TELEFON DLA KOBIET DOŚWIADCZAJĄCYCH PRZEMOCY

Телефон для жінок, які зазнають насильства

CZYNNY PONIEDZIAŁEK-PIĄTEK
OD 11.00 DO 19.00

Активний з понеділка по п’ятницю з 14:00 до 19:00

Szukaj
Close this search box.

LESBIJSKA INSPIRA I Potrzebne są niehetero bohaterki. Rozmowa z Anną Bartosiewicz

wokół-manifesty5_bartosiewicz

Agnieszka Małgowska: Wiemy, że obcujesz z kulturą powszechną i poszukujesz wątków lesbijskich oraz kobiecych
w światowej kulturze, widzimy Cię na każdym niemal lesbijskim wydarzeniu. I piszesz o kulturze na swoim blogu  ArtaktywnieInteresuje mnie spojrzenie na kwestię lesbijską osoby, która zanurzona jest w kulturze.

Monika Rak: A my spotykamy się raz w tygodniu na wspólnym pisaniu w Stole Powszechnym. Wiem, że też tłumaczysz teksty niehetronormatywne z języka angielskiego. Nie tylko więc oceniasz kulturę, także ją tworzysz. Czy z tego powodu jesteś bardziej wyrozumiała dla innych twórczyń/twórców, które/których opisujesz jako krytyczka?

Anna Bartosiewicz: Jest we mnie dużo krytykantki. Mam stosunkowo niewielką tolerancję na to, co inni tworzą. Może dlatego, że szukam silnych wrażeń estetycznych. To jest dla mnie bardzo ważny aspekt twórczości, a z drugiej strony istotne też są dla mnie wątki społeczne czy polityczne, zwłaszcza te, które dotykają nas tu i teraz, w konkretnej sytuacji i miejscu.

AM: Co znaczą dla Ciebie silne wrażenia estetyczne?

AB: Jestem niewolnicą słowa i jeżeli ograniczymy się do sfery pisania, to szukam tekstów, które są naszprycowane poetyckim językiem, nafaszerowane metaforami, wielopłaszczyznowe. Natomiast jeśli chodzi o wydarzenia kulturalne, to wydaje mi się, że te lesbijskie są ważne, ponieważ stanowią pewien punkt zaczepienia dla dziewczyn niehetero. Stwarzają przestrzeń, w której możemy poczuć się dobrze i komfortowo. W moim idealnym świecie wszystkie dziewczyny niehetero byłyby wyautowane i żyłyby, nie zastanawiając się nad tym, co inni myślą na ich temat.

AM: Myślę o polskiej lesbijskiej przestrzeni kultury jako o tymczasowym inkubatorze, któremu trzeba się przyglądać, a potem krytykować, inaczej “nic nie rośnie”, a ciekawi mnie, co wykiełkuje. Ale zaryzykuję i zapytam, gdybyś chciała użyć swych narzędzi krytycznych, to co byś powiedziała o polskiej kulturze lesbijskiej?

AB: Kultura lesbijska w Polsce wydaje mi się dość szczątkowa. Dobrym przykładem jest poezja lesbijska. W dalszym ciągu trudno jest wymienić dziewczyny, które tworzą otwarcie poezję lesbijską albo w których twórczości można znaleźć wątki lesbijskie. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku zespołów muzycznych, w których występują same dziewczyny, takich jak Same Sukia wcześniej Zdrada Pałki czy Mass KotkiCzęsto są to pojedyncze przypadki, wysepki rozrzucone w różnych częściach Polski. Nasza kultura lesbijska przypomina trochę kulturę obwoźną. Artystki lesbijskie przemieszczają się z miejsca na miejsce, ale trudno jest im zakorzenić się w świadomości zbiorowej. Przegapiłyśmy w Polsce moment, jaki zdarzył się  na zachodzie, czas, kiedy kultura lesbijska rozwinęła się na tyle, że w księgarniach pojawiły się półki z działami gay & lesbian. W Polsce jedynym miejscem, w którym widziałam takie półki, był Massolit w Krakowie – paradoksalnie – księgarnia anglojęzyczna.

AM: Przegapiłyśmy? Być może jest to dopiero przyszłość, bo nie było warunków, by tak się stało? Czy może jednak jesteśmy odpowiedzialne/ odpowiedzialni za to? Ale kto?

AB: Osobiście wierzę w ogromną moc wyjścia z szafy. Z różnych względów polskie dziewczyny niechętnie się ujawniają w pracy czy w mediach. A jednak, żeby lesbijska twórczość mogła się ugruntować, potrzebne są „bohaterki”, czyli dziewczyny, które będziemy potrafiły wymienić bez zastanowienia, które staną się widoczne i pozostaną sobą. Wiele dziewczyn żyje w przeświadczeniu, że jeżeli się ujawnią, to stanie im się krzywda. Robią rachunek zysków i strat, a potem wychodzą z założenia, że lepiej pozostać w szafie. Tymczasem nasze życie prywatne funkcjonuje równolegle z publicznym i jedno determinuje drugie. Ponieważ w Polsce brakuje dziewczyn jawnie niehetero, trudno jest wyjść ze sztuką niehetero: literaturą, filmem, teatrem czy muzyką do szerszego grona odbiorców.

MR: Uważasz, że żeby ujawnianie się miało znaczenie, musi pojawić się w mainstreamie? To jest ta jawność?

AB: W każdej sferze, mainstream jest tutaj jedną z możliwych alternatyw. Nie każdy chce funkcjonować w głównym nurcie. Nie każdy ma potrzebę, żeby być pisarzem czy pisarką i sprzedawać książki w dużych nakładach. Jednocześnie myślę, że potrzebujemy pracy wręcz terapeutycznej, żeby dziewczyny miały większą akceptację dla samych siebie. Dobry przykład stanowią tęczowe rodziny. Znam kobiety, które mają dzieci, świadomie zdecydowały się na ich urodzenie będąc w związku jednopłciowym, ale nie nazywają tego wprost w przedszkolu czy na wywiadówce. Gdyby funkcjonowały w sposób nieskrępowany w głównym obiegu, pociągnęłyby za sobą, jak magnez, inne dziewczyny. Podobnie, gdyby artystki niehetero nie ukrywały się ze swoją twórczością, prawdopodobnie ich reprezentacja wzmocniłaby się, miałaby razem większą siłę przebicia, a w rezultacie innym kobietom łatwiej byłoby dotrzeć do tęczowych prac. To wszystko się zazębia.

AM: Mówisz, że potrzebują bohaterek, ale te bohaterki są, tylko mało kto o nich nie wie. Problem nie leży w tym, że się nie autujemy, raczej nas nie chcą zobaczyć takimi, jakimi jesteśmy. Najpierw trzeba dziewczyn wysłuchać. Nie muszą się ujawniać, by opowiedzieć, co je blokuje, jaką mają ekspresję. Jak to się stanie, wtedy może będziemy wszystkie mogły coś z tym zrobić.

AB: Powinnyśmy stworzyć przestrzeń dla wszystkich dziewczyn tak, żebyśmy usłyszały, czego się boją i dlaczego się boją. Zdecydowanie należy poszerzyć strefę komfortu kobiet nieheteronormatywnych.

Większość dziewczyn niehetero, które poznałam w ciągu ostatnich dwudziestu lat, tylko częściowo się ujawniła: na studiach, w gronie najbliższych osób, w pracy, w wybranym środowisku. Ich coming out kończy się, kiedy trzeba pójść na wywiadówkę czy do korporacji, w której na jednym piętrze pracuje 100 osób. Tymczasem wyjście z szafy jest procesem trwającym całe życie. Nie da się powiedzieć: jestem ujawniona, koniec i kropka, bo kiedyś powiedziałam komuś o sobie i jest już po wszystkim. Albo jesteśmy otwarte albo nie. To wnioski z moich osobistych doświadczeń. Dziewczyny, które ukrywają swoją orientację, zatajają ważny wycinek swojego życia. Zazwyczaj robią to świadomie. Podczas rozmów z kolegami w pracy naumyślnie nie mówią wszystkiego na swój temat. Ktoś powie: pojechałam z mężem na urlop, ale one tylko pojechały, a ta druga strona z jakiegoś powodu nie drąży tematu. W ten sposób powstaje blokada, która przenosi się później na inne sfery, na przykład na strefę artystycznej ekspresji. Dlatego wiele lesbijek tworzy do szuflady albo pod pseudonimem.

MR: Zatem Twoim zdaniem nieautowanie sprawia, że mają problem także z artystyczną ekspresją?

AB: To nie jest jedyna przyczyna, ale bardzo ważny czynnik. Często szukałam artefaktów kultury lesbijskiej, literatury czy filmów, poza granicami naszego kraju, a to dlatego, że nie mogłam ich znaleźć w Polsce. Wydaje mi się, że wyautowanej artystce niehetero łatwiej jest zaistnieć w mainstreamie z twórczością lesbijską niż tym dziewczynom, które nie podpisują się pod swoimi pracami.

AM: Tak, tylko myślę o innym procesie. Z naszego doświadczenia wynika, że można pokazać swoją twórczość pod pseudonimem, oswoić się z sytuacją i być może w końcu się wyautować. Gdyby była możliwa systematyczna obecność sztuki lesbijskiej w przestrzeni publicznej, sytuacja zmieniłaby się.

MR:  Coming out nie jest warunkiem tworzenia, wiele artystek/artystów hetero tworzy po pseudonimami. Ale jest za to presja, by autować się za wszelką cenę. Ale skoro postulujesz coming out, to –  jak myślisz – co dawałoby dziewczynom odwagę, by się autować? Ty ją miałaś. My dajemy Przestrzeń Kultury Lesbijskiej*. A co Ty byś im zaproponowała?

AB: Świetnie, że dajecie taką przestrzeń i aktywizujecie dziewczyny. Mogą po prostu wymienić się swoimi doświadczeniami, powiedzieć, co myślą i zostać usłyszane. Przykładowo, hasło wywoławcze pierwszego spotkania Sistrum w Stole Powszechnym – Jak wygląda lesbijka* – wydawało mi się proste, a jednak jeden kamyczek pociągnął za sobą lawinę dyskusji. Widać, że istnieje duża potrzeba rozmowy.

A tak przy okazji stereotypów, o których rozmawiałyśmy po performansach. Często, gdy wyjeżdżam za granicę, odwiedzam kluby LBGT+, żeby poznać różnice, które pomagają przełamywać stereotypy. W zeszłym roku ciekawym doświadczeniem była dla mnie Parada Równości w Atenach, gdzie prawie w ogóle nie widziałam kobiet z krótkimi włosami. Niemal wszystkie miały bujne, rozpuszczone włosy do pasa. [śmiech]

A wracając do działań wspierających autowanie: ważne są inicjatywy lokalne w małych miejscowościach. To mogłyby być zajęcia w szkołach. Odczuwam gigantyczny brak oswajania dzieci ze społecznością LGBTQ+. Nasza perspektywa powinna zostać uwzględniona w podstawie programowej na każdym etapie edukacji. Można zacząć od zorganizowania zajęć w prywatnych, bardziej postępowych szkołach i przedszkolach, edukować dzieciaki przez zabawę, gry zespołowe, interaktywne plansze, bajki itd. Warto też aktywizować dziewczyny w firmach, korporacjach, chociażby tworząc w nich przedstawicielstwa osób LGBT+, bo jednak więcej możemy zdziałać w grupie.

AM: A Ty, jako dziennikarka w redakcjach, w których pracujesz, co możesz zrobić? Poza blogiem, który jest Twoją własnością i możesz publikować, co chcesz. Nie chcemy, żebyś poczuła się rozliczana, jesteśmy tylko ciekawe.

AB: Rozumiem. Na co dzień pracuję w serwisie, który nie zajmuje się tematyką społeczną, w związku z czym moje artykuły nie są związane z prawami mniejszości psychoseksualnych. Natomiast zdarza mi się świadomie wybierać na bloga tematy, które mają potencjał emancypacyjny i są ważne dla osób nieheteronormatywnych.

AM:  Wiem, że pisałaś do Czasu Kultury. Czy tam udało się coś nieheteronormatywnego przemycić? Nota bene, najbliższy numer Czasu Kultury będzie bardzo lgbtowski.

AB: Pisuję o sztuce najnowszej na czaskultury.pl i nie pomijam w swoich tekstach wątków nieheteronormatywnych, natomiast nie pisałam nigdy o konkretnej wystawie LGBT+. Być może wynika to stąd, że piszemy o tym, co dzieje się w Polsce, gdzie rzadko organizowane są wystawy o tematyce LGBT+. Taką inicjatywą była np. Ars Homo Erotica, po której Piotr Piotrowski musiał pożegnać się ze stanowiskiem dyrektora w Muzeum Narodowym w Warszawie.

MR: A Ty chcesz pisać o wydarzeniach, które są w instytucjonalnych przestrzeniach?

AB: Piszę o różnych inicjatywach. Gdy czuję, że coś jest świetne, mam dużą potrzebę, żeby to opisać, ale też staram się nie wywierać na siebie presji, żeby pisać o wszystkim, tak aby zachować przyjemność z pisania. Nie chcę robić czegoś z poczucia obowiązku. To, o czym piszę na bloga, stanowi mój subiektywny wybór. Kieruję się głównie jakością prac, które opisuję oraz wrażeniami estetycznymi. Jednocześnie nie omijam tematu LGBT+, pisałam o gejowskich spektaklach, granych w Teatrze Druga Strefa czy w Teatrze Polonia.

AM:  Mówisz o swobodzie osoby, która przyjemność czyni warunkiem działania. Czasem potrzebny jest wysiłek, który nie koniecznie wiąże się z przyjemnością. Jeśli dużo dziewczyn ma taką perspektywę, to trudno oczekiwać szybkich zmian.

MR: A gdyby była taka możliwość, że byłyby pieniądze, że mogłabyś pisać na podsyłane tematy na temat sztuk plastycznych, to wtedy zmieniłaby się perspektywa? Byłabyś gotowa zrobić np cykl portretów lesbjskich artystek

AB: Gdybym dostała takie zlecenie, na pewno bym się ucieszyła. Przez pół roku pisałam dla portalu W stronę kobiet. Codziennie poruszałam tematy związane z kulturą lesbijską i wydarzeniami, które interesują dziewczyny niehetero. Kiedy mam możliwość, żeby złapać więcej oddechu i wygospodarować trochę wolnego czasu, nadal staram się robić rzeczy pożyteczne dla osób LGBT+. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie wszyscy mają poczucie misji. Jeżeli pytacie, czy ja je mam – odpowiem, że tak.

AM: A nie brakuje Ci pisma dla kobiet nieheteronormatywnych?

AB: W trakcie studiów miesiąc w miesiąc robiłam gruntowną prasówkę i poświęcałam wiele godzin na czytanie pism o kulturze. Brakowało mi wówczas prasy lesbijskiej. W tej chwili czytam głównie artykuły w internecie, więc jeżeli czegoś mi brakuje, to internetowego magazynu tworzonego przez dziewczyny niehetero dla dziewczyn niehetero.

MR: Gdy pytam dziewczyn, jakie to miałoby być pismo, słyszę – popowe z plotkami, ciekawostkami itd…

AB: Widziałabym prędzej pismo w stylu Dwutygodnika albo Szumu. Zresztą, gdyby to było pismo internetowe, można byłoby włączyć do niego videoarty, shorty oraz inne formy wizualne. Interesują mnie też pisma ciekawe graficznie, np. ziny. Łatwiej jest je tworzyć, ponieważ robi się je z nieco innej perspektywy – mniej roszczeniowej, a za to bardziej altruistycznej i bezkompromisowej, czyli nie “dajcie”, ale “mam coś do powiedzenia – i to powiem”.

MR: Myślę sobie też, że zin jest formą bardzo lesbijską. Jak w literaturze  obsadzona w Polsce jest poezja, to graficznie znakiem undergroundowym stał się zin.

AB: Polecam toaletę na queerowej farmie Kopacze Diggers . Została wyposażona w bogatą kolekcję lesbijskich zinów.

AM: A nie chciałoby Ci się zrobić jakiejś krótkiej relacji z tej toalety? [śmiech]. Zdjęcia i jakiś opis. To jest dopiero nisza.

MR: Queerowa farma mogłaby mieć duże zyski, bo dziewczyny jeździłyby oglądać toalety.

AB: A lokatorzy mogliby pobierać opłaty za wejście do toalety. [śmiech]

MR: Z nadzieją na taką wycieczkę chcemy podziękować Ci za rozmowę. I do zobaczenia na lesbijskich, i nie tylko, wydarzeniach kulturalnych.

——————————————

* LESBIJSKIE POSTSCRIPTUM Z GWIAZDKĄ

AB: Kiedy mówię o sobie, wolę używać określenia niehetero, definicja lesbijki jest zbyt wąska, zakłada lesbijski wariant życia osób hetero wraz z powielaniem schematów z ich związków. Czasem używam w stosunku do siebie skrótu myślowego i mówię o sobie, że jestem lesbijką, ale myślę, że lesbijka nie jest homoseksualnym odpowiednikiem kobiety hetero. To określenie jest ważne, ponieważ działa jak taran w życiu codziennym i trzeba go używać, żeby wywalczyć sobie jakiekolwiek prawa: do adopcji, dziedziczenia, małżeństw, związków partnerskich. W kontekście zaspokajania codziennych potrzeb rzeczywiście zdaje egzamin, ale jeżeli zagłębimy się w temacie, to wyraz lesbijka jest niebezpieczny, ponieważ mimo wszystko wymusza na kobiecie zamknięcie się w określonej ramie. Określenie to może być dyskryminujące dla kobiet transgender, które wchodzą w relacje z innymi kobietami. Istotniejsze od tego, jak się nazwiesz, jest to, jak się czujesz i jak wyobrażasz sobie swoją przyszłość: z kim oraz na jakich zasadach.

To wszystko pozostaje niejednoznaczne, a lesbijka może pociągnąć za sobą pewien hejt. Od razu nasuwa się pytanie, kto jest, a kto nie jest prawdziwą lesbijką? Jeśli dziewczyna miała chłopaka czy można nazwać ją prawdziwą lesbijką, czy trzeba ją nazywać osobą biseksualną? A może ona nie lubi tak o sobie mówić, bo nie czuje się biseksualna? Tymczasem dziewczyna niehetero przestaje być odbiciem heteryckich wzorców, które niekoniecznie są dobre, sprawiedliwe i feministyczne. Wiele dziewczyn kalkuje wzorce z heteronormatywnego świata we własnych związkach damsko-damskich, a to bywa krzywdzące. Słowo lesbijka nie jest wystarczająco pojemne, żeby pomieścić wszystkie dziewczyny niehetero. Wyklucza doświadczenia, które też są ważne i nas konstytuują. To taka refleksja na koniec.

AM: Bardzo ważna refleksja. Tylko to, o czym mówisz, z jednej strony daje możliwości, z drugiej blokuje. Podejrzewam, że jakaś część dziewczyn z lęku przed zarzutem ekskluzywności słowa lesbijka milczy, np. artystycznie. Geje nie mają jakoś z tym problemu. A kobiety nieheteronormatywne ciągle zmagają się z wątpliwościami. Zróbmy coś, co jest nawet ograniczające, ale ze świadomością gwiazdki przy słowie lesbijka. W tej gwiazdce mieści się tyle tożsamości, orientacji… gwiazdka otwiera przestrzeń dla wszystkich.

MR: Niech sobie będzie ta lesbijka oldschoolowa, ale nie obrażajmy jej ciągle, nie mówmy, że zawężająca i wykluczająca…

AB: Podoba mi się słowo oldschoolowa. [śmiech] Definicja jest potrzebna na tym etapie, na jakim się znajdujemy. Dopóki nie jesteśmy widoczne, nasze partnerki pozostają anonimowe, a my musimy odpowiadać na elementarne pytania na temat swoich związków czy preferencji. Na tym etapie w pełni się z Wami zgadzam, ale z szerszej perspektywy uważam, że ta definicja jest zbyt kanciasta.

Korekta: Maja Korzeniewska

———————————————-

Anna Bartosiewicz (ur. 1984) – dziennikarka, krytyczka sztuki, autorka bloga Artaktywnie. Prywatnie amatorka azjatyckiej wege kuchni i wypraw rowerowych.

Damski Tandem Twórczy.  (Agnieszka Małgowska & Monika Rak)
Działa od 2009 roku. Współtworzy_ł projekty: Kobieta Nieheteronormatywna (cykl debat i audycji radiowych, 2014-2016) / O’LESS Festiwal (2012-2014) / DKF Kino lesbijskie z nutą poliamoryczną (cykl spotkań, 2012-2015) / O teatrze lesbijskim w Polsce (cykl teatrologiczny, od 2012) / A kultura LGBTQ+ nie poczeka (projekt archiwistyczny, od 2016) / Lesbijska Inspira (cykl wywiadów, od 2017) / Portret lesbijek we wnętrzu, Niesubordynowane czytanie sztuki Jolanty Janiczak (czytanie dramatów) / Orlando.Pułapka? Sen, Fotel w skarpetkach, 33 Sztuka, RetroSeksualni. Drag King Show (spektakle) / Czarodziejski flet, Gertruda Stein & Alice B. Toklas & Wiele Wiele Kobiet (opery) / L.Poetki (film dokumentalny) / Teatr Dialogu (warsztat i akcja miejska) / Wywrotowa komórka lesbijska, Epizody, watki, sugestie lesbijskie w kinie polskim (wykłady) / Stowarzyszenie Sistrum. Przestrzeń Kultury Lesbijskiej* (od 2017).

Agnieszka Małgowska – lesbijka / feministka / artaktywistka / reżyserka / trenerka teatralna / scenarzystka.
Monika Rak – lesbijka / feministka / artaktywistka / aktorka / dramatopisarka / filmowczyni / graficzka.

———————-—————

LESBIJSKA INSPIRA
To niezależna inicjatywa, której e-przestrzeni udziela siostrzana Feminoteka.
,
I.   Manifest
1.  Manifest. Instant. 
2.  Rozmowa IOd lesbijskiej konspiry do lesbijskiej inspiry.
3.  Rozmowa II. Minął rok. To, o czym mówiłyśmy w prywatnych rozmowach, stało się częścią debaty publicznej.

.
II. Rozmowy wokół manifestu

1.   Mamy wewnętrzną potrzebę wolności. Rozmowa z Małgorzatą Myślak i Magdaleną Sota
2.   Coming out – nie chcę i nie muszę. Rozmowa z Anonimową Lesbijką
3.   Z miłości i gniewu rodzi się odwaga. Rozmowa z Angeliną Caligo

4.   Moja droga do siebie samej. Rozmowa z Marią Kowalską
5.   Potrzebne są niehetero bohaterki. Rozmowa z Anną Bartosiewicz
6.   Chcemy więcej! Rozmowa z Anną i Zandrą Ra Ninus
7.   Lesbijki, pora na prokreację! Rozmowa z Anną Adamczyk.
8.   Kto ma prawo do słowa “lesbijka”? Rozmowa z Magdą Próchniak
9.   Czasem miałam wrażenie, że jestem jedyną lesbijką w Lublinie. Rozmowa z Małgorzatą Szatkowską
10. Trzeba stawiać opór. Rozmowa z Magdaleną Tchórz
11.  Dziewczyna i dziewczyna – normala rodzina. Rozmowa z  Zuch Dziewuchami
12. Niepytana nie mówiłam, że jestem lesbijką.Rozmowa ocenzurowana

13.  Co Ty tutaj robisz? O poczuciu wyobcowania i przynależenia. Rozmowa z Nicole G.
14.  Mam na imię Kasia i to jest moja tożsamość.Rozmowa z Katarzyną Gauzą
15.  Tęczowe aktywistki na Ukrainie są wyłącznie feministkami. Rozmowa z Katją Semchuk
16. Oryginalnie nieheteroseksualna. Rozmowa z Agnieszką Marcinkiewicz
17.  Sama zrobię dla siebie miejsce. Rozmawa z Klaudią Lewandowską
18.  Dziś określam siebie jako osobę panseksualną. Rozmowa z Alex Knapik
19.  Perspektywa lesbian studiesRozmowa z dr Martą Olasik
20. Mogę tylko powiedzieć: przykro mi bardzo, jestem wyjątkowa. Rozmowa z Voyk
21.  Tożsamość jest zawsze polityczna. Rozmowa z Elżbietą Korolczuk
22. Jesteśmy nie do ruszenia. Rozmowa z matką i córką. MB & Shailla
23. Wchodzę w krótkie erotyczne relacje poliamoryczne. Rozmowa z Retni
24. Aktywizm jest moim uzależnieniem. O niepełnosprawnościach, nieheteronormatywności i feminizmie. Rozmowa z Anetą Bilnicką
25. Wolę nie zostawiać niedomówień. Rozmowa z Adą Smętek
26. Do tej pory myślałam, że LGBTQ to nie ja. Rozmowa z Anonimową Lesbijką .
27. Ciągle zajmujemy się sobą i żądamy od innych akceptacji. Rozmowa z Anną Marią Szymkowiak

.
III. Głos z zagranicy
1Węgry. Brakowało nam środowiska kobiet niehetero – stworzyłyśmy je. Rozmowa z Anną Szlávi

.
IV. Męskoosobowo
1. To co polityczne jest wspólne. Rozmowa z Tomaszem Gromadką

2. Przyszło nowe pokolenie kobiet nieheteronormatywnych. Rozmowa z Marcinem Szczepkowskim

V.  EL*C. Wieden 2017.
1.  Magdalena Wielgołaska. Odzyskiwanie lesbijskiej tożsamości – wreszcie pomyślmy o sobie, Siostry.
2.  Monika Rak. Siła filmu dokumentalnego, czyli lesbijki do kamer!
3.  Magdalena Świder. Wokół tożsamości.
4.  Agnieszka MałgowskaPeformansy, czyli witamy w Lesbolandii.
5.  Joanna Semeniuk. Jeśli nie zrozumiemy naszej przeszłości, nie zrozumiemy siebie.
6.  Agnieszka Frankowska. PL, czyli Polskie Lesbijki w Wiedniu. 

 .

 ———–———————

Aktualne wiadomości na temat projektu Lesbijska Inspira znajdziesz na:
Feminoteka
Kobiety kobietom
Strefa Les*
Kobieta Nieheteronormatywna
A kultura LGBTQ+ nie poczeka!

Kultura Lesbijska* w Polsce, czyli przyszłość lesbijki z gwiazdką.

unnamed

Rozmawiają: Maja Korzeniewska, Agnieszka Małgowska, Monika Rak, Magdalena Wielgołaska.

Agnieszka Małgowska: W końcu zdecydowałyśmy się założyć stowarzyszenie. Nie było już wyjścia (śmiech). My, jako Damski Tandem Twórczy, czyli ja i Monika Rak, długo się przed tym broniłyśmy, ale ostatnio zdarzyło się trochę ważnych lesbijskich* rzeczy, które nas zmobilizowały.

Monika Rak: Z pewnością Lesbijska Inspira, którą współtworzymy. Dlatego o Sistrum mówimy w ramach tego projektu. Dla nas był to przełom, po 8 latach artaktywizmu przelała się czara. Odsyłamy oczywiście do Lesbijska Inspira. Manifest. Sistrum podpisuje się pod tym manifestem.

Magda Wielgołaska: To prawda. Rok 2017 był dla mnie rokiem lesbijek*. W polskim środowisku LGBT+ rozgorzały dyskusje na temat widoczności/niewidoczości działań kobiet nieheteronormatywnych, w Austrii odbyła się pierwsza Międzynarodowa Lesbijska* Konferencja EL*C, ulicami Wiednia przeszedł lesbijski* marsz, a w nas samych zrodziła się potrzeba sformalizowania działań i zaopiekowania się literką “L”, ze skrótu LGBTQ+. Po wielu burzliwych rozmowach, po odzewie, jaki dostałyśmy po publikacji cyklu Lesbijska Inspira, postanowiłyśmy założyć stowarzyszenie i lesteśmy! Stowarzyszenie Sistrum – Przestrzeń Kultury Lesbijskiej* powstało 7 listopada, a 4 grudnia 2017 roku zostało formalnie zarejestrowane.

Maja Korzeniewska: A teraz dostajemy wiele pytań: co planujemy i czym się kierujemy? Już za chwilę pierwsze wydarzenie w Stole Powszechnym w Warszawie, rozpoczynające cykl spotkań Przestrzeń Kultury Lesbijskiej*. Zapraszamy na spotkania, będziemy mogły_li się zobaczyć, oswoić. Pół roku z lesbijską* sztuką. Gromadzimy się wokół Stołu Powszechnego i przyglądamy się sobie, tematom, sytuacjom, ale też zbieramy wiedzę o wspólnych potrzebach, opinie i pomysły.

sistrum GWIAZDKA

MR: Jednak zacznijmy od pytania: dla kogo jest przestrzeń, o której mówimy? Na pewno bohaterką naszych działań będzie lesbijka… z gwiazdką.
Ta gwiazdka to zaproszenie, uwzględnienie szerszego spektrum kobiecości nieheteronormatywnej. Ale w centrum jest  LESBIJKA* – hasło wywoławcze.

MK: Tak jakoś wychodzi, że to “L” jest dla wielu niewidzialne, nieme…, a jak spojrzeć na akronim LGBTQQIAP2+ to przecież “L” jest pierwsze… to bardzo ciekawe, że pierwsze a znika.

MW:
Chcemy zaakcentować LESBIJKĘ*. Oczywiście narażając się na oskarżenia o separatyzm. Już nieraz podnosiły się głosy na temat lesbijskiego* separatyzmu, które są dla mnie osobiście zadziwiające. Wystarczy spojrzeć, na przykład na działania organizacji, która takiego separatyzmu dokonała wcześniej, żeby zająć się kwestią literki “T”, jak jest to ważne i potrzebne.

MK: Tak, tak wiem, powinnyśmy być otwarte, inkluzywne, o wszystkich dbać i wspierać… ale wbrew tym patriarchalnym powinnościom będziemy się zajmować sobą, przyglądać się sobie, swoim doświadczeniom, twórczości, spierać się i wspierać siostrzano. Zapraszamy wszystkie i wszystkich ciekawe_ych kultury lesbijskiej*, tematów “L” do poznawania tego fascynującego świata. Przestrzeń naszych działań nie jest zamknięta i niedostępna. Możesz być lesbijką*, heteryczką czy heterykiem, gejem, osobą bi, trans, queer i jak tylko się identyfikujesz czy jak nie chcesz się identyfikować – jeśli w jakiś sposób chcesz się odnieść do sfery reprezentowanej przez literkę “L”, to Sistrum jest przestrzenią, w której możesz to zrobić.

Oczywiście nakłada się na “L” feministyczny problem niewidzialności kobiet w przestrzeni publicznej, ale w społeczności LGBTQQIAP2+ nie powinno mieć to miejsca, tej otwartej, równościowej, domagającej się swojego miejsca w społeczeństwie. Zatem przyjrzyjmy się wszyscy “L”, to bardzo ciekawy świat.

MW: Użyłaś słowa “siostrzano”. Samo siostrzeństwo jest dla nas kluczem do opowieści o naszym Stowarzyszeniu. Również sama nazwa nawiązuje do siostrzeństwa. “Sistrum” kojarzy się ze słowem sister – siostra. Tak właśnie chcemy budować naszą lesbijską* społeczność w Polsce – poprzez wspieranie się, wymianę doświadczeń, wspólny rozwój i przede wszystkim dawanie przestrzeni na ten rozwój.

Ale to nie wszystko. Historycznie “sistrum” to instrument muzyczny kojarzony z kultem starożytnych bogiń, natomiast współcześnie widzimy w nim symbol siostrzeństwa właśnie, kobiecej mocy, solidarności pomiędzy kobietami.
Sistrum to po prostu… grzechotka. Mała grzechotka może niewiele zdziałać, ale kiedy grzechotek są dziesiątki albo tysiące – moc rośnie. Tą lesbijską* grzechotką będziemy robić hałas.

sistrum.SOS

MR: Wiemy, że siostrzeństwo – zanim jeszcze dobrze osadziło się w kulturze – już jest deprecjonowane. My jednak Siostrzeństwo obok Skuteczności i Otwartości uczyniłyśmy wartościami, którymi chcemy się kierować współpracując ze sobą i z każdą osobą, która do nas dołączy.

MW: Wiemy też doskonale, jak trudno jest tworzyć grupę i w niej współpracować. Każda z nas ma inny temperament, spojrzenie na świat, baaardzo często się ze sobą nie zgadzamy (śmiech). Każda nowa osoba to kolejny charakter. To nas cieszy, pobudza i rozwija, ale też naraża na trudne sytuacje. A siostrzane podejście do siebie nawzajem pozwala przechodzić przez kryzysy. Zależy nam na kończeniu projektów i ciągłości działania.

 sistrum.WOORMK: Ale to nie jedyne wartości, które chcemy promować przez działania Stowarzyszenia. Wnoszenie wkładu. Odpowiedzialność. Odwaga. Refleksja. widzimy jako kluczowe cechy naszej aktywności.

AM: Ale punktem wyjścia dla Sistrum są działania artystyczne. Chcemy tworzyć i zachęcać do tworzenia kultury lesbijskiej*, którą rozumiemy jako historię_herstorię, dlatego interesuje nas archiwizowanie i sztukę, dlatego stawiamy na artystki. Ciekawią nas wszelkie formy twórczości, te oczywiste i nieoczywiste. Jej przejawy w przestrzeni publicznej i prywatnej.

Ja osobiście widzę siłę w sztuce lesbijskiej*. To wehikuł, dzięki któremu można opowiedzieć o świecie wielowymiarowo, uwzględniając jego złożoność. Sztuka pozwala nie bezpośrednio mówić o swoim doświadczeniu, zobaczyć różne perspektywy. Niezależnie, jak coś oceniamy, wartość ma sama opowieść. Ważny jest fakt, że kobiety nieheteroseksualne chcą coś zrobić, ważne jest to, dlaczego coś zrobiły i do czego zmierzają. Dzieło jest ostatnim etapem długiego procesu, nas interesuje właśnie ten proces.

MR: Zależy nam na przełamaniu pewnego rodzaju myślenia o tworzeniu, kojarzonego z “profesjonalizmem”. Dla jasności, nie mam nic przeciwko byciu profesjonalną_nym, jednak zanim człowiek dojdzie do pozycji ekspertki_a, ma prawo eksperymentować, może a nawet musi się mylić, poznać siebie i materię, z którą pracuje, swoich odbiorców i odbiorczynie. W tworzeniu, najciekawszą dla mnie formą jest praca studyjna, która pozwala w bezpiecznej atmosferze poszukiwać – taka ma być Przestrzeń Kultury Lesbijskiej*.

MW: Tymczasem w naszej społeczności, choć to raczej tendencja powszechna, skupiamy się na ocenianiu siebie przez pryzmat narzędzi dostarczanych przez kulturę mainstreamową. Oceniamy coś jako złe, nie nadające się, niewystarczające albo dobre, godne uwagi.

MR: Moje ulubione kategoryczne zdanie: sztuka jest dobra albo zła. Nie jest to takie proste. Na pewno nie w patriarchalnym świecie, na pewno nie, jeśli dotyczy sztuki kobiet, w szczególności kobiet nieheteronormatywnych.

MW: Sistrum to odrzuca. Chcemy dać miejsce na rozwijanie umiejętności. Po prostu się przyglądamy i chcemy się dzielić wrażeniami. Lesbijski* Off w końcu ma swoją przestrzeń. Gromadzimy się wokół kultury i tak szukamy naszego języka.

AM: Ważne jest, żeby lesbijki* się wypowiadały. Ale równie istotne jest, by aktywność lesbijska* miała uczciwy oddźwięk. Potrzebny jest ferment wokół lesbijskiej* twórczości. To szansa, by kultura lesbijska* się rozwijała, a nie była przez hejt blokowana i umniejszana. Potrzebne jest jej rzetelne opisywanie, analizowanie i nie tylko w społecznym kontekście. To pogłębia lesbijską* aktywność.

Jak dotąd lesbijska* sztuka jest incydentalna i rozproszona. Być może to jej stałe cechy. Ale to tylko hipoteza. Co by się stało, gdyby miała systematyczne wsparcia finansowe? Czy dałoby to lesbijskiej* sztuce możliwość rozwoju? Myślimy, że tak. Będziemy starały się o dotacje, wierzymy, że ciągłość i systematyczność może wiele zmienić.

MR: W Przestrzeni Kultury Lesbijskiej* nie odwracamy się ani od  kultury wysokiej ani popularnej. To miejsce spotkania artystek uznanych, zajmujących się sztuką od lat i tych, które dopiero zaczynają lub chciałyby się po raz pierwszy wypowiedzieć, korzystając z narzędzi sztuki. Mieszanie…. to nasz cel.(śmiech). Mieszanie i eksperyment.

Mamy już  bank pomysłów artystycznych do zrealizowania – projektów wydawniczych, wystawienniczych, teatralnych, filmowych etc, ale na wszelkie inicjatywy jesteśmy otwarte. Będziemy wspierać wszelkie lesbijskie* inicjatywy. Zasada jest prosta – tworzymy projekt, którego finałem jest dzieło.

25395960_298811660629067_5789279408484134762_nMK: Dzieła, wokół których będziemy organizować spotkania, otwierając pole do szerszej dyskusji. Mamy nadzieję ożywiać społeczność. Celem/misją naszego Stowarzyszenia jest Wytwarzanie. Animowanie. Rozpowszechnianie. Archiwizowanie kultury lesbijskiej*.

Pierwsze litery tych czterech słów tworzą słowo: WARA. Dość mocne hasło, ale takie właśnie ma być. Wara od naszych ciał, wara od naszej twórczości, wara od naszej opowieści o osobistych doświadczeniach ludziom, którzy chcą je modelować i opowiadać naszą lesstorię za nas.

AM: Nie ma co ukrywać, nie możemy być ciągle miłe i nie możemy troszczyć się o cały świat, nie możemy się poświęcać dla dobrej atmosfery w społeczności, kiedy nasze własne potrzeby są spychane na dalszy plan. Trzeba mówić własnym głosem to, co chcemy i musimy powiedzieć. Poza tym sztuka ma wręcz obowiązek wierzgać. Lesbijska* również. Nie chcemy zapominać o prowokacyjnej roli sztuki.

MW: WARA o tym przypomina. Bo ma jeszcze jeden aspekt. Naszym celem nie jest eksponowanie seksualności, jako głównego wyznacznika lesbijskości*, ale wara to także część waginy. To kontra wobec fallocentrycznego świata, w jakim żyjemy. WARA wyszła na wierzch sama i wcale nie mamy zamiaru jej chować ze wstydem. Ona jest i my mówimy stanowcze NIE, wszystkim formom ograniczania opowieści o perspektywie, jaką mają lesbijki*.

AM: Jesteśmy bowiem przekonane, że kultura lesbijska* może wnieść do uniwersalnej kultury nowe treści. Może ją zasilać i przekształcać, tak jak od jakiegoś czasu robi to kobieca kultura i perspektywa feministyczna. Zapraszamy do współpracy. Piszcie na adres: [email protected],pl.

MW: Z Lesbijskimi* Pozdrowieniami (LP!). Do zobaczenia w realu i w sieci.  Zaglądajcie  na facebooka projektu. 

————————————-

Magdalena Wielgołaska – aktywistka / lesbijka / feministka / współzałożycielka Stowarzyszenia na rzecz Osób LGBT Tolerado / działaczka na rzecz poszerzania wiedzy na temat leczniczego działania konopi / zaangażowana w Kręgi Kobiece i odzyskiwanie wewnętrznej, kobiecej Mocy / wartościami i zawodowo związana z Partią Zieloni/ założycielka strony Strefa Les*/ współpracowniczka projektu A kultura LGBTQ+ nie poczeka! 

Maja Korzeniewska – społecznica / kulturoznawczyni (UŁ) /filmoznawczyni / koordynatorka / imagistyczka projektów społeczno-kulturowych / barmanka /opiekunka Pimka-aktywisty.

Damski Tandem Twórczy. 
Działa od 2009, stworzył cykle: literacki: Żywe radio, performatywny: Maryjan i Krystina, filmowy: Kino lesbijskie z nutą poliamoryczną / czytanie dramatu Portret lesbijek we wnętrzu / spektakle: Orlando. Pułapka? Sen, Fotel w skarpetkach, 33 Sztuka, Czarodziejski flet, Gertruda Stein & Alice B. Toklas & Wiele wiele Kobiet / dokument L.Poetki  / O’LESS Festiwal (2012-2014) / cykl debat i audycji Kobieta Nieheteronormatywna / projekt archiwistyczny A kultura LGBTQ+ nie poczeka.

Agnieszka Małgowska – lesbijka / feministka / artaktywistka / reżyserka / trenerka teatralna / scenarzystka.
Monika Rak – lesbijka / feministka / artaktywistka / aktorka / dramatopisarka / filmowczyni / graficzka.

————————————-

LESBIJSKA INSPIRA. Inne teksty.
I.   Manifest.Od lesbijskiej konspiry do lesbijskiej inspiry,

II. Rozmowy wokół manifestu
1. Mamy wewnętrzną potrzebę wolności. Rozmowa z Małgorzatą Myślak i Magdaleną Sota.
2. Coming out – nie chcę i nie muszę. Rozmowa z Anonimową Lesbijką
3
Z miłości i gniewu rodzi się odwaga. Rozmowa z Angeliną Caligo
4Moja droga do siebie samej. Rozmowa z Marią Kowalską 
5. Potrzebne są niehetero bohaterki. Rozmowa z Anną Bartosiewicz
6. Chcemy więcej! Rozmowa z Anną i Zandrą Ra Ninus.
7. Lesbijki, pora na prokreację! Rozmowa z Anną Adamczyk.
8. Kto ma prawo do słowa “lesbijka”? Rozmowa z Magdą Próchniak
9. Czasem miałam wrażenie, że jestem jedyną lesbijką w Lublinie.
 Rozmowa z Małgorzatą Szatkowską
10. Trzeba stawiać opór. Rozmowa z Magdaleną Tchórz
11. Dziewczyna i dziewczyna – normalna rodzina. Rozmowa z Zuch Dziewuchami
12. Niepytana nie mówiłam, że jestem lesbijką. Rozmowa ocenzurowana
13. Co Ty tutaj robisz? O poczuciu wyobcowania i przynależenia. Rozmowa z Nicole G.
14Mam na imię Kasia i to jest moja tożsamość. Rozmowa z Katarzyną Gauzą.
15. Tęczowe aktywistki na Ukrainie są wyłącznie feministkami. Rozmowa z Katją Semchuk
16.  Oryginalnie nieheteroseksualna. Rozmowa z Agnieszką Marcinkiewicz
 ,
III.  EL*C. Wieden 2017. 
1.  Magdalena Wielgołaska. Odzyskiwanie lesbijskiej tożsamości – wreszcie pomyślmy o sobie, Siostry.
2. Monika Rak. Siła filmu dokumentalnego, czyli lesbijki do kamer!
3. Magdalena Świder. Wokół tożsamości.
4. Agnieszka Małgowska
Peformansy, czyli witamy w Lesbolandii.

————————————-————

Aktualne wiadomości na temat projektu Lesbijska Inspira znajdziesz na:

Feminoteka
Kobiety kobietom
Strefa Les*
Kobieta Nieheteronormatywna
A kultura LGBTQ+ nie poczeka!

Kontakt: [email protected]

 

 

LESBIJSKA INSPIRA| Beata Sosnowska. Superprocenta.

Publikując Manifest Lesbijskiej Inspiry, zaprosiłyśmy kobiety nieheteronormatywne, aby wypowiadały się w sprawach dla nich ważnych.

Zaprosiłyśmy do dialogu. I oto pierwszy głos. Od razu niekonwencjonalnie. To głos niewerbalny. Autorką jest Beata Sosnowska, która ożywiła swoją bohaterkę Superprocentę, by odnieść się do tematu niewidoczności lesbijek* w Polsce.

Beata Sosnowska Procenta

Beata Sosnowska Procenta (2)

Beata Sosnowska Procenta (3)

Beata Sosnowska – artystka multimedialna, poetka, rysowniczka komiksowa, realizatorka filmów eksperymentalnych, graficzka. Autorka multimedialnego tomiku „W cieniu szumiących wind”, który powstawał w latach 2002-2007 przy współudziale 30 trójmiejskich artystów i realizatorów multimedialnych. Projekt był prezentowany w całości lub we fragmentach na następujących imprezach: Festiwal Polskiej Sztuki Wideo „Retransmisja” (Gdańsk 2004), Sopot Film Festiwal (Sopot 2005), Festiwal Sztuki Internetowej „Wyobraźnia ekranu” (Toruń 2005), Międzynarodowe Biennale Sztuki Multimedialnej WRO (Wrocław 2005), Euro Shorts Films (Warszawa 2006), podczas ogólnopolskiej konferencji naukowej „Terapia i Twórczość” organizowanej przez Nadbałtyckie Centrum Kultury (Gdańsk 2006), w CSW Łaźnia na festiwalu “In Out II” (Gdańsk 2007), w TVP Kultura (Warszawa 2008), na „Transvisualiach” Międzynarodowym Festiwalu Form Multimedialnych (Gdynia 2009) oraz na Manifestacjach Poetyckich w nowej siedzibie Krytyki Politycznej (Warszawa 2009). Jedna z realizacji „Ból trzeba przeboleć” zaistniała jako performens. W performensie wzięli udział trójmiejscy tancerze – Magdalena Jędra i Filip Szatarski. Kontynuacją projektu jest strona internetowa www.windyproject.pl

W latach 2005-2007 autorka i współrealizatorka filmów dokumentalnych i eksperymentalnych: „2137” (Festiwal Kina Offowego „Wydmy” 2005, TVP 2 program „Po godzinach” 2006, panel „Pokolenie JP II”, HA!Art 2006), „Koniec patriarchatu” (festiwal „The One Minutes” 2006), „…raz jeszcze” (festiwal filmów offowych Lemoniada,2007), „Modelarnia story” (Modelarnia 2007). Jest też autorką komiksów o tematyce lesbijskiej oraz społecznej. Jako członkini dziewczyńskiego kolektywu komiksowego Dream Team (www.comicdreamteam.com) wzięła udział w wystawach i w warsztatach prowadzonych i organizowanych przez kolektyw. Publikowała swoje ilustracje m.in. w Przekroju, Gazecie Wyborczej, Trzech Kolorach, Furii, Zielone Miasto. Współpracuje z organizacjami pozarządowymi i feministycznymi.

PORTFOLIO. Beata Sosnowska 

————————————————–

LESBIJSKA INSPIRA
To niezależna inicjatywa, której e-przestrzeni udziela siostrzana Feminoteka
.
I.  Manifest
1.  Manifest. Instant. 
2.  Rozmowa I. Od lesbijskiej konspiry do lesbijskiej inspiry
3.  Rozmowa II. Minął rok. To, o czym mówiłyśmy w prywatnych rozmowach, stało się częścią debaty publicznej

II. Rozmowy wokół manifestu
1.  Mamy wewnętrzną potrzebę wolności. Rozmowa z Małgorzatą Myślak i Magdaleną Sota.
2.  Coming out – nie chcę i nie muszę. Rozmowa z Anonimową Lesbijką
3   Z miłości i gniewu rodzi się odwaga. Rozmowa z Angeliną Caligo

4.  Moja droga do siebie samej. Rozmowa z Marią Kowalską
5.  Potrzebne są niehetero bohaterki. Rozmowa z Anną Bartosiewicz

6.  Chcemy więcej! Rozmowa z Anną i Zandrą Ra Ninus.
7.  
Lesbijki, pora na prokreację! Rozmowa z Anną Adamczyk.
8.  Kto ma prawo do słowa “lesbijka”? Rozmowa z Magdaleną Próchnik|

9.   Czasem miałam wrażenie, że jestem jedyną lesbijką w Lublinie. Rozmowa z Małgorzatą Szatkowską
10. Trzeba stawiać opór. Rozmowa z Magdaleną Tchórz
11.  Dziewczyna i dziewczyna – normalna rodzina. Rozmowa z Zuch Dziewuchami
12.  Niepytana nie mówiłam, że jestem lesbijką. Rozmowa ocenzurowana
13.  Co ty tutaj robisz? O poczuciu wyobcowania i przynależenia. Rozmowa z Nicole G.
14.  Mam na imię Kasia i to jest moja tożsamość. Rozmowa z Katarzyną Gauzą
15.  Tęczowe aktywistki na Ukrainie są wyłącznie feministkami. Rozmowa z Katją Semchuk
16.  Oryginalnie nieheteroseksualna. Rozmowa z Agnieszką Marcinkiewicz
17.  Sama zrobię dla siebie miejsce. Rozmawa z Klaudią Lewandowską
18.  Dziś określam siebie jako osobę panseksualną. Rozmowa z Alex Knapik
19.  Perspektywa lesbian studies. Rozmowa z dr Martą Olasik
20. Mogę tylko powiedzieć: przykro mi bardzo, jestem wyjątkowa. Rozmowa z Voyk
21.  Tożsamość jest zawsze politycznaRozmowa z Elżbietą Korolczuk
22. Jesteśmy nie do ruszenia. Rozmowa z matką i córką. MB & Shailla
23. Wchodzę w krótkie erotyczne relacje poliamoryczne. Rozmowa z Retni

24. Aktywizm jest moim uzależnieniem. O niepełnosprawnościach, nieheteronormatywności i feminizmieRozmowa z Anetą Bilnicką
25. Wolę nie zostawiać niedomówień. Rozmowa z Adą Smętek
26. Do tej pory myślałam, że LGBTQ to nie ja. Rozmowa z Anonimową Lesbijką

27. Ciągle zajmujemy się sobą i żądamy od innych akceptacji. Rozmowa z Anną Marią Szymkowiak
.
III. Głos z zagranicy
1Węgry. Brakowało nam środowiska kobiet niehetero – stworzyłyśmy je. Rozmowa z Anną Szlávi
2. Czechy. Lesba* na wychodźstwie. Rozmowa z Frídką Belinfantová
3. Niemcy. Lesbijski projekt mieszkalny. Rozmowa z Yagner Anderson

.
IV. Męskoosobowo
1. To co polityczne jest wspólne. Rozmowa z Tomaszem Gromadką

2. Przyszło nowe pokolenie kobiet nieheteronormatywnych. Rozmowa z Marcinem Szczepkowskim

V. EL*C. Wieden 2017
1.  Magdalena WielgołaskaOdzyskiwanie lesbijskiej tożsamości – wreszcie pomyślmy o sobie, Siostry.
2. Monika Rak. Siła filmu dokumentalnego, czyli lesbijki do kamer!
3. Magdalena Świder. Wokół tożsamości.
4
Agnieszka Małgowska. Peformansy, czyli witamy w Lesbolandii. 
5.  Joanna Semeniuk. Jeśli nie zrozumiemy naszej przeszłości, nie zrozumiemy siebie.
6.  Agnieszka Frankowska. PL, czyli Polskie Lesbijki w Wiedniu.

VI. EL*C. Kijów 2019.
1.  Monika Rak. L*Geniusza na Ukrainie.
2. Magdalena Wielgołaska. Lesbianizacja przestrzeni.

BONUS
Komiks. Superprocenta. Graficzny komentarz Beaty Sosnowskiej

———————————————–

LESBIJSKA INSPIRA | Manifest. Od lesbijskiej konspiry do lesbijskiej inspiry. Rozmowa między Damskim Tandemem Twórczym, Agnieszką Frankowską, Magdaleną Wielgołaską

MAnifest.zrozmowa.Baner (1)

Od lesbijskiej konspiry do lesbijskiej inspiry, czyli o tym, kto i jak wkłada nam czapkę-niewidkę.
Rozmawiają: Agnieszka Frankowska, Agnieszka Małgowska, Monika Rak, Magdalena Wielgołaska.

Małe sygnały mówią coś ważnego, są śladami dotknięcia mocno strzeżonych granic i zakazów kulturowych. Natknęłyśmy się na jakiś niewidzialny, ale realny drut kolczasty. Trzeba sobie zaufać: jeśli źle się czuję, to znaczy, że jestem źle traktowana.”

[Kobiecy desant na patriarchalną agorę. Ewa Graczyk]

Magda Wielgołaska: Temat niewidoczności lesbijek to dyżurny temat od bardzo dawna. Nieheteronormatywne artystki, aktywistki wciąż zastanawiają się, jak przebić niewidzialny mur. Kiedy wspominamy o istnieniu tego muru, o dziwo, poruszamy niewygodny temat. Jakiś czas temu w magazynie Replika nr 68. został opublikowany wywiad Dlaczego lesbijek nie ma w życiu publicznym. W rozmowie prowadzonej przez Mariusza Kurca wzięły udział Mirosława Makuchowska, Aleksandra Muzińska, Julia Maciocha i Marta Konarzewska. Z założenia rozmowa miała być ukłonem w kierunku lesbijek, jednak – poza ogromnym zainteresowaniem – wywołał też burzę. Impulsem do ostrej dyskusji stał się post-riposta, który na swoim wallu na facebooku umieściła Agnieszka Frankowska 

Ta dyskusja po raz kolejny uświadomiła nam – lesbijkom zaangażowanym w działania na rzecz osób LGBTQ+, w lesbijską kulturę – jak niewiele zmieniło się w powszechnej świadomości, jak mocno tkwimy w szponach mizoginii i mainstreamu. Dla mnie osobiście był to szok. Zrodziły się pytania: Dlaczego lesbijska kultura i aktywizm nadal spychane są w cień? Czy niezależnie od nakładu energii, czasu, pracy mamy zostać na uboczu ze względu na kulturową pozycję kobiet w naszym kraju? Dotarło do mnie, że ciągnące się rozmowy o niewidoczności, to wciskanie nas w tę niewidoczność. A temat pojawia się i chowa, i już jesteśmy do tego przyzwyczajone. Skoro wiadomo, że to temat dyżurny, czemu nic się nie zmienia?

Agnieszka Frankowska: To może zacznę, bo to ja wsadziłam kij w mrowisko. Chyba to przyniosło pewne efekty. Bo w kolejnym numerze Repliki 69 ukazało się więcej treści dotyczących lesbijek. Bardzo nas to cieszy. Przypuszczamy, że to między innymi wynik naszych wcześniejszych dyskusji z redaktorami gazety. Mamy nadzieję, że ten trend się utrzyma i na łamach pisma pojawi się również więcej opisujących swój świat lesbijek-redaktorek. Przywołany przeze mnie numer pisma jest jaskółką, która wiosny nie czyni – będziemy się przyglądały rozwojowi sytuacji. Będziemy czujne. A w tej rozmowie chciałabym wypowiedzieć się w szerszym kontekście widoczności/niewidoczności lesbijek – ten kontekst niestety istnieje od lat i nie zmieni się z dnia na dzień.

Wracając do wywiadu, o którym, Magdo, wspomniałaś. Po jego przeczytaniu od razu chciałam zareagować, pisząc z Wami list otwarty do redakcji Repliki, ale ta forma okazała się zbyt ograniczona i powierzchowna. Od tego czasu dostałyśmy wiele wiadomości od kobiet, które opowiadały o swoich doświadczeniach, potrzebach, żalach. Nie wszystkie nasze rozmówczynie chciały wypowiadać się publicznie, podczas tej gorącej facebookowej debaty. Proces okazał się dłuższy niż zakładałyśmy i o wiele bardziej złożony niż się spodziewałyśmy. Nadal sytuacja jest dynamiczna. Dlatego dopiero teraz ukazuje się nasza rozmowa, choć od publikacji w Replice minęły już prawie dwa miesiące. Uświadomiłyśmy sobie, że otworzyła się puszka Pandory. Bo burza wokół Repliki to tylko symptom. Dlatego nie chciałyśmy działać w pośpiechu. Wszystko dojrzewało, zmieniało się, aż w końcu narodził się pomysł nie tylko tej rozmowy, ale całego cyklu, w którym chcemy przyjrzeć się przyczynom sytuacji, w której nie można pozbyć się stereotypu niewidoczności. Robię to, bo zależy mi bardzo, żeby dziewczyny nie “łykały” tego negatywnego stereotypu, który podcina skrzydła. Niestety wiele z nas przyjmuje te sugestie i przyznaje im rację bytu: że lesbijka jest leniwa, sama sobie winna, leży na kanapie i śmierdzi.

Agnieszka Małgowska: Śmierdzi od nieróbstwa,  oczywiście. Od dłuższego czasu obserwuję i uczestniczę w “walce” lesbijek o widzialność. Paradoksalnie przede wszystkim w społeczności LGBTQ+. Trzeba zaznaczyć, bo to ważne, że niektóre z nas chcą być w ukryciu, to te namawia się do outu, ciągnie za uszy, wywołuje do tablicy, czasem obraża za “skrytkowanie”. A niektóre z nas działają i – wydawało się – że w to działanie wpisana jest widoczność. Jednak – jak się okazało – było to błędnym założeniem. Bo te z nas, które chcą być widoczne, tworzą, działają, nie są widziane przez społeczność. Jakbyśmy miały na sobie czapkę niewidkę. Tylko ja jej sobie sama na głowę nie nakładam.

Monika Rak: To mnie wkurza. Ktoś mi zakłada niewidkę i mówi, że mnie nie ma. Jeszcze ma pretensję, że z tym nie walczę. Mam dosyć traktowania nas jako osób mniej zdolnych, mniej odpowiedzialnych, mniej samodzielnych, które trzeba kontrolować i wskazywać im drogę. Trudno uwierzyć, że można jeszcze tak myśleć, ale podczas dyskusji wokół artykułu, lesbijki nasłuchały się inwektyw od naturalnych sojuszników, tych, którzy – jak zakładałyśmy – mają świadomość feministyczną i antydyskryminacyjną. Dużo w ich słowach pogardy, lekceważenia i jakiegoś niejasnego dla mnie lęku o swoją pozycję. A wszystko dlatego że upominamy się o nasze miejsce, o głos dla nas wszystkich, również tych mniej majętnych, mniej wykształconych i nie z Warszawy. Takie doświadczenie też jest ważne i powinno być częścią lesbijskiej herstorii. Pamiętacie, jak w internetowej akcji fotograficznej – rok czy dwa lata temu, w której dziewczyny miały przysyłać zdjęcia z codziennego życia – wśród lansiarskich fotek znalazło się zdjęcie dwóch dziewczyn, żyjących w bardzo skromnych warunkach, poza wielką aglomeracją. Co się zdarzyło? Oczywiście hejt, z którego dowiedziałyśmy się, że takie lesbijki nie powinny pokazywać się światu. Przyniosły wstyd społeczności. Ta historia jest symptomatyczna. Wniosek: trzeba bronić pięknego obrazka, żeby mainstream nas zaakceptował.

AM: Teraz uderzamy w nasz ulubiony tandemowy bębenek. Mainstream wyznaczył reguły i większość się temu poddała w przekonaniu, że życie według tych reguł nas nobilituje. Ale nie wszyscy/wszystkie tak myślimy. Wbrew pozorom mainstream nie pokazuje szerokiej perspektywy, to sztuczny kanał, który oferuje widzenia zawężone, tyle tylko, że jest nazywany uniwersalnym. Natomiast to wszystko, co jest poza nim, to właściwy ocean doświadczeń, możliwości. Czerpmy z tego. Nie ograniczajmy się do kanalizowania i filtrowania. Gdyby fani mainstreamu przeczytali No logo Naomi Klein, wiedzieliby, że mainstream posiłkuje się offem, zwykle kradnąc jego pomysły, by sprzedać efekt jego poszukiwań, często – wynik życiowego doświadczenia – w kolorowym papierku. Dlaczego mało kto chce zobaczyć, że przestrzeń kultury LGBTQ+ to bezcenny teren eksperymentu, który pokazuje naszą odmienność, oryginalność, nie tylko wyrażoną przez wielobarwność strojów, pióra i różnorodność preferencji seksualnych. Z moich wieloletniej obserwacji wynika, że kultura lesbijska jest w dużym stopniu poza tym głównym nurtem i nie dlatego, że jest zła, czy jest jej mało. Często z zupełnie innych powodów. Częściowo dlatego, że szuka innych rozwiązań i nowego języka, częściowo dlatego, że nie chce podlegać uniwersalnym normom i ocenom, częściowo z braku siły, by walczyć z systemem. Nie rozumiejąc tego mówi się, że kultura kobiet nieheteronormatywnych jest niegodna uwagi, a tym samym nie przebija się z powodów tzw. „jakościowych”, co jest wyjątkowo niefajnym, nieweryfikowalnym argumentem. To wynik niezrozumienia jej specyfiki.

MW: Cały czas mówimy tak naprawdę o silnych patriarchalnych wdrukach, które pokutują nawet w środowisku osób, które – zdawałoby się – są uwrażliwione na krzywdzące schematy. Sztuczny kanał, o którym mówiłaś, Agnieszko, faktycznie ma wartki nurt, jest silny, zmiata czasami to, co jest na jego drodze, a jest autentyczne, czasem nazbyt ulotne, czasem niedostosowane, na tyle niepewne siebie, że nie wytrzymuje ostrej oceny przyrównującej do szablonów. Mamy DOŚĆ tych patriarchalnych mechanizmów, ale otwierając tę dyskusję, zaznaczam w naszym wspólnym imieniu, że nie walczymy, nie wypowiadamy wojny. Jasno mówimy, że nie chcemy wchodzić w przemocowy język konkurowania. To nie jest walka o podium. Nie ma podium, jest przestrzeń, w której jest miejsce dla nas wszystkich. Czy chęć zmiany stanu rzeczy, w którym część osób nadal jest wykluczana, jest wszczynaniem wojny? Dla mnie to nie starcie, a wspólne wejście w ważny proces. Procesy są trudne, procesy to zmiany. Nie oszukujmy się – niewiele osób to lubi i niewiele osób chce porzucić nawet na chwilę swoją strefę komfortu. Ja myślę, że jako środowisko zrobiliśmy jeszcze za mało i zatrzymaliśmy się w pewnym momencie, który uznaliśmy za wystarczający. Mam poczucie, że cały czas ten patriarchalny styl działania trzyma nas za gardła. Kobiety nadal wpisywane są w model uległości i część lesbijek również ten model realizuje – z niewiedzy, ze strachu, z potrzeby przynależenia do wspólnoty? Pokutuje wzorzec grzecznej dziewczynki, która – gdy będzie grzeczna – to zasłuży na dopuszczenie do głosu, ale czy to nadal będzie jej głos, skoro musi odciąć wszystkie te treści, które są niewygodne dla reszty dbającej o pozorny ład? Nawet kosztem tego, że ten ład oparty jest na tym, z czym podobno wspólnie się zmagamy? Zarzuca nam się, że jesteśmy za bardzo emocjonalne. A właśnie chciałabym, żeby na emocje każdego/każdej z nas było miejsce. Żebyśmy nie musieli stosować emocjonalnej autocenzury.

AM: Taki emocjonalny manifest to głos sprzeciwu wobec zawłaszczania wspólnego miejsca, który nazywany bywa brakiem dystansu i afektacją. A przecież ten głos mógłby być głosem uzupełniającym, wzbogacającym obraz społeczności lesbijskiej i nie tylko lesbijskiej, a został potraktowany jako rebelia, pieniactwo. Nawet jeśli jest to głos mniejszości, nawet jeśli wybrzmiał wewnątrz lesbijskiej grupy, tym bardziej taki głos powinien być uwzględniony. Ale część społeczności reaguje tak – jawnie na FB i pokątnie na zamkniętych forach dyskusyjnych – jakby została zbojkotowana mityczna jedność, a to przecież tylko odmienny głos. Tymczasem mam wrażenie, że słyszę jakże znane: „Świętości nie szargać, bo trza, by święte były…”. Ktoś nawet pogroził nam palcem, żebyśmy nie były radykalne. Nie wiem, co nas może spotkać za “nieposłuszeństwo”. (śmiech). Nie ma wyjścia, trzeba opowiedzieć o naszym doświadczeniu, nadwyrężając złudną jedność, bo nigdy nie wydostaniemy się z bańki, w którą zostałyśmy wciśnięte.

AF: W ostatnim czasie – jak już mówiłam – odezwało się do nas sporo kobiet, które chciałyby przekuć tę bańkę. Na początek zareagowały ściśle w związku z moją kontrą na wywiad w Replice, w której domagałam się otwarcia redakcji na lesbijskie tematy. Tak naprawdę to tylko pretekst do szerszej rozmowy. Ale warto wspomnieć konkretnie na co skarżyły się dziewczyny. Pisały o swoich próbach przebijania się do Repliki, o braku reakcji na propozycje albo autorytarne korekty nadesłanych tekstów, na odbieranie im prawa do osobistej perspektywy, niepotwierdzonej przez autorytety, albo na pokazywanie dziewczyn jedynie jako jednostek bez grupowego kontekstu. Mówiły o pomijaniu polskich artystek i ważnych lesbijskich wydarzeń, na presję autowania wszystkich uczestniczek promowanych projektów. To tylko część zarzutów, które w uproszczeniu sprowadzają się do stwierdzenia, że ciągle lesbijki pozostają w petenckiej pozycji. To schemat powtarzający się w organizacjach i projektach.

AM: Mam świadomość, że niektóre braki, o których mówisz, to wynik niewiedzy na temat aktywności kobiet nieheteronormatywnych, czasem przeoczenia, ale to przede wszystkim brak zainteresowania działaniami, których nie pokazuje się w TV czy w gazetach głównego nurtu. A jaki tego skutek? Niestety poważny. Czytelnicy/czytelniczki otrzymują fałszywy obraz lesbijek i środowiska, w którym działają głównie mężczyźni i oni są skuteczni, bo widoczni w mediach.

MW: Nie zgodzę się, że wiedza o lesbijskich aktywnościach jest niedostępna. Tworzymy jedno środowisko osób LGBTQ+, wypracowaliśmy sobie, może nieidealne, ale jednak, kanały komunikacji: fora, listy mailingowe itd. Za pomocą tych narzędzi informujemy siebie wzajemnie o tym, co robimy, wzajemnie siebie zapraszamy. Cały czas zadziwia mnie jedno – na wydarzenia organizowane przez gejów albo przez duże organizacje – przychodzą wszyscy i geje, i lesbijki, i reprezentanci/reprezentantki innych literek z tęczowego alfabetu. Jednak kiedy te lesbijki – dokładnie te same, które wsparły obecnością wydarzenie bardziej popularne – same coś organizują, to zazwyczaj nie mogą liczyć na wzajemność. To szczególnie bolesna dla mnie tendencja, której przyglądam się uważnie od 2010 roku. Efekt ten sam: lesbijki są niewidoczne, bo nie ma chętnych, by je zobaczyć. Bardzo chciałabym, żeby taka bariera przestała istnieć. Żebyśmy jako środowisko czuli/czuły wzajemną odpowiedzialność i wspierali siebie wzajemnie. Jakiś czas temu zapytałam znajomych gejów, bliskie mi osoby, dlaczego sami, jako osoby aktywne w środowisku i mające możliwości, nie włączają w swoje działania tego, co robią lesbijki. Odpowiedź była krótka: lesbijskie treści ich nie interesują, a jeśli się już gdzieś pojawiają, nawet w śladowych ilościach, to w ich odczuciu jest ich za dużo. Nawet jeśli tak jest, że coś nas nie interesuje, to marzy mi się podejście, w którym kierujemy się tym, żeby każda część składowa naszej społeczności była doreprezentowana. Mnie niekoniecznie fascynuje gejowska sztuka, ale to, co mogę zrobić, to choćby udostępnić informację na swoim wallu na FB. To już jest jakaś forma wsparcia.

MR: Na razie dostajemy pouczenia. W tym duchu była wyliczanka rozpoczynająca replikański wywiad. Dowiedziałyśmy się, iluż to gejów wyautowało się w mainstreamie, jakże geje wystrzelili, a lesbijki nadal nic. Jakbym wróciła do szkoły, w której nauczyciel/nauczycieka motywuje, podsuwając przykłady prymusów. Dla mnie absolutna protekcjonalna wpadka. Pomysł nieuwzględniający odmienności doświadczeń, sytuacji czy potrzeb kobiet, etc. Poraziło mnie przekonanie o tym, że istnieje tylko jedna właściwa droga dla lesbijek. Dowiedziałyśmy się też, że to mężczyźni aktywizują lesbijki. Szczególnie do autowania. Niebywałe. Przy okazji pamiętajmy, bardzo chcę to podkreślić, że nie musimy zgadzać się na presję autowania, która nie jest głównym celem egzystencji osoby nieheteronormatywnej. U lesbijek, kobiet biseksualnych to proces złożony i związany – jak mówi Alicja Długołęcka – z równie nieoczywistą i skomplikowaną seksualnością. Nie można go traktować identycznie jak u gejów. Jeśli jednak tego chcemy, to konieczne jest realne wsparcie, tworzenie dobrego klimatu w środowisku, np. pokazywanie różnych możliwości widoczności, a nie obowiązek ogłaszania swojej orientacji w Dzień Dobry w TVN czy w Gazecie Wyborczej.

AM: Rozumiem, że niektórym trudno uwierzyć, że droga, którą przeszli geje, nie musi być drogą kobiet nieheteronormatywnych, nie jest jedynym możliwym rozwiązaniem. Jednak taka narracja dominuje w środowisku LGBTQ+. To utrwala ten nieszczęsny stereotyp niewidoczności. Tymczasem warto byłoby podkreślić charakter działania kobiet, które jest często inicjujące, kolektywne, niszowe. Dlatego do starego hasła KPH Niech nas zobaczą, warto byłoby dodać hasło Fundacji Przestrzeń Kobiet Spoza centrum widać lepiej. Jak dotąd nieoświetlane są znaczne części aktywności, właśnie te nie mieszczące się w centrum. Choć wydaje się, że zadaniem dziennikarskim i archiwistycznym mediów środowiskowych, jest informowanie o wszelkich aktywnościach, a nie ich selekcjonowanie. Wiedział to Ryszard Kisiel, kiedy zakładał swoje pismo w latach 80. W ostatniej rozmowie, którą przeprowadziłyśmy z nim do AAAKulturalnika w ramach projektu A kultura LGBTQ+ nie poczeka! jasno to powiedział. Dlaczego dzisiejsze media społecznościowe LGBTQ+ nie pamiętają o tej zasadzie?

AF: Dodam jeszcze, że kobiety nieheteronormatywne tworzą wiele projektów skupionych na sprawach kobiet. Takie były – są: UFA, Fundacja Autonomia, Stowarzyszenie Kobiet Konsola, Fundacja Przestrzeń Kobiet i ostatnio ruch związany z  Czarnym Protestem… i mnóstwo indywidualnych – zwykle artystycznych, antydyskryminacyjnych, równościowych inicjatyw. Nie zapominajmy o świetnych czasopismach feministyczno-lesbijskich: Pełnym głosem, Zadra, Furia pierwsza, Furia, FEMKA. Ale niektóre projekty inicjowane przez lesbijki stanowią grunt niejednego wspólnego lgbtowskiego działania, które czasem nawet trafiają do głównego nurtu. Wystarczy to zobaczyć. Pierwszą redaktorką naczelną Repliki była lesbijka i tworzyła ją przez cztery lata, Lepiej późno niż wcale – audycję radiową TOK FM – przez lata prowadziła Katarzyna Szustow, poznańskie Marsze Równości organizowały od lat lesbijki, Lambdę, Miłość nie Wyklucza, Wiarę i Tęczę budowały lesbijki. To wszystko robota dziewczyn. A mogłabym długo wymieniać, wspomnę jeszcze tylko trzy, dla mnie osobiście ważne inicjatywy: OLA – Archiwum, Porozumienie Lesbijek (LBT) i Kabaret Barbie Girls. Nie ma społeczności LGBTQ+ bez kobiet nieheteronormatywnych.

MR: Cudowna lista. A propos pism feministyczno-lesbijskich, które wymieniłaś. Zawsze się nas do nich odsyła, gdy dopominamy się o przestrzeń w magazynach lgbtowskich. Ewentualnie proponuje się zrobienie kolejnego stricte lesbijskiego. Wiadomo, że te pisma raczej nie trafiają do dużej liczby odbiorców/odbiorczyń, więc sytuacja pozostaje bez zmian. Ale jak już cokolwiek zrobimy, to słyszymy, że to niszowe i że w sumie zostańmy w tej niszy, bo ją lubimy. A bywa jeszcze ciekawiej. Jak zaczynamy się wzajemnie wspierać, robić np. o sobie filmy, to okazuje się, że to towarzystwo wzajemnej adoracji. Bo znaczenie ma rzecz zrobiona przez kogoś z zewnątrz. Inaczej słyszymy, że to separatyzm. Jeżeli lesbijka nie może opowiadać o swoim świecie, bo nazwana jest separatystką, to kto ma o nim opowiadać?

MW: Musimy mieć świadomość, że społeczność LGBTQ+ nie żyje w oderwaniu od świata, który wnosi w naszą przestrzeń standardowe przekonanie, że istnieje pewien porządek i nie należy go psuć. Większość uznała, że tak jest – więc tak musi być. Trzeba się dostosować i tyle. Jeśli nie chcesz się dostosować do normy, marsz do oślej ławki, bo psujesz dobrą atmosferę.

MR: To właśnie ciekawe, jaka to atmosfera? Co ją tworzy? Wspomniane już przez ciebie, Magda, ciche “pamiętaj, bądź grzeczna”, może wtedy cię uwzględnimy w naszych planach. Może cię rozreklamujemy, może zaprosimy do projektu lub do koalicji, sypniemy groszem? Dla mnie – artystki, feministki, członkinie społeczności LGBTQ+, – jest to nie do przyjęcia. To formatowanie jest trochę jak zaćma, która pozwala zobaczyć merkantylny i skupiony na prostej atrakcyjności cel, który przywiązuje ludzi do pewnych rozwiązań, które znowu zdają się jedyne. To jest pewna właściwość naszego umysłu, że jak czegoś nie znamy, to tego nie widzimy. Podobno, gdy Kolumb przypłynął do Ameryki, Indianie nie widzieli statków, ponieważ w ich umysłach, w ich języku nie było obrazów i słów pozwalających im zobaczyć te statki, które były czymś całkowicie nowym i nie mieściły się w ich systemie rzeczywistości. Czyż z podobnym fenomenem nie mamy do czynienia w przypadku widzialnej lesbijki i kultury lesbijskiej?

AF: Dla mnie ta wizja świata to coś jeszcze – wdrukowywane w nas myślenie neoliberalne, które owładnęło również częścią społeczności LGBTQ+. Wiele organizacji LGBTQ+ zawarło pakt z neoliberalizmem. I to ma swoje konsekwencje. Organizacje pozarządowe działają jak przedsiębiorstwa, które zasadzają się na konkurencji, pieniądzach, zasięgach, opłacalności, wykluczeniu słabszych ekonomicznie. To jest nie tylko strategia nowego pokolenia aktywistek/ów LGBTQ+, niestety cierpi na to także Kongres Kobiet. Ten ostatni, owszem, podejmuje tematykę LGBTQ+, ale bardziej mówi się tam o ruchach emancypacyjnych całego środowiska, o ogólnych prawach do równości, a główną postacią środowiska jest Robert Biedroń, którego zresztą bardzo szanuję. Częściej podczas IX Kongresu Kobiet przywoływana była figura geja, a słowa “lesbijka” nie usłyszałam ani razu, w feministycznym i politycznym kontekście. Przypominam, że Anka Zet przez lata dopominała się o panel lesbijski w głównym programie. Trwało to 7 lat. Skąd ten sojusz KK ze środowiskiem LGBTQ+, wielokrotne akcentowanie, że nadzieję dla wyjścia demokracji z kryzysu, pokładamy właśnie w ruchu emancypacyjnym mniejszości psychoseksualnych? Myślę, że podstawą tego sojuszu jest neoliberalny populizm. Siła większości jest po neoliberalnej stronie, więc zmiana potrzebna wszystkim kobietom nieheteronormatywnym nie dokonuje się. Marzy mi się Centrum Lesbijek na Kongresie Kobiet, bo to lesbijki powinny być tu w centrum zainteresowania, a nie ogólnie środowisko LGBTQ+. Proponuję tu panele w obszarze tematów: lesbianizm vs feminizm, lesstoria/archiwum lesbijskie, lesbijska kultura, aktywistki lesbijskie/lesbian empowerment, lesbijski a macierzyństwo… Lesbijki od początku aktywnie działają na rzecz równości kobiet i nic z tego nie mają, w kluczowych momentach są nadal nieuznawane przez inne kobiety, solidarność tu nie działa. Dla mnie to jest wyzysk potencjału lesbijek – zupełnie podobnie, jak mężczyźni wykorzystywali i wykorzystują kobiety, dla zbijania własnego kapitału społecznego, politycznego – to właśnie ma tu miejsce. Niesamowite jest dla mnie, jak wiele treści powtarzamy po feministkach, ale w lesbijskim kontekście. Gdyby w feministycznych tekstach zamienić słowo “kobieta” na “lesbijka”, a po drugiej stronie do słowa “mężczyzna” dodać: gej, kobieta heteroseksualna lub nieheteronormatywna, ale o patriarchalnym umocowaniu to, mamy historię lesbijskiej opresji. Nasuwa się pytanie, czy i dlaczego lesbijka jest naprawdę, aż tak niebezpieczna – jest zagrożeniem dla mężczyzn, gejów, kobiet i o zgrozo, dla samych lesbijek – że ruguje się ją skutecznie ze społecznej przestrzeni, nie zauważa, nie docenia, wypycha na margines, a następnie oskarża o niewidoczność? – Niestety wykluczenia sprawnie się tu mnożą i piętrzą! Jako lesbijska aktywistka, feministka czuję się zdradzona, czuję się ofiarą tego lęku przed lesbijkami, które mogą “wszystko” zepsuć! Parafrazując Kazimierę Szczukę, zadam jeszcze jedno, złożone pytanie: zatem co mam robić ja, człowiek pochodzenia lesbijskiego, żeby mój głos był uznany, żebym była uznana w swojej indywidualności, ale również we wspólnotowości, czy mam nieustannie zapominać o swoich lesbijskich potrzebach w imię wspólnej sprawy? – Jakiekolwiek domaganie się tego uznania jest niezmiennie odbierane jako przesadne. Domagam się uparcie sprawiedliwego traktowania wszystkich lesbijek, a nie tylko tych z kręgu względnego prestiżu! Nie chcę już czekać, nie mam już na to czasu – nie chcę być już dłużej zakładniczką przeszłości i przyszłości!

AM: Ale wciąż jesteś, w całym tym systemie istnieje wiele sposobów, by oczekiwana zmiana się nie dokonała. Dzieje się to przez drobne, praktycznie niedostrzegalne akty, które można odczuwać jako mobbing. Niby nic się nie zdarza, trudno to udowodnić, fuckupy zawsze można uzasadnić tzw. czynnikami zewnętrznymi, tylko jakoś to wszystko dotyczy lesbijek. To bywa naprawdę dotkliwe i nie pozwala wydostać się z zaklętego kręgu, o którym mówiła Agnieszka. Czy to hipokryzja, czy wspomniany przez Monikę indiański syndrom?

MR: Czynniki zewnętrzne to moje ulubione wymówki. To, co nam czasem nie pozwala zorganizować wydarzenia, to niemoc organizacyjna NGO’sów, ludzkie ograniczenia, brak miejsc, pieniędzy na projekty, konflikty personalne, czasem sztampowa poprawność polityczna, zwykłe niedogadanie, nieporozumienia, mało lesbijskich zgłoszeń etc. Coraz częściej jest też tak, że musisz wyprodukować, zaproponować, zorganizować – często w obcym mieście – swoje wydarzenie, zapłacić za podróż, zaprezentować, posprzątać etc. Jak nie chcesz, nie możesz tego zrobić, nie ma cię – jesteś niewidoczna. I to ty jesteś za to odpowiedzialna, bo nie podołałaś. Inni umieli. Co mogę zrobić, kiedy słyszę takie argumenty? Nic. Nikt nie jest winny, stało się. A efekt? Nie ma lesbijskiego wydarzenia. Co jest pod spodem? Dla mnie to brak przede wszystkim motywacji, by lesbijskie propozycje pokazywać. Nie ma też wewnętrznej środowiskowej zinternalizowanej parytetowości w środowisku LGBTQ+, o czym mówiła Agnieszka Frankowska. Lesbijskie propozycje są to są, nie ma to nie ma, wciąż się słyszy, że powinny być, ale nie ma determinacji, żeby ich szukać lub je porządnie promować.

AM: Utrwalony sposób widzenia sprawia też, że mamy wydarzenia uznane za ważne i uznane za nieważne. Ale jakie jest kryterium? Nie wiadomo. Od 20 lat zadaje sobie to pytanie. Marzę o tym, by przestać je zadawać. Ale się nie da, bo znowu ostatnio na jednym z forów dyskusyjnych pojawiła się sugestia, żeby selekcjonować informację, bo forum miało być miejscem na ważne informacje. Ale jakie to te ważne? Informacje o poczynaniach polityków, skandalach społecznych, aktach homofobii? Oczywiście, bez dyskusji. Ale po co promować jakieś lesbijskie rysowniczki? Niech znajdą sobie do tego odpowiedniejsze miejsce. Tu jest istota rzeczy. “My tu załatwiamy ważne sprawy, znacie stawkę”. Właśnie dlatego że znamy, nie możemy pozwolić, by nas cenzurowano. I spychano na margines w imię “wyższych celów”.  Szczęśliwie, tym razem dobrze się skończyło, nie doszło do podziału, a tym groziło dzielenie informacji na ważne i mniej ważne. Jeśli jednak dochodzi do podziału, to lesbijskie tematy znajdują w worku z tymi nieuniwersalnymi i lądują w grupie specjalistycznej. To znowu ogranicza naszą widoczność.

AF: Jest jeszcze jeden sposób uniewidaczniania. Syndrom “etatowej lesbijki”. Zwykle jest to jedna, dosłownie jedna lesbijka, która ma mówić za nas wszystkie. Najgorzej, że często to jest ta sama lesbijka. W różnym czasie to inna osoba, ale zasada pozostaje. Podkreślam tylko, że nie jest to atak osobowy, a opis stanu rzeczy. Taka sytuacja to oczywiste przekłamanie, bo nie ma lesbijki, która ma pełną wiedzę na każdy temat i może prezentować wszystkie perspektywy. Tę etatowość wykorzystuje zarówno mainstream jak i nasza społeczność. To zwyczajnie ogranicza liczbę lesbijek w przestrzeni publicznej.

MR: Te etatowe lesbijki czasem też rezygnują, bo są obciążone odpowiedzialnością za nas wszystkie, “obrywają” też za nas wszystkie. Kiedyś Roma Cieśla, jedna z pierwszych aktywistek po 89 roku, powiedziała, że wycofała się z aktywności w przestrzeni publicznej, bo miała dość permanentnej krytyki. Zawsze ktoś jest niezadowolony. Zwykle dlatego że to, co zrobiłaś nie uwzględnia wszystkich, albo nie przypomina tego, co znamy z telewizji, co robi świat za duże pieniądze. Jeśli film, to od razu oscarowy, jak książka to na miarę nagrody Nike, jak teatr to Narodowy. Reszta nic niewarta.

AF: Jak już mówimy o wycofywaniu się lesbijek, to jeszcze jedna kwestia… Dotyczy kobiet nieheteronormatywnych, które chcą jednak działać w grupach LGBTQ+ i zgadzają się z mainstreamową strategią. Te lesbijki też nie mają łatwo, najchętniej działają w obszarze związanym z tęczowymi rodzinami, bo tam mogą działać po swojemu, w kobiecej energii, bo tam kobieta – paradoksalnie również lesbijka – “naturalnie” pasuje z kulturowego rozdania. Ten obszar jest niestety sfeminizowany i tym samym zagarnięty przez lesbijki – w każdym razie można to tak ocenić – zresztą ze szkodą dla społeczności w szerszym znaczeniu, bo i geje i lesbijki na tym tracą. Powiedziałabym, że lesbijki często zadowalają się tym obszarem, choć niektóre interesuje tylko temat tęczowych rodzin i wówczas to jest ok. Zasadniczy problem pojawia się, gdy lesbijki chcą być liderkami społeczności – są oczywiście chwalebne wyjątki, ale  zazwyczaj pojawia się zagrożenie dla gejowskiej agory. Te dziewczyny się często wycofują, przegrywając walkę i jest to dla nich traumatyczne doświadczenie, o którym często nie mają siły rozmawiać. Pisze o tym Ewa Graczyk w tekście, który tu przywołujemy i który był naszą inspiracją. Profesorka, ale i rewolucjonistka Ewa Graczyk głosi również hasło, w herstorycznym kontekście: “Chcemy całego życia!”  i ja – jako lesbijka się pod nim podpisuję!

MW: Nie do końca zgadzam się z tym, co mówisz, Agnieszko, w związku z tematem Tęczowych Rodzin, ale to dobrze (śmiech). Oznacza to, że nie jesteśmy jednorodne i jest w naszej rozmowie przestrzeń na różne perspektywy i tego samego chciałabym dla lesbijek w środowisku LGBTQ+. Temat dostępności, podziału ról i kobiece liderowanie w organizacjach to temat na oddzielną rozmowę. Zwłaszcza że ostatnio zaczynają wybrzmiewać pomysły liderowania i programowania wszelkich działań kobiet nieheteronormatywnych. W Lepiej późno niż wcale, audycji wzmacniającej tezę wywiadu replikańskiego, właśnie to usłyszałam. Co o tym myśleć? Z jednej strony koncentracja sił, a z drugiej strony takie podejście grozi zagarnięciem i modelowaniem postaw. Wszystko zależy od tego, kto chce liderować i jak się za to weźmie.

AM: Dla mnie ta wypowiedź jest niepokojąca. To strategia systemowa, która – spodziewam się – wykluczy kobiety, które nie pasują do „ustalonej koncepcji”. Możemy spodziewać się pomocy odpowiednich facylitatorów. Oni już nam wszystkim odpowiednio w głowach poukładają. To zawsze pachnie asymilacją. A mnie interesuje integracja. Przyglądanie się i budowanie z tego, co jest. A nie budowanie wizerunku według schematu. Już drżę.

MR: Powoli podsumowując naszą rozmowę, myślę, że te przykłady, które przywoływałyśmy, można by potraktować jako incydenty, zwykłe kłopoty projektowe, ale są ich setki. Na dodatek powtarzają się. Każda z nas spotkała się z nimi wielokrotnie. A że w znacznym stopniu działamy pojedynczo, to systematyczne ich stosowanie eliminuje osoby mniej odporne. W końcu na polu zostaną dostosowani/dostosowane, podłączone pod organizacje. Reszta odpadnie. To naprawdę nie wygląda na przypadek, to ukryte mechanizmy, które generują poważne straty, które dają znowu efekt niewidoczności lesbijek.

MW: Pozbądźmy się awanturnic, będzie spokój, poprawi się osławiona „dobra” atmosfera. Czy myślicie więc, że w ogóle możliwe jest porozumienie? Według mnie konieczne jest wzajemne zrozumienie, jednak musielibyśmy razem działać bardzo progresywnie, odrzucając populistyczne metody działania. Tutaj potrzebna jest wspólna, głęboka analiza sytuacji. Głębokie przemiany i procesy, które niejednokrotnie będę się działy na poziomie indywidualnym u niektórych osób, a to jest wyjątkowo trudne. Dopóki nie rozbroimy patriarchalnej bomby, to nic się nie zmieni. Mam wrażenie, że dopóki ktoś/ktosia się nie zgłosi na samobójczą misję, to porozumienie nie będzie miało szansy powodzenia. Mam poczucie, że uwagę osób zanurzonych w mainstreamie i aspirujących do niego, można przyciągnąć tylko w sposób radykalny. Taki, który na chwilę odwróci uwagę od zasięgów, ścianek, lajków i tęczowych cukierków. Moja niezgoda na taki stan rzeczy jest większa niż strach przed tym, jak zareaguje tęczowe środowisko. Tak bardzo zależy mi na zmianie, że ostracyzm wydaje się być małym dyskomfortem. Ale może się mylę?

AM: Niestety Ewa Graczyk w tekście Kobiecy desant na patriarchalna agorę, który nam wszystkim wiele uświadomił, jasno mówi, że się nie mylisz i nic nam się nie wydaje. Zapowiada się trudna robota na lata. Dialog nie jest wcale łatwy, bo porozumienie musi być naprawdę równościowe. Trudno jednak mówić o dialogu, gdy każda niezgoda na status quo oznacza hejt. Trudno uwierzyć w dobre intencje, kiedy widziałyśmy, ile za zachętami do współpracy kryje się agresji i pogardy. Bo jak inaczej interpretować opinie o lesbijskach jako ofiarach “uczepionych” gejów, roszczeniowych, nieodpowiedzialnych, niezdolnych lub leniwych. Czy taka opinia potwierdza chęć poprawy komunikacji? Dla mnie nie. Rozumiem emocje wynikające z sytuacji, ale to coś więcej, to przekonanie o naszej nędznej kondycji. Ja jestem ostrożna, bardzo chętnie dialog, a nie jego pozory, które mają nas zaprowadzić do założonego – bez nas – celu. Ty, Agnieszko, od razu w ripoście zapraszałaś do dialogu, proponując parytety w Replice i co się stało?

AF: Moja propozycja parytetów czy kwot pojawiła się jako reakcja na postulowaną niewidzialność. Wydawało mi się, że to oczywiste, że geje rozumieją tę potrzebę, deklarują się też feministycznie. Ale moja propozycja potraktowana została jako dowód niesamodzielności, zagrożenie dla jakości gazety, zamach na wolność słowa i rozwiązanie systemowe, które jest dyktaturą. Parytet to oczywiście wielkie utrudnienie, ale wtedy geje musieliby szukać z nami kontaktu, dopytywać o projekty, wydarzenia, twórczynie – wówczas byłby dialog. Teraz go nie ma. Jeśli już – to incydentalny, pozorny.

Chciałabym, żeby media, które mówią, że nas reprezentują, były bardziej przystępne. Żeby współpraca z nimi była zdrowa, żeby nie musiała opierać się na wyrzekaniu się siebie w imię dopasowywania. Chciałabym, żeby taki magazyn, jak Replika, oficjalnie wystosował na swoich łamach ogłoszenie zapraszające dziewczyny do współpracy. Niestety, obecnie sytuacja jest wyjątkowo trudna, ponieważ przy poczuciu braku szacunku, ciężko się przemóc, żeby rozmawiać z kimś, kto nie traktuje cię równościowo. Bez zniesienia tej bariery dobra współpraca nie jest możliwa. Bez szacunku nie da się skutecznie porozumieć. Ale jesteśmy otwarte na rozmowę.

AM: Dlatego chcemy rozpocząć cykl wywiadów i innych tekstów, w których chcemy przyjrzeć się przyczynom sytuacji, w której nie można pozbyć się stereotypu niewidoczności lesbijek. Nie udało nam się poruszyć wszystkich wątków, o wielu po prostu nie wiemy. Będziemy się dowiadywać: jak można zmienić rzeczywistość, gdzie jest nasze miejsce? Chcemy mówić o lesbijskiej aktywności, uwzględniając wszystkie jej aspekty, te jawne i te ukryte. Rozciągamy naszą uwagę między konspirą a inspirą. Będziemy pytać, rozważać, planować.

MW: Tak więc z czapek niewidek, których mamy dużo, szyjemy żagle i wypływamy na ocean doświadczeń kobiet nieheteronormatywnych. Zapraszamy do dialogu, również osoby mające odmienną płeć i zdanie niż my. Porozmawiajmy. Otwieramy kolejną przestrzeń na głos kobiet nieheteronormatywnych. Imienny i anonimowy.

AF: Przypomnijmy, że takich miejsc dla kobiet nieheteronormatywnych jest już sporo w necie. To materiały archiwalne i nowości z naszego świata. Na fan page O’LESS Festiwalu informacje o polskiej sztuce lesbijskiej, na Stefie Les* o kulturze, polityce, społeczności, na A kultura LGBTQ+ nie poczeka! archiwa kulturalne, na Kobiety Kobietom i Kobieta Nieheteretonnormatywna można znaleźć wszystkie aktualności. Zaglądajcie!

MR: I jeszcze ja dorzucę coś od siebie – kobiety, dziewczyny to jest miejsce na dialog – nikt cię tu nie będzie cenzurował ani kazał ci się autować – ważny jest Twój kobiecy nieheteronormatywny głos. Dasz go też w swojej sprawie! Czego my nie powiedziałyśmy, powiedz Ty. Tylko tak może drgnąć mur. Brzmi to jak manifest? Ale przecież taki miałyśmy cel – dziewczyny, czyż nie?

lesbijska konspira-manifest-big

LESBIJSKA INSPIRA. MANIFEST.

Dlaczego lesbijska kultura i aktywizm spychane są w cień? Czy niezależnie od nakładów energii, czasu i pracy mamy zostać na uboczu ze względu na kulturową pozycję kobiet w naszym kraju?  Dlaczego mówi się o nas – lesbijkach, że jesteśmy leniwe, same sobie winne, że nie wstajemy z kanapy? Dlaczego te, które chcą być widoczne, tworzą i działają – nie są widziane przez tęczową społeczność? A skoro nie widzą nas potencjalni sprzymierzeńcy, to w jaki sposób mają nas dostrzec osoby spoza tęczowego środowiska?

MAMY DOŚĆ nazywania głosu niezgody – rebelią i sprzeniewierzeniem się ładowi społeczności LGBTQ+. Otwierając dyskusję o sytuacji kobiet nieheteronormatywnych, nie wypowiadamy wojny, a przypominamy o uznanych wspólnie prawach równościowych. Nie chcemy wchodzić w przemocowy język konkurowania. Oczekujemy rozmowy. To nie jest walka o podium. Nie ma podium, jest przestrzeń, w której jest miejsce dla nas wszystkich.

MAMY DOŚĆ patriarchalnych mechanizmów. Część lesbijek ten wzorzec realizuje – z niewiedzy, ze strachu, z potrzeby przynależenia do wspólnoty, a może z wyboru? My tego nie wybieramy. Nie jesteśmy grzecznymi dziewczynkami, które – gdy pozostaną grzeczne – zasłużą na dopuszczenie do głosu. Ale czy to nadal będzie nasz głos, skoro zmuszone jesteśmy odciąć wszystkie treści, niewygodne dla reszty dbającej o pozorny ład.

MAMY DOSYĆ traktowania lesbijek jako osób mniej zdolnych, mniej odpowiedzialnych, mniej samodzielnych, które trzeba kontrolować i ktorym trzeba wskazywać rozwiązania. Nie damy się programować ani formatować. Droga, którą przeszli geje, nie musi być drogą lesbijek. Podkreślamy, że charakter działania kobiet jest często inicjujący, kolektywny, niszowy, incydentalny. Nie zmniejsza to wartości, jaką ze sobą niesie.

MAMY DOŚĆ słuchania, że jedynie mainstream daje możliwość zaistnienia w świadomości społecznej. Mainstream nie pokazuje szerokiej perspektywy, to sztuczny kanał, który oferuje widzenie zawężone, tyle tylko, że to widzenie nazywane jest uniwersalnym. Doceńmy przestrzeń kultury LGBTQ+. To bezcenny teren eksperymentu, który pokazuje naszą odmienność, oryginalność, nie tylko wyrażoną przez wielobarwność strojów i różnorodność preferencji seksualnych. Kultura kobiet nieheteronormatywnych rozwija się w znacznej części poza głównym nurtem i nie dlatego, że jest zła, czy jest jej mało. Częściowo dlatego, że szuka innych rozwiązań i nowego języka, częściowo dlatego, że nie chce podlegać uniwersalnym normom i ocenom, częściowo z braku siły, by walczyć z patriarchalnym systemem.

MAMY DOŚĆ wmawiania nam, że wybawieniem dla wszystkich kobiet nieheteronormatywnych jest neoliberalizm. Chcemy wybierać swoje rozwiązania, zachować swoją odrębność i na równych prawach współtworzyć rzeczywistość polityczno-społeczno-kulturalną. Chcemy opowiadać o niej swoimi słowami. Jesteśmy dumne ze swojej odmienności, kolorytu i doświadczeń – dają nam to siłę. Integracja tak – asymilacja nie.

MAMY DOŚĆ emocjonalnego dystansu wobec jawnych i niejawnych nadużyć wobec praw równościowych. Na emocje każdej/ każdego z nas musi być miejsce.

MAMY DOŚĆ traktowania naszych żądań parytetu jako dowodu niesamodzielności, jako zagrożenie dla jakości, zamach na wolność słowa i rozwiązanie systemowe, które jest dyktaturą. Parytet to najprostszy mechanizm równościowy, który zmusza do uwzględniania, choćby z wysiłkiem, praw kobiet nieheteronormatywnych.

MAMY DOŚĆ selekcjonowania informacji. Zadaniem dziennikarskim i archiwistycznym mediów środowiskowych LGBTQ+ jest informowanie o wszelkich aktywnościach kobiet nieheteronormatywnych na zasadach równościowych.

MAMY DOŚĆ presji autowania. Chcemy autować się wtedy, kiedy czujemy się bezpieczne i kiedy czujemy, że to jest nam potrzebne. Ale możemy też się nie autować. Nawet kiedy wypowiadamy się anonimowo, nasz głos ma wagę, bo poparty jest naszym doświadczeniem.    

Korekta: Maja Korzeniewska

—————————————————————

Damski Tandem Twórczy.  (Agnieszka Małgowska & Monika Rak)
Działa od 2009 roku. Współtworzy_ł projekty: Kobieta Nieheteronormatywna (cykl debat i audycji radiowych, 2014-2016) / O’LESS Festiwal (2012-2014) / DKF Kino lesbijskie z nutą poliamoryczną (cykl spotkań, 2012-2015) / O teatrze lesbijskim w Polsce (cykl teatrologiczny, od 2012) / A kultura LGBTQ+ nie poczeka (projekt archiwistyczny, od 2016) / Lesbijska Inspira (cykl wywiadów, od 2017) / Portret lesbijek we wnętrzu, Niesubordynowane czytanie sztuki Jolanty Janiczak (czytanie dramatów) / Orlando.Pułapka? Sen, Fotel w skarpetkach, 33 Sztuka, RetroSeksualni. Drag King Show (spektakle) / Czarodziejski flet, Gertruda Stein & Alice B. Toklas & Wiele Wiele Kobiet (opery) / L.Poetki (film dokumentalny) / Teatr Dialogu (warsztat i akcja miejska) / Wywrotowa komórka lesbijska, Epizody, watki, sugestie lesbijskie w kinie polskim (wykłady) / Stowarzyszenie Sistrum. Przestrzeń Kultury Lesbijskiej* (od 2017).

Agnieszka Małgowska – lesbijka / feministka / artaktywistka / reżyserka / trenerka teatralna / scenarzystka
Monika Rak – lesbijka / feministka / artaktywistka / aktorka / dramatopisarka / filmowczyni / graficzka.

Agnieszka Frankowska – urodzona 8 marca; lesbijka / feministka / aktywistka / spółdzielczyni / poetka / osoba z niepełnosprawnością / przez lata zaangażowana w działania poznańskiego Stowarzyszeniu Kobiet Konsola / współorganizatorka pierwszego Marszu Równości w Poznaniu (2004) oraz jego kolejnych edycji / założycielka poznańskiej Wyspy Kobiet (2011 – 2013) / obecnie członkini Partii Razem.

Magdalena Wielgołaska – aktywistka / lesbijka / feministka / współzałożycielka Stowarzyszenia na rzecz Osób LGBT Tolerado / działaczka na rzecz poszerzania wiedzy na temat leczniczego działania konopi / zaangażowana w Kręgi Kobiece i odzyskiwanie wewnętrznej, kobiecej Mocy / wartościami i zawodowo związana z Partią Zieloni / założycielka strony Strefa Les*/ współpracowniczka projektu A kultura LGBTQ+ nie poczeka!

——————————————————

LESBIJSKA INSPIRA
To niezależna inicjatywa, której e-przestrzeni udziela siostrzana Feminoteka
,
I.   Manifest
1.   ManifestInstant. 
2.   Rozmowa I. Od lesbijskiej konspiry do lesbijskiej inspiry.
3.   Rozmowa II. Minął rok. To, o czym mówiłyśmy w prywatnych rozmowach, stało się częścią debaty publicznej

II. Rozmowy wokół manifestu
1.  Mamy wewnętrzną potrzebę wolności. Rozmowa z Małgorzatą Myślak i Magdaleną Sota.
2.  Coming out – nie chcę i nie muszę. Rozmowa z Anonimową Lesbijką
3.  Z miłości i gniewu rodzi się odwaga. Rozmowa z Angeliną Caligo

4Moja droga do siebie samej. Rozmowa z Marią Kowalską
5.  Potrzebne są niehetero bohaterki. 
Rozmowa z Anną Bartosiewicz
6.  Chcemy więcej! Rozmowa z Anną i Zandrą Ra Ninus.
7. 
Lesbijki, pora na prokreację! Rozmowa z Anną Adamczyk.
8.  Kto ma prawo do słowa “lesbijka”? Rozmowa z Magdaleną Próchnik
9.  Czasem miałam wrażenie, że jestem jedyną lesbijką w Lublinie. Rozmowa z Małgorzatą Szatkowską
10. Trzeba stawiać opór. Rozmowa z Magdaleną Tchórz
11.  Dziewczyna i dziewczyna – normalna rodzina. Rozmowa z Zuch Dziewuchami
12.  Niepytana nie mówiłam, że jestem lesbijką. Rozmowa ocenzurowana
13. Co ty tutaj robisz? O poczuciu wyobcowania i przynależenia. Rozmowa z Nicole G.
14.  Mam na imię Kasia i to jest moja tożsamość. Rozmowa z Katarzyną Gauzą
15. Tęczowe aktywistki na Ukrainie są wyłącznie feministkami. Rozmowa z Katją Semchuk
16.  Oryginalnie nieheteroseksualna. Rozmowa z Agnieszką Marcinkiewicz
17.  Sama zrobię dla siebie miejsce. Rozmawa z Klaudią Lewandowską
18.  Dziś określam siebie jako osobę panseksualną. Rozmowa z Alex Knapik
19.  Perspektywa lesbian studies. Rozmowa z dr Martą Olasik
20. Mogę tylko powiedzieć: przykro mi bardzo, jestem wyjątkowa. Rozmowa z Voyk
21.  Tożsamość jest zawsze politycznaRozmowa z Elżbietą Korolczuk
22. Jesteśmy nie do ruszenia. Rozmowa z matką i córką. MB & Shailla
23. Wchodzę w krótkie erotyczne relacje poliamoryczne. Rozmowa z Retni
24. Aktywizm jest moim uzależnieniem. O niepełnosprawnościach, nieheteronormatywności i feminizmie. Rozmowa z Anetą Bilnicką
25. Wolę nie zostawiać niedomówień. Rozmowa z Adą Smętek
26.Do tej pory myślałam, że LGBTQ to nie ja. Rozmowa z Anonimową Lesbijką
27. Ciągle zajmujemy się sobą i żądamy od innych akceptacji. Rozmowa z Anną Marią Szymkowiak
.
III. Głos z zagranicy
1Węgry. Brakowało nam środowiska kobiet niehetero – stworzyłyśmy je. Rozmowa z Anną Szlávi
2. Czechy. Lesba* na wychodźstwie. Rozmowa z Frídką Belinfantová
3. Niemcy. Lesbijski projekt mieszkalny. Rozmowa z Yagner Anderson

.
IV. Męskoosobowo
1. To co polityczne jest wspólne. Rozmowa z Tomaszem Gromadką
2. Przyszło nowe pokolenie kobiet nieheteronormatywnych. Rozmowa z Marcinem Szczepkowskim
.
V.  EL*C. Wieden 2017
1.  Magdalena WielgołaskaOdzyskiwanie lesbijskiej tożsamości – wreszcie pomyślmy o sobie, Siostry.
2. Monika Rak. Siła filmu dokumentalnego, czyli lesbijki do kamer!
3. Magdalena Świder. Wokół tożsamości.
4. Agnieszka Małgowska. Peformansy, czyli witamy w Lesbolandii.
5.  Joanna Semeniuk. Jeśli nie zrozumiemy naszej przeszłości, nie zrozumiemy siebie. 
6.  Agnieszka Frankowska. PL, czyli Polskie Lesbijki w Wiedniu.

.
VI. EL*C. Kijów 2019
1.  Monika Rak. L*Geniusza na Ukrainie.
2. Magdalena Wielgołaska. Lesbianizacja przestrzeni.
.
BONUS
Komiks. Superprocenta. Graficzny komentarz Beaty Sosnowskiej

—————————————–

Aktualne wiadomości na temat projektu znajdziesz na:

Feminoteka
Kobiety kobietom
Strefa Les*
Kobieta Nieheteronormatywna
A kultura LGBTQ+ nie poczeka!
.

loga_les

————————————————————————

Galeria pocztówek osób LGBT

Podziel się z nami swoją historią i wspólnie z Kampanią Przeciw Homofobii stwórz galerię pocztówek ze zdjęciami lesbijek, gejów, osób biseksualnych i transpłciowych.

 

galeria_pocztowek_osob_lgbt_final10 września w Warszawie odbędzie się gala „Ramię w ramię po równość”, podczas której naszym sojusznikom i sojuszniczkom zostaną wręczone unikatowe pocztówki ze zdjęciami i historiami osób LGBT.

 

Szczegóły projektu na stronie Kampanii Przeciw Homofobii

 

 

Polskie prawo tego nie przewiduje…

Agnieszka i Iga urodziły się w Polsce, natomiast od kilku lat mieszkają w Anglii. 9 lutego 2012 roku zawarły związek partnerski. Dziewczyny rozpoczęły starania o dziecko.

olek

‘Zgodnie z brytyjską ustawą Human Fertilisation Embryology Act dwie kobiety stają się rodzicami dziecka, jeśli w chwili poczęcia są w związku partnerskim. Nie ma znaczenia, czy do zapłodnienia dochodzi w klinice, czy w warunkach prywatnych. Ważne natomiast jest, aby nie było wynikiem tradycyjnego aktu seksualnego między kobietą i mężczyzną.’ I tak na świat przyszedł Olek. Zgodnie z obowiązującym w Anglii prawem Olek otrzymał nazwisko matki – Igi, natomiast w rubryce dla drugiego rodzica wpisana została Agnieszka. Posiadając już akt urodzenia dziewczyny postanowiły wystąpić o tymczasowy paszport dla synka. Stosowne dokumenty złożyły w polskim konsulacie. W przeciągu miesiąca dokument miał być gotowy. Dzień przed wyznaczoną datą do Igi zadzwonił ktoś z konsulatu i oznajmił, że paszportu nie będzie. Dlaczego – ponieważ w akcie urodzenia widnieją dwie kobiety, a polskie prawo tego nie przewiduje. Rozwiązaniem byłoby usunięcie z aktu urodzenia Agnieszki i wpisanie sformułowania – ojciec nieznany. Dziewczyny poprosiły o pisemne uzasadnienie odmowy, zamiast tego otrzymały zawiadomienie, że jeśli chcą wyrobić Olkowi paszport to muszą przynieść polski akt urodzenia. Pomimo starań rodziny jak i zaangażowanego w sprawę szefa Katedry Prawa Europejskiego na Uniwersytecie Gdańskim – Tomasz T. Koncewicza, polskiego aktu urodzenia nie udało się uzyskać. Iga wystąpiła więc o brytyjski paszport dla dziecka. I tak Olek został Anglikiem. O tym jednak, czy finalnie Olek otrzyma również polski paszport, zadecyduje sąd. (KD)

Monika Płatek, karnistka z Uniwersytetu Warszawskiego: – Nic nie upoważnia władz polskich do gorszego traktowania i naruszania praw dzieci, które rodzą się i wychowują w związkach jednopłciowych. W przypadku tej historii mamy do czynienia z ewidentnym łamaniem praw Olka, polskiego dziecka. Robią to urzędnicy i urzędy, które są powołane do tego, by tych praw chronić! Odmowa wydania paszportu jest świadomym pogwałceniem praw dziecka jako skutku dyskryminowania rodzica (…).
źródło: wyborcza.pl

zdjęcie: wyborcza.pl/ Mariusz Śmiejek

banernorweskie_batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

superfemka 1 procent

 

 

WARSZAWA | 21.03 | 7. spotkanie KNH – Starość…? Pokolenie kobiet nieheteronormatywnych 60 plus

7.KNH.wer2Kolejne spotkanie z cyklu skupi się na kobietach nieheteronormatywnych 60 plus. Chcemy dowiedzieć się jak wyglądało ich życie, jakie są ich potrzeby, przemyślenia o społeczności, w której wszystkie żyjemy, działamy. Zapraszamy Was 21 marca o godz.18:00 do Feminoteki, ul. Mokotowska 29a (wejście od ul. Marszałkowskiej 34/50 do samego końca w podwórzu).
Kobiety nieheteronormatywne 60 plus – gdzie jesteście? Jak wygląda/wyglądało Wasze życie? Czego się boicie? Co Was cieszy? Pytamy nie tyle z ciekawości, co z potrzeby! Chcemy wiedzieć, że jesteście… Potrzebujemy Waszego doświadczenia i obecności. Szukamy swoich korzeni, podobieństw, inspiracji… Nie byłyśmy pierwsze i nie będziemy ostatnie. Mamy jednak ze sobą „słaby” kontakt międzypokoleniowy. Narzuca się oczywiste stwierdzenie, że jedne „nie pasują” do drugich, nie te knajpy, nie te płyty, ogólnie nie te „klimaty”… To jednak nas nie przekonuje, dlatego na najbliższym spotkaniu z cyklu Kobieta nieheteronormaywna będziemy rozmawiać o Was, szukać Was, „drążyć” temat, i mamy nadzieję – cieszyć się Waszą obecnością! Na najbliższe spotkanie zapraszamy wszystkie kobiety, bez względu na wiek. Zrobimy wspólnie międzypokoleniowy „kogel – mogel”!
Do zobaczenia!
PANEL DYSKUSYJNY
18:00 – 20:00
PROWADZENIE: Agnieszka Barszcz

Z UDZIAŁEM:
ROMY CIEŚLI, aktywistki w latach 90-tych Lambdy Kraków oraz kobiecej Grupy Safo, bohaterki mediów środowiskowych, w szczególności filmu Magdy Wystub „Yes, We are”, książki Anny Laszuk „Dziewczyny, wyjdźcie z szafy”, wciąż aktywnej lesbijki 60 plus funkcjonującej w przestrzeni publicznej, z wykształcenia ekonomistki i filolożki.
EWY RATYNSKIEJ, twórczyni pionierskiego projektu „Nieheteroseksualne PRL”, którego celem jest zebranie historii kobiet nieheteronormatywnych, funkcjonujących w realiach PRL, z wykształcenia antropolożki i socjolożki.
KOLACJA
20:00
Kolacja będzie składkowa, zachęcamy do przyniesienia „czegoś” na stół. Będzie to przede wszystkim okazja do „międzypokoleniowej” wymiany myśli, spotkania face to face. Bez pomady!
Link do wydarzenia na fb: https://www.facebook.com/events/382503408619361/

W razie pojawienia się pytań prosimy o kontakt na nasz adres: [email protected].
Po więcej informacji na temat projektu Kobieta Nieheteronormatywna zapraszamy na naszą stronę: http://www.knh.vxm.pl oraz fanpage: facebook.com/kobietanieheteronormatywna.
SERDECZNIE ZAPRASZAMY!

WARSZAWA: spotkanie „Zaginiona lekcja historii. Poszukiwanie kobiet nieheteronormatywnych w dziejach”

10922636_903053933068877_530656139912301428_n

Czy znamy kobiety nieheteronormatywne w czasach minionych? Kim były, jak żyły, co właściwie o nich wiemy? Czy wśród pisarek, nauczycielek, naukowczyń, żon i córek były kobiety nieheteroseksualne?

Wszystkie te pytania sprowadzają się do jednego – czy warto mówić o historii kobiet nieheteroseksualnych. Na kartach podręczników zapisana jest historia jednolita, monolityczna, spójna i jednocześnie nieuwzględniająca całej różnorodności głosów. W historii tej brak miejsca dla lesbijek, transeksualistek, biseksualistek. I w opozycji do tej właśnie historii potrzebna jest alternatywa – narracja o życiu, zmaganiach, triumfach i porażkach kobiet z minionych epok, by inspiracją dla przyszłości mogła być przeszłość.

17 stycznia 2015

Fundacja Feminoteka, Mokotowska 29A, Warszawa (wejście od ul. Marszałkowskiej 34/50 do samego końca w podwórzu)

https://www.facebook.com/events/764585056924470

 

17:00 – 18:45 wykład Agnieszki Weseli/Furji połączony z dyskusją

Porozmawiajmy o… Pol(s)ce. O tym, dlaczego oczekiwano, że będzie Matką i żoną. O tym, że czasami mogła jednak mieć przyjaciółkę od serca. O tym, dlaczego tak trudno znaleźć w polskich dziejach nieheteronormatywne kobiety. Dlaczego warto szukać. Jak można to robić. I do czego może się Pol(s)ce przydać historia krytyczna.

Agnieszka Weseli/Furja, historyczka seksualności i gender. Prowadziła pionierskie badania nt. domu publicznego i homoseksualizmu w KL Auschwitz-Birkenau, a także nt. prostytucji, pornografii, wychowania seksualnego, obecności kobiet nieheteronormatywnych i osób trans w społeczeństwie i kulturze Polski, przemian norm i modeli seksualności (od poł. XIX do współczesności). Miłośniczka historii krytycznej. Edukatorka seksualna. Feministka, aktywartystka kłirowa. Czyni kolektywnie (Porozumienie Lesbijek (LBT), Manify, UFA, POMADA, Dni Cipki) + indywidualnie.
www.sprawysadowskiej.pl
www.weseli.info

19:00 – 20:30 warsztat

Wspólnie postaramy się zapełnić lukę, jaka istnieje w wiedzy nad dziejami kobiet nieheteronormatywnych. Postaramy się np. stworzyć projekt broszury, przewodnika lub rozdział do podręcznika szkolnego o kobietach nieheteronormatywnych w historii.

Do zobaczenia w Feminotece!

WASZAWA: 33 SZTUKA spektakl lesbijsko-poliamoryczny 22-23.11.2014

33 SZTUKA 22-23.11.2014Niebieska i Różowa były kiedyś parą, ich związek się rozpadł. Różowa poznała Czerwoną, wówczas w kręgu ich znajomych pojawiła się Niebieska, która stała się częstym gościem obu dziewczyn – do czasu, gdy straciły nagle dach nad głową. Wtedy Niebieska zaproponowała im wspólne mieszkanie. Po jakimś czasie miedzy Czerwoną a Niebieską nawiązał się romans, ukrywany przed Różową…

Od tego momentu widzowie/widzki zostają zaproszeni do hermetycznego świata zbudowanego na 19m2, by uczestniczyć w życiu trzech dojrzałych kobiet, tworzących zamknięty trójkąt miłosny. Jego narodziny-rozkwit-rozpad-koniec jest głównym tematem dramatu, pełnego skrajnych emocji, niedomówień, uczuć i ….

Sztuka jest szkicem teatralnym, którego tekst jest jedynie pierwszą – nie najważniejszą – warstwą utworu. Dramat został przygotowany jako partytura multimedialnego zdarzenia.

Spektakl uzupełnia go blog, który jest e-pamiętnikiem postaci sztuki. Poczytaj o losach Czerwonej, Niebieskiej i Różowej na33sztuka.blogspot.com.

BILETY/cegiełki: 30zł
REZERWACJA BILETÓW tylko mailowa: damskitandemtworczy@gmail.com
Jeśli zarezerwujecie bilet, to prosimy przyjdźcie. Każde miejsce jest cenne.

WIĘCEJ: 33sztuka.blogspot.com
MIEJSCE: Instytut Pozytywnej Seksualności, ul. Złoczowska 6 D / SASKA KĘPA / WARSZAWA

CZAS: 22 i 23 listopada o 19:00

 

Cyfrowe opowieści – kurs e-learningowy dla kobiet homo- i biseksualnych

22 września rusza kolejna część projektu skierowanego do lesbijek i kobiet biseksualnych „Cyfrowe opowieści: ja-my-społeczeństwo”. Podczas 5-tygodniowego kursu e-learningowego poznasz techniki storytellingu oraz sposoby dotarcia ze swoją opowieścią do innych osób, dzięki możliwościom, jakie dają nowe technologie. Zarejestruj się na: openteaching.pl

Kurs będzie się opierał na stworzeniu bezpiecznej i intymnej przestrzeni, która być może będzie dla Ciebie pierwszą płaszczyzną coming outu. Pamiętaj jednak, że na tym kursie to ty decydujesz, czy i w jaki sposób – do jakiego stopnia – chcesz podzielić się w internecie opowieścią, którą stworzysz.

ulotka

Kurs składa się z pięciu następujących po sobie modułów. Każdy z modułów trwa siedem dni, wypełnionych rozmaitymi aktywnościami. Możesz logować się na kurs kiedy zechcesz. Od ciebie zależy, ile czasu dziennie przeznaczysz na uczestniczenie w proponowanych zadaniach. Niektóre z nich wciągną cię mniej, inne bardziej. Możesz jednak założyć, że uczestniczenie w każdym module zabierze ci przynajmniej 30 minut dziennie. Podczas kursu dowiesz się więcej o:

  • sobie samej
  • coming oucie
  • dzieleniu się z innymi online
  • tworzeniu
  • sytuacji kobiet i osób LGBTQ

Kontakt do organizatorów:

Fundacja Ad Hoc

telefon: 889 981 780

e-mail: [email protected] 

strona www: http://adhoc.org.pl

Projekt realizowany w ramach programu Obywatele dla Demokracji, finansowanego Szczegółowy opis projektu dostępny jest na stronie: digitalstorytelling.pl

z Funduszy EOG oraz z grantu Fundacji Batorego.

 

Zaproszenie do udziału w projekcie „Spoza centrum widać więcej”

Jesteś lesbijką i mieszkasz w małej miejscowości? Działasz na rzecz osób LGBT w dużym mieście? A może po prostu jesteś zainteresowana sytuacją kobiet należących do twojej lokalnej społeczności? Weź udział w projekcie „Spoza centrum widać więcej”! Wspólnie zaplanujemy działania, które poprawią sytuację nieheteroseksualnych kobiet mieszkających na wsi i w małych miastach.

spoza_centrum_www Fundacja Przestrzeń Kobiet zaprasza do udziału w projekcie „Spoza centrum widać więcej – przeciwdziałanie dyskryminacji krzyżowej”. We wrześniu w Krakowie odbędą się spotkania dla kobiet z trzech grup:

 

– lesbijek i biseksualnych kobiet żyjących na wsi lub w małych miastach (do 100 tys. mieszkańców) w Polsce,

 

– działaczek polskich organizacji i grup nieformalnych działających na rzecz osób LGBT i/lub kobiet,

 

–  działaczek i liderek lokalnych, animatorek społeczności lokalnych z całej Polski.

 

Fundacja Przestrzeń Kobiet zaprasza do udziału w projekcie „Spoza centrum widać więcej – przeciwdziałanie dyskryminacji krzyżowej”. We wrześniu w Krakowie odbędą się spotkania dla kobiet z trzech grup:

– lesbijek i biseksualnych kobiet żyjących na wsi lub w małych miastach (do 100 tys.  mieszkańców) w Polsce,

– działaczek polskich organizacji i grup nieformalnych działających na rzecz osób LGBT i/lub kobiet,

–  działaczek i liderek  lokalnych, animatorek społeczności lokalnych z całej Polski.

 

W październiku odbędą się warsztaty, podczas których osoby z trzech różnych grup spotkają się i wspólnie wypracują rozwiązania na rzecz poprawy sytuacji lesbijek i biseksualnych kobiet żyjących w małych miejscowościach.

 

Zgłoszenia są przyjmowane do 31 sierpnia na adres e-mail: przestrzen.kobiet@gmail.com. Szczegółowe informacje o projekcie oraz formularze zgłoszeniowe są dostępne na stronie Fundacji: http://www.przestrzenkobiet.pl/.

 

Spot promocyjny projektu: http://youtu.be/CvDxen4TBpQ

Warszawa. Warsztaty z opowiadania swoich historii dla kobiet homo- i biseksualnych

kobiety lgbtq lesbijki biseksualistki

kobiety lgbtq lesbijki biseksualistkiFundacja Ad Hoc zaprasza na bezpłatne warsztaty digital storytelling dla kobiet homo- i biseksualnych, które chciałyby nauczyć się, jak odnaleźć i opowiedzieć swoją historię, a także jak wykorzystać multimedia i nowe media, by zmieniać świat. Zajęcia odbędą się w dniach 26-31 sierpnia 2014 w Warszawie.

Będąc lesbijką na pewno zwracasz uwagę na przypadki dyskryminacji i braku tolerancji wobec osób o odmiennej orientacji seksualnej. Być może sama byłaś ofiarą przejawu słownej albo fizycznej agresji. W polskim społeczeństwie funkcjonuje zbyt wiele stereotypów i krzywdzących opinii, których adresatkami są lesbijki i kobiety biseksualne. Projekt, do udziału w którym chcemy Was zaprosić powstał po to, aby te stereotypy obalać, a opinie zmieniać.

(…) Do współpracy przy projekcie Fundacja zaprosiła hiszpańską artystkę, krytyczkę sztuki i działaczkę społeczną, Virginię Villaplana Ruiz. Jest ona twórczynią metody „mediabiografii” – artystycznej formy multimedialne wykorzystującej osobiste narracje, wspomnienia i cyfrowe obiekty. Uczestniczki projektu nie muszą mieć wiedzy z zakresu nowych technologii. Ich wykorzystania do budowania swoich opowieści nauczą się podczas warsztatów.

Fundacja zachęca kobiety homo- i biseksualne do zgłaszania swojego udziału projekcie. Fundacja wybierze 15 kobiet, które wezmą udział w 6-dniowych warsztatach storytellingowych. Warsztaty odbędą się w Warszawie od 26 do 31 sierpnia.

Uczestniczkom spoza stolicy Fundacja zapewnia nocleg oraz wyżywienie.

Więcej informacji (włącznie z tym jak się zgłosić) na ngo.pl | Grafika: peacemonger.org

WARSZAWA: Lambda startuje z projektem „Aktywizacja społeczna seniorów i seniorek LGB”

Lambda Warszawa startuje z nowym projektem skierowanym do seniorek i seniorów o orientacji homo- i biseksualnej.

Na stronie Lambdy Warszawa możesz przeczytać:

,,Zdając sobie sprawę z trudności, z jakimi ta grupa [seniorki i seniorzy] może się spotykać – zarówno z racji wieku, jak i tożsamości psychoseksualnej – Stowarzyszenie Lambda Warszawa pragnie zaoferować kilka form aktywności dla uczestników i uczestniczek:
– indywidualną pomoc w aktywizacji społecznej – towarzyszenie w życiu społecznym (np. wyjściu do kina, na wystawę, wycieczkę za miasto, codzienne rozmowy);
– grupę wsparcia;
– szkolenia na temat wykluczenia i przeciwdziałaniu wykluczenia ze względu na wiek;
– szkolenia dotyczące obsługi komputerów i telefonów komórkowych.

Osoby chcące uczestniczyć w programie prosimy o skontaktowanie się z nami poprzez maila –  [email protected], telefonicznie: 22 628 52 22 (poniedziałki – piątki, 18:00-21:00) lub osobiście: Warszawa, ul. Żurawia 24a lok. 4 (poniedziałki – piątki, 18:00-21:00).

lambda

Szczegółowe informacje o projekcie można znaleźć także na stronie www.lambdawarszawa.org/seniorzy.

asos logo kolor

Projekt współfinansowany ze środków otrzymanych od Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej w ramach Rządowego Programu na rzecz Aktywności Społecznej Osób Starszych na lata 2014-2020.”

Ciało w ciało z matką, czyli o najnowszym komiksie Alison Bechdel – recenzuje Aleksandra Magryta

Jesteś moją matką?

Alison Bechdel

Tłumaczenie: Paulina Piotrowska

Wydawnictwo: Timof Comics, Warszawa 2014

 

Gdy Alison Bechdel miała 7 lat, to jej mama przestała całować ją na dobranoc.  A gdy stała się dorosła, to matka nie zaakceptowała homoseksualizmu Alison. Nie wygląda to na idealną relację matka-córka.  I taką też nie jest.

Jesteś moją matką? jest długo wyczekiwaną drugą częścią powieści graficznej Alison Bechdel. Jesteś moją matką? można traktować jako historię zaczynającą się tu i teraz, z początkiem na pierwszej karcie komiksu. Główną protagonistką jest występująca w narracji pierwszoosobowej kobieta nosząca się z zamiarem napisania historii o swojej matce. Wydawać by się mogło, że w związku z tym historia będzie banalna i powiewająca nudą. Jednak nic bardziej błędnego. Jest to wspaniała wędrówka po pełnym ostrych zakrętów i wybojów świecie wewnętrznym wrażliwej kobiety.

Jesteś moją matką? ma znamiona tragikomedii, w której trzy postaci stanowią centralne role w życiu protagonistki.

Terapeutka. Na imię jej Carol.

Terapeutka. Na imię jej Jocelyn.

I matka. Matka szlochająca ,,Boże, dlaczego ja?”.

Gdy pierwsza terapeutka decyduje się zrobić kurs na psychoanalityczkę, to zaraz, kilka rysunków dalej, okazuje się, że druga terapeutka jest właśnie w trakcie robienia specjalizacji. Raz Jocelyn jest tą słuchającą, innym razem jest to Carol. Jedna wspiera. Druga również. To  one będą metaforycznie ciało w ciało z Alison. Najpierw pierwsza terapeutka będzie darzyć swoją uwagą  Alison, której to nie otrzymuje od wciąż gadającej matki, tworząc z nią w ten sposób symbiotyczny twór. Owa symbioza będzie miała kontynuację z drugą terapeutką. I również będzie substytutem dla relacji  matka-córka. I to one właśnie – te dwie terapeutki – staną się bliższe Alison.

bechdel wnętrze

Lukę po obecnej, a mimo to nieobecnej,  matce wypełnią też częściowo partnerki Alison. To z nimi zrealizuje relację  w ciało w ciało, tylko że w sensie bardziej dosłownym.

A gdzie w tym wszystkim jest matka?

Gdzie jej ciało?

Gdzie głos matki?

Gdzie dobre słowo matki?

Gdzie bliska relacja?

I dlaczego w historii Jesteś moją matką?  ma powstać  druga historia o matce nadająca bieg głównej historii? I czy powstanie?

O tym w najnowszej książce Alison Bechdel Jesteś moją matką?

Jesteś moją matką? jest dostępna w Księgarni Feminoteki.

 

Aleksandra Magryta – literaturoznawczyni, germanistka,abosolwentka GenderStudies i aktywistka społeczna. Organizuje Warszawskie Manify.  W Feminotece koordynuje projekt „Staying Safe Online: Gender and Safety on the Internet”

Kraków: Spotkanie fokusowe dla nieheteroseksualnych kobiet mieszkających w małych miejscowościach

Fundacja Przestrzeń Kobiet serdecznie zaprasza do wzięcia udziału w SPOTKANIU FOKUSOWYM, które odbędzie się w Krakowie w dniu 5 lipca 2014 r.

Jeśli:

– jesteś lesbijką lub biseksualną kobietą lub określasz się inaczej, ale jesteś/byłaś zakochana w kobiecie,

– mieszkasz na wsi lub w małym mieście (do 100 tys. mieszkańców),

– chcesz podzielić się swoim doświadczeniem związanym z funkcjonowaniem w małej społeczności na forum 8-osobowej grupy,

– chcesz spotkać kobiety, które są w podobnej sytuacji,

– jesteś zainteresowana wypracowaniem rozwiązań, które poprawią Twoją sytuację,

weź udział w spotkaniu fokusowym! Spotkanie będzie okazją do podzielenia się osobistym doświadczeniem oraz dyskusji w grupie nad konkretnymi rozwiązaniami, które mogłyby poprawić sytuację lesbijek i biseksualnych kobiet mieszkających w małych miejscowościach. Po spotkaniu fokusowym zapraszamy naspotkanie sieciujące, w którym wezmą udział uczestniczki 2 spotkań fokusowych z lesbijkami i biseksualnymi kobietami mieszkającymi na wsi lub w małych miastach.

 przestrzeń kobiet

O PROJEKCIE

Spotkania fokusowe są organizowane w ramach projektu Fundacji Przestrzeń Kobiet „Spoza centrum widać więcej – przeciwdziałanie dyskryminacji krzyżowej” realizowanego ze środków Funduszy EOG w ramach programu Obywatele dla Demokracji. Celem projektu jest partycypacyjne wypracowanie rozwiązań, które poprawią sytuację lesbijek i kobiet biseksualnych mieszkających poza dużymi miastami. Zorganizujemy 6 spotkań fokusowych z 3 grupami: lesbijek i biseksualnych kobiet mieszkających w małych miejscowościach; działaczek organizacji feministycznych i LGBT; działaczek lokalnych i animatorek społeczności lokalnych z całej Polski. Część uczestniczek spotkań fokusowych weźmie następnie udział w warsztatach, podczas których wspólnie wypracują rozwiązania mające na celu poprawę sytuacji lesbijek i biseksualnych kobiet mieszkających w małych miejscowościach. Uczestniczki spotkania będą mogły na każdym etapie wypracowywania rozwiązań zgłaszać swoje uwagi, komentarze i pomysły. Więcej informacji o projekcie można znaleźć na stronie Fundacji:http://przestrzenkobiet.pl/.

 

CZYM JEST SPOTKANIE FOKUSOWE?

Jest to dyskusja w udziałem kilka osób (w naszym przypadku 8 kobiet), której celem jest poznanie opinii uczestniczek spotkania na dany temat. Rozmowa ma charakter swobodny, co oznacza, że oprócz ogólnych obszarów dyskusji wskazanych przez osobę prowadzącą, uczestniczki spotkania mogą proponować własne tematy do przedyskutowania. Spotkanie będzie nagrywane na dyktafon, zaś nagranie będzie wykorzystane jedynie do stworzenia notatki i raportu; nie będzie w żaden sposób udostępnione osobom trzecim. Po zakończeniu spotkania zostanie stworzona notatka ze spotkania, której treść zostanie przesłana do uczestniczek wraz z prośbą o naniesienie komentarzy i uwag. Badanie ma charakter anonimowy, co oznacza, że wszystkie informacje wrażliwe i pozwalające zidentyfikować osoby uczestniczące w dyskusji zostaną usunięte z raportu końcowego.

 

CZYM JEST SPOTKANIE SIECIUJĄCE?

To spotkanie nieformalne, nie ma charakteru badawczego. To okazja, by poznać inne kobiety, porozmawiać i podzielić się własnymi doświadczeniami w luźnej atmosferze.

 

INFORMACJE ORGANIZACYJNE

Spotkania fokusowe odbędą się w centrum Krakowa w dn. 5 lipca 2014 r. Spotkanie potrwa 3 godziny (w tym krótka przerwa kawowa) i będzie nagrywane na dyktafon. W każdym ze spotkań weźmie udział 8 uczestniczek, osoba prowadząca dyskusję i osoba asystująca (robiąca notatki). Zapewniamy catering podczas przerwy kawowej, zwrot kosztów podróży do 150 zł oraz rezerwację noclegu. Dzięki dofinansowaniu z Funduszy EOG uczestniczki spotkań fokusowych otrzymają honorarium.

 

JAK SIĘ ZGŁASZAĆ                     

Aby zgłosić się do udziału w spotkaniu fokusowym, należy wypełnić formularz zgłoszeniowy i przesłać go do dn. 25 czerwca na adres e-mail: [email protected] lub pocztą tradycyjną na adres: Fundacja Przestrzeń Kobiet, ul. Lea 5a/2, 30–046 Kraków. O wynikach rekrutacji poinformujemy e-mailem lub telefonicznie do dn. 27 czerwca.

Więcej szczegółów na stronie: http://www.przestrzenkobiet.pl/