TELEFON DLA KOBIET DOŚWIADCZAJĄCYCH PRZEMOCY

Телефон для жінок, які зазнають насильства

CZYNNY PONIEDZIAŁEK-PIĄTEK
OD 11.00 DO 19.00

Активний з понеділка по п’ятницю з 14:00 до 19:00

Szukaj
Close this search box.

Poznałyśmy prawnuczkę Pauliny Kuczalskiej-Reinschmit!!!

Większego prezentu z okazji 100-lecia praw wyborczych kobiet nie mogłyśmy sobie wymarzyć. To jest coś niesamowitego! Podczas spotkania 12.11.2018 organizowanego przez fundację „Ster” poświęconego najważniejszej feministce i sufrażystce w Polsce – Paulinie Kuczalskiej-Reinschmit (nazywaną głównodowodzącą armią polskich feministek, Hetmanką, Sterniczką, Papieżem feminizmu), poznałyśmy jej prawnuczkę!

Do tej pory Agacie Zawiszewskiej, badaczce życia i twórczości słynnej feministki, nie udało się trafić na żaden trop, prowadzący do żyjących potomkiń i potomków rodziny Kuczalskiej. Dzięki różnym splotom przypadków pani Elżbieta Kamińska (prawnuczka Kuczalskiej) dowiedziała się o przygotowywanym filmie „Siłaczki” w reżyserii Marty Dzido (przypominamy – premiera 28.11) i poszła na plan filmu, w którym, oczywiście, będzie też o wybitnej roli, jaką odegrała Paulina Kuczalska-Reinschmit w walce o prawa  wyborcze kobiet w Polsce. I tym sposobem dowiedziała się, że pamięć o Jej prababce jest żywa i upowszechniana przez współczesne feministki.

To spotkanie było dla nas niezwykle poruszające.

Na zdjęciu Paulina Kuczalska-Reinschmit. Na zdjęciu obok – przepraszamy za jakość, ale z wrażenia trzęsły się nam ręce 🙂 – od lewej: Anita Górnicka-Boratyńska, autorka pierwszych książek poświęconych naszym feministycznym prababkom; Joanna Piotrowska z Feminoteki; Elżbieta Kamińska (de domo Reinschmidt), prawnuczka słynnej sufrażystki; z tyłu Agnieszka Grzybek, fundacja „Ster” i Anna Czerwińska, fundacja „Ster”.

O słynnej feministce można przeczytać m.in. TU

MHK- Z nich my wszystkie: Entuzjastki o kwestii kobiecej i narodowej

Tekst: Agnieszka Mrozik

Były pierwszą wyraźnie wyodrębnioną grupą feministyczną w Polsce. Pisarki, redaktorki, tłumaczki, nauczycielki, zaangażowane w działalność konspiracyjną w okresie zaborów. Intrygowały, budziły podziw, ale też niepokój i zawiść otoczenia. Zmieniły diametralnie sposób myślenia o kobiecie-Polce. Stowarzyszenie Entuzjastek, bo o nim mowa, zostało powołane do życia dokładnie sto siedemdziesiąt lat temu (1).

Kim były? Zdaniem Grażyny Borkowskiej, autorki „Cudzoziemek” (1996), Entuzjastki to „luźna grupa nieformalna, połączona więzami przyjaźni i sympatii, ‘nadbudowana’ nad porządkiem społeczno-rodzinnym. ‘Entuzjastki’ nie służą żadnej określonej ideologii, ich aktywność kieruje się w dwie strony, w programach feministycznych zwykle rozdzielone latami doświadczeń – współuczestnictwa w życiu publicznym i szeroko pojętej realizacji” (2). Przyglądając się wcześniejszym studiom na temat Entuzjastek, Borkowska sprzeciwia się utożsamianiu „stowarzyszenia” z grupą literacką (taką interpretację zaproponował Piotr Chmielowski w książce „Autorki polskie wieku XIX” (1885)), jak również z organizacją polityczną o charakterze konspiracyjnym, jak chciała Mieczysława Romankówna w pracy Sprawa Entuzjastek (1957) (3). W opinii współczesnej badaczki, Entuzjastki tworzyły pierwszą w Polsce grupę emancypantek, którym drogi był niewątpliwie los ojczyzny pod zaborami, ale przede wszystkim poprawa sytuacji Polek; walce o tę sprawę podporządkowały cały swój intelekt i liczne talenty, z pisarskim włącznie.

Chmielowski wiąże aktywność pisarską i myślową Entuzjastek z działalnością kilku opiniotwórczych w połowie XIX wieku pism: „Pierwiosnka” (1838-1843) pod redakcją Pauliny Krakowowej, „Pielgrzyma” (1842-1846) redagowanego przez Eleonorę Ziemięcką, a wreszcie „Przeglądu Naukowego” (1842-1848) wydawanego przez Hipolita Skimborowicza i znanego działacza politycznego Edwarda Dembowskiego. To w nich Entuzjastki zamieszczały swoje pierwsze utwory literackie oraz teksty publicystyczne; to na łamach tych pism toczyły się burzliwe dyskusje o kondycji kobiet i mężczyzn, dysputy filozoficzne, jak również lżejsze w tonie polemiki na temat obyczajów, stanu kultury itd.

Kto wchodził w skład stowarzyszenia Entuzjastek? Ton grupie nadawała niewątpliwie Narcyza Żmichowska (1819-1876) – pisarka, publicystka, nauczycielka, zaangażowana w działalność konspiracyjną, osoba niezwykle charyzmatyczna, lubiana w towarzystwie. Pod koniec lat 30. XIX wieku skupiła wokół siebie grono kobiet i mężczyzn, którym leżał na sercu interes zniewolonego narodu (walka o wolność), ale także głęboka reforma społecznych obyczajów (w tym kwestia emancypacji kobiet). W grupie tej znalazły się takie osoby jak: Emilia Gosselin (autorka gramatyki języka polskiego), Anna z Sokołowskich Skimborowiczowa (autorka książek dla dzieci i powiastek dla ludu), Bibianna Moraczewska (publicystka, działaczka konspiracyjna), Zofia Mielęcka-Węgierska (zasłynęła bardziej ze skandali obyczajowych niż działalności literackiej bądź publicznej), Wincenta Zabłocka, Faustyna Morzycka, Kazimiera Ziemięcka (z których żadna nie udzielała się w życiu artystycznym ani politycznym tamtego okresu), a także Paulina Zbyszewska, którą w latach 40. i 50. XIX wieku łączyły ze Żmichowską burzliwe relacje osobiste (niektórzy badacze nie wykluczają, że o charakterze erotycznym (4)). W bliskich stosunkach z Entuzjastkami pozostawali także mężczyźni: Hipolit Skimborowicz (mąż Anny) oraz spiskowiec Edward Dembowski – redaktorzy „Przeglądu Naukowego”.

Jeśli chodzi o sytuację rodzinną i majątkową, a także poziom wykształcenia Entuzjastek, to w grupie znalazły się osoby wywodzące się z mniej lub bardziej zamożnego ziemiaństwa, dosyć starannie wykształcone (Żmichowska kształciła się w Instytucie Guwernantek założonym przez Klementynę z Tańskich Hoffmanową, a następnie uzupełniała swą wiedzę podczas krótkiego pobytu w Paryżu, gdzie przyjechała jako guwernantka dzieci rodziny Zamoyskich), najczęściej panny i rozwódki (głośny skandal towarzyszył sprawie rozwodowej Zofii Węgierskiej, której prawa do szczęścia i samorealizacji broniła Żmichowska), chociaż nie brakowało także mężatek. Ponieważ „stowarzyszenie” postawiło na wolność, swobodę w życiu osobistym i twórczym, nonkonformizm itp., jego poczynania były bacznie i krytycznie obserwowane przez otoczenie, które niejednokrotnie stawiało znak równości między Entuzjastkami a lwicami salonowymi (wyzwolonymi seksualnie) czy sawantkami (pozującymi na intelektualistki) (5). W odróżnieniu jednak od lwic oraz sawantek Entuzjastki promowały wolność i niezależność w każdej sferze życia (nie tylko seksualnego), a także ceniły inteligencję i samodzielne myślenie – nie na salonach, ale w zaciszu własnego gabinetu, a przede wszystkim w dyskusjach publicznych.

Jak na ówczesne warunki, Entuzjastki były niezwykle odważnymi, wręcz wyzwolonymi kobietami. W czasach, gdy triumf święciła „Pamiątka po dobrej matce” (1819) Klementyny z Tańskich Hoffmanowej – poradnik dla młodych kobiet marzących o miłości, małżeństwie i macierzyństwie – Żmichowska i jej przyjaciółki wybierały często życie bez mężczyzny, ale za to w gronie rodziny i znajomych. W okresie, gdy kobiecie nie wypadało pojawić się na ulicy bez opiekuna/ opiekunki, a jej aktywność towarzyska sprowadzała się do rozmów na temat prowadzenia gospodarstwa i wychowywania dzieci, Entuzjastki nie wahały się palić cygara, jeździć konno i dyskutować do upadłego – także z mężczyznami, co wywoływało ogromną niechęć otoczenia (6). Pisała o tym Żmichowska w liście do Wandy Żeleńskiej: „Gdy pierwsze sygaro wypaliłam, był lament w domu, a gdy na koń wsiadłam, były płacze i zgrzytanie zębów, o jakich pojęcia chyba nie masz” (7). Jej swobodny styl życia, a także związki ze środowiskiem konspiracyjnym szybko wzbudziły niepokój jej pracodawców – rodziny Zamoyskich, którzy rozwiązali z nią umowę o pracę i zostawili samą w Paryżu. Niezrażona tym bynajmniej Żmichowska zamieszkała u swojego brata Erazma, całymi dniami przesiadywała w Bibliotece Paryskiej, uzupełniając braki w edukacji, a następnie samotnie udała się w podróż powrotną do kraju. Nie trzeba dodawać, że wywołała tym spory skandal, podobnie jak swoim zaangażowaniem w sprawę rozwodową Zofii Węgierskiej, a także burzliwą relacją z Pauliną Zbyszewską, zakończoną w atmosferze plotek i podejrzeń.

„Emancypacyjny projekt” Entuzjastek był nie tylko programem teoretycznym, który prezentowały w swoich publikacjach, ale przede wszystkim – jak dowodzi ich biografia – stylem życia. Nie pojawiał się tu zatem dysonans, rozdźwięk charakterystyczny dla życia i twórczości innych znaczących dla tego okresu kobiet, przede wszystkim zaś Klementyny z Tańskich Hoffmanowej – zubożałej ziemianki, która późno wyszła za mąż (choć zrobiła przy tym „dobrą partię”), nauczycielki, publicystki, pisarki, krzewiącej w swych utworach surową moralność dla kobiet i swobodę dla mężczyzn, upowszechniającej konwencjonalny sposób bycia itd. W „Słowie przedwstępnym do dzieł dydaktycznych pani Hoffmanowej”  (1876) Żmichowska wytknęła swej dawnej wychowawczyni stosowanie podwójnych standardów (innych dla kobiet, innych mężczyzn), serwilizm względem różnych decydentów (mężczyzn, osób bogatych itd.), wsteczność metod wychowawczych oraz hipokryzję w relacjach z uczennicami Instytutu Guwernantek, ich rodzicami, a także wydawcami jej pism, bywalcami jej salonu literackiego itd.

W tekście tym Żmichowska sformułowała również zadania, które stawiały sobie Entuzjastki, w tym te dotyczące wychowania kolejnych pokoleń Polek i Polaków. Pisarka podkreślała, że w warunkach, w których wśród mężczyzn „co krok spotyka się próżniaka, nieuka, dandysa, na którego utrzymanie rodzina musi pracować, który bardzo szkodzi dobru ogółu, psuje porządek, sam wiele niesprawiedliwości popełnia, a wcale się nie troszczy o stan współbraci swoich i wszelkie tego typu zachcianki niemiłosiernie chłoszcze dowcipem, jeśli go ma choć trochę w najlichszym gatunku, obelgą, jeśli mu nawet najlichszego brakuje dowcipu” (8), trudno wymagać od kobiet, by żyły marzeniami o wartościowych mężczyznach i dla nich pielęgnowały swą urodę, cnotę i intelekt. Gdy na jej oczach upadały jeden po drugim męskie autorytety, Żmichowska radziła kobietom, by stawiały na siebie: kształciły się, oddawały się pracy literackiej, naukowej, publicystycznej, nauczycielskiej, politycznej itd. Zachęcała, by zerwały z wizerunkiem głupiutkiego dziewczątka czy poczciwej niewiasty i eksponowały swą (kobiecą) swobodę i niezależność.

W swej własnej praktyce nauczycielskiej stosowała program kierowany do dwóch typów odbiorczyń: mniej zdolnych, zorientowanych na dobre zamążpójście (rozwój umiejętności praktycznych, gospodarskich), a także utalentowanych, pragnących rozwijać się naukowo (szeroki wachlarz przedmiotów – geografia, arytmetyka, historia, nauki przyrodnicze, nauka języka – wzbogacony o dyskusje polityczne, społeczne, filozoficzne itd.). Słynne były jej „pogadanki pedagogiczne”, w których zawarła syntezę swoich poglądów na kwestię wychowania kobiet (9). W gronie jej uczennic znalazły się młode kobiety, których aspiracje intelektualne były większe niż oferta edukacyjna ówczesnych pensji dla panien.

Zgodnie z przekonaniami Żmichowskiej, kobieta to człowiek i jako człowiekowi należą jej się wszelkie prawa, włącznie z prawem do swobody osobistej. Jednocześnie to, co odróżnia poglądy Żmichowskiej i innych Entuzjastek na „kwestię kobiecą” od tych prezentowanych w tym samym czasie na Zachodzie, to „promowanie” kobiecości Polek: żądanie, by kobiety nie tyle zostały zrównane w prawach z mężczyznami, ile by otrzymały prawa jako takie – przysługujące każdej istocie ludzkiej. Zdaniem Entuzjastek, kobiety nie muszą się wyzbywać swej kobiecości, by funkcjonować w sferze publicznej; powinny raczej swymi „kobiecymi przymiotami” sferę tę uzupełniać, a nawet wzbogacać. Tak pisała o tym Żmichowska: „Mężczyźni francuscy reformatorowie w szlachetnym uniesieniu ogłosili Francuzkom dogmat wolności i równouprawnienia. Wolności naturalnie takiej, jaką pojmowali, jaka im samym najmilszą się zdawała […]: słowem kobiecie pozwolili być mężczyzną. […] Kobiety w Polsce same z siebie czerpać musiały, lecz też zaczerpnęły odpowiedniejszych własnej naturze potrzeb, skarg i nadziei” (10). To, co odróżnia zatem Polki od kobiet zachodnich, to fakt, że własną nauką i pracą wykuwają sobie wolność i to taką, jakiej potrzebują.

W pismach Żmichowskiej dominuje pogląd, że emancypacja kobiet niemożliwa jest bez emancypacji całego narodu. Zarówno ona, jak i pozostałe Entuzjastki – zaangażowane w działalność konspiracyjną – żywiły przekonanie, że „patriotyzm to droga do samodoskonalenia przez przezwyciężanie własnego egoizmu w działaniach na rzecz wspólnego dobra”. W rozumieniu Entuzjastek, „patriotyzm miał być drogą do wzmocnienia swojej osobowości. Był to program dla wszystkich, dla kobiet i dla mężczyzn. Entuzjastki nie rozróżniały między kobiecym i męskim obywatelstwem” (11), podobnie jak nie rozróżniały między obywatelstwem kobiet zamężnych (Matek Polek) a obywatelstwem kobiet niezamężnych (Dziewic-Bohaterek). W projekcie tym znalazło się miejsce dla każdego, kto chciał – nie tylko siłą swych mięśni, ale także potęgą talentu, intelektu itd. – działać dla dobra znękanego narodu. Sama Żmichowska działała nie tylko słowem, ale angażowała się również osobiście w działalność konspiracyjną, za którą w latach 1849-1852 zapłaciła pobytem w lubelskim więzieniu.

Entuzjastki były pierwszą „zorganizowaną” polską grupą feministyczną z wyraźnym poglądem na sytuację kobiet i koncepcją zmiany tej sytuacji w punktach, które wymagały „korekty”. Domagały się większej swobody obyczajowej dla Polek, poszanowania ich wkładu w walkę narodowowyzwoleńczą, równości, a zarazem szacunku dla kobiecej różnicy. Promowały nowoczesną edukację i ideę kobiecej niezależności ekonomicznej. Ich program wyprzedził o kilkanaście lat hasła nowoczesnego ruchu kobiecego. Z kolejną tego typu inicjatywą miałyśmy w Polsce do czynienia na przełomie XIX i XX wieku, kiedy zaczęły powstawać kobiece stowarzyszenia, wydające własne pisma, organizujące debaty itd. Ich działalność i późniejsze zasługi byłyby niemożliwe, gdyby pół wieku wcześniej Entuzjastki nie podjęły się pracy mającej na celu budzenie serc i umysłów Polek. One przygotowały grunt dla kolejnych pokoleń polskich sufrażystek. Hołd ich aktywności złożyła Eliza Orzeszkowa: „Entuzjastki uwyraźniły sobą najwybitniej wszystkie dodatnie i część ujemnych wpływów tradycji, romantyzmu i świeżych jeszcze pojęć emancypacyjnych. Nie związane w stowarzyszenia żadne, zostawały one przecież pod wodzą autorki wielkiego talentu, a większej jeszcze dzielności i charakteru, Narcyzy Żmichowskiej, piszącej pod pseudonimem Gabryelli, grupowały się wkoło niej i od niej natchnienia swe brały. Hasłami ich były: niepodległość myśli i sumienia, niezależność kobiety i prawa jej do nauki i pracy, miłość dla ludzi, gardzenie opinią publiczną, ilekroć stawała ona na przeszkodzie uzewnętrznianiu idei tych w słowie i czynie. Idee te propagowały one piórem, słowem, czynem i stosowaniem do nich własnego życia. Śmiałe aż do zuchwalstwa – jak zwykle bywa z nowatorami, a szczególniej z nowatorkami…” (12).

Wybrana bibliografia

Kurkowska M., Narcyza Żmichowska w środowiskach lat czterdziestych XIX w., [w:] Kobiety i świat polityki. Polska na tle porównawczym w XIX i w początkach XX wieku, red. A. Żarnowska, A. Szwarc, Warszawa 1994.

Phillips U., „Femme fatale” and Mother-Martyr: Femininity and Patriotism in Żmichowska’s „The Heathen”, [w:] Gender and Sexuality in Ethical Context. Ten Essays on Polish Prose, red. K. A. Grimstad, U. Phillips, Bergen 2005.

Śliwowska W., Polskie drogi do emancypacji (o udziale kobiet w ruchu niepodległościowym w okresie międzypowstaniowym 1833-1856), [w:] Losy Polaków. Studia ofiarowane Stefanowi Kieniewiczowi w osiemdziesiątą rocznicę Jego urodzin, Warszawa 1987.

Winklowa B., Narcyza Żmichowska i Wanda Żeleńska, Kraków 2004.

Woźniakiewicz-Dziadosz M., Między buntem a rezygnacją. O powieściach Narcyzy Żmichowskiej, Warszawa 1978.

Entuzjastki w Internecie

Holnicka-Szulc A., Dubrawska J., Żmichowska, entuzjastka wiedzy, http://puellanova.pl/209,0,Zmichowska-entuzjastka-wiedzy.html.

Ukryta historia kobiet, http://www.femina.org.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=119&Itemid=31.

Woźniakiewicz-Dziadosz M., Dzieje przyjaźni entuzjastek w świetle listów Narcyzy Żmichowskiej do Bibianny Moraczewskiej, „Annales Universitatis Mariae Curie-Skłodowska  Lublin – Polonia”, vol. XX/XXI, 2002/2003, http://www.annales.umcs.lublin.pl/FF/2002_2003/31.pdf.

Żmichowska N., Poganka, http://univ.gda.pl/~literat/poganka/index.htm.

Przypisy:

  1. Piotr Chmielowski wiązał powstanie „stowarzyszenia” Entuzjastek z narodzinami pisma „Pierwiosnek” (1838-1843) pod redakcją Pauliny Krakowowej. Por. P. Chmielowski, Autorki polskie wieku XIX. Studium literacko-obyczajowe, Seria I, Warszawa 1885.
  2. Borkowska, Cudzoziemki. Studia o polskiej prozie kobiecej, Warszawa 1996, s. 49.
  3. M. Romankówna, Sprawa Entuzjastek, „Pamiętnik Literacki” 1957, z. 2.
  4. Tadeusz Boy-Żeleński uznał, że powieść Żmichowskiej Poganka (1845-1846) to utwór autobiograficzny, którego oś stanowią dzieje burzliwej miłości autorki (Benjamin) do Pauliny Zbyszewskiej (Aspazja). Por. T. Żeleński (Boy), Romans Gabryelli, [w:] Tegoż, Ludzie żywi, Warszawa 1929.
  5. T. Boy-Żeleński, Pisma, t. 3: Żmichowska, Warszawa 1956, s. 214 i następne.
  6. Podobnie ostentacyjne zachowanie, a przede wszystkim ubiór – tzw. bloomersy (krótka spódniczka plus szerokie pantalony) – charakterystyczne były dla sufrażystek amerykańskich połowy XIX wieku. S. D. Hoffert, When Hens Crow. The Woman’s Rights Movement in Antebellum America, Bloomington-Indianapolis 2002.
  7. za: S. Walczewska, Damy, rycerze i feministki. Kobiecy dyskurs emancypacyjny w Polsce, Kraków 2000, s. 23.
  8. Żmichowska, Słowo przedwstępne do dzieł dydaktycznych pani Hoffmanowej, [w:] A. Górnicka-Boratyńska, Chcemy całego życia. Antologia polskich tekstów feministycznych z lat 1870-1939, Warszawa 1999, s. 46.
  9. Warto zwrócić uwagę, że w tym samym okresie podobną działalność pedagogiczną („konwersacje dla kobiet”) uprawiała amerykańska pisarka, dziennikarka, sufrażystka – Margaret Fuller (1810-1850) – autorka książki Woman in the Nineteenth Century (1845). E. Showalter, Radiant Sovereign Self: Margaret Fuller, [w:] Tejże, Inventing Herself: Claiming a Feminist Intellectual Heritage, New York 2001.
  10. Żmichowska, op. cit., s. 57-58.
  11. Walczewska, op. cit., s. 50.
  12. Borkowska, Publicystyka Orzeszkowej jako szkoła myślenia obywatelskiego, [w:] E. Orzeszkowa, Publicystyka społeczna, t. 1, red. G. Borkowska, I. Wiśniewska, Kraków 2005, s. 48. Grażyna Borkowska zwraca uwagę, że stosunek Orzeszkowej do Entuzjastek był mocno ambiwalentny: z jednej strony ceniła ich odwagę i niezależność myśli, z drugiej zaś nie widziała dużej różnicy między nimi a lwicami salonowymi: obie grupy postrzegała jako skandalizujące i gorszące.

MHK – Równe, ale różne Polski ruch kobiecy przełomu XIX i XX wieku a kontekst europejski i światowy

Poniższy tekst był przygotowany dla Muzeum Historii Kobiet (MHK) fundacji Feminoteka w 2008 roku. Od tego czasu powstało kilka prac poświęconych Paulinie Kuczalskiej-Reinschmit, m.in. „Ster pod redakcją Pauliny Kuczalskiej-Reinschmit, Lwów 1895-1897 (z antologią i bibliografią zawartości)” po redakcją Agaty Zawiszewskiej z obszernym wstępem i biografią słynnej feministki   oraz (pod redakcją tej samej autorki) „Nasze drogi i cele. Prace o działalności kobiecej Pauliny Kuczalskiej-Reinschmit”.

 Tekst: Agnieszka Mrozik

 Dwie kwestie odróżniają polski ruch kobiecy przełomu XIX i XX wieku od europejskiego i światowego ruchu emancypacyjnego: poczucie, że Polki „otrzymały, nie zaś wywalczyły” sobie prawo głosu oraz przekonanie, że polski sufrażyzm nie był ruchem autonomicznym, lecz częścią szerszego, bo narodowowyzwoleńczego ruchu, który miał przynieść wolność wszystkim obywatelom, w tym również kobietom. Mimo iż stwierdzenia te nie są pozbawione słuszności, sprawa jest nieco bardziej skomplikowana, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka.

Liczy się dobro narodu

Faktem jest, że o ile Amerykanki, Brytyjki, Francuzki, Niemki itd. walczyły o prawo kobiet do edukacji, pracy, a także decydowania o sprawach ważnych dla ich społeczności, kierując się dobrem społeczeństwa (wykształcona, niezależna, samodzielna kobieta to nie tylko dobry „materiał” na żonę i matkę, ale także wzór świadomej obywatelki), o tyle Polki, domagając się tych samych praw, miały na uwadze przede wszystkim dobro narodu: to na kobietach spoczywał przecież obowiązek wychowania prawych Polaków – rycerzy, powstańców, patriotów, jak również cnotliwych (przyszłych) Matek Polek. Tak pisała o Paulina Kuczalska-Reinschmit. jedna z przywódczyń „pierwszej fali” ruchu kobiecego w Polsce:

„Równouprawnienie polityczne kobiet stanowi część nieodłączną ogólnych dążeń wolnościowych i tylko w łączności z nimi bywa osiągane” (1).

W argumentacji polskich sufrażystek Polki powinny otrzymać prawo do edukacji, pracy oraz prawo głosu nie dlatego, że są „ludźmi takimi samymi jak mężczyźni”, ale dlatego że „na równi z mężczyznami” ponoszą ofiarę – walki i męczeństwa za narodową sprawę. Zwracała na to uwagę Maria Turzyma, inna polska emancypantka: „Właściwością ruchu kobiecego w Polsce jest wybitnie społeczny jego kierunek. Kobiety innych krajów w dążeniach swoich emancypacyjnych mają głównie na celu wyzwolenie się spod przewagi męskiej, wywalczenie równych z mężczyzną praw. Nasze kobiety dobijają się przede wszystkim o udział w życiu obywatelskim i to bez upominania się o prawa, byleby wolno im było spełniać obywatelskie obowiązki, a więc współdziałać w pracy podejmowanej dla społecznego dobra” (2).

Jak zauważa Sławomira Walczewska, Polki (inaczej niż cudzoziemki) nie domagały się zrównania w prawach z mężczyznami, gdyż były przeświadczone, że ze względu na „historyczne zaszłości” (tradycję szlachecką, w której kobiety miały dość wysoką pozycję, a także czas walk o wolność, w których kobiety brały czynny udział) takie prawa posiadają. W polskim dyskursie emancypacyjnym pojawiał się raczej zwrot „bez różnicy płci”, sugerujący, że Polki walczą o swoje prawa w ramach szerszej walki o prawa całego narodu (3). Pisała o tym Kuczalska-Reinschmit: „Polki czują się obywatelkami kraju, więc pragną mieć taką możliwość spełniania tych obowiązków, jakie daje dopiero pełnia praw” (4).

Różnice argumentów

Zwróćmy uwagę na różnice w doborze argumentów, które pojawiają się w polskim i zachodnim (na przykład: amerykańskim) dyskursie emancypacyjnym. Sylvia D. Hoffert, badaczka języka amerykańskich sufrażystek z połowy XIX wieku, podkreśla obecność w ich wypowiedziach kombinacji argumentów pochodzących z różnych słowników ideologicznych: indywidualizmu charakterystycznego dla amerykańskiego transcendentalizmu, republikańskiej „cnoty”, języka praw naturalnych Johna Locke’a, wpływów szkockiej szkoły „zdrowego rozsądku” itd. Celem tej „mieszanki” było wzbudzenie w Amerykanach przekonania, że kobiety zasługują na równe z mężczyznami prawa jako jednostki, a także „części składowe” większej wspólnoty. „Papieżyce” amerykańskiego ruchu sufrażystek – Elizabeth Cady Stanton oraz Susan B. Anthony – przekonywały, że samoświadomość i samorealizacja kobiet jest ważna z punktu widzenia interesu społecznego: silna jednostka jest gwarantem silnej wspólnoty. Dobrze wykształcona kobieta to zatem idealna partnerka dla mężczyzny, a także lepsza matka dla swoich dzieci; kobieta niezależna finansowo, pracująca, wytwarza dobra, które prowadzą do bogacenia się całego społeczeństwa; z kolei kobieta podejmująca wybory polityczne (wybierająca, a także wybierana) wzbogaca życie publiczne o wartości (przede wszystkim moralne) obecne w nim uprzednio w znikomym stopniu.

Kobiety walczą

W warstwie retorycznej Amerykanki unikały w swych wystąpieniach metafor wiążących kobietę z życiem domowym. Chcąc wprowadzić ją w sferę publiczną, o wiele chętniej posługiwały się metaforami związanymi z inżynierią/ architekturą (kobieta jako konstruktorka nowego społeczeństwa), a nawet wojną: kobiety walczą o swoje prawa, które stają się ich bronią w zmaganiach o lepsze życie/ lepszy świat. Metafora wojenna miała pokazać, że kobiety chcą i są gotowe uczestniczyć w życiu publicznym kraju w najpełniejszym jego wymiarze (5); sufrażystki chętnie zresztą przywoływały (choć nie był to ich główny argument) historyczne przykłady zaangażowania Amerykanek w walkę o niepodległość kraju w latach 1775-1783, a później w czasie wojny z Anglią w 1812 roku. Ich celem było udowodnienie, że miejsce kobiet jest nie tylko w sferze prywatnej, ale także publicznej; potrzebują wyłącznie prawnego usankcjonowania swojej w owej sferze obecności.

W tym miejscu warto zwrócić uwagę na „lekcję”, jaką amerykańskie bojowniczki o prawa kobiet wyniosły z sojuszu z inną uciskaną grupą społeczną, a mianowicie Afro-Amerykanami. Przed wojną secesyjną niezwykle silne były związki sufrażystek z ruchem abolicyjnym, dążącym do wyzwolenia Czarnych w Stanach. Przywódczynie ruchu kobiecego – Stanton, Anthony, Lucretia Mott i kilka innych – uczestniczyły w konwencjach abolicjonistów, a także zapraszały ich na swoje własne spotkania, prowadziły szeroką działalność wydawniczą i pisarską, której celem było zapewnienie kobietom i Czarnym praw obywatelskich, czyli de facto zrównanie ich w prawach z białymi mężczyznami. Popularna była także metafora kobiety-niewolnika (mężczyzny). „Kobieta jest niewolnicą od kołyski aż po grób” – mówiła Ernestine Rose podczas konwencji w Syracuse w 1852 roku, podkreślając, że te dwie grupy społeczne – kobiety i Czarnych – łączy wspólny cel: walka o prawo głosu i decydowania o swoim miejscu w społeczeństwie amerykańskim. Po wojnie secesyjnej okazało się jednak, że emancypacyjne dążenia jednych i drugich nie zmierzają w tym samym kierunku. Trzynasta poprawka do Konstytucji (1866) zniosła niewolnictwo na obszarze całych Stanów Zjednoczonych, zaś czternasta (1868) utorowała drogę do praw wyborczych Czarnej ludności (płci męskiej – dodajmy). Pojawiły się wówczas głosy, m.in. byłego niewolnika Fredericka Douglassa, że „skoro Czarni musieli tak długo czekać na swój czas, kobiety również powinny nauczyć się cierpliwości” i nie naciskać na władze w sprawie prawa głosu. W efekcie ruch kobiecy odseparował się od ruchu na rzecz Czarnych i działał dalej samodzielnie (6).

W 1868 roku powstała organizacja National Woman Suffrage Association, na czele której stanęły Elizabeth Cady Stanton i Susan B. Anthony, domagające się zrównania praw kobiet i mężczyzn w każdej sferze życia społecznego, politycznego i ekonomicznego, zaś w 1869 roku Lucy Stone powołała do życia American Woman Suffrage Association – organizację mniej radykalną, żądającą „jedynie” pełnych praw obywatelskich dla kobiet. W 1890 roku obie organizacje połączyły się i utworzyły jedną wspólną inicjatywę pod nazwą National American Woman Suffrage Association, której pierwszą przewodniczącą została Stanton. „Uprzedzenie” do kwestii rasowej – związane z lękiem, że po raz kolejny „kwestia kobieca” zostanie połączona w świadomości Amerykanów z kwestią emancypacji innej grupy społecznej – stało się w amerykańskim ruchu kobiecym tak silne na przełomie XIX i XX wieku, że właściwie nie dyskutowano o prawie głosu dla kobiet innych niż białe.

Ofiarne Polki

Tymczasem w polskim ruchu kobiecym posługiwano się w trakcie kampanii na rzecz równych praw dla kobiet zupełnie innymi argumentami, sięgano do innego języka, a także preferowano inne metody walki społecznej i politycznej, co było rezultatem odmiennej sytuacji historycznej Polski. Po pierwsze zatem, podnoszono argument głębokiego zaangażowania Polek w działalność narodowowyzwoleńczą (konspiracyjną, edukacyjną, sanitarną, kurierską itd.) zarówno w czasie powstań, jak i w okresach pomiędzy nimi (7). Podkreślano, że kobiety na równi z mężczyznami pracowały dla dobra narodu pod zaborami, ponosząc z tego tytułu wyrzeczenia, cierpiąc trudy, poświęcając się itd. Właśnie o etosie poświęcenia i ofiarności Polek pisała z przekąsem Maria Janion: „Kobiety polskie działają nie po to, żeby się wyzwolić, ale po to, żeby się poświęcić. Poświęcenie sankcjonuje prawo do wolności. Przekroczenie domowej roli kobiety okazuje się nie tyle przekroczeniem, ile moralnym dostosowaniem do okoliczności historycznych” (8).

Danuta Dąbrowska (9), a także Dobrochna Kałwa (10) zauważają niezależnie, że „kwestia kobieca” zyskiwała zainteresowanie i posłuch w polskim społeczeństwie, gdy szermujące tym hasłem emancypantki sięgały do metafor domowych, by przygotować grunt dla kobiet w sferze publicznej (np. o kobiecie aktywnej w życiu publicznym mówiono jak o dobrej, mądrej gospodyni, która uporządkuje państwo tak, jak porządkuje swoje domostwo), a także gdy odwoływały się do etosu Matki Polki częściej niż do etosu Żołnierki (np. Emilii Plater czy Mickiewiczowskiej Grażyny). Głównym celem tej argumentacji było uspokojenie społeczeństwa, że wejście kobiet na wyższe uczelnie, rynek pracy, a także do polityki nie zmieni układu sił w relacjach między płciami: jednym słowem, że kobiety nie stracą nic ze swej „kobiecości”, a wręcz przeciwnie – wprowadzą „kobiecy (moralny) pierwiastek” do tradycyjnie męskiej sfery, jaką jest polityka. Grażyna Borkowska zwraca uwagę, że ton etyczny zdominował ostatnie pisma Elizy Orzeszkowej, która nawoływała Polaków do sposobienia się do odnowy moralnej, a także obwieszczała przyjście „kobiecego Mesjasza” (11). W mniej natchnionym, choć w gruncie rzeczy podobnym tonie przemawiały polityczki doby II Rzeczypospolitej (uprzednio członkinie ruchu kobiecego w okresie zaborów), których bycie u władzy sprowadzało się w dużej mierze do „łagodzenia obyczajów” w sferze publicznej, a także rozwiązywania problemów społecznych tradycyjnie łączonych z „kobiecymi predyspozycjami” wychowawczymi oraz opiekuńczymi: edukacja, zdrowie, resocjalizacja itd.

Jeśli Polki używały języka militarnego, to tylko w sytuacjach, gdy podkreślały wspólnotę dążeń całego narodu do odzyskania wolności. Polski ruch emancypacyjny był bowiem w całości podporządkowany sprawie niepodległości narodu, a wszelkie próby odseparowania tych dwóch kwestii spotykały się z jeśli nie wrogim, to z pewnością pełnym dystansu odbiorem. Burzliwa dyskusja na ten temat rozgorzała między pozytywistycznym publicystą Aleksandrem Świętochowskim a Pauliną Kuczalską-Reinschmit – założycielką Związku Równouprawnienia Kobiet Polskich (1907), a także wydawczynią lwowskiego, a następnie warszawskiego pisma „Ster”. Świętochowski uważał, że „kobieta musi za główny cel swych dążeń uznać ową wszystkich wyzwalającą wolność. Wtedy będzie mogła słusznie powiedzieć o sobie: jestem człowiekiem, nic ludzkiego nie jest mi obcym. Wtedy również powiedzianym o niej będzie: oto jest człowiek i nic ludzkiego nie powinno być jej odjętym” (12). Tymczasem w opinii Kuczalskiej, nawet jeśli kobiety powinny się angażować w ruch narodowowyzwoleńczy, a także aktywnie działać na rzecz emancypacji innych grup społecznych („robotnika, włościanina i Żyda”), przede wszystkim muszą zadbać o swoje interesy: „Historia naszego ruchu […] uczy nas, że kobiety ‘przez czynny udział w walce o wyzwolenie wszystkich’ jeszcze przez to praw obywatelskich dla siebie nie zdobywają” (13). Sięgając jako jedna z niewielu polskich sufrażystek do języka wojskowego (Aneta Górnicka-Boratyńska zwraca uwagę, że Kuczalska była nazywana „wodzem”, „głównodowodzącą” „armii sióstr” (14)), Kuczalska wskazywała na potrzebę stworzenia autonomicznego ruchu kobiecego, którego interesy nie będą się mieszać z interesami innych grup społecznych: „Zwolennicy postępu uświadomić sobie muszą, że […] kobiety nie tylko jeden korpus, ale liczniejszą część armii stanowią i nie mogą, lecz muszą mieć […] własną broń i komendę, a także nie stosować się do ruchów mniejszości armii, lecz wspólnie z nią układać i wykonywać te ruchy, gdyż dopiero wówczas układ odpowie siłom i potrzebom ogólnym” (15).

Oddzielić kwestię kobiecą

Kuczalska, jej najbliższa współpracownica Józefa Bojanowska, a także Kazimiera Bujwidowa były jednymi z nielicznych polskich sufrażystek, które podkreślały, że konieczne jest oddzielenie „kwestii kobiecej” od wszelkich innych kwestii społecznych i narodowych. Założony przez nie Związek Równouprawnienia Kobiet Polskich był wyjątkowo radykalną organizacją feministyczną, która starała się upominać przede wszystkim o interesy kobiet. W dwudziestoleciu międzywojennym równie radykalną organizacją był Centralny Komitet Politycznego Równouprawnienia Kobiet (1917), przekształcony w 1919 roku w Klub Polityczny Kobiet Postępowych. Jego główne cele dotyczyły, jak pisze Dobrochna Kałwa, „całkowitego równouprawnienia w uregulowaniach prawnych; faktycznego równouprawnienia, zagwarantowanego w realizacji przepisów prawnych obowiązujących w Polsce; aktywizacji kobiet na wszystkich obszarach życia publicznego (zawodowego, politycznego, kulturalnego, społecznego); ochrony praw matki i dziecka; współdziałania ruchu kobiecego na rzecz obrony interesów kobiet” (16).

Inne organizacje kobiece występowały natomiast chętniej jako „przybudówki” różnych frakcji społeczno-politycznych: narodowych, socjalistycznych bądź katolickich, i realizowały postulaty równouprawnienia kobiet wyłącznie w ramach szerszej polityki macierzystych sił. Wymienić tu należy takie organizacje jak: Narodowa Organizacja Kobiet przy Stronnictwie Narodowym; Klub Polityczny Kobiet Postępowych (współtworzony przez Zofię Daszyńską-Golińską); Związek Pracy Obywatelskiej Kobiet (utworzony przez Zofię Moraczewską w 1928 roku); Wydział Kobiecy PPS. Wszelkie próby traktowania przez nie „kwestii kobiecej” jako priorytetowej uznawane były natychmiast za „zamach” na jedność narodową (endecja), klasową (socjaliści i socjaldemokraci), a także jako zagrożenie dla „naturalnego” porządku społecznego (katolicy).

Sławomira Walczewska zauważa, że to, co różni kobiecy dyskurs emancypacyjny w Polsce od zachodniego, to zaplecze ideologiczne, korzenie, tradycja – republikańska w Polsce i liberalna na Zachodzie. Liberalizm zachodni wiązał różnicę płci ze sferą prywatną; w sferze publicznej zaś „obowiązywała w nim zasada wyrównywania szans dla każdej indywidualnej osoby. W Polsce domaganie się przez kobiety praw politycznych wiązało się raczej z republikańskim rozumieniem polityki jako uczestnictwa w życiu zbiorowym, niż z rozumieniem liberalnym. Do sfery polityki polskie emancypantki wkraczały z całym bogactwem swej ‘sfery prywatnej’, także ze swym byciem kobietą”. Podkreślmy więc raz jeszcze, że o ile na Zachodzie kobiety walczyły o równouprawnienie (z mężczyznami), o tyle w Polsce chodziło raczej o uprawnienie kobiet, a więc o „prawa polityczne bez różnicy płci” (17).

Prawa sobie wywalczyły

Na zakończenie zwróćmy jeszcze uwagę na sam moment wywalczenia przez Polki prawa do pracy, edukacji, a także prawa głosu. Powszechne jest przekonanie, że Polki wspomniane już prawa „otrzymały” w nagrodę za wierne wspieranie mężczyzn w ich walce o wolność narodu. Tymczasem Sławomira Walczewska podkreśla z całą mocą, że Polki równe prawa sobie wywalczyły – może w mniej dramatycznych okolicznościach niż na przykład Brytyjki czy Amerykanki, ale jednak. Na dowód przytacza anegdotę, zgodnie z którą delegacja reprezentująca interesy kobiet ze wszystkich trzech zaborów stała kilka godzin na mrozie przed willą na Mokotowie, w której urzędował Piłsudski, by wręczyć mu petycję w sprawie praw wyborczych dla kobiet: „Piłsudski ustosunkował się pozytywnie do postulatów działaczek kobiecych i dekretem z 28 listopada 1918 roku ustanowił – a Konstytucja Marcowa z 1921 roku to potwierdziła – że prawo wyborcze mają wszyscy obywatele bez względu na płeć” (18). To w miarę płynne uzyskanie przez Polki prawa do decydowania o losach kraju ugruntowało dobre samopoczucie samych kobiet, a także umocniło ogólne przekonanie, że w Polsce nie ma dyskryminacji ze względu na płeć. Mało tego, doprowadziło do wzmocnienia różnic między Polkami – subtelnymi, „kobiecymi”, delikatnymi – a ich zachodnimi siostrami – agresywnymi, „męskimi”, nieprzebierającymi w środkach, a także różnic w relacjach damsko-męskich w Polsce (oparte na szacunku) i na Zachodzie (rywalizacja). Na dowód przytaczano mrożące krew w żyłach historie o manifestujących Brytyjkach (19) oraz Amerykankach (20) rozpędzanych przez policję, zamykanych w więzieniach oraz szpitalach psychiatrycznych, karmionych przymusowo itd., których niezłomna (w opinii jednych) bądź agresywna (w opinii innych) postawa przyczyniła się do uzyskania przez nie prawa głosu.

Fakt, że historia polskiego ruchu kobiecego nie była gwałtowna, dynamiczna, czy  niebezpieczna, fakt, że polski feminizm był w niewielkim tylko stopniu autonomiczny (jako związany z szerszą koncepcją walki narodowowyzwoleńczej), sprawia, że Polki niezwykle łatwo zapomniały o jego zdobyczach, a także o tych kobietach, które z narażeniem dobrego imienia, spokoju życia rodzinnego, kariery, szacunku społecznego itd. angażowały się w działalność emancypacyjną. Czas najwyższy przypomnieć ich zasługi i oddać im hołd, podkreślając, że prowadzona przez nie kampania odbywała się w warunkach specyficznej sytuacji społecznej, politycznej, ekonomicznej i kulturowej Polski – była więc częścią walki o wolność narodu polskiego, ale także ważnym ogniwem w łańcuchu działań prowadzonych przez kobiety na całym świecie. Polski feminizm łączy z zachodnim marzenie o równości; różni – kontekst. Dobrze jest pamiętać o swoich korzeniach.

Przypisy:

  1. za: S. Walczewska, Damy, rycerze i feministki. Kobiecy dyskurs emancypacyjny w Polsce, Kraków 2000, s. 62.
  2. za: A. Górnicka-Boratyńska, Chcemy całego życia. Antologia polskich tekstów feministycznych z lat 1870-1939, Warszawa 1999, s. 16-17.
  3. Walczewska, op. cit., s. 61-62.
  4. za: S. Walczewska, op. cit., s. 61.
  5. S. D. Hoffert, When Hens Crow. The Woman’s Rights Movement in Antebellum America, Bloomington-Indianapolis 2002.
  6. A. Graff, Więcej niż kontekst – kwestia rasowa a feminizm w Stanach Zjednoczonych, [w:] Gender: konteksty, red. M. Radkiewicz, Kraków 2004, s. 53-69.
  7. Przykładem silnych związków „kwestii kobiecej” z narodowowyzwoleńczą jest życiorys Izy Moszczeńskiej. W 1913 r. współtworzyła ona Ligę Kobiet Pogotowia Wojennego – organizację działającą na rzecz Legionów Piłsudskiego (przekształconą w 1928 r. w Związek Pracy Obywatelskiej Kobiet), a założony przez nią Związek Patriotów wszedł do galicyjskiej Komisji Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych. Por. A. Górnicka-Boratyńska, Stańmy się sobą. Cztery projekty emancypacji (1863-1939), Izabelin 2001, s. 25-26.
  8. Janion, Kobiety i duch inności, Warszawa 1996, s. 97.
  9. D. Dąbrowska, Udomowiony świat. O kobiecym doświadczaniu historii, Szczecin 2004.
  10. D. Kałwa, Kobieta aktywna w Polsce międzywojennej, Kraków 2001.
  11. Borkowska, Publicystyka Orzeszkowej jako szkoła myślenia obywatelskiego, [w:] E. Orzeszkowa, Publicystyka społeczna, t. 1, red. G. Borkowska, I. Wiśniewska, Kraków 2005, s. 49.
  12. za: S. Walczewska, op. cit., s. 177.
  13. Ibidem, s. 178.
  14. Górnicka-Boratyńska, op. cit., s. 97.
  15. za: S. Walczewska, op. cit., s. 179.
  16. Kałwa, op. cit., s. 144.
  17. Walczewska, op. cit., s. 111-112.
  18. Walczewska, op. cit., s. 64.
  19. W 1903 r. brytyjska sufrażystka Emmeline Pankhurst, wraz z córkami Sylvią oraz Christabel, założyła organizację Women’s Social and Political Union, której członkinie podejmowały liczne radykalne działania, m.in. przerywały zebrania polityczne, ścigały na ulicach parlamentarzystów, wdzierały się do Izby Gmin, wybijały szyby, przecinały druty telefoniczne itd. 18 listopada 1910 r., w tzw. czarny piątek, zorganizowały demonstrację, brutalnie rozpędzoną przez policję: kilka kobiet zmarło z powodu odniesionych ran, kilkanaście zostało rannych, wiele trafiło do aresztu. W więzieniu prowadziły strajki głodowe (karmiono je wówczas siłą), były bite i upokarzane. 4 czerwca 1913 r. sufrażystka Emily Davison rzuciła się pod konia na wyścigach Epson Downs; zmarła w szpitalu z powodu odniesionych ran. Jej pogrzeb w Londynie zgromadził tysiące sufrażystek. W okresie I wojny światowej Pankhurst zawiesiła swą działalność emancypacyjną i włączyła się w prace na rzecz Korony. W 1918 r. Brytyjki, które skończyły 30 lat, otrzymały prawo głosu. W 1928 r. ograniczenie wiekowe zniesiono. Por. M. Bogucka, Gorsza płeć. Kobieta w dziejach Europy od antyku po wiek XXI, Warszawa 2005, s. 266-267.
  20. Początek XX wieku przyniósł zmiany w metodach walki amerykańskich sufrażystek. Alice Paul, nauczona doświadczeniem Brytyjek, postawiła na radykalne działania. Członkinie założonej przez nią Women’s Party pikietowały Biały Dom, organizowały demonstracje, prowadziły strajki głodowe itd. W czasie I wojny światowej zawiesiły jednak, podobnie jak Brytyjki, swoją działalność. Blisko stuletnie wysiłki kilku pokoleń amerykańskich emancypantek zakończyły się sukcesem, gdy w 1919 roku Kongres uchwalił, a w 1920 roku ratyfikował XIX poprawkę do Konstytucji, przyznającą kobietom prawa wyborcze. 26 sierpnia 1920 roku tysiące kobiet wyszły na ulice, by świętować swój sukces. XIX poprawka, nazwana imieniem Susan B. Anthony, zakończyła ten najtrudniejszy okres w historii ruchu kobiet w Stanach Zjednoczonych. E. Fitzpatrick, E. Flexner, Century of Struggle. The Woman’s Rights Movement in the United States, Cambridge, MA 1996.

Wybrana bibliografia

Bidwell G., „Emelina Pankhurst. Bunt długich spódnic”, Katowice 1972.

Ciechomska M., „Od matriarchatu do feminizmu”, Poznań 1996.

„Historia kobiet”, Pismo Ośrodka Informacji Środowisk Kobiecych OŚKa, nr 2 (11), 2000.

Schneir M. (red.), “Feminism: The Essential Historical Writings”, New York 1994.

Ślęczka K., „Feminizm: ideologie i koncepcje społeczne współczesnego feminizmu”, Katowice 1999.

Filmy

“Iron Jawed Angels”, reż. K. von Garnier, USA, 2004; http://www.hbo.com/films/ironjawedangels/

“La Française doit voter!”, reż. F. Cazeneuve, Francja, 2007; http://www.cndp.fr/tice/teledoc/mire/teledoc_francaisedoitvoter.pdf

“Not for Ourselves Alone. The History of Elizabeth Cady Stanton and Susan B. Anthony”, reż. K. Burns, USA, 1999; http://www.pbs.org/stantonanthony/

MHK – Aleksandra Piłsudska

Tekst: Sylwia Chutnik

Zanim Aleksandra Szczerbińska została panią Piłsudską, kłóciła się z przyszłym mężem o równouprawnienie kobiet. Ona, „zacięta feministka”, jak lubiła o sobie mówić, broniła kwestii aktywnego udziału kobiet w wojsku. On twierdził jednak, że kobiety nie będą racjonalnie wykorzystywały swoich (przyszłych wtedy jeszcze) praw, ponieważ „mentalność kobiety z natury jest konserwatywna i łatwo jest na nią wpływać”[1]. Ostatecznie to właśnie Marszałek, powoławszy Jędrzeja Moraczewskiego na stanowisko premiera, przyczynił się do nadania kobietom praw wyborczych i umożliwił im zasiadanie w parlamencie[2]. Wiele w tym zasługi jego żony.

Poznali się w czasie konspiracyjnej działalności Polskiej Partii Socjalistycznej. Aleksandra, po wyjeździe z rodzinnych Suwałk, zaczęła studia w Wyższej Szkole Handlowej prowadzonej przez Jadwigę Siemiradzki w Warszawie. W stolicy zainteresowała się radykalnymi odłamami ruchu niepodległościowego. Jej dom zawsze był przesiąknięty ideami patriotycznymi, przy jednoczesnej niechęci do Rosjan. Nastoletnia Aleksandra szukała dla siebie organizacji, w której mogłaby działać politycznie. Wspólnie z koleżanką ze studenckiego mieszkania, Janiną Szokalską, zaangażowała się (początkowo czysto teoretycznie) w projekty PPS. Zaczęły od propagandy w dzielnicach robotniczych, szczególnie wśród kobiet. Później nastąpił udział w akcji protestacyjnej na placu Grzybowskim 13 listopada 1904 roku, która przerodziła się w manifestację zbrojną. Było to pierwsze tak radykalne wystąpienie przeciwko zaborcy w Polsce po powstaniu styczniowym[3]. Aleksandra miała za zadanie przechować broń w pobliskim kościele. Dwa lata później poznała owianego legendą przywódcę partii, dla której działała. Jej pozycja w organizacji była coraz bardziej znacząca. Na konferencji Organizacji Bojowej w Krakowie wybrano ją na sekretarza obrad.

Przemyt broni i napad na pociąg

Trudniła się również przemytem broni i dostarczaniem jej partii z różnych miejsc Polski. Wiązało się to z ogromnym ryzykiem przenoszenia dosłownie na swoim ciele olbrzymiej ilości dynamitu, browningów i amunicji. Kobiety – ze swoimi gorsetami, halkami i długimi sukniami – nadawały się do tego transportu idealnie. Aleksandra zajmowała się też wynajdywaniem sklepów z bronią, w których można było przechowywać sprowadzaną nielegalnie amunicję. W styczniu 1907 roku została aresztowana w czasie przeszukiwania mieszkania współpracującego z nią łącznika. Trafiła na ulicę Daniłłowiczowską, do więzienia, a później na Pawiak, gdzie z braku dostatecznych dowodów na jej działalność wywrotową zwolniono ją po miesiącu. Po wyjściu z więzienia wyjechała do znajomych w Radzyminie, bojąc się, że będzie śledzona, co doprowadzić mogło do nakrycia innych konspiratorów. Tydzień później, w ufarbowanych na blond włosach, pojechała do Kijowa z kufrem pełnym rewolwerów i amunicji dla tamtejszego oddziału Bojówki. Tam też jej znajomość z Józefem Piłsudskim przekształciła się w przyjaźń. Początkowo oschły i z natury zamknięty w sobie, zaczął z nią rozmawiać godzinami nie tylko o sprawach niepodległościowych. Rok później wzięli razem udział w głośnym napadzie na pociąg w miejscowości Bezdany.

Akcja została zaplanowana jako brawurowy napad na pociąg, gdzie w wagonie pocztowym miała być przewożona znaczna suma pieniędzy tak potrzebnych przecież zbrojącym się członkom Związku Walki Czynnej we Lwowie. W napadzie brało udział szesnastu mężczyzn i cztery kobiety. Oprócz Aleksandry były to: Cezaryna Kozakiewiczówna (jedna z trzech osób aresztowanych po napadzie), p. Hellman i p. Prystor.

26 września 1908 roku akcja przebiegła sprawnie i Aleksandra wraz z Piłsudskim pojechali z częścią łupu do Wilna. Po dwóch miesiącach wróciła po resztę zakopanej waluty. Wspólnie z Anutą Mielnikową, członkinią partii, ryzykując życie, odkopały łup i przewiozły go do Kijowa. Stamtąd, z ponownie podzielonym skarbem, Aleksandra pojechała sama do Krakowa.

Kilka miesięcy później Józef wyznał jej miłość. Jednak na sfinalizowanie związku należało poczekać, ponieważ pierwsza żona Piłsudskiego, Maria, nie chciała dać mu rozwodu. Dopiero po jej śmierci, w 1921 roku, wzięli ślub.

W 1911 roku Aleksandra zaangażowała się w organizowanie pomocy więźniom politycznym. W odróżnieniu od pracy Stefanii Sempołowskiej, która opiekowała się więźniami w Warszawie, nowo powołane stowarzyszenie zajęło się indywidualnymi osobami zesłanymi na Sybir. Prowadzono z nimi korespondencję, przesyłano odzież i prasę, a nawet przemycano w paczkach cieniutkie pilniki do krat. Tym samym udało się stowarzyszeniu ułatwić kilka ucieczek z zesłania.

Pierwszy na świecie oddział kobiecej pomocniczej służby w wojsku

Rok później w Związku Strzeleckim stworzono sekcję kobiet składającą się głównie z osób zasłużonych w pracy wywiadowczo-kurierskiej. Aleksandra stanęła na czele jednej z tych sekcji, do których zadań należało między innymi przeszkolenie wojskowe. Polegało ono na poznaniu zasad taktyki wojskowej, sygnalizacji, terenoznawstwa, obchodzenia się z bronią, obrony miast, geografii militarnej itp. Przedmiotem specjalnych studiów była struktura i metody działania armii rosyjskiej.

Był to prawdopodobnie pierwszy oddział kobiecej pomocniczej służby w wojsku na świecie. Na początku 1912 roku oddział liczył we Lwowie 60 kobiet. Dodatkowo zorganizowane zostały oddziały strzelnicze[4].

Praca w związku polegała głównie na rozeznaniu wywiadowczym i próbie stworzenia i wypracowania kontaktów w całej Polsce. Wyjeżdżając na teren Królestwa, strzelczynie zajmowały się także zbieraniem informacji na temat stanu dróg bitych i kolei żelaznych oraz urządzeń wojskowych w określonych rejonach. Zakonspirowane i zaszyfrowane archiwum tych informacji mieściło się we Lwowie i Krakowie. Aleksandra zajmowała się również szyfrowaniem danych.

Do momentu wybuchu wojny w 1914 roku kurs wojskowy trwał w Strzelcu Kobiecym dwa lata. Wykłady odbywały się trzy razy w tygodniu po dwie godziny. Praktyczne ćwiczenia z posługiwania się bronią trwały przez całą wiosnę i na jesieni w dni świąteczne. Kurierki I Brygady pracowały bez wytchnienia, kursując między sztabem w Krakowie a Moskwą, Warszawą, Kijowem, Odessą i innymi miastami. Cechowała je zaciętość i dążenie do celu bez względu na życie osobiste, zagrożenie czy koszty związane z przemieszczaniem się i pracą.

Józef Piłsudski do końca życia był przeciwnikiem pracy kobiet na froncie. Doceniał jednak konspiracyjną pracę wielu kobiet, podkreślając, że „chłopcy idą ramię przy ramieniu w otwarty bój, są między swymi, a wy idziecie samotnie, wśród obcych wam ludzi i narażacie się na cięższą niż żołnierska śmierć”[5].

Dowódczyni brygady kurierek

Aleksandra przejęła dowództwo nad brygadą kurierek w Legionach Piłsudskiego. Koordynowała dystrybucję bibuły propagandowej i pomagała przy rekrutacji nowych osób. Kwestią czasu było namierzenie jej przez niemieckich policjantów. W listopadzie 1915 roku została aresztowana w swoim domu pod zarzutem agitowania za werbunkiem do „organizacji nielegalnej, znanej pod nazwą POW” [6]. Ponownie trafiła na Pawiak; po wydaniu wyroku skazującego została internowana w Szczypiornie i Lauban. Dokładnie w rok później Niemcy proklamowali niepodległość Polski. Po zwolnieniu Aleksandra wróciła do Warszawy, gdzie objęła posadę urzędniczki. Zajęła się również pracą w Lidze Kobiet. Organizacja ta powstała w tym czasie, co Związek Strzelecki. Po kilku miesiącach działalności liczyła ponad 20 tysięcy członkiń w całym kraju. Składała się z dwóch części: pierwsza, Liga A, stała na stanowisku niepodległościowym. Natomiast Liga B popierała Narodową Komisję Niepodległościową i miała za zadanie dbać o dobrobyt Legionów Piłsudskiego.

W lipcu 1917 roku Józef został wywieziony na zesłanie do Niemiec razem z generałem Kazimierzem Sosnkowskim. W lutym 1918 roku przyszła na świat ich pierwsza córka, Wanda, a w 1920 roku – Jadwiga. Obie pomagały później matce w pracy społecznej. Jadwiga służyła w okresie II wojny światowej jako podporucznik lotnictwa, kierując między innymi bombowcami.

9 listopada 1918 roku Józef Piłsudski wrócił do Warszawy z Magdeburga i został dyktatorem.

W tym czasie Aleksandra pomagała partnerowi w spełnianiu obowiązków nałożonych na niego przez Radę Państwa. Kierowała również jego uwagę na rolę kobiet w wojsku. W związku z brakiem funduszy na szkolenia oraz ogólnym przekonaniem Piłsudskiego o niemożności powołania kobiet do służby wojskowej, byłe członkinie Ochotniczej Legii Kobiet same zaczęły organizować obozy szkoleniowe. Dopiero po wojnie trzy kobiety ukończyły „profesjonalną” podchorążówkę i uzyskały stopień oficerski podporucznika. Były to Montbowerowa, Maria Wittekówna i Podborska.

Po 1921 roku, już jako oficjalna żona Piłsudskiego, Aleksandra odsunęła się nieco od polityki, aby nie mieszać życia rodzinnego z publicznym. Zaangażowała się w tym okresie w pracę społeczną na rzecz bezdomnych dzieci (Towarzystwo Opieki „Nasz Dom”), ludzi zagrożonych nędzą i patologią (Stowarzyszenie „Osiedle”) oraz głodem (Stowarzyszenie „Opieka”). Była inicjatorką nadania odznaczeń dla działaczy PPS, zwanych Krzyżem Niepodległości.

W 1926 roku powstała Unia Obrończyń Ojczyzny, która miała za zadanie utrzymać łączność między dawnymi kombatantkami pierwszej wojny światowej. W skład unii wchodziły Drużyny Strzeleckie, Koło Polek i inne organizacje. Przez wiele lat Aleksandra Piłsudska przewodniczyła tej unii, dbała o jej aktywne działanie w zakresie pomocy społecznej i zrzeszania kobiet na całym świecie.

12 maja 1935 roku Józef zmarł na raka wątroby. Wdowa wraz z córkami zajęły się jego spuścizną i do końca życia dbały o archiwizowanie jego przemówień, dokumentów itd., a także kultywowały pamięć o jego politycznej i niepodległościowej działalności.

Wybuch II wojny światowej zastał rodzinę Piłsudskich w Belwederze. Próbowały pomagać ofiarom bombardowań, ale sytuacja robiła się coraz bardziej beznadziejna. Po agresji Niemiec i najeździe sowieckim na Polskę 17 września 1939 roku Aleksandra wraz z córkami Wandą i Jadwigą odleciała rejsowym samolotem Aerofłotu z Litwy (gdzie schroniła się przed sowiecką okupacją Wilna) do Szwecji i dalej samolotem specjalnym do Londynu. Tam udzielała wywiadów, informując o politycznej sytuacji Polski i wszędzie była przyjmowana z honorami jako wdowa po Marszałku.

Aleksandra Piłsudska zmarła w 1963 roku. Została pochowana w North Sheen Cementary. 28 października 1992 roku jej prochy zostały złożone w grobie na warszawskich Powązkach.

Przypisy

[1] A. Piłsudska, Wspomnienia, Warszawa 1989, s. 87.

[2] Kobiety polskie uzyskały pełne prawa wyborcze 28 listopada 1918 roku na skutek dekretu Tymczasowego Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego. Uznano, że osoby, które wykazały tyle zmysłu państwowego, patriotycznego oraz ofiarności w czasie I wojny światowej i w innych walkach z udziałem Polaków, mają prawo zasiadać w parlamencie i współtworzyć II Rzeczpospolitą. Pierwsze wybory odbyły się 20 stycznia 1919 roku.

[3] Oficjalnie powstanie styczniowe zakończyło się pod koniec listopada 1864 roku, ale na Podlasiu oddział powstańczy utrzymał się do wiosny 1865 roku. Stało się tak, ponieważ część walk przeniosła się do partyzantki. Po upadku powstania władze zaborcze wprowadziły szereg represji dla Polaków i innych narodowości biorących udział w walkach. Dosięgły one także kobiet, które w tym czasie prowadziły działalność niepodległościową.

[4] Warto zaznaczyć, że nie było praktycznie górnej granicy wieku ochotniczek. I tak Maria „Turzyma” Wiśniewska miała ponad 60 lat i słynęła z zamiłowania do studiowania taktyki. W czasie wojny doskonale sprawdziła się jako „skrzynka informacyjna” sztabu I Brygady Legionów. Ze starszych pań należy wymienić Marię Dulębiankę, p. Odrzywolską i p. Szrenclową.

[5] A. Piłsudska, op. cit., s. 139.

[6] POW – Polska Organizacja Wojskowa. Tajna organizacja wojskowa powstała w sierpniu 1914 roku w Warszawie z inicjatywy Józefa Piłsudskiego w wyniku połączenia działających w Królestwie Polskim konspiracyjnych grup Polskich Drużyn Strzeleckich i Związku Walki Czynnej w celu walki z rosyjskim zaborcą.

Bibliografia

Pajewski J., Pierwsza wojna światowa 1914-18, Warszawa 2005.

Piłsudska A., Wspomnienia, Warszawa 1989.

Wierna służba. Wspomnienia uczestniczek walk o niepodległość 1910-1915, Warszawa 1927.

Więcej o służbie wojskowej kobiet znajdziesz na stronach:

Fundacja Archiwum i Muzeum Pomorskie Armii Krajowej oraz Wojskowej Służby Polek
w Toruniu http://pluton.um.torun.pl/~archAK/index.html

Aleksandra Piłsudska – urodzona 12 grudnia 1882 roku w Suwałkach, zmarła 31 marca 1963 roku w Londynie. Działaczka polityczna Polskiej Partii Socjalistycznej i zbrojnych organizacji kobiecych w czasie zaborów, I wojny światowej i okresu II Rzeczpospolitej. Druga żona Marszałka Józefa Piłsudskiego, matka Wandy i Jadwigi. Dwukrotnie aresztowana i skazana na zsyłkę. Została pochowana w North Sheen Cementary. 28 października 1992 roku jej prochy zostały złożone w grobie na warszawskich Powązkach.