TELEFON DLA KOBIET DOŚWIADCZAJĄCYCH PRZEMOCY

Телефон для жінок, які зазнають насильства

CZYNNY PONIEDZIAŁEK-PIĄTEK
OD 11.00 DO 19.00

Активний з понеділка по п’ятницю з 14:00 до 19:00

Szukaj
Close this search box.

LESBIJSKA INSPIRA I Dziewczyna i dziewczyna – normalna rodzina. Rozmowa z Zuch Dziewuchami

Magda Wielgołaska: Rozmowy w Lesbijskiej Inspirze często zaczynam od pytania o identyfikację tożsamościową. Jak siebie określacie? Jaki jest Wasz stosunek do słowa lesbijka? Używacie go do opisania siebie? Jak czujecie to słowo oraz jego miejsce i znaczenie w Waszym życiu?

Natalia R.: Proces identyfikacji w naszym przypadku przebiegał dosyć burzliwie. Można powiedzieć, że obie w jakiś sposób dorastałyśmy do określenia swojej tożsamości słowem lesbijka. Obie początkowo budowałyśmy relacje z mężczyznami, tak jak nakazywały zasady wdrukowane w polskie, katolickie społeczeństwo. Myślę, że do dwudziestego roku życia słowo lesbijka nawet nie przeszło mi przez myśl w odniesieniu do siebie samej. W głowie miałam sport i facetów, ale moje doświadczenia z nimi były różne. Na początku zawsze było ok, ale po czasie zaczynało mi czegoś brakować: zrozumienia, zaangażowania, szacunku czy chemii. Próbowałam przez kilka ładnych lat znaleźć tego odpowiedniego faceta. Z jednym byłam nawet zaręczona, miałam ustaloną datę ślubu. Jednak zawsze było jakieś ALE, jakiś niedosyt. Teraz z perspektywy czasu uważam, że chyba podświadomość w ten sposób dawała mi znak, że to nie jest droga dla mnie.

Zawsze uważałam, że warto przełamywać pewne stereotypy i żyć w zgodzie ze sobą, ponieważ tylko to pozwala czuć się naprawdę szczęśliwym człowiekiem. Od momentu, kiedy sama sobie pozwoliłam pójść za tym kim jestem czuję, że wszystko układa się tak jak powinno. Postanowiłam bardziej otworzyć się na ludzi, nie tylko na jedną płeć. Byłam hetero, byłam bi, a teraz śmiało mogę określić się mianem lesbijki i muszę Ci powiedzieć, że tak czuję się najlepiej. [śmiech].

Natalia S. “Majkel”: Słowo lesbijka po raz pierwszy pojawiło się w moim życiu, kiedy koleżanka wyznała mi w sekrecie, że jest w związku z inną dziewczyną. Miałam jakieś siedemnaście lat i nie pomyślałabym wtedy, że kiedykolwiek zacznę utożsamiać się z tym określeniem. Obracałam się w środowisku tancerzy. Miałam wielu kolegów gejów, ale nie znałam żadnej lesbijki.

Szukałam szczęścia w ramionach facetów, ale nigdy nie byłam w pełni usatysfakcjonowana. Zawsze czegoś brakowało. Przełomowy moment nastąpił, kiedy zakochałam się w najlepszej przyjaciółce. To był dla mnie niesamowicie ciężki okres. Nie mogłam się z tym pogodzić, próbowałam to wypierać, wmawiałam sobie, że tylko mi się wydaje. Po pewnym czasie odpuściłam, bo walka z samą sobą była cholernie wyniszczająca. Zaakceptowałam fakt, że pokochałam inną kobietę, choć niestety bez wzajemności. Po długim czasie zaczęłam umawiać się na randki zarówno z mężczyznami, jak i kobietami.

Próbowałam wsłuchać się w siebie i zrozumieć, czego tak naprawdę potrzebuję. Teraz wiem, że zarówno fizycznie jak i mentalnie, lepiej czuję się z kobietami. Mając na swoim koncie sporo różnych doświadczeń i eksperymentów, przyszedł czas, kiedy otwarcie zaczęłam nazywać siebie lesbijką. To była długa droga, ale wiesz co? Dziś z dumą mówię o tym, kim jestem!

MW: Prowadzicie kanał Zuch Dziewuchy na YouTube, dzielicie się doświadczeniem bycia w nieheteronormatywnej relacji. Opowiedzcie, proszę, o swojej misji i celach. Czym jest dla was ten kanał, o czym opowiadacie?

NR: Na pomysł utworzenia kanału wpadłyśmy bardzo spontanicznie, podczas jednej z luźnych rozmów w samochodzie. Zgodnie stwierdziłyśmy, że jest wiele kanałów na YouTube prowadzonych przez gejów. Nie znalazłyśmy jednak żadnego kanału, którego autorkami byłyby polskie lesbijki. Postanowiłyśmy spróbować zapełnić tę lukę.

Mimo że z miesiąca na miesiąc nasze grono odbiorców, które nazywamy Zuch Ekipą,  powiększa się, to patrząc na to, jak liczna jest społeczność LGBTQ+ w Polsce, nadal wie o nas zaledwie garstka. Nasz kanał jest lifestyle’owy i kierowany tak naprawdę do wszystkich. Dla nas pełni rolę pewnego rodzaju pamiętnika. Za jego pomocą chcemy inspirować innych, pokazywać, że jeśli się chce, to można. Motywujemy, zwiedzamy, odwiedzamy, wygłupiamy się, opowiadamy o sobie, poruszamy tęczowe tematy i łamiemy schematy. Wyszedł mi rym życia. [śmiech]

NS: Spotkałyśmy się z wieloma pozytywnymi komentarzami. Widać, że jest zapotrzebowanie na taki kanał, co nas niezmiernie cieszy. Słowa typu: “dzięki wam nie wstydzę się, że jestem lesbijką” czy “jesteście dla mnie wielką inspiracją” są dla nas bezcenne i motywują nas do dalszego prowadzenia kanału.
Oczywiście zetknęłyśmy się także z hejtem, aczkolwiek w żaden sposób nie podcina nam to skrzydeł, ponieważ zdajemy sobie sprawę, jak wiele zamkniętych i nietolerancyjnych osób żyje w Polsce.

Udzielamy się także na Facebooku czy Instagramie, gdzie codziennie dzielimy się swoim życiem i co pewien czas organizujemy konkursy, aby bardziej zintegrować się z gronem naszych odbiorców.

MW: Poza tym, że chcecie trafić do tęczowej społeczności, w szczególności do nieheteronormatywnych kobiet, Wasz kanał mogą oglądać osoby, które są hetero, które zastanawiają się, jakie są te lesbijki. To szansa na rozbicie schematów. Macie informację zwrotną od osób spoza środowiska LGBTQ+?

NS: Tak, wiemy że trafiamy również do osób heteronormatywnych. Może dzięki temu zobaczą, że jesteśmy takimi samymi ludźmi, mającymi takie same marzenia, potrzeby, zainteresowania jak każdy inny człowiek, niezależnie od tego z kim zasypiamy wieczorem w łóżku.

NR: Jesteśmy mniejszością, ale stanowimy fragment całości, jaką jest społeczeństwo. Wyróżniamy się tylko tym, że jesteśmy lesbijkami. Ta cecha i rozmyślanie o niej nie powinno determinować całego naszego życia. Mamy normalne życie i chcemy tej normalności. Tę normalność pokazujemy na naszym kanale i widzimy, że to trafia do ludzi. Nawet w małej miejscowości, z której pochodzę, ludzie bardzo pozytywnie zaczęli do tego podchodzić. Na początku było to dla nich nowe, ale teraz sama jestem w szoku, że nawet osoby, których osobiście nie znam, przyjaźnie się ze mną witają na ulicy. Oswoili się, co dla mnie jest cudowną zmianą o 180 stopni. Wcześniej miałam wiele lęków i obaw, ponieważ pracowałam w urzędzie i bardzo dużo osób mnie kojarzyło w mojej gminie – Krokowa. W tym momencie, kiedy odbywają się jakieś festyny, czy wydarzenia dla dzieci, to jesteśmy w kontakcie z panią sołtys i innymi osobami, które są otwarte na propozycje działań z naszej strony. Nie ma takiej reakcji, że ktoś nie wypuści dziecka na wydarzenie, na którym są lesbijki.

NS: Tak samo jak ludzi heteronormatywnych nie można wrzucić do jednego worka, tak samo nie można tego zrobić z lesbijkami. Staramy się walczyć ze stereotypami, które dzielą społeczeństwo i mogą sprawić, że zanim poznamy osobę i zobaczymy, jaka jest na co dzień, zbudujemy mur obronny, przez który nie będziemy w stanie zobaczyć, że kobieta będąca w relacji z inną kobietą albo ktoś reprezentujący inną rasę czy kulturę może być wartościową osobą, z którą możemy mieć wiele wspólnego.

MW: Prowadząc taki kanał dokonujecie coming outu na szeroką skalę. Jakie jest Wasze podejście do outowania się?

NR: Zgodnie uważamy, że nie jest to żadną koniecznością. To indywidualna sprawa każdej osoby. Jeśli ktoś czuje potrzebę ujawnienia się, to powinien to zrobić, jeśli wygodnie mu/jej żyć w ukryciu, to również wybór, który należy uszanować.

NS: W przypadku naszych coming outów ciężko ustalić jakiś jeden, konkretny moment, w którym się wyoutowałyśmy. Jednak większość osób zapewne dowiedziała się o nas w chwili, gdy ruszyłyśmy z kanałem na YouTubie. Jeśli chodzi o rodziców, to żadne poważne rozmowy na ten temat nie miały miejsca. Wszystko wyszło bardzo naturalnie. Nasze mamy miały jedynie obawy co do opowiadania o naszym życiu publicznie. Szanują wszystkie nasze decyzje i nas wspierają.
Jaką rolę odegrał coming out w naszym przypadku? Cóż… na pewno skończyły się męczące pytania odnośnie męża, ślubu i dzieci. [śmiech].

MW: Zakładając kanał wypełniłyście lukę – tak jak wspomniałyście wcześniej, takich propozycji, jak kanał przedstawiający życie pary polskich lesbijek nie było. Jednak również wy, jak wiele innych aktywnie działających lesbijek, zmagacie się z przebiciem szklanego sufitu.

NR: Przeczytałam zarówno Lesbijski Manifest, jak i poprzednie wywiady Lesbijskiej Inspiry i powiem jedno: zgadzam się z tym, że istnieje duży problem z przebiciem się w społeczeństwie. O gejach przeczytasz wszędzie, ale lesbijki? Cisza. Pamiętam, jak przed założeniem kanału, robiłyśmy research w poszukiwaniu lesbijskich blogów i vlogów. Kilka dni poszukiwań zaowocowało zaledwie garstką bardzo okrojonych informacji. Z kolei znalezienie gejowskich nie stanowiło żadnego problemu. Nawet wpisując hashtag #polskalesbijka czy #polishlesbian znajdziemy zaledwie garstkę osób, więc może dobrym pomysłem jest wymyślenie hashtagu, pod którym wspólnie będziemy mogły działać.

Kilka razy podsyłałyśmy informacje o nas i naszym kanale na branżowe strony i cisza. Jedynie Queer.pl wypuścił jeden artykuł, który bardzo szybko przysłoniły inne materiały. Od tamtego czasu trzy razy wspomnieli o nas w zestawieniu polskich youtuberów LGBTQ+ i to właściwie tyle. Myślałam, że branżowe portale podłapią temat. Okazało się, że nie.

NS: Mamy sporo pomysłów, żeby robić coś dla naszej społeczności, ale nie widzę większego zainteresowania takimi akcjami ze strony samych lesbijek. Chociaż tak – jak teraz myślę – to takie zamknięte koło: mam gotowy pomysł i próbuję go wypromować za pomocą queer.pl, Repliki, Kobiety-Kobietom – nie mam odzewu albo odzew jest słaby. To skutkuje małym zainteresowaniem i pojawia się myśl: “po co to robić?”.

NR: To jest mur. Tak samo jest z naszym kanałem. Od osób, które do nas trafiają, mamy wiadomości, że na to czekali, że super, że są z nami, że oglądają, to wszystko nas niesamowicie cieszy i dodaje nam skrzydeł, ale wiadomość o naszych działaniach się nie rozprzestrzenia. Myślę, że byłoby świetnie, gdyby wspierały się osoby, które prowadzą blogi czy vlogi. Nie jesteśmy dla siebie konkurencją, jesteśmy w sieci z tych samych powodów, walczymy o widzialność osób LGBTQ+ i powinniśmy się wzajemnie wspierać i promować, bo jeśli my tego nie zrobimy, to nie mamy co liczyć na to, że inni, zupełnie obcy ludzie dla nas to zrobią.

NS: Mądra ta moja kobieta. Podpisuję się pod wszystkim, co powiedziała.[śmiech]. Dodam tylko, że przykładem takiego działania wspierającego było zaproszenie od Jakuba i Dawida do udziału w nagraniu wspólnego teledysku. Niestety byłyśmy w tym czasie w Kanadzie i nie byłyśmy w stanie dotrzeć, ale przy kolejnej okazji z pewnością skorzystamy.

MW: Sama zastanawiałam się nad tym przepływem informacji o wydarzeniach lesbijskich* w polskich mediach społecznościowych. Najczęściej informujemy siebie za pośrednictwem Facebooka. Istnieją grupy, na które możemy wrzucić informację o wydarzeniu, możemy wysłać zaproszenie, jednak mam poczucie, że w jakiś sposób rozesłanie zaproszenia dalej albo kliknięcie, że weźmie się w nim udział wiąże się w jakiś sposób z ujawnianiem się. Działam w Stowarzyszeniu Sistrum prowadzimy teraz cykl spotkań pt. Przestrzeń Kultury Lesbijskiej* w Stole Powszechnym w Teatrze Powszechnym i to jaka będzie frekwencja stoi zawsze pod znakiem zapytania. Zazwyczaj osób jest więcej niż to, co pokazuje FB, to jest odwrotne do tendencji, w której więcej osób oznacza swój udział, a później nie przychodzi. Dostawałyśmy również wiadomości od różnych osób, że wspierają nasze działania, ale nie chcą zalajkować albo kliknąć, że wezmą udział w wydarzeniu, żeby ktoś niepowołany tego nie zobaczył i nie odkrył ich tożsamości psychosekualnej. Czy myślicie, że ten lęk przed ujawnieniem może być jedną z przyczyn, przez którą informacja nie dociera dalej?

NR: Myślę, że to może mieć duże znaczenie. Moje własne doświadczenie jest podobne. Zanim sama przed sobą się przyznałam kim jestem, poszukiwałam treści dotyczących kobiecej nieheteronormatywności. Wchodziłam na różne strony, ale starałam się nie zostawiać po sobie śladów w postaci lajków albo komentarzy, żeby nikt nie zauważył, że taka tematyka mnie interesuje i żebym nie została z nią w jakiś sposób powiązana. Bałam się, że ktoś takiego rodzaju aktywność zobaczy i będę się musiała zmierzyć z ludzkimi osądami. Pochodzę z małej miejscowości, gdzie społeczność w moim odczuciu bardzo szybko mogłaby to wykorzystać przeciwko mnie. Dlatego rozumiem tego typu lęk. To jest strach przed opinią innych ludzi. Polacy mają naturę, która lubi karmić się sensacją, plotką. Konsekwencje tego mogą mieć realne odbicie w życiu rodzinnym, w pracy, mogą doprowadzić do niebezpiecznych sytuacji. Jesteśmy tak wychowywani_ne, żeby przejmować się opinią społeczeństwa i w pewien sposób siebie chronić i chronić swoich bliskich.

NS: Też mam poczucie, że niewidoczność lesbijek powiązana jest z naszą polską mentalnością. Poza granicami Polski również jest tak, że działania gejów są bardziej zauważalne, jednak lesbijki również są widoczne. Kiedy mieszkałyśmy w Kanadzie, ta dysproporcja była dla nas praktycznie nieodczuwalna, było więcej równowagi w tym jak geje i lesbijki uczestniczyli, i jak byli traktowani w społeczności LGBTQ+. Teraz mieszkamy w Trójmieście i z tej perspektywy mamy poczucie, że Warszawa jest takim miastem w Polsce, w którym jest możliwość rozwoju dla środowiska lesbijskiego. Mam poczucie, że Trójmiasto jest jeszcze z tyłu. Chciałabym, żeby odbywało się tutaj więcej typowo kobiecych imprez. Pracowałam w HAHu przez prawie rok za barem. W tamtym czasie były tam może dwie imprezy kobiece.

MW: Użyłaś określenia “środowisko lesbijskie”. Czy Waszym zdaniem obecnie istnieje? Jeśli tak, to jak byście je opisały, jakie jest? A jeśli nie, to jakie mogłoby być?

NS: Zastanawiamy się nad tym cały czas, czy środowisko lesbijskie w Polsce istnieje? Kiedy mówimy o środowisku LGBTQ+, to teoretycznie mówimy o wszystkich i wszystkich wkluczamy, jednak kiedy przyjrzeć się temu dokładniej, to co faktycznie jest widoczne i zauważane, to są treści dotyczące raczej męskiej nieheteronormatywności. My patrzymy z perspektywy blogosfery, bo nasza działalność to videoblog. Zobacz, ile istnieje kanałów gejowskich. Mam takie poczucie, że geje mają potrzebę mówienia o sobie głośno, a kobiety nieheteronormatywne mniej chcą wychodzić ze swoją orientacją do ludzi.

NR: Ja bardziej przychylałabym się ku temu, że tego środowiska nie ma. Bardzo ciężko jest zainicjować działanie, w które zaangażowało by się więcej dziewczyn. Nie czuję takiej woli zebrania się razem. Myślę nie tylko o takich okolicznościach jak panel, prelekcja, wykład albo inne wydarzenie społeczno-kulturalne, ale biorę pod uwagę też takie wydarzenia, jak siatkówka na plaży, spotkania integracyjne, posiadówki. Dzieje się to oczywiście w małych grupkach znajomych, ale brakuje mi jakiejś szerszej integracji.

Co do działalności artystycznej i dziewczyn, które próbują się przebić, to jestem przekonana, że takich osób jest bardzo dużo. Jednak często zastanawiamy się, co trzeba by zrobić, żeby nastąpiła na tyle silna eksplozja, która rozbije ten szklany sufit i treści tworzone przez kobiety nieheteronormatywne również zaczną być dla ludzi interesujące i zwyczajnie widzialne.

Mamy takie poczucie, że my kobiety, same siebie nawzajem nie promujemy. Kobieca solidarność dopiero się w Polsce rodzi. Uczymy się, czym jest siostrzeństwo i wspieranie siebie. Męska solidarność i braterstwo to są kwestie oswojone już dawno. Najprostszą formą takiego wsparcia i przekazywania informacji jest poczta pantoflowa, zwłaszcza w dobie mediów społecznościowych.

Kobiet nieheteronormatywnych jest dużo. Wystarczy, że wzajemnie będziemy się informować, puszczać informację dalej, zapraszać na wydarzenie na FB. Myślę, że takiego typu wsparcie mogłoby sprawić, że do osób zainteresowanych dotarłyby treści, które są dla nich ciekawe i ważne. To mogłaby być efektywna forma promocji w tym naszym świecie kobiet nieheteronormatywnych.

MW: Mam takie poczucie, że cały czas zmagamy się z podstawowymi barierami patriarchatu. Przez pryzmat schematów kulturowych: mężczyzna to jest ten, który wychodzi do świata, eksponuje swoje umiejętności, przekonania, potrzeby, a kobieta operuje w przestrzeni domu, w świecie zamkniętym i wewnętrznym. Jesteśmy na początku drogi. Sytuacja polityczna i powrót do takiego myślenia może jedynie utrudnić proces zmiany.

NR: Tak, dodatkowo cały czas realizuje się ten schemat wpisany w wychowanie dziewczynek, że kobieta jest bardziej odpowiedzialna emocjonalnie. To ona ma zaopiekować się rodziną, ona ma sprawić, że mama, ciocia, mąż, synek będą czuć się dobrze. W związku z tym te wszystkie osoby na około muszą się również dobrze czuć w kwestii ujawnienia, bądź nieujawnienia przez kobietę nieheteronormatywną jej orientacji. Bo przecież takie ujawnienie się jest dla kogoś raniące, czyli taka dziewczyna od razu jest egoistką, wzbudzane są wyrzuty sumienia. Kiedy wystartowałyśmy z naszym kanałem, moja mama nie rozumiała, dlaczego to robimy, powiedziała wtedy, że to jest przecież nasze prywatne życie i pytała, czemu chcemy się z tymi intymnymi kwestiami obnosić. Uczuliła mnie też, że pomysł na takie działanie nie tylko nas dotyczy. Moja rodzina miała poczucie, że zostanie obnażone również ich życie. Rozumiem, że zwłaszcza na kobiety nakładana jest ogromna presja i odpowiedzialność właśnie za to, jak będą się czuć inni. Dla niektórych osób, to może być nie do udźwignięcia.

NS: Przy tym wszystkim dwie dziewczyny idące za rękę po ulicy traktowane są przychylniej niż dwóch chłopaków, ale paradoksalnie ta agresja czy niechęć, z którą się spotykają mężczyźni nieheteronormatywni może ich właśnie motywować do reakcji. Jeśli dziewczyny trzymające się za rękę na ulicy nie wzbudzają sensacji, nie są traktowane poważnie, są w jakiś sposób niewidzialne, to może w nich samych nie rodzi się siła, energia, żeby się postawić, skoro nie ma komu albo czemu. To jest dla mnie trudne, że nie jesteśmy traktowane poważnie. Oczywiście sama ta sytuacja może rodzić tego wkurwa potrzebnego do eksplozji i zmiany sytuacji, ale mam niestety poczucie, że dla wielu dziewczyn to jest również wygodna sytuacja i wpychająca jeszcze bardziej w te przysłowiowe lesbijskie bańki.

MW: Myślę, że cały czas dominuje odbiór osób nieheteronormatywnych przez filtr seksualny. Wiele osób powtarza mi, że Freud nie żyje, jednak cały czas poważnie traktowane są takie relacje, w których występuje osoba z penisem, kulturowo reprezentującym siłę. Kiedy penisa nie ma, nie ma zagrożenia, nie ma dominacji, nie ma seksu, nie ma nic – to sytuacja lesbijek. Ewentualnie jest zgadywanie, która w parze przyjmuje rolę osoby z penisem, a która osoby bez. Kiedy są dwa penisy jest intryga, który z nich dominuje, to budzi społeczne zainteresowanie. Marzy mi się świat, w którym będzie można na szeroką skalę społeczną myśleć na poziomie innym niż genitalny, ale obecna sytuacja, mam wrażenie, bardzo mocno się na tym opiera. Nie ma penisa? Nuda.

NR: Też to tak widzimy. Cały czas, nawet jeśli próbujemy świadomie odchodzić od schematów, to rola dominatora, przywódcy, króla jest rolą typowo męską. Ta męska widoczność jest oczywista. Bardzo to powielamy, nawet nieświadomie. Polacy na swój sposób uwielbiają kontrowersje, inność, osoby w jakiś sposób odstające od normy. Dlaczego? Ponieważ jest co komentować, jest kogo krytykować, jest na co narzekać.

NS: Te same schematy realizują się w społeczności LGBTQ+. Niby jesteśmy razem, niby walczymy o takie same prawa, a między nami jest przepaść. Pogłębiana brakiem wsparcia. Widzialność lesbijek jest w moim odczuciu odpowiedzialnością wspólną społeczności LGBTQ+, tak samo jak widzialność innych osób niż tylko geje. Skoro deklarujemy, że działamy ramię w ramię, to chciałabym, żeby to wychodziło poza poziom deklaracji. Jeśli ktoś jest w naszej społeczności w lepszej sytuacji, to nic się nie zmieni, jeśli te osoby nie będą promowały osób z grup społecznie niewidzialnych. Może tutaj jest też korzeń problemu lesbijek. To nie tylko one/my muszą przestawić myślenie. Dotyczy to wszystkich.

MW: Czyli cały czas mówimy o potrzebie wspierania się zarówno w środowisku LGBTQ+, jak i w gronie kobiet nieheteronormatywnych. Co jest potrzebne do tego, żeby w końcu coś “zaskoczyło” i zaczęło się działać?

NS: Myślę, że potrzebna jest przestrzeń, w której kobiety poczują, że stanowią jakąś większą grupę. Przestrzeń, w której poczują/poczujemy się bezpiecznie, żeby bez obaw mówić o sobie, żeby dzielić się tym co tworzymy. Taka przestrzeń, w której nie będziemy siebie oceniać, tylko rozmawiać, przyglądać się naszym doświadczeniom. Właśnie taką przestrzeń staramy się stworzyć prowadząc kanał na YouTube. Zależy nam na tym, żeby to nie było jednostronne. Nie tylko wpuszczamy filmik do sieci, ale też staramy się budować relację i wzbudzać interakcję, zapraszamy do konkursów, piszemy z osobami prywatnie. Czujemy dzięki temu utożsamianie się. Bez interakcji stoimy w miejscu. To może wymagać od lesbijek wysiłku, żeby do tej interakcji ciągle pobudzać inne osoby, ale chyba na teraz nie mamy pomysłu na inny sposób do zwiększenia widzialności lesbijek. To znowu jest przymus ogromnej pracy nałożony na kobiety. Jest trochę tak jak z kobietami w wojsku albo kobietami, które są inżynierami na budowie. Ciągle muszą pracować więcej i bardziej niż mężczyźni, muszą się wykazać i może wtedy ktoś je zauważy. Nie jest to sprawiedliwe, bo często twoje zaangażowanie i praca może nie zostać zauważone wcale, tak jak to się dzieje z lesbijskimi artystkami w Polsce. Stąd istnieje ogromna potrzeba wsparcia, kobiecej solidarności i wsparcia całego środowiska LGBTQ+. Nie chodzi mi też o takie masowe comingouty i deklaracje, tylko tutaj chodzi naprawdę o podstawy, o jakąkolwiek odpowiedź. Kiedy coś robisz, działasz publicznie, chcesz mieć poczucie, że masz dla kogo to robić, a mamy dla kogo. Lesbijek jest dużo. Interakcja jest kluczem.

NR: Fajnie byłoby po prostu poczuć, że jest nas więcej, że to nie tylko mała grupka znajomych, że jest więcej osób, kobiet nieheteronormatywnych, które mają podobne doświadczenie, podobne wyzwania przed sobą. To jest po prostu motywujące, daje siłę, poczucie, że jest dla kogo działać, że jest skąd dostać wsparcie i zrozumienie. Mamy w Trójmieście Tolerado, które organizuje spotkania i prelekcje, ale chodzi mi też o takie spotkania, na których niekoniecznie cały czas kręcimy się wokół tematu naszej tożsamości psychoseksualnej. Chciałabym się dowiedzieć, jakie są inne lesbijki, niekoniecznie rozmawiając o samym lesbijstwie. To mogłoby otworzyć przestrzeń również dla tych osób, które nie są gotowe same ze sobą zmierzyć się z tym tematem. Każda osoba ma swoje pasje: jedna robi zdjęcia, druga jest malarką, a trzecia podróżuje. Myślę, że takie osoby, które wstydzą się tego, kim są, mogłyby mieć duże wsparcie w zobaczeniu, że lesbijka jest takim człowiekiem jak każdy inny człowiek, że to nie musi być coś, co zdominuje jej życie. Nie trzeba z nami rozmawiać tylko o aktywizowaniu się i robieniu rewolucji, ale można też o życiu, o filmach, o tym że podróżujemy, a może gdzieś możemy wybrać się razem. Czytając komentarze albo wiadomości, które dostajemy, widzimy, że właśnie to jest potrzebne. Ważne dla naszych odbiorczyń/ców jest to, że pokazujemy, że nasza relacja jest po prostu normalna. Idziemy w te same miejsca i robimy te same rzeczy co przeciętny Kowalski/przeciętna Kowalska i robimy to samo co chłopak z dziewczyną. Ta integracja lesbijek w środowisko jest też potrzebna dlatego, żeby osoby podejmujące trudne dla siebie kroki miały wsparcie. Jesteś sobą, pozwól się poznać innym taką, jaką jesteś. Nie chcesz się outować przed rodziną? Nie musisz, ale możesz poznać inne osoby, podobne do siebie. Może one dadzą ci poczucie, że nie jesteś sama, że nie jesteś dziwna i że Twoje życie może być dobre z takim zestawem cech jakie masz.

Innym kobietom nieheteronormatywnym, chciałybyśmy powiedzieć, że nie muszą się bać. Wiem, że to jest łatwo powiedzieć, ale sama przez to przeszłam i doświadczyłam tego, że strach ma wielkie oczy. Środowisko lesbijskie jest nam potrzebne do tego, żeby móc wesprzeć osobę, która ten strach przeżywa.

Korekta: Maja Korzeniewska

LINKI
Kanał Zuch Dziewuch na YouTube
Strona Zuch Dziewuch na FB
Instagram Zuch Dziewuch

————————————————–

Natalia R. – lesbijka/ podróżniczka / aktywistka / fotografka / specjalistka ds.grafiki / vlogerka / współzałożycielka kanału Zuch Dziewuchy.

Natalia S. “Majkel” – lesbijka / podróżniczka / tancerka i choreografka / barmanka / absolwentka AWFiS w Gdańsku / vlogerka / współzałożycielka kanału Zuch Dziewuchy.

Magdalena Wielgołaska – aktywistka / lesbijka / feministka / współzałożycielka Stowarzyszenia na rzecz Osób LGBT Tolerado / działaczka na rzecz poszerzania wiedzy na temat leczniczego działania konopi / zaangażowana w Kręgi Kobiece i odzyskiwanie wewnętrznej, kobiecej Mocy / wartościami i zawodowo związana z Partią Zieloni/ założycielka strony Strefa Les*/ współpracowniczka projektu A kultura LGBTQ+ nie poczeka!

——————————————————————

LESBIJSKA INSPIRA
To niezależna inicjatywa, której e-przestrzeni udziela siostrzana Feminoteka
 ,
I.   Manifest
1.   ManifestInstant
2.   Rozmowa I. Od lesbijskiej konspiry do lesbijskiej inspiry

3.   Rozmowa II. Minął rok. To, o czym mówiłyśmy w prywatnych rozmowach, stało się częścią debaty publicznej
.

II. Rozmowy wokół manifestu

1.    Mamy wewnętrzną potrzebę wolności. Rozmowa z Małgorzatą Myślak i Magdaleną Sota
2.    Coming out – nie chcę i nie muszę. Rozmowa z Anonimową Lesbijką
3.    Z miłości i gniewu rodzi się odwaga. Rozmowa z Angeliną Caligo
4.    Moja droga do siebie samej. Rozmowa z Marią Kowalską
5.    Potrzebne są niehetero bohaterki. Rozmowa z Anną Bartosiewicz
6.    Chcemy więcej! Rozmowa z Anną i Zandrą Ra Ninus
7.    Lesbijki, pora na prokreację! Rozmowa z Anną Adamczyk
8.    Kto ma prawo do słowa “lesbijka”? Rozmowa z Magdą Próchniak
9.    Czasem miałam wrażenie, że jestem jedyną lesbijką w Lublinie. Rozmowa z Małgorzatą Szatkowską
10.  Trzeba stawiać opór. Rozmowa z Magdaleną Tchórz
11.  Dziewczyna i dziewczyna – normalna rodzina. Rozmowa z Zuch Dziewuchami
12.  Niepytana nie mówiłam, że jestem lesbijką. Rozmowa ocenzurowana
13.  Co ty tutaj robisz? O poczuciu wyobcowania i przynależenia. Rozmowa z Nicole G.
14.  Mam na imię Kasia i to jest moja tożsamość. Rozmowa z Katarzyną Gauzą.
16.  Oryginalnie nieheteroseksualna. Rozmowa z Agnieszką Marcinkiewicz
17.  Sama zrobię dla siebie miejsce. Rozmawa z Klaudią Lewandowską
18.  Dziś określam siebie jako osobę panseksualną. Rozmowa z Alex Knapik
19.  Perspektywa lesbian studies. Rozmowa z dr Martą Olasik
20. Mogę tylko powiedzieć: przykro mi bardzo, jestem wyjątkowa. Rozmowa z Voyk
21.  Tożsamość jest zawsze polityczna. Rozmowa z Elżbietą Korolczuk
22. Jesteśmy nie do ruszenia. Rozmowa z matką i córką. MB & Shailla

23. Wchodzę w krótkie erotyczne relacje poliamoryczne. Rozmowa z Retni
24. Aktywizm jest moim uzależnieniem. O niepełnosprawnościach, nieheteronormatywności i feminizmie. Rozmowa z Anetą Bilnicką
25. Wolę nie zostawiać niedomówień. Rozmowa z Adą Smętek
26. Do tej pory myślałam, że LGBTQ to nie ja. Rozmowa z Anonimową Lesbijką

27. Ciągle zajmujemy się sobą i żądamy od innych akceptacji. Rozmowa z Anną Marią Szymkowiak
.
III. Głos z zagranicy
1Węgry. Brakowało nam środowiska kobiet niehetero – stworzyłyśmy je. Rozmowa z Anną Szlávi

2. Czechy. Lesba* na wychodźstwie. Rozmowa z Frídką Belinfantová
.

IV. Męskoosobowo
1. To co polityczne jest wspólne. Rozmowa z Tomaszem Gromadką

2. Przyszło nowe pokolenie kobiet nieheteronormatywnych. Rozmowa z Marcinem Szczepkowskim
 .
V.  EL*C. Wieden 2017
1. Magdalena Wielgołaska. Odzyskiwanie lesbijskiej tożsamości – wreszcie pomyślmy o sobie, Siostry.
2. Monika Rak. Siła filmu dokumentalnego, czyli lesbijki do kamer!
3. Magdalena Świder. Wokół tożsamości.
4. Agnieszka Małgowska. Peformansy, czyli witamy w Lesbolandii.
5.  Joanna Semeniuk. Jeśli nie zrozumiemy naszej przeszłości, nie zrozumiemy siebie.
6.  Agnieszka Frankowska. PL, czyli Polskie Lesbijki w Wiedniu.….
.
                                                                                                                   ————————————-————
,
Aktualne wiadomości na temat projektu Lesbijska Inspira znajdziesz na:
Feminoteka
Kobiety kobietom
Strefa Les*
Kobieta Nieheteronormatywna
A kultura LGBTQ+ nie poczeka!

Udostępnij

Ostatnie wpisy

Nie obwiniaj! Wspieraj

Dlaczego się tak ubrałaś? Dlaczego wracałaś sama? Dlaczego piłaś alkohol? Dlaczego nikomu nie powiedziałaś? Czemu się nie broniłaś? Chcesz mu zniszczyć życie? Te pytania to