzisiejszych czasach?
Na komentarze czekamy do wtorku 21/07, do godziny 14.00. Komentarze zatwierdzamy ręcznie, więc mogą nie pojawić się od razu. Odezwiemy się do zwycięskiej osoby.

„Moje życie w drodze” – recenzja autobiografii Glorii Steinem

Moje życie w drodze

Autorka: Gloria Steinem

Poradnia K

recenzuje: Karolina Pudełko

 

„Moje życie w drodze” to zdecydowanie książka nieprzeciętna, bo tematyka podróży zdaje się być z nią na wielu płaszczyznach nierozerwalnie powiązana.

Biografia Steinem sama w sobie wydaje się być swego rodzaju drogą czy podróżą. Już po przeczytaniu kilku stron przenieść się można w zupełnie inny świat i, co ciekawe, pomimo odmiennych lat, miejsca, ludzi, problemy poruszane w książce Steinem wydają się być aż nadto aktualne. Pozostając w tej metaforyce cała idea przekazana na tych niespełna pięciuset stronach może być też odbierana jako drogowskaz, który wskazuje nam, kolejnym pokoleniom, jak walczyć o prawa tych, którym są one odbierane. Znamiennym wydaje się być, że ukazała się ona niedawno, kiedy tej walki tak bardzo potrzebujemy, być może bardziej, niż kiedykolwiek indziej. To, co dzieje się w naszym kraju, niepokojąco mocno przypomina historie opisane w książce Steinem, a tak naprawdę czasami zakrawa o jeszcze tragiczniejsze porównania, jak na przykład to do serialu „Opowieści Podręcznej”. To, co możemy wyczytać nie tylko w wierszach, ale i między nimi to wskazówki – w którą stronę podążać, by nawet kiedy się zgubimy na chwilę, szybko umieć się odnaleźć. To jak podane na tacy współrzędne geograficzne Nadziei – na to, że może być inaczej, że może być lepiej. Teraz, kiedy tak wielu z nas właśnie tej nadziei potrzebuje, podwójnie warto sięgnąć po tę książkę, która potrafi podbudować na duchu. Nieistotne zdają się być różnice kulturowe w doświadczeniu prawdziwego wsparcia, siostrzeństwa, wspólnej walce o lepsze jutro.

„Moje życie w drodze” jest podróżą na wielu płaszczyznach – przede wszystkim razem z Glorią przenosimy się na osi jej życia, odwiedzając rozmaite miejsca i ludzi, którzy wpłynęli nie tylko na nią samą, ale pośrednio także na bieg historii. Czytając coraz to nowe rozdziały nie da się odeprzeć wrażenia, że rzeczywistość nie byłaby taka sama gdyby nie Steinem. Gloria wydaje się być osobą, która mówi w imieniu nie tylko kobiet, ale także innych dyskryminowanych grup. Ważnym aspektem wydaje się być to, że starała się ona nie mówić w imieniu innych, ale dawać im się wypowiadać samodzielnie. Wiedziała, czego wielu osobom brakuje w obecnych czasach, że nie jesteśmy w stanie mówić za innych nie mając ich doświadczeń, historii, przeżyć, uczuć. Wydobywała jakże ważny głos z tych, którzy dotąd nie byli słyszani, próbowała otworzyć uszy tym, którzy nie chcieli słuchać. To pozycja, która poszerza świadomość – o świecie, ale i o sobie – zachęca do stawiania pytań i poszukiwania na nie własnych odpowiedzi.

Obecnie jeszcze większą popularność Glorii przypisać można serialowi Mrs America, który porwał rzesze widzów. W dużym skrócie to historia (a może raczej – herstoria?) ruchu, którego celem było wprowadzenie Equal Rights Amendment – poprawki do amerykańskiej konstytucji gwarantującej kobietom równe prawa. W serialu poznajemy postaci różnych kobiet stojących po obydwu stronach barykady (w tym Glorię) broniące swoich racji. To obraz trudnych zmagań, poświęceń, ale i radości i satysfakcji, którą może dać tylko batalia o równość, która de facto każdego dnia dzieje się i na „naszym podwórku”. „Moje życie w drodze” to opis wędrówki Glorii po różnych miejscach, w których przyświecał jej jeden cel – poszanowanie prawa każdego człowieka do bycia równym. Niezależnie od płci, kraju pochodzenia, doświadczenia niepełnosprawności… Wymieniać można by długo. Książka ta, co dla niektórych być może jest rozczarowaniem, nie jest twardym manifestem. Zdaje się być płynącą opowieścią, która rozpala w sercu czytelnika nadzieję, nawet, jeśli jej płomyk już lekko się przytlił.

„Moje życie w drodze” wydaje się być przekazem uniwersalnym, trafiającym do większości – książką, w której każdy znajdzie fragment czy cytat dla siebie – taki, który go wzmocni. To obraz tego, jak wiele zostało zrobione, a ile jeszcze do zrobienia pozostało. Sama postać Glorii, ale i inne historie czy postacie ukazane w „Moim życiu w drodze” zdają się dawać siłę do tego, by pomimo zmęczenia, pomimo licznych zakrętów na drodze, pomimo nieprzychylności nadal wizualizować sobie cel podróży i z upartością do niego dążyć. Ta książka to także inspiracją do tego, by wciąż poszukiwać własnej drogi – nie tylko tej w aktywizmie, ale po prostu, w życiu. Steinem pokazuje, że niezależnie od popularności naszych wyborów najważniejszym jest, by czuć się z nimi dobrze. Otwiera przed czytelnikami drzwi akceptacji, które zbyt długo były zamknięte. Warto pamiętać, że w różnym czasie, w różnych zakątkach ziemi te drzwi nadal są przymykane, niech zatem „Moje życie w drodze” staje się inspiracją do tego, co w takiej sytuacji można zrobić – dla siebie, ale też dla innych

„Biblia waginy” dr Jen Gunter – wygraj książkę!

Biblia waginy
dr Jen Gunter
Przekład Małgorzata Glasenapp

Wydawnictwo Marginesy 2020

 

Co robić, kiedy walczymy z ignorancją, bronimy praw reprodukcyjnych, na własną rękę zajmujemy się edukacją seksualną? A do tego partner pyta kiedy ogolisz włosy łonowe, czy podczas seksu w czasie menstruacji nie zajdziesz w ciążę, oraz chce żebyś jadła więcej ananasów, podobno wtedy cipka ładniej pachnie? Sama zastanawiasz się, czy wziernikowanie u ginekologa zawsze jest takie nieprzyjemne, dlaczego kolejny raz grzybica pochwy i czy tylko ty masz takie duże wargi mniejsze?

Jest ratunek! Wydawnictwo Marginesy wydało naszą biblię, a właściwie Biblię Waginy. Dr Jen Gunter rzetelnie odpowie na pytania, napiętnuje mity i kłamstwa o kobiecej seksualności i budowie, zapozna z procedurami medycznymi.

Bardzo się cieszymy, tym bardziej, że zostałyśmy zaproszone do matronatu i możemy z tej okazji rozdać 5 egzemplarzy książki!

Aby wziąć udział w konkursie napisz w komentarzu jaki mit w obszarze kobiecej seksualności uważasz za szczególnie szkodliwy i dlaczego.

Na komentarze czekamy do godz. 24.00 1 czerwca.

Odezwiemy się mailowo do 5 osób, które nas szczególnie zainteresują w komentarzu.

PS. ponieważ zatwierdzamy komentarze ręcznie, mogą nie pojawić się od razu. Ale będą jak najszybciej!

 

Wywiad | Daliborka Kiš Juzbaša: Obrazy i książki – stop, muszę się bić!

Wstęp: Agnieszka Żuchowska-Arendt, tłumaczka

Trafiłam na Daliborkę Kiš-Juzbašę tak, jak zazwyczaj trafia tłumaczka na pisarkę – najpierw poznaje się dzieło, dopiero później (ewentualnie) dostrzega się za tekstem człowieka. Szybko zdałam sobie sprawę, że mam do czynienia z osobą nietuzinkową, która może być inspiracją dla wielu z nas jako przykład kobiety wszechstronnie uzdolnionej i spełnionej: artystka i wojowniczka, żona i matka; oddana rodzinie, kreatywna artystycznie, śmiało wyrażająca swoje zdanie i realizująca pasje. I to wszystko pomimo urodzenia na Bałkanach, przesiąknięcia patriarchalną kulturą, która tłamsi w kobietach wszelkie przejawy siły i kreatywności.

Żyjąc w Polsce, walcząc na co dzień o to, aby rząd i społeczeństwo zaczęło widzieć w nas ludzi i obywatelki, odczuwamy nasz bunt jako coś naturalnego i oczywistego. Nie zdajemy sobie sprawy, że nie wszędzie kobiety są takie jak my, ale też nie doceniamy się wzajemnie. Chorwacka feministka Vedrana Rudan zwróciła uwagę na „duchową samodzielność” Polek, mówiąc, że ceni je za niezależność od mężczyzn[1]. Natomiast dopiero od samej Daliborki dowiedziałam się, że mamy w Polsce mistrzynię Wing-Tsun Kung-Fu (5. stopień mistrzowski), Aleksandrę Karp, najbardziej znaną instruktorkę sztuk walki w Europę, a także że odsetek kobiet mistrzyń kung-fu, jest u nas zdecydowanie wyższy niż w Hiszpanii, gdzie Daliborka mieszka obecnie.

I o tym musimy pamiętać patrząc na „bałkański feminizm”, że to, co dla nas oczywiste, na Bałkanach uważane jest za akt szczególnej odwagi, a nieraz szczyt wyzwolenia, o jakim większości nawet się nie śniło.

Tym bardziej niezwykła jest bohaterka poniższego artykułu, która wyrosła nie tylko ponad swoje rodzime środowisko, ale wyróżnia się siłą i odwagą nawet na tle zachodnich standardów. A przy tym nie traci nic ze swej kobiecości.

Daliborka miała „szczęście” bo wychowała się wśród braci, którzy nauczyli ją jak się bić i jak przetrwać w męskim środowisku. To bardzo cenna umiejęstność zważywszy, że cała nasza cywilizacja jest mniej lub bardziej zakamuflowanym „męskim środowiskiem”, a w każdym razie „męską strefą wpływów”.

Pierwszy krok w dorosłość dziewiętnastoletnia Daliborka wykonała w wojskowych kamaszach i z bronią na ramieniu. Gdy w 1992 r. na jej miasto zaczęły spadać bomby, rozpoczęła walkę ramię w ramię z mężczyznami, w oddziałach specjalnych. Szantażem została zmuszona do współpracy z wywiadem wojskowym, a pod koniec wojny, gdy groziła jej śmierć ze strony służb specjalnych, podjęła brawurową ucieczkę przez granicę, zostawiając pod opieką rodziny pięciomiesięczne dziecko. Swoje przeżycia opisała w książce na motywach autobiograficznych („Čuvaj guzu i ne misli na smrt”), w której tytule zawierają się dwie najważniejsze zasady wojenne: dbać o własny tyłek i nie myśleć o śmierci. To powieść nie tylko o walce zbrojnej, ale przede wszystkim o walce z własnymi, ludzkimi ograniczeniami. I o wielkiej samotności; młoda bohaterka-narratorka wciąż musi być silna, ale tęskni za kimś, przy kim mogłaby czasem pokazać inną twarz, człowieka o ludzkich słabościach. Uderzające jest też spojrzenie na inne kobiety: bohaterka nie utożsamia się z nimi, a niektórymi nawet gardzi, uważa je za „głupie”, „słabe” i niemoralne. Jednocześnie zdaje sobie sprawę, że w męskim towarzystwie też nie do końca może być sobą, musi trzymać fason, aby koledzy traktowali ją jak równorzędnego towarzysza broni, a nie jak… kobietę. Dlatego sama odnosi się do kobiet zgodnie z „męskim modelem zachowania”.

A jednak ten schemat zachowania brzmi dla nas znajomo – pomimo różnic kulturowych kobiety na całym świecie starają się zyskać szacunek w męskim świecie poprzez solidarne z mężczyznami deprecjonowanie własnej płci, które ma być sygnałem, że ta konkretna osoba odcina się od ogółu kobiet, jest od nich lepsza, wyjątkowa.

Dlatego aby zbudować więź z innymi kobietami bohaterka najpierw musiała odkryć kobiecość w sobie.

Historia Daliborki to opowieść o kobiecości odnalezionej, o szczęściu i spełnieniu, które trzeba było wywalczyć i o przebudzonej świadomości, że nie wszystkie kobiety mają dość siły by o siebie walczyć, ale każdej należy podać rękę, a jeśli trzeba – również kij lub miecz do walki.

Dlatego właśnie zdecydowałam się przetłumaczyć dla polskich czytelniczek artykuł Gorana Dakicia o tym, jak Daliborka Kiš-Juzbaša postanowiła zostać instruktorką sztuk walki. Niech będzie inspiracją i niech wyzwoli wewnętrzną siłę.

 

Daliborka Kiš-Juzbaša (1973.) – pisarka, poetka, malarka, projektantka mody, matka i żona. Urodziła się w miejscowości Kneževo (wówczas: Jugosławia, obecnie Chorwacja). Podczas wojny na Bałkanach (1992-95), służyła jako żołnierz w oddziałach specjalnych, a po jej zakończeniu osiedliła się w Banialuce (Republika Serbska).
Autorka powieści: „Mrtvom žena” (2003.) i „Čuvaj guzu i ne misli na smrt” (2006.) oraz zbiorów wierszy: „Lični stav”, (2004.) i „Azilant u crvenim papučama” (2010). Odmówiła przyjęcia nagrody Ministerstwa Kultury i Oświaty Republiki Serbskiej za drugi tomik poezji na znak protestu przeciwko złemu traktowaniu literatów przez państwo.

[1]https://dzieje.pl/kultura-i-sztuka/vedrana-rudan-cenie-polki-za-duchowa-samodzielnosc


Obrazy i książki – stop, muszę się bić

Nie chciałam opuszczać Bałkanów. Chciałam żyć w pięknym i dobrze zarządzanym kraju. Wykorzystywałam każdą okazję żeby publicznie skrytykować rząd i sytuację, w jakiej się znajdowaliśmy. Pisałam o korupcji. A wtedy pewien policjant zmaltretował mojego syna i jego kolegów. Czternastolatków. Tak po prostu, dla zabawy.

Tak rozpoczyna swoją opowieść Daliborka Kiš-Juzbaša z Banialuki, która kilka lat temu opuściła to miasto nad Vrbasem i wyjechała do Hiszpanii. W Walencji rozpoczęła nowe życie, a niedawno została jedyną instruktorką kung-fu w tym kraju. Wspomina dzień, w którym policja pobiła jej syna i jego przyjaciół.

„Oczywiście urządziłam burzę w mediach, a ludzie z całej Bośni i Hercegowiny mnie wspierali. Wówczas jeden z inspektorów z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wyjaśnił mi, że jest “za mnie odpowiedzialny”, cytował moje komentarze do cudzych tekstów, znał każdą moją wypowiedź i zupełnie po ludzku powiedział mi, żebym się uspokoiła bo inaczej zapłaci za to moja rodzina” – opowiada Kiš-Juzbaša.

Kroplą, która jak mówi, przelała czarę, była choroba jej nowo narodzonego, czwartego syna, który trafił do Belgradu na operację. Szpital w Banialuce nie miał nawet odpowiedniego inkubatora dla noworodków.

„Elity polityczne kupują limuzyny i helikoptery, a ludzie mają patrzeć jak ich dzieci umierają? Mój syn został zoperowany na czas i jest zdrowym dzieckiem. Sprzedaliśmy dopiero co zbudowany dom w Banialuce za bezcen, kupiliśmy bilety lotnicze i na zawsze opuściliśmy Bałkany.”

W Walencji Daliborka wróciła do pracy artystycznej i we współpracy z agencją “ABC Models” z Sarajewa przygotowała kolekcję unikatowych strojów, którą zaprezentowała na “Nivea Fashion Week”.

„Bardzo szybko trafiłam do kręgów artystycznych w Walencji, zaczęłam się intensywnie zajmować malarstwem. Z Bośni i Hercegowiny przywiozłam jednak wrzód żołądka, który spowodował pęknięcie dwunastnicy i wtedy zaczęła się moja Golgota” – kontynuuje Daliborka.

Operacja, infekcje, walka o życie. Potrzeba było kilku miesięcy zanim doszła do siebie. Potem ruszyła w świat walki z zamiarem odzyskania tego, co stracone i nadrobienia zaległości.

„Zadzwoniłam do właściciela szkoły sztuk walki “TAOWS University” w Walencji i powiedziałam, że mam 45 lat i jestem wrakiem człowieka, a on mi odpowiedział, żebym przyszła nazajutrz. Przyszłam i już wiedziałam, że jestem dokładnie tam, gdzie powinnam i że tak już ma zostać. Nadeszły miesiące prawdziwej męki, bólu, treningów i nie poddawania się” – mówi Kiš Juzbaša.

Jej instruktor, Sergio Verdeguer, postawił przed nią wyzwanie – sieć szkół “TAOWS University” ma w Hiszpanii i na świecie 76 oddziałów, lecz nie zatrudnia ani jednej kobiety-instruktora, więc Daliborka powinna zostać tam pierwszą instruktorką. Propozycję przyjęła natychmiast, gdy tylko ją usłyszała.

„Chociaż zaczęłam trenować kung-fu, równocześnie ćwiczyłam też walkę na noże i kije oraz walkę na leżąco. Potem zainteresowałam się także brazylijskim jiu-jitsu. Okazało się, że to również szło mi dobrze. Wszystko, co wartościowe wymaga ofiary, więc złamałam żebro w sparingu z dużo cięższym przeciwnikiem i trenowałam z urazem przez cały miesiąc zanim lekarze zdiagnozowali pęknięcie”

Podjęła decyzję że poświęci się na poważnie karierze instruktorki samoobrony i sztuk walki. Trenowała różne dyscypliny po sześć-siedem godzin dziennie, aby na początku tego roku uzyskać certyfikat instruktorki.

Chociaż przez pełne dwa miesiące wystawiałam swoje obrazy w galerii w centrum Walencji i mam jeszcze kilka powieści przygotowanych do druku, wszystkie kolejne wystawy odłożyłam na później, a rękopisy schowałam do szafy. Muszą poczekać jeszcze kilka lat bo muszę trenować i bić się – powiedziała Daliborka Kiš-Juzbaša.

 

Autor: Goran Dakić

tłumaczenie: Agnieszka Żuchowska-Arendt

tekst opublikowany w krakowskiej gazetce manifowej 2020

oryginał: http://mojabanjaluka.info/novost/daliborka-kis-juzbasa-slike-i-knjige-stop-moram-da-se-bijem/112011

Autorką zdjęć Daliborki z synami jest niemiecka artystka i feministka Ana Hell https://www.anahell.com/?fbclid=IwAR1ljskjdYYSf7OYT3Rf2_sZcin3dvUgZIpQ_whFdVZXP6C_85aefpHgBzk zdjęcia Daliborki wykonała specjalnie na wystawę w Nowym Jorku.

Zdjęcia z treningów są autorstwa Alaina Dacheux, francuskiego artysty i feministy: https://www.facebook.com/alain.dacheux i na tych zdjęciach razem z Daliborką jest jej trener, Sergio Verdeguer, (również zaangażowany w walkę o prawa kobiet), który namówił ją do podjęcia kursu instruktorskiego.

PRZEMOC W DOMU A KWARANTANNA – przewodnik prawny

PRZEMOC W DOMU A KWARANTANNA

 POLICJA / PROKURATURA

  1. Organy ścigania, mimo środków ostrożności działają normalnie. Jeśli zatem doświadczasz przemocy w miejscu swojego zamieszkania, jesteś ofiarą zgwałcenia czy stalkingu, możesz nadal to zgłosić.Zgodnie z wytycznymi w czasie epidemii musimy ograniczać wyjścia z domu do wyjść w sprawach niezbędnych. Zgłoszenie na policję doznawanej przemocy jest sprawą niezbędną, gdyż od tego zależy Twoje zdrowie i życie.Z informacji od klientek Feminoteki wynika, że funkcjonariusze policji mogą próbować odwieźć Cię od zgłoszenia sprawy, mówiąc, że obecnie się tym nie zajmą, gdyż są pilniejsze rzeczy związane z kwarantanną i epidemią. Nie wierz im! Nadal masz prawo złożyć zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, a oni mają obowiązek je przyjąć.

2. Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa możesz dokonać również pisemnie, wysyłając list do miejscowo właściwej wg. Twojego miejsca zamieszkania Prokuratury Rejonowej.

3. Do zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa dołącz posiadane przez siebie dowody – mogą to być nagrania audio lub wideo na usb/cd, zdjęcia obrażeń ciała, zdjęcia zniszczeń sprzętów, dokumenty z obdukcji lekarskich, screeny SMS-ów, wydruki e-maili lub wiadomości z komunikatorów internetowych, dane świadków, którzy mogą mieć wiedzę na temat tego przestępstwa;

4. WAŻNE – jeśli zostałaś zgwałcona masz prawo do badania przez lekarza przy użyciu tzw. Pakietu kryminalistycznego do zabezpieczania śladów przestępstw na tle seksualnym. Pakiet będzie Ci udostępniony, gdy złożysz zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. W takich przypadkach najcenniejsze dowody popełnienia przestępstwa znajdują się na Twoim ciele i ważne jest, aby były w miarę możliwości najszybciej zebrane i zabezpieczone. Bezpośrednio po zdarzeniu, o ile to możliwe, nie myj się, nie bierz prysznica i kąpieli, udaj się do szpitala lub zadzwoń po karetkę pogotowia. Lekarz zawiadomi wtedy policję, która przyjmie od Ciebie zgłoszenie dotyczące przestępstwa i będziesz mogła zostać zbadana. Nie wyrzucaj ani nie pierz ubrania, które miałaś na sobie w chwili popełnienia przestępstwa, na ubraniu mogą znajdować się ślady i cenne dowody, które pomogą ustalić sprawcę. Schowaj ubranie do osobnego worka lub zabezpiecz je w inny sposób.

5. Gdy sprawca przemocy wszczyna awantury, bije Cię, wyzywa, grozi lub jest w jakikolwiek inny sposób agresywny, masz prawo zadzwonić na policję pod numer alarmowy 112 lub 997. Policja w takich przypadkach ma prawo dokonać zatrzymania osoby na maksymalnie 48 godzin.

SĄDY

  1. Sądy obecnie w związku ze stanem epidemii nie funkcjonują w normalny sposób.
  2. Nie odbywają się rozprawy w większości spraw – rozpoznawane są wyłącznie sprawy pilne. Do najbardziej istotnych spraw pilnych, które są rozpoznawane przez sądy należą sprawy: odebrania osoby pozostającej pod władzą rodzicielską lub opieką.
  3. Sprawy dot. zabezpieczenia roszczeń, w tym o zabezpieczenie bezpośrednio zagrożonego istotnego dobra dziecka – z wniosku, o którym mowa w art. 11a lub 12b ustawy z 29 lipca 2005 r. o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, czyli eksmisja sprawcy przemocy i zażalenia na odebranie dziecka przez pracownika socjalnego;
  4. Niektóre sądy przyjmują środki zaskarżenia w formie elektronicznej – np. Sąd Okręgowy w Warszawie przyjmuje pisma tj. zażalenia, apelacje, wnioski o uzasadnienie wyroków na adres e-odwoł[email protected]

WZORY PISM

wzór zawiadomienia z 207kk

Pozew o rozwód_przykładowy

Rodzicielski plan wychowawczy_wzór

wniosek 11a ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie – o zobowiązanie sprawcy przemocy w rodzinie do opuszczenia mieszkania

Przewodnik przygotowała radczyni prawna Agata Bzdyń, prawniczka Feminoteki.

„Uniesienie spódnicy” – specjalnie dla Feminoteki pisze Voca Ilnicka

UNIESIENIE SPÓDNICY. SEKSUALNE DOŚWIADCZENIA I KOBIECA MOC

Autorka: Voca Ilnicka

przedsprzedaż: https://zrzutka.pl/8kr43f

 

Feminoteka z radością matronuje tej wyjątkowej publikacji!

Specjalnie dla nas Voca Ilnicka pisze:

„Uniesienie spódnicy” to książka moich marzeń. Wymarzyłam sobie, że pokażę kobiecą seksualność w jej złożoności, różnorodności i samą w sobie. Wymarzyłam sobie, że pokażę całe spektrum kobiecych doświadczeń: od doświadczeń tych kobiet, których seksualność kwitnie i buzuje aż po te, które czują się sfrustrowane i smutne. Wymarzyłam sobie, że będę rozmawiać z kobietami młodymi i starymi, z tymi, które mają mnóstwo doświadczenia i tymi, które zalewie je zbierają, z tymi, które żyją same, z partnerem, mężem, z dziewczyną, żoną, w przeróżnych związkach i rozwiązkach, z matkami, babkami, kobietami różnych płci i orientacji i – zrobiłam to!

Po tym, jak rozesłałam egzemplarze recenzenckie wiem, że książka budzi reakcje i emocje. Jednym podobają się ilustracje, inni odkładają ją po przeczytaniu kilku słów wstępu, jeszcze inni nie mogą się oderwać, gdy inne muszą sobie dawkować, bo treść w tej książce jest gęsta i znacząca. W reakcjach słyszę o wzruszeniu, zaskoczeniu, szczerości. Tak! Byłam szczera i bezkompromisowa! Zebrałam wiele doświadczeń i dopisałam wiele komentarza, więc wyszła cegła na prawie 450 stron.

Pisałam i rozmawiałam o kobiecych doświadczeniach w trzech aspektach: krwi i miesiączce, masturbacji i orgazmach, porodzie i życiu seksualnym młodej mamy. Usłyszałam przepiękne i przejmujące historie o bólu i ekstazie. Książka jest pewnego rodzaju kręgiem kobiet, do którego Cię zapraszam.

Gdy już odebrałam z drukarni wydruk próbny, okazało się, że tył okładki jest pusty, wtedy pomyślałam o matronatach. I o matronacie Feminoteki, bo moja feministyczna dusza zapragnęła wrócić do macierzy. Wczoraj rozmawiałam z kolegą, który mówił: „Przysłałaś mi książkę i bałem się, że będzie feministyczna, ale jest ciekawa, wciągnąłem się”. Jednocześnie usłyszałam od koleżanki, która jedzie na konferencję feministyczną: „Voca, zabieram twoją książkę i będę mówić o niej i o Tobie”. Moja tanspłciowa przyjaciółka Freja, z którą 10 lat temu zaczęłam robić portal seksualnosc-kobiet.pl jeszcze przed tym powiedziała mi: „Voca, ty już nie jesteś feministką, ty jesteś waginistką.” No, jestem. Ta książka to efekt wielu lat pracy i mojego skrajnego waginizmu. Niech żyje wagina!

„Twoja książka aktywuje hormony szczęścia.”
– Kasia Auli Barszczewska

„Pełna szczerości i odwagi książka o kobiecej mocy. Wzruszam się.”
– Iza Sztandera

„To niezwykła i ważna książka. Potrzebna. Odczarowująca bolesne miejsca. Obszerna, wieloaspektowa, szczera, łagodna, zaskakująca. Uczciwa.”
– Dorota Bielska

„Książkę czytałam jeszcze w pierwszych szkicach i zrobiła na mnie wrażenie odwaga i szczerość autorki.”
– Marta Abramowicz

UNIESIENIE SPÓDNICY. SEKSUALNE DOŚWIADCZENIA I KOBIECA MOC – przedsprzedaż książki. Matronat Feminoteki!

UNIESIENIE SPÓDNICY. SEKSUALNE DOŚWIADCZENIA I KOBIECA MOC

Autorka: Voca Ilnicka

przedsprzedaż: https://zrzutka.pl/8kr43f

 

 

TA KSIĄŻKA BĘDZIE PRZEŁOMEM W MÓWIENIU O KOBIECEJ SEKSUALNOŚCI!

Za jej pomocą pragnę zwrócić kobietom utracone fragmenty seksualności i sprawić, że więzy między kobietami się umocnią. Ta książka to zaproszenie do kobiecego kręgu i siostrzeństwo w praktyce. Z niej dowiesz się tego, czego być może nigdy nie powiedziałaby Ci matka ani przyjaciółka. A co naprawdę warto wiedzieć, bo życie wtedy staje się lżejsze.

 

ILE JEST KOBIET, TYLE JEST KOBIECYCH SEKSUALNOŚCI

I ja Ci o tych seksualnościach opowiem. W książce zabieram Cię w świat wielowymiarowej i realistycznej kobiecej seksualności, o której często się albo nie wie, albo milczy. Ja postanowiłam rozmawiać i zaprosiłam do wywiadów dziesiątki kobiet, które podzieliły się ze mną swoimi doświadczeniami. Rozmawiamy szczerze, bez pruderii. Poznasz historie, których często być nie usłyszała, bo wiele z nas nie potrafiło o seksualności mówić, a już szczególnie takiej seksualności.

Ile razy trudno Ci było zebrać się na odwagę, aby zapytać o „tę sprawę”? Chciałaś dostać radę od siostry albo przyjaciółki, ale wstydziłaś się zapytać lub bałaś się oceny? W tej książce znajdziesz odpowiedź na pytanie: „Czy tylko ja tak mam?” Rozmawiając o seksualności, widzę, w jakim niedosycie ważnych informacji wciąż żyjemy – dlatego od lat tworzę portal seksualnosc-kobiet.pl i dlatego napisałam tę książkę, aby wiedza do Ciebie dotarła. Kobiety często mi mówiły: „Ty jesteś pierwszą osobą, której to mówię.” Skorzystaj z zaufania, jakim mnie obdarzyły, i znajdź w tych historiach realistyczny punkt odniesienia dla siebie. Bo filmy porno, komedie romantyczne albo katecheza to niekoniecznie realistyczny punkt odniesienia. 🙂

 

BROKAT, BAROK I WAGINY W XXI WIEKU!

Książka ma bardzo długi i barokowy tytuł: „Uniesienie spódnicy. Seksualne doświadczenia i kobieca moc. Czy opowiedziała Ci o tym matka albo przyjaciółka?” i zasługuje na równie barokową oprawę. Będzie więc twarda okładka, czerwona wyklejka, czerwona tasiemka-zakładka, kolorowe obrazki – mam nadzieję, że będzie to dobra oprawa, aby zaprezentować światu nowe spojrzenie na kobiecą seksualność, którą pragnę zaprezentować w pełni. Wykorzystuję do tego 448 stron formatu B i wszystkie swoje zdolności językowe. Ta książka jest gruba jak encyklopedia, ale nie skupia się na szufladkowaniu zjawisk, tylko na opisie żywego doświadczenia i seksualnej różnorodności.

 

A O CZYM TO? CZYLI TEMAT KSIĄŻKI

Kobieca seksualność sama w sobie – bez kontekstu mężczyzny. To nie opisy stosunków, ale seksualnej mocy! Widziałam „Shreka” i nie wierzę w bajeczkę, zgodnie z którą to mężczyzna dokonuje na kobietę transferu seksualności podczas pierwszego… pocałunku? razu? stosunku? (Shrek tego nie zrobił – zauważyłyście_liście?:))

 

Część pierwsza książki: Seksualna krew

Opowiadam(y) o kobiecej krwi, naszych doświadczeniach z życia w cyklach, miesiączce, płodności, menopauzie i seksie podczas okresu. Znajdziesz tu wiele historii o pierwszej miesiączce, wstydzie, ale też o celebrowaniu pierwszej i każdej następnej miesiączki oraz świętowaniu menopauzy. O mocy krwi i miesiączkowej magii.

Część druga książki: Kochanie siebie

Ta część może przyprawić o rumieńce wstydu i ekscytacji! Znajdziesz tu historie o niezwykłych orgazmach i braku orgazmów, o edukacji seksualnej, jaką odebrałyśmy, o „pierwszych razach”, pierwszych seksualnych doświadczeniach. Mówimy o kochaniu i akceptowaniu siebie, swojego ciała, o piersiach, brzuchach, cipkach, kobiecości, o tym, jak sprawiamy sobie samodzielnie seksualną przyjemność i jakie mamy fantazje erotyczne.

 

Część trzecia: Przerodzenie seksualności

To księga historii porodowych, opowieści o seksualności, mocy i magii porodu, ale także o bólu. Znajdziesz tu też opowieści o porodzie bez bólu i porodowych orgazmach. Pytałam młode mamy o ich ciało po porodzie, o to jak ciąża i poród wpłynęły na ich życie seksualne, jaki był seks po tym, gdy przez ich waginę przeszło dziecko i czy to ją zmieniło. A także o karmienie, seks z małym dzieckiem za ścianą i doświadczenie macierzyństwa.

MOJE BOHATERKI I KOBIECA SEKSUALNA MOC

Marzyła mi się książka o seksualności, uwzględniająca wiele punktów widzenia, pokazująca, że seksualność to coś więcej, niż nam się wydaje… i niekoniecznie to, co się wydaje… “Uniesienie spódnicy” to książka o kobiecej seksualności, w której pokazane są różne drogi i historie – i żadna z nich nie będzie „wzorcowa”, „podręcznikowa”, „najlepsza”. Pokazuję seksualność w jej różnorodności aż do podważenia zarówno „normalności”, jak i „przeciętności”. Zrobiłam kilkadziesiąt wywiadów z osobami: starszymi i młodszymi, bardziej i mniej zadowolonymi z życia (seksualnego), tymi, które nigdy nie przeżyły orgazmu i tymi, które mają orgazmy na wyciągnięcie ręki, z matkami, babciami, singielkami, mężatkami, lesbijkami, osobami trans. Zebrałam różnorodność seksualności, doświadczeń, punktów widzenia i opisałam też swoje doświadczenia i przemyślenia. Chciałam pokazać kobiecą seksualność w jej złożoności, spenetrować nie tylko środek, tzw. przeciętną kobietę, ale także obrzeża – z jednej strony seksualność i życie kobiety, która rozpływa się w zmysłowości, a z drugiej taką, która jest pogrążona w smutku lub frustracji, bo… to też część naszego życia seksualnego.

 

KIM JESTEM?

Jestem Voca Ilnicka. Przewodniczka po kobiecej seksualności, feministka-waginistka, aktywistka, ekstatyczna rebeliantka, edukatorka, trenerka, twórczyni portalu Seksualnosc-Kobiet.pl; autorka „Sekretnika kobiecej waginy” i współautorka książki „7 skutecznych sposobów na bolesne miesiączki”. Zajmuję się przywracaniem seksualności należnego jej miejsca i odkłamywaniem krzywdzących przekonań na temat kobiecej i męskiej seksualności. Zajmuję się łączeniem odmiennych energii, tak aby tworzyły harmonijną całość. Urodziłam się po to, aby uczyć się o emocjach i seksualności. To, co już wiem, mogę przekazać innym. Świętuję kobiecość, kłaniam się męskości, pomagam kobietom polubić ich ciało i bezkompromisowo wyrażać seksualność, przez ostatnie pięć i pół roku pisałam „Uniesienie spódnicy” a pomiędzy prowadziłam warsztaty na żywo i online nt. seksualności dla kobiet i grup mieszanych. Z tymi, którzy i które nigdy nie dotrą na taki warsztat, chcę się podzielić książką.

 

SIOSTRZEŃSTWO

Marzę o tym, aby dzięki książce kobiety mogły się łączyć i wspierać. Ja kiedyś nie ufałam kobietom, uważałam, że to niebezpieczne. 🙂 Teraz już wiem, że to był tylko stary patriarchalny program, który wgrano mi do głowy! Wierzę, że przeczytanie dziesiątek kobiecych zwierzeń pomoże i Tobie bardziej zaufać własnej mocy i kobiecości. Siostro, naprawdę masz moc! [Bracie – z tej książki możesz się dowiedzieć o takich rzeczach, że szczęka Ci opadnie.] W „Sekretniku” pisałam, że przeczytanie go to tylko pierwszy krok, a następny to porozmawianie np. z przyjaciółką. Tabu milczenia nie zostanie złamane dzięki milczeniu, ale dzięki mówieniu. Dlatego kuszę, aby ta książka stała się pretekstem rozmowy. Możesz ją komuś podarować, możesz ją skrytykować, możesz ją kupić na spółkę z koleżanką.

 

 

CO O „UNIESIENIU SPÓDNICY” MÓWIĄ TE, KTÓRE JUŻ PRZECZYTAŁY?

Książka była w zasadzie gotowa od dłuższego czasu, więc niektóre osoby przeczytały ją całą lub we fragmentach i mówią, że…

 

„Twoja książka aktywuje hormony szczęścia.”

– Kasia Auli Barszczewska

 

„Pełna szczerości i odwagi książka o kobiecej mocy. Wzruszam się.”

– Iza Sztandera

 

„To niezwykła i ważna książka. Potrzebna. Odczarowująca bolesne miejsca. Obszerna, wieloaspektowa, szczera, łagodna, zaskakująca. Uczciwa.”

– Dorota Bielska

 

„Książkę czytałam jeszcze w pierwszych szkicach i zrobiła na mnie wrażenie odwaga i szczerość autorki.”

– Marta Abramowicz

DZIEWCZYNY ZNIKĄD / AMY REED – fragment książki

DZIEWCZYNY ZNIKĄD

Autorka: Amy Reed

Tłumaczyła: Anna Dzierzgowska

Wyd. Poradnia K, styczeń 2020

 

DZIEWCZYNY ZNIKĄD ‒ DZIEWCZYNY ZEWSZĄD
Trzy dziewczyny. Trzy historie. Jeden cel. Walka o sprawiedliwość, opór i solidarność w małej społeczności, która da początek czemuś większemu i przełomowemu. Rewolucyjna powieść Amy Reed „Dziewczyny Znikąd” już 29 stycznia ukaże się nakładem wydawnictwa Poradnia K.
Trzy nastoletnie alternatywki z Prescott: Grace, Rosina i Erin postanawiają pomścić zbiorowy gwałt na koleżance, o którym milczy lokalna społeczność. Grace Slater jest nowa w mieście. Jej rodzina opuściła społeczność baptystów po tym, jak matka stała się zagorzałą liberałką. Rosina Suarez z rodziny meksykańskich imigrantów marzy o graniu punkowej muzyki. Erin DeLillo – dziewczyna z zespołem Aspergera – fascynuje się biologią morską i Star Trekiem. Kiedy Grace dowiaduje się, że mieszkająca wcześniej w jej nowym domu Lucy Moynihan została wykluczona ze społeczności i uciekła z miasteczka, bo miała oskarżyć grupę popularnych miejscowych chłopaków o gwałt, postanawia zawalczyć o sprawiedliwość. Wraz z przyjaciółkami zakłada anonimowe zrzeszenie dziewcząt w Prescott High, które ma się przeciwstawić seksizmowi i kulturze gwałtu wszechobecnej w lokalnej szkole, m.in. poprzez aktywny bojkot wszelkich kontaktów intymnych z mężczyznami. Wkrótce idea przeradza się w ogromny ruch feministyczny, który ma realną moc zmieniania rzeczywistości.
Kim są Dziewczyny Znikąd? To dziewczyny z każdego zakątka świata. Każdej narodowości. Każdego koloru skóry. Dziewczyny biedne i lepiej sytuowane. Z dużych i małych miejscowości.
Poruszająca i wielopłaszczyznowa powieść Amy Reed to swoisty akt oskarżenia przeciwko tolerancji dla seksizmu i kultury gwałtu w dzisiejszym społeczeństwie, a także wnikliwy obraz zachowań, potrzeb, emocji i seksualności nastoletnich dziewcząt.
Prawa do ekranizacji książki nabyło studio Margot Robbie.

Trafia prosto w rdzeń kultury gwałtu – po mistrzowsku zaciekła, poruszająca i głęboko wzmacniająca.
Amber Smith, autorka książki „Co mnie zmieniło na zawsze”

 

Fragment książki:

Erin

– Powinnaś zająć się własnym życiem. – Erin radzi podczas lanczu Grace, która nie może przestać rozprawiać o Lucy Moynihan.
– Maniery – mówi Rosina.
– Szczerość jest ważniejsza niż bycie miłą – stwierdza Erin. – Jestem szczera.
Grace robi się irytująca. Erin nie rozumie, czemu ludzie kładą taki nacisk na to, żeby pozwalać innym na bycie irytującymi. Gdyby ona zaczęła być irytująca, chciałaby, żeby ktoś jej to powiedział, tak jak to robi Rosina.
– Nasza Grace nie miała jeszcze czasu, żeby zobojętnieć – stwierdza Rosina. – Wciąż jeszcze nie ma tego w dupie. My na początku też nie miałyśmy tego w dupie, pamiętasz?
– Ja mam wszystko w dupie – odpowiada Erin, ponieważ właśnie w to chciałaby wierzyć, ale nie jest całkiem pewna, czy mówi prawdę. Ogarnia ją cień niepewności, lekkie podejrzenie, że być może pod powierzchnią istnieje inna prawda, mroczna i ukryta. Zazwyczaj jest wielką zwolenniczką prawdy, jednak tego rodzaju potajemna prawda zdecydowanie nie należy do jej ulubionych.
– A mnie to obeszło – żachnęła się Rosina. – Byłam cholernie wkurzona.
Erin pamięta, jak Rosina podeszła do tego chłopaka z drużyny, Erica Jordana, i napluła mu w twarz, pamięta, jak otarł sobie nos, jak gdyby w zwolnionym tempie, jak cały korytarz zamilkł na tę krótką chwilę, zanim plwocina nie opadła na ziemię, jak Eric po prostu roześmiał się Rosinie w twarz, nazwał ją brudną meksykańską lesbą i odszedł. Wtedy, tak jak wszyscy, Rosina zrozumiała, że przejmowanie się jest stratą czasu. Zrozumiała, jak Erin, że przejmowanie się może cię zranić.
Rosina nigdy tak naprawdę nie rozmawiała z Lucy, dziewczyną, która ponoć obchodziła ją na tyle, żeby napluć komuś w twarz. Erin wie jednak, że istnieje różnica między wyobrażeniem a osobą, wie, o ile łatwiej jest troszczyć się o coś, co nie oddycha. Wyobrażenia nie mają potrzeb. Nie wymagają niczego, oprócz kilku myśli. Nie cierpią i nie czują bólu. Z tego, co Erin wie, nie są zaraźliwe.
– Pokażcie mi tych chłopaków – mówi Grace. – Są tutaj?
– Eric je chyba na innej przerwie – oznajmia Rosina. – Ennis tu jest. Tam, przy stole dla trolli. – Rosina kiwa głową w kierunku środka stołówki, gdzie siedzą najgorsi ludzie. Dziewczyny, które wyśmiewały się z Erin, odkąd przeprowadziła się tutaj w pierwszej klasie, chłopcy, którzy nie troszczą się nawet o to, żeby ściszyć głos, kiedy spierają się, jak to jest pieprzyć kogoś „takiego jak ona”. W porównaniu z pozostałymi Ennis jest cichy, nawet mówi miękko, ostatni, którego podejrzewałoby się, że jest potworem.
– Ennis Calhoun to ten z bródką, która wygląda jak łoniaki – opisuje go Rosina. – Erica musiałaś widzieć w szkole. Zawsze ciągnie się za nim cała banda trolli. Był jeszcze trzeci, prowodyr, Spencer Klimpt, ale skończył szkołę. Pracuje w Quick Stop przy autostradzie. Ci chłopcy to prawdziwi zwycięzcy.
– Moim zdaniem nie ma takiego słowa „łoniaki” – zauważa Erin.
– Czy Ennis to ten, który siedzi z Jessem? – pyta Grace. Erin rozpoznaje wyraz twarzy Grace: to rozczarowanie. Tak, jak gdyby spodziewała się, że ten wielki, głupkowaty chłopak o imieniu Jesse okaże się kimś innym, kimś, to nie jadłby lanczu z Ennisem Calhounem.
– Znasz go? – pyta Rosina.
– Chodzi do mojego kościoła.
– Macha do ciebie – mówi Erin. – Wygląda jak wypchany zwierzak.
– Lubisz go? – pyta Rosina.
– Nie – zaprzecza Grace. – Nigdy.
(…)
– Wyglądają tak zwyczajnie – stwierdza Grace. – Ci faceci. W ogóle nie widać, że…
– Czy wiecie, że morskie wydry gwałcą młode foki? – oświadcza Erin, wiedząc doskonale, jak szokujące i niewłaściwe są jej słowa, ale rozpaczliwie starając się zmienić temat. Czasami zaszokowanie ludzi jest najlepszym sposobem na to, żeby zwrócić na siebie ich uwagę. – Ludziom wydaje się, że są słodkie i milusie, ale to jednak nadal dzikie zwierzęta.
– Jezu, Erin – mówi Rosina.
– Nie mogą się powstrzymać – ciągnie temat Erin. – Taką mają naturę.
– Ktoś powinien coś zrobić – wtrąca Grace.
– Z wydrami? – pyta Rosina. – Zorganizować im szkolenie antyprzemocowe?
– Z Lucy. Z tymi facetami. Przecież nie może być tak, że nie będzie żadnych konsekwencji. Nie mogą tak po prostu tu siedzieć i jeść lancz, jak gdyby nic się nie stało.
– Widziałaś stronę, co nie? – pyta Rosina.
– Jaką stronę?
– Uwierz mi – mówi Rosina. – Wolisz nie wiedzieć.
Grace spogląda na Erin pytająco, ale Erin tylko wzrusza ramionami.
– Jaką stronę? – pyta ponownie. – Chcę wiedzieć.
– To w sumie bardziej blog – prostuje Rosina. – Nazywa się Prawdziwi Mężczyźni z Prescott. Hej, Erin. Daj mi swój telefon.
– Masz telefon – odpowiada Erin.
– Mój telefon jest do dupy – mówi Rosina. – Potrzebny mi twój.
– Kto ją prowadzi? – pyta Grace.
– Nikt tego do końca nie wie. – Rosina wpisuje coś w telefonie Erin. – Ale większość osób uważa, że stoi za tym Spencer Klimpt. Pojawiła się mniej więcej w tym samym czasie, kiedy Lucy i jej rodzina wyjechali z miasta. Kiedy ostatni raz sprawdzałam, blog miał kilkuset obserwujących. – Rosina przewija ekran telefonu. – Kurwa! Teraz ma ponad trzy tysiące. – Podaje telefon Grace takim gestem, jak gdyby brzydziła się go trzymać. – Masz, zobacz sama.
Milczą, kiedy Grace przegląda bloga. Erin nie oglądała go od czasu, kiedy po raz pierwszy o nim usłyszała, pod koniec roku szkolnego, ale może wyobrazić sobie, co Grace czyta. Teksty o tym, jak poderwać dziewczynę. Tyrady o tym, że feminizm niszczy świat. Poniżające opisy kobiet, z którymi autor rzekomo spał.
– Boże – szepcze Grace – to jest przerażające.
– Z boku na pasku jest kilka linków do podobnych stron, tylko większych – mówi Rosina z niesmakiem. – To się nazywa „manosfera”. Wszyscy ci faceci w necie, cała sieć dupków, którzy wierzą w takie gówna. Tak zwani artyści podrywu, którzy wymieniają się poradami dotyczącymi manipulowania kobietami. Nazywają to „ruchem praw mężczyzn”, ale generalnie zwyczajnie nienawidzą kobiet.
Erin stara się zapomnieć tak wiele rzeczy. Nie tylko to. Nie tylko Lucy. Zło jest szersze niż to, co spotkało Lucy, większe niż ich szkoła i miasto, większe niż one wszystkie. Ale też zarazem tak małe, jak jej własne prywatne wspomnienia. Jak to pudełko, w którym je zamknęła i zostawiła w Seattle.
– Nie chcę już o tym rozmawiać. – Erin wyrywa telefon z ręki Grace. Myśli, że wycieczka do biblioteki będzie właściwa.
– Grace, doceniam twoją pasję – mówi Rosina. – Ale Lucy wyjechała. Nikt nie wie dokąd. Nikt jej nie może pomóc.
– Może my byśmy mogły – oznajmia Grace. – Mogłybyśmy jej pomóc.
Rosina wybucha śmiechem. Erin wzrusza ramionami.
– Nawet gdybyśmy chciały, a nie chcemy – mówi Rosina – kto by nas słuchał? Erin i ja robimy w tej szkole za dziwadła, a ty jesteś nowa i bez urazy, ale trzymając się z nami, ciut jakby zmniej-szyłaś swój potencjalny kapitał społeczny.
Grace jest dziś inna, myśli Erin. Dotąd przeważnie siedziała w milczeniu, trochę zgarbiona, jak gdyby nie całkiem pewna, czy wolno jej się odezwać. Teraz nie przestaje mówić. Erin myśli, że wolała tamtą dawną Grace. Ta nowa jest zdecydowanie zbyt męcząca. Nowa Grace porusza kwestie, o których Erin nie chce myśleć i którymi z pewnością nie chce się zajmować.
– Hej – dodaje Rosina – pomyśl o dobrych stronach. Przynajmniej nas nikt w wieku dziewięciu lat nie wyda za jakiegoś starucha, no i na razie nie wycinają nam łechtaczek.
– Obrzydliwe – mówi Erin. – Za dużo. – Patrzy na posiekane orzechy i warzywa w swoim pudełku bento i przez chwilę cieszy się, że mama zrobiła z niej wegetariankę.
– Czemu tak bardzo się tym przejmujesz? – pyta Rosina. – Nigdy, przenigdy nie spotkałaś Lucy.
– Nie wiem – odpowiada Grace. – To dziwaczne. Nie potrafię przestać o tym myśleć.
– Może twój dom jest nawiedzony – podsuwa Rosina. – A ciebie opanował jej duch. Tyle że Lucy jeszcze żyje… – Rosina blednie – To znaczy mam nadzieję.
Grace otwiera usta, jak gdyby zamierzała coś powiedzieć, ale po chwili zamyka je i zaczyna obgryzać paznokieć. Może naprawdę wydaje się jej, że jej dom jest nawiedzony.
– Znajdź sobie jakieś zajęcie – podpowiada Erin. – Potrzebujesz jakiegoś hobby.
– Albo pracy – dodaje Rosina. – Możesz wziąć moją. Chcesz zarabiać poniżej płacy minimalnej i pozwalać, żeby mój wuj wrzeszczał na ciebie przez całą noc?
– Taa, może – mówi Grace, najwyraźniej nie słuchając. Patrzy na stolik dla trolli i wygląda, jak gdyby miała w głowie takie myśli, przez które ludzie wplątują się w kłopoty.
– Nie możesz zmienić natury – ciągnie Erin, ale wie, że Grace jej nie słyszy, więc nie mówi już reszty, którą zamierzała powiedzieć, i pewnie tak jest lepiej, ponieważ Rosina byłaby na nią wściekła. Odbywały już tę rozmowę i skończyło się tak, że Rosina oblała ją wodą z butelki.
Erin zamierzała powiedzieć, ale nie powiedziała, że chłopcy są zwierzętami i że zachowują się jak zwierzęta, ponieważ leży to w ich naturze, nawet w naturze tych, którzy wydają się słodcy i milusi jak wydry. Tymczasem, tak samo jak w przypadku wydr, jeśli tylko ich określone instynkty zostaną pobudzone, momentalnie staną się bezlitośni. Zapomną, kim jak sądzisz powinni być. Zapomną nawet o tym, kim sami pragnęliby być. Próby zmieniania chłopców nie mają szans powodzenia. Jedynym sposobem na to, żeby być bezpieczną, jest trzymać się od nich z daleka.
Erin wie, że nikt z nas nie jest lepszy od zwierząt. Nie jesteśmy niczym więcej niż nasza biologia, nasze wyposażenie genetyczne. Natura jest twarda, okrutna i pozbawiona sentymentów. Na pew¬nym poziomie chłopcy to drapieżniki, a dziewczynki to łup, a to, co ludzie nazywają miłością albo po prostu pociągiem, to tylko zastrzyk hormonów, który wyewoluował, by przetrwanie naszego gatunku uczynić nieco mniej bolesnym.
Erin ma szczęście, że doszła do tego w tak młodym wieku. Podczas gdy wszyscy dookoła marnują sobie życie, goniąc za miłością, ona może się skupić na tym, co naprawdę ważne, i trzymać się z dala od tego bałaganu.

„Nie przywitam się z Państwem na ulicy. Szkic o doświadczeniu niepełnosprawności” Maria Reimann | recenzja | konkurs

„Nie przywitam się z Państwem na ulicy. Szkic o doświadczeniu niepełnosprawności”

Autorka: Maria Reimann

Czarne 2019

Recenzuje: Karolina Pudełko

 

 

“Życie z niepełnosprawnością jest ciągłym nawigowaniem między poczuciem wyjątkowości – wyjątkowej niesprawiedliwości, wyjątkowej krzywdy, wyjątkowej dzielności, wyjątkowego wysiłku – a poczuciem zwyczajności, “normalności””.

W książce „Nie przywitam się z Państwem na ulicy. Szkic o doświadczeniu niepełnosprawności” autorka Maria Reimann przygląda się doświadczeniu kobiet urodzonych z zespołem Turnera, ale także własnemu doświadczeniu życia z niepełnosprawnością – niedowidzeniem. Autorka zaprasza nas jakoby do zastanowienia się – czym właściwie jest niepełnosprawność, a w zasadzie – czym może być, czym bywa i czym na pewno nie jest.

Pokazuje, że można żyć z doświadczeniem niepełnosprawności lub obok niego, ale też że osobą z doświadczeniem niepełnosprawności można „bywać”, a nie „być” – „Czy jestem niepełnosprawna, chociaż pracuję, wychowuję dziecko, jeżdżę na rowerze, podróżuję? A może tylko bywam niepełnosprawna, kiedy nie mogę prowadzić auta, nie widzę świateł po drugiej stronie ulicy albo napisów w kinie?” To trochę książka o płynnych granicach tego doświadczenia, zależnych od każdej jednostki. To, co wydaje się ważne, to fakt, że granice te często stawiane są głównie przez społeczeństwo. Że często dzieje się tak, że to nie samo doświadczenie niepełnosprawności jest obciążeniem (choć fakt, bywa), ale przede wszystkim odbiór innych ludzi.

To społeczeństwo potrafi wykluczać, etykietyzować, stygmatyzować, czasami w imię „dobrej woli”. To więc jest to też książka o wrażliwości i uważności, którą trzeba mieć, bo każdy swoje doświadczenia ma prawo traktować tak, jak chce. Nie mamy prawa do poprawiania, ulepszania, zmieniania czyjegoś doświadczenia wedle naszych upodobań, nawet jeśli myślimy, że tak byłoby lepiej. Na 168 stronach czytelnik bądź czytelniczka odbywają lekcję o tym, jak ważna jest empatia oraz otwartość i uważność na drugiego człowieka. To właśnie te cechy mogą pomóc nam w kontakcie z kimś, kto jest obok nas, nawet jeśli w jakikolwiek sposób odbiega od przyjętego schematu… normalności? Typowości? Wciąż żyjemy w świecie, w którym silną pozycję zajmują stereotypy dotyczące wszystkiego, co nie przystaje do ustanowionych przez kogoś (nie wiadomo w zasadzie kogo konkretnie)  standardów. Ta niezmiennie aktualna tematyka – tolerancji, akceptacji, ale przede wszystkim – pozostawiania tyle przestrzeni drugiej osobie, ile potrzebuje ujęta jest w sposób prosty, ale jednocześnie niezwykle bliski, wręcz intymny.

Niepełnosprawność pokazana jest w książce z kilku perspektyw – jedną z nich są bohaterki z doświadczeniem Zespołu Turnera, które dzielą się swoimi historiami (a więc w zasadzie – dzielą się sobą), kolejną zaś – doświadczenia samej autorki. Puentą tego zestawienia wydaje się być to, że brak jest wspólnego mianownika pomiędzy rożnymi doświadczeniami niepełnosprawności i to właśnie ta indywidualność jest czymś, o czym zapominać nie można. Ta indywidualność wpleciona jest także w opowiedzianą między słowami opowieść o emancypacji i feminizmie kobiet z doświadczeniem niepełnosprawności, która to towarzyszy w zasadzie całe życie im i im rodzinom, co pokazują chociażby słowa matki dwóch córek – „Kobieta opowiada, że ponieważ jedna z dziewczynek raczej ni zostanie matką (ze względu na zespół Turnera), zdała sobie sprawę, że powinna wychowywać obie córki w przekonaniu, że macierzyństwo nie jest jedyną możliwością życiowego spełnienia kobiety”.

Jak mówi Magdalena Radkowska Walkowicz: „ w zespole Turnera tkwi potencjał emancypacyjny”. To książka nie tylko o życiu z doświadczeniem niepełnosprawności, o przekraczaniu ograniczeń, o subtelności czy jej braku. To przede wszystkim zachęta do namysłu – szkic – początek dyskusji o tym, co to znaczy być człowiekiem, niezależnie od przyjętych standardów, norm, obostrzeń, które sami sobie narzucamy i pielęgnujemy.

 

KONKURS! Mamy dla Was dwa egzemplarze książki „Nie przywitam się z Państwem na ulicy. Szkic o doświadczeniu niepełnosprawności”.

Aby wziąć udział w losowaniu wpisz w komentarzu czemu książka ma iść do Ciebie 🙂

Losowanie 4 grudnia o godzinie 14.00. Odezwiemy sie do dwóch oosób.

Koncerty „Sounds Like Women” | 29.11-02.12 | Matronat Feminoteki

SOUNDS LIKE WOMEN & WYSOKIE OBCASY – SIŁA GŁOSU KOBIET!

koncerty w ramach międzynarodowy projekt muzycznego kobiet

29.11─02.12: Warszawa, Grodzisk Mazowiecki, Lublin i Wrocław

Usłysz SIŁĘ GŁOSU KOBIET w Polsce! Przyjdź na koncerty organizowane w ramach Sounds Like Women ─ międzynarodowego projektu muzyczno-społecznego kobiet z Wielkiej Brytanii, Francji, Turcji i Polski. Koncerty na przełomie listopada i grudnia w Warszawie, w Grodzisku Mazowieckim, we Wrocławiu i w Lublinie.

Wystąpią m.in. Ewelina FlintaRenata PrzemykDorota StalińskaLuiza Staniec-MoirEmae (Wielka Brytania), Hannah Clair (Francja) i Ceyda (Turcja).

Pomysłodawczynią projektu Sounds Like Women i dyrektorką artystyczną koncertów jest Luiza Staniec-Moir ─ kompozytorka, producentka muzyczna, autorka tekstów i muzykoterapeuta (współpracowała m.in. Eweliną Flintą, Grażyną Łobaszewską i Zdzisławą Sośnicką) mieszkająca od 11 lat w Wielkiej Brytanii.

Muzyka i teksty piosenek zostały zainspirowane prawdziwymi historiami kobiet, które doświadczyły przemocy domowej, nierównego traktowania i dyskryminacji rasowej. Te problemy nie znają granic, dlatego w projekcie uczestniczą kobiety z różnych krajów. Muzyka daje sile i jednoczy bez względu na różnice kulturowe i językowe, jako platforma porozumienia i komunikacji.

„To także moja historia – mówi Luiza Staniec-Moir. Dlatego moją misją jest wspierać kobiety w najbliższy dla mnie sposób – poprzez muzykę! W ramach Fundacji Sounds Like Women buduję kontakty z brytyjskimi organizacjami pomagającymi kobietom i ich rodzinom oraz tworzę muzyczno-społeczne projekty wspomagające kobiety na świecie. W marcu 2019 roku nagraliśmy nasz pierwszy mini album Without Violence & of all Colours EP1, który promowała piosenka Tell Me Why zaśpiewana przez Ewelinę Flintę”.

„Międzynarodowy charakter projektu wskazuje na powszechność problemów z jakimi muszą mierzyć się kobiety na świecie. Dzięki Sounds Like Women możemy się zjednoczyć i razem współpracować” – mówi Ewelina Flinta.

Tradycja stosowania muzyki w terapii sięga zamierzchłych czasów. Koncerty Sounds Like Women & Wysokie Obcasy – siła głosu kobiet! wpisują się w tą tradycję, bo choć źródłem każdej z piosenek są bolesne przeżycia, to dzięki muzyce, skomponowanej przez Luize Staniec-Moir, stają się wzmacniającymi i pełnymi nadziei utworami.

„Piosenek Luizy świetnie się słucha i chętnie się do nich wraca. Projekt Sounds Like Women jest ważny i powinien poruszyć wielu ludzi” – mówi Pip Williams, producent muzyczny i aranżer min. The Moody Blues, Grace Jones, Status Quo.

Koncertom towarzyszyć będą panele eksperckie Siła głosu kobiet! przygotowane przez Niebieską Linię i Fundację Sounds Like Women w których udział wezmą m.in. psychologowie, terapeuci, specjaliści ds. przeciwdziałania przemocy w rodzinie i dyskryminacji oraz artystki. Będziemy rozmawiać o tym jak radzić sobie z nierównością, przemocą i dyskryminacją oraz jak im przeciwdziałać. Powiemy, gdzie i w jaki sposób szukać pomocy.

Koncerty

29.11, 19:30, Grodzisk Mazowiecki – Centrum Kultury, ul. Spółdzielcza 9

30.11, 19:30, Lublin – Teatr Stary, ul. Jezuicka 18

01.12, 19:30 Wrocław – Centrum Sztuki Impart, ul. Mazowiecka 17

02.12, 19:30 Warszawa – Klub Pogłos, ul. Burakowska 12

Bilety – koncerty są nieodpłatne. Wymagana rezerwacja

Ambasadorki projektu:

Ewelina Flinta

Dorota Stalińska

Renata Przemyk

Główny sponsor projektu: Honda Polska

Partner medialny: Wysokie Obcasy

Partnerzy:

Ośrodek Kultury Gminy Grodzisk Mazowiecki

Niebieska Linia (współpraca przy panelach)

Centrum Praw Kobiet (matronat)

Amnesty International Polska (warszawski koncert)

Feminoteka

Fundacja Warszawa jest kobietą

Informacje dodatkowe

Więcej projekcie: soundslikewomen.com

Strona Luizy Staniec – Moir: luizastaniec.co.uk

FB: facebook.com/soundslikewomen/

Producent wykonawczy wydarzeń w Polsce: Małgorzata Frysztak, 693 671 555 [email protected]

Link do utworu TELL ME WHY Eweliny Flinty promującego mini album

Sounds Like Women 'Without Violence & of all Colours’ EP1:

https://www.youtube.com/watch?v=Xl7r5cMkobM

Kontakt dla mediów:

Radio/TV Beata Wrona tel. 607 780 690

Producent wykonawczy Małgorzata Frysztak, tel. 693 671 555, [email protected] (Polska)

media UK/Polska Magdalena Czerwiec – Pichlinska (UK) +44 7384 580441 [email protected] lub [email protected]

Bezpłatne warsztaty programowania w języku JavaScript tylko dla kobiet! Rusza rekrutacja w Warszawie

Girls.js znowu w Warszawie! Od 28 października do 6 listopada trwa rekrutacja na darmowe warsztaty programowania dla kobiet i dziewcząt. Całodniowe zajęcia z podstaw JavaScriptu odbędą się 30 listopada.

Girls.js działa od 2016 roku i powstało jako pomysł grupy przyjaciół, związanych z branżą IT. Zauważyli oni, że wśród osób zajmujących się front-endem znakomita większość to mężczyźni. Postanowili zorganizować warsztaty JavaScriptu dla kobiet, które wcześniej nigdy nie programowały. Idea okazała się na tyle nośna, że dziś girls.js to sieć wolontariuszek i wolontariuszy na terenie całej Polski. Do tej pory – oprócz Warszawy – zdążyli zorganizować zajęcia także w Krakowie, Poznaniu, Łodzi, Katowicach, Białymstoku, Poznaniu i Rzeszowie; w niektórych miastach po kilka razy. Girls.js jest inicjatywą całkowicie wolontariacką – ani trenerzy, ani team organizatorów nie pobiera wynagrodzenia za swoją pracę. Wszystkie pozyskane przez nich środki wracają do uczestniczek – w ten sposób pokrywane są koszty posiłków, druku dyplomów, kawy czy charakterystycznych żółtych kaczuszek, które kursantki zawsze dostają na pamiątkę.

Na najbliższych warszawskich warsztatach przewidziano 12 miejsc, a wśród kryteriów rekrutacji znalazły się nie tylko chęć poznania nowej dziedziny czy zmiany pracy. W girls.js najmilej widziane są aktywistki, działaczki, wolontariuszki, osoby, które robią coś ciekawego, coś dobrego dla innych. Trzy miejsca są też zagwarantowane dla Ukrainek mieszkających w Polsce, ponieważ często pracują one tutaj poniżej kwalifikacji.

Nigdy nie programowałaś? Boisz się, że to trudne? Marzysz o pracy w branży IT, ale nie chcesz płacić dużych pieniędzy za kurs? Zajrzyj tutaj:
https://girlsjs.pl/ albo tu:
https://www.facebook.com/girlsjs/

„Jak interweniować w przypadku cyberprzemocy wobec uczennic podstawówki i liceum?” | Warszawa 23.11.2019

„Jak interweniować w przypadku cyberprzemocy wobec uczennic podstawówki i liceum?”

 

Cyberprzemoc (ang. Cyberbullying) jest przemocą dokonywaną z użyciem technologii informacyjnych i komunikacyjnych. Z badań Feminoteki wynika, że dziewczęta częściej narażone są na cyberprzemoc. Związane jest to ze stereotypami i seksizmem. 

Temat cyberprzemocy jest tym bardziej ważny i aktualny, że coraz więcej  młodych korzysta codziennie z urządzeń technologicznych (internet, telefony itp.)i przemoc rówieśnicza przenosi się do internetu. 

 

Dla kogo:

Szkolenie skierowane jest do nauczycielek i nauczycieli oraz do osób pracujących z młodzieżą.

 

Po tym szkoleniu:

Będziesz rozpoznawać cyberprzemoc i jej typy.

Będziesz rozumieć zależności pomiędzy płcią a (cyber)przemocą.

Zrozumiesz, z czym styka się nastolatka doświadczająca cyberprzemocy.

Będziesz wiedzieć, jakie podjąć kroki, gdy zgłosi się do Ciebie nastolatka z doświadczeniem cyberprzemocy.

Będziesz mogła i mógł poprowadzić zajęcia z młodzieżą na temat cyberprzemocy.

 

Kiedy:

23 listopada (sobota)  w godzinach 11:00 -15:00  

Gdzie: 

Warsztaty odbędą się w Ośrodku Rozwoju Osobistego i Psychoterapii „Radość Bycia” (Powiśle przy Moście Poniatowskiego) ul. 3 Maja 7 m.26, Warszawa

Koszt uczestnictwa:  120 zł

 

Jak się zapisać:

Warunkiem uczestnictwa w szkoleniu jest dokonanie opłaty w wysokości 120 zł na konto fundacji Feminoteka  tytułując przelew „Warsztaty cyberprzemoc”, a następnie wysyłając maila z potwierdzeniem przelewu do trenerki na adres mailowy: [email protected]

Nr do przelewu: na numer bankowy ING BSK S.A.  68 1050 1038 1000 0022 9768 3522

 

Na zgłoszenia czekamy do 20 listopada

Liczba miejsc ograniczona.

 

Osoba prowadząca:

Aleksandra Magryta – trenerka, prowadzi warsztaty nt. stereotypów, cyberprzemocy, równości i praw człowieka. Na co dzień współpracuje z organizacjami pozarządowymi. Członkini Towarzystwa Edukacji Antydyskryminacyjnej. 

W Feminotece koordynowała projekt o cyberprzemocy ,,Bądź bezpieczna w sieci” i pracowała przy telefonie interwencyjnym dla kobiet doświadczających przemocy.

 

 

Zastrzegamy sobie prawo do odwołania szkolenia najpóźniej na 2 dni przed terminem szkolenia, z przyczyn niezależnych od nas. W przypadku odwołania szkolenia wniesione płatności za udział osób w szkoleniu zostaną w całości zwrócone na rachunki bankowe, z których zostały wpłacone w terminie 7 dni roboczych od dnia odwołania szkolenia.

Informacja o odwołaniu warsztatu zostanie przesłana na adres poczty elektronicznej, z której przyszło potwierdzenie o uczestnictwie warsztatach.

„Seksuolożki” Marta Szarejko | recenzja

Seksuolożki
Marta Szarejko

Znak Horyzont 2019

recenzuje Karolina Pudełko

W zasadzie z dnia na dzień seks staje się coraz bardziej tematem tabu. Ze wszystkim, co aktualnie się dzieje, coraz mniej spontanicznie mówi się o kwestiach z nim związanych, a otwartość w tym temacie spada coraz częściej na koniec rankingu określeń z nim wiązanych. Seksualność jako taka w naszej kulturze nie jest tematem, na który większość osób wypowiada się bez chociażby lekkiego zarumienienia. Wszak „Przyzwoitość” to ogromna cnota. Nie ma skutku bez przyczyny – jeszcze niedawno w większości domów rzadko mówiło się o seksie, a nawet jeśli, to raczej mocno zawężając temat na przykład do aspektów fizjologicznych. Nierzadkie były (i niestety nadal są) także  krzywdzące uprzedzenia i stereotypy związane z rozmawianiem o tej sferze życia – że wpłynie negatywnie na rozwój osoby, że nie wypada o tym mówić, że „kobietom nie przystoi”… Wiele osób ma wiele pytań, ale boi się je zadawać. Komu? Co sobie ludzie pomyślą? Czy coś jest ze mną nie tak, jeśli chcę pytać o seks? Podsycane obecnymi nastrojami i działaniami wątpliwości wpędzają w kozi róg niewiedzy i bezradności. Na szczęście nie jest jednak tak źle, jak mogłoby się wydawać – coraz więcej kobiet jest świadomych swoich praw, wie, że ma prawo wiedzieć i po to prawo sięga. Często nie bez obaw, ale kobiety naszych czasów postanawiają zadbać o siebie także w tak ważnej dla każdej osoby sferze, jaką jest seksualność. I trochę o tym mówi, a w zasadzie pisze Marta Szarejko w swojej książce „Seksuolożki. Sekrety Gabinetów”.

W czternastu rozmowach z kobietami zajmującymi się seksualnością – psycholożkami, psychoterapeutkami, seksuolożkami, prawniczkami, edukatorkami seksualnymi i wykonującymi podobne profesje, dziennikarka pokazuje, że seks, pomimo że bezsprzecznie nadal pozostaje tematem tabu, może być (i jest!) wnoszony na spotkania ze specjalistkami, które wyszkolone w wielu dziedzinach – bo seksualność to przecież splot psyche, soma i polis – starają się pomóc na różne sposoby.  Uczą przede wszystkim akceptacji siebie takimi, jakimi jesteśmy i radzenia sobie z tym, co trudne czy niejasne. Edukują, wspierają, pomagają w eksploracji. Książka porusza rozmaite tematy, o których wielu osób trudno jest mówić otwarcie, takich jak trauma związana z gwałtem, ból towarzyszący aktom seksualnym, zdrada, brak przyjemności seksualnej. Rozmawiano także o wstydzie nastolatek, pogardzie do własnego ciała, seksualności kobiet w ciąży czy seksualności kobiet niepełnosprawnych. Poruszono tematy związane z krzywdą doznawaną przez kobiety w związkach i te dotyczące transpłciowości. Część rozdziałów jest trudnym obrazem tego, z czym boryka się na co dzień  wiele z nas w odniesieniu do różnych relacji czy sytuacji, część zaś podkreśla ducha pozytywnej seksualności, tak ważnego do podtrzymywania. Sam zbiór wywiadów to dawka wiedzy potrzebnej każdej kobiecie – choć być może nie o samą wiedzę tu chodzi, ale o przekaz, że wszystko, co odczuwamy, jest w porządku i warto o tym porozmawiać. Że nie ma tematów związanych z seksualnością, które lepiej zostawić dla siebie, bo wstyd o nich mówić. Że są ludzie w tym kraju, którzy są gotowi pomóc w każdej sytuacji, nawet w tej, która wydaje się bez wyjścia. Być może każda osoba czytająca tę książkę weźmie dla siebie coś innego ze względu na sytuację, w jakiej aktualnie się znajduje. Najważniejsze jest chyba to, by wzięła do siebie informację, że seksualność jest jej częścią, którą warto się zaopiekować, dbając o swój dobrostan.

Sama książka jest przejrzysta i łatwa do czytania, choć i w niej nie obyło się bez wpadek. Wszak to taki mały manifest feministyczny kobiet – mówi o kobietach, które pomagają innym kobietom w trudnych chwilach, a mieszanina męskich i żeńskich końcówek profesji trochę tę kobiecość zaciera – w jednym rozdziale czytamy wywiad z psychoterapeutką, w drugiej już z psychoterapeutą. To także te feminatywy (lub ich brak) są tu ważne! Trudno jest także przejść obojętnie obok stwierdzeń takich jak „zmiana płci”, które mogą być krzywdzące dla osób czytających rozmowy. Pomimo kilku wpadek sam przekaz wydaje się być jasny i klarowny i ważnym wydaje się, by każda Polka go usłyszała. Seksualność jest w porządku i wiele problemów da się rozwiązać, jeśli tylko nie jest się z nimi samemu. To, że w swoim odczuciu nie wpasowuje się w jakieś kanony, to nie koniec świata – każda z nas jest inna i to w nas jest interesujące, dobre, piękne. To książka o seksualności, ale jednocześnie o nauce życia samej ze sobą. To na wielu stronach także smutny obraz współczesnej rzeczywistości – stygmatyzacji, ostracyzmu, wytykania palcami i obwiniania, ale jednocześnie podkreślenia tego, że są ludzie, którzy, bez oceniania chcą wspierać i po prostu być obok. „Seksuolożki” to mieszanina smutku i nadziei, że są szanse, by było lepiej, które jednocześnie z tak wielu stron są podkopywane. To między słowami także lekcja, by wspierać siebie nawzajem – niezależnie od wszystkiego.

Moja algierska rodzina | matronat Feminoteki | fragment

Moja algierska rodzina

Alice Schwarzer

Czarne, 2019

 

Feminoteka objęła Moją algierską rodzinę matronatem. Premiera 9 października 2019 roku.

Więcej o książce 

 

Alice Schwarzer, jedna z czołowych postaci niemieckiego feminizmu. W swojej książce przedstawia dylematy algierskich kobiet, w kontekście wiary, stosunku do dorobku kulturowego i relacji międzyludzkich. Sylwia Chutnik pisze o książce tak:

„Alice Schwarzer to dla współczesnego feminizmu prawdziwa papieżyca. Działaczka ruchu pro choice, redaktorka kultowego pisma „Emma”, autorka rozmów z Simone de Beauvoir. W najnowszej książce przybliża nam historie kobiet z Algierii. Jako reporterka od lat jeździ do tego kraju, gdzie dominującą religią jest islam. Kolejne pokolenia radzą sobie z przewrotami politycznymi i społecznymi, ale między nimi zawsze najważniejsza jest codzienność. Wesela, zdrady, dzieci, przyjaźnie. A także odwieczny problem, który nie zna narodowości i nie ma granic: jak żyć w patriarchacie, aby zachować wolność i niezależność”

 

Zapraszamy do lektury fragmentu wybranego dla Feminoteki:

Ledwie zajęłyśmy miejsca, dwie młode kobiety wchodzą do środka i siadają przy sąsiednim stoliku. Jedna ma długie rozpuszczone blond włosy, druga nosi chustę. Sprawiają wrażenie bardzo dobrych znajomych. Lilia spogląda na nas pytająco: „Czy mam zagadnąć?”. Wiadomo, o co jej chodzi. Akurat – po raz kolejny – dyskutowałyśmy o chustach.
Lilia wstaje, podchodzi do stolika obok i mówi:
– Przepraszam, właśnie rozmawiamy o chustach. A wy najwidoczniej jesteście przyjaciółkami, jedna w chuście, druga bez. Może porozmawiałybyśmy o tym z moimi znajomymi dziennikarkami z Niemiec?
Dziewczyny tylko przez chwilę są zaskoczone, a potem przysiadają się do nas.
Jak się okazuje, są dziennikarkami. Souhila ma dwadzieścia dziewięć lat (bez chusty), a Maroua dwadzieścia siedem. Wywiązuje się ożywiona rozmowa. Najpierw chodzi o politykę ogólnie, potem o problemy kobiet. A na końcu o bombę Zohry Drif.
Nasze młode koleżanki pracują w dwóch różnych gazetach codziennych. Obydwie mieszkają jeszcze z rodzicami, choć zbliżają się do trzydziestki. Tak to wygląda w Algierii. Tu kobieta albo mieszka z rodzicami, albo wychodzi za mąż. Souhila chętnie wyjechałaby za granicę, ale przed dwoma laty jej ojciec ciężko zachorował. Została więc w domu i pomaga przy opiece nad nim. Marouy nawet nie ma sensu o to pytać: pochodzi z konserwatywnej muzułmańskiej rodziny.
Obydwie bardzo chętnie przedstawiają cudzoziemkom swoje zdanie na temat sytuacji politycznej kraju. Dla nich wojna, którą Zachód prowadził z Libią, jest skandalem.
– Kaddafi chciał stworzyć unię państw Maghrebu, z Libią, Algierią, Tunezją, Marokiem, Mauretanią, a to nie pasowało Zachodowi.
A Maroua dodaje zdecydowanym tonem:
– Algierii coś takiego nie spotka. Nasz rząd jest surowy, ale cwany. Mamy dobre kontakty z USA i z Rosją. U nas nikt nie będzie interweniował! Obydwie martwią się kryzysem ekonomicznym. Ceny rosną, pensje nie.
– Czasami dostajemy wypłatę dopiero po czterech miesiącach – mówią.
Choć równocześnie jako młode dziennikarki cieszą się z wolności wypowiedzi.
A kobiety?
– Dzisiaj mają więcej wolności niż przedtem – stwierdzają dziewczyny. – Mamy więcej równouprawnienia. Czterdzieści pięć procent kobiet pracuje zawodowo.
Potem sprawdzam tę liczbę. Czterdzieści pięć procent to nieco zbyt optymistyczne dane, w rzeczywistości jest ich siedemnaście procent: dwa miliony algierskich kobiet są dzisiaj aktywne zawodowo. Nigdy przedtem tyle ich nie pracowało.
– A dwanaście milionów kobiet między dwudziestym piątym a czterdziestym rokiem życia pozostaje niezamężnych. Tylko że nadal mieszkają w domach rodzinnych – ciągnie Souhila.
A Maroua dodaje:
– My, Algierki, także prawnie pozostajemy przez całe życie podległe ojcu, braciom lub mężowi. Jesteśmy ubezwłasnowolnione, musimy mieć opiekuna prawnego.
Dla obu dziewczyn jest to coś tak oczywistego, że zdają się z tym całkowicie pogodzone. Przy czym Souhila sprawia wrażenie bardziej zbuntowanej, Maroua jest raczej powściągliwa. Trochę się też wstydzi, że słabo mówi po francusku. Jej językiem ojczystym jest arabski. Niedawno była tu, w Milk Barze, „z pewną konserwatywną przyjaciółką”. To był sylwester.
– Wybuchały petardy i fajerwerki. Wtedy moja przyjaciółka okropnie się wystraszyła. Powiedziała: „Wyobraź sobie, że to byłaby bomba i coś by mi się stało… Na Boga, moi rodzice!”.
Jeszcze dzisiaj Maroua się z tego śmieje. Dla rodziców jej przyjaciółki problemem byłoby nie to, co się stało, tylko gdzie to się stało. Najwyraźniej Milk Bar to nadal dla wielu osób miejsce kojarzące się z libertariańską Francją, z dekadencją.
Przechodzimy w rozmowie do zamachu Zohry Drif. Co te dwie dziewczyny, które mogłyby być jej wnuczkami, sądzą na ten temat? Obydwie uważają, że zamach był słuszny!
– Francuzi przecież też popełnili wiele zbrodni – mówi Souhila.
– Ja też mogłabym to zrobić! – dodaje z przekonaniem Maroua.
Dopiero po wyjściu dziewczyn uświadamiamy sobie, że całkiem zapomniałyśmy porozmawiać o chustach. Zaczynamy w trójkę snuć refleksje na temat zamachu dokonanego przez Drif.
– Sama nie wiem – mówi Lilia. – To na pewno obciąża ją do dzisiaj. Trzy ofiary śmiertelne. Wojna to żołnierz walczący z żołnierzem, a nie z niewinnymi cywilami. Tego nie wolno robić.
Później, podczas rozmów z Lilią i jej mężem Karimem, zrozumiemy, dlaczego są szczególnie wyczuleni na sytuację ofiar. Choć równocześnie Lilia jest dumna z bojowników i bojowniczek ruchu oporu, także z Zohry Drif! Do każdego nazwiska, które teraz pada, szybko wyszukuje informacje w internecie. Na przykład o przywódcy partyzantów Larbim ben M’hidim, który po aresztowaniu z uśmiechem szedł pod gilotynę (Lilia z dumą pokazuje mi zdjęcie). Albo o algierskim Żydzie Maurisie Audinie, matematyku – on też przynależność do algierskiego ruchu oporu przypłacił życiem.
A co Lilia sądzi na temat islamskiego antysemityzmu?
– Antysemityzm? Nic o tym nie wiem. Przecież niektórzy Żydzi wspierali naszą walkę o niepodległość tak jak Audin. Ale jestem za utworzeniem palestyńskiego państwa.
Musimy iść. W południe jestem umówiona z Zohrą Drif. I z Khalidą Toumi, kolejną polityczną legendą, tylko bardziej współczesną. Bettina i Dżamila wybierają się na przechadzkę i odbiorą mnie za dwie godziny.

 

„Nie przywitam się z Państwem na ulicy. Szkic o doświadczeniu niepełnosprawności” | fragment

„Nie przywitam się z Państwem na ulicy.
Szkic o doświadczeniu niepełnosprawności”

Maria Reimann

Wydawnictwo Czarne 2019

 

 

Fundacja Feminoteka objęła matronatem najnowszy reportaż z wydawnictwa Czarne. Premiera już 30.08.

Z opisu:

Książka Marii Reimann jest próbą opisu zmagań z fizycznymi ograniczeniami i zrozumienia różnych znaczeń odmienności nie w pełni sprawnego ciała. Punktem wyjścia są dla autorki jej rozmowy z kobietami urodzonymi z zespołem Turnera, szczególną „kondycją genetyczną” wywołującą różne niejednoznaczne zmiany w budowie i funkcjonowaniu organizmu. Głosy rozmówczyń łączy zaś z własnym doświadczeniem życia z niepełnosprawnością. Skupienie, empatia i subtelne poczucie humoru towarzyszą głęboko humanistycznemu namysłowi nad cierpieniem i strategiami przekraczania ograniczeń. W efekcie otrzymujemy misternie skonstruowaną, złożoną z żywych, nasyconych uczuciami obrazów, poruszającą refleksję nad naszym człowieczeństwem.

 

Poniżej poruszający fragment o bezpłodności.

Temat niepłodności jest przez część moich rozmówczyń określany jako trudny, drażliwy. „Na przykład my mamy też problemy z tymi miesiączkami – mówi jedna z nich – więc to też są takie, bym powiedziała, drażliwe tematy. Czy to, że tych dzieci nie możemy mieć”. Czy chodzi tylko o bycie matką, czy o coś jeszcze? O poczucie, że jest się gorszą? O ukryty defekt? Jedna z matek po wyjściu z gabinetu lekarza zapytała swoją córkę: „co byś powiedziała, jakby się okazało, że nie do końca jesteś dziewczynką”? Nie do końca dziewczynką, czyli kim? I skoro nie wiadomo kim, to jak można o tym opowiedzieć? Pani Agata zauważa, że nawet jeżeli mężczyzna chce się związać z kobietą z ZT, może usłyszeć od swojej matki: „weź sobie zdrową, po co ci taka?”. Podobne obawy towarzyszą mamie sześcioletniej dziewczynki:

– Ona jest tak uroczą dziewczynką. Tak ładną i tak wygadaną, że w ogóle wszystkie matki jej kolegów ją uwielbiają. Do tego stopnia, że niektóre już planują wesela. Ja się boję, że wszystko jest pięknie, ładnie, dopóki one się nie dowiedzą, że ona nie może mieć dzieci. Z tą się masz nie umawiać, bo z tą nie założysz rodziny.

 

Bezpłatne warsztaty WenDo dla mieszkanek Warszawy | Sierpień 2019 (nabór już zamknięty)

SIERPIEŃ Z WENDO!

Zapraszamy pełnoletnie mieszkanki  Warszawy na bezpłatne warsztaty samoobrony i asertywności dla kobiet WenDo, które odbędą się w ramach projektu “To nie Twoja wina! Stop przemocy wobec kobiet” współfinansowanego ze środków Miasta Stołecznego WarszawyWarsztat przewidziany jest przede wszystkim dla kobiet, które doświadczyły lub doświadczają jakiegokolwiek rodzaju przemocy (psychicznej, fizycznej, seksualnej, ekonomicznej) lub są na nią narażone.

Terminy warsztatów:

10 – 11.08 (Centrum Aktywności Międzypokoleniowej “Nowolipie”, ul. Nowolipie 25B)

24 – 25.08 (Centrum Aktywności Międzypokoleniowej “Nowolipie”, ul. Nowolipie 25B)

Wszystkie warsztaty odbywać się będą w godz. 11.00 – 17.00 (po 6 godzin każdego dnia), w soboty i niedziele.

Zgłoszenia – wypełniony formularz prosimy przesłać pod adres [email protected]. W tytule maila prosimy podać wybrany termin warsztatów.

UWAGA!
Warsztat jest BEZPŁATNY. Ale bardzo prosimy o poważne potraktowanie zgłoszenia. Zależy nam bowiem na tym, by jak największa grupa mogła skorzystać z tej oferty. Zgłoszeń zazwyczaj jest dużo, ale na sam warsztat przychodzi mniej kobiet. Nie mamy wtedy już możliwości zawiadomienia kobiet będących na liście rezerwowej! 

Podczas WenDo uczymy:
– jak poczuć swoją siłę i podnieść poczucie wartości,
– ochrony własnych granic fizycznych i psychicznych (zabawy, psychodramy),
– najprostszych technik samoobrony (ciosy, kopnięcia, uwolnienia),
– pracy z głosem, ciałem i postawą (zabawy, ćwiczenia),
– pracy z ciałem i postawą,
– komunikacji bez przemocy,
– jak rozpoznać zagrażające sytuacje i jak reagować,
– jak uniknąć przemocy psychicznej jak i fizycznej.

Czym jest WenDo?
WenDo to metoda przeciwdziałania przemocy wobec kobiet i dziewcząt. Uczy jak w każdej sytuacji: w miejscu publicznym, na ulicy, w pracy, w domu – przestać czuć się bezradną i bezbronną. Uczy także, jak reagować na przemoc. Wzmacnia poczucie pewności siebie i poczucie własnej wartości. Pomaga rozwiązywać konflikty, przełamywać stereotypy i obawy, poczucie winy i wstyd.
WenDo wielkie znaczenie przywiązuje do asertywności. Wyraża się to przekonaniem, że nikt nie ma prawa naruszać naszych granic.
Aby trenować WenDo nie potrzeba siły ani nadzwyczajnej sprawności.  Są skuteczne dla kobiet w każdym wieku, bez względu na to, jaką mają siłę.
WenDo nie jest sztuką walki. Podczas zajęć nie uczymy, jak się bić, lecz jak nie dopuścić do agresji, a w razie zagrożenia, jak się skutecznie bronić.
WenDo nie jest terapią. Podczas zajęć uczymy asertywności, ochrony własnych granic. Pracujemy z doświadczeniami przemocy i rozmawiamy o nich. Jeśli uczestniczka tego potrzebuje, radzimy, gdzie może otrzymać pomoc terapeutyczną.

Warsztat odbywa się w ramach projektu „To nie Twoja wina! Stop przemocy wobec kobiet” współfinansowanego przez M.st. Warszawa. 

Dunja Mijatović, Komisarka Praw Człowieka Rady Europy, publikuje raport o Polsce

W marcu 2019 r. Polskę odwiedziła Dunja Mijatović, Komisarka Praw Człowieka Rady Europy.

26 czerwca został opublikowany raport „KOMISARZ PRAW CZŁOWIEKA RADY EUROPY DUNJA MIJATOVIĆ. RAPORT PO WIZYCIE W POLSCE W DNIACH 11 – 15 MARCA 2019 R.” 

W raporcie obszerne fragmenty poświęcone są kondycji sądownictwa, ale nas najbardziej interesuje opinia Dunji  Mijatović na temat działań wobec przemocy ze względu na płeć”

Komisarka wzywa polskie władze do podjęcia działań w celu praktycznego i skutecznego stosowania Konwencji Stambulskiej (Konwencja Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej).

W świetle doniesień, iż jedna z polskich gmin nadal nie stosuje niektórych przepisów krajowego prawa dotyczących walki z przemocą domową pomimo licznych interwencji ze strony władz centralnych, Komisarka apeluje do władz o zapewnienie spójnego stosowania obowiązujących przepisów prawa dotyczących przemocy domowej na całym terytorium kraju tak, by wszystkie ofiary miały skuteczny dostęp do tego samego poziomu pomocy i ochrony, która przysługuje im z mocy prawa w każdej jednostce terytorialnej.

Komisarka apeluje do władz o zwiększenie dostępności schronisk dla kobiet – ofiar przemocy domowej. Konwencja Stambulska wzywa do udostępnienia w każdym regionie bezpiecznych miejsc pobytu w specjalistycznych schroniskach dla kobiet i zaleca 1 miejsce dla rodziny na 10 tys. mieszkańców. Komisarka zaleca również, by władze zapewniły wystarczającą dostępność i jakość miejsc w schroniskach przeznaczonych konkretnie dla kobiet – ofiar przemocy domowej i ich dzieci w miejscach ułatwiających stały ich dostęp do rynku pracy i edukacji z jednoczesnym zapewnieniem ich bezpieczeństwa.

Dunja Mijatović wyraża zaniepokojenie faktem, że nagłe i niewyjaśnione przerwanie dostępu do finansowania ze strony władz centralnych dla części uznanych i renomowanych organizacji praw kobiet zmusiło je do ograniczenia zakresu działalności, zamknięcia biur, szerszego oparcia się na pracy wolontariuszy lub działań pro publico bono, a także wydłużyło średni czas oczekiwania przez ofiary na uzyskanie poradnictwa i wsparcia terapeutycznego. Wyraża również zaniepokojenie policyjnymi przeszukaniami lokali kilku organizacji pozarządowych na rzecz praw kobiet, do których doszło w październiku 2017 r. wraz z konfiskatą ich sprzętu. Komisarka podkreśla, że organizacje społeczeństwa obywatelskiego są często głównym, jeśli nie jedynym źródłem pomocy dla ofiar przemocy domowej. Komisarka wyraża najwyższe uznanie dla ich zaangażowania i oddania.

Dunja Mijatović wzywa polskie władze do stworzenia i utrzymywania bezpiecznych i sprzyjających warunków działania takich organizacji oraz do zapewnienia ich niezakłóconego i stabilnego dostępu do publicznego finansowania. Komisarka przypomina, że przemoc domowa to zjawisko, które dotyka osoby z różnych sfer życia. Apeluje do władz o podjęcie działań zwiększających publiczną świadomość w temacie przemocy domowej oraz dołożenie dodatkowych starań w celu identyfikacji i promowania liderów i liderek w obszarze praw kobiet i równości płci. Zachęca również wszystkich polityków i środowiska opiniotwórcze do otwartego wspierania postępów w obszarze praw kobiet, równości płci i walki z przemocą domową.

Komisarka dzieli się też wnioskami dotyczącymi praw reprodukcyjnych:

Komisarka z zaniepokojeniem dowiedziała się, że tak wiele Polek – których liczba wedle niektórych szacunków może sięgać dziesiątek tysięcy rocznie – ucieka się do potajemnej aborcji lub jeździ za granicę, by uzyskać pomoc w przerwaniu ciąży i powiązanej z nim opiece bądź też uzyskać dostęp do nowoczesnych środków antykoncepcyjnych.

Komisarka jest również zaniepokojona faktem, że w niektórych obszarach Polski opieka aborcyjna jest zupełnie niedostępna lub bardzo poważnie ograniczona ze względu na odmowę zapewnienia opieki ze strony lekarzy powołujących się na swoje sumienie. Komisarka jest zdania, że kobiety i dziewczęta, którym przysługuje prawo do legalnej aborcji, nie powinny napotykać żadnych przeszkód w uzyskaniu takich świadczeń i opieki we własnym kraju.

W związku z powyższym Komisarka apeluje do władz o pilne przyjęcie niezbędnych przepisów w celu zapewnienia praktycznej dostępności przystępnych i legalnych świadczeń aborcyjnych. Korzystanie przez lekarzy z wolności sumienia nie może zagrażać terminowemu dostępowi kobiet do przysługującej im opieki w zakresie zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego zgodnie z orzecznictwem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. W szczególności, zgodnie z rekomendacjami Komitetu Ministrów, Komisarka wzywa Polskę do wprowadzenia jasnych i skutecznych procedur, na przykład w postaci wytycznych dla wszystkich szpitali, w celu zapewnienia, by kobiety otrzymywały odpowiednie informacje o tym, jakie kroki należy podjąć, by uzyskać dostęp do legalnej aborcji, w tym w przypadku odmowy przeprowadzenia aborcji ze strony lekarza powołującego się na własne sumienie. (…)

Komisarka wyraża obawy w związku z powtarzającymi się i nadal podejmowanymi próbami dalszego zaostrzenia już i tak bardzo restrykcyjnych polskich przepisów dotyczących dostępu do aborcji (…) Komisarka wzywa polski parlament do odrzucenia tej oraz wszelkich innych inicjatyw legislacyjnych, które zmierzają do osłabienia obecnego zakresu ochrony lub ograniczenia dostępu kobiet do ich praw seksualnych i reprodukcyjnych. Komisarka odnotowuje zmianę w nastawieniu opinii publicznej do kwestii aborcji i rosnące poparcie społeczne dla prawa kobiet do przerwania ciąży do 12. tygodnia, o czym świadczą niedawne badania opinii publicznej. Przywołując rekomendacje sformułowane w dokumencie „Issue Paper on women’s sexual and reproductive health and rights in Europe” („Zdrowie i prawa seksualne i reprodukcyjne kobiet w Europie”), Komisarka apeluje do Polski o rozważenie zagwarantowania dostępu do bezpiecznej i legalnej opieki aborcyjnej poprzez zapewnienie legalności aborcji na życzenie kobiety we wczesnym okresie ciąży, a także w późniejszym okresie w celu ochrony zdrowia i życia kobiety i zagwarantowania wolności od nieludzkiego lub poniżającego traktowania.

Ponadto Komisarka przypomina, że niedawno wprowadzony wymóg sprzedaży antykoncepcji awaryjnej wyłącznie na receptę – choć wcześniej była ona dostępna bez recepty – jest sprzeczny z zaleceniem jej poprzednika sformułowanym w raporcie z wizyty w Polsce z 2016 r., w którym wzywano polskie władze do usunięcia przeszkód w dostępie do antykoncepcji dla wszystkich kobiet w Polsce. Komisarka odnotowuje, że powoływanie się przez niektórych lekarzy i farmaceutów na „klauzulę sumienia” w odmowie realizacji ich ustawowych obowiązków wobec pacjentek, jak przepisanie recepty lub wydanie środków antykoncepcyjnych, faktycznie stanowi taką przeszkodę. W ocenie Komisarka, sytuacja ta ma szczególnie niekorzystne skutki dla niektórych grup kobiet, jak kobiety w trudnej sytuacji ekonomicznej, mieszkające daleko od ośrodków miejskich, a także nieletnie, które w celu odbycia wizyty u ginekologa muszą uzyskać pozwolenie opiekuna prawnego. Zdaniem Komisarki, najlepszym rozwiązaniem byłoby całkowite zniesienie wymogu sprzedaży antykoncepcji awaryjnej na receptę w przypadku wszystkich kobiet, w tym nastolatek, w całej Polsce. Komisarka apeluje do polskich władz o należyte rozważenie rekomendacji zawartych w ww. dokumencie z 2017 r., a dotyczących gwarancji przystępnej, dostępnej i osiągalnej nowoczesnej antykoncepcji, jak również o rozważenie umożliwienia nieletnim dziewczętom odbycia wizyty u ginekologa bez wcześniejszego pozwolenia opiekuna prawnego.

https://www.coe.int/en/web/commissioner/-/poland-s-authorities-should-shield-judges-from-pressure-actively-protect-women-s-rights-and-step-up-policies-for-gender-equality

Read the comments of the authorities of Poland on the report of the Commissioner (comments in Polish | przeczytaj stanowisko Rządu po polsku)

 

A co by było, gdyby seks zaczęto uprawiać dla przyjemności? recenzja „Narodzin pigułki” Jonathana Eiga

A co by było, gdyby seks zaczęto uprawiać dla przyjemności?
Co by było, gdyby kobieta mogła sama kontrolować, kiedy chce zajść w ciążę?
Co by się wtedy stało z rodziną i małżeństwem? Co stałoby się z miłością? Gdyby dać kobietom taką władzę – czego jeszcze by zażądały?

Te pytania, które współcześnie dla wielu brzmią abstrakcyjne bądź śmiesznie, w latach 60. XX wieku wywoływały burzliwe dyskusje. Mimo że zgodnie z raportem Alfreda Kinseya z 1948 r. duża liczba badanych Amerykanów przyznawała się do seksu przedmałżeńskiego, połowa do zdrady, a oszałamiająca większość do masturbacji, oficjalne zdanie było stanowcze: stosowanie jakiegokolwiek leku, produktu medycznego lub instrumentu z zamiarem uniemożliwienia ciąży stanowi wykroczenie, a w jednym ze stanów nawet przestępstwo. Ameryka nie chciała przyznać się do tego, co i tak działo się w ciemnościach i próbowała bronić się przed nadchodzącymi zmianami. „Narodziny pigułki” to historia o tym, jak czworo niezależnych buntowników i buntowniczek, mając przeciwko sobie rząd i bez żadnego wsparcia ze strony opinii publicznej i koncernów farmaceutycznych, doprowadziło do tego, że życie kobiet zmieniło się raz na zawsze dzięki pigułce antykoncepcyjnej.

Trzeba przyznać, że książkę kradną bohaterowie. Margaret Sanger, doświadczona feministka w podeszłym wieku, mająca w pamięci swoją matkę i jej śmierć po jedenastym dziecku, poświęciła swoje życie edukacji społeczeństwa odnośnie świadomego macierzyństwa. Gregory Pincus, ekscentryczny naukowiec, który badał rozmnażanie się ssaków, dał się porwać marzeniu Sanger, poruszony odkryciem, jak wygląda życie ubogich kobiet, które muszą znosić niezliczoną liczbę ciąż. Katharine McCormick, biolożka i sufrażystka, skorzystała ze swojej gigantycznej fortuny i przez długi czas sponsorowała badania Pincusa, przekazując mu łącznie około 2 miliony dolarów (co odpowiada sumie 23 milionów obecnie). I wreszcie John Rock, postać najbardziej zaskakująca w tym gronie, ginekolog, ale także katolik, głęboko wierzący, że stanowisko Kościoła w związku z antykoncepcją powinno się zmienić, brał czynny udział w badaniu klinicznego zastosowania progesteronu do zapobiegania owulacji. Ze wspólnego wysiłku tej czwórki narodziła się pierwsza tabletka antykoncepcyjna o nazwie Enovid.

„Narodziny pigułki” to opowieść o tym, komu zawdzięczamy rzeczywistość, w której obecnie żyjemy. Jonathan Eig wpada jednak w drobną pułapkę. Chcąc przekazać złożoną historię leku – od motywacji jego odkrywców aż po wszystkie zawiłości związane z wprowadzeniem Enovidu na rynek – przedstawia historię w sposób sensacyjny, nie do końca trzyma się chronologii i próbuje zaskoczyć czytelnika cliffhangerami. Fani typowej literatury faktu zapewne będą troszeczkę kręcić nosem, ale intencją autora raczej nie było napisanie suchej biografii pigułki, a raczej stworzenie wciągającej opowieści przełomowego środka. Dlatego też pozwala sobie na koloryzowanie rzeczywistości i zgrabnie przedstawia swoich bohaterów jako herosów, sprawiając, że czytelnik przeskakuje bez zastanowienia nad, przykładowo, co najmniej kontrowersyjnymi eugenicznymi poglądami Margaret Sanger.

Mimo wszystko zalety jednak przeważają nad wadami. W obecnych czasach – wśród coraz częstszych głosów o potrzebie powrotu do „naturalnego porządku rzeczy” i o „dzielnym dźwiganiu swojego krzyża” – jest to książka szalenie potrzebna. Przystępność języka pozwala każdemu zrozumieć konflikt związany z pigułką, a tak naprawdę konflikt związany z niezależnością kobiet, który trwa aż do dziś. Okazuje się, że walka o zmiany w społeczeństwie jest trudna i może trwać dziesięciolecia – ale warto ją podjąć. Jeśli nie dla nas samych, to dla przyszłych pokoleń.
Dla zwyczajnych czytelników „Narodziny pigułki” to dobre przedstawienie ważnego kawałka historii, dla tych bardziej dociekliwych – doskonały wstęp do dalszych poszukiwań w temacie.

 

„Narodziny pigułki”
Autor: Jonathan Eig
Tłumaczenie: Jan Dzierzgowski
Wydawnictwo Czarne, 2019

Recenzuje: Joanna Czubaj

Martonat Feminoteki!

III DNI ANTYDYSKRYMINACJI | Poznań 1-6.04.2019

Serdecznie zapraszamy na III Dni Antydyskryminacji, które odbędą się w Poznaniu w dniach 1-6 kwietnia 2019.

Feminoteka objęła Dni Antydyskryminacji matronatem i serdecznie zapraszamy do uczestnictwa!

Więcej informacji na Facebooku Dni Antydyskryminacji 

Poniżej harmonogram tegorocznej edycji:

1 kwietnia PONIEDZIAŁEK

15:00 – 16:30 Warsztat „Prawne aspekty przestępstw z nienawiści: zapobieganie i zwalczanie” – Piotr Jakub Piotrowski, Kacper Rożek – Otwarta Rzeczpospolita – Poznańskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk, ul. Mielżyńskiego 27
16:45 – 18:15 Wykład otwarty „(Potwór) gender tkwi w języku: język i seksualność w edukacji” – Łukasz Pakuła Poznańskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk, ul. Mielżyńskiego 27
17:17 – 19:17 Warsztat z alfabetu Lorma i innych sposobów komunikacji z osobami głuchoniewidomymi – Jacek Kowalski – Towarzystwo Pomocy Głuchoniewidomym – Wydział Filologii Polskiej i Klasycznej UAM, sala 118, ul. Fredry 10
18:30 – 20:00 Panel dyskusyjny „Piękno – uniwersalne czy wykluczające? Rozmowy o relatywności pojęcia piękna” – Poznańskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk, ul. Mielżyńskiego 27
21:00 – 23:00 Pokaz filmu „Chce się żyć”, reż. Maciej Pieprzyca, Kino Rialto, ul. Dąbrowskiego 38

2 kwietnia WTOREK
9:00 – 19:00 Ogólnopolska Interdyscyplinarna Ekspercka Konferencja Naukowa „Oblicza dyskryminacji i środki jej przeciwdziałania” – UAM, Collegium Iuridicum Novum, sala Auditorium Maximum, Aleja Niepodległości 53
18:45 – 20:15 Warsztat „Co zrobić, gdy spotykasz się z molestowaniem w pracy?” – prawniczka Ewa Roguszczak – Wydział Filologii Polskiej i Klasycznej UAM, sala 119, ul. Fredry 10
20:30 – 22:00 Pokaz filmu „Artykuł osiemnasty”, reż. Bartosz Staszewski, wprowadzenie Łukasz Pakuła – Wydział Filologii Polskiej i Klasycznej UAM, sala 119, ul. Fredry 10

3 kwietnia ŚRODA
14:00 – 15:00 „Nic, dzika mrówka, Adam i Ewa” – „Zmysłowisko” spektakl dedykowany
widzom niesłyszącym i niewidzącym, reż. Ewa Maria Wolska – Teatr Animacji, ul. Święty Marcin 80/82
15:30 – 17:00 Wykład otwarty „Percepcja osób chorych psychicznie” – Oliwia Kacprzak – Kahawa Kawa i Książka, plac Cyryla Ratajskiego 10d
16:10 – … Spektakl „Wiera Gra”- reż. Agnieszka Bresler – Kolektyw „Kobietostan” – Teatr Ósmego Dnia, ul. Ratajczaka 44
17:17 – 19:17 Warsztat „Jak pomagać niewidomym?” – Jacek Kowalski – Towarzystwo Pomocy Głuchoniewidomym – Kancelaria CMS, ul. Dąbrowskiego 79a
21:00 – 23:00 Pokaz filmu „Imagine”, reż. Andrzej Jakimowski, Kino Rialto, ul. Dąbrowskiego 38

4 kwietnia CZWARTEK
13:00 – 15:00 Warsztat dla młodzieży z wykorzystaniem kombinezonu starości -Stowarzyszenie CREO
15:00 – 17:00 Warsztat „Teatr Uwięzionych” – Agnieszka Bresler – Kolektyw „Kobietostan” – Wydział Filologii Polskiej i Klasycznej UAM, sala teatralna, ul. Fredry 10
15:30 – 17:00 Warsztat „Dyskryminacja a mobbing” – prawnik Tomasz Juraszek, psycholog pracy Łukasz Chwalisz – Ogólnopolskie Stowarzyszenie Antymobbingowe – Wydział Filologii Polskiej i Klasycznej, sala 118, ul. Fredry 10
18:00 – 19:30 Warsztat „Jak reagować na zachowania dyskryminacyjne dzieci?” – Alicja Mazurek z Kołem Naukowym Edukacji Równościowej „Emancypacja” działającym przy Wydziale Studiów Edukacyjnych UAM  Kahawa Kawa i Książka, plac Cyryla Ratajskiego 10d
20:00 – 23:00 Karaoke „Różni wciąż Równi” – Wydział Filologii Polskiej i Klasycznej UAM, sala teatralna, ul. Fredry 10

5 kwietnia PIĄTEK
12:00 – 15:30 Warsztaty metodyczne „Budujemy dialog w klasie”- dr Marcela Kościańczuk z Centrum Praktyk Edukacyjnych, CK ZAMEK, Scena Nowa, ul. Święty Marcin 80/82
17:00 – 22:00 Żywa Biblioteka – Pawilon, ul. Ewangelicka 1

6 kwietnia SOBOTA
10:00 – 13:00 Szkolenie „Jak zorganizować Żywą Bibliotekę” – Dorota Mołodyńska-Küntzel,
koordynatorka Żywa Biblioteka Polska – Pawilon, ul. Ewangelicka 1
13:00 – 18:00 Żywa Biblioteka – Pawilon, ul. Ewangelicka 1