TELEFON DLA KOBIET DOŚWIADCZAJĄCYCH PRZEMOCY

Телефон для жінок, які зазнають насильства

CZYNNY PONIEDZIAŁEK-PIĄTEK
OD 11.00 DO 19.00

Активний з понеділка по п’ятницю з 14:00 до 19:00

Szukaj
Close this search box.

EL*C. Wiedeń 2017 | Agnieszka Małgowska. Peformensy, czyli witamy w Lesbolandii.

ELC. Performany

W Wiedniu podczas EL*C spotkało się kilka Polek: m.in. Agnieszka Frankowska / Agnieszka Małgowska / Izabela Morska / Monika  Rak / Joanna Semeniuk / Magdalena Świder / Magdalena Wielgołaska / Anna Zawadzka / Ewa Dziedzic. To dla wielu z nas była niespodzianka. Większość polskich uczestniczek opisze swoje wrażenia, doświadczenia. Ciekawe jesteśmy, w których punktach się posprzeczamy, w których miniemy, w których będziemy mówić wspólnym głosem. Sukcesywnie będziemy publikować te wypowiedzi w cyklu Lesbijska Inspira.


GŁOS CZWARTY. Agnieszka Małgowska. Peformensy, czyli witamy w Lesbolandii.

Od kilku lat wraz z Moniką Rak prowadzimy rozmowy w ramach cyklu O teatrze lesbijskim w Polsceomawiając każde polskie wydarzenie teatralne/performatywne, które choćby podejrzewamy o lesbijski* wątek. Niestety w Polsce nie mamy okazji oglądać performatywnych propozycji lesbijskich* artystek z Europy czy świata. Jedyną taką okazję miałyśmy podczas lubelskich teatralnych XX Konfrontacji w 2015 roku. Dlatego podróż do Wiednia na Europejską Konferencję Lesbijek * dawała szansę zobaczenia kilku zdarzeń performatywnych, tworzonych przez kobiety nieheteronormatywne. Program kulturalny EL*C proponował całkiem różnorodne – przede wszystkim formalnie – projekty. Widziałam więc monodramy, akcje happeningowe, recital, czytania tekstów i slam poetycki.

Jednak od początku niepokoił mnie fakt, że organizatorki skumulowały performensy w jedno piątkowe popołudnie, w układzie symultanicznym wraz z pokazami filmów. To sprawiło, że nie wszystko mogłam zobaczyć. To wprawdzie pewna właściwość dużych zdarzeń, ale zwyczajnie szkoda, że z tego powodu umknęły mi np. czytania dramatów. Znacznie bardziej problematyczna była dla mnie nonszalancja w wyborze miejsca prezentacji performensów. Co zobaczyłam? Niewielkie, małoobsadowe, otwarte formy ekspresji artystycznej, które w dużej przechodniej sali, niezaaranżowanej na potrzeby artystyczne, nie przebijają się do publiczności, która w większości jest przypadkowa, przepływowa. Widzki wpadają na chwilę, orientują się i znikają. Ale jak można zainteresować się performensem, w którym gubią się przekazy, nie buduje się klimat, bo wszystko „pożera” nieodpowiednia przestrzeń.

Od dawna obserwuję, że lessztuka wrzucana jest bezrefleksyjnie w każde – nawet najbardziej niedogodne – wnętrze, przez co wydaje się niedopracowana, przypadkowa. Być może ta przypadkowość jest cechą offowej lesbijskiej* twórczości, ale chciałabym zobaczyć też inny rodzaj prezentacji – po prostu skupiający na sobie uwagę, w pewnym sensie celebrujący swój proces przez osadzenie w specjalnie wybranych przestrzeniach. Bardzo mi tego brakuje, jednak mnie nie zniechęca.

unnamed

Moją performatywną wędrówkę na EL*C zaczęłam najbardziej zamkniętą artystycznie propozycją – klasycznym interaktywnym monodramem Welcame to LesbiaLand  (Witamy w Lesbolandii). Włoska artystka Paoli Cavallin rozpostarła przed nami futurystyczną wizję państwa lesbijek*. Mamy 2050 rok. Włochy są kontrolowane przez skorumpowany i seksistowski reżim. Watykan uznał homoseksualizm za nielegalny. Grupa włoskich uchodźczyń lesbijskich osiedliła się na małej wyspie Lesvos zarządzanej przez europejski rząd lesbijski. Widzki konferencji są nowymi uchodźczyniami, które przewodniczka Clara testuje, upewniając się, czy są „prawdziwymi” lesbijkami*, a potem oprowadza po wyspie, stworzonej na wzór wspólnot lesbijskich*. Oglądamy dzieła sztuki, w tym oczywiście posąg Safony, poznajemy architekturę – domy w kształcie piersi. Clara dzieli się też szczegółami ze swego życia, mówi o dylematach związkowych, o przerzucanym na siebie wzajemnie macierzyństwie, o rozstaniu etc. Historia opowiedziana jest w stylistyce comedii dell’arte, stąd wyraziste środki wyrazu, dowcipne teksty, wzmocnione temperamentem scenicznym aktorki. W mojej pamięci na zawsze zostanie scena walki z wojskami watykańskimi, w której najlepszą bronią z patriarchatem okazała się tarcza z namalowaną waginą. Nie zapomnę też konsternacji bohaterki, kiedy po drugiej stronie barykady nagle stanęły zakonnice. Tarcza traci swój obronny charakter, staje się erotyczną zachętą.

Jakże inny stylistycznie i energetycznie był koncert Fields of Tenison (Pola napięć) Marii i Gudrun Salamon. Artystki, Marię – skrzypaczkę i kompozytorkę oraz Gudrun – wokalistkę i autorkę tekstów, łączy nie tylko wspólne tworzenie sztuki, ale też długoletni związek. To kolejny przykład twórczego lesbijskiego* tandemu. Ich projekt Fields of Tenison –  jak podpowiada tytuł – to sieć napięć związanych z tożsamością, orientacją seksualną performerek w relacjach ze światem, ukrytych pod postacią waniliowej scenicznej opowieści, wyrażonej w postaci krótkich utworów muzycznych.

Lesbian Cruising by Klitters, fot Monika Rak

Ale w programie kulturalnym EL*C pojawiły się też stricte happeningowe działania. Pierwszym takim działaniem było Lesbian Cruising by Klitters, akcja zorganizowana na parkingu Brotfabrik, skrojona na wzór gejowskich, klubowych gier erotycznych. Zaczynała się w toaletach. Na drzwiach kabin wisiały kartki z prowokującymi do seksu grupowego pytaniami, na które swobodnie można było odpowiadać, korzystając z chwili intymnego odosobnienia. Już po pierwszym dniu  kartki były zapisane. Ale sama akcja, która miała zgromadzić performerki na parkingu, spaliła na panewce. Nawet zachęcające hasło, widniejące na betonie przed jedną z hal, nie sprowokowało dziewczyn. Wyzwanie podjęła zaledwie jedna para, gotową na performatywne publiczne pocałunki i kilka obserwatorek. Pomysł nie wywołał więc oddźwięku.

unnamedZnaczenie większe zainteresowanie wzbudziła otwarta formuła wydarzenia Wild Combinations Alice Frick with open mic poetry, gender fluid, clothing swap speed meeting dj set. W tym spontanicznym slamie poetyckim wzięły udział standuperki, wytrawne slamerki i osoby bez artystycznego doświadczenia. Wyszedł z tego kampowy kolaż wielojęzykowy, wielostylistyczny, w którym zmieszały się różne gatunki sceniczne. Zabrzmiały: piosenka ludowa, manifesty poetyckie, wiersze, wśród nich utwór Moulin Rouge A. E Frankowskiej, wyrecytowany po polsku. W tym performensie silne świadectwo dały czarnoskóre lesbijki*. W ich poezji przebijały buntownicze nuty walki z rasizmem, seksizmem, zmagania się z wykluczeniem krzyżowym. Ich wypowiedzi, również mocno politycznie zaangażowane, nadawały ton slamowi. Ten performens skwitowałabym po prostu: Girls power!

Jednak najbardziej spektakularnym performensem EL*C był Marsz lesbijek*. Głośny, energetyczny pochód ulicami Wiednia, w którym wzięło udział ok. 500 kobiet, niosących banery przygotowane podczas warsztatu Creative protest workshop (Warsztat twórczego protestowania), banary ogłaszające światu: Lesbians are eveywere, musiał zrobić wrażenie. Poprzedził go taneczny performance One billion Rising, który był lesbijskim* wsparciem międzynarodowej akcji przeciwko przemocy wobec kobiet. Spontaniczności przemarszu nie tonował kordon policji, ubrany w stroje bojowe, jak to bywa w Polsce. Towarzyszyło nam zaledwie kilkoro policjantów i policjantek na starcie marszu i na jego zakończeniu pod Katedrą Świętego Stefana. Nigdy nie czułam się tak bezpiecznie, maszerując ulicami z lesbijskimi* symbolami. Szłyśmy zatem przez miasto, budząc zainteresowanie turystów. Telefony przechodniów nie przestawały robić fotek. A my czułyśmy, że tym ekspresyjnym przemarszem lesbijki* – powtarzając za Ewą Graczyk – zrobiły desant na patriarchalną agorę.

Marsz Lesbijek, fot. Monika Rak

Propozycje artystek obejrzane podczas EL*C utwierdziły mnie w pewnym postanowieniu. Bo oto od jakiegoś czasu marzy mi się kolejna edycja O’LESS Festiwalu, tym razem poświęcona lesbijskiej* performatywności. Chyba nie da się tego uniknąć. I nie tylko dlatego że polskie artaktywności nie ustępują projektom europejskich artystek, także dlatego że lesbijskie* performensy przenoszą nas – choć na chwilę – do Lesbolandii. To jest jak zaklinanie rzeczywistości. Tego nam trzeba.

Korekta: Maja Korzeniewska

—————————————

Agnieszka Małgowska (½ Damski Tandem Twórczy)
lesbijka / feministka / artaktywistka / reżyserka / trenerka teatralna / scenarzystka.
Współtwórczyni projektów: Kobieta Nieheteronormatywna (cykl debat i audycji radiowych, 2014- 2016) / O’LESS Festiwal (2012-2014) / DKF Kino lesbijskie z nutą poliamoryczną (cykl spotkań, 2012-2015) / A kultura LGBTQ+ nie poczeka (projekt archiwistyczny, od 2017) / O teatrze lesbijskim w Polsce (cykl teatrologiczny, od 2012) / Lesbijska Inspira (cykl wywiadów od 2017) / Portret lesbijek we wnętrzu, Niesubordynowane czytanie sztuki Jolanty Janiczak (czytanie dramatów) / Orlando.Pułapka? Sen, Fotel w skarpetkach, 33 Sztuka, RetroSeksualni. Drag King Show (spektakle) / Czarodziejski flet, Gertruda Stein & Alice B. Toklas & Wiele Wiele Kobiet (nanoopery) / L.Poetki (film dokumentalny) / Teatr Dialogu (warsztat i akcja miejska) / Wywrotowa komórka lesbijska, Epizody, wątki, sugestie lesbijskie w kinie polskim (wykłady) / Sistrum. Przestrzeń Kultury Lesbijskiej* (stowarzyszenie, 2017).

—————————————

LESBIJSKA INSPIRA
To niezależna inicjatywa, której e-przestrzeni udziela siostrzana Feminoteka

EL*C. Wieden 2017. 
1.  Magdalena Wielgołaska. Odzyskiwanie lesbijskiej tożsamości – wreszcie pomyślmy o sobie, Siostry.
2.  Monika Rak. Siła filmu dokumentalnego, czyli lesbijki do kamer!
3.  Magdalena Świder. Wokół tożsamości.
4.  Agnieszka Małgowska. Peformansy, czyli witamy w Lesbolandii.
5.  Joanna Semeniuk. Jeśli nie zrozumiemy naszej przeszłości, nie zrozumiemy siebie. 

EL*C. Kijów 2019.
1.  Monika Rak. L*Geniusza na Ukrainie.
2. Magdalena Wielgołaska. Lesbianizacja przestrzeni. 

———————————————

I.  Manifest
1.  Manifest. Instant. 
2.  Rozmowa I. Od lesbijskiej konspiry do lesbijskiej inspiry
3.  Rozmowa II. Minął rok. To, o czym mówiłyśmy w prywatnych rozmowach, stało się częścią debaty publicznej

II. Rozmowy wokół manifestu.
1.   Mamy wewnętrzną potrzebę wolności. Rozmowa z Małgorzatą Myślak i Magdaleną Sota
2.   Coming out – nie chcę i nie muszę. Rozmowa z Anonimową Lesbijką
3.   Z miłości i gniewu rodzi się odwaga. Rozmowa z Angeliną Caligo
4.   Moja droga do siebie samej. Rozmowa z Marią Kowalską
5.   Potrzebne są niehetero bohaterki. Rozmowa z Anną Bartosiewicz
6.   Chcemy więcej! Rozmowa z Anną i Zandrą Ra Ninus
7.   Lesbijki, pora na prokreację! Rozmowa z Anną Adamczyk.
8.   Kto ma prawo do słowa “lesbijka”? Rozmowa z Magdaleną Próchnik
9.   Czasem miałam wrażenie, że jestem jedyną lesbijką w Lublinie. Rozmowa z Małgorzatą Szatkowską
10. Trzeba stawiać opór. Rozmowa z Magdaleną Tchórz
11.  Dziewczyna i dziewczyna – normalna rodzina. Rozmowa z Zuch Dziewuchami
12.  Niepytana nie mówiłam, że jestem lesbijką. Rozmowa ocenzurowana
13.  Co ty tutaj robisz? O poczuciu wyobcowania i przynależenia. Rozmowa z Nicole G.
14.  Mam na imię Kasia i to jest moja tożsamość. Rozmowa z Katarzyną Gauzą
15.  Tęczowe aktywistki na Ukrainie są wyłącznie feministkami. Rozmowa z Katją Semchuk
16.  Oryginalnie nieheteroseksualna. Rozmowa z Agnieszką Marcinkiewicz
17.  Sama zrobię dla siebie miejsce. Rozmawa z Klaudią Lewandowską
18.  Dziś określam siebie jako osobę panseksualną. Rozmowa z Alex Knapik
19.  Perspektywa lesbian studies. Rozmowa z dr Martą Olasik
20. Mogę tylko powiedzieć: przykro mi bardzo, jestem wyjątkowa. Rozmowa z Voyk
21.  Tożsamość jest zawsze politycznaRozmowa z Elżbietą Korolczuk
22. Jesteśmy nie do ruszenia. Rozmowa z matką i córką. MB & Shailla
23. Wchodzę w krótkie erotyczne relacje poliamoryczne. Rozmowa z Retni
24. Aktywizm jest moim uzależnieniem. O niepełnosprawnościach, nieheteronormatywności i feminizmieRozmowa z Anetą Bilnicką
25. Wolę nie zostawiać niedomówień. Rozmowa z Adą Smętek
26.Do tej pory myślałam, że LGBTQ to nie ja. Rozmowa z Anonimową Lesbijką
27. Ciągle zajmujemy się sobą i żądamy od innych akceptacji. Rozmowa z Anną Marią Szymkowiak
.
III. Głos z zagranicy
1Węgry. Brakowało nam środowiska kobiet niehetero – stworzyłyśmy je. Rozmowa z Anną Szlávi
2. Czechy. Lesba* na wychodźstwie. Rozmowa z Frídką Belinfantová
3. Niemcy. Lesbijski projekt mieszkalny. Rozmowa z Yagner Anderson
.
IV. Męskoosobowo
1. To co polityczne jest wspólne. Rozmowa z Tomaszem Gromadką
2. Przyszło nowe pokolenie kobiet nieheteronormatywnych. Rozmowa z Marcinem Szczepkowskim

BONUS
Komiks. Superprocenta. Graficzny komentarz Beaty Sosnowskiej

————————————-——-

LESBIJSKA INSPIRA | Manifest. Od lesbijskiej konspiry do lesbijskiej inspiry. Rozmowa między Damskim Tandemem Twórczym, Agnieszką Frankowską, Magdaleną Wielgołaską

MAnifest.zrozmowa.Baner (1)

Od lesbijskiej konspiry do lesbijskiej inspiry, czyli o tym, kto i jak wkłada nam czapkę-niewidkę.
Rozmawiają: Agnieszka Frankowska, Agnieszka Małgowska, Monika Rak, Magdalena Wielgołaska.

Małe sygnały mówią coś ważnego, są śladami dotknięcia mocno strzeżonych granic i zakazów kulturowych. Natknęłyśmy się na jakiś niewidzialny, ale realny drut kolczasty. Trzeba sobie zaufać: jeśli źle się czuję, to znaczy, że jestem źle traktowana.”

[Kobiecy desant na patriarchalną agorę. Ewa Graczyk]

Magda Wielgołaska: Temat niewidoczności lesbijek to dyżurny temat od bardzo dawna. Nieheteronormatywne artystki, aktywistki wciąż zastanawiają się, jak przebić niewidzialny mur. Kiedy wspominamy o istnieniu tego muru, o dziwo, poruszamy niewygodny temat. Jakiś czas temu w magazynie Replika nr 68. został opublikowany wywiad Dlaczego lesbijek nie ma w życiu publicznym. W rozmowie prowadzonej przez Mariusza Kurca wzięły udział Mirosława Makuchowska, Aleksandra Muzińska, Julia Maciocha i Marta Konarzewska. Z założenia rozmowa miała być ukłonem w kierunku lesbijek, jednak – poza ogromnym zainteresowaniem – wywołał też burzę. Impulsem do ostrej dyskusji stał się post-riposta, który na swoim wallu na facebooku umieściła Agnieszka Frankowska 

Ta dyskusja po raz kolejny uświadomiła nam – lesbijkom zaangażowanym w działania na rzecz osób LGBTQ+, w lesbijską kulturę – jak niewiele zmieniło się w powszechnej świadomości, jak mocno tkwimy w szponach mizoginii i mainstreamu. Dla mnie osobiście był to szok. Zrodziły się pytania: Dlaczego lesbijska kultura i aktywizm nadal spychane są w cień? Czy niezależnie od nakładu energii, czasu, pracy mamy zostać na uboczu ze względu na kulturową pozycję kobiet w naszym kraju? Dotarło do mnie, że ciągnące się rozmowy o niewidoczności, to wciskanie nas w tę niewidoczność. A temat pojawia się i chowa, i już jesteśmy do tego przyzwyczajone. Skoro wiadomo, że to temat dyżurny, czemu nic się nie zmienia?

Agnieszka Frankowska: To może zacznę, bo to ja wsadziłam kij w mrowisko. Chyba to przyniosło pewne efekty. Bo w kolejnym numerze Repliki 69 ukazało się więcej treści dotyczących lesbijek. Bardzo nas to cieszy. Przypuszczamy, że to między innymi wynik naszych wcześniejszych dyskusji z redaktorami gazety. Mamy nadzieję, że ten trend się utrzyma i na łamach pisma pojawi się również więcej opisujących swój świat lesbijek-redaktorek. Przywołany przeze mnie numer pisma jest jaskółką, która wiosny nie czyni – będziemy się przyglądały rozwojowi sytuacji. Będziemy czujne. A w tej rozmowie chciałabym wypowiedzieć się w szerszym kontekście widoczności/niewidoczności lesbijek – ten kontekst niestety istnieje od lat i nie zmieni się z dnia na dzień.

Wracając do wywiadu, o którym, Magdo, wspomniałaś. Po jego przeczytaniu od razu chciałam zareagować, pisząc z Wami list otwarty do redakcji Repliki, ale ta forma okazała się zbyt ograniczona i powierzchowna. Od tego czasu dostałyśmy wiele wiadomości od kobiet, które opowiadały o swoich doświadczeniach, potrzebach, żalach. Nie wszystkie nasze rozmówczynie chciały wypowiadać się publicznie, podczas tej gorącej facebookowej debaty. Proces okazał się dłuższy niż zakładałyśmy i o wiele bardziej złożony niż się spodziewałyśmy. Nadal sytuacja jest dynamiczna. Dlatego dopiero teraz ukazuje się nasza rozmowa, choć od publikacji w Replice minęły już prawie dwa miesiące. Uświadomiłyśmy sobie, że otworzyła się puszka Pandory. Bo burza wokół Repliki to tylko symptom. Dlatego nie chciałyśmy działać w pośpiechu. Wszystko dojrzewało, zmieniało się, aż w końcu narodził się pomysł nie tylko tej rozmowy, ale całego cyklu, w którym chcemy przyjrzeć się przyczynom sytuacji, w której nie można pozbyć się stereotypu niewidoczności. Robię to, bo zależy mi bardzo, żeby dziewczyny nie “łykały” tego negatywnego stereotypu, który podcina skrzydła. Niestety wiele z nas przyjmuje te sugestie i przyznaje im rację bytu: że lesbijka jest leniwa, sama sobie winna, leży na kanapie i śmierdzi.

Agnieszka Małgowska: Śmierdzi od nieróbstwa,  oczywiście. Od dłuższego czasu obserwuję i uczestniczę w “walce” lesbijek o widzialność. Paradoksalnie przede wszystkim w społeczności LGBTQ+. Trzeba zaznaczyć, bo to ważne, że niektóre z nas chcą być w ukryciu, to te namawia się do outu, ciągnie za uszy, wywołuje do tablicy, czasem obraża za “skrytkowanie”. A niektóre z nas działają i – wydawało się – że w to działanie wpisana jest widoczność. Jednak – jak się okazało – było to błędnym założeniem. Bo te z nas, które chcą być widoczne, tworzą, działają, nie są widziane przez społeczność. Jakbyśmy miały na sobie czapkę niewidkę. Tylko ja jej sobie sama na głowę nie nakładam.

Monika Rak: To mnie wkurza. Ktoś mi zakłada niewidkę i mówi, że mnie nie ma. Jeszcze ma pretensję, że z tym nie walczę. Mam dosyć traktowania nas jako osób mniej zdolnych, mniej odpowiedzialnych, mniej samodzielnych, które trzeba kontrolować i wskazywać im drogę. Trudno uwierzyć, że można jeszcze tak myśleć, ale podczas dyskusji wokół artykułu, lesbijki nasłuchały się inwektyw od naturalnych sojuszników, tych, którzy – jak zakładałyśmy – mają świadomość feministyczną i antydyskryminacyjną. Dużo w ich słowach pogardy, lekceważenia i jakiegoś niejasnego dla mnie lęku o swoją pozycję. A wszystko dlatego że upominamy się o nasze miejsce, o głos dla nas wszystkich, również tych mniej majętnych, mniej wykształconych i nie z Warszawy. Takie doświadczenie też jest ważne i powinno być częścią lesbijskiej herstorii. Pamiętacie, jak w internetowej akcji fotograficznej – rok czy dwa lata temu, w której dziewczyny miały przysyłać zdjęcia z codziennego życia – wśród lansiarskich fotek znalazło się zdjęcie dwóch dziewczyn, żyjących w bardzo skromnych warunkach, poza wielką aglomeracją. Co się zdarzyło? Oczywiście hejt, z którego dowiedziałyśmy się, że takie lesbijki nie powinny pokazywać się światu. Przyniosły wstyd społeczności. Ta historia jest symptomatyczna. Wniosek: trzeba bronić pięknego obrazka, żeby mainstream nas zaakceptował.

AM: Teraz uderzamy w nasz ulubiony tandemowy bębenek. Mainstream wyznaczył reguły i większość się temu poddała w przekonaniu, że życie według tych reguł nas nobilituje. Ale nie wszyscy/wszystkie tak myślimy. Wbrew pozorom mainstream nie pokazuje szerokiej perspektywy, to sztuczny kanał, który oferuje widzenia zawężone, tyle tylko, że jest nazywany uniwersalnym. Natomiast to wszystko, co jest poza nim, to właściwy ocean doświadczeń, możliwości. Czerpmy z tego. Nie ograniczajmy się do kanalizowania i filtrowania. Gdyby fani mainstreamu przeczytali No logo Naomi Klein, wiedzieliby, że mainstream posiłkuje się offem, zwykle kradnąc jego pomysły, by sprzedać efekt jego poszukiwań, często – wynik życiowego doświadczenia – w kolorowym papierku. Dlaczego mało kto chce zobaczyć, że przestrzeń kultury LGBTQ+ to bezcenny teren eksperymentu, który pokazuje naszą odmienność, oryginalność, nie tylko wyrażoną przez wielobarwność strojów, pióra i różnorodność preferencji seksualnych. Z moich wieloletniej obserwacji wynika, że kultura lesbijska jest w dużym stopniu poza tym głównym nurtem i nie dlatego, że jest zła, czy jest jej mało. Często z zupełnie innych powodów. Częściowo dlatego, że szuka innych rozwiązań i nowego języka, częściowo dlatego, że nie chce podlegać uniwersalnym normom i ocenom, częściowo z braku siły, by walczyć z systemem. Nie rozumiejąc tego mówi się, że kultura kobiet nieheteronormatywnych jest niegodna uwagi, a tym samym nie przebija się z powodów tzw. „jakościowych”, co jest wyjątkowo niefajnym, nieweryfikowalnym argumentem. To wynik niezrozumienia jej specyfiki.

MW: Cały czas mówimy tak naprawdę o silnych patriarchalnych wdrukach, które pokutują nawet w środowisku osób, które – zdawałoby się – są uwrażliwione na krzywdzące schematy. Sztuczny kanał, o którym mówiłaś, Agnieszko, faktycznie ma wartki nurt, jest silny, zmiata czasami to, co jest na jego drodze, a jest autentyczne, czasem nazbyt ulotne, czasem niedostosowane, na tyle niepewne siebie, że nie wytrzymuje ostrej oceny przyrównującej do szablonów. Mamy DOŚĆ tych patriarchalnych mechanizmów, ale otwierając tę dyskusję, zaznaczam w naszym wspólnym imieniu, że nie walczymy, nie wypowiadamy wojny. Jasno mówimy, że nie chcemy wchodzić w przemocowy język konkurowania. To nie jest walka o podium. Nie ma podium, jest przestrzeń, w której jest miejsce dla nas wszystkich. Czy chęć zmiany stanu rzeczy, w którym część osób nadal jest wykluczana, jest wszczynaniem wojny? Dla mnie to nie starcie, a wspólne wejście w ważny proces. Procesy są trudne, procesy to zmiany. Nie oszukujmy się – niewiele osób to lubi i niewiele osób chce porzucić nawet na chwilę swoją strefę komfortu. Ja myślę, że jako środowisko zrobiliśmy jeszcze za mało i zatrzymaliśmy się w pewnym momencie, który uznaliśmy za wystarczający. Mam poczucie, że cały czas ten patriarchalny styl działania trzyma nas za gardła. Kobiety nadal wpisywane są w model uległości i część lesbijek również ten model realizuje – z niewiedzy, ze strachu, z potrzeby przynależenia do wspólnoty? Pokutuje wzorzec grzecznej dziewczynki, która – gdy będzie grzeczna – to zasłuży na dopuszczenie do głosu, ale czy to nadal będzie jej głos, skoro musi odciąć wszystkie te treści, które są niewygodne dla reszty dbającej o pozorny ład? Nawet kosztem tego, że ten ład oparty jest na tym, z czym podobno wspólnie się zmagamy? Zarzuca nam się, że jesteśmy za bardzo emocjonalne. A właśnie chciałabym, żeby na emocje każdego/każdej z nas było miejsce. Żebyśmy nie musieli stosować emocjonalnej autocenzury.

AM: Taki emocjonalny manifest to głos sprzeciwu wobec zawłaszczania wspólnego miejsca, który nazywany bywa brakiem dystansu i afektacją. A przecież ten głos mógłby być głosem uzupełniającym, wzbogacającym obraz społeczności lesbijskiej i nie tylko lesbijskiej, a został potraktowany jako rebelia, pieniactwo. Nawet jeśli jest to głos mniejszości, nawet jeśli wybrzmiał wewnątrz lesbijskiej grupy, tym bardziej taki głos powinien być uwzględniony. Ale część społeczności reaguje tak – jawnie na FB i pokątnie na zamkniętych forach dyskusyjnych – jakby została zbojkotowana mityczna jedność, a to przecież tylko odmienny głos. Tymczasem mam wrażenie, że słyszę jakże znane: „Świętości nie szargać, bo trza, by święte były…”. Ktoś nawet pogroził nam palcem, żebyśmy nie były radykalne. Nie wiem, co nas może spotkać za “nieposłuszeństwo”. (śmiech). Nie ma wyjścia, trzeba opowiedzieć o naszym doświadczeniu, nadwyrężając złudną jedność, bo nigdy nie wydostaniemy się z bańki, w którą zostałyśmy wciśnięte.

AF: W ostatnim czasie – jak już mówiłam – odezwało się do nas sporo kobiet, które chciałyby przekuć tę bańkę. Na początek zareagowały ściśle w związku z moją kontrą na wywiad w Replice, w której domagałam się otwarcia redakcji na lesbijskie tematy. Tak naprawdę to tylko pretekst do szerszej rozmowy. Ale warto wspomnieć konkretnie na co skarżyły się dziewczyny. Pisały o swoich próbach przebijania się do Repliki, o braku reakcji na propozycje albo autorytarne korekty nadesłanych tekstów, na odbieranie im prawa do osobistej perspektywy, niepotwierdzonej przez autorytety, albo na pokazywanie dziewczyn jedynie jako jednostek bez grupowego kontekstu. Mówiły o pomijaniu polskich artystek i ważnych lesbijskich wydarzeń, na presję autowania wszystkich uczestniczek promowanych projektów. To tylko część zarzutów, które w uproszczeniu sprowadzają się do stwierdzenia, że ciągle lesbijki pozostają w petenckiej pozycji. To schemat powtarzający się w organizacjach i projektach.

AM: Mam świadomość, że niektóre braki, o których mówisz, to wynik niewiedzy na temat aktywności kobiet nieheteronormatywnych, czasem przeoczenia, ale to przede wszystkim brak zainteresowania działaniami, których nie pokazuje się w TV czy w gazetach głównego nurtu. A jaki tego skutek? Niestety poważny. Czytelnicy/czytelniczki otrzymują fałszywy obraz lesbijek i środowiska, w którym działają głównie mężczyźni i oni są skuteczni, bo widoczni w mediach.

MW: Nie zgodzę się, że wiedza o lesbijskich aktywnościach jest niedostępna. Tworzymy jedno środowisko osób LGBTQ+, wypracowaliśmy sobie, może nieidealne, ale jednak, kanały komunikacji: fora, listy mailingowe itd. Za pomocą tych narzędzi informujemy siebie wzajemnie o tym, co robimy, wzajemnie siebie zapraszamy. Cały czas zadziwia mnie jedno – na wydarzenia organizowane przez gejów albo przez duże organizacje – przychodzą wszyscy i geje, i lesbijki, i reprezentanci/reprezentantki innych literek z tęczowego alfabetu. Jednak kiedy te lesbijki – dokładnie te same, które wsparły obecnością wydarzenie bardziej popularne – same coś organizują, to zazwyczaj nie mogą liczyć na wzajemność. To szczególnie bolesna dla mnie tendencja, której przyglądam się uważnie od 2010 roku. Efekt ten sam: lesbijki są niewidoczne, bo nie ma chętnych, by je zobaczyć. Bardzo chciałabym, żeby taka bariera przestała istnieć. Żebyśmy jako środowisko czuli/czuły wzajemną odpowiedzialność i wspierali siebie wzajemnie. Jakiś czas temu zapytałam znajomych gejów, bliskie mi osoby, dlaczego sami, jako osoby aktywne w środowisku i mające możliwości, nie włączają w swoje działania tego, co robią lesbijki. Odpowiedź była krótka: lesbijskie treści ich nie interesują, a jeśli się już gdzieś pojawiają, nawet w śladowych ilościach, to w ich odczuciu jest ich za dużo. Nawet jeśli tak jest, że coś nas nie interesuje, to marzy mi się podejście, w którym kierujemy się tym, żeby każda część składowa naszej społeczności była doreprezentowana. Mnie niekoniecznie fascynuje gejowska sztuka, ale to, co mogę zrobić, to choćby udostępnić informację na swoim wallu na FB. To już jest jakaś forma wsparcia.

MR: Na razie dostajemy pouczenia. W tym duchu była wyliczanka rozpoczynająca replikański wywiad. Dowiedziałyśmy się, iluż to gejów wyautowało się w mainstreamie, jakże geje wystrzelili, a lesbijki nadal nic. Jakbym wróciła do szkoły, w której nauczyciel/nauczycieka motywuje, podsuwając przykłady prymusów. Dla mnie absolutna protekcjonalna wpadka. Pomysł nieuwzględniający odmienności doświadczeń, sytuacji czy potrzeb kobiet, etc. Poraziło mnie przekonanie o tym, że istnieje tylko jedna właściwa droga dla lesbijek. Dowiedziałyśmy się też, że to mężczyźni aktywizują lesbijki. Szczególnie do autowania. Niebywałe. Przy okazji pamiętajmy, bardzo chcę to podkreślić, że nie musimy zgadzać się na presję autowania, która nie jest głównym celem egzystencji osoby nieheteronormatywnej. U lesbijek, kobiet biseksualnych to proces złożony i związany – jak mówi Alicja Długołęcka – z równie nieoczywistą i skomplikowaną seksualnością. Nie można go traktować identycznie jak u gejów. Jeśli jednak tego chcemy, to konieczne jest realne wsparcie, tworzenie dobrego klimatu w środowisku, np. pokazywanie różnych możliwości widoczności, a nie obowiązek ogłaszania swojej orientacji w Dzień Dobry w TVN czy w Gazecie Wyborczej.

AM: Rozumiem, że niektórym trudno uwierzyć, że droga, którą przeszli geje, nie musi być drogą kobiet nieheteronormatywnych, nie jest jedynym możliwym rozwiązaniem. Jednak taka narracja dominuje w środowisku LGBTQ+. To utrwala ten nieszczęsny stereotyp niewidoczności. Tymczasem warto byłoby podkreślić charakter działania kobiet, które jest często inicjujące, kolektywne, niszowe. Dlatego do starego hasła KPH Niech nas zobaczą, warto byłoby dodać hasło Fundacji Przestrzeń Kobiet Spoza centrum widać lepiej. Jak dotąd nieoświetlane są znaczne części aktywności, właśnie te nie mieszczące się w centrum. Choć wydaje się, że zadaniem dziennikarskim i archiwistycznym mediów środowiskowych, jest informowanie o wszelkich aktywnościach, a nie ich selekcjonowanie. Wiedział to Ryszard Kisiel, kiedy zakładał swoje pismo w latach 80. W ostatniej rozmowie, którą przeprowadziłyśmy z nim do AAAKulturalnika w ramach projektu A kultura LGBTQ+ nie poczeka! jasno to powiedział. Dlaczego dzisiejsze media społecznościowe LGBTQ+ nie pamiętają o tej zasadzie?

AF: Dodam jeszcze, że kobiety nieheteronormatywne tworzą wiele projektów skupionych na sprawach kobiet. Takie były – są: UFA, Fundacja Autonomia, Stowarzyszenie Kobiet Konsola, Fundacja Przestrzeń Kobiet i ostatnio ruch związany z  Czarnym Protestem… i mnóstwo indywidualnych – zwykle artystycznych, antydyskryminacyjnych, równościowych inicjatyw. Nie zapominajmy o świetnych czasopismach feministyczno-lesbijskich: Pełnym głosem, Zadra, Furia pierwsza, Furia, FEMKA. Ale niektóre projekty inicjowane przez lesbijki stanowią grunt niejednego wspólnego lgbtowskiego działania, które czasem nawet trafiają do głównego nurtu. Wystarczy to zobaczyć. Pierwszą redaktorką naczelną Repliki była lesbijka i tworzyła ją przez cztery lata, Lepiej późno niż wcale – audycję radiową TOK FM – przez lata prowadziła Katarzyna Szustow, poznańskie Marsze Równości organizowały od lat lesbijki, Lambdę, Miłość nie Wyklucza, Wiarę i Tęczę budowały lesbijki. To wszystko robota dziewczyn. A mogłabym długo wymieniać, wspomnę jeszcze tylko trzy, dla mnie osobiście ważne inicjatywy: OLA – Archiwum, Porozumienie Lesbijek (LBT) i Kabaret Barbie Girls. Nie ma społeczności LGBTQ+ bez kobiet nieheteronormatywnych.

MR: Cudowna lista. A propos pism feministyczno-lesbijskich, które wymieniłaś. Zawsze się nas do nich odsyła, gdy dopominamy się o przestrzeń w magazynach lgbtowskich. Ewentualnie proponuje się zrobienie kolejnego stricte lesbijskiego. Wiadomo, że te pisma raczej nie trafiają do dużej liczby odbiorców/odbiorczyń, więc sytuacja pozostaje bez zmian. Ale jak już cokolwiek zrobimy, to słyszymy, że to niszowe i że w sumie zostańmy w tej niszy, bo ją lubimy. A bywa jeszcze ciekawiej. Jak zaczynamy się wzajemnie wspierać, robić np. o sobie filmy, to okazuje się, że to towarzystwo wzajemnej adoracji. Bo znaczenie ma rzecz zrobiona przez kogoś z zewnątrz. Inaczej słyszymy, że to separatyzm. Jeżeli lesbijka nie może opowiadać o swoim świecie, bo nazwana jest separatystką, to kto ma o nim opowiadać?

MW: Musimy mieć świadomość, że społeczność LGBTQ+ nie żyje w oderwaniu od świata, który wnosi w naszą przestrzeń standardowe przekonanie, że istnieje pewien porządek i nie należy go psuć. Większość uznała, że tak jest – więc tak musi być. Trzeba się dostosować i tyle. Jeśli nie chcesz się dostosować do normy, marsz do oślej ławki, bo psujesz dobrą atmosferę.

MR: To właśnie ciekawe, jaka to atmosfera? Co ją tworzy? Wspomniane już przez ciebie, Magda, ciche “pamiętaj, bądź grzeczna”, może wtedy cię uwzględnimy w naszych planach. Może cię rozreklamujemy, może zaprosimy do projektu lub do koalicji, sypniemy groszem? Dla mnie – artystki, feministki, członkinie społeczności LGBTQ+, – jest to nie do przyjęcia. To formatowanie jest trochę jak zaćma, która pozwala zobaczyć merkantylny i skupiony na prostej atrakcyjności cel, który przywiązuje ludzi do pewnych rozwiązań, które znowu zdają się jedyne. To jest pewna właściwość naszego umysłu, że jak czegoś nie znamy, to tego nie widzimy. Podobno, gdy Kolumb przypłynął do Ameryki, Indianie nie widzieli statków, ponieważ w ich umysłach, w ich języku nie było obrazów i słów pozwalających im zobaczyć te statki, które były czymś całkowicie nowym i nie mieściły się w ich systemie rzeczywistości. Czyż z podobnym fenomenem nie mamy do czynienia w przypadku widzialnej lesbijki i kultury lesbijskiej?

AF: Dla mnie ta wizja świata to coś jeszcze – wdrukowywane w nas myślenie neoliberalne, które owładnęło również częścią społeczności LGBTQ+. Wiele organizacji LGBTQ+ zawarło pakt z neoliberalizmem. I to ma swoje konsekwencje. Organizacje pozarządowe działają jak przedsiębiorstwa, które zasadzają się na konkurencji, pieniądzach, zasięgach, opłacalności, wykluczeniu słabszych ekonomicznie. To jest nie tylko strategia nowego pokolenia aktywistek/ów LGBTQ+, niestety cierpi na to także Kongres Kobiet. Ten ostatni, owszem, podejmuje tematykę LGBTQ+, ale bardziej mówi się tam o ruchach emancypacyjnych całego środowiska, o ogólnych prawach do równości, a główną postacią środowiska jest Robert Biedroń, którego zresztą bardzo szanuję. Częściej podczas IX Kongresu Kobiet przywoływana była figura geja, a słowa “lesbijka” nie usłyszałam ani razu, w feministycznym i politycznym kontekście. Przypominam, że Anka Zet przez lata dopominała się o panel lesbijski w głównym programie. Trwało to 7 lat. Skąd ten sojusz KK ze środowiskiem LGBTQ+, wielokrotne akcentowanie, że nadzieję dla wyjścia demokracji z kryzysu, pokładamy właśnie w ruchu emancypacyjnym mniejszości psychoseksualnych? Myślę, że podstawą tego sojuszu jest neoliberalny populizm. Siła większości jest po neoliberalnej stronie, więc zmiana potrzebna wszystkim kobietom nieheteronormatywnym nie dokonuje się. Marzy mi się Centrum Lesbijek na Kongresie Kobiet, bo to lesbijki powinny być tu w centrum zainteresowania, a nie ogólnie środowisko LGBTQ+. Proponuję tu panele w obszarze tematów: lesbianizm vs feminizm, lesstoria/archiwum lesbijskie, lesbijska kultura, aktywistki lesbijskie/lesbian empowerment, lesbijski a macierzyństwo… Lesbijki od początku aktywnie działają na rzecz równości kobiet i nic z tego nie mają, w kluczowych momentach są nadal nieuznawane przez inne kobiety, solidarność tu nie działa. Dla mnie to jest wyzysk potencjału lesbijek – zupełnie podobnie, jak mężczyźni wykorzystywali i wykorzystują kobiety, dla zbijania własnego kapitału społecznego, politycznego – to właśnie ma tu miejsce. Niesamowite jest dla mnie, jak wiele treści powtarzamy po feministkach, ale w lesbijskim kontekście. Gdyby w feministycznych tekstach zamienić słowo “kobieta” na “lesbijka”, a po drugiej stronie do słowa “mężczyzna” dodać: gej, kobieta heteroseksualna lub nieheteronormatywna, ale o patriarchalnym umocowaniu to, mamy historię lesbijskiej opresji. Nasuwa się pytanie, czy i dlaczego lesbijka jest naprawdę, aż tak niebezpieczna – jest zagrożeniem dla mężczyzn, gejów, kobiet i o zgrozo, dla samych lesbijek – że ruguje się ją skutecznie ze społecznej przestrzeni, nie zauważa, nie docenia, wypycha na margines, a następnie oskarża o niewidoczność? – Niestety wykluczenia sprawnie się tu mnożą i piętrzą! Jako lesbijska aktywistka, feministka czuję się zdradzona, czuję się ofiarą tego lęku przed lesbijkami, które mogą “wszystko” zepsuć! Parafrazując Kazimierę Szczukę, zadam jeszcze jedno, złożone pytanie: zatem co mam robić ja, człowiek pochodzenia lesbijskiego, żeby mój głos był uznany, żebym była uznana w swojej indywidualności, ale również we wspólnotowości, czy mam nieustannie zapominać o swoich lesbijskich potrzebach w imię wspólnej sprawy? – Jakiekolwiek domaganie się tego uznania jest niezmiennie odbierane jako przesadne. Domagam się uparcie sprawiedliwego traktowania wszystkich lesbijek, a nie tylko tych z kręgu względnego prestiżu! Nie chcę już czekać, nie mam już na to czasu – nie chcę być już dłużej zakładniczką przeszłości i przyszłości!

AM: Ale wciąż jesteś, w całym tym systemie istnieje wiele sposobów, by oczekiwana zmiana się nie dokonała. Dzieje się to przez drobne, praktycznie niedostrzegalne akty, które można odczuwać jako mobbing. Niby nic się nie zdarza, trudno to udowodnić, fuckupy zawsze można uzasadnić tzw. czynnikami zewnętrznymi, tylko jakoś to wszystko dotyczy lesbijek. To bywa naprawdę dotkliwe i nie pozwala wydostać się z zaklętego kręgu, o którym mówiła Agnieszka. Czy to hipokryzja, czy wspomniany przez Monikę indiański syndrom?

MR: Czynniki zewnętrzne to moje ulubione wymówki. To, co nam czasem nie pozwala zorganizować wydarzenia, to niemoc organizacyjna NGO’sów, ludzkie ograniczenia, brak miejsc, pieniędzy na projekty, konflikty personalne, czasem sztampowa poprawność polityczna, zwykłe niedogadanie, nieporozumienia, mało lesbijskich zgłoszeń etc. Coraz częściej jest też tak, że musisz wyprodukować, zaproponować, zorganizować – często w obcym mieście – swoje wydarzenie, zapłacić za podróż, zaprezentować, posprzątać etc. Jak nie chcesz, nie możesz tego zrobić, nie ma cię – jesteś niewidoczna. I to ty jesteś za to odpowiedzialna, bo nie podołałaś. Inni umieli. Co mogę zrobić, kiedy słyszę takie argumenty? Nic. Nikt nie jest winny, stało się. A efekt? Nie ma lesbijskiego wydarzenia. Co jest pod spodem? Dla mnie to brak przede wszystkim motywacji, by lesbijskie propozycje pokazywać. Nie ma też wewnętrznej środowiskowej zinternalizowanej parytetowości w środowisku LGBTQ+, o czym mówiła Agnieszka Frankowska. Lesbijskie propozycje są to są, nie ma to nie ma, wciąż się słyszy, że powinny być, ale nie ma determinacji, żeby ich szukać lub je porządnie promować.

AM: Utrwalony sposób widzenia sprawia też, że mamy wydarzenia uznane za ważne i uznane za nieważne. Ale jakie jest kryterium? Nie wiadomo. Od 20 lat zadaje sobie to pytanie. Marzę o tym, by przestać je zadawać. Ale się nie da, bo znowu ostatnio na jednym z forów dyskusyjnych pojawiła się sugestia, żeby selekcjonować informację, bo forum miało być miejscem na ważne informacje. Ale jakie to te ważne? Informacje o poczynaniach polityków, skandalach społecznych, aktach homofobii? Oczywiście, bez dyskusji. Ale po co promować jakieś lesbijskie rysowniczki? Niech znajdą sobie do tego odpowiedniejsze miejsce. Tu jest istota rzeczy. “My tu załatwiamy ważne sprawy, znacie stawkę”. Właśnie dlatego że znamy, nie możemy pozwolić, by nas cenzurowano. I spychano na margines w imię “wyższych celów”.  Szczęśliwie, tym razem dobrze się skończyło, nie doszło do podziału, a tym groziło dzielenie informacji na ważne i mniej ważne. Jeśli jednak dochodzi do podziału, to lesbijskie tematy znajdują w worku z tymi nieuniwersalnymi i lądują w grupie specjalistycznej. To znowu ogranicza naszą widoczność.

AF: Jest jeszcze jeden sposób uniewidaczniania. Syndrom “etatowej lesbijki”. Zwykle jest to jedna, dosłownie jedna lesbijka, która ma mówić za nas wszystkie. Najgorzej, że często to jest ta sama lesbijka. W różnym czasie to inna osoba, ale zasada pozostaje. Podkreślam tylko, że nie jest to atak osobowy, a opis stanu rzeczy. Taka sytuacja to oczywiste przekłamanie, bo nie ma lesbijki, która ma pełną wiedzę na każdy temat i może prezentować wszystkie perspektywy. Tę etatowość wykorzystuje zarówno mainstream jak i nasza społeczność. To zwyczajnie ogranicza liczbę lesbijek w przestrzeni publicznej.

MR: Te etatowe lesbijki czasem też rezygnują, bo są obciążone odpowiedzialnością za nas wszystkie, “obrywają” też za nas wszystkie. Kiedyś Roma Cieśla, jedna z pierwszych aktywistek po 89 roku, powiedziała, że wycofała się z aktywności w przestrzeni publicznej, bo miała dość permanentnej krytyki. Zawsze ktoś jest niezadowolony. Zwykle dlatego że to, co zrobiłaś nie uwzględnia wszystkich, albo nie przypomina tego, co znamy z telewizji, co robi świat za duże pieniądze. Jeśli film, to od razu oscarowy, jak książka to na miarę nagrody Nike, jak teatr to Narodowy. Reszta nic niewarta.

AF: Jak już mówimy o wycofywaniu się lesbijek, to jeszcze jedna kwestia… Dotyczy kobiet nieheteronormatywnych, które chcą jednak działać w grupach LGBTQ+ i zgadzają się z mainstreamową strategią. Te lesbijki też nie mają łatwo, najchętniej działają w obszarze związanym z tęczowymi rodzinami, bo tam mogą działać po swojemu, w kobiecej energii, bo tam kobieta – paradoksalnie również lesbijka – “naturalnie” pasuje z kulturowego rozdania. Ten obszar jest niestety sfeminizowany i tym samym zagarnięty przez lesbijki – w każdym razie można to tak ocenić – zresztą ze szkodą dla społeczności w szerszym znaczeniu, bo i geje i lesbijki na tym tracą. Powiedziałabym, że lesbijki często zadowalają się tym obszarem, choć niektóre interesuje tylko temat tęczowych rodzin i wówczas to jest ok. Zasadniczy problem pojawia się, gdy lesbijki chcą być liderkami społeczności – są oczywiście chwalebne wyjątki, ale  zazwyczaj pojawia się zagrożenie dla gejowskiej agory. Te dziewczyny się często wycofują, przegrywając walkę i jest to dla nich traumatyczne doświadczenie, o którym często nie mają siły rozmawiać. Pisze o tym Ewa Graczyk w tekście, który tu przywołujemy i który był naszą inspiracją. Profesorka, ale i rewolucjonistka Ewa Graczyk głosi również hasło, w herstorycznym kontekście: “Chcemy całego życia!”  i ja – jako lesbijka się pod nim podpisuję!

MW: Nie do końca zgadzam się z tym, co mówisz, Agnieszko, w związku z tematem Tęczowych Rodzin, ale to dobrze (śmiech). Oznacza to, że nie jesteśmy jednorodne i jest w naszej rozmowie przestrzeń na różne perspektywy i tego samego chciałabym dla lesbijek w środowisku LGBTQ+. Temat dostępności, podziału ról i kobiece liderowanie w organizacjach to temat na oddzielną rozmowę. Zwłaszcza że ostatnio zaczynają wybrzmiewać pomysły liderowania i programowania wszelkich działań kobiet nieheteronormatywnych. W Lepiej późno niż wcale, audycji wzmacniającej tezę wywiadu replikańskiego, właśnie to usłyszałam. Co o tym myśleć? Z jednej strony koncentracja sił, a z drugiej strony takie podejście grozi zagarnięciem i modelowaniem postaw. Wszystko zależy od tego, kto chce liderować i jak się za to weźmie.

AM: Dla mnie ta wypowiedź jest niepokojąca. To strategia systemowa, która – spodziewam się – wykluczy kobiety, które nie pasują do „ustalonej koncepcji”. Możemy spodziewać się pomocy odpowiednich facylitatorów. Oni już nam wszystkim odpowiednio w głowach poukładają. To zawsze pachnie asymilacją. A mnie interesuje integracja. Przyglądanie się i budowanie z tego, co jest. A nie budowanie wizerunku według schematu. Już drżę.

MR: Powoli podsumowując naszą rozmowę, myślę, że te przykłady, które przywoływałyśmy, można by potraktować jako incydenty, zwykłe kłopoty projektowe, ale są ich setki. Na dodatek powtarzają się. Każda z nas spotkała się z nimi wielokrotnie. A że w znacznym stopniu działamy pojedynczo, to systematyczne ich stosowanie eliminuje osoby mniej odporne. W końcu na polu zostaną dostosowani/dostosowane, podłączone pod organizacje. Reszta odpadnie. To naprawdę nie wygląda na przypadek, to ukryte mechanizmy, które generują poważne straty, które dają znowu efekt niewidoczności lesbijek.

MW: Pozbądźmy się awanturnic, będzie spokój, poprawi się osławiona „dobra” atmosfera. Czy myślicie więc, że w ogóle możliwe jest porozumienie? Według mnie konieczne jest wzajemne zrozumienie, jednak musielibyśmy razem działać bardzo progresywnie, odrzucając populistyczne metody działania. Tutaj potrzebna jest wspólna, głęboka analiza sytuacji. Głębokie przemiany i procesy, które niejednokrotnie będę się działy na poziomie indywidualnym u niektórych osób, a to jest wyjątkowo trudne. Dopóki nie rozbroimy patriarchalnej bomby, to nic się nie zmieni. Mam wrażenie, że dopóki ktoś/ktosia się nie zgłosi na samobójczą misję, to porozumienie nie będzie miało szansy powodzenia. Mam poczucie, że uwagę osób zanurzonych w mainstreamie i aspirujących do niego, można przyciągnąć tylko w sposób radykalny. Taki, który na chwilę odwróci uwagę od zasięgów, ścianek, lajków i tęczowych cukierków. Moja niezgoda na taki stan rzeczy jest większa niż strach przed tym, jak zareaguje tęczowe środowisko. Tak bardzo zależy mi na zmianie, że ostracyzm wydaje się być małym dyskomfortem. Ale może się mylę?

AM: Niestety Ewa Graczyk w tekście Kobiecy desant na patriarchalna agorę, który nam wszystkim wiele uświadomił, jasno mówi, że się nie mylisz i nic nam się nie wydaje. Zapowiada się trudna robota na lata. Dialog nie jest wcale łatwy, bo porozumienie musi być naprawdę równościowe. Trudno jednak mówić o dialogu, gdy każda niezgoda na status quo oznacza hejt. Trudno uwierzyć w dobre intencje, kiedy widziałyśmy, ile za zachętami do współpracy kryje się agresji i pogardy. Bo jak inaczej interpretować opinie o lesbijskach jako ofiarach “uczepionych” gejów, roszczeniowych, nieodpowiedzialnych, niezdolnych lub leniwych. Czy taka opinia potwierdza chęć poprawy komunikacji? Dla mnie nie. Rozumiem emocje wynikające z sytuacji, ale to coś więcej, to przekonanie o naszej nędznej kondycji. Ja jestem ostrożna, bardzo chętnie dialog, a nie jego pozory, które mają nas zaprowadzić do założonego – bez nas – celu. Ty, Agnieszko, od razu w ripoście zapraszałaś do dialogu, proponując parytety w Replice i co się stało?

AF: Moja propozycja parytetów czy kwot pojawiła się jako reakcja na postulowaną niewidzialność. Wydawało mi się, że to oczywiste, że geje rozumieją tę potrzebę, deklarują się też feministycznie. Ale moja propozycja potraktowana została jako dowód niesamodzielności, zagrożenie dla jakości gazety, zamach na wolność słowa i rozwiązanie systemowe, które jest dyktaturą. Parytet to oczywiście wielkie utrudnienie, ale wtedy geje musieliby szukać z nami kontaktu, dopytywać o projekty, wydarzenia, twórczynie – wówczas byłby dialog. Teraz go nie ma. Jeśli już – to incydentalny, pozorny.

Chciałabym, żeby media, które mówią, że nas reprezentują, były bardziej przystępne. Żeby współpraca z nimi była zdrowa, żeby nie musiała opierać się na wyrzekaniu się siebie w imię dopasowywania. Chciałabym, żeby taki magazyn, jak Replika, oficjalnie wystosował na swoich łamach ogłoszenie zapraszające dziewczyny do współpracy. Niestety, obecnie sytuacja jest wyjątkowo trudna, ponieważ przy poczuciu braku szacunku, ciężko się przemóc, żeby rozmawiać z kimś, kto nie traktuje cię równościowo. Bez zniesienia tej bariery dobra współpraca nie jest możliwa. Bez szacunku nie da się skutecznie porozumieć. Ale jesteśmy otwarte na rozmowę.

AM: Dlatego chcemy rozpocząć cykl wywiadów i innych tekstów, w których chcemy przyjrzeć się przyczynom sytuacji, w której nie można pozbyć się stereotypu niewidoczności lesbijek. Nie udało nam się poruszyć wszystkich wątków, o wielu po prostu nie wiemy. Będziemy się dowiadywać: jak można zmienić rzeczywistość, gdzie jest nasze miejsce? Chcemy mówić o lesbijskiej aktywności, uwzględniając wszystkie jej aspekty, te jawne i te ukryte. Rozciągamy naszą uwagę między konspirą a inspirą. Będziemy pytać, rozważać, planować.

MW: Tak więc z czapek niewidek, których mamy dużo, szyjemy żagle i wypływamy na ocean doświadczeń kobiet nieheteronormatywnych. Zapraszamy do dialogu, również osoby mające odmienną płeć i zdanie niż my. Porozmawiajmy. Otwieramy kolejną przestrzeń na głos kobiet nieheteronormatywnych. Imienny i anonimowy.

AF: Przypomnijmy, że takich miejsc dla kobiet nieheteronormatywnych jest już sporo w necie. To materiały archiwalne i nowości z naszego świata. Na fan page O’LESS Festiwalu informacje o polskiej sztuce lesbijskiej, na Stefie Les* o kulturze, polityce, społeczności, na A kultura LGBTQ+ nie poczeka! archiwa kulturalne, na Kobiety Kobietom i Kobieta Nieheteretonnormatywna można znaleźć wszystkie aktualności. Zaglądajcie!

MR: I jeszcze ja dorzucę coś od siebie – kobiety, dziewczyny to jest miejsce na dialog – nikt cię tu nie będzie cenzurował ani kazał ci się autować – ważny jest Twój kobiecy nieheteronormatywny głos. Dasz go też w swojej sprawie! Czego my nie powiedziałyśmy, powiedz Ty. Tylko tak może drgnąć mur. Brzmi to jak manifest? Ale przecież taki miałyśmy cel – dziewczyny, czyż nie?

lesbijska konspira-manifest-big

LESBIJSKA INSPIRA. MANIFEST.

Dlaczego lesbijska kultura i aktywizm spychane są w cień? Czy niezależnie od nakładów energii, czasu i pracy mamy zostać na uboczu ze względu na kulturową pozycję kobiet w naszym kraju?  Dlaczego mówi się o nas – lesbijkach, że jesteśmy leniwe, same sobie winne, że nie wstajemy z kanapy? Dlaczego te, które chcą być widoczne, tworzą i działają – nie są widziane przez tęczową społeczność? A skoro nie widzą nas potencjalni sprzymierzeńcy, to w jaki sposób mają nas dostrzec osoby spoza tęczowego środowiska?

MAMY DOŚĆ nazywania głosu niezgody – rebelią i sprzeniewierzeniem się ładowi społeczności LGBTQ+. Otwierając dyskusję o sytuacji kobiet nieheteronormatywnych, nie wypowiadamy wojny, a przypominamy o uznanych wspólnie prawach równościowych. Nie chcemy wchodzić w przemocowy język konkurowania. Oczekujemy rozmowy. To nie jest walka o podium. Nie ma podium, jest przestrzeń, w której jest miejsce dla nas wszystkich.

MAMY DOŚĆ patriarchalnych mechanizmów. Część lesbijek ten wzorzec realizuje – z niewiedzy, ze strachu, z potrzeby przynależenia do wspólnoty, a może z wyboru? My tego nie wybieramy. Nie jesteśmy grzecznymi dziewczynkami, które – gdy pozostaną grzeczne – zasłużą na dopuszczenie do głosu. Ale czy to nadal będzie nasz głos, skoro zmuszone jesteśmy odciąć wszystkie treści, niewygodne dla reszty dbającej o pozorny ład.

MAMY DOSYĆ traktowania lesbijek jako osób mniej zdolnych, mniej odpowiedzialnych, mniej samodzielnych, które trzeba kontrolować i ktorym trzeba wskazywać rozwiązania. Nie damy się programować ani formatować. Droga, którą przeszli geje, nie musi być drogą lesbijek. Podkreślamy, że charakter działania kobiet jest często inicjujący, kolektywny, niszowy, incydentalny. Nie zmniejsza to wartości, jaką ze sobą niesie.

MAMY DOŚĆ słuchania, że jedynie mainstream daje możliwość zaistnienia w świadomości społecznej. Mainstream nie pokazuje szerokiej perspektywy, to sztuczny kanał, który oferuje widzenie zawężone, tyle tylko, że to widzenie nazywane jest uniwersalnym. Doceńmy przestrzeń kultury LGBTQ+. To bezcenny teren eksperymentu, który pokazuje naszą odmienność, oryginalność, nie tylko wyrażoną przez wielobarwność strojów i różnorodność preferencji seksualnych. Kultura kobiet nieheteronormatywnych rozwija się w znacznej części poza głównym nurtem i nie dlatego, że jest zła, czy jest jej mało. Częściowo dlatego, że szuka innych rozwiązań i nowego języka, częściowo dlatego, że nie chce podlegać uniwersalnym normom i ocenom, częściowo z braku siły, by walczyć z patriarchalnym systemem.

MAMY DOŚĆ wmawiania nam, że wybawieniem dla wszystkich kobiet nieheteronormatywnych jest neoliberalizm. Chcemy wybierać swoje rozwiązania, zachować swoją odrębność i na równych prawach współtworzyć rzeczywistość polityczno-społeczno-kulturalną. Chcemy opowiadać o niej swoimi słowami. Jesteśmy dumne ze swojej odmienności, kolorytu i doświadczeń – dają nam to siłę. Integracja tak – asymilacja nie.

MAMY DOŚĆ emocjonalnego dystansu wobec jawnych i niejawnych nadużyć wobec praw równościowych. Na emocje każdej/ każdego z nas musi być miejsce.

MAMY DOŚĆ traktowania naszych żądań parytetu jako dowodu niesamodzielności, jako zagrożenie dla jakości, zamach na wolność słowa i rozwiązanie systemowe, które jest dyktaturą. Parytet to najprostszy mechanizm równościowy, który zmusza do uwzględniania, choćby z wysiłkiem, praw kobiet nieheteronormatywnych.

MAMY DOŚĆ selekcjonowania informacji. Zadaniem dziennikarskim i archiwistycznym mediów środowiskowych LGBTQ+ jest informowanie o wszelkich aktywnościach kobiet nieheteronormatywnych na zasadach równościowych.

MAMY DOŚĆ presji autowania. Chcemy autować się wtedy, kiedy czujemy się bezpieczne i kiedy czujemy, że to jest nam potrzebne. Ale możemy też się nie autować. Nawet kiedy wypowiadamy się anonimowo, nasz głos ma wagę, bo poparty jest naszym doświadczeniem.    

Korekta: Maja Korzeniewska

—————————————————————

Damski Tandem Twórczy.  (Agnieszka Małgowska & Monika Rak)
Działa od 2009 roku. Współtworzy_ł projekty: Kobieta Nieheteronormatywna (cykl debat i audycji radiowych, 2014-2016) / O’LESS Festiwal (2012-2014) / DKF Kino lesbijskie z nutą poliamoryczną (cykl spotkań, 2012-2015) / O teatrze lesbijskim w Polsce (cykl teatrologiczny, od 2012) / A kultura LGBTQ+ nie poczeka (projekt archiwistyczny, od 2016) / Lesbijska Inspira (cykl wywiadów, od 2017) / Portret lesbijek we wnętrzu, Niesubordynowane czytanie sztuki Jolanty Janiczak (czytanie dramatów) / Orlando.Pułapka? Sen, Fotel w skarpetkach, 33 Sztuka, RetroSeksualni. Drag King Show (spektakle) / Czarodziejski flet, Gertruda Stein & Alice B. Toklas & Wiele Wiele Kobiet (opery) / L.Poetki (film dokumentalny) / Teatr Dialogu (warsztat i akcja miejska) / Wywrotowa komórka lesbijska, Epizody, watki, sugestie lesbijskie w kinie polskim (wykłady) / Stowarzyszenie Sistrum. Przestrzeń Kultury Lesbijskiej* (od 2017).

Agnieszka Małgowska – lesbijka / feministka / artaktywistka / reżyserka / trenerka teatralna / scenarzystka
Monika Rak – lesbijka / feministka / artaktywistka / aktorka / dramatopisarka / filmowczyni / graficzka.

Agnieszka Frankowska – urodzona 8 marca; lesbijka / feministka / aktywistka / spółdzielczyni / poetka / osoba z niepełnosprawnością / przez lata zaangażowana w działania poznańskiego Stowarzyszeniu Kobiet Konsola / współorganizatorka pierwszego Marszu Równości w Poznaniu (2004) oraz jego kolejnych edycji / założycielka poznańskiej Wyspy Kobiet (2011 – 2013) / obecnie członkini Partii Razem.

Magdalena Wielgołaska – aktywistka / lesbijka / feministka / współzałożycielka Stowarzyszenia na rzecz Osób LGBT Tolerado / działaczka na rzecz poszerzania wiedzy na temat leczniczego działania konopi / zaangażowana w Kręgi Kobiece i odzyskiwanie wewnętrznej, kobiecej Mocy / wartościami i zawodowo związana z Partią Zieloni / założycielka strony Strefa Les*/ współpracowniczka projektu A kultura LGBTQ+ nie poczeka!

——————————————————

LESBIJSKA INSPIRA
To niezależna inicjatywa, której e-przestrzeni udziela siostrzana Feminoteka
,
I.   Manifest
1.   ManifestInstant. 
2.   Rozmowa I. Od lesbijskiej konspiry do lesbijskiej inspiry.
3.   Rozmowa II. Minął rok. To, o czym mówiłyśmy w prywatnych rozmowach, stało się częścią debaty publicznej

II. Rozmowy wokół manifestu
1.  Mamy wewnętrzną potrzebę wolności. Rozmowa z Małgorzatą Myślak i Magdaleną Sota.
2.  Coming out – nie chcę i nie muszę. Rozmowa z Anonimową Lesbijką
3.  Z miłości i gniewu rodzi się odwaga. Rozmowa z Angeliną Caligo

4Moja droga do siebie samej. Rozmowa z Marią Kowalską
5.  Potrzebne są niehetero bohaterki. 
Rozmowa z Anną Bartosiewicz
6.  Chcemy więcej! Rozmowa z Anną i Zandrą Ra Ninus.
7. 
Lesbijki, pora na prokreację! Rozmowa z Anną Adamczyk.
8.  Kto ma prawo do słowa “lesbijka”? Rozmowa z Magdaleną Próchnik
9.  Czasem miałam wrażenie, że jestem jedyną lesbijką w Lublinie. Rozmowa z Małgorzatą Szatkowską
10. Trzeba stawiać opór. Rozmowa z Magdaleną Tchórz
11.  Dziewczyna i dziewczyna – normalna rodzina. Rozmowa z Zuch Dziewuchami
12.  Niepytana nie mówiłam, że jestem lesbijką. Rozmowa ocenzurowana
13. Co ty tutaj robisz? O poczuciu wyobcowania i przynależenia. Rozmowa z Nicole G.
14.  Mam na imię Kasia i to jest moja tożsamość. Rozmowa z Katarzyną Gauzą
15. Tęczowe aktywistki na Ukrainie są wyłącznie feministkami. Rozmowa z Katją Semchuk
16.  Oryginalnie nieheteroseksualna. Rozmowa z Agnieszką Marcinkiewicz
17.  Sama zrobię dla siebie miejsce. Rozmawa z Klaudią Lewandowską
18.  Dziś określam siebie jako osobę panseksualną. Rozmowa z Alex Knapik
19.  Perspektywa lesbian studies. Rozmowa z dr Martą Olasik
20. Mogę tylko powiedzieć: przykro mi bardzo, jestem wyjątkowa. Rozmowa z Voyk
21.  Tożsamość jest zawsze politycznaRozmowa z Elżbietą Korolczuk
22. Jesteśmy nie do ruszenia. Rozmowa z matką i córką. MB & Shailla
23. Wchodzę w krótkie erotyczne relacje poliamoryczne. Rozmowa z Retni
24. Aktywizm jest moim uzależnieniem. O niepełnosprawnościach, nieheteronormatywności i feminizmie. Rozmowa z Anetą Bilnicką
25. Wolę nie zostawiać niedomówień. Rozmowa z Adą Smętek
26.Do tej pory myślałam, że LGBTQ to nie ja. Rozmowa z Anonimową Lesbijką
27. Ciągle zajmujemy się sobą i żądamy od innych akceptacji. Rozmowa z Anną Marią Szymkowiak
.
III. Głos z zagranicy
1Węgry. Brakowało nam środowiska kobiet niehetero – stworzyłyśmy je. Rozmowa z Anną Szlávi
2. Czechy. Lesba* na wychodźstwie. Rozmowa z Frídką Belinfantová
3. Niemcy. Lesbijski projekt mieszkalny. Rozmowa z Yagner Anderson

.
IV. Męskoosobowo
1. To co polityczne jest wspólne. Rozmowa z Tomaszem Gromadką
2. Przyszło nowe pokolenie kobiet nieheteronormatywnych. Rozmowa z Marcinem Szczepkowskim
.
V.  EL*C. Wieden 2017
1.  Magdalena WielgołaskaOdzyskiwanie lesbijskiej tożsamości – wreszcie pomyślmy o sobie, Siostry.
2. Monika Rak. Siła filmu dokumentalnego, czyli lesbijki do kamer!
3. Magdalena Świder. Wokół tożsamości.
4. Agnieszka Małgowska. Peformansy, czyli witamy w Lesbolandii.
5.  Joanna Semeniuk. Jeśli nie zrozumiemy naszej przeszłości, nie zrozumiemy siebie. 
6.  Agnieszka Frankowska. PL, czyli Polskie Lesbijki w Wiedniu.

.
VI. EL*C. Kijów 2019
1.  Monika Rak. L*Geniusza na Ukrainie.
2. Magdalena Wielgołaska. Lesbianizacja przestrzeni.
.
BONUS
Komiks. Superprocenta. Graficzny komentarz Beaty Sosnowskiej

—————————————–

Aktualne wiadomości na temat projektu znajdziesz na:

Feminoteka
Kobiety kobietom
Strefa Les*
Kobieta Nieheteronormatywna
A kultura LGBTQ+ nie poczeka!
.

loga_les

————————————————————————

Rekrutacja na bezpłatne szkolenia dla migrantek trwa do 20 sierpnia

English below

(fot. Pamela Zapata)

 

Jeżeli jesteś migrantką, mieszkasz lub dopiero co przyjechałaś do Polski i interesuje Cię tematyka przeciwdziałania przemocy seksualnej, a zwłaszcza molestowania w pracy czy na ulicy, to jest oferta dla Ciebie.

Zapraszamy kobiety, które chcą przeszkolić się z zakresu przeciwdziałania przemocy seksualnej, dowiedzieć się czym są stereotypy płciowe, zapoznać się z zagadnieniem granic osobistych oraz odbyć trening asertywności , a także zdobyć wiedzę o psychologicznych i prawnych aspektach przemocy.

Nasz projekt jest finansowany z programu EU Daphne i nazywa się „Draw the line / Wyznacz granicę”. Jego głównym celem jest podniesienie świadomości na temat przemocy seksualnej, a zwłaszcza molestowania seksualnego. Odbiorczyniami są migrantki i uchodźczynie, które pozostają narażone na przemoc seksualną i molestowanie w przestrzeni publicznej, na przykład w miejscu pracy, na uczelni, w sklepie czy autobusie, ze względu na płeć, ale także pochodzenie.
Projekt realizujemy w partnerstwie z pięcioma krajami Unii Europejskiej – Austria, Wielka Brytania, Hiszpania, Grecja i Bułgaria. Uważamy, że istnieje potrzeba wzmocnienia kobiet przybywających do krajów, w których mieszkamy, wsparcia ich i pokazania, że są tutaj na równych prawach ze wszystkimi obywatelkami i obywatelami.

Zapraszamy do udziału w 3 bezpłatnych szkoleniach. Każde z nich będzie trwało ok. 6 godzin (zapewniamy tłumaczenie). Po trzech zjazdach szkoleniowych osoby uczestniczące przeprowadzą warsztaty zaliczeniowe, za które dostaną wynagrodzenie oraz certyfikat. Jako przeszkolone liderki będą przekazywać wiedzę w swoich społecznościach: zaproszą kobiety ze swojego otoczenia lub porozumiewające się w tym samym języku, przeszkolą je pod okiem i ze wsparciem superwizorki z wcześniej zdobytej wiedzy, z poszanowaniem i zrozumieniem różnic kulturowych.

Pierwsze warsztaty planowane są na 23 września 2017r.

Uwaga! Terminy mogą ulec zmianie!

Aby zapisać się na szkolenie lub dopytać  o szczegóły zapraszamy do kontaktu z koordynatorką  projektu Natalią Skoczylas poprzez e-mail: [email protected]

Rekrutacja trwa do 20 sierpnia.

 

If you are a migrant, you live or plan to live in Poland and are interested in the subject of combating sexual violence, especially harassment at work or on the street, this is an offer for you.

We’d like to meet women who want to learn how to combat sexual violence, find out what gender stereotypes are, get familiar with personal boundaries, do assertiveness training, and learn about the psychological and legal aspects of violence.

Our project is financed by EU Daphne Programme and is called „Draw the line / Wyznacz Granicę” Its main purpose is to raise awareness about sexual violence, especially sexual harassment. Recipients are migrants and refugees who are exposed to sexual violence and harassment in public spaces, such as the workplace, the university, the store or the bus, for reasons of gender or origin.

The project is being implemented in partnership with five European Union countries – Austria, Great Britain, Spain, Greece and Bulgaria. We think there is a need to strengthen women arriving in the countries in which we live, support them and show that they are here on equal terms with all citizens.

We invite you to participate in 3 trainings which will be free of expense. Each training lasts about 6 hours (translation included). After the three training sessions, the participants will conduct a final workshop for which they will receive remuneration and certificate. As trained leaders they will share knowledge in their communities: they will invite women from their environment or speak in the same language, train them under the supervision and support of our trainer, with respect and understanding of cultural differences.

Planned date of first workshop session: 23rd September 2017.

Attention! Date may be changed!

To sign up for training or to ask for details, please contact the project coordinator Natalia Skoczylas via e-mail: [email protected]

Recruitment ends on 20th August.

Szkolenia dla migrantek! Trainings for migrant women!

English below

 

Jeżeli jesteś migrantką, mieszkasz lub dopiero co przyjechałaś do Polski i interesuje Cię tematyka przeciwdziałania przemocy seksualnej, a zwłaszcza molestowania w pracy czy na ulicy, to jest oferta dla Ciebie.

DSC_0510 (2)

(fot. Pamela Zapata)

Zapraszamy kobiety, które chcą przeszkolić się z zakresu przeciwdziałania przemocy seksualnej, dowiedzieć się czym są stereotypy płciowe, zapoznać się z zagadnieniem granic osobistych oraz odbyć trening asertywności , a także zdobyć wiedzę o psychologicznych i prawnych aspektach przemocy.

Nasz projekt jest finansowany z programu EU Daphne i nazywa się „Draw the line / Wyznacz granicę”. Jego głównym celem jest podniesienie świadomości na temat przemocy seksualnej, a zwłaszcza molestowania seksualnego. Odbiorczyniami są migrantki i uchodźczynie, które pozostają narażone na przemoc seksualną i molestowanie w przestrzeni publicznej, na przykład w miejscu pracy, na uczelni, w sklepie czy autobusie, ze względu na płeć, ale także pochodzenie.
Projekt realizujemy w partnerstwie z pięcioma krajami Unii Europejskiej – Austria, Wielka Brytania, Hiszpania, Grecja i Bułgaria. Uważamy, że istnieje potrzeba wzmocnienia kobiet przybywających do krajów, w których mieszkamy, wsparcia ich i pokazania, że są tutaj na równych prawach ze wszystkimi obywatelkami i obywatelami.

Zapraszamy do udziału w 3 bezpłatnych szkoleniach. Każde z nich będzie trwało ok. 6 godzin (zapewniamy tłumaczenie). Po trzech zjazdach szkoleniowych osoby uczestniczące przeprowadzą warsztaty zaliczeniowe, za które dostaną wynagrodzenie oraz certyfikat. Jako przeszkolone liderki będą przekazywać wiedzę w swoich społecznościach: zaproszą kobiety ze swojego otoczenia lub porozumiewające się w tym samym języku, przeszkolą je pod okiem i ze wsparciem superwizorki z wcześniej zdobytej wiedzy, z poszanowaniem i zrozumieniem różnic kulturowych.

Planowane daty warsztatów to: 2 września, 23 września oraz 14 października 2017r.

Uwaga! Terminy mogą ulec zmianie!

Aby zapisać się na szkolenie lub dopytać  o szczegóły zapraszamy do kontaktu z koordynatorką  projektu Natalią Skoczylas poprzez e-mail: [email protected]

Rekrutacja trwa do 10 sierpnia.

 

If you are a migrant, you live or plan to live in Poland and are interested in the subject of combating sexual violence, especially harassment at work or on the street, this is an offer for you.

We’d like to meet women who want to learn how to combat sexual violence, find out what gender stereotypes are, get familiar with personal boundaries, do assertiveness training, and learn about the psychological and legal aspects of violence.

Our project is financed by EU Daphne Programme and is called „Draw the line / Wyznacz Granicę” Its main purpose is to raise awareness about sexual violence, especially sexual harassment. Recipients are migrants and refugees who are exposed to sexual violence and harassment in public spaces, such as the workplace, the university, the store or the bus, for reasons of gender or origin.

The project is being implemented in partnership with five European Union countries – Austria, Great Britain, Spain, Greece and Bulgaria. We think there is a need to strengthen women arriving in the countries in which we live, support them and show that they are here on equal terms with all citizens.

We invite you to participate in 3 trainings which will be free of expense. Each training lasts about 6 hours (translation included). After the three training sessions, the participants will conduct a final workshop for which they will receive remuneration and certificate. As trained leaders they will share knowledge in their communities: they will invite women from their environment or speak in the same language, train them under the supervision and support of our trainer, with respect and understanding of cultural differences.

Planned date of workshop’s sessions: 2nd September, 23rd September and 14th October 2017.

Attention! Date may be changed!

To sign up for training or to ask for details, please contact the project coordinator Natalia Skoczylas via e-mail: [email protected]

Recruitment ends on 10th August.

Premiera filmu „Artykuł osiemnasty”!

„Artykuł osiemnasty” to pełnometrażowy film dokumentalny o tym dlaczego w Polsce nie udało się wprowadzić prawa umożliwiającego formalizację związków osób tej samej płci.

Mimo 25 lat wolności i demokracji osoby nieheteroseksualne nadal spotykają się z dyskryminacją, a politycy nie traktują ich problemów poważnie. Brak możliwości zawarcia związku partnerskiego lub małżeństwa nie tylko utrudnia im zwykłe codzienne funkcjonowanie, ale też jest dla nich potwierdzeniem, że we własnej ojczyźnie są obywatelami drugiej kategorii.

Tytuł filmu nawiązuje do artykułu 18 Konstytucji RP, zgodnie z którym ochronie podlega małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, co dla wielu przeciwników formalizacji związków jednopłciowych jest równoznaczne z brakiem możliwości jakiegokolwiek uregulowania tej kwestii. Poprzez wywiady z ekspertami, działaczami społecznymi i osobami, które pragną zawrzeć związek z osobą tej samej płci, film mierzy się z powszechnie panującymi w polskiej rzeczywistości mitami i stereotypami o osobach homoseksualnych. Artykuł osiemnasty to jednak nie tylko o głos w debacie na temat praw osób nieheteroseksualnych. Temat ten staje się bowiem okazją do rozmowy o Polsce, o polskiej demokracji i polityce, a także o stanie debaty publicznej i roli mediów w życiu publicznym.

Od 21 kwietnia do 4 maja odbędą się pokazy premierowe filmu w następujących miastach: 

Warszawa – Kinoteka PKiN 21 kwietnia, godz. 17:00 (pokaz przedpremierowy) i godz. 20:00 (pokaz premierowy)
Łódź – Kino Bodo 22 kwietnia, godz. 20:00
Poznań – Kino Muza w Poznaniu 23 kwietnia godz .17:00
Gdańsk – Klub ŻAK 28 kwietnia, godz. 20:15
Łódź – Kino Przytulne 4 maja, godz. 20:00
Wrocław – Kino Nowe Horyzonty 5 maja, godz. 18:30
Kraków – Kino Pod Baranami 8 maja, godz. 19:00
Katowice – Centrum Sztuki Filmowej / Kino Kosmos 11 maja, godz. 18:00
Łódź – Kino Przytulne 13 maja, godz. 18:45

Więcej informacji znajdziecie na stronie wydarzenia na Facebooku

Feminoteka objęła film matronatem

Proszę mi nie przerywać! Aplikacja Woman Interrupted

womeninteruptedAplikacja Woman Interrupted stworzona została przez Gal Barradas, a zainspirował ją do tego obecny prezydent, który podczas debaty z Hillary Clinton przerwał jej wypowiedź 51 razy. Dzięki niej możesz prawdzić, jak często twoje wypowiedzi są przerywane przez mężczyzn.

Nie jest to wyjątek. Jak pokazują badania, przytoczone w tygodniku „Polityka” – „mężczyźni przerywają kobietom o 23 proc. częściej niż mężczyznom i dominują w dyskusjach biznesowych o 75 proc. częściej niż kobiety. Jeszcze gorzej wygląda sytuacja kobiet o niskim stopniu wykształcenia. Panowie wypowiadają się aż o 144 proc. częściej niż panie, mimo że mają identyczny stopień wiedzy. Jednak nawet doskonale wykształcone lekarki i inżynierki nie mają lekko. Ich koledzy po fachu przerywają im nawet dwa razy częściej niż innym panom.”

Jak działa aplikacja? Jest bezpłatna, wystarczy ściągnąć ją na telefon i włączyć, gdy zaczynamy rozmawiać z drugą osobą. Aplikacja rozpoznaje głos męski i żeński i policzy, ile razy podczas rozmowy czyjaś wypowiedź została przerwana. Co ważne aplikacja nie nagrywa i nie zapisuje przeprowadzonych rozmów. Wystarczy ją pobrać stąd i nagrywać, by sprawdzić jak często wasze wypowiedzi są przerywane.

7 marca w TVN Style rusza mizoginistyczny program „Mistrzowie podrywu”

Autorka: Jaśmina Karabuła-Stysiak

Korekta: Natalia Skoczylas

materiay prasowe TVN StyleJak można dowiedzieć się ze strony stacji [1], program ma rzekomo na celu pomoc „w trudnej sztuce uwodzenia” – mężczyznom, którzy „kompletnie nie radzą sobie z kobietami, a bardzo chcieliby to zmienić”. Człowiekiem, który ma tej pomocy udzielać, jest Marcin Szabelski, przedstawiający siebie jako „specjalistę od relacji damsko-męskich” [2]. Pan Szabelski nie wywodzi się ze środowiska psychologicznego, nie ma uznanych naukowo kompetencji do udzielania tego typu „porad”. Leży mu na sercu los samotnych mężczyzn – jednak ostatnim, co go interesuje, jest dobro kobiet, które w swoich „wykładach” sprowadza do ról niczego nieświadomych, bezbronnych i pozbawionych własnej woli obiektów seksualnych.

Audycja utrwala negatywne stereotypy na temat kobiet, usprawiedliwia przemoc seksualną (natarczywe zachowania o charakterze seksualnym) i wpisuje się w kulturę gwałtu.

W Internecie można odnaleźć apel skierowany do Joanny Tylman, dyrektorki programowej TVN Style.
Możesz go podpisać tutaj:
https://naszademokracja.pl/petitions/stop-kulturze-gwaltu-w-mediach-nie-dla-mistrzow-podrywu-w-tvn-style-1

[1] http://www.tvnstyle.pl/programy/mistrzowie-podrywu,13989.html
[2] https://www.youtube.com/watch?feature=youtu.be&v=VShduqVWLOA&app=desktop

DLACZEGO TO JEST WAŻNE?

Marcin Szabelski za pośrednictwem swoich filmików, umieszczanych w serwisie YouTube[1], dokładnie tłumaczy mężczyznom, jak manipulować kobietami, „przemycając(…) swoje seksualne zamiary wobec niej tak(…), żeby ona nie chciała stawić oporu twojej seksualnej intencji”. Dowiadujemy się dzięki temu, że w relacji między kobietą a mężczyzną istotne jest jedynie sukcesywne dążenie mężczyzny do zainicjowania stosunku seksualnego poprzez manipulowanie kobietą, bez względu jednak na to, czy ona sama tak naprawdę tego chce, czy nie.
Jak sam twierdzi, „sposobem budowania seksualnego napięcia(…) jest domniemanie(…), że to ona jest na ciebie napalona i chce cię zgwałcić”. Metodą ku temu ma być „oskarżenie dziewczyny, że ona się do ciebie dobiera”. Szabelski radzi swoim widzom, by podczas zwykłej rozmowy na randce czy w klubie, jawnie wskazali kobiecie swoje krocze, zmuszając ją do spojrzenia w tym kierunku, po czym powiedzieli „(…)Mam cię. Patrzysz na mojego penisa.(…)Muszę na ciebie uważać, jesteś seksualnym potworem” i dali jej do zrozumienia, że to ona stanowi dla nich zagrożenie, stające im na przeszkodzie do bezpiecznego powrotu do domu. Wszystko to ma być prowadzone w niby żartobliwym tonie; mężczyzna dowiaduje się, że „kobieta ma się tłumaczyć”, a on „w zabawny sposób odwraca role”. Potem Szabelski radzi, by jego podopieczny sugestywnie zaproponował kobiecie romantyczną randkę i trzymanie się za ręce, po czym dodał, że „mogą też bzyknąć się w WC”. Oburzenie kobiety nawet autorowi wydaje się oczywistą reakcją – wtedy to mężczyzna ma obrócić wszystko w żart i dodać, śmiejąc się, że przecież oczywiście „on by JESZCZE tak nie mógł, ona jest teraz dla niego aseksualna, a on potrzebuje komfortu i zaufania” (w domyśle – standardowych potrzeb kobiety). To podobno ma ją szczerze rozbawić, ale ma być jedynie środkiem do celu takiego, że: „I ona nie może ci w tym momencie powiedzieć… dalej cię blokować, jakby, seksualnie”. Szablewski wszystko to kwituje słowami: „Pierwszą częścią tej rozmowy wprowadziłeś wątki seksualne jej do głowy, ale zaraz potem je zabrałeś tak, żeby ona nie mogła werbalnie postawić swojego sprzeciwu. Te myśli seksualne gdzieś rezonują w jej głowie, ale ona nie może ci powiedzieć <<nie, nie, nie>>, bo ty już sam powiedziałeś <<nie, nie, nie, seks z tobą jest NA RAZIE nie do przyjęcia dla mnie>>”. Wszystko to oczywiście uważa za pewną konwencję i niewinną zabawę.

Od czasu nagłośnienia sprawy Marcin Szabelski modyfikuje udostępniane wcześniej treści, by miały łagodniejszą wymowę.

Trochę danych:
Na rządowej stronie poświęconej prawom ofiar przemocy seksualnej[2] możemy przeczytać:

„W marcu 2014 r. Agencja Praw Podstawowych, niezależna agencja Unii Europejskiej powołana do istnienia w 2007 r. opublikowała raport „Przemoc wobec kobiet: badanie przeprowadzone w skali UE”. (…)
Zbiorcze wyniki badań pokazały m.in.:

– 33% kobiet doświadczyło przemocy fizycznej lub seksualnej po ukończeniu 15 roku życia – w skali UE odsetek ten odpowiada 62 milionom kobiet;
– 22% kobiet doświadczyło przemocy fizycznej lub seksualnej ze strony partnera;
– 5% wszystkich kobiet, które wzięły udział w badaniu, zostało zgwałconych – w skali UE odsetek ten odpowiada 9 milionom kobiet;
– 55% kobiet doświadczyło którejś z form molestowania seksualnego. W przypadku 32% wszystkich ofiar molestowania sprawcą był przełożony, kolega lub klient;
– 75 % kobiet zajmujących najwyższe stanowiska w kadrze menadżerskiej będąc w pracy doświadczyło zachowań stanowiących molestowanie seksualne;
– 33% kobiet doświadczyło w dzieciństwie przemocy fizycznej lub seksualnej ze strony osoby dorosłej. 12% kobiet w dzieciństwie doświadczyło przemocy seksualnej, przy czym połowa z nich – ze strony nieznanych mężczyzn. Najczęstszą formą przemocy było w tych przypadkach obnażanie narządów płciowych przez osobę dorosłą lub dotykanie narządów płciowych bądź piersi dziecka.

Jak podaje raport Światowej Organizacji Pracy, badania przeprowadzane w poszczególnych krajach pokazują, że od 40 do 90% kobiet doświadcza w ciągu swojego życia molestowania seksualnego w miejscu pracy.

Na Wiki[3]:
„Statystyki pokazują, że zgwałcenia są zjawiskiem powszechnym w wielu społeczeństwach, np. w USA 14-25% kobiet zostało zgwałconych przynajmniej raz.(…)

Mężczyźni częściej zmuszają kobiety do pocałunków, a według ankiety przeprowadzonej w USA na grupie około dwustu studentów płci męskiej 40% przyznało się do rozpinania przemocą jakiejś części damskiej garderoby, a 13% przyznało się do wymuszenia siłą stosunku seksualnego. KOBIETY CZĘŚCIEJ ULEGAJĄ MĘŻCZYZNOM, KTÓRZY NAMAWIAJĄ I WYMUSZAJĄ STOSUNEK SEKSUALNY, w jednej z ankiet przyznało się do tego 44% kobiet.
Od 64% do 96% wszystkich popełnionych przez mężczyzn zgwałceń nie zostaje zgłoszona, między 6% a 14,9% mężczyzn dopuściło się zgwałcenia lub usiłowania zgwałcenia.(…)

Kultura gwałtu objawia się także poprzez powszechność przekonań trywializujących znaczenie i zasięg przemocy seksualnej, obwiniających ofiary lub poprzez seksualne uprzedmiotawianie kobiet.(…) Większość Amerykanów, w tym także kobiety, jest przekonana o tym, że kobiety lubią być namawiane do seksu. Wielu ludzi jest przekonanych, że gdy kobieta mówi „nie”, myśli „tak”, że wszystkie kobiety lubią silnych i natarczywych mężczyzn oraz że gwałciciele są doprowadzani do szaleństwa przez pożądanie seksualne, że kobiety w głębi serca pragną być zgwałcone oraz że kobiety nie mogą zajść w ciążę w wyniku zgwałcenia. Każde z tych przekonań podważa krzywdę, jaka wynika z seksualnej napaści, przenosząc część winy na samą ofiarę. W ten sposób przyczyniają się do tworzenia klimatu pobłażliwości dla sprawców i braku współczucia dla ofiar.”

A w Polsce?

W ciągu ostatnich miesięcy Polki dowiedziały się, że nie mają prawa podejmować decyzji dotyczących ich ciał, zdrowia i planowania rodziny. Polski rząd stara się o wypowiedzenie konwencji, mającej na celu pomagać w ochronie ofiar przemocy domowej, którymi są przede wszystkim kobiety i dzieci. Zostanie wycofana ze sprzedaży bez recepty kobieca antykoncepcja awaryjna, której skuteczność zależy od tego, jak szybko zostanie przyjęta. Minister zdrowia kłamie, że tabletki te (w cenie od 100zł za jedną) są łykane przez nastolatki jak dropsy i, że są wyjątkowo niebezpieczne dla zdrowia kobiet i dlatego należy ograniczyć do nich dostęp. Jednocześnie środki wzmagającego sprawność seksualną i libido dla mężczyzn, których zażywanie powinno być bezwzględnie konsultowanie z lekarzem, są dostępne bez żadnych recept i nikt nawet nie zastanawia się nad wprowadzeniem jakichkolwiek ograniczeń.
Dowiedziałyśmy się, że coraz więcej lekarzy zasłania się religijnym „sumieniem”, uniemożliwiającym im zadbanie o zdrowie kobiet – przede wszystkim o dostęp do legalnej antykoncepcji i aborcji, które w cywilizowanych krajach Unii Europejskiej są normą i standardem. Że rząd podjął decyzję o nieprzyznaniu środków finansowych Niebieskiej Linii – organizacji, która od 2009 roku za pośrednictwem telefonicznym i mailowym prowadziła bezpłatne porady prawne i psychologiczne dla ofiar przestępstw, w tym osób dotkniętych przemocą seksualną – w samym roku 2016 organizacja udzieliła porad 4000 osób. Przedstawiciele władzy nie ustają w próbach niemoralnego przekupywania kobiet jednorazowymi opłatami za donoszenie ciąż, zagrażających zdrowiu i życiu zarówno dziecka, jak i matki.

Wciąż słyszymy od przedstawicieli władzy, że domaganie się przez nas przestrzegania naszych fundamentalnych praw jest fanaberią, „bawieniem się”; że jesteśmy zepsute i niemoralne. A teraz, w przeddzień Święta Kobiet, TVN Style zamierza zacząć emitować program prowadzony przez osobę, która promuje wykorzystywanie seksualne kobiet, szczucie ich penisami w spodniach obcych mężczyzn i odwracanie ról gwałciciela i ofiary!

Część kobiet zasugerowała, by sprawę wyśmiać lub zignorować, argumentując to słowami, że „żadna dorosła i rozsądna dziewczyna nie da się na to nabrać!”. Ale musimy pamiętać o tym, że nie wszystkie kobiety są asertywne, wykształcone i świadome zagrożeń, czyhających na nie ze strony osób, które nie szanują ich podmiotowości. Mają one prawo być chronione przed szkodliwym wpływem rozprzestrzeniania tego typu treści. Taki program może potencjalnie trafić do każdego – również do młodych chłopaków, których zachowania, inspirowane takim przekazem, mogą potem skrzywdzić niedoświadczone i nieświadome jeszcze młode dziewczyny.

[1] https://www.youtube.com/watch?feature=youtu.be&v=VShduqVWLOA&app=desktop
[2] https://przemoc.gov.pl/przemoc-seksualna/statystyki-i-badania
[3] https://pl.wikipedia.org/wiki/Kultura_gwałtu

28.02 Warszawa | Grube warsztaty w Feminotece

grube_warsztatyJakie stereotypy dotyczą nienormatywnego ciała?
Wizerunek ciała „idealnego” prowadzi to do wykluczenia i stygmatyzacji wszystkich innych typów cielesności.
Dlatego chcemy przyjrzeć się różnorodności w kontekście wagi i budowy ciała kobiety.
W bezpiecznym otoczeniu bedziesz mogła porozmawiać o własnych doswiadczeniach, zdekonstuować stereotypy dotyczące wagi i kobiecości oraz zastanowić się jak radzić sobie w sytuacjach opresyjnych.

Kiedy i gdzie:
28 lutego (wtorek) – 17.00 -20:00 w fundacji Feminoteka.
Adres: ul. Mokotowska 29 A, wejście od Marszałkowskiej 34/50.

Jak się zapisać:
Warsztaty są płatne 25 zł od osoby.
Aby wziąć w nich udział, wpłać 10 zł wpisowego na konto Feminoteki BZWBK 45 1500 1777 1217 7010 4728 0000. W tytule przelewu Grube Warsztaty + Twoje imię i nazwisko.
Potwierdzenie przelewu wyślij na mail [email protected], w tytule Grube Warsztaty.
Pozostałe 15 zł bedzie płatne gotówką w dniu warsztatów.

Na zgłoszenia czekamy do 22 lutego.
Ilość miejsc ograniczona.

Osoby prowadzące:
Aleksandra Magryta – Absolwentka Instytutu Germanistyki UW zakładu Literatury. Studiowała Gender Studies w Państwowej Akademii Nauk. Absolwentka Studium Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie Niebieskiej Linii. Od 2014 pracuje w fundacji Feminoteka. W Feminotece pracuje przy telefonie antyprzemocowym dla kobiet doświadczających przemocy, redaguje, tłumaczy, koordynuje projekty. W 2014 koordynowała projekt o cyberprzemocy ,,Bądź bezpieczna w sieci” współfinansowanego w ramach programu Daphne Komisji Euorpejskiej. W Feminotece prowadzi też wolontariat.

Jola Gawęda – Studentka Instytutu Informacji Naukowej i Studiów Bibliotekoznawczych UW, trenerka WenDo, absolwentka Studium Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie. W Feminotece zajmuje się księgarnią, programem kulturalnym, szkoleniami, matronatami i wolontariatem, jest konsultantką przy telefonie antyprzemocowym.

zdjęcie: William Klein – Club Allegro Fortissimo, Paris

Akademia Feministyczna: Patriarchat i kapitalizm. Kto nam to zrobił? | Relacja

Autorka relacji: Kinga Letkiewicz

engels-5

Dziesiątego stycznia w siedzibie Fundacji Feminoteka odbyło się kolejne wydarzenie w ramach Akademii Feministycznej: Patriarchat i kapitalizm. Kto nam to zrobił?. Spotkanie poprowadziły Maja Szmidt i Anna Dzierzgowska. Wydarzenie zgromadziło liczną grupę bardzo zaangażowanych uczestniczek i uczestników.

Punktem wyjściowym do wykładu był tekst Fryderyka Engelsa Pochodzenie rodziny, własności prywatnej i państwa, a zwłaszcza rozdział drugi, mówiący o zmianie struktury i modeli rodziny w przestrzeni historycznej. Jak przyznały prowadzące, mimo że tekstowi Engelsa można zarzucić pewną dozę konserwatyzmu i założenie istnienia jedynie heteronormy, to musimy pamiętać, że każdy z nas jest wytworem swoich czasów i kultury. Po kilku tysiącach lat patriarchatu, Engels dostrzegł brak kobiet oraz ich praw w przestrzeni publicznej, i przełamał sposób myślenia uznawany w jego czasach za jedyną, niepodważalną formę.

Już na samym początku spotkania prowadzące spytały publiczność z czym kojarzy im się patriarchat. Po początkowej ciszy i pojedynczych wypowiedziach takich jak: podporządkowanie – porządek społeczny, władza – relacja władzy, już śmielej zaczęły padać skojarzenia: wyzysk, kapitał, nierówność, agresja, dominacja, maskulinizm, własność, władza, ojcostwo. Nietrudno zauważyć, że patriarchat kojarzy się głównie z opresją, ale uczestnicy i uczestniczki spotkania nie zapomnieli/miały także o jego związkach z kapitalizmem.

Anna i Maja zaakcentowały podział na patriarchat i turbopatriarchat, czyli spotęgowaną postać patriarchatu. Mimo że zaczątkiem dyskusji był tekst Engelsa, udostępniony uczestniczkom i uczestnikom wydarzenia do wcześniejszego zapoznania się, prowadzące prezentowały oblicza patriarchatu i turbopatriarchatu na podstawie materiałów wizualnych. Pozornie niezwiązane z feminizmem zdjęcia, ryciny i obrazy, bardzo wiele mówią o pozycji i roli społecznej kobiety oraz wyobrażeniu o niej. Zobaczyliśmy/łyśmy obrazy przedstawiające wyidealizowany obraz burżuazyjnego świata, skontrastowany ze zdjęciami przedstawiającymi brutalną rzeczywistość dzieci pracujących w fabrykach. Wyświetlone zostały akty przedstawiające uległą, bierną, idealną kobietę prezentowaną jako obiekt. Zobaczyłyśmy/liśmy także całkiem współczesne, bo pochodzące z XX i XXI wieku reklamy uprzedmiotawiające kobiety. Na samym końcu prowadzące pokazały zdjęcie przedstawiające grupę polskich polityków. To z pozoru niewinne zdjęcie, dokumentacja spotkania politycznego, pokazało rolę, nawet współcześnie przypisywaną kobietom w polityce – odsuwane są na bok, w cień, posiadają mniejszą moc sprawczą.

Podczas spotkania zastanawialiśmy/łyśmy się, dlaczego pojawienie się  kapitalizmu jest nierozerwalnie związane z walką przeciw kobietom. Zanalizowaliśmy/łyśmy wpływ jaki na pozycję kobiety miał podział życia na sferę publiczną i prywatną.

Zorganizowane przez Maję Szmidt i Annę Dzierzgowską spotkanie było niezmiernie ciekawe. Prowadzące w przejrzysty i interesujący sposób przedstawiły swoje spojrzenie na patriarchat i sytuację kobiet. Podobnie jak organizatorki, mam nadzieję, że to spotkanie stanie się zaczątkiem większego projektu, na który z niecierpliwością czekam.

 

Korekta: Klaudia Głowacz

Tegan i Sara zakładają fundację LGBTQ dla kobiet

Autorka tekstu: Anna Cafolla
Źródło tekstu i zdjęcia: Dazed

Tegan i Sara zakładają fundację LGBTQ dla kobiet
Organizacja zobowiązuje się do „walczenia o ekonomiczną sprawiedliwość, zdrowie i przedstawicielstwo”

tegan i sara

 

Tegan i Sara stanowią duet, który wykorzystał swoją muzyczną platformę, by stać się głosem wołającym o społeczną sprawiedliwość. Teraz dziewczyny założyły fundację LGBTQ, Tegan and Sara Foundation, działającą na rzecz kobiet i dziewczyn.

Bliźniaczki zaczęły pracować nad fundacją podczas trasy promującej ich najnowszy album, Love You to Death. Według treści listu opublikowanego wczoraj na ich stronie, muzyczki spotkały się z aktywistami, badaczami, prawodawcami i organizacjami charytatywnymi LGBTQ w celu uformowania organizacji.

– Dowiedziałyśmy się, że brak federalnego finansowania dla usług LGBTQ, ograniczone szkolenia dla lekarzy o potrzebach ich pacjentów LGBTQ  i dotkliwa dyskryminacja w miejscu pracy, nieporównywalnie częściej dotyka kobiet – możemy przeczytać w liście, którego autorki wskazują na nierówności odczuwane przez kobiety o kolorach skóry innych niż biały, a także odłamy transseksualistek i lesbijek – Przede wszystkim zrozumiałyśmy, że kobiety i dziewczyny LGBTQ w przeważającej mierze czują się odrzucone i pozostawione samym sobie.

Inspirując się Audre LordeProject, GLAAD i LGBT Centra, Tegan and Sara Foundation „będzie walczyć o ekonomiczną sprawiedliwość, zdrowie i przedstawicielstwo kobiet i dziewczyn LGBTQ”. Kierując się wartościami „feministycznymi, rasowej, społecznej i  płciowej sprawiedliwości”, fundacja będzie stawiała czoła „represyjnemu ustawodawstwu nadchodzącej administracji Trumpa”.

Przeczytaj cały list list Tegan and Sara tu i wesprzyj fundację Tegan and Sara Foundation.

 

Tłumaczenie: Wojtek Karaś
Korekta: Klaudia Głowacz

„Ognistoruda Fryderyka” Christine Nöstlinger | Nowa książka wydawnictwa Feminoteki!

dff-okladka

Z dumą zawiadamiamy o nowej książce wydanej przez Feminotekę!

Christine Nöstlinger, austriacka pisarka, od lat 70. publikuje książki dla dzieci i ma na swoim koncie ponad 100 tytułów! Ognistoruda Fryderyka to jej pierwsza książka (1970). Autorka urodziła się w Wiedniu w 1936 roku. Studiowała grafikę użytkową, ale od 1970 całkowicie poświęciła się pisaniu. Od tego czasu ukazało się ponad sto książek jej autorstwa przeznaczonych dla dzieci i młodzieży, które zostały przetłumaczone na wiele języków, także na polski. Jej twórczość została wyróżniona m.in. Medalem im. Hansa Christiana AndersenaLiteracką Nagrodą im. Astrid Lindgren oraz Austriacką Literacką Nagrodą Dzieci i Młodzieży. Jest jedną z najbardziej znanych niemieckojęzycznych autorek piszących dla młodych czytelników i czytelniczek.

Fryderyka jest historią o odważnej dziewczynce, która ma ognistorude włosy. 

Dzieci wyśmiewają się z Fryderyki z powodu jej koloru włosów, co bardzo smuci dziewczynkę. Ale ponieważ Fryderyka ma czarodziejskie włosy, to wkrótce zaczynają się dziać niesamowite rzeczy…

Jest to niezwykła historia dla dzieci tym, że każda dziewczynka (i chłopcy też) są równi i że każdy kolor włosów jest fajny.

Ognistoruda Fryderyka wpisuje się w nurt edukacji antydyskyminacyjnej i promuje równościowe podejście. Myślą przewodnią jest historii jest, że żadna cecha nie może powodować, żeby gorzej traktować drugą osobę. A wszystko to opisane w dowcipny i mądry sposób.

Książka doskonała dla małych i dużych, a szczególnie dla dzieci w wieku 4-9 lat.

 

Kup Ognistorudą Fryderykę w księgarni Feminoteki!

Ognistoruda Fryderyka

Autorka: Christine Nöstlinger

Tłumaczenie: Aleksandra Magryta

Ilustracje: Stefanie Reich

Wydawnictwo Feminoteki, 2017

fryderyka2

fryderyka1

Niech Święta w tym roku obejmą również osoby LGBTIQ

Źródło tekstu i zdjęć: Vox Feminae

tekst 2

Stowarzyszenie Zagreb Pride, Lesbijska organizacja Rijeka Lori i Trans Aid Hrvatska, na konferencji prasowej 16 grudnia przedstawiły kampanię Sve što želimo za blagdane je ljubav svima (Wszystko czego chcemy na święta to miłości dla wszystkich). Na platformie internetowej Sretno.eu można stworzyć samemu lub wybrać gotowe wzory spersonalizowanych pocztówek świątecznych.

Wedle zasady uczynione dobro powraca przedstawiciele/lki społeczności LGBTIQ w Chorwacji zdecydowali/ły się na Święta –  czas miłości i pokoju – zaproponować wszystkim ludziom dobrej woli przekaźnik dobrych życzeń, akceptacji i szczęścia.

Pracę platformy zaprezentował Marko Jurčić, koordynator programowy Zagreb Pridea, wysyłając pierwszą świąteczną pocztówkę z dobrymi życzeniami ministerce demografii, rodziny, młodzieży i polityki socjalnej, Nadi Murganić, proponując przy tym:

Wbrew smutnym statystykom, które mówią o braku akceptacji, wykluczeniu i wyobcowaniu. Brzydkim wiadomościom, które nas śledzą i groźbą odebrania należnych nam praw, zdecydowaliśmy się walczyć przeciwnymi uczuciami – miłością i dobrymi życzeniami. Wszystko, czego nam potrzeba do stworzenia odrobinę lepszego świata to trochę więcej miłości. Podzielcie się nią z innymi, nie ubędzie Wam jej, pomóżcie nam uczynić Święta piękniejszymi, pocztówka po pocztówce.

Impulsem do stworzenia kampanii Sretno.eu właśnie w czasie Świąt – czasie, w którym wspólnota ta czuje się szczególnie osamotniona i wyobcowana – były bezpośrednie traumatyczne doświadczenia osób LGBTIQ w Chorwacji.

W Chorwacji wiele osób odmiennej [od uznanej za normatywną] orientacji seksualnej lub tożsamości płciowej wciąż jeszcze nie doświadcza wystarczającego  zrozumienia w swoich rodzinach. Badanie[1] pokazuje, że 53% ojców i 36% matek osób LGBTIQ nie zna orientacji seksualnej swojego dziecka.

Kampanię promują wideo spoty, pokazujące trzy rodziny, których członkami są również osoby LGBTIQ, które na Święta życzą wszystkim miłości, prosząc jednocześnie, żeby rodzina kochała ich takimi, jacy są.

Kampania ma na celu zmniejszenie homo/bi/transfobii w chorwackim społeczeństwie i rodzinach, a przeprowadzona jest w ramach europejskiego projektu Szanuj prawa człowieka – buduj włączające społeczeństwo.

Po świętach platforma przerodzi się w skarbnicę różnego rodzaju pocztówek, począwszy od tych na Walentynki czy urodziny, kończąc na tych gratulujących zarejestrowanego związku lub narodzin dziecka –  podsumował Jurčić.

 


 

[1] Istraživanje o nasilju, diskriminaciji i zločinu iz mržnje protiv LGBTIQ osoba u Republici Hrvatskoj, N=690, proveli Zagreb Pride, LORI, Domino i Queer Split, 2013. godine.

 

Tłumaczenie: Kinga Letkiewicz
Korekta: Klaudia Głowacz

Wonder Woman usunięta z kampanii Organizacji Narodów Zjednoczonych dotyczącej równości płci

Źródło tekstu i zdjęcia: NY Times – Women in The World

 

Organizacja Narodów Zjednoczonych niespodziewanie usunęła Wonder Woman z listy, na której była oznaczona jako honorowa ambasadorka kampanii na rzecz równouprawnienia kobiet i dziewcząt – donosi The Guardian.

Postać z komiksu została włączona do kampanii niespełna dwa miesiące temu, ale przeciwko tej decyzji (podjętej w dodatku wtedy, gdy ONZ oceniono krytycznie za pominięcie kilku żeńskich kandydatów na stanowisko nowego sekretarza generalnego) protestowało kilkudziesięciu pracowników ONZ.

Ponad 45 000 osób podpisało petycję kwestionując ten wybór, twierdząc, że Wonder Woman jest nieodpowiednim wzorem dla kobiet i dziewcząt. „Chociaż intencją twórców kampanii było włączenie do niej Wonder Woman jako reprezentantki silnej i niezależnej kobiety wojowniczki – kobiety z feministycznym przesłaniem, to rzeczywistość jest taka, że zaprezentowane wcielenie tej postaci oznacza dużą, piersiastą, białą kobietę o niemożliwych proporcjach, skąpo odzianą w połyskujący, odsłaniający uda kostium” – czytamy w petycji.

ONZ nie wypowiada się szerzej o powodach zakończenia kampanii Wonder Woman, ale rzecznik Jeff Brez powiedział, że inicjatywy obejmujące postacie fikcyjne zazwyczaj nie trwają dłużej niż kilka miesięcy.

Rzeczniczka DC Entertainment, która publikuje komiksy Wonder Woman, powiedziała, że Wonder Woman „była motywacją dla wielu i nadal będzie, jeszcze długo po zakończeniu funkcji honorowego ambasadora ONZ.

 

Tłumaczenie i opracowanie: Izabela Pazoła
Korekta: Klaudia Głowacz

Madonna wygłasza bezwzględnie szczerą przemowę na rozdaniu nagród podczas imprezy Billboard

Źródło tekstu i zdjęcia: NY Times – Women in The World

Madonna wygłasza bezwzględnie szczerą przemowę na rozdaniu nagród podczas imprezy Billboard

 

 

 Gdy Madonna weszła na scenę, by przyjąć nagrodę Kobiety Roku na imprezie Billboard „Kobiety w Muzyce”, rozpoczęła swoją przemowę od słów: „Stoję przed wami, jako popychadło. Och, mam na myśli, jako artystka estradowa.”

Przeszła do wygłaszania miażdżącej i wnikliwej analizy mizoginii i ageizmu, których doświadczyła w ciągu swoich 34 lat pracy w branży.

„Moją prawdziwą muzą był David Bowie” – powiedziała podczas rozważania na temat początków swojej kariery. „On ucieleśniał męskiego i żeńskiego ducha, i to mi po prostu odpowiadało. Spowodował, że zaczęłam myśleć, że nie ma żadnych zasad. Ale myliłam się. Nie ma żadnych zasad jeśli jesteś chłopcem. Zasady istnieją jeśli jesteś dziewczyną.”

„Jeżeli jesteś dziewczyną, musisz grać w grę. Wolno ci być ładną, i słodką, i sexy. Ale nie postępuj zbyt mądrze. Nie miej własnego zdania, to wykracza poza ramy statusu quo. Wolno Ci być uprzedmiatawianą przez mężczyzn i ubierać się jak dziwka, ale nie wolno Ci być właścicielką swojego dziwkarstwa. I nie, powtarzam, nie dziel się swoimi fantazjami seksualnymi ze światem. Bądź taką, jaką mężczyźni chcą żebyś była; ale co ważniejsze, przebywając wśród mężczyzn bądź taką, z jaką kobiety czują się komfortowo. I wreszcie, nie starzej się. Bo starzeć się to grzech. Będziesz krytykowana i szkalowana, i już na pewno nie będziesz grana w radiu.”

Chociaż sztuka Madonny bywała nierozumiana i wyśmiewana na przestrzeni lat, na rozdaniu nagród ona sama powiedziała, że nie uczyniła nic bardziej kontrowersyjnego niż to, że wciąż „się trzyma”.

„Nie ma Michaela (Jacksona)” – kontynuowała – „Nie ma Tupaca, nie ma Prince’a. Nie ma Whitney. Nie ma Amy Winehouse. Nie ma Davida Bowie’go. Ale ja wciąż stoję. Jestem jedną z tych szczęśliwców i każdego dnia dziękuję Bogu.”

 

Tłumaczenie: Zofia Kasprzyk
Korekta: Klaudia Głowacz

My – 87% – Happening przeciwko przemocy wobec kobiet w Mińsku Mazowieckim

IMG_20161210_121244511W sobotę, 10 grudnia, czyli w Dniu Praw Człowieka, na rondzie Hallera w Mińsku Mazowieckim odbył się happening przeciwko przemocy wobec kobiet. To prawdopodobnie pierwsze wydarzenie z cyklu antyprzemocowych happeningów, które będą odbywać się w Polsce.

 

Informacja prasowa od Organizatorek:

Rocznie milion Polek doświadcza przemocy seksualnej lub fizycznej. W powiecie mińskim w ciągu trzech ostatnich lat instytucje pomocowe odnotowały 760 spraw związanych z przemocą wobec kobiet, jest to zaledwie 1/10 przypadków, o których dowiaduje się policja. 10 grudnia Kobiety z Inicjatywą razem z grupą Wściekły Szpaler zorganizowały happening poświęcony temu problemowi.

Data zorganizowania happeningu przypada na międzynarodowy Dzień Praw Człowieka (10 grudnia) i nawiązuje do faktu, że prawa kobiet są także prawami człowieka. Jednym z nich jest prawo do bezpieczeństwa i godności osobistej, której pozbawionych jest blisko 20% kobiet w Polsce.

Problem stary jak światIMG_20161210_122123890

Akcja rozpoczęła się od przybliżenia kontekstu historycznego. Przemoc wobec kobiet bierze swój początek w zakorzenionym w różnych kulturach przekonaniu, że kobieta jest istotą gorszą od mężczyzny. Ideę tę podtrzymywały duchowe autorytety oraz regulowało prawo (np. poprzez niemożność wyboru męża, czy zakaz dziedziczenia przez kobiety).

Ślubowałaś, więc rób co trzeba

Organizatorki happeningu przybliżyły dane, które dotyczą skali i charakteru przemocy, jakiej doświadczają kobiety. Może ona przybrać 4 formy: agresji fizycznej, psychicznej, seksualnej i ekonomicznej. Jedna na pięć kobiet doświadcza takich zachowań ze strony swojego byłego lub obecnego partnera, męża.

IMG_20161210_121806779

Nieznajomy w ciemnym zaułku to mit

Przemoc seksualna także najczęściej ma miejsce w domach. W ponad 80% sprawca gwałtu to mężczyzna, z którym kobieta była lub jest w relacji. Przemoc ma także płeć – w 95% ofiarami są kobiety i dzieci. Oznacza to, że przemoc wobec kobiet ma charakter strukturalny, a nie incydentalny.

IMG_20161210_121705093Problem tak powszechny, że aż niezauważalny

Autorki happeningu zwróciły uwagę, że na przemoc jest miejsce tam, gdzie nie ma na nią sprzeciwu. Stąd niezwykle istotna jest rola świadków, którzy powinni reagować i wspierać kobiety w przerwaniu destrukcyjnych sytuacji.

Przemoc to nie prywatna sprawa

Przemoc, w tym wobec kobiet jest nie tylko przestępstwem. Wpływa ona także dewastująco na całe otoczenie. Wie o tym każdy, kto słyszy krzyki i szarpaniny za ścianą nieznajomego nawet sąsiada. Przemoc nie jest prywatną sprawą także w kontekście obowiązków państwa. Państwo powinno zapewnić kobietom wsparcie w wyjściu z przemocowego związku. Takie obowiązki wynikają chociażby z Konwencji o Zapobieganiu i Zwalczaniu Przemocy wobec Kobiet.

 

Grupa Kobiety z Inicjatywą działa w ramach Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Inicjatywa Pracownicza. Zajmuje się problemami, jakich doświadczają kobiety zarówno w miejscach pracy odpłatnej jak i nieodpłatnej, czyli w domu.

Do wszystkich niesamowitych kobiet, które dążą do doskonałości | List otwarty Sereny Williams

Do wszystkich niesamowitych kobiet, które dążą do doskonałości

Źródło tekstu i zdjęcia: The Guardian

serena

Kiedy dorastałam miałam pewne marzenie. Jestem pewna, że Wy również jakieś miałyście. Moje marzenie różniło się jednak od marzeń innych dzieci. Chciałam zostać najlepszym graczem w tenisa na świecie. Nie najlepszą tenisistką na świecie.

Miałam to szczęście, że moja rodzina wierzyła we mnie i wspierała w realizacji mojego marzenia. Nauczyłam się nie bać. Zrozumiałam, jak ważna jest walka o swoje marzenia – i co najważniejsze – jak ważne jest by mierzyć wysoko. Moja walka rozpoczęła się gdy miałam trzy lata i trwa po dzień dzisiejszy.

Jak wiemy, niestety kobiety często nie otrzymują należytego im wsparcia, czy nawet zniechęca się je od kroczenia własną ścieżką. Wierzę, że razem możemy to zmienić. Dla mnie była to kwestia odporności. Co inni postrzegali we mnie jako wadę albo przeszkodę na drodze do sukcesu – mój kolor skóry, płeć – ja traktowałam jako siłę napędową. Nigdy nie pozwoliłam nikomu i niczemu na definiowanie mnie czy mojego potencjału. To ja kontrolowałam swoją przyszłość.

Więc ilekroć pojawia się kwestia równości płac odczuwam frustrację, ponieważ wiem z pierwszej ręki, że podobnie jak Wy, wykonuję tę samą pracę i ponoszę takie same poświęcenia jak moi męscy odpowiednicy. Nie chciałabym by mojej córce płacono mniej niż mojemu synowi za tę samą pracę. Wy też nie.

Wiemy, że kobiety muszą pokonać wiele przeszkód stojących na ich drodze do sukcesu. Jedną z tych przeszkód jest sposób, w jaki ciągle przypomina nam się, że nie jesteśmy mężczyznami, co najmniej jakby to była jakaś wada. Ludzie nazywają mnie jednym z najlepszych „żeńskich sportowców na świecie”. Czy nazywają Le Brona jednym z najlepszych męskich sportowców na świecie? Federera? Czemu tego nie robią? Z pewnością żaden z nich nie jest kobietą. Nie możemy pozwolić, by uchodziło to bez komentarza. Zawsze powinnyśmy być oceniane na podstawie naszych osiągnięć, nie płci.

Biorąc pod uwagę wszystko co osiągnęłam w życiu, jestem bardzo wdzięczna za doświadczenia wzlotów i upadków, które wiążą się z drogą do sukcesu. Mam nadzieję, że moja historia, podobnie jak Wasze, zainspirują wszystkie młode kobiety, by podążały za swoimi marzeniami z niezłomną wytrwałością. Musimy dalej mierzyć wysoko, gdyż w ten sposób damy przykład kolejnym pokoleniom kobiet, by były równie odważne w swoich marzeniach.

Serena Williams


Tłumaczenie:
Wojciech Karaś
Korekta: Klaudia Głowacz

 

Dlaczego stawiamy na migrantki i uchodźczynie w projekcie Draw the line?

W projekcie Feminoteki Draw the line  zajmiemy się przeciwdziałaniem przemocy seksualnej i molestowaniu migrantek i uchodzczyń w przestrzeni publicznej.

Kobiety przybywające do Polski narażone są na przemoc, w tym seksualną. Charakterystyczną cechą populacji cudzoziemców ubiegających się o ochronę w Polsce jest wysoki (najwyższy w Europie), odsetek kobiet (47-50%) i dzieci.  Najliczniejszą grupę cudzoziemców w Polsce stanowią obywatele Ukrainy, Rosji i Białorusi.

draw_the_line_maleMigrantki są szczególnie narażone na przemoc – jako kobiety i jako cudzoziemki. Słaba znajomość języka i prawa kraju, w którym mieszkają, presja ze strony rodziny bądź brak wsparcia dalszych krewnych mieszkających w kraju pochodzenia, zależność statusu migracyjnego od partnera czy męża, bariery kulturowe, wcześniejsze doświadczenia związane z przemocą w kraju pochodzenia – to dodatkowe czynniki ryzyka, które czynią z kobiet cudzoziemskiego pochodzenia grupę szczególnie wrażliwą. Imigrantki są bardziej narażone na przemoc domową – może być ona instrumentem opresji ze strony partnera, który próbuje utrzymać w nowych warunkach pozycję głowy rodziny, zwłaszcza w sytuacji gdy utracił status jedynego jej żywiciela bądź gdy w integracji ze społeczeństwem kraju przyjmującego odnosi mniej sukcesów niż partnerka. Niektóre cudzoziemki znajdują pracę łatwiej i szybciej od mężczyzn, jeśli szukają zatrudnienia jako opiekunki czy pomoce domowe.

Może to prowadzić do odwrócenia tradycyjnych ról w rodzinie, a w konsekwencji przyczynić się do agresji partnera.

Migrantki nie ufają instytucjom, boja się zgłaszać przemoc na policję, nie chcą szukać pomocy w placówkach zdrowotnych. Instytucje marginalizują problem przemocy, jakiego doznają kobiety. Są dyskryminowane w dostępie do pomocy, występują bariery językowe i kulturowe po obu stronach (migrantek i społeczeństwa polskiego). Migrantki są bardzo narażone na przemoc ze względu na niepewny status (legalność pobytu) w Polsce. Jest to kolejna bariera gdy mogłyby zgłosić przemoc. Kolejnym problemem jest często niewiedza czym jest przemoc i że jej doświadczają.

Dodatkowo migrantki są w większym stopniu narażone na przemoc ze strony państwa – policjantów, strażników granicznych, celników.

Ze względu na silną zależność od pracodawców w kraju przyjmującym, migrantki są w większym stopniu narażone na przemoc i molestowanie seksualne w miejscu pracy, jak również często stają się ofiarami pracy przymusowej.

Migrantki przymusowe, czyli uchodźczynie, to najczęściej kobiety z Czeczenii i innych części Kaukazu. Ich sytuacja jest o tyle specyficzna, że znaczna większość z nich pochodzi z kultur muzułmańskich, gdzie kobieta zajmuje – w naszym, europejskim, rozumieniu – niższą pozycję w hierarchii społecznej niż mężczyzna, a jej obowiązki tradycyjnie sprowadzają się do prowadzenia domu.

W naszym projekcie chcemy wzmocnić kobiety przebywające na terenach tych krajów. Chcemy wesprzeć je i pokazać, że mają miejsce w naszych krajach i w społeczeństwie Europy, jako równe innym obywatelki.

Będziemy szkolić migrantki, które chciałyby sprawdzić się w roli liderek. Osoby te po szkoleniach będą przekazywać wiedzę w swoich społecznościach. Zaproszą grupy kobiet ze swojego otoczenia, przeszkolą kobiety z konkretnej tematyki, a terminy, takie jak przemoc czy molestowanie ulegną ujednoliceniu, z poszanowaniem różnic kulturowych.

Jeżeli chcesz dowiedzieć się o szczegółach projektu, napisz do koordynatorki: [email protected]

 

Pasażer wyrzucony z samolotu za seksistowski komentarz

Autorka tekstu: Sarah Larimer
Źródło tekstu i zdjęcia: Washington Post

 

Pasażer wyrzucony z samolotu za seksistowski komentarz

imrs

Mężczyzna został wyrzucony z samolotu za seksistowski komentarz skierowany do stewardessy demonstrującej procedury awaryjne. Do zdarzenia doszło na pokładzie Alaska Airlines na lotnisku w Seattle. O całej sytuacji opowiedziała na facebooku jedna z pasażerek, jak się później okazało dziennikarka z Bostonu. Jej post wzbudził burzliwą dyskusję na temat seksizmu i dyskryminacji.

W trakcie demonstracji kamizelki ratunkowej jeden z pasażerów wykrzyknął pod adresem stewardessy: „Jak seksownie!”.

Dziennikarka relacjonująca zdarzenie napisała, że reakcja mężczyzny wywołała wśród współpasażerów niesmak: „Siedzące przed nim kobiety wymieniły się zażenowanym spojrzeniem. Nikt z podróżujących nie wiedział jak się zachować. ”

Po chwili konsternacji do akcji wkroczyła stewardessa. Zbliżyła się do pasażera i odpowiedziała: „Proszę być taktownym”, po czym wróciła do swoich obowiązków. Jednak mężczyzna nie dał za wygraną i odpowiedział: „Ja tylko żartuję!”.

Zachowanie pasażera nie przypadło do gustu personelowi pokładowemu, który po krótkiej dyskusji nakazał żartownisiowi opuszczenie samolotu wraz z bagażem podręcznym. Mężczyzna próbował się tłumaczyć, ale personel był nieugięty.

Dziennikarka napisała, że „Wszystko, co mogliśmy w tej sytuacji zrobić to bić brawo, kiedy dowcipniś został wyprowadzony.” Całe zajście potwierdziły linie Alaska Airlines: „Potwierdzamy, że mężczyzna został usunięty z listy pasażerów lotu 520 z Seattle do Burbank. W pełni solidaryzujemy się z naszymi pracownicami.” Jakkolwiek nie było od razu jasne, to działania pasażera Alaska Airlines były naruszeniem federalnego zakazu nieingerencji w obowiązki załogi. Według zasad Federalnej Administracji Lotnictwa (ang. Federal Aviation Administration): „Nikt nie może grozić i zastraszać członków załogi, jak również zakłócać wykonywanych przez nich obowiązków na pokładzie statku powietrznego .”

 

Tłumaczenie i opracowanie: Karolina Ufa

Korekta: Klaudia Głowacz

Szkoły w Australii będą nauczać o „męskich przywilejach”

Szkoły w Australii będą nauczać o „męskich przywilejach”

Źródło tekstu i zdjęcia: BBC

_91921461_thinkstockphotos-487085486

Australia zdecydowała się na wdrożenie programu edukacyjnego walczącego ze stereotypami płci i przyczynami przemocy domowej.

„Relacje pełne szacunku” będą przedmiotem obowiązkowym we wszystkich szkołach w stanie Wiktoria już od przyszłego roku, mimo że wersja pilotażowa programu została oskarżona o stereotypowe ukazywanie mężczyzn jako „złych” a kobiet jako „ofiar”. Całość ma kosztować 21.8 mln dolarów australijskich.

W trakcie zajęć uczniowie poznają zagadnienia z zakresu nierówności płac, przemocy uwarunkowanej płcią oraz męskich przywilejów. Wśród innych tematów poruszanych na lekcjach znajdą się: zarządzanie złością, orientacje seksualne i niebezpieczeństwa związane z pornografią.

Materiały edukacyjne dla najmłodszych zawierać będą m.in. zdjęcia chłopców i dziewczynek wykonujących obowiązki domowe, uprawiających sporty lub pracujących jako strażacy/strażaczki lub recepcjonistki/recepcjoniści z następującymi podpisami: „dziewczynki mogą grać w piłkę nożną, pracować jako lekarki i być silne” oraz „chłopcy mogą płakać kiedy czują się zranieni, mogą być delikatni, wykonywać zawód pielęgniarza lub zajmować się dziećmi”.

Licealiści zaś poszerzą swój zasób wiedzy o definicje panseksualizmu, cisgender, transseksualizmu oraz męskiego przywileju. Przedstawiony im zostanie koncept „hegemonic masculinity” (pol. hegemonicznej męskości), który „wymaga bycia – twardym, wysportowanym, pozbawionym emocji, heteroseksualnym mężczyzną, sprawującym kontrolę i władzę nad kobietami.”

W przygotowanych dla nich sylabusach znajdzie się również następujące stwierdzenie: „będąc chłopcem od urodzenia doświadczasz wielu korzyści m.in. jesteś nad reprezentowany w strefie publicznej, nawet jeśli osobiście nie zgadzasz się z tym faktem”. Przywilej został w nim opisany jako „automatyczne, niezasłużone prawo do korzystania ze szczególnych względów w jakimś zakresie oparte na przynależności do określonej płci, rasy lub klasy społeczno-ekonomicznej”.

Przełamać zaklęte koło

Niektórzy z krytyków programu podkreślają, że mimo podjętych wysiłków w celu ochrony dziewczyn i kobiet przed przemocą domową, program nie jest wystarczająco obiektywny i zbilansowany.

Jeremy Sammut pracownik naukowy z libertariańskiego think tanku Centre for Independent Studies nazwał program „opłacaną z pieniędzy podatników indoktrynacją dzieci.

„Ideą przewodnią tego programu jest uczynienie ze wszystkich mężczyzn sprawców. To idea, którą kochają akademickie feministki. Wiele dowodów wskazuje na to, że przemoc domowa oraz wobec dzieci jest efektem społecznych dysfunkcji: narkomanii, dobrobytu, osłabienia więzów rodzinnych.”

Królewska Komisja, która zaleca edukacje jako podstawowy  środek do zapobiegania przemocy w rodzinie wskazuje równocześnie, że 25% jej ofiar stanowią mężczyźni.

Dla ministra James Merlino edukacja jest kluczem do zakończenia „błędnego koła” przemocy: „chodzi nam o nauczenie naszych dzieci, aby traktować wszystkich z szacunkiem i godnością. Dzięki czemu będziemy mogli rozpocząć zmiany w kulturze i społeczeństwie oraz doprowadzić do końca plagi przemocy.”

 

Tłumaczenie: Karolina Ufa

Korekta: Klaudia Głowacz

Francuzki namawiane do opuszczenia pracy na znak protestu przeciwko nierównym płacom

Na znak protestu przeciwko nierównym płacom Francuzki są zachęcane do opuszczenia pracy Autorka tekstu: Kim Willsher
Źródło tekstu i zdjęć:
 The Guardian

We Francji trwa kampania rówościowa, w której kobiety zachęcane są do zaprzestania pracy do końca roku (wzięcie 38 dni urlopu), by w ten sposób zwrócić uwagę na problem różnicy płac ze względu na płeć.

3775Kobiety są zachęcane do opuszczenia pracy w poniedziałek o 16:34, żeby protestować przeciwko temu, że płaci im się mniej niż mężczyznom na tych samych stanowiskach.

Aktywistki z grupy Les Glorieuses, działające na rzecz praw kobiet sugerują, że rozpoczęcie strajku trwającego do końca roku, pomoże naświetlić globalny problem nierówności płac, który według ekspertów nie zniknie aż do roku 2186.

 

„Od godziny 16:34 (z siedmioma sekundami) 7 listopada kobiety będą pracować do końca roku za darmo. Gdyby ich płaca była identyczna z płacą mężczyzny, mogłyby przestać pracować 7 listopada o godzinie 16:34”, tak donosi Les Glorieuses.

Najat Belkacem, ministra edukacji, wcześniej ministra ds. Równouprawnienia Kobiet, poparła strajk. Na swoim koncie na Twitterze napisała: „Walka o równą płacę dotyczy całego społeczeństwa. Nie możemy czekać do 2186.”

Laurence Rossignol, obecna ministra ds. Równouprawnienia Kobiet, entuzjastycznie przyjęła tę inicjatywę i powiedziała, że nie ma nic przeciwko temu, by kobiety pracujące w jej gabinecie, wzięły udział w strajku i od 7 listopada nie pracowały. Na łamach Le Parisien stwierdziła: „Kiedy protestują kobiety, staje się widoczne to, co wcześniej było niewidoczne… Popieram je.”

Organizacja „Osez le Féminisme” („Odważ się być feministką”) również popiera ruch i zażądała, żeby francuskie firmy ponosiły kary finansowe w razie nieprzestrzegania prawa o równych płacach.

We Francji mieszka prawie 13.8 milionów pracujących kobiet, co stanowi 48% całego rynku pracy. Jednak według sprawozdań Eurostatu (za rok 2014) mężczyźni zarabiają aż 15.1% więcej.

W skali całej Europy płace kobiet są aż o 16.1% niższe niż mężczyzn na tych samych stanowiskach. Według danych opublikowanych na stronie Equal Pay Portal, średnia różnica w płacach w zależności od płci zmalała z 19.3% (w 2015 roku) do 18.1% w kwietniu tego roku.

Protest ma naśladować podobną inicjatywę w Islandii, gdzie 24 października kobiety o godzinie 14:38 wyszły z pracy na ulicę, by sprzeciwić się 14% różnicy w płacach w tym kraju.

„To mocny znak i dołączamy do protestu” stwierdziło Les Glorieuses. „Ta różnica w płacach kryje też inne nierówności. Kobiety wykonują mnóstwo zadań nieodpłatnych, takich jak obowiązki domowe.”

Les Glorieuses zachęca wszystkie Francuzki do wzięcia udziału w strajku w poniedziałek. „Reprezentujemy prawie połowę całego rynku pracy i aż 52% całej populacji. Nie chcemy czekać do 2186 roku na równe płace. Nie chcemy czekać 170 lat na równość.”

Na stronie Les Glorieuses na Facebooku pojawiły się pomysły i wezwania do generalnego strajku w całym kraju z demonstracjami pod Place de la République w centralnym Paryżu, w Lyonie czy Nantes. Aktywistki nawoływały też do okazywania solidarności na mediach społecznościowych.

Rebecca Amsellem (28) jedna z fundatorek Les Glorieuses wypowiedziała się dla Le Parisien: „Nie jesteśmy grupą, czy też partią polityczną. Chciałam jedynie zwiększyć świadomość w mediach społecznościowych przywołując strajk na Islandii. Nigdy nie pomyślałabym, że odniesie to taki sukces.”

Tłumaczenie: Julia Pałejko

Korekta: Klaudia Głowacz