Pracownicy TVN otrzymali mail dotyczący dyskryminacji, mobbingu i molestowania seksualnego. W TVN ma też powstać komisja, która zbada „publicznie rozpowszechniane twierdzenia” na temat przypadków molestowania w firmie.
„Bezpieczne, stabilne, atrakcyjne miejsce pracy”
„Ustawodawca uznał, że należy wprost zabronić tak napastowania (mobbingu), jak i molestowania seksualnego” – czytamy. W dokumencie podkreślone jest, że pracownicy zobowiązani są przeciwstawiać się praktykom „niehumanitarnym lub dyskryminującym”. „Przejawem dyskryminacji jest również molestowanie: zachowanie, którego celem lub skutkiem jest naruszenie godności lub upokorzenie pracownika” – zaznaczono.
Zaznaczono, że zakaz dyskryminacji „nie koliduje z normalnymi stosunkami towarzyskimi pomiędzy pracownikami”. „Jej celem jest zapobieganie jakimkolwiek przejawom dyskryminacji, molestowania, molestowania seksualnego, nękania, mobbingu itp.”. W dokumencie znalazło się też zalecenie, aby pracownicy zwracali „baczną uwagę” na zachowanie kolegów oraz nie dopuszczali i nie tolerowali „aktów dyskryminacji lub molestowania współpracowników”.
Podkreślono także, że TVN stara się stworzyć „bezpieczne, stabilne, atrakcyjne miejsce pracy, w którym relacje oparte są na szacunku dla godności osobistej”.
W TVN komisja antydyskryminacyjna
O sprawę zapytaliśmy Emilię Ordon, rzeczniczkę TVN. Poinformowała nas, że zarząd firmy powołał „niezależną komisję składającą się z wewnętrznych i zewnętrznych ekspertów w celu zweryfikowania rozpowszechnianych publicznie twierdzeń, że osoby zatrudnione w TVN mogły być przedmiotem mobbingu lub molestowania w miejscu pracy”.
Komisja ma rozpocząć prace w poniedziałek, w ciągu dwóch tygodni wnioski mają zostać przekazane zarządowi. „Do tego czasu nie będziemy komentować ani działań komisji, ani spekulacji medialnych” – ucina Ordon w przesłanym komunikacie. Nie utrzymaliśmy też odpowiedzi, dlaczego akurat teraz TVN wprowadza nowe wewnętrzne zasady.
W środowisku huczy od plotek
Od kilku tygodni w środowisku medialnym huczy od plotek po tekście „Wprost” na temat dyskryminacji w pracy. „Znana dziennikarka” anonimowo powiedziała tygodnikowi o tym, jak molestował ją przełożony – „bardzo popularna twarz telewizyjna, szef zespołu jednej ze stacji”.
W środowisku dziennikarzy zawrzało. Na forach internetowych zaczęły się pojawiać kolejne historie o molestowanych kobietach, internauci wskazywali też rzekomego sprawcę. Jacek Żakowski tak komentował sprawę w „Gazecie Wyborczej”: „Nie mam powodu wierzyć 'Wprost’ i postom. Ale tysiące ludzi mówią i piszą o tym w sieci. Pod nazwiskiem robią to ostrożnie ze względu na konsekwencje prawne. Anonimowo – z nazwiskami, nazwami programu i stacji, pikantnymi szczegółami oraz uzupełnieniami. Bo podobno ofiar było wiele.”
Do dziennikarzy publicznie mówiących o molestującej pracownicę „twarzy telewizyjnej” dołączyła także Omenaa Mensah. – Jak większość osób wiem, o kogo chodzi -stwierdziła w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.