TELEFON DLA KOBIET DOŚWIADCZAJĄCYCH PRZEMOCY

Телефон для жінок, які зазнають насильства

CZYNNY PONIEDZIAŁEK-PIĄTEK
OD 11.00 DO 19.00

Активний з понеділка по п’ятницю з 14:00 до 19:00

Szukaj
Close this search box.

Burleska zawsze była feministyczna subwersywna i emancypacyjna. Rozmowa z Betty Q

Agnieszka Małgowska: Pamiętam, gdy zobaczyłam Cię po raz pierwszy na scenie klubu CDK-u na Burakowskiej w Warszawie. To był 2012 rok. Wszystkie dziewczyny pędziły z górnej sali na Twój występ i po kątach padało pytanie: czy ona jest lesbijką? Może to nietaktowne, ale występując na wydarzeniu dla kobiet nieheteronormatywnych trzeba się z tym liczyć. Czy od początku miałaś pomysł, żeby burleskować/performować przed nieheteroseksualnymi dziewczynami?

Betty Q: Parę lat temu doktoranka Agata Łuksza zaprosiła mnie na konwersatorium w ramach wydziału Antropologii widowisk na Uniwersytecie Warszawskim. Chodziłam na te spotkania przez trzy lata. Kiedyś ktoś mnie zapytał, czy ja od zawsze wiedziałam, że to, co robię, jest subwersywne i emancypacyjne. Nie miałam pojęcia, że tak można to widzieć. Podobnie było z queerowością burleski. Miałam wrażenie, że robię fajne rzeczy, że chciałabym pomóc tęczowej społeczności, ale tak naprawdę zastanawiałam się, czy powinnam. Jestem cis dziewczyną i zawsze mi się wydawało, że nie mogę być częścią tej grupy, skoro jestem tak uprzywilejowana. Wtedy zadzwonił do mnie Marcin Szczepkowski z Miłość nie Wyklucza i zaprosił do udziału w queerowej imprezie. Społeczność zaprosiła mnie do siebie i usłyszałam: jesteś nasza. Super się poczułam. Choć pamiętam ten lęk, kiedy szłam na wydarzenie, ciągle się zastanawiałam, co im powiem, co mam do zaoferowania. Sytuacja mnie zaskoczyła. Mój występ został przyjęty świetnie i zupełnie inaczej niż podczas pokazów w innych środowiskach. To było głębokie doświadczenie i dało mi moc. Dowiedziałam się, że jestem nie tylko subwersywna, ale też queerowa. [śmiech]

MR: Zostałaś podstępnie wciągnięta. [śmiech]

BQ: Tak, ale dziś myślę, że z racji mojego teatralnego doświadczenia, pochodzenia, tematów, którymi żyję i tak znalazłabym się w tej społeczności.

AM: Powiedziałaś, że queerowa publiczność inaczej reagowała. Na czym ta inność polega?

BQ: Pierwsze moje występy były na małych imprezach. Na przykład poświęconych retro samochodom albo rock and roll retro. Występowałam dla subkultur, bo czułam, że to koreluje z burleską, ale nie czułam więzi. Dopiero jak wystąpiłam na tęczowej imprezie poczułam, że to jest to. To była duża jakościowo zmiana.

AM: Kto był odbiorcą Twoich pokazów na tych małych imprezach? Bardziej kobiety czy mężczyźni?

BQ: Były towarzystwa mieszane, choć jak pomyślę, to jednak bardziej zmaskulinizowane. Gdy wystąpiłam w klubie na Solcu w 1500m2 było więcej kobiet. Tę damską widownię pamiętam jako zaangażowaną, mocno reagującą. Dziewczyny podchodziły do mnie po numerze. Teraz, po 10 latach występów, widzę, że jest na moich performensach więcej dziewczyn. One bardziej reagują, czują się swobodnie, częściej przychodzą porozmawiać. Na listach rezerwacji w Madame Q zawsze jest więcej dziewczęcych imion.

MR: Zastanawiałaś się, dlaczego tak jest?
BQ: Nie wiem, dlaczego przychodzą, czy z pobudek estetycznych, czy dla erotycznej podniety. Te widzki homoseksualne być może mają erotyczne intencje, ale czy dla tych hetero taki pokaz nie może być podniecający? Nie wiem. Nie wiem też, czy burleska odbierana jest jedynie erotycznie. Jedna burleskowa performerka powiedziała, że burleska powinna być tworzona przez kobiety dla hetero mężczyzn. Ja się z tym nie zgadzam. Może to jednak mocne wrażenie estetyczne. Wtedy zawsze sobie przypominam gejów na widowni, osoby trans i czuję tu siłę. Widzę ich reakcje i nie dostrzegam w oczach pożądania.

AM: Wydaje mi się, że queerowa widownia pokazuje wielowymiarować burleskowego performensu. Artystka nie jest tylko obiektem erotycznym, także celem platonicznej adoracji, wzorcem kobiecości etc. Czy z sympatii do tej publiczności włączasz do burleski pokazy drag? Program Madame Q to piękna mieszanka queer-dragburlesque.

BQ: Czy wiecie, że moje pierwsze spotkanie z dragiem, to spotkanie z drag kingami?

MR: Mnie, DK Maryjana Beara, to bardzo cieszy. [śmiech]

BQ: To był przypadek. Wtedy społeczność burleskowa była mała, występowałam z drag kingami. To była w ogóle pierwsza społeczność tęczowa, którą spotkałam. Potem okazało się, że jest bardzo dużo dziewczyn w burlesce, na świecie, które robią dragkingowe numery. Być może ten związek burleski i dragkingowania wynika z chęci połączenia ekstremów, biegunów płci. To wydaje mi się przeciekawe. Pokazuje chęć doświadczenia kontinuum płci. Sama miałam pomysł na numer dragkingowy, ale zdarzyło się to akurat w czasie, gdy pojawiły się plany na stworzenie Madame Q. Teraz już nie ma miejsca w moim życiu na eksperymenty. Ale
pamiętam, że nawet wybierałam się na warsztaty dragkingowe.

AM: Potrzebujesz poprowadzenia w dragkingowym performensie? Masz teatralne doświadczenie. Sporo widziałaś dragu.

BQ: Pewnie nie potrzebuję, dałabym sobie radę, ale długo byłam wkurzona, że musiałam sama wszystko w burlesce wymyślać. Byłam pierwsza w Polsce. Nie miałam nauczycielki, kogoś kto by mnie poprowadził. Trochę zazdroszczę tym, które mają teraz mnie na burleskowej drodze. [śmiech]. Dlatego chciałam kogoś, kto mnie wprowadzi w świat dragkingowy. Fajniejsza jest taka droga, krótsza, bez odkrywania codziennie ameryki. Tak myślę. Poza tym chciałabym oddać komuś hołd, bo gdy uczymy się od kogoś doświadczonego w jakiejś dziedzinie, to wyrażamy nasz szacunek. Wierzymy, że ta osoba dużo umie i może się tym dzielić.

MR: To prawda. Brakuje tego rodzaju szacunku artystkom offowym. Mam nadzieję, że Twój dragkingowy plan kiedyś się ziści. Masz wspaniały wąsaty wzorzec. Twój partner taki ma. Okrągły, podkręcany wąsik.

BQ: Właśnie go zgolił. Teraz mam nowego chłopaka i jest taki dziewczęcy.

MR: To może jakiś sceniczny cross dressing z partnerem?

BQ: Scena w Madame Q jest otwarta na wszystko. Choć w większości moja publiczność zainteresowana jest burleską, ale staram się przemycić coś, czego się nie spodziewają, podrzucić coś dziwnego, nietypowego. Przychodzą na pióra i jedna osoba daje im te pióra, a druga – zaskoczenie. Proponuję coś bardziej dragowego, performatywnego, queerowego. Na przykład robimy cykl Let’s talk about drag. Dbam o różnorodność, na ile się da. Pomaga mi w tym moda na performens. Myślę, że właśnie jest era performensu płci, ludzie chcą chodzić na liveperformensy i może wreszcie będzie miejsce na drag kingi.

AM: Skąd wniosek, że jest moda na performens płci? Widzimy przede wszystkim burleskowy bum, dowodzi tego cykliczność tego rodzaju pokazów w Teatrze Druga Strefa i Worek Kości, i oczywiście w Madame Q.

BQ: To zatrzymajmy się na Drugiej Strefie. Mniej więcej w tym samym czasie, kiedy zaczynałam spotkania na UW, dostałam propozycję, żeby przygotować burleskowy spektakl w Drugiej Strefie. Zrobiłam wówczas jeden lub dwa spektakle złożone z numerów, które miałam. Potem pojawił się pomysł – z ambicji dyrektora Teatru Druga Strefa – żeby powstał spektakl burleskowy z chłopakami. Zapaliłam się do tego, bo w Polsce nie było takiej formy burleskowego performensu, która nazywa się boyleską. Choć ja nie lubię tego słowa.

MR: Dlaczego?

BQ: Jest kilka powodów. Dla mnie to klasyczny przykład szklanej windy. Gdy mężczyzna weźmie coś, co tradycyjnie jest kobiece, dużo szybciej dzięki temu może się wybić. To dla mnie trudne, bo chłopak dużo mniej musi zrobić wysiłku, żeby zaistnieć jako artysta burleskowy niż dziewczyna. Jest po prostu rzadszym zjawiskiem. Ponadto burleskę wykonują też osoby niebinarne. Dlaczego mamy określać oddzielnym słowem i to nacechowanym płciowo, jeden z rodzajów burleski? Burleska łączy wszystkie płcie i orientacje.

MR: Jednak spektakl w Teatrze Druga Strefa nosi tytuł Boylesque Show.

BQ: Wtedy nie byłam taka mądra, zgodziłam się. Poza tym to się świetnie sprzedało. Zrobiłam warsztaty czterodniowe z chłopakami. Też reżyserowałam przedstawienie, bo mam doświadczenie burleskowe i teatralne. Spektakl powstał szybko i graliśmy je przez rok. To dało chyba kopa tematowi. Ja odpadłam w pewnym momencie, bo chłopcy uznali, że umieją zrobić to sami. Zajęłam się swoimi sprawami, zaczęłam występować w innym miejscu.

MR: Gdzie?

BQ: Związałam się z Dziką Stroną Wisły. To było to dla mnie rodzinne miejsce, w którym i intensywnie i blisko pracowałam z zespołem Pożaru w Burdelu. Potem powstał wspomniany Worek Kości, gdzie dyrektor Drugiej Strefy zainicjował burleskę. Otworzyliśmy też Madame Q. Nagle burleska zaczęła mieć wiele miejsc dla siebie. Nie wszędzie bywam, nie wiem też, czy wszędzie jest miejsce przyjazne dla performensu płci.

 *********

Fragment wywiadu z cyklu  SISTRUM rozmawia o L*kulturze. CZYTAJ CAŁY TEKST.

 *********

Betty Q – pierwsza polska performerka burleski. Aktywistka ciałopozytywności.
Współzałożycielka Madame Q (scena, akademia, cocktail bar) i Akademii Burleski Betty Q.
Autorka choreografii teatralnych i filmowych. Producentka i reżyserka Naked Girls Reading Warsaw.

Damski Tandem Twórczy
Działa od 2009, stworzył cykle: literacki: Żywe radio, performatywny: Maryjan i Krystina, filmowy: Kino
lesbijskie z nutą poliamoryczną / czytanie dramatu Portret lesbijek we wnętrzu / spektakle: Orlando. Pułapka?
Sen, Fotel w skarpetkach, 33 Sztuka, Czarodziejski flet, Gertruda Stein & Alice B. Toklas & Wiele wiele Kobiet /
dokument L.Poetki / O’LESS Festiwal (2012-2014) / cykl debat i audycji Kobieta Nieheteronormatywna / projekt
archiwistyczny A kultura LGBTQ+ nie poczeka.
Agnieszka Małgowska – lesbijka / feministka / artaktywistka / reżyserka / trenerka teatralna /
scenarzystka.
Monika Rak – lesbijka / feministka / artaktywistka / aktorka / dramatopisarka / filmowczyni / graficzka

 *********

DO POCZYTANIA
A Kultura LGBTQ- nie poczeka!

I.
AAAKulturalnik. Sistrum rozmawia o L*Kulturze.
1. Komiksy dojrzały już dawno temu. Czas by dojrzeli też czytelnicy. Wspomnienie o Bostońskich małżeństwach. Rozmowa z  Sylwią Kaźmierczak
2. Próbowałam łączyć wodę z ogniem, teraz zaczynam czuć siebie. Rozmowa z Agnieszką Olszewską-Kaczmarek
3. Tkwimy w zero-jedynkowym myśleniu. Rozmowa z Anną Adamczyk
4. Jestem psychofanką minimalizmu. Rozmowa z Alicją Migdą AIMO
5. Lubię wydobywać queerowość z postaci popkultury. Rozmowa z Weroniką F. Justyńską vel DK Vera Cruz
6. Cudowne Lata to nasza prz_szłość. Rozmowa z Anną Włodarczyk i Aminą Dargham
7. Jesteśmy parą dziwaczek. Di Libe brent wi a nase Szmate. Rozmowa z Mają Pompą.
8. Burleska zawsze była feministyczna suwersywna i emancypacyjna. Rozmowa z Betty Q.

lI.
AAAKulturalnik. Teatr lesbijski w Polsce.
1. Rozmowa o spektaklu. Amy Conroy. Alicja & Alicja. Lesbijki w kolorze nude.
2. Rozmowa o spektakluSzelest. Laboratorium Ma(g)daleny Anny. Teatr Forum.
Takie szekspirowskie marzenie, żeby teatr zmieniał świata.
3. Rozmowa z Jolantą Janiczak. Mam dość oglądania bohatera maczo, który kolonizuje świat. Wokół spektaklu
O mężnym Pietrku i sierotce Marysi. Bajka dla dorosłych.
4. Rozmowa z kolektywem CZARNE SZMATY (Martą Jalowską, Karoliną Maciejaszek, Magdą Staroszczyk)
Razem znaczymy więcej niż każda osobno.
5. Rozmowa o spektaklu. Przebudzenie na podstawie Bachantek Eurypidesa w reżyserii Marty Malinowskiej.
Szkoda tych nagich dziewczęcych ciał.
6. Rozmowa o spektaklu. Bachantki w reżyserii Mai Kleczewskiej. Waginalny głos.
7. Rozmowa o dramacie. 33 SZTUKA Moniki Rak. Lesbijskie menage a trois.

 

Cudowne Lata to nasza prz_szłość. Rozmowa z Anną Włodarczyk i Aminą Dargham

Magdalena Wielgołaska: Jaka jest historia Cudownych Lat? Jaka były Wasz droga do projektu muzycznego, który współtworzycie?

Anna Włodarczyk: Od wielu lat – zanim stałyśmy się parą – podziwiałam Aminę, jako gitarzystkę i osobę muzykującą, i marzyłam, żeby mieć z nią zespół. Sama udzielałam się w projekcie Toples, w którym z czterema koleżankami tworzyłyśmy muzykę lesbopolo. Później współtworzyłam dziewczyńskie Wilcze Jagody. Od zawsze [śmiech] – jak to się mawia – interesowałam się muzyką i od wczesnej podstawówki miałam w domu gitarę. Granie wychodziło mi różnie, bo tata pokazał mi tylko cztery chwyty, a na początku lat 90., w małym mieście, w którym mieszkałam, nie mogłam znaleźć nikogo, z kim mogłabym grać. Ale kiedy wyjechałam do Warszawy, powstał YouTube i poznałam muzykujących znajomych – wszystko zaczęło nabierać sensu.

Kiedy byłam nastolatką, znana byłam wśród znajomych, jako “ta śpiewająca”, bo często na imprezach, po kieliszku śpiewałam soulowe piosenki Donny Summer i Sade, i dużo gadałam, co skutkowało utratą głosu na drugi dzień. W tamtym czasie byłam też słuchałam zespołu Breakout i głosu Miry Kubasińskiej, Janis Joplin, the Doors, triphopu: Massive Attack, szczególnie płyty Blue Lines, projektu Tricky’ego Nearly God. Kochałam Bjork, Billie Holiday, Erykah Badu, raperkę Bahamadia – to ona przykuła moją uwagę swoim nienormatywnym wyglądem, takiej tough lady. Była też muzyka, z kategorii #guiltypleasure – Mr. Big, wczesna Cher, Dr. Alban. Amina pewnie też ma kilka ciekawych przykładów [śmiech].

MW: Spora lista muzycznych inspiracji i to chyba nie koniec?[śmiech]

AW: Nie. Kolega mojej starszej siostry, kolekcjoner winyli w latach 90., przegrywał nam swoje płyty na kasety i dzięki temu poznałam awangardowe produkcje Laurie Anderson i niesamowitą Diamandę Galas. W międzyczasie kupowałam kasety w lokalnym sklepie muzycznym w Kielcach i pamiętam, że bardzo zaintrygował mnie amerykański kobiecy zespół L7, Belly, też zespoły Bjork, zanim zaczęła solową karierę: K.U.K.L. i the Sugarcubes. A w hołdzie dla Skin ze Skunk Anansie zgoliłam sobie głowę. Później, już na studiach w Warszawie, zaczęłam bardziej świadomie słuchać muzyki, jarać się partiami instrumentalnymi, chodzić na koncerty. Dowiedziałam się o ruchu Riot Grrrl i amerykańskich zespołach Bikini Kill, a także o ruchu queercore z zespołami: Team Dresch, Tribe 8, Lesbians on Extasy. Stopniowo, podobnie jak w przypadku świadomościlewicowej i feministycznej, zaczęło we mnie dojrzewać też bardziej krytyczne podejście do muzyki, do tego przez kogo jest w większości tworzona, ile w niej jest kobiet i na czym – o ile w ogóle – grają. Oczywiście nie dlatego, że grających kobiet nie ma, tylko dlatego że kultura patriarchalna w taki, a nie inny sposób to eksponuje. Pamiętam, że na studiach prawniczych podczas zajęć u prof. Moniki Płatek, brałam udział w quizie z wiedzy na temat działalności artystycznej i naukowej kobiet, i okazało się – o czym nie wiedziałam – że tzw. Marsz Mendelshonna, czyli marsz weselny – skomponowała jego siostra Fanny. I to jest niekończąca się opowieść, którą z fascynacją, a czasem z goryczą eksploruję do dziś.

MW: Ty, Amino, dorastałaś w dwóch odległych kulturowo światach. Jak przełożyło się to na Twoje muzyczne inspiracje i twórczość?

Amina Dargham: Czasy nastoletnie spędziłam w Bejrucie, mój tata jest Libańczykiem. Tam uczyłam się grać na
gitarze i muzykowałam z lokalnymi składami rockendrollowymi. Ale wakacje spędzałam też z mamą w Sieradzu, gdzie z kolegą z bloku obok mieliśmy nauczyciela gitary bluesowej, bo w tych czasach fascynowałam się bluesem. I podkochiwałam się w Janis Joplin. Miałam spore wsparcie ze strony rodziców, którzy opłacali moje lekcje gry i widzieli mnie w przyszłości jako Rock Star.[śmiech] Tata nawet załatwił mi w Bejrucie sesję nagraniową gitary z kawałka Carlosa Santany, do czego się pilnie przygotowywałam. Potem słuchał tego na reapicie z taśmy w samochodzie. Z drugiej strony mam takie doświadczenie, że gdy po jakimś przyjęciu w klubie muzycznym wracałam ze znajomymi autem do domu, słuchając Nirvany, złapała nas policja i spędziliśmy dwa tygodnie w areszcie. To było dość przerażające. Złapali nas, ponieważ wtedy w Libanie słuchająca rocka i alternatywnie wyglądająca młodzież – ja, krótkowłosa hipiska i długowłosi koledzy – z automatu utożsamiana była z narkotykami, a konkretnie z marihuaną. No i tak po prostu tę młodzież łapali i przetrzymywali, póki jej rodzice nie uratowali. W tamtym czasie uwielbiałam grunge: Nirvanę, Pearl Jam, Stone Temple Pilots i Hole. Jeśli chodzi o tę ostatnią kapelę, to bardzo podobało mi się, że liderką była dziewczyna – Courtney Love i przygrywały jej instrumentalistki.

Stosunkowo niedawno obejrzałyśmy z Anią świetny film dokumentalny o perkusistce Hole – Patty Schemel, która jest lesbijką. W filmie sporo opowiada o swojej tożsamości i problemie z narkotykami w kontekście muzykowania – Hit so hard – polecamy. Uważam, że wielce niedocenioną artystką z lat 90. jest Linda Perry, dużo jej słuchałam i wiedziałam też o tym, że jest lesbijką.

Moją wielką fascynacją była też Tina Turner, jej wczesne dokonania. Uwielbiam oglądać wideo z nią, jak tańczy i śpiewa, i jaką ma niesamowitą energię, mimo że przecież grała wtedy z Ikiem – mężem, który był przemocową kanalią. Słuchałam też dużo Cat Power, podobał mi się głos Chan Marshall i kompozycje gitarowe – bardzo poruszające – pasujące do mojego teenage-emo-romantic stylu. [śmiech] Bardzo lubiłam jeździć w niedzielę z rodzicami na libańskie i syryjskie bazary, gdzie często wygrzebywałam skarby z arabską muzyką na kasetach: Um Kulthum, Abdel Halim Hafez i Fairuz. Jeśli chodzi o guilty pleasures muzyczne, to kochałam też Roxette i Europe.

MW: Ostatecznie wybrałaś Polskę jako miejsce, w którym żyjesz i tworzysz.

AD: Tak, na studia wyjechałam do Polski, do Krakowa, gdzie od razu zapragnęłam – poza studiami – także muzykować. Na dłużej zabawiłam w tworzonym z koleżankami zespole Translola. Nagrałyśmy album, a także płytę będącą hołdem dla rosyjskiej muzyczki Janki Diagilewej. W Rosji byłyśmy też na trasie, prezentując materiał związany z projektem YANKA. Chodziło o przypomnienie twórczości legendy punkowego undergroundu z Nowosybirska – Janki Diagilewej. To była dla mnie niesamowita przygoda: podróż koleją transsyberyjską, obserwowanie zmieniających się za oknem widoków natury, starsze kobiety sprzedające na każdej stacji ciepłe piwo i suszone rybki. Na miejscu zostałyśmy przyjęte bardzo ciepło i chciałabym do Rosji kiedyś wrócić, tym bardziej, że ostatnio dużo mi o niej przypomniało: we wrześniu w Krakowie grałyśmy z Anią support przed fantastycznym kobiecym zespołem z Moskwy – Lucidvox, mój kolega Konstanty Usenko, wydał ostatnio już drugą książkę o muzyce i kulturze rosyjskiej – Buszujący w Barszczu, a wcześniej Oczami radzieckiej zabawki. I muzykę zespołu, i książki Usenki bardzo polecam. Byłam zaangażowana też w projekty związane z nauczaniem nastolatek grania na gitarze. Teraz bardzo się cieszę, że tworzę z Anią Cudowne Lata, bo brakowało mi grania.

MW: Wasze opowieści to bogactwo przeróżnych tropów, którymi mogą podążać osoby czytające ten wywiad. Bardzo się z tego cieszę.

 *********

Fragment wywiadu z cyklu  SISTRUM rozmawia o L*kulturze. CZYTAJ CAŁY TEKST.

 *********

Anna Włodarczyk (1982) mieszka i pracuje w Warszawie, gdzie studiowała dziennikarstwo, prawo i gender
studies. Na studiach prawniczych zajmowała się wątkami feministycznymi i przygotowywała się do pisania
pracy doktorskiej na temat polskiej ustawy antyaborcyjnej. W latach 2011-14 była zaangażowana w działalność
grup queerowo-feministycznych. Aktualnie poza godzinami pracy skupia się na muzyce i relaksie.

Amina Dargham
 (1981) mieszka i pracuje w Krakowie, gdzie studiowała na Akademii Sztuk Pięknych
w katedrze malarstwa. Zawodowo zajmuje się tatuowaniem.

Magdalena Wielgołaska – aktywistka / lesbijka / feministka / współzałożycielka Stowarzyszenia Sistrum. Przestrzeń Kultury Lesbijskiej* / działaczka na rzecz poszerzania wiedzy na temat leczniczego działania konopi / zaangażowana w Kręgi Kobiece i odzyskiwanie wewnętrznej, kobiecej Mocy / członkini Partii Zieloni / administratorka strony Strefa Les* / współpracowniczka projektu A kultura LGBTQ+ nie poczeka! /
współtwórczyni projektu Lesbijska Inspira.

 *********

DO POCZYTANIA
A Kultura LGBTQ- nie poczeka!

I.
AAAKulturalnik. Sistrum rozmawia o L*Kulturze.
1. Komiksy dojrzały już dawno temu. Czas by dojrzeli też czytelnicy. Wspomnienie o Bostońskich małżeństwach. Rozmowa z Sylwią Kaźmierczak
2. Próbowałam łączyć wodę z ogniem, teraz zaczynam czuć siebie. Rozmowa z Agnieszką Olszewską-Kaczmarek
3. Tkwimy w zero-jedynkowym myśleniu. Rozmowa z Anną Adamczyk
4. Jestem psychofanką minimalizmu. Rozmowa z Alicją Migdą AIMO
5. Lubię wydobywać queerowość z postaci popkultury. Rozmowa z Weroniką F. Justyńską vel DK Vera Cruz
6. Cudowne Lata to nasza prz_szłość. Rozmowa z Anną Włodarczyk i Aminą Dargham
7. Jesteśmy parą dziwaczek. Di Libe brent wi a nase Szmate. Rozmowa z Mają Pompą.
8. Burleska zawsze była feministyczna suwersywna i emancypacyjna. Rozmowa z Betty Q.

lI.
AAAKulturalnik. Teatr lesbijski w Polsce.
1. Rozmowa o spektaklu. Amy Conroy. Alicja & Alicja. Lesbijki w kolorze nude.
2. Rozmowa o spektaklu. Szelest. Laboratorium Ma(g)daleny Anny. Teatr Forum.
Takie szekspirowskie marzenie, żeby teatr zmieniał świata.
3. Rozmowa z Jolantą Janiczak. Mam dość oglądania bohatera maczo, który kolonizuje świat. Wokół spektaklu
O mężnym Pietrku i sierotce Marysi. Bajka dla dorosłych.
4. Rozmowa z kolektywem CZARNE SZMATY (Martą Jalowską, Karoliną Maciejaszek, Magdą Staroszczyk)
Razem znaczymy więcej niż każda osobno.
5. Rozmowa o spektaklu. Przebudzenie na podstawie Bachantek Eurypidesa w reżyserii Marty Malinowskiej.
Szkoda tych nagich dziewczęcych ciał.
6. Rozmowa o spektaklu. Bachantki w reżyserii Mai Kleczewskiej. Waginalny głos.
7. Rozmowa o dramacie. 33 SZTUKA Moniki Rak. Lesbijskie menage a trois.