TELEFON DLA KOBIET DOŚWIADCZAJĄCYCH PRZEMOCY

Телефон для жінок, які зазнають насильства

CZYNNY PONIEDZIAŁEK-PIĄTEK
OD 11.00 DO 19.00

Активний з понеділка по п’ятницю з 14:00 до 19:00

Szukaj
Close this search box.

[REKRUTACJA] Bezpłatne szkolenie dla nauczycielek i nauczycieli w ramach projektu Play it for Change

Celem projektu Play it for Change / Graj w zmianę jest podniesienie wiedzy, świadomości i uwrażliwienie dziewcząt i chłopców na temat przemocy ze względu na płeć. Działania mają zachęcić młodych ludzi do krytycznego myślenia i wzmacnianie ich zdolności do zapobiegania i zwalczania przemocy ze względu na płeć. Służyć temu będą, przygotowane w ramach projektu, materiały audiowizualne i muzyczne, ponieważ to właśnie media w dużej mierze powielają i umacniają stereotypy związane z płcią.

Projekt zaczął sie od przeprowadzenia badań ankietowych oraz przy pomocy grup fokusowych. Badałyśmy postawy i zachowania nastolatek i nastolatków w wieku 12-18 lat na temat równości płci i przemocy ze względu na płeć oraz zgromadziłyśmy dane na temat wpływu stereotypów płci w mediach audiowizualnych i muzyce na poglądy młodych ludzi. Przeprowadzone został także badania i ocena potrzeb nauczycieli i nauczycielek pracujących z młodzieżą nad przeciwdziałaniem przemocy ze względu na płeć. By przeczytać raport -> kliknij tutaj

 

Czas na kolejny etap – warsztaty dla nauczycielek i nauczycieli!

Na szkoleniu zostaną przedstawione następujące zagadnienia:

  • Stereotypy płciowe, różnica między płcią biologiczną, a kulturową, stereotypy płciowe w muzyce
  • Czy w przemyśle muzycznym panuje równość płci?
  • Przeciwdziałanie przemocy ze względu na płeć przy użyciu środków audiowizualnych
  • Jak uwzględnić perspektywę równości płci w codziennej pracy nauczycielskiej?
  • Case studies
  • Jak przeprowadzić interwencję w klasie

Po szkoleniu przeprowadzone zostaną zajęcia „master class”. Będą one polegać na spotkaniach Waszych uczniów i uczennic z ekspertkami (piosenkarkami/piosenkarzami lub zespołem), na których wspólnie stworzą swoją piosenkę lub klip!

Kto może się zgłosić na szkolenie? Grupa minimum 3 osób uczących w określonej szkole /placówce edukacyjnej w Warszawie lub okolicach, która ma pod swoją opieką uczennice /uczniów mieszczących się w przedziale wiekowym 12 -17. Będziemy potrzebowały zgody na udział szkoły /placówki edukacyjnej wyrażonego przez dyrektora / dyrektorkę instytucji.

Warsztaty planowane są na 16 lutego (sobota) oraz 2 marca (sobota) 2019 roku.

Warsztaty będą odbywac się w Warszawie, dokładne miejsce podamy bliżej terminu. Są bezpłatne.

Aby zapisać się na szkolenie lub dopytać  o szczegóły zapraszamy do kontaktu z koordynatorką  projektu Natalią Skoczylas poprzez e-mail: [email protected]

Rekrutacja trwa do 20 stycznia 2019r. Uwaga! Rekrutacja przedłużona do 31 stycznia 2019r.

 

 

 

Strona główna projektu: http://playitforchange.org/

 

 

Lesbijska Inspira I Sama zrobię dla siebie miejsce. Rozmowa z Klaudią Lewandowską

Magda Wielgołaska: Jesteś moją pierwszą rozmówczynią, która przygotowała się do wywiadu, robiąc kilometr notatek. Jestem bardzo ciekawa, co sam ten proces pokazał i jak to wpłynie na naszą rozmowę.

Klaudia Lewandowska: To prawda. Spisałam swoją drogę w bardzo prywatny sposób. Nawet nie wzięłam tych notatek ze sobą, po prostu je przeczytałam i zobaczyłam pewne prawidłowości i to, że wszystko stanowi logiczny ciąg. Pomogło mi to uporządkować wiele spraw i jeśli może to pomóc innej kobiecie, to chcę się tym podzielić. Ta historia ma różne wątki, ale pojawia się motyw przewodni: konieczność zawalczenia o swoje miejsce, nie wyłącznie jako kobiety nieheteronormatywnej w kontekście biseksualności, ale generalnie jako kobiety.

MW: Dzielisz się opowieścią o swojej tożsamości ze znajomymi?

KL: Ostatnio w gronie bliskich mi osób powiedziałam, że w zasadzie wszystko mi jedno, czy poznam teraz kobietę czy mężczyznę. Usłyszałam, że ludzie kiedyś nie dzielili się tak jawnie swoją seksualnością. Poczułam, że niepotrzebnie to powiedziałam. Na co dzień o tym tyle nie mówię. Przygotowując się do naszej rozmowy, miałam okazję, żeby zajrzeć w przeszłość i wiele rzeczy zaczęło mi się przypominać.

MW: Opowiedz, co dała Ci ta retrospekcja, zwłaszcza w kontekście docierania do swojej tożsamości psychoseksualnej. Co zobaczyłaś w historii, którą napisałaś sama o sobie i dla siebie?

KL: Zaczęłam sobie przypominać, że od kiedy byłam nastolatką, zwracałam uwagę zarówno na kobiety, jak i na mężczyzn. W tamtym czasie nie miałam na ten temat większych przemyśleń. Miałam takie towarzystwo, w którym nie było to niezwykłe. Teraz wróciły do mnie konkretne sytuacje, które kształtowały moją tożsamość. Na przykład w wieku 13 lat miałam dwie koleżanki, z którymi tworzyłyśmy paczkę. Jedna z nich zwracała mi uwagę, że oglądam się za dziewczynami i że kiedy się przebiera, to się na nią gapię. Nawet tego nie zauważałam, zwłaszcza że ona akurat jakoś szczególnie mi się nie podobała. [śmiech]

W tamtym czasie z nikim nie chciałam być. Byłam bardzo na nie, jeśli chodzi o facetów, a nie wchodziłam też w bliskie interakcje z dziewczynami. W każdym razie tym, co pamiętam z tamtego czasu, jest moja duża otwartość, jeśli chodzi o różne postawy osób z otoczenia.

Kiedy miałam 16 lat prowadziłam minibloga, którego niestety skasowałam po jakimś czasie. Przez blogosferę zaprzyjaźniłam się z dziewczyną z drugiego końca Polski, z którą tworzyłyśmy bardzo głęboką relację – jedynie pisząc ze sobą, później też trochę rozmawiając przez telefon. Wydaje mi się, że to zmierzało w stronę poważnego zauroczenia. Zapraszała mnie do siebie, ja napisałam dla niej jakiś wiersz. W końcu nigdy do niej nie pojechałam, nie miałam odwagi, ale w sumie to była bardzo silna relacja. Wiem też, że wtedy zupełnie nie zastanawiałam się nad tym, czy to ma związek z jakąkolwiek konkretną orientacją. Po prostu było jak było i już.

MW: A jak to wyglądało, kiedy zaczęłaś tworzyć oficjalne związki?

KL: Moje dwa duże związki to były relacje z facetami. Nigdy też nie miałam takiego przemyślenia, jak wyglądałby mój związek idealny, o ile taki może w ogóle istnieć. Moje relacje zaczynały się sypać w momencie, kiedy pojawiał się temat wspólnego zamieszkania. Nie wiem, czy byłaby taka osoba, z którą mogłabym zamieszkać. Teraz od roku jestem sama i bardzo zagubiona, jeśli chodzi o biseksualność.

MW: W jaki sposób zagubiona? Chodzi o Twoje osobiste procesy, czy to z czym stykasz się w społeczeństwie?

KL: Mam profil na portalu LGBTowskim. Tam jest podział na: “ona szuka jej”, “on szuka jego”, a nie ma wyraźnej przestrzeni dla osób biseksualnych, trzeba siebie jakoś odnaleźć w kategorii “inne”. Osoby biseksualne nie są na takim portalu widzialne, nawet ze względu na funkcjonalności jakie daje strona. Zabawne, że nie ma miejsca, żeby wyraźnie siebie określić jako bi. Ale myślę też, że to się zmienia. Dzisiaj widziałam opis imprezy dla kobiet, w tekście zapraszającym na imprezę znalazło się słowo RAINBOW i każdej z liter przyporządkowano jedno hasło. Znalazło się miejsce na biseksualność przy literce B. Zastanawiam się też, czy jeśli będąc na portalu, który jest raczej LG niż LGBT+ i spotkam się z dziewczyną poznaną w tej przestrzeni, to czy ona z góry założy, że ja jestem les? I jaka będzie jej reakcja, jeśli powiem, że nie jestem.

MW: Śledzisz, co się dzieje w Polsce w kontekście osób biseksualnych?

KL: Teraz zaczynam zwracać na to uwagę. Mam poczucie, że przez mój ostatni, dość długi związek z facetem, “wypadłam z obiegu” i po prostu nie wiem, gdzie miałabym uderzać, żeby znaleźć otwartą osobę, czy to mężczyznę czy kobietę, dla której biseksualność byłaby czymś normalnym. Biseksualność nie jest ani gorsza, ani bardziej wstydliwa. Trafiłam kilka dni temu na forum sekspozytywne na wątek, w którym przeczytałam, że mężczyzna biseksualny już zupełnie boi się o swojej tożsamości rozmawiać. To wszystko pokazuje mi, że faktycznie brakuje miejsca, w którym osoby bi mogłyby się otworzyć.

MW: Szukasz takiego miejsca?

KL: Szukam. I faktycznie ciężko je znaleźć. Pewnie gdyby istniało takie miejsce, taka organizacja czy akcje dedykowane osobom biseksualnym, może nie rozmawiałybyśmy teraz, bo potrzeba rozmowy na ten temat byłaby zaopiekowana. Wśród swoich znajomych czasem boję się poruszać ten temat. Kiedyś na jednym ze spotkań zaczął się wątek, w którym ktoś zasugerował, że jeden z naszych znajomych może być bi. Koleżanka zareagowała stanowczo, że człowiek nie może być biseksualny. Kiedy zaprotestowałam, pojawiła się taka konsternacja, że nie mogłyśmy dalej prowadzić rozmowy. Nie było szansy na jej pogłębienie. Idealna sytuacja byłaby taka, gdyby była przestrzeń na rozmowę, bez ustawiania tego tematu w kolejce: tematy mniej ważne/ krępujące/ nieodpowiednie/ nietaktowne.

MW: To ciekawe, zwłaszcza, że żyjemy w czasach, w których wydawałoby się, że wiele tematów tabu zostało oswojonych. Tymczasem biseksualność jest nadal tematem trudnym, również w środowisku LGBT+.

KL: Trochę tego doświadczam, ale myślę sobie, że też pewnie jeszcze nie znam wszystkich możliwych miejsc. Na portal, na którym mam konto trafiłam jeszcze w czasie, kiedy byłam w związku z facetem. Z moim byłym partnerem rozmawialiśmy o tym i trochę się nawet śmiał, że jak go zdradzę, to pewnie z kobietą.

MW: To ciekawe, że tak to widział, stereotypowo panuje przekonanie, że z kobietą to nie jest zdrada. W końcu nie ma narzędzia dominacji, które można by porównywać ze swoim. No i oczywiście bez penisa nie ma seksu, więc się nie liczy. Przecież to tylko takie dziewczyńskie przytulanki…

KL: Pamiętam rozmowę z kolegą z zespołu punkowego – w którym byłam – właśnie o tym, że zdrada z kobietą mniej boli, a ja zaczęłam się wkurzać i zastanawiać, o co w tym wszystkim chodzi. Jeśli jedna ze stron związku zdradza, to albo kończy się relacja albo coś zaczyna być nie tak, więc dlaczego miałoby być inaczej, jeśli kobieta zdradza faceta z inną kobietą? Koleżanka, która wiedziała o naszym wywiadzie, wspomniała mi o artykule o tym, że “amerykańscy naukowcy” przeprowadzili badania mówiące, że wszystkie kobiety są biseksualne. Pamiętam z przeszłości takie nagłówki artykułów ze stron, które nie są wiarygodnymi źródłami informacji. Dla mnie to jest głupota, ale zdaje się, że kobieca biseksualność jest jeszcze jakoś akceptowalna, mimo że nie jest traktowana poważnie. Przyjęło się też kulturowo, że dziewczynki są bardziej socjalizowane do okazywania emocji, uczuć, przytulania się, mają ciepłe relacje, ale ja sobie myślę, że nie w każdym domu tak jest. Są domy, w których w ogóle nie ma czułości. Są też fajne domy, w których ta czułość nie jest zależna od płci. Pomimo różnorodnego wychowania wiele osób jest homoseksualnych, biseksualnych, heteroseksualnych i mówi się coraz częściej o jeszcze innych orientacjach. I teoretycznie, kiedy pojawia się w sieci artykuł o szerokiej skali biseksualności, szerowany na FB, to jest to jakoś akceptowalne. Nawet nie zauważam jakichś negatywnych komentarzy, ale kiedy z tymi samymi ludźmi próbujesz o tym rozmawiać w cztery oczy, to okazuje się, że tego tematu nie da się poruszyć. To dla mnie podwójne standardy. Z jednej strony deklaracja akceptacji, a kiedy taka kwestia pojawia się blisko – już nie tylko w teorii – to staje się problematyczna i jakaś taka… brzydka.

MW: Jesteś związana ze środowiskiem feministycznym, aktywistycznym, artaktywistycznym. Myślę, że to jest taka przestrzeń, w której można szukać porozumienia i budować przestrzeń dla różnych, także tych niewygodnych dla społeczeństwa tematów.

KL: Tak, jednak na co dzień w pracy i przy okazji innych kontaktów nie zawsze widzę taką otwartość. Jestem zanurzona w środowisku feministycznym, ale też jestem w jakimś stopniu introwertyczna i nie taka mega towarzyska. Widzę też, że feminizm nie zawsze oznacza całkowitą otwartość czy zainteresowanie różnymi wątkami wokół niego. Doświadczyłam tego, kiedy poruszyłam temat, że lesbijki są mniej widoczne niż geje. Obserwuję działania Stowarzyszenia Sistrum i dla mnie również zauważalna jest ta dysproporcja, o której mówicie i którą chcecie zmniejszyć poprzez swoje działania. Spotkałam się z tym, że osoby, z którymi porusza się takie kwestie, nawet nie bardzo wiedzą o co chodzi, są zdziwione. Kiedy proszę, żeby wymienili imię i nazwisko znanej lesbijki, na przykład mainstreamowo albo jakiejś pisarki, nie potrafią tego zrobić. Potem robię im takie zestawienie: wymieniam gejów, których na pewno kojarzą, jak Witkowski, czy jacyś projektanci. To, że nie znamy nieheteronormatywnych kobiet tworzących w jakiś sposób nie znaczy, że ich nie ma. Coś tu nie gra na szerszą skalę.

MW: W trakcie Parady Równości w Warszawie, pod Pałacem Kultury i Nauki w Miasteczku Równości miałyśmy swoje stoisko jako Sistrum, przygotowałyśmy quiz z wiedzy o kulturze lesbijskiej. Większość osób nie znała odpowiedzi na żadne z pytań. Jednak celem tej zabawy nie było to, żeby ten brak wiedzy udowodnić, ale żeby ludzi zainteresować. Pokazać, jak wiele istnieje aktywnych twórczo kobiet nieheteronormatywnych. Ku naszej wielkiej radości, osoby bardzo chętnie brały udział w konkursie i były zaskoczone, że jest tyle nazwisk, z tylu dziedzin sztuki, a nie są im znane.

KL: Sfera nieheteronormatywnych twórczyń kultury bardzo mnie pociąga. Sama jestem dość aktywna artystycznie. Staram się dla siebie szukać ścieżek działania. Fajną inicjatywą LGBTQ+ jest Chór Voces Gaudii, w którym byłam przez miesiąc. Nie zdecydowałam się na dołączenie ze względu na repertuar. Jako ludzie są świetni i to co robią jest fantastyczne, po prostu nie mój typ ekspresji. Natomiast można tam być sobą, bardzo przyjazne miejsce. Nie trzeba mówić o swojej tożsamości, jest tęczowo i fajnie.

MW: No właśnie. Muzyka, ruch, taniec… chyba możemy przejść do tej części Twojej historii. Myślę, że to jest bardzo spójne z opowieścią o poszukiwaniu swojego miejsca na ekspresję tożsamości w społeczeństwie. Generalnie szukasz dróg, jak wyrazić siebie.

KL: Tak. Zaczęło się to u mnie projektem Mnemotechniki. To był projekt kobiecy Stowarzyszenia Praktyków Kultury organizatorki poszukiwały osób śpiewających do kawałków śpiewanych przez chór, żeby wesprzeć osoby w projekcie, które nie śpiewały wcześniej albo miały mniejsze doświadczenie czy też chciały tylko rapować. Byłam wtedy w szkole wokalnej i zgłosiłam się do takiego wsparcia. Był to międzypokoleniowy raperski projekt, w którym brały udział seniorki, gimnazjalistki i dziewczyny z poprawczaka. Dołączyłam do projektu pod koniec jego trwania. Byłam na około 10 próbach. Występowałyśmy później w Teatrze Dramatycznym i w Teatrze Powszechnym na jakimś festiwalu. Dla mnie to były pierwsze tego typu doświadczenia, które bardzo mi się spodobały i zaraz po nich wciągnęłam się już totalnie w warsztatoholizm, o którym bardzo często mówię i chętnie praktykuję. [śmiech]

To był pierwszy projekt kobiecy, w którym wzięłam udział i bardzo się zaangażowałam emocjonalnie – był tak zaplanowany, żeby dać kobietom głos. Treści były oparte na wspomnieniach uczestniczek. Początkowo trudność stanowiło zbudowanie zaufania pomiędzy młodszymi i starszymi kobietami, ale kiedy ja dołączyłam do grupy, to seniorki były już “babciami” dla tych młodych dziewczyn. Połączył je proces. To mnie zafascynowało. Zaczęłam czytać książki feministyczne, począwszy od autobiografii Agnieszki Graff. Coraz szerzej zaczęłam otwierać oczy, rozumieć feminizm, czuć, że to jest moja droga, że to pomaga mi uświadomić sobie, co jest we mnie. Rok później to samo Stowarzyszenie zorganizowało warsztaty raperskie dla dziewczyn. Poszłam tam myśląc, że znów będę śpiewać refreny i by wesprzeć koleżankę z Mnemotechnik, która sama by nie poszła. Zaczęłyśmy razem tworzyć. Wkręciłam się tak, że zaczęłam rapować. Przez długi czas siedziałyśmy tam i pisałyśmy teksty z Asią Bordową, która jest rozpoznawalną osobą w feministycznym środowisku. Sporo w naszych doświadczeniach się pokrywało i zaczęłam czuć wkurw, który we mnie narastał.

MW: O czym pisałyście? Co pokazywał ten wkurw?

KL: Jeden z pierwszych tekstów napisałam o tym, jak na jednej z imprez dosiadł się do mnie facet, który chciał ze mną tańczyć. Ja nie chciałam, wtedy złapał mnie za nadgarstki. Wyrwałam się i wyszłam. Jakoś tak bardzo mnie to ruszyło, że napisałam cały kawałek o tym, który zaczynał się od słów: “Nie chcę z Tobą tańczyć palancie”. Wszystkie dziewczyny z zajęć Girls Rap miały takie historie, tylko różnego kalibru. Zaczęłam wtedy po omacku tworzyć swoje kawałki. Chcę to doszlifowywać i pracować z profesjonalnymi osobami, i w profesjonalnych warunkach, ale bardzo często wiąże się to po prostu z dużymi pieniędzmi.
Występowałam w skłotach albo na różnych benefitach. Pod koniec projektu z Girls Rap nagrałyśmy płytę i ja tę płytę nosiłam na benefity. Nie mogłyśmy jej sprzedawać, ale chciałam, żeby trafiała do osób zainteresowanych. Fajnie było widzieć, że wylosowanie takiej płyty sprawiało komuś radość. Miałyśmy dobry odbiór. Tylko to jednak wszystko jest na małą skalę. Wracając do tekstów, nigdy nie myślę, że muszą być jakieś konkretne, raczej są o tym, co czuję, co chcę wyrazić, co potrzebuję wyjąć na zewnątrz i puścić dalej. To, że te teksty wychodziły zaangażowane, to była i jest kwestia tego, co gra we mnie.

MW: Na każdym spotkaniu Stowarzyszenia Sistrum mówimy o tym, że jedną z naszych zasad jest to, że nie oceniamy. Tak naprawdę nie interesuje nas, czy coś jest dobre albo złe jakościowo – kiedy o tym mówię, to mam na myśli mainstreamową miarkę. Liczy się dla nas historia kobiety, która zdecydowała się ją opowiedzieć. To wszystko kwestia tego, w jaki sposób patrzymy na kulturę, do czego jej potrzebujemy. Kultura może być rozrywką, ale może też być narzędziem realnej zmiany, na przykład megafonem przekazanym kobiecie by zabierać głos w sprawie, o której nie rozmawiamy, boimy się rozmawiać czy nie chcemy rozmawiać, a jest ważna. Taki sposób obcowania z kulturą zmusza do refleksji.

KL: Właśnie takie podejście sprawiło, że zdecydowałam się podać tutaj linka do swojego soundclouda. Zazwyczaj nie przesyłam tego wszystkim, ale myślę, że to jest fajne, żeby go tutaj umieścić, to jest historia mojej drogi. Mam tam rzeczy jeszcze sprzed kilku lat, na przykład taką schizofreniczną przeróbkę piosenki Maryli Rodowicz, którą śpiewałam w szkole wokalnej na egzaminie z interpretacji piosenki i postanowiłam sobie to nagranie zachować. Jest tam piosenka Jasminy z Alladyna – pamiątka po warsztatach dubbingu. Są tam bardzo różne rzeczy. Ja kiedyś śpiewałam tylko covery. Zaczęłam w podstawówce, kiedy nauczyciel muzyki powiedział, że widzi we mnie potencjał. Stąd wiem też, jak ważne jest, żeby dzieci dostawały wsparcie dla swoich pasji. Zaczęłam chodzić na zajęcia w szkole i na chór, i później tak się to potoczyło, że przechodziłam przez różne studia piosenki, chór rozrywkowy, szkołę wokalną i oczywiście wiele warsztatów. Byłam też wkręcona w Chór Warszawiaków do momentu, w którym to nie stało się dla mnie za trudne pod względem politycznym. Śpiewałam w bardzo wielu miejscach i projektach.

MW: Dziękuję, że dzielisz się z nami swoim intymnym archiwum. To bardzo ciekawe, że wraz z analizą feministyczną przeszłaś taką transformację z odtwórczyni do twórczyni, to musiało wymagać przełamania i odwagi, by przemówić własnym, wewnętrznym głosem.

KL: Muzyka jest dla mnie terapeutyczna od początku, więc dopóki byłam dość zamknięta – to właśnie znamienne – tylko coverowałam. Nie wyobrażałam sobie, że mogę coś swojego robić. To jest dość kluczowe, że projekty kobiece przywróciły mi mój własny głos. Tam było duże przyzwolenie na to, żeby siebie otwierać i nie oceniać, jaka historia z ciebie wyleci. Można było z siebie wyrzucić wszystko. Kiedy doświadczyłam tego, że wszystkim emocjom można dawać wyraz, wtedy zaczęłam tworzyć swoje rzeczy.

MW: W tej historii brakuje mi jeszcze jednego elementu, o którym wspomniałaś. Byłaś wcześniej wokalistką w zespole punkowym. Czy tam było miejsce na Twoją ekspresję?

KL: To również ważna i ciekawa historia w kontekście mojego docierania do siebie. Trafiłam do tego zespołu, bo odeszła ich wokalistka. Pamiętam, że odezwałam się dzięki namowom mojego kolegi. Później lider tego zespołu nie mógł uwierzyć, że nie mam doświadczenia, kiedy zaprezentowałam, co potrafię. A ja po prostu nie miałam odwagi, żeby być frontmenką. Na mojej chmurze znajdziecie  nagrania również z tego okresu. Chaos, który tam panuje pokazuje mi, że bardzo potrzebowałam się otworzyć i wyrzucić z siebie to, co we mnie siedzi.

MW: Punk był takim ujściem?

KL: Na początku śpiewałam teksty pisane przez basistę. Później zaczęłam pisać swoje, z których niestety nie ma nagrań. W tym zespole byłam trzy lata i to rzeczywiście był proces, w którym po dłuższym czasie zaczęłam pisać coś własnego, ale już wtedy zaczęły się rozchodzić nasze drogi.

MW: Kiedy przestałaś odtwarzać i zaczęłaś mówić swoim głosem pojawił się problem?

KL: Myślę, że trochę tak. Byłam też jedyną kobietą w zespole i myślę, że warto wspomnieć o tym, że zaczęło się psuć, kiedy zaczęłam wywalać z siebie to wszystko, co we mnie siedziało. Paradoksalnie wcześniej dostawałam komunikat, że za mało siebie otwieram i trochę mnie tym maglowali.

MW: To, co się z Ciebie wylało, nie spodobało się kolegom?

KL: Myślę, że tak, ale nie było o tym rozmowy. Generalnie zabrakło komunikacji. Po zawieszeniu zespołu zobaczyłam ogłoszenie o kolejnym koncercie, o którym nie wiedziałam. To było trudne doświadczenie. Gdybyśmy więcej rozmawiali może inaczej by się to potoczyło. Trochę się przez to nawet odsunęłam od tego środowiska. Teoretycznie punk jest taki, że powinien być otwarty, antyfaszystowski, feministyczny i w ogóle, a szczerze mówiąc czasami jest tam jeszcze mocno konserwatywnie i seksistowsko. Przy okazji koncertów nasłuchałam się różnych nieprzyjemnych rzeczy. Znam taki stereotyp panujący w środowisku, że jak się bierze babę do zespołu, to zaraz ktoś się zakocha, że w trasach byłby problem. W moim zespole mieliśmy kolegę, który bardzo głośno chrapał. Zdecydowałam, że to on będzie miał izolatkę, nie ja. [śmiech] To wzbudziło zdziwienie osób wynajmujących nocleg, no ale lepiej było żebyśmy się wszyscy wyspali – zwyczajnie można się dogadać w takich sytuacjach.

Ale mówię o tym dlatego, że takie myślenie nie bierze zupełnie pod uwagę perspektywy kobiety i jej potrzeb. Kobieta może zupełnie nie być zainteresowana poszukiwaniem partnera w zespole. Może chcieć tworzyć i mieć miejsce na swoją ekspresję, a tymczasem jest sprowadzana do roli samicy otoczonej samcami i musi się rozegrać jakiś schemat. To mi się nie podoba. Przypomina mi się jeszcze taka historia, jak po jednym z koncertów podszedł do mnie znajomy moich kolegów i powiedział, że mnie kompletnie nie słuchał, bo patrzył na moje nogi. Widział przedmiot.

MW: Jak wygląda reprezentacja kobiet w punkowym świecie?

KL: W środowisku punkowym są oczywiście kobiety, jednak to tak niszowe działania, że ciężko się z nimi przebić do szerszej świadomości – trochę jak nieznajomość nazwisk nieheteronormatywnych twórczyń – ale na przykład są takie inicjatywy, jak obozy Lucciola i Karioka, które starają się to zmienić. Głosów i przede wszystkim instrumentalistek kobiecych faktycznie jest mniej i ludzie ich nie kojarzą. Tak samo jest z raperkami. Wiadomo, że jeśli ktoś się interesuje daną dziedziną, to wie i potrafi wymienić konkretne osoby. Natomiast osoba średniozaawansowana w rapie często nie potrafi podać żadnej polskiej raperki. Mimo, że ich jest niewiele, to są.

MW: To znowu historia o braku miejsca dla prawdziwej siebie. Niesamowite, że kobiety tak niewiele tego miejsca mają na co dzień, muszą o nie walczyć, a kiedy same je sobie robią napotykają dodatkowe przeszkody, jak choćby niezniszczalne: “mężczyzna jest, a kobieta wygląda”.

KL: W tamtym czasie zdarzało się, że takie sytuacje były dla mnie tak szokujące, że nie miałam żadnej riposty. Moi koledzy z zespołu byli bardzo rozpoznawalni w środowisku, natomiast ja czasami czułam się jak niewidzialny przedmiot, mimo że byłam wokalistką. Kiedyś na przykład stałam obok gitarzysty, do którego kolega właśnie mówił: “Próbowałem ci zrobić zdjęcie, ale ona zasłaniała”. Nie czułam, że jestem tam na pełnych prawach. Nie wiedziałam wtedy, co mam powiedzieć, jak się zachować.

MW: Z perspektywy czasu i Twoich doświadczeń pracy z kobietami widzisz jakieś zmiany w środowisku punkowym?

KL: Dziewczyny zaczynają działać. Są na przykład bardzo znane dwa zespoły punkowe, w których śpiewa Asia Bordowa, ale jednak cały czas jest tego za mało. Nawet kiedy odbywają się jakieś benefity i poszukiwane są zespoły kobiece, nie jest łatwo kogoś znaleźć i zaprosić – jeśli mówimy o składach wyłącznie kobiecych – albo są one tak niszowe, że nie wiadomo o ich istnieniu. Myślę teraz na głos, że przez to, jak skonstruowana jest nasza kultura i nasze role społeczne, kobiety mogą mieć problem w uwierzenie, że rzeczy, które tworzą, mają jakąś wartość, że można je pokazać. Do tego musi dojść jakiś proces wzmocnienia i wyzbycia się tych obciążeń – czasami to jest ogromna praca. Jest dużo dziewczyn, które same potrafią ogarniać kompozycję kawałków, występują same, wszystko ogarniają, powiedziałabym nawet, że wszechogarniają. Pojawiają się takie osoby, jednak to jest powolny proces połączony ze zrzucaniem patriarchalnych ciężarów.

MW: To cały czas jest historia o tym, że kobieta musi dać z siebie 300%, żeby móc stanąć na scenie i zaśpiewać, kiedy facetowi wystarczy 15%, żeby pewnie chwycił za mikrofon.

KL: Tak, często rozmawiam z koleżankami, które są załamane, że jakiś koncert nie wyszedł ich zdaniem, że był porażką. Faceci się nie przejmują. Mają kolegów, którzy ich poklepują po ramieniu. I tu mam apel: koleżankujmy się i wspierajmy w takich sytuacjach! Mam wrażenie, że tak też jest w rapie. Jak słaby by ktoś nie był, to ma ogromne wsparcie, kiedy jest facetem. Dziewczyna, która prowadziła warsztaty raperskie opowiadała, że kiedy kilka lat temu na freestyle wychodziła kobieta, od razu padał komentarz, że to lesba, nie słuchali jej, gwizdali i nie dostawała przestrzeni dla swojego głosu. Jakby się nie zaprezentowała, to oni by jej nie zaakceptowali. Sam fakt, że jest kobietą, to jej koniec. Sama bałabym się wejść do tego środowiska, nie mam nawet ambicji tam być i coś udowodniać. Myślę, że w polskim rapie, żeby się przebić jako kobieta, w tym momencie jest jak walenie głową w mur. Ale jeśli chodzi o alternatywę, to pojawiają się ciekawe wątki, na przykład na swojej nowej płycie Paulina Przybysz w pewnych momentach rapuje. Nie jest to oldschoolowy rap, bo ona eksperymentalnie traktuje muzykę, ale pojawiają się głosy, że jest świetną raperką.

MW: Z tym, że to już jest osoba, która wywalczyła sobie przestrzeń do ekspresji i prawo do eksperymentowania, i zaczęła być widziana również jako twórczyni, nie tylko przez pryzmat płci i w dodatku nie jest powiązana ze środowiskiem raperskim.

KL: Jej też zupełnie nie zależy na tym, żeby jakoś być kojarzoną ze środowiskiem raperskim, tak więc faktycznie ma to inny wymiar niż w przypadku dziewczyn, które chciałyby być kojarzone z konkretnym nurtem. Tymczasem ona robiąc coś bardziej melorecytacyjnego – właśnie jako osoba o określonym dorobku – pokazała, że dziewczyny mogą rapować. Paulina ma flow, to jest bardzo ważne w rapie. Kiedyś sama usłyszałam od kolegi z pracy, że jeśli chcę eksperymentować z rapem, nie wchodząc w środowisko, to w ogóle nie powinnam się tym zajmować.

MW: Muzyczna autoterapia stała się w Twoim przypadku sposobem na odnalezienie swojego głosu, opowiedzenie swojej historii. Myślę, że właśnie kultura jest czymś, co daje kobietom nieheteronormatywnym możliwość odnalezienia kontaktu ze swoją tożsamością. To bardzo ciekawe narzędzie, żeby zmierzyć się nie tylko ze sobą, ale także ze społecznymi schematami. Tworzysz teksty o swojej tożsamości?

KL: Myślę, że to się pojawia podświadomie, kiedy zajmuję się nurtującymi mnie tematami, dlatego mam kawałek o totalnym kryzysie, kiedy w ogóle nie wiadomo, w którą stronę ruszyć i taki o wierze we własny głos. A teraz robię wspólnie z Gagą w duecie SzuGa numer o odczarowywaniu kobiecej samotności, który nazywa się “Panie proszą panie” i bardzo mi podpasował pod sytuację, że współprowadzimy warsztaty tekściarskie na Festiwalu Transgresje akurat w dniu, kiedy przejdzie w Toruniu Marsz Równości.

MW: Podzieliłaś się z nami swoją historią, a także swoją twórczością. Chcę Ciebie jeszcze na koniec poprosić o podzielenie się z nami informacją o tym, jakie kobiece inicjatywy mogą być przestrzenią, w której nasze czytelniczki mogą otrzymać wsparcie, żeby wzmocnić swój wewnętrzny głos?

KL: Bardzo się cieszę, że pojawiło się to pytanie, czasem znajome i znajomi mi mówią: ty to znasz te wszystkie warsztaty, a jak się już wie, gdzie można iść, to jest tego sporo i całe mnóstwo dobra. Wspomniałam już o obozach muzycznych Lucciola i Karioka, tam każda dziewczyna może nauczyć się od podstaw opanować grę na basie, gitarze lub perkusji, a także wybrać śpiew. Był też obóz dla raperek i twórczyń muzyki elektronicznej. Karioka jest dla nastolatek, a Lucciola dla starszych dziewczyn. Żeby obserwować wszelkie tego typu akcje warto się zapisać na newslettera strony Lucccioli, ponieważ są w nim też informacje o kobiecych koncertach. Z doświadczenia wiem, że wiele kobiet bardzo się boi, że nic tam się nie uda zrobić, bo na przykład nigdy nie dotknęły jeszcze instrumentu, a potem się okazuje, że to jest świetna przygoda i życie później nie jest już takie samo. I bycie Lucciolą zwyczajnie wciąga.

Z warsztatów perkusyjnych polecam specjalnie stworzone dla kobiet kursy Drum Fitness w szkole Drum Academy organizowane przez kobiety, które wiedzą, że taka inicjatywa była potrzebna, żeby wzmocnić zainteresowane dziewczyny i to działa! Już raz byłam na przesłuchaniu w zespole, który założyła perkusistka z tej szkoły, to jest niesamowite. Warto obserwować Centrum Praw Kobiet, gdzie byłam ostatnio na samoobronie wendo u trenerki Liliany Otręby – polecam te zajęcia właśnie z nią, ponieważ czuję się po nich naprawdę innym człowiekiem, lepiej radzę sobie z emocjami i dostałam wiele wskazówek, jak bronić własne granice w wielu sytuacjach, to jest też ważna lekcja o współodczuwaniu.

Dużo daje mi uczestnictwo w otwartym Kręgu Kobiet organizowanym przez Adelę prowadzącą bloga nie-rzeczy, na którym pojawia się Wydarzenie, gdy zbliża się kolejny krąg. Polecam zresztą lekturę wszystkich tekstów na blogu, są również wzmacniające.

Dziewczyny z Girls to the front zajmują się kobiecymi zinami i organizacją koncertów, ostatnio było to połączone w ten sposób, że każda chętna osoba mogła się zapisać na warsztaty tworzenia własnego zina z interesującymi ją treściami, a później był koncert świetnego duetu Cudowne lata.

Wiele różnych zajęć z zakresu seksualności odbywa się w Instytucie Pozytywnej Seksualności byłam tam już dwukrotnie i pomogło mi to wiele rzeczy ułożyć w głowie, w bezpiecznej i przyjemnej atmosferze.

Jeśli chodzi o łączenie kobiecej i męskiej energii w śpiewie tradycyjnym w połączeniu ze swobodnym ruchem, to bardzo polecam warsztaty prowadzone przez Olgę Lidię Kozłowską, które można obserwować dzięki stronie Droga Głosu. Przychodzi tam wiele kobiet i nie trzeba potrafić śpiewać. Wystarczy ciekawość pieśni z różnych stron świata i jest to niezwykle otwierające przeżycie.

Poza tym polecam obserwowanie Eksperymentalnej Grupy Ruchowej Szersze, w której jestem. Na stronie można znaleźć informacje, kiedy organizujemy otwarte warsztaty dla kobiet lub zwiedzanie performatywne, jak w przypadku Nocy Muzeów w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku. Dzięki tej grupie i dzięki otwartym warsztatom odkrywam czym jest ruch i fascynuje mnie jego możliwe powiązanie ze słowami i głosem.

MW: Bardzo dziękuję za rozmowę, a wszystkie kobiety nieheteronormatywne, które tworzą i chciałyby znaleźć odbiorczynie_ców dla swoich działań, zapraszam do kontaktu ze Stowarzyszeniem Sistrum. Przestrzeń Kultury Lesbijskiej*.

Korekta: Maja Korzeniewska

     ——————————————-

Klaudia Lewandowska (1989) – „wkurzona kobieta rocznik osiem dziewięć. Wiem, czym jest wolność? na pewno znam ściemę” [z własnej poezji raperskiej]/ Jest wieczną poszukiwaczką w każdym aspekcie życia/ śpiewa od momentu, w którym nauczyciel muzyki w podstawówce pokazał jej, że ma potencjał/ rapuje pod pseudonimem Szelma i w duecie SzuGa/ pisze teksty/ kocha uczestniczyć w warsztatach artystycznych i kobiecych projektach/ jest buntowniczką i feministką/ niedawno odkryła, że ruch może być fajny, dzięki kobiecej grupie EGR Szersze/ kocha czytać, śmiać się i dawać dojść do głosu wewnętrznemu dziecku.

Magdalena Wielgołaska aktywistka / lesbijka / feministka / współzałożycielka Stowarzyszenia Sistrum – Przestrzeń Kultury Lesbijskiej* / działaczka na rzecz poszerzania wiedzy na temat leczniczego działania konopi / zaangażowana w Kręgi Kobiece i odzyskiwanie wewnętrznej, kobiecej Mocy / członkini Partii Zieloni/administratorka strony Strefa Les*/ współpracowniczka projektu A kultura LGBTQ+ nie poczeka!

  ——————————————-

LESBIJSKA INSPIRA
To niezależna inicjatywa, której e-przestrzeni udziela siostrzana Feminoteka
,
I.   Manifest
1.    Manifest. Instant. 
2.    Rozmowa I. Od lesbijskiej konspiry do lesbijskiej inspiry.<
3.    Rozmowa II. Minął rok. To, o czym mówiłyśmy w prywatnych rozmowach, stało się częścią debaty publicznej

II. Rozmowy wokół manifestu
1.    Mamy wewnętrzną potrzebę wolności. Rozmowa z Małgorzatą Myślak i Magdaleną Sota
2.    Coming out – nie chcę i nie muszę. Rozmowa z Anonimową Lesbijką
3.    Z miłości i gniewu rodzi się odwaga. Rozmowa z Angeliną Caligo
4.    Moja droga do siebie samej. Rozmowa z Marią Kowalską
5.    Potrzebne są niehetero bohaterki. Rozmowa z Anną Bartosiewicz
6.    Chcemy więcej! Rozmowa z Anną i Zandrą Ra Ninus
7.    Lesbijki, pora na prokreację! Rozmowa z Anną Adamczyk
8.    Kto ma prawo do słowa “lesbijka”? Rozmowa z Magdą Próchniak
9.    Czasem miałam wrażenie, że jestem jedyną lesbijką w Lublinie. Rozmowa z Małgorzatą Szatkowską
10.  Trzeba stawiać opór. Rozmowa z Magdaleną Tchórz
11.  Dziewczyna i dziewczyna – normalna rodzina. Rozmowa z Zuch Dziewuchami
12.  Niepytana nie mówiłam, że jestem lesbijką. Rozmowa ocenzurowana
13.   Co Ty tutaj robisz? O poczuciu wyobcowania i przynależenia. Rozmowa z Nicole G.
14.   Mam na imię Kasia i to jest moja tożsamość. Rozmowa z Katarzyną Gauzą.
15.   Tęczowe aktywistki na Ukrainie są wyłącznie feministkami. Rozmowa z Katją Semchuk
16.   Oryginalnie nieheteroseksualna. Rozmowa z Agnieszką Marcinkiewicz
17.   Sama zrobię dla siebie miejsce. Rozmowa z Klaudią Lewandowską
25. Wolę nie zostawiać niedomówień. Rozmowa z Adą Smętek
26. Do tej pory myślałam, że LGBTQ to nie ja. Rozmowa z Anonimową Lesbijką
27. Ciągle zajmujemy się sobą i żądamy od innych akceptacji. Rozmowa z Anną Marią Szymkowiak
.
III. Głos z zagranicy
1Węgry. Brakowało nam środowiska kobiet niehetero – stworzyłyśmy je. Rozmowa z Anną Szlávi
2. Czechy. Lesba* na wychodźstwie. Rozmowa z Frídką Belinfantová
.
IV. Męskoosobowo
1. To co polityczne jest wspólne. Rozmowa z Tomaszem Gromadką
2. Przyszło nowe pokolenie kobiet nieheteronormatywnych. Rozmowa z Marcinem Szczepkowskim
.
V.  EL*C. Wiedeń 2017. 
1. Magdalena Wielgołaska. Odzyskiwanie lesbijskiej tożsamości – wreszcie pomyślmy o sobie, Siostry.
2. Monika Rak. Siła filmu dokumentalnego, czyli lesbijki do kamer!
3. Magdalena Świder. Wokół tożsamości.
4. Agnieszka Małgowska. Peformansy, czyli witamy w Lesbolandii.
5. Joanna Semeniuk. Jeśli nie zrozumiemy naszej przeszłości, nie zrozumiemy siebie.
6.  Agnieszka Frankowska. PL, czyli Polskie Lesbijki w Wiedniu.....
.
VI. EL*C. Kijów 2019
1.  Monika Rak. L*Geniusza na Ukrainie.
2. Magdalena Wielgołaska. Lesbianizacja przestrzeni. 
.
BONUS
Komiks. Superprocenta. Graficzny komentarz Beaty Sosnowskiej
.
                            .                                                     ————————————-————
 .
Aktualne wiadomości na temat projektu Lesbijska Inspira znajdziesz na:
Feminoteka
Kobiety kobietom
Strefa Les*
Kobieta Nieheteronormatywna
A kultura LGBTQ+ nie poczeka!

Egipt: Muzyką w stereotypy płciowe

W czerwcu 2015 r. trzy młode kobiety, które spotkały się na warsztatach twórczego pisania zorganizowanych przez egipską organizację NAZRA ds. feministycznych studiów, założyły pierwszą feministyczną undergarndową kapelę w Egipcie – Bnt Al-Masarwa. „Al-Masarwa”, ich pierwszy album, wyprodukowany przez NAZRA i Studio Badrum w Aleksandrii, składał się z sześciu piosenek, w których poruszały problem swoich doświadczeń z przemocą ze względu na płeć, a także negatywne zwyczaje i tradycje dotykające egipskie kobiety. Album to efekt warsztatów z twórczego pisania NAZRA, w którym osiem kobiet analizowało sposób prezentacji kobiet w piosenkach i filmie z feministycznej perspektywy.

– Podczas nagrywania naszego pierwszego albumu  poczułyśmy, że chcemy kontynuować działalność w zespole. postanowiłyśmy, by jego nazwa pochodziła od tytułu albumu – mówi Esraa Saleh, współzałożycielka, autorka tekstów i piosenkarka.

– „Al-Masarwa” to sposób, w jaki mieszkańcy innych krajów arabskich określają Egipcjanki, więc pomyślałyśmy, że nazwa Bnt Al-Masarwa niesie za sobą przesłanie, że reprezentujemy wszystkie egipskie dziewczęta i kobiety, bez żadnych stereotypów czy podziałów – dodaje Saleh.

Młode kobiety chcą tworzyć muzykę w języku arabskim, w oparciu o rzeczywiste doświadczenia kobiet i dziewcząt niezależnie od pochodzenia, tożsamości i doświadczeń. Poprzez swoją muzykę próbują pomóc kobietom z różnych środowisk wyrazić kobiecość we współczesnym Egipcie. Wyjaśniają, że ich idea wykracza poza śpiew, ponieważ kobiety w całym Egipcie borykają się z różnymi formami ucisku w wyniku kultury, obyczajów, wierzeń religijnych i innych form opresji.

– W naszym społeczeństwie jest wiele środowisk kobiecych, o których nikt nie mówi, jak na przykład kobiety z Górnego Egiptu, kobiety zadłużone i rozwiedzione, dziewczęta, które są molestowane na ulicach i napotykają ograniczenia narzucone przez kulturę. Takie tematy wymagają uwagi i muszą być podkreślone – mówi Saleh.

Poprzez piosenki zamierzają ujawniać, w jaki sposób patriarchalny system kontroluje każdy najdrobniejszy element życia egipskich kobiet.

– Uważam muzykę za medium, dzięki któremu można nagłośnić sytuację i doświadczenia kobiet, a także podkreślić presję, jaka jest wywierana na mężczyznach, aby podążali za stereotypowymi wzorcami męskości. Cała działalność artystyczna w Egipcie, od kina przez literaturę po muzykę, pomaga utrwalać patriarchalną mentalność; w związku z tym bardzo potrzebujemy różnych głosów w produkcji muzycznej, reprezentujące wzorce silnych i niezależnych kobiet – mówi Samir.

Pozostałe dwie członkinie uważają, że zespół przyczynił się do ukształtowania ich feministycznej tożsamości.

– Odkąd byłam młoda, kochałam muzykę; teraz jestem zdeterminowana, aby wykorzystać ją jako narzędzie do szerzenia wiedzy na temat problemów, z którymi kobiety borykają się na co dzień. Muzyka może interpretować miłość, gniew, determinację i bierność. Zespół ten dał mi możliwość przeniesienia mojej pasji do muzyki i powiązania mnie z ludźmi takimi jak ja; ludźmi, którzy chcieliby zobaczyć problemy społeczne  nie tylko dzięki teorii i książkom, ale poprzez muzykę – mówi Samir Mariam, główna kompozytorka i wokalistka zespołu.

– Zdajemy sobie sprawę, że historia zawsze jest udokumentowana przez najbardziej uprzywilejowanych i tych, którzy mają władzę. Dlatego historie kobiet zazwyczaj są pomijane lub prezentowane w sposób, który wspiera role mężczyzn. Muzyka to język, którym zdecydowałyśmy się zmienić ten status i udokumentować nasze historie z naszej perspektywy. Był to punkt wejścia do mojego zainteresowania feminizmem, że chciałbym, by był to nurt pojawiający się  na każdym etapie produkcji muzycznej – mówi Marina, która jest odpowiedzialna za produkcję muzyczną.

Saleh mówi, że grupa kobiet pomogła jej zakwestionować to, czego nauczyła się i zrozumiała o sobie i swoim społeczeństwie od dzieciństwa.

– Zaczęłam identyfikować się jako feministka dopiero po założeniu zespołu. Wcześniej wiedziałem, że jestem kobietą, która nie miała pełnych praw, ale nigdy nie rozumiałam, dlaczego. Myślałam, że tak jest w mojej rodzinie, dopóki nie zrozumiałam, że dyskryminacja kobiet jest zjawiskiem ogólnoświatowym, wynikającym z głęboko zakorzenionego systemu patriarchalnego. Dla mnie feminizm jest niezwykle osobisty; to sposób na życie – mówi Saleh.

Po wydaniu pierwszego albumu grupa zdecydowała się przedstawić publiczności jako „niezależny zespół feministyczny”. Bnt Al-Masarwa nanosi ostatnie poprawki na swój drugi album, który ma zostać wydany pod koniec miesiąca. Główne motywy 10-utworowego albumu, Mazghouna (stara nazwa wioski w gubernatorstwie Minya w Górnym Egipcie), to przemoc w rodzinie, okaleczanie żeńskich narządów płciowych (FGM), a także małżeństwa dzieci i przymusowe małżeństwa.

Zespół planuje wydać utwory na licencji Creative Commons, ponieważ uważają, że częścią ich społecznej odpowiedzialności jest udostępnienie ich utworów publicznie, bezpłatnie i dostępnych do ponownego wykorzystania. To samo podejście dotyczy ich koncertów.

– Wszystkie nasze koncerty były bezpłatne. Nie chcemy, aby pieniądze stanowiły barierę dla ludzi, którzy chcą posłuchać naszej muzyki – mówi Marina.

Produkcja Mazghouna był częścią projektu „Bnt Al-Masarwa w Górnym Egipcie” finansowanego przez British Council, dotyczącym problemu przemocy ze względu na płeć. W projekcie zastosowano podejście partycypacyjne, prowadząc warsztaty z 34 kobietami z różnych regionów na temat różnych form dyskryminacji, przemocy i ucisku, z jakimi spotykają się w codziennym życiu.

– Byłyśmy bardzo świadome naszych przywilejów, jako grupy kobiet żyjących w Kairze, w porównaniu do innych kobiet żyjących poza stolicą. Należymy do klasy średniej, mamy dostęp do zasobów i usług, w tym do edukacji, ale są też inne kobiety i dziewczyny, które żyją w odmiennej rzeczywistości. Chciałyśmy, aby mogły mówić  o sobie i tłumaczyły swoją rzeczywistość własnymi słowami – mówi Marina.

Młode kobiety podróżowały do ​​Minya, Assiut i Asuanu w Górnym Egipcie, aby udokumentować kobiece historie i ich doświadczenia, ponieważ uważają, że wszystkie projekty zaniedbują ten ważny obszar w Egipcie i koncentrują się jedynie na stolicy.  Historie kobiet posłużyły do opracowania na ich podstawie piosenek, podczas warsztatów z mieszkankami Minya i zostały publicznie zaśpiewane.

– W piosenkach używałyśmy slangu i wiele terminologii, aby reprezentować różne obszary kraju, od Górnego do Dolnego Egiptu, i to zbliżyło nas do ludzi – mówi Saleh.

Po warsztatach grupa młodych kobiet z Minya, zainspirowana współpracą z Bnt Al-Masrwy, napisała kilka własnych piosenek, które mają nadzieję zaśpiewać pewnego dnia.

– Wcześniej czy później zostaniemy właścicielkami firmy produkcyjnej, wtedy będziemy wspierać wszystkie młode dziewczyny, które pasjonują się muzyką. Potrzebujemy więcej kobiet, aby przekształcić przemysł muzyczny w Egipcie; Mam nadzieję, że jako zespół zapewnimy tę możliwość młodym kobietom, ponieważ mamy świadomość, że mają one mniejsze szanse w porównaniu z  mężczyznami, aby wzmocnić swoje umiejętności – mówi Marina.

Źródło: www.egypttoday.com

AIMO. Na płycie Hedo-Maso znowu trochę więcej śpiewam. Z Alicją Migdą rozmawia Agnieszka Małgowska

Fragment wywiadu Jestem psychofanką minimalizmu z cyklu SISTRUM rozmawia o L*kulturze.  

*********

AIMO to… eksperyment muzyczny łączący elektronikę z emocjonalnymi tekstami i  damskim wokalem. |
AIMO to… wokalistka, autorka tekstów, a także kompozytorka.
AIMO to… minimalizm w warstwie muzycznej, jak i tekstowej.

*********

Agnieszka Małgowska: Gry z mainstreamem pochłaniają mnóstwo energii. Poza głównym nurtem można więcej. Można podejmować niepopularne tematy, wyglądać jak się chce. Dlatego zapytam: czy reklamując swoją muzykę akcentujesz swoją nieheteroseksualność?

Alicja Migda: W wywiadach mówię o swojej orientacji, nie mam z tym problemu. Orientacja seksualna jest jedną z właściwości, która mnie definiuje, tak jak definiuje mnie to, że jestem kobietą. Moją nieheteroseksualność trudno też ukryć, teksty mnie zdradzają. [śmiech] Jestem lesbijką, ale nie chcę, by moja muzyka była postrzegana przez ten fakt, nie chcę też opierać na tym kariery. Tak mi zasugerowała niedawno jakaś menagerka. Moja muzyka jest ważniejsza, choć przyznam, że przykre jest, że w polskiej branży muzycznej nie ma wyautowanych lesbijek. A siedząc od lat w tej branży wiem, że jest ich niemało. Znane wokalistki milczą w tej sprawie i zastanawiam się, dlaczego tak jest. Gdyby udało mi się zaistnieć w mainstreamie, nigdy nie będę ukrywać, że jestem lesbijką.

AM: Śpiewasz o relacji między kobietami, więc to jest oczywiste, choć wiem, że kobiety mają absurdalne pomysły, żeby się wyprzeć swojej orientacji. Od razu przypomina mi się skecz Barbie Girls o wokalistce o pseudonimie Lesba, która śpiewa piosenki o seksie i miłości między kobietami, jest w bliskiej relacji z menagerką, ale twierdzi, że jest hetero! Historia nie tylko kabaretowa. Dziewczyny obawiają się zniszczenia kariery, szczególnie, jeśli jest ona zbudowana na opowieści o heteromiłości.

AM: Przypomina mi się historia Piotra Zioły. Zdolny młody człowiek zajmujący się muzyką alternatywną, przy płycie pomagała mu Natalia Przybysz. Miał umowę z wytwórnią Warner i nagle ktoś wyczaił na Instragramie kilka zdjęć jego i jego partnera. Stało się jasne, że jest gejem. Wytwórnia zadziałała. W ciągu jednej nocy zniknęła cała zawartość Instragrama i Facebooka. Po całej zadymie Zioło muzycznie zniknął, na szczęście ostatnio widzę, że wraca. Myślę, że stało się tak, bo wytwórnia kierowała muzykę Zioły do nastolatek.

AM: Trudno się czasem dziwić, że artystki chcą uniknąć takiej sytuacji. Ciągnąc tęczowy wątek, mówiłaś, że grywasz przy okazji Marszy Równości?

AM: Tak, gdy tylko jest to możliwe. W zeszłym roku pogoda uniemożliwiła nam zagranie koncertu plenerowego podczas Marszu w Poznaniu. Trzy lata temu graliśmy z Semantyką koncert przed Marszem we Wrocławiu.

AM: Pytam też dlatego, że kolejna Twoja EPka będzie miała premierę w czasie warszawskiego tygodnia, zapowiadającego Paradę Równości w Warszawie. Pewnie zbieg okoliczności, bo koncert macie w Poznaniu. Porozmawiajmy o tej muzycznej premierze. Mówiłaś, że będzie bardziej chilautowa, choć mam poczucie, że taka była poprzednia. [śmiech] Jak to jest? Na czym polega różnica?

AM: Różnica polega na brzmieniu i na tekstach. Wcześniejsze EPki były smutne. Smutna muzyka ze smutnymi tekstami dla smutnych ludzi. [śmiech]. Melancholia mnie opuściła, pozmieniało się w moim życiu i zaczęły powstawać inne teksty, w których bardziej doceniam jasne aspekty relacji między kobietami. To jest EPka, więc to raptem cztery utwory.

AM: Na tyle utworów starcza pozytywnych historii? [śmiech]

AM: Powstało więcej podobnych utworów, ale nie zdecydowałam się wrzucić ich na płytę. W sumie płyta mogłyby być skondensowanym obrazem związku: poznajemy się, zakochujemy, następuje kulminacja relacji, codzienna miłość, kryzys i rozstanie. Może więc jednak ta płyta nie jest całkiem chilautowa. [śmiech] Ale bez wątpienia patrzę na smutki z dystansem, na pewno będzie spokojniej, dużo więcej pozytywnych emocji.

AM: Na pewno jest pół na pół pozytywu i negatywu. EPka nosi tytuł Hedo-Maso.

AM: Tytuł to podsumowanie treści, charakterystyka mojego widzenia związku. Każdy związek ma w sobie hedonizm, zawsze czerpiemy z niego przyjemność. Ale to też masochizm, rozumiany jako dręczenie się, cierpienie emocjonalne. Dwie strony medalu.

AM: Kontynuujesz muzyczny dziennik przemiany emocjonalnej, stosunku do miłości… ale czy tylko to Cię interesuje?

AM: Nie, nie tylko, ale nie umieściłam tego na tej EPce. Powstał utwór, który jest reakcją na sytuację polityczną w Polsce. Tak mnie wkurza to, co się dzieje, że musiałam wyrazić swój gniew. Ten utwór powstał już dwa lata temu, a jest coraz bardziej aktualny. Nie pasuje do koncepcji chilautowej płyty, ale podzielę się nim na koncertach. [śmiech]

AM: Myślałaś, żeby stworzyć płytę zaangażowaną?

AM: Do tej pory byłam tak zajęta trudnymi emocjami, tak skupiałam się na swoim życiu, że nie było na to miejsca. Może teraz. Choć z drugiej strony myślę, że nawet bym to wywrzeszczała, ale jak to połączyć z elektroniką? [śmiech] Powinnam stworzyć raczej drugi zespół, skład hardrockowy, by tę wściekłość wykrzyczeć przy odpowiedniej muzyce. Niewykluczone, że tak będzie. [śmiech]

AM: Fajnie byłoby artystycznie się buntować, wobec sytuacji politycznej, jak w latach 80. Robili tak muzycy rockowi w Polsce. A ile czasu i w jaki sposób powstawała ta ostatnia EPka?

AM: Wcześniej potrafiłam jednego wieczoru napisać 2-3 teksty, muzyka sama przychodziła. Teraz teksty i muzyka powstawały powoli. Dałam sobie czas, nie chciałam, by ta płyta brzmiała podobnie do poprzedniej. Szukałam czegoś nowego do tego stopnia, że odwołałam kiedyś koncert, tak byłam zmęczona poprzednim materiałem. W sumie teksty i kompozycje powstawały bez ciśnienia i terminów. Bardzo mi zależało na jakości. To rozciągało się w czasie, trwało jakieś 1,5 roku.

AM: A zaprosiłaś kogoś nowego do współpracy?

AM: Do jednego utworu zaprosiłam przyjaciela-wokalistę Swiernalisa. To będzie przewrotny duet. Ja – jak na kobietę – mam niski głos, on – jak na mężczyznę – wysoki. Chcemy ten kontrast wykorzystać, zwłaszcza że śpiewamy dość wyuzdany tekst erotyczny. [śmiech]

AM: Premiera tej EPki już wkrótce. Masz jakieś niespodzianki?

AM: Koncert planujemy 7 czerwca w Poznaniu! Mam nadzieję, że uda nam się pokazać też clip do jednego z utworów, który może będzie też reklamującym całość singlem. Ale to jeszcze się okaże. A potem ruszamy z koncertami, by prezentować materiał światu.

AM: Jakie miasta i festiwale planujecie odwiedzić?

AM: Chcemy wystąpić w Warszawie, Wrocławiu, Gdańsku i w mojej Łodzi. Ale – jak już mówiłam – skupimy się jak zawsze na festiwalach. W tym roku chciałabym wystąpić na festiwalu Grzegorza Ciechowskiego, już po raz drugi.

AM: Festiwal Ciechowskiego to nie przypadek, słyszałam Twój cover piosenki Ciało.

AM: Tak, zrobiłam nawet dwa covery Republiki: Ciało i Strażnik snu. Do numeru Ciało podeszłam bardzo po swojemu. Wzięłam tekst Ciechowskiego i starałam się zobaczyć siebie przez ten tekst. To, co powstało, nie ma wiele wspólnego z oryginałem. Długo nad tym pracowałam, zwłaszcza muzycznie. Traktuję taki utwór bardziej jako inspirację, niż kawałek do przerobienia. Teraz pewnie zrobiłabym go jeszcze inaczej. Minęło sporo czasu, a ja się rozwijam.

AM: Zdaje się jesteś perfekcjonistką i – jak mówiłaś – czuwasz nad wszystkim. Także nad graficzną stroną projektu Aimo. Skoro jesteś ilustratorką, trudno żeby było inaczej! Skąd pomysł na minimalistyczną, monochromatyczną, mleczno-bladoniebieską grafikę? Nie jest to nowa koncepcja, to kontynuacja wcześniejszego wizerunku Aimo. Na okładce widzę Twoją twarz wyłaniającą się z cieczy, która przywołuje dwa skojarzenia: Woopie Goldberg na zdjęciu Annie Leibovitz lub narodziny hiperbohaterki filmu Gost in Shell.

AM: Te barwy na moich fotach to wynik tego, że jestem albinoską. Kiedyś miałam z tym duży problem. W końcu zobaczyłam, że ta estetyczna inność jest oryginalna i piękna, i warto ją podkreślić. Zatem kolor biały, który kojarzę z minimalizmem i mój albinizm, stworzyły taki wizerunek Aimo. Jestem psychofanką minimalizmu i symetrii, a moja twarz jest symetryczna, więc grafika Aimo oddaje wszystko, co dla mnie ważne.

AM: To, co robisz, to też performowanie swojej fizyczności. Ja potraktowałam Twój albinizm jako dizajn, a nie naturalną właściwość. To znaczy, że taka inność weszła do kultury jako stylizacja.

AM: Prawda, dopytują mnie, czy sobie nie wybielam brwi i rzęs, a ja po prostu wykorzystuje moje naturalne predyspozycje w swojej sztuce.

AM: I robisz to do końca, Twoje klipy, jak na przykład Pokaż, też są konsekwentnie utrzymane w mlecznym minimalizmie.

AM: Tak. Czuwam też nad tym, żeby wszystko było spójne.

AM: Dziękuję za rozmowę i życzę sukcesu, ale takiego jakiego naprawdę chcesz. Do zobaczenia na koncertach!

***********

Fragment wywiadu  Jestem psychofanką minimalizmu  z cyklu SISTRUM rozmawia o L*kulturze. CZYTAJ CAŁY TEKST.

***********

AIMO
Debiutowała na Festiwalu Łódź Miastem Talentów, na którym zajęła drugie miejsce. Miała także możliwość zagrania na Enea Spring Break Festiwal, Songwriter Łódź Festiwal, International Boat of Culture Festival czy 41 Krakowskich Reminiscencjach Teatralnych. Jest także finalistką XII in Memoriam Festiwal Grzegorza Ciechowskiego z utworem Ciało.
5 października 2016 własnym sumptem wydała debiutancką EPkę – 
OMIA
Pod koniec stycznia 2017 w ramach Ekspresowych Sesji Nagraniowych Radia Łódź AIMO zarejestrowała kolejną EPkę – 
RADIO.
Do nagrania zaprosiła zaprzyjaźnionych muzyków i tak elektronika zyskała nowe oblicze żywych gitar i instrumentów smyczkowych.

7 czerwca 2018 EP Hedo-Maso otwiera kolejny rozdział drogi artystycznej AIMO. Singlem promującym EPkę jest utwór Na linii bioder, w którym gościnnie zaśpiewał SWIERNALIS.

Agnieszka Małgowska (1/2 Damskiego Tandemu Twórczego)
lesbijka / feministka / artaktywistka / reżyserka / trenerka teatralna / współtwórczyni projektów: Kobieta Nieheteronormatywna (cykl debat) / A Kultura LGBTQ+ nie poczeka (projekt archiwistyczny) / O’LESS Festiwal (2012-2014) / DKF Kino lesbijskie z nutą poliamoryczną / Portret lesbijek we wnętrzu (czytanie dramatów) / Orlando.Pułapka? Sen (spektakl) / Fotel w skarpetkach (spektakl) / 33 Sztuka (spektakl) / Czarodziejski flet (spektakl) / Gertruda Stein & Alice B. Toklas & Wiele Wiele Kobiet (nanoopera) / L.Poetki (film dokumentalny) / Sistrum. Przestrzeń Kultury Lesbijskiej* (stowarzyszenie).

                                                                 *********

DO POCZYTANIA
AAAKulturalnik. Sistrum rozmawia o L*Kulturze.
1. Komiksy dojrzały już dawno temu. Czas by dojrzeli też czytelnicy. Wspomnienie o Bostońskich małżeństwach.
Rozmowa z Sylwią Kaźmierczak
2. Próbowałam łączyć wodę z ogniem, teraz zaczynam czuć siebie. Rozmowa z Agnieszką Olszewską-Kaczmarek
3. Tkwimy w zero-jedynkowym myśleniu. Rozmowa z Anną Adamczyk
4. Jestem psychofanką minimalizmu. Rozmowa z Alicją Migdą AIMO
5. Lubię wydobywać queerowość z postaci popkultury. Rozmowa z Weroniką F. Justyńską vel DK Vera Cruz
6. Cudowne Lata to nasza prz_szłość. Rozmowa z Anną Włodarczyk i Aminą Dargham
7. Jesteśmy parą dziwaczek. Di Libe brent wi a nase Szmate. Rozmowa z Mają Pompą.
8. Burleska zawsze była feministyczna suwersywna i emancypacyjna. Rozmowa z Betty Q.
9Chciałam zostać panią inżynier, a kręcę cyckami. Rozmowa z Madame Mėduse
10. Teraz wszystko jest dla mnie polityczne. Rozmowa z Idą Dzik
11Jestem skupiona na ciemnej stronie seksualności. Rozmowa z Martą Motyl
12. Chciałam zrobić artystyczny coming out. Rozmowa z Karoliną Sobel
13. Urodziny Chrząszczyków. Kobieca piłka z domieszką inności. Rozmowa z Suzi Andreis
14. Fantastyka w kolorach tęczy. Postacie queerowe nie muszą mieć żadnego uzasadnienia istnienia.
Rozmowa z Magdaleną Stonawską i Loë Fjorsigviss
15. Egzystowanie poza binarnością jest fantastyczne. Rozmowa z Kirą Nin.

AAAKulturalnik. Teatr lesbijski w Polsce.
1. Rozmowa o spektaklu. Amy Conroy. Alicja & Alicja. Lesbijki w kolorze nude.
2. Rozmowa o spektakluSzelest. Laboratorium Ma(g)daleny Anny. Teatr Forum.Takie szekspirowskie marzenie, żeby teatr zmieniał świat.
3. Rozmowa z Jolantą Janiczak. Mam dość oglądania bohatera maczo, który kolonizuje świat. Wokół spektaklu
O mężnym Pietrku i sierotce Marysi. Bajka dla dorosłych.
4. Rozmowa z kolektywem CZARNE SZMATY. Razem znaczymy więcej niż każda osobno.
5. Rozmowa o spektaklu. Przebudzenie na podstawie Bachantek Eurypidesa w reżyserii Marty Malinowskiej.
Szkoda tych nagich dziewczęcych ciał.

6. Rozmowa o spektaklu. Bachantki w reżyserii Mai Kleczewskiej. Waginalny głos.
7. Rozmowa z kolektywem z SharmTRIO plus. Teatralizując drag kinga.
8. Rozmowa o dramacie i spektaklu. Kostka smalcu z bakaliami Ingmara Villqista i Łukasza Barczyka. Od banalnej historii do egzystencjalnej lestorii.
9. Rozmowa o przedstawieniu. Tentabulles. Feminist Lesbian and other Womyn International Circusproject! albo
Cyrk Kobiet i Lesbijek. 
Polimorficzna mission possible.

10. Rozmowa z Moniką Rak. 33 Sztuka czyli lesbijskie ménage à trois.
11. Rozmowa o dramacie. Powiatowe związki partnerskie Agnieszki Łuczak. Barwy ochronne
12. Rozmowa o performansie. Ślubne performansy. Cz. 2. Performans na niby.

3. Women’s Rock Camp 13-17 lipca 2016 r. – rekrutacja! Matronat Feminoteki

WRC logoMuzyka rockowa narzędziem zmian – Pozytywnych Zmian!

Fundacja Pozytywnych Zmian zaprasza na trzecią edycję rockowego obozu dla kobiet Pozytywne Zmiany – Women’s Rock Camp, która odbędzie się w dniach 13-17 lipca 216 r.
w malowniczej Soblówce na Żywiecczyźnie.

„Rock Campy” to muzyczne obozy organizowane przez kobiety dla kobiet. W bezpiecznej, luźnej atmosferze uczestniczki grają na instrumencie, który same sobie wybiorą, tworzą zespół,
a finałem jest koncert. Wszystko odbywa się w przyjaznej atmosferze siostrzeństwa, bez oceniania
i słuchania komentarzy typu: „Jak na dziewczynę grasz całkiem dobrze”…

Obóz trwa pięć dni. W tym czasie odbywają się lekcje indywidualne na danym instrumencie
i lekcje śpiewu, a kolejny krok to utworzenie zespołu i komponowanie własnych utworów. Nie jest wymagana umiejętność grania! W obozach uczestniczą osoby, które po raz pierwszy mają instrument w ręku. Rockowe obozy są odpowiedzią na dyskryminacje kobiet w świecie muzyki i okazują się doskonałym narzędziem wzmacniania dziewczyn i kobiet, a także sposobem na przełamywanie własnych barier. Uczestnicząc w obozach można spełnić swoje marzenia lub spróbować w życiu czegoś nowego!

Idea Girls i Women’s Rock Campów pochodzi ze Stanów Zjednoczonych, gdzie w 2001 roku zorganizowano pierwszy rockowy obóz dla nastolatek. Obecnie jest ich już ponad 60 na całym świecie. Fundacja Pozytywnych Zmian należy do międzynarodowej sieci Girls Rock Camp Alliance, która zrzesza rock campy z całego świata. Anna Chęć z Fundacji na początku tego roku została jedną z członkiń międzynarodowego Zarządu GRCA, co jest nie lada wyróżnieniem, ponieważ w 14-osobowym zarządzie zasiadają jedynie dwie osoby z Europy.

Mamy już spore doświadczenie w organizacji obozów rockowych. Fundacja zorganizowała trzy obozy rockowe dla nastolatek i dwa dla kobiet – ostatni w maju br. w Mińsku w Białorusi, razem z partnerską organizacją Fialta. Był to pierwszy obóz rockowy we wschodniej Europie, a ogromne zainteresowanie, jakie towarzyszyło rekrutacji, świadczy o atrakcyjności rockowych obozów dla kobiet pod każdą szerokością geograficzną. Pozamuzycznym – i ważnym! – celem obozów organizowanych przez Fundację Pozytywnych Zmian jest wzmacnianie kobiet i dziewczynek, m.in. za pomocą warsztatów antydyskryminacyjnych i antyprzemocowych. Naszą ambasadorką jest Kathleen Hanna, ikona ruchu Riot Grrrl i niestrudzona propagatorka idei obozów rockowych dla dziewczyn i kobiet.

Tymczasem zapraszamy do Soblówki na Żywiecczyźnie na Pozytywne Zmiany – Women’s Rock Camp! Obóz odbędzie się w dniach 13-17 lipca 2016 r. i adresowany jest do kobiet pełnoletnich – górnej granicy wieku nie ma 🙂

Szczegółowe informacje i zapisy: www.pozytywnezmiany.org
Kontakt: Alina Kula, nr tel. 695176240, [email protected]

Matronaty:

Fundacja Feminoteka

Fundacja Autonomia

Relacja z pierwszego obozu „Be my rebel girl!” – Pozytywne Zmiany – Women’s Rock Camp

Białoruskie media o campie w Mińsku 

1161

Kathleen Hanna fot. Karol Grygoruk _MG_0849 _MG_0821 _MG_1048

Dziewczyny, rapujemy!

Kolejna edycja warsztatów rapowania dla dziewczyn! Jak napisać dobry tekst? Co to jest punchline, flow i freestyle? Skąd się bierze charyzma i jak obchodzić się z mikrofonem?

Najbliższe spotkanie odbędzie się w środę 25.11.2015 o 18.00 w lokalu Stowarzyszenia przy ulicy Skaryszewskiej 15 na parterze.

Warsztat dla nowicjuszek i zaawansowanych.
Za darmo i bez ograniczeń wiekowych.

więcej informacji i zapisy:
[email protected]
509 353 128

Zachęca jedna z wolontariuszek Feminoteki, która tak się tam rozkręciła, że nagrywa kawałki jako Szelma, na przykład taki:

[fvplayer src=”https://www.youtube.com/watch?v=GVtzwpLPNDs”]
Link do wydarzenia: https://www.facebook.com/events/506613972846319/

„Szelma – zielone”. Piosenka Klaudii Lewandowskiej, wolontariuszki Feminoteki

W ramach promowania talentów wolontariuszek Feminoteki, prezentujemy piosenkę nagraną przez Klaudię Lewandowską.
Parę słów od autorki:

„Pierwszy śpiew Szelmy 🙂

Szelma narodziła się na warsztatach Girls Rap Stowarzyszenia Praktyków Kultury. Dzięki namowom wspaniałych dziewczyn, które w nich uczestniczą, postanowiłam nagrać kawałek, który napisałam w autobusie w drodze na zajęcia. A teraz chcę się z nim podzielić z innymi 🙂
Miłego słuchania!”

Zachęcamy do odsłuchania!

***

logo batory

 

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG

WARSZAWA | 30.05 | All Girls Block Party / All Girls Rap Fest

rapyLine up:

Siwa Siwy Dread 
Zyga 
Razy Dwa 
-Libra&K.E.L.
Kamska

+ więcej / A przed koncertami klasycznie open mic dla pań!

afterparty: 100% Djanes

30.05.2015
Start: 17:00
Wlot: 10pln do 19, potem 15pln (w tym after).
Miejsce: skłot Syrena ul.Wilcza 30

http://syrena.tk/

https://www.facebook.com/events/1394914300835104/

Kiedy w 2013 r. rodziła się pierwsza edycja All Girls Rap Festu cel był jasny – walka (na rymy i nie tylko) ze stereotypem dziewczyny, która na hip-hopowej scenie robi za ozdobę, w najlepszym razie śpiewa melodyjny refren. I udało nam się – na imprezach pojawiły się nowe zawodniczki, stare załogantki, rodzime artystki i zagraniczne gościnie. Były koncerty, warsztaty, filmy i tiszerty drukowane przez nas własnoręcznie, z zajebistym wzorem, które wciąż możesz nabyć. Całość była bardzo wzmacniającym doświadczeniem – w Warszawie duża część roboty poza sceną także spadła na dziewczyny; od wyboru line-up’u, przez promocję, po nagłaśnianie i konferansjerkę. Tak samo w 2014 – jeszcze bardziej dziewczyńska ekipa zorganizowała kolejną edycję festiwalu, w trakcie której odzyskiwanie miejsca na rapowej scenie miało odzwierciedlać walkę o przestrzeń społeczną i polityczną. Po raz kolejny było ciasno i gorąco, ale bynajmniej nie z powodu obecności sexy lasek i maczo-napinaczy. Zatarłyśmy genderowe podziały wymieniając słowa, bity, rozkminy i spodnie. Nigdy dość popularne powiedzenie „Podciągnij nachy skejcie!” zyskało nowe znaczenie – to już nie tylko uliczna zaczepka, po której sprawna pyskówka stanie się mocną strofą, ale gest, za którym stoi coś więcej – nie o jaja w hip-hopie chodzi. Jeśli więc luz w ciuchach świadczy o wolnej głowie rzuć wyzwanie patriarchalnym opresjom, włącz się w walkę o równość na scenie i poza nią. Zobacz, jak dziewczyny robią hip-hop. Przyjdź 30 maja na nasze block party! W ten sobotni wieczór podwórko skłotu Syrena stanie się tunelem czasoprzestrzennym, który przeniesie nas na uliczną imprezę o klimacie niczym na Bronksie – wszystko w samym centrum miasta. Niech cię jednak nie zwiedzie atmosfera jak z teledysku – przecież hip-hop to nie tylko zabawa. To ostre teksty rzucane ze strony raperek i rewolucyjne plany snute przy garażach. To distro z naszymi koszulkami i składanką wydaną w tym roku płytą All Girls Rap Fest, ale też materiały informacyjne o tym, w co warto angażować się w Warszawie, gdzie być, by nie wyglądać, a działać. To przestrzeń idealna, by wymieniać antysystemowe poglądy, panczlajny, demówki i przypinki (te sprzed 2 lat to prawdziwy unikat!).

 

Śpiew pradziewczyny I Recenzja płyty Danki Milewskiej „Sonoformy”

indeks

Płyta „Sonoformy”, wydana w styczniu bieżącego roku przez Wet Music Records (należące do Fundacji Nowa Sztuka), została nagrana w lipcu 2014r. w A/V Studio, w ramach programu Obserwatorium Dźwięku realizowanego w Miejskim Centrum Kultury w Bydgoszczy oraz w Ogrodzie Botanicznym UKW. Jest ona zapisem performance’u dźwiękowego Danki Milewskiej, artystki,  performerki i animatorki sztuki nowoczesnej, której prace pokazywane były m.in. w Wielkiej Brytanii, Francji, Belgii, Niemczech, Holandii i Finlandii. W pełni zaimprowizowana, jednak nie pozbawiona konceptu, a przede wszystkim, zarejestrowana, zatem z rzeczy niepowtarzalnej przemieniona w powtarzalną/odtwarzalną.

Na płytę składa się sześć kompozycji na kalimbę, cytrę i koshi, miejscami wzbogacone o elektroniczny podkład/bazę autorstwa realizatora i producenta nagrań – Artura Maćkowiaka (znanego m.in. z grupy Something Like Elvis i stałego bywalca katalogu wydawniczego Wet Music Records). Milewska pokusiła się także o stworzenie techniki, czy może, w tym przypadku, bardziej gatunku, który nazwała „body recordingiem”, czyli zapisem swoich „rozmów” z pewnym gwarkiem, czyli mieszkającym w pobliskim Ogrodzie Botanicznym ptakiem mimetycznym.

Na stronie Wet Music o płycie możemy przeczytać, że „Sonoformy powstały z zasłuchania w ciało, w którym na 250 dni zamieszkała p r a s t u l k a. Prastulka to słowo ze snu, w połowie pochodzi z języka islandzkiego, brzmi prawie jak staruszka i znaczy: pradziewczyna…” Dobitniej nie da się płyty opisać. „Sonoformy” są właśnie próbą oddania tego, co dzieje się w ciele kobiety spodziewającej się potomstwa. Danka Milewska wykonując swój performance sama była w siódmym miesiącu ciąży i to doświadczenie próbowała przekłuć w medytacyjno-minimalistyczną płytę o ciele.

Wszystkie wspomniane wyżej elementy, tworzą niezwykle harmonijną i zamkniętą całość. Gdy włączamy „Sonoformy” mimowolnie popadamy w stan medytacji i skupienia. Minimalizm, delikatność i selektywność dźwięków sprawiają, że wpadamy w wizualno-brzmieniowy trans. Podróżujemy wśród żył, krwi i osocza, przez pępowinę prosto w łożysko i z powrotem – wędrujemy pomiędzy dziewczynką, a pradziewczynką, przypominając/wyobrażając sobie, jak to jest być w brzuchu matki. Interwały sekundowe i dysonansowe wprowadzają pewien niepokój, który moglibyśmy odczuwać przebywając w miejscu pozbawionym światła. Jednak wyłaniające się raz na jakiś czas dźwięki śpiewu ptaka, czy wręcz nucenia, jakby kołysanki, przez mamę/Milewską (Milewska mimowolnie staje się tu mamą każdej osoby słuchającej płyty) w utworze „Prastulka”, przynoszą ukojenie.

Słuchanie „Sonoform” jest przeżyciem zahaczającym o mistycyzm. Z jednej strony orientalne instrumentarium, praca z głosem (od szeptu, przez śpiew tradycyjny, po jęki i krzyki), z drugiej doświadczanie świata w postaci, w której pozostajemy całkowicie bezbronni, dajemy się tylko prowadzić matce, sprawia że czujemy się nieco odarci z wszelkich mechanizmów obronnych, które tak chętnie sobie w dzisiejszych czasach wytwarzamy.

„Słuchanie pogłębiało się i namnażało” – czytamy o procesie tworzenia płyty. Milewska prowokuje swoich słuchaczy do zrobienia tego samego – im więcej jej słuchamy, tym bardziej się w nią zagłębiamy. Wyostrzamy zmysły. Dryfujemy pomiędzy stanem ukojenia, a stanem gotowości. Chcąc sami siebie objąć i przytulić, zapomnieć o tym, co nas otacza, a skupić się tylko na tym, aby przez moment nasze ciało choć na moment znalazło się znów w mitycznym stanie bezpieczeństwa.

Recenzję napisała Bibi Żbikowska

 

banernorweskie_batory

Rozwój wolontariatu w Fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

superfemka 1 procent

10. Festiwal Filmów Afrykańskich | 21-26 kwietnia | Matronat

Warszawa, Kraków, Poznań, Wrocław, Gdańsk, Białystok, Konin, Szczecin

AFRYKAŃSKIE WIZJE PRZYSZŁOŚCI

Jubileuszowa 10. edycja Festiwalu Filmów Afrykańskich AfryKamera odbędzie się w terminie 21-26 kwietnia w największych miastach Polski. W tym roku będzie wyjątkowo i uroczyście, a swoje dziesiąte urodziny będziemy świętować wraz ze znakomitymi gośćmi, w rytmie muzyki angolskiej legendy BONGA oraz otoczeni kulturą jednego z największych i najważniejszych kulturowo krajów afrykańskich – Etiopii. W programie znakomite filmy nagradzane na najważniejszych festiwalach filmowych na świecie, spotkania z reżyserami, warsztaty kulinarne i ceramiczne, wystawy i slajdowiska.

afrykamera plakat

Zapraszamy w dniach 21-26 kwietnia do KINOTEKI w Warszawie oraz do Krakowa, Poznania, Wrocławia, Białegostoku, Gdańska, Szczecina, Konina.

Szczególnie zwracamy uwagę na bogaty program filmowy:

Festiwal otworzy nominowany do OSCARA dokument „VIRUNGA” reż. Orlando van Einsiedel opowiadający o parku narodowym będącym ostatnią ostoją goryli górskich, a zarazem świadkiem brutalnej wojny domowej. Film wyprodukował Leonadro Dicaprio. W sekcji dokumentów na uwagę zasługuje film „FALE” reż. Ahmed Nour, portretujący przemiany spowodowane Arabską Wiosną. Obraz łączy w artystyczny sposób zdjęcia dokumentalne, materiały archiwalne oraz animacje. Reżyser opowiada swoją historię i historię swojego pokolenia, narodzonego w początkach władzy Mubaraka we wczesnych latach 80. XX wieku, oraz historię zapomnianego Suezu, miasta położonego w Kanale Sueskim, w którym wybuchła rewolucja. Na uwagę zasługuje zabawny kenijski dokument „KOZA ZA GŁOS”. Bohaterami są uczniowie jednej ze szkół, którzy

konkurują ze sobą o pozycje prezydenta szkoły. Pozycja ta dla każdego z kandydujących ma ogromne znaczenie osobiste. Margaret chce zostać pierwszą w historii szkoły kobietą na tym stanowisku i walczy o równe prawa kobiet i mężczyzn. Harry, który pochodzi z biednej rodziny, zwycięstwem chce uwodnić sobie i bliskim, że w przyszłości będzie potrafił o nich zadbać. Główną konkurencją jest Sam, najbardziej popularny chłopak w szkole o naturalnych zdolnościach przywódczych i rozbrajającym uśmiechu.

 

afry1

Festiwal to jednak przede wszystkim fabuły, często wybitne i zawsze nietuzinkowe. W Polsce można będzie zobaczyć zdobywcę Złotego Yennenga z FESPACO 2015 (najważniejszy festiwal afrykański odbywający się co dwa lata w Burkina Faso) – „FIEVRES” („Gorączka”) Hicham Ayoucha, niezwykle mocny marokańsko-francuski dramat psychologiczny biorący na swoje barki problem konfliktu pokoleń środowisk imigranckich w Europie. Premierę polską na naszym festiwalu będzie miał zbierający entuzjastyczne recenzje debiut reżyserski Kenijczyka Jima Chuchu HISTORIE NASZEGO ŻYCIA”. Film zajął 2 miejsce w plebiscycie publiczności w sekcji Nagroda Publiczności Panorama – Film Fabularny 2015 na MFF w Berlinie. Film został zakazany w Kenii z racji „promocji zachowań homoseksualnych”. W oparciu o niezliczone anonimowe wywiady, twórcy stworzyli pięć scenariuszy filmów krótkometrażowych, które oferują wgląd w obecną sytuację i problemy młodych ludzi należących do grup marginalizowanych w kenijskim społeczeństwie. Polecamy także kontrowersyjny film noire „NIEPOSZLAKOWANA OPINIA” w reż. Jahmil X.T. Qubeki, który premierę miał podczasMFF w Londynie w 2013 roku. Romans nauczyciela i uczennicy nakręca spiralę obsesji seksualnych i przemocy. Trzymający w napięciu thriller ze znakomitym aktorstwem i muzyką. Nie można przegapić tunezyjskiego filmu „BASTARDO” reż. Néjib Belkadhi, który premierowo pokazywany był podczas MFF w Toronto. Film to magiczno-realistyczna przypowieść o władzy w duchu Emira Kusturicy.

afry2W programie znajdą się również dokumenty muzyczne, wśród których na szczególną uwagę zasługę obrazHajooj Kuka „BITY ANTONOVA” tętniący życiem film o mieszkańcach gór Nubii na pograniczu Sudanu i Sudanu Południowego, którzy pomimo statusu uchodźców i permanentnego stanu wojny domowej, zagłuszają odgłosy bomb zrzucanych przez tytułowego Antonova jedną nieustającą i pełną radości muzyczną imprezą. Opiniotwórczy Variety nazwał film „wybitnym dokumentem”. Film miał premierę światowa na MFF w Toronto.

Specjalnie z okazji okrągłej rocznicy chcemy z jednej stron spojrzeć ku początkom festiwalu, a z drugiej rzucić nas daleko w przyszłość i zainspirować się buzującym na kontynencie – i nie tylko – ruchem afrofuturystycznym. W związku z tym zamierzamy przedstawić wycinki futurystycznych wizji z Afryki i zaprosimy wszystkich do szalonej podróży w przyszłość, w tym m.in. niskobudżetowym sci-fi rodem z Etiopii „Beti i Amare” Andy Siege’a o tajemniczym kosmicznym rozbitku, który ląduje na abysińskiej wsi w trakcie najazdu wojsk Musoliniego na ten kraj w 1936 roku. Z kolei dokument „MZANSI – BRZMIENI PRZYSZŁOŚCI” próbuje ukazać futurystyczne oblicze muzyki afrykańskiej. Dodatkowo pokazany zostanie specjalny zestaw krótkometrażowych filmów sci-fi, zarówno w kinach jak i za pośrednictwem portalu Kinoplex.pl.

Podczas festiwalu będzie można obejrzeć wyjątkowa wystawę rysunków „Africa 2081 A.D.” przedstawiających największe miasta Afryki w futurystycznej odsłonie. Serię stworzył duet artystyczny: VIGILISM – artysta z Nigerii mieszający na stałe w Brooklynie oraz WALE OYEJIDE   – projektant  mody, producent i artysta. Dodatkowo w ramach szczególnego projektu w Etiopii zamierzamy przedstawić niepowtarzalną kolekcję rysunków dzieci z całej Etiopii, które pokazują ich wizję przyszłości Afryki. Przyszłość kontynentu zamierzamy też szukać w literaturze z kontynentu, gdzie w ramach specjalnego spotkania z książką chcemy przedstawić perły afrykańskiego sci-fi i fantasy, kontynentu wciąż bogatego w legendy, symbolikę i nieopowiedziane opowieści: Lauren Beukes (RPA), Nnedi Okorafor (Nigeria / USA), Tsitsi Dangarembga (Zimbabwe, także gość festiwalu), Richard Oduor (Kenia). 

 

Na zaproszenie festiwalu AfryKamera przyjedzie legenda muzyki angolskiej – BONGA, który w Warszawie zagra jedyny koncert w Polsce. Odbędzie się on 20 kwietnia o godz. 19:00 w Studiu Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego o godz. 19:00. Bilety w cenie 90 zł, do kupienia w serwisach eventim.pl  i ebilet.pl.

W tym roku, po Senegalu i Nigerii, chcemy opowiedzieć o Etiopii – państwie uważanym za kolebkę ludzkości. To kraj położony we Wschodniej Afryce, który jako jedyny w Afryce nie został skolonizowany. Etiopczycy nigdy nie pozwolili podbić się innej armii. Fakt ten znajduje odzwierciedlenie w kulturze Etiopii, którą charakteryzuje niezwykła odrębność i niezależność.  Etiopskie społeczeństwo tworzy ponad 80 grup etnicznych, dlatego kultura tego kraju jest mozaiką pełną aspektów duchowych, etnicznych i historycznych, które nie moją swego porównania w skali całego kontynentu.  Niektóre z tych kulturowych fenomenów  będziemy starali się przybliżyć podczas festiwalu – chcemy stworzyć możliwość by nasi goście mieli okazję zagrać w najstarszą grę planszową na świecie – gebetę czy też nauczyć się parzyć kawę zgodnie z etiopską tradycją.

Zaplanowaliśmy warsztaty kuchni etiopskiej, warsztaty etiopskiej ceramiki, pokazy multimedialne o architekturze tego kraju.

Najlepszemu filmowi Festiwalu zostanie przyznana Nagroda Jury ZŁOTA ZEBRA oraz Nagroda Publiczności ZŁOTA GAZELA wraz z nagrodami pieniężnymi.

W ramach pokazów filmowych planowane są prelekcje wprowadzające, spotkania autorskie z reżyserami i aktorami oraz organizowane równolegle spotkania tematyczne nawiązujące do tematyki prezentowanych filmów.

Więcej informacji: https://www.facebook.com/afrykamera

Kobiety też mogą robić muzykę! O blogu Female Pressure

female pressureKobiety też mogą robić muzykę!

Świat muzyki, tak samo jak i cała reszta świata, przez lata był zarezerwowany dla mężczyzn. Na szczęście przyszły ruchy emancypacyjne i feminizm, i szybko okazało się, że kobiety w niczym nie ustępują mężczyznom. Mimo tego, iż możliwości mamy w dzisiejszych czasach o wiele większe, niż kiedyś, wciąż jeszcze stykamy się z dyskryminacją na polu artystycznym (wystarczy przejść się do pierwszego lepszego sklepu muzycznego, żeby zobaczyć jakie zdanie mają o nas sprzedawcy płci męskiej). Dlatego ważne jest, abyśmy wciąż walczyły o to, aby artystki postrzegać, jak artystki, a nie „dziewczyny, które się bawią w muzykę”.

Taki cel obrał sobie blog Female Pressure, który zainspirowany został wypowiedzią Björk w wywiadzie udzielonym portalowi Pitchfork w styczniu tego roku. Powiedziała w nim: „80% mojej muzyki na moich albumach tworzę sama… 20% to moment, w którym do procesu twórczego dołącza orkiestra, czy wszystkie inne dodatki i to jest ta część, która jest najchętniej dokumentowana przez media. To jest ta strona, którą widzą ludzie. Gdy spotkałam M.I.A., która mi się na to skarżyła, powiedziałam jej: ‘Po prostu sfotografuj się przy mikserze i ludzie wtedy powiedzą: Ach, OK.! To taka dziewczyna z instrumentami, tak jak np. mężczyzna z gitarą’”. Właśnie te słowa zmotywowały autorów bloga do działania. Na Female Pressure umieszczane są zdjęcia kobiet podczas pracy nad swoją muzyką, razem z nazwami ich projektów i linkami do stron, na których można ich posłuchać. Jest ich całe mnóstwo! Sprawdźcie same/i!

http://femalepressure.tumblr.com/

 

Autorka: Bibi Żbikowska

banernorweskie_batoryRozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

superfemka 1 procent

Jak rap może zmieniać życie? O warsztatach Stowarzyszenia Praktyków Kultury

Jak rap może zmieniać życie?

 

Mam takie miejsce, w którym dużo gram w skojarzenia i tworzę. Ono kojarzy mi się ze spontanicznością i otwartością. Tutaj czuję się bezpiecznie z każdym moim pomysłem.

To warsztaty organizowanie przez Stowarzyszenie Praktyków Kultury. Zanim tam przyszłam, przeczytałam opis:

 

Jak napisać dobry tekst? Co to jest punchline, flow i freestyle? Skąd się bierze charyzma i jak obchodzić się z mikrofonem?

Girls rap to warsztat przeznaczony dla dziewczyn, które chcą spróbować swoich sił w rapowaniu.

Za darmo i bez ograniczeń wiekowych.

 

Szybko okazało się, że dla mnie to coś więcej, niż warsztat. Życie samo pisze scenariusze do zarapowania. Mam motywację, żeby opisać to, co mi się przytrafia i pokazać dziewczynom.

Tutaj powstały „Legalne dysproporcje”, które wykonałam w duecie z koleżanką z warsztatów jako Libra&K.E.L. na beneficie na Manifę, który to kawałek można znaleźć tutaj:

Dzisiaj mam nowy tekst i w końcu z pomocą dziewczyn skreślam trzy słowa, które nie dają mi oddychać przy rapowaniu. Cała trzęsę się z emocji, tak jest do dla mnie osobiste. Oto one:

 

zatrute słowa

wiele słów jak silne ostrza wtapia się w Twoje myśli

strach jest taki plastyczny, że aż może się przyśnić

dajesz się kontrolować, on śledzi każdy ruch

cały dziennik prowadzisz, kiedy odpowiadasz mu

jest zazdrosny o każdą sekundę z innym człowiekiem

całkiem zwykłe spotkanie staje się nagle grzechem

zamachem na świat pełen złudnych wyobrażeń

on je bierze za prawdę, ale są tylko mirażem

nie wiesz, jak się uwolnić, chcesz mieć tylko święty spokój

jednak łatwo się pogrążyć w strefie agresji i mroku

odpowiadasz jak automat, każde słowo jest nie takie

Twoja godność jest dla niego nic nie znaczącym wrakiem

nie potrafisz postawić kropki w tej sytuacji

jesteś całkiem bezradna, a on ciągle szykuje nowe atrakcje

nie wiem, co Ci poradzić, mówię –to nie Twoja wina!

ja wiem, że przemoc nie wygląda tak jak w kinach…

 

szacunek jest bezwarunkowy

nie daj się kontrolować, wyrzuć złe słowa z głowy

masz prawo być wolna, jesteś córką tej planety

Twoje oswobodzenie będzie najlepszym odwetem

 

okłamujesz się, że on w końcu dorośnie

podczas gdy krzyczy przeciw Tobie coraz głośniej

zmiana Twojego myślenia będzie pierwszym krokiem

ku lepszemu, byś mogła z ulgą odetchnąć głęboko

przekonaj go, że nie można Ciebie złamać

pamiętaj, że w tym wszystkim nigdy nie będziesz sama

jego słowa są trucizną, która długo się uwalnia

obezwładnia ciało, zakłamuje realia

uwierz, to nie jest sytuacja bez wyjścia

choćby on groził, że Twój spokój to fikcja

on się nie zmieni, będzie sączył tę truciznę

na odległość kontrola i wyzwiska ironiczne

świadczą tylko o jego niezwykłej słabości

w takim zachowaniu nie ma śladu miłości

nie akceptuj zamachu na Twoje szczęście

podcinania skrzydeł i bajek o swojej potędze!

 

szacunek jest bezwarunkowy

nie daj się kontrolować, wyrzuć złe słowa z głowy

masz prawo być wolna, jesteś córką tej planety

Twoje oswobodzenie będzie najlepszym odwetem

 

rap1

Chcę się tym podzielić z całym światem, praktycznie zaraz po napisaniu wysyłam do Feminoteki. Dostaję propozycję, żeby napisać o warsztatach, dzielę się tym z dziewczynami na naszej grupie na Facebooku. O czym mogę napisać? Odpowiadają mi – o tym, że nie przejmujemy się komentarzami typu „płonie, a powinno być spłonął” oraz 50-letnimi „filozofami–tancerzami”.

To moje pozytywne wariatki. Żyjemy tym, czym oddycha akurat miasto. Tu się poznaje świetne kobiety, które mają wiele do powiedzenia!

 

Dzisiaj w trójkę zapisałyśmy skojarzenia dotyczące Manify i razem napisałyśmy tekst!

Zwracam goździk, dziękuję, nie przyjmę, przepraszam

ale jak to? Zły kolor? Nie podoba się pani?

nie, jest piękny, jednak nieodpowiedni

ósmy marca to dzień niezwykłej pamięci

nie żadne święto stworzone przez czerwonych

nie żadne święto kompleksów kobiecych

jest to święto upamiętniające wielkie poświęcenie

płci pięknej, słabej, naiwnej, a zarazem silnej

 

Zwracam goździk, zwracam rajstopy i życzenia

szczęścia, miłości, piękna i spełnienia

spełnić proszę moje inne marzenia

te o wolności kobiet, o ich wyjściu z cienia

o prawie do wyboru, o antykoncepcji

o ratyfikowaniu tej pieprzonej konwencji

o równości płci w domu, w szkole i pracy

tego niech ósmego marca życzą mi rodacy

 

Zwracam goździk, zamiast kwiatów chcę szacunku

święto kobiet raz do roku? Gdzie ja jestem, ratunku!

ósmy marca to dla mnie różowy tłum

to symbol buntu, kobiecy szum

Zwracam goździk, sam pocałuj się w rękę

przepuść siebie w drzwiach, nie pokazuj się więcej

żaden kwiat nie załatwi moich problemów

ty z Manifą przegrywasz zatem jeden-zero!

 

Zwracam goździk, zwracam rajstopy i życzenia

szczęścia, miłości, piękna i spełnienia

spełnić proszę moje inne marzenia

te o wolności kobiet, o ich wyjściu z cienia

o prawie do wyboru, o antykoncepcji

o ratyfikowaniu tej pieprzonej konwencji

o równości płci w domu, w szkole i pracy

tego niech ósmego marca życzą mi rodacy

 

Zwracam goździk, na święto kobiet mi wciskany

dżentelmeni całują po rękach piękne damy

lecz czy damy dają radę trzysta sześćdziesiąt cztery

pozostałe dni w roku znosić nierówności

do cholery, może pogadamy o płonących fabrykach

o prawach pracowniczych, kobiet też to dotyka

zawsze niższa pensja, zawsze wyższe wymagania

póki się nie zbuntujesz, nie masz nic do gadania

 

Zwracam goździk, zwracam rajstopy i życzenia

szczęścia, miłości, piękna i spełnienia

spełnić proszę moje inne marzenia

te o wolności kobiet, o ich wyjściu z cienia

o prawie do wyboru, o antykoncepcji

o ratyfikowaniu tej pieprzonej konwencji

o równości płci w domu, w szkole i pracy

tego niech ósmego marca życzą mi rodacy

 

rap2

Chcesz do nas dołączyć? Spotkania odbywają się nieregularnie, ale są magiczne. Napisz do nas: [email protected]

 

Tekst: Klaudia Lewandowska

 

 

 

loga

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.superfemka 1 procent

Rene Sharanya Verma – Rap przeciwko mizoginii

Indyjska studentka Rene Sharanya Verma rapuje przeciwko mizoginii. Jak mówi, jej twórczość ma wesprzeć kobiety na całym świecie w walce z nienawiścią i uprzedzeniami do płci żeńskiej. Wideo z nagraniem jej występu stało się hitem sieci – liczba odsłon na youtube sięgnęła blisko 1,5 mln. Źródło: BBC.com

 

/przysłane przez Karolinę Domeracką, wolontariuszkę Feminoteki/

WARSZAWA: FEM Fest 1| Festiwal Feminizmów | 5-6.12 | Matronat Feminoteki!

10636052_338711429633646_4925909841189435861_nFEM Fest 1 | 5-6.12.2014 | Warszawa | Dwa Osiem | Komuna/Warszawa

Festiwal Fem Fest jest inicjatywą całkowicie oddolną, 100% DIY, radykalną i antyautorytarną. Naszym celem jest wywołanie kreatywnego fermentu, konstruktywna krytyka ruchu feministycznego, wymiana doświadczeń w ruchu i budowanie sieci wsparcia.

P R O G R A M:
5.12 Piątek |
Komuna/Warszawa | Sala mała | Lubelska 30/32 (wejście od ul. Skaryszewskiej)
18:00 Debata: Czym jest feminizm? Od radykalizmu do mainstreamu (szczegóły niebawem)
20:00 Wernisaż hipertekstualnej wystawy Gosi Gąsiorowskiej: „Co to jest feminizm?”

6.12 Sobota |
Teatr Komuna/Warszawa | Lubelska 30/32 
13:00 – 16:00 Warsztat feministyczny dla mężczyzn (sala mała)
17:00 – 20:00 Warsztat antydyskryminacyjny (sala mała)
19:00 Spektakl Weroniki Szczawińskiej: „Jeżycjada” (sala główna)
Bilety na spektakl: 15 zł ulgowy, 25 zł normalny

Klub Dwa Osiem | Zamoyskiego 26A
12:30 – 15:30 Warsztat foto-porno-queer-video
16:30 – 19:30 Warsztat z DIY zabawek erotycznych z recyklingu

Szczegółowych opisów poszczególnych wydarzeń szukajcie na naszej stronie https://femfestiwal.wordpress.com/ w zakładce „program”!

20:30 Koncerty | Wjazd 15 zł + więcej (CEGIEŁKA NA SCHRONISKO DLA KOBIET OFIAR HANDLU LUDŹMI)

HYSJ (elektro-punk, Oslo)
https://nb-no.facebook.com/hysjband
http://hysj.bandcamp.com/
https://www.youtube.com/watch?v=oLc7BVC2yqc

DVA (eksperimental-cosmic-elektro, Czechy)
http://dva2.bandcamp.com/
https://www.youtube.com/watch?v=JPJrHrH4dWc
https://www.facebook.com/hudba2?fref=ts

Wieszcze Niespokojne (psycho-romantic rap, Warszawa)
https://www.youtube.com/watch?v=WfdZJDdbpd0
https://www.facebook.com/WieszczeNiespokojne
https://soundcloud.com/wieszcze-niespokojne

Po koncercie dj-ski set Wieszczów: dubstep/uk bass

Ponad to wegańskie jedzenie, feministyczne dystrybucje, gadżety.

10750027_339385886232867_3309038085317176177_o

Program 8. edycji Festiwalu Filmowego Pięć Smaków

8 Festiwal Filmowy Pięć SmakówPrezentujemy program 8. edycji Festiwalu Filmowego Pięć Smaków, jedynego w Polsce i tej części Europy przeglądu kina z Azji Wschodniej i Południowo-Wschodniej. Odbędzie się on w dniach 12-20 listopada w Warszawie (Muranów, Luna, MSN), a następnie pojedzie do Wrocławia (21-27 XI, Kino Nowe Horyzonty) oraz Braniewa (28-29 XI, Braniewskie Centrum Kultury).

Bilety na wszystkie seanse w sprzedaży na www.piecsmakow.pl.

Po raz pierwszy festiwal będzie miał też swoją muzyczną odsłonę – cykl RADIO AZJA to trzy koncerty znakomitych alternatywnych wykonawców z Korei Płd, Japonii i Chin. W TR Warszawa zagrają Be-Being: Li & Sa (20 X), Hiromichi Sakamoto (27 XI) oraz DaWangGang (8 XII).

Jak co roku, repertuar Pięciu Smaków łączy skrajności: szalone kino gatunkowe i awangardowe autorskie obrazy, epickie produkcje i kameralne kino niezależne, wysokojakościową rozrywkę i filmy zaangażowane społecznie. Skrajności dostrzec można już w filmie, którego uroczysty pokaz otworzy festiwal. „Dama z Seulu” Jina Janga to połączenie wysokiej jakości kryminału z psychologicznym dramatem, którego bohaterem jest znakomity policjant,  czujący się… kobietą, zamkniętą w doskonałym, lecz męskim ciele.

Pokazem wieńczącym 8. Pięć Smaków będzie epicki fresk „Złoty wiek” w reżyserii legendarnej reżyserki z Hongkongu, Ann Hui. Jest to pokazana w Wenecji i wystawiona do wyścigu po Oscara biografia Xiao Hong – wybitnej pisarki z lat 20. i 30. XX wieku, w którą wcieliła się Chinka Tang Wei, pamiętna z „Ostrożnie pożądanie” Anga Lee.

Dama z Seulu

Dama z Seulu, reż. Jin Jang

Tegoroczny program festiwalu został podzielony na cztery sekcje, uzupełnione pokazami specjalnymi oraz wydarzeniami towarzyszącymi. Nowe Kino Azji to sekcja konkursowa, w której zwycięzcę 8. Festiwalu Filmowego Pięć Smaków wybierze 11-osobowe People’s Jury, w skład którego wchodzą miłośnicy kina azjatyckiego z całej Polski.
W programie znajdują się najciekawsze dzieła kina autorskiego, realizowane przez nowe nazwiska i wschodzące gwiazdy, filmy nagradzane na lokalnych azjatyckich festiwalach, a także te, które zdążyły już odnieść sukces międzynarodowy. W zestawieniu dziesięciu innowacyjnych i niebanalnych obrazów, będących istotnym głosem w kwestii kondycji Dalekiego Wschodu, znalazły się m.in. zwycięzca sekcji Horyzonty na tegorocznym festiwalu w Wenecji, kafkowski dramat sądowy „Proces” Chaitanya Tamhanego; diagnozująca problemy koreańskiego społeczeństwa historia o dojrzewaniu, miłości i przemocy „Nocny lot” Leesong Hee-ila oraz porażające wizualnie wietnamskie „2030: Woda” Nghiem-Minh Nguyen-Vo – połączenie fantastyki naukowej z kinem apokaliptycznym, thrillerem i melodramatem.

nocny lot

Nocny lot, reż. Leesong Hee-il

Queer Azja to sekcja FOCUS, mająca w tym roku charakter międzykulturowy i obejmująca przegląd najciekawszego kina z nurtu LGBTI Azji Wschodniej i Południowo Wschodniej z ostatnich dwóch lat. W ramach tej sekcji pokazane zostaną filmy m.in. z Tajlandii („Będzie lepiej”, reż. Tanwarin Sukkhapisit),Sri Lanki („Tajemnica kwiatu plumerii” reż. Visakesa Chandrasekaram) oraz Nepalu („Taniec Orchidei”, reż. Subarna Thapa). Od początku istnienia festiwalu jego celem jest wzmacnianie postawy tolerancji i otwartości, sekcja ta jest kontynuacją tego kierunku.

Tajemnica kwiatu

Tajemnica kwiatu plumerii, reż. Visakesa Chandrasekaram

 

Sekcją Na Dzikim Wschodzie to z kolei refleksja nad nośnością westernu – klasycznego hollywoodzkiego gatunku oraz kierunkiem, w którym podąża światowe kino, coraz śmielej zestawiające ze sobą odmienne tradycje i konwencje. Melancholijnie piękne „Bez przebaczenia” Lee Sang-ila to remake słynnego westernu Clinta Eastwooda przeniesiony w realia japońskie. „Wygnani” bohatera zeszłorocznych Pięciu Smaków Johnniego To – gangsterki dramat o westernowej duszy, czerpiący inspirację z filmów Sergio Leone. Z kolei opowiadające o kulinarnych zwyczajach Japończyków  „Tampopo” Juzo Itamiego należy nazwać perłą kina, zupełnie w Polsce nieznaną.

Stały element festiwalu, Kino Grozy, w tym roku będzie reprezentowane wyjątkowo licznie i po raz pierwszy w historii festiwalu zostanie objęte plebiscytem publiczności. Azja niezmiennie dostarcza mocnych wrażeń, a horrory i thrillery okazują się doskonałą formą do opowiadania o współczesności, z czego filmowcy korzystają bez ograniczeń i z ogromną fantazją.  Wyjątkowym wydarzeniem będzie popularna wśród widzów Japońska Noc Grozy – potrójna porcja mocnych wrażeń serwowana przez mistrzów kina z Kraju Kwitnącej Wiśni: Sabu („Miss Zombie”), Takashiego Miike („Po twoim trupie”) i Siona Sono („Zabawmy się w piekle”).

Atrakcyjne tytuły czekają wśród Pokazów Specjalnych, premierowych filmów utytułowanych autorówBohater retrospektywy ubiegłorocznych Pięciu Smaków, Tetsuya Nakashima, wraca z „Kanako w krainie czarów” – potężną filmową petardą, montowaną w zawrotnym tempie bezlitosną refleksją nad kondycją współczesnego świata. Gwałtowną wizję prezentuje także „Raid 2: Bardacha” Garetha Evansa, olśniewająca realizacyjnie kontynuacja indonezyjskiego przeboju, który stał się objawieniem dla miłośników kina sztuk walk. Niezwykłą hybrydą fabuły i dokumentu jest „Fabryka dzieci” Eduardo Roya Jr, wejrzenie w jeden dzień życia największego szpitala położniczego w Manili.

Kanako

 Kanako w krainie czarów, reż. Tetsua Nakashima

 

Już po raz drugi zaprezentujemy Fresh Wave, zestaw najlepszych krótkich metraży najmłodszego pokolenia filmowców z Hongkongu, wybranych spośród laureatów projektu Fresh Wave, realizowanego od 2005 roku, pod patronatem Johnniego To i Hong Kong Arts Development Council. Warto się przekonać, co potrafią twórcy pochodzący z tak zasłużonego dla współczesnego filmu miejsca. Dodatkowy pokaz tych filmów odbędzie się w kinie Atropos  (w Państwowym Muzeum Etnograficznym).

Pięć Smaków to także Wydarzenia Towarzyszące. W Muzeum Azji i Pacyfiku zaprezentowany zostanie cykl wykładów „Ciało i seksualność w Azji’, będący naturalnym przedłużeniem sekcji Queer Azja. W programie m.in. wykłady o erotycznych fetyszach w japońskiej popkulturze oraz o tatuażach etnicznych w Azji Południowo-Wschodniej.

W Barze Prasowym i Południku Zero odbywać się będą bezpłatne pokazy filmów zebrane pod hasłem „Azja w obiektywie” – spojrzenie polskich filmowców na Daleki Wschód. Po seansach zapraszamy na spotkania z twórcami.

Szansą na lepsze poznanie Azji będzie także AZJAGRA. W programie japońska kendama, bierki mikado, chiński tangram, tybetańskie do tse, wietnamskie b u cua cá cop oraz wiele innych gier i zabaw z Azji Wschodniej i Południowo-Wschodniej. AZJAGRA to zawody, konkursy i aktywności rozwijające sprawności manualne, spostrzegawczość, refleks, wyobraźnię oraz kreatywność.

Unikatowym wydarzeniem będzie również organizowane po raz pierwszy Wietnamskie Kino Samochodowe. Na parkingu przy Centrum Handlowym Marywilska 44 odbędzie się pokaz filmu ”2030: Woda” Nghiem-Minh Nguyen-Vo.

LISTA WSZYSTKICH FILMÓW festiwalu ZNAJDUJE SIĘ TUTAJ

 

Pokazy odbywać się będą w kinach Muranów (bilety w cenie 13-17 zł), Luna (bilety w cenie 13-17 zł) oraz w MSNie (bilety w cenie 15 zł). Wybrane filmy zobaczyć będzie także można na platformie Kinoplex.pl

 

Organizator: Fundacja Sztuki Arteria

Sponsorzy: Asia Travel, Hong Kong ETO

Patroni medialni: FilmWeb, TVP2, CoJestGrane, TVP Kultura, Tygodnik Powszechny, AMS, Gazeta.pl Warszawa, Tokfm, Podróże, Kukbuk, KINO, Hiro, Aktivist, EKRANy, QUEER.pl, Feminoteka, 5kilo kultury, Trendy Kultury, IRKA, Replika, etnosystem.pl, Popmoderna, Dzika Banda, Magazyn Kulturalny, Plac Defilad, wazji.pl, Japonia-online, CSPA

Partnerzy: Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Miasto Stołeczne Warszawa, Polski Instytut Sztuki Filmowej, Japan Foundation, Ambasada Tajlandii, Kinoplex.pl, TR Warszawa, Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, Kino Muranów, Kino Luna, Kino Nowe Horyzonty, Muzeum Azji i Pacyfiku, Południk Zero, Bar Prasowy, Sen Pszczoły Lof Hotel, Queer UW

Warszawa: Koncert Mykki Blanco w Basenie

MYKKI-BLANCO---PLAKAT-na-netKlub Basen 11 listopada uczci w nieco szerszym kontekście, koncertem Mykki Blanco, artysty przełamującym granice tożsamości i przynależności, które decydują o rozmiarach wolności każdego z nas.

Mykki Blanco to kobiece alter-ego rapera Michaela Davida Quattlebaum Jr. Kontrowersyjny i niezależny, niepowtarzalny na scenie.Jest czołowym przedstawicielem nowojorskiej sceny queer-rapowej, zjawiska nowego i niezwykłego w zdominowanym przez kult macho hip-hopie. Beaty pod jego teksty robią najlepsi- Flosstradamus, Matrixxman, Sinden, Gatekeeper, Brenmar, Boody czy Gobby.
Pomimo, iż jego przygoda z hip hopem zaczęła się stosunkowo niedawno, artysta już teraz stawiany jest koło takich muzyków jak A$AP Rocky, Kendrick Lamar czy Das Racist.

11.11 Basen / Warszawa
Mykki Blanco
support: Gobby, Małe Miasta
bilety: 49/60pln
dostępne: salony Empik, Media Markt, Saturn, sieci www.eventim,pl,www.ebilet.plwww.ticketpro.plwww.biletomat.plwww.evenea.pl

„We are the best!” – deklaracja girl power – najnowszy film Lukasa Moodyssona. BILETY!

we are the best moodysson24 października do kin wejdzie najnowszy filmu Lukasa Moodyssona „We are the best!”. Film powstał na podstawie komiksu żony Moodyssona – Coco i opowiada o sile dziewczęcej przyjaźni, o dojrzewaniu i buncie. To bardzo kobiece kino, pokazujące, że dziewczyny są najlepsze!

Sztokholm, 1982 rok. Bobo, Klara i Hedvig to zbuntowane 13-latki, które włóczą się po mieście i uważają, że ćwiczenia na w-fie to nuda. Są jednocześnie odważne, silne i bezkompromisowe, ale też niepewne siebie, dziwne i delikatne.

Kiedy mama wychodzi do pubu, odgrzewają sobie paluszki rybne w tosterze, stawiają irokezy i piszą piosenki. Zakładają zespół punkowy, mimo że nie potrafią grać na żadnym instrumencie, a wszyscy twierdzą, że punk is dead.

 

KONKURS! Zapraszamy Was do kina. Mamy 5 podwójnych zaproszeń na pokaz przedpremierowy filmu, który odbędzie się 20.10 o g. 19:00 w Kinie Praha.

W jednym ze swoich wczesnych filmów Lukas Moodysson porusza temat nielegalnej prostytucji, dedykuje film „milionom dzieci, wykorzystywanym na całym świecie w seksbiznesie”.  Czekamy na tytuł filmu pod mailem [email protected]. Wygrywa 5 pierwszych odpowiedzi.

 

 

Matronat: Radio Azja i Festiwal Filmowy Pięć Smaków. Koncert Be-Being

Koreańska opera pansori i buddyjskie mantry w TR Warszawa. Zapraszamy na pierwszy koncert z cyklu RADIO AZJA.

be-being 

Już 20 października na scenie TR Warszawa wystąpi kolektyw Be-Being z projektem muzyki buddyjskiej Li&Sa. To wyjątkowe i nowoczesne w formie widowisko oparte jest na koreańskiej muzyce tradycyjnej, operze pansori, mantrach i buddyjskim tańcu. Muzyka grana na żywo przeplata się z elektroniką, a dźwiękom towarzyszą absorbujące wizualizacje.

Li & Sa to inspirowane buddyjską filozofią widowisko, będące połączeniem koreańskiej muzyki tradycyjnej, buddyjskiego tańca i mantr z kanonami sztuki współczesnej. Muzyka grana na żywo przeplata się z elektroniką, a dźwiękom towarzyszą absorbujące wizualizacje.

Projekt został stworzony przez zespół Be-Being, w skład którego wchodzą najznamienitsi koreańscy muzycy, wykonujący muzykę tradycyjną i współczesną: Jang Young-gyu – kompozytor (znany już polskiej publiczności jako basista UhUhBoo Project) oraz wirtuozi i wirtuozki tradycyjnych instrumentów koreańskich: Park Soon-a, Na Won-il, Chun Ji-yoon, Shin Won-young, a także Lee Seung-hee – mistrzyni koreańskiej opery pansori.

Współtwórcą projektu jest Jeong Gak, młody mnich buddyjski, będący jednym z wykonawców. Spektakl jest odbiciem współczesnej wrażliwości, kształtowanej przez świadomość dawnych form sztuki oraz ich rezonans w teraźniejszości. Jest więc próbą zrozumienia buddyjskiej filozofii uosabianej przez sztukę,  a także reinterpretacją tradycyjnej buddyjskiej muzyki i tańca z perspektywy sztuki współczesnej.

Lee_Sueng_hee

Tytuł Li&Sa odnosi się do pojęć Do-Li (rozum) oraz Sa-Sang (zjawisko), będących dwoma różnymi, a zarazem uzupełniającymi się, aspektami filozofii buddyjskiej. Li reprezentuje intelektualną ścieżkę do osiągnięcia świadomości, Sa to pełna umiłowania droga prowadząca do współodczuwania. Dualizm ten jest obecny we wszystkich buddyjskich rytuałach i praktykach muzycznych.

Proces tworzenia muzyki przez Be-Being wyjaśnia część magii zawartej w przedstawieniu. Artyści wybierają motyw wywodzący się z muzyki tradycyjnej i przekształcają go w rozbudowane sekwencje muzyczne, śpiew, rytm i obraz – rodzaj sztuki totalnej, nową interdyscyplinarną formę, bazującą na tradycyjnej muzyce koreańskiej i sztukach wizualnych. Bardzo istotną rolę w projekcie pełni unikalna sztuka wokalna pansori. Jest ona domeną zarówno kobiet, jak i mężczyzn.  Lee Sueng-hee, wokalistka Be-Being, rozpoczęła naukę pansori w wieku dziesięciu lat, trwające już 23 lata studia zdają się nie mieć końca. Pansori to opera jednego wokalisty. Gra on wszystkie role w sztuce, opowiada historie, odgrywa dialogi, wydaje odgłosy dźwiękonaśladowcze, a przede wszystkim śpiewa pieśni. Całe życie wokalistów pansori podporządkowane jest ćwiczeniom głosu. Okres osiągnięcia przez artystę dojrzałości wokalnej określa się mianem „Deugeum”, czyli utrzymaniem perfekcyjnego głosu. Dawni mistrzowie, aby osiągnąć perfekcyjnie brzmiący głos wykonywali ćwiczenia wokalne przy wodospadzie. Jeśli głos słychać mimo szumu spadającej wody, oznacza to, że artysta jest gotów do publicznych występów.

Zespół wystąpi w składzie:

Park Soon-a – Gayageum (cytra)

Na Won-il – Piri (stroikowy flet trzcinowy)

Shin Won-young – Janggu (bęben klepsydrowy)

Lee Seung-hee – Pansori (tradycyjna koreańska sztuka wokalna)

Chun Ji-yoon – Haegeum (dwustrunowa fidel kolanowa)

Goście specjalni: mnisi Jeong Gak i Beop Soo

 

Słodko, gorzko, Seul

Zespół Be-Being  napisał muzykę do wielu koreańskich filmów. Znany jest ze współpracy m.in. z Park Chan-wookiem. Jego film pt. „Słodko, gorzko, Seul” (Korea Płd, 2014), wyreżyserowany wspólnie bratem Park Chan-kyongiem, to wyjątkowy projekt dedykowany koreańskiej stolicy, zrealizowany wspólnie z internautami oraz właśnie z zespołem Be-Being. Uroczysty pokaz filmu, z udziałem artystów, odbędzie się w kinie Luna 19 października. Wstęp wolny.

 

Bilety na koncert: 40 zł (normalny), 35 zł (ulgowy)

Bilety dostępne są na stronach piecsmakow.pl, eBlilet.pl oraz w sieci salonów Empik i kasie TR Warszawa.

Posiadacze karnetów na Festiwal Filmowy Pięć Smaków mogą nabyć bilety na koncerty z 50 % zniżką na stronie www.piecsmakow.pl.

Bilety ulgowe dla młodzieży uczącej się do 26 roku życia oraz emerytów i rencistów dostępne są wyłącznie na stronie eBilet.pl oraz w salonach Empik i kasie TR Warszawa.

 

RADIO AZJA

Koncert:

Be-Being (Korea Południowa)

Li & Sa – Projekt Muzyki Buddyjskiej

20 października 2014, godz. 20.00

TR Warszawa

 

Film:

„Słodko, gorzko, Seul”

Korea Południowa 2014, 63’

reżyseria: PARKing CHANce (Park Chan-kyong, Park Chan-wook)

19 października 2014, godz. 19.00

Kino Luna

 

Kolejne wydarzenia w cyklu Radio Azja:

26.11.2014, g. 20.00 „i tak nie zależy nam na muzyce”, reż. Cedric Dupire, Gaspard Kuentz – pokaz filmu i spotkanie z Hiromichim Sakamoto, Kino Muranów

27.11.2014, g. 20.00 – Hiromichi Sakamoto – koncert w TR Warszawa

08.12.2014, g. 20.00  – DaWangGang – koncert w TR Warszawa

 

www.radioazja.pl

Organizator: Fundacja Sztuki Arteria, TR Warszawa

Partnerzy: Miasto Stołeczne Warszawa, ARKO, Sen Pszczoły Loft Hotel

Patronat medialny:

Aktivist, 5 Kilo Kultury, CSPA, Dzika Banda, Etnosystem.pl, Feminoteka, IRKA, Japonia-online, Magazyn Kulturalny, Plac Defilad, Popmoderna, wazji.pl, The Warsaw Voice, jazzsoul.pl, eBilet.pl, naobcasach.pl, W językach, Halo Wawa, Koncertomania

 

Fragment spektaklu Li&Sa:

WARSZAWA: Teraz Poliż Band. Koncert w ramach cyklu „Muzeum wychodzi na plac”

teraz_poliz_logo„Wychowane na ulicy, dzieciństwo spędziły w slamsach. Marzyły o karierze wiecznej jak Tina Turner i co najmniej tak szalonej jak Spice Girls. Brały narkotyki, dorabiały sprzedając zachodnie dżinsy, śniły o heteronormatywnej miłości i lesbijskim seksie”.



TERAZ POLIŻ BAND to performatywny eksperyment muzyczny realizowany przez członkinie Grupy Artystycznej TERAZ POLIŻ, w składzie Dorota Glac (wokal, przeszkadzajki), Marta Jalowska (wokal, gitara elektryczna), Emanuela Osowska (wokal, elektronika), Marta Wesołowska (wokal, klawisze).
TERAZ POLIŻ powstało jako niezależna grupa kobiet związanych z teatrem, które od początku swojej działalności kładą nacisk na teatralną twórczość związaną z kobietami i kobiecością. Wielokrotnie powracają do tematyki wykluczenia i przemocy, regularnie angażują się w działania na rzecz dzieci i młodzieży. Produkują i prezentują spektakle teatralne, happeningi, performanse, otwarte czytania performatywne, koncerty, organizują warsztaty teatralne i dyskusje. Grupa wielokrotnie współpracowała z takimi organizacjami jak: Międzynarodowa Organizacja na Rzecz Praw Człowieka Amnesty International, Fundacja ITAKA, Centrum Praw Kobiet czy Fundacja Trans-Fuzja.

12 sierpnia 2014 (Wtorek), 21:00

Warszawa, Plac Defilad 1

 

teraz_poliz_band

Lambda Warszawa zaprasza do pierwszego w Polsce chóru LGBTQ (Głosy radości / Gay voices)

maskaPrzy wsparciu Stowarzyszenia Lambda Warszawa powstaje pierwszy w Polsce chór LGBTQ i przyjaciół o nazwie „Voces Gaudiae” (Głosy radości / Gay voices).
Inicjatorami i założycielami projeku są młodzi zawodowi muzycy, którzy uznali, że nadeszła pora na otwarte angażowanie osób nieheteronormatywnych w działania kulturalne i społeczne. Chór poprzez stworzenie przyjaznej przestrzeni dla rozwoju indywidualnego i integracji osób LGBTQ ma się przyczynić do budowania mocniejszych więzi horyzontalnych zarówno w samej społeczności, jak i w całym społeczeństwie, oraz do polepszenia wizerunku społeczności LGBTQ.
W ramach przygotowania do uruchomienia projektu powstała ankieta dotycząca działalności kulturalnej społeczności LGBTQ w Polsce. I chociaż badanie nie jest jeszcze zakończone, z jego obecnych rezultatów wynika, że wśród osób nieheteronormatywnych w Polsce jest ogromne zapotrzebowanie na różne formy aktywności artystycznej.
W obecnym czasie trwa rekrutacja do chóru „Voces Gaudiae” – zgłoszenia od wszystkich chętnych miłośników śpiewu są przyjmowane pod adresem [email protected]. W ciągu najbliższych tygodni zaczną się próby, celem których jest przygotowanie się do koncertu – prezentacji chóru w Coming Out Day w październiku 2014 r. Następnie chór będzie się angażował w imprezach świątecznych, okołoparadowych i związanych z AIDS day, IDAHO i innymi okolicznościami.