
Po co archiwizować lesbijską* kulturę?
Agnieszka Małgowska: Przeczytałam właśnie zbiór tekstów Rebeki Solnit Matka wszystkich pytań, i uderza mnie powtarzany wątek milczenia, które od wieków przysłania kobiety. Uderza mnie to dlatego, że mam wrażenie, że kobiety heteroseksualne przerwały już w pewnym stopniu to milczenie. Przez ostatnie lata wiele się zmieniło. Teraz Wielka Cisza dotyka przede wszystkim lesbijki* i tu daleko do przełomu. Nadal nie traci na aktualności stwierdzenie Adrienne Rich ze słynnego eseju Przymusowa heteroseksualność a egzystencja lesbijska – Wielka Cisza spowija udział kobiet – szczególnie lesbijek – w historii i kulturze.
Monika Rak: Skupione na lesbijskiej* tematyce nieraz rozbijamy się o tę ciszę, która dyskredytuje działania kobiet nieheteronormatywnych. Tłumaczona jest różnie, ale zwykle winne są – oczywiście – same lesbijki*. Ponoć cisza jest dowodem na nieatrakcyjność propozycji lesbijskiej* kultury. Śmieję się z tego, ale to nie zmienia faktu, że milczenie ciąży, unieważnia, wymazuje…
Maja Korzeniewska: Tę ciszę i niewidzialność potwierdza brak stałego miejsca gromadzącego lesbijski* dorobek, niewidzialność jest też częstym tematem dyskusji i dzieł sztuki o les*kobietach. Przypomnę tylko: Dziewczyny wyjdźcie z szafy Anny Laszuk (2006), Lesbijki w Polsce są niewidoczne Julie Land (2012), Niewidoczne (dla) społeczności Raport Fundacji Przestrzęń Kobiet (2012), Niewidoczne! Liliany Piskorskiej (2015), Dlaczego lesbijek nie ma w życiu publicznym (Replika 68/2017), (Nie)widzialność kobiet w ruchu na rzecz osób LGBTQ+ (debata/Zoom 2020). Mamy dość tego przekazu, byłyśmy i jesteśmy. Tworzymy więc Archiwum, bo dzięki niemu będzie po prostu łatwiej to zobaczyć. To jest nasza les*storia, nasza les*tożsamość, nasza les*kultura.
AM: Archiwum brzmi archaicznie, ale we wspomnianym eseju Adrienne Rich mówi, że zamykanie archiwów, niszczenie dokumentów odnoszących się do egzystencji lesbijskiej, to jedna z form męskiej dominacji utrwalających władzę, dlatego są tak istotne. Można mieć wrażenie, że to przesada, że lesbijskie* archiwa to sprawa kluczowa dla patriarchatu. A jednak! System bowiem wymusza milczenie kobiet, które chcą mówić o sobie. Archiwum to najbardziej oczywisty sposób na utrwalanie obecności. Czasem nie warto uciekać od klasyki. [śmiech]
MK: Kobiety, kobiety nieheteronormatywne, osoby w spektrum kobiecości poszukują swojego sposobu opowiadania herstorii, archiwizowania pamięci. Samo słowo archiwum ma greckie źródło αρχειον (archeion) i oznacza siedzibę władzy. Myślę, że to jest bardzo znaczące. Władza nad historią, pamięcią… Historia kobiet doskonale pokazuje, jak to jest ważne, bez tego nie istniejesz. A dla nas istotne jest, by przetrwała lesbijka*, by była widziana. To daje podmiotowość, godność.
MR: Zwłaszcza w sytuacji politycznej w Polsce od 2015 roku. Ta sytuacja wymusza działania z powodu m.in. uchwał samorządów o Strefach wolnych od LGBT, Karty Rodziny 2020 podpisanej przez Prezydenta Andrzeja Dudę, wypowiedzi raniących społeczność, że LGBT to ideologia a nie ludzie… co jest zresztą zbieżne z badaniami postaw Polaków wobec osób LGBT (2020) Pauliny Górskiej, która zwraca uwagę na wzrost nowoczesnej homonegatywności i dehumanizacji gejów i lesbijek. Pewnie dlatego w ostatnim czasie nastąpiło archiwistyczne wzmożenie i społeczność LGBTQ+ poczuła, że trzeba się wzmacniać, także poprzez utrwalanie przeszłości.
Tęczowe archiwa w Polsce. Były_są?
AM: Tak. Ale już forma i koncepcja archiwizowania bywa różna. To z jednej strony wynika ze zmiany paradygmatu archiwum jako instytucji, z drugiej z nienormatywnych warunków, w jakich gromadzone są zbiory. Nie ma stabilności, nie ma stałych miejsc, nie ma stałych dotacji… w większości zależy to od determinacji ludzi, zwykle pojedynczych osób, maniakalnej potrzeby czy imperatywu wewnętrznego.
W tęczowej społeczności są więc wirtualne archiwa, jak A Kultura LGBTQ+ nie poczeka!, materialno-wirtualne, jak Klub historyczny LGBTQIA FEM i wirtualne Archiwum, są obiektywne, jak QueerStoria. Biblioteka i Archiwum Lambdy Warszawa, i subiektywne, jak artystyczne Karola Radziszewskiego (gejowskie) czy Liliany Zeic (lesbijskie), są też queerowo-regionalne, jak to wrocławskie, którym zajmuje się Marzena Lizuraj…
MK: Ta wyliczanka pokazuje bogactwo archiwistycznych możliwości. To w końcu skrzynia skarbów – inspirujący materiał gotowy na kreatywne przetwarzanie. Okazuje się, że przeszłość to doskonała baza do tworzenia dzieł progresywnych. Zderzenie nieodkrytej przeszłości i oczekiwanej przyszłości.
A L*AW Lesbijskie* Archiwum Wirtualne, co to za pomysł?
MR: Skupiamy się na kulturze lesbijskiej*, która jest najskromniej zbierana i opisana. Trzeba jej poświęcić więcej czasu, zgodnie z sugestiami Adrienne Rich. Spektrum kobiecej nieheteronormatywności jest coraz bardziej rozległe, nie możemy tego pominąć, dlatego przy lesbijce* używamy gwiazdki (*) Dzięki niej w pole naszeqo zainteresowania włączamy wszelkie osoby z doświadczeniem kobiecej nieheteronormatywności. Przyjęłyśmy takie oznaczenie za EuroCentralAsian Lesbian* Community (EL*C).
AM: Lesbijskie* archiwizowanie nabiera znaczenia również w kontekście upowszechniania się teorii queer, która tożsamość płciową i orientację seksualną czyni niejednoznaczną. Na Zachodzie znikają tęczowe dzielnice, a kultura mainstreamowa uniwersalizuje tęczowe wątki. Zanika oryginalność i autonomiczność tęczowej społeczności, szczególnie sztuki. Zarejestrowanie wiedzy o lesbijkach* z ich perspektywy jest ważne, także dlatego, że sztuka lesbijska* jest ulotna, składają się na nią często wydarzenia jednorazowe, i często tworzona jest przez duety artystyczne osób będących w bliskich relacjach, co nierzadko w chwili zakończenia związku oznacza koniec wspólnych działań artystycznych.
MK: W L*AW skupiamy się przede wszystkim na kulturze, z rysem społecznym. Kultura jako wszechstronne narzędzie komunikacji umożliwia wielopoziomowy dialog, który jest lesbijkom* potrzebny do ukonstytuowania oryginalnego głosu w patriarchalnym, mainstreamowym społeczeństwie, jak i w tęczowej społeczności. Mamy przekonanie, że wzmocnienie poczucia wartości kobiet nieheteronormatywnych wzmocni zarazem tęczową społeczność – idąc za definicją UNESCO (2003) – niematerialne dziedzictwo kulturowe zapewnia poczucie ciągłości w budowaniu tożsamości grup i osób.
AM: W naszym Archiwum jest sporo rzeczy nieoczywistych. Nie jesteśmy bowiem ortodoksyjne w pojmowaniu kultury, nie zamykamy się w tradycyjnym myśleniu, że kultura to tylko sztuka. Lubimy formy pośrednie, te z pogranicza działań artystycznych i aktywności społecznych. Szczególną uwagą darzymy artaktywizm, który przybiera różnorodne formy i jest sposobem walki o prawa grup dyskryminowanych. Dlatego bardzo interesują nas działania performatywne.
Jaka jest więc koncepcja Waszego Archiwum? Jakie macie podejście do archiwizacji?
MK: Jest to wirtualny projekt, dziś to właściwie i konieczność, i pragmatyzm. Odpowiada współczesnym potrzebom odbiorczyń_ców, gwarantuje większy zasięg, uniezależnienia od stałego miejsca i obniża koszty prowadzenia. Archiwum jest zaplanowane jako projekt rozwojowy, katalogujący także przyszłe lesbijskie* aktywności. Ponadto doświadczenia pandemii COVID-19 pokazują, jak istotna jest możliwość dostępu do materiałów online. Pamiętajmy też, że w czasach politycznie niepewnych, wszystko co materialne jest zagrożone, musi być zdigitalizowane i umieszczone w sieci.
AM: A samo Archiwum składa się z kalendarium kulturalnego uzupełnianego wywiadami z polskimi artystkami nieheteronormatywnymi i tekstami krytycznymi. Jestem zwolenniczką pogłębionej archiwizacji, stąd nasze różne cykle wywiadów i analizy. Jak już mówiłyśmy, jest bardzo dużo form archiwizowania, a z naszym artystycznym i kulturoznawczym temperamentem nie chcemy robić klasycznego archiwum. Chcemy interpretować_analizować to, co zbieramy_odkrywamy. Oczywiście sama informacja_fakt zostaje zapisana w naszym kalendarium, ale dodatkowo wraz z innymi osobami, zwykle artystkami, staramy się tę wiedzę ująć syntetycznie albo przetworzyć. Nietypowość ujęcia ma pewien cel, ma ożywiać materiał i – mamy nadzieję – także reakcje odbiorczyń_ców. Choć w przypadku les*twórczości, mam czasem takie wrażenie, niemal wszystko jest ożywcze, bo dla wielu wciąż nowe. Zdarza się, że artystki_artaktywistki, które zrobiły precedensową rzecz dla polskiej les*kultury, nie miały okazji wnikliwiej o tym opowiedzieć, a w sieci można znaleźć tylko krótkie prasowe notki. Staramy się zatem pogłębić wiedzę o les*kulturze.
MR: Dlatego też z większością artystek przeprowadzasz wywiady nienormatywnie długie… [śmiech] I dlatego powstały pomysły na teksty krytyczne, które nie są stricte naukowe, jak zin o zinach czy cykl podcastów ilustrowanych Wypatrzyć lesbijkę*, w którym przyglądasz się z Magdaleną Sobolską les*motywom w kinie polskim.
AM: Motywy to nasz klucz do syntetycznego ujęcia lesbijskości*, bo wtedy każdy drobiazg może mieć znaczenie. Są motywy, które pojawiają się wielokrotnie, jak na przykład lustro. Nieraz pokazuje się dwie kobiety jako lustrzane odbicia, oglądają się w sobie, w swoich herstoriach i tym sposobem wzajemnie się teraputyzują, rozwijają. Relacja lesbijska staje się performatywnym procesem autopoznania. Czasem motyw pojawia się tylko raz, jak kostki cukru – kostki cukru to znak rozpoznawczy lesbijek w kawiarniach w okresie międzywojennym i w czasie drugiej wojny światowej, co wyczytałyśmy w książce Dziwniejsza historia Remigiusza Ryzińskiego.
MK: Na tych motywach opiera się też pomysł instalacji promującej Archiwum – Mobilne Les*Szuflady.
MR: Myślimy też, że warto, by tęczowe archiwa jakoś ze sobą współpracowały, wzajemnie się zasilając, by wiedziały o sobie – to nie jest wcale wiedza powszechna w naszej społeczności – i że dobrze czasem podyskutować o koncepcjach zbieraczych. Chcemy więc stworzyć sieć luźno współpracujących instytucji i osób zajmujących się zbieraniem, i archiwizowaniem materiałów o LGBTQ+.
MK: Archiwizowanie to żmudne zajęcie, bywa nudne, wymaga cierpliwości i skrupulatności. To właściwie niekończąca się praca. Zajmujemy się tym od dawna, ale żeby stworzyć stabilną platformę i zaprosić nowe osoby do współpracy, musiałyśmy znaleźć dofinansowanie. Udało nam się zdobyć podstawowe środki i projekt realizujemy z dotacji programu Aktywni Obywatele – Fundusz Krajowy, finansowanego z funduszy EOG.
A prywatnie, dlaczego to robicie?
MR: Z masochizmu. [śmiech]
AM: Dla mnie to sprawa osobista, a to jest doskonała motywacja do działania, która pozwala mi trwać przy tym zadaniu. Tu niezbędna jest determinacja, to jest ta siła, która – moim zdaniem – musi leżeć u podstaw pracy aktywistycznej. Zwłaszcza dziś, kiedy czyha na nas wypalenie, a w ostatnim czasie u wielu osób zmęczenie nadciąga szybko…
MR: Musi być ktosia_ktoś, która_y włącza i wyłącza światło w aktywistycznej przestrzeni, żeby idea trwała. To niewdzięczne zadanie, rzadko doceniane. Nie jesteśmy instytucją wspieraną regularnie finansowo i dzięki temu trwałą, nasza trwałość tkwi w zespole, który choć niewielki, to jest zdeterminowany i nie odpuszcza.
MK: I nie odpuści, bo jest jeszcze tyle szuflad do otwarcia! Są też szuflady znane, ale dopiero z czasem dowiadujemy się, że to les*szuflada… a to daje inną perspektywę. Jestem wciąż bardzo ciekawa, co jest w tych szufladach pochowane. To projekt bez końca, co może być frustrujące w świecie krótkich i szybkich działań, ale ja właśnie cenię sobie to rycie i trwanie, jak to ujęła Monika w wierszu Siła kobiet.
Jakie macie oczekiwania wobec L*AW?
AM: Ważna jest widoczność, pokazanie specyfiki, danie głosu – tego wymaga emancypacja grup najbardziej zmarginalizowanych. Skutkiem niewidoczności lesbijek* jest często niewiedza o ich istnieniu i specyficznych potrzebach. Nadal nie przebija się do świadomości, że kobiety nieheteronormatywne nie mają tych samych interesów i celów co reszta tęczowej społeczności. To zaskakujące, że tyle dekad temu też o tym pisała w swoim eseju Adrienne Rich.
MK: Zależy nam na cieniowaniu les*storii i wyeksponowaniu jej wśród tęczowej, ujednolicającej przekaz narracji, która pomija różnice i konteksty budujące różnorodność społeczności, i charakterystyczność lesbijek*. Ważne są dla nas indywidualne doświadczenia kobiet nieheteronormatywnych, ale i pokazanie lesbijek* jako zbiorowości oraz jej przemian w czasie.
MR: Chcemy, by L*AW wzmocniło tożsamość lesbijską*. By młodzi ludzie, dołączający do tęczowej społeczności, mogli poznać jej korzenie, ale i les*kobiety ze starszego pokolenia, które nierzadko spędziły życie w ukryciu – nie przyznając się do swojej tożsamości i długoletnich związków, nawet przed najbliższą rodziną i przyjaciółmi. L*AW pozwoli zobaczyć tęczową herstorię z feministyczno-lesbijskiej* perspektywy, i na bieżąco przyglądać się aktywnościom w sferze les*kultury.
AM: I chcemy podzielić się les*kulturą, niech nie kryje się w szufladach, zwyczajnie szkoda tego bogactwa. Mamy nadzieję, że zawartość Archiwum rozbudzi ciekawość, nie tylko w tęczowej społeczności. Już teraz w kulturze europejskiej jest sporo lesbijskich* wątków, w Polsce to nadal rzadkość, ale w większości te wątki wpisują się w neoliberalną narrację. Tymczasem nam chodzi o dialog z kulturą heteronormatywną, a nie włączanie się w nią na jej prawach.
MK: Dla mnie ważne jest, żeby dzięki Archiwum można było zobaczyć, że polska les*storia istnieje i może służyć jako punkt odniesienia. W efekcie może twórczynie_osoby twórcze poczują dumę ze słowa lesbijka*.
AM: Niby żyjemy w czasach płynnych tożsamości, wręcz czasu posttożsamościoweqo, a jednak można zaobserwować, że sporo młodych osób sięga po – wydawałoby się – już archaiczną tożsamość lesbijską. Dlatego – powtórzę jak mantrę – les*kulturę i jej przemiany trzeba wreszcie utrwalić.
MR: Mówiąc krótko: za sprawą L*AW nadrabiamy zaległości, ale jednocześnie trzymamy rękę na pulsie les*kultury w Polsce.
A zanim powstanie portal, to gdzie teraz można znaleźć informacje o les*kulturze?
MK: Zapraszamy na fanpage’u projektu na Facebooku,
na Instagramie i fanpage’u na FB Sistrum i na fanpage’u FB, A Kultura LGBTQ+ nie poczeka! A 25 lutego 2022 roku zapraszamy na platformę L*AW. Lesbijskie* Archiwum Wirtualne
korekta Maja Korzeniewska
*********************************
LINKI
FACEBOOK L*AW Lesbijskie Archiwum Wirtualne
WWW LAW. Lesbijskie Archiwum Wirtualne
WWW Sistrum
Instagram Sistrum
FACEBOOK Sistrum
*********************************
Stowarzyszenie Sistrum. Przestrzeń Kultury Lesbijskiej* działa od 2017 roku. Zajmuje się szeroko rozumianą kulturą lesbijek* w Polsce. Gwiazdka przy słowie lesbijka jest otwarciem na osoby, które utożsamiają się z doświadczeniem kobiet nieheteronormatywnych – psychicznym, fizycznym, duchowym czy politycznym. Ważne bowiem, by słowo „lesbijka” nie znikało z debaty publicznej, także w tęczowej społeczności. Celem Stowarzyszenia jest wytwarzanie, animowanie, rozpowszechnianie, archiwizowanie kultury lesbijskiej* w Polsce, by zakorzenić lesbijki* w kulturze i dać kulturowe odniesienia do budowania swojej tożsamości. Kieruje się zasadą: Nie oceniamy, a przyglądamy się, bo najważniejszy jest proces. Buduje przestrzeń, w której możliwe są siostrzeństwo i kobieca kreatywność. Skupia się na działaniach w dwóch przestrzeniach: w sieci i w realu. Stawia na działanie cykliczne, które kulturze lesbijskiej* daje ciągłość i pozwala w nią wniknąć.
Projekt wspiera:
program Aktywni Obywatele – Fundusz Krajowy
finansowanie z funduszy EOG / EEA and Norway Grants