TELEFON DLA KOBIET DOŚWIADCZAJĄCYCH PRZEMOCY

Телефон для жінок, які зазнають насильства

CZYNNY PONIEDZIAŁEK-PIĄTEK
OD 11.00 DO 19.00

Активний з понеділка по п’ятницю з 14:00 до 19:00

Szukaj
Close this search box.

Recenzja: Ewa Majewska, „Sztuka jako pozór. Cenzura i inne paradoksy upolitycznienia kultury”

sztuka_jak_pozorSztuka jako pozór? Cenzura i inne paradoksy upolitycznienia kultury

Autorka: Ewa Majewska

ha!art, 2014

 

 

recenzuje: Emilia Olszewska

 

Ewa Majewska to filozofka feministyczna, tłumaczka Teorii feministycznej bell hooks, która prace akademicką łączy z aktywizmem. Relacje świata sztuki i ekonomii politycznej znajdują się od lat w polu zainteresowań badaczki. Dała także dowód swojego zaangażowania w walkę z cenzurowaniem sztuki współczesnej współtworząc i rozwijając Indeks 73, inicjatywę artystów i badaczy kultury, obnażającą i katalogującą przypadki cenzury po roku 1989 w Polsce i za granicą.

Książka jest zbiorem tekstów powstałych w ostatnim dziesięcioleciu w ramach różnych inicjatyw wydawniczych i kolaboracji autorki wzbogaconym o najnowsze spostrzeżenia badaczki i krytyczne uwagi do myśli filozofów i teoretyków kultury takich jak Foucault, Rancière, Adorno, Butler czy Negri, w momentach, w których dotykali oni sfery estetyki, problemu kondycji ontologicznej artysty i jego pozycji w społeczeństwie jako pewnym systemie relacji. Wreszcie wydobyty zostaje na pierwszy plan przebieg relacji klasowych w świecie sztuki, a działalność artystyczna przedefiniowana narzędziami Marksowskiej krytyki społecznej.

Jest to antologia różnorodna nie tylko pod względem tematycznym, ale także formalnym, w książce znalazły się fragmenty zbiorowych prac akademickich, artykuły w czasopismach zajmujących się krytyką kultury, eseje z katalogów towarzyszących wystawom, zamieszczony został także wywiad autorki z artystką Zofią Kulik.

Spektrum poruszanych zagadnień jest na pierwszy rzut oka równie szerokie i taka wielość tematów może budzić wrażenie niespójności, jednak czy to przybliżając koncepcje ciała w cyberfeminizmie, analizując wypowiedzi polskich twórców na temat urynkowienia kultury, czy ukazując nieprzewidywalne kierunki namnażania się znaczeń i przecięć różnych osi interpretacji w recepcji dzieł (jak w przypadku projektów włączających i przepracowujących warszawską przestrzeń miejską np. Dotleniacz i Wartopia) autorka kładzie nacisk na potrzebę rozpoznania polityczności sztuki jako jej inherentnej własności, powraca mniej lub bardziej wprost wypowiedziany postulat przyjęcia przez artystów tej potencji jako faktu, z którego można czerpać emancypacyjną siłę. Przywołany w tytule „pozór” może okazać się całkiem adekwatnym nazwaniem sposobu, w jaki sztuka staje w konfrontacji ze światem rzeczywistym, przedstawieniem i odbiorcą. Przywoływany przez autorkę Baudrilliard mówił o artystach jako o iluzjonistach. Iluzjoniści bowiem otwierają oczy na zafałszowania, demaskują łatwowierność naszych nawyków poznawczych . Idąc śladem tej metafory, artysta może stać się wygłosicielem tego, co wykluczane z innych dyskursów.

W zarysowanym kontekście nie dziwi, że ważnym przedmiotem tej książki jest także zjawisko cenzury, które musi pojawić się jako konsekwencja upolitycznienia sztuki. Cenzura analizowana jest z rożnych ponowoczesnych pozycji teoretycznych jako narzędzie władzy i środek opresjonowania, ponadto zwraca się uwag ę czytelnika na historyczne mutacje instytucji cenzury i jej przejawów.

Cenzura musi byc z założenia szczególnie wroga sztuce czerpiącej z teorii feministycznej, ponieważ, co szczególnie mocno wybrzmiewa z lektury tej książki, feminizm opiera się na transgresji między sferą prywatną i publiczną.

Uważam, że książka Ewy Majewskiej jest bardzo cennym, radykalnym głosem w dyskusji na temat kształtu polityki kulturalnej, nie tylko w Polsce, ale także w odniesieniu do globalnych procesów utowarowienia dzieł sztuki, które stają się „produktami”, bo właśnie ten splot polityki i kultury zostaje w niej wyłowiony i wyeksponowany. Niejako przeciw romantycznemu mitowi artysty natchnionego, wyrzutka, samemu sobie „okrętem, sterem i żeglarzem”, autorka dowodzi że działalność artystyczna nie może ująć siebie w nawias i funkcjonować w złudzeniu, że uda jej się wykreować wyspowy świat niezależny od aktualnej koniunktury obowiązującego systemu ekonomicznego, którego pochodną i wyrazicielem jest taki, a nie innych system polityczny. Przypuszczam, że lektura tej książki przez kogoś, kto czuje się i określa jako artysta skonfrontowałaby ją/jego z pytaniem: kto w kapitalizmie reprezentuje moje interesy? Innymi słowy wymusiłaby refleksję nad własną przynależnością klasową, a samoświadomość w tej materii, co właśnie unaocznia również ta książka, ma bardzo liczne implikacje.

Jeżeli miałabym wskazać jakieś słabsze strony tej publikacji, to jej mała przystępność w sensie zorientowania na czytelnika o ściśle określonym profilu intelektualnym. Muszę przyznać, że tekst jest dość ambitną, skondensowaną teoretycznie lekturą wymagającą erudycji, biegłości w postmodernistycznych teoriach kultury oraz znajomości nowożytnej historii filozofii społecznej. Książka w tym wydaniu nie posiada szczególnie rozwiniętego komentarza odautorskiego czy redakcyjnego ani ilustracji wspominanych, jak również szeroko omawianych dzieł głównie jednak sztuk wizualnych. Jeśli zatem nie znamy lub nie przypominamy sobie danego artysty lub jego dokonania, możemy mieć problem ze zrozumieniem poszczególnych rozdziałów. Dlatego książka domaga się jednak czasem wysiłku samodzielnej eksploracji, dociekania ze strony czytelnika.

Warto na koniec zwrócić uwagę na zamieszczony w dodatku manifest zatytułowany „Rewolucja kulturalna”, który jest rzeczywiście znakomitym podsumowaniem lektury jako wyraz niezgody środowisk twórczych, a zarazem pewien polityczny plan i wezwanie do działania.

Udostępnij

Ostatnie wpisy

Nie obwiniaj! Wspieraj

Dlaczego się tak ubrałaś? Dlaczego wracałaś sama? Dlaczego piłaś alkohol? Dlaczego nikomu nie powiedziałaś? Czemu się nie broniłaś? Chcesz mu zniszczyć życie? Te pytania to