TELEFON DLA KOBIET DOŚWIADCZAJĄCYCH PRZEMOCY

Телефон для жінок, які зазнають насильства

CZYNNY PONIEDZIAŁEK-PIĄTEK
OD 11.00 DO 19.00

Активний з понеділка по п’ятницю з 14:00 до 19:00

Szukaj
Close this search box.

Gender w sztuce – recenzja wystawy w MOCAK-u

Słowo “gender” na dobre zagościło już w naszych słownikach. Wystawa prezentowana w krakowskim MOCAK-u prezentuje sztukę przedstawiajacą zagadnienia związane z płcią, kulturą i stereotypami płciowymi.

Do tematyki wystawy wprowadzają nas zdjęcia talerzy z pracy “Proszona kolacja”, na stale eksponowanej w nowojorskim Brooklyn Museum. Praca Judy Chicago prezentuje w symboliczny sposób 39 kobiet – od występujących w religiach pierwotnych i starożytnych kultach bogiń, w których wyobrażeniach przechowały się pozostałości czasów przedpatriarchaolnych, po XX-wieczne feministki. Praca stanowi świadectwo roli, jaką kobiety odegrały w dziejach ludzkości. Większośc z nich nie doczekała się uznania swoich dokonań w takim samym stopniu jak męzczyxni z porównywalnymi zasługami.  Znajdująca się na równoległej ścianie instalacja Jadwigi Sawickiej “Chciała, mogła”. Składjaa się na ną dwa napisy – “chciała nie mogła” i “mogła nie chciała”. Znajduja się one obok siebie, symbolizując przemiany, jakie przyniósł femimizm – wcześniej kobietom nie wolno było wykonywać okreslonych czynności, dzisiaj ograniczają je wyłącznie osobiste aspiracje. Ten prosty podział zostaje jednak zaburzony kiedy przyjrzymy się bliżej napisom – okazuje się bowiem, że mamy również takie kombinacje jak “mogła nie mogła”, “chciała nie chciała”. Skłania to do refleksji nad tym, jakie jeszcze czynniki – poza formalnymi zakazami i nakazami – wpływają na wybory życiowe kobiet.

Wystawa “Gender w sztuce” prezentuje prace, których autorzy i autorki starają się uchwycić wybrane problem związane z płcią i kulturą w świecie, w którym osiągnięte zostało równouprawnienie.

Nie brakuje tutaj opinii sprzecznych. Jurgen Klauke w instalacji “Przechodzenie – odchodzenie” sugeruje, że równouprawnienie płci zapewniło mozliwość czerpania przez kobiety z wzorców męskich, a przez mężczyzn – z kobiecych. Symbolem tej równości jest ostatnia fotografia, na której mężczyzna nosi na sobie suknię, początkowo noszoną przez kobietę – ona natomiast “przeniknęła” w męski garnitur. Bartek Jarmoliński w pracy “Confessions after Hours” pokazuje, że przenikanie idzie w jednym kierunku. Kobieta, która przywdzieje “męski” strój postrzegana jest jako bardziej dostojna, poważna, zaradna. Mężczyzna zakładający różową bluzkę i inne elementy ubioru uznawanego za “kobiecy” zaczyna być traktowany podejrzliwie. W innej pracy – “Twoje buty świadczą o tym, kim jesteś” – Jarmoliński pokazuje w jaki sposób drobny element stroju, jakim są buty na szpilkach, zmienia postrzeganie mężczyzny w naszych oczach. Wideo “Jasny / ciemny” autorstwa pary performerów – Mariny Abramović i Ulay’a – przypomina, jak najbardziej słusznie, że równouprawnienie to dopiero początek dyskusji o gender i naszym wzajemnym postrzeganiu.

Wystawa prezentuje nie tylko twórczość artystów współczesnych. Obraz “Pochodzenie świata” autorstwa XIX-wiecznego malarza, Gustave’a Coubert, był bodaj pierwszym wyobrażeniem waginy prezentowanej jako element sfery intymnej autonomicznego podmiotu, a nie sfera erotycznych zainteresowań płci męskiej. Innym ciekawym przykładem jest praca Bolesława Cybisa z 1937 r. – umieszczenie w akcie nagiego mężczyzny stanowiło złamanie konwencji, w myśl której akt musi prezentować ciało kobiece. Zamiast atrybutów płciowych, Cybis zdecydował się jednak na wyeksponowanie stóp – nasuwających skojarzenia ze stopami pielgrzymów na obrazie Caravaggia.

W tematyce wystawy mieści się również tematyka tożsamości współczesnych mężczyzn.  W tym miejscu ponownie warto przytoczyć dwie prace Bartka Jarmolińskiego – “Antyatlas” oraz “Wartości prawdziwego mężczyzny”. Pierwsza z nich prezentuje mężczyzn w pozycji embrionalnej, nieradzących sobie z odnalezieniem własnej tożsamości w świecie, w którym kobiety wywalczyły równouprawnienie. Druga praca to nagranie rozmów z mężczyznami w różnym wieku, odnoszących się do porzekadła o trzech rzeczach, które powinien zrobić w życiu każdy mężczyzna. Większość z nich odnosi się do tych zasad krytycznie. Nie wszyscy umieją zaproponować inną definicję męskich powinności. Niektórzy akcentują znaczenie odpowiedzialności za drugą osobę. Praca skłania odbiorców – przede wszystkim mężczyzn -do własnych przemyśleń w tym temacie. W zdjęciach Lubriego – “Pięć aktów” oraz “Hard Candy” – przewijają się z kolei obrazy mężczyzn starających się wpasować w tradycyjnie “kobiece” konwencje, niespecjalnie sobie jednak z tym zadaniem radzących. Andrea Fraser, odtwarzając w swoim wideo “Mężczyźni na linii” zapis audycji z udziałem mężczyzn rozmawiających o feminizmie i o konieczności zaakceptowania tego ruchu przez mężczyzn, W swojej interpretacji artystka wprowadza elementy samozadowolenia i protekcjonalności, przez co wydaje się podważać szczerość intencji osób wypowiadających się w audycji.

Z pozostałych prac, warto zwrócić uwagę na “Patchworkowe rodziny” Małgorzaty Markiewicz, “Zbuntowaną” Shirin Neshat i  “Aldonę” Piotra Wysockiego. Markiewicz podejmuje temat przemian modelu rodziny, kaząc dzieciom z takich rodzin zaprezentowac swoje rodziny. Dzieci bez zastanowienia wskazują na to, że do ich rodziny nalezy “chłopak mamy’ czy “dziewczyna taty”. Neshat zwraca uwagę na problem niedoceniania roli kobiet w kulturze islamskiej – z jednej strony sali widzimy mężczyznę markującego śpiewanie, otoczonego publiką złożoną z samych mężczyzn, z drugiej strony śpiewaczkę prezentująca profesjonalny repertuar przed pusta salą. “Aldona” to zapis wideo zakończonych sukcesem starań osoby transpłciowej o dokonanie operacji zmiany narządów płciowych, wspieranej finansowo przez samego artystę. Przyznaję że osobiście nie wytrzymałem oglądania sceny prezentującej sam proces przemodelowania narządów i nie bardzo rozumiem sens umieszczania tej sceny. Niemniej, jest to bardzo ważny głos uzupełniający treść wystawę o kwestię transpłciowości, która poza tą pracą wydaje się być wielkim nieobecnym.
Wystawę można oglądać do 13 września. Recenzja napisana została przy pomocy katalogu wystawy “Gender w sztuce”.

***

autor recenzji: Michał Żakowski – student polityki społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Zajmuje się na co dzień projektem HejtStop, zaangażowany w działalność Stowarzyszenia Projekt: Polska. Wolontariusz fundacji Feminoteka.

 

logo batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG

 

„NIE TO NIE” – wystawa dyplomowa Dominika Łozińskiego

Od 26.06 w krakowskim Punkcie Docelowym możemy oglądać wystawę zdjęć Dominika Łozińskiego „NIE TO NIE”. Wystawie matronuje Fundacja Feminoteka.

Autor prac skupił się na autentycznych przypadkach przemocy seksualnej. Celem wystawy jest zwrócenie uwagi na ten problem. Opisy szczególnie brutalnych przestępstw ilustrowane są zdjęciami posługującymi się oszczędnymi środkami wyrazu, pozbawionymi brutalności. Zdjęcia wraz z opisem tworzą spójną całość.

Zdjęcia można oglądać do 9 lipca. Adres: Punkt Docelowy ul. Staromostowa 1, Kraków

2

1

4

3

6

5

8

7

10

9

Bohaterki ruchu emancypacji na krakowskich szlakach – „Krakowski szlak kobiet” recenzuje Katarzyna Kozłowska

przewodniczka_krakowski_szlak_kobiet_I

Bohaterki ruchu emancypacji na krakowskich szlakach

Tekst: Katarzyna Kozłowska

 

Krakowski szlak kobiet. Przewodniczka po Krakowie emancypantek. Tom I. Pod red. Ewy Furgał.

Wydawnictwo Fundacja Przestrzeń Kobiet, Kraków 2009

 http://www.krakowskiszlakkobiet.pl/

 

 

Niewiele jest takich miejsc na świecie jak miasto Kraków, gdzie w tutejszej przestrzeni miejskiej można wciąż odnaleźć ślady pierwszych emancypantek. Tak więc po Krakowie można wędrować „Śladami krakowskich emancypantek” lub „Śladami krakowskich Żydówek” czy „Śladami wybitnych Krakowianek” i to tylko propozycje tras, jakie można powziąć by odetchnąć duchem prawdziwej herstorii i dać się poprowadzić przewodniczkom po meandrach tkanki miejskiej.

Jednak nie byłoby to tak oczywiste, gdyby nie zmagania i trudy Fundacji Przestrzeni Kobiet. Włączanie kobiet do historii miasta ma swoją genezę w projekcie z 2008 roku „Polki, Żydówki – krakowskie emancypantki. Historia i współczesność dla równości i różnorodności”, w ramach którego wydano pierwszy pilotażowy tom „Krakowski szlak kobiet. Przewodniczka po Krakowie emancypantek” (2009). Potem powstały jeszcze trzy tomy dodatkowe a praca nad odzyskiwaniem pamięci kobiet obejmująca szeroki kontekst antropologiczny jest przewidziana na lata.

Spis treści podzielony jest na rozdziały I. Konteksty, II. Kobiety, III. Konspekty przy czym główny rozdział II. Kobiety koncentruje się na biografii kobiet tj. Kazimiery Bujwidowej, Marii Orwid, Zuzanny Ginczanki, Jadwigi Morozowskiej – Toeplitz, Marceliny Kulikowskiej, Marii Dulębianki, Anny Świrczyńskiej, Zofii Ameisenowej, Marii Turzymy, Teresy Rudowicz, Wandy Bobkowskiej, Sary Schenirer oraz Pauliny Wasserberg.

Wymienione kobiety zasłużone, których biografie są częścią tomu pierwszego „Krakowski szlak kobiet. Przewodniczka po Krakowie emancypantek” pozostawiły po sobie spuściznę w postaci „biografii z czynem”. Z kolei zebrane głosy wielu kobiet to „spuścizna pozostawiona współczesnym w postaci praw wyborczych, prawa do studiowania, prawa do pracy, przełamywania ograniczających społecznych wyobrażeń o rolach płci” jak pisze Natalia Sarata we wstępie tomu. To nie bagatela uzyskać bezpośredni biogram i wgląd w pamięć jednostki, która zbyt długo była zbyta milczeniem. Kobieca opowieść miniona nie miała szans na utrzymanie się w pamięci zbiorowej jeśli kursowała tylko i wyłącznie w sferze domowej. Nie wiadomo właściwie jak przebiegał transfer wiedzy o sufrażyzmie, w tym rozwój i wdrażanie zdobyczy cywilizacyjnych oraz nowych idei modernizmu dajmy na to w poszczególnych warstwach społecznych czy zakładach pracy gdzieś pomiędzy ulicami krakowskiego rynku a także na szerokich przedmieściach. Dla wielu sama myśl o aktywności kobiecej w srogich czasach dla jakichkolwiek ruchów emancypacyjnych jest pytaniem nieomal retorycznym. Nie komentowało się też wówczas rzecz jasna spraw światopoglądowych. Na zawsze pozostanie pytanie jaką rzeczywistość widziały i zwalczały w swojej zwykłej codzienności emancypantki, dziś duchowe przewodniczki nowych generacji.

Dlatego każda z trzynastu herstorii opowiedzianych w rozdziale II. jest cegłą podtrzymującą dyskurs kobiecy. Autentycznym listem o tytanicznej pracy do każdej z nas, z obowiązkiem nie zmarnowania przekazanej treści.

Przeczytanie każdej opowieści z tomu wyzwala niesamowitą mieszankę emocji, nazwisk, ulic i informacji istotnych do zapamiętania. Fantastycznie czyta się krótki aczkolwiek spójny portret Marii Orwid (1930-2009) autorstwa A. Bednarczyk oraz I .Hajdarowicz. Orwid była uznaną ekspertką w dziedzinie psychiatrii a także inicjatorką jednego z pierwszych badań nad psychicznymi skutkami wojennych przeżyć obozowych. Co najważniejsze, jej przełożony Antoni Kępiński uznał ją za swoją następczynię i kontynuatorkę jego metod pracy z pacjentami w późniejszej Klinice Psychiatrii Dzieci i Młodzieży w Krakowie. Jej wkład oraz innowacyjne badania przyniosły jej uznany zaszczyt także w środowisku międzynarodowym.

Większość kobiet emancypantek nie miała takiego szczęścia jak Maria Orwid. Portret Zuzanny Ginczanki (1917 – 1944) spisany przez Olgę Andrynowską to portret ofiary Holokaustu, który okazał się splotem tragicznych faktów z czasów pożogi wojennej. Doceniona dopiero w latach 90. XX wieku odkrywana powoli na kartach swojej poezji jest silnym głosem w pełni zasymilowanej feministki. Ginczanka a właściwie Zuzanna Polina Gincburg pisze pięknie i proroczo jakby „Przeznaczeniem niektórych jest mieć za mało o szczęście lub za wiele o nudę”. Mieć o wiele za nudę nigdy jej nie dotyczyło.

W kolejnych naszkicowanych biografii pełno jest bezkompromisowości i wierności swoim zasadom. Mowa tutaj o pionierkach działalności oświatowej tj. Marcelinie Kulikowskiej (1872 – 1910) oraz Kazimierze Bujwidowej (1867 – 1932) czy wydawczyni i redaktorki Marii Turzymy (ok.1860 – 1922), która wraz z K. Bujwidową prowadziła aktywną kampanię na rzecz dopuszczenia kobiet do wyższych uczelni. Pierwsza z omawianych M. Kulikowska miała w swojej biografii pewien skandal, związany z jej ateizmem. Nie bez znaczenia jest też rok 1905, w którym to skandal odbił się głośnym echem po Galicji.

K. Bujwidowa była „od urodzenia społecznicą” oraz jak ją w jednym z listów opisał mąż Odon Bujwid „współzałożycielką I Gimnazjum Żeńskiego w Krakowie dla kobiet pragnących uzyskać wyższe wykształcenie. I będzie przed śmiercią żałowała, ze tak mało zostaje z jej działalności. A dr Hulewicz poświęcił jej obszerną biografię jako przodowniczce ruchu kobiecego, wespół z kilkoma innymi wybitnymi niewiastami niosącymi pochodnię wolnej myśli. Cieszyłaby się teraz, widząc, że jednak jej wielka praca wydała owoce.

Ciekawym portretem jest ten napisany przez Katarzynę Zwolak o Marii Dulębiance (1858 – 1919) znanej głównie ze związku z Marią Konopnicką. Prawdą jest jednak, że M. Dulębianka miała swoje fantastyczne zasługi w powstaniu niepodległego państwa polskiego oraz uzyskaniu przez kobiety praw wyborczych. Jej niezmożony optymizm i skuteczna działalność w kręgach kobiecych i narodowowyzwoleńczych są nie do przecenienia i nie pójdą z pewnością w zapomnienie. W podobnym tonie można wypowiedzieć się o Sarze Schenirer (1883 – 1935) uznanej za postać mityczną w środowisku ortodoksyjnych, żydowskich pedagogów. Żydowska pedagożka ze względu na wkład w nauczanie zyskała miano Matki Izraela i Matki Pokoleń.

Każda z opisywanych postaci to mnóstwo pracy niemierzalnej, prawie detektywistycznej. Odczytywaniem tego, co uznane było długo za miałkie i niegodne prac badawczych. Przeszukiwanie Wielkich Ksiąg Adresowych miasta Kraków, wielokrotne próby odczytania pamiętników (jeśli przetrwały), szperania w rodowodach i korzystania z przekazów ustnych. „Jedyna szansa była w odnalezieniu rodziny. To właśnie rodzinne archiwa i pamięć bliskich krewnych przechowują obrazy swych antenatek. Tam powiązane wstążeczkami leżą ich listy, w albumach można zobaczyć fotografie, a opowieści rodzinne ujawniają anegdoty.” jak trafnie zauważa Grażyna Kubica. Czasem jak w przypadku biogramu Wandy Bobkowskiej wymóg zbadania archiwum Parafii Ewangelickiej co G. Kubica skutecznie uczyniła.

Wszystkie wyżej naszkicowane a opisane w tomie „Krakowski szlak kobiet. Przewodniczka po Krakowie emancypantek” kobiety to z pewnością społeczniczki, obywatelki oddane sprawie kobiecej. Swoiste bohaterki her – storii, o czym wtedy jeszcze zajęte pracą u podstaw, nie wiedziały.

Kraków reklamuje halę sportową odwołując się do skojarzeń z prostytucją

Kraków Arena prostytucja reklama Rapaciński Agencja Rozwoju Miasta

Kraków Arena prostytucja reklama Rapaciński Agencja Rozwoju MiastaMłoda, atrakcyjna, pozna solidnego i bogatego sponsora – takie hasło pojawiło się na bannerze reklamowym Kraków Arena. Jej operator – Agencja Rozwoju Miasta – szuka sponsora do nowiutkiej hali sportowo-widowiskowej. To nie będzie przelotny romans, ale – jak zaznaczają samorządowcy – związek „na lata” – informuje Puls Biznesu.

W środę ruszył konkurs na sponsora tytularnego Kraków Areny – obiektu, który gościł już m.in. polskich siatkarzy.  Jak zaznacza w zaproszeniu Zbigniew Rapciak, szef Agencji Rozwoju Miasta (ARM), celem jest wyłonienie partnera, z którym ARM będzie mogła budować wartość hali (…)

Więcej / źródło: Puls Biznesu (pb.pl), 27.08.2014;

fot. Stefan Andrej Shambora (to nie jest reklama hali, lecz ilustracja jej hasła reklamowego).

Swoją opinię o haśle reklamowym hali można słać na adres Agencji Rozwoju Miasta: [email protected]

Barroso bez honoris causa za poparcie dla równości płci

Przewodniczący Komisji Europejskiej José Manuel Barroso w sobotę miał otrzymać tytuł doktora honoris causa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Nic z tego – bo część profesorów uznała, że nie należy mu się z powodu lewicowego światopoglądu i poparcia dla równości płci

Uniwersytet Jagielloński

[…] UJ – najstarsza uczelnia w Polsce – świętuje 650-lecia istnienia. Główne uroczystości rocznicowe zaplanowano na 10 maja. Do Krakowa ma przyjechać prezydent Bronisław Komorowski, a także szef Komisji Europejskiej José Manuel Barroso. Ten ostatni miał wtedy otrzymać doktorat honorowy. Został już nawet poinformowany o przyznaniu tytułu.

[…] O opinię poproszono radę Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych. By wniosek przeszedł, większość członków rady musiała być za. W czasie burzliwej dyskusji – jak się dowiadujemy – przeciwnicy tego pomysłu argumentowali m.in., że Barroso to lewicowiec, były maoista i „zwolennik genderyzmu”. W tajnym głosowaniu okazało się, że zwolennicy przyznania tytułu są w mniejszości. Przeważyły głosy przeciwników i wstrzymujących się od głosu.

[…] W imieniu rektora UJ rzecznik Adrian Ochalik przedstawia podobne stanowisko: – Propozycja była, ale upadła, ponieważ zgodnie z tradycją uniwersytecką czynny polityk nie może dostać tytułu doctora honoris causa. Nie ma tutaj żadnej afery.

Funkcja pełniona przez Barroso nie przeszkodziła jednak przyznać mu w poprzednich latach tytułów doktora honoris causa przez Szkołę Główną Handlową w Warszawie, Uniwersytet Łódzki, Politechnikę Wrocławską, a także wiele innych uczelni na całym świecie.

[…] Na pocieszenie José Manuel Barroso otrzyma w sobotę na Uniwersytecie Jagiellońskim medal pamiątkowy „Plus ratio quam vis”.

 

Więcej/źródło: Bartłomiej Kuraś, Olga Szpunar, UJ odwołuje honoris causa dla Barroso. Bo promuje gender, „Gazeta Wyborcza”, 07.05.2014