Wyrokiem sądu Instytut Centrum Zdrowia Matki Polki zapłaci ponad milion złotych odszkodowania chłopcu, który przez zwlekanie lekarzy z cesarskim cięciem, po urodzeniu miał dziecięce porażenie mózgowe. Przez błąd lekarski dziecko jest w pełni sparaliżowane i nie mówi – pisze Sylwia Witkowska w portalu Gazeta.pl.
(…) Rodzice Stasia pozwali Instytut Centrum Zdrowia Matki Polki, bo ich zdaniem szpital zbyt długo zwlekał z cesarskim cięciem. Zdaniem pełnomocników brakowało niezbędnej dokumentacji medycznej. Sporządzony protokół porodu jest niedokładny i zawiera „skróty myślowe”. Nie przeprowadzono wielu badań i pozostawiono pacjentkę bez opieki. Rodzina domagała się 10 tys. zł renty dla chłopca oraz miliona złotych odszkodowania za wyrządzoną szkodę. Proces cywilny w Sądzie Okręgowym w Łodzi rozpoczął się w 2008 r. Sprawa ciągnęła się latami, bo kilka instytutów odmówiło wydania opinii uzupełniających biegłych: neurologa, położnika, anestezjologa i neonatologa. Ostatecznie opinię wydał Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu. Biegły neurolog wskazał, że powodem dziecięcego porażenia mózgu było niedotlenienie płodu.
W efekcie dziecko nie może być samodzielne – nie chodzi, nie mówi i nie siedzi. – Wszystko wskazuje na to, że ta sytuacja już się nie zmieni. Chłopiec jest w pełni sprawny umysłowo, dlatego całkowicie zdaje sobie sprawę ze swojej niepełnosprawności – argumentowała w sądzie pełnomocnik powoda, Anna Łowicka. Szymon Byczko, drugi pełnomocnik chłopca, zaznaczył: – W trakcie ciąży nie wykryto wad genetycznych płodu. Chłopiec był zdrowy, kiedy jego matka przyszła do szpitala, oraz nic złego mu się nie przydarzyło po porodzie. Jego sytuacja wynika z szeregu zaniedbań organizacyjnych i zwlekania z cesarskim cięciem.
W czwartek w Sądzie Okręgowym w Łodzi zapadł wyrok. Sąd przyznał rację małoletniemu powodowi i zobowiązał Instytut Centrum Zdrowia Matki Polki do wypłacenia miliona złotych odszkodowania oraz ustawowych odsetek. Te z kolei na przestrzeni lat zmieniały się, bo pełnomocnik powoda w ciągu trwania procesu kilkakrotnie zmieniała kwotę zadośćuczynienia. Zasądzono też 53 tys. zł kosztów rehabilitacji. Staś będzie również dostawał 7 tys. zł renty od początku tego roku oraz 2,3 tys. za poprzednie lata.
– Ta sprawa należy do bardzo trudnych. W dokumentacji Instytutu jest wiele luk, która pozostawia wiele pytań bez odpowiedzi. Brakowało podstawowych badań pacjentki, która sygnalizowała, że bóle porodowe są bardzo mocne. A jednak zwlekano z cesarskim cięciem – uzasadniała sędzia Barbara Krysztofiak (…)
więcej / źródło: gazeta.pl, 24.07. 2014; fot. wp.pl