TELEFON DLA KOBIET DOŚWIADCZAJĄCYCH PRZEMOCY

Телефон для жінок, які зазнають насильства

CZYNNY PONIEDZIAŁEK-PIĄTEK
OD 11.00 DO 19.00

Активний з понеділка по п’ятницю з 14:00 до 19:00

Szukaj
Close this search box.

Akademia Feministyczna 29.03: O działaniu instytucji państwowych w sprawach uchodźczyń i uchodźców

940929_10156809926650226_8561889801114200555_n

 

Zapraszamy na trzecie spotkanie z cyklu Akademii Feministycznej poświęconego tematowi uchodźczyń!

29. marca o godzinie 18.00

w siedzibie Fundacji

ul. Mokotowska 29a

(wejście od ul. Marszałkowskiej)

Tym razem będziemy rozmawiać o roli instytucji państwowych w integracji i zapewnieniu wsparcia uchodźczyniom i uchodźcom w Polsce. O tym jak działają i jak mogą działać. Czy są programy skierowane do uchodźczyń/ców? Gdzie mogą się zgłosić po pomoc? Jakiego rodzaju wsparcie otrzymują?

Problematykę przybliży Dominik Wach – politolog specjalizujący się w tematyce migracyjnej i bliskowschodniej, od 8 lat zajmujący się zawodowo integracją uchodźców. Były obserwator praw człowieka na Zachodnim Brzegu Jordanu.

SERDECZNIE ZAPRASZAMY!

Dwie argentyńskie turystki zamordowane w Ekwadorze. Internet kipi od seksistowskich komentarzy

Autorka: Ola Gocławska

María José Coni miała dwadzieścia dwa lata, Marina Menegazzo ― 21. Marzyły o tym, żeby wyjechać z rodzinnej Mendozy i przemierzyć z plecakami Amerykę Łacińską.

„Zagonione: pomóż nam w poszukiwaniach. Ostatni raz widziane 22 lutego” 1 zdjęcie: BBC Mundo.

22 lutego ogłoszono zaginięcie dziewcząt. Tego samego dnia przyjaciele Mariny Menegazzo, i Maríi José Coni, rozpoczęły kampanię w mediach społecznościowych, prosząc o pomoc w poszukiwaniach. Sześć dni później, prezydent Ekwadoru Rafael Correa wsparł na twitterze apel Belén Menegazzo, siostry Mariny:

(Tweet Belén Menegazzo): Moja siostra i jej przyjaciółka zaginęły w ostatni poniedziałek, 22, w Montañicie w Ekwadorze. Proszę udostępniajcie!

(Tweet prezydenta): Bądź silna Belén! Nasza policja zajmuje się sprawą. Wyrazy wsparcia dla twoich rodziców i rodziców Marii José. Cały Ekwador jest z Wami. Źródło

24 godziny później, minister spraw wewnętrznych Ekwadoru, José Serrano, potwierdził na twitterze informację, że ciała kobiet odnaleziono ze znamionami obrażeń głowy. 29 lutego, Serrano poprowadził konferencję prasową, w której ujawnił szczegóły zbrodni oraz aresztowania dwóch podejrzanych: Alberto Segundo Mina Ponce przyznał sie do zabójstwa Maríi José Coni, zaś Aurelio Eduardo Rodríguez do zamordowania Mariny Menegazzo. Zgodnie z zeznaniami podejrzanych, próbowali oni wykorzystać seksualnie Marinę i Marię, a gdy te zaczęły protestować, zostały śmiertelnie ranione przez napastników.

W wyniku protestu rodzin i mediów argentyńskich wobec niejasności w dochodzeniu, prezydent Ekwadoru zezwolił na wysłanie na miejsce zdarzenia śledczych argentyńskich.  Zarówno w Argentynie, jak i w całej Ameryce Łacińskiej, śmierć dziewcząt stała się kroplą, która przepełniła czarę goryczy i uruchomiła ożywioną debatę.

 

#Yoviajosola

Niedługo po ujawnieniu okoliczności zabójstwa, argentyński portal Infobae nakręcił serię wywiadów, w których zniechęcano do podróży po Ekwadorze, szczególnie kobiety. W odpowiedzi na to w mediach społecznościowych powstała seria komentarzy pod hashtagiem #Montañitanotienelaculpa („Montañita nie jest winna”), takich jak tweet Stefanii Garcíi, w którym użytkowniczka pisze: „Kto idzie do domu z nieznajomymi, szczególnie, jeśli wyglądają tak, jak tamci? #Montañita #Montañitaniejestwinna”:

Na fali tego typu komentarzy, środowiska aktywistek i aktywistów równościowych, rozpoczęły kampanię przeciwko obwinianiu kobiet-podróżniczek za przemoc, której doświadczają, szczególnie w krajach Ameryki Łacińskiej. Znakiem ich protestu jest hashtag #Yoviajosola („podróżuję sama”).

„22 lutego w ekwadorskiej miejscowości Montañita zaginęły dwie podróżniczki. Kilka dni później znaleziono ciała. Jedna z nich miała ślady uderzeń w głowę, druga rany kłute” – czytamy w filmiku udostępnionym w sieci m.in. przez meksykański kolektyw artystyczny Las hijas de violencia („Córki przemocy”), czy niezależny portal informacyjny Plumas atómicas („Pióra atomowe”). „Morderstwo wywołało głosy oburzenia w mediach społecznościowych, takie jak list otwarty „Wczoraj mnie zabili”, Paragwajki Guadalupe Acosta”.

„Wczoraj mnie zabili” – pisze Acosta. „Nie zgodziłam się, żeby mnie dotykali, więc rozbili mi czaszkę. Ugodzili mnie nożem i pozwolili, żebym się wykrwawiła. Ale gorsze od śmierci okazało się upokorzenie, które przyszło potem. (…) Jak byłaś ubrana? Dlaczego byłaś sama? Czemu kobieta podróżowała sama? (…) Być kobietą – to nie powinno nas w żaden sposób ograniczać”.

W swoich komentarzach internauci i internautki podkreślają, że żadna z zamordowanych dziewczyn nie podróżowała sama – jedna towarzyszyła drugiej. Zamiast kwestionować miejsce albo sposób przemieszczania się, musimy kwestionować masowe zabójstwa kobiet.

W 2015 roku na portalu International Women’s Travel Center opublikowano listę najbardziej niebezpiecznych krajów dla kobiet-turystek:

http://www.internationalwomenstravelcenter.com/479/

„Nikt nie spyta gdzie jest ten, który odebrał mi prawo do marzeń”

Wiele latynoamerykańskich dziennikarek wyraziło solidarność z Marią José, Mariną oraz ich rodzinami. Felietonistka Catalina Ruiz Navarro w kolumbijskim dzienniku El Espectador ostro skrytykowała reakcję niektórych mediów na zabójstwo podróżniczek:

„Pytali – pisze Ruiz – czy aby nie wybrały się na imprezę w Montañicie, tym zagłębiu zepsucia. Czy przypadkiem nie lubiły tańczyć? Bez wątpienia to one sprowokowały morderstwo. Co więcej, chęć poznania świata jest sama w sobie zachętą dla morderców!”

Jak pisze Vanessa Veselka, podróżniczka i pisarka, w eseju Green Screen: The Lack of Female Road Narratives and Why it Matters, kreowanie atmosfery strachu, która miałaby odstraszyć kobiecą ciekawość świata, odkrywczość i chęć pokonywania własnych granic, wiążą się także z przedstawianiem kobiet-indywidualistek w różnego typu tekstach kultury jako potencjalnych ofiar.

– W trakcie moich podróży – pisze Veselka – spotkałam się z tysiącami reakcji na to, co robię z moim życiem, ale prawie żadna z nich nie dopuszczała możliwości odkrywania, zachwytu, powołania. Fatum – tak. Powołanie – w żadnym wypadku. Miałam albo „dużo szczęścia, że jestem żywa”, albo byłam tak bezdennie głupia, że „zasługiwałam na śmierć.”

Opowieści o współczesnych Odyseuszach-odkrywcach i cierpliwych, skazanych na czekanie Penelopach otwierają specyficzny „horyzont oczekiwań”: przemoc wobec kobiet staje się prawdopodobna lub wręcz przewidywalna. Realna przemoc nakręca spiralę komentarzy i obojętność wobec zbrodni. Jedynym sposobem, aby przerwać błędne koło jest sprzeciw.

Autorka: Ola Gocławska

Źródła:

BBC

International Women’s Travel Center

Cuarto Poder Salta

The American Reader

Global Voices

Salon

Korekta: Anna Hoss

Jako pierwsza na świecie Gwatemala wtrąca do więzienia żołnierzy za stosowanie gwałtu jako broni

Autorka: Miquel-Caitlyn Gabbidon 

Źródło: Global Citizen 

4 marca 2016 r.

14135683605_a5650500d5_z.jpg__1500x670_q85_crop_subsampling-2

Sąd Najwyższy w Gwatemali orzekł, że byli członkowie armii winni są zbrodni przeciw ludzkości, popelnionych w trakcie wojny domowej. Zarzuty obejmowały gwałt, niewolnictwo seksualne oraz morderstwa indiańskich kobiet i dziewcząt. To pierwszy sąd państwowy, który uznaje gwałt za broń stosowaną w wojnie.

Wojna domowa w Gwatemali trwała od 1960 do 1996 roku. Konflikt zbrojny rozgrywał się między rządem a lewicowymi grupami partyzanckimi, popieranymi przez Indian – majańskich chłopów, którzy stanowią większość populacji wśród biednych mieszkańców gwatemalskich wsi.

Żołnierze, którzy zostali uznani za winnych, to członkowie oddziałów rządowych z placówki Sepur Zarco, którzy wykonywali rozkazy swoich zwierzchników. Polegały na mordowaniu mężów miejscowych kobiet oraz porywaniu wdów, aby wyzyskiwać je jako seksualne niewolnice w jednostce.

W tym przypadku gwałt oraz wykorzystywanie seksualne nie są tylko „skutkami ubocznymi” wojny, ale celowo wdrażaną strategią wojenną.

Strategiczne zastosowanie gwałtu nie jest rzeczą nową. Ale proceder ten zaczęto dokumentować od niedawna. Od konfliktów w Bośni po wojny domowe w Rwandzie, kobiety i dziewczęta były ofiarami gwałtu, więzienia, tortur i egzekucji.

W poprzednich wiekach, przestępstwa seksualne popełniane przez żołnierzy, postrzegano jako oportunistyczne poszukiwanie korzyści poprzez „gwałty i rozboje”, nie uważano ich jednak za część strategii. Jednakże w czasach nowoczesnych (ale i wcześniej) gwałt stosuje się jako część wojennej taktyki.

Gwałt określany jest przez psychologów i psycholożki jako jedno z najbardziej ingerujących w ludzką psychikę traumatycznych wydarzeń.

Niezależne media wyjaśniają przypadek Gwatemali ― gwatemalskie Plaza Publica pisze:

Żołnierze, posłuszni rozkazom, pozbawili kobiety mężów w sierpniu 1982 roku. „Owdowiałe” i „pozostawione samym sobie” kobiety zmuszono, aby przeprowadziły się do obozu w Sepur Zarco, gdzie — według ich zeznań — były wielokrotnie gwałcone oraz zmuszane do gotowania i prania mundurów wojskowych przez pół roku.

Jesteśmy świadkami wielkiego kroku w stronę globalnej sprawiedliwości.  To pierwszy proces, w którym sąd państwowy uznał gwałt jako broń wojenną i zbrodnię przeciw ludzkości. Wyrok ten jest wyrokiem historycznym, zarówno z punktu widzenia Gwatemali, jak i całego świata.

W wielu krajach zawieszenie działania prawa w czasie konfliktu zbrojnego, na długi czas uniemożliwia rozpatrywanie spraw o gwałt. W innych  kobiety czują się zbyt zagrożone stygmatyzacją, żeby składać zeznania.

Fakt, iż sprawa ta trafiła do sądu i zakończyła się uznaniem winy oprawców, jest historycznym przełomem.

Werdykt podany został do wiadomości publicznej, jednak w trosce o ochronę tożsamości ofiar, pojawiły się one na przesłuchaniach ubrane w stroje zasłaniające całe ciało z wyjątkiem oczu.  Proces można było obejrzeć on-line, co przydało sprawie rozgłosu, zarówno w kraju jak i na całym świecie.

Znane i szanowane aktywistki okazały swoje wsparcie, poprzez umieszczanie tweetów na bieżąco w trakcie trwania całego procesu.

Podczas ogłaszania wyroku, który skazywał przestępców na karę 210 lat więzienia, sędzia Jazmin Barrios określiła brutalną przemoc, której skazani dopuścili się wobec indiańskich kobiet jako nieludzką.

To wielki krok dla rządu Gwatemali – krok, który odbije się echem w wielu krajach świata. Państwowy sąd, poprzez przyjęcie międzynarodowych norm w procesie dotyczącym zbrodni przeciw ludzkości, stał się prekursorem globalnej rewolucji w systemie sprawiedliwości.

Fakt, że gwałt w dalszym ciągu używany jest jako oręż wojenny jest niezaprzeczalną tragedią, jednak ten wyrok stanowi przełom w drodze do zakończenia tego typu tortur oraz do sięgania po sprawiedliwość dla ofiar.

Tłumaczenie: Ola Gocławska
Korekta: Anna Hoss
Zdjęcia: Flickr — Tori Rector

Kobiety gotowe objąć przywództwo ONZ

Kobiety gotowe objąć przywództwo w ONZ

Autorka: RACHEL VOGELSTEIN

Źródło: Europe Newsweek

 

Kiedy oczy świata zwrócone są w stronę USA i odbywających się tam prawyborów, uwagę dyplomatów zaprząta inne głosowanie. W grudniu ruszają bowiem w siedzibie ONZ w Nowym Jorku wybory na stanowisko Sekretarza Generalnego. Sam proces wyborów charakteryzuje się brakiem transparentności i niejasnością zasad, co w przeszłości utrąciło wiele kobiecych kandydatur. Końcowa lista osób ubiegających się o fotel Sekretarza zostanie przedstawiona w marcu i wciągu kolejnych miesięcy po intensywnych negocjacjach za zamkniętymi drzwiami, Rada Bezpieczeństwa ma przedstawić Zgromadzeniu Generalnemu swoje rekomendacje. Nowy Sekretarz Generalny ma objąć stanowisko po Ban Ki-moon pod koniec 2016 roku. Jednocześnie urzędnicy na stanowiskach kierowniczych, a także wielu wpływowych aktorów spoza samej organizacji wzywa do większej przejrzystości i równości płci w ramach ONZ.logo_onz

W grudniu w liście do przedstawicieli państw członkowskich, obecna przewodnicząca Rady Bezpieczeństwa -Samantha Power oraz przewodniczący Zgromadzenia Ogólnego – Mogens Lykketoft , wezwali do „zapewnieniarównych szans kobietom i mężczyznom w dostępie do wyższych stanowisk” or zachęcali do „przedstawienia zarówno kobiecych jak i męskich kandydatur”. Wiele państw członkowskich odpowiedziało na powyższe wezwanie. W mediach krążą już nazwiska kilku światowych liderek, m.in. Ellen Johnson-Sirleaf prezydentki Liberii, Michelle Bachelet prezydentki Chile, Mary Robinson byłej prezydentki Irlandii, a nawet kanclerz Angeli Merkel. Jest jednak wielce prawdopodobne, że stanowisko przywódcy Narodów Zjednoczonych obejmie mniej znana osoba. Co więcej, może ona pochodzić z Europy Wschodniej, z tego względu, że jako jedyny z regionów nigdy nie był reprezentowany na tak wysokim stanowisku w ONZ.

Jedną z nich może być Irina Bokova — bułgarska polityczka, która od 2009 r. zajmuje stanowisko Dyrektorki Generalnej UNESCO. Wykształcona na Harvardzie, uważana jest za ,,czarnego konia” wyborów. Specjalizuje się w prawach człowieka, dialogu międzykulturowym oraz sprawach kobiet. Jednak trwające zawirowania wokół uznania przez UNESCO Autonomii Palestyńskiej mogą wpłynąć na jej szanse nominacji.

Kolejną potencjalną Sekretarką Generalną może zostać Kristalina Georgieva, która prowadzi aktywną, ale dyskretną kampanię. Jako przedstawicielka obecnie rządzącej partii premiera Borissowa Boyko, prawdopodobnie otrzyma poparcie rządu Bułgarii. Nadal pozostaje niejasnym, czy nominacja jednej z Bułgarek skutecznie wyeliminuje kandydaturę drugiej. Georgieva — ekonomistka i była wiceprezeska Banku Światowego, zajmowała do tej pory kilka stanowisk w Komisji Europejskiej, i zyskała reputację zdolnej zarządczyni o humanitarnych poglądach, a nie bezdusznej technokratki.

Jeśli wewnętrzne rozgrywki w tzw. bułgarskich prawyborach utrącą zarówno nominacje Bokovej i Georgievej, wówczas na czoło może wysunąć się chorwacka minister spraw zagranicznych Vesna Pusić. Z wykształcenia socjolożka, specjalizuje się w teorii demokracji przemysłowej oraz socjologii polityki. Jej kariera w krajowej polityce jest równie imponująca. Była członkinią – założycielką chorwackiej Partii Ludowej i nadzorowała przystąpienia tego kraju do UE.

W przypadku, gdyby Rada Bezpieczeństwa nie wyraziła rekomendacji dla wschodnioeuropejskich kandydatek, stanowisko Sekretarki Generalnej mogłaby objąć polityczka z grupy Ameryki Łacińskiej i Karaibów, lub osoba z bogatym doświadczeniem w międzynarodowych instytucjach.

Jedną z nich jest Christiana Figueres, która z powodzeniem przewodniczyła historycznemu porozumieniuw sprawie zmian klimatu w Paryżu, jako Sekretarka Wykonawcza Ramowej Konwencji ONZ w sprawie Zmian Klimatu.

Wśród innych kandydatek wymienia się Rebecę Grynspan – ekonomistkę i byłą wiceprezydentkę Kostaryki,Alicię Bárcena Ibarra – Sekretarkę Wykonawczą Europejskiej Komisji Gospodarczej dla Ameryki Łacińskiej i Karaibów, lub byłą premier Nowej Zelandii Helenę Clark, która pełni obecnie funkcję Szefowej Programu ONZ ds. Rozwoju.

Można oczekiwać, że w związku z dużą ilością wysoko wykwalifikowanych kandydatek, oraz rosnącą presjąmiędzynarodową, ONZ nominuje na stanowisko Sekretarki Generalnej po raz pierwszy kobietę. W czasie znaczących dyplomatycznych, humanitarnych i rozwojowych wyzwań, taka zmiana może pomóc rozwiązać najbardziej palące problemy świata.

Wskazuje się, że przywództwo kobiet przynosi pozytywne efekty w procesie rozwiązywania konfliktów. Badania pokazują również, że organizacje reprezentujące różnorodne punkty widzenia są bardziej skuteczne i podejmują lepsze decyzje. I — być może najważniejsze — posiadając kobietę na czele ONZ, wysyłamy ​​silny sygnał do świata o zaangażowaniu instytucji i międzynarodowych państw członkowskich w sprawy płci.

Tłumaczenie i opracowanie: Karolina Ufa

Korekta: Anna Hoss

 

Afgańska uczestniczka Idola zrzuciła burkę i wyśpiewała piosenkę przeciwko przemocy domowej

Afgańska uczestniczka Idola zrzuciła burkę i wyśpiewała piosenkę przeciwko przemocy domowej

Źródło

Kiedy zespół zaczął grać nutę łacińską, w telewizji był widoczny tylko zarys Sahary Arian. Osunęła się na scenę, z mikrofonem w ręku, ukryta w ciemności zaczęła śpiewać. Poeci widzą moje ciało tylko w sposób poetyczny, zaśpiewała smutno po persku. Kiedy pokazałam swoją duszę, zostałam wyśmiana.

Pod koniec stycznia miliony Afgańczyków oglądało występ Ariany w programie Afghan Star, bardzo popularnym konkursie śpiewania opartym na amerykańskim Idolu. Kiedy skierowano światła na 23-letnią piosenkarkę, jedną z dwóch kobiet uczestniczących w programie, stało się oczywistym, że nie będzie to zwyczajny występ. Był to protest. Ubrana w niebieską burkę, odsłaniającą jej twarz, Ariana miała dramatyczny makijaż, symulujący ślady po uderzeniach. Grube strugi krwistoczerwonej farby pod nosem, plamiące jej usta i podbródek. Czarne smugi wokół oczu przypominające opuchnięte sińce.maxresdefault

Podnosząc się na nogi, zachęcana okrzykami z widowni, Arian zrzuciła burkę, głośniej śpiewając oryginalny, metaforyczny tekst, opłakujący brak wartości afgańskich kobiet w społeczeństwie. Na koniec otarła łzy, a widocznie poruszeni jurorzy dali owacje na stojąco.

W sercu zawsze wiedziałam, że któregoś dnia wykrzyczę i wywrzeszczę ten problem, powiedziała Arian w wywiadzie dla Newsweek’a w studio w Kabulu.

Według szacunków ONZ, 87% afgańskich kobiet doświadczyło przemocy fizycznej, seksualnej bądź psychicznej lub zostało zmuszonych do małżeństwa. Życie większości Afganek jest ograniczone przez patriarchalne kontrole, niektóre nawet w społecznościach, które akceptują okrutną przemoc na podłożu na tle płciowym. Kwestionowanie tego status quo jest ryzykowne. Aktywistki i parlamentarzystki regularnie otrzymują groźby śmierci. W 2014 roku Shukria Barakzai — jawna członkini parlamentu i obrończyni praw kobiet — przeżyła próbę zamachu, w której zginęły trzy inne osoby.

Już samo uczestnictwo kobiet w programie Afghan Star, czyni je w oczach wielu zbuntowanymi, nawet jeśli występują w pełnym islamskim stroju. W końcu minęło tylko 15 lat, od kiedy talibowie zakazali niemalże wszystkich gatunków muzycznych i zabronili kobietom opuszczać ich domy bez ochrony. Zatem kiedy Arian stanęła sama na scenie tego wieczoru, natychmiast jej wystąpienie zostało uznane za niezwykłe.

Jedyna jurorka w programie Afghan Star, popularna piosenkarka Aryana Sayeed pochwaliła Arian, zwracając uwagę na to, jak niewiele osób byłoby gotowych podjąć takie ryzyko. Zdecydowanie to było odważne z jej strony, zwłaszcza ze względu na olbrzymi potencjalny sprzeciw, powiedziała Sayeed Newsweek’owi.

Byłam małą owieczką w legowisku wilków powiedziała Arian, dodając: nie bałam się.

Arian wiedzie życie, o jakim wiele kobiet może tylko marzyć: żyje sama w Kabulu, bez rodziny. Dorastała w Iranie, a później mieszkała w Azerbejdżanie, obydwa kraje w gruncie rzeczy oferują kobietom więcej wolności społecznej. Jednakże rodzina Ariany utrzymywała konserwatywne, patriotyczne wartości, a ojciec zabronił jej pójść na studia muzyczne. Wymykała się w tajemnicy na lekcje jazzu, popu i muzyki operowej, ale kiedy ojciec się dowiedział, powiedziała, że dom stał się dla niej więzieniem. Po sześciu miesiącach uciekła do Afganistanu i zaczęła karierę muzyczną.

Nienawiść mojej rodziny wobec mnie, spowodowana tym, że śpiewam, jest głównym źródłem artystycznych inspiracji. Wtedy zobaczyłam, co stało się Farkhundzie. Chciałam wyrazić zarówno mój gniew, jak i gniew wszystkich kobiet w Afganistanie.

W marcu 2015 roku Farkhunda Malikzada – młoda Afganka, została niesłusznie oskarżona o spalenie Koranu. Była dręczona, torturowana i ostatecznie została brutalnie zamordowana przez tłum mężczyzn na przedmieściach Kabulu. Obrzydliwa gehenna, którą przechodziła, została nagrana przez wiele telefonów komórkowych, co pobudziło afgański ruch na rzecz praw kobiet. Po tym, jak jej niewinność została udowodniona, Afganki eksplodowały protestami bezprecedensowych rozmiarów. Tysiące zebranych kobiet krzyczało i wrzeszczało; płakały i malowały swoje twarze na krwisto-czerwony kolor, wspólnie wyrażając złość spowodowaną dekadami maltretowania i niesprawiedliwości.

Od zamordowania Malikzady, afgańskie kobiety mają odwagę protestować przeciwko przemocy opartej na płci na sposoby, których wcześniej w tym kraju nie widziano. W zeszłym roku, jeszcze przed występem Ariany, aktorka Leena Alam, niedaleko miejsca zamordowania Malikzady, odtworzyła je na scenie. Na pogrzebie kobiety zabroniły mężczyznom niesienia trumny z Malikzadą, łamiąc tym tradycyjne, uroczyste obrzędy.

W listopadzie młode kobiety zdominowały demonstrację w Kabulu przeciwko ukamienowaniu Rokshany, na której Kubra Khademi, w ramach prowokacyjnego występu, przeszła ulicą w zbroi, z przesadnym biustem i pośladkami. Był to protest przeciwko ulicznemu molestowaniu.

Naprawdę uważam, że obecnie publiczna dyskusja na  temat przemocy wobec kobiet jest w swoim szczytowym momencie, komentuje Samira Hamidi, już weteranka w ruchu przeciwko przemocy wobec kobiet. Wskazuje na cotygodniowe doniesienia mediów o okrutnych atakach przeciwko obiektom: o ojcach gwałcących córki, mężach obcinających nosy żonom, atakom ukamienowań — jako oznaka tego, jak zła jest przemoc, równocześnie będąc pozytywnym rozwojem widocznym po tym, że kobiety jak i społeczności coraz częściej zgłaszają te zbrodnie.

Obecnie kobiety są bardziej świadome tego, gdzie mogą szukać pomocy i z kim mogą o tym porozmawiać, (…) nie tylko kobiety, ale ich rodziny, sąsiedzi i społeczności – oni wszyscy wreszcie mówią o tym.

Międzynarodowi darczyńcy przelali miliony dolarów na rzecz wsparcia praw kobiet w Afganistanie, ale wiele młodych kobiet mówi, że nie czuje zbyt dużego kontaktu z aktywistami i politycznymi elitami, którzy są stałymi bywalcami licznych konferencji i wydarzeń dotyczących praw kobiet, często sponsorowanych przez zachodnie ambasady. Te kobiety najczęściej prowadzą luksusowe życie i w każdej chwili mogą wyjechać za granicę, komentuje 18-letnia studentka – Ghazal Aria. Oni mnie nie rozumieją i nie wydaje mi się, aby udało im się coś osiągnąć.

Jej 21-letnia koleżanka Mural Sakhi potwierdza. Występ Sahary Arian był dla nas czymś nowym. Śpiewała o bólu wszystkich kobiet,(…). Jeszcze nie brałam udziału w żadnym proteście, ale Sahar naprawdę pobudziła mnie do otwartego wypowiadania się.

Protest artystyczny, jest bardzo nowym zjawiskiem w Afganistanie. Jest silniejszy i trafia dalej w społecznych i transmitowanych mediach” komentuje Ahmad Shuja badaczka z Human Rights Watch. Występy tego typu utrzymują przekaz żywy i pomagają docierać dalej, do nowych okręgów.

W sieci występ Ariany przemieszcza się wirusowo wywołując zarówno pochwały, jak i krytycyzm. Omar Haziri, 25-letni właściciel sklepu, zobaczył video na YouTube po tym, jak usłyszał o nim od znajomych. Dobrze, że pokazała ból i problemy, z jakimi borykają się kobiety w naszym społeczeństwie. Ale nie jestem pewny czy zrobiła to w odpowiedni islamski sposób.

Wielu młodych mężczyzn wyraża podobne opinie. Arian miała prawo bronić swoich praw, ale mają obiekcje do tego, że kołysała się w rytm muzyki i do jej stroju (ubrana była sukienkę do ziemi, rękawy o długości trzy-czwarte i luźny czarny hidżab).

Arian otrzymała anonimowe groźby po występie. Wiedziałam, że wielu ludzi będzie przeciwko mnie. Ja po prostu chciałam wyrazić ból kobiet.

Chociaż nie uważa się za polityczną artystkę, jej występ wzmocnił ruch na rzecz praw kobiet. Afgańskich problemów jest tak wiele, że nawet tak szokujące wydarzenie, jak morderstwo Malikzady szybko zostało zapomniane przez opinię publiczną. [Ariana] pokazała, że ruch się rozwija.

Chociaż odpadła z programu pod koniec lutego, Arian deklaruje, że nie zamierza przestać śpiewać dla kobiet. Już ma gotowe dwie kolejne piosenki do wydania o tematyce praw kobiet jedna ma tytuł 'Stoning (kamieniowanie)’ a druga, która jest zarazem przesłaniem dla kobiet nazywa się 'Fly (leć).

 

Tłumaczenie: Paulina Dziedzic

Korekta: Anna Hoss

W Zambii zakazano małżeństw dzieci

Zwycięstwo! W Zambii zakazano małżeństw z dziećmi!

Autorka

Źródło: http://www.trueactivist.com/victory-zambia-bans-child-marriage/

Od teraz ślub z osobą poniżej 18. roku życia jest nielegalne w Zambii. W państwie w południowej części Afryki, blisko co trzecia dziewczynka wychodzi za mąż przed ukończeniem 18 lat, a 4% jeszcze zanim skończy 15 lat. Zambia ma jeden z najwyższych współczynników dziecięcych małżeństw na świecie. Zgodnie z przekazem Pascala Salimu, urzędnika z Funduszu Ludnościowej Organizacji Narodów Zjednoczonych (UNFPA), wydawanie młodych dziewcząt za starszych mężczyzn jest powszechną praktyką, uznawaną za tradycję. „Ludzie [mieszkający na terenach wiejskich] postrzegają dziewczynkę, jako źródło dobrobytu, i chętniej wydaje się za mąż właśnie dziewczynki, aby zdobyć fundusze na edukację dla chłopca.”

Z tego powodu tylko 40% nastoletnich dziewczynek (zgodnie z danymi UNFPA), które zostają dziecięcymi pannami młodymi, otrzymuje edukację. W dodatku są bardziej narażone na zostanie ofiarami przemocy seksualnej, a także na śmierć z powodu powikłań na skutek porodu. Świadome ,,przerażających konsekwencji” małżeństw wśród dzieci, byłe dziecięce panny młode Loveness Mudzuru i Ruvimbo Tsopodzi, podały rząd do sądu.

Przełomowy przypadek zakwestionowania praktyki, która jest powszechną w południowej części Afryki, jest wg. doniesień Reutersa rezultatem ogromnej zmiany. 20 stycznia 2016 roku Trybunał Konstytucyjny w Zimbabwe ustanowił, że małżeństwa dzieci są zakazane.

Said Mdzuru, która wzięła ślub już w wieku 16 lat, a przed 18 rokiem życia miała już dwójkę dzieci: „Naprawdę jestem zadowolona, że odegrałyśmy kluczową role w uczynieniu z Zimbabwe bezpieczniejszego miejsca dla dziewczynek.”

Obecnie nielegalne jest branie ślubu dla każdej osoby w wieku poniżej 18 roku życia w Zambii. Rządzący powiedzieli, że już od dawna ,,brakowało zdrowego, społecznego rozsądku” dotyczącego problemów, z którymi muszą się ścierać dziewczęta wydawane wcześnie za mąż.

Na całym świecie, około 15 milionów dziewczynek wyszło za mąż za starszych mężczyzn, prawdopodobnie bez szczerej zgody. Zgodnie z tym, co mówi aktywistka Beatrice Savdye — szefowa organizacji ROOTS, która wspierała przedsięwzięcie: zostało jeszcze bardzo dużo do zdziałania w zakresie edukacji — skostniałych już — społeczności, dot. niebezpieczeństw, jakie są związane ze ślubami dzieci.

Krok po kroku pozytywna zmiana będzie się rozrastała dzięki działaniom aktywistów. Co o tym myślisz? Zostaw komentarz na dole i podziel się tą wiadomością z innymi.

Tłumaczenie: Paulina Dziedzic

Korekta: Anna Hoss

16.02 Akademia Feministyczna: Jak mogę wesprzeć uchodźczynie jako jednostka i jako grupa?

Untitled design

 

Zapraszamy na drugie spotkanie z cyklu Akademii Feministycznej poświęconego tematowi uchodźczyń!

spotkanie z aktywistką Zuzą Leniarską

16 lutego 2016, godz.18.00, Fundacja Feminoteka,

ul. Mokotowska 29a (wejście od Marszałkowskiej 32 w podwórze)

Tym razem będziemy rozmawiać o społecznym, „oddolnym” wsparciu wobec uchodźców i uchodźczyń. O tym co mogę zrobić jako jednostka, ale także o samoorganizowaniu się w grupy i obszarach, w których organizowane są akcje pomocowe.

O swoich doświadczeniach opowie Zuza Leniarska – dziennikarka, tłumaczka, studentka w Ośrodku Studiów Amerykańskich, współzalożycielka Dobrowolek i Refugees Welcome Polska, uczestniczka John Lewis Fellow Humanity in Action, programu o rasizmie i dyskryminacji.

SERDECZNIE ZAPRASZAMY!

Wydarzenie na Facebooku: LINK TUTAJ

Państwo, gdzie aborcja jest zabroniona, każe kobietom nie zachodzić w ciążę

Autor:  

Źródło

W odpowiedzi na wirus Zika władze Salwadoru promują dwuletni zakaz zachodzenia w ciążę – zaś aborcja jest nielegalna, a pigułki antykoncepcyjne są trudno dostępne.

W Salwadorze zaleca się, aby do 2018 roku kobiety nie rodziły dzieci ze względu na siejący zniszczenie wirus Zika. Może on powodować poważne uszkodzenia płodu, co doprowadziło do tego, że wiele krajów Ameryki Południowej zwróciło się z prośbą do kobiet, aby wstrzymały się z zachodzeniem w ciążę, dopóki epidemia nie będzie pod kontrolą. Jednak Salwador jest pierwszym krajem, który ogłosił dwuletni zakaz reprodukcji

„Chcielibyśmy zasugerować wszystkim kobietom w wieku rozrodczym, aby przedsięwzięły kroki w kierunku planowania ich ciąż i unikały zachodzenia w nie pomiędzy tym i następnym rokiem,” powiedział dla Reutersa Eduardo Espinoza, Wiceminister Zdrowia Salwadoru. Problem w tym, że w Salwadorze aborcja jest nielegalna, a tabletki antykoncepcyjne trudno jest dostać. Ironia, która spadła na państwo, dotyczy tego, że ten sam rząd, który zabrania kobietom kontrolowania ich zdrowia reprodukcyjnego, teraz zwraca się do tych samych kobiet z prośbą , aby kontrolowały zdrowie reprodukcyjne do 2018 roku.

Jeżeli chodzi o aborcję, Salwador jest więcej niż trochę w tyle. Zgodnie z danymi opublikowanymi przez Narody Zjednoczone w 2011 roku, na świecie jest tylko 6 państw, które bezwzględnie zakazują aborcji: Watykan, Malta, Dominikana, Salwador, Nikaragua i Chile. Salwador ma jedną z najbardziej drakońskich ustaw o aborcji,” napisała Erika Gueavara­ Rosas z Amnesty International w komenatarzu dnia dla New York Times. ,,Penalizuje aborcję w każdym wypadku, uwzględniając niebezpieczeństwo życia lub zdrowia matki, a także gwałt.”
W Salwadorze niektóre kobiety zostały skazane na więzienie za poronienia. Guevara­ Rosas opisuje trudną sytuację jednej z takich ofiar. “Pani Vásquez zaszła w ciążę w wyniku gwałtu. Po tym, jak poroniła, zabrano ją do szpitala w stolicy kraju, gdzie lekarze oskarżyli ją o intencjonalne przerwanie ciąży. Pomimo dowodów niewystarczających do potwierdzenia tej diagnozy, została skazana za zabójstwo i umieszczona w więzieniu.” Kilkanaście kobiet, znanych jako El Salvador’s Las 17, spotkał podobny los.
Nawet nie uwzględniając aborcji, kobiety w Salwadorze mają ograniczone możliwości planowania rodziny. Pomimo tego, iż tabletki antykoncepcyjne i prezerwatywy są legalne – a Demograficzne Stowarzyszenie Salwadoru ciężko pracuje nad tym, aby dostarczyć antykoncepcję mniej wykształconej części społeczeństwa – na tabletki konieczna jest recepta i mogą być one kupione tylko w wyznaczonych punktach. Salwador oferuje bardzo niskie dotacje na prezerwatywy, czyniąc je zbyt drogimi dla biednych rodzin. „Uzależnienie od sterylizacji wśród młodych kobiet w Salwadorze jest uderzające: blisko 1⁄4 kobiet poniżej 30 roku życia poddała się zabiegowi sterylizacji w 2004 roku. W przeprowadzonych wywiadach z wysterylizowanymi kobietami z okręgów miejskich Salwadoru w 2005 roku tłumaczyły, że poddały się zabiegowi ze względu na łatwość dostępu do niego, a także z obawy przed efektami ubocznymi i niepowodzeniami jakie wiążą się z innymi metodami antykoncepcyjnymi.”

Zatem co tak naprawdę ma na myśli rząd Salwadoru, prosząc kobiety o dwuletnie wstrzymanie się z decyzją o poczęciu dziecka? Hm, nie możesz poddać się zabiegowi aborcji w przypadku, gdy nie zadziała pigułka antykoncepcyjna (albo zostaniesz zgwałcona), a antykoncepcja doustna, jak i prezerwatywy są trudno dostępne. Wciąż są dwie możliwości dla kobiet w Salwadorze – abstynencja seksualna lub podwiązanie jajowodów i ostateczne zrezygnowanie z reprodukcji na zawsze.

Nieźle Salwadorze. Naprawdę miło.

 

Tłumaczenie: Paulina Dziedzic

Korekta: Patrycja Pokora

 

W Zimbabwe zakazano małżeństw dzieci

Źródła: TV5 Monde oraz Mail&Guardian Women

W Zimbabwe zakazano małżeństw dzieci

20 stycznia Sąd Najwyższy Zimbabwe wydał decyzję zakazującą małżeństw osób niepełnoletnich. Zgodnie z nowymi przepisami, żadna z osób nie może wziąć ślubu na mocy prawa zwyczajowego ani jakiegokolwiek innego przed ukończeniem 18. roku życia. Orzeczenie dotyczyło sprawy wniesionej przez dwie kobiety, które w wyniku wymuszonego małżeństwa w wieku dziecięcym nie mogły kontynuować edukacji i znalazły się w sytuacji skrajnego ubóstwa. Orzeczenie zostało okrzyknięte przez działaczy na rzecz praw człowieka ,,znaczącym krokiem w kierunku zakończenia małżeństw dzieci’.
„Wyrok ten zapewnia pełną ochronę kobietom i dzieciom, które zostały ofiarami przymusowych małżeństw. Powyższa decyzja stanowi decydujący cios w wielowiekową praktykę. Teraz wszystko leży w rękach ustawodawcy. Od niego zależy jakie kary zostaną nałożone.” – stwierdził po wydaniu wyroku adwokat Tendai Biti. „To wspaniały dzień dla równości płci, praw kobiet, praw dzieci i walki z ubóstwem. Mam nadzieję, iż powyższy wyrok zachęci inne afrykańskie kraje do naśladownictwa.”
Według statystyk UNICEF-u, w związku z szybkim tempem przyrostu naturalnego, liczba dziecięcych małżeństw w Afryce może podwoić się do roku 2050. Według obliczeń Unii Afrykańskiej, każdego roku 14 mln dziewczynek jest zmuszanych do wyjścia za mąż, głównie przez swoich rodziców lub opiekunów.

Na zdjęciu dziewczyna z plemienia Pokot (Kenia) zatrzymana w czasie próby ucieczki przed przymusowym małżeństwem. (Siegfried Modola/Reuters)

Tłumaczenie i opracowanie: Karolina Ufa

Korekta: Anna Hoss

 

Akademia Feministyczna 19.01.2016 – „Uchodźczynie w Polsce. Jak jest naprawdę?”|relacja

autor: Michał Żakowski

Słowo „uchodźca” zostało wybrane w internetowym plebiscycie Instytutu Języka Polskiego UW jako słowo roku 2015. Niewiele jednak mówimy o sytuacji uchodźców w Polsce, a jeszcze mniej – o położeniu uchodźczyń. Feminoteka postanowiła zorganizować cykl spotkań, których celem jest przybliżenie ludzkiego wymiaru doświadczeń uchodźczych, ze szczególnym uwzględnieniem kobiet uciekających przed działaniami wojennymi lub prześladowaniami.
Pierwsze spotkanie poprowadziła Olesya Malyugina – politolożka, pracowniczka Fundacji Inna Przestrzeń, członkini Stowarzyszenia Homo Faber, liderka grupy nieformalnej „Stop przemocy wobec migrantek”.
Prelegentka rozpoczęła od przedstawienia podstawowych informacji o pojęciu uchodźcy i danych statystycznych dotyczących uchodźców w Polsce. W myśl Konwencji Genewskiej z 1951 r., ratyfikowanej przez Polskę, uchodźcą jest osoba, która żywi uzasadnioną obawę przed prześladowaniem z powodu swojej rasy, religii, narodowości, przynależności do określonej grupy społecznej lub poglądów politycznych. Z tego powodu taka osoba przebywa poza granicami państwa pochodzenia oraz nie chce do niego wrócić.
Taka osoba może liczyć w Polsce na status uchodźcy. Ustawa o udzielaniu cudzoziemcom ochrony na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej przewiduje również inne formy ochrony. Ochrona uzupełniająca udzielana jest wtedy, kiedy nie zostają spełnione kryteria umożliwiające nadanie statusu uchodźcy, jednak powrót do kraju pochodzenia może narazić cudzoziemca na ryzyko doznania poważnej krzywdy, takiej jak: kara śmierci, poddanie torturom lub innemu poniżającemu traktowaniu, zagrożeniu przemocą stosowaną na danym obszarze wobec ludności cywilnej podczas konfliktu zbrojnego. Źródłem tych prześladowań może być władza państwowa lub inne grupy – szczególnie w sytuacji, gdy władza państwowa nie jest w stanie lub nie chce zapewnić należytej ochrony osobom z prześladowanych grup. Na podstawie podobnych przesłanek może być przyznany pobyt ze względów humanitarnych oraz pobyt tolerowany. Polskie prawo przewiduje również instytucję azylu, udzielanego uznaniowo, niezależnie od zobowiązań wynikających z Konwencji Genewskiej – w praktyce jednak nie jest ona wykorzystywana na masową skalę, obecnie przebywa w Polsce jedna osoba z pozytywnie rozpatrzonym wnioskiem o azyl.

 
Uchodźcy w Polsce – skąd i dlaczego przybywają
Na przestrzeni ostatnich lat status uchodźcy uzyskiwali przede wszystkim obywatele Rosji (głównie narodowości czeczeńskiej), Iraku, Syrii, Somalii, Sri Lanki. W I poł. 2015 r. złożono łącznie 3826 wniosków o nadanie statusu uchodźcy – 1876 zostało złożonych przez kobiety. Połowa wniosków została złożona przez obywateli Rosji, 33,5% przez obywateli Ukrainy – pozostałe narodowości reprezentowane były w znacząco niższym odsetku. 1,5% stanowiły osoby z Syrii (48 mężczyzn, 9 kobiet), 0,7% z Iraku (13 mężczyzn, 16 kobiet). Status uchodźcy otrzymało 27 osób z Syrii (19 mężczyzn, 8 kobiet), 15 Egipcjan (10 mężczyzn, 5 kobiet), 14 Irakijczyków (10 mężczyzn, 4 kobiety), 12 osób bez obywatelstwa (7 mężczyzn, 5 kobiet), 10 obywateli Turkmenistanu (7 mężczyzn, 3 kobiety), 9 Białorusinów (9 mężczyzn, 2 kobiety), oraz jeszcze mniejsze grupy przedstawicieli innych narodowości (Afganistan, Algieria, Jordania, Kuba, Palestyna, Rosja). Ochronę uzupełniającą otrzymało 91 osób – w tym 57 obywateli Rosji (32 kobiety, 25 mężczyzn), 20 obywateli Iraku (8 kobiet, 12 mężczyzn) oraz przedstawiciele innych narodowości (6 osób z Afganistanu, 2 osoby z Ukrainy, pojedyncze osoby z Armenii, Kazchstanu, Libii, Rwandy, Palestyny, Senegalu). Pobyt tolerowany otrzymało 79 osób, głównie z Rosji, w mniejszym stopniu również z Armenii, Gruzji, czy Ukrainy.

Łącznie z różnych form ochrony korzysta ok. 5,5 tys. osób. Największą grupę – ponad 3 tys. osób – stanowią obywatele i obywatelki Rosji, głównie narodowości czeczeńskiej. W Polsce mieszka również ponad 200 uchodźców z Syrii – jest to relatywnie świeża grupa, która powiększa liczącą ponad 500-osobową populację Syryjczyków mieszkających w Polsce, nieraz nawet od lat osiemdziesiątych. Kolejna grupa uchodźców to prawie 200 Białorusinów. Status uchodźcy lub inną formę ochrony posiada również stu obywateli Afganistanu, porównywalna liczba Irakijczyków osób bez obywatelstwa, prawie 50 Egipcjan, ok. 40 Somalijczyków i obywateli Kazachstanu, ok. 20 obywateli Turkmenistanu, Iranu, Kirgistanu, Sri Lanki, Pakistanu. W statystykach przykuwa uwagę duża liczba zezwoleń na pobyt humanitarny wydana obywatelom Armenii (309 osób), Ukrainy (188 osób), Gruzji (147 osób) i Wietnamu (96 osób). Może to dotyczyć – w przypadku obywateli/ek Ukrainy i Gruzji – osób, które nie kwalifikują się do statusu uchodźcy, ale z różnych powodów nie mogą bezpiecznie wrócić do miejsca swojego pochodzenia.

W przypadku obywateli Armenii czy Wietnamu, może dotyczyć to osób mieszkających już wcześniej w Polsce, którzy z różnych powodów nie są w stanie przedłużyć swojego zezwolenia na pobyt, jednocześnie powrót do państwa pochodzenia wiązałby się z represjami – w przypadku obywateli Armenii może to dotyczyć mężczyzn, którzy nie zgłosili się we właściwym czasie do odbycia służby wojskowej (z obowiązku tego nie zwalnia mieszkanie poza granicami, w przypadku powrotu do państwa przed przekroczeniem 27 roku życia, o ile nie są w stanie zapłacić kary, są oni aresztowani i wcielani do armii, gdzie muszą liczyć się z represjami za „dezercję”). W przypadku pozostałych państw mamy najczęściej do czynienia z uchodźcami politycznymi z państw autorytarnych (Turkmenistan, Iran, Kirgistan). W przypadku Sri Lanki mamy do czynienia z prześladowaniami etnicznymi – dotyczy to ludności tamilskiej – jak również z represjami politycznymi. Promil migracji ze Sri Lanki trafia do Polski – osoby te uzyskują status uchodźcy bądź ochronę uzupełniającą – powrót do kraju naraziłby ich bowiem na poważne represje. Sri Lanka prowadzi brutalną politykę wobec osób próbujących nielegalnie uciec z kraju – są one narażone na tortury i gwałty ze strony oficerów migracyjnych.
Z informacji Urzędu ds. Cudzoziemców wiemy również, jakie są główne przyczyny migracji uchodźczych z poszczególnych państw, uwzględniane w procedurze nadawania statusu uchodźcy lub innej formy ochrony. W przypadku największej grupy – Czeczenów – pierwotną przyczyną migracji były wojny dotykające ten kraj, szczególnie II wojna czeczeńska w 1999 roku. W późniejszych latach z Czeczenii uciekali przeciwnicy proputinowskiego prezydenta Ramzana Kadyrowa, oraz inne osoby, które z przyczyn społecznych czuły się prześladowane – np. wdowy wychowujące samotnie dzieci. Syryjczycy pojawili się jako uchodźcy podczas wojny domowej. Białorusini ze statusem uchodźcy to przede wszystkim przeciwnicy reżimu Łukaszenki, szczególną grupą są studenci, którzy z przyczyn politycznych zostali wyrzuceni z uczelni i otrzymali możliwość kontynuowania studiów w Polsce. Uchodźcy z Afganistanu to przede wszystkim osoby z obszarów zdominowanych przez talibów oraz Hazarowie, wyznawcy szyizmu – stanowiący w Afganistanie mniejszość religijną.
Polska pozostaje państwem tranzytowym – większość umorzeń postepowań o nadanie statusu uchodźcy wynika z faktu, iż osoba składająca wniosek wyjechała poza granice Polski, najczęściej do Niemiec i ew. jeszcze dalej na zachód. Pośród osób ubiegających się o status uchodźcy Polska ma największy w Europie odsetek kobiet (47-50%) i dzieci (41-45%). Osoby przyjeżdżające do Polski przez wschodnią granicę podążają względnie bezpiecznym szlakiem, stad wynika odmienny niż w przypadku południowej granicy Unii Europejskiej charakter migracji. O ile bowiem przy szlaku śródziemnomorskim często stosowania jest taktyka polegająca na wysłaniu mężczyzny, mającego znaleźć dla rodziny odpowiednie miejsce, o tyle przez szlak wschodnioeuropejski docierają do Polski rodziny z dziećmi, opuszczające wspólnie miejsce pochodzenia.

 
Procedura o nadanie statusu uchodźcy i realia adaptacji
Po złożeniu wniosku o nadanie statusu uchodźcy, cudzoziemiec musi czekać maksymalnie 6 miesięcy na wydanie decyzji. W niektórych przypadkach czas ten może być wydłużony do 15 miesięcy. Przez 6 miesięcy, cudzoziemiec nie ma prawa podejmować legalnego zatrudnienia – zyskuje natomiast takie prawo. jeżeli rozpatrywanie jego wniosku zostanie przedłużone poza ten okres. Cudzoziemiec może mieszkać w ośrodku, nie jest jednak do tego zobligowany.
W polskiej rzeczywistości ze znajdowaniem zatrudnienia lepiej radzą sobie uchodźczynie – są to najczęściej prace w drobnym handlu i przy sprzątaniu. Po protestach w ośrodkach zamkniętych (do których trafiają osoby, które mają zostać deportowane) poprawił się ich standard, zmniejszyła się również liczba osób, które są w nich umieszczane. W Warszawie funkcjonuje ośrodek dla samotnych uchodźczyń. Mieści się on na Targówku, może pomieścić maksymalnie 130 osób – obecnie przebywa ich 80. Nie zawsze jednak kobiety znajdujące się w nim są rzeczywiście odseparowane od przebywających w Polsce mężczyzn z ich grupy – dotyczy to przede wszystkim Czeczenek. Wynika to z silnej roli tzw. starszyzny (nieformalnej instytucji decydującej o sprawach społeczności, złożonej z mężczyzn) w życiu czeczeńskiej wspólnoty.
Podczas procedury o nadanie statusu uchodźcy cudzoziemiec/ka może liczyć na wsparcie, którego rozmiar zależny jest od tego, czy zdecyduje się na zamieszkanie w ośrodku, czy tez poza nim. Łącznie na utrzymanie ośrodków Polska wydaje 57,8 mln złotych (najwięcej – 80 mln – wydawaliśmy w latach 2008-2010, mieliśmy wówczas do czynienia ze zwiększoną imigracją z Gruzji), z tych środków pokrywane są koszty zakwaterowania, wyżywienia, oraz zwrot kosztów przejazdu komunikacją publiczną w sprawach związanych o nadanie statusu uchodźczy (czyli np. przejazdu z ośrodka do urzędu) oraz badaniami i szczepieniami ochronnymi. Ponadto osoby te uzyskują miesięcznie 20 zł na zakup środków higieny osobistej oraz 50 zł tzw. kieszonkowego. Jeden raz, na początku pobytu, otrzymują 140 zł na zakup odzieży. W przypadku osób wychowujących dzieci do 6. roku życia (w przypadku dzieci starszych również, jeżeli wypełniają one obowiązek szkolny) przyznawany jest ekwiwalent pieniężny za wyżywienie w wysokości 9 zł dziennie.
W przypadku wyboru zamieszkania poza ośrodkiem, wysokość świadczenia zależna jest od liczby osób w gospodarstwie domowym. Pojedyncza osoba może liczyć na 750 złotych miesięcznie, dwie dorosłe osoby żyjące razem – 1200 zł, rodzina z dzieckiem – 1650 zł, rodzina z dwójką dzieci – 1500 zł. Ponadto cudzoziemcom, w tym uchodźcom, przysługuje prawo dostępu do szkół publicznych, pomocy dydaktycznych i bezpłatna nauka języka polskiego. Szkoły publiczne nie mają prawa naliczać dzieciom z rodzin cudzoziemskich jakichkolwiek opłat, chyba że są one wymagane od wszystkich uczniów (np. składka na ubezpieczenie). We współpracy z firmą Petra Medica zapewniany jest również dostęp uchodźców do służby zdrowia. W przypadku kłopotów z integracją, cudzoziemiec może również ubiegać się o pomoc w dobrowolnym powrocie do ojczyzny.
Jeżeli wydana zostanie decyzja negatywna, w ciągu 30 dni można się od niej odwołać. W przypadku decyzji pozytywnej w ciągu 60 dni uchodźca może złożyć wniosek o udział w indywidualnym programie integracji. Podpisywany jest wtedy kontrakt socjalny, w którym określa się zakres zobowiązań państwa (reprezentowanego przez ośrodek pomocy społecznej) i uchodźcy. Udział w programie wiąże się z otrzymywaniem świadczeń pieniężnych (na żywność, odzież, obuwie, środki higieny osobistej, opłaty mieszkaniowe, naukę języka polskiego), opłacaniem składki na ubezpieczenie zdrowotne, poza tym z takimi niematerialnymi świadczeniami jak: praca socjalna (tj. stały kontakt pracownika socjalnego z uchodźcą i wsparcie w rozwiązywaniu bieżących problemów), poradnictwo specjalistyczne (prawne, psychologiczne – przydatne szczególnie dla osób doświadczających w przeszłości traumatycznych przeżyć, rodzinne), wsparcie w kontaktach z instytucjami rynku pracy, organizacjami pozarządowymi i szeroko pojętym środowiskiem lokalnym, rejestracja w placówce ochrony zdrowia i wsparcie w nadaniu numeru PESEL i NIP.

W zamian cudzoziemiec zobowiązany jest do zameldowania się w miejscu zamieszkania, zarejestrowania się w powiatowym urzędzie pracy i aktywnego poszukiwania zatrudnienia, znajomości języka polskiego lub uczestnictwa w kursach językowych, kontaktowania się z pracownikiem socjalnym minimum dwa razy w miesiącu, oraz realizacji innych postanowień, uzależnionych od indywidualnej sytuacji uczestnika/czki programu. Niestety, indywidualne działania integracyjne trwają krótko, i rozpoczynają się dopiero po nadaniu statusu uchodźcy – tymczasem dla integracji kluczowe są pierwsze miesiące, które obecnie są w polskim systemie prawnym marnowane.
Niektóre gminy podejmują dodatkowe działania. Lublin uzyskał od UE środki na program „,Mieszkane i praca – integracja cudzoziemców w Lublinie”. Z doświadczeń programu wynika, że przysłużył się on przede wszystkim umocnieniu pozycji uchodźczyń. Realizowany był przez Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie. W ramach programu zabezpieczono pulę miejsc w mieszkaniach chronionych, zorganizowano również staże zawodowe – m.in. w charakterze pomocy kuchennej, pomocy krawieckiej, pomocy stomatologicznej i asystenta/ki kulturowego/ej. Elementem programu było ponadto wsparcie psychologiczne dla osób po traumatycznych przeżyciach, wyjścia do kina, ogrodu botanicznego czy na Stare Miasto, oraz działania skierowane do społeczeństwa przyjmującego – spotkania z pracodawcami uczestniczącymi w projekcie oraz wystawy fotograficzne na temat życia cudzoziemców. Innym przykładem jest program „Integracja dla samodzielności” prowadzony przez Warszawskie Centrum Pomocy Rodzinie. Program przeznaczony był nie tylko dla uchodźców, ale również dla osób niepełnosprawnych i młodzieży wychowującej się w ramach pieczy zastępczej lub jej wychowanków.
Cudzoziemcy mieszkający poza ośrodkiem są zdani na siebie. Miasta przewidziały niewielką pulę mieszkań chronionych – Warszawa udostępnia 5 mieszkań dla osób uczestniczących w indywidualnych programach integracji, wydzielone jest również jedno mieszkanie chronione, w którym można mieszkać nie dłużej, niż przez rok. Według monitoringu Stowarzyszenia Interwencji Prawnej z 2015 r., jedynie 20% uchodźców mieszkało w lokalu spełniającym minimalne standardy przy których możemy mówić o bezpieczeństwie mieszkaniowym. Uchodźcy są grupą dyskryminowną na rynku komercyjnym, co przy ich niskkich dochodach powoduje, że często zamieszkują w mieszkaniach pozbawionych podstawowych udogodnień, jak prąd czy ciepła woda. 28% uchodźców przepytanych przez SIP zadeklarowało, że podpisało umowę z właścicielem mieszkania, 20% zostało zobowiązanych do wpłacenia kaucji, ale jedynie 13% zostało przez właściciela mieszkania zameldowanych. W sytuacji przeludnienia – w mieszkaniach i ośrodkach – dochodzi do sytuacji sprzyjającej eskalacji przemocy. Zdarzają się sytuacje, gdy w mieszkaniu wynajmowanym komercyjnie mieszka rodzina z piątką dzieci w dwóch pokojach, lub trzy rodziny dzielą trzydziestometrowe mieszkanie. Problem przeludnienia mieszkań, stanowiący w Polsce poważną kwestię, jest przez uchodźców odczuwalny szczególnie intensywnie.
W przypadku uchodźczyń mamy do czynienia ze specyficznymi problemami, widocznymi szczególnie u Czeczenek. W najcięższym położeniu są Czeczenki wychowujące samotnie dzieci. W przypadku Czeczenek noszących chusty dochodzi do dyskryminacji przy szukaniu pracy. Niektóre kobiety zostają w Polsce mimo trudności, boją się bowiem, że po powrocie do kraju ich dzieci zostaną im odebrane, zgodnie z tradycją nakazującą postrzegać je jako własność rodziny męża.

Problemem jest również podejście urzędników i policjantów. Urzędnicy w rozmowach z cudzoziemcami zmieniają ton głosu, mówią wolniej, poruszają banalne tematy (szczególnie w rozmowach z kobietami). Jest to przez uchodźców i uchodźczynie odczuwane jako brak szacunku. Policjanci wykazują również przyzwolenie na przemoc występującą w rodzinach czeczeńskich. Wykorzystują w tym celu wiedzę zdobywaną na szkoleniach z wielokulturowości, czynią to jednak niezgodnie z intencjami autorów programów. Uznają bowiem przemoc w rodzinach czeczeńskich za zjawisko kulturowe, odmawiając wszczęcia działań. Podczas szkoleń dowiadują się, że prawo zwyczajowe zabrania Czeczence opowiadać o gwałcie. Przy przyjmowaniu zgłoszenia o zgwałceniu używają tej wiedzy jako pretekstu do uznania zeznań za fałszywe.
Lepiej wygląda sytuacja w przypadku zjawiska porwań w celu zawarcia małżeństwa. Takie przypadki zdarzają się sporadycznie, są jednak zgłaszane przez samą społeczność czeczeńską do starszyzny lub policji. Urzędnikom zdarza się przymykać oko na poligamię – świadomie podejmują np. decyzję o umieszczeniu obu małżonek cudzoziemca w jednym budynku.
Uchodźczynie narażone są, poza przemocą w rodzinie, na przemoc symboliczną (dawanie do zrozumienia, że są uznawane za gorsze) i fizyczną – dotyczy to przede wszystkim muzułmanek noszących chusty. Są one opluwane i bite. Doświadczenia innych państw europejskich pokazują, że przy lepiej działającym systemie wsparcia dla osób doświadczających przemocy, kobiety czeczeńskie częściej zgłaszają przypadki przemocy w rodzinie. Są one świadome różnic w podejściu do tego problemu. Jeżeli czują, ze uzyskają skuteczne wsparcie – zgłaszają się po pomoc.

 

korekta: Anna Hoss

Polityka równości w samorządzie – standardy wdrożenia i system pomiaru

okladka2Polityka równości w samorządzie – standardy wdrożenia i system pomiaru (plik pdf)

Autor/-ka: Anna Czerwińska , Joanna Piotrowska , Karolina Kędziora , Krzysztof Śmiszek
Wydawca: Instytut Laudator Sp. z o.o. Fundacja Feminoteka,Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego
Warszawa, 2013

Podręcznik przedstawia innowacyjne w Polsce narzędzie wsparcia urzędów w tym zakresie, tj. kompleksowy system wdrażania i pomiaru realizacji polityki równościowej w ramach usług publicznych świadczonych przez urzędy jednostek samorządu terytorialnego. Głównymi elementami tego systemu są STANDARD i INDEKS RÓWNOŚCI.
SPIS TREŚCI

I. Wprowadzenie

II. ROZDZIAŁ I
Jak powstawały Standard i Indeks Równości?
1. Działania projektu „Równość standardem dobrego samorządu”
2. Badania ankietowe 2011 r – opis sytuacji wyjściowej
3. Wdrożenie na poziomie lokalnym – za granicą
4. Pilotaż i badania ankietowe 2013 r.

III. ROZDZIAŁ II
Standard i Indeks Równości oczami samorządowców
1. Równy nie oznacza taki sam (K. Szlońska)
2. Równość w samorządach – z czym jest największy problem? (P. Wołowicz)

IV. ROZDZIAŁ III
System wdrażania i pomiaru realizacji polityki równościowej w ramach usług publicznych świadczonych przez urzędy jednostek samorządu terytorialnego
1. Wstęp – instrukcja stosowania Standardu i Indeksu Równości
2. Słownik pojęć podstawowych
3. Standard Równości
4. Indeks Równości
4.1. Ankieta samoewaluacyjna dla urzędów
4.2. Wprowadzenie
4.3. Wzór ankiety samoewaluacyjnej dla urzędów
4.4. Instrukcja wypełnienia ankiety samoewaluacyjnej w „Serwisie autoewaluacji JST”
5. Przewodnik Indeksu Równości

V. ROZDZIAŁ IV
Narzędzia uzupełniające

 

Kultura gwałtu w Niemczech nie jest zjawiskiem importowanym.

Kultura gwałtu w Niemczech nie jest zjawiskiem importowanym

Stefanie Lohaus i Anne Wizorek

8 stycznia 2016

Artykuł pierwotnie opublikowany na VICE Germany

Od czasu sylwestrowego wieczoru, w niemieckich mediach twa szeroka dyskusja na temat napaści wokół dworca w Kolonii, w kontekście rzekomo importowanej do Niemiec kultury gwałtu. Sprawcy przemocy, według relacji świadków ,,wyglądali na Arabów lub mieszkańców Afryki Północnej.” Jedno jest pewne – nie byli to biali mężczyźni.

Fakt, że nasze społeczeństwo i jego instytucje nie są w stanie chronić osób narażonych na przemoc, ani identyfikować sprawców, nie oznacza w żaden sposób, że wcześniej w Niemczech nie zdarzały się napaści o charakterze seksualnym. W rzeczywistości kultura gwałtu jest w Niemczech głęboko zakorzeniona w podświadomości zbiorowej.

Przemoc seksualna, a nawet gwałty, mają miejsce każdego roku przy okazji masowych imprez, takich jak np. Oktoberfest. ,,Samotna wyprawa do toalety jest jak droga przez mękę: na odcinku kilkunastu metrów, możesz być pewna, że przynajmniej trzykrotnie znajdziesz się w objęciach pijanego nieznajomego, zostaniesz dwukrotnie klepnięta po pupie, ktoś zajrzy ci pod sukienkę, ktoś specjalnie wyleje ci piwo ze dekolt”, mówiły Karoline Beisel i Beate Wild w roku 2011, w Süddeutsche Zeitung. Każdego roku podczas Oktoberfestu zgłaszanych jest około 10 gwałtów. Szacowana liczba niezgłoszonych przypadków to 200.

Badanie z 2004 roku, dotyczące warunków życia, bezpieczeństwa i zdrowia kobiet w Niemczech wykazało, że 13% niemieckich kobiet doświadcza przemocy seksualnej. Skandal polega na tym, że jedynie 8% tych kobiet składa skargę na policji. Jeśli uwzględnimy skargi zbiorowe, liczba ta spada do zaledwie 5%. Co oznacza, że aż 95% kobiet w Niemczech padających ofiarami przemocy seksualnej nie zgłasza tego faktu policji.

Zgodnie z niemieckim prawem, aby ktoś został skazany za przestępstwo seksualne, ofiara musi dowieść, że przeciwstawiała się przemocy.

A jednak media wiąż rozpisują się o fałszywych oskarżeniach, nawet jeśli zdarzają się one niezwykle rzadko. W zależności od sposobu zbierania danych statystycznych i kraju, fałszywe oskarżenia o przemoc seksualną stanowią o 1 do 9% wszystkich zgłoszonych przypadków – w Niemczech, jest to od 3 do 5%.

Wynika to z tego, że według niemieckiego prawa, zachowanie ofiary jest niezwykle istotne w przypadku przemocy seksualnej. Aby doprowadzić do skazania sprawcy, to ofiara musi dowieść, że sprzeciwiała się przemocy. Ten całkowicie absurdalny wymóg bazuje na kilku mitach, dotyczących zjawiska przemocy seksualnej. Dlatego zdarza się, że jeśli przerażona ofiara znieruchomieje – co jest częstą i naturalną reakcją na przemoc – zapada decyzja uniewinniająca sprawcę. Proszę sobie wyobrazić, że ciężar dowodu w sprawie o kradzież, spoczywałby na okradzionym, który musiałby dowieść, że bronił się adekwatnie: ,,Przykro mi proszę pani, ale nie trzymała pani torebki wystarczająco mocno, sama jest pani sobie winna.”

W tym wszystkim kolor skóry czy religia sprawcy jest bez znaczenia. Po tym, co zdarzyło się w Kolonii, zobaczymy, czy przypadki przemocy seksualnej będą badane w toku śledztwa tak samo dociekliwie, jak przypadki kradzieży, które miały miejsce w tym samym czasie. Jak dotąd, według Zeit Online, 90 kobiet złożyło skargi, w tym 75% zgłaszało przemoc seksualną. W dwóch przypadkach zgłoszono gwałt.

Wszystko, co dotąd wiemy o przypadkach masowych napaści na kobiety w wieczór sylwestrowy

Nikt nie zaprzecza, że osoby pochodzenia imigranckiego i muzułmanie także popełniają przestępstwa seksualne. Jednak twierdzenie, że wynika to z ich kultury, która “programuje” ich do popełniania takich czynów, przy jednoczesnym minimalizowaniu i usprawiedliwianiu podobnych czynów popełnianych przez białych Niemców, pozostaje rasistowską demagogią.

To, co najjaśniej pokazała debata wokół wydarzeń w Kolonii, to fakt, że Niemcy wciąż mają problem z seksizmem i z rasizmem. Oba są głęboko zakorzenione w świadomości, i nie zostały „importowane”. Na nas, jako społeczeństwie, spoczywa odpowiedzialność dążenia do kultury opartej na obopólnej zgodzie i poszanowaniu granic. I to w odniesieniu do wszystkich ludzi, ponieważ każdy akt przemocy seksualnej to o jeden za dużo – niezależnie od tego, gdzie się wydarzył i kto w nim uczestniczył.

tłumaczenie: Ewa Świtlak

korekta: Anna Hoss

O Kolonii i instrumentalizacji ruchów feministycznych.

4578808982_aaa91d2d78_zAutorką tekstu jest Mackenzie Nelson, dyrektorka wykonawcza Fundacji Heinrich-Böll-Stiftung w Ameryce Północnej.

Masowe ataki na tle seksualnym w Kolonii w Niemczech w noc sylwestrową zainicjowały dyskusje na forach krajowych i międzynarodowych. Ponad 100 kobiet zgłosiło seksualną napaść, rabunek i gwałt. Niewiele wiadomo na temat sprawców, ich środowisk oraz tego, czy ataki były częścią skoordynowanego planu. Wydarzenia zainspirowały lawinę obwiniania kobiet oraz polityki otwartych granic w Europie. Nie służą one ani ofiarom z Kolonii ani uchodźcom, którzy nadal potrzebują naszej ochrony.

Obwinianie ofiar i #Einearmlaenge

Jak to często bywa w przypadku przemocy seksualnej, wiele osób zareagowało doradzając ofiarom z Kolonii, w jaki sposób w przyszłości uniknąć molestowania. Na pytanie, jak zapobiec tego typu atakom, burmistrzyni Kolonii Henriette Reker stwierdziła w niesławnym oświadczeniu, że teraz  kobiety powinny „zachować  dystans większy niż odległość ręki” od potencjalnych sprawców płci męskiej. Niniejsze oświadczenie zostało powszechnie wyśmiane w mediach społecznościowych jako hashtag #Einearmlaenge.

Odpowiedź Reker rzuca światło na głęboko zakorzenioną i często niezamierzoną kulturę obwiniania ofiar. Wielokrotnie słyszeliśmy już tego typu reakcje. To kulturowa reakcja odruchowa na napaści na tle seksualnym, rodzaj wszechobecnego instynktu. Pomimo dziesięcioleci walk o równouprawnienie kobiet, napaści na tle seksualnym nadal przywołują pytania dotyczące stroju, zachowania lub trzeźwości ofiary.

Ale rozwiązaniem przemocy ze względu na płeć nie jest trzymanie się kobiet na odległość ręki od obcych mężczyzn, wychodzenie w grupach, aby skromny ubiór lub pozostawanie w domach. Prawdziwe zapobieganie przemocy uwarunkowanej płcią musi mieć charakter strukturalny i wymaga dekonstrukcji szkodliwych stereotypów płci oraz kultury męskości, który zachęca do dominacji seksualnej nad kobietami.

Instrumentalizacja ruchu feministycznego

Wiele osób szybko skupiło się na „arabskiej” rasie domniemanych sprawców, łącząc ataki w Kolonii z ostatnim napływem uchodźców i migrantów. Komentatorzy tacy jak Claus Strunz czy Axel Springer SE opisali wydarzenia sylwestrowe w Kolonii jako „Zderzenie Cywilizacji„, a skrajna prawica i organizacje anty-imigranckie wezwały do demonstracji przed budynkiem dworca kolejowego w Kolonii. Nowe doniesienia o podobnych atakach w Hamburgu i innych miastach niemieckich dodały napięcia.

Roszczenia ofiar należy traktować poważnie i dokładnie zbadać. Jednak przemoc wobec kobiet nie jest zjawiskiem importowanym ze wschodu. W Stanach Zjednoczonych przejawia się na uczelniach i imprezach w domach bractw lub w komentarzach pod najnowszymi filmami blogerek. W Niemczech, widzieliśmy w namiotach na tradycyjnym bawarskim Oktoberfest. I tak, przemoc wobec kobiet istnieje również na Bliskim Wschodzie.

Czy istnieją problematyczne i seksistowskie cechy kultury arabskiej? Oczywiście, ale nie możemy pozwolić, aby ruch feministyczny został porwany i instrumentalnie wykorzystany do promowania rasistowskich, anty-imigranckich lub ksenofobicznych programów politycznych. Sugerowanie związku między tworzeniem azylu dla uchodźców w Niemczech, a tym co stało się w Kolonii, jest nieprawdziwe i politycznie nieodpowiedzialne. Wzywanie do zamknięcia granic i przyspieszenia deportacji jest jeszcze bardziej absurdalne. Bo nawet jeśli badania wykażą, że przestępcy zaangażowani w ataki byli wśród uchodźców uciekających przed przemocą w świecie arabskim, ich działania nadal nie mogą być reprezentatywne dla zdecydowanej większości ubiegających się o azyl. Nie zwolnią również z międzynarodowej odpowiedzialności  do udzielenia pomocy uciekającym przed konfliktami politycznymi.
Co teraz?

Instrumentalizowanie tych ataków i używanie ich do  promowania anty-imigranckich postaw nie pomaga ani ofiarom, które doświadczyły przemocy ani wielu uchodźcom, którzy nadal starają się schronić przed międzynarodowymi konfliktami, w tym przed przemocą ze względu na płeć. Molestowanie seksualne i przemoc nie mogą być uzasadniane, tolerowane lub odrzucane jako kulturowo względne. Powinno zostać przeprowadzone szczegółowe i poważne dochodzenie  w sprawie roszczeń ofiar, które powinno także rzucić światło na porażkę policji i osób postronnych, które nie zainterweniowały. Nasze społeczeństwa powinno również zaangażować się w konstruktywny dialog międzykulturowy i zacząć budować społeczeństwo, w którym ludzie wszystkich tożsamości płciowych i orientacji seksualnych mogą czuć się bezpiecznie i nosić to, co im się podoba, pić, ile im się podoba i witać Nowy Rok bez groźby doświadczenia przemocy. Nie ma prostych rozwiązań dla tych wielopłaszczyznowych wyzwań. Budowa ścian, zamykanie granic lub zakazywanie mini-spódniczek to chwytliwe frazesy w stylu polityków pokroju Trumpa po obu stronach Atlantyku. Ale gdy przyjdzie co do czego, to nie zapobiegnie  przemocy uwarunkowanej płcią, którą widzieliśmy w Kolonii anie nie pomoże w rozwiązaniu kryzysu uchodźczego.
 
Źródło: Boell US
Tłumaczenie: Julia Maciocha

 

Oregon: antykoncepcja bez recepty.

Antykoncepcja bez wizyty u lekarza: teraz Oregon, później inne stany.

 

Od pierwszego stycznia, kobiety w Oregonie mogą zakupić antykoncepcję hormonalną bezpośrednio w aptece, bez konieczności uprzedniego odwiedzania lekarza w celu uzyskania recepty. Oto odpowiedzi na kilka pytań, dotyczących tego nowego, przełomowego prawa.

  1. W jaki sposób nowe prawo zmienia sposób pozyskiwania antykoncepcji?

Te metody kontroli urodzeń — włączając tabletki, plastry i krążki — nadal będą wymagać recepty (więc technicznie nie są to leki ogólnodostępne), jednak teraz farmaceuci, którzy ukończą odpowiedni kurs, mogą je wypisywać osobiście. Klientki są zobowiązane do wypełnienia w aptece ankiety, obejmującej 20 pytań, na podstawie której farmaceuta będzie mógł zadecydować, który rodzaj antykoncepcji będzie odpowiedni i bezpieczny. Jak dotąd, w Oregonie kurs ukończyło około dwustu aptekarzy, a według doradcy twórcy ustawy, większość sieciowych aptek, włączając Rite Aid, Costco i Walgreens, podpisała już zgodę na szkolenie sporej liczby aptekarzy.

  1. Czy ubezpieczenie będzie pokrywać antykoncepcję rozprowadzaną w ten sposób?

Tak. Zgodnie z stawą, wszystkie środki kontroli urodzeń na receptę są refundowane. Jedynym możliwym kosztem dodatkowym jest jednorazowa opłata w wysokości około 25 dolarów pokrywająca usługi doradcze farmaceutów. Prawdopodobnie  ubezpieczyciele pokryją również tę opłatę, jednak nie została jeszcze podjęta ostateczna decyzja.

  1. Jaki jest cel tego prawa?

Zwolennicy tej ustawy, która została  zaproponowana przez Republikanów, uzyskując jednocześnie obupartyjną aprobatę, mają nadzieję, że ułatwienie dostępu do antykoncepcji zredukuje ilość nieplanowanych ciąż, a w związku z tym — aborcji.

  1. Czy inne stany również planują wprowadzenie podobnych zmian?

Tak. Kalifornia już przegłosowała podobne prawo i zostanie ono wcielone w życie w nadchodzących miesiącach. Inne stany, w tym momencie głównie zachodnie, rozważają podobne kroki.

  1. Co na to specjaliści?

Wielu ekspertów już od dawna poszukiwało sposobu na ułatwienie dostępu do antykoncepcji; badania wskazują, że zakup środków antykoncepcyjnych bez recepty nie wiąże się z zaprzestaniem regularnego odwiedzania gabinetów ginekologicznych czy częstotliwością dokonywania profilaktycznych badań. Fachowcy sugerują, że leki antykoncepcyjne powinny być powszechnie dostępne;  jednak przyznają, że formalny proces ,,konwertowania” ich na leki bez recepty — który wymaga od firm farmaceutycznych ubiegania się od zgodę z Ministerstwa Zdrowia i Farmacji — może zająć sporo czasu.

 

  1. Czy ustawa ma jakieś ograniczenia?

Oregońskie prawo wymaga od osób niepełnoletnich, aby pierwszą receptę uzyskały od lekarza; kolejne może wydać aptekarz. Prawo zakłada, że w przeciągu pięciu lat legislatorzy dokonają rewizji obecnych warunków i zdecydują, czy należy podnieść obostrzenia wiekowe.

 

 

 

Tłumaczenie: Anna Hoss

link do tekstu w języku angielskim

Na szlakach migracyjnych kobiety stają się ofiarami wykorzystywania seksualnego

Jedna z syryjskich kobiet, aby opłacić „podróż” do Berlina została zmuszona przez przemytników do świadczenia usług seksualnych podczas całej drogi do Europy. Kolejna została pobita przez węgierskiego strażnika po tym, jak odmówiła jego zalotom. Trzecia aby odstraszyć od siebie innych uchodźców, zaczęła nosić męskie stroje i zaprzestała higieny osobistej. Teraz przebywając w schronisku w Berlinie, śpi w ubraniu i podobnie jak pozostałe kobiety barykaduje się na noc.

Autorka tekstu: Katrin Bennhold

„W drzwiach nie ma ani kłódki ani klucza.” – stwierdza Esraa al-Horani — dawna wizażystka i jedna z niewielu kobiet, która nie boi się opowiedzieć o swoich doświadczeniach. Stwierdza, że podczas swojej ucieczki miała szczęście: „zostałam tylko pobita i obrabowana.”

Wojna i przemoc w krajach pochodzenia, wyzysk ze strony przemytników, niebezpieczna wędrówka przez morze, niemiłe powitanie przyszłości na obcym kontynencie – to  tylko niektóre z zagrożeń, przed którymi stoją dziesiątki tysięcy imigrantów i uchodźców przybywających do Europy. Najbardziej zagrożone są kobiety i dziewczynki.

Wywiady z kilkudziesięcioma imigrantkami, niemieckimi pracownikami socjalnymi i psychologami opiekującymi się nowoprzybyłymi uchodźcami sugerują, że obecnej masowej migracji towarzyszy gwałtowny wzrost przemocy wobec kobiet. Od przymusowych małżeństw, poprzez handel żywym towarem do przemocy domowej, kobiety doświadczają przemocy ze strony przemytników, męskich członków rodziny, swoich współtowarzyszy podróży a nawet europejskich policjantów. Nie ma jednak wiarygodnych statystyk dotyczących wykorzystywania seksualnego uchodźczyń.

Jak pokazują statystyki ONZ, spośród ponad miliona przybyłych do Europy w ciągu ostatniego roku, mężczyźni stanowią ¾ całej liczby imigrantów. „Mężczyźni dominują — liczebnie i na inne sposoby” -mówi Heike Rabe, ekspertka ds. płci w Niemieckim Instytucie Praw Człowieka.

Susanne Höhne, główna psychoterapeutka specjalizująca się w leczeniu traumy u imigrantek mówi, że prawie wszystkie z 44 kobiet znajdujących się pod jej opieką doświadczyły przemocy seksualnej.  „Korzystamy z superwizji dwa razy w miesiącu, żeby poradzić sobie z historiami, które słyszymy od kobiet.” – mówi o pracy z imigrantkami Susanne. Jej zespół zapewnia dwie tygodniowe sesje terapii dla każdej z kobiet i do siedmiu godzin dodatkowej pracy społecznej, obejmującej m.in wizyty domowe podczas których uczy się nowoprzybyłe kobiety życia w Niemczech.

 

30-letnia Syryjka uciekła wraz z mężem i czwórką dzieci przed wojną na początku zeszłego roku. Gdy zabrakło im pieniędzy na dalszy przemyt do Bułgarii, mąż zaoferował jej ciało jako zapłatę. Przez trzy miesiące była regularnie gwałcona. Wkrótce także jej własny mąż zaczął to robić. „Pokręcona logika. To co dawało jej mężowi zarobek, stało się także plamą na jego honorze.  To ona była według niego temu winna.” wyjaśnia psychoterapeutka.

Kobieta wraz z dziećmi uzyskała azyl i mieszka w Berlinie. Jej mąż zatrzymał się w innej części Niemiec, i ma sądowy zakaz zbliżania się do niej. Syryjka jest nadal przerażona. Z obawy, że zostanie zabita za przyniesienie „hańby”, rodzinie nie chce nawet podać swojego imienia.

Według psychoterapeutki kobieta ma wszystkie objawy zespołu stresu pourazowego: retrospekcje, bezsenność i problemy z koncentracją: „taka osoba wydaje się na pozór całkowicie zdrowa, ale w jeden chwili może przenieść się pamięcią i doświadczyć jeszcze raz bombardowań w Damaszku lub gwałtów w Bułgarii.”

„W Grecji ośrodki imigracyjne są często przepełnione. Brakuje w nich odpowiedniego oświetlenia i przestrzeni dla samotnych kobiet.” – dodaje William Spindler z UNHCR. „Mężczyźni, kobiety i dzieci śpią na jednej przestrzeni. Na terenie całej Europie nasi pracownicy zgłaszają przypadki przemocy seksualnej i przemocy w rodzinie.”

Nawet w Niemieczech pojawiają się problemy logistyczne. Przygotowanie miejsca dla wszystkich napływających imigrantów odbyło się kosztem bezpieczeństwa, m. in. poprzez pozbawienie kobiet dostępu do zamykanych sypialni. „Priorytetem jest uniknięcie zjawiska bezdomności u imigrantów, ale nie możemy pozowolić na obniżenie standardów”- podkreśla Heike Rabe.

„Łatwiej powiedzieć niż zrobić” – wyznaje ironicznie Jan Schebaum zarządzający dwoma domami dla azylantów w Berlinie Wschodnim. „Na każdym piętrze mamy dwie łazienki, a pokoje są przepełnione”.  W jednym z tych domów przebywa Esraa al-Horani. Na 120 osób zakwaterowano tam aż 80 mężczyzn. „Kobiety stoją w cieniu mężczyzn. Ich głosy są zagłuszane i to jest problem.” -konkluduje  Schebaum.

W stołówce kobiety są często ostatnie w kolejce. Dużo częściej pozostają w swoich pokojach i rzadko zapisują się na dodatakowe aktywności, takie jak wizyty w muzeach lub koncerty. Jedna z syryjskich kobiet nie opuściła budynku przez dwa miesiące, ponieważ jej mąż, który jeszcze nie przybył do Niemiec zakazał jej tego.

W pralni krążą opowieści o przemocy domowej. Jest historia zazdrosnego męża z czwartego piętra, który brutalnie pobił swoją żonę. Jest historia kobiety, która została pobita, ponieważ nie może mieć dzieci. Niewiele z tych przypadków jest zgłaszanych do dyrekcji ośrodka.

Procedura ubiegania się o azyl przez małżeństwa, czyni kobiety jeszcze bardziej zależnymi od mężów. W teorii, prawo niemieckie posiada instrumenty do radzenia sobie z przemocą w rodzinie. Jednak w praktyce, środki takie jak fizyczne oddzielenie partnerów, są trudne do zorganizowania wewnątrz ośrodka dla imigrantów.

Kiedy Jan Schebaum po raz pierwszy dowiedział się, że jeden z imigrantów bije żonę, wezwał policję. Od kobiety zamiast podziękowań  usłyszał, że kradnie jej męża. Od tego czasu problemy przemocy stara się rozwiązywać na drodze mediacji, próbując wzmocnić pozycję kobiet w ramach rodziny.

W zeszłym miesiącu, jedna z wolontariuszek rozpoczęła cotygodniowy cykl spacerów dla kobiet. Nawet mężowie, którzy byli początkowo sceptycznie nastawieni do idei, pozwolili żonom wyjść na zewnątrz. Jedna kobieta opuściła ośrodek po raz pierwszy. „Im dłużej byliśmy w parku, tym bardziej  stawała się pewna siebie!” – wspomina Vivien Roos, wolontariuszka i 34-letnia nauczycielka jogi.

Obecnie w ośrodku organizuje się wieczór robótek ręcznych i aerobik. W każdą środę rano, małe grupy kobiet mogą iść do domu wolontariuszy i skorzystać z dużej, osobnej łazienki. Mogą wziąć kąpiel lub spokojnie pomalować paznokcie.

Raz w tygodniu pracownice socjalne zabierają imigrantki na „przerwę kawową”. Ściany kawiarni pokryte są graffiti i pachną dymem. Nieważne. W jednej chwili nieprzyjazne wnętrze wypełnia się bowiem arabską muzyką i morzem kołyszących się do rytmu chust.

 

W górze widać pomalowane henną dłonie. W kącie słychać cichy głos Samary, 35-letniej byłej pracownicy syryjskiego Ministerstwa Finansów, która opowiada o byciu kobietą w czasie wojny. Po zbombardowaniu jej domu w Darajja Samar spędziła 14 miesięcy w drodze sama z trzema córkami, w wieku 2, 8 i 13 lat. „Nie spuściłam ich z oka nawet na jedną minutę!” Ona i inne samotne matki spały po drodze do Europy w systemie zmianowym, czuwając nawzajem nad sobą i swoimi dziećmi.

W Izmirze w Turcji, na pokładzie łodzi do Grecji, Samar została okradziona. Nie miała jak opłacić dalszej podróży. Krępy mężczyzna, który nazywał się Omar, zaproponował, że zabierze ją za darmo w zamian za seks.

„Wszyscy wiedzą, że istnieją dwa sposoby opłacenia przemytników,” powiedziała. „Waluta lub ciało.” Samara odmówiła jednak przewozu, a Omar wpadł w wściekłość. W Turcji musiała spędzić jeszcze ponad rok ciężko pracując, aby uzbierać 4000 euro potrzebne na pozostałą część podróży. Siedząc z najmłodszą córką na kolanach podsumowuje: „Prawie wszyscy mężczyźni na świecie są źli.”

 

Po drugiej stronie miasta, w zachodniej części Berlina, Susanne Höhne ma bardziej zróżnicowany obraz świata: „Nie ma prostych rozwiązań. Ośrodki tylko dla kobiet nie są rozwiązaniem, gdyż większość rodzin chce pozostać razem. Niektóre kobiety czują się bezpieczniej wokół mężczyzn. Nie możemy zapominać, że wielu mężczyzn również doświadczyło traumy podczas swojej wędrówki. Nie ma czerni i bieli, dobra i zła. Jeśli chcemy pomóc kobietom, musimy pomóc też mężczyznom.”

Źródło tekstu i zdjęć: The New York Times

Opracowanie i tłumaczenie: Karolina Ufa

Korekta: Anna Hoss

 

19.01 Akademia Feministyczna – „Uchodźczynie w Polsce – jak jest naprawdę?”

W styczniu rozpoczynamy cykl Akademii Feministycznej poświęcony tematowi uchodźczyń. Będzie to 5 spotkań, podczas których przedstawimy sytuację kobiet z różnej perspektywy. Zapraszamy na pierwsze spotkanie z cyklu:

 

„Uchodźczynie w Polsce – jak jest naprawdę?” 

spotkanie z aktywistką Olesyą Malyugina

19 stycznia 2015, godz.18.00, Fundacja Feminoteka,

ul. Mokotowska 29a (wejście od Marszałkowskiej 32 w podwórze)

 

 

Zdjęcie: Djamila Grossman dla The New York Times

 

Wokół tematu uchodźców i uchodźczyń narosło wiele dyskusji, konfliktów oraz mitów. Jednak jak naprawdę wygląda sytuacja kobiet uchodźczyń przybyłych do Polski? Z jakimi problemami się spotykają? Ile osób faktycznie znalazło schronienie w Polsce? Gdzie mieszkają? Na jaką pomoc mogą liczyć?

Olesya Malyugina – Politolożka, działaczka na rzecz integracji migrantów i migrantek w Polsce. Członkini Stowarzyszenia Homo Faber, pracowniczka Fundacji Inna Przestrzeń, liderka grupy nieformalnej „Stop przemocy wobec migrantek”. M.in. jest aktywnie zaangażowana w organizację Forów ds. lokalnych polityk migracyjnych i realizację ich rekomendacji, akcję „Miasta Otwarte” oraz akcje wsparcia dla przyjmowania uchodźców i uchodźczyń do Polski. Obecnie głównym obszarem działań jest zwalczanie przemocy wobec migrantek i uchodźczyń.

Polskie przebłyski i płomienie feministyczne 2015

Choć wokół wiele przygnębiających doniesień medialnych, nie poddawajmy się beznadziei i w ferworze walki nie zapominajmy, o tym co się dzieje dobrego i rozwijającego. A także pięknego.

A przez cały 2015 rok zdarzyło się wiele.

Oto subiektywny przegląd feministycznych wydarzeń mijającego roku.

 

1. Tabletka ellaOne dostępna bez recepty

Tak, tak, przyszłość „tabletki po” stoi pod znakiem zapytania, ale póki co można kupić ją w aptece nie przejmując się receptami i00045O1LL3O5NVHQ-C116-F4 pośpiesznym umawianiem konsultacji ginekologicznych. EllaOne jest dostępna bez recepty teoretycznie od początku 2015 roku, praktycznie początkowo ciężko było ją nabyć ze względu na „wyczerpanie zapasów w hurtowniach” lub „nieprecyzyjne przepisy”, jednak z czasem sytuacja się ustabilizowała. W każdej z sześciu aptek w okolicy, w której mieszkam lek jest na stanie i można go zakupić bez żadnego problemu i klauzul sumienia, co uważam za pozytywny znak. Tabletka kosztuje ok. 100 – 130 zł, czyli sporo, choć porównywalnie z cenami w innych krajach europejskich (np. Francja 20 – 30 euro).

 

2. Pierwszy hostel dla osób LGBT

Jest oczywiste, ze kwestia praw kobiet jest szeroko powiązana z kwestią praw mniejszości seksualnych. Tym bardziej cieszy fakt, że powstał pierwszy w Polsce hostel dla osób LGBT – stworzyły go organizacje pozarządowe Stowarzyszenie Lambda Warszawa oraz Fundacja Trans-Fuzja. Schronienie jest przeznaczone dla osób nieheteronormatywnych, zagrożonych przemocą lub doświadczających przemocy ze względu na orientację seksualną lub tożsamość płciową i z tego powodu przymuszonych do opuszczenia dotychczasowego miejsca zamieszkania. Lokalizacja hostelu jest tajna, aby móc skorzystać z pomocy należy przejść ustaloną procedurę zgodnie z instrukcją na stronie internetowej Lambdy. Projekt jest realizowany w ramach programu Obywatele dla Demokracji, finansowanego z funduszy EOG.

 

 3. Ratyfikacja Konwencji Antyprzemocowej

Po długiej walce i działaniach środowiska feministycznego Prezydent Bronisław Komorowski podpisał ustawę o ratyfikacji Konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Wokół tej Konwencji, zwanej „antyprzemocową”, narosło tyle konfliktów i baśni, że stała się chyba jedynym tego rodzaju aktem prawnym, który zna każda Polka i każdy Polak. Oczywiście, w ogromnej części dyskusja służyła instrumentalnemu traktowaniu obywatelek/li i populizmowi, jednak szczęśliwie została w końcu implementowana do polskiego systemu prawa. Wpłynęło to między innymi na rozszerzenie definicji przemocy na przemoc ekonomiczną oraz umożliwieniem policji podejmowania interwencji jeszcze przed decyzją sądu.

 

4. Dron aborcyjny w Słubicach

27 czerwca z Frankfurtu nad Odrą do Słubic przyleciał dron z tabletkami wczesnoporonnymi. Akcja została przeprowadzona przez organizację Women on Waves, aby pokazać jak w tyle jesteśmy za innymi krajami europejskimi, których władze bardziej respektują prawa reprodukcyjne kobiet i zamanifestować niezgodę na tzw. „kompromis aborcyjny”. Wydarzenie zwróciło też uwagę, że w ogóle istnieją rozwiązania i można szukać pomocy i ją uzyskać. Moje ciało, moja sprawa!

 

00047XMBUKAQWD27-C317-F3

 

 5. Wystawa „Gender w Sztuce” w krakowskim MOCAKu

Po „Zbrodni w Sztuce” w 2014 roku, w krakowskim Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK od 15 maja do 27 września br. można było podziwiać wystawę „Gender w sztuce”. Miała ona charakter międzynarodowy, zaprezentowano prace 40 artystów/ek. Na ekspozycję składały się obrazy, zdjęcia, okładki czasopism, zabawy słowem, etiudy filmowe – niezwykła różnorodność perspektyw i wrażliwości. Ze strony MOCAKu: „Dążymy do tego, aby płeć przestała być produktem ideologicznym, a stała się indywidualną decyzją człowieka, najbliższą jego poczuciu identyfikacji.”

 

6. „Teoria King Konga” Virginie Despentes wydana w języku polskim

teoria king konga„Chcę zdobyć więcej, niż obiecano mi na starcie.” zadeklarowała Virginie Despentes w mocnym, kobiecym manifeście, jakim jest „Teoria King Konga” wydana przez nią w 2006 roku. Francuska pisarka operuje językiem bezkompromisowym, bezczelnym i jest to wspaniałe, tak bardzo nieprzystające do naszej polskiej pruderyjności. Despentes energicznie kompiluje własne doświadczenia, gwałt, prostytucję, przemyślenia na temat niedokończonej feministycznej rewolucji, zachowań kobiet i mężczyzn, porównanie sytuacji społecznych i ekonomicznych. Polska wersja książki została wydana przez Feminotekę przy wsparciu darczyńców/czyń i cieszy się niesłabnącym powodzeniem.

 

7. Najwyższy w historii odsetek kobiet w polskim Parlamencie

Co się dzieje w Sejmie każda/y widzi. Trzeba jednak przyznać, że jest pewną zmianą zaistnienie przywódczyń, co było widocznie spotach wyborczych, debatach i innych wydarzeniach związanych z kampanią wyborczą. Kobiety występowały w spotach jako osoby kompetentne, specjalistki i ekspertki. Mandat do Sejmu zdobyło 125 polityczek, co stanowi 27% wszystkich posłów i posłanek, najwyższy do tej pory odsetek wybranych kobiet. Posłanki reprezentują następujące ugrupowania polityczne: Prawo i Sprawiedliwość – 54, Platforma Obywatelska – 50, Nowoczesna – 12, Kukiz’15 – 6, Polskie Stronnictwo Ludowe – 3.

 

8. Joanna Jędrzejczyk pierwszą mistrzynią z Polski w UFC

Polska zawodniczka jest szześciokrotną Mistrzynią świata, czterokrotną Mistrzynią Europy oraz pięciokrotną mistrzynią Polski w muay tai. Jest także pierwszą Polką (spośród Polek i Polaków) w największej i najbardziej prestiżowej organizacji MMA na świecie – UFC. W marcu 2015 roku uzyskała mistrzostwo tej organizacji w wadze słomkowej pokonując Carlę Esparzę. Jak widać, nie ma czegoś takiego jak męskie czy kobiece sporty i to nie dżentelmeni torują nam drogę do osiągnięć na świecie. Brawo!

 

9. Spektakl „Gwałt. Głosy” w Teatrze Powszechnym1781070_10153142591551331_3442077600343038807_o

7, 8 i 9 grudnia w Teatrze Powszechnym miała miejsce magia. Warszawska publiczność przez trzy dni nagradzała owacjami na stojąco spektakl o przemocy seksualnej wobec kobiet. Przedstawienie w reżyserii Agnieszki Błońskiej było artystycznym wyrazem i przedłużeniem projektu Fundacji na rzecz Równości i Emancypacji STER, w którym badano skalę zjawiska przemocy seksualnej w Polsce i jej przejawy. Spośród 13 występujących kobiet, 3 stanowiły profesjonalne aktorki, które wspierały na scenie 10 działaczek / osób, które doświadczyły przemocy seksualnej. Scenariusz stanowił kompilację tekstu Sylwii Chutnik oraz tekstów aktorek powstałych w czasie prób. To pierwszy taki spektakl w Polsce, na granicy teatru społecznego i performance’u.

 

10. Premiera książki „Stryjeńska. Diabli nadali” pióra Angeliki Kuźniak

Całkiem niedawno, pod koniec roku miała miejsce oczekiwana premiera z dziedziny literatury. Wydawnictwo Czarne wydało książkę „Stryjeńska. Diabli nadali” pióra Angeliki Kuźniak, która niezwykle umiejętnie wprowadza czytelnika/czkę w świat barwnej postaci jaka była Zofia Stryjeńska. Wyrazisty język, talent, wyjątkowość, ciągłe udręki finansowe i rewelacje towarzyskie i rodzinne – to wszystko zostało ujęte w biografii malarki. „Bogini słowiańska” pozostaje jedną z najciekawszych postaci Dwudziestolecia Międzywojennego, przypominania o takich wspaniałych osobowościach nam trzeba. „Życie jest krótkie, co będę łbem trykać w mur.”

 

Tekst: Natalia Skoczylas

Akademia Feministyczna 1.12.2015 — ,,Zakaz aborcji – czy to nas jeszcze rusza?”

Akademia Feministyczna 1.12.2015   Zakaz aborcji – czy to nas jeszcze rusza?

12395579_1098263486860042_1763171410_n

Pierwszego dnia grudnia 2015 roku odbyła się Akademia Feministyczna ‘O ruchach feministycznych – strategiach i kampaniach na rzecz zmiany’. Na spotkanie przybyła ekspertka z organizacji Women for Women Kinga Jelińska.

Wstępem do spotkania było podsumowanie ostatnich lat walki o prawo do aborcji w Polsce przez Natalię Broniarczyk. Przypomniała ona wydarzenia takie jak zbieranie podpisów przez Komitety Bujaka w 1992 roku, zawiązanie się Porozumienia Kobiet 8 marca i manify z hasłami pro choice oraz zorganizowane przez Kobiety na falach przypłynięcie statku Langenort. Ostatnim ciosem była porażka inicjatywy ‘Tak dla kobiet’ i zbieranie podpisów w 2011 roku. Od tego czasu działania polityczne zastąpiły działania skierowane na jednostkę (pomoc kobietom w niechcianej ciąży) oraz działania w mediach społecznościowych, które są do pewnego stopnia anonimowe i wygodne. Co roku odbywa się manifestacja przeciwko zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej, ale pojawia się na niej 50 tych samych osób.

Kinga Jelińska rozpoczęła swoje wystąpienie od przedstawienia się i opowiedzenia własnych doświadczeń związanych z dorastaniem w kraju, gdzie aborcja została zakazana, gdzie przyjemność z życia seksualnego została bardzo ograniczona przez strach przed niechcianą ciążą. Następnie przedstawiła sytuację na świecie jeśli chodzi o dostęp do aborcji. Podkreśliła, że wszędzie jest to kwestia polityczna. W krajach Globalnego Południa zakaz aborcji wprowadzany był głównie przez kolonizatorów. Dodatkowo jest to również kwestia sprawiedliwości społecznej, ponieważ zakaz aborcji najbardziej dotyka kobiety biedne. Światowa Organizacja Zdrowia mówi o pandemii śmierci kobiet spowodowanej złymi warunkami wykonywania aborcji w podziemiu aborcyjnym. Gościni powiedziała wprost: prawo do aborcji jest prawem człowieka, jej zakaz gwałci prawo kobiet prawo do życia i zdrowia oraz braku dyskryminacji. Mitem jest powiązanie aborcji z brakiem posiadania dzieci – wiele kobiet decyduje się na aborcję właśnie po to żeby swoje dzieci (obecne lub przyszłe) chronić. W krajach gdzie obowiązuje zakaz aborcji kobiety radzą sobie w różny sposób. Zażywają min. lek na wrzody misoprostol lub tabletki wywołujące poronienie. Zażycie odpowiedniej tabletki jest dużo bezpieczniejsze i nie jest możliwe odróżnienie poronienia nimi wywołanego od poronienia naturalnego, co może być przydatne dla wielu kobiet, które muszą skonfrontować się z ostracyzmem ze strony środowiska i lekarzy.

Następnie Kinga Jelińska przybliżyła kilka kampanii organizowanych przez środowisko pro choice w innych krajach. W Irlandii kobiety masowo protestowały przeciwko przymusowi wyjeżdżania z kraju w celu dokonania aborcji demonstrując na moście granicznym. Kobiety z irlandzkiej grupy IMELDA wykorzystały majtki, jako narzędzie protestu. Masowo powstają też linie telefoniczne informujące o możliwościach dokonania aborcji medycznej. Takie linie działają w takich krajach jak Chile, gdzie zakaz aborcji jest absolutny. W Polsce funkcjonuje specjalne forum, gdzie organizacja Kobiety w Sieci doradzają kobietom w tej kwestii. Internet pełen jest praktycznych informacji dla kobiet. Do pozyskania porad i wiedzy na temat aborcji świetnie nadają się też media społecznościowe. Gościni pokazała zgromadzonym również krótki film vesselthefilm.com pokazujący liczne akcje na rzecz dostępu do bezpiecznej aborcji w Ekwadorze np. wywieszenie baneru z numerem infolinii. Oprócz akcji ważne jest także rozpowszechnianie wyników badań i informacji naukowej. W środowisku naukowym pojawiają się grupy takie jak studenci pro choice czy lekarze pro choice, które jawnie opowiadają się za prawem do aborcji. Ważne są także coming outy kobiet, które miały aborcje. Pomaga to uświadomić wszystkim naokoło, że nie jest to odległy i nierealny problem – kobiety które potrzebują aborcji są w pobliżu. Kolejne zaprezentowane inicjatywy to proponowanie pomocy kobietom poprzez umożliwienie wyjazdu do krajów, gdzie aborcja jest legalna, np. Ciocia Basia z Berlina. Ruch pro choice jest międzynarodowy i jednoczy wiele organizacji współpracujących na rzecz bezpiecznych aborcji.

Podsumowując Kinga Jeglińska stwierdziła, że potrzeba działania jest paląca. W wielu przypadkach bezpieczne środki nie są dostępne – podziemie aborcyjne proponuje niepewne środki i zagraża życiu i zdrowiu kobiet. Środowisko pro choice jest sparaliżowane przez strach przed represjami. Konieczna jest zmiana sposobu mówienia o aborcji. Dostęp do tabletek wczesnoporonnych powinien być traktowany jako podstawowe prawo i własność kobiet. Celem organizacji Women help Women jest dostarczenie odpowiednich tabletek wszędzie, gdzie są potrzebne kobietom do bezpiecznej aborcji.

Po zakończeniu prezentacji Kingi Jelińskiej rozgorzała dyskusja. Założycielka Stowarzyszenia Pro femina z Warszawy dodała, że kobiety które dokonywały aborcji za czasów PRL są wśród nas i są żywym dowodem na to, że mity o niepłodności i problemach psychicznych promowane przez przeciwników prawa kobiet do decydowania o własnym ciele, są nieprawdziwe. Następnie głos zabrała przedstawicielka Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny i zwróciła uwagę na język (dominacja dyskursu zakazu) i pasywność społeczeństwa. W powietrzu zdawało się wisieć pytanie: kiedy my (społeczeństwo) się w końcu wkurzymy i coś z tym zrobimy.

 

 

Aleksandra Kołeczek

Zielona aktywistka, wolontariuszka Feminoteki

MEDAL WOLNOŚCI DLA SZEŚCIU KOBIET

Jeśli w wirze przedświątecznych przygotowań znajdziecie chwilę wolnego czasu, warto zapoznać się z biografiami sześciu Amerykanek uhonorowanych ostatnio przez Baracka Obamę Prezydenckim Medalem Wolności (najwyższym cywilnym odznaczeniem państwym w USA):

 

 

Bonnie Carroll – była major rezerwy amerykańskich Sił Powietrznych, założycielka Programu TAPS (Tragedy Assistance Program for Survivors) udzielającego wsparcia finansowego i pomocy psychologicznej osobom, które utraciły swoich bliskich w związku z ich służbą w narodowych siłach zbrojnych;

 

 

 Shirley Chisholm – demokratka, pierwsza afroamerykańska kongresmenka oraz współzałożycielka grupy parlamentarnej zajmującej się sprawami ludności kolorowej (Congressional Black Caucus). W 1972 r. jako pierwsza osoba pochodzenia afroamerykańskiego brała udział w wyścigu do Białego Domu;

 

Gloria Estefan – ikona muzyki latynowskiej, sławę przyniósł jej udział w zespole Miami Sound Machine;

 

Katherine G. Johnson – 97-letnia afroamerykańska matematyczka pracująca dla NASA, która pomagła m. in. w misji Apollo 11;

 

 

Barbara Mikulski – najdłużej urzędująca w Kongresie kobieta oraz pierwsza przedstawicielka Partii Demokratycznej, która zasiadała w obu izbach amerykańskiego parlamentu. W ciągu swojej 44-letniej kariery politycznej walczyła o prawa kobiet m.in. do równego wynagrodzenia i lepszej opieki medycznej;

 

Barbara Streisand – piosenkarka, aktorka, reżyserka, scenarzystka i producentka filmowa,uhonorowana nagrodami Grammy, Emmy,Tony oraz 2 Oskarami.

 

Źródło: The New York Times

Tłumaczenie i opracowanie: Karolina Ufa

 

Ekspertki ONZ o prawach kobiet w USA: „To szokujące”

 images (2)Trzy zagraniczne ekspertki, wśród nich Polka – prof. Eleonora Zielińska, jako przedstawicielki ONZ, sprawdziły stan wdrażania polityki równości płci w Stanach Zjednoczonych. Wnioski są szokujące. Wynika z nich, że USA pozostaje znacząco w tyle, jeśli chodzi o respektowanie praw kobiet.

Delegacja specjalistek z Polski, Wielkiej Brytanii oraz Kostaryki z zakresu praw człowieka spędziła 10 dni grudnia podróżując po Stanach Zjednoczonych, by przygotować raport na temat przestrzegania praw kobiet na świecie. Trzy ekspertki, które przewodniczą grupie roboczej ONZ zajmującej się badaniem zjawiska dyskryminacji kobiet, odwiedziły Alabamę, Texas oraz Oregon, gdzie oceniały zakres działania państwowych polityk i postaw społecznych wobec problem, zarówno w szkołach, opiece medycznej jak i w więzieniach.

Delegatki były skonsternowane brakiem praktycznego zastosowania polityki równości płci w USA. Uznały, że Stany poważnie się ociągają z wdrażaniem międzynarodowych standardów praw człowieka na wielu polach, między innymi jeśli chodzi o różnice w wynagrodzeniu (23%), urlop macierzyński, osiągalna finansowo opiekę nad dzieckiem oraz traktowanie migrantek przebywających w aresztach.

Według słów ekspertek podczas piątkowej rozmowy z dziennikarzami, najbardziej wymownym punktem podróży była wizyta w klinice aborcyjnej w Alabamie i doświadczenie wrogości społecznej wobec tematyki praw reprodukcyjnych kobiet.

„Szykanowano nas. Dwóch mężczyzn, uznających siebie za reprezentację społeczności, czekało na nas, by nas obrazić” – powiedziała Frances Raday, delegatka z Wielkiej Brytanii. Mężczyźni wielokrotnie krzyczeli w ich kierunku: „Mordujecie dzieci!”, gdy tylko pojawiały się w okolicy kliniki, nawet kiedy Raday zwracała im uwagę, że nie są już w wieku, w którym zachodzi się w ciążę.

„To rodzaj terroryzmu,” dodała prof. Eleonora Zielińska, delegatka z  Polski. „Dla nas to było szokujące.”

W większości europejskich państw, wyjaśnia, aborcja jest wykonywana przez lekarzy pierwszego kontaktu, w publicznych szpitalach oferujących kompleksową opiekę medyczną, więc przeciwnicy nie czekają pod budynkiem na kobiety, by im ubliżać.

Podczas wizyty, ekspertki odkryły zjawisko „brakujących praw”, porównując sytuację kobiet w innych częściach pobraneświata. Na przykład, Stany są jednym z trzech państw na świecie, które nie gwarantują kobietom płatnego urlopu macierzyńskiego. Organizacja Narodów Zjednoczonych informuje, że zazwyczaj państwa zapewniają przynajmniej 14 tygodni płatnego urlopu rodzicielskiego. Niektóre państwa idą dalej – prawo na Islandii gwarantuje pięć miesięcy płatnego urlopu dla każdego z rodziców oraz dodatkowe dwa miesiące do podziału.

„Poziom braku poczucia bezpieczeństwa w miejscu pracy w przypadku ciąży, porodu oraz połogu jest negatywnie zaskakujący” – mówi Raday. – „To nie do pomyślenia, zwłaszcza w jednym z najbogatszych społeczeństw na świecie.”

Poważne wątpliwości delegatek wzbudził także temat przemocy wobec kobiet, szczególnie w kontekście przemocy z użyciem broni palnej. Prawdopodobieństwo zamordowania kobiety przy użyciu broni palnej w Stanach Zjednoczonych jest 11 razy większe niż w innych państwach generujących tak wysoki dochód narodowy, a większość z tych zabójstw jest dokonanych przez partnera kobiety. Mimo, że członkowie administracji Obamy mówili wiele o walce z przemocą wobec kobiet, ich wysiłki zostały ukrócone przez niezdolność Kongresu do przeforsowania nowych restrykcji federalnych dotyczących dostępu do broni.

„Biorąc pod uwagę skalę przemocy domowej, niektóre ze stanów wdrożyły kontrolną politykę dotyczącą broni, poprzez odmowę prawa posiadania broni palnej sprawcom” – mówi Raday. „Ale to powinna być jednolita polityka narodowa, a nie tylko poszczególnych stanów.”

Inne rekomendacje ekspertek dotyczą przeprowadzenia reformy finansowej, która umożliwiłaby dostęp do stanowisk większej liczby kobiet, ponieważ jednostki organizacyjne odpowiedzialne za pozyskiwania funduszy dla kandydatów/ek politycznych są zdominowane przez mężczyzn. Sugerują również podwyższenie minimalnego wynagrodzenia, ponieważ istniejąca dysproporcja istotnie wpływa na sytuację materialną kobiet oraz wprowadzenie federalnego prawa, które zatrzymałoby potok kolejnych restrykcji ograniczających dostępność legalnego przeprowadzenia aborcji i zamykanie klinik na południu USA.

„Wolność religijna nie usprawiedliwia dyskryminacji kobiet, ani ograniczania ich praw do możliwie najlepszej opieki medycznej” – mówi Raday.

Być może największym zaskoczeniem dla delegatek była konstatacja, że spotkane kobiety zdają się nie wiedzieć, co tracą w sytuacji, gdy ich prawa nie są przestrzegane.

„Wiele osób w USA naprawdę wierzy, że prawa kobiet są tam znacząco bardziej respektowane niż wszędzie indziej na świecie” – mówi brytyjska ekspertka. – „Mówią: Udowodnij to! Jak to inni ludzie mają płatny urlop macierzyński?”

Specjalistki ONZ podsumowały swoją wizytę podczas spotkania z Białym Domem i wieloma rządowymi agencjami, włącznie z Departamentem Pracy, Departamentem Sprawiedliwości oraz Departamentem Zdrowia i Usług Publicznych, podczas którego przedłożyły powyższe rekomendacje. Ekspertki planują przedstawić pełny raport Radzie Praw Czlowieka przy ONZ w czerwcu 2016.

Źródło: Huffington Post

Tłumaczenie: Natalia Skoczylas