TELEFON DLA KOBIET DOŚWIADCZAJĄCYCH PRZEMOCY

Телефон для жінок, які зазнають насильства

CZYNNY PONIEDZIAŁEK-PIĄTEK
OD 11.00 DO 19.00

Активний з понеділка по п’ятницю з 14:00 до 19:00

Szukaj
Close this search box.

Wpłać na Fundusz dla kobiet z doświadczeniem gwałtu!

Fundusz dla kobiet z doświadczeniem gwałtu, uruchomiony przez Fundację Feminoteka, pozwala szybko i realnie pomagać kobietom i dziewczynom, które doświadczyły gwałtu. Wsparcie pozwolą pokrzywdzonym wyjść na prostą, nie martwić się o podstawowe sprawy. WSZYSTKIE zebrane na nim środki idą na pomoc pokrzywdzonym.

O FUNDUSZU:

Wsparłyśmy już 35 kobiet i pomagamy dalej. Potrzeby są różne – od opłacenia podstawowych rachunków, przez zakup leków, opłacenie badań, po zorganizowanie wyjazdu w bezpieczne miejsce i wiele innych, które pojawiają się w trakcie trwania sprawy. Często wsparcia potrzebuje też rodzina pokrzywdzonej.

Gwałt i inne formy przemocy seksualnej to jedne z najbardziej traumatycznych doświadczeń. Kobiety, które ich doświadczyły często potrzebują nie tylko pomocy prawniczek/ów, psycholożek/ów czasem długotrwałego, ale i pomocy finansowej umożliwiającej powrót do równowagi, życie bez poczucia niepewności związanej z sytuacją finansową.
To kobiety doświadczające przemocy, ponoszą największe koszty związane ze swoją sytuacją i ujawnieniem gwałtu – jest to np. zmiana telefonu, środowiska, pracy czy szkoły itp.

Wasze wpłaty chcemy przeznaczyć także na organizowanie akcji wspierających, jeśli zajdzie taka potrzeba, w postaci demonstracji, petycji czy innych form. A także na zorganizowanie kampanii edukacyjnej dotyczącej przemocy seksualnej.

Wpłacać można także

  • przez pomagam.pl/funduszfeminoteki
  • zachęcamy do zlecenia stałego przelewu bezpośrednio na konto Feminoteki w ING: 68 1050 1038 1000 0022 9768 3522 z dopiskiem „Fundusz Przeciwprzemocowy”
  • bezpośrednio na konto Feminoteki w ING: 68 1050 1038 1000 0022 9768 3522 z dopiskiem „Fundusz Przeciwprzemocowy”

Linki do artykułów na temat niektórych pokrzywdzonych, którym pomagamy:

Aleksandra z Elbląga o życiu po gwałcie: Słyszałam nieraz: Z tą panią nie współpracujemy, bo to „ta zgwałcona”

Domówka, „niebieski drink”, syn oficera policji i śledztwo w sprawie gwałtu na szczecińskiej licealistce

Gwałcił mnie kuzyn. Potem mąż. Złamała policja, sąd i prokuratura – jestem winna!

Jesteśmy z Tobą! Akcja wsparcia dla zgwałconej nastolatki

Były prezydent Olsztyna oskarżony o gwałt

Tylko „TAK” oznacza zgodę – domagamy się zmiany definicji gwałtu. Podpisz petycję!

8 marca 2022 minie ROK odkąd Klub Lewica złożył projekt zmiany definicji gwałtu. Fundacja Feminoteka w ramach akcji Nazywam się Miliard/One Billion Rising wraz z kilkudziesięcioma grupami z całej Polski od 2019 roku domaga się tej zmiany! Ale projekt utknął w marszałkowskiej zamrażarce. Domagaj się wraz z nami wprowadzenia zmian!


Czas to zmienić!!! Tylko „TAK” oznacza zgodę, seks bez zgody to GWAŁT! To powinno stać się oczywiste także i przede wszystkim dla wymiaru sprawiedliwości.

Petycję można podpisać TU

Organizatorki:
Fundacja Feminoteka
Antyprzemocowa Sieć Kobiet
Akcja Nazywam się Miliard/One Billion Rising Poland

Tegoroczna akcja Nazywam się Miliard/ One Billion Rising Poland pod Honorowym Patronatem RPO

Z wielką radością i dumą informujemy, że tegoroczna akcja Nazywam się Miliard/ One Billion Rising Poland odbywa się pod Honorowym Patronatem Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara!

W 2019 roku tematem wiodącym akcji w Polsce jest kwestia zgody na kontakty intymne.

Wszystkie mamy prawo do kontaktów intymnych bez przemocy!

Tylko „tak” oznacza zgodę . Seks bez gody to gwałt. To musi się stać oczywiste!

Dlaczego? Wiele krajów zmieniło swoje prawo dotyczące przemocy seksualnej, uznając że  seks bez wyraźnej zgody jest gwałtem. To bardzo ważne zmiany. W Polsce cały czas to kobieta/ dziewczyna musi udowodnić, że powiedziała wystarczająco głośno i wyraźnie „nie”, aby udowodnić winę gwałciciela. A jeśli spała, albo ktoś jej wrzucił pigułkę gwałtu? Jak mogła to zrobić?

GWAŁT

  • Według danych Komendy Głównej Policji w Polsce w 2017 roku wszczęto 2486 postępowań w sprawach dotyczących zgwałcenia. Tylko w przypadku połowy z nich (1262) uznano, że do gwałtu faktycznie doszło.
  • Badania amerykańskie wskazują, że około 25–30% dorosłych kobiet pada przynajmniej raz w życiu ofiarą gwałtu.
  • Badania polskie pokazują olbrzymią skalę tego zjawiska – szacuje się, że około 11,5% polskich kobiet (czyli około półtora miliona) w wieku 18–70 lat padło ofiarą gwałtu lub próby gwałtu*.
  • Badania przeprowadzone w Polsce przez Fundację Ster pokazały, że ponad 23% kobiet uczestniczących w  badaniu doświadczyło próby gwałtu ze strony mężczyzny, a ponad 22% kobiet zostało zgwałconych przez mężczyzn.
  • Wg European Sourcebook of Crime and Criminal Justice Statistics Tylko 13,2 proc. osób skazanych za zgwałcenie dostaje w Polsce kary długoterminowe, czyli między 5 a 10 lat więzienia, gdzie średnia europejska wynosi 25,4 proc. (w Czechach 32 proc., na Węgrzech – 33,7 proc., w Niemczech – 24,6 proc., a we Francji – 31,9 proc.). Z danych tych wynika, że polskie sądy są statystycznie dwa razy łagodniejsze wobec gwałcicieli niż sądy w innych krajach europejskich.
* B. Gruszczyńska, „Przemoc wobec kobiet w Polsce. Aspekty kryminologiczne”, Warszawa 2007.

Co to takiego „zgoda na seks”?

Jeśli chcesz mieć z kimś kontakty intymne, musisz mieć pewność, że druga strona także tego chce.

Najważniejsze cechy zgody to:

 1. DOBROWOLNOŚĆ Angażowanie się w aktywność seksualną jest decyzją, która powinna być podejmowana bez użycia siły, nacisku, manipulacji lub środków zmieniających świadomość. Nie może też wynikać z relacji władzy.

2. ZMIENNOŚĆ zgodę możesz wycofać w dowolnym momencie, przed lub podczas jakiejkolwiek aktywności seksualnej. Twoje „tak” w każdej chwili możesz zmienić na „nie”.

3. ŚWIADOMOŚĆ wszystkie osoby zaangażowane muszą jasno określić na co wyrażają zgodę. Dotyczy to również zmiany aktywności seksualnej na inną. Jeśli np. umawiasz się na seks z prezerwatywą, a bez wiedzy partnerki jej nie użyjesz – zgoda jest nieważna.

4. ENTUZJAZM jeśli odpowiedź na seks nie brzmi TAK! (wyrażona poprzez język ciała lub słownie), to nie jest zgoda. Również milczenie, brak protestu lub oporu nie oznacza zgody.

5. AKTUALNOŚĆ wyrażenie zgody na jeden akt, nie oznacza, że zgadzasz się na aktywność seksualną w przyszłości; zgoda musi być wyrażona za każdym razem. Długotrwałe relacje romantyczne i / lub seksualne nie oznaczają, że zgoda jest automatyczna.  Zgoda na jeden akt, nie oznacza, że zgadzasz się na aktywność seksualną w przyszłości; zgoda musi być wyrażona za każdym razem. Długotrwałe relacje romantyczne i / lub seksualne nie oznaczają automatycznej zgody. Pójście na randkę czy flirtowanie, nie są jednoznaczne ze zgodą na seks.

To nie jest zgoda:

·        brak protestu lub oporu nie oznacza zgody;

·        milczenie nie oznacza zgody;

·        wcześniejsze relacje romantyczne i / lub seksualne nie oznaczają zgody

Zgody nie może wyrazić osoba, która: 

·        śpi lub jest nieprzytomna,

·        jest pod wpływem środków zmieniających świadomość (narkotyki, alkohol lub leki),

·        nie ma możliwości komunikowania się ze względu na stan psychiczny lub fizyczny.

Ogólna zasada brzmi: w razie wątpliwości zapytaj; jeśli nadal masz wątpliwości – przestań.

Tylko „TAK” oznacza zgodę!

 

Koordynatorką akcji w Polsce jest fundacja Feminoteka we współpracy z Antyprzemocową Siecią Kobiet

Więcej informacji: http://feminoteka.pl/tylko-tak-oznacza-zgode-nazywam-sie-miliard-one-billion-rising-poland-2019

Kontakt: Joanna Piotrowska, prezeska fundacji Feminoteka, [email protected], tel. 697 58 98 76

 

Chcesz przyłączyć się do akcji w 2019? Napisz do [email protected]  (w tytule maila koniecznie wpisz „OBR 2019”).

Wykonanie materiałów graficznych  oraz merytorycznych na tegoroczną  akcję było możliwe dzięki wsparciu instytucjonalnemu Fundacji im. S. Batorego. Dziękujemy! 

Jesteśmy z Tobą! Akcja wsparcia dla zgwałconej nastolatki

Oskarżeni o brutalny gwałt na 18-letniej koleżance Grzegorz G. i Maksymilian M. wrócili do domów po wpłaceniu 25 tys. zł kaucji.

Sąd w Legnicy twierdzi, że na wyrok mogą poczekać w domach. Prokurator i pełnomocniczka poszkodowanej złożyli zażalenie na tę decyzję, jednak została ona przez sąd podtrzymana.

Oskarżony, którego poszkodowana zna od dziecka, mieszka od niej kilka domów dalej. Miasteczko uważa, że oskarżeni to „dobre chłopaki” i broni sprawców.

Nastolatka próbowała się zabić.

Więcej o sprawie przeczytać możesz tu: https://www.google.com/search?q=biedrzychowa&oq=biedrzychowa&aqs=chrome..69i57j69i61j69i60l2j0l2.2470j0j8&sourceid=chrome&ie=UTF-8

31 stycznia o godz. 10.00 w Sądzie w Legnicy odbędzie się kolejna rozprawa dotycząca gwałcicieli.

Będziemy tam i my, by okazać wsparcie i solidarność z pokrzywdzoną!!!!

Przyjedźcie i Wy!!! Takie akcje dodają siły pokrzywdzonej, pokazują, że nie zgadzamy się na usprawiedliwianie gwałcicieli czy krzywdzące stereotypy!

Feminoteka od miesiąca wspiera rodzinę – utworzyłyśmy specjalny Fundusz Przeciwprzemocowy, dzięki tym wpłatom możemy pokryć koszty leczenia, utrzymania, pomocy prawnej i psychologicznej, wyjazd terapeutyczny i wiele innych potrzeb, których nie chcemy ujawniać ze względu na dobro pokrzywdzonej.

Jeśli nie możesz z nami być na miejscu – wesprzyj zbiórkę!
https://pomagam.pl/funduszfeminoteki

Akcja odbędzie się 31.01.2019 o godz. 10.00, Sąd Okręgowy w Legnicy,  ul. Złotoryjska 40

Organizatorka: Fundacja Feminoteka

Tylko „tak” oznacza zgodę! Nazywam się Miliard/ One Billion Rising Poland 2019

 

Wiele krajów zmieniło swoje prawo dotyczące przemocy seksualnej, uznając że  seks bez wyraźnej zgody jest gwałtem. To bardzo ważne zmiany. W Polsce cały czas to kobieta/ dziewczyna musi udowodnić, że powiedziała wystarczająco głośno i wyraźnie „nie”, aby udowodnić winę gwałciciela. A jeśli spała, albo ktoś jej wrzucił pigułkę gwałtu? Jak mogła to zrobić?

Dlatego w 2019 roku tematem wiodącym akcji w Polsce jest kwestia zgody na kontakty intymne.

Wszystkie mamy prawo do kontaktów intymnych bez przemocy!

Tylko „tak” oznacza zgodę . Seks bez gody to gwałt. To musi się stać oczywiste.

#tylkoTak #NieZnaczyNie #NazywamSięMiliard #OneBillionRisingPoland

Akcja w 2019 roku odbywa się pod Honorowym Patronatem Rzecznika Praw Obywatelskich

Czym jest owa „zgoda” znakomicie wyjaśnia poniższy filmik

Chcesz przyłączyć się do akcji w 2019? Napisz do [email protected]  (w tytule maila koniecznie wpisz „OBR 2019”).

Wykonanie materiałów graficznych  oraz merytorycznych na tegoroczną  akcję było możliwe dzięki wsparciu instytucjonalnemu Fundacji im. S. Batorego. Dziękujemy! 

Pomóż nam wydać książkę „Gwałt w małżeństwie”!

O gwałcie w małżeństwie czy w bliskich relacjach w Polsce mówi się mało albo wręcz wcale. Praktycznie nie ma badań  i analiz tego zjawiska, zwłaszcza z perspektywy feministycznej. Prowadząc pomoc i wsparcie kobietom doświadczającym przemocy wciąż spotykamy się z kobietami, które były lub są przekonane, że seks w małżeństwie to ich obowiązek, że mąż ma prawo do seksu bez względu na to, czy i żona ma na to ochotę. Stąd nasza inicjatywa, by wydać książkę poświęcona temu problemowi.

Zdecydowałyśmy więc wydać  amerykańską publikację

pt. „Gwałt w małżeństwie” autorstwa Diany E. H. Russell.

Książka po raz pierwszy ukazała się w Stanach Zjednoczonych w latach 80., a  drugie, uzupełnione wydanie w 90. Może się wydawać, że od tego czasu wiele się zmieniło i że jesteśmy już w innym miejscu, jeśli chodzi o tę problematykę. Niestety, tak nie jest. Książka z naszego, polskiego punktu widzenia jest jak najbardziej aktualna. Wartość jej polega także na tym, że pokazuje początki walki kobiet o to, by gwałt w małżeński, czy raczej, jak pisze autorka „zgwałcenie żony”, było postrzegane jako przestępstwo i karane. Prezentuje też wyniki pierwszego badania przeprowadzonego w USA na temat tego zjawiska.

Susan Brownmiller, znana feministyczna dziennikarka, autorka wielu znakomitych publikacji poświęconych m.in. gwałtom, prawom kobiet, feminizmowi tak pisała o książce Russell:

„To przełomowy wkład w literaturę na temat przemocy na tle seksualnym i przemocy w rodzinie.”

Inna recenzentka podkreślała:

Russell wykonała wspaniałe badanie, które dostarcza kompleksowych i niezaprzeczalnych ustaleń na temat tematu, o którym nikt wcześniej nawet nie szeptał. . . . Klasyczne dzieło.”.

Mamy nadzieję, że w Polsce publikacja także przyczyni się do, jakże koniecznej, zmiany w postrzeganiu i podejściu do gwałtu w małżeństwie i bliskich relacjach. Będziemy wdzięczne za dołożenie cegiełki do tej zmiany!

Na co potrzebujemy pieniędzy?

Kupiłyśmy prawa autorskie, książka jest przetłumaczona. W tej chwili trwa jej pierwsza redakcja merytoryczna. Ale książka potrzebuje jeszcze:

  • kilku (co najmniej trzech) wnikliwych redakcji (koszt ok. 6.000 zł),
  • wyjaśnienia amerykańskiego kontekstu, (koszt ok. 1000 zł), DOSTAŁYŚMY 1000 zł!!!
  • wprowadzenia do polskiego wydania – będzie zwierała informacje o gwałcie w małżeństwie z polskiej perspektywy (ok. 1000 zł),
  • korekta językowa i techniczna – wiadomo, niezbędna, (ok. 2000 zł)  zapłacone!!!
  • do tego projekt graficzny (2000 zł), skład (2000 zł) i druk (500 egz. to ok. 5.000 zł)

Łącznie potrzebujemy jeszcze

ok. 20.000 zł. 

ok. 17.000 zł (stan na  sierpień 2019)

Premierę książki przewidujemy na wrzesień 2019 roku.

Nie robimy klasycznej zbiórki crowdfundingowej. Wierzymy, że bez specjalnych nagród jesteście w stanie nam pomóc. Jednak, oczywiście, hojnym osobom chcemy podziękować.

Jeśli wpłacisz:

  • 1000 zł – staniesz się współwydawcą/ współwydawczynią publikacji – Twoje imię i nazwisko (oczywiście, jeśli się zgodzisz), zostanie wydrukowane na stronie redakcyjnej publikacji. Poza tym otrzymasz egzemplarz książki i nasz kalendarz.
  • 100 zł i więcej, otrzymasz książkę w prezencie.
  • 50 zł – otrzymasz specjalne podziękowania
  • mniej niż 50 zł – zostaniesz wymieniona/ wymieniony w podziękowaniach na naszej stronie www, jeśli wyrazisz na to zgodę.

Na bieżąco będziemy informować o postępach w zbiórce.

Możesz też wpłacić darowiznę

  • przelewem na nasze konto ING BSK S.A. nr 68 1050 1038 1000 0022 9768 3522
    Koniecznie dopisz „darowizna na wydanie książki”, podaj też swój e-mail, byśmy mogły się z Tobą skontaktować (UWAGA! Taką darowiznę możesz sobie odliczyć od podatku przy rocznym rozliczeniu!).
Jeśli masz jakieś pytania – pisz do Joanny  Piotrowskiej [email protected]

Zachęcamy też gorąco, do regularnego wspierania naszej działalności poprzez ustawienie stałego polecenie zapłaty.

Kwota może być niewielka, a dla nas i dla kobiet, którym pomagamy, ma ogromne znaczenie. Wszystkie wpłacone nam pieniądze przeznaczamy na przeciwprzemocowe działania.

Nr konta  ING BSK S.A. 50 1050 1038 1000 0022 9768 3167

DZIĘKUJEMY!

Zespół Feminoteki

Zdjęcie wykorzystane do zbiórki, otrzymałyśmy nieodpłatnie od Rape Crisis Centre Scotland

Christine Blasey Ford, wierzymy Ci

Wczoraj, 27 września 2018, przed komisją sądownictwa Senatu USA odbyło się przesłuchanie kandydata na sędziego Sądu Najwyższego Bretta Kavanaugh oraz profesorki Christine Blasey Ford – kobiety, która ponad 30 lat temu doświadczyła przemocy seksualnej z jego strony i zdecydowała się o tym opowiedzieć. Świadectwo Christine Ford, zarówno jak Anity Hill w 1991 roku, to przełomowy moment w rozmowie na temat przemocy seksualnej.

Uwaga! Tekst zawiera odniesienia do przemocy seksualnej!

Zgromadzenie trwało 9 godzin [kliknij tutaj, by przeczytać relację Guardiana] i rozpoczęło się od oświadczenia Christine Ford, która stwierdziła, że jest przerażona, ale uważa, że ma obywatelski obowiązek, by zabrać głos w tej sytuacji. Powiedziała, że w latach 80’, kiedy oboje z Kavanaugh byli w liceum, podczas imprezy zaatakował ją, próbował rozebrać i zatkał dłonią usta, usiłował zgwałcić. W trakcie czterech godzin przesłuchania, pytań ze strony senatorek i senatorów oraz prokuratorki zatrudnionej przez Partię Republikańską, profesorka opowiedziała szczegółowo o samym zdarzeniu i o tym, jak wielkie miało ono wpływ na jej całe życie. Stwierdziła, że jest przekonana w 100%, że człowiekiem, który ją skrzywdził jest Brett Kavanaugh, bo bardzo dobrze to pamięta. Po czterech godzinach głos zabrał sędzia Kavanaugh, który zaprzeczył zeznaniom Christine Ford.

Przesłuchanie Christine Blasey Ford i Bretta Kavanaugh gorzko, lecz dokładnie odwzorowuje to, co dzieje się na salach sądowych, posterunkach policji na całym świecie. Podczas podanego w amerykański sposób, jako wielkie szoł, przesłuchanie, oglądane i komentowane na żywo, pozwoliło zobaczyć chyba wszystkie stereotypy dotyczące gwałtu lub usiłowania gwałtu, a także słowa, reakcje, z jakimi spotykają się osoby, które decydują się ujawnić doświadczenie przemocy seksualnej. Właśnie tak to zazwyczaj wygląda, tylko mniej osób to widzi i słyszy. Było i obwinianie ofiary, i próby zdyskredytowania jej świadectwa, ponieważ nie zgłosiła sprawy wcześniej, i to, że była na imprezie. Pojawiła się też typowa narracja z drugiej strony – domniemany sprawca to mąż, sędzia, nauczyciel i dobry uczeń, więc „niemożliwe”, by dopuścił się takiego czynu.

W oczy bardzo rzuca się sposób zachowania Ford i Kavanaugh, także pod kątem społecznych oczekiwań, co do zachowania kobiet i mężczyzn. Profesorka jest uprzejma i precyzyjna, a sędzia agresywny i zaczepny. Kavanaugh na przesłuchaniu to uosobienie „toksycznej męskości” oraz przywileju. Wielokrotnie podkreślany jest jego status i osiągnięcia.

Nieustannie w ciągu tych dziewięciu godzin przesłuchania, a także w wielu debatach medialnych, pojawia się pytanie, dlaczego nie zgłosiła tego wcześniej? Czy teraz szuka swojego momentu sławy? Powiedzmy to kolejny (pewnie nie ostatni) raz jasno i wyraźnie:  kobiety, które zgłaszają, że doświadczyły przemocy seksualnej ze strony konkretnej osoby (tzw. „callout”) niczego na tym nie zyskują, a wręcz narażają się na poważne konsekwencje. Negatywne skutki pojawiają się w różnych obszarach: towarzyskim, zawodowym i rodzinnym. Także w tym przypadku i to na ogromną skalę. Prof. Ford otrzymuje groźby, w tym życzenia śmierci i, dla własnego bezpieczeństwa, była zmuszona przenieść się razem z rodziną w inne miejsce. Jest nękana wirtualnie, a jej historia jest przedmiotem publicznych żartów. Obcy ludzie czują się upoważnieni do wydawania okrutnych sądów i dyskredytowania jej wiarygodności.

Przesłuchania w sprawie pokazują też, w jaki sposób media traktują problem przemocy seksualnej i przemocy ze względu na płeć. Wystarczy spojrzeć na wpływowe polskie medium – dla TVN24 cała sprawa to „kłopoty nominata Trumpa”.

 

Tekst: Natalia Skoczylas

Obrazek wyróżniający: LINK

Warsztat dla lekarzy i lekarek – procedury postępowania z kobietami z doświadczeniem gwałtu

Procedury dla służb medycznych postępowania z osobami pokrzywdzonymi przestępstwami  seksualnymi, zgodne z wytycznymi WHO i ONZ, zostały  przygotowane przez Feminotekę w 2015 roku w odpowiedzi na informacje  uzyskane od kobiet po doświadczeniu przemocy seksualnej i wskazujące na  braki w postępowaniu służb medycznych (nieprzeprowadzanie niezbędnych  badań, niezabezpieczanie próbek itp.). Procedury te, niestety, utknęły na etapie  uzgodnień międzyresortowych i nigdy nie zostały podpisane.

Jak pokazuje doświadczenie Feminoteki, do  której zgłaszają się kobiety z doświadczeniem gwałtu, ich  upowszechnienie wśród lekarek i lekarzy jest konieczne. Nie trzeba do tego zaakceptowanych wytycznych – lekarki i lekarze mogą je stosować, by odpowiednio zebrać materiały niezbędne dla policji czy prokuratury i by  jak najlepiej, z jak największą wrażliwością podchodzić do kobiet  pokrzywdzonych tym jednym z najbardziej traumatycznych przestępstw.

Dlatego serdecznie zapraszamy lekarki i lekarzy, które/rzy chciałyby dowiedzieć się, jak postępować w sytuacji, gdy do gabinetu przyjdzie kobieta, która doświadczyła gwałtu.

Feminoteka zaprasza na 3-godzinne szkolenia dotyczące procedur postępowania z kobietami po doświadczeniu przemocy seksualnej, skierowane do lekarek i lekarzy z Warszawy (projekt jest współfinansowany przez Urząd Miasta st. Warszawy).

Warsztaty prowadzić będzie Joanna Piotrowska, trenerka i ekspertka antyprzemocowa, współtwórczyni procedur postępowania z osobami  doświadczeniem przemocy seksualnej dla policji i służb medycznych.

Terminy: października

3.10.2018 (środa) w godz. 17.00-20.00

lub

6.10.2018 (sobota) w godz. 10.00-13.00.

Warsztaty są BEZPŁATNE.

Kontakt w sprawie zgłoszeń: Monika Milewska,  [email protected]

Warsztaty organizowane w ramach projektu fundacji Feminoteka „To nie Twoja wina! Stop przemocy wobec kobiet” współfinansowanego przez Urząd Miasta st. Warszawy

Marta Rawłuszko: Siostrom kończy się cierpliwość

Od Feminoteki: 

Tekst Marty Rawłuszko „Siostrom kończy się cierpliwość” jest naszym, feminotecznym zaproszeniem wszystkich chętnych osób do mądrej, merytorycznej debaty na temat przemocy seksualnej w Polsce, problemach, które ujawniły się w trakcie akcji #metoo #jateż, po tekście w Codzienniku Feministycznym „Papierowi feminiści”.

Wiele już w tej kwestii napisano, mamy na czym się oprzeć, by wprowadzić debatę na inne tory – szukania rozwiązań,  które, mamy nadzieję, przyczynią się do zmiany sytuacji kobiet i dziewczyn, które doświadczyły przemocy seksualnej, czy są na nią narażone, biorąc pod uwagę fakt, że wpływ na zmiany prawne mamy w tej chwili niewielkie albo żadne. Być może pozwoli wypracować zasady, mechanizmy, procedury, dzięki którym sprawcy przemocy seksualnej będą ponosili odpowiedzialność za swoje czyny, a kobiety, które doświadczyły przemocy seksualnej będą chronione, bo nasze prawo im tego nie zapewnia.

Zależy nam bardzo na głosach ekspertek/ów, przykładach dobrych praktyk z innych krajów, pomysłach, dyskusji w gronie osób, którym zależy na zmianie tej sytuacji. Chcemy, by polskie #metoo nie zostało zamrożone, nie utknęło w martwym punkcie, lecz stało się przyczynkiem do trwałej zmiany sytuacji kobiet doświadczających przemocy seksualnej.

Zapraszamy do zmierzenia się z odpowiedzią na pytania, które padają w artykułach Marty Rawłuszko i tekście, Elżbiety Korolczuk, z którą Rawłuszko polemizuje, ale też i inne, które, mamy nadzieję, pojawią się podzczas lektury.

  • Czy najlepszą drogą do sprawiedliwości i społecznej zmiany jest wskazywanie konkretnych osób jako sprawców, np. w mediach społecznościowych?
  • Czy istnieją rozwiązania, które sprawią, że głos ofiar zostanie usłyszany, ale one same będą chronione, a dyskusja nakierowana na problemy systemowe, nie na indywidualne historie?
  • A co z sytuacjami, których nie ujmują przepisy, ale są źródłem dyskomfortu lub wręcz cierpienia? Jak działać skutecznie?
  • Czy piętnowanie seksualnych nadużyć nie zostanie wykorzystane, by piętnować wolność seksualną?
  • W ramach amerykańskiego #metoo w sieci zaczął krążyć udostępniony dokument z imionami i nazwiskami mężczyzn z branży medialnej, na których warto uważać. Czy w rzeczywistości, w której żyjemy (powszechność przemocy, bezkarność sprawców, nieefektywne instytucje), nie jest to sensowne narzędzie? Czy takie listy nie powinny powstać w odniesieniu do wszystkich zakładów pracy? Szkół i uniwersytetów? Instytucji kultury? Polskiego parlamentu?
  • Co zrobić, jak sprawić, by kobiety, które doświadczyły przemocy seksualnej mogły dochodzić sprawiedliwości, w sytuacji, gdy instytucje wymiaru sprawiedliwości im tego nie gwarantują i zazwyczaj stoją po stronie sprawcy;
  • Czy publiczne wskazywanie sprawców jest skuteczne i co z zasadą „domniemania niewinności” w takich przypadkach – co to w praktyce oznacza dla kobiet, które przemocy seksualnej doświadczyły?
  • Jak powinniśmy reagować w mediach społecznościowych na ujawniane przypadki przemocy seksualnej, by nie przerzucać winy i odpowiedzialności ze sprawców na ofiary?
  •  Jakie zachowania w odpowiedzi na głosy kobiet mówiące o przemocy seksualnej uznajemy za właściwe.
  • Jak o takich sprawach powinny pisać media – oddawać głoś wszystkim stronom? jakich sformułowań używać? jakie pomocne informacje podawać?
  • Jak zbudować siec wsparcia i pomocy dla kobiet doznających przemocy seksualnej w obecnej sytuacji politycznej?

To, oczywiście, tylko część pytań, które możemy sobie postawić i próbować na nie odpowiedzieć. Wiele pytań w swoim tekście postawiła Elżbieta Korolczuk, wiele inspiracji może dostarczyć także tekst Marty Rawłuszko. Zachęcamy do lektury i pisania tekstów.

Teksty prosimy przysyłać na adres mailowy: [email protected], w tytule prosimy pisać: „debata – polskie #metoo”

Dziękujemy Marcie Rawłuszko, że zgodziła się, by jej tekst został u nas opublikowany i stał się punktem wyjścia do wspólnej dyskusji.

*************************************************************************************************************

Marta Rawłuszko*: Siostrom kończy się cierpliwość

Zacznijmy od podstaw.

Po pierwsze i przede wszystkim, zagrożenie molestowaniem seksualnym, napastowaniem czy gwałtem jest wpisane w cykl życia kobiety. Prawie każda dziewczynka, nastolatka czy dorosła kobieta w ciągu swojego życia doświadczy przemocy seksualnej ze strony jakiegoś mężczyzny.

Uwaga, poniżej znajdują się treści opisujące przemoc seksualną.

Wujek skomentuje rosnący biust, mocniej przyciśnie, sadzając sobie na kolanach. Nauczyciel rzuci: „do czego jest kobieta? kobieta jest do łóżka”. Kilku uczniów zamknie koleżankę w szkolnej toalecie, przytrzyma, podniesienie bluzkę i obmaca piersi. Współpracownik na służbowym wyjeździe wciśnie język w usta. Przełożony będzie gadać o seksie i rechotać się z seksistowskich żartów. Mąż wymusi stosunek, kilkanaście lub kilkadziesiąt razy na przestrzeni lat…

I co dalej?

Kobieta, która doświadczy przemocy seksualnej ze strony mężczyzny, najczęściej będzie go osobiście znała, a sprawca uniknie jakichkolwiek konsekwencji. Skutki przemocy poczuje wyłącznie ona – będzie przeżywać wstyd i lęk, doświadczy obniżonego poczucia własnej wartości, stanów depresyjnych, kłopotów ze snem i koncentracją. Odbije to się na wynikach w nauce i karierze zawodowej. Czasami przyczyni się do przerwania lub całkowitej rezygnacji z pracy. Zdecydowanej większości sprawców nigdy nie spotka żadna kara.

Powszechność przemocy seksualnej wobec kobiet oraz bezkarność mężczyzn, którzy ją stosują, to punkt wyjścia dla rozumienia kampanii #metoo.

Brak zaufania do kobiet, które mówią o przemocy, to punkt drugi. Doświadczenia kobiet, które przetrwały przemoc i ją ujawniły, są nagminnie podważane („bez przesady”, „to była zabawa”), a wiarygodność ich wypowiedzi kwestionowana („ma traumy”, „koloryzuje”, „szuka zemsty”). W zachowaniu lub wyglądzie kobiet szuka się źródła, a zarazem usprawiedliwienia dla przemocy, której sprawcami są mężczyźni („sprowokowałaś”, „zachęcałaś”, „nie protestowałaś”). Tych ostatnich zaś wyjątkowo często się tłumaczy lub broni („nie chciał”, „żartował”, „taki jest”).

Trzecim punktem odniesienia dla #metoo jest prawie całkowicie bezużyteczny wymiar sprawiedliwości. Statystyki nie pozostawiają wątpliwości. W przypadkach przemocy seksualnej postępowania prokuratorskie nad wyraz często są umarzane, a jeśli dochodzi do procesów, to wyroki zapadają niskie, w zawieszeniu lub nie ma ich wcale. Normy i praktyki bagatelizujące przemoc mężczyzn, a zarazem krzywdę kobiet, są integralną częścią kultury stosowania prawa. Nic dziwnego, że większość kobiet, które przeszły przez przemoc, nie widzi żadnego sensu, aby zgłaszać ją na policję lub gdziekolwiek indziej. Państwo stoi po stronie sprawców, którzy często mają też pieniądze i znajomości, by w zgodzie z literą prawa bronić swoich interesów.

Trzy punkty, które wymieniam, to faktograficzne ABC na temat przemocy seksualnej, wyznaczające krańce społecznego pola, w którym żyjemy i w którym rozgrywa się kampania #metoo: oddolne i spontaniczne działanie milionów kobiet na całym świecie, polegające na używaniu w mediach społecznościowych hashtagu #metoo (#jateż) dla dzielenia się swoimi doświadczeniami przemocy seksualnej. #Metoo zostało użyte w postach milionów kobiet i dziewczyn, w ponad 80 krajach na całym świecie, dobitnie wskazując na przerażająco masową skalę przemocy seksualnej i jednocześnie budując szeroką falę wzajemnego zrozumienia i wsparcia między samymi kobietami.

Akcja #metoo jest pod wieloma względami wyjątkowa i niezwykle poruszająca. Po raz pierwszy kobiety na własnych zasadach masowo nazwały swoje doświadczenia. Robiły to, co chciały i w sposób, który uznały za najlepszy. Oczywistym novum, ale też kwestią przełomową, było zaufanie dla ich słów. Ceniona w Polsce amerykańska feministka Ann Snitow napisała: „po pierwsze i ponad wszystko inne: dla feministki takiej jak ja, po czterdziestu pięciu latach aktywizmu, #metoo jest po prostu cudowne: „ufamy kobietom!” (…) co za zmiana. Gdy nam się wierzy, gdy to, co mówimy posuwa rzeczy do przodu. Tak, jest to wspaniałe”.

#Metoo wydarzyło się także w Polsce. Po przeszło pół roku od rozpoczęcia akcji, zaczynamy etap ocen i podsumowań. Na łamach „Gazety Wyborczej” otworzył go tekst Elżbiety Korolczuk „Siostra, mój najgorszy wróg?” [w wydaniu internetowym tekst jest opublikowany pod tytułem „Zaprośmy do rozmowy o #MeToo kobiety, które do tej pory w niej nie uczestniczyły: pracownice supermarketów, rolniczki, emerytki” – przyp. red.], do którego chcę się odnieść.

Korolczuk za zwrotny moment polskiego #metoo uznaje list „Papierowi feminiści”. To tekst pięciu kobiet opublikowany w „Codzienniku Feministycznym”, w którym opisały one przemoc seksualną i fizyczną oraz z imienia i nazwiska wskazały na jej sprawców – znanych publicystów. Według socjolożki, część wątpliwości zgłaszanych wobec przebiegu #metoo w Polsce, ogniskujących się wokół oceny „Papierowych feministów”, była niesprawiedliwie odbierana jako obrona sprawców przemocy lub „zamykanie ust ofiarom”. Kontrowersyjne wątki, o których mowa, dotyczyły przede wszystkim wskazywania sprawców przemocy seksualnej z imienia i nazwiska w mediach społecznościowych i wynikającego z tego ryzyka społecznego potępienia mężczyzn z naruszeniem zasady domniemania niewinności.

Wreszcie, Korolczuk traktuje spory w środowisku feministycznym wokół wymienionych kwestii jako konflikt personalny, który odciąga naszą uwagę i zarazem blokuje o wiele potrzebniejsze działania. Stąd propozycja, aby przenieść dyskusję z internetu na spotkania osobiste: zamiast zajmować się „jednostkowymi zdarzeniami”, powinniśmy wspólnie szukać długofalowych i instytucjonalnych mechanizmów walki z przemocą.

Jeśli chodzi o wskazanie momentu przełomowego w polskim #metoo – pełna zgoda. Gest Sary Czyż, Dominiki Dymińskiej, Patrycji Wieczorkiewicz oraz Agnieszki Ziółkowskiej stanowił przełom przynajmniej z kilku powodów.

Kobiety oskarżyły konkretnych mężczyzn o przemoc i, poza jednym oskarżeniem o gwałt, sprawcy przyznali się do winy: zachowań seksistowskich, poniżających i napastliwych. Przypomnę, że w relacji kobiet chodziło o „obłapianie”, „rzucanie się na koleżanki bez żadnego ostrzeżenia”, „wymuszanie pocałunków”, „macanie ukradkiem”, „rozwalenie ręki”, „przywalenie głową w nos”. Następnie, w efekcie decyzji swoich pracodawców („Gazety Wyborczej” i „Krytyki Politycznej”), sprawcy przemocy zostali odsunięci od dotychczasowych stanowisk – do naruszeń dochodziło w środowisku osób, które współpracowały ze sobą.

Odwaga dziewczyn doprowadziła więc do rzeczy w warunkach polskich całkowicie wyjątkowej – sprawcy przemocy seksualnej ponieśli konsekwencje swoich czynów. To radykalne przesunięcie i precedens, z którym, jak się okazało, nie jest łatwo skonfrontować się ani samym sprawcom, ani ich środowiskom.

List dziewczyn zrobił coś jeszcze. Jestem przekonana, że uratował przed przemocą inne kobiety. Na jednego sprawcę przemocy przypada najczęściej więcej niż jedna ofiara.

Zobaczmy więc to wyraźnie – wystarczyło dwóch „papierowych feministów”, by skrzywdzić przynajmniej osiem kobiet (artykuł „Papierowi feminiści” sygnują cztery nieanonimowe autorki, które współpracowały z kolejnymi czterema kobietami). Ujawnienie przemocy daje szanse na jej zatrzymanie. I nie dlatego, że akcje typu #metoo zmieniają sprawców (raczej w to wątpię). Dzieje się tak, ponieważ inne kobiety dostają ostrzeżenie, a tym samym szansę na zapewnienie samym sobie bezpieczeństwa.

To coś, co kobiety robią do wieków. Od wczesnego dzieciństwa, poprzez każdy etap edukacji i pracy, przekazujemy sobie informacje, pomagamy sobie nawzajem, mówimy, kogo unikać. I chociażby z tej perspektywy – wzmocnienia bezpieczeństwa innych kobiet – myślę o autorkach tekstu „Papierowi feminiści” z podziwem i głęboką wdzięcznością.

Co ciekawe, w ramach amerykańskiego #metoo w sieci zaczął krążyć udostępniony dokument z imionami i nazwiskami mężczyzn z branży medialnej, na których warto uważać. Konkretne historie nadużyć, nieanonimowi sprawcy. Czy w rzeczywistości, w której żyjemy (powszechność przemocy, bezkarność sprawców, nieefektywne instytucje), nie jest to sensowne narzędzie? Czy takie listy nie powinny powstać w odniesieniu do wszystkich zakładów pracy? Szkół i uniwersytetów? Instytucji kultury? Polskiego parlamentu? Listy obleśnych kolesi niepotrafiących utrzymać rąk przy sobie, z której mogłaby skorzystać każda z nas. Czy jeśli szerokie udostępnienie tych informacji mogłoby zmniejszyć liczbę nadużyć wobec kobiet, nie warto tego zrobić? I czy możemy użyć do tego internetu?

W tym miejscu dochodzimy do pytań postawionych przez Korolczuk. Wbrew pozorom nie brzmią one tak prosto. Nie chodzi o to, czy kobiety mogą pisać o przemocy seksualnej w internecie. Tak postawione pytanie jest absurdalne, choć oczywiście nie bez znaczenia jest, że pojawia się akurat w odniesieniu do kobiet i przemocy seksualnej.

Poradźmy sobie więc z nim szybko. Po pierwsze, kobiety mogą robić to, co chcą (brzmi dość oczywiście, ale wciąż oczywistością nie jest). Po drugie, jest XXI wiek, korzystamy z internetu, który przekształca praktyki oraz stosunki społeczne i owszem tak, kobiety też mogą z niego korzystać!

Sedno sporu jest gdzie indziej. Moim zdaniem chodzi o to, czy kobiety powinny mówić o przemocy seksualnej w internecie, jeśli w efekcie sprawcy tej przemocy poniosą konsekwencje swoich działań. Ważne jest, że chodzi o implikacje, które nie są przewidziane prawem, a w rozumieniu samych sprawców (oraz części opinii publicznej) mogą okazać się niewspółmierne lub niesprawiedliwe. Mówiąc inaczej, dyskusja na temat, jak zatrzymać przemoc seksualną wobec kobiet, doszła do momentu, w którym pytamy, czy kobiety powinny karać mężczyzn za przemoc, której się dopuścili, w sposób, nad którym mężczyźni nie będą mieć kontroli. To moim zdaniem sedno tej rozmowy. Centralną sprawą jest przesunięcie władzy z rąk mężczyzn w ręce kobiet, które może dokonać się przez media społecznościowe.

Moja odpowiedź w odniesieniu do tego punktu jest jedna.

Przemoc mężczyzn wobec kobiet i bezkarność sprawców trwają o wiele za długo. Wobec bezradności systemowej jedyną sensowną kontrą jest indywidualna i zbiorowa sprawczość kobiet. Gdy dochodzi do przemocy bezwzględnym priorytetem jest zaś jej zatrzymanie. Jeśli droga do tego momentu wiedzie przez naznaczenie sprawców w internecie, a konkretne kobiety są gotowe zdecydować się na taki krok, to mają do tego pełne i oczywiste prawo. To prawo do decydowania o sobie i samoobrony.

I jeszcze jedno. Najskuteczniejszym rozwiązaniem problemu przemocy jest powstrzymanie się od jej stosowania. Jeśli więc strach przed karą – w subiektywnym odczuciu dotkliwą, bolesną i, na skutek wykorzystania mediów społecznościowych, nieprzewidywalną – powstrzyma jakiegokolwiek mężczyznę od przemocy, jestem na „tak”. Jestem za zmianą, której częścią jest obawa mężczyzn przed konsekwencjami przemocowych działań (sic!) – również przed społecznym ostracyzmem i zwykłą ludzką niechęcią.

Czy oczekuję zbyt wiele? Moim zdaniem nie. Czy więc mamy szanse na taki obrót spraw?

#Metoo było dla mnie momentem nadziei, w którym pomyślałam, że zmiana jest możliwa. Niestety nie trwało to długo. I tu dochodzimy do drugiego kluczowego pytania – jakie zachowania w odpowiedzi na głosy kobiet mówiące o przemocy seksualnej uznajemy za właściwe.

W przypadku „Papierowych feministów” naprzeciwko realnych i nieanonimowych kobiet, które ujawniły przemoc, stanęli komentatorzy i komentatorki, z często niebagatelnym kapitałem i rozpoznawalnością medialną, podsuwający kolejne wątpliwości i znaki zapytania.

Czy nie lepiej było pójść na policję, poprosić dziennikarza o śledztwo, skoordynować tej akcji z kimś innym? Czy nie słuszniej bardziej ważyć słowa, opublikować to w innym medium, napisać o tym, a nie o tamtym? Czy nie można tego było zrobić bardziej „profesjonalnie”? Czy nie warto było przeprowadzić tego tak jak w Szwecji? Albo w Hollywood?

Podnoszenie tego typu pytań w ciągu zaledwie kilkunastu czy kilkudziesięciu godzin po tak dramatycznym wyznaniu kobiet to według mnie patriarchat w czystej postaci. Formułowanie pytań retorycznych, jak również rad i rekomendacji, to odsunięcie się od kobiet i ich publiczne pouczanie z poziomu eksperckiego fotela. To zajęcie pozycji chłodnego dystansu i intelektualnej wyższości. Pozycji, która, jak pokazało #metoo, połączyła „narodowych”, liberalnych i lewicowych publicystów. W Polsce mężczyznom o skrajnie różnych politycznych sympatiach równie łatwo naucza się o tym, jak kobiety „powinny” informować o własnych doświadczeniach.

Na podawaniu w wątpliwość decyzji autorek „Papierowych feministów” o tym, jak mówić o własnym doświadczeniu oraz samych doświadczeń, się nie skończyło.

Kilka dni po publikacji „Papierowych feministów” kilkadziesiąt osób tzw. ludzi kultury, w tym m.in. osób ze środowisk, do których należeli sprawcy, postanowiło stanąć w obronie „podstawowych wartości demokratycznego społeczeństwa”. Autorzy i autorki listu poczuli się w obowiązku pouczyć o fundamentalnej zasadzie „domniemania niewinności” oraz konstytucyjnym „prawie do obrony”. Zamiast krzywdy kobiet i ich sprawczego głosu, na pierwszy plan wysunięto części składowe systemu, który w żaden sposób nie chroni kobiet przed przemocą seksualną. I sugerując, że ujawnienie przemocy w internecie odbiera oskarżonym „prawo do sprawiedliwego procesu”, zaczęto robić coś wyjątkowo szkodliwego – odwracać pozycję ofiar i sprawców, tworząc obraz, w którym wszyscy są ofiarami tej samej sytuacji. Elity z kapitałem i pomysłem, by zdefiniować „standardy proceduralne i etyczne”, wysłały jasny sygnał nie tylko do autorek „Papierowych feministów”, ale do kobiet w ogóle.

W tym miejscu całkowicie różnię się od oceny Korolczuk. Zgadzam się bowiem z poglądem, że jeśli jedyną reakcją intelektualnego salonu, w którym miała miejsce przemoc, napastowanie seksualne i poniżanie kobiet, jest list otwarty w obronie liberalnej demokracji lub rozważania o feministycznych debatach zza oceanu i sprzed dekad, to jest to nie tylko erudycyjna ściema, ucieczka od konfrontacji z tematem, ale przede wszystkim przesłanianie cierpienia konkretnych kobiet.

I nie jest to kwestia personalna czy osobista „wymiana ciosów”. To dotknięcie sprawy fundamentalnej i stricte merytorycznej. To pytanie o to, pod jakimi warunkami kobiety ujawniające przemoc seksualną mogą liczyć na empatię i troskę, zwłaszcza ze strony tych, którzy nadają ton publicznej debacie.

Wartości mają sens tylko w działaniu. Zaufanie do kobiet, które mówią o przemocy, to nie sprawa subiektywnego wyboru, lecz kwestia polityczna. Trzymając stronę kobiet, stajemy po stronie tych, którym społeczeństwo odmawia bezpieczeństwa, a zarazem wiarygodności. Kiedy więc pięć dziewczyn, które przetrwały przemoc, zabiera głos, jedynie słuszną postawą z perspektywy walki z przemocą jest solidarność, wynikająca z adekwatnego rozpoznania układu społecznych sił i systemu nierówności, w którym żyjemy.

Zaufanie do kobiet to też postulat czysto praktyczny. Oczywistych pomysłów, które formułuje Korolczuk, nie da się bowiem zrealizować, podważając słowa kobiet. Nie zbudujemy długofalowych strategii przeciwdziałających przemocy, reagując na głosy kobiet ich pouczaniem i recenzowaniem.

I na koniec jeszcze jedno. Debacie #metoo towarzyszy całkowita bezradność mężczyzn, w tym również tych przynależących do lewicowych i liberalnych środowisk. Chcę to krótko zaznaczyć – specjaliści od nierówności społecznych i odmiany słowa „kapitał” przez wszystkie przypadki, odnotowując wagę praw kobiet jako narzędzia w „zwycięstwie nad PiS-em”, po ujawnieniu sprawcy przemocy we własnych środowiskach nie zrobili z tym faktem NIC. To kubeł zimnej wody. Lewicowy i liberalny salonik nie był w stanie zająć się własną hipokryzją. „Papierowi feminiści” mają swoich indolentnych kumpli – bezsilnych i bezczynnych wobec przemocy seksualnej, której dopuszczają się koledzy. To zła wiadomość.

Jedyna nadzieja w kobietach. I w tym, że nasza cierpliwość zdaje się właśnie kończyć. Walka z przemocą trwa. A my możemy zrobić z #metoo wszystko, na co się zdecydujemy.

Tekst pochodzi z profilu autorki na Facebooku i został opublikowany za jej zgodą.

Dr Marta Rawłuszko – socjolożka, badaczka społeczna, feministka, współzałożycielka Towarzystwa Edukacji Antydyskryminacyjnej (TEA), lesbijka, autorka rozdziału o kobietach nieheteroseksualnych w najnowszym raporcie Kampanii Przeciw Homofobii, założycielka Funduszu Feministycznego. Pochodzi z Bydgoszczy.

Szwecja zatwierdziła nowe prawo uznające seks bez zgody za gwałt

Szwedzki parlament głosował za zaostrzeniem przepisów krajowych dotyczących przestępstw seksualnych.

Szwecja przyjęła nową ustawę stwierdzającą, że seks bez wyraźnej zgody jest gwałtem. Zgoda musi być wyrażona słownie lub poprzez nie budzące wątpliwości zachowanie. Jeśli seks  nie jest w pełni dobrowolny, zostanie uznany za przestępstwo, bez względu na to, czy użyto przemocy, czy groźby. Bierność ofiary nie będzie uznawane za zgodę. Prawo będzie obowiązywało od 1 lipca.

Prokuratorzy nie będą już musieli w celu ustalenia czy do gwałtu doszło udowadniać, że użyto przemocy ani tego, że ofiara znajdowała się w trudnej sytuacji. Zgodnie z wcześniejszymi przepisami prokuratorzy musieli udowodnić, że sprawca użył  przemocy lub groźby  lub że wykorzystano jej bezradność (np. gdy była pod wpływem alkoholu), by móc zasądzić wyrok skazujący za gwałt.

„Jeśli osoba chce zaangażować się w czynności seksualne z osobą, która pozostaje nieaktywna lub daje niejednoznaczne sygnały, będzie musiała dowiedzieć się, czy druga strona jest chętna”.

„To tylko jeden krok z wielu, aby osiągnąć cel, w którym seksualność każdego człowieka jest w pełni szanowana” – powiedziała Maria Arnholm, członkini Partii Liberalnej podczas parlamentarnej debaty.

Parlament wezwał także rząd do przedstawienia rozwiązań dotyczących zwiększenia wyroków za gwałt i wyjaśnienia dlaczego stosunkowo wysoki odsetek zgłaszanych przypadków gwałtu nie prowadzi do zwiększenia liczby wyroków skazujących.

W 2015 r. zaledwie 22 procent wszystkich przestępstw seksualnych (w tym zarówno tych poważniejszych, jak i stosunkowo mniej poważnych) prowadzonych  przez policję lub wymiar sprawiedliwości zakończyło się skazaniem sprawcy lub innym rodzajem kary. Wraz z nowym ustawodawstwem, zatwierdzonym w szwedzkim parlamencie 257 głosami przeciwko 38, Szwecja dołącza do innych krajów europejskich, takich jak Wielka Brytania i Niemcy, gdzie seks bez zgody uważa się za gwałt.

Źródło: BBC, The Local

 

Islandia zmienia prawo dotyczące gwałtów: musi być wyraźna zgoda na seks

Pod koniec marca parlament Islandii uchwalił ustawę, która przenosi ciężar dowodu winy z osoby zgwałconej, która do tej pory musiała udowodnić, że nie wyraziła zgody na seks, na oskarżonego, który teraz musi udowodnić, że otrzymał wyraźną zgodę na stosunek seksualny.

Zgodnie z nowym prawem zgoda jest uznawana za ważną, gdy jest wyrażona z własnej woli. Nie zostanie uznana, jeśli wyrażona została pod wpływem groźby, przemocy lub innym bezprawnym przymusem. „Przemoc” oznacza tutaj także pozbawienie niezależności, gdy osoba jest uwięziona, podanie narkotyków lub innych środków zmieniających świadomość.

Za gwałt zostanie uznany także stosunek seksualny lub inna forma aktywności seksualnej z osóbami z zaburzeniami psychicznymi lub innej niepełnosprawności intelektualnej lub fakt, że z innych powodów osoba nie była w stanie wyrazić zgody lub zrozumieć jego znaczenia.

Co ciekawe parlament uchwalił tę ustawę niemal jednomyślnie (przy jednym głosie wstrzymującym się), chociaż inicjatorem zmiany prawa był Jón Steindór Valdimarsson – poseł opozycyjnej partii Reform, która ma zaledwie czterech przedstawicieli w parlamencie.  „Mam nadzieję, że pomoże to w zapobieganiu kontaktom seksualnym bez zgody.  Wierzę, że ta zmiana będzie miała znaczący wpływ i jest ważnym krokiem w kierunku ograniczenia przemocy seksualnej wobec kobiet” – powiedział poseł.

To kolejny kraj, który wprowadza zmiany w prawie, by lepiej chronić osoby doznające przemocy seksualnej. Niedawno pisałyśmy o zmianach w prawie szwedzkim. W ubiegłym roku także Irlandia wprowadziła definicję „zgody” do prawa karnego (napiszemy o tym wkrótce).

Działania te są zgodne z inicjatywą Europejskiego Instytutu ds. Równości Kobiet i Mężczyzn (EIGE), który zaproponował ujednolicenie definicji gwałtu we wszystkich krajach UE. Zaproponowana przez EIGE definicja także wprowadza terminy „zgody”(pisałyśmy o tym w tekście „Jedną wspólną definicję m.in. gwałtu proponuje Europejski Instytut ds. Równości Płci”.

Coraz więcej krajów podejmuje działania, mające na celu lepszą ochronę ofiar przemocy seksualnej, a także działania zapobiegające temu zjawisku – Wielka Brytania wzywa do podjęcia „pilnych działań”, mających na celu lepszą ochronę ofiar molestowania seksualnego w miejscu pracy, zaś Francja wprowadza mandaty za molestowanie seksualne w miejscach publicznych i ruszyła z kampanią edukacyjną przeciwko molestowaniu seksualnemu w transporcie publicznym.

Jedną wspólną definicję m.in. gwałtu proponuje Europejski Instytut ds. Równości Płci

„Gwałt to seksualna penetracja, zarówno waginalna, analna lub oralna, przy użyciu przedmiotu lub części ciała, bez zgody, z zastosowaniem groźby bądź innych form przymusu lub wykorzystując bezradność ofiary” – taką definicję gwałtu dla wszystkich krajów Unii Europejskiej proponuje  Europejski Instytut ds. Równości Płci (EIGE) w przygotowanym „Słowniku definicji gwałtu, zabójstwa kobiet  i przemocy w bliskich związkach”.

Słownik zawiera szczegółowy przegląd europejskich, międzynarodowych i krajowych definicji trzech najpoważniejszych form przemocy wobec kobiet: gwałtów, zabójstw kobiet i przemocy w bliskich  związkach oraz proponuje jednolite definicje dla tych trzech form przemocy.

EIGE zwraca uwagę, że różnorodność terminów używanych do definiowania przemocy wobec kobiet i różnych systemów używanych do mierzenia tego zjawiska w państwach członkowskimi UE, utrudnia porównywanie danych na poziomie europejskim. Uwspólnienie definicji i sposobu zbierania danych jest zatem niezbędne do kompleksowych i porównywalnych badań i analiz danych we wszystkich krajach UE, oceny polityk poszczególnych krajów w działaniach przeciwrzemocowych, by podnieść ich skuteczność w celu wyeliminowania zjawiska przemocy wobec kobiet.

Słownik to efekt badań przeprowadzonych przez zespół ekspertów europejskich i międzynarodowych. Analizie poddane zostały także krajowe (wszystkich krajów UE) definicje tych trzech form przemocy. W analizie pod uwagę brane były dwa rodzaje definicji: prawne (co stanowi przestępstwo z mocy prawa) i definicje statystyczne (to, co jest mierzone przez dane).

Jakie znaczenie miałaby dla kobiet zmiana definicji gwałtu w polskich zapisach?

W polskim prawie nie znajdziemy określenia „gwałt”. To, co potocznie nazywamy gwałtem, w prawie ujęte jest pod sformułowaniem „przestępstwo zgwałcenia”. Zapisy dotyczące tego przestępstwa znajdziemy w Kodeksie Karnym w artykule 197 „Przestępstwa przeciwko wolności seksualnej i obyczajności”.

Zgodnie z tymi zapisami zgwałcenie to „doprowadzenie innej osoby przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem do obcowania płciowego” (art. 197 par. 1 ). Przemoc w rozumieniu tego przepisu oznacza np. przytrzymywanie za kończyny, zatykanie ust, przygniatanie i tym podobne zachowania, które mają doprowadzić do obezwładnienia ofiary. Nie przybierają one jednak postaci np. bicia albo innych gwałtownych zachowań, sprawiających ofierze cierpienie; w takim wypadku należy już mówić o szczególnym okrucieństwie sprawcy.

Według Kodeksu Karnego art. 197 par. 2.  zgwałcenie to także „doprowadzenie osoby pokrzywdzonej do innej czynności seksualnej”.  Obcowanie płciowe, o którym mówi przepis, to, jak wyjaśniają specjaliści, stosunek heteroseksualny, homoseksualny, także stosunek oralny lub analny. Ustawodawca za zgwałcenie uznaje również (w art. 197 § 2 k.k.), między innymi doprowadzenie do innych czynności seksualnych (nieobejmujących ani obcowania płciowego, ani stosunku seksualnego, ani spółkowania), które ograniczyć się mogą na przykład do pocałunków, dotykania, głaskania, obejmowania, poklepywania, obnażania, zmuszanie do stosunku oralnego itp.

Jak widać w żadnym z tych przepisów nie znajdziemy sformułowania „bez zgody ofiary”.

Dlaczego wprowadzenie takiego zapisu jest ważne? Między innymi dlatego, że obecnie uznanie, że kobieta została zgwałcona, jeśli nie wyraziła zgody, zależy od interpretacji, wiedzy i świadomości przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości. Konsekwencje są takie, że w polskiej praktyce prawnej dane przestępstwo kwalifikuje się w sposób możliwie najbardziej przychylny dla sprawcy. 

Przykład? Chociażby zbiorowy gwałt na 17 latce w Pietrzykowicach w 2013 roku. Czterech sprawców zostało oskarżonych o to, że wykorzystali nietrzeźwość dziewczyny (co spowodowało jej bezradność i to, że nie mogła stawiać oporu) i „wielokrotnie doprowadzili ją do obcowania płciowego, powodując obrażenia ciała”. Dwaj pozostali zostali oskarżeni o doprowadzenie pokrzywdzonej przemocą do obcowania płciowego, czyli gwałt zbiorowy. Choć wszyscy mężczyźni zostali uznani za winnych, otrzymali kary w zawieszeniu. Dopiero po apelacji, oskarżeni o gwałt zbiorowy dostali wyrok bezwzględnego pozbawienia wolności, a więc więzienie na 3 lata.

Ten przykład pokazuje, że Sąd Okręgowy w Bielsku Białej, który prowadził sprawę, uznał, że nie doszło do gwałtu w przypadku czterech mężczyzn, ponieważ oni wykorzystali stan bezradności dziewczyny, ponieważ była pod wpływem alkoholu, nie zmusili jej do seksu przemocą czy też groźbą. Zatem, wg sądu, do gwałtu nie doszło.

Gdyby do polskich zapisów wprowadzić sformułowanie proponowane przez EIGE, że gwałt to seksualna penetracja bez zgody ofiary, sąd musiałby uznać, że do gwałtu doszło. Ponieważ nawet jeśli kobieta nie jest w stanie powiedzieć „tak”, bo jest nieświadoma – np. jest pod wpływem alkoholu czy z jakiegokolwiek innego powodu, brak zgody powoduje, że mamy do czynienia z gwałtem.

Jak mówiła w wywiadzie dla Onetu dr Magdalena Grabowska „dla Kodeksu karnego gwałt to jedno przestępstwo, a wykorzystanie seksualne bezradności to inna kwalifikacja. Mamy tu do czynienia z domniemaniem, że skoro nie zastosowano przemocy lub przymusu, to gwałtu nie ma. Tak jakby gwałt na pijanej kobiecie nie był gwałtem.”

Przepisy większości krajów członkowskich UE zawierają zapis dotyczący braku zgody jako jeden z wyznaczników gwałtu. Te, które jeszcze go nie mają, przygotowują się do zmian, jak na przykład Szwecja. Do tej pory – podobnie jak w Polsce –  aby oskarżyć kogoś o gwałt w Szwecji, trzeba było udowodnić, że użył gróźb lub przemocy. Po zmianie będzie to także możliwe, jeśli osoba pokrzywdzona nie powiedziała, że ma ochotę na kontakt seksualny lub w inny sposób wyraźnie nie dała do zrozumienia, że ma na to ochotę. Jeśli parlament zaakceptuje zmiany – prawo wejdzie w życie od lipca 2018 roku.

W Polsce o zmianę definicji gwałtu tak, by zawierała kwestie dotyczące zgody wciąż apelują organizacje pozarządowe zajmujące się przeciwdziałaniaem przemocy wobec kobiet. Jak do tej pory bez skutku.

Pozostałymi propozycjami definicji zawartymi w Słowniku – kobietobójtwo i  przemoc w bliskich  związkach – zajmę się w kolejnych tekstach.

Cały „Słownik definicji gwałtu, zabójstwa kobiet  i przemocy w bliskich związkach” w j. angielskim dostępny jest TU .

Tekst: Joanna Piotrowska, fundacja Feminoteka

 

W Szwecji planują zorganizować „festiwal muzyczny bez mężczyzn” jako reakcję na przemoc na tle seksualnym

 

 

Legendarny festiwal Bråvalla nie odbędzie się w 2018 roku, w odpowiedzi na doniesienie o przypadkach czterech gwałtów i  23 molestowań seksualnych, do których doszło podczas tegorocznej edycji.

Bråvalla Festival to jeden z największych festiwali muzycznych w Szwecji, który przyciąga 40 000 słuchaczy i takie gwiazdy jak Kanye West czy The Killers. Po doniesieniach o przestępstwach seksualnych do jakich dochodziło na przestrzeni dwóch ostatnich lat, organizatorzy ogłosili, że skoro „niektórzy mężczyźni… najwyraźniej nie potrafią zachowywać się”, nie mają innego wyboru niż zamknięcie popularnego wydarzenia.

W odpowiedzi szwedzka prezenterka radiowa i komiczka Emma Knyckare zaproponowała zorganizowanie festiwalu rockowego tylko dla kobiet. „Co myślicie o tym, aby zorganizować fajny festiwal, gdzie mile widziani będą »nie-mężczyźni«? Organizowalibyśmy go do momentu, aż WSZYSCY mężczyźni nauczą się właściwego zachowania.” – napisała Knyckare na Twitterze po wydarzeniach na festiwalu.

Post, który początkowo miał być rozumiany jako żart, spotkał się z ogromnym zainteresowaniem internautów. Knyckare potwierdziła, że „pierwszy szwedzki wolny od mężczyzn festiwal rockowy odbędzie się następnego lata”.

„Skoro dyskryminacja kobiet jest na porządku dziennym, nie widzę nic złego w zamknięciu mężczyzn na 3 dni. Niemożliwości uczestnictwa w festiwalu nie nazwałabym nadużyciem.” – powiedziała Knycare dzienikarzom Aftonbladet.

Festiwale muzyczne bez mężczyzn są rzadkimi, jeśli nie powiedzieć niespotykanymi wydarzeniami. W latach 1997 – 2000 na Lilith Fair goszczono wyłącznie kobiece zespoły, ale publiczność pozostała mieszana. Podczas festiwalu w Glastonbury w Wielkiej Brytanii otwarto specjalną „przestrzeń dla kobiet”. Festiwal Muzyczny Michigan Womyn, który odbywał się od 1976 roku był przygotowywany, prowadzony i przeznaczony wyłącznie dla kobiet. W 2015 roku miał swoją ostatnią edycję, częściowo po krytyce ze strony transpłciowych kobiet.

Wstęp na „festiwal wolny od mężczyzn” ma obejmować także osoby nie-binarne oraz transpłciowe. Biorąc pod uwagę kontrowersje i burzliwe reakcje mężczyzn po pokazie „Wonder Woman” przeznaczonym tylko dla kobiet w amerykańskim Austin, wydaje się, że Knyckare będzie musiała przezwyciężyć wiele przeszkód, zanim zdoła przekuć swoje marzenia w rzeczywistość.

Tłumaczenie: KU

 

Nazywam się Miliard 2017: Zatańczyło i nagłaśniało problem gwałtów na randkach 80 miejscowości w Polsce!

Koło
Akcja Nazywam się Miliard 2017  w Kole. Zdjęcia: Fotografia Życzliwa Rodzinie Agnieszka Kurzawa

5. akcja Nazywam się Miliard/ One Billion Rising Poland za nami! Zatańczyło i nagłaśniało problem gwałtów na randkach 80 miejscowości w Polsce! Przyłączyły się także Polki mieszkające w Brukseli, Wiedniu i Londynie. Tegoroczna akcja była również gestem solidarności dla pani Aleksandry z Elbląga zgwałconej przez ratowników medycznych.

Znów organizatorki pokazały solidarność, moc i twórczą energię. Prócz tanecznej akcji niektóre miejscowości organizowały warsztaty, spotkania, porady, w Płocku odbyło się czytanie „Monologów waginy” autorstwa Eve Ensler, inicjatorki OBR, w Warszawie zaśpiewał Chór Cór, grupa w Choszcznie przygotowała polską wersję piosenki i zrobiła klip, w Łagiewnikach w akcji wzięły udział przedszkolaki.

Najważniejsze w całej akcji było to, by nagłośnić problemy, o których wciąż wiele osób wstydzi się mówić. – Przemoc wobec kobiet to temat, o którym trzeba mówić. Nie chciałabym, żeby w naszym mieście był to temat tabu – mówiła Izabela Zielińska, pomysłodawczyni kołobrzeskiej odsłony akcji (źródło: Gazeta Kołobrzeska).

rudaslaska
Akcja Nazywam się Miliard 2017 w Rudzie Śląskiej

Finał akcji 14 lutego w Walentynki poprzedzały liczne próby i przygotowania, dzięki którym kobiety spotykały się, zaprzyjaźniały, rozmawiały. Już wiemy, że spotkania te przerodzą się w konkretne dalsze działania.

– Wspólne treningi to przede wszystkim okazja do tego, żeby przypomnieć sobie dlaczego tańczymy oraz poczuć, że tworzymy wspólnotę osób, dla których kwestia przeciwstawienia się przemocy jest bardzo ważna. Atmosfera na próbach jest świetna, pełna radości i woli współpracy – mówiła Barbara Sinica, organizatorka akcji w Poznaniu. (źródło: blog Papilarnie.

Wiele miejscowości otrzymało poparcie lokalnych władz, policji, ośrodków pomocy społecznej, co niezwykle cieszy, bo  daje nadzieję na lepsze i bardziej skuteczne przeciwprzemocowe działania.

– Zdarza się, że przemoc seksualna wobec kobiet jest tolerowana, czy ukrywana – tak nie może być – mówiła podczas akcji Ewa Kluczyńska z policji, która apelowała do kobiet doświadczających przemocy, by przełamały strach i zgłaszały się po pomoc. (źródło: Fakty Jawor)

Akcja była też okazją, by poinformować  mieszkanki, gdzie mogą otrzymać lokalnie konkretną i bezpłatną pomoc.

– W naszym stowarzyszeniu Kobieta Liderem Świata bezpłatnie dostaniecie pomoc prawną i psychologiczną, bezpłatnie będziecie mogli uczestniczyć w spotkaniach grup wsparcia. Jeśli czujecie, że już sobie nie poradzicie, przyjdźcie – namawiała Jadwiga Kowalik ze stowarzyszenia Kobieta Liderem Świata w Dąbrowie Górniczej. (źródło: Dziennik Zachodni)

strzegom
Akcja Nazywam się Miliard 2017 w Strzegomiu

Dopisały także media i te lokalne, i ogólnopolskie, dzięki którym przekaz akcji stał się jeszcze bardziej widoczny, bo chodzi nam także o to, by dotrzeć z informacją na temat przemocy wobec kobiet i dziewcząt do jak najszerszej grupy odbiorczyń i odbiorców.

– Akcją chcemy dać mieszkańcom miasta pretekst do dyskusji o trudnych sprawach. Sprawach, które cały czas są tematem tabu – mówiła Bogna Czałczyńska, koordynatorka akcji w Szczecinie.

Do akcji dołączyły duże miasta, małe i maleńkie miejscowości. Tańczyło od kilkunastu do kilkuset osób: dzieci, młodzieży, dorosłych i starszych. To, co jeszcze pięć lat temu wydawało się kompletnie szalonym pomysłem – kobiety tańczące w Polsce zimą na ulicach i nagłaśniające w ten sposób problem gwałtów i przemocy wobec kobiet i dziewcząt, dziś okazuje się akcją z wielkim potencjałem.

– Taneczny happening to bardzo skuteczny sposób zwrócenia uwagi na problem przemocy wobec kobiet. Jest to akcja bardzo medialna i spektakularna. Dzięki temu w bardzo prostej formie można przebić się z ważnym przekazem. Poza tym taniec – w kontekście przemocy wobec kobiet- ma ogromna siłę. W tańcu silnie doświadczamy naszych ciał, możemy poczuć, że są nasze. To my je kontrolujemy i z tego doświadczenia możemy czerpać siłę do tego, żeby przeciwstawić się naruszaniu naszych granic – powiedziała Barbara Sinica, organizatorka akcji w Poznaniu w wywiadzie dla bloga Papilarnie.

Olbrzymie znaczenie ma także fakt, że akcja odbywa się w tym samym czasie na całym świecie. Polska dołącza w ten sposób do wielkiej światowej rewolucji, której celem jest zakończenie przemocy wobec kobiet i dziewcząt.

Akcję w Polsce koordynowała już po raz 5. fundacja Feminoteka. Będziemy wdzięczne za wsparcie nas przekazując 1% Waszego podatku:  KRS: 242885

Jakie miejscowości brały udział w tegorocznej akcji, jak ją zorganizować oraz o jej historii przeczytacie TU

warszawa2
Akcja w Warszawie, fot.: PUNK PARROT

Warszawa: Chór Cór szykuje się do akcji Nazywam się Miliard/One Billion Rising

chor (3)„Przyszłam do Feminoteki, żeby przekazać fant na loterię, która miała się odbyć podczas Benefitu Manifowego. Sądziłam, że wejdę tylko, położę fant i pójdę. Ale gdy otworzyłam drzwi, usłyszałam chóralny śpiew, głośny i pełen siły. Nie byłam w stanie powstrzymać łez wzruszenia. Dziewczyny dały mi kartkę z tekstem i po chwili już z nimi śpiewałam. To było bardzo mocne przeżycie, wróciły wspomnienia z czasów, gdy sama byłam ofiarą i nie mogłam powiedzieć „dość” – mówi Beata w artykule Ewy Rogali z próby Chóru Cór (tu link do tekstu: http://kobieta.wp.pl/nie-znaczy-nie-kobiety-zatancza-i-zaspiewaja-przeciwko-przemocy-6086826729525889a) .

Zapraszamy wszystkie osoby na to niezwykłe przeżycie, które lubią być razem i jednocześnie śpiewać głośno w ważnej sprawie na drugą próbę Chóru Cór – obecność na pierwszej nie jest wymagana :-).

Nasz Chór Cór zaśpiewa 14 lutego w Warszawie podczas akcji Nazywam się Miliard/ One Billion Rising, którą po raz piąty (!) organizuje Feminoteka w Warszawie, niemal 70 miejscowości w Polsce i ponad 200 krajów na świecie
14 lutego razem, chóralnie śpiewamy, tańczymy i protestujemy przeciwko przemocy wobec kobiet i dziewcząt.

W ubiegłym roku powstała polska wersja utworu Break The Chain – „Tańczę, bo mam dość!” Ćwiczyłyśy tę wersję, by na żywo ją zaśpiewać podczas akcji 14 lutego w Warszawie. Zajęcia poprowadziła Katarzyna Jackowska-Enemuo, współautorka tekstu polskiej wersji oraz aranżacji.

Nie trzeba umieć śpiewać czy znać nut. Trzeba tylko lubić śpiewać wspólnie. Przybywajcie zatem!

Poniżej tekst polskiej wersji oraz link do klipu.

Tańczę, bo mam dość!

Słowa: Justyna Gardzińska, Joanna Bertantowicz, Katarzyna Enemuo-Jackowska, kapela Jazgodki
Muzyka/aranżacja: Kapela Jazgodki
Opracowanie muzyczne: Antoni Sojka i Marek Tarnowski

W górę sięgam do nieba
A serce szepcze mi tak
Nie bój się już, nie trzeba,
Już czas, już czas…(Wstań! Chodź! Tańcz!)
(Wstań! Chodź! Tańcz!)

To nie jest skomplikowane, przecież
Jaśniej dużo jest i prościej
Gdy NIE znaczy NIE i masz prawo to powiedzieć
Nikt niczyją nie jest własnością

Należę do siebie, nie znasz mnie nawet
Nie jestem niewidzialna
Moje serce jest jak złota pomarańcza
Ja żyję, śpiewam i tańczę

(Tańcz!)
Tańczę, bo mam dość,
Żeby wytańczyć ból (Po prostu tańcz!)
By świat odwrócić głową w dół (Po prostu tańcz!)
Tańczę, bo chcę, żeby wszystko miało inny smak (Po prostu tańcz!)
By łańcuch pękł, bo już najwyższy czas,
Bo już czas….(Wstań! Tańcz! Wstań! Tańcz!)

I niech się wszystko wali, co mi tam,
Lepszy świat jest tuż za rogiem,
Jest w nas, w ludziach takich jak ty i ja,
Więc każda niech to sobie powie
To moje ciało, święte i dobre,
Koniec wymówek, koniec niemocy
Matki i córki, piękne i mądre,
Jesteśmy dniem w samym środku nocy

(Tańcz!)
Tańczę, bo mam dość,
Żeby wytańczyć ból (Po prostu tańcz!)
By świat odwrócić głową w dół (Po prostu tańcz!)
Tańczę, bo chcę, żeby wszystko miało inny smak (Po prostu tańcz!)
By łańcuch pękł, by się rozsypał w piach,
Bo już czas, o tak
Bo już czas….(Wstań! Tańcz! Wstań! Tańcz!)

To moje ciało, święte i dobre,
Koniec wymówek, koniec niemocy
Matki i córki, piękne i mądre,
Jesteśmy dniem w samym środku nocy

(Tańcz!)
Tańczę, bo mam dość,
Żeby wytańczyć ból (Po prostu tańcz!)
By świat odwrócić głową w dół (Po prostu tańcz!)
Tańczę, bo chcę, żeby wszystko miało inny smak (Po prostu tańcz!)
By łańcuch pękł, bo już najwyższy czas,
Bo już czas
Bo już czas (Tańcz!)
Tańczę, bo mam dość,
Żeby wytańczyć ból (Po prostu tańcz!) By świat odwrócić głową w dół (Po prostu tańcz!)
Tańczę, bo chcę, żeby wszystko miało inny smak (Po prostu tańcz!)
By łańcuch pękł, by się rozsypał w piach,
Bo już czas
Bo już czas…Oh
One Billion Rising!

Link do klipu: https://www.youtube.com/watch?v=OIcaI945jWE

 

 

Wydarzenie na Facebooku

Kobieta zgwałcona 43 000 razy obecnie podróżuje po świecie pomagając ofiarom niewolnictwa seksualnego

Autorka tekstu: Nicole Morley
Źródło tekstu i zdjęcia: Metro

Kobieta, która została zgwałcona 43 000 razy, obecnie podróżuje po świecie by pomóc innym ofiarom handlu ludźmi

W wieku 12 lat, Karla Jacinto została odciągnięta od swojej dysfunkcyjnej rodziny przez handlarza ludźmi, który oferował jej pieniądze, prezenty oraz obietnice lepszego życia. Jacinto mówi, że przed ukończeniem 16 lat została zgwałcona ponad 43 000 razy i była zmuszana do kontaktów seksualnych z 30 mężczyznami dziennie.

Teraz 24-latka walczy przeciwko meksykańskiemu kryzysowi handlu ludźmi poprzez podnoszenie świadomości o tym jak pracują kryminaliści, aby potencjalne ofiary mogły rozpoznać znaki w ich zachowaniu. W ramach swojego zaciekłego aktywizmu, Jacinto spotkała się nawet z papieżem Franciszkiem w Watykanie, aby przedyskutować niewolnictwo seksualne oraz handel ludźmi.

Wspominając swoje wstrząsające doświadczenie, powiedziała CNN: “Bili mnie kijami, bili mnie kablami, bili mnie łańcuchami. Byli tam ludzie, którzy śmiali się ze mnie, bo płakałam. Musiałam zamykać oczy, by nie patrzeć na to co mi robili.”

Karle Jacinto uratowano w ramach operacji anty-niewolniczej w Meksyku, gdzie według Międzynarodowej Organizacji do Spraw Migracji, około 20 000 kobiet to ofiary handlu ludźmi. Według organizacji End Slavery Now, ponad 20 milionów ludzi na świecie jest ofiarami współczesnego niewolnictwa, z czego ponad 4.5 miliona osób to ofiary niewolnictwa seksualnego.

Tłumaczenie: Natalia Cymerman

Kiedy rozmawiać z naszymi synami o gwałcie i wyrażaniu zgody?

Autorka tekstu: Carolyn Hax
Źródło tekstu i zdjęcia: Washington Post
Na podstawie dyskusji internetowej

HAX161222

Jak uczyć synów, żeby nie gwałcili

Droga Carolyn: Sprawa napaści seksualnych stała się ostatnio tematem szerokiej publicznej debaty. Często słyszę/czytam zdania takie jak: „Musimy uczyć naszych synów, żeby nie gwałcili”. Co to znaczy? Czy mamy w sensie dosłownym wziąć dziecko na stronę i wyjaśnić mu, że to nie w porządku? Czy chodzi raczej o wychowanie syna w taki sposób, żeby nie był zdolny do dokonania gwałtu na drugiej osobie?

Mam dziesięcioletniego syna i dopiero w zeszłym roku pierwszy raz rozmawialiśmy o tym, skąd się biorą dzieci. Jaki wiek jest odpowiedni, żeby rozmawiać z dziećmi o gwałcie? Oczywiście nie chcę wyrywać się jak filip z konopi wolałabym, żeby była to część szerszej dyskusji o szacunku, określaniu granic itp. Czuję się jednak zagubiona, nie mam pewności co do sposobu, w jaki powinna przebiegać taka rozmowa.

Carolyn Hax: Mogłabym opisać, jak sama rozmawiam z dziećmi, a rozmawiam odkąd były bardzo małe — taką decyzję podjęłam między innymi dzięki bardzo ważnym programom edukacyjnym wdrażanym w ich podstawówkach — brawa dla oświeconych edukatorów seksualnych. Mogę też oszczędzić sobie pisania i odesłać Cię do posta na blogu Jessiki Birthisel, adjunktki na wydziale Komunikacji, która wydaje się stosować ten sam zestaw zasad, którego używam ja.

Wersja skrócona brzmi: chodzi o to, żeby uczyć dzieci wzajemnego szacunku od niemowlęctwa — uczyć je szanowania siebie samych, szanowania ciała innych oraz granic, które określa każda osoba, a także zrozumienia, gdy drugi człowiek mówi „nie”.

Cel jest taki, żeby nie sięgali po to, co nie jest ich własnością. Nie tylko w kwestiach związanych z seksem.

Kiedy u Twojego syna zaczynają kiełkować pierwsze romantyczne zainteresowania, nie pozwól uciec okazji do rozmowy o zgodzie na współżycie. Takie okazje na pewno będą się pojawiać.

Odp: Kiedy rozmawiać…: To bardzo ważne, żeby uczyć szacunku do kobiet i dziewcząt nie tylko za ich wygląd. Kiedy przypadkiem kogoś spotkasz, czy jedyne o czym rozmawiacie to jak ładnie albo nieładnie wygląda? Gdy chłopcy naśmiewają się z kogoś (wszystko jedno z kogo), bo osoba ta jest gruba/brzydka/dziwna, czy zwracasz im uwagę? Dziewczęta i kobiety uczone są, że to jak wyglądają świadczy o ich wartości, i że mężczyźni oraz chłopcy mają prawo: 1. podziwiać kobiety przede wszystkim za walory fizyczne, 2. reagować jak tylko chcą na uczucia, które wzbudza w nich kobiecy czar. Doceniajmy kobiety i dziewczęta często i otwarcie za ich osiągnięcia i osobowość — to ważny krok w uczeniu ich jak powinny być traktowane.

Anonim

Odp: Kiedy rozmawiać…: Rodzice zrobili mi milion wykładów o tym, że nie powinnam przejść sama w nocy nawet na odległość jednej przecznicy, natomiast nie przeprowadzili prawie żadnej tego typu rozmowy z moim bratem. Myślę, że nawet wśród najlepszych rodziców istnieje założenie, że gwałt jest tak oczywistym przestępstwem, że nie muszą nam nawet wyjaśniać, dlaczego nie jest w porządku.

Kiedy Twój syn idzie do liceum, porozmawiaj z nim o groźnych zachowaniach. Nie oznacza to koniecznie rozmowy o gwałcie, ale o tym, że kiedy widzi osobę znajdującą się w niebezpiecznej sytuacji, nie wystarczy wzruszyć ramionami zakładając, że wszystko jest pod kontrolą. Naucz go postępować jak rowerzyści ze Stanford, którzy pomogli gdy zobaczyli kogoś w tarapatach.

Anonim 2

Anonim 2: Dziękuję Wam obu. Tak wiele zależy od porzucenia z góry przyjętych założeń. Na przykład zadawanie sobie pytań typu „Co ona o tym myśli?” i „Co Ty o tym myślisz?” uczy nas myśleć krytycznie.

Napisz do Carolyn Hax na adres [email protected].

 

Tłumaczenie: Ola Gocławska
Korekta: Klaudia Głowacz

NAZYWAM SIĘ MILIARD/ ONE BILLION RISING POLAND 2017: Solidarnie przeciwko gwałtom na randkach

Nazywam się Miliard/ One Billion Rising Poland 2017

Międzynarodowa akcja 14 lutego 2017 roku przebiegać  pod hasłem

Powstań | Zakłóć | Przyłącz się

Wspólną akcją w Polsce będziemy nagłaśniać problem gwałtu na randce

Copy of Copy of OBR2017_ulotka

Akcja – przeciwprzemocowy protest w formie tańca odbywa się na całym świecie i w Polsce od 2013 roku (tu przeczytasz historię akcji). W 2017 roku akcja jeszcze mocniej skupia się na problematyce wykorzystywania kobiet i jej ujawnianiu oraz zachęca do jeszcze większej międzynarodowej solidarności w domaganiu się położenia kresu wszystkim formom przemocy wobec kobiet i dziewcząt.

PRZYŁĄCZ SIĘ DO AKCJI!

    • Ponieważ wspólne działanie daje nadzieję – a nadzieja daje siłę do realizacji wspólnej wizji.
    • Ponieważ wspólne i jednoczesne działanie przyciąga i skupia  uwagę, daje możliwość poszerzenia zrozumienia i świadomości na temat przemocy wobec kobiet i dziewcząt.
    • Ponieważ nie ma Rewolucji bez Solidarności!

SOLIDARNIE PRZECIWKO WYKORZYSTYWANIU KOBIET!

Niezbędne informacje znajdziesz tu:

Jak przyłączyć się do akcji? Tutaj znajdziesz odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania.

Jak zorganizować akcję w swoim mieście?  

Lista miejscowości  akcji w 2017

Grafiki – ulotki, plakaty, grafika na Facebooka, Twittera

Muzyka, tekst, nauka tańca, język migowy, wersja tańca na wózku inwalidzkim

Język migowy

Wersja tańca na wózku inwalidzkim

Dane statystyczne i inne informację dotyczące gwałtów w Polsce znajdziesz w:

Raport Feminoteki: Dość milczenia. Przemoc seksualna wobec kobiet i problem gwałtu w Polsce (20011 r.)

Raport o przemocy seksualnej fundacji STER (2015 r.)

oraz na stronie

Komendy Głównej Policji (dane z 20014 roku)

na stronie przemoc.gov.pl

Czegoś brakuje, nie możesz znaleźć?  – napisz do [email protected], w temacie koniecznie napisz OBR 2017!

 


W 2017 roku wspólną akcją w Polsce będziemy nagłaśniać problem gwałtu na randce.

Dlaczego ten temat ?

„W Polsce praktycznie nie słyszymy o problemie przemocy w związkach nastolatków, o gwałtach na randce, molestowaniu seksualnym dziewcząt; może się on wydawać społecznie nikły w porównaniu z bezkresem przemocy, do jakiej dochodzi w związkach osób dorosłych. Tymczasem statystyki biją na alarm. Przemoc w związkach nastolatków jest podobnie nasilona, jak to, co dzieje się w relacjach dorosłych”

(A. Czapczyńska, Niebieska Linia 5/2009)

W Polsce nikt regularnie nie monitoruje problemu przemocy i przemocy seksualnej wobec dziewcząt, co nie znaczy, że problem nie istnieje. „Gwałt na randce” – termin powszechnie znany i opisany w Stanach Zjednoczonych i krajach Unii Europejskiej nie jest praktycznie używany w Polsce. Jest objęty takim samym, jeśli nie większym tabu, jak termin „gwałt małżeński”. Dlatego w 2017 roku nasza akcja będzie zajmować się właśnie tym problemem, by go nagłośnić, ujawnić i przeciwdziałać.

DEFINICJA

Gwałt na randce/ gwałt dokonany przez znajomego

  • To stosunek seksualny bez naszej zgody dokonany przez znajomego lub przyjaciela.
  • Wymuszenie stosunku może odbyć się bez użycia siły; gwałt jest także wtedy, gdy ktoś nie jest w stanie wyrazić zgody na stosunek seksualny np. gdy ktoś śpi, jest nieprzytomny – traci świadomość w wyniku m.in. spożycia alkoholu.

STATYSTYKI

  • Ofiarami większości gwałtów i przemocy seksualnej są osoby młode  pomiędzy 16. a 24. rokiem życia, kobiety w tej grupie wiekowej są cztery razy bardziej narażone na gwałt na randce niż jakiejkolwiek inne.
  • Badania The Centers for Disease Control and Prevention (CDC) w USA pokazały, że 80% ofiar kobiet doświadczyło gwałtu na randce przed ukończeniem 25 lat, a prawie połowa doświadczyła gwałtu przed ukończeniem 18 roku życia.
  • 42% kobiet, które doświadczyło gwałtu na randce nikomu o tym nie powiedziało, nigdzie nie zgłosiło.
  • 84% kobiet, które zostały zgwałcone, znało sprawców.
  • 84% mężczyzn, którzy dopuścili się gwałtu na randce, nie definiowało tego zdarzenia jako gwałt.

(dane pochodzą z badań przeprowadzonych w USA)

DOMAGAMY SIĘ:

  1. Stworzenia programów profilaktycznych z zakresu prewencji przemocy (w szczególności przemocy domowej, w szkołach z uwzględnieniem rozkładu płciowego). Programy powinny być konsultowane z partnerami społecznymi: środowiskiem nauczycielskim, specjalistami/ specjalistkami z danych dziedzin, organizacjami pozarządowymi zajmującymi się przemocą wobec kobiet i dziewcząt.
  2. Wprowadzenia do lokalnych programów przeciwdziałania przemocy w rodzinie edukacji na temat gwałtów na randce (skierowanej także do chłopców i mężczyzn) w szkołach i instytucjach.
  3. W programach kształcenia i doskonalenia nauczycieli i nauczycielek należy uwrażliwiać na problemy związane ze stereotypowym postrzeganiem ról płciowych, na znaczenie, jakie w procesie socjalizacji mają przekonania i oczekiwania nauczycieli i nauczycielek wobec uczniów i uczennic.

Zbyt lekki wyrok w sprawie gwałtu 12-letniej dziewczynki wzbudził powszechne oburzenie

Zbyt lekki wyrok w sprawie gwałtu 12-letniej dziewczynki wzbudził powszechne oburzenie


Źródło tekstu i zdjęcia:
NY Times – Women in the World

 

Sędzia z Montany spotkał się z ostrą krytyką, po tym jak skazał na jedyne 60 dni więzienia mężczyznę, który przyznał się do gwałtu na swojej 12-letniej córce. Co więcej, wyrok został skrócony do 43 dni, z uwagi na fakt, że winny spędził 17 dni w areszcie oczekując na proces. W odezwie na kontrowersyjny wyrok nastąpiła szybka reakcja ze strony społeczeństwa i tysiące ludzi podpisało petycję wnoszącą o ukaranie sędziego.

Szczegóły sprawy są smutne i niepokojące. Mężczyzna, którego tożsamość nie została podana by chronić ofiarę, został przyłapany przez żonę na molestowaniu swojej córki. Oskarżono go o wielokrotne gwałty i kazirodztwo, lecz w ramach ugody ojciec 12-letniej ofiary przyznał się do winy, w związku z czym postawiono mu tylko jeden zarzut – gwałt. Prokuratorzy zgodnie ze stanowym prawem wnosili o wyrok w wysokości 25 lat więzienia – 100 lat pozbawienia wolności, w tym 75 lat w zawieszeniu. „Ojciec wielokrotnie gwałcił swoją 12-letnią córeczkę” – przypomniał sędziowi prokurator okręgowy hrabstwa Valley Dylan Jenson podczas rozprawy skazującej. Jednakże sędzia McKeon wydał wyrok 30 lat więzienia w zawieszeniu, co oznacza, że jeśli ojciec dostosuje się do warunków przedstawionych mu podczas okresu próbnego – między innymi rejestrację jako przestępcę seksualnego, zablokowanie dostępu do pornografii oraz ograniczenie dostępu do Internetu – otrzyma wyrok w postaci 60 dni więzienia.

Po wydaniu wyroku przez McKeona, na portalu Change.org została złożona petycja z żądaniem ukarania sędzi za niesprawiedliwy werdykt. „Już najwyższy czas karać sędziów, którzy pozwalają tym potworom chodzić po ulicach” głosi oświadczenie zawarte w petycji. Widząc piętrzącą się krytykę, McKeon zdecydował się wytłumaczyć i obronić wyrok, który przez wiele osób postrzegany jest jako zbyt łagodna kara.

W liście do The Associated Press, McKeon pisze, że zgodnie z prawem stanu Montana, „ci skazani za dopuszczenie się kazirodztwa z osobą poniżej 12 roku życia mogą uniknąć kary więzienia jeśli poddadzą się leczeniu psychiatrycznemu, które pozwala na lepszą rehabilitację przestępcy oraz gwarantuje całkowitą ochronę ofiary i społeczeństwa”. McKeon dodał, że matka i babcia ofiary napisały do niego, prosząc o wyrozumiałość w trakcie wydawania wyroku. Matka ofiary powiedziała, że chce aby jej dzieci, włączając w to dwóch starszych synów mężczyzny, „miały szansę na naprawę relacji z ojcem”. Babcia powołując się na podobne argumenty uznała zbrodnię mężczyzny za okropną jednocześnie twierdząc że „szczególnie zrozpaczeni będą jego synowie, jeśli w ich życiu zabraknie ojca”.

McKeon powiedział, że jego ostateczna decyzja była efektem skumulowania jego interpretacji prawa i apeli o załagodzenie kary. Jednocześnie krytycy wyroku zauważyli, że nikt nie przemawiał w sądzie – ani nie napisał listu do sędziego – w imieniu 12-letniej dziewczynki, która jest ofiarą. W środę petycja o ukaranie McKeona przekroczyła
20 000 podpisów. Niestety ukaranie sędziego może nie być możliwe, nieważne ile podpisów znajdzie się pod petycją.

 

 

Tłumaczenie: Ala Wiercińska

Korekta: Klaudia Głowacz

 

Minister sprawiedliwości zgadza się z RPO: trzeba zmienić przepisy o przesłuchaniu ofiar gwałtu

Ministerstwo widzi potrzebę uregulowania sprawy rozporządzeniem, tak by wiadomo było, jaki może być najdłuższy termin na przesłuchanie ofiary. „Zgodzić się należy z przedstawionym w piśmie [RPO] stanowiskiem, iż niejednorodna praktyka w poszczególnych jednostkach skutkuje zbyt długim czasem, jaki upływa między złożeniem zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa, a przesłuchaniem pokrzywdzonego przez sąd. W skrajnych przypadkach może chodzić o okres nawet 3 miesięcy, co nie pozwala na uznanie, iż ofiara przestępstw unika powtórnej wiktymizacji” – pisze wiceminister Łukasz Plebiak.

W marcu Rzecznik Praw Obywatelskich opublikował wynik badań, pokazujących, jak w praktyce działają przepisy, które wprowadzono po to, by przesłuchiwać osoby pokrzywdzone w takich sprawach ze szczególnym poszanowaniem ich praw. Chodzi o realizację art. 185c  kodeksu postępowania karnego, na mocy którego prawodawca w sposób szczególny uregulował tryb przesłuchania świadka pokrzywdzonego przestępstwami zgwałcenia i wymuszenie czynności seksualnej (art. 197 k.k.), seksualnego wykorzystania niepoczytalności lub bezradności (art. 198 k.k.) oraz seksualnego wykorzystania zależności (art. 199 k.k.).

Przesłuchanie pokrzywdzonych w takiej sytuacji sąd ma przeprowadzać na posiedzeniu, w którym mają prawo wziąć udział prokurator, obrońca oraz pełnomocnik pokrzywdzonego. To unormowanie jest wyrazem dbałości o stan psychiczny świadka pokrzywdzonego. Przesłuchanie powinno być przeprowadzone w taki sposób, by ograniczyć do minimum wtórną wiktymizację.

Jak zauważył RPO, intencja prawodawcy była oczywista i słuszna, ale może ona zostać zrealizowana jedynie wówczas, gdy przesłuchanie pokrzywdzonego nastąpi niezwłocznie po złożenie przezeń zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa. W ocenie Rzecznika Praw Obywatelskich powodem tego  stanu rzeczy może być niewystarczająca komunikacja sądów z prokuraturami, nieprawidłowości w organizacji pracy sądów, ewentualnie to, że podejmujący decyzje o terminie przesłuchań nie rozumieją wagi przesłuchania ofiary gwałtu. Efekt jest taki, że od momentu zawiadomienia do czasu posiedzenia sądowego mija nawet ponad 90 dni.

– Rzeczywiście powyższa kwestia wymaga uregulowania w drodze zgłoszenia stosownej inicjatywy legislacyjnej – odpowiada resort sprawiedliwości.

Co trzeba doprecyzować?

Obecnie obowiązujące przepisy art. 185 c § 1 – 4 k.p.k. nie wskazują na termin, w jakim miałoby odbyć się przesłuchanie. Kwestii tej nie określają również w sposób szczególny przepisy rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 23 grudnia 2015 r. – Regulamin urzędowania sądów powszechnych (Dz. U. 2015 poz. 2316).

Zgodnie z § 2 regulaminu sprawy w postępowaniu przygotowawczym, w których przesłuchanie świadka odbywa się przez sąd na podstawie art. 185a-185c należą do kategorii „pilnych”.

Z kolei § 56 ust. 1 regulaminu stanowi, iż sprawy powinny być rozpoznawane według kolejności ich wpływu, chyba, że przepisy szczególne określają termin do ich rozpoznania lub zachodzi inna uzasadniona przyczyna zmiany tej kolejności wynikająca z organizacji pracy sądu. Wyjątek dotyczy spraw „pilnych”, które na terminy rozpraw lub posiedzeń należy kierować poza wskazaną wyżej kolejnością (§ 56 ust. 2).

Tym samym rozważyć należy uściślenie tej kwestii zapewne w drodze zmiany regulaminu – jedną z wstępnych propozycji mogłoby się stać dookreślenie terminu wyznaczania posiedzenia np. „posiedzenie wyznacza się niezwłocznie, nie później jednak niż w ciągu ….. dni od wpływu wniosku”.

Na jakim etapie są prace?

Oznaczenie górnej granicy (do przeanalizowania w drodze szczegółowych konsultacji) związane jest z kwestiami organizacyjnymi. Nie zawsze, szczególnie w mniejszych ośrodkach, istnieje możliwość zapewnienia warunków  formalnych do przesłuchania (psycholog, itd.).

Dodatkowo zwrócono się o analizę pisma do Departamentu Legislacyjnego MS celem zajęcia stanowiska, co do ewentualnej konieczności wystąpienia z inicjatywą formalnego uregulowania tej kwestii. Departament Legislacyjny zgodził się z sugestią Departamentu Sądów. Organizacji i Analiz Wymiaru Sprawiedliwości co do potrzeby wdrożenia prac legislacyjnych, jak też z tym, że kwestię tę można uregulować na poziomie aktu wykonawczego – różnice mają charakter techniczny związany z dookreśleniem czasu na wykonanie czynności procesowej.

W tej sytuacji dokumentacja, oparta o Pańskie stanowisko, zostanie przekazana Departamentowi Legislacyjnemu Ministerstwa Sprawiedliwości celem wdrożenia stosownych procedur legislacyjnych – pisze minister Plebiak.

Źródło: Strona Rzecznika Praw Obywatelskichrpo_logo_poziomo_z_orlem4