TELEFON DLA KOBIET DOŚWIADCZAJĄCYCH PRZEMOCY

Телефон для жінок, які зазнають насильства

CZYNNY PONIEDZIAŁEK-PIĄTEK
OD 11.00 DO 19.00

Активний з понеділка по п’ятницю з 14:00 до 19:00

Szukaj
Close this search box.

Wanda Nowicka o większej ochronie przed molestowaniem seksualnym w pracy. Relacja z Akademii Praw Kobiet

Wicemarszałkini Sejmu, Wanda Nowicka, wniosła projekt zmiany obowiązujących ustaw, mający na celu ochronę ofiar molestowania seksualnego w pracy. Projekt ten wnoszony jest u schyłku kadencji, czyli w okresie, w którym ciężko jest przepchnąć nowe ustawodawstwo.

Marszałkini uznała, że niezwłoczne wniesienie tego projektu jest istotne z dwóch zasadniczych powodów. Po pierwsze – prawa ofiar molestowania nie są obecnie należycie chronione, czego dowiodła afera dotycząca Kamila Durczoka – jak zaznaczyła marszałkini, w całej sprawie najbardziej niepokojący jest nie tyle sam fakt wystąpienia kontrowersji (i winy znanego prezentera lub jej braku), ile brak standardów reagowania w sytuacjach oskarżeń o molestowanie w tak dużej korporacji jak TVN. Od działaczek związkowych dowiedziała się również, z jakimi problemami zmagają się kobiety dochodzące sprawiedliwości w sprawach związanych z molestowaniem.

11425255_10155770968580226_4493676495353171361_nW proponowanym przez marszałkinię pakiecie proponowane są następujące zmiany:

a) Kodeks karny – kwestia molestowania w miejscu pracy ma zostać ujęta w Kodeksie karnym. Aktualnie kwestię tę reguluje Kodeks pracy. Aktualnie Kodeks karny reguluje jedynie sytuację, w której osoba, wykorzystując stosunek zależności lub krytyczne położenie, doprowadza do obcowania płciowego lub poddania się innej czynności seksualnej. W myśl zmian proponowanych przez Wandę Nowicką, karane będą również inne rodzaje molestowania, czyli np. molestowanie werbalne (np. komentarze dotyczące wyglądu czy seksualności danej osoby).

b) Ustawa o wdrożeniu niektórych przepisów Unii Europejskiej w zakresie równego traktowania (tzw. „ustawa równościowa” – ustawa ta zawiera obecnie zamknięty katalog przesłanek, które mogą być objęte przepisami o zakazie nierównego traktowania. Katalog ten ma zostać „otworzony” przez dopisanie słów „w szczególności”. Ułatwi to rozpatrywanie na gruncie ustawy równościowej kwestii molestowania, które nie zawsze rozpatrywane jest w kontekście dyskryminacji na tle płciowym. Umożliwienie rozpatrywania spraw o molestowanie na gruncie „ustawy równościowej” jest o tyle istotne, iż odnosi się ona wprost nie tylko do osób zatrudnionych na umowach uwzględnionych w Kodeksie pracy, ale również do osób świadczących pracę na podstawie umowy cywilnoprawnej. W sprawach toczących się na mocy „ustawy równościowej”, ciężar dowodu przeniesiony jest ponadto na osobę oskarżoną o popełnianie dyskryminującego zachowania.

Szczegółowe uzasadnienie oraz dokładne propozycje zmian możemy przeczytać w projekcie wniesionym przez Wandę Nowicką przy wsparciu grupy posłów SLD, TR i niezrzeszonych.

Aktualnie największym wyzwaniem jest doprowadzenie do tego, aby projektowi nadany został druk sejmowy i aby został przegłosownay jeszcze przed zakończeniem kadencji – inaczej nie będzie już procedowany. Organizacje kobiece mogą wspierać działania marszałkini poprzez wywieranie nacisku, za pośrednictwem apeli i petycji. Posłowie muszą poczuć, że uchwalenie tych zmian jest ważne.

Jak zaznaczyła, zmiany odnoszą się jedynie do rynku pracy i nie odnoszą się do sytuacji, kiedy osobą molestującą jest np. lekarz lub instruktor jazdy. Kwestie molestowania powinna regulować jej zdaniem odrębna ustawa (regulująca również przejawy molestowania w przestrzeni publicznej czy w środowisku szkolnym pomiędzy rówieśnikami), której uchwalenie w tej kadencji jest jednak nierealistyczne. Projekty zmian w ustawach procedowane są szybciej.
Celem zmian proponowanych przez marszałkinię jest przede wszystkim uregulowanie kwestii molestownaia w miejscu pracy, w odniesieniu do osób zatrudnionych na wszystkich rodzajach umów. Jak zaznaczyła, w kwestii przemocy domowej mamy już znaczący postęp w postaci Konwencji antyprzemocowej. Sądy rozpatrujące sprawy dotyczące przemocy w rodzinie, będą musiały mieć na uwadze normy kulturowe i ich wpływ na zjawisko przemocy w rodzinie, uznając tym samym jej szczególny charakter. W zakresie molestowania w przestrzeni publicznej, sprawa może zostać zgłoszona służbom porządkowym, a jeżeli mamy do czynienia z działaniem stałym – sprawca molestowania może zostać pociągnięty, na mocy Kodeksu wykroczeń, do odpowiedzialności za nękanie. Molestowanie w innych instytucjach – np. uniwersytetach – może być normowane przez wewnętrzne regulaminy. Najważniejszym jednak wyzwaniem w kontekście molestowania w przestrzeni publicznej jest wykreowanie atmosfery, w której nie będzie przyzwolenia dla upokarzających (głównie) kobiety zachowań. Aktualnie spotykamy się z sytuacjami, kiedy same ofiary molestowania traktują zaczepki na tle seksualnym jako „komplementy”. Ważna jest również edukacja dzieci – uczenie chłopców szacunku do dziewczynek, natomiast dziewczynek – asertywności i poczucia własnej wartości. Zaczyna się to – jak zauważyła jedna z osób uczestniczących w dyskusji – już na etapie przedszkola, gdzie wychowawcy skupiają się – w przypadku dziewczynek – na ich wyglądzie. Są one nagradzane za to, jak wyglądają, chłopcy zaś za to, co osiągają. Walka z problemem molestowania wymaga zatem długotrwałej pracy. Niewątpliwie jednak możemy łagodzić przejawy problemu przez odpowiednie legislacje.

Tekst napisał Michał Żakowski – wolontariusz Feminoteki.

logo batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG. 

Relacja ze spotkania z Elżbietą Korolczuk w ramach Akademii Feministycznej

niebezpieczne_zwiazkiGościnią Akademii Feministycznej, która odbyła się 27 maja w siedzibie Fundacji Feminoteka, była socjolożka Elżbieta Korolczuk. Spotkanie dotyczyło tematyki poruszonej w nowo wydanej książce pod redakcją Renaty E. Hryciuk i Elżbiety Korolczuk „Niebezpieczne związki. Macierzyństwo, ojcostwo i polityka”. Autorka rozpoczęła spotkanie krótką prezentacją książki i tematu. Zwróciła też uwagę, że niełatwo było opublikować tę książkę i odbyło się to dzięki pomocy udzielonej przez Heinrich Boell Stiftung i Uniwersytet w Goeteborgu.

Zainteresowania autorki skupiają się na ruchach społecznych, zwłaszcza rodzicielskich związanych z np. z in vitro. Jak zauważyła, często traktuje się rodzicielstwo jako przeżycie indywidualne. Tymczasem państwo odgrywa rolę w życiu rodzica i to nie bezinteresownie. Następnie uczestnicy poznali motywy doboru tytułu książki i opisywanych w niej zjawisk. Nie przypadkowo w tytule książki pojawia się macierzyństwo i ojcostwo. Oczekiwania wobec matek i ojców są zupełnie inne, co widać min. w medialnym dyskursie o matkach nadużywających alkoholu, który równocześnie nie wspomina o ojcach, którzy nierzadko piją więcej. Pojęcie rodzicielstwa, przeciwstawione rodzinie, daje przestrzeń do zwrócenia uwagi na indywidualne potrzeby. Dodatkowo dyskurs ‘kryzysu rodziny’ zawłaszczony jest przez konserwatystów. Pojęcia użyte przez autorkę są szersze, ponieważ można matkować i ojcować, nie będąc rodzicem.

W książce znajdziemy min. opis procesów upolityczniania ojcostwa i macierzyństwa, sposób traktowania tematu w mediach i politykach społecznych oraz analizę tego, co Elżbieta Korolczuk nazywa wpływami globalnymi, czyli neoliberalizmu, prywatyzacji i aktorów takich jak kościół, czy instytucje państwa. Odpowiedź na pytanie co możemy zrobić jako osoby chcące zmian równościowych, znajdziemy w rozdziale poświęconym strategiom ruchów oddolnych takich jak alimenciary, rodzice walczący o 6-latki, in vitro, ruchy ojcowskie. Elżbieta Korolczuk zwróciła uwagę, że ruchy rodzicielskie są obecnie polem bitwy, co widać na przykładzie kwestii in vitro. Spór toczy się o to, kto jest obywatelem – zarodki czy ludzie niepłodni. Obywatelstwo jest według autorki także jest kwestią polityczną. Możemy odzyskać obywatelstwo dzięki upolitycznieniu rodzicielstwa, ponieważ zwraca ono uwagę na wartości niematerialne. Opieka może być uznana za pracę, wartość w sensie ekonomicznym i społecznym. Pułapką tej strategii jest łatwość przerobienia postulatów rodzicielskich na modłę nacjonalistyczną i zmarginalizowania innych postulatów, takich jak prawo do aborcji i in vitro. Socjolożka poruszyła też problem iluzji wspólnoty kobiet. Duże zróżnicowanie materialne i kulturowe, sprawia, że porozumienie nie jest oczywiste. Przykładem jest tocząca się dyskusja o dobrym i złym macierzyństwie, u której podstaw leży fundamentalne pytanie: jakiego typu wizje jednostki mamy. W szerszej perspektywie jest to pytanie o to, czy wolność indywidualna jest tym o co walczymy, czy też w chcemy rozwiązań systemowych wpływających na naszą wolność w sferze prywatnej.

11329836_10155700453035226_4230738109420911047_nDużą część spotkania zajęła dyskusja z publicznością. Tematy, które zostały poruszone to, między innymi, rodzicielstwo w środowisku LGBT, migracje Polaków i Polek na tle światopoglądowym oraz planowanie macierzyństwa w młodym wieku. Osoby zgromadzone na widowni, jak i autorka książki zwracały uwagę zachodzące na siebie zjawiska takie jak aktualne trendy w mediach idealizujące macierzyństwo, kwestię braku rzetelnej edukacji seksualnej w szkołach i możliwości na rynku pracy. Wszystko to ma wpływ na decyzje kobiet dotyczące odsunięcie w czasie macierzyństwa, pomimo wczesnych deklaracji chęci posiadania dzieci.

Kolejnym ważnym w dyskusji tematem było ojcostwo. Socjolożka zwróciła uwagę na badania opisujące przeważającą w społeczeństwie opinię, że ojcowie to duże dzieci (Mellody, Titkow), która jest multiplikowana przez przemysł reklamowy. Innym aspektem rozmowy była kwestia krótkich urlopów ojcowskich, a także brak mechanizmów zachęcających mężczyzn do brania urlopów wychowawczych. Ojcowie aktywnie uczestniczący w wychowaniu dzieci muszą zmagać się z dyskryminacja systemową, a nierzadko też w miejscu pracy. Przykładem dyskryminacji systemowej przytoczonym przez jedną z uczestniczek spotkania jest fakt, że mężczyzna nie może wziąć urlopu wychowawczego, jeśli kobieta nie jest zatrudniona.

Pod koniec spotkania pojawiło się kontrowersyjne pytanie o agresję w ruchach rodzicielskich. Elżbieta Korolczuk wyjaśniła, że ruchy rodzicielskie nie są z gruntu agresywne, a ich strategie są początkowo koncyliacyjne. Jednakże ignorowanie ich postulatów powoduje narastającą frustrację. Przykładem takiego ruchu jest walka o fundusz alimentacyjny. Pod obywatelskim projektem ustawy zebrano 350 tys. podpisów, odbyły się liczne protesty, ale projekt przepadł w sejmie. Ruchy rodzicielskie są ignorowane przez polityków, a prawica zawłaszczyła kwestie rodzicielstwa. Tymczasem wynikający z braku woli politycznej niedobór w kwestii instytucji opieki wyklucza matki z życia politycznego i zawodowego. Podsumowaniem debaty, a także całego spotkania jest stwierdzenie, że to co rodzinne zostaje w domu jest poglądem reprodukującym patriarchat.

 

Relację przygotowała Aleksandra Kołeczek

logo batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

Edukacja genderowa, edukacja seksualna. W rocznicę katastrofy – relacja z konferencji

Sprzeciw wobec „genderu” i „seksualizacji dzieci” stał się w ostatnim roku przewodnim motywem środowisk narodowo-katolickickich, obliczonym na ochronę tradycyjnych wartości i modelu rodziny. Jednym z głównych wątków tej dyskusji jest sprzeciw wobec wprowadzania do szkół  edukacji seksualnej. Tematyce edukacji genderowej i edukacji seksualnej poświęcona była konferencja, zorganizowana przez koło naukowe Queer UW.

W zakresie jakości nauczania o seksualności człowieka nastąpił w przeciągu ostatniego ćwierćwiecza znaczący regres. Zaprezentowała to w swoim referacie dr hab. Agnieszka Kościańska. Wiedza o seksualności człowieka pojawiła się w polskich szkołach w latach 70., w ramach wiedzy przekazywanej w szkołach średnich podczas biologii i lekcji wychowawczych, a w szkołach podstawowych – w ramach przedmiotu „biologia i higiena”. Na początku lat 80. status przedmiotu obowiązkowego od V klasy szkoły podstawowej zyskał przedmiot o nazwie „przysposobienie do życia w rodzinie socjalistycznej”. Mimo naznaczonej ideologicznie nazwy, nauczyciele dysponowali materiałami dydaktycznymi charakteryzującymi się wysoką jakością merytoryczną. Pod tym względem szczególną uwagę przykuwa wydany w 1987 roku podręcznik „Przysposobienie do życia w rodzinie” autorstwa Wiesława Sokoluka, Dagmary Andziak i Marii Trawińskiej. Niektóre informacje uległy od tego czasu zdezaktualizowaniu – przykładem może być chociażby traktowanie homoseksualizmu (zgodnie z popularnym jeszcze wówczas spojrzeniem) jako odchylenie od normy, niezdolnego do generowania związków o podobnej jakości. Warto jednak podkreślić przy tym, iż opis orientacji homoseksualnej cechował się sporym zrozumieniem, autorzy kładli nacisk na potrzebę akceptacji dla osób homoseksualnych, a opis tego zjawiska wolny był od uprzedzeń, pojawiających się we współczesnych polskich podręcznikach.

Dla osoby analizującej dzisiaj ten podręcznik interesujący jest również używany w nim język. W opisach ciąży używa się określenia „płód’, dzisiaj mówi się coraz częściej o „człowieku”. Masturbacja nie jest demonizowana, opisuje się ją jako dopuszczalny, ale niepełny (bo odbywający się bez udziału drugiej osoby) akt seksualny.

Ten podręcznik spotkał się jednak z negatywnym oddźwiękiem środowisk konserwatywnych. Spora część krytyki skupiała się na zaprezentowanych w podręczniku obrazkach, ukazujących najbardziej popularne pozycje seksualne i metody pieszczot. Kontrowersje budził także opis aborcji – oskarżano autorów o zachęcanie do niej, mimo zawartego w książce stwierdzenia, że wywołuje ona negatywne skutki dla zdrowia kobiety. Najbardziej zagorzali krytycy określali go jako „podręcznik masturbacji i defloracji”, pojawiały się zarzuty o demoralizację, zachęcanie do seksu, antychrześcijańskość i sprzeczność z zapisami Konstytucji PRL.

Lata 90. to czas, w którym zaczęto odchodzić od powszechnej i laickiej edukacji seksualnej. Przykładem nowego myślenia o edukacji na temat ludzkiej seksualności jest, wydany w 1998 roku, podręcznik „Zanim wybierzesz”. Homoseksualizm i masturbacja zostały tam opisane jako zjawiska niebezpiecznie, typowe było również łączenie informacji na temat seksualności człowieka z interesem polskiego narodu. Partnerski opis relacji między kobietą i mężczyzną, typowy jeszcze dla lat 80., był wypierany przez opis romantycznej relacji między księciem i księżniczką. Ten trend utrzymuje się do dzisiaj, o czym świadczą choćby słynne już cytaty z podręczników o ciele kobiety jako „glebie”, i mężczyźnie jako „siewcy”.

Dzisiejsza edukacja seksualna – na co zwróciła uwagę dr Maria Pawłowska – demonizuje nie tylko nietypowe zachowania seksualne, ale również każdą, inną od powszechnej, formę orientacji seksualnej. Większość podręczników łączy tematykę tożsamości płciowej z orientacją seksualną. Tożsamość płciową łączy się również z wypełnianiem „właściwych” dla danej płci ról. Kwestia tożsamości seksualnej osadzona jest zatem silnie w patriarchalnym kontekście. Problem obrazu transseksualności jest szczególnie istotny ze względu na wysoki wskaźnik samobójstw wśród transpłciowej młodzieży z mniejszych ośrodków. Podręczniki powielają i umacniają uprzedzenia, dodatkowo utożsamiając „nietypową” orientację seksualną czy tożsamość płciową z zaburzeniami w „normalnym funkcjonowaniu rodziny”. Brak rzetelnej podstaw merytorycznej stanowi – obok silnego nacechowania ideologicznego to największy problem współczesnych polskich podręcznik do edukacji seksualnej.

Przykłady katolickich inicjatyw dotyczących wiedzy o ludzkiej seksualności przedstawiła dr Marta Zimniak-Hałajko. Opowiedziała o programie „Archipelag skarbów” oraz „Młodzież na rozdrożu”. Pierwsza inicjatywa ma formę rozrywkową, są to warsztaty, podczas których zadaniem młodzieży jest dotarcie do „największego skarbu”, tj. małżeństwa. Po drodze mają możliwość zadowolenia się mniejszymi skarbami, utożsamianymi ze związkami pozamałżeńskimi. Podczas przygód muszą zmagać się z tygrysami, z którymi mogą sobie poradzić tylko wtedy, jeżeli odmówią sobie sięgania po alkohol, narkotyki czy seks pozamałżeński.

Dość groteskowo przedstawia się gra poświęcona chorobom wenerycznym – polega ona na rzucaniu w kobiety kulkami, symbolizującymi spermę. „Młodzież na rozdrożu” to bardziej tradycyjny program, obejmujący 30-godzinny cykl zajęć. Programy ten cechuje dualizm w postrzeganiu seksualności – w promowanej przez autorów wizji, małżeństwo łączy się z piękną i dozgonną miłością, natomiast seks pozamałżeński – ze stoczeniem się na samo dno. W programach tych pojawia się wątek prezerwatywy – choć ich autorzy nie uczą, jak ją zakładać, to nie mają nic przeciwko instruowaniu o najczęściej popełnianych przy jej zakładaniu błędach.

W programach edukacji seksualnej widać pewną konwergencję – autorzy konserwatywnych programów, deklarując przywiązanie do tradycyjnych wartości, uwzględniają podobny zakres tematyczny jak autorzy laickich programów. Stwarza to podstawy do dyskusji między oboma środowiskami.

Druga część konferencji poświęcona była przede wszystkim aspektom genderowym w polskiej edukacji. Dużo uwagi poświęcono projektowi „Gender w podręcznikach”, któremu poświęcone było ubiegłotygodniowe spotkanie w siedzibie Feminoteki. Łukasz Pakuła zaprezentował stosowane podejście dotyczące kobiet, mężczyzn i homoseksualności w podręcznikach do języka angielskiego. Opowiadał o badaniach poświęconych zarówno analizie podręczników, jak również sposobowi przeprowadzania zajęć w szkołach.

Konkluzja z badań jest taka, że w podręcznikach powszechne jest reprodukowanie tradycyjnych ról płciowych, a osoby homoseksualne są zasadniczo niewidoczne. Czasami homoseksualizm wspominany jest w kontekście AIDS. W podręcznikach nie występują w ogóle jakiekolwiek nietradycyjne formy rodzin, wliczając w to coraz częściej występujące w Polsce rodziny patchworkowe. Nauczyciele tematykę nietypowych ról płciowych czy orientacji homoseksualnej pomijają, mimo wzrastającego (przynajmniej w Wielkopolsce, gdzie badania były prowadzone) zainteresowania uczniów tą tematyką.

Dosyć pesymistyczny wniosek, w kontekście potencjalnych zmian, przyniosło wystąpienie Katarzyny Banach, dotyczące obrazu płci w polskich i hiszpańskich podręcznikach do edukacji wczesnoszkolnej. Lata rządów lewicy, prowadzącej politykę dążącą do niwelowania nierówności między płciami, nie przyniosły jakościowej zmiany w treści podręczników. Hiszpańskie dzieci nadal otrzymują w podręcznikach tradycyjny obraz relacji między kobietą i mężczyzną.

Ciekawym przypadkiem, który opisała Emilia Borza, jest wdrożenie edukacji genderowej i seksualnej na Tajwanie. Jest to kraj, który do 1987 r. utrzymywał charakter autorytarny, z silnymi wpływami konfucjańskiego konserwatyzmu, akcentującego pierwszorzędny charakter zobowiązań wobec rodziny. W 2001 r. do realizowanych tam programów edukacji seksualnej wprowadzone zostały wątki z zakresu gender studies, a sama edukacja seksualna pojawiła się w przedszkolach. Nie obyło się bez protestów ze strony niewielkich, ale silnie zmobilizowanych struktur Kościoła Katolickiego. W 2014 r. głośnym echem odbiła się akcja tajwańskich studentów, zakładających przez miesiąc sukienki w proteście przeciwko dyskryminacji osób transpłciowych. Tak wysoki poziom otwartości możliwy jest dzięki liberalnemu nastawieniu tajwańskiego rządu oraz ugodowej postawie tamtejszego buddyzmu.

W jaki sposób wprowadzać edukację seksualną do polskich szkół i na jakie przeszkody możemy napotkać? Temu poświęcone były dwie ostatnie sesje. Niewątpliwie problemem pozostaje antygenderowe nastawienie, doskonale nam znany, a opisany przez Olgę Wadowską-Wróbel. Chaos pojęciowy, brak rzetelnej dyskusji prowadzi do tego, że zwykli ludzie nie rozumieją pojęcia gender, a często wręcz się go boją. Są środowiska, dla których mówienie o innych niż tradycyjny model rodziny grozi wręcz zachwianiem ich ideologicznych podstaw. Mowa przede wszystkim  o środowiskach nacjonalistycznych, o czym opowiedziała Bogna Kociołowicz-Wiśniewska. Heteroseksualna rodzina postrzegana jest jako podstawa narodowej wspólnoty. Kobiety działające w Ruchu Narodowym i pokrewnych środowiskach, posiadają silną potrzebę odcięcia się od feminizmu, akcentującego uniwersalność kobiecych doświadczeń. Ułatwia to postrzeganie pozycji kobiet w „narodowym” kontekście, np. w ocenie kontaktów seksualnych zawiązywanych m.in. na wyjazdach w ramach programu Erasmus – kobiety sypiające z cudzoziemcami są potępiane, podczas gdy w przypadku mężczyzn mówi się raczej o „podbojach”. Ciało kobiety postrzegane jest jako element „substancji narodowej”, podczas gdy mężczyzna postrzegany jest jako ten, który ma prawo dokonywać symbolicznych „podbojów” w imię narodowego dobra.

Na przyczynach, dla których wprowadzenie edukacji genderowej do szkół jest trudne, skupił się dr Krzysztof Wąż. Potwierdził, że kluczowe znaczenie miały tutaj lata 90., a szczególnie symptomatyczne było uchwalenie ustawy antyaborcyjnej, określanej jako „kompromis” – co powoduje niechęć wielu osób do poruszania tej tematyki. Podobne „kompromisy”, a w istocie ustępstwa wobec stanowiska Kościoła, pojawiają się w wielu innych aspektach. Wprowadzenie rzetelnego podręcznika do edukacji seksualnej jest praktycznie niemożliwe – w sytuacji, kiedy podręczniki oceniane są głównie przez osoby związane ze środowiskami katolickimi, żaden wydawca nie podejmie ryzyka wydania innej książki. Ze strony rodziców i nauczycieli istnieje wola zmiany tej sytuacji, nie mają oni jednak odpowiedniej siły przebicia.

Podczas konferencji zaprezentowana została również książka Michaela Kimmela „Społeczeństwo genderowe”, która wkrótce zostanie wydana po polsku. Celem książki jest obalenie stereotypu mówiącego, iż nierówności między kobietami i mężczyznami są skutkiem różnicy genderowej. Odwołując się do antropologii, psychologii, socjologii wykazuje, że większość różnic wynika z nierówności. Niwelowanie nierówności w zakresie płci kulturowej prowadzi do zmniejszania różnicy między płciami. Niewątpliwie będzie to wartościowy materiał wprowadzający do zagadnień Genderowych. Miejmy nadzieję, że doczekamy momentu kiedy będą z niego korzystać uczniowie i uczennice szkół średnich.

Tekst: Michał Żakowski, wolontariusz Feminoteki

banernorweskie_batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG. 

Szmata sama się prosi – performance

„Szmata sama się prosi” , czyli performance Julii Karwan-Jastrzębskiej.

23

Projekt „Szmata sama się prosi” oparty jest na dosłownej wizualizacji stereotypu kobiecej prowokacji za pomocą stroju, który w założeniu ma przenosić na ofiarę winę za molestowanie seksualne lub gwałt. Żadna ze znanych mi kobiet nie chciałaby tego doświadczyć i na pewno nie ubiera się codziennie rano z intencją „doproszenia się”. To nie zmienia faktu, że jeżeli do takiej sytuacji dojdzie, będzie to jej wina, niezależnie od tego, co będzie miała na sobie. Sukienka zawsze może być za krótka, za długa albo zbyt czerwona. Nie istnieje lista ubrań, które w stu procentach „uchronią nas” przed agresywnymi zachowaniami.

Zostało więc uszyte siedem sukienek, które stały się realizacją fantazmatu stroju, wysyłającego jasny przekaz – jego właścicielka domaga się i pragnie doświadczyć molestowania/gwałtu. Projekty mają charakter artystyczno-prowokacyjny, nie powtarzają krzywdzących stereotypów (szpilki, szminka i miniówka), jednocześnie zachowując klarowność przekazu. Są „nową jakością” w kulturze gwałtu. Delegitymizują każdy inny strój w kontekście przemocy seksualnej. Prowokacyjne i „dopraszające” są tylko One – Szmaty. Nic poza nimi.

Siedem dziewczyn założyło je i w ramach modowej manifestacji przeszło ulicami centrum Warszawy w niedzielę 24 maja 2015 roku.

7Przemaszerowały bez cienia strachu, „odbijając” na ten czas przestrzeń publiczną z rąk szowinistycznych komentatorów, wytrącając ją z kontekstu utartych zachowań społecznych. Nikt nie odważył się zagwizdać.

Tytułowa „Szmata” to zarówno stare ubranie, jak również jedno z najbardziej prostackich i obraźliwych określeń używanych w stosunku do kobiet.

Performance odbył się w ramach mojego dyplomu licencjackiego realizowanego w pracowni Sztuki Domeny Publicznej pod kierunkiem prof. Krzysztofa Wodiczko na warszawskiej ASP.

Modelki, jak większość z nas, doświadczyły w swoim życiu molestowania lub gwałtu. Przerażające jest, jak nietrudno było je znaleźć. Nie musiałam ich szukać – były wokół mnie, na studiach, na imprezach, czy po prostu na ulicy.

Tekst: Julia Karwan-Jastrzębska

Angela Merkel przeciwna małżeństwom dla par homoseksualnych

Tydzień po otwarciu małżeństw i adopcji dla par homoseksualnych w Irlandii kanclerz Niemiec stwierdza, że istnieje ,,różnica” pomiędzy hetero- i homoseksualnymi parami. 

10982132_835013213233663_2505111467816524259_nMaleją szanse na przyznanie prawa do małżeństw dla par lesbijek i gejów w Niemczech. Jak informuje dziennik ,,Die Welt” podczas poniedziałkowego posiedzenia prezydium CDU dyskutowało w Berlinie nad tą kwestią  przez prawie półtorej godziny. Podczas posiedzenia zabrała głos Angela Merkel, kanclerz Niemiec. Stwierdziła, że istnieje ,,różnica pomiędzy małżeństwem zawieranym przez osoby heteroseksualne, a związkiem partnerskim pomiędzy dwojgiem ludzi tej samej płci”, jak podaje gazeta. I ,,to nie jest dyskryminacja, tylko stwierdzenie różnicy”.

Tymczasem koalicja czerwono-zielona chce przeforsować małżeństwa dla par homoseksualnych. Dodatkowo też Związek Lesbijek i Gejów (LSVD) wystosowało oświadczenie prasowe, że w przypadku ustanowienia dyskryminującego zakazu zawierania małżeństw przez pary homoseksualne, będą badać kwestię niekonstytucyjności zakazu.

Tekst przetłumaczyła i opracowała: Aleksandra Magryta

Żródło: Queer.de , Die Welt

„Moja babcia sufrażystką, a ja feministą!” – relacja z I Trójmiejskiego Marszu Równości

Tekst: Magda Wielgołaska

W sobotę 30. maja ulicami Gdańska przeszedł I Trójmiejski Marsz Równości. To piękny sukces Stowarzyszenia na rzecz Osób LGBT Tolerado, którego członkowie i członkinie uronili wiele łez wzruszenia widząc to, co osiągnęli swoją ciężką pracą, a także przy wsparciu zaprzyjaźnionych organizacji.

Kilka lat temu, kiedy na spotkaniach stowarzyszenia pojawiało się zaledwie kilkoro zapaleńców, nikt nie przypuszczał, że na ulice Gdańska wyjdzie tak liczny tłum – policja podaje, że było to około 2000 osób. Marsz rozpoczął się zgromadzeniem na Targu Węglowym. Prezeska Tolerado, Ania Strzałkowska, z typową dla siebie zaraźliwą, pozytywną energią przywitała zgromadzony tłum, a także gości specjalnych. Do przybyłych przemawiali między innymi: Ambasador Szwecji Staffan Herrström, wicemarszałkini Sejmu Wanda Nowicka, prezydent Słupska Robert Biedroń i poseł PO Radomira Szumełda.

marsz2

Hasłem pierwszego marszu w Trójmieście było: „Jesteśmy rodziną”. Wiele osób przyszło z rodzicami, braćmi, siostrami, z bliskimi osobami, które całym sercem wspierają tęczowe rodziny, istniejące pomimo braku prawnych uwarunkowań w naszym kraju. Na marszu nie zabrakło rodziców z małymi dziećmi.

Szczególnie wzruszył mnie ojciec, który spokojnie tłumaczył swojemu dziecku, jak ma się zachować wobec narodowców, którzy w którymś momencie zaczęli rzucać w maszerujących jajkami. Ojciec objął syna ramieniem i powiedział: „Kiedy jest realne zagrożenie, to uciekamy. Kiedy zagrożenie jest niewielkie to pokazujemy, że się nie boimy.” To tylko jeden z pięknych obrazków z marszu, wrażenie robił też chłopiec maszerujący dumnie z koszulką oznajmiającą: „Moja babcia sufrażystką, a ja feministą!”.

Wszyscy zgromadzeni czuli, że biorą udział w historycznym wydarzeniu, któremu towarzyszyło jedynie kilka drobnych incydentów ze strony skrajnej opozycji. Marsz został na kilkanaście minut zablokowany przez prawicową radną Gdańska – Annę Kołakowską i jej rodzinę.

Tego samego dnia odbyła się kontrmanifestacja pod hasłem obrony normalnej rodziny. Zgromadziła zaledwie około 150 osób. Narodowcy, którzy obserwowali marsz i nie szczędzili niesmacznych uwag, zostali zaproszeni przez tłum do dołączenia się do pokojowego przemarszu. Natomiast mężczyzna, który za pomocą biblii próbował uratować „zbłąkane dusze”, został zagłuszony skandowanym: „Jezus nie był homofobem!”.

marsz

Podczas marszu tłum wielokrotnie skandował także hasło: „Solidarność!”, bo przecież bez solidarności nas wszystkich nie ma równości. Ten dzień udowodnił, że potrafimy się solidaryzować, iść razem ramię w ramię i że nie uciekniemy mimo niewielkiego zagrożenia. Zostaniemy i pokażemy, że się nie boimy! Pierwszy trójmiejski Marsz Równości to z pewnością początek pięknej, trójmiejskiej tradycji i wszyscy z niecierpliwością czekamy już na kolejny, a tymczasem pakujemy tęczowe flagi i kolorowe transparenty, żeby 13 czerwca maszerować w Warszawie!

Zdjęcia: Natalia Półjanowska/Tolerado

Tekst: Magda Wielgołaska – działaczka feministyczna i lesbijska na stałe związana z trójmiejską organizacja działającą na rzecz osób LGBT – Tolerado. Wolontariuszka Feminoteki.

 
Wolontariat Feminoteki jest realizowany w ramach programu Obywatele dla demokracji finansowanego z funduszy EOG

logo batory

Jaki jest gender polskiej edukacji? Relacja ze spotkania w Feminotece

Jaki jest gender polskiej edukacji?

Relacja ze spotkania organizowanego w ramach projektu “Kobiety i mężczyźni, chłopcy i dziewczęta RAZEM przeciw stereotypom płciowym”

30 maja odbyło się w siedzibie Feminoteki spotkanie poświęcone tematyce sterotypów płciowych w podręcznikach szkolnych oraz programach i praktyce nauczania. Spotkanie poprowadziła Agnieszka Sosińska z Feminoteki, a do udziału w dyskusji została zaproszona Anna Dzierzgowska, nauczycielka historii w warszawskim Wielokulturowym Liceum Humanistycznym im. Jacka Kuronia i Marta Mazurek, anglistka, kierowniczka zespołu gender studies na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

 

Dyskusja dotyczyła przede wszystkim realizowanego przez zespół, na którego czele stoją: Marta Mazurek, Iwona Chmura-Rutkowska (Wydział Studiów Edukacyjnych UAM), Maciej Duda (Interdyscyplinarne Centrum  Badań Płci Kulturowej i Tożsamości UAM) oraz Aleksandra Sołtysiak-Łuczak (prezeska Stowarzyszenia Kobiet Konsola). Celem projektu, realizowanego od października 2013 r. do końca września 2015 roku, jest analiza podręczników szkolnych do wszystkich przedmiotów (z wyłączeniem religii, pozostającej poza nadzorem Ministerstwa Edukacji Narodowej) na wszystkich szczeblach nauczania pod kątem wystepujących w nich stereotypów płicowych.

 

Podręcznik jest w koncepcji inicjatorek i inicjatorów projektu narzędziem słuzacym nie tylko przekazywaniu wiedzy na temat wybranych tematów, ale – czego często nie dostrzegamy – narzędziem utrwalania i powielania wzorców dotyczącch naszego postrzegania świata, w tym m.in. zagadnień związanych z równouprawnieniem płci. Podręcznik jest przy tym – jak zauważyła podczas spotkania Anna Dzierzgowska, odnosząc się do podręczników historycznych – narzędzie dające złudne poczucie, że całą potrzebną wiedzę da się zamknąc w jednej książce, często opartej na przestarzałych z punktu widzenia metodologii danej nauki informacjach. W naukach humanistycznych sam sposób narracji decyduje o tym, jakie treści zostają uwzględnione, a jakie pominięte – przykładowo, w podręcznikach historycznych główną osią narracji jest Naród, traktowany jako byt samoistny, w narracji o polskiej historii nie ma zatem miejsca na powazną refleksję o problemach społecznych i wewnętrznym zróżnicowaniu (wyjątek stanowi tematyka mniejszości narodowych, która uzyskała trwałe miejsce w narracji o polskiej historii).

 

W narracji tej nie ma w zasadzie miejsca na kwestie związane z kobietami. Marta Mazurek wyjaśniła, w jaki sposób wpływa to na kreowanie androcentrycznej normy. Podczas prowadzonych przez nią zajęć z historii Wielkiej Brytanii poświęciła – obok “tradycyjnych” wątków politycznych i militarnych – uwagę kwestii emancypacji kobiet i biografiom ważnych dla brytyjskiej historii kobiet. Po egzaminie otrzymała skargę od studenta, który zarzucał jej niwelowanie znaczenia wojny stuletniej (która jednakże była częścią kursu i pytanie poświęcone temu konfliktowi znalazło się na egzaminie) i faworyzowanie kobiet. Podobne głosy pojawiły się po zakończeniu innego kursu, poświęconego historii literatury amerykańskiej. Wśród omawianych autorów i autorek znajdowało się 40% kobiet i 60% mężczyzn – w ocenie niektórych studentów, świadczyło to o nadmiernym faworyzowaniu literatury tworzonej przez kobiety.

 

Podręczniki do nauk humanistycznych nie dostrzegają obecności kobiet. Przykładem nie do końca może uświadomionego niedostrzegania kobiecych dokonań jest przykład podręcznika do plastyki, w którym na jednej stronie znajduje się wizerunek mężczyzny z własnoręcznie wyplecionym koszem, podpisany jego imieniem i nazwiskiem, na drugiej stronie natomiast grupa kobiet przygotowujących wycinanki,  opisana jako “warsztat tkacki”.

 

Niewidoczne są również orientacje inne niż heteroseksualna. W podręcznikach pojawiło się łącznie 7 wzmianek, w ym 4 o homoseksualnych mężczyznach i trzy odniesienia do homoseksualności bez wskazania na płec. Zupełnie niedostrzegalna jest obecność homoseksualnych kobiet, podobnie zresztą jak nie zwraca się uwagi na relacje pomiędzy kobietami – w programach nauczania nacisk kładziony jest na aseksualne relacje między mężczyznami i przesiąknięte seksualnym kontekstem relacje między mężczyznami i kobietami. Dodatkowo, w podręcznikach występuje nadreprezentacja mężczyzn wśród klasy wyższej, oraz nadreprezentacja kobiet wśród osób z klasy, którą możemy określić jako niższą średnią.

 

Anna Dzierzgowska odniosła się do tematu perspektywy przeciwdziałania stereotypom, dostrzegalnej i uznawanej przez instytucje odpowiedzialne za rozdysponowanie środków na badania naukowe. Zaznaczyła, że jest to perspektywa potrzebna, ale jej w związku z jej uznaniem przez główny nurt, należy szukać propozycji nowych perspektyw, uzupełniających ten nurt badań. Wysunęła propozycję perspektywy przywileju – opowiadania o nierównościach przez pryzmat tego, kto na nich korzysta. Do przeciwdziałania nierównościom nie wystarczy bowiem sama świadomość funkcjonowania stereotypów na tle płciowym, religijnym, rasowym, narodowościowym itp., ale przede wszystkim świadomość tego, kto na tych nierównościach korzysta. Ważne jest uświadamianie tego również osobom z grup, które “wygrywają” na istnieniu nierówności.

 

Androcentryzm widoczny jest również w naukach przyrodniczych – przykładem jest przedstawienie ewolucji człowieka, w zasadzie zawsze przedstawiające ewolucję reprezentanta płci męskiej.  Udało się natomiast w ostatnich latach doprowadzić do ograniczenia treści seksistowskich w podręcznikach dla pierwszych klas szkoły podstawowej. Dzięki konsultacjom społecznym udało się uniknąć w nim treści pojawiających się wcześniej w innych podręcznikach – jak chociażby powiązania wizerunku kobiet z pracami domowymi. Cały czas jednak w przeciwdziałaniu stereotypom zbyt często aktywność ministerstwa edukacji narodowej sprowadza się do dyskutowania o popełnionych błędach – przykładem są filmy poświęcone perspektywom zawodowym, w których chłopcy i dziewczynki pojawiali się w stereotypowo przypisanych im rolach, czy materiał instruktażowy o nowej maturze, w którym w roli ekspertów wystąpili wyłącznie mężczyźni.

 

Obecność kobiet w podręcznikach szkolnych to tylko jeden z aspektów problemu. Ważne jest również przyjęcie określonego sposobu narracji uwzględniającego doświadczenia jak największej części społeczeństwa. W ramach narracji o polskich władcach znajduje się miejsce dla królowej Jadwigi, natomiast w obrębie narracji o odkryciach naukowych – na temat Marii Skłodowskiej-Curie. Doświadczenia tych kobiet nie oddają jednak doświadczeń większości kobiet. Dlatego, obok wyczulenia na zagadnienia genderowe, ważne jest uwzględnienie w programach nauczania perspektywy wszystkich klas społeczno-ekonomicznych.

 

W ramach prowadzonego projektu powstanie 5 raportów. Dwa z nich poświęcone będą metodologii badań i aspektom teoretycznym, kolejne trzy będą dotyczyć analizy treści podręczników do poszczególnyhch grup przedmiotów. Wyniki badań zostaną zaprezentowane i omówione we wrześniu, podczas konferencji w Kancelarii Prezeski Rady Ministrów.

 

Michał Żakowski

 

banernorweskie_batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

Drugie spotkanie Sieci Mężczyzn już za nami!

Tekst: Łukasz Wójcicki
W dniach 16-17.05.2015 w Warszawie odbyło się drugie spotkanie sieci mężczyzn-trenerów i edukatorów antyprzemocowych. Sieć trenerów organizuje grupa „Głosy Przeciw Przemocy” w ramach projektu „Kobiety i mężczyźni, chłopcy i dziewczęta RAZEM przeciw stereotypom płciowym” w partnerstwie z organizacją norweską, Fundacją Feminoteka i grupą badawczą „Gender w podręcznikach”.

IMG_20150301_134617Pierwszego dnia zjazdu, uczestnicy testowali na sobie przywiezione pomysły do prowadzenia zajęć z chłopcami, mężczyznami i osobami identyfikującymi się jako mężczyźni w oparciu o antyprzemocowe i antydyskryminacyjne scenariusze. Zostały przygotowane trzy różne zajęcia:

  1. warsztat z wykorzystaniem dramy i metody stymulatorów „Torebka Ewy” przygotowany przez Michała Maciejaka, Piotra Cykowskiego i Rafała Lawendę;
  2. zajęcia z metody pracy z osobami stosującymi przemoc, które poprowadził Daniel Mróz;
  3. prezentacja przygotowana  przez Piotra Lachowicza i Andrzeja W. Nowaka na  temat  przemocy symbolicznej. 

Drugi dzień spotkania sieci poświęcony był w całości tematowi płci kulturowej, definiowania orientacji seksualnej i przemocy seksualnej. Warsztat, poprowadzony przez Ewerysta Zarębę z kolektywu trenerskiego SPINA, miał na celu ujednolicenie rozumienia tych zagadnień i pogłębienie świadomości na ich temat.

 

Cały zjazd był bardzo inspirujący i wzbogacający o nowe idee, rozwiązania i narzędzia potrzebne w pracy warsztatowej nad męską przemocą oraz stereotypami i uprzedzeniami wobec płci, jako źródłem tej przemocy.

 

Minione, drugie spotkanie sieci mężczyzn-trenerów i edukatorów antyprzemocowych było również świetną okazją do zacieśnienia współpracy i planowania wspólnych akcji i projektów.

 

Łukasz Wójcicki – koordynator Sieci Mężczyzn z ramienia Głosy Przeciw Przemocy

logo batory
Projekt realizowany w ramach programu Obywatele dla demokracji finansowanego z funduszy EOG

 

Kim jest Fritzi???

A to było tak: pewnego chłodnego dnia (przełom lutego i marca 2014 roku) pracując w zaciszu Feminoteki, usłyszałam język niemiecki. A ponieważ jestem germanistką, to ciekawość wzięła górę i poszłam zobaczyć, któż to do nas przybył zza zachodniej granicy. Moim oczom ukazała się dziewczynka. Mała dziewczynka. Na oko trzyletnia. Uśmiechnięta i śmiała. Pokazała mi grę, w którą akurat grała.

Ku mojemu równie dużemu zaskoczeniu, pojawiła się na korytarzu moja ulubiona profesorka z germanistyki  na Uniwersytecie Warszawskim – Bożena Chołuj;  w towarzystwie niewiele starszego ode mnie mężczyzny, z którym to prowadziła konwersację po niemiecku. Okazało się, że to Jochen, a odważna dziewczynka to jego córka. Fritzi.

Tak oto zaczęła się moja przygoda z Fritzi.

frizi okładka

Czytając (najpierw w wersji niemieckiej) „Fritzi i ja. Czyli o lękach ojca, że nie będzie dobrą matką”, oczami wyobraźni widziałam Fritzi, która skacze dziko po kałuży. Wyobrażałam sobie też reakcję Jochen’a na uwagę przechodnia, że skoro Fritzi tak odważnie skacze po kałuży to musi być chłopcem.

Podczas wędrówek Jochen’a z małą Fritzi przez Berlin-Friedrichshain przenosiłam się razem z nimi do tej kultowej dzielnicy Berlina i przypominałam sobie mniej lub bardziej znane uliczki i lokale. Krok po kroku, strona po stronie, zwiedzałam z nimi Berlin. I mimo że Berlin znam dobrze, to Fritzi i Jochen „oprowadzili” mnie po zapomnianych uliczkach i przypomnieli jakże swojską atmosferę stolicy Niemiec.

A skąd jest ta Fritzi? I dlaczego Jochen a nie mama? To nie jest tak, że Fritzi nie ma mamy. Ma. A czasem nawet dwie.

Mamą Fritzi jest zarówno jej biologiczna mama, jak i chwilami tato Fritzi.  Tak, tak, nic mi się nie pomyliło. Tato Fritzi, czyli Jochen, jest czasem mamą.  Jochen po prostu mieszka z córką i wychowuje ją, a mama mieszka w innej dzielnicy Berlina. I to do Jochena mała Fritzi woła wybiegając ze żłobka: „Moja mama”.

Po południu odbieram Fritzi ze żłobka. Biegnie do mnie rozpromieniona radością. „Moja mama przyszła”, krzyczy na cały żłobek. Mama Charlotty, która właśnie przyszła po córkę, poprawia ją. To przecież nie jest twoja mama. Fritzi zatrzymuje się na chwilę speszona. Smutna i z pytającym spojrzeniem podchodzi do mnie.

Moja mama? – pyta mnie.

Oczywiście, że jestem twoją mamą, odpowiadam. Albo tatą, jak wolisz.

Fritzi ulżyło.

Czytając o załamaniu Jochen’a i poszukiwaniu przez niego pomocy terapeutycznej w Berlinie, porównywałam polską służbę zdrowia i myślałam nawet nie jest u nas tak źle”.  A to jak sobie oboje  (Fritzi i Jochen i Jochen i Fritzi) radzili, było budujące.

„Fritzi i ja. Czyli o lękach ojca, że nie będzie dobrą matką” chwilami bawiła mnie prawie do łez, chwilami poruszała. Na pewno jest bardzo ciekawym obrazem rodzicielstwa i feminizmu z perspektywy niemieckiej.

Lektura zdecydowanie obowiązkowa!

Książka dostępna w księgarni Feminoteki.

Fritzi i ja. Czyli o lękach ojca, że nie będzie dobrą matką

Autor: Jochen König

Fundacja Feminoteka, Warszawa 2015

Tekst: Aleksandra Magryta – redaktorka i opiekunka merytoryczna  „Fritzi i ja. Czyli o lękach ojca, że nie będzie dobrą matką”

Francuskie Muzułmanki: zakaz noszenia chust to usprawiedliwienie dla dyskryminacji

WISSOUS, Francja – Gdy pewnego dnia Malek Layouni zabrała swojego 9-letniego syna do parku rozrywki pod Paryżem, nie myślała wtedy o swoim muzułmańskim wyznaniu, ani chuście na jej głowie. Ale, jak się potem okazało, dla innych było to bardzo ważne.

Autorka: SUZANNE DALEY I ALISSA J. RUBIN

Data:26.05.2015

Źródło: New York Times

Ochroniarze zagrodzili jej drogę, gdy kierowała się na teren nadmuchiwanych zabawek na tymczasowej plaży. Jako argument podali regulamin, który zabrania wnoszenia na jego teren symboli religijnych. A to oznacza zakaz wstępu dla kobiet, które noszą chusty na głowach.

Pani Layouni nadal rumienieje ze wstydu, gdy przypomni sobie jak na oczach swoich przyjaciół i sąsiadów odmówiono jej wejścia oraz, że nie potrafiła odpowiedzieć swojemu synowi na pytanie: „Co zrobiliśmy nie tak?”.

Ponad 10 lat od wprowadzenia we Francji pierwszego prawa zakazującego noszenia burek w szkołach publicznych, nakrycia głowy muzułmańskich kobiet, od kolorowych jedwabnych chustek po czarne czadory, stały się najsilniejszymi punktami zapalnymi w trudnych relacjach między rosnącą populacją muzułmańską a resztą społeczeństwa.

Politycy głównego nurtu stale próbują wprowadzić nowe sposoby na odebranie kobietom w burkach dostępu do pracy, edukacji i życia społecznego. Często tłumaczą, że robią to dla dobra porządku publicznego oraz w imieniu laïcité, co jest francuskim terminem na separację kościoła od państwa.

Jednak krytyczne opinie mówią, że bardziej niż do promowania świeckiego państwa, zakaz noszenia burek przyczynia się do coraz szybszego wzrostu fali dyskryminacji przeciwko Muzułmanom w ogóle, a kobietom w burkach w szczególności.

Zakaz, mówią niektórzy krytycy, jest także kolejnym powodem dla Islamistów do podżegania  negatywnych nastrojów między Muzułmanami i niemuzułmańskimi społeczeństwami zachodnimi.

Jak dotąd Francja ustanowiła dwa prawa, jedno w 2004 zakazujące noszenia burek w szkołach podstawowych i średnich oraz drugie, uchwalone w 2011, zakazujące nakryć, które zasłaniają całą twarz, które co ciekawe są noszone tylko przez znikomą część francuskiej populacji.

Jednak muzułmanki we Francji, które noszą różne okrycia głowy, od szali, które są luźno zawiązane po brodą po ciasno dopasowane czepki, trochę na kształt tych, które noszą zakonnice, i które zasłaniają każdy kosmyk włosów, mówią, że ciągłe dyskusje o zakazie noszenia chust, sprawiły, że stały się celem przemocy ludzi na ulicach, którzy potrafią na nie napluć lub popychać, jeśli mają na sobie chustę.

W niektórych miastach, matkom, które noszą szale na głowie zabroniono odbierać dzieci ze szkoły lub pomagać jako opiekunka podczas szkolnych wycieczek. Nawet jedna z większych sieci sklepów dyskontowych została oskarżona o uporczywe śledzenie klientek w chustach.

Niektóre kobiety były agresywnie atakowane. Całkiem niedawno, w Toulouse, ciężarna kobieta, której włosy zakrywał szal, trafiła do szpitala po tym jak została pobita przez młodego mężczyznę, który nazwał ją „brudną Muzułmanką”.

Statystyki przygotowane przez Narodowy Instytut do Walki z Islamofobią, który jest organem nadzorującym, pokazują, że w ciągu ostatnich dwóch lat kobiety to 80% ofiar anty-muzułmańskich aktów przemocy.

To co jest najbardziej okropne w takich sytuacjach to fakt, że mają one miejsce w biały dzień i przy totalnej obojętności świadków,” powiedział Abdallah Zekri, prezydent Instytutu.

Francja, gdzie Muzułmanie stanowią około 8% populacji, już od dłuższego czasu wyraża swoje niezadowolenie z powodu Muzułmanek, które zakrywają swoje głowy, co jest standardem w świecie muzułmańskim i jest zgodne z Koranem, który uczy skromności.

Niestety na przestrzeni kilku ostatnich lat, liderzy francuskiej polityki i opinii publicznej coraz bardziej skupiają się na zakazie noszenia burek. Są motywowani przez wiele różnych czynników, między innymi przez rosnącą w siłę skrajną prawicę, która otwarcie potępia nazwane przez siebie zjawisko Islamizacji Francji oraz obecną rzeczywistość, w której dwa największe ataki w całej Francji były dziełem francuskich muzułmańskich ekstremistów, między innymi styczniowa strzelanina w siedzibie satyrycznego czasopisma Charlie Hebdo.

Najważniejsi politycy prawicy, łącznie z byłym prezydentem Nicolasem Sarkozy, chcą aby kobiety noszące burki miały zakaz wstępu na uniwersytety. Inni członkowie partii Sarkozy’ego chcieliby aby kobietom, które zakrywają swoje twarze zostały postawione zarzuty przestępstwa. Po lewej stronie sceny politycznej, mała partia forsuje prawo, które zakazuje kobietom w burkach podejmowania pracy w publicznych centrach opieki.

Nawet w socjalistycznym rządzie prezydenta François Hollande, Pascale Boistard, młodsza ministra od praw kobiet, powiedziała, że „nie jest pewna czy uniwersytety to odpowiednie miejsce do noszenia burek.”

Nils Muiznieks, komisarz ds. praw człowieka w Radzie Europy, który potwierdził w swoim raporcie z 2014 roku, że wysoka liczba ataków na kobiety w burkach to sprawa szczególnej wagi, krytykuje, jak to nazwał „zbytnie zaabsorbowanie kraju” ubiorem Muzułmanek.

“To tylko je eksponuje i stygmatyzuje,” powiedział.

Wielu francuskich urzędników broni tego zakazu. Według nich zakaz zasłaniania twarzy jest potrzebny ze względów bezpieczeństwa, dodają także, że w Belgii istnieje podobne prawo, a Holandia rozważa wprowadzenie takiego u siebie. Argumentują, że zakaz noszenia burek w szkołach, który był wynikiem incydentu, gdy 3 uczennice publicznej szkoły zostały odesłane do domu, ponieważ nie chciały zdjąć szali, które okrywały ich głowy, jest w interesie laïcité. Dodają, że jarmułki, duże krzyże oraz inne ostentacyjne symbole religijne także zostały zakazane.

Koncepcja laïcité powstała jeszcze podczas Francuskiej Rewolucji i miała na celu zmniejszenie wpływu Kościoła Rzymskokatolickiego na sprawy państwa.

Niedawno, eksperci stwierdzili, że ten konflikt stał się wezwaniem dla prawicy, która przyjęła nakrycia głowy Muzułmanek jako swoją broń w walce o francuską tradycję, którą, w opinii wielu, chce zniszczyć rosnąca w siłę muzułmańska społeczność.

Mimo, że Francja coraz silniej opowiada się za restrykcjami odnoście religijnych nakryć głowy, to najnowsze prawo zakazujące także zasłaniania twarzy, okazało się bardzo problematyczne. Niektórzy kwestionują praktyczne podstawy tego przepisu, bo tylko bardzo mały ułamek francuskich muzułman stosuje takie zakrycia – nie więcej niż 2 tys., a możliwe nawet, że tylko 500, z czego część to konwertyci.

Trzy lata od kiedy ten zakaz wszedł w życie, nałożono około 1 tys. grzywn, które sięgają nawet 150 euro. Wydaję się, że jest kilka kobiet, które nawet lubią podjudzać policję. Jedna z nich ponad 80 razy otrzymała karę pieniężną. Część kobiet płaci sama. Część korzysta z funduszu założonego przez zamożnego algierskiego biznesmena specjalnie na potrzeby opłacania wszelkich mandatów tego typu.

Tymczasem, badacze informują, że część Francuzek, których wiara zobowiązuje je do całkowitego zakrycia ciała, ze strachu nie wychodzą z domu, boją się wyjść na ulicę.

“To jest najgorszy z możliwych scenariuszy,” mówi Naima Bouteldja, która opracowała dwa raporty w tej sprawie dla organizacji non profit Fundacja Otwarte Społeczeństwo, która działa na rzecz praw człowieka. „To prawo nie ratuje kobiet, ono je więzi.”

Wielu muzułmańskich Francuzów drwi z tych zakazów mówiąc, że bogate turystki z Bliskiego Wschodu w pełnych zakryciach twarzy i torbach z luksusowych sklepów w rękach, jakoś mogą przechadzać się po Champs-Élysées lub spędzać wakacje na Côte d’Azur bez żadnych problemów z policją.

Uważają także, że ciągłe debatowanie na temat zakrywania głowy przez kobiety sprawiło, że wielu ludzi już nie wie co jest legalne, a co nie.

W Méru, na północ od Paryża, od 18 miesięcy matki, które noszą burki nie mogą być opiekunkami podczas szkolnych wycieczek. Nie mogą także pomagać w wakacyjnych imprezach dla dzieci, które często połączone są z chrześcijańskimi świętami.

Ouassila Arab, 34-letnia matka, która dostała zakaz udziału w takich wydarzeniach, powiedziała, że pierwsza kobieta, która dostała zakaz wejścia na teren szkoły pracowała przy organizacji bożenarodzeniowego przyjęcia. Sprawa obecnie znajduje się w sądzie.

“Francja nie miała nic przeciwko nam, gdy nas potrzebowali,” powiedziała pani Arab, która wychowała się w Méru, i której ojciec przyjechał tutaj z Algierii aby pomóc budować drogi. „Teraz nie są już tacy chętni.”

Pani Arab mówi, że zaczęła zakrywać swoje włosy, gdy jako 20latka stawała się coraz bardziej wierząca. Ale tak jak wiele innych zakrytych kobiet, mówi że przyszło jej zapłacić za tę decyzję. Miała duże trudności w znalezieniu pracy, a teraz dojeżdża godzinę do Paryża, gdzie pracuje jako sekretarka w założonej przez muzułmanów firmie budowlanej.

Zakryte kobiety – tak jak każdy inny, kto nosi widoczne symbole religijnej przynależności – mają oficjalny zakaz pracy w publicznym sektorze z powodu pierwotnego prawa laïcité. Jednak budzi to poważne zastrzeżenia, bo jak się okazuje zakaz ten ma bardzo destrukcyjny wpływ na Muzułmanki.

W ostatnią niedzielę, grupa młodych Muzułmanek uczęszczających na comiesięczne spotkania religijno-moralne, spotkała się w mieszkaniu w Montreuil na przedmieściach Paryża, aby przedyskutować sprawę zakrywania głowy i ciała. Prywatnie wszystkie noszą burki, ale zdecydowana większość mówi, że czują, że jest to w ich obowiązku ściągać je w miejscu pracy, niektóre przebierają się w samochodach.

Na spotkaniu były także kobiety, które pracują w finansach, marketingu, a także jedna farmaceutka, optyczka i dietetyczka. Wiele z nich mówi, że starało się znaleźć pracę w burkach, ale pracodawcy byli niechętni, gdy zobaczyli je na żywo.

33-letnia inżynierka z innej dzielnicy przedmieścia Paryża powiedziała, że przez lata nie miała odwagi aby zakryć włosy w miejscu pracy, ale wreszcie po 10 latach zdecydowała się to zrobić pracując w dużej firmie budowlanej.

Okazało się to “bardzo, bardzo trudne,” powiedziała.

Jej szef wspierał ją, ale podkreślał, że powinna nosić „ładne” i „kolorowe” chusty, które nie będą zasłaniały jej szyi. Niektórzy spośród współpracowników przestali z nią rozmawiać. Kilkoro poszło do jej szefa, aby powiedzieć, że nie powinna „reprezentować firmy”.

“Jestem przekonana, że chcą abym wyleciała,” mówi.

W obronie zakazu zakrywania się na tymczasowej plaży, Richard Trinquier, mer Wissous, powiedział w sądzie, że w ten sposób stara się chronić francuską zasadę świeckości.

Francuskie gazety informują, że mer, który jest członkiem centroprawicowej partii Sarkozy’ego U.M.P., powiedział, że wzrost obecności symboli religijnych w życiu publicznym stał się “przeszkodą dla życia społecznego.” Trinquier odmówił wywiadu.

Sędzia w sprawie z Wissous, nie zgodził się z tym stwierdzeniem i plaża została otwarta dla Pani Layouni. Jednak te wydarzenia wpłynęły na nią bardzo negatywnie, ponieważ podzieliły jej przyjaciół na tych, którzy ją wspierają i na tych, którzy są przeciwko.

“Mój mąż powiedział, że straciłam moją wewnętrzną pozytywną energię,” powiedziała pani Layouni wzdychając. W następstwie wyroku sądu, małżeństwo, które posiadało herbaciarnię w Wissous, spostrzegło, że ich biznes zaczął podupadać. Ostatecznie zamknęli herbaciarnię w tym roku i przenieśli się do sąsiedniego miasta.

Badania w Paryżu przeprowadziły Aya Kordy i Laure Fourquet.

Źródło: The New York Times

Tekst tłumaczyła: Agata Skowrońska, wolontariuszka Feminoteki.

logo batory

 

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

(Nie) równe prawo – podsumowanie wybranych wątków z wykładu prof. Moniki Płatek

(Nie) równe prawo

Niniejszy tekst stanowi podsumowanie wybranych wątków z wykładu prof. Moniki Płatek wygłoszonego w ramach cyklu “(Nie) równe prawo dla kobiet i mężczyzn, zorganizowanego przez Instytut Spraw Publicznych przy współpracy z Kołem Naukowym “Prawo a płeć” oraz lokalem państwomiasto.

 

Prawo powinno być neutralne i uniwersalne. Czy oznacza to, że nie może być w nim zapisów odnoszących się w sposób szczególny do określonych grup? I czy na neutralność prawa wpływ może mieć to, kto jest odpowiedzialny za jego uchwalanie oraz interpretowanie?

 

Celem wykładu przeprowadzonego przez profesorkę Monikę Płatek, było przedstawienie wybranych konstrukcji prawnych, wpływających w bezpośredni lub pośredni sposób na utrwalanie norm dyskryminujących wobec kobiet. Wykład poświęcony był przede wszystkim prawu polskiemu, nie zabrakło jednak odniesień do wybranych elementów z ustawodawstwa innych państw oraz do orzecznictwa instytucji europejskich.

 

Kwestie płciowe mogą dotyczyć samej konstrukcji paragrafów. Pokazuje to doskonale porównanie dwóch zapisów z obecnej konstytucji oraz podobnego zapisu z Konstytucji PRL:

 

 

Konstytucja RP z 2 kwietnia 1997 r.

Konstytucja PRL z 22 lipca 1952 r.

Art. 32.

  1. Wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne.
  2. Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny.

Art. 33.

  1. Kobieta i mężczyzna w Rzeczypospolitej Polskiej mają równe prawa w życiu rodzinnym, politycznym, społecznym i gospodarczym.
  2. Kobieta i mężczyzna mają w szczególności równe prawo do kształcenia, zatrudnienia i awansów, do jednakowego wynagradzania za pracę jednakowej wartości, do zabezpieczenia społecznego oraz do zajmowania stanowisk, pełnienia funkcji oraz uzyskiwania godności publicznych i odznaczeń.

Art 66.

1. Kobieta w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej ma równe z mężczyzną prawa we wszystkich dziedzinach życia państwowego, politycznego, gospodarczego, społecznego i kulturalnego.

2. Gwarancję równouprawnienia kobiety stanowią:

1) równe z mężczyzną prawo do pracy i wynagrodzenia według zasady „równa płaca za równą pracę”, prawo do wypoczynku, do ubezpieczenia społecznego, do nauki, do godności i odznaczeń, do zajmowania stanowisk publicznych,

2) opieka nad matką i dzieckiem, ochrona kobiety ciężarnej, płatny urlop w okresie przed porodem i po porodzie, rozbudowa sieci zakładów położniczych, żłobków i przedszkoli, rozwój sieci zakładów usługowych i żywienia zbiorowego.

 

Na uwagę zasługuję podkreślone słowa. W obecnej konstytucji prawa wszystkich osób, niezależnie od płci, wywodzą się z tej samej przesłanki i dotyczą wszystkich sfer życia. Zapis ten chroni przed dyskryminacją zarówno ze względu na płeć (również w przypadku, jeżeli dyskryminowana jest płeć męska), jak i ze względu na jakąkolwiek inną przesłankę (problemy pojawiające się w związku z zawieraniem w ustawie wąskiego katalogu przesłanek widzimy choćby w przypadku zapisu z art. 257 Kodeksu Karnego – “kto publicznie znieważa grupę ludności albo poszczególną osobę z powodu…”, po czym następuje wyliczenie poszczególnych przesłanek – taka konstrukcja wyklucza ściganie na mocy tego paragrafu osób znieważających inne osoby lub grupy ze względu na inne przesłanki).

 

W Konstytucji PRL uwagę zwraca ponadto zapis poświęcony szczególnym formom opieki, jako metod gwarantowania równouprawnienia kobiet. Konstytuuje ona podstawową odpowiedzialność kobiety w procesie wychowania dziecka, w której to roli może wspierać ją państwo, choć – jak wiemy w z historii PRL-u – wsparcie te nie było wystarczające, a udział kobiet na rynku pracy traktowany był przez władze w sposób instrumentalny.

 

Uzasadnione różnice

 

W określonych przypadkach możemy uwzględniać różnice płciowe. Muszą być jednak spełnione dwa podstawowe warunki – różnice musza być sensowne i uzasadnione. Uzasadnione jest np. uwzględnianie w programach profilaktycznych czy przy produkcji leków problemów dotyczących prostaty, jak i problemów dotyczących jajników. Czasami niedostrzeganie różnicy może być wręcz szkodliwe – na studiach medycznych nacisk kładziony jest na rozpoznanie symptomów zawału charakterystycznych dla mężczyzn, podczas gdy u kobiet zawał przebiega w inny sposób. Niewłaściwe rozpoznanie stanowi zagrożenie dla życia kobiety. Na gruncie prawa różnice możemy podzielić na:

 

  1. realne
  2. narzucone
  3. istniejące de facto, ale sztuczne i wyimaginowane

 

Uwarunkowania realne dotyczą np. uregulowań dotyczących ciąży i połogu – z przyczyn biologicznych, odnoszą się one jedynie do kobiet.  Uwarunkowania narzucone mogą dotyczyć np. konstrukcji urlopów rodzicielskich, za pośrednictwem których możemy wspierać lub utrudniać równomierne rozłożenie obowiązków wychowawczych. Ostatnia kategoria odnosi się do kwestii genderowego składu organów politycznych, prawnych, oraz mniej formalnych aspektów genderowych – np. rozłożenia obowiązków domowych.

 

Smaczki z polskiego (i nie tylko) prawa

 

Przykładem prawa jawnie dyskryminującego kobiety jest Konwencja nr 45 MOP, wypowiedziana przez Polskę w 2008 r. (wypowiedzenie weszło w życie w 2009 r.). W artykule 2. stwierdza ona wyraźnie, iż przy pracach pod ziemią nie może być zatrudniona “żadna kobieta, bez względu na wiek”. Zapis ten mógł mieć charakter postępowy w latach 30. – praca kobiet i dzieci w kopalniach była zjawiskiem powszechnym w epoce “dzikiego kapitalizmu”. Wielka Brytania zdelegalizowała pracę kobiet i dzieci w kopalniach w latach 40. XIX wieku, w okresie stopniowego cywilizowania prawa pracy. Niżej podpisany nie był w stanie dotrzeć do informacji, czy takie praktyki nie występowały jeszcze w mniej rozwiniętych państwach w latach 30. XX wieku – nie byłoby to jednak szczególnie zaskakujące. Takie przepisy w odniesieniu do kobiet nie przystają jednak do obecnej sytuacji w państwach Unii Europejskiej, gdzie podjęcie pracy w kopalni stanowi świadomą decyzję danej osoby. Wątpliwości na gruncie polskiego prawa budzi zakaz zatrudniania kobiet przy ściśle określonych pracach, szczególnie niebezpiecznych dla zdrowia. Zakaz ten ma uzasadnienie jedynie w przypadku kobiet w ciąży. Argumentem za utrzymaniem tego zakazu może być ochrona kobiecej płodności, faktem jednak jest, że obecnie większe problemy z płodnością mają mężczyźni. W zapisie tym dostrzegalne jest paternalistyczne traktowanie kobiet.

 

Przykładem dyskryminującego prawa, które zostało zniesione są przepisy regulujące zabezpieczenie społeczne w małżeństwie – w ich myśl, mąż mógł objąć niepracującą żonę ubezpieczeniem zdrowotnym. W przypadku kobiety, objęcie ubezpieczeniem niepracującego męża uzależnione było od uzyskania przez niego uprawnień rentowych lub osiągnięcia wieku emerytalnego.  Obecnie w prawie rodzinnym jaskrawym przykładem zapisu dyskryminującego jest uregulowanie wieku dopuszczającego zawarcie małżeństwa. Przed osiągnięciem 18. roku życia ślub, w szczególnych przypadkach, może zawrzeć jedynie kobieta. Czy potrafimy wskazać tutaj jakąkolwiek obiektywną przesłankę? Czy związek 17-letniego mężczyzny z 19-letnią kobietą jest dzisiaj czymś nie do pomyślenia? Jest to kolejny przykład odnoszenia się do konkretnych zjawisk z dosyć archaicznej, patriarchalno-centrycznej perspektywy.

 

W zakresie ścigania gwałtu, polskie prawo znajduje się – jeśli spojrzeć na sam zapis paragrafów – na dosyć wysokim poziomie. Historycznie rzecz ujmując, definicja gwałtu zapisana w Kodeksie karnym w okresie międzywojennym wyprzedziła swoją epokę. Zdefiniowanie gwałtu jako przestępstwa w którym ofiarą i sprawcą może być każda osoba (bez rozróżniania na płeć czy stopień prawnej tudzież nieformalnej bliskości), a za gwałt uznawany jest stosunek seksualny wymuszony przemocą lub podstępem. Dla porównania, w prawie amerykańskim definicja gwałtu spełniająca minimalne standardy została przyjęta w 2013 roku. Wcześniej za gwałt w prawie amerykańskim uznawano stosunek wymuszony siłą na kobiecie, w definicji tej nie mieściły się również penetracje niektórych części ciała. Pod tym względem uniwersalizm polskiego zapisu należy ocenić jako przykład dobrze napisanego artykułu prawnego.

 

Od kiedy przestępstwo zgwałcenia przestało być ścigane na wniosek ofiary, warstwa literalna wygląda w zasadzie perfekcyjnie (gorzej wygląda kwestia implementowania tych zapisów). Cały czas są jednak w Unii Europejskiej państwa, w których ściganie gwałtu odbywa się na wniosek ofiary. W kontekście postrzegania samego zjawiska i jego umocowania w prawie, szczególnie interesujący jest przypadek sprawy wytoczonej przez czternastolatką, znaną jedynie z inicjałów M.C., przeciwko Bułgarii przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka. Stroną skarżącą była ofiara zbiorowego gwałtu, którego sprawcy zostali uniewinnieni ze względu na zapis w bułgarskim prawie, stwierdzający iż ofiara musi stawiać opór przez cały czas trwania przymuszonego stosunku. Geneza takich rozwiązań powiązana jest ze stereotypem dotyczącym możliwości “polubienia” sytuacji przez ofiarę gwałtu podczas trwania stosunku. Tego typu zapisy funkcjonują jeszcze w kodeksach niektórych państw.

 

Tego typu zapisów udałoby się uniknąć, gdyby doszło do “masy krytycznej” udziału kobiet w polityce i w tworzeniu prawa. Równy udział, przyzwyczajanie społeczeństwa do obecności kobiet w najwyższych gremiach stanowi ważny warunek rzeczywistej równości prawnej.

 

Ostatnim aspektem, pokazującym niekonsekwencje polskiego prawa, jest relacja między wiekiem przyzwolenia na inicjację seksualną a wiekiem, od którego można korzystać z usług medycznych – w tym ginekologicznych – bez pośrednictwa rodzica lub opiekuna prawnego. Pomiędzy 15 a 18 rokiem życia kobieta może bez zezwolenia rodziców współżyć, ale nie może bez ich zgody uzyskać środków antykoncepcyjnych. Ich pośrednictwo wymagane jest przy zwykłych konsultacjach. Problem ten nie dotyka mężczyzn, którzy bez problemu mogą nabyć prezerwatywę. Jest to przejaw ewidentnej niekonsekwencji w konstruowaniu przepisów prawnych.

 

Podczas wykładu profesorka z całą pewnością nie wyczerpała wszystkich tematów – jest to zapewne materiał na przynajmniej 30-godzinny cykl zajęć. Warto zapoznać się z nagraniami z wykładów odbywających się w innych miastach. Mieszkańcy Krakowa mogą jeszcze wziąć udział w ostatnim spotkaniu, które odbędzie się 28 maja w Akademii im. Frycza-Modrzewskiego – panelistką ponownie będzie Monika Płatek. Zdecydowanie warto!

 

Michał Żakowski

 

banernorweskie_batory

Rozwój wolontariatu w Fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG

FAR FROM STEREOTYPE: O WIZYCIE JILL GODMILOW W WARSZAWIE

jillW najnowszym Newsweeku Małgorzata Sadowska opowiada o projekcji filmów Jill Godmilow, amerykańskiej undergroundowej dokumentalistki, której najważniejsze dzieła wyświetlono w Museum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Artykuł rozpoczyna opowieść o wizycie Jill w Ursusie. „Pojechała tam zobaczyć, co zostało z miejsca-symbolu, migawki z zakładów produkujących ciągniki pojawiające się w jej filmie”.

– Kiedy oglądam „Far from Poland” – pisze Sadowska – ogarnia mnie podobna melancholia, jak Jill na widok zakładów Ursus. Poczucie odpowiedzialności za wydarzenia toczące się o tysiące kilometrów od Nowego Jorku, autentyczna lewicowa wrażliwość, a także filmowy radykalizm – czyż nie są to rzeczy dawno obrócone w ruinę, których resztki wyprzedały kapitalizm i popkultura?

W 1980 Jill Godmilow kręciła w Polsce film „Z Jerzym Grotowskim. Nienadówka”. Gdy wybuchły strajki sierpniowe, reżyserka postanowiła nakręcić wydarzenie w Stoczni Gdańskiej, jednak Grotowski odwiódł ją od tego pomysłu. Wróciła do Nowego Jorku. Gdy zebrała pieniądze oraz ekipę konieczne do zrealizowania filmu, odmówiono jej wizy koniecznej do wjazdu na teren PRL. „Daleko od Polski” powstało więc na odległość, jako nowatorskie połączenie dokumentu z elementami fabularnymi.

Fragment „Nienadówki”: https://www.youtube.com/watch?v=cTiy-wGxR34

10982034_10153072921504130_1140581273385070614_n Jill Godmilow przyjechała do Polski po raz pierwszy w latach 70., żeby nakręcić filmy o Jerzym Grotowskim i o Teatrze Laboratorium. Materiał o Ośrodku Praktyk Teatralnych Gardzienice został zatrzymany przez cenzurę. – Jedna z występujących w spektaklu kobiet – opowiada Godmilow Newsweekowi – miała złoty ząb i cenzor uznał, że może to tworzyć wrażenie, że opieka dentystyczna w Polsce jest na fatalnym poziomie. Również polska prasa krytykowała film „Daleko od Polski” w analogiczny sposób. Zygmunt Kałużyński zarzucił artystce pominięcie roli Kościoła, wyśmiał także scenę, w której Anna Walentynowicz w zainscenizowanym wywiadzie z Hanną Krall wysysa sok z cytryny (jak wspomina Jill na spotkaniu po filmie: „podobno żaden Polak nie zjada plasterka cytryny wrzucanego do herbaty”).

Po pokazie filmu Henryk Wujec wręczył reżyserce Krzyż Kawalerski Orderu Zasługi Rzeczypospolitej „za wybitne zasługi dla polskiej kultury, osiągnięcia w pracy artystycznej i twórczej, za popularyzowanie wiedzy o najnowszej historii Polski”. W rozmowie po projekcji Wujec zażartował, że cieszy się, że ówczesne władze odmówiły Godmilow wstępu do Polski – pozwoliło to na powstanie ciekawego i nowatorskiego filmu. – Nie interesował mnie wtedy realizm – opowiada artystka. – Nie chodziło mi o to, żeby ludzie myśleli, że oglądają prawdziwą Annę Walentynowicz, że to psychodrama. Chciałam, żeby Amerykanie się czegoś dowiedzieli o sytuacji w Polsce, żeby przede wszystkim słuchali autentycznych, tłumaczonych na angielski wypowiedzi. Jak dowiemy się w rozmowach po projekcji kolejnych filmów, reżyserka w ogóle nie wierzy w realizm przedstawienia. Film „Daleko od Polski” jest „dokumentem post-realistycznym”, jak wszystkie dokumenty artystki. Film o robieniu filmu utkany został z sieci powtórzeń, które podkreślają wybiórczość właściwą perspektywie każdej i, jak zauważyła publiczność w rozmowie z reżyserką, wzmacniają emocjonalny ładunek narracji Godmilow.

W czasie zeszłorocznej, barcelońskiej wystawy „What Godmilow taught”, katalońskie artystki opowiadały o tym, co poruszyło je w twórczości Godmilow. – Jednym z kluczowych założeń w działalności Jill – uśmiecha się Mirella Sallarès – jest dystrybucja.

Trailer filmu „Las muertes chiquitas” w reżyserii Mirelli Sallarès: https://www.youtube.com/watch?v=yjkwaAveRtE

Dystrybucja cudzych filmów staje się sposobem, aby przeciwstawić się kapitalistycznej cenzurze – wykluczaniu sztuki niewygodnej, społecznie zaangażowanej, nieoczywistej. Zawłaszczenie twórczości cudzej rozumiane jest przez Godmilow nie jako kanibalizm, ale jako udział w odpowiedzialności za treści, które się powiela. – Gdy pierwszy raz zobaczyłam film Farockiego – opowiada Godmilow – byłam wstrząśnięta. Zetknięcie się z jego analizą tego, w jaki sposób D.O.W Chemicals, ogromne, industrialne laboratorium chemiczne, namawia ludzi, takich jak ja, ty i ty, aby wytwarzali napalm. – „Czego uczy Farocki” nie jest dokładną repliką „Ognia nie do ugaszenia” – tłumaczy Sallarès. – W filmie głos reżyserki dokładnie wyjaśnia nam, dlaczego film ten jest ważny, i w jaki sposób sztuka staje się częścią filozofii oraz misji politycznej reżyserki.

Mirella Sallarès podkreśla także inspirujący związek życia artystki z jej twórczością, znaczenie poglądów feministycznych Godmilow zarówno w jej sztuce, jak i w wyborach życiowych. – Życie to nie tylko to, co nam się zdarza, ale i sposób, w jaki wykorzystamy te zdarzenia – podsumowuje katalońska artystka.

Konferencja prasowa w Arts Santa Mònica (od minuty 12:20 mówi Jill Godmillow): https://www.youtube.com/watch?v=7BayhTFLvY8

„Ironicznie, a zarazem z całą powagą, przedkładam tu Dogmę dla przyszłych reżyserów i reżyserek filmów dokumentalnych. – pisze Godmilow w artykule „Zabić dokument, jaki znamy”, który ukazał się w przekładzie Anny Dzierzgowskiej w kwietniowym „Dialogu”. „Dogma to efekt podejrzliwego przyjrzenia się klasycznym założeniom filmu dokumentalnego, czyli systemowi reprezentacji, o którym zwykło się sądzić, że wytwarza konkretne, pozbawione autorskiego piętna teksty, przez które świat miałby opowiadać sam siebie bez jakiejkolwiek ideologicznej interwencji twórców. W to miejsce tymczasem chciałabym zaproponować strategie, pozwalające wyobrazić sobie kino non-fiction jako poezję, jako spekulatywną fikcję, jako krytykę – czyli strategie medialne, które z pełną świadomością korzystać będą z fotograficznych obrazów zaczerpniętych z archiwum «tego, co rzeczywiste»”.

far_from_polandO „Daleko od Polski” czytamy w „Polityce”: „Wszyscy angażowani przez Godmilow do dokumentu aktorzy musieli mieć doświadczenie w pracy z tekstem i mówić z wyuczonym polskim akcentem. – Odkryłam nową formę opowiadania, złamałam zasadę dokumentu, która mówiła, że o „Solidarności” można mówić tylko, jeżeli samemu się zrobi wywiad z Lechem Wałęsą. To mój najważniejszy film – wspomina atmosferę podczas zdjęć: na ulicach Nowego Jorku zaczęły się wtedy protesty, ludzie wyrażali poparcie dla „Solidarności”. Wielość możliwych interpretacji filmu ciężko jednak rozważać w oderwaniu od kwestii płci.

Film Jill Godmilow jest nowatorski pod względem formy (fabularno-dokumentalnej, z użyciem takich zabiegów jak reenactment – inscenizacja wywiadów, fikcyjna narracja o Jaruzelskim, zamkniętym w areszcie domowym w Tatrach, found footage, etc.), ale także w swojej treści. Nie tylko brakuje w nim nagrań wywiadów z Wałęsą – w ogóle postać Wałęsy ledwie się pojawia. Nacisk położony jest na Annę Walentynowicz. Kategorie takie jak wspólnota czy zastosowanie empatii w walce politycznej podkreślone zostają w wywiadzie z Hanną Krall, opublikowanym przez Tygodnik Powszechny pod tytułem „Ludzie może i nie są źli”.

Obraz wybrany i odtworzony przez Jill Godmilow jest obrazem kobiety aktywnej, wizją nieustannej chęci działania, która przejawia się każdego dnia.  Anna Walentynowicz opowiada o noszeniu mleka dla strajkujących: „Zebrałam od ludzi na wydziale kartki na mleko po które musieli chodzić do odległej stołówki, przyniosłam z domu garnek, gotowałam mleko i nosiłam wszystkim na stanowiska pracy, a jak zjedli, zmywałam naczynia. Nie kosztem pracy, oczywiście, tylko podczas przerw. Przyszedł do mnie mistrz i mówi, że ja to robię pod publiczkę i że pracownicy mają chodzić do stołówki.  Odniosłam naczynia i znów zastanowiłam się – co robić”.

Fragment filmu: https://www.youtube.com/watch?v=_tEWACq2k9U

Ciężko nie skojarzyć „Far from Poland” z filmem dokumentalnym Marty Sidło i Piotra Śliwowca „Solidarność według kobiet”, który zobaczyć mogliśmy także wyłącznie na festiwalach. W trailerze filmu zdjęcie Grażyny Staniszewskiej jako małego punkciku na niewyraźnym zdjęciu, i podpis: „Tylko jedna kobieta została zaproszona do obrad przy Okrągłym Stole”. „Miały przed sobą najlepsze lata życia”, czytamy w opisie filmu. „Dwudziestoparo-, trzydziestolatki, które zamiast tak zwanej małej stabilizacji i względnego spokoju wybrały bunt. Próbowano niszczyć ich małżeństwa. Straszono, że jak nie pójdą na współpracę z bezpieką, ich dzieci trafią do domu dziecka albo spotka je nieszczęśliwy wypadek. Proponowano wyjazd z kraju w zamian za zaprzestanie działalności szkodzącej systemowi. Nie przestały. Kiedy w sierpniową sobotę 1980 roku zadowoleni z podwyżki robotnicy zakończyli strajk i chcieli wyjść ze Stoczni Gdańskiej, zamknęły bramy, tym samym rozpoczynając strajk solidarnościowy. Gdyby nie inicjatywa tych kilku zdeterminowanych kobiet, być może nie byłoby w naszej historii Sierpnia 80. W stanie wojennym, kiedy mężczyzn pozamykano w więzieniach, kobiety przejęły ich role. Wydawały niezależną prasę, uruchomiły radiostację. Nie zależało im na byciu we władzach Związku, nie dbały o to, by pełnić określone funkcje. Najważniejsza była praca i jej efekt”.

W wywiadach, które Godmilow wybrała do filmu, Hanna Krall i Barbara Łopieńska są dziennikarkami aktywnymi, współtworzącymi opowieść. W przetłumaczonym na angielski wywiadzie z miesięcznika „Solidarność” odegrana przez Honorę Fergusson dziennikarka nie ukrywa oburzenia. Refleksję o naturze cenzury oraz osobowości cenzora wzbogacają fikcyjne opisy snów, w których reżyserka rozmawia przez telefon z Fidelem Castro. „Wczoraj śniło mi się, że obudził mnie dźwięk telefonu”, opowiada głos młodej reżyserki. „To był Fidel. Powiedział, że robię duży błąd, pozwalając Annie Walentynowicz przemawiać w imieniu polskiej klasy robotniczej. Powiedziałam, że ona mówi o swoim doświadczeniu. On nie wierzył w jej historię. Był w Polsce wielokrotnie i powiedział, że robotnicy nie mają czego się obawiać. Co mogłam powiedzieć? Wiernie odtworzyłam wywiad z nią, słowo po słowie.” Fikcyjny Castro ma jednak własne zdanie na temat roli artysty: „Powiedział, że ona maluje uproszczony obraz życia w socjalizmie, emocjonalny i staroświecki. Czy ja nie rozumiem, że powstanie ruchów wyzwolenia w krajach trzeciego świata było poważnie zagrożone przez tego rodzaju propagandę?” W rozmowie po projekcji reżyserka wyjaśnia, iż rzeczywistym modelem dla postaci Castro był jej znajomy – kubański cenzor, który próbował odwieść ją od pomysłu nakręcenia filmu. „W Hawanie grali dwa polskie filmy – dwa bilety za cenę jednego” opowiada w filmie, wcielony w rolę Fidela. Jeden był ideologicznie wspaniały, 100% marksizmu, ale perfekcyjnie głupi.  Drugi był olśniewający – artystycznie, ale reakcyjny… Antysocjalistyczny, pesymistyczny. Więc, pyta mnie Fidel: „Czy tak już musi być? Czy znakomita sztuka zawsze będzie w konflikcie z państwem?”

LOLOLOLPo projekcji filmów „Ogień nie do ugaszenia” (1969),  „Czego uczy Farocki” (1998)
i „Roy Cohn/Jack Smith” (1995), w rozmowie z Magdaleną Mosiewicz i Jakubem Mikurdą, Jill Godmilow odpowiada na pytanie o to, czym jest „pornografia rzeczywistości”. Jest to prosta przyjemność, której doznaje widz, używając ludzi oglądanych na ekranie. Właśnie przeciwko takiej pornografii występuje reżyserka, kiedy wykonuje gest solidarności ideowej, kręcąc amerykańską replikę filmu i przyczyniając się do upowszechnienia myśli Farockiego o powszechnym i zracjonalizowanym udziale „zwykłych ludzi” w produkcji broni masowego rażenia.

Fragment wykładu Susan Sontag o „klasycznej pornografii”: https://www.youtube.com/watch?v=atS9kpDxR-0

Na pytanie publiczności o „ideologiczny” przekaz jej filmów (feminizm, ochrona praw człowieka, walka ze stereotypami), reżyserka żartobliwie odpowiada, że ideologią nazywa się zawsze to, co robią inni – nie to, co robi się samemu. Wyjaśnia, że różnica między ideologicznie nacechowaną propagandą, a sztuką zaangażowaną polega na tym, że sztuka „z wyższej półki” nie upraszcza: poprzez swoją formę wymaga wysiłku od odbiorcy.

Jill Godmilow miała szansę na karierę w Hollywood – czytamy w tekście Zofii Płoskiej na Culture.pl: „Gdy w 1976 roku jej przyjaciel Robert Redford polecił ją jako reżyserkę dokumentu z planu „Wszystkich ludzi prezydenta”. Była już wtedy nominowana do Oscara za swój dokument „Antonia: Portret kobiety” (1973), opowiadający historię pierwszej kobiety-dyrygentki w historii i jej zmagań z szowinistycznym środowiskiem muzyki klasycznej. Gdy Godmilow zorientowała się, że w miejsce kina zaangażowanego oczekuje się od niej atrakcyjnej reklamówki – zrezygnowała i poświęciła się w całości kinu niezależnemu. Jako wybitna teoretyczka gatunku non-fiction, zaczęła wykładać na University of Notre Dame”.

antonia4A propos „Antonii” Joanna Krakowska pisze w artykule „Jill Godmilow. Solidarna”, opublikowanym w „Dialogu”: „Decyzja życiowa, by nie pracować komercyjnie musiała mieć swoje konsekwencje – pozwalała nie godzić się na zbyt daleko idące kompromisy, ale w przypadku reżyserki filmowej nie gwarantowała jeszcze możliwości mówienia tego, co się chce i jak się chce, a przede wszystkim tak często, jak by się chciało. Do doświadczenia Jill Godmilow można zapewne odnieść słowa Antonii Brico, dyrygentki, bohaterki jej nominowanego do Oscara dokumentu „Antonia: Portret kobiety” z 1973 roku: «dyryguję pięcioma koncertami rocznie, a chciałabym dyrygować pięcioma koncertami miesięcznie». Powinowactwo między machiną filmową a orkiestrą jest oczywiste, czterdzieści lat różnicy wieku między dyrygentką a reżyserką pokazuje zaś, że w pewnych zawodach emancypacja postępuje wolniej  niż gdzie indziej. […] Kwestia genderowa przełożyła się także, a może przede wszystkim, na szczególne poczucie służebności w zawodzie, który dla niej nie polega na realizacji własnego artystycznego ego, lecz na ustanawianiu solidarnych więzi i znajdowaniu formy dla tego, co daje kontrę rzeczywistości”.

ANO„Roy Cohn/Jack Smith”, sfilmowany przez Jill performans Rona Wavtera zachęca do refleksji nad stygmatyzacją AIDS, której Susan Sontag sprzeciwiała się w „Metaforze jako chorobie”, a także nad genezą dyskursów antysemickich. Przebrany w egzotyczny kostium, bardzo chory i zmęczony Wavter w roli Johna Smitha, co chwilę poprawia strój, wzdycha, kroi cebulę, żeby móc się rozpłakać. Zarówno on, jak i postać Roya Cohna, zdają się uosabiać sztuczność łatek przypinanych osobom LGTB – maskę tak kiczowatą i uproszczoną, jak cytowane pod koniec filmy z Marią Montez. Gill Godmilow sprzeciwia się wpisywania ludzkich indywidualności w stereotyp – co zaznaczyła również po projekcji ostatniego filmu: „Czekając na księżyc”. Zapytana, dlaczego w jej fikcyjnej biografii Gertruda Stein i Alice B. Toklas się nie całują ani nie uprawiają seksu reżyserka odpowiada pytaniem: czy film musi zawierać sceny erotyczne tylko dlatego, że bohaterkami są lesbijki? Być może najlepszym podsumowaniem będzie tu siódmy postulat z napisanej przez reżyserkę Dogmy: „Staraj się nie wykorzystywać bohaterów swoich filmów. To, że mogą się pokazać na ekranie, nie stanowi dostatecznego wynagrodzenia za wyzysk ich ciał, głosów, doświadczeń. Przynajmniej nie każ im niczego «reprezentować» –  plemienia, klasy, płci kulturowej, grupy ofiar, grupy bohaterek lub bohaterów i tak dalej.

Fragment filmu Roy Cohn/Jack Smith: https://www.youtube.com/watch?v=G_DUjM4UIQY

W pewnym sensie niedostateczna dystrybucja sztuki stała się formą cenzury w twórczości Godmilow, ale i przyczyną powstania niesamowitej historii znajomości artystek z różnych stron świata. Zaczęło się od listu Jill Godmilow do katalońskiej reżyserki Mirelli Sallarès, autorki filmu „Las muertes chiquitas”, dokumentującego cykl rozmów z meksykańskimi kobietami o tym, czym jest dla nich orgazm, czym miłość, i w jaki sposób w najbliższych związkach doświadczały przemocy. Obie artystki spotykają się na premierze angielskiej wersji filmu, rok później w Barcelonie powstaje wystawa „Czego uczy Jill Godmilow”, na której obecna jest Joanna Krakowska. Tam poznaje reżyserkę i – właściwie przypadkiem – dowiaduje się o istnieniu „Far from Poland”. Jill Godmilow trafia do Polski po trzydziestu latach, w sam środek gorzkich rozliczeń demokracji, pobrzmiewających w końcówce kampanii wyborczej. Zaprasza uczestników projekcji do zmierzenia się ze swoją wersją mitu, który stał się dla reżyserki uosobieniem idei wolności i godności dla wszystkich bez wyjątku i zmusza publiczność do wspólnego, ponownego odczytania dwudziestu jeden postulatów.

Retrospektywa odbyła się w dniach 25—27 kwietnia w warszawskim Muzeum Sztuki Nowoczesnej pod kuratorstwem Joanny Krakowskiej i Zofii Płoskiej. Kolejny wywiad z reżyserką będzie można przeczytać w Wysokich Obcasach.

Relację przygotowała: Ola Gocławska, wolontariuszka Feminoteki, doktorantka Neofilologii UW, tłumaczka filmów Jill Godmilow na polski.

 

Źródła:
Newsweek, 19/2015
Dialog, kwiecień 2015/4 (701)
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/1617361,1,daleko-od-polski-film-o-polskiej-opozycji-po-30-latach-mozna-zobaczyc-w-polsce.read?utm_source=Polityka+Spoldzielnia+Pracy+List&utm_campaign=a542309faa-newsletter-id-2-2015-05-02&utm_medium=email&utm_term=0_f3a3c8afd7-a542309faa-246693465
http://wyborcza.pl/1,91446,17816470,Rezyserka_Jill_Godmilow_odznaczona_Orderem_Zaslugi.html
http://culture.pl/pl/dzielo/jill-godmilow-daleko-od-polski
strona projektu „Solidarność według kobiet”: http://www.solidarnoscwedlugkobiet.com/#!synopsis/c5c6
http://www3.nd.edu/~jgodmilo/

Zdjęcia:
http://www3.nd.edu/~jgodmilo/
https://www.facebook.com/MuzeumSztukiNowoczesnej/photos/a.436678544129.238283.56523719129/10153072921504130/?type=1
http://culture.pl/pl/dzielo/jill-godmilow-daleko-od-polski
http://www3.nd.edu/~jgodmilo/antonia.html
http://www.imdb.com/title/tt0094286/?ref_=ttmd_md_nm

 

 

 

banernorweskie_batory

Rozwój wolontariatu w Fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

 

Anna Szwed: “Ta druga. Obraz kobiety w nauczaniu Kościoła rzymskokatolickiego i w świadomości księży” I Relacja ze spotkania w ramach Akademii Feministycznej

Wizerunek kobiety w Kościele – to temat kojarzący się z Maryją, ewentualnie żywotami świętych dziewic. A co ze zwykłymi kobietami, żyjącymi tu i teraz? O tym rozmawiały, podczas kolejnego spotkania z cyklu Akademia Feministyczna, Anna Grzywacz (działająca na rzecz reform w kościele, związana z organizacją Catholics for Choice, jak również z Grupą Edukatorów Seksualnych PONTON i Federacją na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny) oraz Anna Szwed (doktora socjologii, pracowniczka Instytutu Socjologii Uniwersytetu Jagiellońskiego, autorka książki “Ta druga. Obraz kobiety w nauczaniu Kościoła rzymskokatolickiego i w świadomości księży”).

FullSizeRender

Anna Szwed przeprowadziła wśród księży pracujących na poziomie diecezjalnym badania, mające zdiagnozować, w jaki sposób przedstawiciele tej grupy postrzegają rolę kobiety w społeczeństwie. W swojej książce umieściła wyniki tych badań w kontekście analizy posoborowego nauczania Kościoła na temat kobiet. Inspiracją dla przeprowadzenia badań w tym temacie były dla autorki doświadczenia poznania tego, co nazywa “teologią feministyczną w judaizmie”, z którą zetknęła się przy okazji pisania pracy magisterskiej o roli kobiet w judaizmie. Kolejnym ważnym pojęciem, które zgłębiła w toku pracy naukowej, jest ksenologia – nauka o obcym. Zauważyła, że rolę “obcego” w nauczaniu Kościoła odgrywają kobiety. Jej praca stanowi próbę odpowiedzi na pytanie, z jakich powodów tak jest i w jaki sposób obraz kobiety utrwalony w nauczaniu Kościoła wpływa na postrzeganie kobiety w percepcji zwykłych (tj. pracujących w diecezjach, a nie na wydziałach uniwersytetów teologicznych) księży.

Większość księży była chętna do rozmowy – być może dzisiaj, ze względu na negatywną recepcję słowa “gender” w dyskursie katolickim, osoba przeprowadzająca podobne badanie musiałaby włożyć więcej wysiłku w znalezienie rozmówców. Badania zostały przeprowadzone według metody teorii ugruntowanej – na przebieg kolejnych rozmów wpływały wyniki poprzednich, badaczka starała się dopasowywać do otoczenia i znajdować to, co wydawało jej się w jakiś sposób interesujące i nieznane.

W tradycji Kościoła występują dwie sprzeczne tradycje. Pierwszą zapoczątkował Jezus, traktujący kobiety jako równorzędnych partnerów w dyskusji. Otwarty również na rozmowę z prostytutkami –  kobietami, które w tradycji żydowskiej uznawane były za szczególnie nieczyste. Z drugiej strony istnieje tradycja zapoczątkowana przez św. Pawła, nakazującego kobietom poddańcza rolę i milczenie na zgromadzeniach. W tę tradycję wpisuje się nauczanie Doktorów Kościoła – św. Augustyna i św. Tomasza z Akwinu. W XX wieku wizja kobiety jako istoty gorszej widoczna była w nauczaniu papieża Piusa XI.

W nauczaniu Kościoła nie ma perspektywy kobiecej, ale nie ma też osobnej perspektywy męskiej. Męskość jest traktowana jednak jako norma, a kobiecość postrzegana jest najczęściej w relacji do męskości. Najważniejsza rolą kobiety jest rola matki – dotyczy to zarówno matek wychowujących dzieci, jak i dziewcząt szykowanych do bycia matkami i starszych kobiet realizujących się w roli babć. Kobiety, które nie mają dzieci określane są jako “samotne”, zakłócające kościelny wzorzec normatywności. Jednak one mogą realizować “matczyne” instynkty poprzez działalność opiekuńczą – tłumaczy to, dlaczego tak wiele zakonów żeńskich angażuje się w pracę w sierocińcach czy szpitalach. Wpływa to na postrzeganie zakonnic przez księży. Dostrzegają ich pracę, podziwiają ich empatię i odporność na ciężkie przeżycia. Jednocześnie, są przekonani, że oni sami do takich prac się nie nadają. Związane jest to ze specyficznym postrzeganiem męskości i kobiecości w kategoriach wypełniających się ról, a w praktyce – przeciwstawnych charakterystyk. Męskość utożsamiana jest  z racjonalnością, kobiecość z uczuciowością.  W ten sposób księża tłumaczą dlaczego mężczyźni bardziej nadają się do pełnienia ról kapłańskich – wiara męska jest racjonalna, pozbawiona uczuć, ale bardziej trwała. Religijność kobieca utożsamiana jest z emocjonalnością i zmiennością. Głównym kobiecym wzorcem jest Maryja, postrzegana z dwóch perspektyw. Pierwsza perspektywa odnosi się do historii biblijnej. W Kanie Galilejskiej Maryja działała jako osoba cicha, pozostająca w cieniu, ale jednocześnie wykorzystująca swój intelekt w celu uratowania wesela od katastrofy. Jest to wzór dla katoliczek. Z drugiej strony, silny jest – szczególnie w świadomości polskich księży – obraz Maryi Jasnogórskiej. Jest to chłodna, wystająca ponad naszymi sprawami pośredniczka, postrzegana jednocześnie jako wzór świętości. Stawiana jest jako wzór rodzinom.

 FullSizeRenderrerght

Kościół, podobnie jak wiele innych instytucji religijnych różnych wyznań, powiela kulturowe stereotypy dotyczące roli płci. Dostosowuje je na własny użytek – odnosząc się do nauczania wobec praw reprodukcyjnych, ocenia aborcję (“morderstwo” dziecka) jako zaprzeczenie instynktu macierzyńskiego. Negatywnie odnosi się również do matek porzucających dzieci – potępienie spotyka również “wyrodnych” ojców. O ile ojcowie porzucający swoje rodziny są jednak traktowani jako mężczyźni, którzy nie sprawdzili się w roli ojca – o tyle “wyrodną” matkę pozbawia się atrybutów kobiecości. Odrzucając rolę matki, odrzuca bowiem sens swojego życia.

W nauczaniu Kościoła ciężko dopatrzeć się wizji kobiety pełniącej specyficzne role. We współczesnym nauczaniu Kościoła dostrzegalne są problemy kobiet – migrantek i samotnych matek. Kompletnie niewidoczna jest za to sfera relacji pomiędzy kobietami, kobiecej solidarności, kobiecej perspektywy patrzenia na świat. Wynika to ze zdominowania wykładni katolickiej doktryny przez mężczyzn oraz z wyznaczenia kobietom określonych, wymagających większego osobistego poświęcenia ról.

Przy opisywaniu relacji z innymi kobietami, księża odnoszą się do relacji “bezpiecznych” – opowiadają o swoich matkach i siostrach. Katecheci mają kontakt z nauczycielkami i uczennicami, inni księża spotykają się również z kobietami z grup modlitewnych i przykościelnych organizacji charytatywnych. Co ciekawe – zasadniczo niewidoczne pozostają w oczach księży zakonnice. Rozmawiają również z kobietami jako spowiednicy – warty odnotowania jest tutaj przypadek księdza wspierającego kobietę doświadczającą przemocy w odejściu od męża, jest to jednak przypadek wyjątkowy. Zdarzali się księża odnotowujący, że kobiety podczas spowiedzi opowiadały o doznawanej przemocy. Zasadniczo jednak, księża mają zasadę wchodzenia w relacje z rodzinami, a nie z konkretnymi kobietami. Jakakolwiek relacja z kobietą postrzegana jest bowiem jako potencjalne zagrożenie dla przysięgi życia w celibacie.

Aktualnie percepcja tematyki kobiecej ukierunkowana jest przez spór wokół “ideologii gender”. Jednocześnie, pojawiają się inicjatywy (głównie) katoliczek, mające na celu dyskusję o miejscu kobiet w Kościele. Zebrana publiczność na pytanie o to, czy widzi perspektywę szybkich zmian w polskim Kościele, jednogłośnie wyraziła swój sceptycyzm. Jak podkreśliła Anna Grzywacz, zmiany w Kościele będą powolne, ale jednocześnie są nieodzowne. Monika Płatek, zasiadająca na miejscu dla publiczności, opowiedziała historię o spotkaniu mającym na celu nawiązanie dialogu między środowiskami katolickimi i laickimi, na której dwójka księży podśmiewała się podczas wystąpienia Marka Jurka, ale z zaciekawieniem wysłuchiwała słów Adama Michnika. Niewątpliwie księża nie są jednolitą grupą – aktualnie jednak w polskim Episkopacie dominują konserwatywne trendy, a sposób postrzegania kobiet i samo ujęcie tematyki kobiecej w nauczaniu Kościoła i w percepcji polskich katolików (co nie musi być tożsame, o czym świadczą problemy z wdrażaniem w polskim Kościele niektórych postanowień Soboru Watykańskiego II) stanowić będzie świadectwo ewentualnej zmiany.

 

Autor: Michał Żakowski
Student polityki społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Pracuje przy projekcie HejtStop, zaangażowany w działalność Stowarzyszenia Projekt: Polska. Wolontariusz fundacji Feminoteka.

banernorweskie_batory

Rozwój wolontariatu w Fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

superfemka 1 procent

JILL GODMILOW: PORTRETY KOBIECOŚCI

Już 25 – 27 kwietnia w warszawskim Muzeum Sztuki Nowoczesnej odbywa się retrospektywa amerykańskiej legendy niezależnego kina dokumentalnego Jill Godmilow. Po premierze eksperymentalnego dokumentu o „Solidarności”, „Daleko od Polski” (1984), wyświetlone zostaną „Antonia: portret kobiety”(nominowana do Oscara), „Czego uczy Farocki”, „Roy Cohn/Jack Smith” oraz „Czekając na księżyc”.

2Jill Godmilow została nominowana do Oscara za film dokumentalny „Antonia: Portret kobiety” (1974) o Antonii Brico – pierwszej kobiecie-dyrygentce w historii, wygrała festiwal filmowy w Sundance filmem fabularnym „Czekając na księżyc” (1987) o związku Gertudy Stein i Alice B. Toklas. Jest wybitną teoretyczką gatunku non-fiction, obecnie profesorką wydziału Filmu, Telewizji i Teatru University of Notre Dame.

Antonia…, opowieść o trudnym przetrwaniu w zmaskulinizowanym świecie muzyki symfonicznej oraz o odwadze pierwszej w historii dyrygentki w sprzeciwianiu się szowinistycznym stereotypom, otwiera cykl spotkań z twórczością Jill Godmilow.

 

Kolejnym wyświetlanym dokumentem jest niecodzienny dokument o SolidarnościDaleko od Polski. Będzie to premiera filmu w Polsce, po trzydziestu latach odkąd, w dalekim od Polski Nowym Jorku, został on nakręcony. Film skupia się na postaci Anny Walentynowicz, podejmuje refleksję nad odpowiedzialnością twórczyni w procesie przedstawienia rzeczywistości oraz nad znaczeniem emocji, ciepła i tworzenia więzi międzyludzkich jako inicjacji przemian politycznych.

1

W filmie Czekając na księżyc Jill Godmilow demontuje stereotypowy podział ról w rodzinie w zależności od płci, z kolei w Roy Cohn/Jack Smithkładzie nacisk na sztuczność dyskursu narzucanego osobom LGBT w przestrzeni publicznej.

Projekcje filmów poprzedzą spotkanie z reżyserką, która po raz pierwszy od trzydziestu lat, odwiedza Polskę.

 

 

 

 

 

Linki:

http://www.dwutygodnik.com/artykul/5315-jill-godmilow-blisko-blizej.html

http://artmuseum.pl/pl/wydarzenia/retrospektywa-jill-godmilow-3

Gertruda Stein czyta poemat o Picasso: https://www.youtube.com/watch?t=75&v=FJEIAGULmPQ

Anna Walentynowicz: „Nie da się tego opowiedzieć, to trzeba po prostu przeżyć” https://www.youtube.com/watch?v=kbRlUfmdiNg

http://culture.pl/pl/tag/jill-godmilow

O „Czułych guziczkach” Gertrudy Stein: http://zientek.blog.pl/2014/02/15/czule-guziczki-gertrudy-stein-o-mistrzyni-modernizmu-i-jej-zwiazku-z-alicja-b-toklas/

 

Opracowała Aleksandra Gocławska – wolontariuszka Feminoteki.

banernorweskie_batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

superfemka 1 procent

 

 

O przemocy ciąg dalszy – relacja ze spotkania z Renatą Durdą pt. „Świadek przemocy w bliskich relacjach. Co robić, aby nie zaszkodzić sobie i innym?” w ramach Akademii Praw Kobiet

Relacja ze spotkania z Renatą Durdą pt. „Świadek przemocy w bliskich relacjach. Co robić, aby nie zaszkodzić sobie i innym?” w ramach Akademii Praw Kobiet

Relacjonuje Klaudia Lewandowska – wolontariuszka Feminoteki.

„Zagrożenie moralne nie polega na tym, że moglibyśmy stać się ofiarą, lecz na tym, że moglibyśmy stać się sprawcą lub gapiem.” Timothy D. Snyder

 

Jak reagować na przemoc?

Musimy znaleźć w sobie odwagę, by to zrobić, ale także pamiętać, aby „włączyć” rozsądek i nie zaszkodzić sobie i innym.

marchewka

Obecnie odchodzi się od nazewnictwa typu ,,ofiara przemocy” i „sprawca”. Te słowa zastępuje się mniej wartościującymi – „osoba doznająca przemocy w rodzinie” oraz „osoba stosująca przemoc”. Niestety w codziennej gonitwie używamy skrótów, które szufladkują ludzi w określonych rolach.

 

W mediach temat przemocy poruszany jest coraz częściej. Niestety zazwyczaj kończy się na opowiadaniu, jak wiele w tym obszarze się zdziałało, ale nie idą za tym konkretne, przynoszące efekt działania. Aby reagować skutecznie, należy najpierw przyjrzeć się zjawisku przemocy. Renata Durda porównała pozytywne działania do dużej marchewki z popularnego mema zamieszczonego poniżej. To właśnie o nich nam opowiedziała.

 

Czym jest przemoc?

Czy potrafisz odpowiedzieć na to pytanie? Okazuje się, że nawet prawnicy w opisach aktów przemocy popełniają rażące błędy, przykładowo przyrównując pobicie do małżeńskiej szarpaniny, jakby było to wzajemne działanie.

 

Przemoc definiuje się  jako sprawowanie władzy i kontroli poprzez zamierzone, wykorzystujące przewagę sił działanie przeciw członkowi rodziny, naruszające prawa osobiste, powodujące cierpienie i szkody oraz naruszające zdolność do samoobrony.

 

Przemoc w liczbach

Źródło: prezentacja Renaty Durdy dostępna online - http://slideplayer.pl/slide/807328/
Źródło: prezentacja Renaty Durdy dostępna online – http://slideplayer.pl/slide/807328/

 

Aby lepiej wyobrazić sobie, jak często akty przemocy zdarzają się w naszym kraju, można zapoznać się z wieloma badaniami na ten temat. Przy omawianiu  opracowanego przez Beatę Gruszczyńską zegara „przemocowego” Renata Durda podkreśliła, że są okresy w roku, kiedy aktów przemocy odnotowuje się dużo mniej lub znacznie więcej. Na przykład podczas świąt, kiedy życzymy sobie spokojnej i rodzinnej atmosfery, bardzo często zdarza się coś złego – właśnie wtedy wszyscy mają czas tylko dla siebie i skumulowane napięcie znajduje niestety ujście.

 

Ile razy osoba doznająca przemocy musi zostać pobita, aby zgłosić to na policję? Kampania Voices Have Power pokazała, że to aż 35 razy… za dużo.

Badania Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) z 2013 roku przyrównują mnogość aktów przemocy wobec kobiet do epidemii.

 

Ponad jedna trzecia kobiet na świecie pada ofiarą przemocy fizycznej lub seksualnej.

 

W 6 na 7 przypadków sprawcą przemocy fizycznej lub seksualnej jest partner kobiety.

Blisko 40 proc. zabitych na świecie kobiet zostało zamordowanych przez intymnego partnera.

7 proc. kobiet doświadczyło przemocy seksualnej ze strony mężczyzny innego niż własny partner.

Przemoc wobec kobiet jest podłożem ostrych i chronicznych problemów zdrowotnych – od bezpośrednich obrażeń po zakażenia chorobami przenoszonymi drogą płciową oraz stres, depresję i zaburzenia związane ze spożywaniem alkoholu.

Źródło: http://www.zdrowie.abc.com.pl/czytaj/-/artykul/who-epidemia-przemocy-wobec-kobiet

 

http://www.racjonalista.pl/index.php/s,38/t,40075
http://www.racjonalista.pl/index.php/s,38/t,40075

Antydyskryminacyjna agencja Unii Europejskiej – Agencja Praw Podstawowych UE pokazała w swoich badaniach, że Polska jest krajem o najmniejszej skali przemocy wobec kobiet spośród krajów UE. Był to argument wielu przeciwników ratyfikowania Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Renata Durda podkreśliła jednak, że wszystkie badania należy czytać, mając świadomość wszystkich aspektów danego problemu. Przypomnijmy sobie w tym miejscu fakt, że 70 % aktów przemocy w Polsce nie jest zgłaszanych na policję! W naszym kraju nie mówi się o przemocy w taki sposób, jak w miejscach, w których skala przemocy według badania APP jest największa.

Fazy przemocy

 

Amerykańska psycholog Leonora E. Walker badając kobiety doznające przemocy w rodzinie, wyodrębniła trzy następujące po sobie fazy w cyklu przemocy:

 

  • faza narastania napięcia
  • faza ostrej przemocy
  • faza miodowego miesiąca

 

Z każdym następnym cyklem przemoc zazwyczaj jest gwałtowniejsza. Osoba doznająca przemocy nie przyjmie pomocy w fazie miodowego miesiąca, ponieważ ma nadzieję na zmianę. Przypomina gracza na giełdzie, traktując związek jako inwestycję ekonomiczną i emocjonalną, z której nie chce zrezygnować.

 

Sprawca stosuje wobec ofiary pranie mózgu, izolując ją od otoczenia i monopolizując jej uwagę. Ofiara zaczyna o sobie mówić językiem sprawcy (np. „ja to jednak głupia jestem”). Można u niej często zaobserwować syndrom sztokholmski nazywany inaczej syndromem paradoksalnej wdzięczności. Sprawca widziany oczyma ofiary jest wtedy idealizowany, to wręcz cudotwórca, dobry człowiek (np. „przecież zabrał nas na wakacje, jest taki wspaniały”).

 

Dlaczego trudno pomagać ofiarom?

 

Bywają irytujące, gniewne, bezwolne, manipulujące, roszczeniowe, często zmieniają zdanie. A także same bywają sprawcami – np. stosują przemoc wobec dzieci.

 

Dlaczego nie szukają zmiany?

 

Wierzą w zmianę sprawcy, z którym są związane emocjonalnie. Boją się konsekwencji sięgnięcia po pomoc. Wstydzą się reakcji osób, do których się zwrócą. Nie mają zaufania do służb, czasem mają złe doświadczenia udowadniające, że prośba o pomoc jest nieskuteczna. Zwyczajnie nie wierzą w możliwość zmiany.

 

Kobietom często pomaga świadomość, że osoba publiczna – piosenkarka czy aktorka itd. – wyznaje, że doświadczyła przemocy. Wtedy myślą – „skoro ona to przeżyła, to nie muszę się tak bardzo wstydzić”.

 

Przemoc karmi się milczeniem. Co nas zatrzymuje, dlaczego nie reagujemy?

  1. Mity społeczne
  2. Nasze doświadczenia związane z przemocą
  3. Dylemat „kto ma rację?”
  4. Trudności, kiedy ofiara odmawia przemocy, jest agresywna

 

Wiele kobiet sądzi, że problemy w małżeństwie to krzyż, które powinny nieść mimo wszelkich przeciwności. Obecnie coraz częściej zdarza się jednak, że szukają pomocy, ponieważ księża, którym się zwierzyły namawiają je do zgłaszania aktów przemocy.

 

Kobieta zwracająca uwagę sprawcy przemocy ma nie lada problem. Jest uważana za ekspertkę od dzieci jako matka, chociażby tylko potencjalna. Jednak zwracając się do mężczyzny, wywołuje najczęściej agresję, ponieważ on nie chce by go pouczała, kojarzy mu się z jego matką, przedszkolanką, nauczycielką – generalnie tylko z przykrymi nakazami. Dlatego większy skutek może odnieść reakcja mężczyzny wobec zachowania drugiego mężczyzny. Renata Durda podkreśliła, że cieszy ją obecność mężczyzn na sali – właśnie z tego powodu. Jeśli zaczną reagować, mają większe szanse kogoś powstrzymać. To przykre, jednak edukowanie społeczeństwa w kwestii przemocy na przestrzeni lat przynosi widoczne skutki. W czasach kampanii Niebieskiej Linii  z 1997 roku ze słynnym hasłem „bo zupa była za słona” politycy często twierdzili, że w Polsce w ogóle nie ma problemu przemocy…

 

Co można zrobić, widząc akt przemocy?

–        wezwać policję

–        zgłosić sytuację anonimowo Ośrodkowi Pomocy Społecznej lub sądowi rodzinnemu

–        w sprzyjającej sytuacji porozmawiać z ofiarą

–        w dobrze rozpoznanej sytuacji porozmawiać ze sprawcą przemocy

 

Co powiedzieć ofierze?

–        mówimy, co widzimy/wiemy np. „widzę siniaka na Twojej szyi”

–        pytamy, czy możemy pomóc, używając komunikatu JA, czyli „w czym ja mogę Ci pomóc”

–        zapewniamy o życzliwości i gwarancji pomocy w przyszłości np. „możesz dzwonić o każdej porze, zawsze możesz zapukać do naszego mieszkania”

–        dajemy nadzieję – „może być lepiej”

 

Co powiedzieć sprawcy?

 

–        mówimy, co widzimy/wiemy np. „słyszałam, jak publicznie krytykowałeś swoją żoną na ostatniej imprezie – to mi się nie podoba”

–        pytamy, czy możemy pomóc – „ja” lub „my”, jeśli mówimy także w imieniu np. partnera

–        Dajemy motywację do zmiany – np. „jaki wpływ na rodzinę ma Twoje zachowanie, co osiągasz, czy potrafisz to osiągnąć inaczej?”

–        dajemy nadzieję, mówiąc o miejscach, gdzie mogą się zgłosić osoby stosujące przemoc np. na warsztaty

 

Jak reagować na przemoc wobec dzieci?

 

–        obniż poziom agresji – odwróć uwagę, sytuacyjnie np. „jak mam dojść do ulicy X?”, „czy jechała już 18?”, „gdzie znajdę cukier”

–        pokaż, że widzisz, co się dzieje – np. „widzę, że Pani synek płacze”

–        daj pomocną radę – np. „na naszym osiedlu odbywają się warsztaty dotyczące wychowania dzieci”, „czytałam o reagowaniu na podobną sytuację w bardzo ciekawej książce”

 

Można również pochwalić dziecko, które jest przecież dumą rodzica np. „sam przeczytał cenę na tym lizaku”. Więcej na temat reagowania na przemoc wobec dzieci można przeczytać na stronie kampanii Biura Rzecznika Praw Dziecka – http://jakreagowac.pl/.

 

Dlaczego nasza reakcja na przemoc jest tak ważna? Aby nie zataczała ona koła, ponieważ wiele ofiar przemocy później stosuje ją wobec swojej rodziny.

 

banernorweskie_batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

superfemka 1 procent

 

 

 

 

 

 

 

Fotorelacja z konferencji Ekspertki.org

,,Włączamy telewizor, radio, idziemy na debatę, a tam sami panowie. Nie mamy nic przeciwko mężczyznom, ale wydaje nam się, że dobrze by było, gdyby w debacie publicznej uczestniczyły także kobiety. W końcu stanowią połowę społeczeństwa. Z doświadczenia wiemy, jak często argumentem tłumaczącym nieobecność kobiet w debacie jest mówienie, że po prostu „nie ma ekspertek”, które mogą zabrać głos na dany temat. Nie podobają wam się #MediaBezKobiet, to pomóżcie je zmienić. No więc pomagamy. Budujemy ogólnopolską bazę ekspertek, rozpoczynamy kampanię społeczną, zapraszamy na międzynarodową konferencję, która będzie okazją do dyskusji o potrzebie obecności kobiet w debacie publicznej. Włącz się!” – czytamy na stronie ekspertki.org

23 i 24. kwietnia 2015 miała miejsce konferencja inaugurująca bazę z ekspertkami.

Poniżej fotorelacja z pierwszego dnia konferencji.

 

 

 

IMG_20150423_151105

 

IMG_20150423_104726             IMG_20150423_121644 IMG_20150423_145755IMG_20150423_102115IMG_20150423_095529ddd

 

Protest w sprawie uwolnienia chińskich feministek

6 i 7 marca 2015 roku rząd Chińskiej Republiki Ludowej wydał nakaz aresztowania chińskich feministek przygotowujących protesty na 8 marca, Wei Tingting, Wang Man, Li Tingting (znana też jako Li Maizi), Zheng Churan (znana też jako Da Tu) i Wu Rongrong.

Działaczki te należą do organizacji Weizhiming Women Center, która organizowała wiele happeningów, mających zwrócić uwagę na problem nierówności i łamania praw kobiet. W tym roku chciały zaprotestować przeciwko molestowaniu seksualnemu w przestrzeni publicznej, ale 6 i 7 marca działaczki te zostały aresztowane, ich biuro przeszukane, a komputery, telefony oraz wszystkie materiały przygotowane na akcje – skonfiskowane.

12. marca zostały oskarżone o „wszczynanie kłótni i prowokowanie zajść”. Pozwoliło to władzom zatrzymać ich w więzieniu przez 37 dni, zanim postawi się im oficjalne zarzuty.

Zdarzenie oburzyło międzynarodową opinię społeczną.

10. kwietnia, pod Ambasadą Chińskiej Republiki Ludowej odbyła się pikieta, na której działaczki, działacze oraz po prostu oburzone i oburzeni tym sposobem działania ludzie, protestowali przed tak jawnym łamaniem praw człowieka.

 

protest

Pikieta została zorganizowana przez Kamilę Kuryło, Katarzynę Paprotę oraz Wojciecha Orowieckiego, który to przewodniczył zgromadzeniu. Orowiecki otworzył pikietę krótką przemową o akcie przemocy na chińskich feministkach. Kiedy skończył, zainspirował zebranych/ne do wzniesienia okrzyków „uwolnić uwięzionych”, które z miejsca zostały poprawione przez zgromadzone/nych na „Uwolnić uwięzione”. Potem głos zabrała przedstawicielka Amnesty International Weronika Rokicka, która mówiła o niezgodnych z prawami człowieka praktykami rządu Chińskiego oraz zagrożeniu, w jakim znajdowały się uwięzione działaczki, m. in. o wciąż stosowanych w Chinach praktykach torturowania (do tego na szczęście od dziś nie doszło). Po jej przemowie znów wzniosły się okrzyki „Uwolnić Uwięzione” oraz „Solidarność Naszą Bronią”.

Jako ostatni głos zabrał przedstawiciel Związku Zawodowego „Inicjatywa Pracownicza” Wojciech Orowiecki, który mówił o sytuacji chińskich pracownic, w szczególności o molestowaniu seksualnym w miejscach pracy oraz złej sytuacji ekonomicznej kobiet i wykorzystywaniu ich w charakterze taniej siły roboczej.

 

12. kwietnia działaczki zostały zwolnione za kaucją, jednak wciąż grozi im proces i kara do 5 lat pozbawienia wolności.

Tekst: Karolina B. Zwierzyńska

Zdjęcie: Kamila Kuryło

 

banernorweskie_batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

superfemka 1 procent

Świadek przemocy w bliskich relacjach, czyli co robić, aby nie zaszkodzić sobie i innym? Relacja ze spotkania z Renatą Durdą

W dniu 15. kwietnia odbyło się kolejne spotkanie z cyklu Akademia Praw Kobiet. Tym razem tematem była rola świadka w przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, a opowiadała o tym Renata Durdakierowniczka Niebieskiej Linii, ogólnopolskiego  pogotowia dla ofiar przemocy w rodzinie, jak również redaktorka naczelna magazynu “Niebieska Linia”, członkini Rady ds. Osób Pokrzywdzonych Przestępstwem przy Ministrze Sprawiedliwości, doradczyni społeczna Rzecznika Praw Dziecka oraz członkini Zespołu Monitorującego ds. Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie przy ministrze pracy i polityki społecznej.

 

OSOBA DOŚWIADCZAJĄCA PRZEMOCY

Prelegentka rozpoczęła od prezentacji podstawowych informacji na temat zjawiska przemocy w rodzinie. Jak wyjaśniła, w pracy z osobami doświadczającymi przemocy ważne jest używanie odpowiednich pojęć.

 

Określenia “ofiara” i “sprawca”, chociaż często używane, są obarczone ładunkiem emocjonalnym, w dodatku zakładają trwałość położenia danej osoby. Dlatego, zamiast określenia “ofiara” należy używać określenia “osoba doświadczająca przemocy” (doświadczenia mogą mieć charakter przejściowy), natomiast zamiast określenia “sprawca” – “osoba stosująca przemoc” (tj., stosująca ją w danym momencie, takie określenie zakłada możliwość rezygnacji z określonych zachowań po uświadomieniu sobie ich szkodliwości).

 

PRZEMOC A KONFLIKT?

Ważne jest również zrozumienie pojęcia przemocy i odróżnienie jej od konfliktu. Konflikt zakłada napięcie między dwoma równorzędnymi stronami. W przypadku przemocy mamy zawsze do czynienia z przewagą jednej strony nad drugą – może być to przewaga wynikająca z siły fizycznej, uzależnienia psychicznego, czy lepszej pozycji finansowej. Z samej genezy tych pojęć wynika potrzeba odmiennego podejścia do ich rozwiązywania – narzędzia skuteczne przy rozwiązywaniu konfliktów nie mają zastosowania w przypadkach dotyczących przemocy.

 

ZACHOWANIE PRZEMOCOWE

Aby można było mówić o zachowaniu przemocowym, musi zaistnieć szereg następujących czynników:
a) zachowanie musi mieć charakter zamierzony,

b) osoba stosująca przemoc ma przewagę nad osobą doświadczającą przemocy,

c) intencją agresora jest zrobienie krzywdy lub wpłynięcie na zachowanie czy postawę drugiej osoby,

d) zachowanie narusza dobra osobiste osoby pokrzywdzonej,

e) działanie prowadzi do cierpienia, wyrządza szkody,

f) działanie skierowane jest do członka rodziny (przede wszystkim do osoby spokrewnionej lub małżonka/partnera, w polskim prawie przemoc w rodzinie nie uwzględnia zachowań przemocowych pomiędzy byłymi małżonkami/partnerami – pojawiają się jednak postulaty, aby uwzględnić również ten typ relacji)

 

Osoba doświadczająca przemocy pozostaje w stanie zależności wobec agresora. Wpływa to znacząco na jej asertywność – znane są przypadki kobiet, które będąc w stanie obronić się przed nieznanym sobie agresorem pozostawały bezradne w obliczu przemocy ze strony własnego męża.

 

,,ZEGAR PRZEMOCOWY’’

Sugestywny obraz skali przemocy oddaje “zegar przemocowy”, opracowany przez prof. Beatę Gruszczyńską z Katedry Kryminologii Uniwersytetu Warszawskiego. Z zebranych przez nią danych wynika, iż średnio co 40 sekund jakaś kobieta doświadcza aktu przemocy. Co 2,5 doby przemoc w rodzinie prowadzi do śmierci kobiety. Co 15 minut na policję trafia zgłoszenie dotyczące przemocy w rodzinie. W grupie wiekowej 16-60 przemocy minimum raz w roku, na przestrzeni wielu lat, doznaje 6% kobiet – czyli,  w przybliżeniu, 800 tys. kobiet doświadcza przemocy w cyklicznych odstępach. Z szacunków profesor Gruszczyńskiej wynika, iż jedynie 30% aktów przemocy zgłaszanych jest służbom porządkowym.

 

Zjawisko przemocy domowej jest rozłożone nierównomiernie w czasie. Największa intensywność odnotowana jest w okresie świątecznym, kiedy członkowie rodziny spędzają ze sobą najwięcej czasu. Najmniej aktów przemocy w rodzinie odnotowywanych jest w okresie letnim.

 

Osoby doświadczające przemocy nie zgłaszają jej ze strachu przed oprawcą, z powodu odczuwania wstydu i/lub winy za doznawane upokorzenie, wiary w samoistną poprawę sytuacji lub braku wiary w skuteczną pomoc. Średnio, osoba doznająca przemocy zgłasza się po pomoc po 35. przemocowym incydencie. Niebieska Linia odnotowała przypadek kobiety, która zgłosiła się po pomoc po 48 latach doświadczania przemocy ze strony męża. Ofiarami przemocy w rodzinie są również dzieci – według badań Fundacji Dzieci Niczyje, co piąte dziecko było świadkiem przemocy, a 34% doświadczało jakiejś jej formy. Wśród dzieci doświadczenie przemocy rozłożone jest porównywalnie ze względu na płeć, wyjątkiem jest przemoc seksualna – 38% dzieci doświadczających tej formy przemocy to chłopcy, 62% to dziewczynki.

 

CYKLE PRZEMOCY

W rozpoznawaniu problemu przemocy kluczowe jest zrozumienie cyklów przemocy. Ich analizę można zacząć od dowolnego elementu, w przypadku przemocy w rodzinie są to bowiem elementy, które się powtarzają – o ile nie zostanie dokonana interwencja zewnętrzna. Pierwszym etapem, w którym pojawiają się sygnały, jest narastanie napięcia – jest to etap wydarzający się wewnątrz rodziny, ciężko dostrzegalny dla osoby z zewnątrz. Etapem najbardziej dramatycznym, w którym dochodzi do aktów przemocy dostrzegalnych dla osoby z zewnątrz (awantury, ślady pobicia) jest etap ostrej przemocy. W końcu dochodzi do momentu, w którym osoba stosująca przemoc zaczyna dostrzegać konsekwencje swoich działań, podejmuje postanowienie poprawy i na krótszy lub dłuższy czas relacje stają się normalne. Jest to nazywane fazą miodowego miesiąca.

 

Osoba, która jest świadkiem przemocy, musi zdawać sobie sprawę z położenia osoby doświadczającej przemocy. W okresie ostrego napięcia osoba doświadczająca przemocy może odcinać się od problemu, przerzucać winę na siebie, lub wręcz być agresywna wobec osoby chcącej wyświadczyć jej pomoc. Jeżeli jednak zdecyduje się podjąć działanie, np. złożyć zawiadomienie na policji, w okresie miodowego miesiąca może wycofać swoje zeznania. Nie może być to traktowane jako świadectwo rozwiązania problemu przemocy – bez przepracowania tematu z osobą stosującą przemoc, niemal pewne jest bowiem powtórzenie całego cyklu.

 

OSOBY DOŚWIADCZAJĄCE PRZEMOCY

Osoba świadcząca pomoc musi sobie zdawać sprawę, że praca z osobą doświadczającą przemocy nie zawsze jest łatwa. Z podanych wyżej przyczyn osoby doświadczające przemocy często zmieniają zdanie, same zaczynają tłumaczyć zachowanie agresora – przez to mogą sprawiać wrażenie “irytujących”. Niektóre osoby mają również skłonność do obciążania osoby interweniującej winą za doznawane krzywdy (co może się łączyć z oskarżeniami o nieskuteczną pomoc, lub z doświadczeniami związanymi z “praniem mózgu” i przyjmowaniem perspektywy oprawcy), zdarza się również, iż osoby doświadczające przemocy same stosują przemoc w relacjach z innymi ludźmi (np. kobieta doświadczająca przemocy ze strony męża stosuje przemoc wobec dzieci). Osoba będąca świadkiem przemocy musi mieć świadomość, że osoba doświadczająca przemocy nie musi pasować do stereotypu bezradnej ofiary, czekającej na swojego wybawcę. Mimo trudności, nie należy się zniechęcać.

 

ROLA ŚWIADKA

Świadkowie przemocy stanowią ważne ogniwo w przeciwdziałaniu przemocy. Umożliwiają rozpoznanie problemów (np. sondażu z pytaniem o to, czy dana osoba zna przynajmniej jedną rodzinę w której pojawia się przemoc, powstały szacunki dotyczące zjawiska przemocy w Polsce). Niebieska Linia odnotowuje w ostatnich latach przyrost liczby zgłoszeń, w których osobą zgłaszającą był świadek przemocy. Na początku istnienia Niebieskiej Linii współczynnik ten wynosił mniej niż 1%, dzisiaj dotyczy on 43% zgłoszeń.

 

Świadkiem może być osoba znająca osobę doświadczającą przemocy, ale równie dobrze przemoc może dostrzec znajomy osoby stosującej przemoc.

 

KTO STOSUJE PRZEMOC

Musimy sobie zdawać sprawę, że przemoc nie jest domeną środowisk z problemami społecznymi. Problem alkoholowy obecny jest w ⅓ przypadków przemocy domowej. W niektórych miejscach, np. w Warszawie, współczynnik ten z roku na rok maleje, ustępując miejsca tzw. “trzeźwej przemocy”. W tej samej Warszawie 40% osób stosujących przemoc posiada wykształcenie wyższe, często są to osoby sprawujące odpowiedzialne funkcje. Osoby stosujące przemoc różni wykształcenie, pochodzenie społeczne, przekonania polityczne, wysokość zarobków. Niektóre osoby stosująca przemoc są uzależnione od alkoholu, innych używek, hazardu. Są też takie, które nie mają żadnych nałogów.

Jedno ich łączy – sposób myślenia, uzasadniający stosowanie przemocy. Charakterystyczne dla osoby stosującej przemoc są stwierdzenia, takie jak: “to prywatna sprawa”, “zasłużyła sobie”. Niedostrzeganie przemocy w rodzinach nie pasujących do stereotypu rodziny przemocowej wiąże się z utożsamianiem przemocy z alkoholizmem, niskim poziomem kapitału społecznego (“przecież to wykształcony człowiek”), lub z niezrozumienia specyficznego położenia osoby doświadczającej przemocy (“gdyby stosował przemoc, na pewno by go opuściła”).

Zdarzają się również argumentacje odwołujące się do religii czy tradycji (“każdy musi nosić swój krzyż”), aczkolwiek – jak zaznaczyła Renata Durda – w ostatnich latach odnotowywany jest wzrost liczby zgłoszeń przemocy, w których stroną zawiadamiającą lub nakłaniająca osobę doświadczającą przemocy do podjęcia działania był ksiądz.

 

INTERWENCJA

Przyczyną, dla której świadek przemocy nie podejmuje interwencji, mogą być również jego własne doświadczenia związane z przemocą, powodujące niechęć do angażowania się w tego typu problemy u innych ludzi (strach przed odtworzeniem własnej traumy). Dodatkowo, wokół przemocy w rodzinie narosły mity dotyczące tego, jak powinna wyglądać osoba doświadczająca przemocy i stosująca przemoc. Świadek przemocy gubi się, kiedy osoba której chce pomóc staje się agresywna, natomiast osoba stosująca przemoc jest sympatyczna i inteligentna.

 

STEREOTYPY PŁCIOWE

Dla skuteczności interwencji znaczenie może mieć płeć świadka. Wynika to ze stereotypów płciowych. Większe szanse na podjęcie skutecznej interwencji ma mężczyzna, który posiada  niejako społeczne przyzwolenie na interweniowanie zarówno wtedy, kiedy przemoc stosuje inny mężczyzna, jak i kobieta. W przypadku kobiet, osoby stosujące przemoc mogą zbagatelizować ich interwencję jako przejaw “babskiego” zachowania, w przypadku innych kobiet mogą być natomiast oskarżane o łamanie kobiecej solidarności.

 

REAGOWANIE

W przypadku dostrzeżenia przemocy lub podejrzenia jej występowania, należy reagować w sposób uwzględniający położenie osoby doświadczającej przemoc (lub stosującej przemoc – w zależności od tego, do kogo docieramy).  Ważne jest również pamiętanie o swoim bezpieczeństwie – jeżeli obawiamy się, że bezpośrednia interwencja spowoduje uszczerbek na zdrowiu naszym lub naszych bliskich (np. gdy osoba stosująca przemoc może w odwecie zaatakować nas lub naszą rodzinę), wystarczy złożyć zawiadomienie na policji lub w ośrodku pomocy społecznej. Można również złożyć anonimowe zgłoszenie do sądu rodzinnego (w przeciwieństwie do innych rodzajów sądów, sądy rodzinne mają obowiązek rozpatrzenia tego typu zgłoszeń).

 

Jeżeli znamy osobę doświadczająca przemocy, a sytuacja nie wymaga nagłej interwencji – rozmowę powinniśmy zacząć od zasygnalizowania rzeczy, która wydaje nam się niepokojąca – np. dostrzeżonego siniaka. Należy zadac pytanie o to, w jaki sposób możemy pomóc. Jeżeli osoba, z którą rozmawiamy będzie zainteresowana otrzymaniem wsparcia – najlepiej skierować ją do wybranej instytucji zajmującej się wspieraniem osób doświadczających przemocy (baza informacji o takich miejscach znajduje się na witrynie internetowej Niebieskiej Linii). Należy również zapewnić o życzliwości i gotowości dalszej pomocy, oraz dać nadzieję (np. w postaci stwierdzenia “to się kiedyś skończy”).

 

W przypadku rozmowy z osobą stosująca przemoc, również należy zacząć od zakomunikowania niepokojącego sygnału. W tym wypadku jednak rozmowa powinna zostać skierowana na przyczyny zachowania – co dana osoba chciała osiągnąć, czy jej się to udało, czy dałoby się to osiągnąć w inny sposób. Należy dążyć do tego, aby osoba stosująca przemoc dostrzegła swoją winę oraz przemyślała, w jaki sposób mogła zakomunikować potrzeby wyrażone poprzez użycie przemocy (np. w postaci rozmowy o swoich wątpliwościach). Nie można przyznawać rozmówcy, ale nie można też zachowywać się wobec niego w sposób zbyt agresywny (przyniesie to efekt odwrotny od zamierzonego).

 

Przede wszystkim jednak – należy pamiętać, aby nie odwracać wzroku od krzywdy dziejącej się w rodzinie. Wiele osób doświadczających przemocy cierpliwie ją znosi. W przypadku dzieci, mamy do czynienia z osobami które nie są w stanie same podjąć interwencji we własnej sprawie. Od postawy świadków zależy skuteczność działań na rzecz ograniczania przemocy w rodzinie.

 

Tekst: Michał Żakowski

Student polityki społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Pracuje przy projekcie HejtStop, zaangażowany w działalność Stowarzyszenia Projekt: Polska. Wolontariusz fundacji Feminoteka.

banernorweskie_batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

superfemka 1 procent

 

Fotorelacja z warsztatów dla służby więziennej: Stereotypy płciowe jako źródło przemocy wobec kobiet i dziewcząt

W Feminotece odbyły się wczoraj warsztaty o stereotypach płciowych dla służby więziennej. W warsztatach wzięło udział kilkanaście funkcjonariuszek z różnych placówek służby więziennej, z Warszawy i z innych miast. 

Poniżej fotorelacja:

IMG_9710

 

 

 

 

 

 

 

 

IMG_9712

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

IMG_9711

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

IMG_9731

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

IMG_9736

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Warsztat prowadziła Ewa Rutkowska: absolwentka filozofii (UW) i Szkoły Nauk Społecznych (PAN). Od 2000 roku pracuje jako nauczycielka filozofii  i etyki w gimnazjum. Współautorka m.in. poradnika dla nauczycieli i nauczycielek „Równa szkoła – edukacja wolna od dyskryminacji” a także wraz z Joanną Piotrowską i Anną Dzierzgowską „Równościowego przedszkola”. Trenerka antydyskryminacyjna i WenDo. Związana z Fundacją Feminoteka od początku jej istnienia jako trenerka i ekspertka.

 

logo batory

Warsztaty realizowane są w ramach projektu „To nie twoja wina! Stop przemocy wobec kobiet” w ramach programu OBYWATELE DLA DEMOKRACJI finansowanego z funduszy EOG

superfemka 1 procent

– See more at: http://feminoteka.pl/aktualnosci/relacja-z-warsztatow-stereotypy-plciowe-jako-zrodlo-przemocy-wobec-kobiet-i-dziewczat/#sthash.tDAhc87a.dpuf

Relacja z warsztatów dla służby więziennej: Stereotypy płciowe jako źródło przemocy wobec kobiet i dziewcząt

W Feminotece odbyły się dziś warsztaty o stereotypach płciowych dla służby więziennej. W warsztatach wzięło udział kilkanaście funkcjonariuszek z różnych placówek służby więziennej, z Warszawy i z innych miast.

stereotypy17kwie

Funkcjonariuszki poznały konsekwencje stereotypowego podejścia do ról płciowych przede wszystkim w obszarze przemocy wobec kobiet i dziewcząt.

 

Dowiedziały się również, jak nie przerzucać winy i odpowiedzialności na ofiary przemocy, jakie stereotypy płciowe przyczyniają się do przemocy wobec kobiet i mężczyzn i jak ich unikać w swojej pracy.

 

Warsztat prowadziła Ewa Rutkowska: absolwentka filozofii (UW) i Szkoły Nauk Społecznych (PAN). Od 2000 roku pracuje jako nauczycielka filozofii  i etyki w gimnazjum. Współautorka m.in. poradnika dla nauczycieli i nauczycielek „Równa szkoła – edukacja wolna od dyskryminacji” a także wraz z Joanną Piotrowską i Anną Dzierzgowską „Równościowego przedszkola”. Trenerka antydyskryminacyjna i WenDo. Związana z Fundacją Feminoteka od początku jej istnienia jako trenerka i ekspertka.

 

 

logo batory

Warsztaty realizowane są w ramach projektu „To nie twoja wina! Stop przemocy wobec kobiet” w ramach programu OBYWATELE DLA DEMOKRACJI finansowanego z funduszy EOG

superfemka 1 procent