TELEFON DLA KOBIET DOŚWIADCZAJĄCYCH PRZEMOCY

Телефон для жінок, які зазнають насильства

CZYNNY PONIEDZIAŁEK-PIĄTEK
OD 11.00 DO 19.00

Активний з понеділка по п’ятницю з 14:00 до 19:00

Szukaj
Close this search box.

Britt Bennett „Matki” | Recenzja książki

Autorka recenzji: Joanna Czubaj

14921211158420218.jpg

Debiutancka książka Brit Bennett „Matki” to opowieść o młodej dziewczynie z południowej Kalifornii i o wpływie decyzji o usunięciu ciąży na jej dalsze życie i relacje z innymi ludźmi. Po samobójczej śmierci matki, Nadia Turner rozpoczyna romans z synem pastora, Lukiem, zaprzyjaźnia się z zupełnie odmienną od siebie Audrey i próbuje na nowo odnaleźć się w świecie. Kiedy zachodzi w ciążę, nie ma wątpliwości, że nie chce być matką i decyduje się na aborcję. Z pozoru jest to dobrze znana historia, którą każdy jest w stanie przewidzieć. Na czym więc polega wyjątkowość „Matek”?

Przede wszystkim istotą jest sam klimat opowieści. „Matki” to historia osadzona w społeczności Afroamerykanów w małym kalifornijskim miasteczku, którego centrum życia stanowi Wieczernik. Społeczność jest tu bardzo istotnym elementem, na który zwracamy uwagę od samego początku, gdyż będące jej częścią matki tworzą narrację opowieści. Każdy rozdział rozpoczyna się z ich punktu widzenia, niczym chór w teatrze greckim komentują i oceniają przedstawiane wydarzenia. Są surowe, ale też mądre, one już to wszystko przeżyły, kiedy same były młode, mogą się wydawać momentami okrutne, ale są też lojalne wobec członków własnej społeczności.

Po drugie, bohaterowie. Bohaterowie, którzy jak się zdaje, są uwikłani w swoją przeszłość, a ich relacje z rodzinami zbyt mocno determinują ich przyszłość. Główna bohaterka, Nadia, stanowi mocny punkt opowieści, głównie przez to, że bardzo rzadko ma się do czynienia z bohaterką, która jest tak przekonana o swojej decyzji. Mimo tego, że często fantazjuje na temat życia swojego dziecka, upływ lat nie zmienia jej poglądów na tę sytuację. Natomiast jej były chłopak, Luke, którego kariera zakończyła się przedwcześnie, zmagając się z samotnością i bezcelowością, zaczyna uporczywie wierzyć, że jeśli to dziecko by się urodziło, jego życie byłoby znacznie lepsze. Dla przyjaciółki, Audrey, upragnione dziecko to kwintesencja szczęścia, coś co ostatecznie przekonałoby ją, że jej życie się odmieniło i nie musi się już niczego obawiać.

Historia Nadii znacznie zyskuje przez relację z Audrey – jest to jej pierwsza prawdziwa przyjaciółka, osoba, z którą nawiązuje głęboki kontakt w trudnym okresie swojego życia, ale również jej całkowite przeciwieństwo. Czytelnik, przyzwyczajony do wydawania opinii o pewnych postawach, jest zmuszony do ich nieustannej weryfikacji. Toksyczna relacja Audrey z matką jest natychmiast zestawiana z Nadią i jej matką, która popełniła samobójstwo. Czy zła relacja jest lepsza niż żadna? I dalej, Audrey, która bardzo pragnie być matką i Nadia, która bardzo tego nie chce. Patrząc na swoją przyjaciółkę, Nadia myśli „Pragnęła go [dziecka] i na tym polegała różnica: magia, której się pragnie, jest cudem, magia, której się nie chce, jest zmorą.”

Tytułowe Matki to nie tylko matki z Wieczernika, są to raczej matki ogólnie, relacje z nimi, a także bycie matką. Przez całą książkę można zadawać sobie pytanie, na ile postępowanie Nadii jest determinowane przez fakt, że jej matka popełniła samobójstwo, chcąc uciec od życia, które na zawsze zmieniło pojawienie się dziecka? Nadia nie chce tak żyć, ale – znów, podobnie jak w greckiej tragedii – żyjąc inaczej również nie jest szczęśliwa. Nie wiemy, co się z nią dzieje, wiemy jedynie, jak tę sytuację widzą matki z Wieczernika. One kierują się prostymi zasadami, wierzą, że Nadia jest jedną z nich, która na próżno próbuje uciec od swojego przeznaczenia. Ale przyglądając się temu wszystkiemu, można raczej dojść do jednego wniosku, a mianowicie: dziecko, nawet jeśli jest oczekiwane z radością, nie naprawi niczyjego życia.

Mnie osobiście „Matki” Brit Bennett całkowicie urzekły. Nie jest to historia pełna zwrotów akcji i intensywnych wydarzeń, zamyka się raczej w mikrokosmosie wzajemnych relacji. Z całą pewnością warto do niej sięgnąć.

Cykl Wykluczenie: Strajk matek. Rozmowa z Elżbietą Korolczuk i Cecylią Malik

W Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, 8 czerwca, odbędzie się rozmowa wokół filmu  „Strajk matek” z socjolożką Elżbietą Korolczuk i artystką Cecylią Malik.

strajk matek
Kadr z filmu „Strajk matek”, 2011, Szum TV i Think Tank Feministyczny

„Czy o matkach można mówić jako grupie wykluczonej? W kraju świadczenia 500+, Matki Boskiej i kultu macierzyństwa trudno uwierzyć, że to możliwe. W aktualnej sytuacji politycznej kwestie społeczne (dyskryminacja kobiet na rynku pracy, niska ściągalność alimentów) ścierają się z kulturowymi (nieliczne wystawy indywidualne kobiet, słabo widoczny wątek macierzyństwa jako doświadczenia w pracach artystek).

Współczesne matki są wkurzone. Nie chcą już podomki i odrzucają rolę Matki Polki – chcą, aby traktowano je poważnie, a nie jako dodatek do dziecka. Dla swojej rodziny zrobią wszystko – pokazały to choćby kobiety z Wałbrzycha, które zdecydowały się na nielegalne zajęcie budynków.”

Strona wydarzenia: https://www.facebook.com/events/243975035979023/?notif_t=plan_user_invited&notif_id=1464778127328987

„Strajk matek”, 2011, prod. Szum TV i Think Tank Feministyczny

Prowadzenie: Sylwia Chutnik i Marek Beylin

Spotkanie w budynku Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie przy ul. Pańskiej 3.

Więcej o wydarzeniu: http://artmuseum.pl/pl/wydarzenia/strajk-matek-rozmowa-z-socjolozka-elzbieta-korolczuk-i-artystka?preview=1&allow=1

Więcej o cyklu „Wykluczenie”: http://artmuseum.pl/pl/cykle/wykluczenie