25 lipca 2018 roku w Nowej Zelandii przegłosowano prawo zapewniające osobom, które doświadczyły przemocy w rodzinie 10-dniowy płatny urlop. Ustawodawca chce w ten sposób umożliwić im odejście od swoich partnerów/ek, znalezienie nowego domu czy schronienia i zapewnienie ochrony sobie i swoim dzieciom. Nowa Zelandia jest drugim krajem na świecie, który przyjął takie rozwiązanie (po Filipinach w 2004 roku).
We wprowadzeniu nowej legislacji dużą rolę odegrała Jan Logie, nowozelandzka polityczka i członkini Partii Zielonych Nowej Zelandii. Zanim została polityczką, Logie pracowała w schronisku dla kobiet. „Jednym z celów tej inicjatywy jest wywołanie reakcji całego społeczeństwa. Nie zostawiamy tego po prostu policji, bo wiemy, że wszyscy uczestniczymy w pomaganiu ofiarom. Chodzi również o zmianę norm kulturowych i powiedzenie: „wszyscy mamy w tym swój udział, a to nie jest OK”, powiedziała.
Niestety, opozycyjnie do słów polityczki, Partia Zielonych wycofała swoje poparcie w ostatecznym czytaniu, mówiąc, że koszty dla małych i średnich firm byłyby zbyt duże i mogą zniechęcić pracodawców do zatrudniania osób, co do których mają przypuszczenie, że mogą doświadczać przemocy w rodzinie. Pomimo tego, prawo do 10-dniowego urlopu zostało przegłosowane 63 do 57. Nowe przepisy wejdą w życie w kwietniu przyszłego roku.
Jak ma to wyglądać w praktyce? Osoby, które doświadczają przemocy domowej nie będą musiały udowadniać konkretnych okoliczności, a także mają prawo do elastycznych warunków pracy mających na celu zapewnienie im bezpieczeństwa, w szczególności do zmiany miejsca pracy, zmiany adresu e-mail i usunięcia danych kontaktowych z strony internetowej pracodawcy. To bardzo ważny i znamienny zapis, biorąc pod uwagę jak często elementem przemocy w rodzinie jest uporczywe nękanie (stalking) i próba dyskredytacji zawodowego życia.
Na podstawie: The Guardian, BBC
Obrazek wyróżniający: Getty Images