TELEFON DLA KOBIET DOŚWIADCZAJĄCYCH PRZEMOCY

Телефон для жінок, які зазнають насильства

CZYNNY PONIEDZIAŁEK-PIĄTEK
OD 11.00 DO 19.00

Активний з понеділка по п’ятницю з 14:00 до 19:00

Szukaj
Close this search box.

Ojcowie mają większe przyzwolenie na popełnianie błędów – wywiad z autorem książki ,,Fritzi i ja. Czyli o lękach ojca, że nie będzie dobrą mamą”.

O ojcostwie, macierzyństwie, feminizmie i dzieciach.  Rozmowa z Jochenem Königem – autorem wydanej przez nas książki ,,Fritzi i ja. Czyli o lękach ojca, że nie będzie dobrą mamą”. 

Rozmawia KU – wolontariuszka Feminoteki.

Tłumaczenie: Monika Tarnowska – wolontariuszka Feminoteki.

KU: Zacznijmy od kolorów. Jaki jest Twój i  Fritzi ulubiony kolor?

fritzi i jochenJochen König: Jej wybór się zmienia. Czasami wybiera swoje niebieskie spodnie, czasami różową sukienkę. Czasami mówi, że lubi kolor różowy, czasami żółty, zielony lub niebieski. Myślę, że jest jedynym dzieckiem w jej przedszkolu, którego nie obchodzą konkretne kolory przypisywane do płci. Ja też nie mam jednego, ulubionego koloru, ale oczywiście zostałem wychowany w takim społeczeństwie, które uczy przez całe życie, że muszę zachowywać się „jak mężczyzna”. Tak samo się ubierać i lubić kolory, które są „męskie”. Nie zawsze  jest łatwo zerwać z takim myśleniem.

Czy  w Niemczech obowiązuje tradycyjny model żywiciela rodziny- mężczyzna jako jedyne źródło dochodu, a kobieta jako matka i żona nie pracuje? Statystyki pokazują, że podejście mężczyzn do rodzicielstwa się zmienia. Odsetek niemieckich ojców, który uważa, że mężczyźni powinni bardziej udzielać się w życiu rodzinnym,  wynosi 67% według ostatnich badań. Coraz rzadziej natomiast ojcowie uważają, że dziecko cierpi, gdy matka wraca do pracy. W badaniu z 1988 roku 38% mieszkańców Niemiec  Zachodnich  zgodziło  się ze stwierdzeniem: „do mężczyzny należy praca zawodowa, a do kobiet praca w domu”. W 2002 roku ta liczba spadła do 16%.  Jak ojcowie widzą swoją rolę i jaki podział obowiązków odpowiadałby im?

– Od kiedy w 2007 roku wprowadzono „Elterngeldgesetz”(ustawa dotycząca wynagrodzenia dla rodziców) wiele się zmieniło w debacie publicznej na temat ról płciowych. Zgodnie z tą ustawą rodzice dostają wsparcie finansowe na okres 14 miesięcy, gdy pozostają z dzieckiem w domu. Dwa z tych 14 miesięcy są płatne jedynie wtedy, gdy drugi rodzic jest na urlopie rodzicielskim. Niektórzy ojcowie z tego korzystają, ale większość zostaje w domu jedynie na ten minimalny okres dwóch miesięcy. Jedynie 6% ojców zostaje w domu dłużej. Z tego wynika, że  ramy ról płciowych są bardzo sztywne. Zazwyczaj bywa też tak, że ojcowie pracują więcej po urodzeniu się dziecka, niż przed. Ojcowie chcą spędzać więcej czasu z dziećmi, ale z drugiej strony nie chcą zaakceptować  utrudnienia w wykonywaniu pracy. Jest różnica między publicznymi deklaracjami, a rzeczywistą opieką ojców nad dziećmi.

 Zwyczajowo mówi się o dyskryminacji kobiet, jednak mężczyźni też muszą się zmierzyć z wieloma demonami. Mężczyzna musi wpasować się w rolę ojca i tego, co za tym idzie. Media pokazują nam stereotypowe wyobrażenia o wiecznie zapracowanych ojcach nieobecnych w życiu rodziny. Z drugiej strony seriale, filmy czy nawet kreskówki jak Świnka Peppa, Flinstonowie i Simpsonowie, pokazują mężczyzn jako leniwych nieudaczników. Jak takie obrazy wpływają na świadomość młodych mężczyzn?

frizi okładka

– Oczywiście istnieją takie  stereotypowe obrazy mężczyzn, jednak przykładowo Homer Simpson jest nie tylko leniwym nieudacznikiem, ale także astronautą, naukowcem, pilotem i gwiazdą rocka. Mężczyźni i ojcowie mają prawo do popełniania błędów, nie wpływa to na ich reputacje tak, jak w przypadku kobiet. Osobiście nie wpasowuję się w stereotypowy obraz mężczyzny jako żywiciela rodziny, ale nadal jestem lubiany. Napisałem książkę, jestem zapraszany do programów telewizyjnych, wiele osób chce usłyszeć moją historię, imponuję im tym, jakim jestem czułym i kochającym ojcem. Dla mamy Fritzi ta sytuacja jest zupełnie inna. Jest dużo bardziej krytykowana, że nie wypełnia swojej stereotypowej roli zgodnej ze swoją płcią.

Jaki wpływ na rozwój dziecka ma codzienna obecność ojca? Jakie zalety Fritzi daje to, że tyle czasu spędza z Tobą?

– Myślę, że nie robi to żadnej różnicy. Rodzice są różni i każdy z nas ma mocne i słabe strony. Oczywiście, ma na nią wpływ to, że z nią zostałem, ale nie ze względu na moją płeć. Dzieci muszą mieć wokół siebie osoby, które o nie dbają, są kochające i odpowiedzialne.

Niektórzy uważają, ze jedynie matki znają się na odczuciach i potrzebach ich dzieci. Czy uważasz, że istnieje różnica, kto zajmuje się noworodkiem?

– Tu powtórzę, co powiedziałem przed chwilą, nie uważam tak. Tak naprawdę ta różnica jest istotna, bo większość ojców nie chce brać na siebie odpowiedzialności za zajmowanie się dzieckiem. To nie jest pytanie o płeć, ale o decyzję, którą podejmuje rodzic, o byciu odpowiedzialnym i o poświęceniu swojego czasu i wysiłku.

Czy ojciec może być „dobrą matką”? Relacja między Tobą a Twoją córką, którą opisujesz w książce zdaje się to potwierdzać. Jaka jest Twoja opinia o płci w wychowaniu dziecka?

– Myślę, że Fritzi to wspaniałe dziecko i oczywiście miałem na to wpływ. Nadal jednak nachodzą mnie momenty wątpliwości . Chyba każdej „matce” się to zdarza. Każdy rodzic ma mocne i słabe strony. Każdy popełnia błędy. Bycie odpowiedzialnym za dziecko to wyzwanie. Wiele ojców go nie podejmuje, uciekając w pracę.

Co powstrzymuje ojców od wychowywania dzieci?

– To ciężkie pytanie. Myślę, że większość ojców nie chce rezygnować ze swoich dochodów. Decydują się by nie wkraczać w trwające dekadę zaangażowanie w dbanie o dziecko, bo może nie chcą rezygnować ze swojej wolności i z opcji, którą ojcowie tradycyjnie posiadają –  gdy zapragną, zawsze rodzinę mogą porzucić.  

Co sądzisz o pomyśle by urlop tacierzyński był obowiązkowy dla wszystkich ojców?

– Nie myślę, że to dobry pomysł. Nie byłoby to dobre dla dzieci, by zajmował się nimi ojciec tylko dlatego, że musi.

Co może robić rząd, aby zachęcać ojców do zajmowania się swoimi pociechami?

– Nie jest to kwestia zachęcania ojców do zostawania w domach. Myślę, że rząd powinien poprawiać sytuację każdego, kto decyduje się na dbanie o innego człowieka. Na przykład  powinien bardziej pomagać samotnym matkom, bo im właśnie zależy. Kolejna rzecz to podniesienie wynagrodzeń dla nauczycieli przedszkolnych. A społeczeństwo jako całość ma obowiązek traktowania opiekunów  z większym szacunkiem, podnosząc prestiż ich pracy. Musimy zacząć publiczną debatę o wartości pracy opiekuńczej.

Czy była to prosta decyzja, by zostać rodzicem 24 godziny na dobę?

– Na ten moment mogę powiedzieć, że tak. Podejmowałem tą decyzję świadomie, ale z drugiej strony był to proces dość długi. Bardzo dużo czytałem, przeprowadziłem wiele dyskusji i rozmów na ten temat przed koniecznością podjęcia takiej decyzji. Kilka lat wcześniej, i przykładowo bez rozmowy o tym z matką Fritzi, ta decyzja wcale nie byłaby taka prosta.

Książka dostępna w księgarni Feminoteki.

Zdjęcia pochodzą z profilu niemieckiego wydania książki.

logo batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

Kim jest Fritzi???

A to było tak: pewnego chłodnego dnia (przełom lutego i marca 2014 roku) pracując w zaciszu Feminoteki, usłyszałam język niemiecki. A ponieważ jestem germanistką, to ciekawość wzięła górę i poszłam zobaczyć, któż to do nas przybył zza zachodniej granicy. Moim oczom ukazała się dziewczynka. Mała dziewczynka. Na oko trzyletnia. Uśmiechnięta i śmiała. Pokazała mi grę, w którą akurat grała.

Ku mojemu równie dużemu zaskoczeniu, pojawiła się na korytarzu moja ulubiona profesorka z germanistyki  na Uniwersytecie Warszawskim – Bożena Chołuj;  w towarzystwie niewiele starszego ode mnie mężczyzny, z którym to prowadziła konwersację po niemiecku. Okazało się, że to Jochen, a odważna dziewczynka to jego córka. Fritzi.

Tak oto zaczęła się moja przygoda z Fritzi.

frizi okładka

Czytając (najpierw w wersji niemieckiej) „Fritzi i ja. Czyli o lękach ojca, że nie będzie dobrą matką”, oczami wyobraźni widziałam Fritzi, która skacze dziko po kałuży. Wyobrażałam sobie też reakcję Jochen’a na uwagę przechodnia, że skoro Fritzi tak odważnie skacze po kałuży to musi być chłopcem.

Podczas wędrówek Jochen’a z małą Fritzi przez Berlin-Friedrichshain przenosiłam się razem z nimi do tej kultowej dzielnicy Berlina i przypominałam sobie mniej lub bardziej znane uliczki i lokale. Krok po kroku, strona po stronie, zwiedzałam z nimi Berlin. I mimo że Berlin znam dobrze, to Fritzi i Jochen „oprowadzili” mnie po zapomnianych uliczkach i przypomnieli jakże swojską atmosferę stolicy Niemiec.

A skąd jest ta Fritzi? I dlaczego Jochen a nie mama? To nie jest tak, że Fritzi nie ma mamy. Ma. A czasem nawet dwie.

Mamą Fritzi jest zarówno jej biologiczna mama, jak i chwilami tato Fritzi.  Tak, tak, nic mi się nie pomyliło. Tato Fritzi, czyli Jochen, jest czasem mamą.  Jochen po prostu mieszka z córką i wychowuje ją, a mama mieszka w innej dzielnicy Berlina. I to do Jochena mała Fritzi woła wybiegając ze żłobka: „Moja mama”.

Po południu odbieram Fritzi ze żłobka. Biegnie do mnie rozpromieniona radością. „Moja mama przyszła”, krzyczy na cały żłobek. Mama Charlotty, która właśnie przyszła po córkę, poprawia ją. To przecież nie jest twoja mama. Fritzi zatrzymuje się na chwilę speszona. Smutna i z pytającym spojrzeniem podchodzi do mnie.

Moja mama? – pyta mnie.

Oczywiście, że jestem twoją mamą, odpowiadam. Albo tatą, jak wolisz.

Fritzi ulżyło.

Czytając o załamaniu Jochen’a i poszukiwaniu przez niego pomocy terapeutycznej w Berlinie, porównywałam polską służbę zdrowia i myślałam nawet nie jest u nas tak źle”.  A to jak sobie oboje  (Fritzi i Jochen i Jochen i Fritzi) radzili, było budujące.

„Fritzi i ja. Czyli o lękach ojca, że nie będzie dobrą matką” chwilami bawiła mnie prawie do łez, chwilami poruszała. Na pewno jest bardzo ciekawym obrazem rodzicielstwa i feminizmu z perspektywy niemieckiej.

Lektura zdecydowanie obowiązkowa!

Książka dostępna w księgarni Feminoteki.

Fritzi i ja. Czyli o lękach ojca, że nie będzie dobrą matką

Autor: Jochen König

Fundacja Feminoteka, Warszawa 2015

Tekst: Aleksandra Magryta – redaktorka i opiekunka merytoryczna  „Fritzi i ja. Czyli o lękach ojca, że nie będzie dobrą matką”

Przeczytaj fragment „Fritzi i ja. Czyli o lękach ojca, że nie będzie dobrą matką” Jochena Königa

frizi okładka„Związek chrześcijańskich ugrupowań nawołuje co roku do marszu milczenia przeciwko przerywaniu ciąży. Demonstranci spotykają się na Alexanderplatz. Podążamy na kontrdemonstrację, sto metrów dalej. Już rok temu mama Fritzi i ja tu byliśmy. W tym roku przychodzimy jako rodzina. W drodze z metra na miejsce zbiórki mamy wrażenie, że wielu przypisuje nas do nie tej demonstracji. Jako rodzinę. My jesteśmy szczęśliwi, że zdecydowaliśmy się na dziecko. Na Fritzi. Mogliśmy się zdecydować na Fritzi całkowicie świadomie, nie zostaliśmy zmuszeni przez regulację prawną do urodzenia tego dziecka. Jesteśmy szczęśliwi, że mieliśmy wybór i że mogliśmy w spokoju zastanowić się, jak Fritzi może wpasować się w nasze życie. Po drugiej stronie, wśród przeciwników przerywania ciąży idzie matka z dzieckiem, niewiele starszym od Fritzi. Dziecko ma tabliczkę na szyi. Widnieje na niej: „Dziękuję, mamo, że mnie nie usunęłaś”. Jestem wściekły na tę matkę, która wyraźnie oczekuje wdzięczności od dziecka i każe mu nosić tę potworną tabliczkę. Jestem wściekły na ludzi po drugiej stronie, ponieważ uzurpują sobie prawo decydowania za inne kobiety, co jest słuszne, a co nie. Nie zawsze kobiety mają możliwość, wspólnie z partnerem zastanowić się, jak dziecko pasować będzie do wspólnego życia. Czasem decyzja o aborcji jest po prostu lepsza. I nikt nie potrafi tego ocenić poza kobietą, której to dotyczy. Chętnie wyjaśnię kiedyś Fritzi, dlaczego się na nią zdecydowaliśmy. Mam nadzieję, że będę jej wtedy potrafił wytłumaczyć, że taka decyzja o posiadaniu dziecka nie może zostać objaśniona jednym zdaniem zawieszonym na szyi. I że nigdy nie ma tylko argumentów za usunięciem ciąży lub przeciw usunięciu ciąży, lecz w każdym przypadku argumenty są po obu stronach. Mam też nadzieję, że będę potrafił wytłumaczyć Fritzi, że w ogóle nie zmienia to faktu, że bezgranicznie ją kocham i że zdecydowanie się na nią było najlepszą decyzją mojego życia.”

Fritzi i ja. Czyli o lękach ojca, że nie będzie dobrą matką

Autor: Jochen König

Fundacja Feminoteka, Warszawa 2015

 

Kup książkę.

 

Wydałyśmy nową książkę! ,,Fritzi i ja. Czyli o lękach ojca, że nie będzie dobrą matką” Jochen König | Feminoteka 2015

Fundacja Feminoteka właśnie wydała książkę o rodzicielstwie i feminizmie ,,Fritzi i ja. Czyli o lękach ojca, że nie będzie dobrą matką” Jochena Königa.

 

Już jest nasza najnowsza publikacja! Jest to książka o ojcu, który to decyduje się zamieszkać z dzieckiem i wychowywać je od momentu urodzenia. Napisana lekkim językiem, poruszająca, chwilami radosna.

frizi okładka

Bożena Chołuj, germanistka i femnistka o ksiażce: „Jochen König nie pisze podręcznika ani poradnika o tym, jak należy się zachować, kiedy partnerka niespodziewanie zajdzie w ciążę i zgrana do tej pory para nie będzie z tego szczególnie zadowolona. On po prostu dzieli się swoimi doświadczeniami po tym, jak oboje nie decydują się na usunięcie ciąży, chociaż według niemieckich przepisów mają do tego prawo, którego nie mieliby w Polsce ze względu na najbardziej restrykcyjne w tym względzie regulacje prawne w Unii Europejskiej.”

,,Fritzi i ja. Czyli o lękach ojca, że nie będzie dobrą matką” jest dostępna tylko w księgarni Feminoteki.

Przeczytaj fragment.

 

Przeczytaj recenzję.

 

Fritzi i ja. Czyli o lękach ojca, że nie będzie dobrą matką

Autor: Jochen König

Fundacja Feminoteka, Warszawa 2015

 

 

Estera Prugar | Feminizm ułatwia szczęście

żródło http://andyouhavetogivethemhope.tumblr.com

„Z czego się cieszysz?”, „Co się uśmiechasz?”, „Co Ty taka szczęśliwa?” – nigdy jakoś wyjątkowo często nie słyszałam tych pytań, ale ostatnio są jednymi z najczęściej mi zadawanych. Kiedy już to zauważyłam, zaczęłam szukać na nie odpowiedzi. Cieszę się i uśmiecham, bo faktycznie jestem szczęśliwa. Dlaczego? W pierwszym momencie stwierdziłam, że nie mam pojęcia. Nic szczególnego się w ostatnim czasie nie zmieniło – praca ta sama, studia te same, a właściwie przybyło mi i pracy, i zaległości na uczelni. Towarzysko może bardziej intensywnie, ale podobnie.

W drugim odruchu pojawiło się jeszcze inne pytanie: „Dlaczego właściwie ktoś o to pyta?” i to w ten niezwykły sposób, który ewidentnie świadczy o podejrzliwości, bo przecież w tym kraju nie można być szczęśliwym bez podtekstów. Ktoś zawsze jest z jakiegoś powodu smutny czy rozgoryczony, komuś zawsze dzieje się krzywda, jesteśmy My i Oni – My z pogardą patrzący na Nich, kiedy komentujemy ich wygląd, rozmowy i zachowanie. Oni oczywiście robią dokładnie to samo, tworząc własne „My”, dla którego jesteśmy „Nimi”. Praca jest męcząca i praktycznie zawsze mogłaby być fajniejsza, a na pewno lepiej płatna. Faceci (kobiety) są idiotami i szkoda się nimi w ogóle zajmować, ale tylko dopóki nie odezwie się nasz Tinder (Messenger czy jeszcze bardziej klasycznie, telefon). Chciałoby się mieć czas, żeby więcej czytać, ale przecież nawet, gdy go mamy, to jesteśmy tak zmęczeni tą pracą, która mogłaby być fajniejsza, że sił starcza co najwyżej na włączenie kolejnego durnego programu telewizyjnego, który później obsmarujemy w facebookowym statusie, a pojawiające się pod nim „lajki” podbudują nasze mocno nadwyrężone ego, które zawdzięczamy słabej silnej woli, za sprawą której dziś znowu nici z diety, nie mówiąc o ćwiczeniach – po takim obiedzie biegać się nie da, a na siłownie nie starcza z tej pensji, która powinna być wyższa. Kładziemy się spać po kolejnym nijakim dniu, z którego jesteśmy niezadowoleni i myślimy o następnym, który daj Boże (w którego właściwie nie wierzymy, ale przecież jesteśmy „wierzący z domu”), nie będzie jeszcze gorszy.

Sama nie tak dawno temu zachowywałam się dokładnie w ten sposób. Podejrzewam, że nawet gorzej – złość, frustracja i nienawiść mają to do siebie, że można się nimi zarazić jak grypą – przebywając w tym samym pokoju, co chory. Do tego nie mija na podobieństwo kataru, ale nieleczone stają się samonakręcającą maszyną – nienawiść rodzi nienawiść. Ludzie niepewni siebie, swojego miejsca czy poglądów w ten sposób się bronią. Ludzie, którzy nie mają odwagi, żeby mieć marzenia, a co dopiero je realizować. Ludzie, którzy własne kompleksy mogą zamaskować jedynie poprzez wyśmianie czy obrażanie innych. Ludzie nieszczęśliwi, którzy zaniechali dążenia do zmiany tego stanu, bo to trudne lub zbyt męczące – zauważyli, że zdecydowanie łatwiej jest ściągnąć do swojego poziomu innych. Na całym świecie jest tego pełno, w Polsce też. Zamiast zmieniać siebie i swoją rzeczywistość wolimy narzekać, krytykować, wyśmiewać, obrażać, atakować i obwiniać. Niezmiennie interesują nas wydarzenia cudzego życia, ale tylko dlatego, żebyśmy mogli poczuć się lepiej z własnym. Przeważnie nie ma w tym empatii czy choćby próby zrozumienia. Oceniamy w większości przypadków nie mając do tego żadnych kwalifikacji i nie znając nawet połowy historii.

Dlatego, kiedy tak zastanawiałam się, co sprawiło, że przynajmniej częściowo wydostałam się z tego zaklętego kręgu (i walczę dalej), uświadomiłam sobie, że nie udałoby mi się to bez wartości, które wyniosłam domu. Chociaż trochę to zajęło, zostałam nauczona wiary w siebie, w marzenia i własne możliwości. Tego, aby się nie poddawać, walczyć w to, w co wierzę i uważam za słuszne, nie wstydzić się tego, ale nie krzywdzić innych. Wpojono mi, żeby swoją wartość budować na podstawie osiągnieć, wiedzy i doświadczenia, ale nie oceniać przez własny pryzmat. Pamiętać o tych, którzy mnie otaczają i szacunku dla każdej formy życia. Żeby być kobietą niezależną, ale to nie znaczy odrzucającą pomoc, wsparcie czy krytykę. Koniec końców, żeby być kobietą i umieć się tym cieszyć. Krótko mówiąc: w domu nauczono mnie bycia feministką. Nie powiem, że jest to gwarantem szczęścia lub, że w inny sposób nie da się go osiągnąć, ale na pewno ułatwia i pomaga właśnie poprzez otwarcie oczu na siebie, innych i świat. Bo walka o równość, tolerancje i godność nie ogranicza się do jednostek i wyzwala te cechy, które są w ludziach najlepsze – odwagę, empatię, daje siłę, pozwala na szczerość i otwartość, które na szczęście również są zaraźliwe. 

***

Estera Prugar

Studentka Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych, autorka bloga muzycznego Elvis Got Me Hooked; współpracuje z magazynem muzycznym „PRESTO. Prosto o muzyce klasycznej”. Feminizmu miała szczęście uczyć w domu od dziecka.

WARSZAWA | 11.05 | wykład Dr Felicity Colman w Zachęcie

feministyczny nowy materializmZapraszamy na wykład Dr Felicity Colman (Manchester School of Art) pt. Digital Feminicity : Activating a new materialist philosophy of technology for research and practice

11 maja 2015. Narodowa Galeria Sztuki Zachęta. Godz. 18.30-20.00

Miejsce: Zachęta, sala multimedialna, wejście od ul. Burschego

Wykład odbędzie się w języku angielskim

Wykład dotyczy pytania o to, jak neomaterialistyczna perspektywa badawcza może zostać zastosowana w obszarze media studies i digital studies, oraz w praktykach badawczych i teorii. W szczególności, przyjrzymy się jej przez pryzmat dwóch zjawisk, które spowodowały głębokie przeobrażenia w globalnym krajobrazie społecznym i politycznym oraz w sposobach postrzegania środowiska naturalnego: chodzi tu o działania ruchów feministycznych i fakt pojawienia się platform cyfrowych. Od połowy lat 90-tych, technologie cyfrowe i sieć internetowa, z jednej strony, z drugiej zaś aktywizm feministyczny w zasadniczy sposób wpłynęły na formy, warunki i sposoby rozumienia takich pojęć jak podmiot, obywatel, instytucja, naród, państwo, artysta czy filozof.

Feministyczne interwencje, z którymi mamy do czynienia w feministycznej, neomaterialistycznej filozofii technologii, kojarzonej z pracami takich myślicielek jak między innymi Donna Haraway, Katherine N. Hayles, VNS Matrix czy Stacy Alaimo, denaturalizują podmiot znany z klasycznej filozofii. Tytułowe ‘digital feminicity’ to przestrzeń, w której na przecięciu materialistycznie ujmowanej informatyki, technologicznych transformacji rzeczywistości wraz z towarzyszącymi im procesami afektywnymi, wyłania się nowy podmiot – posthumanistyczna i postgenderowa podmiotowość cyfrowa.

Dr Felicity Colman jest wykładowczynią Screen Media na Manchester School of Art, Manchester Metropolitan University w Wielkiej Brytanii. Dr Colman jest autorką książek: Film Theory: Creating a Cinematic Grammar (2014), Deleuze and Cinema (2011), redaktorką Film, Theory and Philosophy: The Key Thinkers (2009) oraz współredaktorką książki Sensorium: Aesthetics, Art, Life (2007). Obecnie Felicity pracuje nad swoją najnowszą monografią: Digital Feminicity; jest również wice-kierowniczą projektu COST Action: New Materialism: Networking European Scholarship on 'How Matter Comes to Matter’ http://www.cost.eu/domains_actions/isch/Actions/IS1307

Wykładowi towarzyszyć będą warsztaty New Materialism creative methods workshop – Doing New Materialist research and practice/ methods for staging feminist interventions in art, philosophy, and technology, które poprowadzi Felicity Colman.

Warsztaty odbędą się 11 maja o godz. 17.00 w sali multimedialnej w Zachęcie.

Liczba miejsc jest ograniczona, osoby chętne do uczestnictwa prosimy o wysłanie maila na adres: [email protected] do zgłoszenia prosimy załączyć krótki (300-500 słów) opis swoich badań i zainteresowań badawczych (do 8.05).

Wydarzenie odbywa się w ramach programu Patterns Lectures (WUS Austria, Erste Stiftung)

***

A lecture by Dr Felicity Colman (Manchester School of Art) Digital Feminicity : Activating a new materialist philosophy of technology for research and practice

May 11, 2015 .Narodowa Galeria Sztuki Zachęta. Time. 6.30 pm – 8 pm

Place: Zachęta, sala multimedialna, enter through Burschego street.

This lecture will address how a neo-materialist perspective can be applied in media studies and digital studies, and research in practice and theory. In particular, it will examine this perspective through two of the fields of knowledge that profoundly altered the global social, political, and environmental landscape of the late twentieth century: the feminist movement, and the uptake of digital platforms. By the mid 1990s, digital technologies and the web and the feminist movement had irrevocably changed the form and the conditions of what it meant to be an entity- subject, citizen, institution, nation, state, artist, and philosopher.

Drawing examples from a feminist, neo-materialist philosophy of technology, as actioned in the respective works of Donna Haraway, Katherine N. Hayles, VNS Matrix, Stacy Alaimo, and others, the lecture argues that such feminist interventions denature the classical philosophical subject. Through acknowledgment of the materialist informatics of the formation and the forms of technological changes and their processual affects, what we can describe as a specific digital feminicity resituates the subject as posthuman, postgendered, and as digitally conceived.

Bio note

Dr Felicity Colman is Reader in Screen Media at the Manchester School of Art, Manchester Metropolitan University, United Kingdom. Dr Colman is the author of Film Theory: Creating a Cinematic Grammar (2014), Deleuze and Cinema (2011) and editor of Film, Theory and Philosophy: The Key Thinkers (2009), co-editor of Sensorium: Aesthetics, Art, Life (2007). Felicity is currently working on a new monograph, Digital Feminicity, and she is the vice-chair of the COST ActionIS1307: New Materialism: Networking European Scholarship on 'How Matter Comes to Matter’ http://www.cost.eu/domains_actions/isch/Actions/IS1307

The lecture will be accompanied by a New Materialism creative methods workshop – Doing New Materialist research and practice/ methods for staging feminist interventions in art, philosophy, and technology led by Felicity Colman.

The workshop will take place at Zachęta at 5 pm, May 11. If you wish to participate please send an e-mail to [email protected] together with a short (300-500 words) position paper concerning you research interests and projects.

The event is part of Patterns Lectures programme implemented by World University Service Austria and supported by Erste Stiftung.

WARSZAWA | 20.04 | W przestrzeniach tradycji – o literaturze, kanonie i feminizmie

W przestrzeniach tradycji – o literaturze, kanonie i feminizmie / dyskusja wokół książki Moniki Świerkosz

Skąd przybywamy? Dokąd zmierzamy? Kim jesteśmy tu i teraz? Jakie jest tu i teraz, i jak nas one określają? – to pytania, które nigdy nie wyczerpią swojego tożsamościowego potencjału. Formułowane w perspektywie literaturoznawczej wyznaczają pole genealogicznych dociekań – o literackie rodzicielstwo, kontynuacje, spory i zerwania. A także o pozycję w ramach obowiązujących hierarchii.

Zapraszamy na rozmowę wokół książki Moniki Świerkosz „W przestrzeniach tradycji. Proza Izabeli Filipiak i Olgi Tokarczuk w sporach o literaturę, kanon i feminizm”, podczas której przyjrzymy się literackiej tradycji kobiet i jej związkom z dominującymi ideologiami, sposobom odzyskiwania „dziedzictwa matki” i strategiom autorskim, prowadzącym do określenia swojego miejsca w literackim kanonie narodowym. Na przykładzie twórczość Izabeli Filipiak i Olgi Tokarczuk, dwóch wyrazistych pisarskich osobowości, zastanowimy się nad wpływem debat literaturoznawczych toczonych w latach 90. na ówczesne i współczesne życie literackie. Spróbujemy odpowiedzieć na pytanie, czy Olga Tokarczuk i Izabela Filipiak były i są pisarkami feministycznymi.

W dyskusji udział wezmą:

dr Monika Świerkosz (UJ)
dr Katarzyna Nadana-Sokołowska (IBL PAN)
dr Błażej Warkocki (UAM)

Prowadzenie: Agnieszka Kozłowska (kwartalnik literacki „FA-art”)

Organizacja: Wydawnictwo Instytutu Badań Literackich PAN oraz Fundacja Gender Center 
Warszawa, Pałac Staszica, ul. Nowy Świat 72, sala 144

 

Facebook https://www.facebook.com/events/885814158143760/

 

lupa2

Czy mogę być feministą?

W umieszczonym niedawno na stronie Feminoteki wywiadzie z chłopakami z grupy Głosy Przeciw Przemocy już na samym początku został poruszony wątek identyfikacji członków grupy z pojęciem feminizmu. W odpowiedzi usłyszeliśmy, że należy z tą łatką postępować ostrożnie – choćby z tego powodu, że jeden feminista (choćby jego zaangażowanie miało sprowadzać się do deklaracji) wzbudza od razu większą sensację niż sto feministek (choćby każda z nich ciężko pracowała na rzecz osiągnięcia konkretnych celów). Pojawiła się również obawa, iż w ten sposób mężczyźni będą chcieli pochlebiać swoim rycerskim zapędom, przyjmując na siebie rolę wybawcy kobiet uciśnionych przez patriarchat. W komentarzach pod artykułem pojawiły się kolejne zastrzeżenia: “feminista, czyli kto?”, “męski feminizm kończy się tam gdzie w hetero związku pojawiają się dzieci”, “mężczyzna nie może być feministą, tak samo jak heteryk nie może być członkiem społeczności LGBT”.

 

Przyznaję, że – jako osoba która przez długi czas, uznając już w zasadzie słuszność postulatów podzielanych przez większość feministycznych środowisk, unikałem utożsamiania się z tym pojęciem – poczułem się postawiony pod ścianą. Oto bowiem coś, co stanowi wynik mojej długiej refleksji, szczerego zainteresowania zagadnieniami równościowymi – a nierówności między rzeczywistymi prawami kobiet i mężczyzn należą w naszym społeczeństwie do najbardziej istotnych problemów – miałoby stać się oznaką przejściowej mody, paternalistycznego traktowania kobiet czy wręcz wchodzenia w rolę w którą wchodzić nie powinienem, ze względu na orientację płciową (a więc cechę której już nie zmienię).

 

Nie ukrywam, że ten temat zmusił mnie do przemyśleń w tym zakresie. Udało mi się ustalić, że przeciwko “męskiemu feminizmowi” można wysunąć zasadniczo dwa argumenty, które przewijają się w dyskusji nad tym zagadnieniem. Pierwszy rodzaj argumentacji opiera się na założeniu, iż mężczyźni nie są w stanie przyjąć, wymaganej przez feminizm, „kobiecej” perspektywy patrzenia na świat – czy to z przyczyn biologicznych (aczkolwiek akcent na te zagadnienia daje się zauważyć raczej w starszych publikacjach, np. u Simone de Beauvoir) czy to ze względu na odmienne doświadczenia, wynikające z tego, iż to dziewczynki a nie chłopcy najmocniej doświadczają genderowych stereotypów w procesie socjalizacji (co potem wpływa na ich pozycję jako kobiet i mężczyzn).

Nie chcę się odnosić do argumentacji biologicznej – różnice w tym zakresie niewątpliwie istnieją, ale możemy chyba się zgodzić, że nie możemy przeceniać ich znaczenia. Jeżeli chodzi o niewątpliwe różnice doświadczeń – większość problemów na tle genderowym dotyczy sytuacji, w których ofiarami stereotypów są kobiety. Chłopcy i mężczyźni rzadko to dostrzegają. Kwestie “kobiece” traktuje się jako gorsze. W procesie socjalizacji łatwiej jest chłopakowi umocnić się w seksistowskich stereotypach, niż z nimi zerwać. Tym większą dojrzałość musi zatem wykazać osoba która sama nie doświadcza tego, co dla kobiet jest codziennością. Nie musi z tego powodu otrzymywać oklasków – ale faktem jest, że droga do zrozumienia idei feministycznych musi iść u mężczyzny w parze z krytycznym podejściem do własnych, wyuczonych, zachowań i postaw. Dla przeciętnego mężczyzny droga do nazwania siebie feminista jest dłuższa, ale tym większą wartością powinno być przyjmowanie tego rodzaju postaw również przez przedstawicieli tej płci.

 

Argument drugi, nad którym należy się pochylić, dotyczy perspektywy “zawłaszczenia” ruchu feministycznego przez mężczyzn. Na początku musimy ustalić trzy, niewykluczające się, fakty.

Fakt pierwszy – mężczyźni byli w ruchu feministycznym obecni od początku. John Stuart Mill,  mimo że przypominało to walkę z wiatrakami, cały okres swojej działalności w brytyjskim parlamencie poświęcił na walkę o prawa wyborcze dla kobiet. Oczywiście, co jest symptomatyczne, pomija się często wpływ jego partnerki na zrozumienie przez Milla powagi problemu. Pamiętając o tym, nie możemy jednak zaprzeczyć, iż Mill i jego napisana wspólnie z Harriet Taylor Mill książka Poddaństwo kobiet to dzisiaj klasyka literatury feministycznej. Wśród twórców francuskiego Oświecenia widoczne było również odejście od wizerunku kobiety-damy do bardziej podmiotowych portretów. Na naszym podwórku nie sposób nie wspomnieć o Emancypantkach Bolesława Prusa. Pierwiastek męski w feminizmie był obecny od zawsze, nawet jeżeli sami zwolennicy sprawy kobiecej nie określali siebie w ten sposób. Nie możemy jednak zapominać, że samo pojęcie feminizmu pojawiło się dużo później niz pojęcie walki o prawa kobiet.

Fakt drugi – rozwój praw kobiet w XIX i XX wieku nie byłby możliwy, gdyby nie zaangażowanie kobiet, zarówno liderek ruchu jak i setek tysięcy zwykłych kobiet, prowadzących żmudne starania o dostrzeżenie ich problemów. Niewątpliwie, kobiety nie miałyby żadnych praw gdyby same je sobie nie wywalczyły. Ta zasada pozostaje aktualna po dziś dzień.

Fakt trzeci – od początku ruchu feministycznego, zaangażowane w niego były setki tysięcy kobiet i garstka (nie były to zorganizowane grupy) mężczyzn. Przeciwko niemu występowały jednak równie dobrze zorganizowane grupy mężczyzn (choćby w postaci panów obecnych w strukturach władzy) oraz kobiet, które postrzegały działalność emancypantek jako próbie zburzenia porządku społecznego. Tych kobiet było zresztą więcej niż samych emancypantek. Dzisiaj sytuacja wygląda trochę lepiej. O ile 150 lat temu bicie żony było uznawane za całkowicie normalny element życia rodzinnego, o tyle dzisiaj przeciwnicy Konwencji o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet na każdym kroku odżegnują się od popierania jakiejkolwiek formy przemocy. Nie zmienia to szkodliwości ich postawy, ale niewątpliwie z perspektywy tych 150 lat jest to postęp. Gdyby nie działalność feministek, do dzisiaj przemoc domowa byłaby uznawana za całkowicie normalne zjawisko.

 

Co wynika z powyższego – o ile nie możemy unieważnić znaczenia kobiet dla rozwoju wrażliwości genderowej w różnych aspektach życia publicznego, o tyle nie możemy też odmawiać mężczyznom jakichkolwiek (choćby i drobnych) zasług w tym zakresie. Jednocześnie, bycie kobietą nie determinuje per se bycia feministką – mimo, że wszystkie kobiety korzystają z osiągnięć ruchu feministycznego. Czy zatem możemy uznać, iż bycie mężczyzną stanowi per se przesłankę dyskwalifikującą przy utożsamianiu się z feminizmem?

 

W mojej opinii – absolutnie nie, o ile oczywiście podchodzimy do tej etykiety jak do każdej innej – odpowiedzialnie, pamiętając iż nie jest to jedynie przywilej (wynikający z utożsamiania się z ideą na którą składają się dokonania tylu szacownych osób) ale – powiedziałbym wręcz: przede wszystkim – zobowiązanie. Ja sam, utożsamiając się z feminizmem, nie epatuję tym pojęciem na każdym kroku. Staram się raczej traktować taką identyfikację jako zobowiązanie do pracy nad sobą i na rzecz otoczenia. Być może nie każdy potrzebuje do tego identyfikacji z abstrakcyjnymi pojęciami, ale też nie każdy zwolennik równości płci musi się utożsamiać z tym pojęciem.

Dlatego też, odnosząc się do obaw dotyczących “zawłaszczenia” feminizmu przez mężczyzn, musimy sobie powiedzieć jasno – trzy wymienione przeze mnie fakty odnosiły się adekwatnie do sytuacji sprzed 100 lat, dosyć dobrze oddają obecny stan rzeczy i pewnie będą aktualne jeszcze przez parę dekad. Tematyka równouprawnienia płci będzie przez długi czas interesować w większym stopniu kobiety niż mężczyzn. I to kobiety będą stanowić główną siłę napędową ruchu feministycznego. Jeżeli “męski feminizm” ma być dla niektórych jedynie przejściową modą – nie możemy przeceniać jego znaczenia, ale mimo wszystko skutki takiej mody będą w zaistniałej sytuacji lepsze niż skutki mody na bycie macho. W moim odczuciu, nie ma potrzeby tworzenia osobnego ruchu mężczyzn wspierających feminizm – tym bardziej, że nieodzownie będzie on się kojarzyć z “ruchem na rzecz praw mężczyzn”, czy nawet maskulinizmem który – nie będąc w teorii ruchem antyfeministycznym – w istocie stanowi często pretekst do obrony zastanych przywilejów i jako taki jest przeciwieństwem, a nie uzupełnieniem feminizmu. Mężczyźni mogą działać w ruchach feministycznych ramię w ramię z kobietami. Muszą nauczyć się odrobiny pokory – stosując paternalistyczny ton, raczej wiele w tych środowiskach nie zdziałają. Istnieją tematy w których wskazane jest istnienie osobnych grup, tworzonych przez mężczyzn i dla mężczyzn, dobrym przykładem jest tutaj edukacja antyprzemocowa. Wynika to z konieczności dostosowania się do zastanej sytuacji, i nie oznacza to, iż np. za 50 lat najlepszej nawet trenerce antyseksistowksiej prowadzenie szkoleń z młodzieżą gimnazjalną będzie iść ciężej niż średnio utalentowanemu trenerowi płci męskiej.

A czy obecność mężczyzn w ruchu feministycznym stanowi zagrożenie dla ich genderowej struktury? Pamiętając, iż kobiet jest statystycznie więcej i statystycznie częściej interesują się zagadnieniami feministycznymi – założenie takie wydaje się być dosyć abstrakcyjne. Istnieje też pewna pula problemów wynikających ze stereotypów płciowych, których ofiarą mogą być mężczyźni. W aktualnej sytuacji większość tego rodzaju problemów stanowi konsekwencję tych samych stereotypów, które dotykają kobiet – związanych głównie ze sferą opieki nad dziećmi (ojcom rzadziej podczas rozwodów przyznawana jest opieka nad dziećmi – ale to kobiety są podczas rozmów kwalifikacyjnych pytane o plany dotyczące rodziny i to one po przejściu na urlop wychowawczy częściej są uzależnione finansowo od swoich mężów, podobnie – mężczyzna w roli wychowawcy przedszkolnego czy pielęgniarza musi się zmagać ze stereotypami, ale wynika to z tego, iż przez lata zajęcia związane z opieką zostały zepchnięte do roli prac “kobiecych”, które z samej racji wykonywania ich przez kobiety były gorzej opłacane). Warto aby w takich sprawach słyszalny był głos samych mężczyzn. Podobnie jak w przypadku wszystkich innych problemów, które być może się w przyszłości pojawią.

 

Tekst: Michał Żakowski

Sudent polityki społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Pracuje przy projekcie HejtStop, zaangażowany w działalność Stowarzyszenia Projekt: Polska. Wolontariusz fundacji Feminoteka.

logo wolontariat feminoteka.pl

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

superfemka 1 procent

 

Uniwersytet Otwarty Uniwersytetu Warszawskiego | „Czy kobiety potrzebują feminizmu? Współczesne problemy kobiet a teoria feministyczna”.

logoFeministki nie mówią jednym głosem. Feministki liberalne, feministki marksistowskie, feministki związane z teorią queer – ile stanowisk, tyle spojrzeń na sytuację kobiet. Na pytanie „czy i jak feminizm może pomagać kobietom?” – każdy z feministycznych nurtów daje inną odpowiedź.

Uczestnicy zajęć poznają bogactwo teorii feministycznych i zobaczą, w jaki sposób można je zaaplikować do konkretnych, współczesnych problemów. Dyskusja oparta będzie o literaturę feministyczną, fragmenty tekstów takich autorek jak m.in. Simone de Beauvoir, Betty Friedan, Susan Faludi, Carole Pateman, Judith Butler, Carol Gilligan, Bell Hooks czy Christina Hoff Sommers. Przedmiotem analizy będą także najgorętsze feministyczne wątki w polskiej debacie publicznej ostatnich lat.

Lista tematów poruszanych na zajęciach:

  1. Kobieta i stereotyp. Czy płeć jest tylko kulturową konstrukcją? Czy kobiety i mężczyźni są różni, ale równi? Kto ma prawo mówić w imieniu kobiet?
  2. Gender, genderyzm i polityczna afera – o co chodzi w sporach wokół gender?
  3. Co jest, a co nie jest dyskryminacją? Parytety – za i przeciw.
  4. Czy nie można mieć wszystkiego? Macierzyństwo i kariera – dyskusja wewnątrz „Kongresu Kobiet”.
  5. Czy państwo powinno wypłacać pensje kobietom zajmującym się domem? Równouprawnienie a niezależność finansowa kobiet.
  6. Dziecko w miejscu publicznym. Matki – roszczeniowe „wózkowe” czy dyskryminowana mniejszość? Macierzyństwo – ograniczenie czy władza?
  7. Prostytucja, pornografia, surogacja – legalizować czy zwalczać? Zarabianie pieniędzy własnym ciałem – uprzedmiotowienie czy samostanowienie?
  8. Sytuacja kobiet w kulturach „nie-zachodnich”. Czy feministki powinny walczyć o prawa kobiet na całym świecie?

Kurs zaczyna się 15 kwietnia

Więcej informacji i zapisy  http://www.uo.uw.edu.pl/kursy/czlowiek_i_spoleczenstwo/czy_kobiety_potrzebuja_feminizmu

Estera Prugar | XVI Manifia – wiele jest różnic, ale jeszcze więcej w nas solidarności w walce o wspólną sprawę

uwielbiamPierwszy tekst, który napisałam dla Feminoteki i jako feministka, nosił tytuł „Jestem feministką i jestem  tego dumna!”. Dzisiaj, po ponad pół roku, miałam okazję przeczytać komentarze pod nim. Zaczęło się od tego, że może dlatego mój obraz feministki nie pasuje do tego, który kreują media, ponieważ jest wśród nas zbyt wiele skrajności. Kilka dni temu wzięłam udział w XVI Manifie – tak, wiele jest różnic, ale jeszcze więcej w nas solidarności w walce o wspólną sprawę.

Może wstyd się przyznać, ale to była moja pierwsza Manifa. Nieistotne dlaczego tak się składało. To, co dla mnie jest ważne, to ludzie i sytuacje, które zobaczyłam. Widziałam kobiety w każdym wieku – w pewnym momencie zauważyłam starszą panią idącą w stronę platformy i pomyślałam, że będzie awantura. Chwilę później ta sama kobieta niosła jeden z  manifowych transparentów. Widziałam ojców, którzy na baranach nieśli swoje córeczki. Widziałam osoby niepełnosprawne. Była tam młodzież i mężczyźni w każdym wieku. Byli wszyscy i razem maszerowali po to, aby każda kobieta, bez względu na wiek, pochodzenie, orientację czy sprawność mogła mieć równe prawa.

Haseł była cała masa. Chyba każdemu trudno byłoby się z nimi nie zgodzić, bo dotyczyły absolutnie, zdawałoby się, oczywistych i codziennych spraw. Dla przykładu:  wychowała mnie samotna (cudowna) matka, która nie dostała takie wsparcia finansowego, psychicznego czy emocjonalnego, jakie powinna. Wielu moich znajomych zna tę sytuację aż za dobrze. Mimo to, dostałam od mojej mamy bardzo dużo, więcej niż mogłabym marzyć. Chociaż ojciec nigdy się do tego nie przyłożył. Moja najlepsza przyjaciółka jest lesbijką i już nie raz myślałam o tym, jak podziwiam ją za to, że zdaje się nie zauważać spojrzeń wymierzonych w nią i w jej dziewczynę, kiedy się całują. We mnie w tych momentach rodzi się poczucie buntu i niesprawiedliwości. Pracowałam w kilku miejscach, na różnych stanowiskach, i miałam nieszczęście poznać znaczenie słowa „mobbing”. Choć podobno i tak w wydaniu „lajtowym”.  Wybrałam taki, a nie inny kierunek kariery i nic nie denerwuje mnie tak, jak wsadzenie mnie do szufladki „małych blondynek” i podważanie moich kompetencji czy osiągnięć ze względy na płeć. A już zupełnie rozbraja mnie fakt, że są osoby przekonane o tym, że mogą swobodnie decydować o mnie, moim ciele i moim życiu – choćby w kwestiach aborcji czy in vitro. To wszystko jest tylko kroplą w morzu codziennego funkcjonowania niezliczonej ilości kobiet. 8. marca zobaczyła kobiety, które zmagają się z tym wszystkim, ale też mnóstwem innych, gorszych i trudniejszych rzeczy, których nawet nie potrafię sobie wyobrazić.

Kilka tygodni temu na egzaminie zdecydowałam się napisać esej na temat: „Jak będąc mężczyzną, być kobietą”. Po napisaniu, rozmawiałam o tym z wieloma osobami, z których każda  miała inny punkt widzenia jeśli chodzi o interpretacje tego pytania. W pewnym momencie zaczęłam się nawet bać, że faktycznie źle do tego podeszłam. Wiele opcji, klika wersji rozwinięć, mnóstwo rzeczy, które podważały moją pracę. Ocenę dostałam już dawno i niepotrzebnie się martwiłam, ale co istotne, nawet gdyby tak nie było, po tej ostatniej niedzieli, sama dla siebie potwierdziłam słuszność swojej konkluzji, która brzmiała mniej więcej tak: zamiast zastanawiać się nad tym, jak będąc mężczyzną, być kobietą, pomyślmy o tym, jak być człowiekiem. Bo właśnie to zobaczyłam na XVI Manifie „Wszystkie jesteśmy u siebie” – ludzi, którzy chcą, żebyśmy wszyscy byli traktowani w tak samo – jak ludzie.

 

Estera Prugar

Studentka Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych, autorka bloga muzycznego Elvis Got Me Hooked; współpracuje z magazynem muzycznym „PRESTO. Prosto o muzyce klasycznej”. Feminizmu miała szczęście uczyć w domu od dziecka.

BIAŁYSTOK | 4. Dni Różnorodności Kobiet DZIEW/CZYNY | 14.03

dziewczyny logoJuż w tą sobotę odbędą się 4. Dni Różnorodności Kobiet DZIEW/CZYNY! Tegoroczny program to mix różnorodnych wydarzeń – w ciągu jednego dnia zaprosimy na filmy, społeczne śniadanie czy… grę LARP!

Dziew/czyński dzień zacznie społeczne i wegańskie „Śniadanie przyjazne zwierzakom”. Będzie można posmakować przysmaków kuchni wegańskiej i wesprzeć zwierzaki ze stowarzyszenia Happy Dog. Przed wejściem będziemy sprzedawać bilety-cegiełki, z których całkowity dochód zostanie przeznaczony na wsparcie stowarzyszenia. Dzieciaki zaprosimy na spotkanie „Gdzie jest Pippi?” – urodzinowe przyjęcie Pippi Pończoszanki z okazji jej 70 urodzin. W grze LARP „Czekając na księcia” uczestniczki wcielą się w role księżniczek znanych z adaptacji filmowych Walta Disneya. Postacie głównych bohaterek i ich historie, zarówno w nowoczesnej jak i oryginalnej, ludowej wersji, stanowią punkt wyjścia do rozważań na temat dziewczęcych marzeń, iluzji i konsekwencjach podejmowanych decyzji. Chętne do wzięcia udziału w grze prosimy o wcześniejsze zapisy na [email protected]. Na spotkaniu „Aktywizm 2.0” razem z zaproszonymi artystkami, naukowczyniami, animatorkami zastanowimy się nad kobiecym aktywizmem – skąd się bierze, czy jest potrzebny i jak może zmieniać rzeczywistość. Spotkanie będzie okazją do wymiany doświadczeń i inspiracji. Po spotkaniu zaprosimy na  „Żubroffkowy pokaz filmowy ‘Wschód Kobiet’” – zestaw filmów krótkometrażowych, który  miał swoją premierę  w  ramach  zeszłorocznego  Międzynarodowego  Festiwalu  Filmów Krótkometrażowych  ŻUBROFFKA. Filmy z Europy Środkowej i Wschodniej prezentują różne oblicza i problemy kobiecości. Dziew/czyński dzień zakończymy natomiast imprezą w Zmianie Klimatu, na której zagra BADA – kobiece laptop-duo. Wstęp 5 zł.Przez cały dzień również będzie dostępna dziew/czyńska półka z książkami o tematyce feministycznej, równościowej, antydyskryminacyjnej i prozwierzęcej.

 

4 DNI RÓŻNORODNOŚCI KOBIET DZIEW/CZYNY – 14 marca

Miejsce: Spółdzielnia Bar&Kafe, ul. Marii Skłodowskiej-Curie 8 

 

plakat DZIEWcZYNY 2015PROGRAM:
11:00-13:00 ŚNIADANIE PRZYJAZNE ZWIERZAKOM
społeczne wegańskie śniadanie połączone ze zbiórką na rzecz zwierząt przebywających pod opieką białostockiego Stowarzyszenia Happy Dog, wstęp: cegiełka na rzecz Happy Dog

13:30-15:30 PIPPI, GDZIE JESTEŚ?
Szukamy Pippi Pończoszanki w jej 70-te urodziny! Do zabawy zapraszamy dzieciaki młodsze i starsze.

10:00-12:00, 13:00-15:00 CZEKAJĄC NA KSIĘCIA
gra LARP z elementami empowermentu dla kobiet, organizowana we współpracy z Białostockim Klubem LARPowym “Żywia”.
Obowiązują zapisy: [email protected]

16:00-18:00 AKTYWIZM 2.0
spotkanie open mike: białostockie aktywistki, działaczki na rzecz społeczności, polityczki, naukowczynie, artystki.

18:00-20:00 ŻUBROFFKOWY POKAZ FILMOWY 'WSCHÓD KOBIET’
Kuratorka pokazu – Ela Wtulich (CinEast – Central and Eastern European Film Festival, Luksemburg)
Siłaczka / The Strongwoman, Aleksander Pawluczuk,
Coś niebieskiego / Something Blue, Virág Zomborácz
Pociągi/Trains, Pavel G. Vesnakov
Bo tak to już jest/Just the way it is, Bernadett Tuza Ritter
Snieg / Snow, Ivana Šebestová
Pokaz dzięki współpracy z Białostockim Ośrodkiem Kultury i Międzynarodowym Festiwalem Filmów Krótkometrażowych Żubroffka

DZIEW/CZYŃSKA PÓŁKA Z KSIĄŻKAMI
dostępna przez cały dzień, a na półce książki o tematyce feministycznej, równościowej i prozwierzęcej dla najmłodszych, młodzieży i dorosłych

21:00 – SZPARKIET
impreza w Klubokawiarni Zmiana Klimatu, ul. Warszawska 6.
Wstęp 5 zł.
Gra: BADA
kobiece laptop-duo // pop/disco/funk/all_night_greatest_hits!

SZCZEGÓŁOWE INFORMACJE:

„Śniadanie przyjazne zwierzakom”

Już po raz czwarty DZIEW/CZYNY zapraszają na wegańskie śniadanie, tym razem połączone ze zbiórką pieniędzy na rzecz zwiarząt przebywających pod opieką białostockiego Stowarzyszenia Happy Dog. Wstęp: cegiełka na rzecz Stowarzyszenia Happy Dog.

„Czekając na księcia”

W larpie „Czekając na księcia” uczestniczki wcielą się w role księżniczek znanych z adaptacji filmowych Walta Disneya. Postacie głównych bohaterek i ich historie, zarówno w nowoczesnej jak i oryginalnej, ludowej wersji, stanowią punkt wyjścia do rozważań na temat dziewczęcych marzeń, iluzji i konsekwencjach podejmowanych decyzji.

 

“Pippi, gdzie jesteś?”

Zapraszamy najmłodszych i najmłodsze do Willi Śmiesznotki, gdzie od 70 lat mieszka Pippi Pończoszanka, główna bohaterka powieści Astrid Lindgren!

I jak to w Willi Śmiesznotce bywa, na gości czekają same niespodzianki. Gdy przeczytamy opowieść o Pippi, poznamy ją trochę i dowiemy się skąd się w ogóle wzięła w Willi… okaże się, że musimy wspólnie wyruszyć na poszukiwanie tej rudowłosej dziewczynki! Po drodze czekają na nas zagadki do rozwiązania, przeszkody do przeskoczenia, wyzwania nie do odrzucenia! Takich cech Pippi jak wytrwałość, odwaga, energia, uśmiech i pomysłowość – nie może nam zabraknąć!

 

“Aktywizm 2.0”

To spotkanie z kobietami działającymi w regionie i nie tylko – społeczniczkami, artystkami, blogerkami, animatorkami, naukowczyniami i aktywistkami. To one dostaną mikrofon w swoje ręce i opowiedzą o tym, co robią i czym jest dla nich aktywizm. Spotkanie stanie się okazją do wymiany doświadczeń i zastanowienia się nad tym, jak kobiecy aktywizm może zmieniać rzeczywistość.

 

„Żubroffkowy pokaz filmowy ‘Wschód Kobiet’”

W ramach pokazu zaprezentowany zostanie specjalny zestaw  filmów  krótkometrażowych  „Wschód  kobiet”,  który  miał swoją premierę  w  ramach  zeszłorocznego  Międzynarodowego  Festiwalu  Filmów Krótkometrażowych  ŻUBROFFKA. Wybór filmów z  Europy  Środkowej  i Wschodniej  ukazuje różne odcienie kobiecości. Ela Wtulich (CinEast ‐ Central and Eastern European Film Festival, Luksemburg)  jest  kuratorką  pokazu,  zrealizowanego  dzięki  współpracy  z  Białostockim Ośrodkiem  Kultury  i  Międzynarodowym  Festiwalem  Filmów  Krótkometrażowych ŻUBROFFKA.

 

“Dziew/czyńska półka z książkami”

Dziew/Czyny kochają dobre książki! W zeszłym roku matronowała nam Zofia Nałkowska. W tym roku idziemy krok dalej – tworzymy własną, ale dostępną dla wszystkich dziew/czyńską biblioteczkę. Każda książka o tematyce feministycznej, równościowej, antydryskryminacyjnej i prozwierzęcej znajdzie na niej swoje miejsce. Dzięki współpracy z licznymi wydawnictwami i stowarzyszeniami udało nam się zebrać całkiem pokaźną półkę dobrych książek! Półka będzie dostępna przez cały 14 marca, a później – chcemy uruchomić wypożyczalnię, aby książki były w “ciągłym ruchu”. Wciąż też można przynosić książki!

BYDGOSZCZ | Rusza pierwsza bydgoska Manifa!

manifa bydgoszcz 20157 marca 2015 r. o godz. 14.00 z Wełnianego Rynku wyrusza
pierwsza bydgoska MANIFA

MANIFA to demonstracja uliczna dotycząca praw kobiet, która od 2000 r. odbywa się w okolicach 8 marca w różnych miastach Polski.

Doświadczasz przemocy? Ojciec Twojego dziecka nie płaci alimentów? Nie dostałaś podwyżki, bo jesteś kobietą? Jesteś dyskryminowana? Wkurzają Cię stereotypy płci? Popierasz równouprawnienie kobiet i mężczyzn?

Przyjdź na Manifę i powiedz NIE łamaniu praw kobiet!

O godz. 16.00 zapraszamy do Ratusza na coroczną konferencję „Ja, Bydgoszczanka” organizowaną przez Demokratyczna Unia Kobiet Bydgoszcz.

O godz. 19.00 zapraszamy do Klubokawiarni 1138 na pomanifowe pogaduchy i hulanki z babską muzą w tle.

8 marca o godz. 17.45 w bydgoskim Kinie Orzeł odbędzie się darmowy pokaz filmu „Solidarność według kobiet„. Po seansie zaplanowano dyskusję z udziałem widzów, w której udział wezmą przedstawiciele dawnej opozycji, a także dr hab. Filip Pierzchalski, politolog z UKW. Spotkanie poprowadzi Anna Wróblewska-Zawadzka z bydgoskiej Nieformalnej Grupy Inicjatywnej.
https://www.facebook.com/events/352236734961932

Chcesz pomóc przy organizacji Manify?
Napisz do Nieformalnej Grupy Inicjatywnej, która organizuje wydarzenia promujące idee równości kobiet i mężczyzn, przeciwdziałania dyskryminacji i praw człowieka:
https://www.facebook.com/NieformalnaGrupaInicjatywna
mail: [email protected]

Jestem twardzielem!

Piotr Cykowski, jeden z uczestników Sieci Mężczyzn, realizowanej w ramach projektu ,,Kobiety i mężczyźni, chłopcy i dziewczęta RAZEM przeciw stereotypom płciowym” o feminizmie,  przemocy wobec kobiet i sieci mężczyzn.

Aleksandra Magryta, fundacja Feminoteka: Dlaczego startowałeś do projektu?

piotr

Piotr Cykowski: Większość działań antydyskryminacyjnych oraz rozmów na ich temat, w których miałem okazję dotychczas uczestniczyć odbywała się z reguły w obecności przeważającej większości kobiet. Wyobrażałem sobie, że w projekcie stworzy się ciekawa przestrzeń do dyskusji w takim nieco nieoczywistym towarzystwie, włączająca perspektywę mężczyzn i genderowy wymiar pracy trenera. Myślę, że jednym z celów naszych spotkań jest poszerzenie grona chłopaków, którzy pokazują, że można i trzeba się w temat przemocy mężczyzn wobec kobiet, chłopców wobec dziewczynek angażować. Ważny dla mnie jest także wątek świadomości, że jesteśmy nieco dodatkiem do potężnego ruchu kobiet i to ten ruch nas organizuje do działania, ale też, że jest taka idea, że być może do niektórych mężczyzn, chłopaków i chłopców łatwiej dotrze przekaz o prawach kobiet wypowiadany przez innych mężczyzn. Jeśli to tylko może pomóc, moim zdaniem warto próbować. Na świecie istnieje już dość silny ruch świadomych mężczyzn dyskutujących i wspierających kobiety w ich walce o prawa, chcę być jego częścią.

Czym się zajmujesz na co dzień?

Współpracuję z różnymi organizacjami pozarządowymi realizując projekty, obecnie głównie dotyczące zwalczania dyskryminacji i mowy nienawiści ale też szerzej prawami człowieka, np. w Tybecie. Wspólnie z Fundacją Klamra realizuję projekt “Mow@ Miłości” – tworzymy murale związane z włączaniem różnych mniejszości do właściwego mówienia o nich i ich prawach. Staram się rozwijać mój warsztat trenerski w kierunku wykorzystania dramy w działaniach antydyskryminacyjnych i bycia aktorem w przedstawieniach edukacyjnych.

Czym jest dla Ciebie przeciwdziałanie przemocy wobec kobiet?

Dla mnie to włączaniem się w budowanie bardziej bezpiecznego świata dla wszystkich osób, bez względu na płeć czy gender. Wydaje mi się, że to moja chęć wyrażenia sprzeciwu wobec faktu, że bolesny ciężar niedoskonale urządzonego świata odczuwają osoby tylko dlatego, że urodziły się lub czują kobietami, że z powodu tego są gorzej lub brutalnie traktowane. Ale to też odpowiedzialność zdobycia kompetencji i działania w takim kierunku, aby zwalczać a nie wzmacniać stereotypy czy też struktury patriarchatu. Duży i niełatwy temat, liczę na wsparcie i motywację płynącą z grupy, projektu i choćby małych efektów, naszych wspólnych działań.

Jakie są Twoje wrażenia z pierwszego spotkania Sieci Mężczyzn?

Inspiracje. Mam wrażenie, że to dla mnie nieco tożsamościowe – oto są inni faceci, którzy chcą nie tylko gadać, ale też edukować wokół tematu feminizmu, praw kobiet, dyskryminacji. To była też okazja do przyglądania się zasobom, metodom działania. Dla mnie pouczająca i cenna możliwość czerpania z doświadczeń osób pracujących z osobami doświadczającymi przemocy czy też w różnych innych środowiskach, w których ja nie działam.

Co będziecie robić w ramach Sieci Mężczyzn?

Jestem przekonany, że po zajęciach z Anną Dzierzgowską z Feminoteki zabierzemy się ochoczo i bez zbędnej zwłoki do obalania patriarchatu!

Działasz też przy Scenie dla Twardziela. Czym jest ta inicjatywa?

To projekt współtworzony z osobami, z którymi miałem okazję współpracować, a teraz wspólnie podjęliśmy wyzwanie zmierzenia się z kulturowymi wzorcami męskości korzystając z metody Teatru Forum. Korzystamy też z doświadczeń dotyczących zwalczania stereotypów dotyczących płci wypracowanych przez fundację Autonomia z Krakowa, czy też angażowania mężczyzn do działania właśnie wypracowywanych przez Głosy Przeciw Przemocy.

wordle 9

Metoda Teatru Forum ma więcej wspólnego z działaniem prospołecznym niż teatrem. Wychodzi z założenia, że każdy z nas gra w życiu wiele ról – zatem nie potrzebujemy przygotowania aktorskiego aby eksplorować rożne warianty zachowań w różnych sytuacjach. A chodzi o stworzenie przestrzeni do znajdywania rozwiązań dla postaci poddanych opresji. Dla mnie ciekawe jest to, że będziemy przyglądać się męskości i opresji zewnętrznej wywieranej na mężczyzn jako jednej z przyczyn dyskryminacji i przemocy wobec kobiet. Wydaje mi się, że to ujęcie tematu dotychczas nie tak bardzo powszechnie eksplorowane. Mamy na celu też uwrażliwianie i włączanie mężczyzn do działania przeciwko przemocy ze względu na płeć. Zainteresowane osoby zapraszam na stronę projektu.

 

 

Piotr Cykowski – absolwent podyplomowych studiów 'Prawa i wolności człowieka’ Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka i Instytutu Nauk Prawnych PAN, programu Liderzy PAFW oraz Szkoły Trenerów TROP. Koordynator projektów antydyskryminacyjnych w Fundacji Klamra, członek Towarzystwa Edukacji Antydyskryminacyjnej, Stowarzyszenia Praktyków Dramy STOP-KLATKA oraz Sieci Trenerów Antyprzemocowych w ramach projektu ,,Kobiety i mężczyźni, chłopcy i dziewczęta RAZEM przeciw stereotypom płciowym”.

 

Fundacja Feminoteka realizuje projekt ,,Kobiety i mężczyźni, chłopcy i dziewczęta RAZEM przeciw stereotypom płciowym” w partnerstwie z organizacją norweską oraz dwiema grupami nieformalnymi z Polski: Gender w Podręcznikach i Głosy Przeciwko Przemocy.

 banernorweskie_batory

Projekt realizowany w ramach programu Obywatele dla demokracji finansowanego z funduszy EOG.

superfemka 1 procent

„The beauty myth” – „Mit urody” w roku 2015 | Recenzja

651973Mit urody

 

Autorka: Naomi Wolf

Czarna Owca, 2014

 

Interesuję się szeroko pojętym wizerunkiem kobiet, czyli głównie tym, jak kobiety są odbierane przez swój wygląd. Ciekawi mnie, jak społeczeństwo wpływa na to, że kobiety chcą wyglądać akurat tak, jak wyglądają. Właśnie zaczęłam czytać książkę Naomi Wolf „The beauty myth” – klasyczną pozycję literatury feministycznej z początku 90. Na dzień dzisiejszy jeszcze nie skończyłam czytać książki, ale zdążyłam już przeczytać wstęp napisany do niej przez Naomi Wolf po ponad dziesięciu latach od jej wydania. I do tego wstępu chciałabym się odnieść w tym wpisie.

Otóż, we wspomnianym wstępie do książki Wolf pisze, że przez 10 lat zdążyło się dużo zmienić. Na okładkach magazynów nie pojawiają się już tylko i wyłącznie białe kobiety przed 25. rokiem życia. Często są to również kobiety w mniej więcej średnim wieku (jak się dobrze zastanowić, to nawet ?kobiety po siedemdziesiątce znajdą teraz swój odpowiednik, np. w osobie Jane Fondy reklamującej L’Oreal)lub kobiety czarnoskóre. Większość nastolatek nie chce już powiększać sobie biustu. Co więcej, dziś kobiety, które ochoczo decydują się na takie zabiegi są traktowane trochę z góry i uważane za raczej mało inteligentne. A zaburzenia odżywiania są szeroko dyskutowane w przeróżnych kontekstach. Często szkodliwych, np. powstają strony internetowe, na których zrzeszają się kobiety będące „za anoreksją”. Następnie Wolf wspomina o tym, że obecnie jest wiele mitów urody. W związku z tym można powiedzieć, że prawie każda kobieta znajdzie coś dla siebie. Tylko czy to faktycznie coś zmienia?

Obecnie silne środki odchudzające nie są już powszechnie reklamowane (przynajmniej w USA). Teraz nastała moda na bycie ‘fit’. W Polsce jest obecnie mnóstwo znanych trenerek, propagujących zdrowy styl życia. Oczywiście dbanie o zdrowie jest ważne, każdy chce być zdrowy i żyć jak najdłużej. Popularność wielu programów trenerskich sprowadza się jednak w efekcie do tego samego, o czym pisze Wolf. Czyli do urynkowienia wyglądu kobiet. Wszystkie kobiety mają mieć podobne sylwetki, kupować te same programy trenerskie lub zwiększać liczbę kliknięć w banery reklamowe na blogach popularnych trenerek. Wolf wspomina również o tym, że wygląd kobiet ulega coraz większej seksualizacji. Pornografia tak bardzo przeniknęła do mody, że czasem aż trudno jest odróżnić zdjęcie pornograficzne od modowego. Coraz młodsze dziewczynki są stylizowane na seksowne kobiety.

Wniosek z tego jest taki, że kobiety wciąż nie mają kontroli nad swoimi ciałami. I to zarówno w kwestiach związanych z wyglądem, jak i tych związanych chociażby ze zdrowiem reprodukcyjnym. Wydaje mi się, że czasem niektóre dziewczyny zbyt bezrefleksyjnie podchodzą do chwilowych mód. Chcą być ‘fit’, katują się dietami lub inwestują mnóstwo czasu i pieniędzy w produkty, bez których, według nich nie będą piękne. Z drugiej strony ciężko je za to winić, skoro tak wielka machina te mody napędza. I czerpie z nich ogromne zyski finansowe.

Ewa Krzeszewska – studentka socjologii, wolontariuszka Feminoteki, autorka bloga printandblue.blogspot.com

/wolontariat Feminoteki/

KRAKÓW | FEMINIZM DLA ZDROWIA – XI Krakowska Manifa

feminizm dla zdrowia

7.03.2015r. 12.00 Rynek Główny

Dość wyciskania wydajności!

My, wszystkie i wszyscy, mamy prawo do zdrowia, ale mamy też prawo do bycia chorymi, nie w pełni sprawnymi, nie zawsze produktywnymi. Mamy swoje granice wytrzymałości.
My, wszyscy i wszystkie, mamy prawo do opieki nad i solidarności z osobami w potrzebie, ale taka postawa nie może być wymuszna, nie może grozić wyłączeniem z życia społecznego.

Te prawa są naruszane przez pracodawców, rząd i biurokrację. A także utrwalane przez stereotypy oraz media, reklamy, czy programy nauczania.

Mówimy NIE wizji pracownicy bez zobowiązań, „mobilnej”, „elastycznej”, „superwydajnej” i gotowej do każdego rodzaju poświęceń . Mówimy NIE wizji mężczyzny pozbawionego prawa do chwili słabości, wrażliwości, mężczyzny, któremu nie wypada iść do lekarza.

Dlatego poraz kolejny spotykamy się w Krakowie, by wspólnie manifestować w NASZEJ sprawie!
Dołącz – FEMINIZM DLA ZDROWIA!

7.03.2015r. 21.00 Klub Caryca Dajwór
Zapraszamy na imprezę benefitową. Tym razem spotykamy się po manifie, by wspólnie świętować i zbierać fundusze na kolenjną Manifę.

Specjalnie dla Was szereg atrakcji:
* Koncert
Pussy Terror
https://www.facebook.com/TerrorPunx?fref=ts
* Występy artystek burleski
Grotesque Bel Air
https://www.facebook.com/grotesquebelair?fref=ts
Castia la Rssa
(https://www.facebook.com/castialarossa1
Bunny de Lish
https://www.facebook.com/BunnyDeLish?fref=ts

* Loteria na Bogato – każdy los wygrywa!

* Sklepik z gadżetami z tegorocznej Manify oraz smakołykami ofiarowanymi między innymi przez Tadam! (https://www.facebook.com/tadamweganskiewypieki) i Okruchy Smaku (https://www.facebook.com/pages/Okruchy-Smaku/406853406135155?ref=hl).

Wstęp od 10 zł

pełna rozpiska – kalendarz-manifowy7

POZNAŃ | Manifa „Dość przekrętów w sprawie alimentów!”

manifa poznan 2015

W tym roku poznańska Manifa przejdzie pod hasłem „Dość przekrętów w sprawie alimentów!”

Chcemy wyrazić nasz głęboki sprzeciw wobec faktu, że w Polsce kobiety w różnym wieku wciąż borykają się z problemem nieściągalności alimentów na dzieci.

Oburza nas to, że aż 250 tys. ojców nie dokłada się do utrzymania swoich dzieci, co daje tyle samo matek pozostawionych samych sobie, często w skrajnie trudnej sytuacji ekonomicznej oraz prawie milion poszkodowanych dzieci (dane: Fundacja MaMa). Według Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej w Polsce udaje się ściągnąć zaledwie 7,9 proc. długów alimentacyjnych (stan z sierpnia 2014). Polscy dłużnicy alimentacyjni zalegają obecnie na kwotę ponad 4,6 mld złotych.

Zapomina się o tym, że celowe niepłacenie alimentów to przejaw przemocy ekonomicznej. W naszym kraju wciąż obarcza się kobiety o wiele większą odpowiedzialnością za wychowywanie dzieci, a mężczyzn łatwo usprawiedliwia się z nieuczestniczenia w życiu rodzinnym. Nie wymaga się od nich, aby byli aktywnymi i zaangażowanymi w opiekę nad dziećmi ojcami, ponieważ wciąż pokutuje przekonanie, że stworzeni są do innych ról niż kobiety. „Cwaniacy alimentacyjni” wspierani są często przez znajomych, przyjaciół, rodzinę a nawet instytucje, których działania w obszarze ściągalności alimentów bywają nieskutecznie z powodu opieszałości odpowiednich organów lub braku rozwiązań prawnych. Uchylanie się od płacenia alimentów nie jest piętnowane, ale wręcz (w niektórych środowiskach) uważane za przejaw sprytu i przedsiębiorczości. Fora dla ojców pełne są porad w stylu: jak szybko przepisać majątek na osobę z rodziny albo ukryć czy zaniżyć dochody, aby uniknąć płacenia alimentów.

Co więcej, problem niepłacenia alimentów nie dotyczy tylko – jak się powszechnie uważa – mężczyzn mało zarabiających lub bez pracy. Bardzo często unikają płacenia również ojcowie świetnie zarabiający, prawnicy, politycy, osoby z pierwszych stron gazet. I wciąż uchodzi im to na sucho!

Apelujemy do ojców, aby zaczęli poczuwać się do odpowiedzialności za dzieci, które sami spłodzili i mają w związku z tym obowiązek wychować je oraz utrzymać w takim samym stopniu jak matki! Apelujemy do wszystkich, aby zaczęli piętnować unikanie płacenia alimentów, ponieważ jest to po prostu przestępstwo!

Przyjdź na poznańską Manifę 8 marca o 12:00.
Miejsce: ul. Półwiejska (przy Starym Browarze).

WARSZAWA | XVI Manifa „Wszystkie jesteśmy u siebie!”

solidarne w kryzysieJak co roku zapraszamy na Manifę!

8 marca o godzinie 12:00, wyruszamy z Alei Wyzwolenia

Nasze tegoroczne hasło brzmi: WSZYSTKIE JESTEŚMY U SIEBIE! Nie opisuje sytuacji faktycznej. Ono ma mówić: Halo! Wszyscy, którzy macie władzę i pieniądze, wszyscy, którzy się rozpychacie, wszyscy, którzy chcecie wyrzucać nas z kraju, mieszkań, z naszych ciał, wszyscy którzy stoicie na straży tego antyludzkiego porządku: USŁYSZCIE, tak, do cholery, jesteśmy tu WSZYSTKIE U SIEBIE. Nie możecie kupić kosmosu, ten kraj jest tak samo nasz, ten kraj jest tak samo krajem naszych sióstr uchodźczyń, krajem każdej osoby, która chce się w nim znaleźć.

W tym roku spotykamy się o 12:00 w Alei Wyzwolenia. Chcemy przejść obok miejsc ważnych na feministycznej mapie Warszawy Fundacja Feminoteka, Fundacja MaMa, Skłot Syrena) – aby pokazać, gdzie jesteśmy u siebie.

Zawalczmy o to, byśmy wszędzie były u siebie!

Towarzyszyć nam będą samby z całej Polski i barwna grupa happeningowa. Dla osób z dziećmi przygotujemy wraz z Fundacja MaMa Kids Block, zaś dla osób z niepełnosprawnościami staramy się także o transport dostosowany do ich potrzeb.

 

Mapka trasy

xvi manifa mapka

 

WARSZAWA | 26.02 | Feminarium wokół książki „Kontrakt płci”

kontrakt_plciFundacja Gender Center, Instytut Badań Literackich PAN oraz Wydawnictwo Czarna Owca zapraszają na spotkanie wokół książki Carole Pateman Kontrakt płci

Jeśli nie kontrakt, to co?

 

26 lutego (czwartek), godz. 18.00

Warszawa, Pałac Staszica, ul. Nowy Świat 72, sala nr 144

 

W dyskusji udział wezmą:

dr Joanna Bednarek (Pracownia Pytań Granicznych UAM)

dr Magdalena Grabowska (Instytut Filozofii i Socjologii PAN)

dr Michał Kozłowski (Instytut Filozofii UW)

Prowadzenie: dr Maciej Gdula (Instytut Socjologii UW)

Wiele oczywistości regulujących kiedyś relacje między płciami rozpłynęło się dziś w powietrzu. Podział na dom jako obszar wyłącznie kobiecy i sferę publiczną jako domenę męską stracił na jasności. Mężczyźni podejmują się pracy opiekuńczej, a kobiety nie rezygnują z kariery dla podtrzymywania ciepła domowego ogniska. Dla konserwatystów oznacza to postawienie świata na głowie, formułują więc postulaty powrotu do naturalnego porządku. W obozie zwolenników egalitarnych relacji między płciami nikt nie wierzy w zbawczą moc powrotu do natury, ale trudno byłoby powiedzieć, że panuje w nim jednoznaczny entuzjazm wobec stanu relacji między płciami. Kres oczywistości nie wyeliminował bowiem napięć, ale ujawnił je często w nowych obszarach – podziału obowiązków domowych, reprodukcji, seksu czy pracy. Na spotkaniu inspirowanym książką Carole Pateman Kontrakt płci (Czarna Owca, 2014) zastanawiać się będziemy, czy kontrakt jako model porozumienia między równymi stronami jest w stanie usunąć dzisiejsze napięcia i jakie są wobec niego alternatywy, aby zbudować egalitarną wspólnotę mężczyzn i kobiet.

Spotkanie odbywa się w ramach cyklu dyskusji społeczno-kulturalnych „Feminaria”.
Wstęp wolny.

WARSZAWA: „Kontrakt płci” Carole Pateman – spotkanie wokół książki z cyklu Biblioteka Kongresu Kobiet i Czarnej Owcy

kontraktplci„KONTRAKT PŁCI” Carole Pateman to siódma książka z cyklu Biblioteki Kongresu Kobiet jest już na rynku. To książka, która „swego czasu przemeblowała światopogląd” Agnieszce Graff.

Carole Pateman rzuca wyzwanie przyjętym interpretacjom – formułowanym zarówno na prawicy, jak i na lewicy – „umów”, jakie zawieramy w życiu codziennym: umowy małżeńskiej, umowy dotyczącej zatrudnienia, umowy, której przedmiotem jest świadczenie usług seksualnych (prostytucja) oraz od niedawna pojawiających się umów dotyczących tzw. macierzyństwa zastępczego. Na nowo definiuje fundamentalne problemy polityczne dotyczące wolności jednostki, wspólnoty i podporządkowania.

W spotkaniu wezmą udział Anna Dryjańska z Feminoteki, a także wykładowczynie Gender Studies dr Ewa Majewska (autorka przedmowy do książki ) i dr Katarzyna Szumlewicz.

26.01.2015, godz. 18.00, siedziba Stowarzyszenia Kongres Kobiet, ul. Mokotowska 17/33,  Warszawa

Jak pisze Katarzyna Szumlewicz, „Carole Pateman przygląda się różnym rodzajom umów, do jakich dochodzi między kobietami i mężczyznami. Pod tym kątem bada demokrację i kontrakt małżeński, zauważając, że pierwotnie w obu tych układach podmiotowość przyznawano wyłącznie mężczyznom. Podobnie krytycznym okiem patrzy na porozumienia, których stawką jest dostęp do kobiecego ciała, takie jak kupowanie usług seksualnych i surogactwo…”.

 

Wydarzenie na Facebooku facebook.com/events/763493543745336/

GDAŃSK: Pokaz filmu „Kobiety w czerwonych pończochach” i spotkanie z reżyserką

czerwoneponczochyStowarzyszenie Arteria serdecznie zaprasza na pokaz filmu dokumentalnego o islandzkim  ruchu kobiet  – Czerwonych Pończochach i spotkanie z Hallą Kristín Einarsdóttir, reżyserką filmu „Women in Red Stockings”

18.12 (czwartek), godz. 18.00, Instytut Kultury Miejskiej, ul. Długi Targ 39/40, 80-830 Gdańsk

W tym niezwykłym i zajmującym dokumencie 16 kobiet z Czerwonych Pończoch opowiada historię jednego z najbardziej kontrowersyjnych ruchów w historii Islandii. Poprzez wywiady, animacje, grafiki i muzykę udaje nam się uchylić rąbka tajemnicy – wydarzeniom, które miały wpłynąć na inne ruchy i walkę, która nadal nie została zakończona. A może została?

„Kobiety w czerwonych pończochach! Spotykamy się o 13:30!” Takie wezwanie zabrzmiało w radiu 1 maja 1970 roku, w dniu, w którym marsz Czerwonych Pończoch szedł w dół głównej ulicy, tuż za związkami zawodowymi, niosąc wielki posąg Wenus. Uczestniczki nie zdawały sobie sprawy, jak długa i pełna wydarzeń okaże się ta podróż. Walka Czerwonych Pończoch o równość, prawo kobiet do ich własnego ciała i wolności bycia ludźmi a nie przedmiotami dopiero się rozpoczynała. Nazywano je brzydkimi, zmaskulinizowanymi, owłosionymi i pozbawionymi seksualności. Mówiono, że nienawidziły mężczyzn, że były komunistkami i szowinistkami. Ale jaka jest ich historia?

Pokaz filmu w języku angielskim. Film trwa 60 minut, po nim odbędzie się dyskusja z reżyserką i scenarzystką filmu.

Wstęp wolny!
Halla Kristín Einarsdóttir to islandzka twórczyni filmowa, która w ostatnich kilku latach skupia się na tworzeniu filmów dokumentalnych o ruchu praw kobiet i jego historii. Uczy tworzenia filmów dokumentalnych na Uniwersytecie Islandzkim. Współpracuje z Archiwum Historii Kobiet Narodowej Biblioteki Islandii.

Projekcja filmu odbędzie się w ramach projektu „Stocznia jest kobietą – projekt seniorek i seniorów”. Więcej informacji o projekcie na naszej stronie: http://art-eria.pl.

Organizator: Stowarzyszenie Arteria
Partnerzy: Instytut Kultury Miejskiej (Polska) | Archiwum Historii Kobiet Narodowej Biblioteki Islandii (Islandia) | Oslo and Akershus University College (Norwegia)

Projekt „Stocznia jest kobietą – projekt seniorek i seniorów” realizowany w ramach programu Obywatele dla Demokracji, finansowanego z Funduszy EOG

norweskieloga200