TELEFON DLA KOBIET DOŚWIADCZAJĄCYCH PRZEMOCY

Телефон для жінок, які зазнають насильства

CZYNNY PONIEDZIAŁEK-PIĄTEK
OD 11.00 DO 19.00

Активний з понеділка по п’ятницю з 14:00 до 19:00

Szukaj
Close this search box.

Recenzja książki „Patyk” Hanny Samson

Samson_Patyk_500pcx

Patyk
Autorka: Hanna Samson
Znak, 2016

 

Opowiadanie o najnowszej książce Hanny Samson nie jest zadaniem łatwym. To opowieść, która jednocześnie wciąga, generuje u czytelniczki/ka masę emocji, a jednocześnie – pozostawia z masą niedopowiedzeń, zmusza do refleksji nad własnym zachowaniem, sprawia, że dzielimy z bohaterką jej obawy, radości i – w pewnym momencie – wściekłość z powodu swojej bezradności. Aby jednak można było odczuć te emocje z pełną mocą, należy bezwzględnie unikać jakichkolwiek wyjaśnień w zakresie fabuły – osoba czytająca książkę musi sama wpaść w wir narracji, której wartkość – tradycyjnie już w utworach Hanny Samson – stanowi jedną z najmocniejszych stron całości.

W książce wyróżnić można dwa główne motywy przewodnie – rozliczenie głównej bohaterki ze swoją przeszłością oraz wątek pełniący rolę nadrzędną, widoczny w każdym fragmencie książki – problem przemocy wobec kobiet, z elementami refleksji nad innymi przejawami patriarchatu w życiu codziennym.

O sytuacji wiemy tyle, ile opowie nam bohaterka. Poznajemy problemy, z jakimi mierzyła się dawniej. Obserwujemy próbę zbudowania nowego życia po ciężkich przeżyciach. Bohaterka usiłuje odbudować relacje z matką, krytycznym okiem patrzy również na swoją pracę. Konfrontuje się z dawnymi znajomościami i miłościami. Drży z przerażenia, czy nie zrobiła czegoś, co zniszczy jej życie. Ale jeszcze bardziej boi się powiedzieć “sprawdzam”.

Obserwując sytuację, zaczynamy snuć swoje domysły. Podobnie jak bohaterka, powoli dostrzegamy większy obraz całości. Mamy swoje przypuszczenia. Zaczynamy się domyślać, że popełnia błędy. Czy jednak nasze oceny są trafne?

Temat przemocy wobec kobiet i seksizmu zajmują ważne miejsce w książce. Doświadczenie autorki w pracy z kobietami doświadczającymi przemocy pozwoliło jej nakreślić sytuacje, do których może dochodzić wokół nas. Czy potrafimy rozpoznać sytuację? Jak reagować? Czy możemy się uchronić przed przemocą? Jak wielkim problemem może być wyuczona przez kobiety postawa, że czego by mężczyzna nie zrobił, nie wolno go skrzywdzić?

Zdecydowanie polecam tę książkę wszystkim osobom, które potrafią otworzyć się na cudze doświadczenia, mają dar słuchania i odrobinę empatii. Walorem lektury jest przekazanie ważnych przemyśleń, z perspektywy osoby zaangażowanej w tematykę feministyczną. Przemyślenia te nie wnoszą może nic nowego dla osób mających styczność z poruszanymi kwestiami, ale czytelnikom/czkom mniej zaangażowanym w tę tematykę dają możliwość przemyślenia tego, co dzieje się wokół nas, a na co potrafimy nie zwracać uwagi. Jest to niewątpliwie zaleta, mam bowiem nadzieję, że książka przebije się poza krąg ściśle feministycznych środowisk.

“Patyk” to książka, która zaskoczy osoby oczekujące lektury łatwej, przyjemnej, dającej złudzenie, że przemoc wobec kobiet to temat daleki, który na pewno nie wystąpi w naszym otoczeniu. Zawiedzione będą również osoby lubiące oceniać ludzkie zachowania, korzystając z wygodnej pozycji trzeciej osób. Tutaj nie da się „przelecieć przez ksiązkę”, nie angażując się emocjonalnie w sytuację bohaterki. A jeśli nawet można, jest to lektura znacznie zubożona.

Od „Patyka” nie można też oczekiwać, że pozostawi nas całkowicie zadowolonych i nie zmusi do refleksji. To, co przeczytamy, zapada na długo w pamięci.

Na pewno warto sięgnąć po lekturę i wyrobić własny pogląd. Książka do nabycia w księgarni Feminoteki. Gorąco zachęcam przeczytanie książki z bliskimi osobami: po uczestnictwie w doświadczeniu terapeutycznym głównej bohaterki pomocna będzie własna mini-terapia, podczas której przegadamy z inną osobą nasze refleksje i damy upust swoim emocjom.

Autor: Michał Żakowski

Korekta: Klaudia Głowacz

Strefa konfrontacji — recenzja książki „Bliskie kraje” Julii Fiedorczuk

Autorka: Ola Gocławska

„Człowiek sam sobie tworzy horyzont” — mówi Weronika, charyzmatyczna bohaterka opowiadania „Punk dla menadżerów”. Ów horyzont często pojawia się w opowiadaniach Fiedorczuk jako bezkresna przestrzeń, nieostra granica oceanu wyznaczona przez zasięg ludzkiego wzroku. Czasami horyzont zostaje przesunięty i wtedy, czytając, znajdujemy się w przestrzeni granicznej, tuż za linią demarkacyjną, która oddziela wygodną codzienność od niejednoznacznej rzeczywistości innych, ludzi i nieludzi.

Bez tytułu1
Zdjęcie: The Guardian

Sposób opowiadania autorki pozwala głęboko wniknąć w świadomość bohaterek i bohaterów. Poznajemy Ewkę, żyjącą na ulicy. Ewka za pomocą smrodu broni się od potencjalnej przemocy. Nie może uwierzyć, że mimo to przypadkowo poznany mężczyzna dostrzega w niej kobietę, to znaczy człowieka. Bezimienna anorektyczka dąży do duchowego oczyszczenia. Niewidzialny robotnik w „Strefie unikania” bezszelestnie przemyka przez miasto, w którym czuje się obcy. Młode małżeństwo z dzieckiem zostaje zaatakowane przez grupę chuliganów. Nastoletnia Ryśka broni się przed chłopakami z klasy, klnąc i zjadając pająki. Trzynastoletnia M. zakłada pierwszy stanik — symbol kiełkującej dojrzałości, o którym wkrótce będzie chciała zapomnieć. Matka S. od momentu rozpoczęcia porodu staje się wydmuszką: traci ciało i uczucia, odkąd odebrano jej prawo do ochrony przed bólem. Jej córka, S., nie chce myśleć o matce, nie ma ciała, nie ma duszy, pije i dzięki temu nie pamięta.

Bez tytułu2
Zdjęcie: climatejustice.org.uk

Nie chce pamiętać także Zetka. Nie chce myśleć. Obojętnie obserwuje agonię potrąconej na szosie wiewiórki, żeby potem ze spokojem pogodzić się z rozpadem własnego małego świata. „Po prostu usiądzie, zdejmie buty i będzie się przyglądała swoim stopom o podeszwach popękanych jak wysuszona glina. Będzie siedziała i czekała na zmierzch”. Niewzruszona jak ziemia, i tak samo bezbronna.

Postacie sportretowane przez Fiedorczuk to w większości osoby postawione wobec nagłej świadomości bezsensu wszelkich działań. Nie wszyscy się poddają. Dwie przyjaciółki opiekują się sobą nawzajem — wobec zagrożenia postanawiają współpracować, aby wystrychnąć agresorów na dudka. Mimo zmęczenia, matka prowadzi córkę przez pola do leśnego kościółka, kiedy mała odczuwa nagłą potrzebę rozmowy z Matką Boską Grawitacją . Staruszki, szczupłe i niezmordowane jak pająki, oddają się szczęśliwemu, uważnemu trwaniu — powoli budują szczęście z małych rzeczy. W zderzeniu z klęską ekologiczną, odseparowany od rodziny mężczyzna oddaje się wspominaniu przeszłości. Profesor uniwersytecki odnajduje ukojenie w poezji, codziennie czyta jeden wers z Pieśni nad Pieśniami, który przypomina mu o ulotności życia — kruchego jak ptaki z origami. Ludzie, zwierzęta, owady, drzewa — w „Bliskich krajach” wszystkie byty są od siebie odległe niczym oddzielne światy, obce, choć na wyciągnięcie ręki. Jeśli bliżej się przypatrzyć, wszyscy okażemy się tym samym.

Bez tytułu3
Zdjęcie: colparques.net

Jak połączyć jednostkowe szczęście z poczuciem społecznej odpowiedzialności? To jedno z trudniejszych pytań, które pozostawia lektura książki. Pozbywać się nadmiaru przedmiotów, a jednocześnie produkować coraz więcej śmieci? Odwracać wzrok i dzięki temu móc popełniać codzienne, małe akty przemocy? Autorka nie proponuje odpowiedzi — stawia problemy i kreśli kontury wieloznacznych obrazów, które wywołują jednocześnie niepokój i zachwyt.

 

Korekta: Klaudia Głowacz

Na Filipinach wybrano pierwszą transpłciową posłankę!

Źródło tekstu i zdjęcia: CNN

Autor: Robert Sawatzky

 

Filipińczycy dokonali historycznego kroku, wybierając do Izby Reprezentantów pierwszą transpłciową posłankę.

Bez tytułu

Według danych pochodzących z 99% zatwierdzonych protokołów wyborczych z obwodów głosowania w regionie Bataan, Kandydatka Partii Liberalnej Geraldine Roman zdobyła 62% głosów, deklasując pozostałych kandydatów i kandydatki.

Wydarzenie jest krokiem milowym w życiu filipińskiej społeczności LGBT. W zdominowanym przez katolików kraju geje, lesbijki i osoby transpłciowe są nadal publicznie atakowane przez polityków i osoby publiczne.

Na początku tego roku, ośmiokrotny mistrz świata boksu, Manny Pacquiao, wywołał ogólnoświatowe potępienie i oburzenie twierdząc, że osoby homoseksualne są „gorsze niż zwierzęta”. W czasie późniejszej kampanii do Senatu wycofał się jednak z tych słów i przeprosił za zniewagę. Wiele grup, które w tamtym czasie publicznie potępiały słowa Pacquiao, dziś okazuje radość ze zwycięstwa Geraldine Roman. Wśród nich jest partia polityczna zrzeszająca osoby LGBT – LADLAD, która podkreśliła znaczenie wydarzenia.

 49-letnia Geraldine Roman od ponad 20 lat żyje jako kobieta i ma partnera. Nie wstydząca się walczyć o prawa społeczności LGBT polityczka, niemniej jednak bagatelizuje zjawisko rozczarowania wśród wyborców dotychczasową sceną polityczną i ich „potrzebę świeżej krwi”, które przyczyniły się do wysokiego wyniku. Jak twierdzi, jej popularność ma więcej do czynienia z programem wyborczym niż płcią.

Geraldine jako córka znanych działaczy politycznych przejęła fotel w parlamencie po swojej matce i obiecała kontynuować rodzinną tradycję służby publicznej.

 

Tłumaczenie: Karolina Ufa

Korekta: Klaudia Głowacz

Wybory w Iranie: Prezydent Rouhani zauważa rekordową, 6% liczbę wybranych kobiet

Źródło tekstu i zdjęć: BBC

Wybory w Iranie: Prezydent Rouhani zauważa rekordową, 6% liczbę wybranych kobiet

_89534598_iran

Prezydent Iranu pogratulował obywatelom wyboru do parlamentu rekordowej liczby kobiet – największej od czasu sprzed rewolucji islamskiej w 1979 roku.

To była pierwsza reakcja prezydenta Hasana Rouhani na wynik kwietniowych wyborów run-off, w których umiarkowani i reformatorzy zdobyli zdecydowaną większość.

Prezydent Rouhani uznał nowy rekord i powiedział: „Ludzie wybrali najlepszych kandydatów w  wyborach 26 lutego i 29 kwietnia.”

Kwietniowe wybory odbyły się w okręgach, gdzie żaden z kandydatów nie zdobył minimalnej proporcji głosowania w lutym – w pierwszej turze wyborów. W ostatnich wyborach zostały wybrane cztery kobiety, dołączając do innych, które zostały wybrane już wcześniej (w lutym).

17 wybranych kobiet tworzy 6% nowej cohorty (Zgromadzenia Nardowego, tj. 290 deputowanych).

Tylko 16 deputowanych to duchowni, co oznacza, że nowy parlament będzie zawierać więcej kobiet niż przywódców religijnych.

Korespondentka BBC Kasra Naji twierdzi, że wyniki sygnalizują „poważną zmianę publicznego wsparcia i odejścia od linii twardogłowych islamskich konserwatystów”.

Odchodzący parlament uwzględnia dziewięciu żeńskich przedstawicieli.

Ostatnie głosowanie daje kobietom w Iranie taki sam podział miejsc w parlamencie, jak na przykład w Tajlandii czy Nigerii.

Dlaczego umiarkowani w Iranie muszą to szybko wykorzystać?

Została wybrana jeszcze 18-sta kobieta, ale jej wybór został anulowany przez Radę Strażników, konstytucyjnego organu nadzoru. Nie podano żadnej przyczyny, poza tym, że Minu Khaleqi została wykluczona po pierwszej rundzie wyborów.

Prezydent Rouhani dał jej swoje wsparcie, mówiąc w swoim przemówieniu, że: „18 żeńskich przedstawicieli zostało wybranych w głosowaniu”.

Wybory z rekordową liczbą kobiet jest znakiem poważnych zmian w publicznym wsparciu, z dala od twardogłowych islamskich konserwatystów, którzy zdobyli jedynie 26% miejsc – co jest dla nich fatalnym wynikiem.

Zmiana ta wynika również z faktu, że prawie wszyscy  twardogłowi duchowni stracili mandaty. Liczba duchownych w parlamencie w Iranie z biegiem lat stale maleje: z 164 duchownych w pierwszym parlamencie, tuż po rewolucji islamskiej w 1979 roku.

Twardogłowi islamiści uznali malejącą liczbę wybieranych duchownych jako zagrożenie dla rewolucji islamskiej i wezwali kilku duchownych, aby parli do przodu i otworzyli się na politykę – w czasie, gdy wielu zwykłych ludzi odwraca się od przywódców religijnych.

Wybory  te zakończyły 12-letnią dominację islamskich twardogłowych  konserwatystów w parlamencie.

Jaka część parlamentarzystów w innych krajach to kobiety?

Brak – Katar, Jemen i Vanuatu m.in.
3% – Liban oraz Papui Nowej Gwinei
6% – Nigeria, Tajlandia, a teraz Iran
12% – Indie, Sierra Leone, Syria
19% – Tadżykistan, USA
24% – Chiny, Estonia, Wietnam
29% – Wielka Brytania
44% – Szwecja, Seszele
49% – Kuba
53% – Boliwia
64% – Rwanda

 

Tłumaczenie: Izabela Pazoła

Korekta: Klaudia Głowacz

Premiera książki „Kobiety niepokorne. Reformatorki – buntowniczki – rewolucjonistki” – relacja ze spotkania

WP_20160517_002

17 maja odbyła się w siedzibie Fundacji Feminoteka premiera książki „Kobiety niepokorne. Reformatorki – buntowniczki – rewolucjonistki”. Książka jest publikacją pokonferencyjną i przewidywane są dwa kolejne tomy – drugi herstoryczny będzie miał premierę jeszcze w tym roku. Konferencja, na której zebrano materiały do publikacji odbyła się w maju 2015 roku na Uniwersytecie Łódzkim. Wydanie publikacji trwało tak długo, ponieważ zabrakło dofinansowania, na które liczono. Udało się jednak dzięki ogromnemu nakładowi pracy dr Izabeli Desperak, która była jednym z gości, oraz dr Ingi Kuźmy.

Spotkanie rozpoczęło się o godzinie 18, jako pierwsza zabrała głos dr Izabela Desperak, która przybliżyła historię powstania publikacji oraz samej konferencji, która była ogromnym sukcesem (napłynęło ponad 200 zgłoszeń i wszystkie na wysokim poziomie). Następnie dr Anna Nowakowska-Wierzchoś, która przybliżyła treść swojego artykułu (rozpoczynającego książkę). Jest on poświęcony polskim emigrantkom zarobkowym we Francji w czasach dwudziestolecia międzywojennego i II Wojny Światowej. Były to kobiety o poglądach lewicowych (te prawicowe nie chciały się angażować uważając, że skoro są gośćmi w obcym kraju to nie wypada), często oskarżane o to, że zabierają pracę Francuzom. W połowie lat trzydziestych, gdy nas Francją wisiało widmo faszyzmu, zostały docenione. Przeprowadzano wtedy wiele lewicowych reform, dla których wcześniej strajkowały. Również podczas okupacji stały się ważną częścią społeczeństwa działając w Ruchach Oporu oraz walcząc z okupantem poprzez strajk. Ponieważ były kobietami były to strajki skuteczniejsze (żołnierze mieli opory przed używaniem siły wobec nich, kobiety były też bardzo uparte). Również, gdy któraś z nich zostawała uwięziona urządzano strajki by ją uwolnić. Na sam koniec dr Nowakowska-Wierzchoś opowiedziała o obchodach rocznicy strajku z 1941 roku, który miał przypomnieć o tamtych wydarzeniach, a także zwrócić uwagę na teraźniejszą sytuację kobiet.

Następnie głos ponownie zabrała dr Desperak, która opowiedziała o relacjach między socjologią, a historią. Przedstawiciele tych dyscyplin często nie mogą dojść do porozumienia, jednak, jak podkreślała, w Łodzi socjolożki i historyczki (a zwłaszcza herstoryczki) współpracują ze sobą, a ich jedynym problemem jest ustalenie cezury czasowej, kiedy kończy się historia, a zaczyna socjologia.

Później oddała głos dr Dagmarze Rode, która również opowiedziała o swoim artykule, który poświęcony był polskim filmowczyniom z lat 70-tych i 80-tych, które tworzyły pierwsze feministyczne filmy. Skupiła się ona na ich problemach w pracy, która była zdominowana przez mężczyzn i do której nie chciano ich do końca dopuszczać, uważając, że powinny zająć się gotowaniem. Zwróciła także uwagę, że kobiety zajmujące się sztuką są często zapominane i choć przez moment mogły być znane to teraz już o nich nie pamiętamy i należy o nich przypominać.

Na zakończenie głos ponownie zabrała dr Desperak, która przytoczyła tytuły pozostałych artykułów i krótko starała się je opisać, choć jak sama wspominała – ciężko jej było mówić o sztuce. Później przyszedł czas na pytania, publiczność zainteresowało m.in. co to jest „margines teatralny” (o którym był jeden z artykułów) czy też jakie polskie artystki należałoby przypomnieć.

Podczas spotkania można było również wylosować książkę, zwyciężczyni została uwieczniona na zdjęci wraz z prelegentkami.

Spotkanie było bardzo ciekawe, a promocję książki uważam za udaną. Wystąpienia autorek były bardzo ciekawe i zachęca to do przeczytania książki w całości.

Autorka: Maria Plucińska

 

 

Wybór wolności – felieton Justyny Chruściel

Wybór wolności

12119112_10156262508330226_2616525938234490776_n

 

Jesteśmy społeczeństwem niezwykle dumnym z wypracowanej przez nas wolności. Na każdym etapie chwalimy się tym, że pokonaliśmy komunizm. Walczyliśmy i wygraliśmy. Wszyscy, nawet ci, którzy znają to pojęcie tylko z opowieści babci (bo przecież w szkołach o tym nie opowiadają). Jednak z każdym dniem mam wrażenie, że ludzie coraz bardziej tęsknią za kontrolą władz i tyranią. Bo jak inaczej nazwać to co się dzieje? Próba kontrolowania naszej płodności jest perfidną metodą wywierania nacisku na ludzi i pozbawianiem nas podstawowych praw. Nie zgadzam się na to! Jestem dorosłą osobą, piję i palę jak mi się podoba. Zmieniam moje ciało, dodaję kolczyki, tatuaże, a jak mi się zechce to implanty też sobie włożę. Nikt mi nie powie, że nie mogę tego zrobić. Nikt też nie będzie za mnie decydował czy chcę mieć dzieci czy nie, i na jakim etapie życia. Chcę aby moje dzieci przyszły na świat kiedy będę na to gotowa i chcę wyczekiwać ich z niecierpliwością. Chcę mieć wybór i chcę, aby moje córki i wnuczki też go miały. Nie liczy się tu moja ewentualna decyzja odnośnie dokonania aborcji – czy usunęłabym ciąże czy nie. Chcę mieć wybór! I o to będę walczyć. Bo wybór to wolność. Wolność na którą każdy zasługuje i każdy powinien ją mieć. Oczywiście wolę zapobiegać niż leczyć, ale aby to robić trzeba mieć świadomość. Tu powinna pojawić się edukacja seksualna. Nie możemy zamiatać tematu pod dywan, bo ktoś ma blokady i boi się o tym mówić. Seks jest rzeczą powszechną, a od pewnego wieku fascynującą. Unikanie tematu nie sprawi, że coś zniknie. Musimy mieć tego świadomość. Tragedia rodzi się z głupoty, głupota z niewiedzy. To prosty schemat i możemy go przełamać. Młode dziewczyny powinny wiedzieć jak postępować ze swoim ciałem i jak używać antykoncepcji. To przecież one ostatecznie poniosą konsekwencję swojej niewiedzy. To one będą przeżywać strach. To one będą zmuszone szukać pomocy u jakiś podejrzanych ludzi. To one w końcu będą z desperacji łykać jakieś tabletki czy używać wieszaka. Nie dajmy sobie wmówić, że to spotyka ludzi z marginesu. Takie sytuacje w naszej rzeczywistości są powszechne. Dotyczą naszych mam, przyjaciółek czy sióstr. Po prostu nauczyliśmy się ukrywać i nie widzieć tego. Sytuacji nie zmieni też straszenie nas sądami i więzieniem. Teraz to nie działa, a ma działać w przyszłości? Nie bądźmy obłudni! Nie dajmy się też manipulować! Czas z tym skończyć. Zacznijmy tworzyć przyszłość, w której będziemy mogli w pełni decydować o swoim ciele i wybierać rozwiązanie zgodne z naszym sumieniem i wyznawanymi wartościami. Nie narzucajmy woli innym, ale twórzmy atmosferę sprzyjającą do poszerzania wiedzy i dyskusji. Udzielajmy wsparcia osobom, które zdecydują się urodzić i tym które nie będą chciały. Nie twórzmy świata, które będzie więzieniem. Bądźmy za wyborem, bądźmy za wolnością.

 

Autorka: Justyna Chruściel – osoba marząca o lepszym świecie, aktywna uczestniczka życia Feminoteki

Korekta: Klaudia Głowacz

 

 

 

 

Babciu, dlaczego masz takie wielkie oczy? Recenzja filmu „Babka”

Babciu, dlaczego masz takie wielkie oczy?

Recenzja filmu „Babka” (Grandma, 2015, scenariusz i reżyseria: Paul Weitz)

Siedemdziesięcioletnia poetka Elle (Lily Tomlin) nie może otrząsnąć się ze zdumienia, kiedy do jej domu wchodzi młodziutka wnuczka i mówi, że chce przerwać ciążę i że zamierza sama za to zapłacić. To znaczy chciałaby, żeby zapłaciła babcia, bo przerażona Sage (Julia Garner) w tej chwili nie ma ani grosza, a jej chłopak nie odbiera telefonu.

1

Jeśli chodzi o Elle, życie artystki właśnie znalazło się na zakręcie. Po śmierci wieloletniej, ukochanej partnerki, kobieta wdała się w romans ze studentką, wielbicielką jej twórczości. Wie, że nie była gotowa na nowy związek i czuje, że krzywdzi dużo młodszą od siebie i pełną złudzeń Olivię (Judy Greer). Mimo bólu, decyduje zakończyć relację z dziewczyną. Razem z wnuczką rozpoczyna szaloną, jednodniową podróż w czasie: w poszukiwaniu pieniędzy na zabieg objeżdża domy wszystkich znajomych, którzy tylko przychodzą jej do głowy. Sage umówiła się wieczorem tego samego dnia w klinice aborcyjnej. Mają mało czasu. Dla dobra wnuczki Elle musi zmierzyć się z przeszłością, stawić czoła dawnym błędom — na końcu drogi czeka ją jeszcze konfrontacja z pełną złości, apodyktyczną córką, matką Sage, w której rolę mistrzowsko wcieliła się Marcia Gay Harden.

Wieloletnia feministka starej daty wrzucona zostaje w codzienność, która okazuje się nie do uwierzenia. Rzeczywistość, którą zastaje to komedia pomyłek, jak gdyby żywcem zaczerpnięta z „Teorii King Konga” Despentes. Wydawać się może, że współczesny świat chroni kobiet; że Sage legalnie może udać się do kliniki aborcyjnej, może decydować o sobie, tak jak lata temu zadecydowała Elle, jednak wolność nastolatki jest wolnością pozorną. Dziewczyna czuje się winna, pyta, czy pójdzie do piekła, czy jest szmatą. Wierzy  wyłącznie w swoją odpowiedzialność za niechcianą ciążę oraz niezabezpieczenie, w relacji z niedojrzałym chłopakiem nie potrafi dbać o własne potrzeby. Czuje nieustanny, wewnętrzny obowiązek podobania się mężczyznom – krzyczy na babcię, która poirytowana, kopie niedoszłego ojca i próbuje odstraszyć mechanika, gapiącego się na nogi wnuczki. Apogeum zdziwienia głównej bohaterki przedstawione zostaje w symbolicznej, przesyconej ironią scenie: zdesperowana Elle postanawia sprzedać najcenniejsze dla siebie książki, wśród nich „Drugą płeć” i „Mistykę kobiecości”(ang. The Feminine Mystique). Sage bierze w dłonie książkę Friedan i zaczyna opowiadać o błękitnej Mystique z X-menów – to jej jedyne skojarzenie.

Wśród zawiłości wątków i dialogów, które nie zawsze okazują się śmieszne, postać odegrana przez Tomlin roztacza nieodparty urok. Jej inteligencja i poczucie humoru – jedyna broń wobec zmęczenia i rozczarowania zastaną rzeczywistością, czynią z niej postać głęboko autentyczną. Prawdziwe są również pytania, które stawia, a pyta nie tylko o przyszłość feminizmu, ale o przyszłość czytelnictwa oraz o to, czy wykształcenie, otwarty umysł i tolerancja mają jeszcze jakąś wartość. Forma filmu sama przypomina książkę – historia podzielona jest na rozdziały, każdy z nich o innym tytule. Na początku opowieści pojawia się literackie motto w postaci cytatu z Eileen Myles, które podsumowuje gorzkie przesłanie filmu: jedyne, czego możemy być pewne to upływ czasu.

Autorka: Ola Gocławska

Korekta: Klaudia Głowacz

Recenzja książki „Zakazane ciało. Historia męskiej obsesji” Diane Ducret

13046153_10206798982549363_417849286_nZastanawiałyście/-liście się może kiedykolwiek czy w pochwie ukryte są zęby? Raczej nie. Najnowsza książka Diane Ducret przedstawia tę i inne kuriozalne teorie na temat waginy. Wskazuje o tyle precyzyjnie, o ile wystarczają źródła, kto tego rodzaju głupotę wymyślił, bądź propagował, różne wariacje demonicznych mitów związanych z kobiecymi genitaliami, gdzie i jak długo w nie wierzono oraz jakie pociągały za sobą konsekwencje. Antykoncepcja? Kto za tym stoi? Jak długo oraz w jaki sposób dziewczęta i kobiety dawały sobie radę bez podpasek, tamponów i kubeczka menstruacyjnego? Rewolucja przy pomocy cipek? (Zdarzyła się). Tych pytań prawdopodobnie również sobie nie zadajecie, ale odpowiedzi na nie są również interesujące.

Pomimo lekkiego tonu, którego używa autorka, po lekturze książki nasuwa się bardzo prosty, a gorzki wniosek – nieznajomość kobiecych narządów szkodziła (kobietom) i szkodzi nadal. Jest to specyficzna kronika ignorancji kobiecych problemów, kobiecej anatomii, kobiecych potrzeb, bazująca przede wszystkim (lecz nie wyłącznie) na historiach pochodzących z obszarów objętych wpływami zachodnioeuropejskimi, ze szczególnym uwzględnieniem Francji, co tłumaczyć można pochodzeniem autorki (bo przecież problemy waginalne w średniowieczu na pewno nie dotykały jedynie tego kraju). Autorka analizuje w przeważającej mierze teksty, napisane przez mężczyzn, dotykające problematyki kobiecych narządów i kobiecej seksualności, stąd też podtytuł „historia męskiej obsesji”.

1192-1362-large

Ale! Zamiast załamywać ręce nad tymi „mądrościami”, można przyjrzeć się ciekawemu zjawisku. Myślom w trudach wydobytych z odmętów męskiego umysłu, zapewne tak genialnym z punktu widzenia autorów, że aż przelewanych na papier. Swoistym dowodom potęgi ludzkiej imaginacji, rozpowszechniania własnych teorii opartych chyba na koszmarach sennych, bo przecież nie na badaniach (kto by TAM zaglądał) w sposób skuteczny i szeroki. Czyli wszystko to, co można obserwować i dziś, i jutro, i dawno temu. Lektura dotyczy jednak rysu historycznego, zatem można się odprężyć przy lekturze i zaśmiewać się na głos, bo dziś już, na szczęście, o waginach wiemy wszystko.

 Jest to książka z kategorii „pożytecznych” zarówno dla tych osób, które są miłośniczkami/miłośnikami wagin jak i dla tych, którzy/które wolą operować „broszkami” niż  wypowiedzieć głośno słowo na „w”.

Autorka: HSA

„Jeżeli będę chciała kupić burkini od M&S, zrobię to”

Autorka: 

Źródło: The Guardian

Zdjęcie: AFP/Getty Images dla Dolce & Gabbana

 

Modowy magnat – Pierre Bergé, oskarżył domy mody projektujące ubrania dla muzułmanek o branie udziału  w ,,zniewalaniu kobiet’’.  Dlaczego jest w błędzie?

Przemysł modowy otwiera się na nowe rynki, a tworzenie ,,islamskich ubrań’’  staje się powszechnie akceptowane. Jednak powoduje to niepokój u dyktatora mody Pierre’a Bergé i Laurence Rossignol, francuskiej ministry do spraw równouprawnienia kobiet, która ostatnio skrytykował markę Marks & Spencer, za włączenie burkini do kolekcji strojów kąpielowych.

Burkini jest projektowane dla węższej grupy odbiorczyń.  Jak oni mają czelność! Zatrzymajmy ich! W imię wolności, nie pozwalamy kobietom nosić tego czego chcą. Bądźmy poważni, czas, aby dorosnąć.

Naprawdę, nie pragnę po raz kolejny pozbawiać muzułmanek prawa do decydowania. Jedyną osobą, która powinna być właścicielką ciała kobiety, jest ona sama. Jeśli chcą kupować burkini od M&S, niech to robią. Jeżeli ktokolwiek chce kupować bikini, niech zgadnę, jest  ono również dostępne w tej sieci sklepów. Bergé krzyczy o wolności, ale  rozmowa o wolności wyboru, nie może toczyć się tam gdzie trwa zniewolenie. Ja twierdzę, że ironia go zgubi.

Moda nie powinna być kontrolowana w ten sposób. Moda to kreatywna ekspresja i  jest tworzona dla różnych potrzeb i smaków. Przemysł modowy jest szeroki, wzywa do naturalnych i przyjaznych kroków, ale pozwólmy nazwać rzeczy po imieniu- takie działanie brzmi opłacalnie dla biznesu.

Rozważmy to: globalnie, Muzułmanie wydali  226 bilionów dolarów na ubrania i buty w 2013 roku, zgodnie z ostatnim raportem Thomson Reuters and Dinar Standard. Dla porównania, zgodnie z tym samym raportem, amerykańcy konsumenci wydali 395 bilionów dolarów na te same potrzeby. Nie jest niespodzianką, że Muzułmanie mają zamiar zrobić wielki ,,zastrzyk gotówki’’  dla przemysłu modowego, szczególnie od czasu, gdy muzułmańskie wydatki globalnie dojdą do 484 bilionów dolarów w roku 2019.

Przez ostatnie pięć lat, wielkie marki  wyciągały rękę do muzułmanek, takich jak ja. Muzułmański wpływ na przemysł modowy zyskał nowy przydomek ,, skromnych ubrań’. Dwa lata temu, marka DKNY lansowała nowy strój kąpielowy przeznaczony na czas Ramadanu, który zawierał: kwiatowy jednoczęściowy kombinezon, długą kwiatową koszulę i sukienkę o długich rękawach, który osobiście kocham i znajduje się w mojej garderobie. H&M w sierpniu zeszłego, w reklamach gazet przedstawił pierwszą muzułmańską modelkę w hijabie, promującą  kampanię: moda dla wszystkich, której hasłem stało się: w modzie nie ma zasad. Nawet marka D&G wyprodukowała z własną metka, serię hijabów i abays (długi kwiatowy strój, wyglądający jak sukienka) skierowany do kobiet w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.

Prawdziwym problemem Bergé’a i Rossignol jest rozmowa o modzie, którą prowadzimy. Rozwód mody z tożsamością, uczciwością i kulturą jest pomijanym punktem. Moda powinna zachęcić do otwarcia własnej ekspresji. Ponadto możesz być piękna i jednocześnie zakryta, pomimo komentarza Bergé’a, który stwierdził, że projektanci którzy dają im wolność, nie kolaborują z ich dyktatorami. Panie Bergé, powstrzymaj swoją hipokryzję, to już nie jest w modzie.

Poza tym, ,,skromny ubiór’’ jest coraz szerszy, przyciąga młode żydówki i chrześcijanki, jak i tysiące kobiet, które chcą połączyć modę z ich przekonaniami i wrażliwością. Nawet Nigella Lawson wybiera burkini ponad stroje kąpielowe, będące w głównym nurcie, przez co prowokuje głosy protestu w mediach oraz zaskakuje niektórych: dlaczego ona chce wprowadzić założenia prawa szariatu również na plażę. Nigella zmusza do myślenia nad jej prawem do wyboru i kontrolą nad tym, co widzą inni w zależności od miejsca i okoliczności. Kolejna sytuacja, w której ciało kobiece jest rozumiane niewłaściwie, jako coś co można poddać pod publiczną kontrolę.

Sądzę, że to najwyższy czas, żeby raz na zawsze pożegnać się z protekcjonalizmem.  Hipokryzja modowych guru, mówiących kobietom co powinny nosić i minister do spraw równouprawnienia kobiet zabierający prawo wyboru tego co kobiety chcą zasłaniać – nie rozumiem tego.

W tym samym obozie zwanym feminizmem , część potępia męską dominację, a jeszcze trzeci mówią: to chodzi o pieniądze. Ja po cichu odejdę i będę celebrować moje prawo do wyboru. Może nawet kupię  burkini.

 

Tłumaczenie: Katarzyna Stokłosa

Palestynka okrzyknięta “Najlepszą nauczycielką na świecie”

Palestynka okrzyknięta “Najlepszą nauczycielką na Świecie”

Autorka: Amanda Froelish

Źródło tekstu i zdjęcia: True Activist

 

Hanan-al-Hroub-released-Varkey-FoundationByła uchodźczyni, która obecnie uczy dzieci, jak nie stosować przemocy, została uhonorowana nagrodą pokrewną do Pokojowej Nagrody Nobla dla edukatorów. Uznana Światową Nauczycielką Roku Hanan Al.-Hroub, otrzymała także milion dolarów, który planuje przeznaczyć na stypendia dla wybitnych uczniów, aby mogli kontynuować dalszą edukację.

BBC News informuje, że Al.-Hroub dorastała w obozie dla uchodźców, a jako już dorosła osoba zobaczyła, jak jej własne dzieci zmieniają się pod wpływem przemocy. Opieka nad własnymi dziećmi i dziećmi sąsiadów uświadomiła jej, że to właśnie przez zabawę dzieci uczą się rozwiązywać problemy dnia codziennego. Zainspirowało ją to do pójścia na studia i zdobycia wykształcenia w zakresie edukacji wczesnoszkolnej.

Niedługo po ukończeniu studiów otworzyła własną szkołę podstawową, w której stosuje poznane metody nauki poprzez zabawę, pozbawione przemocy, oparte na budowaniu silnych, i opartych na wzajemnym szacunku relacji. Podobno jej unikatowe podejście doprowadziło do widocznego zmniejszenia występowania przemocy wśród uczniów. Było to znaczącym argumentem, za włączeniem jej w grono 8000 kandydatów do otrzymania Światowej Nagrody Nauczycielskiej.

Wśród finalistów znalazł się także nauczyciel matematyki z Londynu, który stworzył stronę umożliwiającą wirtualną naukę matematyki, oraz nauczyciel business studies z Kenii, który zniechęca do brutalnego ekstremizmu i radykalizmu.

Papież Franciszek ogłosił, że zwyciężczynią została Al.-Hroub i skomentował, że ‘nauczyciele są budowniczymi pokoju i jedności’. Uhonorowali ją także prezydent Stanów Zjednoczonych Bill Clinton, książę William, aktorzy Salam Hayek i Matthew McConaughey i fizyk Stephen Hawking. Główna nagroda – milion dolarów została ufundowana przez Varkey Foundation, której celem jest podwyższenie statusu nauczycieli, i zwrócenie społecznej uwagi na wagę ich zawodu.

 

Tłumaczenie: Paulina Dziedzic

Korekta: Anna Hoss

Recenzja powieści ,,Sufrażystki”

,,Sufrażystki”

Intrygującą powieść Lucy Ribchester „Sufrażystki”, łączy w sobie: prawdy — historyczną i fikcyjną, dreszczyk emocji i prawdziwą walkę o prawa do decydowania o sobie.

1157-1317-largeLondyn, rok 1912. Mężczyźni cieszą się pełnią praw, a kobiety, mimo. że potrafią ciężej od nich pracować, nie mają praw nawet do własnych dzieci. Ale pojawiają się też postaci, które nie boją się powiedzieć ,,nie” systemowi. Napięcia między władzą a sufrażystkami sięgają zenitu. Rządzący nie wahają się podnieść ręki na ludność. Dochodzi do pobić i tortur. Do tego huraganu trafia reporterka Frankie George, która walcząc o pozycję w redakcji, zgadza się na przeprowadzenie wywiadu z jedną z sufrażystek: Ebony Diamond. Zwykłe zlecenie zmienia się w śledztwo kryminalne. Zniknięcie Ebony, morderstwa, wojna podjazdowa. Frankie podąża śladami Panny Diamond, i stara się odkryć prawdę.

Książka jest nie tylko wspaniałą historią kryminalną, która wciąga od pierwszej strony: świetnie napisaną, wspaniale oprawioną. Dla mnie, osobiście, to również hołd: złożony tym wszystkim, znanym i nieznanym kobietom, które zrobiły dla nas tak wiele.

 

Autorka: Justyna Chruściel

Korekta: Anna Hoss

Recenzja spektaklu ,,Córka”.

Spektakl ,,Córka” w Teatrze Młyn

8R7A0699Od jakiegoś czasu na deskach Teatru Młyn gości spektakl „Córka”, w reżyserii Natalii Fijewskiej-Zdanowskiej. Jest to opowieść o relacji Barbary, byłej hipiski, i jej poukładanej córki. Wspomnienia bohaterów zaprowadzają nas do czasów PRLu. Barbara trafia do szpitala po wypadku i traci pamięć. Zdaniem lekarzy rozmowa będzie skutecznym narzędziem do dojścia do zdrowia. W ten sposób rozpoczynamy podróż: w jedną przeszłość, opisaną na dwa różne sposoby. Początkowe gadki o niczym, zmieniają się ostatecznie w szczerą spowiedź. W dialogach przebija się tęsknota, wina, poczucie porzucenia. Tym kobietom potrzebna była iskra, która umożliwiła im konfrontację ze szczerością. Wyrzucają sobie przewinienia, odkrywają skrywane przez lata uczucia. Podczas oglądania widz uświadamia sobie, że niewyjaśnione sytuacje mogą tylko zmarnować nasz (jakże ograniczony!) czas na kontakty z innymi ludźmi.

Mogę szczerze wszystkim polecić ten spektakl. Zmusza on do myślenia, pokazując sytuacje często niewygodne dla nas samych. Decyzje ludzkie są podyktowane różnymi pobudkami, i powinniśmy pamiętać, że nie muszą być one dla wszystkich jasne i zrozumiałe. Tymczasem nasze niewyjaśnione zachowania mogą ranić innych, a zwykła rozmowa okazuje się być jedynym słusznym rozwiązaniem i lekarstwem.

 

Zdjęcie: P. Szatkowski Teatr Młyn

Autorka: Justyna Chruściel

Korekta: Anna Hoss

Recenzja książki „Zakonnice odchodzą po cichu”

„Zakonnice odchodzą po cichu” M. Abramowicz

 „Wszyscy w życiu staniemy czasem przed taką sytuacją, w której musimy wybrać między wolnością a obowiązkiem, między sumieniem a posłuszeństwem. Jak rozegrać to napięcie? Między tym wszystkim, co w nas jest sumieniem, głosem Boga, a tym, co nakazuje nam świat?”

 „Zakonnice odchodzą po cichu” M. Abramowicz – Fragment Kazania Ks. Niedałtowskiego

1194-1364-largeMarta Abramowicz, dziennikarka, badaczka, psycholożka, która reportażu uczyła się pod okiem Hanny Krall, pochyla się w swojej książce nad tematem warunków i sytuacji zakonów żeńskich w Polsce, a także szeroko pojętej kondycji Kościoła Katolickiego. Przedstawia powody opuszczenia murów zakonnych i dalsze losy bohaterek, które zdecydowały się na ten krok. Ponadto, ukazuje dysonanse i kontrasty między autonomią zakonników i zakonnic.

Autorka porusza bardzo istotny i często bagatelizowany temat, gdyż niewiele osób zastanawia się nad funkcjonowaniem zakonów żeńskich w Polsce. Analizując problemy z jakimi zmagały się bohaterki książki, często podejmując bardzo trudną decyzje opuszczenia murów zakonnych, w mojej głowie rodziły się pytania: Dlaczego tak często za murami zakonów doprowadza się do skrajności, w których nie da się funkcjonować ? Czy zakony nie powinny być miejscem w którym człowiek wzrasta i staję się lepszy?  Dlaczego istnieje mit zakonnicy, która musi się umartwiać i rezygnować z siebie ? Dlaczego zakonnica za granicami Polski może być szczęśliwa i spełniona? Dlaczego nie implikujemy tych samych zasad, w sposób tak drastyczny, względem płci przeciwnej ?

Powyższe wątpliwości towarzyszyły mi podczas czytania książki i zmuszały do refleksji. Niejednokrotnie omawiane tematy rodziły we mnie wewnętrzny bunt, ze względu na brak chęci zrozumienia, przez przełożonych odpowiedzialnych za Kościół, niedoskonałości omawianej Instytucji.

Jako osoba wierząca mam nadzieję, że książka „Zakonnice odchodzą po cichu” M. Abramowicz, będzie impulsem do zmian i zmotywuje do przeanalizowania sytuacji Zakonnicy w hierarchii Kościelnej.

„Jezus nigdy od nas nie żąda ślepego posłuszeństwa i nie będzie żądał, bo religia chrześcijańska jest zachętą do dobrowolności, do wyboru. Jest tylko zaproszenie, nigdy przymusem. Jest krokiem, który robisz w stronę swojej wolności.”

„Zakonnice odchodzą po cichu” M. Abramowicz – Fragment Kazania Ks. Niedałtowskiego

Autorka: B. A.

Kobiety w Jordanii walczą o swoje prawa

Autorki: Marta BellingreriMarta Malaspina

Źródło: Al Jazeera

Zdjęcia: Marta Malaspina

6fb60cd282304538bc6f7cca3434244c_6

Siłownia oferująca kursy samoobrony i sztuki walki dla kobiet ma nadzieję na poszerzenie swojej działaności.

e088d5fdb4bd4739a41b0339115677c4_6Amman – SheFighter to założona w 2012 r., pierwsza w Jordanii siłownia zapewniająca specjalistyczne zajęcia z samoobrony i sztuki walki dla kobiet. W ubiegłym roku usłyszał o niej świat, gdy w swoim przmówieniu o młodych przedsiębiorcach i przedsiębiorczyniach wspomniał o SheFighter sam prezydenta USA Baracka Obamy.

Założycielka Lina Khalifeh podkreśla, że trening łączy klasyczne techniki sztuki walki z elementami samoobrony i działaniami na rzecz usamodzielnienia (self-empowerment). „Ma to większy wpływ na nasze życie niż 10 konferencji na temat praw kobiet.”

Lina ​​zdecydowała się rozpocząć naukę samoobrony wiele lat temu, gdy jeden ze szkolnych kolegów znęcał się nad jej cb99f97b7256413e9d23afa154ef418e_6bratem. Dziś SheFighter przeszkoliło ponad 3000 kobiet, a Khalifeh organizuje warsztaty także poza stolicą Jordanii m.in. na państwowych uniwersytetach.

Każdego tygodnia tłum młodych kobiet wbiega do sali gimnastycznej nie tylko, aby nauczyć się zasad samoobrony ale i dobrze się przy tym bawić. „Ona jest wściekła, ona jest wojowniczką!” krzyczą na końcu każdej sesji treningowej.

 

ae73f42a22a042ad94dfa993b7bd074b_6

Tłumaczenie i opracowanie: Karolina Ufa

Zdjęcia: kobiety w klubie Shefighter

Jeśli twoje nagie zdjęcia zostały opublikowane w sieci bez twojej wiedzy, zgłoś to do Google’a i Microsoftu!

Jeśli twoje nagie zdjęcia zostały opublikowane w sieci bez twojej wiedzy, zgłoś to do Google’a i Microsoftu!

Rosie-the-Riveter

Od lat ofiary „pornozemsty” (ang.„revenge porn”) – polegającej na szantażowaniu byłych partnerów
i partnerek publikacją bez ich zgody zdjęć intymnych – nie miały żadnego narzędzia obrony, ale od teraz ma to się zmienić.

Według najnowszych badań aż 50% dorosłych bierze udział w sekstingu, a 70% potwierdza, że przynajmniej raz otrzymali czyjeś roznegliżowane zdjęcie. Mimo, że wiele i wielu z nas wymienia się intymnymi zdjęciami, to nadal winą za wyciek tego typu fotografii do sieci obarczamy skrzywdzone
w ten sposób ofiary.

Według New Republic nielegalnie umieszczanie cudzych nagich fotografii jest zakazane zaledwie w 16 stanach w USA. Co więcej, skazanie zarówno sprawcy jak i zmuszenie administratorów do zdjęcia tego typu zawartości ze strony jest niezwykle trudne.

Z pomocą ofiarom przychodzą Google i Microsoft, które powiedziały dość internetowemu molestowaniu. Aby ograniczyć rozpowszechnianie zjawiska „pornozemsty” Bing przedstawił nowy system, który pozwala ofiarom na identyfikację swoich zdjęć i złożenie wniosku o ich jak najszybsze wykasowanie. W tym tygodniu pojawiła się nowa strona pozwalająca na zgłaszanie zakazanych treści i ich usuwanie w wyszukiwarce Bing, OneDrive i Xbox Live. Stefen Mlot z PCMag komentuje to
w następujący sposób: „Microsoft staje przeciwko krzywdzeniu w internecie, pozwalając by ofiary przejęły kontrolę nad swoim wizerunkiem”.

Także Google ogłosił rozpoczęcie prac na programem, który pozwoli na usuwanie intymnych zdjęć z wyników wyszukiwania. „Będziemy uwzględniać prośby osób, których nagie wizerunki zostały udostępnione w naszej wyszukiwarce”- ogłosił Amit Singhal, główny dyrektor działu wyszukiwania w Google na swoim blogu. Według Chloe Albanesius z PCMag: „Google zobowiązało się do bezpardonowej rozprawy z nielegalnym publikowaniem pornograficznych treści bez zgody zainteresowanej strony.”

Jednak te zmiany nie rozwiążą wszystkich problemów związanych z sekstingiem i nie przywrócą ofiarom dobrego imienia. Samo Google i Bing nie są w stanie usunąć wszystkich zakazanych wizerunków z sieci. Dodatkowo, ukaranie sprawcy nadal pozostaje praktycznie niewykonalne.

Jednak pozwolenie ofiarom na kontrolę swojego wizerunku jest wielkim krokiem naprzód.

Pod poniższymi linkami można zgłaszać zdjęcia do usunięcia:

  • https://support.microsoft.com/en-us/getsupport?oaspworkflow=start_1.0.0.0&wfname=capsub&productkey=RevengePorn&ccsid=635733705234764252
  • https://support.google.com/websearch/troubleshooter/3111061#ts=2889054%2C2889099

 

Źródło: www.upworthy.com

Źródła zdjęć: www.endrevengeporn.org/call-to-action oraz www.cnet4.cbsistatic.com

Tłumaczenie i opracowanie: Karolina Ufa

Dziewczyny, rapujemy!

Kolejna edycja warsztatów rapowania dla dziewczyn! Jak napisać dobry tekst? Co to jest punchline, flow i freestyle? Skąd się bierze charyzma i jak obchodzić się z mikrofonem?

Najbliższe spotkanie odbędzie się w środę 25.11.2015 o 18.00 w lokalu Stowarzyszenia przy ulicy Skaryszewskiej 15 na parterze.

Warsztat dla nowicjuszek i zaawansowanych.
Za darmo i bez ograniczeń wiekowych.

więcej informacji i zapisy:
[email protected]
509 353 128

Zachęca jedna z wolontariuszek Feminoteki, która tak się tam rozkręciła, że nagrywa kawałki jako Szelma, na przykład taki:

[fvplayer src=”https://www.youtube.com/watch?v=GVtzwpLPNDs”]
Link do wydarzenia: https://www.facebook.com/events/506613972846319/

Bądźmy przywódcami. Walczmy z przemocą. Relacja z wykładu Jacksona Katza

9 listopada mieliśmy okazję wysłuchać wykładu Jacksona Katza – amerykańskiego działacza antyprzemocowego, współtwórcy metody szkoleń MVP (Mentors in Violence Prevention),skierowanej do mężczyzn. Od lat skutecznie nakłania mężczyzn do aktywnego włączania się w działania antyprzemocowe, przekonując, że ich rola w tym procesie ma kluczowe znaczenie.

Jackson Katz rozpoczął przemówienie w swoim stylu – gratulując Feminotece działalności na rzecz równości, i oddając hołd kobietom wytyczającym szlaki w działalności na rzecz równości płci i edukacji antyprzemocowej.

CIMG0215

Zaznaczył, że wielu mężczyzn było i nadal jest nastawionych do problemu przemocy wobec kobiet nastawionych obojętnie albo wręcz wrogo – działaczkom feministycznym przypisuje się bowiem nienawiść do mężczyzn. Sytuacja w Stanach Zjednoczonych zmieniała się dzięki kobiecym liderkom – dzięki ich staraniom powstały centra pomocy dla osób, które doświadczyły gwałtu. Jeszcze 30 lat temu były stany, w których legalne były gwałty w małżeństwie – to również zmieniło się dzięki naciskom ruchów feministycznych. Przez tysiące lat gwałty były zjawiskiem powszechnym – dopiero dzięki działalności feministek możliwe było ukaranie sprawców wszystkich rodzajów gwałtów – również tych występujących między bliskimi sobie osobami. Dopiero od lat 70. zaczęły powstawać ruchy osób, które doświadczyły gwałtu. Pojawiła się wówczas pomoc na uniwersytetach oraz szkolenia dla policjantów i sędziów. Nie jest to system działający idealnie, ale istnieją już instytucjonalne podstawy prewencji antyprzemocowej.

 

Nadal jednak działania na rzecz antyprzemocowe działania traktuje się jako element polityki kierowanej do kobiet i dziewczyn. Ale skutki przemocy odczuwają również mężczyźni i chłopcy. Dzieci wychowywane w domach, w których do przemocy zawsze są ofiarami przemocy. Do tej pory, o ile nie doznawały agresji fizycznej, uznawano je za świadków przemocy. W istocie sam widok przemocy ojca wobec matki stanowi element przemocy wobec dziecka, niezależnie od jego płci. Ślady traumy wywołanej tymi doświadczeniami pozostają na bardzo długi czas. Ponadto mężczyźni doświadczający przemocy są znacznie bardziej podatni na stosowanie przemocy wobec innych osób. W amerykańskich więzieniach ponad 90% osadzonych to mężczyźni. Wpływają na to kwestie związane z nierównościami ekonomicznymi czy rasizmem, ale ważnym czynnikiem okazuje się być również doświadczenie przemocy domowej Wśród osób osadzonych w amerykańskich zakładach penitencjarnych jedną z najliczniejszych grup są osoby wychowujące się w rodzinach, w których dochodziło do przemocy.

 

System wsparcia dla osób doznających przemocy pomaga także mężczyznom. Dopiero teraz możemy otwarcie, bez uprzedzeń, mówić o problemie wykorzystywania seksualnego mężczyzn. Dochodzi do niego na przykład w armii – w USA 40% wypadków dotyczących nadużyć seksualnych odnosi się do przypadków wykorzystywania mężczyzny przez innych mężczyzn. Tragedie żołnierzy amerykańskiej armii, czy chłopców molestowanych przez księży były przez lata zamiatane pod dywan. Otwarte mówienie o ich problemach – a w efekcie podejmowanie zdecydowanych działań przez najwyższe władze obu instytucji – zawdzięczamy własnie działalności ruchów feministycznych. Paradoksalnie, jednym z najważniejszych powodów, dla którego część kobiet nie chce się utożsamiać z feminizmem, jest utożsamianie tego pojęcia z działaniem przeciwko mężczyznom.

 

Jackson Katz zwrócił również uwagę na język, jakiego używamy na określenie przemocy na tle płciowym. Nazywając je sprawą kobiecą, sprawiamy, że mężczyźni przestają się nim interesować. Słowo gender kojarzy się ludziom z płcią kobiecą – tymczasem sprawy genderowe dotyczą nas wszystkich. Podobne uproszczenie dotyczy pojęcia rasy – w Ameryce jest ona utożsamiana z Afro-Amerykanami czy osobami pochodzenia latynoskiego, orientacja seksualna natomiast utożsamiana jest ze społecznością LGBT. Zdejmuje to z przedstawicieli grupy dominującej konieczność myślenia o swojej pozycji. To, co w istocie jest aspektem tożsamości genderowej, rasowej czy seksualnej wyznaczane jest jako “uniwersalny” standard.

 

Przedstawiając przemoc ze względu na płeć jako problem kobiecy wpływamy znacząco na sposób, w jaki patrzymy na ten problem. Wychodząc w polityce przeciwdziałania przemocy od pytania “ile kobiet zostało zgwałconych” – umyka nam ważniejsza kwestia: ilu mężczyzn dopuściło się gwałtu? Tymczasem podstawą w przeciwdziałaniu przemocy seksualnej jest kierowanie działań w ten sposób, aby jak najmniej mężczyzn popełniało te przestępstwa.

 

Dlatego ważne są konstrukcje językowe – nie powinniśmy mówić o przemocy wobec kobiet, ale o przemocy mężczyzn wobec kobiet. Oczywiście – może dochodzić do sytuacji, kiedy przemoc stosuje kobieta – wobec dziecka, innej kobiety czy wobez mężczyzny. Systemowo największy problem związany jest jednak z przemocą dokonywaną przez mężczyzn. Dlatego wazne jest zrozumienie tego problemu przez samych mężczyzn, również znajdujących się u władzy – pracujących w policji czy w urzedach. Skutecznie przeciwdziałanie przemocy mężczyzn wobec kobiet wymaga nakładów finansowych ze strony administracji państwowej – w tej natomiast dominują mężczyźni.

 

Mężczyzna sprzeciwiający się przemocy ma również większe szanse na zyskanie posłuchu. Walka z przemocą powinna być priorytetem liderów politycznych, społecznych, religijnych. Bez uznania, że jest to obowiązek każdego lidera, problem przemocy nie ustanie. Jako przykład Jackson Katz podał dowódcę australijskiej armii, który w zdecydowanych słowach przciwstawił się żołnierzom dyskryminującym swoje koleżanki i zadeklarował podjęcie zdecydowanych działań, jednoznacznie potępiając dyskryminację na tle płciowym jako niegodną żołnierza australijskiej armii. Wezwał do aktywnego przeciwdziałania i reagowania na przypadki dyskryminujących zachowań w swoim najbliższym otoczeniu – tym samym jednoznacznie wyznaczył rolę, jaka przypada każdemu przyzwoitemu żołnierzowi.

 

Taka postawa jest ważna dlatego, że większość osób stosująych przemoc to tzw. “nasi chłopcy”, osoby niespecjalnie sie wyróżniajace, przejmujące wzorce od osób o wyższym autorytecie. Jeżeli zwykli mężczyźni dostaną sygnał, że przemoc jest nie tylko nieakceptowalna, ale jest wręcz niegodna mężczyzny – dopasują się do stawianych im oczekiwań. Jak zaznaczył, jako mężczyzna i ojciec nastolatka wie, że mężczyźni potrafią zachowywać się niewłaściwie – dzięki odpowiednim wzorcom mogą jednak pracować nad swoimi postawami.

 

W kolejnej części wystąpienia Jackson Katz opowiedział o perspektywie bystander approach – metodzie stosowanej w programie MVP. Wyjaśnił jej sens z perspektywy historycznej. Dawniej, do lat 70., prewencją antyprzemocową było to, co w istocie jest jedynie redukcją ryzyka – czyli wszelkie “dobre rady” udzielane kobietom, mające uchronić je przed byciem ofiarą przemocy. W latach 70. dostrzeżono znaczenie zaangażowania mężczyzn w działania antyprzemocowe. Ograniczało się to jednak do pogadanek o tym, jakie są skutki popełnienia danego przestępstwa – jednocześnie wszystkich uczestników antyprzemocowych szkoleń traktowano jako potencjalnych sprawców przemocy. Wywoływało to postawy defensywne i nie przynosiło zamierzonych efektów.Dlatego zdecydowano się na przyjęcie innego podejścia – męzczyzn zaczęto traktować jako potencjalnych świadków przemocy, i zaczęto ich uczyć reagowania na zachowania innych mężczyzn. Jeżeli bowiem mężczyzna widzi, że inny mężczyzna stosuje przemoc albo poniża kobiety, brak reakcji jest współudziałem.

 

Jackson Katz odwołał się do modelu piramidy, w której gwałt i morderstwo stanowią czubek hierarchii zjawisk związanych z przemocą. Aby do nich doszło, musi najpierw dojśc do przyzwolenia na inne zachowania. Przyzwalając na seksistowskie dowcipy, musimy liczyć się z dyskryminującymi zachowaniami wobec młodych kobiet. Jeżeli już zaczną być postrzegane przez pryzmat dowcipów przesiąkniętych stereotypami, zostają narażone na werbalne i fizyczne zaczepki. Stąd już prosta droga do sprowadzenia kobiety do roli zabawki, z która mężczyzna ma prawo zrobić co tylko mu przyjdzie do głowy.

 

Dlatego ważne jest reagowanie na każdym etapie – nie tylko wtedy, kiedy dochodzi juz do sytuacji ekstremalnych. Wymaga to prawdziwej siły. Wielu mężczyzn obawia się zaangażowania w działania antyprzemocowe – boją się, że zostaną posądzeni o niemęskość, utracą dobrą opinię. Dlatego ważne jest angażowanie mężczyzn nie bojących się konfrontacji, którzy będą angażowac w sprawę kolejne osoby. Musi dojść do swoistej masy krytycznej – sytuacji, w której zaangażowanie mężczyzn w działania antyprzemocowe będzie nie tylko pozytywnie odbierane, ale wręcz oczekiwane przez męskich liderów.

 

Na zakończenie Jackson Katz zaprezentował dwa materiały filmowe. Pierwszy był fragmentem filmu dokumentalnego “Killing us Softly”, w którym Jean Kilbourne  opowiadała o zjawisku przedstawiania mężczyzn w roli obiektów seksualnych. Zaakzentowała przykłady wizerunków męskiej nagości. Zaznaczyła, że różnią się one znacząco od wizerunków nagości kobiecej – akcentują bowiem siłę i władczość. Utrwala to wizerunek mężczyzny jako jednostki silnej, dominującej, brzydzącej się umiejętnościami komunikacyjnymi, utożsamianymi z kobiecością. Pojawiają się wręcz materiały reklamowe trywializujące przemoc wobec kobiet, przedstawiające ofiary przemocy jako osoby, które w jakis sposób na nią zasłuzyły. Nie ma tam miejsca na potępienie dla sprawców przemocy. Dotyczy to przemocy domowej, ale równiez gwałtów czy morderstw.

 

W drugim materiale sam Jackson katz opowiadał o kreacjach bohaterów – podał przykład Johna Wayne’a jako ucieleśnienie osoby, która niewiele mówi i obficie stosuje przemoc. Zwrócił równiez uwagę na zmianę wyobrażeń ikonicznych bohaterów popkultury – w kolejnych wyobrażeniach Supermana czy Batmana główny bohater ma coraz bardziej obfitą, aż do przesady, muskulaturę. Dotyczy to również zabawek dedykowanych chłopcom – jeżeli przeliczymy rozmiar mięśni owych postaci i oszacujemy ich rozmiar w przeliczeniu na wzrost przeciętnego mężczyzny – okaże się, że będa one znacząco większe od mięśni, jakie zbudowali najbardziej utalentowani kulturyści. Brutalizacji ulegają również gry komputerowe i sporty walki – dzisiaj w coraz mniejszym stopniu stanowią one sport, a w coraz większym współczesną formę igrzysk nastawioną na ociekanie brutalnością.Promuje się również wizerunek mężczyzny “zdobywającego” kolejne kobiety. Mamy do czynienia ze zjawiskiem hipermaskulinizacji – wpływa to na nasz sposób patrzenia na świat.

 

Podczas serii pytań Jackson Katz odniósł się do pytania o badanie, z którego wynikało, że odsetek mężczyzn zmuszanych przez kobiety do penetracji był porównywalny z odsetkeim kobiet, które zadeklarowały, że zostały zgwałcone. Stwierdził, że przytoczone badania nie sa jedynymi dotyczącymi tego tematu, a z przeglądu badań wynika jednoznacznie, że skala męskiej przemocy wobec kobiet jest znacząco wyższa od skali przemocy stosowanej przez kobiety. Są rodzaje przemocy, które częściej stosują kobiety – np. przemoc wobec dzieci. Wynika to z faktu, iż kobiety częściej się dziećmi zajmują. Jeżeli mężczyznom zależy na ochronie ich praw, powinni dołączyć do działań prowadzonych przez ruchy kobiece.

 

Kolejne pytanie dotyczyło metod pracy z ludźmi, dla których atrakcyjne są ruchy neofaszystowskie. Zaznaczył, że faszyzm obiecuje młodym mężzzyznom poczucie siły wykorzystywanej w celu zabezpieczania swojej dominacji. Nalezy promować siłę realizowaną w konstruktywny sposób – silny jest ten, kto skutecznie dązy do wyeliminowanie konkretnych problemów, działając przy tym na rzecz jakiejś sprawy, a nie przeciwko komuś. Zapytany o to, w jaki sposób radzić sobie z oporem ideologicznym, związanym ze strachem przed pojęciem gender – odpowiedział, że metodą jest działanie i budowa społeczności, takich jak Feminoteka.

 

Na pytanie, w jaki sposób pomagać kobietom maltretowanym przez swoich partnerów, gdy one nie chcą przyjmować pomocy, pozostają w relacji toksycznego uzależnienia Jackson Katz odpowiedział, że celem ruchu feministycznego powinno być budowanie poczucia wartości przez kobiety, wbrew tym środowiskom, które chcą je skłócić i wmówić im, że są gorsze. Jeżeli kobiety pozostaną z poczuciem, że są w jakimś stopniu odpowiedzialne za krzywdy, jakie ich dotykają – nie będziemy w stanie pomóc kobietom doświadczającym przemocy. Nie możemy pozwalać na sprowadzanie kobiet do roli zaspokajaczy męskich potrzeb, ciągle konkurujących z wizerunkami kobiet dostępnymi dziś w każdym telefonie. Kobieta pozostająca w przemocowym związku postrzega swoją rolę przez pryzmat zaspokajania potrzeb partnera. Osoby chcące jej pomóc postrzegane są jako zagrożenie dla jej pozycji.

 

Kolejne pytanie dotyczyło wystąpienie generała australijskiej armii. Pytanie dotyczyło tego, w jaki sposób zmienić sytuację, w której jeden mężczyzna z autorytetem ma większą siłę i posłuch niż 100 tys. zaangazowanych kobiet – oraz tego, w jaki sposób nalezy przemawiać do osób duchownych. Jackson Katz zaznaczył, że zdaje sobie sprawę, jak bardzo te dysproporcje moga być frustrujace dla kobiet. Dlatego też zadaniem mężczyzn deklarujących się jako femiiści jest podkreślanie roli swoich kobiecych mentorek – pośrednio prowadzi to do uznania ich dokonań. Wobec duchownych różnych wyznań należy przemawiać w sposób odwołujący się do religijnej moralności. Przykładowo, w rozmowie z księdzem należy zadać pytanie, czy Jezus zamiatałby problem przemocy wobec kobiet pod dywan – czy też odważnie mierzyłby się z tym tematem, nie zważając na opinię otoczenia.

***

autorem relacji jest Michał Żakowski

autorką zdjęcia jest Ewa Olszewska

Współgospodynią spotkania była Komisja Antydyskryminacyjna Uniwersytetu Warszawskiego.

Wizyta Jacksona Katz’a w Polsce była możliwa dzięki projektowi Feminoteki „Kobiety i mężczyźni, chłopcy i dziewczęta RAZEM przecikow stereotypom płciowym” realizowanego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z funduszy EOG.

banernorweskie_batory

M. Gębala: Powrót King Konga

teoria king kongaWspólnymi siłami  Feminoteki i portalu crowdfundingowego pomagam.pl zebrano pieniądze na wydanie  książki  Virginii Despentes Teoria King Konga – pozycji buntowniczej, punkowej, brutalnej i odważnej.

Francuska pisarka, punkówa, eks-prostytutka  bazując na swych często traumatycznych doświadczeniach, usiłuje kopnąć system w nos  i rozwalić  dyscyplinujący kobiety  domek z kart . Prostytucja? Tak – ale legalnie.  Gwałt? – to straszne, ale musisz się otrząsnąć. Po tym można żyć. A nawet żyć dobrze.

Gdy tak wertuję Despentes, jej buta przypomina feminizm siły, który zrywa całkowicie z postawą ofiary niosąc przesłanie: zrobiliśmy już dużo, ale możemy zrobić jeszcze więcej. Nawet w tak wiktymizujacych dyskursach – jak te o gwałcie i prostytucji –  nie daje sobie wyznaczyć miejsca.  Proponuje zdrowy rozsądek i chłodne podejście. Porzuca społeczne tabu na rzecz jasności swego doświadczenia, które mówi jej, że prostytucja niekoniecznie musi być czymś na wskroś złym i obrzydliwym ( a nawet pozwala szybko zarobić i to nieźle) a gwałt nie kończy szczęśliwego życia.

Obnaża hipokryzję systemu, który skazuje kobiety pracujące jako prostytutki na podwójne niebezpieczeństwo i margines społeczny, w zamian za milczące przyzwolenie na wykorzystywanie seksualne kobiet i czerpanie zysku z ich ciał. Faceci lubią czerpać zysk z ciał kobiet.  Dyskryminacja ze względu na płeć jest pewnego rodzaju kanibalizmem. Na końcu kanibal zeżre własne członki.  Despentes nawołuje prostytutki do walki o swoje prawa i negocjowania umów seksualnych. To ty – mówi –  powinnaś decydować gdzie, jak i za ile. Na co się godzisz, a na co nie.  Jasne, nie zawsze jest to możliwe. Ale ogólnie rzecz biorąc seks i prostytucja mogą być bezpieczne a usługi dobrze płatne. Despentes namawia kobiety do wzięcia swych ciał w swoje i tylko w swoje ręce, do czerpania z nich korzyści i przyjemności równocześnie licząc się z pewnym zagrożeniem ( którego nie da się wyeliminować). Zwraca uwagę jak nieliczne są kobiety, które mówią o prostytucji lub pornografii swym własnym językiem, bez dramatyzowania i stygmatyzacji. Które przyznają się bez wstydu  do czerpaniu  korzyści z własnego ciała.  Żal ma tylko o jedno: dlaczego nie uczy się kobiet bronić , a nawet wyrządzić krzywdy sprawcy w razie zagrożenia życia lub naruszenia nietykalności cielesnej.

Książka o traumie napisana jest językiem traumy ( mocno emocjonalnym – nie jest to jednak bynajmniej zarzut) ale z przesłaniem siły i odpowiedzialności, kipiąca życiem. Świeża. Nieuwikłana w nadmierne teoretyzowanie,  z mocną propozycją kierunku, w którym mógłby podążyć ruch feministyczny, lub – ogólnie – kobiety.

Czytając Despentes odnoszę  wrażenie, ze to, jak konstruowana jest kobieca seksualność  ma mocny związek z tym,  w jaki sposób jest odczytywane społecznie zjawisko prostytucji. Stygmatyzacja, społeczny ostracyzm, margines. Seksualność  wyparta lub obrócona w żart przez domowe porno.  Albo, jak pisze autorka, niezłe , szybkie pieniądze, dobra zabawa, ryzyko, ciekawość. Prostytucja jest tu również dość wyraźnie przeciwstawiona małżeństwu. Czysta ( okiełznana społecznie i silnie monogamiczna) seksualność mężatki /matki w konfrontacji  z niejasnym statusem prostytutki, który jeśli przeformułować  go, za namową pisarki, mógłby być mocno konkurencyjny wobec małżeństwa.

Walka o prawo do dysponowania własnym ciałem to niełatwa sprawa. To wręcz prawdziwa batalia.

Emancypacja kobiet w zakresie dysponowania swą seksualnością w pełni oraz ich prawa reprodukcyjne to kwestie wciąż nieuregulowane, lub uregulowane źle, ze szkodliwością dla kobiet.  Kto najczęściej zarabia na ciałach kobiet? Jakie, i czy w ogóle, kobiety mogą/powinny czerpać zyski z własnych ciał?

Pisarka stwierdza, że gwałt jest małą, ale wyraźną zapowiedzią tego, co może się stać, gdy kobieta weźmie za siebie bezpośrednią odpowiedzialność, podejmie ryzyko   i zrezygnuje z nadzoru sprawowanego przez ojca, brata, męża, syna , czy jakąkolwiek inną  bliską społeczność mężczyzn. Wstyd. To ma czuć kobieta-prostytutka, kobieta- zgwałcona, kobieta niewierna.   Seksualność kobiet to wciąż świat zakazany. Cuchnący siarką i innymi wyziewami, a zysk, który czerpią z ciał kobiet mężczyźni wciąż wyraźnie nie artykułowany. Mało tego, gender skonstruowane jest tak, by kobiety uczynić jeszcze bardziej bezbronnymi.

Despentes pisze „(…) Mężczyźni, absolutnie szczerze nie maja pojęcia, jak doskonale skuteczna jest społeczna procedura kastracji dziewczynek, jak starannie wszystko zorganizowane jest w tym celu, by atakując kobietę, mogli mieć pewność, ze zwyciężą, wiele nie ryzykując. (…) i wydaje się poczciwym idiotom, ze walka jest równa. Stąd ich zadowolenie z siebie”.

Despentes nawołuje do buntu i wymówienia posłuszeństwa. Nie tylko na poziomie mentalnym ale również na tym czysto fizycznym ( do dzisiaj nie może sobie wybaczyć, ze nie odważyła się bronić przed gwałtem scyzorykiem, schowanym w kieszeni.) Ale to wymaga odwagi,  zaciśnięcia zębów  i pewnej dozy bezczelności.  Wiary we własne siły oraz mocnego postanowienia wygrania tej nierównej  walki. Również  z samą sobą.

***

autorką recenzji jest Marzena Gębala.
Książkę można nabyć w księgarni Feminoteki.

Relacja z konferencji prasowej z udziałem Jacksona Katza

Jackson Katz, amerykański działacz antyprzemocowy, znany m.in. jako autor książki „Paradoks Macho” i współtwórca filmu „Maska twardziela”, zawitał do Warszawy. Podczas konferencji prasowej zorganizowanej w siedzibie Feminoteki opowiedział o swojej działalności. O godzinie 20.00 wygłosi wykład w auli Starej Biblioteki Uniwersyteckiej.

12233490_1080492005303857_962162039_n

Jackson Katz przedstawił swoją działalność jako element ruchu mężczyzn sprzeciwiających się przemocy wobec kobiet. Bazuje on na osiągnięciach ruchu kobiecego, który wyznaczył standardy i przyczynił się do poprawy sytuacji milionów kobiet i mężczyzn doznających przemocy na tle płciowym. Mężczyźni, do których docieramy, zachowywali dotąd postawę pasywną albo wręcz wrogą wobec działalności antyprzemocowej. Ze swoim przekazem Katz dociera do szkół, uniwersytetów, klubów sportowych i do żołnierzy. W pracy trenera, dziennikarza i naukowca skupia się na pracy z mężczyznami. Swoją działalnością kreuje nową postawę wobec problemu przemocy wobec kobiet, w tym gwałtów. Przekonuje, że jest to przede wszystkim problem męski, bowiem to mężczyźni są w większości przypadków osobami stosującymi przemoc. Bez zmiany postaw mężczyzn skala przemocy wobec kobiet nie ulegnie znaczącemu zmniejszeniu.

Dzisiejszy wykład będzie poświęcony wpływowi działalności środowisk kobiecych na życie mężczyzn. Oczywistością jest stwierdzenie, że z dokonań ruchu feministycznego korzystają kobiety. Dzięki mówieniu o przemocy i wypracowywaniu skutecznych metod prewencyjnych ogranicza się skalę przemocy w rodzinie, której ofiarami są najczęściej kobiety i dzieci (w tym chłopcy). Otwarte mówienie o problemie przemocy seksualnej i rozwijanie systemu wsparcia dla osób, które jej doznały poprawia również położenie mężczyzn, którzy doznali przemocy (najczęściej od innych mężczyzn). Nieprawdziwe jest zatem twierdzenie, że kobiety walczące z przemocą w rodzinie czy przemocą seksualną działają przeciwko mężczyznom.

Męscy przywódcy – religijni, polityczni, przedsiębiorcy czy nauczyciele – powinni bardziej zdecydowanie zabierać głos w sprawach dotyczących przemocy. Mężczyzna, który jest przywódcą ma wręcz obowiązek odnoszenia się do tych problemów. Jeżeli tego nie robi, nie jest dobrym liderem. Jackson Katz zadeklarował, że jest w stanie powtórzyć te słowa w pokoju pełnym mężczyzn oraz w rozmowach z liderami religijnymi i politycznymi.

Zapytany o zmianę postaw w amerykańskim społeczeństwie stwierdził, iż nie ma tutaj jednoznacznych dowodów naukowych. Pojawiają się natomiast pozytywne precedensy. Na antenie stacji ESPN jeden z bardziej zasłużonych amerykańskich futbolistów skrytykował właściciela klubu Dallas Cowboys za pobłażliwe podejście do gwiazdy klubu znanej ze stosowania przemocy wobec swojej partnerki. Dwie dekady temu taka sytuacja nie mogła by zaistnieć – przemoc w rodzinie traktowano wówczas jako sprawę prywatną. Aktualnie programy antyprzemocowe wdrażane są w największych amerykańskich instytucjach. Nie jest to już domeną środowisk feministycznych – trudno uznać za takową np. amerykańską armię.

Jackson Katz został również zapytany o funkcjonujący w polskich dyskusjach wizerunek mężczyzn wyznania muzułmańskiego jako szczególnie podatnych na stosowanie przemocy. Odniósł się do swoich doświadczeń pracy z osobami o różnym pochodzeniu etnicznym czy przynależności religijnej. Zauważył, że w przypadku kiedy biała osoba stosuje przemoc, komentatorzy dopatrują się indywidualnych uwarunkowań takiej postawy. Jeżeli natomiast takie samo zachowanie dostrzegane jest u osoby o innym kolorze skóry, reprezentującej inne od dominującego wyznanie czy pochodzenie etniczne – akcent kładzie się na uwarunkowania kulturowe. W istocie w każdej kulturze występują schematy usprawiedliwiające lub wręcz zachęcające do stosowania przemocy. Nie jest od tego problemu wolna kultura protestanckiej Ameryki czy katolickiej Polski. Należy pamiętać o stosowaniu jednolitych standardów.

Na koniec Jackson Katz opowiedział o by-stander approach – podejściu stanowiącym podstawę jego metody pracy. Przedstawił jego znaczenie w perspektywie historycznej – dawniej prewencją antyprzemocową nazywano „dobre rady” udzielane kobietom, mające na celu nauczenie ich w jaki sposób uniknąć stania się ofiarą przemocy. W istocie jednak nie była to prewencja, a ograniczanie ryzyka. Prewencją jest działanie docierające do źródła problemu. W tym wypadku źródłem problemu są postawy występujące u mężczyzn. Kiedy zdano sobie z tego sprawę, popełniono jednak zasadniczy błąd – uczestników szkoleń dedykowanych mężczyznom traktowano jako potencjalnych sprawców, przedstawiano im nakazy i zakazy oraz konsekwencje wynikające z ich złamania. Nie nastawiało ich to pozytywnie i wywoływało reakcje obronne. Metoda MVP (Mentors in Violence Prevention) opiera się na traktowaniu mężczyzn jako potencjalnych świadków przemocy. Uczy się ich reagowania na dostrzegalne w ich otoczeniu przejawy przemocy i zachowania czy postawy, które mogą do niej doprowadzić. Nie wystarczy reagować jedynie w sytuacji ekstremalnej – kiedy dochodzi już do przemocy. Gwałty czy inne akty przemocy to czubek piramidy składającej się z postaw, zjawisk społecznych i przekonań prowadzących do sytuacji, w której poszczególne osoby decydują się na użycie przemocy.

To tylko dziewczynkarz

Nie sposób nie frustrować się, czytając historię seryjnego gwałciciela z Trójmiasta. Niełatwo zrozumieć wyrozumiałość policji, traktującej postępowania dotyczące jednego z najpoważniejszych przestępstw tak jakby chodziło o kradzież batonika. W istocie jednak wydaje się ona być częścią głębszego problemu. Problemu, przez który tego typu tragedie nie tylko będą się wydarzać, ale często nie doczekają się należytego ukarania.

Sprawę znamy z artykułu i jego zapowiedzi – warto zapoznać się z oboma tekstami. Dlaczego człowiek znany organom ścigania mógł tak długo praktykować tak paskudną działalność? Dlaczego trzeba było samobójstwa niewinnej dziewczyny, aby ktokolwiek zwrócił uwagę na kolejny już zgłoszony incydent?

Można mówić o układach, o państwie istniejącym teoretycznie, o porażce gimnazjów – wszystkie te teorie przewijają się w pojawiających się tu i ówdzie komentarzach. To wszystko są proste wyjaśnienia, z których nic jednak nie wynika. Podstawowym problemem wydaje się tutaj pewien rodzaj mentalności, przebijający się również w postawach ukazanych w materiale przedstawicieli policji. Z braku ładniejszej polskiej nazwy, wypada tutaj użyć terminu slut-shaming – przyczyn gwałtu upatruje się nie w postawie gwałciciela, lecz w zachowaniu czy ubiorze ofiary. Jeżeli nawet osoby stosujące tę retorykę podkreślają, że nie zależy im na zdejmowaniu winy ze sprawcy czynu – w istocie stosowana przez nich logika prowadzi do zdjęcia uwagi z osoby, która jest winna zaistnienia czynu. O ile bowiem możemy wyróżnić kilkanaście rodzajów gwałtów, wszystkie łączy jedno – wynikają one z niecnych intencji gwałciciela.

W tej sprawie mamy do czynienia z paroma wątkami, które są mieszane ze szkodą dla rozsądnej dyskusji. Po pierwsze – istnieje problem prostytucji nieletnich osób (głównie dziewczyn). Nie dysponujemy dokładnymi informacjami o okolicznościach każdego z tych przestępstw. Wiemy, że przynajmniej część ofiar weszła w kontakt z gwałcicielem podczas poszukiwania pracy niezwiązanej ze świadczeniem usług seksualnych, ale w jakiś sposób ocierającej się o “usługi towarzyskie”. Nie chcę tutaj oceniać ich wyborów. Przemysł czerpania zysków z kobiecej nagości jest moralnie naganny.

Podstawowym problemem jest jednak postawa osób, które za striptiz czy inne podobne rozrywki płacą. Dla młodej dziewczyny jest to często jedyna szansa na zarobienie w krótkim czasie przyzwoitych pieniędzy. Z oczywistych względów na wejście do tego biznesu bardziej narażone są dziewczyny z uboższych rodzin. Praca ta wiąże się z wieloma upokorzeniami, w tym z większą podatnością na przemoc seksualną – Jackson Katz odwołał się w “Paradoksie Macho” do sytuacji, w której sprawcy gwałtu wybrali swoją ofiarę d l a t e g o, że była striptizerką, co w ich oczach czyniło ją osobą, którą “nie żal” zgwałcić. Zło przemysłu wykorzystującego kobiecą nagość nie polega na samym epatowaniu nią – nie byłoby w nim niczego złego gdyby funkcjonował on, jak w przypadku tzw. chippendalesów, w atmosferze szacunku dla osoby wykonującej tego rodzaju uslugi i gdyby zawsze był to dla takiej osoby świadomy wybór, wynikający z pasji czy z wolnego wyboru, nie z konieczności zarabiania w jakikolwiek sposób (niezwykle trudno jest bowiem z tą branżą, zwłaszcza przy jej powiązaniach z gangsterskim półświatkiem, zerwać).

Można, oczywiście, skupiać się na obwinianiu dziewczyn wybierających tę ścieżkę. Szczególnie łatwo jest to robić osobom, które dostały od życia szansę rozwijania swoich pasji, i nie musiały nawet rozważać takich ścieżek kariery. Zbyt wiele jest jednak miejsc, z których – jak śpiewał Grabaż, “chłopaki zwykle idą do pierdla, dziewczyny na autostrady”. Pewnie, że szukanie pracy w takich miejscach jest problemem. Pewnie, że lepiej by było, gdyby osoby im bliskie w porę je zatrzymały. Podstawowym mechanizmem napędzającym ten biznes są jednak osoby zgłaszające popyt na tego typu usługi. I w tym kontekście należy również rozpatrywać zbrodnie popełniane przez te osoby.

Ze skupiania się na zachowaniu ofiar wynikają też konkretne konsekwencje. Dlaczego jedno z postępowań zostało umorzone ze względu na “wyzywający strój’ i “skłonność do zmyślania’ stwierdzonej u jednej z ofiar? Czy ktoś skupiał się na zachowaniu sprawcy i na jego skłonności do agresji seksualnej? Dlaczego w sprawie samobójstwa wątek gwałtu został niemalże zamieciony pod dywan, bo ofiara została uznana za galeriankę?

Problem prostytuowania się za słynne już dżinsy jest podobny do problemu z przemysłem erotyki – utrzymuje go przy życiu podłość mężczyzn korzystających z usług nieletnich dziewczyn. Poza tym, nawet jeżeli nastolatka uprawia taki styl życia, nie daje to nikomu prawa do przekroczenia stawianych przez nią granic. Tym bardziej przyzwoitego człowieka dosłownie mdli, kiedy czyta wypowiedź mecenasa gwałciciela, mówiącego o tym iż jego klient jest jedynie “dziewczynkarzem”, obficie przy tym korzystając z argumentacji z gatunku slut-shaming.

Ta sprawa nie musiała zakończyć się samobójstwem nastolatki. Ta sprawa nie musiała rozciągać się poza pierwszy stwierdzony incydent, który przy należytych staraniach ze strony służb powinien zakończyć się stanowczym ukaraniem sprawcy. W tej tragedii jak w kalejdoskopie przewijają się wszystkie problemy związane z brakiem rzetelnej edukacji na temat problematyki gwałtu. Niestety, do osób najmniej świadomych istoty tego zjawiska należą policjanci. Ile podobnych tragedii ma miejsce w całym kraju? Ile kobiet nie zgłosiło gwaltu obwiając się, że będą musiały tłumaczyć się z każdego kawałka materiału, jak na sobie miały, z każdej kropli alkoholu i z każdego spojrzenia rzuconego w czyimś kierunku? Ilu mężczyzn, uniesionych – podobnie jak ojciec niewinnej dziewczyny – gniewem siedzi w więzieniu za napaść na prawdziwego lub domniemanego sprawcę gwałtu? Ilu tym tragediom można było zapobiec, gdybyśmy traktowali gwałt tak, jak powinniśmy go traktować – jako jedno z najcięższych przestępstw?

***

autor – Michał Żakowski