TELEFON DLA KOBIET DOŚWIADCZAJĄCYCH PRZEMOCY

Телефон для жінок, які зазнають насильства

CZYNNY PONIEDZIAŁEK-PIĄTEK
OD 11.00 DO 19.00

Активний з понеділка по п’ятницю з 14:00 до 19:00

Szukaj
Close this search box.

Ostatnie pożegnanie z Bette Davies | recenzja filmu „W hołdzie Bette Davies” | 15. Tydzień Kina Hiszpańskiego

W hołdzie Bette Davies

W hołdzie Bette Davies / El último adiós de Bette Davis

Reżyseria: Pedro González Bermúdez

Hiszpania, 2014

 

Film dokumentalny „W hołdzie Bette Davies” opowiada, w przybliżeniu, ostatni tydzień jej życia. Trzy dni poprzedzające jej śmierć Davies spędziła w amerykańskim szpitalu w Paryżu, wcześniej natomiast pojawiła się na Międzynarodowym Festiwalu Filmowy w San Sebastián (1989 rok), aby odebrać nagrodę Donostii. Wokół festiwalu właśnie koncentruje się cała narracja dokumentu.

Reżyser filmu, Pedro González Bermúdez, postarał się, aby jego dzieło było obrazem rzetelnym. Zebrał całą ekipę ludzi, którzy pracowali przy tym, aby Davies czuła się na festiwalu dobrze. Po pierwsze dlatego, że była już starszą, schorowaną panią, a po drugie – ponieważ była gwiazdą z prawdziwego zdarzenia, uwielbianą przez Hiszpanów. Wymagań nie miała wiele, jednak wszystko musiało działać jak w zegarku, gdyż, jeżeli cokolwiek poszłoby nie tak, gwiazda odmówiłaby dalszej współpracy. Dlatego też, na przykład, na jej przyjazd kazano opróżnić hotel, tak żeby nikt nie zauważył jak Davies zawożona jest do swojego pokoju na wózku inwalidzkim, bo w swoim stanie mogła przejść jedynie kilka kroków. Nad tym aby czuła się dobrze pracował cały sztab ludzi, a praca do łatwych nie należała. Szybko bowiem okazało się, że to nie Bette Davies przyjeżdża na festiwal odebrać nagrodę, ale cały festiwal zorganizowany jest dlatego, że przyjeżdża Bette Davies. To odwrócenie ról uświadomiło wszystkim, którzy mieli okazję ją spotkać, że mają do czynienia z artystką wielkiego formatu, niezależną kobietą, która sama reżyseruję rzeczywistość wokół siebie. A, że reżyserowała film kostiumowy osadzony w realiach lat 40., w którym sama grała główną rolę, ani przez sekundę nie mogła znaleźć się na drugim planie. Dlatego nawet, gdy siedziała zamknięta w hotelowym pokoju, całe miasto zastanawiało się co w tej chwili robi.

Słuchając wypowiedzi burmistrza miasta, organizatorów festiwalu, kierowcy Davies, jej makijażystki, dziennikarzy, fotografów i osobistej asystentki dowiadujemy się, że była postacią niezwykle silną i charyzmatyczną, o nieco złośliwym, ironicznym poczuciu humor, co, nie oszukujmy się, żadnym wielkim odkryciem nie jest. Ciekawiej byłoby, gdyby twórcy filmu skoncentrowali się bardziej na tym, na ile postać Davies przyczyniła się do walki o kobiecą emancypację. Niewątpliwie mogła ona być i poniekąd była ikoną raczkującego feminizmu – całą swoją postawą mówiła patriarchatowi nie. Świadczą o tym takie fakty jak to, że pozwała studio filmowe, dla którego pracowała, ponieważ zaczęto przydzielać jej role w produkcjach drugiego sortu. W latach 40. była najlepiej zarabiającą kobietą w Stanach Zjednoczonych, jako pierwsza kobieta w historii została przewodniczącą Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej, czy odebrała nagrodę Donostii. Ponadto paliła papierosy, co w filmie zauważono i skomentowano stwierdzeniem, że dla niej była to „deklaracja kobiecej wolności”. Przy tym wszystkim nie należy jednak zapominać, że była gwiazdą, która „promieniała, gdy znajdywała się w świetle kamer” i niewątpliwie z chęcią wchodziła w rolę osoby ważniejszej, niż ktokolwiek w jej otoczeniu, co z założeniami współczesnego feminizmu już nieco się rozmija. Autorzy filmu skoncentrowali się jednak głównie na Davies, jako celebrytce, nie pozwalając sobie na odrobinę krytyki, co sprawiło, że „W hołdzie Bette Davies” jest obrazem jednowymiarowym.

Od strony formalnej film niestety rozczarowuje. Reżyser zdecydował się stworzenie klasycznego dokumentu – przeplatają się w nim materiały archiwalne z wypowiedziami osób biorących udział w organizacji festiwalu w San Sebastian. Filmowi nie można zarzucić nudy, jednak taka forma nieco zawodzi w czasach, gdy twórczość dokumentalna została doskonale rozwinięta przez reżyserów takich jak Michael Glawogger (reżyser „Śmierci człowieka pracy”), czy Erik Gandini i Johan Söderberg („Nadprodukcja. Terror konsumpcji”) już dekadę temu. Ponadto dosyć banalnym rozwiązaniem wydaje się wplecenie w akcję ujęć przedstawiających wydarzenia opisane w filmie przy pomocy tekturowych makiet, mających prawdopodobnie symbolizować kruchość ludzkiej egzystencji.

Ciekawym spostrzeżeniem i poniekąd posumowaniem tego, kim była Bette Davies, padającym na końcu filmu jest natomiast stwierdzenie jednego z organizatorów festiwalu, że sam już nie pamięta, czy wydarzenia, w których brał udział były rzeczywiste, czy powtarza wciąż tę samą bajkę. Bajkę o odległych czasach, które dawno minęły i nigdy nie wrócą. Czy równie dobrze, mogły się one w ogóle nie wydarzyć? Ta myśl, zupełnie sprzeczna z postawą życiową Davies, która reżyserowała całe swoje życie i była świadoma wszystkiego co dzieje się z nią i wokół niej, sugeruje, że być może najważniejsze w życiu to mieć nad sobą kontrolę i być pewnym tego, kim się jest. Może to jest właśnie klucz do robienia rzeczy wielkich? O to można by spytać samą Davies, jednak, jak sugeruje oryginalny tytuł filmu „Ostatnie pożegnanie z Bette Davies”, nasza szansa na to bezpowrotnie minęła.

Recenzję napisała Bibi Żbikowska

banernorweskie_batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

superfemka 1 procent

Otwarta rana | recenzja filmu „Kwiaty” | 15. Tydzień Kina Hiszpańskiego

kwiaty loreakKwiaty / Loreak

Reżyseria: Jon Garaño, Jose Mari Goenaga

Hiszpania, 2014

 

Każdy lubi dostawać kwiaty – tak się powszechnie uważa. Powszechnie uważa się również, że dawanie kwiatów to dawanie ciepła, miłości, dobra. Czy rzeczywiście tak jest? A może to tylko zwykły akt performatywny mający nas samych przedstawić w jakimś, upragnionym przez siebie świetle? Albo jest tylko pretekstem do tego, żeby przerzucać odpowiedzialność za swoje porażki życiowe na innych? To niektóre z pytań postawionych w filmie „Kwiaty” Jose Mari Goenagi i Jona Garaño.

Jedna z głównych bohaterek obrazu – Ane (Nagore Aramburu) w pierwszych minutach filmu dowiaduje się od lekarza, że ma menopauzę. Myśl o przekwitaniu w tak młodym wieku przeraża ją, tym bardziej, że nie sprawia wrażenie osoby szczęśliwej. Ma monotonną pracę w biurowym zapleczu na budowie, a jej mąż zdaje się nie być nią specjalnie zainteresowany. Tym bardziej cieszy się, gdy pewnego dnia kurier przynosi jej do domu bukiet kwiatów. Nie ma na nim bilecika, więc Ane nie wie od kogo ten prezent. W kolejny czwartek znów dostaje bukiet, potem kolejny i kolejny. Ane odżywa marząc o tym, kim może być jej „tajemniczy wielbiciel”.

Druga bohaterka filmu – Lourdes (Itziar Ituño) jest żoną Beñata (Josean Bengoetxea) – kolegi z pracy Ane. Ich małżeństwo wydaje się być względnie szczęśliwie, o ile tylko pominiemy fakt, że matka Beñata jest tym typem świekry, który lubi wtrącać się we wszystko, co zrobi jej synowa. Losy trójki kobiet połączą się w dość niespodziewany sposób, gdy Beñat zginie w wypadku samochodowym.
Jedna z głównych bohaterek obrazu – Ane (Nagore Aramburu) w pierwszych minutach filmu dowiaduje się od lekarza, że ma menopauzę. Myśl o przekwitaniu w tak młodym wieku przeraża ją, tym bardziej, że nie sprawia wrażenie osoby szczęśliwej. Ma monotonną pracę w biurowym zapleczu na budowie, a jej mąż zdaje się nie być nią specjalnie zainteresowany. Tym bardziej cieszy się, gdy pewnego dnia kurier przynosi jej do domu bukiet kwiatów. Nie ma na nim bilecika, więc Ane nie wie od kogo ten prezent. W kolejny czwartek znów dostaje bukiet, potem kolejny i kolejny. Ane odżywa marząc o tym, kim może być jej „tajemniczy wielbiciel”.Każdy lubi dostawać kwiaty – tak się powszechnie uważa. Powszechnie uważa się również, że dawanie kwiatów to dawanie ciepła, miłości, dobra. Czy rzeczywiście tak jest? A może to tylko zwykły akt performatywny mający nas samych przedstawić w jakimś, upragnionym przez siebie świetle? Albo jest tylko pretekstem do tego, żeby przerzucać odpowiedzialność za swoje porażki życiowe na innych? To niektóre z pytań postawionych w filmie „Kwiaty” Jose Mari Goenagi i Jona Garaño.

Po śmierci mężczyzny, jego matka Tere (Itziar Aizpuru) przywozi na miejsce wypadku kwiaty, bo twierdzi, że ludzie nie umierają, dopóki się o nich pamięta. Ane zaczyna je tam zostawiać, bo orientuje się, że jej tajemniczym wielbicielem był właśnie Beñat i zaczyna żyć marzeniami o wielkiej, niespełnionej miłości, zamiast naprawić relacje z mężem. Lourdes odcina się od rodziny i kwiatów nie zostawia wcale. Gdy jednak dowiaduje się, że w miejscu katastrofy ktoś wciąż je przynosi, zaczyna podejrzewać, że mąż miał kochankę i staje się zazdrosna.

Motyw zazdrości jest w filmie przedstawiony w ciekawy sposób – pozwalają sobie na nie osoby, które właściwie nie mają ku niej podstaw. Po pierwsze – mąż Ane, który nad żonę woli telewizor nie może znieść myśli o tajemniczym wielbicielu. Po drugie – Lourdes, która po śmierci Beñata spotyka nową miłość, ale nie może przestać być zazdrosna o domniemaną kochankę zmarłego męża.

W warstwie formalnej film uzupełnia się z przekazem w bardzo subtelny, ale sugestywny sposób. Minimalistyczne zdjęcia, sterylne kadry i oszczędna, tajemnicza narracja przywodzą nieco na myśl thriller, na który może jest w „Kwiatach” miejsce, ale tylko w umysłach bohaterów. Intryga, którą śledzimy jest mianowicie wytworem wyobraźni bohaterek, co doskonale pokazuje jak łatwo nam przestać oceniać rzeczywistość na podstawie czynów, a zacząć na podstawie wymyślonych przez siebie sytuacji. To pierwsze założenie obrazu dopełnia drugie – że, jako ludzie, bardzo chętnie i łatwo popadamy w pułapkę mitomanii, stając się dzięki wydarzeniom, które nie miały miejsca kimś innym, niż w rzeczywistości jesteśmy – atrakcyjniejszym, kochającym, lub wręcz przeciwnie – zranionym, zasługującym na litość całego otoczenia.

Film otwiera ujęcie pięknego bukietu różowych lilii i ujęcia arcydzieł sztuki kwiaciarskiej będą nam już towarzyszyć do jego końca. Żywe kolory i wysmakowane, ascetyczne kadry być może mają być tylko efektem artystycznym. Ale może właśnie przypomnieniem – jak słodka jest pokusa, żeby poddać się swoim słabościom.

Ciekawa jest scena, w której Ane rozmawia z kolegą o pielęgnacji bukietów, które dostaje. Kolega mówi jej, że końcówki łodyżek trzeba podcinać. Są one otwartą raną, więc kwiaty będą dobrze chłonąć przez nie wodę i stać dłużej. A gdy tylko się zagoją, trzeba je będzie podciąć ponownie. Takimi kwiatami o otwartych ranach są właśnie bohaterki filmu przeżywające wyimaginowane wydarzenia, tylko dlatego, że boją się zacząć żyć naprawdę. Powraca więc znany motyw księżniczki, która czeka na rycerzu na białym koniu, motyw kobiety tak zapętlonej w miłości do syna, że pielęgnuje go nawet, gdy ten już jest martwy i w końcu motyw kobiety, która z początku zobojętniała na śmierć męża, zaczyna rozgrzebywać przeszłość dlatego, że nie potrafi cieszyć się swoim obecnym związkiem. A wszystkie one muszą wyzwolić się od swojego wyobrażenia o Beñacie.

Plusem filmu jest wprowadzenie motywu menopauzy w dość subtelny sposób i poprzez grę wizualno-znaczeniową – kwitnące kwiaty dla przekwitającej kobiety. Minusem – ukazanie Beñata jako uwikłanego w intrygi kobiece nieszczęśliwego mężczyznę, który jedyne, co może w życiu zrobić, aby zostać usłyszanym to umrzeć, co wzmacnia nieco stereotyp o tym, że emocjonalność jest sferą zarezerwowaną dla kobiet. Tak, czy inaczej, film jest wyważoną i ciekawą estetycznie lekcją pokory w kwestii przeżywania tego, co nie miało miejsca i tego, jak łatwo zapomnieć o ludziach, którzy naprawdę nas otaczają.

Recenzję napisała Bibi Żbikowska

banernorweskie_batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

superfemka 1 procent

IRAN | Kobiece ciało pod kontrolą

iranW Iranie rozważane jest wprowadzenie regulacji ograniczających prawa kobiet do korzystania z antykoncepcji. Dodatkowo kobiety mają być zmuszane do urodzenia jednego bądź dwójki dzieci pod rygorem niedopuszczenia ich na irański rynek pracy. Wprowadzane zmiany, zdaniem władz, istotnie wpłyną na wzrost demograficzny ludności, który obecnie notuje tendencje spadkowe.

„Proponowane zmiany, są jawną dyskryminacją, oznaczają też cofnięcie praw kobiet do minionych wieków. Władze promują niebezpieczną kulturę w której kobiety obdzierane są ze swoich podstawowych praw i sprowadzane do maszynek produkujących dzieci….” – podsumowuje Hassiba Hadj Sahraoui, deputy director Amnesty International dla Środkowego Wschodu i Północnej Afryki. Kobiety pozbawione prawa do antykoncepcji będą podejmowały się ryzykownych zabiegów aborcyjnych, które mogą zagrażać ich życiu. Jak podaje WHO niekontrolowane, nielegalne aborcje są jedną z głównych przyczyn śmierci wśród przyszłych matek. W 2008 roku, „dzikie” aborcje doprowadziły do śmierci 47 000 kobiet, a 5 milionów do niepełnosprawności .

(KD)

Źródło: www.amnestyusa.org

Zdjecie: BEHROUZ MEHRI/AFP/Getty Images

banernorweskie_batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

superfemka 1 procent

„Złota klatka” reż. Diego Quemada-Diez | Recenzja

złota klatka_ plakatZłota klatka

Reżyseria: Diego Quemada-Diez

W rolach głównych: Brandon Lopez, Rodolfo Dominguez, Karen Martinez, Carlos Chajon

Hiszpania, Meksyk, Gwatemala, 2013

Polska premiera: 20 marca 2015 r.

 

Ameryka Łacińska nie należy do regionów znajdujących się w centrum naszych zainteresowań.  Tymczasem, dzieje się tam jedna z największych humanitarnych tragedii – porównywalna, a w zasadzie przewyższająca rozmiarami tragedię związaną z destabilizacją Bliskiego Wschodu i ekspansją Państwa Islamskiego. Dziesiątki czy setki tysięcy osób pozbawionych perspektyw (nie sposób dokładnie oszacować skali tego zjawiska) traci życie starając się dotrzeć do kraju postrzeganego jako oaza wolności i dobrobytu. Ich sytuację bezwzględnie wykorzystują handlarze ludźmi, wymuszający okupy od członków ich rodzin, zmuszający młode kobiety do prostytucji, a mężczyzn – do ciężkiej pracy fizycznej. Czasami, kiedy uznają porwanych ludzi za bezużytecznych – zwyczajnie ich mordują. Jednocześnie imigranci muszą uważać na meksykańską policję – która zresztą funkcjonuje w swoistej patologicznej symbiozie ze światkiem przestępczym. Na końcu łańcucha pozostają coyotes – przemytnicy, u których grupa tych którym się najbardziej na tej drodze poszczęściło powierza swoje ostatnie oszczędności w zamian za zobowiązanie do przerzucenia przez pilnie strzeżoną granicę – niekoniecznie z gwarancją sukcesu, i niekoniecznie w najbardziej bezpiecznym miejscu. Przekroczenie granicy otwiera nowy rozdział dramatu, który rzadko kończy się prawdziwym happy endem. Świat pozostaje ślepy na tę tragedię, w Polsce o skali problemu wiedzą może czytelnicy reportaży Artura Domosławskiego i nieliczna grupa znawców regionu.

 

Od niedawna szansę na “dotknięcie” problemu mają polscy widzowie – 20 marca do polskich kin wszedł film “Złota klatka”, ukazujący historię trojga (a własciwie czworga – ale skład zmienia się w trakcie podróży) nastolatków podejmujących próbę przejścia przez szlak przy którym bledną przygody pionierów Dzikiego Zachodu. Reżyser, Diego Quemada, dołożył starań aby obraz odwzorowywał w sposób wręcz ascetyczny rzeczywistość trudów tej podróży. W sposób dyskretny nakreśla istnienie problemów społecznych trapiących społeczeństwa Ameryki Łacińskiej. Sara, jedyna dziewczyna z grupy, ukrywa swoją kobiecość pod czapką bejsbolową, skrywającą ostrzyżone “na chłopięco” włosy i grubo obwiniętym wokól klatki piersiowej bandażem – zdaje sobie sprawę, że jako kobieta jest o wiele bardziej narazona na doświadczanie przemocy niz jej koledzy.Konflikt między Juanem i Chaukiem można odczytywać w kontekście poczucia zagrożenia, jakie poczuł Juan kiedy międy jego dziewczyną a nowoprzybyłym chłopcem zaczęły rozwijac się przyjazne relacje. Konflikt ten nie jest jednak pozbawiony poczucia rasistowskiej wyższości białego chłopca nad Indianinem.

 

Świat przedstawiony w filmie jednocześnie fascynuje (pięknem przyrody, zupełnie odmienną od tej znanej nam architekturą, widokiem linii kolejowych ciągnących się wzdłuż lasów tropikalnych) oraz przeraża (swoją bewzwzględnością, utratą kontroli jednostki nad własnym losem, totalnym uzależnieniem od łaski i niełaski lokalnych watażków – oraz generalnym przekonaniu jakiego nie sposób nie odnieść po obejrzeniu filmu – że w tym świecie w ogóle nie warto nikomu ufać).

 

Jakkolwiek by to nie brzmiało – jedną z najważniejszych zalet filmu, poza przekonującym aktorstwem w wykonaniu młodych debiutantów, jest brak happy endu. Kiedy pojawia się najbardziej tragiczny moment, nie widać nadciągającej kawalerii Stanów Zjednoczonych. Amerykańskie siły obronne pojawiają się za to wtedy, kiedy mamy nadzieję, że nic złego już się nie wydarzy – i brutalnie niszczą nasze złudzenia. Pod tym względem jest to zdrowa odtrutka dla osób, które obejrzały zbyt dużo hollywoodzkich produkcji. Ten brutalny realizm sprawia, że aspekt edukacyjny filmu należy ocenić wysoko – również w kontekście debaty nad kontrolą imigracji która w Europie zmierza w tym samym kierunku jak w Stanach Zjednoczonych.

 

Recenzję napisał Michał Żakowski, student polityki społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Pracuje przy projekcie HejtStop, zaangażowany w działalność Stowarzyszenia Projekt: Polska. Wolontariusz Fundacji Feminoteka.

 

 

banernorweskie_batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

superfemka 1 procent

„Była sobie dziewczynka” reż. M.Monheim | Recenzja

byla sobie dziewczynka

Była sobie dziewczynka

reż. M.Monheim,

Niemcy 2014, 105 min.

Premiera 27.03.2015

 

Nikt nie mówił, że dojrzewanie jest przyjemnością – zwariowani rodzice, denerwujący młodszy brat, pryszcze i zidiociali rówieśnicy. Czy może być coś gorszego w życiu? Dla niespełna 16-letniej klasowej dziwaczki Charleen jest to nieudana próba samobójcza. Zbuntowana dziewczyna nie mogąc dłużej dźwigać problemów całego świata na własnych nastoletnich ramionach, w przypływie melancholii, postanawia odebrać sobie życie. Do wanny wypełnionej wodą wrzuca suszarkę….

Porażka Charleen pociąga za sobą ciąg niespodziewanych zdarzeń. Na swojej drodze spotyka niewidzianego od lat ojca, zrzędliwą pracownicę pomocy społecznej, zwariowanego terapeutę samemu wymagającego leczenia psychiatrycznego oraz Linusa – szkolnego nieudacznika. Przed oczami zafascynowanej śmiercią nastolatki, praktykantki w zakładzie pogrzebowym, fanki Kurta Cobaina i Jima Hendriksa pojawia się nowy świat. Świat uczuć, w którym jest miejsce dla wielowymiarowej miłości: tej szalonej młodzieńczej, rodzicielskiej, siostrzanej, przyjacielskiej, ale i homoseksualnej.

Sam reżyser komentuje swoje dzieło w następujący sposób: „Moje życie stało się bardziej intensywne, pojawiło się w nim więcej miłości i świadomości odkąd uznałem śmierć za jego część. Właśnie to próbuje przekazać nam Charleen, że śmiertelność jest powodem, przez który cud nadania życia jest tak wspaniały. Dostrzeganie piękna skrywającego się w koncepcji skończoności daje mi nadzieję, a właśnie to chciałem uczynić moim filmem, sprawić radość i dać nadzieję innym.”

„Była sobie dziewczynka” to ciepły rodzinny film, który mierzy się z „poważnymi” tematami z humorem i nadzieją. Stanowi zabawny i poruszający apel o radości życia, nawet jeśli czasem wszystko układa się nie po naszej myśli!

Warto wybrać się na niego z dojrzewającymi dziećmi lub rodzeństwem.

/KU/

Film został dotychczas pokazany i uhonorowany na kilku międzynarodowych festiwalach:

2014 – Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Rio de Janerio
2014 – Międzynarodowy Festiwal Filmowy Hof, Nominacja do nagrody: Nowy Niemiecki Talent Filmowy – Mark Monheim
2014 – Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Gijón, Nagroda za Najlepszy film pełnometrażowy w sekcji „Enfants Terribles”
2014 – Nagroda Bavarian Films, Najlepsza początkująca aktorka – Jasna Fritzi Bauer

 

banernorweskie_batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

superfemka 1 procent

 

 

Cztery kobiety kierują Międzynarodowym Trybunałem Karnym

MTK
Nowa Prezydentka MTK, Sędzia Silvia Fernández de Gurmendi (Argentyna)

To co się stało kilkanaście dni temu, przeszło w światowych mediach bez większego echa. Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK) stał się pierwszym międzynarodowym sądem w całości kierowanym przez kobiety.

We wtorek 11 marca, zaledwie kilka dni po Międzynarodowym Dniu Kobiet, sędziowie MTK spośród swojego grona wybrali na stanowisko prezydentki pochodzącą z Argentyny sędzinę Silvię Fernández de Gurmendi. W pracy wspomagać ją będą dwie wiceprezydentki: Kenijka Joyce Aluoch oraz Japonka Kuniko Ozaki. Dodatkowo, od 2012 r. urząd Prokuratora Generalnego zajmuje Fatou Bensouda z Gambii – co oznacza, że wszystkie najważniejsze organy w MTK są w tym momencie kierowane przez kobiety.

Do tej pory panie przewodniczyły międzynarodowym sądom i trybunałom kilkakrotnie m.in w latach 1997-1999 Gabrielle Kirk McDonald zajmowała czołową pozycję w Międzynarodowym Trybunale Karnym dla byłej Jugosławii, w latach 1999-2003 Navi Pillay w Międzynarodym Trybunale Karnym ds. Zbrodni w Rwandzie oraz w latach 2006-2009 Dame Rosalyn Higgins w Międzynarodowym Trybunale Sprawiedliwości Jednak nigdy nie było takiej ilości kobiet na tak ważnych stanowiskach.

Skład nowego Prezydium może świadczyć o zmianach w postrzeganiu pozycji kobiety w międzynarodowym wymiarze sprawiedliwości oraz być zapowiedzią uwrażliwienia MTK na sprawy kobiece w szczególności zagadnienia kobiet w konfliktach zbrojnych.

MTK z siedzibą w Hadze jest niezależnym, stałym międzynarodowym organem sądowym, posiadającym jurysdykcję nad osobami fizycznymi, które dopuściły się najpoważniejszych zbrodni o charakterze międzynarodowym: ludobójstwa, zbrodni przeciwko ludzkości, zbrodni wojennych oraz zbrodni agresji.  Trybunał działa na podstawie Statutu, sporządzonego w Rzymie 17 lipca 1998 r., który wszedł w życie dnia 1 lipca 2002 r. Stronami Statutu Rzymskiego MTK są obecnie 122 państwa. Nadal stronami Statutu Rzymskiego nie są np. Stany Zjednoczone, Rosja, Chiny czy Indie.

 

Artykuł powstał na postawie wpisu z bloga IntLawGrrls – http://ilg2.org

Autorka: KU

 

banernorweskie_batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

superfemka 1 procent

Aborcja po hiszpańsku | Planowana nowa ustawa

ciazaHiszpania planuje wprowadzenie ustawy, która ograniczy prawo młodych dziewczyn do samodzielnego podejmowania decyzji o aborcji. Obecnie ciężarne 16-17-latki, wystarczy, iż poinformują swoich rodziców bądź opiekunów prawnych o zamiarze aborcji by jej dokonać. Nowe przepisy, wprowadzają wymóg pisemnej zgody rodziców, bądź opiekunów na przerwanie ciąży. Zgoda będzie wymagana nawet w przypadkach, jeżeli może to narazić ciężarną nastolatkę na przemoc lub znęcanie ze strony opiekunów. Przeciwko wprowadzeniu nowego prawa wystąpiło ponad 20 ugrupowań walczących o prawa człowieka w tym m.in. Human Rights Watch. Projekt nowej ustawy jest obecnie w kongresie. (KD)

Źródło: www.hrw.org

Zdjęcie:  radiojura.com

banernorweskie_batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

superfemka 1 procent

WARSZAWA | 25.03 | Cykl warsztatów jogi dla kobiet „Tam, gdzie mieszka spokój”

warsztaty Feminoteka2

Tam, gdzie mieszka spokój

Zapraszam do projektu skierowanego głównie do kobiet doświadczających przemocy w związku lub tych, które wyszły z takich związków (dotyczy związków zarówno małżeńskich jak i partnerskich i szeroko rozumianej przemocy – fizycznej, psychicznej, ekonomicznej), zapraszamy też wszystkie kobiety zainteresowane zajęciami

Co uzyskasz?

  • Spotkanie w grupie kobiet, które doświadczały przemocy w związku (w tym prowadząca),
  • pracę w grupie, ze skupieniem na sobie,
  • odszukanie pozytywów w życiu,
  • sensu w działaniu,
  • wzmocnienie i rozciągnięcie ciała,
  • umiejętność korzystania z oddechu w chwilach zagrożenia,
  • umiejętność relaksowania się,
  • umiejętność wyciszania się poprzez wizualizacje

Wyciszenie, skupienie, relaks na wielu poziomach
Znajdziesz chwilę własnego błogiego spokoju

Jak wyglądają zajęcia?
PRACA Z CIAŁEM – ćwiczenia jogi – ćwiczenia są dostosowane do poziomu w grupie, zatem każda z Was będzie mogła poćwiczyć bez względu na stopień zaawansowania i wcześniejszego kontaktu z joga
PRACA Z ODDECHEM – ćwiczenia oddechowe pomagające opanować strach, opanować umysł, uspokoić się
PRACA W RELAKSIE Z WIZUALIZACJAMI – relaksacja przy wyciszającej muzyce, pomoże w wyciszeniu

Całość spięta jednym tematem wiodącym, tematyka będzie dobierana w zależności od zapotrzebowania grupy – na pierwsze spotkanie proponuje temat – UWAŻNOŚĆ CZYLI BYCIE TU I TERAZ
zabierzcie ze sobą kocyk, poduszkę do siedzenia

czas trwania 1 h
zajęcia są bezpłatne 

Kiedy?
Od 25 marca – cykl 5 spotkań w każdą środę o godz. 11:15 w siedzibie Feminoteki (Mokotowska 29A, Warszawa)

wydarzenie na Facebooku https://www.facebook.com/events/390177684497231/

Basia Poniatowska
telefon 783 226 221
www.facebook/com/barponia

Kilka słów o prowadzącej

Jestem trenerką jogi i instruktorką relaksacji. Jestem też twórczynią autorskiego programu radzenia ze stresem metodą relaksacji połączonej z ćwiczeniami typu joga i wizualizacją.

Ukończyłam Podyplomowe Studia relaksacji i jogi na warszawskim AWF. Moja wieloletnia praktyka jogi pogłębiana była licznymi warsztatami rozwojowymi, pogłębianiem wiedzy z zakresu relaksu, technik wyciszenia, pracy z oddechem, nauką tańca afrykańskiego i tańca brzucha. Moją wiedzę pogłębiam stale na warsztatach, kursach. Uczestniczyłam w Międzynarodowym sympozjum Świadomości Ciała, które odbyło się w 2014 roku we Wrocławiu. Joga stała się moją droga życia.
Moja wieloletnia praktyka jogi pogłębiana była licznymi warsztatami rozwojowymi, wiedzą z zakresu relaksu, technik wyciszenia, pracy z oddechem, nauką tańca afrykańskiego i tańca brzucha. Joga stała się moją drogą życia. Prowadzę sesje relaksacyjne i zajęcia jogi.
Stworzyłam autorski program radzenia sobie ze stresem metodą relaksacji połączonej z ćwiczeniami typu joga i wizualizacja. Realizuję autorskie warsztaty dla kobiet Teraz-Ja!, łącząc taniec afrykański, elementy jogi, relaks z procesem coachingowym. Łączy w swojej praktyce doświadczenia wyniesionego z tańców afrykańskich.
Prowadzę sesje relaksacyjne i zajęcia jogi. Łączę w swojej praktyce doświadczenia wyniesionego z praktyki jogi, technik relaksacyjnych, pracy ze świadomością ciała związanej z ruchem.
Największą satysfakcję mam z indywidualnego prowadzenia osób z problemami z kręgosłupem, ponieważ ćwiczenia jogi wpływają na całe ciało poprawiając znacznie postawę a także wspomagają w rehabilitacji osób z dysfunkcjami.
Jestem w drodze do pełnego szczęścia. Liczne przeszkody, które daje mi życie powodują kolejny rozwój. Moj naturalny optymizm potrzebuje przekazać innym i zarazić nim. Moją pasją jest joga i relaksacja i dawanie jej innym. Pragnę by moje doświadczenie w tej materii przekazywać innym i sprawiać im radość. lubię wywoływać uśmiech i błogość na twarzach po zmęczonym dniu. lubię rozwiązywać ludzkie problemy, dawać szczęście.

 

banernorweskie_batoryRozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

superfemka 1 procent

Kobiety jako dobro wspólne kapitalizmu | Relacja ze spotkania w ramach Akademii Feministycznej

czarowniceSilvia Federici – autorka książki “Kaliban i czarownica” – to przedstawicielka nurtu feminizmu związanego z autonomizmem – ruchem wyrosłym z operaizmu (od wł. operaio – robotnik), nurtu lewicy krytycznego wobec związków zawodowych i partii politycznych, nawołującego do oddolnego zrzeszania robotników w ramach nieformalnych struktur. Znana jest również z zaangażowania w międzynarodową kampanię “Wages for Housework” – której głównym przesłaniem był postulat dostrzeżenia nieodpłatnej pracy domowej kobiet oraz należytego jej wynagrodzenia w formie materialnej.

 

W swojej najbardziej znanej książce (niewydanej dotąd w języku polskim – dostępnej natomiast w wersji angielskiej) podejmuje problem rozwoju kapitalizmu i wpływu przemian społecznych w tzw. epoce przejściowej (pomiędzy “klasycznym” feudalizmem, a wytworzeniem “klasycznego” kapitalizmu) na położenie kobiet. Jak możemy wywnioskować ze średniowiecznych ilustracji, w epoce feudalizmu wśród chłopów podział pracy w polu rozłożony był po równo między mężczyzn i kobiety. Już w epoce kapitalizmu widać było jednak wyraźne rozróżnienie między sferą produkcji – zdominowaną przez mężczyzn – i reprodukcji, na którą składały się nieodpłatne zadania wykonywane przez siedzące cały dzień w domu kobiety. Jak do tego doszło?

 

Federici nie daje na to pytanie komplementarnej odpowiedzi. Pomaga nam jednak odnaleźć tropy które mogą nas przybliżyć do zrozumienia tego procesu. W okresie średniowiecza mieliśmy do czynienia ze wzrostem świadomości klasy chłopskiej – czego wyrazem były chłopskie bunty – których antyfeudalny wymiar najsilniej zaznaczył się w okresie wojny chłopskiej, które objęły szereg państw niemieckich w latach 1524-1526. Silna mobilizacja chłopów zagrażała interesom wyższych klas. Najskuteczniejsza metodą na ich osłabienie było sprowokowanie podziału, który odciągnie uwagę chłopów od konfliktów między interesami poszczególnych stanów. Drogą do tego celu miało być umocnienie podziałów między płciami – do czego prowadziło spopularyzowanie legend o czarownicach i zaangażowanie Inkwizycji w tropienie czarownic oraz ich pokazowe egzekucje.

 

Obraz czarownicy, spopularyzowany choćby w dziele “Młot na czarownice”, odwoływał się do tradycyjnych ludowych strachów. Czarownice posiadły tajemnicze moce, co było możliwe dzięki konszachtom z diabłem. Ich nienawiść do dzieci i niezależność dodatkowo uderzały we wspólnotowe wartości. Bardzo ważnym elementem wizerunku czarownicy było też swobodne podejście do dysponowania swoim ciałem – co miało służyć jako swoisty anty-wzorzec i wezwanie do szczególnego kontrolowania kobiecej seksualności.

 

calibanNie bez powodu polowania na czarownice nasiliły się u schyłku średniowiecza, a ich szczyt przypadł na XVI wiek – dobę rozkwitu kontr-reformacji. Nie bez przyczyny najwięcej procesów o czary miało miejsce na obszarze Świętego Cesarstwa Rzymskiego – obszaru najsilniej targanego działaniami skierowanymi bądź przeciw katolikom (tam gdzie rządzili protestanci), bądź przeciw protestantom (tam gdzie władze sprawowali katolicy). W dobie społecznych niepokojów, w których warstwy chłopskie znajdowały się na uboczu rozgrywek elit, ważne było zbudowanie konstruktu wspólnego wroga. Polowania na czarownice stanowiły idealne narzędzie odciągnięcia uwagi ludu od jego najbardziej istotnych problemów, wynikających z systemowego ekonomicznego upośledzenia.

 

Jedną z najbardziej istotnych tez Federici jest założenie, iż w okresie przemian modelu ekonomicznego najmocniejszej kontroli poddawana jest sfera kobiecej seksualności. Polowania na czarownice zbiegły się nie tylko z okresem kontr-reformacji, ale również – a w ujęciu Federici: przede wszystkim – z okresem przejściowym między feudalizmem, cechującym się zanikiem poszczególnych jego elementów, a wykształcaniem norm kapitalistycznych. Jak zauważyła jedna z prelegentek, obraz czarownicy pokrywa się z obrazem jaki środowiska antyfeministyczne kreują wobec feministek. Czarownice nienawidziły dzieci i je zabijały – feministki popierają zabijanie nienarodzonych dzieci. Czarownice swobodnie dysponowały swoimi ciałami, dążyły do samodzielności. Jednocześnie, w wyobraźni człowieka epoki kontr-reformacji nie mieściła się wizja kobiety działającej samodzielnie – dlatego czarownice oskarżane były o współżycie z diabłem. Dzisiaj. kiedy wizje piekła nie oddziałują tak silnie na masową wyobraźnię, przeciwnicy feminizmu zaadaptowali zwrot “femi-nazistki” – zestawiając w ten sposób feminizm z jednym z najbardziej zbrodniczych systemów w historii.

Samo polowanie na czarownice nie jest też rozdziałem zamkniętym. Przykładowo, w Ghanie istnieją ośrodki dla kobiet oskarżanych o czary. Mają one służyć ich ochronie przed samosądem lokalnej społeczności. Trafiają do niego z reguły starsze kobiety, za którymi podążają jednak młodsze – powiązane z nimi rodzinnie, rezygnujące z edukacji czy pracy na rzecz opieki nad kobietą oskarżaną o kontakty z nieczystymi mocami. Do jakiego stopnia zjawisko to stanowi element ludowej tradycji, a do jakiego stopnia można go uznać za zjawisko związane z przechodzeniem od gospodarki kolonialnej do nieznanej jeszcze formy relacji gospodarczych?

Przy okazji lektury tez Federici, nasuwa się również nieuchronnie pytanie o polską ustawę antyaborcyjną. Została ona uchwalona w okresie przejścia od gospodarki centralnie sterowanej do gospodarki rynkowej. Kwestie praw reprodukcyjnych kobiet do dziś stanowią wątek mocno obecny w polskiej debacie publicznej. Czy w ocenie tego problemu nie należałoby uwzględnić uwarunkowań ekonomicznych – jednocześnie obalając popularny argument mówiący o tym, że sfera praw reprodukcyjnych i “poważne” sprawy ekonomiczne to zupełnie odrębne dziedziny – i mówienie o pierwszych jest jedynie “tematem zastępczym”? Czy nie powinniśmy problemu transformacji ustrojowej, zagadnień ekonomicznych i tzw.spraw światopoglądowych traktować łącznie?
Z takimi pytaniami, miejmy nadzieję, zmierzymy się w debacie publicznej po publikacji polskiego tłumaczenia książki “Kaliban i czarownica”. Jak pokazało spotkanie w siedzibie Fundacji Feminoteka – jest o czym dyskutować, i niewątpliwie jest to perspektywa odmienna od tego co do tej pory spotykaliśmy w polskim dyskursie publicznym.

Relację napisał Michał Żakowski, student polityki społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Pracuje przy projekcie HejtStop, zaangażowany w działalność Stowarzyszenia Projekt: Polska. Wolontariusz Fundacji Feminoteka.

Zapraszamy do obejrzenia filmu nagranego w trakcie spotkania

 banernorweskie_batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

superfemka 1 procent

Rozmowa na zakręcie | Nowa oferta w ramach Telefonu Interwencji Kryzysowej

telefonblue

 

„Rozmowa na zakręcie”

Przydarzyło Ci się coś niedobrego, a może zwyczajnie wiesz, że „jest źle”, ale nie bardzo rozumiesz dlaczego, o co właściwie chodzi, albo jak z tego „wyjść”? Praca, kłopoty z bliskimi, a może nie śpisz i nie jesz, choć nic takiego przecież się nie dzieje? Czujesz się nieco bezradnie, zagubiona, nie wiesz co i jak dalej? Tu możesz porozmawiać, usłyszeć własne myśli, wypowiedzieć obawy, być zrozumianą, może dostać wskazówkę jak postawić najbliższy krok.

Wszystkie osoby, które potrzebują „dobrej rozmowy na zakręcie” zapraszamy do kontaktu z nami. Tu możesz porozmawiać, usłyszeć własne myśli, wypowiedzieć obawy, być zrozumianą, może dostać wskazówkę jak postawić najbliższy krok.

W czwartki Twoją „dobrą rozmówczynią” o wszystkim, co dla Ciebie ważne, będzie Joanna Czarnocka-Tworzyńska– matka, ekspertka rynku pracy, psycholożka, dietetyczka-amatorka z wieloletnim stażem wychodzenia z problemów zdrowotnych.

Zapraszamy osoby mogące pojawić się na rozmowie w siedzibie Feminoteki, w Warszawie, osobiście. Prosimy o wcześniejsze telefoniczne umawianie spotkań, nasz numer telefonu to niezmiennie 731 731 551. Czynny we wtorki, środy i czwartki w godzinach 13-19.

 

banernorweskie_batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

superfemka 1 procent

Wanda Jakubowska. Od nowa | recenzja książki

jakubowska_okladkaWanda Jakubowska. Od nowa

Autorka: Monika Talarczyk-Gubała

Wydawnictwo Krytyki Politycznej, 2015

 

 

Postać Wandy Jakubowskiej i historia polskiego filmu nigdy nie były mi dobrze znane. Nie jest to zbyt popularny temat w kręgach młodych ludzi, przez co podeszłam do tej lektury z wielkim entuzjazmem.  Książka w doskonały sposób przedstawia cały przebieg kariery pani Jakubowskiej, ze szczególnym opisem filmów powstałych po II Wojnie Światowej i pobycie bohaterki w Oświęcimiu. Autorka, mimo trudności w uzyskaniu niektórych materiałów (film „Nad Niemniem” zaginął), potrafi ukazać atmosferę pracy na planie i z prawdziwym oddaniem śledzi dla nas historię tej niezwykłej kobiety. Książka opisuje też czynniki i otoczenie, które wywarły ogromny wpływ na kształt wybieranych tematów i wyglądu poszczegolnych filmów. Wanda Jakubowska mimo licznych przeciwności była silną i zdecydowaną kobietą, która, chcąc realizować swoją pasję, musiała czasami stoczyć bój z kolegami i Cenzurą o swój przekaz. Tworzyła w czasach, w których filmowcy w wielu kwestiach musieli iść na kompromisy i godzić się na ciągłe zmiany ostatecznego kształtu produkcji. Jest to kobieta, o której zdecydowanie powinno się mówić i oddać jej należyte miejsce w historii polskiego kina. To ona przetarła Polkom szlaki w tym zawodzie i wychowała kolejne pokolenia filmowców.  Nie pozwólmy o niej zapomnieć i pokazujmy ludziom, że mamy wybitne kobiety w naszej historii.

Książka nie jest  łatwa w odbiorze, wiele w niej faktów i szczegółów. Lista nazwisk przewijających się w biografii jest ogromna i czasami łatwo się pogubić – szczególnie, gdy panie zmieniały nazwiska po ślubach. Stanowczo nie polecam czytać jej w pośpiechu w metrze, czy w autobusie. Książka w pełni zasługuje na ciszę, skupienie i refleksję czytelnika. Tylko wtedy jesteśmy w stanie wyciągnąć z niej piękno i przyjemność.

Na koniec coś dla tych, którzy oceniają książkę po okładce. To wydanie cenię za prostotę i świetną oprawę wizualną. Jako osoba zwracająca uwagę na szczegóły jestem zachwycona użytym do druku papierem oraz zdjęciami z planów filmowych. Chodźby tylko za to można już ją polecić.

Wszystkim więc życzę miłej lektury

 

Tekst: Justyna Chruściel

 

banernorweskie_batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

superfemka 1 procent

Kobiety też mogą robić muzykę! O blogu Female Pressure

female pressureKobiety też mogą robić muzykę!

Świat muzyki, tak samo jak i cała reszta świata, przez lata był zarezerwowany dla mężczyzn. Na szczęście przyszły ruchy emancypacyjne i feminizm, i szybko okazało się, że kobiety w niczym nie ustępują mężczyznom. Mimo tego, iż możliwości mamy w dzisiejszych czasach o wiele większe, niż kiedyś, wciąż jeszcze stykamy się z dyskryminacją na polu artystycznym (wystarczy przejść się do pierwszego lepszego sklepu muzycznego, żeby zobaczyć jakie zdanie mają o nas sprzedawcy płci męskiej). Dlatego ważne jest, abyśmy wciąż walczyły o to, aby artystki postrzegać, jak artystki, a nie „dziewczyny, które się bawią w muzykę”.

Taki cel obrał sobie blog Female Pressure, który zainspirowany został wypowiedzią Björk w wywiadzie udzielonym portalowi Pitchfork w styczniu tego roku. Powiedziała w nim: „80% mojej muzyki na moich albumach tworzę sama… 20% to moment, w którym do procesu twórczego dołącza orkiestra, czy wszystkie inne dodatki i to jest ta część, która jest najchętniej dokumentowana przez media. To jest ta strona, którą widzą ludzie. Gdy spotkałam M.I.A., która mi się na to skarżyła, powiedziałam jej: ‘Po prostu sfotografuj się przy mikserze i ludzie wtedy powiedzą: Ach, OK.! To taka dziewczyna z instrumentami, tak jak np. mężczyzna z gitarą’”. Właśnie te słowa zmotywowały autorów bloga do działania. Na Female Pressure umieszczane są zdjęcia kobiet podczas pracy nad swoją muzyką, razem z nazwami ich projektów i linkami do stron, na których można ich posłuchać. Jest ich całe mnóstwo! Sprawdźcie same/i!

http://femalepressure.tumblr.com/

 

Autorka: Bibi Żbikowska

banernorweskie_batoryRozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

superfemka 1 procent

Firma przeprasza za seksistowskie koszulki

 

koszulki

Indonezyjska firma specjalizująca się w produkcji ubrań sportowych wypuściła na rynek koszulkę, która doprowadziła media społecznościowe do wrzenia. Na metce, wspomnianej koszulki, przy instrukcji prania, widnieje napis: „Daj tą koszulkę kobiecie. To jej robota.” Po fali krytyki, producent, opublikował przeprosiny, następującej treści: „Informacja na metce jest prosta, zamiast wyprać koszulkę w nieodpowiedni sposób, najbezpieczniej przekazać ją kobiecie, która zapewne zrobi to lepiej (…). Nie było żadną intencją firmy, by poniżyć kobiety. Wręcz przeciwnie, chcemy powiedzieć mężczyznom by uczyli się od kobiet, jak prawidłowo dbać o odzież (…).” Przeprosiny ukazały się 8 marca w Międzynarodowy Dzień Kobiet. (KD)

 

Źródło: www.bbc.com

Zdjęcie: www.bbc.com/AFP

 

loga

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

superfemka 1 procent

„Gloria” – Stary człowiek i może | recenzja filmu Sebastiána Lelio

gloria„Gloria” jest zdecydowanie filmem godnym polecenia. W przeciwieństwie większości hollywoodzkich produkcji,  skupia się na życiu ludzi po 50-tce i pokazuje je w bardzo realistyczny sposób. Wbrew pozorom nie jest to życie nudne, ani stateczne. Gloria jest po rozwodzie i prowadzi bardzo aktywny tryb życia. Pracuje, chodzi na tańce, uprawia sporty i seks. Dwójka jej dzieci już nie potrzebuje opieki, więc ma dużo czasu dla siebie.  Jest silną i niezależną kobietą z dużym bagażem życiowym. Nie liczy na wiele, ale kiedy na dyskotece spotyka Rodolfo, odżywa w niej nadzieja na miłość. Ta historia miłosna jest prawdziwa do bólu. Pokazuje jak trudno zbudować nowy związek, kiedy ma się zobowiązania wobec byłych partnerów i dzieci z poprzednich związków. Kiedy wszyscy spotykają się przy wspólnym stole, atmosfera jest dla niektórych nie do zniesienia.

W „Glorii” nie ma tematów tabu. Sceny seksu są bardzo odważne. Widzimy stare ciało w całej okazałości, pokazywane bez wstydu i zażenowania. Jest to sposób na przełamanie dominującego w kulturze masowej kultu młodości, dzięki któremu oglądamy w mediach tylko kobiety gładkie i jędrne, podczas gdy większość z nas wygląda inaczej. „Gloria” odzwierciedla, następującą również w naszym kraju, społeczną zmianę polegającą z jednej strony na starzeniu się społeczeństwa, a z drugiej na poprawie jakości życia. Ludzie dojrzali, a zwłaszcza kobiety, które żyją dłużej i coraz lepiej czują się w przestrzeni publicznej, będą z pewnością coraz bardziej obecne w kulturze, zajmując w niej należne im miejsce.

Bardzo ważną rolę w „Glorii” odgrywa muzyka. Ścieżkę dźwiękową tworzą zarówno utwory bardzo taneczne jak i liryczne ballady. Pięknie przetłumaczone teksty opowiadają o tęsknocie za wielką miłością i o rozczarowaniach, które ta przynosi. Bohaterka śpiewa razem z wykonawcami, muzyka jest dla niej zarówno źródłem inspiracji jak i pocieszenia. Piosenka finałowa, której bohaterką też jest Gloria, na długo pozostaje w pamięci i sprawia, że chcemy tańczyć i cieszyć się życiem mimo wszystko, tak jak bohaterka filmu.

Reżyseria: Sebastián Lelio
Scenariusz: Sebastián Lelio, Gonzalo Maza
Występują:  Paulina García, Sergio Hernández
Kraj produkcji: Chile, Hiszpania, 2013
Czas trwania: 110 minut
Premiera: 13 marca 2015
Dystrybucja: Art-House

tekst: Aleksandra Kołeczek, wolontariuszka Feminoteki, absolwentka Gender Mainstreamingu IBL PAN, aktywistka

 

logo wolontariat feminoteka.pl

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

superfemka 1 procent

Jak rap może zmieniać życie? O warsztatach Stowarzyszenia Praktyków Kultury

Jak rap może zmieniać życie?

 

Mam takie miejsce, w którym dużo gram w skojarzenia i tworzę. Ono kojarzy mi się ze spontanicznością i otwartością. Tutaj czuję się bezpiecznie z każdym moim pomysłem.

To warsztaty organizowanie przez Stowarzyszenie Praktyków Kultury. Zanim tam przyszłam, przeczytałam opis:

 

Jak napisać dobry tekst? Co to jest punchline, flow i freestyle? Skąd się bierze charyzma i jak obchodzić się z mikrofonem?

Girls rap to warsztat przeznaczony dla dziewczyn, które chcą spróbować swoich sił w rapowaniu.

Za darmo i bez ograniczeń wiekowych.

 

Szybko okazało się, że dla mnie to coś więcej, niż warsztat. Życie samo pisze scenariusze do zarapowania. Mam motywację, żeby opisać to, co mi się przytrafia i pokazać dziewczynom.

Tutaj powstały „Legalne dysproporcje”, które wykonałam w duecie z koleżanką z warsztatów jako Libra&K.E.L. na beneficie na Manifę, który to kawałek można znaleźć tutaj:

Dzisiaj mam nowy tekst i w końcu z pomocą dziewczyn skreślam trzy słowa, które nie dają mi oddychać przy rapowaniu. Cała trzęsę się z emocji, tak jest do dla mnie osobiste. Oto one:

 

zatrute słowa

wiele słów jak silne ostrza wtapia się w Twoje myśli

strach jest taki plastyczny, że aż może się przyśnić

dajesz się kontrolować, on śledzi każdy ruch

cały dziennik prowadzisz, kiedy odpowiadasz mu

jest zazdrosny o każdą sekundę z innym człowiekiem

całkiem zwykłe spotkanie staje się nagle grzechem

zamachem na świat pełen złudnych wyobrażeń

on je bierze za prawdę, ale są tylko mirażem

nie wiesz, jak się uwolnić, chcesz mieć tylko święty spokój

jednak łatwo się pogrążyć w strefie agresji i mroku

odpowiadasz jak automat, każde słowo jest nie takie

Twoja godność jest dla niego nic nie znaczącym wrakiem

nie potrafisz postawić kropki w tej sytuacji

jesteś całkiem bezradna, a on ciągle szykuje nowe atrakcje

nie wiem, co Ci poradzić, mówię –to nie Twoja wina!

ja wiem, że przemoc nie wygląda tak jak w kinach…

 

szacunek jest bezwarunkowy

nie daj się kontrolować, wyrzuć złe słowa z głowy

masz prawo być wolna, jesteś córką tej planety

Twoje oswobodzenie będzie najlepszym odwetem

 

okłamujesz się, że on w końcu dorośnie

podczas gdy krzyczy przeciw Tobie coraz głośniej

zmiana Twojego myślenia będzie pierwszym krokiem

ku lepszemu, byś mogła z ulgą odetchnąć głęboko

przekonaj go, że nie można Ciebie złamać

pamiętaj, że w tym wszystkim nigdy nie będziesz sama

jego słowa są trucizną, która długo się uwalnia

obezwładnia ciało, zakłamuje realia

uwierz, to nie jest sytuacja bez wyjścia

choćby on groził, że Twój spokój to fikcja

on się nie zmieni, będzie sączył tę truciznę

na odległość kontrola i wyzwiska ironiczne

świadczą tylko o jego niezwykłej słabości

w takim zachowaniu nie ma śladu miłości

nie akceptuj zamachu na Twoje szczęście

podcinania skrzydeł i bajek o swojej potędze!

 

szacunek jest bezwarunkowy

nie daj się kontrolować, wyrzuć złe słowa z głowy

masz prawo być wolna, jesteś córką tej planety

Twoje oswobodzenie będzie najlepszym odwetem

 

rap1

Chcę się tym podzielić z całym światem, praktycznie zaraz po napisaniu wysyłam do Feminoteki. Dostaję propozycję, żeby napisać o warsztatach, dzielę się tym z dziewczynami na naszej grupie na Facebooku. O czym mogę napisać? Odpowiadają mi – o tym, że nie przejmujemy się komentarzami typu „płonie, a powinno być spłonął” oraz 50-letnimi „filozofami–tancerzami”.

To moje pozytywne wariatki. Żyjemy tym, czym oddycha akurat miasto. Tu się poznaje świetne kobiety, które mają wiele do powiedzenia!

 

Dzisiaj w trójkę zapisałyśmy skojarzenia dotyczące Manify i razem napisałyśmy tekst!

Zwracam goździk, dziękuję, nie przyjmę, przepraszam

ale jak to? Zły kolor? Nie podoba się pani?

nie, jest piękny, jednak nieodpowiedni

ósmy marca to dzień niezwykłej pamięci

nie żadne święto stworzone przez czerwonych

nie żadne święto kompleksów kobiecych

jest to święto upamiętniające wielkie poświęcenie

płci pięknej, słabej, naiwnej, a zarazem silnej

 

Zwracam goździk, zwracam rajstopy i życzenia

szczęścia, miłości, piękna i spełnienia

spełnić proszę moje inne marzenia

te o wolności kobiet, o ich wyjściu z cienia

o prawie do wyboru, o antykoncepcji

o ratyfikowaniu tej pieprzonej konwencji

o równości płci w domu, w szkole i pracy

tego niech ósmego marca życzą mi rodacy

 

Zwracam goździk, zamiast kwiatów chcę szacunku

święto kobiet raz do roku? Gdzie ja jestem, ratunku!

ósmy marca to dla mnie różowy tłum

to symbol buntu, kobiecy szum

Zwracam goździk, sam pocałuj się w rękę

przepuść siebie w drzwiach, nie pokazuj się więcej

żaden kwiat nie załatwi moich problemów

ty z Manifą przegrywasz zatem jeden-zero!

 

Zwracam goździk, zwracam rajstopy i życzenia

szczęścia, miłości, piękna i spełnienia

spełnić proszę moje inne marzenia

te o wolności kobiet, o ich wyjściu z cienia

o prawie do wyboru, o antykoncepcji

o ratyfikowaniu tej pieprzonej konwencji

o równości płci w domu, w szkole i pracy

tego niech ósmego marca życzą mi rodacy

 

Zwracam goździk, na święto kobiet mi wciskany

dżentelmeni całują po rękach piękne damy

lecz czy damy dają radę trzysta sześćdziesiąt cztery

pozostałe dni w roku znosić nierówności

do cholery, może pogadamy o płonących fabrykach

o prawach pracowniczych, kobiet też to dotyka

zawsze niższa pensja, zawsze wyższe wymagania

póki się nie zbuntujesz, nie masz nic do gadania

 

Zwracam goździk, zwracam rajstopy i życzenia

szczęścia, miłości, piękna i spełnienia

spełnić proszę moje inne marzenia

te o wolności kobiet, o ich wyjściu z cienia

o prawie do wyboru, o antykoncepcji

o ratyfikowaniu tej pieprzonej konwencji

o równości płci w domu, w szkole i pracy

tego niech ósmego marca życzą mi rodacy

 

rap2

Chcesz do nas dołączyć? Spotkania odbywają się nieregularnie, ale są magiczne. Napisz do nas: [email protected]

 

Tekst: Klaudia Lewandowska

 

 

 

loga

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.superfemka 1 procent

Ściganie gwałtu. Nowe prawo, stare problemy? Relacja ze spotkania w ramach Akademii Praw Kobiet

nicnieusprawiedliwiadressdNa początku 2014 r. weszła w życie nowelizacja Kodeksu Karnego, w myśl której gwałt ścigany jest z urzędu – a nie, jak wcześniej, na wniosek ofiary.

Poza zmianą trybu ścigania przestępstwa, ustanowione zostały również nowe procedury przyjmowania zawiadomień o gwałcie – jednostka prowadząca postępowanie zobowiązana jest przesłuchać ofiarę w specjalnym pomieszczeniu, a samo przesłuchanie ma być nagrywane. Dzięki temu możliwe jest ograniczenie konieczności ponownego przesłuchiwania ofiary, a zarazem ograniczanie traumy wywołanej koniecznością przywoływania przykrych doświadczeń. Dzięki temu możliwe jest również ograniczenie kontaktu ofiary ze sprawcą czynu. W czasie samego przesłuchania ofiara ma mieć zapewnione wsparcie psychologa, którym – w miarę możliwości – ma być osoba tej samej płci.

Artur Pietryka, adwokat w Okręgowej Izbie Adwokackiej w Warszawie, związany z Helsińską Fundacją Praw Człowieka przeprowadził – na zlecenie Pełnomocniczki Rządu ds. Równego Traktowania, Małgorzaty Fuszary – badania akt spraw dotyczących gwałtów, w celu weryfikacji wdrażania nowelizacji. W środę, 4 marca 2015 r., przedstawił wyniki swoich badań podczas spotkania z cyklu “Akademia Praw Kobiet” w siedzibie Fundacji Feminoteka.

Mecenas zwrócił uwagę na długi tryb uchwalania samej nowelizacji. Przyjęta przez Sejm (po uzględnieniu poprawek Senatu) w czerwcu 2013 r., została ratyfikowana przez Prezydenta miesiąc później. Proces przyjmowania nowelizacji trwał rok, w tym czasie dyskutowane były trzy projekty nowelizacji. Vacatio legis trwało pół roku. Jak wykazał w swoim raporcie mecenas Pietryka, proces wdrażania tych postanowień w życie jeszcze nie zakończył.

Jednym z głównych problemów jest brak przygotowania policjantów (którym często prokuratury zlecają prowadzenie postępowań) do prowadzenia przesłuchań. Nie wiedzą, jakie informacje należy zdobyć aby uniknąć konieczności powtórzenia przesłuchania. Nie wszystkie prokuratury (a tym bardziej posterunki policji) dysponują również niezbędną infrastrukturą – specjalnymi pomieszczeniami, wykorzystywanymi w przypadku przesłuchania ofiar gwałtów (ale również w innych rodzajach spraw – np. dotyczących przestępczości nieletnich). Policjantom brakuje również wiedzy o zmianach w przepisach – zdarzają się protokoły przesłuchań, do których dołączany jest wniosek ofiary o ściganie przestępstwa. Informacja o wnioskowym trybie ścigania znajduje się również w formularzach Niebieskiej Karty. Wytyczne Prokuratora Generalnego dotyczące ścigania gwałtów, uwzględniające przepisy nowelizacji, wydane zostały dopiero w kwietniu 2014 roku. W przypadku tej nowelizacji niewątpliwie została zaniechana konieczność właściwego przeszkolenia osób odpowiedzialnych za prowadzenie postępowań.

Od momentu wejścia w życie nowelizacji, 25% wniesionych spraw zakończyło się umorzeniem lub odmową wszczęcia postępowania. W badanych sprawach wykazane zostały następujące przyczyny odmowy:

  • wezwana na przesłuchanie (po złożeniu zawiadomienia przez inną osobę), ofiara nie potwierdziła popełnienia czynu przez sprawcę
  • wycofanie zeznań przez ofiarę lub brak dowodów zaistnienia przestępstwa
  • brak znamion czynu zabronionego

W przypadku umorzeń, wskazane zostały następujące przesłanki:

  • brak danych wskazujących na zaistnienie czynu zabronionego
  • ustalenie, że czynu nie popełniono
  • brak znamion czynu zabronionego
  • różnice w zeznaniach osoby składającej zawiadomienie w charakterze poszkodowanej
  • uznanie, że przedmiot zawiadomienia stanowi “wymysł” ofiary

Zdarzają się również naciski na to, aby ofiary przestępstw seksualnych wystosowywały cywilne pozwy o naruszeni nietykalności cielesnej. Tłumaczone jest to “brakiem interesu społecznego” w ściganiu sprawców tego rodzaju przestępstw w ramach przepisów Kodeksu karnego.

Interesujące są dwa rodzaje interpretacji przestępstw seksualnych w sprawach które były umarzane. W jednej sprawie prowadzący postępowanie uznał, że złapanie za pośladek mieści się w ramach “norm kulturowych i zasad współżycia społecznego”. W innej sprawie odniesiono się do wyroku Sądu Najwyższego z 1974 r., uznano, iż nie stanowi podstępu nakłanianie do picia alkoholu dorosłej kobiety, nawet jeżeli celem jest doprowadzenie jej do stosunku płciowego. Sprawy w których ofiara gwałtu znajdowała się pod wpływem alkoholu lub innych środków odurzających częściej kończą się brakiem ukarania sprawcy – przyczynia się do tego brak zainteresowania ze strony ofiary, która skłonna jest do obarczania siebie winą za zaistniałą sytuację. W związku z tym, powoływanie się na tego typu wyroki – dodatkowo zdejmujące ciężar winy ze sprawcy i przenoszące go na ofiarę (która “ma świadomość wpływu alkoholu na organizm”) należy ocenić jako szczególnie naganną praktykę, od której należy odejść.

W ściganiu przestępstwa gwałtu mamy do czynienia z dwoma rodzajami problemów – wynikających z niewłaściwej świadomości prawnej osób prowadzących postępowania oraz wynikających z niewłaściwego przygotowania infrastrukturalnego jednostek prowadzących postępowania dotyczące gwałtów. Warto zapoznać się z przygotowanym przez Artura Pietrykę raportem, w którym szczegółowo został zarysowany obraz sytuacji oraz rekomendacje dotyczące usprawnienia procedur.

 

autor relacji: Michał Żakowski

Student polityki społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Pracuje przy projekcie HejtStop, zaangażowany w działalność Stowarzyszenia Projekt: Polska. Wolontariusz Fundacji Feminoteka

loga

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

superfemka 1 procent

„Wilkołacze sny”, reż. Jonas Alexander Arnby | Recenzja

06 STARTER PLAKAT B1Wilkołacze sny / Når dyrene drømmer

reż. Jonas Alexander Arnby

Dania, 2014

 

„Når dyrene drømmer”, czyli „Kiedy zwierzęta śnią” (polski tytuł „Wilkołacze sny” jest chyba trochę zbyt dosłowny i na pewno mniej romantyczny..) duński, ni to horror ni to fantasy, będzie miał swoją polską premierę 6 marca br. Jest to historia nastoletniej Marie, mieszkanki niewielkiej mieściny położonej na wyspie, gdzie wszyscy się znają i osądzają, która doświadcza dziwnych, niezrozumiałych symptomów.. Jest inna. Inna, co oznacza niebezpieczna. Można by uznać to za stygmatyzujące, gdyby nie była to prawda.

Film utrzymany jest w klaustrofobicznym klimacie. Mimo otwartych, pięknych przestrzeni, potęgowanych rzadką zabudową portowego miasta, atmosfera cały czas jest gęsta i ciężka. Bohaterka jest samotniczką, jedynaczką z niejasną (z początku) sytuacją rodzinną, rozpoczyna nową pracę, z jej brutalnymi zasadami i sąsiadami, jako współpracownikami. Nastrój budują świetne zdjęcia Nielsa Thastum (za „Wilkołacze sny” dostał nagrodę na Konkursie Debiutów Operatorskich Camerimage) oraz niezwykła, surowa uroda Marie.

„Wilkołacze sny” to film bardzo nierówny, kiczowaty (tytuł mówi sam za siebie), ale jednak z wieloma świetnymi ujęciami, okraszonymi duszną muzyką i niezłą grą aktorską (w roli ojca Marie – starszy z braci Mikkelsenów, Lars). Jak przystało na kino skandynawskie minimalistyczny, na początku można by pomyśleć, że szykuje się dramat obyczajowy o smutnej outsiderce bez przyszłości, która jak większość mieszkańców wioski będzie zarabiała krojeniem ryb. Ale nie. Okrucieństwo za okrucieństwo. Nie pasuje Wam coś?! No to zobaczycie.

Oglądając, szukałam jakiegoś zaskoczenia, jednak nie doczekałam się. Fabuła jest oparta na dawno utartym schemacie poszukiwaniu prawdy o sobie i przemiany w dziwadło. Dialogów nie ma wiele i mogłoby być jeszcze mniej, zwłaszcza w scenie na imprezie, tekst, którego Marie użyłaby poderwać chłopaka, zapisał mi się w świadomości tak głęboko, że już chyba stamtąd nie zniknie. Myślę, że „Wilkołacze sny” mogłyby zyskać na dodaniu jakiegoś pogłębiającego fabułę wątku.

Masz ochotę obejrzeć świetne technicznie, fantasmagoryczne kino? Sięgnij po „Når dyrene drømmer”.

 

Natalia Skoczylas – Studentka prawa na Uniwersytecie Warszawskim, pisze pracę magisterską z zakresu kryminologii. 

/wolontariat Feminoteki/

 

„The beauty myth” – „Mit urody” w roku 2015 | Recenzja

651973Mit urody

 

Autorka: Naomi Wolf

Czarna Owca, 2014

 

Interesuję się szeroko pojętym wizerunkiem kobiet, czyli głównie tym, jak kobiety są odbierane przez swój wygląd. Ciekawi mnie, jak społeczeństwo wpływa na to, że kobiety chcą wyglądać akurat tak, jak wyglądają. Właśnie zaczęłam czytać książkę Naomi Wolf „The beauty myth” – klasyczną pozycję literatury feministycznej z początku 90. Na dzień dzisiejszy jeszcze nie skończyłam czytać książki, ale zdążyłam już przeczytać wstęp napisany do niej przez Naomi Wolf po ponad dziesięciu latach od jej wydania. I do tego wstępu chciałabym się odnieść w tym wpisie.

Otóż, we wspomnianym wstępie do książki Wolf pisze, że przez 10 lat zdążyło się dużo zmienić. Na okładkach magazynów nie pojawiają się już tylko i wyłącznie białe kobiety przed 25. rokiem życia. Często są to również kobiety w mniej więcej średnim wieku (jak się dobrze zastanowić, to nawet ?kobiety po siedemdziesiątce znajdą teraz swój odpowiednik, np. w osobie Jane Fondy reklamującej L’Oreal)lub kobiety czarnoskóre. Większość nastolatek nie chce już powiększać sobie biustu. Co więcej, dziś kobiety, które ochoczo decydują się na takie zabiegi są traktowane trochę z góry i uważane za raczej mało inteligentne. A zaburzenia odżywiania są szeroko dyskutowane w przeróżnych kontekstach. Często szkodliwych, np. powstają strony internetowe, na których zrzeszają się kobiety będące „za anoreksją”. Następnie Wolf wspomina o tym, że obecnie jest wiele mitów urody. W związku z tym można powiedzieć, że prawie każda kobieta znajdzie coś dla siebie. Tylko czy to faktycznie coś zmienia?

Obecnie silne środki odchudzające nie są już powszechnie reklamowane (przynajmniej w USA). Teraz nastała moda na bycie ‘fit’. W Polsce jest obecnie mnóstwo znanych trenerek, propagujących zdrowy styl życia. Oczywiście dbanie o zdrowie jest ważne, każdy chce być zdrowy i żyć jak najdłużej. Popularność wielu programów trenerskich sprowadza się jednak w efekcie do tego samego, o czym pisze Wolf. Czyli do urynkowienia wyglądu kobiet. Wszystkie kobiety mają mieć podobne sylwetki, kupować te same programy trenerskie lub zwiększać liczbę kliknięć w banery reklamowe na blogach popularnych trenerek. Wolf wspomina również o tym, że wygląd kobiet ulega coraz większej seksualizacji. Pornografia tak bardzo przeniknęła do mody, że czasem aż trudno jest odróżnić zdjęcie pornograficzne od modowego. Coraz młodsze dziewczynki są stylizowane na seksowne kobiety.

Wniosek z tego jest taki, że kobiety wciąż nie mają kontroli nad swoimi ciałami. I to zarówno w kwestiach związanych z wyglądem, jak i tych związanych chociażby ze zdrowiem reprodukcyjnym. Wydaje mi się, że czasem niektóre dziewczyny zbyt bezrefleksyjnie podchodzą do chwilowych mód. Chcą być ‘fit’, katują się dietami lub inwestują mnóstwo czasu i pieniędzy w produkty, bez których, według nich nie będą piękne. Z drugiej strony ciężko je za to winić, skoro tak wielka machina te mody napędza. I czerpie z nich ogromne zyski finansowe.

Ewa Krzeszewska – studentka socjologii, wolontariuszka Feminoteki, autorka bloga printandblue.blogspot.com

/wolontariat Feminoteki/

Papua – Nowa Gwinea przeciwko kobietom

Papua – Nowa Gwinea jednym z najniebezpieczniejszych krajów dla kobiet, zgodnie z niedawno opublikowanym raportem Human Rights Watch. 

papua

„Kobiety w Papui – Nowej Gwinei doświadczają przemocy w każdym aspekcie swojego życia” mówi Elaine Pearson, Dyrektor, Human Rights Watch, Australia. „Rzeczywistość dla większości z tych kobiet to perspektywa gwałtu bądź fizycznej agresji, przy praktycznie zerowej ochronie ze strony państwa”. Jakby tego było mało, kobiety bardzo często padają ofiarami oskarżeń o uprawianie magii. W wyniku takich oskarżeń, w kwietniu 2014 roku, w prowincji Madang ,sześć osób w tym dwójka dzieci została zabita. Zabójstwa dopuścił się tłum blisko 500 mężczyzn. Na to wszystko nakłada się fala przemocy domowej. Wprawdzie jeszcze w 2013 roku, rząd uznał przemoc domową za czyn karalny, niemniej zaledwie kilku oprawców zostało skazanych. (KD)

Źródło: www.hrw.org, zdjecie: podroze.onet.pl

Informację przygotowała i opracowała wolontariuszka Feminoteki Karolina Domeracka.

Relacja powstała w ramach programu wolontariackiego Feminoteki 

superfemka 1 procent

Znika szklany sufit?

 

Jedna z największych firm doradczych na świecie – Deloitte – wybrała na stanowisko prezesa kobietę – Cathy Engelbert będzie pełnić tę funkcję od 11 marca, co firma ogłosiła w komunikacie. Nie tylko pierwszy raz w historii Deloitte, ale też pierwszy raz historii firm z „wielkiej czwórki” kobieta obejmie tak wysokie stanowisko. Wśród komentarzy tej decyzji pojawiły się głosy, że „wybierając kobietę na tak kluczowe i eksponowane stanowisko, Deloitte wskazuje, że wśród największych firm doradczych jest liderem w nowym podejściu do przywództwa. Postrzeganie kompetencji przywódczych kobiet wyraźnie ewoluuje, a ich potencjał rośnie. Światu potrzebni są liderzy z umiejętnościami przewodzenia zmianom oraz firmy, które promują kulturę wsparcia różnorodności” (Iwona Georgijew, Partner w Deloitte, Liderka Klubu SheXO).

Zmianę podejścia do wizerunku kobiety-lidera, przynajmniej w Stanach Zjednoczonych, zdają się pokazywać także opublikowane w styczniu wyniki badania Pew Research Centre dotyczące kobiet i przywództwa. Z jednej strony wskazują na tendencję zyskiwania coraz większego znaczenia przez kobiecy punkt widzenia w biznesie, z drugiej jednak potwierdzają występowanie zjawiska „szklanego sufitu”. Coraz większa część Amerykanów zdaje się być świadoma istnienia czynników, które blokują karierę wielu kobiet, aż 43 proc. badanych stwierdziło, że od kobiet oczekuje się po prostu więcej. Kobietom przypisano także inny niż mężczyznom styl zarządzania – oparty w dużo większym stopniu na takich cechach jak uczciwość i chęć wspierania pracowników (rola mentora).

Inne amerykańskie badania – przeprowadzone przez Michelle J. Budig – uwidoczniły z kolei nadal istniejącą silną stereotypizację płci w kontekście posiadania dziecka – matki (także przyszłe) zostały przez pracodawców ocenione jako mniej skoncentrowane na pracy, a przez to mniej wiarygodne, podczas gdy dla mężczyzn uzyskanie statusu ojca oznaczało przypisanie im cech liderskich związanych z podniesieniem poziomu odpowiedzialności.

Choć wygląda na to, że do pełnego wprowadzenia w życie idei równości płci potrzeba jeszcze dużo czasu, to warto odnotować fakt, że kobiety powoli stanowią coraz większą grupę wśród zajmujących najwyższe stanowiska w biznesie. Jeszcze 10 lat temu wśród CEO przedsiębiorstw z rankingu Fortune 500 nie było ani jednej kobiety, obecnie jest ich 26.

 

Opierając się na danych OECD (Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju) „The Economist” stworzył kilka lat temu ranking państw według kryterium równości płci na rynku pracy, tj. czynników sprzyjających karierze obu płci, porównując pięć czynników: liczbę kobiet i mężczyzn po studiach wyższych, aktywność kobiet na rynku pracy, różnice w zarobkach kobiet i mężczyzn, udziału kobiet na wyższych stanowiskach oraz koszty opieki nad dziećmi w stosunku do średniej płacy. Państwem, które w rankingu osiągnęło najwyższą notę, była Nowa Zelandia. W poszczególnych kategoriach: Finlandia okazała się numerem 1, jeżeli chodzi o obecność kobiet na studiach, Szwecję oceniono jako najlepsze miejsce dla aktywnych zawodowo kobiet, a Hiszpania miała najniższe rozwarstwienie zarobkowe. Polska w tym rankingu znalazła się na 9. miejscu, wyprzedzając takie kraje jak Francja, Austria, czy Niemcy.

Czy możemy być więc dumni z sytuacji kobiet na rynku pracy w Polsce? Absolutnie nie! Mówiąc o zjawisku „szklanego sufitu”, czy nierówności płci na rynku pracy dotykamy kilku różnych zjawisk – na przykład zróżnicowania wynagrodzeń, czy relacji wskaźnika wykształcenia do średniego wynagrodzenia. Prosta analiza luki płacowej, tj. odjęcie średniej zarobków Polek od średniej zarobków Polaków daje obecnie różnicę ok. 10%. Jednak uzupełnienie jej o dodatkowe czynniki takie jak choćby wyższy poziom wyedukowania kobiet w Polsce i zróżnicowanie w zakresie rodzajów zatrudnienia podejmowanych przez kobiety i mężczyzn, to poziom dysproporcji zarobkowych między Polkami a Polakami wzrasta do 20%.

Innym wskaźnikiem może być udział kobiet w radach nadzorczych i zarządach spółek giełdowych (zgodnie z regulacjami Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie S.A. spółki powinny publikować informacje o udziale kobiet i mężczyzn w organach). Okazuje się, że wśród spółek giełdowych 7 proc. ma prezeski – i ten odsetek w zasadzie nie zmienił się od 2010 r. Z kolei liczba kobiet zasiadających w zarządach spółek wynosi obecnie około 16 proc., zaś w radach nadzorczych około 12 proc. – dodać jednak należy, że od kilku lat odsetki te systematycznie maleją.

Tekst: Anna Kocjan

/wolontariat Feminoteki/