TELEFON DLA KOBIET DOŚWIADCZAJĄCYCH PRZEMOCY

Телефон для жінок, які зазнають насильства

CZYNNY PONIEDZIAŁEK-PIĄTEK
OD 11.00 DO 19.00

Активний з понеділка по п’ятницю з 14:00 до 19:00

Szukaj
Close this search box.

Amatorki – Elfriede Jelinek

Amatorki – Elfriede Jelinek

tekst: Sylwia Piszczatowska / sylwuch.blogspot.com

Tytuł oryginałuDie Liebhaberinnen
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: czerwiec 2005
Liczba stron: 192

Elfriede Jelinek to austriacka pisarka, feministka i laureatka Literackiej Nagrody Nobla w 2004 roku, którą uzyskała zademaskowanie absurdalności stereotypów społecznych w powieściach i dramatach. Od dłuższego czasu miałam ochotę na zapoznanie się z twórczością tej noblistki, dlatego ucieszyłam się, kiedy ujrzałam Amatorki na bibliotecznej półce. Przyznam szczerze, że bałam się trochę tej lektury, ponieważ wiedziałam, że dorobek autorki składa się z dość odważnych pozycji, zatem nie miałam pojęcia, czego mam oczekiwać. W końcu moje obawy zostały rozwiane, a ja właśnie rozglądam się za kolejnymi powieściami tej noblistki.

Elfriede Jelinek równocześnie przedstawia historię dwóch kobiet, mieszkających w niedużej wsi, pozbawionej jakichkolwiek perspektyw. Brigitte pracuje w fabryce biustonoszy, za czym nie przepada, ale wierzy, że jest to jedynie chwilowy przystanek na jej drodze do szczęścia. Owe szczęście ma na imię Heinz i jest elektrykiem marzącym o otwarciu własnej firmy, co dla Brigitte stanowi kluczowy powód, dla którego ten mężczyzna powinien stać się jej mężem. To nic, że jej rodzice nienawidzą Brigitte, a ona najchętniej utopiłaby ich w łyżce wody. To nic, że Brigitte jest dla Heinza jedynie ciałem do eksploatacji. Cóż z tego, że tak naprawdę kobieta nienawidzi i brzydzi się swojego narzeczonego? Najważniejsze, że mogłaby usidlić go, zachodząc w ciążę, a później cieszyć się niezmąconym szczęściem, naznaczonym dobrobytem. Kobieta bez wahania może zrezygnować z siebie, aby tylko Heinz został przy niej do końca życia.

tylko własne jest naprawdę własne, co się ma. co się ma, to się ma, czego się nie ma, o to trzeba się postarać. jeśli czegoś nie możemy dostać, wówczas nie powinno nas to obchodzić.

Drugą bohaterką jest piętnastoletnia Paula, posiadająca konkretne plany na przyszłość. Dziewczyna chce zostać krawcową wbrew woli rodziców pragnących, aby była gospodynią domową lub sprzedawczynią. Piętnastolatka marzy o wielkiej miłości, jak z filmów czy książek. Przepełnia ją szczęście, kiedy poznaje Erica, wobec którego ma poważne, dalekosiężne plany. Chłopak jednak, mimo tego, że jest starszy i wydawałoby się – bardziej doświadczony i mądrzejszy, wszystkie swoje marzenia i plany wiąże z samochodami oraz motocyklami. Paula chce aby Eric pokochał ją, dlatego oddaje mu swoje ciało, które wydaje się jedynym powodem, dla którego chłopak mógłby pozostać przy niej. Kiedy dziewczyna zachodzi w ciążę, wszystko zaczyna się komplikować, gdyż ukochany okazuje się niedojrzałym i niezdecydowanym chłopakiem, słuchającym się mamusi, a do tego – lubiącym alkohol oraz nie mającym oporów przed używaniem siły wobec innych.

Jeśli ktoś dysponuje losem, to mężczyzna. jeśli kogoś dotyka los, to kobietę.

Obie panie różnią się pod wieloma względami, ale nietrudno również zauważyć wiele cech wspólnych. Jedna i druga wierzy, że mężczyzna odmieni jej los, a miłość sprawi, że każdy z panów stanie się cudownym mężem, darzącym wybrankę dozgonnym uczuciem. Wychodzą z założenia – nieważne jaki, ważne, aby był, a ludzie nie gadali i zazdrościli mi, że nie jestem starą panną. Społeczeństwo wbija im do głowy, że są gorszym gatunkiem ludzkim, którego najważniejszym zadaniem jest sprawianie przyjemności mężczyznom i usługiwanie im. To kobiety mają starać się o względy płci przeciwnej, która ma wszelkie prawo odrzucić je, chociażby z błahego powodu. Nie mają prawa sprzeciwiać się męskim decyzjom, a kiedy zdobędą się na to, niech nie mają pretensji, kiedy dostaną niezłe manto.

Istnieje ogromny rozdźwięk pomiędzy obiema parami – każda ze stron patrzy na świat w zupełnie inny sposób, a korzyści i straty są rozłożone bardzo nierówno. Drogi głównych bohaterek krzyżują się, kiedy jedna dociera do miejsca, z którego drugiej udaje się uciec. Obie powielają swoje błędy, chociaż nieraz robią to w inny sposób. Paula chce, aby inni zazdrościli jej i obdarzali ją podziwem. Natomiast Brigitte pragnie posiadać, zdobywać i mieć na własność. Jedna i druga posiada inne priorytety, jednak efekt jest taki sam – obie stają się ofiarami panujących konwenansów oraz reguł narzuconych przez społeczeństwo.

Amatorki to książka, która nie każdemu przypadnie do gustu. Napisana jest specyficznym stylem, naznaczonym licznymi powtórzeniami i brakiem wielkich liter, nawet na początku zdań czy w przypadku nazw własnych. Elfriede Jelinek stworzyła okrutną, odważną i bezwzględną historię, przepełnioną pesymizmem i ironią, ale jakże prawdziwą w swej wymowie. Polecam tę lekturę osobom, które nie boją się poruszającej i często bezlitosnej literatury, pozostawiającej ślad po sobie i skłaniającej do refleksji nad otaczającą rzeczywistością, która powinna ulec jeszcze wielu przemianom, aby stać się miejscem do godnego funkcjonowania.

Mama ma zawsze rację – recenzja

Sylwia Chutnik – Mama ma zawsze rację (audiobook)

tekst: Sylwia Piszczatowska / sylwuch.blogspot.com

Lektor: Anna Cieślak
Wydawnictwo: Mamania
Czas trwania: 149 min.
Przypuszczam, że pierwsze skojarzenia, jakie pojawiają się u większości ludzi po usłyszeniu słowa macierzyństwo, to radość, miłość, ciepło, spełnienie (przynajmniej w niektórych przypadkach). Rzadko mówi i pisze się o tym, iż jest to ciężka i nieustanna praca związana z ogromną odpowiedzialnością, poświęceniem, zmęczeniem oraz wyrzeczeniami i rezygnacją z własnych potrzeb. Wiele matek widząc uśmiechnięte i radosne twarze kobiet, które widnieją we wszelkich czasopismach, magazynach i programach telewizyjnych, wyrzuca sobie bycie złą i nieczułą osobą, nienadającą się do wychowywania dziecka. Te piękne i zadbane panie nie przypominają sfrustrowanych, poirytowanych i zmęczonych matek, których nie brakuje w realnym świecie. Od wielu, wielu lat opinia publiczna narzuca pewien schemat postępowania idealnej matki, szykanując i krytykując każdą, która choćby przez moment nie spełnia podyktowanych wymagań. To wszystko powoduje pretensje do siebie: „Jestem złą matką; źle wypełniam swoje obowiązki, nic mi nie wychodzi; jestem beznadziejna, do niczego się nie nadaję; tylko ja nie radzę sobie z tym wszystkim…”. Nic bardziej mylnego. Doskonałym sposobem na zmianę swojego postrzegania jest sięgnięcie po Mama ma zawsze racjęautorstwa Sylwii Chutnik – pisarki, dziennikarki, prezeski Fundacji MaMa, działającej na rzecz poprawy sytuacji matek w Polsce.
Po sekundzie pojawiają się dwie wielkie krechy i jakby mogły, to by ci język pokazały – „jesteśmy wysłanniczkami polityki prorodzinnej tego kraju; jesteśmy zygotą słodkiego bobo, które już niedługo zrewolucjonizuje dotychczasową sielankę”.
Mama ma zawsze rację to zbiór felietonów przekazujących wiele prawd i trafnych przemyśleń, wartych zapamiętania i zapisania nie tylko w głowie, ale i w sercu. Autorka zwraca uwagę na problem będący jeszcze tematem tabu w naszym kraju, mianowicie – depresję poporodową. Sylwia Chutnik przekonuje, iż depresja nigdy nie powinna być powodem do wstydu. Skrępowane i zawstydzone mogą być jedynie te matki, które nie robią nic z tym zaburzeniem, wymagającym szybkiej diagnozy i odpowiedniego leczenia.
Autorka zwraca także uwagę na proces socjalizacji, nieustannie obecny w naszym kraju. Ciągle pielęgnujemy starodawne przekonania, według których kolor różowy jest przeznaczony wyłącznie dziewczynkom, a niebieski od razu kojarzy się z kolorem chłopięcym. Oczywiście odpowiednimi zabawkami dla dziewczynek są lalki, misie oraz wszelkie przyrządy niezbędne do sprzątania i gotowania. Rzecz jasna, samochody, majsterkowanie i rozrabianie to domena chłopców.
Pisarka porusza jeszcze wiele niezwykle istotnych kwestii, chociażby wychowywanie dzieci przez pary homoseksualne czy radzenie sobie z dorastaniem, a później wyfrunięciem z gniazda swoich pociech. Autorka dotyka także ważnego problemu, jakim jest przenoszenie własnych przeżyć z dzieciństwa na dzieci, co bywa dla nich bardzo dotkliwe i przykre.
Sylwia Chutnik uświadamia matki, iż nie powinny stawiać zbyt wysokich wymagań nie tylko dzieciom, ale także sobie. Nie można dać się stłamsić społeczeństwu i wmówić, że jest się skończoną egoistką, jeśli czasami pozwala się na myślenie wyłącznie o własnych przyjemnościach. Warto także zapamiętać, że życie nie kończy się wraz z narodzinami dziecka, a wręcz przeciwnie – może to być właśnie początek czegoś niezwykle wartościowego… Wystarczy tylko dać sobie szansę.
Codzienność różni się nieco od teorii rozwijanych przez poradniki. Codzienność boli i wystawia nas na próby ogniowe już od rana. Dzwoni budzik – czas wstawać. Odwracamy się spuchniętą twarzą w stronę Miłości Naszego Życia i błagając, rzęzimy „odprowadzisz do przedszkola?”. Bez reakcji. Wstajemy więc i zaczynamy ogarniać rzeczywistość. W kuchni krajobraz jak po wybuchu bomby atomowej, w przedpokoju ubłocone buty, w lodówce gra zespół Pustki. Jak to się mogło stać w królestwie Perfekcyjnej Pani Domu?
Sylwia Chutnik w niezwykle interesujący i obrazowy sposób ukazuje prawdziwy żywot matki, pozbawiony tej słodkiej, przekłamanej otoczki, zbudowanej z lukru i wszelkich mdłych substancji słodzących. Mama ma zawsze rację to pozycja przepełniona ironią i humorem, często niezwykle wyrazistym i dosadnym. Autorka często nie przebiera w słowach, piszcząc szczerze i bez większych zahamowań. Taka postawa cieszy się moją aprobatą. Podoba mi się to, iż z tej publikacji wyłania się naturalność, bezpretensjonalność oraz otwartość. To wszystko sprawia, że przygoda z tą pozycją przebiega niesłychanie szybko i przyjemnie. Dawka humoru oraz celne przemyślenia, które wypełzają z każdej strony, a w moim przypadku – każdej przesłuchanej minuty, wywołują tajemniczy i dość osobliwy uśmiech, a także setki refleksji.Nie miałam możliwości sięgnięcia po wersję papierową tej pozycji, zatem postanowiłam, że audiobook będzie świetną okazją do zapoznania się z twórczością Sylwii Chutnik. Mama ma zawsze rację jest czytana przez Annę Cieślak, młodą i utalentowaną aktorkę, którą miałam okazję ujrzeć w kilku niezłych filmach. Lektorka ma bardzo melodyjny i przyjemny głos. Anna Cieślak świetnie moduluje nim i wczuwa się w czytane kwestie tak, iż przy każdym zdaniu można odczuć emocje, jakie nią targają. Dopełnienie stanowią nienaganna dykcja oraz umiejętne panowanie nad głosem.Komu mogę polecić tę pozycję? Wszystkim, a w szczególności każdej obecnej lub przyszłej matce oraz ludziom zarządzającym naszym krajem, zwłaszcza tym, którzy zajmują się, a przynajmniej powinni (co idzie im bardzo nieudolnie…), polityką prorodzinną. Może w końcu przejrzeliby na oczy i uświadomili sobie, co jest tak naprawdę ważne i warte zmian, aby żyło się lepiej wszystkim – matkom, dzieciom, ojcom.