TELEFON DLA KOBIET DOŚWIADCZAJĄCYCH PRZEMOCY

Телефон для жінок, які зазнають насильства

CZYNNY PONIEDZIAŁEK-PIĄTEK
OD 11.00 DO 19.00

Активний з понеділка по п’ятницю з 14:00 до 19:00

Szukaj
Close this search box.

Mowa nienawiści a kobiety

Ostatnio na Facebooku pojawiły się dwie strony, które szczególnie przykuły uwagę organizacji kobiecych ze względu na stosowanie agresywnego języka wobec kobiet. Po licznych zgłoszeniach jedną z nich udało się usunąć, druga zaś, wzywająca Magdalenę Ogórek do rozebrania się, została usunięta przez samych autorów. I co z tego, skoro na ich miejsce powstają następne? Czy można skutecznie walczyć z publikacją takich treści?

Bez wątpienia można stwierdzić, że wszystkie te strony bazują na niechęci i stawiają kobietę w pozycji podrzędnej wobec mężczyzny. Wszystkie też przekraczają granice krytyki, satyry czy debaty publicznej, o ile o takiej w ogóle można mówić przy okazji tworzenia ww. stron. Mowa nienawiści, to modne stwierdzenie, aż samo się nasuwa. Ale nie do końca słusznie. Czy są więc jakieś przepisy gwarantujące ochronę przed atakami ze względu na płeć?

Określenie mowa nienawiści, choć ostatnio dość popularne, opisuje zjawiska całkiem nienowe. Obejmuje ono negatywne wypowiedzi o jednostkach albo grupach bazujące jedynie na tym, że należą do konkretnej kategorii. Mowa nienawiści to środek stosowany do szerzenia nietolerancji, uprzedzeń czy rasizmu. W skrajnych przypadkach już samo użycie hate speech może stanowić przestępstwo – jak np. wzywanie do przemocy wobec danej grupy. Najczęściej jest jednak podstawą do innych nadużyć.

Dyskryminacja i mowa nienawiści w standardach międzynarodowych

Tradycyjnie w prawie międzynarodowym wymaga się od państw przestrzegania zasady niedyskryminacji ze względu na różne cechy – Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych w art. 2 wymienia: rasę, kolor skóry, płeć, język, religię, poglądy polityczne lub inne, pochodzenie narodowe lub społeczne, sytuację majątkową, urodzenie. Dyskryminacja to jednak znacznie więcej niż nienawistne słowa, a przepisy chroniące przed nierównością odnoszą się głównie do wertykalnego działania prawa, które tworzy zobowiązania państwa wobec obywatela. Co do zasady stosunkami między obywatelami zajmują się zaś inne gałęzie prawa, szczególnie cywilne i karne. Ale i tu istnieje możliwość oddziaływania przez organizacje międzynarodowe na standardy państwowe – w mniej lub bardziej sformalizowany sposób.

W latach 50. i 60. gdy tworzono konwencje i pakty praw człowieka, mowa nienawiści czy dyskryminacja kobiet nie były problemami pierwszorzędnymi, ale współczesna interpretacja tych dokumentów jak najbardziej widzi konieczność ochrony kolejnych grup przed bezpodstawnymi atakami motywowanymi uprzedzeniami. Najlepiej o tym może świadczyć Karta praw podstawowych UE, która w przepisach antydyskryminacyjnych zakazuje gorszego traktowania nie tylko bazującego na klasycznych czynnikach, takich jak płeć czy kolor skóry, lecz również nie dopuszcza dyskryminacji ze względu na niepełnosprawność, wiek lub orientację seksualną.

Na łonie prac ONZ problem dyskryminacji kobiet starano się rozwiązać już w 1979 r. Konwencją w sprawie likwidacji wszelkich form dyskryminacji kobiet. Choć w preambule jako warunek osiągnięcia pełnej równości uznano ewoluuję tradycyjnych ról w rodzinie i społeczeństwie mężczyzn  oraz kobiet, to sam dokument skupia się przede wszystkim na usunięciu praktyk dyskryminacyjnych większego kalibru, jak nierówny dostęp do nauczania, urzędów czy zawodów. Samo zresztą pojęcie mowy nienawiści pojawiło się znacznie później niż konwencje antydyskryminacyjne. Jednak to do komitetu monitorującego wdrażanie tej konwencji wpłynęło zawiadomienie przeciwko Polsce dotyczące podręcznika, gdzie przedstawiano zasady tworzenia czasów w języku angielskim na zdaniach takich jak: „Linda miała nadzieję, że zostanie zgwałcona przed nadejściem lata”.

Rada Europy zajęła się problemem mowy nienawiści już w 1997 r. W rezolucji Komitetu Ministrów[1] za mowę nienawiści uznano wszystkie wypowiedzi które rozpowszechniają, podżegają, promują lub usprawiedliwiają nienawiść rasową, ksenofobię, antysemityzm i wszystkie inne formy nienawiści bazujące na nietolerancji, włączając w to wypowiedzi motywowane szowinizmem, etnocentryzmem, wrogością wobec mniejszości i migrantów.  Brakuje zatem wyraźnego odwołania do mizoginicznych czy seksistowskich wypowiedzi, choć, jak przyznał Komisarz Praw Człowieka Rady Europy[2], powyższy katalog ma charakter otwarty, który trzeba poszerzać o podmioty mogące paść ofiarą dyskryminujących haseł. Niels Muižnieks zwrócił też uwagę, że problem mowy nienawiści wobec kobiet, zwłaszcza w Internecie, jest obecny od dawna, lecz do tej pory był niedostrzegany przez państwa, które powinny bardziej zdecydowanie walczyć z językiem nienawiści[3]. Dlatego Rada Europy już w 2011 r. otworzyła do podpisu Konwencję antyprzemocową[4], o której ratyfikację toczono ostatnio zacięte boje w polskim parlamencie. Artykuł 40 tego dokumentu nie pozostawia już żadnych wątpliwości, że kobiety także są adresatkami mowy nienawiści. Konwencja zobowiązuje państwo do zmian w prawie, które umożliwią ponoszenie odpowiedzialności karnej lub innej za molestowanie. Tym mianem określa się tak ataki werbalne jak i niewerbalne, które mają podłoże seksualne i skutkują naruszeniem godności „w szczególności w atmosferze zastraszania, wrogości, upodlenia, poniżenia lub obrazy”.  Konwencja jednak wchodzi w życie w Polsce dopiero 1 sierpnia 2015 r. A obecnie wewnętrzne przepisy podobnych gwarancji nie dają.

Luki w prawie karnym

Art. 119 kodeksu karnego mówi jasno: stosowanie przemocy lub groźby bezprawnej wobec osób lub grup z powodu jej narodowości, rasy, pochodzenia etnicznego, przynależności politycznej, wyznania albo bezwyznaniowości jest zagrożone karą więzienia od 3 miesięcy do 5 lat. Ale mowa nienawiści nie zawsze jest równoznaczna groźbom karalnym. Tu sprawę reguluje art. 257 kodeksu – publiczna zniewaga podmiotów z ww. powodów (oprócz przynależności politycznej) karana jest pozbawieniem wolności do 3 lat – a więc sankcja jest równie surowa jak za zniewagę Prezydenta. W kodeksie karnym nie ma jednak ani słowa o znieważaniu kobiet czy mężczyzn z tej jednej przyczyny, że łączy ich ta sama płeć. Jedyną możliwością obrony jest wniesienie prywatnego aktu oskarżenia o zniesławienie albo znieważenie, ale dotyczy to tylko bezpośredniej ofiary obrazy, a nie całej grupy. Problemu mowy nienawiści wobec kobiet nie rozwiązuje też ustawa o równym traktowaniu z 2010 r.[5], wdrażająca dyrektywy UE. Choć definiuje pojęcie molestowania i molestowania seksualnego w podobny sposób jak Konwencja stambulska, to spod jej stosowania wyłączona jest sfera życia prywatnego i treści zawarte w środkach masowego przekazu.

Niezauważony problem

W 2011 r. Kampania Przeciw Homofobii przygotowała nowelizację kodeksu karnego, która poszerzała penalizację mowy nienawiści także ze względu na płeć, tożsamość płciową, wiek, niepełnosprawność bądź orientację seksualną. Projekt, wniesiony do laski marszałkowskiej przez SLD, trafił do komisji jednak niedługo przed wyborami parlamentarnymi i jego losy zakończyły się razem z VI kadencją Sejmu. W 2014 r. ten sam projekt ustawy został złożony ponownie, jednak od zeszłego roku wciąż znajduje się w komisji. Światełkiem w tunelu wydają się starania Pełnomocniczki Rządu ds. Równego Traktowania, która w styczniu 2015 r. wystąpiła do Ministra Sprawiedliwości z wnioskiem o ponowne rozważenie kryminalizacji zniewagi podszytej dyskryminacją grup wspomnianych także w projekcie KPH. Cóż, niestety kolejne wybory parlamentarne już za pasem.

Perspektywy

Nie jest pewne, że uchwalenie konwencji antyprzemocowej w jakikolwiek sposób wpłynie na przyspieszenie prac w Sejmie nad nowelizacją kodeksu karnego. Inaczej po raz kolejny koniec kadencji może zaprzepaścić szansę dopasowania prawa karnego do zmieniających się standardów ochrony praw człowieka. A to wszystko ku zadowoleniu tych co twierdzą, że nie ma nic złego w nauce angielskiego na czytance o gwałconej Lindzie, czy w tworzeniu stron typu „zagłosuję na Magdę Ogórek jak pokaże cycki”, bo problem jest wyolbrzymiony przez kobiety bez poczucia humoru. Warto pamiętać – co w mocnych słowach przypomina  w swoim spocie Fundacja Feminoteka – że słowa też mogą gwałcić. A prawo karne ma obowiązek przed każdym gwałtem obywatela chronić.

 

Akty mowy nienawiści w sieci można również zgłaszać na stronie: zglosnienawisc.otwarta.org

https://www.youtube.com/watch?v=zsj__VjL-x0
Autorka: Marta Borucka
Źródło: http://human-rights-every-day.blogspot.com/2015/05/mowa-nienawisci-kobiety.html

Źródła tekstu:

[1] Komitet Ministrów Rady Europy, Rekomendacja nr R (97) 20 w sprawie mowy nienawiści, dostępna pod adresem: http://www.coe.int/t/dghl/standardsetting/media/doc/cm/rec(1997)020&expmem_EN.asp
[2] N. Muižnieks, Hate speech against women should be specifically tackled, http://www.coe.int/hu/web/commissioner/-/hate-speech-against-women-should-be-specifically-tackl-1
[3] Nils Muižnieks: We must take action against online hate speech against women, http://www.humanrightseurope.org/2014/03/nils-muiznieks-we-must-take-action-against-online-hate-speech-against-women/
[4] Konwencja o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej
[5] Ustawa z dnia 3 grudnia 2010 r. o wdrożeniu niektórych przepisów Unii Europejskiej w zakresie równego traktowania,  Dz. U. z 2010 r. Nr 254, poz. 1700

Wypuść spot, a mizogini się odezwą

Reakcje na nowy spot Feminoteki można podsumować znanym powiedzeniem  „uderz w stół, a nożyce się odezwą”.

Pomysł na spot był genialny w swojej prostocie – zwykłe kobiety stają przed kamerą i cytują słowa, jakie kiedyś usłyszały pod swoim adresem. „Pij, pij, będziesz łatwiejsza”, „jesteś niedoruchana” i tym podobne – nie ma chyba kobiety, która w swoim życiu nie usłyszała takich lub podobnych tekstów. Gdyby zebrać tylko mały wycinek wszystkich sytuacji, można by nakręcić najdłuższy film w historii świata (aktualnego rekordzistę możemy oglądać nieprzerwanie przez 10 dni). Na stronie Hollaback! Polska można poznać więcej historii zarówno z Polski, jak i z innych państw. Tam, gdzie działania Hollaback! mają największy odzew – w Europie, obu Amerykach, Półwyspie Indyjskim i Azji Południowo-Wschodniej, Australii – mapa aż pęka w szwach od różowych pinezek. To tylko niewielki odsetek wszystkich przypadków, o większości z nich nigdy się nie dowiemy.

Z raportu Hollaback! Polska możemy wywnioskować, jak poważna jest skala problemu, dotykającego częściej kobiet (85%) niz mężczyzn (44%). Nie bez znaczenia pozostaje również fakt, iż 78% sprawców molestowania w przestrzeni publicznej to mężczyźni. Przy czym w przypadku molestowania kobiet, w 98% przypadków sprawcami byli mężczyźni. Bardziej równomiernie rozkładają się statystyki sytuacji, gdy ofiarą molestowania był mężczyzna – wówczas kobieta i mężczyzna byli sprawcami w podobnym odsetku przypadków.

Z molestowaniem spotykają się już małe dziewczynki – średnia wieku pierwszego doświadczenia molestowania to 12 lat. Molestowani mężczyźni najczęściej (ale rzadziej niż kobiety) doświadczają „obcinania” – czyli uporczywego wpatrywania się, często połączonego z innymi formami molestowania, oraz natrętnego zagadywania i seksistowskich uwag. Co ciekawe – „obcinanie” w obu grupach należy do najczęstszych doświadczeń, ale jednocześnie najmniejszy odsetek respondentów i respondentek uznał to zjawisko za przejaw molestowania. Być może wynika to z niezrozumienia definicji pojęcia i utożsamiania go z niegroźnym, przelotnym spojrzeniem.

Tymczasem, ponad 60% kobiet spotykało się z różnymi formami molestowania, od gwizdania po natrętne nagabywanie. Skala doświadczania tego rodzaju przemocy jest dla kobiet niepomiernie wyższa. Otwarta napaść stanowi znikomy odsetek wszystkich incydentów – błędem jednak byłoby oddzielanie jej grubą linią od wszystkich innych form przemocy.

Reakcją powszechną szczególnie na YouTube (gdzie komentarze to z reguły jeden wielki śmietnik), ale i na stronie Feminoteki czy na fanpag’u fundacji na Facebooku jest stosowanie werbalnej przemocy. Komentujący odnoszą się w wulgarny sposób do wyglądu kobiet występujących w filmie, stosując przy tym całą paletę seksistowskich komentarzy. Zastanawiałem się, czy uwzględnić część z nich – ale i tak będzie to wycinek problemu, a jednocześnie nie mam teraz zamiaru dekonstruować sposobu myślenia tych panów (i chcących im się przypodobać pań), jest to temat  na inne rozważania.

Warto jednak zastanowić się – skąd takie reakcje? Czy nie jest to próba obrony przed osłonięciem problemu, którego częścią są sami komentujący? Pojęcie „kultury gwałtu” może być dla osoby niezaznajomionej z tą tematyką egzotyczne, łatwo jest sprowadzić dyskusję na ten temat do tematu samego gwałtu, czyli ostatecznej, najbardziej dramatycznej konsekwencji całego łańcucha okoliczności, w których przyzwalamy lub wręcz sami promujemy przemocowe zachowania w różnych ich aspektach. Błędem bowiem jest założenie, że typowy gwałciciel to kreatura pokroju Hannibala Lectera, jednostka doszczętnie zdeprawowana, żyjąca cały czas obsesją seksualną. Większość sprawców gwałtu to prowadzący normalne życie ludzie, często znający ofiarę. W wielu przypadkach sprawca molestowania lub gwałtu wykorzystuje nadrzędną pozycję w relacjach służbowych, emocjonalne uzależnienie ofiary, lub kieruje nim zwykłe poczucie bezkarności – co możemy obserwować nie tak daleko, bo za naszą wschodnią granicą, gdzie gwałty popełniane przez oddziały samozwańczych „republik ludowych” (ale również przez żołnierzy ukraińskiej armii) są prawdziwą plagą. Czy mamy podstawy, aby przypuszczać, że w przypadku destabilizacji sytuacji w Polsce nie mielibyśmy podobnych problemów? I jaka byłaby w tym procederze rola tych, którzy dzisiaj „jedynie” molestują?

Traktowanie różnych form przemocy seksualnej jako niepowiązanych ze sobą zjawisk jest podstawowym błędem popełnianym przez wiele osób. Problem gwałtu tkwi w mentalności gwałciciela. Mentalność tę można zdiagnozować przez sposób traktowania drugiej osoby, w tym wypadku kobiety. Jeżeli ktoś twierdzi, że ma prawo rzucać seksistowskie uwagi pod adresem dziewczyn, mimo ich sprzeciwu – jaką mamy gwarancję, że uzna prawo tych samych dziewczyn do zachowania nietykalności cielesnej?

Co możemy z tym zrobić? Być może nie powinienem mówić takich rzeczy, ale uczciwie przyznaję – mam wrażenie, że pokolenie wychowane na MTV, szeroko dostępnej pornografii, mizoginistycznych przekazach ukrytych w filmach i muzyce, jest pokoleniem straconym. Poszczególne osoby można uratować, ale ciężko jest naprawiać to, co zaniedbaliśmy własnym zaniechaniem. Jedynym wyjściem jest konsekwentne dążenie do edukacji w zakresie wzajemnego szacunku, stereotypów płciowych, zjawiska przemocy wobec kobiet. Nie bójmy się oskarżeń o „wprowadzanie genderu do szkół”. Osoby używające tej retoryki także ponoszą odpowiedzialność za aktualną sytuację, za rozprzestrzenianie się seksizmu i mizoginii w najbardziej prymitywnej postaci. Rezygnując z rozmawiania o tego rodzaju tematach, zostawiamy otwarte pole edukacji nieformalnej – „Warsaw Shore”, piosenkom o „dziwkach”, stronom z pornografią w najrozmaitszym wydaniu. Feminizm i równouprawnienie kojarzy się młodym ludziom z obciachem, a jak pokazuje raport Towarzystwa Edukacji Antydyskryminacyjnej – chłopcy otwarcie mówią dziewczynom, że są gorsze. Na taką rzeczywistość godzą się osoby pokroju Małgorzaty Terlikowskiej, lansującej utopijne wizje promowania rycerskości (ideału, który nie sprawdzał się nawet w średniowieczu – który zresztą nie należał, wbrew utrzymującemu się przekonaniu, do epok, w których moralność życia publicznego znajdowała się na  najwyższym poziomie) i atakującej tych mężczyzn, którzy dążą do zmiany świadomości. Sprzeciw wobec równościowej edukacji to w istocie utrwalanie istniejącego problemu.

Na koniec, pozostaje mi tylko wyrazić najszczersze uznanie dla kobiet występujących w spocie. Jest on potrzebny. Reakcje, uwłaczające waszej godności, wzmacniają tylko przekaz. Nie przejmujcie się tymi ludźmi – nie są warci waszego czasu i uwagi. Róbcie swoje – nie było jeszcze kobiety, która nie zostałaby oblana błotem za próbę dochodzenia swoich praw. Jedyną osobą, która powinna odczuwać wstyd, jest jednak ten, kto stosuje przemoc w jakiejkolwiek postaci.

Spot 1: https://www.youtube.com/watch?v=0FRmrDNgzRQ
Spot 2: https://www.youtube.com/watch?v=zsj__VjL-x0

 

Autor: Michał Żakowski
Student polityki społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Pracuje przy projekcie HejtStop, zaangażowany w działalność Stowarzyszenia Projekt: Polska. Wolontariusz fundacji Feminoteka.

banernorweskie_batory

Rozwój wolontariatu w Fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

superfemka 1 procent