TELEFON DLA KOBIET DOŚWIADCZAJĄCYCH PRZEMOCY

Телефон для жінок, які зазнають насильства

CZYNNY PONIEDZIAŁEK-PIĄTEK
OD 11.00 DO 19.00

Активний з понеділка по п’ятницю з 14:00 до 19:00

Szukaj
Close this search box.

#GirlsWithToys

Astronom Shrinivas Kulkarni, profesor  California Institute of Technology, podczas wywiadu z NPR popełnił błąd, porównując naukowców do „chłopców z zabawkami(ang. Boys with Toys)”. Czyżby? Reakcja naukowczyń i inżynierek była natychmiastowa. Z dumą prezentujemy #GirlsWithToys 🙂

GIRL2

GIRL2

GIRL2

girl

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

CElDdsWWoAAG_hR.jpg large

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Źródło: http://i100.independent.co.uk/article/astronomer-calls-scientists-boys-with-toys-big-mistake–g104syFXZZ

Tłumaczenie: Julia Maciocha

banernorweskie_batory

Rozwój wolontariatu w Fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

Co noszą kobiety by uchronić się przed napaścią?

W związku ze wzrostem liczby napaści seksualnych na kobiety w Iowa City, Taylor Yocom (studentka Uniwersytetu w Iowa) zapytała koleżanki, czego by użyły, by obronić się w razie ataku. Dwudziestodwuletnia studentka fotografii nie była zdziwiona, gdy wyciągnęły klucze, gwizdki, a nawet mini paralizatory. Co ją natomiast zdziwiło, to reakcja męskiej części jej klasy.

„Mężczyźni w naszej klasie byli w szoku”, powiedziała BuzzFeed News. „Oni nawet nie pomyśleli o tych rzeczach”. To zainspirowało ją do stworzenia całego cyklu fotografii, na których kobiety pokazują, co noszą ze sobą codziennie, by móc obronić się w razie ataku.

Wiele mówi dołączanie tych przedmiotów do breloczków na klucze. „To manifestacja realiów, z którymi kobiety mają do czynienia na co dzień. Konieczność bycia w gotowości w społeczeństwie nękanym kulturą gwałtu i obwinianiem ofiar.”

1f7ef55e8438498f981a169baa3f0b71_650x

 05ba3c9cff07c1a27821ecaeb79cc4cd_650x 89a3c95ef89bcdf2d1761b1b02b2a682_650x 447d3a4f75d23f53fd7eac1691d31a53_650x bac2c74bb30bc94c47ef72298065b1f3_650x c9ba2f0229a0e2bc4254c28dc8e8b716_650x ee7efb55102b6dd2f8bb9050a0ebfd93_650x

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Strona artystki: http://www.tayloryo.com/

Źródło: http://distractify.com/pinar/guarded-women/

Tłumaczenie: Julia Maciocha

banernorweskie_batory

Rozwój wolontariatu w Fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

Mąż może pić, bić, zdradzać, być niedostępny emocjonalnie, ale niech już po prostu będzie – wywiad z Esterą Saraswati

O miłości, seksualności, seksie i stereotypach płciowych – rozmowa z Esterą Saraswati, nauczycielką świadomej seksualności i tantry, rozmawia nasza wolontariuszka Magda Wielgołaska.

 

Magda Wielgołaska: Żyjemy w czasach mocno przesyconych seksualnością, seksualność jest wszędzie. Nagość i cielesność epatuje z billboardów, z telewizji. Mamy internet, kolorowe magazyny, a mimo to mam takie odczucie, że człowiek współczesny jest bardzo mocno odcięty od swojego ciała, a współczesna kobieta jest mocno odcięta od swojej wewnętrznej siły.

IMG_2183 (1)

Estera SaraswatiFaktycznie mamy bardzo dużo treści o charakterze seksualnym teraz w mediach. Jest to jednak obraz patologicznej wersji seksualności. To nie jest naturalna ekspresja seksualności, lecz wyraz jej stłumienia. To jest paradoksalne. Zjawisko to pojawia się w krajach, gdzie religia odgrywa bardzo dużą rolę, ale religijne programowanie działa z ukrycia. Możemy mówić o postępującej laicyzacji i ateizacji, ale nadal nie zmienia to faktu, że jesteśmy krajem katolickim. Widać to w polityce, mediach, uwarunkowaniach społecznych, w tym, jak myślimy i jak wychowujemy dzieci. Wiele osób będąc ateistami, buddystami itd. myśli nadal po katolicku. Wychowanie i kultura, w jakiej dorastamy jako dzieci, odgrywa istotną kwestię. Jesteśmy przesiąknięci doktryną i moralnością katolicką w Polsce. Co mam na myśli? Na przykład to, że jesteśmy odcięci od ciała, żyjąc z poziomu „głowy” – koncepcji i doktryn. Przestajemy podążać za naturalnymi instynktami ciała, czując coraz mniej doznań, zapominając o jedynej przyjemności, za którą nie trzeba płacić. Następuje odcięcie materii od ducha, seksualności od duchowości. Równoważne jest to z pozbawieniem kobiet ich naturalnej mocy, która jest bardzo związana z cielesnością i seksualnością. Część osób podąża za tymi wyznaczanymi „z góry” normami, część się buntuje. Jednak kiedy to robisz, to też nie oznacza, że jesteś wolna. Kiedy się buntujesz wobec czegoś, to nadal zasilasz energetycznie skrajność stojącą w opozycji do tego, wobec czego protestujesz. Rozwiązaniem jest wyjście poza bunt, znalezienie nowych rozwiązań, nowych modeli i życie według nich.

 

M.W.: Ale właśnie bunt jest takim momentem wyjściowym, do tego żeby zauważyć że na coś się nie zgadzamy i chcemy żeby było inaczej. Jak to wyglądało u Ciebie? Z jakiego podłoża ty wychodzisz i co ciebie zmotywowało do odcięcia się i zmiany sposobu myślenia.

E.S: Pochodzę z katolickiej rodziny. Obecnie jednak nie identyfikuje się z katolicyzmem, mimo że zostałam w tym systemie wychowana. Wiem, jak bardzo warunkuje on sposób myślenia i zachowania. Jak każda inna religia. Widzę, jak bardzo ten kodeks moralny mną kierował, gdzieś głęboko z obszaru nieświadomości. Mówię tu o takich kwestiach, jak wstydzenie się własnego ciała, czy ubieranie się tak, żeby nie było go widać, albo że seksualność jest wsadzona, w jakieś konkretne ramy. W tym kodeksie jasno jest określone, czym seksualność jest i do czego służy. Automatycznie starałam się wpisać w matrycę wymyśloną przez kogoś, narzuconą i najczęściej nie przystającą do moich potrzeb.

 

M.W.: Jesteś nauczycielką Tantry i świątynnej seksualności, jakie pary do Ciebie przychodzą? Czy zdarza się, że w Twoich drzwiach staje taka stereotypowa para złożona z Matki Polki i jej partnera życiowego? Bo przecież nie mamy w społecznej świadomości takiego czegoś jak Ojciec Polak.

E.S.: Nie. Jeszcze nie zdarzyło mi się, aby trafiła do mnie taka para. Jeśli mówimy o parach stereotypowych, to kontaktują się ze mną mężczyźni, którzy są w takich relacjach. Zaczynają się przełamywać, chcą spróbować zmienić jakość relacji, pogłębić ją. Z mojego doświadczenia wynika, że partnerki w takich relacjach są dosyć stłumione przez tradycyjne podejście do ciała kobiety i jej seksualności. Trudno im psychicznie się z tego wyłamać. To mogłaby być dla nich duża zmiana, mocno nie współgrająca z zaprogramowanym systemem wartości. W wielu kobietach jest dużo lęku przed tym, żeby spojrzeć sobie w oczy, poznać siebie. Mąż może pić, bić, zdradzać, być niedostępny emocjonalnie, ale niech już po prostu będzie. Może gdyby spojrzały w głąb siebie, musiałyby zupełnie przedefiniować swoje życie. Zobaczyłyby, że to co mają, jest tak dalece niesatysfakcjonujące, że musiałyby zacząć żyć od nowa. Myślę, że kobiety podświadomie wiedzą, że kiedy zajrzą pod dywan, to nie będą mogły pozostać obojętne, na to co zobaczyły.

 

M: W jakiej mierze, twoim zdaniem, seksualność Matki Polki jest warunkowana przez takie maryjne odniesienia w kwestii realnego kształtowania sfery seksualności? Maryja, matka Jezusa, stawiana nam za ideał kobiecości, pokorna, ze spuszczonym wzrokiem przyjmująca ciężary życia.

E.S.: Zauważ też, że Maryja, jest prezentowana jako ta, która się unosi. Ona nie stoi na ziemi. Jest oderwana od rzeczywistości. Do tego dochodzi rozłam pomiędzy Maryją i Marią Magdaleną. Mamy kobietę, która jest matką, która sama jest niepokalanie poczęta, bez grzechu, „czysta”, bo aseksualna, i do której dziecko przychodzi przez ducha. Przedstawiana nam jest bardzo eterycznie, jako ta, co cały czas daje, która nie ma swoich potrzeb i satysfakcjonuje ją głównie to, że jest matką. To jest moim zdaniem wzorzec totalnie destrukcyjny dla kobiet. Mamy też drugą postać –  Marię Magdalenę, która jest kobietą „upadłą” i bardzo cielesna. Maria Magdalena jest kobietą seksualną, u stóp Jezusa, przy ziemi, w opozycji do tej w niebie. Ta na ziemi jest wyklęta, nieuznana przez społeczeństwo. Te dwa archetypy bardzo mocno rządzą psychiką kobiet, nawet tych, które uważają, że nie mają nic wspólnego z Kościołem. To jest szczególnie zakorzenione w naszej narodowej psychice. To bardzo widać w rozdźwięku pomiędzy rolą matki i kochanki. W Polsce matka i kochanka nie idą w parze. Często jest tak, że kiedy kobieta zostaje matką, przestaje być kochanką, przestaje nawet myśleć o sobie jako o kochance. Czasem kobiety robią sobie krótką przerwę w swojej roli matki na przybranie roli kochanki, ale to jest jakiś mały wycinek. Te dwie nasze natury nie są ze sobą zintegrowane. Na skutek braku przebudzenia seksualnego, nieświadomie kobieta staje się seksualna tylko po to, aby zajść w ciążę i spełnić swoją funkcję biologiczną. Ponieważ nie obudziła swojej prawdziwej i głębokiej seksualności, to po pojawieniu się dziecka, znowu jej seksualność zanika, staje się uśpiona. I kiedy mówię o seksualności, to nie mówię o seksie, chodzi mi o przebudzenie wewnętrznej siły witalnej. Matka seksualna to jest taka kobieta, która ma dobry kontakt ze swoim ciałem, umie się zatroszczyć o siebie i rozpoznać swoje cielesne potrzeby, czuje przyjemność płynącą z ciała i umie ją sobie sama zapewnić. Po prostu czuje się zmysłowo i lubi swoją cielesność. Do poczucia, że jest się osobą seksualną, nie potrzebna jest druga osoba.

 

M.W.: Jednak w naszej psychice bardzo mocno osadzona jest koncepcja, że właśnie druga osoba jest nam potrzebna do pełnego realizowania swojej seksualności, że jest naszym dopełnieniem.

E.S.: W Polsce jest bardzo dużo związków współuzależnionych, polegających na micie dwóch połówek jabłka. Ja jestem niepełna, ty jesteś niepełny. Ja jestem „kobiecą” kobietą (cokolwiek to znaczy), a ty jesteś „męskim” mężczyzną. Zatem ja jako kobieta potrzebuję Twojej męskości, a ty mojej kobiecości i dzięki temu się uzupełniamy. Dwie połówki zlepiają się w całość. Ta koncepcja prowadzi wyłącznie do relacji współuzależniającej, w której jedna osoba określa się przy pomocy drugiej. To działa oczywiście podobnie w relacjach pomiędzy osobami tej samej płci. Określanie się w odniesieniu do drugiej osoby bardzo mocno chwieje poczuciem bezpieczeństwa. Stąd bierze się potrzeba kontroli i wiedzy o tym co, gdzie i kiedy ta druga osoba robi, żeby czuć się bezpiecznie. Oparcie mam ulokowane w drugiej osobie, a nie w sobie samej. Podważam ten szkodliwy dla miłości i relacji hollywoodzki mit.

 

M.W.: Czyli odrzucamy historię dwóch połówek i mamy dwie zdrowe całości, które potrafią stworzyć zdrową relację.

E.S.: Jesteśmy całością samą w sobie. Kiedy spotykamy drugą osobę, to dwa odrębne światy w pewnym stopniu się zazębiają, ale są części, które są nadal odrębne. I bardzo dobrze! Gdy dążymy do zlania się w jedność, pożądanie spada i relacja seksualna zwykle wygasa. Istnieje silna tendencja to zawłaszczania świata drugiej osoby. Wszystko ma być wspólne, wszystko razem, wszystko musimy wiedzieć, muszę znać wszystkich twoich znajomych, bo jak nie, to znaczy, że mnie nie kochasz. To są bardzo niedojrzałe relacje na zasadzie relacji dziecka z rodzicem – relacji, gdzie jest ktoś, kto się mną zaopiekuje, kto powie, że jestem ważna, że mnie kocha… a jak przestaje to mówić albo pokazywać, to pojawia się lęk i poczucie, że coś ze mną musi być nie tak i świat zaczyna się walić. Dlatego trzeba się kurczowo trzymać tej drugiej osoby i szukać potwierdzeń. Zwykle z wierzchu wszystko wygląda pięknie, ale pod spodem jest lęk. Kiedy pojawia się lęk, to nie ma już miejsca na miłość. Takie związki polegają na przetrwaniu i wpisaniu się w pewien model. Tak naprawdę są dosyć kruche konstrukcje. Dużą rolę gra kultura, co nam przekazuje na temat miłości np. w filmach. Porównujemy się do takich wyidealizowanych, romantycznych wzorców miłości i dążymy, aby budować relację w taki sposób. Powstają konstrukcje z piasku, bez fundamentu, którym jest oparcie w swoim centrum, bez zapadania się w drugą osobę.

 

M.W.: Czym w takim razie według ciebie jest dojrzała miłość?

E.S.: Miłość to jest otwartość. Nie tylko na drugiego człowieka, ale generalnie otwartość. Umiejętność wejścia w głęboki i intymny kontakt. Taki kontakt nie musi być seksualny. Chodzi o umiejętność odsłonienia siebie bez masek przed drugą osobą. Umiejętność bycia nago. I nie chodzi mi tu o nagość fizyczną. Zauważam powszechny lęk przed bliskością. Paradoksalnie w efekcie zawieszamy się na drugiej osobie, z lęku, że ją stracimy. Czym bardziej to robimy, tym bardziej ona próbuje uciec, „dusząc się” w relacji z braku przestrzeni. Zaczyna się pościg, jakby goniły się dwa króliczki. Czasem osoba uciekająca na chwilę przystanie, niespodziewanie stając się dostępną. W tej sytuacji osoba goniąca, jest zdezorientowana. Tak naprawdę nie jest gotowa na bliskość. Paradoksalnie pomimo deklaracji, chce nadal gonić, przyzwyczajona do wiecznego niezaspokojenia. Zaczyna się wycofywać, bo ta druga osoba jest nagle za blisko. Z tą dynamika wiąże się seksualność, która zaczyna przypominać handel wymienny. Seks jest za coś – poczucie bezpieczeństwa, utrzymanie związku, poczucie atrakcyjności, ważności, wartości itp. Seksualność służy do załatwiania różnych rzeczy. Daleko stąd do przebudzonej seksualności, która nie służy zewnętrznym celom, lecz jest kreatywną siłą samą w sobie, która napędza cały świat.

 

M.W.: Mówiłaś już trochę o tym co charakteryzuję kobietę-matkę świadomą seksualnie, powiedz o tym coś więcej w kontekście kobiecości niekoniecznie związanej z macierzyństwem. Co to znaczy kobieta seksualna?

E.S: Kobieta seksualna to jest taka kobieta, która nie potrzebuje zewnętrznej walidacji ani bodźców z otoczenia, aby czuć się wewnętrznie żywą, naelektryzowaną. Czuje swoje ciało, to jak pulsuje, porusza się wewnętrznym, zmysłowym ruchem spiralnym. To kobieta, która czuje się soczysta, pełna, witalna i kreatywna. Seksualność to jest soczysta, namiętna pasja kreacji! To czysty ogień i woda w alchemicznym połączeniu, podsycone tchnieniem wiatru i stabilnością ziemi. Seksualność rodzi się z polaryzacji pomiędzy przebudzoną, wewnętrzną esencją męską i żeńską.

 

M.W.: To, co wymieniasz, jest raczej gaszone w kobietach już wczesnego dzieciństwa. Jest złe i niemoralne.

E.S.: Tak, w dzieciach bardzo szybko gasi się ich seksualność. W skrócie: wprowadza się podział na żywego i aktywnego chłopca oraz grzeczną i skromną dziewczynkę. Bardzo się to szybko zmienia obecnie. Głównie dzięki ruchowi feministycznemu na świecie. Coraz więcej dziewczynek staje się coraz bardziej niezależnymi. Niesamowite jest obserwować nowe dziewczynki, które są coraz bardziej pewne siebie. Nie są już takie wygaszone, zalęknione i nieśmiałe. Często wchodzą i biorą, mówią i wyrażają potrzeby, a także dostają to, czego potrzebują. Mam wrażenie, że idą duże zmiany. Chociaż prawdą jest, że odbywa się nadal genderowe programowanie dzieci. Pokutują w głównym nurcie wychowawczym jasne podziały na to, że dziewczynki robią pewne rzeczy, a inne im nie przystają. Jako dzieci nie do końca jesteśmy świadome tego, co nam się wkłada do głowy. Później ma to ogromne znaczenie dla naszego dorosłego życia, dla relacji z innymi, a przede wszystkim dla relacji ze sobą samą. Wydaje nam się, że jesteśmy dorosłe, a decyzje, przez nas podejmowane, są naszymi suwerennymi wyborami. Wydaje nam się, że jesteśmy wolne. Niekoniecznie. Nawet jeśli zanegujemy przekazy rodzinne, to mamy jeszcze kody społeczne, religijne i pokoleniowe. Nikt nie chce być poza stadem. Na poziomie pierwotno-plemiennym mamy w mózgu wpisane, że wyjście poza stado, to śmierć. Kiedyś człowiek nie był w stanie przetrwać sam. Musiał przynależeć. I my nadal chcemy przynależeć, tylko że na poziomie psychicznym i emocjonalnym. Ilu na przykład mamy ludzi teraz, którzy nie czują więzi z Kościołem, nie chodzą do niego, a chrzczą swoje dzieci i prowadzą je do komunii, właśnie dlatego, żeby nie różniły się od innych.

 

M.W.: Jak z kodami społecznymi konfrontuje się osoba świadoma swojej seksualności i wewnętrznej siły?

E.S.: Przebudzona seksualność sprawia, że jest się niezależną od kodów grupowo-społecznych, rodzinnych, religijnych. Widzisz te kody, widzisz co robią ludzie i jakie są warunki przynależenia do grupy. Odczuwasz mechanizmy kontroli, które mają trzymać jednostki w grupie. Takie mechanizmy to na przykład poczucie winy, wstyd, osądzanie, lęk. Istnieje cały system bardzo skutecznych sposobów, które ustawiają ludzi z powrotem w szeregu. Osoba przebudzona seksualnie jest jednak na takie manipulacyjne działania odporna. Nie ma w niej punktu zahaczenia. Taka przebudzona energia seksualna sprawia, że przebudza się w nas głębokie JA, którego takie zewnętrzne ataki nie są w stanie złamać. Wchodzimy w swoją moc, w rdzeń swojej istoty i nie jesteśmy już zewnątrzsterowni. Mówię o kierunku rozwoju. Zwykle przesuwamy się po jakimś kontinuum i stopniowo pewne kody mają na nas coraz mniejszy wpływ. I dlatego właśnie seksualność jest tak obwarowana przez wszystkie religie zestawem praw moralnych. Jest to przestrzeń prawdziwej wolności, niezależności od systemów i światopoglądów. Świadoma seksualność ma ważne znaczenie dla emancypacji kobiet! To niezwykle ważne, żeby poznać kody, jakie nami rządzą z poziomu nieświadomości. Wszystkie te wdruki kulturowe, religijne, rodzinne, społeczne, to wszystko co warunkuje naszą seksualność. Seksualność kobiet jest silnie warunkowana od tysiącleci. Kiedy już mamy świadomość tych uwarunkowań w naszym życiu, zaczynamy ewaluować w osoby, które same odpowiadają za swoje ciało, życie i decyzje. To jest pierwszy krok do odzyskania prawdziwej wolności.

 

M.W.: To wszystko, co mówisz pokazuje jak ważna jest dobra seksualna edukacja już od bardzo wczesnych etapów, kiedy te wszystkie wdruki pojawiają się w naszym systemie kodowania informacji o nas samych.

E.S.: Tak. Chociaż mam wrażenie, że kiedy mówimy o edukacji seksualnej na przykład od poziomu przedszkola, to jest już za późno. Powinniśmy zacząć od edukacji dorosłych ludzi, którzy decydują się na posiadanie potomstwa. Te pierwsze, najwcześniejsze lata są czasem nasiąkania dla dziecka, wszystkim co jest na około. Za mało mówi się i uczy o tym, czym jest przyjemność seksualna i świadome jej przeżywanie. Dużo mówimy i uczymy o patologiach, chorobach, zagrożeniach. Nie uczy się takich rzeczy, które wspierałyby rozwój naturalnej, zdrowej, niewinnej seksualności. Edukacja dzieci to jest kolejny krok. Edukacja dostosowana do wieku. Padają takie głosy, że edukacja seksualna to „czyste zło”, które rozbudza u dzieci seksualność w nadmiernym stopniu. Jest to nieprawda. Człowiek jest istotą seksualną już od momentu poczęcia. Istnieją badania naukowe, że dzieci w łonie matki wielokrotnie i celowo dotykają swoich narządów płciowych, co daje im przyjemność. Dzieci spontanicznie interesują się ciałem i poszukują przyjemności z niego płynącej. To jest raczej kwestia, jakie informacje do nich dotrą na temat seksualności. Czy takie o świadomym przeżywaniu seksualności – takie, które będą wspierały ich rozwój, czy takie jak filmy pornograficzne z internetu. Nie jesteśmy w stanie tego uniknąć, ten proces nabywania wiedzy o seksualności i tak zachodzi. Brak edukacji seksualnej nie uśpi seksualności dzieci, one przecież nie przestaną się tym interesować! To wszystko po prostu schodzi do podziemia i przybiera formy patologiczne, o których już teraz słyszymy. Kiedy dusi się naturalną, z gruntu niewinną seksualność, to skrajny efekt jest taki, że kobieta chodzi w burce. Gdy pokaże kawałek nogi, to chce się ją „zjeść”. Budzą się demony. Istnieje dużo danych statystycznych na temat korelacji rzetelnej edukacji seksualnej nastolatków i dzieci z pokojowym społeczeństwem. Moim zdaniem najlepsza edukacja seksualna jaką w tym momencie mamy w Europie, to jest edukacja w Holandii. Mają tam najmniejszy odsetek ciąż nieletnich, najmniejszy odsetek gwałtów i innych przestępstw na tle seksualnym, najmniej chorób wenerycznych. Dlaczego mielibyśmy za tym nie pójść?! Komu zagraża wolna, suwerenna jednostka? Kto czy co obawia się silnych, przebudzonych seksualnie kobiet, które wiedzą czego chcą i sięgają po to bez walki?

 

Estera Saraswati – międzynarodowa nauczycielka Tantry i świadomej seksualności. Wizjonerka i aktywistka, promotorka idei naturalnych narodzin. Poprzez swoje życie i pracę działa na rzecz pokojowego społeczeństwa. Jej pasją jest wspieranie kobiet w obejmowaniu swojej prawdziwej mocy jakim jest przebudzenie seksualne bez względu na orientację seksualną czy status relacyjny.

Działa na rzecz wolności każdego człowieka poprzez poszerzanie dostępnych wyborów życiowych poza uwarunkowaniami społecznymi i religijnymi. Pomaga w poznaniu siebie samych, aby odnaleźć prawdziwą radość i mądrość  w swoim wnętrzu. Mama dwóch chłopców.
Razem z partnerem działa na rzecz nowego stylu życia w wolnym społeczeństwie. Nowy paradygmat obejmuje wszystkie sfery życia od świadomego zapłodnienia i naturalnych narodzin po godną starość i świadomą śmierć. Oparty jest na przejrzystej i klarownej komunikacji, zaangażowanych i transparentnych relacjach oraz świadomej seksualności jako istotnej sferze życia nie tylko prywatnego, ale i publicznego. Inicjatorka corocznych Międzynarodowych Spotkań Seksualność i Świadomość. Prowadzi stronę: NarodzinyDoZycia.pl, www.domtantry.pl

Magda Wielgołaska – działaczka feministyczna i lesbijska na stałe związana z trójmiejską organizacja działającą na rzecz osób LGBT – Tolerado. Wolontariuszka Feminoteki.

logo batory

Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

 

ŁÓDŹ: Niepokorne – buntowniczki – reformatorki – aktywistki, czyli kobiety dokonujące transformacji rzeczywistości

Ogólnopolska konferencja o interdyscyplinarnym charakterze poświęcona kobietom z przeszłości i współczesności, które kierowane różnymi pobudkami, odważały się i decydowały (w pojedynkę i w grupach) przystępować do różnie rozumianej i różnie też prowadzonej walki i działalności na rzecz uznawanych przez siebie idei.

Program konferencji jest dostępny tutaj: http://lodzregion.uni.lodz.pl/?page_id=29 i obejmuje niemal sto wystąpień dotyczących historii kobiet.

21-22.05, Centrum Szkoleniowo-Konferencyjne UŁ, ul. Kopcińskiego 16/18, Łódź

Wydarzenia towarzyszące:
– spotkanie wokół raportu Fundacji Przestrzeń Kobiet pt. „Spoza centrum widać więcej. Przeciwdziałanie dyskryminacji krzyżowej ze względu na płeć, orientację seksualną i miejsce zamieszkania”:
https://www.facebook.com/events/744998555620677/
– wizytę w Muzeum Kanału Dętka
– sobotni spacer uniwersyteckim szlakiem kobiet:https://www.facebook.com/events/755491867904364/

WSTĘP NA WSZYSTKIE WYDARZENIA JEST BEZPŁATNY.
Gorąco zapraszamy!

Organizatorzy:
Interdyscyplinarne Seminarium Gender
Katedra Socjologii Polityki i Moralności IS UŁ,
Instytut Etnologii i Antropologii Kulturowej UŁ,
Ośrodek Badań Interdyscyplinarnych nad Wielokulturową i Wielonarodową Łodzią i Regionem UŁ,
Katedra Teorii Polityki i Myśli Politycznej Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi,
Zakład Nauki o Rodzinie w Katedrze Nauk Humanistycznych Uniwersytetu Medycznego

WARSZAWA: Wykład prof. Moniki Płatek „(Nie)równość płci w prawie”

Instytutu Spraw Publicznych zaprasza na wykład prof. dr hab. Moniki Płatek pt. (Nie)równość płci w prawie

Czy prawo wszystkich traktuje tak samo? Jakie konstrukcje prawne mogą mieć charakter dyskryminacyjny? Czy język ustaw i kodeksów jest neutralny płciowo?

Choć Konstytucja RP stanowi, że „Kobieta i mężczyzna w RP mają równe prawa w życiu rodzinnym, politycznym, społecznym i gospodarczym”, a Polska podpisała Konwencję w sprawie likwidacji wszelkich form dyskryminacji kobiet, to nadal mamy do czynienia z przepisami i konstrukcjami prawnymi o charakterze dyskryminacyjnym.

Jakie to przepisy? Czy dyskryminują one tylko kobiety, czy także mężczyzn? Co zrobić, aby prawo lepiej odpowiadało na potrzeby obu płci?

Zapraszamy do dyskusji po wykładzie!

19 maja, godz. 18.30-20.00,  państwomiasto (ul. Andersa 29 ), Warszawa

Co zrobią chilijskie kobiety by wywołać poronienie?

554c871d154cd80f72c1eb800e342544Chile to jeden z sześciu krajów, w których zabronione są wszystkie formy aborcji. Nowa kampania Grey Chile ma na celu podniesienie świadomości społecznej na temat problemu, który zagraża życiu tysięcy chilijskich kobiet wymyślających niemożliwe i niebezpieczne metody, aby wywołać poronienie.

Inicjatywa ma na celu wyrażenie poparcia społecznego dla przyjęcia ustawy aborcyjnej przez parlament Chile. 71% chilijskiego społeczeństwa popiera przyjęcie tego prawa w przypadku ciąży w wyniku gwałtu, zagrożenia życia kobiety lub poważnych uszkodzeń płodu. Jednak, mimo że ustawa dekryminalizacji aborcji została złożona w lutym przez prezydentkę Michelle Bachelet, silne grupy władzy wykonawczej i gospodarczej nie wyrażają na nią zgody.

Media w Chile są bardzo konserwatywne i nie prowadzą żadnej dyskusji na temat tej ważnej sprawy. Dlatego organizacje non-profit i społeczeństwo użyły social mediów do wyrażania swojego punktu widzenia.

Liczbę nielegalnych zabiegów szacuje się na 150 tysięcy przypadków rocznie.

W filmikach widzimy kobiety, które tłumaczą jak wywołać poronienie poprzez upadek ze schodów lub potrącenie przez samochód.

„Witaj, powiem Ci jak to zrobić”

Najpierw musisz kupić te buty, o których zawsze marzyłaś, te bardzo wysokie. Kiedy będziesz sama w domu, weź z kuchni nóż i natnij podstawę obcasa. Mniej więcej do połowy. Kiedy już to zrobisz, załóż je i wyjdź na spacer. Idź spokojnie i uważnie, bo nie możesz go złamać zanim nie znajdziesz hydrantu. Kiedy już go znajdziesz, zatrzymaj się metr od niego i przekręć swoją kostkę, tak żeby obcas się złamał i z całym impetem uderz brzuchem o hydrant…

Wybierz schody, których używasz na co dzień. Możesz to zrobić w domu lub w pracy, to bez znaczenia. Ważne, aby schody były jak najdłuższe. Upewnij się, że na klatce schodowej nie ma kamer. Musisz być sama. Zakryj twarz obiema rękami, żeby ograniczyć szpetne blizny. Nie patrz w dół, bo mogłabyś się wycofać. Zamknij oczy, oddychaj i pozwól sobie spaść…

Poczekaj na słoneczny dzień i wyjdź pooddychać świeżym powietrzem. Spaceruj przez 10 minut, kup coś, co zwykle kupujesz jak chleb albo gazeta, a później idź na ruchliwe skrzyżowanie. Zauważysz, że część kierowców wyjątkowo się spieszy i przyspieszają na ostatnią chwilę byle by zdążyć przed czerwonym światłem. Poczekaj na takich samochód i upewnij się, że uderzy zderzakiem w Twój brzuch…

 

 

 

Strona projektu: http://www.mileschile.cl/leyabortoterapeutico/#

Źródło: http://lbbonline.com/news/shocking-campaign-shows-the-lengths-chilean-women-go-to-self-induce-abortions/

Tłumaczenie: Julia Maciocha

banernorweskie_batory

Rozwój wolontariatu w Fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

 

Spotkanie z AGNIESZKĄ GRAFF wokół „Matki Feministki”

22218_10152993428183138_2836565289371122164_n

 

Miejsce: Pracownia Jogi Yogamudra, ul. Śniadeckich 17 (głęboko w podwórku)
Data: 23 maja 2015, godz: 16.00
Wstęp wolny.

Zapraszamy również ojców 🙂
Uwaga: zapewniamy opiekę do dzieci (w trakcie trwania spotkania zajęcia jogi dla dzieci oraz malowanie wspólnej mandali w sąsiadującej sali).

Co w dzisiejszych czasach oznacza bycie matką wyzwoloną?
Jak wyglądają realne dylematy matek i ojców.

Twoje życie po narodzinach dziecka wywróciło się do góry nogami? Wasz partnerski związek oznacza teraz, że Ty „siedzisz” w domu a on zarabia? Nie chcesz wracać do swojego starego życia, w którym byłaś 12 godzin poza domem? A może starasz się być „matką wyzwoloną” i codzienna gonitwa pomiędzy pracą a domem doprowadza się do skrajnej frustracji? Siedząc za biurkiem i załatwiając ważne sprawy firmowe marzysz o robieniu przetworów domowych, gotowaniu zdrowego jedzenia i tęsknisz za dzieckiem? Czy też od lat tkwisz w domu z dzieckiem nie mogąc wrócić do pracy? Zastanawiasz się czy inni też tak mają?

Zapraszamy na spotkanie z Agnieszką Graff, autorką książki „Matka Feministka” wywołującą gorącą dyskusję nad obecną sytuacją matek w Polsce, które starają odnaleźć się w obowiązującym wzorcu matki pracującej, spełniającej się w obydwu tych obszarach życia. Książka idealnie odkrywa pułapki pozornych wyborów, które stają przed matkami i rodzinami po pojawieniu się dziecka oraz przywraca do łask niezwykle istotne emocjonalne potrzeby związane z wychowywaniem dzieci. Będzie to doskonała okazja do podyskutowania na temat tego jak przeżywają macierzyństwo Polki w dzisiejszych czasach oraz do podzielenia się swoimi doświadczeniami.

Gospodynią spotkania będzie Ola Künstler ­ współprowadząca od 8 lat cykliczne spotkania Kręgu Matek, instruktorka szkoły rodzenia, doula, współzałożycielka Pracowni Jogi Yogamudra.

Agnieszka Graff
Anglistka, feministka. Współzałożycielka Porozumienia Kobiet 8 Marca. Stypendystka Fundacji Fulbrighta. Członkini Krytyki Politycznej. Teksty naukowe oraz publicystyczne ogłaszała m.in. w „Res Publice Nowej”, „Kulturze i Społeczeństwie”, „Ośce”, „Zadrze”, „Gazecie Wyborczej”, „Rzeczpospolitej”. Pracuje w Ośrodku Studiów Amerykańskich UW i wykłada na warszawskich studiach podyplomowych Gender Studies. Jej książka Świat bez kobiet (2001) to jedna z najważniejszych pozycji w polskiej literaturze feministycznej. Analizuje mechanizmy stopniowego wykluczania kobiecego głosu ze sfery publicznej w warunkach ustrojowej transformacji. W ostatnich pracach zwraca szczególną uwagę na przenikanie się dyskursu płci z narracjami nacjonalistycznymi (np. antysemityzmem) i rasowymi.

Link do wydarzenia: www.facebook.com/events/1842613012630399/

Instagram pozwala na zdjęcia matek karmiących piersią.

Instagram ogłosił, że nie będzie już cenzurował zdjęć matek karmiących piersią. Platforma społecznościowa w końcu zmieniła swoje wytyczne, po tym jak otrzymała tysiące krytycznych wiadomości od użytkowniczek i celebrytek z całego świata.
Nowa zasada mówi, że „kobiety karmiące są dozwolone”, jak również kobiety, które pokazują „zdjęcia blizn po mastektomii”.
Strona dodaje, że „nagość na zdjęciach obrazów i rzeźb również jest OK”
„Wiemy, że czasem ludzie udostępniają nagie zdjęcia, które są artystyczne lub kreatywne, ale z wielu powodów, nie akceptujemy nagości na Instagramie.”

Źródło: http://viralwomen.com/post/its_official_instagram_will_now_allow_breastfeeding_pics

Tłumaczenie: Julia Maciocha

its_official_instagram_will_now_allow_breastfeeding_pics_1136776762.jpg_resized_552

 

banernorweskie_batory

Rozwój wolontariatu w Fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

 

I Trójmiejski Marsz Równości 30 maja

I Trójmiejski Marsz Równości 30 maja

Trójmiejskie Dni Równości 21-30 maja 2015

I Trójmiejski Marsz Równości odbędzie się 30 maja 2015. Ruszamy o godzinie 15 z Targu Węglowego w Gdańsku. Idziemy pod hasłem: Jesteśmy rodziną. Organizatorem jest Stowarzyszenie na Rzecz Osób LGBT Tolerado.

Marsz jest zwieńczeniem naszej wielkiej akcji, Dni Równości odbywających się od 21 do 30 maja w Trójmieście. Wśród wydarzeń debata Tęczowe rodziny w Polsce i w Europie z udziałem m.in. wiceprezydenta Gdańska Piotra Kowalczuka oraz prezydenta Słupska Roberta Biedronia, żywa biblioteka w Bibliotece Manhattan, wystawy, pokazy filmów, dyskusje.

 

Zapraszamy na Dni Równości. Zapraszamy na Marsz.

www.marsz3miasto.pl

1 2 3

 

Mowa nienawiści a kobiety

Ostatnio na Facebooku pojawiły się dwie strony, które szczególnie przykuły uwagę organizacji kobiecych ze względu na stosowanie agresywnego języka wobec kobiet. Po licznych zgłoszeniach jedną z nich udało się usunąć, druga zaś, wzywająca Magdalenę Ogórek do rozebrania się, została usunięta przez samych autorów. I co z tego, skoro na ich miejsce powstają następne? Czy można skutecznie walczyć z publikacją takich treści?

Bez wątpienia można stwierdzić, że wszystkie te strony bazują na niechęci i stawiają kobietę w pozycji podrzędnej wobec mężczyzny. Wszystkie też przekraczają granice krytyki, satyry czy debaty publicznej, o ile o takiej w ogóle można mówić przy okazji tworzenia ww. stron. Mowa nienawiści, to modne stwierdzenie, aż samo się nasuwa. Ale nie do końca słusznie. Czy są więc jakieś przepisy gwarantujące ochronę przed atakami ze względu na płeć?

Określenie mowa nienawiści, choć ostatnio dość popularne, opisuje zjawiska całkiem nienowe. Obejmuje ono negatywne wypowiedzi o jednostkach albo grupach bazujące jedynie na tym, że należą do konkretnej kategorii. Mowa nienawiści to środek stosowany do szerzenia nietolerancji, uprzedzeń czy rasizmu. W skrajnych przypadkach już samo użycie hate speech może stanowić przestępstwo – jak np. wzywanie do przemocy wobec danej grupy. Najczęściej jest jednak podstawą do innych nadużyć.

Dyskryminacja i mowa nienawiści w standardach międzynarodowych

Tradycyjnie w prawie międzynarodowym wymaga się od państw przestrzegania zasady niedyskryminacji ze względu na różne cechy – Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych w art. 2 wymienia: rasę, kolor skóry, płeć, język, religię, poglądy polityczne lub inne, pochodzenie narodowe lub społeczne, sytuację majątkową, urodzenie. Dyskryminacja to jednak znacznie więcej niż nienawistne słowa, a przepisy chroniące przed nierównością odnoszą się głównie do wertykalnego działania prawa, które tworzy zobowiązania państwa wobec obywatela. Co do zasady stosunkami między obywatelami zajmują się zaś inne gałęzie prawa, szczególnie cywilne i karne. Ale i tu istnieje możliwość oddziaływania przez organizacje międzynarodowe na standardy państwowe – w mniej lub bardziej sformalizowany sposób.

W latach 50. i 60. gdy tworzono konwencje i pakty praw człowieka, mowa nienawiści czy dyskryminacja kobiet nie były problemami pierwszorzędnymi, ale współczesna interpretacja tych dokumentów jak najbardziej widzi konieczność ochrony kolejnych grup przed bezpodstawnymi atakami motywowanymi uprzedzeniami. Najlepiej o tym może świadczyć Karta praw podstawowych UE, która w przepisach antydyskryminacyjnych zakazuje gorszego traktowania nie tylko bazującego na klasycznych czynnikach, takich jak płeć czy kolor skóry, lecz również nie dopuszcza dyskryminacji ze względu na niepełnosprawność, wiek lub orientację seksualną.

Na łonie prac ONZ problem dyskryminacji kobiet starano się rozwiązać już w 1979 r. Konwencją w sprawie likwidacji wszelkich form dyskryminacji kobiet. Choć w preambule jako warunek osiągnięcia pełnej równości uznano ewoluuję tradycyjnych ról w rodzinie i społeczeństwie mężczyzn  oraz kobiet, to sam dokument skupia się przede wszystkim na usunięciu praktyk dyskryminacyjnych większego kalibru, jak nierówny dostęp do nauczania, urzędów czy zawodów. Samo zresztą pojęcie mowy nienawiści pojawiło się znacznie później niż konwencje antydyskryminacyjne. Jednak to do komitetu monitorującego wdrażanie tej konwencji wpłynęło zawiadomienie przeciwko Polsce dotyczące podręcznika, gdzie przedstawiano zasady tworzenia czasów w języku angielskim na zdaniach takich jak: „Linda miała nadzieję, że zostanie zgwałcona przed nadejściem lata”.

Rada Europy zajęła się problemem mowy nienawiści już w 1997 r. W rezolucji Komitetu Ministrów[1] za mowę nienawiści uznano wszystkie wypowiedzi które rozpowszechniają, podżegają, promują lub usprawiedliwiają nienawiść rasową, ksenofobię, antysemityzm i wszystkie inne formy nienawiści bazujące na nietolerancji, włączając w to wypowiedzi motywowane szowinizmem, etnocentryzmem, wrogością wobec mniejszości i migrantów.  Brakuje zatem wyraźnego odwołania do mizoginicznych czy seksistowskich wypowiedzi, choć, jak przyznał Komisarz Praw Człowieka Rady Europy[2], powyższy katalog ma charakter otwarty, który trzeba poszerzać o podmioty mogące paść ofiarą dyskryminujących haseł. Niels Muižnieks zwrócił też uwagę, że problem mowy nienawiści wobec kobiet, zwłaszcza w Internecie, jest obecny od dawna, lecz do tej pory był niedostrzegany przez państwa, które powinny bardziej zdecydowanie walczyć z językiem nienawiści[3]. Dlatego Rada Europy już w 2011 r. otworzyła do podpisu Konwencję antyprzemocową[4], o której ratyfikację toczono ostatnio zacięte boje w polskim parlamencie. Artykuł 40 tego dokumentu nie pozostawia już żadnych wątpliwości, że kobiety także są adresatkami mowy nienawiści. Konwencja zobowiązuje państwo do zmian w prawie, które umożliwią ponoszenie odpowiedzialności karnej lub innej za molestowanie. Tym mianem określa się tak ataki werbalne jak i niewerbalne, które mają podłoże seksualne i skutkują naruszeniem godności „w szczególności w atmosferze zastraszania, wrogości, upodlenia, poniżenia lub obrazy”.  Konwencja jednak wchodzi w życie w Polsce dopiero 1 sierpnia 2015 r. A obecnie wewnętrzne przepisy podobnych gwarancji nie dają.

Luki w prawie karnym

Art. 119 kodeksu karnego mówi jasno: stosowanie przemocy lub groźby bezprawnej wobec osób lub grup z powodu jej narodowości, rasy, pochodzenia etnicznego, przynależności politycznej, wyznania albo bezwyznaniowości jest zagrożone karą więzienia od 3 miesięcy do 5 lat. Ale mowa nienawiści nie zawsze jest równoznaczna groźbom karalnym. Tu sprawę reguluje art. 257 kodeksu – publiczna zniewaga podmiotów z ww. powodów (oprócz przynależności politycznej) karana jest pozbawieniem wolności do 3 lat – a więc sankcja jest równie surowa jak za zniewagę Prezydenta. W kodeksie karnym nie ma jednak ani słowa o znieważaniu kobiet czy mężczyzn z tej jednej przyczyny, że łączy ich ta sama płeć. Jedyną możliwością obrony jest wniesienie prywatnego aktu oskarżenia o zniesławienie albo znieważenie, ale dotyczy to tylko bezpośredniej ofiary obrazy, a nie całej grupy. Problemu mowy nienawiści wobec kobiet nie rozwiązuje też ustawa o równym traktowaniu z 2010 r.[5], wdrażająca dyrektywy UE. Choć definiuje pojęcie molestowania i molestowania seksualnego w podobny sposób jak Konwencja stambulska, to spod jej stosowania wyłączona jest sfera życia prywatnego i treści zawarte w środkach masowego przekazu.

Niezauważony problem

W 2011 r. Kampania Przeciw Homofobii przygotowała nowelizację kodeksu karnego, która poszerzała penalizację mowy nienawiści także ze względu na płeć, tożsamość płciową, wiek, niepełnosprawność bądź orientację seksualną. Projekt, wniesiony do laski marszałkowskiej przez SLD, trafił do komisji jednak niedługo przed wyborami parlamentarnymi i jego losy zakończyły się razem z VI kadencją Sejmu. W 2014 r. ten sam projekt ustawy został złożony ponownie, jednak od zeszłego roku wciąż znajduje się w komisji. Światełkiem w tunelu wydają się starania Pełnomocniczki Rządu ds. Równego Traktowania, która w styczniu 2015 r. wystąpiła do Ministra Sprawiedliwości z wnioskiem o ponowne rozważenie kryminalizacji zniewagi podszytej dyskryminacją grup wspomnianych także w projekcie KPH. Cóż, niestety kolejne wybory parlamentarne już za pasem.

Perspektywy

Nie jest pewne, że uchwalenie konwencji antyprzemocowej w jakikolwiek sposób wpłynie na przyspieszenie prac w Sejmie nad nowelizacją kodeksu karnego. Inaczej po raz kolejny koniec kadencji może zaprzepaścić szansę dopasowania prawa karnego do zmieniających się standardów ochrony praw człowieka. A to wszystko ku zadowoleniu tych co twierdzą, że nie ma nic złego w nauce angielskiego na czytance o gwałconej Lindzie, czy w tworzeniu stron typu „zagłosuję na Magdę Ogórek jak pokaże cycki”, bo problem jest wyolbrzymiony przez kobiety bez poczucia humoru. Warto pamiętać – co w mocnych słowach przypomina  w swoim spocie Fundacja Feminoteka – że słowa też mogą gwałcić. A prawo karne ma obowiązek przed każdym gwałtem obywatela chronić.

 

Akty mowy nienawiści w sieci można również zgłaszać na stronie: zglosnienawisc.otwarta.org

https://www.youtube.com/watch?v=zsj__VjL-x0
Autorka: Marta Borucka
Źródło: http://human-rights-every-day.blogspot.com/2015/05/mowa-nienawisci-kobiety.html

Źródła tekstu:

[1] Komitet Ministrów Rady Europy, Rekomendacja nr R (97) 20 w sprawie mowy nienawiści, dostępna pod adresem: http://www.coe.int/t/dghl/standardsetting/media/doc/cm/rec(1997)020&expmem_EN.asp
[2] N. Muižnieks, Hate speech against women should be specifically tackled, http://www.coe.int/hu/web/commissioner/-/hate-speech-against-women-should-be-specifically-tackl-1
[3] Nils Muižnieks: We must take action against online hate speech against women, http://www.humanrightseurope.org/2014/03/nils-muiznieks-we-must-take-action-against-online-hate-speech-against-women/
[4] Konwencja o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej
[5] Ustawa z dnia 3 grudnia 2010 r. o wdrożeniu niektórych przepisów Unii Europejskiej w zakresie równego traktowania,  Dz. U. z 2010 r. Nr 254, poz. 1700

Wójcicki: Słowa też gwałcą”, czyli wirtual kontra real

„Słowa też gwałcą”, czyli wirtual kontra real

Tekst: Łukasz Wójcicki

Fundacja Feminoteka wypuściła ostatnio dwa spoty filmowe zrealizowane we współpracy ze studiem DYNKS, w których kobiety przytaczają seksistowskie, mizoginiczne czy pełne przemocy cytaty, jakie usłyszały kiedyś od mężczyzn pod swoim adresem. Po opublikowaniu pierwszego z nich w sieci, wylało się morze pomyj pod adresem kobiet, które wzięły udział w filmie. Piszę „pomyj”, bo nie były to słowa uznania za odwagę dla uczestniczek spotu, ani za wysiłek, jaki został włożony w jego powstanie. I tak, jak można docenić krytykę, która z szacunkiem odnosi się do krytykowanego podmiotu, tak komentarze w internecie są nienawistne, brutalne i kipiące pogardą.

Na szczęście, łatwo te komentarze zdyskredytować, bo w internecie można napisać wszystko i bez konsekwencji opluwać ludzi. Gdy jesteśmy anonimowi/ anonimowe albo gdy od realności odgradza nas ekran laptopa, z lekkością motylka nam przychodzi obrażanie innych i szydzenie z wartości, które inni/inne reprezentują. Dlaczego tak się dzieje? Maja Trzop, na łamach miesięcznika „Charaktery” pisze o tym, że anonimowość w internecie to: “ […]przeświadczenie o możliwości przybrania na czas korzystania z sieci fikcyjnej tożsamości. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, iż człowiek przebywający w zaciszu swojego mieszkania i z jego bezpiecznego zakątka ma pokusę pozostania bezkarnym, nieuchwytnym, nie ponosząc konsekwencji za swoje słowa i czyny. W Internecie możemy przedstawić zupełnie inny obraz siebie. Z drugiej strony nie chodzi jedynie o kłamstwo. Zależy nam także na możliwości bycia szczerym do bólu. Wypowiadaniu swoich myśli bez cenzury narzucanej nam przez zgorszone spojrzenia innych. W Internecie najgorsze, z czym możemy się w takiej sytuacji spotkać to tak zwany <hejt>”.

I właśnie o „hejcie” tu mówimy. W sieci łatwo być mocnym/mocną w gębie, łatwo wypłukać sobie usta nienawistnymi, seksistowskimi, mizoginicznymi komentarzami. Wystarczy klawiatura i kliknięcie „publikuj”. Ale nikt z tych krzykaczy i krzykaczek, wi-fi-lozofów  i praktyczek stałego łącza nie ma za grosz odwagi, żeby wypowiedzieć wszystkie obelżywa słowa tym kobietom w twarz. Ba! Nie ma odwagi, żeby przyjść do Feminoteki i powiedzieć to głośno, skonfrontować się z realnymi osobami. Dlaczego? Bo zrobiliby i zrobiłyby w gacie, jeśli nie ze strachu przed konsekwencjami, to z zażenowania nad samymi sobą. Wystarczy, żeby usłyszeli i usłyszały swoje prostackie słowa na głos. Dziecinnie łatwo jest napisać: „Prezydent chuj!”, nie ma problemu, ale mieć odwagę, żeby pójść na Wiejską i powiedzieć mu to w twarz, to już inna para kaloszy.

Przez to, że internet zeżre wszystko jak świnia z koryta, w ogóle się nie liczymy z prymitywnymi komentarzami. Szkoda czasu na ich czytanie. Wszystkie osoby, które z taką łatwością opluły kobiety ze spotów Feminoteki, nie mają za grosz odwagi, której nie zabrakło uczestniczkom filmików.

Mechanizm pojawiania się mizoginicznych, uprzedmiotawiających kobiety komentarzy jest bardzo prosty. Tym osobom, które je publikują wydaje się, że są przenikliwe i inteligentne, tym czasem są prymitywne i zwyczajnie głupie. W tak patriarchalnym, skostniałym i normatywnym społeczeństwie jak nasze, każde podważenie normy płci, pokazanie jej  krzywdzącego i bezsensownego wpływu, każde naruszenie społecznego tabu, w szczególności tego dotyczącego płci i seksualności, powoduje lawinę krytyki. Najbardziej oburzeni są faceci, bo formułowanie pojęcia „kultury gwałtu” godzi w odwieczne status quo mężczyzny w zmechaconym od maskulinizmu świecie. Wiele kobiet im wtóruje. Przerażone innym porządkiem świata, nie potrafiąc sobie wyobrazić życia bez męskiej dominacji, chwytają za tarczę backlashu, osłaniając się przed ostrzem emancypacji. Na szczęście, proces przechylania się szali z tradycyjnej na równościową już się rozpoczął i żaden ogr z konserwy go nie zatrzyma.

Niestety, na tym etapie cywilizacyjnym, musimy się pogodzić z faktem, że w internecie grasuje armia trolli i nie ważne, czy temat dotyczy molestowania, czy drugiej linii metra, wszystko zaleją słownym szambem, bo nie mają zbyt więcej do zaoferowania światu. Dlatego, dziewczyny, nie przejmujcie się, i róbcie swoje bo to cholernie ważne, mądre i potrzebne!

Łukasz Wójcicki – współzałożyciel grupy mężczyzn Głosy przeciw przemocy”, w ramach projektu „Kobiety i mężczyźni, chłopcy i dziewczęta RAZEM przeciw stereotypom płciowym” koordynuje działania dotyczące tworzenia Sieci Mężczyzn przeciwko stereotypom płciowym.

Akademia Feministyczna z Elżbietą Korolczuk wokół książki ,,Niebezpieczne związki. Macierzyństwo, ojcostwo i polityka”.

Macierzyństwo i ojcostwo to nie tylko osobiste doświadczenia konkretnych osób ale też problem polityczny. Państwo, instytucje takie jak Kościół Katolicki ale i ruchy społeczne, w tym feminizm, w różny sposób rodzicielstwo upolityczniają.

Podczas spotkania będziemy rozmawiać o tym na czym to upolitycznienie polega i jakie są jego konsekwencje oraz na czym polegać może „feminizm opieki”.

Serdecznie zapraszamy na spotkanie z Elżbietą Korolczuk wokół książki ,,Niebezpieczne związki. Macierzyństwo, ojcostwo i polityka” pod redakcją Renaty E. Hryciuk i Elżbiety Korolczuk.

Spotkanie odbędzie się 27 maja o 18:00 w fundacji Feminoteka przy ul. Mokotowskiej 29 A (wejście przez bramę od Marszałkowskiej 34 i do końca podwórka).
Elzbieta1_portret2 (1)Dr Elżbieta Korolczuk – socjolożka, aktywistka feministyczna i komentatorka. Pracuje na Uniwersytecie w Goteborgu i wykłada na Gender Studies w Warszawie, jest redaktorką (z Renatą E. Hryciuk) książek „Pożegnanie z Matką Polką? Dyskursy, praktyki i reprezentacje macierzyństwa we współczesnej Polsce” (WUW 2012) i „Niebezpieczne związki. Macierzyństwo, ojcostwo i polityka” (WUW 2015). Zakres jej zainteresowań badawczych obejmuje między innymi ruchy społeczne i aktywność obywatelską, praktyki i reprezentacje macierzyństwa i ojcostwa, a także nowe technologie reprodukcyjne. Od 2001 roku działa w nieformalnej grupie feministycznej Porozumienie 8 Marca, współpracuje też z organizacjami zajmującymi się prawami kobiet i prawami człowieka.

Dlaczego prawa osób LGBT są niezbędne do osiągnięcia równości płci.

pride-flags-600x320Kwestie praw kobiet i praw mniejszości seksualnych są ze sobą mocno powiązane. Nie zawsze środowiska kobiece to dostrzegały – niektóre feministki miały problem z uznaniem praw osób LGBT, zdarzały się również przypadku wykluczania z ruchu feministycznego kobiet transpłciowych. Dzisiaj jednak wiemy doskonale, że nie można łączyć feminizmu z homofobią.

Środowiska feministyczne mają obowiązek wspierać kobiety o nienormatywnej orientacji seksualnej oraz kobiety transpłciowe. Nie możemy ograniczać się do “prawdziwych”, heteroseksualnych i cisgenderowych [cisgender – angielskie określenie osoby, u której deklarowana płeć kulturowa – gender jest zbieżna z płcią biologiczną – sex). Lesbijki, kobiety transseksualne, inne kobiety nienormatywne doświadczają tych samych przejawów dyskryminacji, co wszystkie inne kobiety. Naszym celem musi być wspieranie praw wszystkich kobiet, nie tylko określonych ich grup.

Kolejnym aspektem jest geneza homofobii. Homofobia nie dotyczy jedynie sfery seksualności – homofobia stanowi również przejaw seksizmu. Celem nastoletniego chłopca wyzywającego kolegę od “pedałów” nie jest podważenie jego orientacji seksualnej – jego celem jest podważenie jego męskości. Jeżeli nastolatka jest podejrzewana o bycie lesbijką ponieważ nosi krótkie włosy i lubi uprawiać sporty zespołowe, nie chodzi o jej seksualność – ale o jej kobiecość. W homofobicznych uprzedzeniach utrwalone są stereotypy dotyczące płci – tego, kim powinien być “prawdziwy” mężczyzna i jak powinna się zachowywać “prawdziwa” kobieta. Tego typu uprzedzenia ograniczają rozwój młodych ludzi, szczególnie kobiet. Przeciwdziałając homofobii, przyczyniamy się do osłabienia roli stereotypów ograniczających możliwości rozwoju kobiet.

Jaki przekaz wysyłamy jeżeli nie wspieramy w pełni kobiet, które identyfikują się jako lesbijki, osoby biseksualne lub transseksualne? Że niezależnie od tego co mówimy o równości płci, płeć powinna mieć znaczenie. Że organy płciowe, z którymi się urodziłaś powinny determinować Twoją przyszłość, partnera/kę, którą/ego wybierasz, aż w końcu, że powinny definiować całą Ciebie. A to dokładnie taki przekaz jaki odrzuciły nasze przodkinie i dziś my staramy się odrzucać.

 

Źródło: http://www.aauw.org/2014/03/24/lgbt-rights-are-civil-rights/ ; Photo by Benjamin Gonzales

Opracowanie i tłumaczenie: Michał Żakowski

 

banernorweskie_batory

Rozwój wolontariatu w Fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

 

FAR FROM STEREOTYPE: O WIZYCIE JILL GODMILOW W WARSZAWIE

jillW najnowszym Newsweeku Małgorzata Sadowska opowiada o projekcji filmów Jill Godmilow, amerykańskiej undergroundowej dokumentalistki, której najważniejsze dzieła wyświetlono w Museum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Artykuł rozpoczyna opowieść o wizycie Jill w Ursusie. „Pojechała tam zobaczyć, co zostało z miejsca-symbolu, migawki z zakładów produkujących ciągniki pojawiające się w jej filmie”.

– Kiedy oglądam „Far from Poland” – pisze Sadowska – ogarnia mnie podobna melancholia, jak Jill na widok zakładów Ursus. Poczucie odpowiedzialności za wydarzenia toczące się o tysiące kilometrów od Nowego Jorku, autentyczna lewicowa wrażliwość, a także filmowy radykalizm – czyż nie są to rzeczy dawno obrócone w ruinę, których resztki wyprzedały kapitalizm i popkultura?

W 1980 Jill Godmilow kręciła w Polsce film „Z Jerzym Grotowskim. Nienadówka”. Gdy wybuchły strajki sierpniowe, reżyserka postanowiła nakręcić wydarzenie w Stoczni Gdańskiej, jednak Grotowski odwiódł ją od tego pomysłu. Wróciła do Nowego Jorku. Gdy zebrała pieniądze oraz ekipę konieczne do zrealizowania filmu, odmówiono jej wizy koniecznej do wjazdu na teren PRL. „Daleko od Polski” powstało więc na odległość, jako nowatorskie połączenie dokumentu z elementami fabularnymi.

Fragment „Nienadówki”: https://www.youtube.com/watch?v=cTiy-wGxR34

10982034_10153072921504130_1140581273385070614_n Jill Godmilow przyjechała do Polski po raz pierwszy w latach 70., żeby nakręcić filmy o Jerzym Grotowskim i o Teatrze Laboratorium. Materiał o Ośrodku Praktyk Teatralnych Gardzienice został zatrzymany przez cenzurę. – Jedna z występujących w spektaklu kobiet – opowiada Godmilow Newsweekowi – miała złoty ząb i cenzor uznał, że może to tworzyć wrażenie, że opieka dentystyczna w Polsce jest na fatalnym poziomie. Również polska prasa krytykowała film „Daleko od Polski” w analogiczny sposób. Zygmunt Kałużyński zarzucił artystce pominięcie roli Kościoła, wyśmiał także scenę, w której Anna Walentynowicz w zainscenizowanym wywiadzie z Hanną Krall wysysa sok z cytryny (jak wspomina Jill na spotkaniu po filmie: „podobno żaden Polak nie zjada plasterka cytryny wrzucanego do herbaty”).

Po pokazie filmu Henryk Wujec wręczył reżyserce Krzyż Kawalerski Orderu Zasługi Rzeczypospolitej „za wybitne zasługi dla polskiej kultury, osiągnięcia w pracy artystycznej i twórczej, za popularyzowanie wiedzy o najnowszej historii Polski”. W rozmowie po projekcji Wujec zażartował, że cieszy się, że ówczesne władze odmówiły Godmilow wstępu do Polski – pozwoliło to na powstanie ciekawego i nowatorskiego filmu. – Nie interesował mnie wtedy realizm – opowiada artystka. – Nie chodziło mi o to, żeby ludzie myśleli, że oglądają prawdziwą Annę Walentynowicz, że to psychodrama. Chciałam, żeby Amerykanie się czegoś dowiedzieli o sytuacji w Polsce, żeby przede wszystkim słuchali autentycznych, tłumaczonych na angielski wypowiedzi. Jak dowiemy się w rozmowach po projekcji kolejnych filmów, reżyserka w ogóle nie wierzy w realizm przedstawienia. Film „Daleko od Polski” jest „dokumentem post-realistycznym”, jak wszystkie dokumenty artystki. Film o robieniu filmu utkany został z sieci powtórzeń, które podkreślają wybiórczość właściwą perspektywie każdej i, jak zauważyła publiczność w rozmowie z reżyserką, wzmacniają emocjonalny ładunek narracji Godmilow.

W czasie zeszłorocznej, barcelońskiej wystawy „What Godmilow taught”, katalońskie artystki opowiadały o tym, co poruszyło je w twórczości Godmilow. – Jednym z kluczowych założeń w działalności Jill – uśmiecha się Mirella Sallarès – jest dystrybucja.

Trailer filmu „Las muertes chiquitas” w reżyserii Mirelli Sallarès: https://www.youtube.com/watch?v=yjkwaAveRtE

Dystrybucja cudzych filmów staje się sposobem, aby przeciwstawić się kapitalistycznej cenzurze – wykluczaniu sztuki niewygodnej, społecznie zaangażowanej, nieoczywistej. Zawłaszczenie twórczości cudzej rozumiane jest przez Godmilow nie jako kanibalizm, ale jako udział w odpowiedzialności za treści, które się powiela. – Gdy pierwszy raz zobaczyłam film Farockiego – opowiada Godmilow – byłam wstrząśnięta. Zetknięcie się z jego analizą tego, w jaki sposób D.O.W Chemicals, ogromne, industrialne laboratorium chemiczne, namawia ludzi, takich jak ja, ty i ty, aby wytwarzali napalm. – „Czego uczy Farocki” nie jest dokładną repliką „Ognia nie do ugaszenia” – tłumaczy Sallarès. – W filmie głos reżyserki dokładnie wyjaśnia nam, dlaczego film ten jest ważny, i w jaki sposób sztuka staje się częścią filozofii oraz misji politycznej reżyserki.

Mirella Sallarès podkreśla także inspirujący związek życia artystki z jej twórczością, znaczenie poglądów feministycznych Godmilow zarówno w jej sztuce, jak i w wyborach życiowych. – Życie to nie tylko to, co nam się zdarza, ale i sposób, w jaki wykorzystamy te zdarzenia – podsumowuje katalońska artystka.

Konferencja prasowa w Arts Santa Mònica (od minuty 12:20 mówi Jill Godmillow): https://www.youtube.com/watch?v=7BayhTFLvY8

„Ironicznie, a zarazem z całą powagą, przedkładam tu Dogmę dla przyszłych reżyserów i reżyserek filmów dokumentalnych. – pisze Godmilow w artykule „Zabić dokument, jaki znamy”, który ukazał się w przekładzie Anny Dzierzgowskiej w kwietniowym „Dialogu”. „Dogma to efekt podejrzliwego przyjrzenia się klasycznym założeniom filmu dokumentalnego, czyli systemowi reprezentacji, o którym zwykło się sądzić, że wytwarza konkretne, pozbawione autorskiego piętna teksty, przez które świat miałby opowiadać sam siebie bez jakiejkolwiek ideologicznej interwencji twórców. W to miejsce tymczasem chciałabym zaproponować strategie, pozwalające wyobrazić sobie kino non-fiction jako poezję, jako spekulatywną fikcję, jako krytykę – czyli strategie medialne, które z pełną świadomością korzystać będą z fotograficznych obrazów zaczerpniętych z archiwum «tego, co rzeczywiste»”.

far_from_polandO „Daleko od Polski” czytamy w „Polityce”: „Wszyscy angażowani przez Godmilow do dokumentu aktorzy musieli mieć doświadczenie w pracy z tekstem i mówić z wyuczonym polskim akcentem. – Odkryłam nową formę opowiadania, złamałam zasadę dokumentu, która mówiła, że o „Solidarności” można mówić tylko, jeżeli samemu się zrobi wywiad z Lechem Wałęsą. To mój najważniejszy film – wspomina atmosferę podczas zdjęć: na ulicach Nowego Jorku zaczęły się wtedy protesty, ludzie wyrażali poparcie dla „Solidarności”. Wielość możliwych interpretacji filmu ciężko jednak rozważać w oderwaniu od kwestii płci.

Film Jill Godmilow jest nowatorski pod względem formy (fabularno-dokumentalnej, z użyciem takich zabiegów jak reenactment – inscenizacja wywiadów, fikcyjna narracja o Jaruzelskim, zamkniętym w areszcie domowym w Tatrach, found footage, etc.), ale także w swojej treści. Nie tylko brakuje w nim nagrań wywiadów z Wałęsą – w ogóle postać Wałęsy ledwie się pojawia. Nacisk położony jest na Annę Walentynowicz. Kategorie takie jak wspólnota czy zastosowanie empatii w walce politycznej podkreślone zostają w wywiadzie z Hanną Krall, opublikowanym przez Tygodnik Powszechny pod tytułem „Ludzie może i nie są źli”.

Obraz wybrany i odtworzony przez Jill Godmilow jest obrazem kobiety aktywnej, wizją nieustannej chęci działania, która przejawia się każdego dnia.  Anna Walentynowicz opowiada o noszeniu mleka dla strajkujących: „Zebrałam od ludzi na wydziale kartki na mleko po które musieli chodzić do odległej stołówki, przyniosłam z domu garnek, gotowałam mleko i nosiłam wszystkim na stanowiska pracy, a jak zjedli, zmywałam naczynia. Nie kosztem pracy, oczywiście, tylko podczas przerw. Przyszedł do mnie mistrz i mówi, że ja to robię pod publiczkę i że pracownicy mają chodzić do stołówki.  Odniosłam naczynia i znów zastanowiłam się – co robić”.

Fragment filmu: https://www.youtube.com/watch?v=_tEWACq2k9U

Ciężko nie skojarzyć „Far from Poland” z filmem dokumentalnym Marty Sidło i Piotra Śliwowca „Solidarność według kobiet”, który zobaczyć mogliśmy także wyłącznie na festiwalach. W trailerze filmu zdjęcie Grażyny Staniszewskiej jako małego punkciku na niewyraźnym zdjęciu, i podpis: „Tylko jedna kobieta została zaproszona do obrad przy Okrągłym Stole”. „Miały przed sobą najlepsze lata życia”, czytamy w opisie filmu. „Dwudziestoparo-, trzydziestolatki, które zamiast tak zwanej małej stabilizacji i względnego spokoju wybrały bunt. Próbowano niszczyć ich małżeństwa. Straszono, że jak nie pójdą na współpracę z bezpieką, ich dzieci trafią do domu dziecka albo spotka je nieszczęśliwy wypadek. Proponowano wyjazd z kraju w zamian za zaprzestanie działalności szkodzącej systemowi. Nie przestały. Kiedy w sierpniową sobotę 1980 roku zadowoleni z podwyżki robotnicy zakończyli strajk i chcieli wyjść ze Stoczni Gdańskiej, zamknęły bramy, tym samym rozpoczynając strajk solidarnościowy. Gdyby nie inicjatywa tych kilku zdeterminowanych kobiet, być może nie byłoby w naszej historii Sierpnia 80. W stanie wojennym, kiedy mężczyzn pozamykano w więzieniach, kobiety przejęły ich role. Wydawały niezależną prasę, uruchomiły radiostację. Nie zależało im na byciu we władzach Związku, nie dbały o to, by pełnić określone funkcje. Najważniejsza była praca i jej efekt”.

W wywiadach, które Godmilow wybrała do filmu, Hanna Krall i Barbara Łopieńska są dziennikarkami aktywnymi, współtworzącymi opowieść. W przetłumaczonym na angielski wywiadzie z miesięcznika „Solidarność” odegrana przez Honorę Fergusson dziennikarka nie ukrywa oburzenia. Refleksję o naturze cenzury oraz osobowości cenzora wzbogacają fikcyjne opisy snów, w których reżyserka rozmawia przez telefon z Fidelem Castro. „Wczoraj śniło mi się, że obudził mnie dźwięk telefonu”, opowiada głos młodej reżyserki. „To był Fidel. Powiedział, że robię duży błąd, pozwalając Annie Walentynowicz przemawiać w imieniu polskiej klasy robotniczej. Powiedziałam, że ona mówi o swoim doświadczeniu. On nie wierzył w jej historię. Był w Polsce wielokrotnie i powiedział, że robotnicy nie mają czego się obawiać. Co mogłam powiedzieć? Wiernie odtworzyłam wywiad z nią, słowo po słowie.” Fikcyjny Castro ma jednak własne zdanie na temat roli artysty: „Powiedział, że ona maluje uproszczony obraz życia w socjalizmie, emocjonalny i staroświecki. Czy ja nie rozumiem, że powstanie ruchów wyzwolenia w krajach trzeciego świata było poważnie zagrożone przez tego rodzaju propagandę?” W rozmowie po projekcji reżyserka wyjaśnia, iż rzeczywistym modelem dla postaci Castro był jej znajomy – kubański cenzor, który próbował odwieść ją od pomysłu nakręcenia filmu. „W Hawanie grali dwa polskie filmy – dwa bilety za cenę jednego” opowiada w filmie, wcielony w rolę Fidela. Jeden był ideologicznie wspaniały, 100% marksizmu, ale perfekcyjnie głupi.  Drugi był olśniewający – artystycznie, ale reakcyjny… Antysocjalistyczny, pesymistyczny. Więc, pyta mnie Fidel: „Czy tak już musi być? Czy znakomita sztuka zawsze będzie w konflikcie z państwem?”

LOLOLOLPo projekcji filmów „Ogień nie do ugaszenia” (1969),  „Czego uczy Farocki” (1998)
i „Roy Cohn/Jack Smith” (1995), w rozmowie z Magdaleną Mosiewicz i Jakubem Mikurdą, Jill Godmilow odpowiada na pytanie o to, czym jest „pornografia rzeczywistości”. Jest to prosta przyjemność, której doznaje widz, używając ludzi oglądanych na ekranie. Właśnie przeciwko takiej pornografii występuje reżyserka, kiedy wykonuje gest solidarności ideowej, kręcąc amerykańską replikę filmu i przyczyniając się do upowszechnienia myśli Farockiego o powszechnym i zracjonalizowanym udziale „zwykłych ludzi” w produkcji broni masowego rażenia.

Fragment wykładu Susan Sontag o „klasycznej pornografii”: https://www.youtube.com/watch?v=atS9kpDxR-0

Na pytanie publiczności o „ideologiczny” przekaz jej filmów (feminizm, ochrona praw człowieka, walka ze stereotypami), reżyserka żartobliwie odpowiada, że ideologią nazywa się zawsze to, co robią inni – nie to, co robi się samemu. Wyjaśnia, że różnica między ideologicznie nacechowaną propagandą, a sztuką zaangażowaną polega na tym, że sztuka „z wyższej półki” nie upraszcza: poprzez swoją formę wymaga wysiłku od odbiorcy.

Jill Godmilow miała szansę na karierę w Hollywood – czytamy w tekście Zofii Płoskiej na Culture.pl: „Gdy w 1976 roku jej przyjaciel Robert Redford polecił ją jako reżyserkę dokumentu z planu „Wszystkich ludzi prezydenta”. Była już wtedy nominowana do Oscara za swój dokument „Antonia: Portret kobiety” (1973), opowiadający historię pierwszej kobiety-dyrygentki w historii i jej zmagań z szowinistycznym środowiskiem muzyki klasycznej. Gdy Godmilow zorientowała się, że w miejsce kina zaangażowanego oczekuje się od niej atrakcyjnej reklamówki – zrezygnowała i poświęciła się w całości kinu niezależnemu. Jako wybitna teoretyczka gatunku non-fiction, zaczęła wykładać na University of Notre Dame”.

antonia4A propos „Antonii” Joanna Krakowska pisze w artykule „Jill Godmilow. Solidarna”, opublikowanym w „Dialogu”: „Decyzja życiowa, by nie pracować komercyjnie musiała mieć swoje konsekwencje – pozwalała nie godzić się na zbyt daleko idące kompromisy, ale w przypadku reżyserki filmowej nie gwarantowała jeszcze możliwości mówienia tego, co się chce i jak się chce, a przede wszystkim tak często, jak by się chciało. Do doświadczenia Jill Godmilow można zapewne odnieść słowa Antonii Brico, dyrygentki, bohaterki jej nominowanego do Oscara dokumentu „Antonia: Portret kobiety” z 1973 roku: «dyryguję pięcioma koncertami rocznie, a chciałabym dyrygować pięcioma koncertami miesięcznie». Powinowactwo między machiną filmową a orkiestrą jest oczywiste, czterdzieści lat różnicy wieku między dyrygentką a reżyserką pokazuje zaś, że w pewnych zawodach emancypacja postępuje wolniej  niż gdzie indziej. […] Kwestia genderowa przełożyła się także, a może przede wszystkim, na szczególne poczucie służebności w zawodzie, który dla niej nie polega na realizacji własnego artystycznego ego, lecz na ustanawianiu solidarnych więzi i znajdowaniu formy dla tego, co daje kontrę rzeczywistości”.

ANO„Roy Cohn/Jack Smith”, sfilmowany przez Jill performans Rona Wavtera zachęca do refleksji nad stygmatyzacją AIDS, której Susan Sontag sprzeciwiała się w „Metaforze jako chorobie”, a także nad genezą dyskursów antysemickich. Przebrany w egzotyczny kostium, bardzo chory i zmęczony Wavter w roli Johna Smitha, co chwilę poprawia strój, wzdycha, kroi cebulę, żeby móc się rozpłakać. Zarówno on, jak i postać Roya Cohna, zdają się uosabiać sztuczność łatek przypinanych osobom LGTB – maskę tak kiczowatą i uproszczoną, jak cytowane pod koniec filmy z Marią Montez. Gill Godmilow sprzeciwia się wpisywania ludzkich indywidualności w stereotyp – co zaznaczyła również po projekcji ostatniego filmu: „Czekając na księżyc”. Zapytana, dlaczego w jej fikcyjnej biografii Gertruda Stein i Alice B. Toklas się nie całują ani nie uprawiają seksu reżyserka odpowiada pytaniem: czy film musi zawierać sceny erotyczne tylko dlatego, że bohaterkami są lesbijki? Być może najlepszym podsumowaniem będzie tu siódmy postulat z napisanej przez reżyserkę Dogmy: „Staraj się nie wykorzystywać bohaterów swoich filmów. To, że mogą się pokazać na ekranie, nie stanowi dostatecznego wynagrodzenia za wyzysk ich ciał, głosów, doświadczeń. Przynajmniej nie każ im niczego «reprezentować» –  plemienia, klasy, płci kulturowej, grupy ofiar, grupy bohaterek lub bohaterów i tak dalej.

Fragment filmu Roy Cohn/Jack Smith: https://www.youtube.com/watch?v=G_DUjM4UIQY

W pewnym sensie niedostateczna dystrybucja sztuki stała się formą cenzury w twórczości Godmilow, ale i przyczyną powstania niesamowitej historii znajomości artystek z różnych stron świata. Zaczęło się od listu Jill Godmilow do katalońskiej reżyserki Mirelli Sallarès, autorki filmu „Las muertes chiquitas”, dokumentującego cykl rozmów z meksykańskimi kobietami o tym, czym jest dla nich orgazm, czym miłość, i w jaki sposób w najbliższych związkach doświadczały przemocy. Obie artystki spotykają się na premierze angielskiej wersji filmu, rok później w Barcelonie powstaje wystawa „Czego uczy Jill Godmilow”, na której obecna jest Joanna Krakowska. Tam poznaje reżyserkę i – właściwie przypadkiem – dowiaduje się o istnieniu „Far from Poland”. Jill Godmilow trafia do Polski po trzydziestu latach, w sam środek gorzkich rozliczeń demokracji, pobrzmiewających w końcówce kampanii wyborczej. Zaprasza uczestników projekcji do zmierzenia się ze swoją wersją mitu, który stał się dla reżyserki uosobieniem idei wolności i godności dla wszystkich bez wyjątku i zmusza publiczność do wspólnego, ponownego odczytania dwudziestu jeden postulatów.

Retrospektywa odbyła się w dniach 25—27 kwietnia w warszawskim Muzeum Sztuki Nowoczesnej pod kuratorstwem Joanny Krakowskiej i Zofii Płoskiej. Kolejny wywiad z reżyserką będzie można przeczytać w Wysokich Obcasach.

Relację przygotowała: Ola Gocławska, wolontariuszka Feminoteki, doktorantka Neofilologii UW, tłumaczka filmów Jill Godmilow na polski.

 

Źródła:
Newsweek, 19/2015
Dialog, kwiecień 2015/4 (701)
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/1617361,1,daleko-od-polski-film-o-polskiej-opozycji-po-30-latach-mozna-zobaczyc-w-polsce.read?utm_source=Polityka+Spoldzielnia+Pracy+List&utm_campaign=a542309faa-newsletter-id-2-2015-05-02&utm_medium=email&utm_term=0_f3a3c8afd7-a542309faa-246693465
http://wyborcza.pl/1,91446,17816470,Rezyserka_Jill_Godmilow_odznaczona_Orderem_Zaslugi.html
http://culture.pl/pl/dzielo/jill-godmilow-daleko-od-polski
strona projektu „Solidarność według kobiet”: http://www.solidarnoscwedlugkobiet.com/#!synopsis/c5c6
http://www3.nd.edu/~jgodmilo/

Zdjęcia:
http://www3.nd.edu/~jgodmilo/
https://www.facebook.com/MuzeumSztukiNowoczesnej/photos/a.436678544129.238283.56523719129/10153072921504130/?type=1
http://culture.pl/pl/dzielo/jill-godmilow-daleko-od-polski
http://www3.nd.edu/~jgodmilo/antonia.html
http://www.imdb.com/title/tt0094286/?ref_=ttmd_md_nm

 

 

 

banernorweskie_batory

Rozwój wolontariatu w Fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

 

Sygnalizacja świetlna z lesbijkami!

Po raz pierwszy pojawiają się sygnalizacje świetlne z parami homoseksualnymi.  

wiener-homo-ampel

Tak oto Wiedeń przygotowuje się do zbliżającej się wiedeńskiej Parady Równości (14. czerwca) i koncertu Eurowizji (19. maja).

 

Już pierwsze równościowe sygnalizacje świetlne pojawiły się na ulicach Wiednia, a w następnych dniach zainstalowane zostaną kolejne –  i to z trzema motywami: para heteroseksualna, para lesbijek i para gejów. A każda z nich z serduszkiem.

 

W sumie 49 sygnalizacji świetlnych będzie symbolem różnorodności seksualnej.

homo-ampel-alle-motive-

Dla wiedeńskiego rządu to nie tylko wyraz tolerancji, ale też kwestia bezpieczeństwa na drogach.  Do końca czerwca chce on zbadać, czy pary na sygnalizacji świetlnej powstrzymają kierowców przed pędzeniem na czerwonym przez skrzyżowanie.
Opracowała i przygotowała Aleksandra Magryta

źródło: http://www.queer.de/bild-des-tages.php?einzel=1131
Zdjęcie: APA

Zagrożone życie ciężarnej 10-latki

Dziesięcioletnia dziewczynka została zgwałcona przez ojczyma. Efektem gwałtu jest ciąża, która zagraża życiu dziewczynki. Sytuacja ma miejsce w Paragwaju, w którym obowiązuje zakaz aborcji. Wyjątkiem od zakazu jest m.in. ciąża zagrażająca życiu matki. W przypadku 10-latki  władze Paragwaju odmówiły jednak prawa do aborcji twierdząc, iż dziewczynka może bez problemu urodzić dziecko. Jak powiedział CNN minister zdrowia Paragwaju Antonio Barrios, nic nie wskazuje na to, by dziewczynka była w niebezpieczeństwie. Jak dodał, po porodzie ministerstwo sprawiedliwości zdecyduje, kto zaopiekuje się 10-letnią matką i jej dzieckiem. O zmianę decyzji w tej sprawie walczy międzynarodowe Centrum Praw Reprodukcyjnych (CCR). Według organizacji, ciężarna dziewczynka waży mniej niż 30 kilogramów, a więc poród może doprowadzić do trwałego uszczerbku na jej zdrowiu, nie mówiąc już o traumie psychicznej.

Amnesty International podjęło akcję pomocy dziewczynce do której możesz się przyłączyć i TY. Możesz do 9.06 napisać do paragwajskich władz apel/wezwanie o zgodę na legalną aborcję dla dziewczynki oraz wszczęcie śledztwa wobec jej gwałciciela. Apel może być napisany w dowolnym języku. Adresy do wysyłki dostępne pod: http://www.amnestyusa.org/sites/default/files/uaa10015_1.pdf. (KD)

 paragwaj

Źródło: www.amnestyusa.org/wyborcza.pl

Zdjęcie: www.amnestyusa.org

banernorweskie_batory

Rozwój wolontariatu w Fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

Zwycięstwo równości płci na pełnym morzu

Ośmioletnia dziewczynka zwyciężyła walkę o równouprawnienie, po tym jak, w wyniku jej petycji, jeden z wydawców zaprzestał umieszczania na książkach oznaczeń „dla chłopców” i „dla dziewczynek”.

5-Book-Girl-TeriPengEls, gdy dorośnie, chciałaby zostać paleontolożką. Była bardzo zirytowana, gdy w katalogu kiermaszu książek Scholastic, który miał odbyć się w jej szkole w północnym Londynie, znalazła bardzo intrygująca książkę o piratach, jednak opatrzoną komentarzem „dla chłopców”. Po tym jak jej matka, 35-letnia Leone, powiedziała jej aby „przestała narzekać i coś z tym zrobiła”, Els wystosowała petycję do firmy Scholastic, podpisaną przez 80 kolegów i nauczycieli z jej szkoły, Bounds Green School.

Scholastic usunęła sekcje „chłopcy” i „dziewczynki” ze swojej internetowej wyszukiwarki książek Book Wizard, która wcześniej także budziła zastrzeżenia co do kojarzenia kategorii „sport” z chłopcami oraz „zwierzęta” z dziewczynkami. Wydawnictwo zadeklarowało, iż przestanie wydawać książki, które w swoim tytule wskazują, że są przeznaczone tylko dla jednej płci.

Els, której rodzice nie chcą, aby jej nazwisko było publikowane, powiedziała: „Dziewczynkom wcale nie muszą się podobać rzeczy z kategorii „dla dziewczyn”, mogą również zainteresować się książką o potworach, która jest oznaczona „dla chłopców”. Książki powinny być dla wszystkich i każdy z nas lubi różne rzeczy. Jeśli powiesz dziewczynce, że nie może dostać książki, która jej się podoba, gdy dorośnie może czuć się samotna, bo będzie myślała, że wszystkie inne dziewczyny lubią śliczne, różowe księżniczki, a ona nie.”

„Każdy jest bardzo podekscytowany, gdy Scholastic odwiedza moją szkołę – ludzie wydają dużo pieniędzy, więc myślę, że Scholastic powinno postępować bardziej odpowiedzialnie. Nie chcę, aby moi przyjaciele, gdy dorosną stali się smutni i samotni, bo będą myśleć, że są inni niż wszyscy. Powinni być szczęśliwi, bo wszyscy jesteśmy różni, a przecież różnorodność jest najlepsza.”

Leone, pracowniczka administracji, powiedziała że jest „ogromnie dumna” ze swojej córki i bardzo zadowolona,  że Els nauczyła się, że „mówienie głośno o rzeczach, których nie akceptujemy może spowodować zmianę na lepsze.”

„Petycja Els’y pochodzi prosto z jej serca i bardzo jej zależało, aby została wysłuchana przez Scholastic,” powiedziała. „Jej przyjaciele wstawili się za jej sprawą i ciągle wynajdują i dzielą się z nią nowymi przykładami seksizmu. Wielu zastanawia się nad petycjami w ich własnych sprawach – jedna dziewczynka jest zachwycona, że mogłaby złożyć petycję, aby nauczyciele przestali „być tacy złośliwi”!”

Jess Day, działaczka kampanii Let Toys Be Toys (Pozwólmy zabawkom być zabawkami) stworzonej przez rodziców mających dość zabawek i książek produkowanych z podziałem na płeć, skontaktowała się wcześniej w tym samym tygodniu ze Scholastic, aby powiedzieć im o petycji Els’y. Powiedziała, że to „świetne wieści”, że Scholastic zgodziło się wprowadzić zmiany. „To jest po prostu nie w porządku mówić dzieciom, że chłopcy i dziewczynki powinni lubić inne rzeczy,” powiedziała.

W swoim oświadczeniu Scholastic napisało, że książka o piratach, wydana przez inne wydawnictwo, nie będzie już widnieć w ich ofercie i dodało, że ich strona internetowa jest organizowana na nowo. „Nie wydajemy już nic nowego z etykietami „dla chłopców” lub „dla dziewczynek” w tytule. Wszystkie dotychczasowe tytuły zawierające te sformułowania będą wydane jeszcze raz, z nowymi okładkami. Ważne jest dla nas to, że każde dziecko jest inne i ma prawo do wyboru właściwych dla siebie książek.”

Do tej pory dziewięciu wydawców zgodziło się skończyć oznaczanie książek według płci.

 

Źródło: http://www.independent.co.uk/arts-entertainment/books/news/a-victory-for-gender-equality-on-the-high-seas-10204412.html

Opracowanie i tłumaczenie: Agata Skowrońska

banernorweskie_batory

Rozwój wolontariatu w Fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

 

 

El Pais i ambiwalentne zwycięstwo Biedronia

Hiszpański dziennik El País opublikował artykuł zatytułowany „Tęcza nad Polską”, którego bohaterem jest prezydent Słupska Robert Biedroń. W leadzie artykułu czytamy: „Wraz z pierwszym homoseksualnym prezydentem miasta, katolicki kraj staje przed zmianami społecznymi” oraz „Tygrys przeciwko dyskryminacji”.

Krytyczny portret Polski nakreślony przez autora ilustruje, w jaki sposób publiczne zachowania homofobiczne tworzą, mimo stopniowych postępów, obraz Polski jako miejsca zacofanego i niebezpiecznego.

Artykuł otwiera podsumowanie historii podpaleń tęczy na Placu Zbawiciela. „Społeczność LGBT powoli otwiera sobie drogę w kraju, który szczyci się swoim tradycjonalizmem” pisze autor – Jerónimo Andreu. I dalej: „Każde nowe osiągnięcie osób LGTB przynosiło rozczarowania. W 2011 roku w sejmie zasiedli homoseksualny poseł i transseksualna posłanka. Wtedy to Lech Wałęsa, ojciec nowoczesnej Polski i laureat pokojowej Nagrody Nobla poprosił ich, aby usiedli w ostatnich rzędach, albo nawet za murem”.

biedron

W ramce obok artykułu streszczona zostaje sytuacja społeczna Polski, która jest sportretowana jako mekka seksistowskiej agresji: „Postępy nie powinny prowadzić do nieporozumień. Nie chodzi tylko o fakt, że w ultranowoczesnej Warszawie widoczność osób homoseksualnych jest zerowa – w Polsce społeczność ta nie ma prawa do wchodzenia w związki partnerskie, a homofobiczne komentarze polityków oraz osób publicznych są na porządku dziennym. W wielu innych sprawach wpływ sektorów najbardziej konserwatywnych jest niezaprzeczalny. Tak dzieje się w przypadku aborcji – w wyniku bardzo restrykcyjnego prawa dziesiątki tysięcy kobiet zmuszone są podróżować do innych krajów Unii Europejskiej w celu przerwania ciąży. […] Niektóre gesty są godne pochwały – przyznaje Mariusz Kurc – ale jedenaście lat temu byłem bardziej optymistycznie nastawiony do zmian. Tutaj geje się boją. W wielu miejscach nie możesz przyznać się, kim jesteś, i nawet w stolicy nie jest możliwe iść z partnerem za rękę”.

„W tym kontekście – zauważa Andreu – bardzo ważny jest wpływ kampanii takich jak wystąpienie popularnego boksera Dariusza Michalczewskiego, znanego jako „Tygrys”. Michalczewski zadeklarował, że popiera ruch LGTB i postulował przyznanie praw adopcyjnych dla tej społeczności – jest to tabu, o którym w Polsce nawet się nie dyskutuje”.

Mariusz Kurc, redaktor naczelny dwumiesięcznika „Replika”, prezes zarządu Fundacji Replika, publicysta portalu queer.pl i członek Grupy Inicjatywnej ds. Związków Partnerskich opowiada El País o „Efekcie Biedronia”: „Przed każdymi wyborami nasz dwumiesięcznik namawia homoseksualnych polityków, żeby wyszli z szafy. Od wielu lat zdobyło się na to tylko pięciu, ale w ostatnich wyborach samorządowych, dzięki gestowi Biedronia, było ich aż 20”.

Nadzieje na zmiany wydają się jednak zdecydowanie przedwczesne: „Wszechwładny Kościół Katolicki postrzega zmiany obyczajowe jako zagrożenie dla swoich wpływów w momencie, gdy rozkwit publikacji antyklerykalnych oraz pewna (minimalna) grupa zniechęconych z młodego pokolenia kwestionuje zasadność wpływu religii na całość decyzji politycznych, mimo, iż połowa Polaków twierdzi, że raz w tygodniu klęka na klęczniku. Dlatego właśnie w trakcie kampanii, która poprzedziła dzisiejsze wybory prezydenckie, kuria mnożyła wezwania, aby stawić czoła pokusie i wspierała otwarcie ultranacjonalistyczną [tłumaczenie dosłowne] partię PIS. Arcybiskup Henryk Hoser ostrzegł nawet, że Polska jest w trakcie „zapateryzacji”, która wiedzie do upadku wartości”.

W dalszej części autor opisuje warszawską scenerię miejską – spaceruje po jednej z obskurnych dzielnic Warszawy, gdzie „na bazarach sprzedawane są atłasowe suknie ślubne, na rogach ulic ołtarzyki”. Taka sceneria – ironizuje Andreu – nie wydaje się potwierdzać zagrożenia tradycyjnych wartości. W sztabie PIS hiszpański dziennikarz przeprowadza wywiad z pięćdziesięciosiedmioletnim Adamem, pracownikiem ochrony, który zbiera głosy dla Andrzeja Dudy. Mężczyzna wyjaśnia, że „Europa chce zniszczyć religię, jak stało się to w Anglii i we Francji”.

Polska jawi się jako kraj skoncentrowany na obsesji antyaborcyjnej oraz na zwiększaniu ilości narodzin, gdzie za niski przyrost naturalny wini się wzrastające zatrudnienie kobiet.

ŹRÓDŁA

zdjęcie: El País/ M. FLUDRA (CORDON PRESS): Robert Biedroń na Manifie w Dzień Kobiet

internacional.elpais

wyborcza.pl

 

Opracowała i przygotowała Ola Gocławska – wolontariuszka Feminoteki.

banernorweskie_batory

Rozwój wolontariatu w Fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.

 

Już niebawem II spotkanie Sieci Mężczyzn

Już w najbliższy weekend odbędzie się drugie spotkanie Sieci Mężczyzn na trenerów antyprzemocowych.

Do projektu zgłosiło się ponad 70 mężczyzn z całej Polski, a w wyniku rekrutacji zostało wyłonionych 16.

IMG_20150301_134617

Celem projektu jest wyszkolenie trenerów antyprzemocowych, którzy będą się zajmować  zwalczaniem seksizmu wśród chłopców i mężczyzn.

W najbliższy weekend odbędzie się drugie z trzech spotkań Sieci.

Oprócz warsztatów genderowych tematami tego spotkania Sieci będzie m.in. przemoc symboliczna i praca ze sprawcami przemocy.

 

Aby się dowiedzieć więcej o naszym projekcie, zajrzyj w zakładkę ,,Kobiety i mężczyźni, chłopcy i dziewczęta RAZEM przeciw stereotypom płciowym”.

 

 

Spotkanie realizowane było w ramach projektu ,,Kobiety i mężczyźni, chłopcy i dziewczęta RAZEM przeciw stereotypom płciowym” w partnerstwie z organizacją norweską oraz dwiema grupami nieformalnymi z Polski: Gender w Podręcznikach i Głosy Przeciwko Przemocy.

logo batory

Projekt realizowany w ramach programu Obywatele dla demokracji finansowanego z funduszy EOG

Primark oskarżony o dyskryminowanie kobiet noszące tradycyjne chusty

Stowarzyszenie walczące z islamofobią we Francji oskarżyło firmę odzieżową o dyskryminowanie swoich muzułmańskich klientek i pracownic. Kierownictwo odpiera jednak zarzuty.

Wywodząca się z Irlandii marka Primark została w ostatnim czasie poddana ostrej krytyce przez CCIF (Collectif contre l’islamophobie en France), które na swojej stronie internetowej opisało dwie sytuacje dyskryminacji wobec kobiet noszących tradycyjne chusty i oskarżyło przedsiębiorstwo o prowadzenie polityki dyskryminacyjnej w stosunku do muzułmanek.

Dresden Primark

Systematyczne rewizje?

Pierwsza z form dyskryminacji miała miejsce w styczniu tego roku i dotyczyła sytuacji opisanej na Facebooku przez jednego z klientów sieci. Według informacji w sklepie w miejscowości Créteil (Val-de-Marne) przy wyjściu wszystkie zawoalowane kobiety były przeszukiwane przez agenta ochrony. W odpowiedzi na oskarżenia menadżer sklepu wystosował pełen błędów ortograficznych post, który dotknął do żywego członków CCIF: „Witam, jeśli jest to poważna sprawa to idźcie na policję i to zgłoście dotychczas kilkakrotnie złapaliśmy kradnące zawoalowane kobiety… powtarzało się to kilkukrotnie, więc trzeba je przeszukiwać”.

Dyrekcja firmy skomentowała zaś zaistniałą sytuację w następujący sposób: „Dementujemy, że taki incydent miał miejsce i żałujemy, że nasza firma stała się przedmiotem nieuzasadnionego ataku. Konto, z którego wystosowano odpowiedź było kontem nieoficjalnym i na nasze żądanie zostało już zamknięte”.

Dyskryminowane pracownice

CCIF poinformowało również o drugim przypadku, gdzie dwie młode pracownice sklepu z Villeneuve-la-Garenne (Hauts-de-Seine) w związku z noszeniem tradycyjnej chusty (poza miejscem pracy) stały się obiektem odmiennego niż reszta pracowników traktowania oraz prześladowania ze strony dyrekcji. Na stronie czytamy: „od kobiet wymaga się, aby zdejmowały swoje chusty tuż przed wejściem, również w sytuacji kiedy nie sprawują czynności służbowych, podczas gdy pozostali pracownicy zobligowani są do zmiany swojego ubioru dopiero po wejściu do sklepu – w szatni pracowniczej”. Dodatkowo, jedna z dyskryminowanych pracownic  podczas rozmowy z dyrekcją usłyszała, że przyczyną jej zwolnienia z pracy jest „ostentacyjne obnoszenie się z symbolami religijnymi”, gdyż jak stanowi regulamin firmy: „pracownicy w kontakcie z klientem nie powinni okazywać żadnych symboli przynależności politycznej, związkowej bądź religijnej (np. noszenie hidżabu, jarmułki… ) „.

Francuskie prawodawstwo dopuszcza, jeśli wynika to z umotywowanych przesłanek, sytuację, w której  przedsiębiorstwa wewnętrznie regulują kwestie ubioru pracowników (art. L 1321-1 i 1133-1 Kodeksu Pracy). Jednak według prawniczki Nadii Ben Ayed: „jest to ograniczenie podstawowej wolności, zatem musi wystąpić uzasadniony powód, ściśle powiązany z celami i aktywnością danego przedsiębiorstwa”. W swoim firmowym regulaminie Primark uzasadnia ograniczenie w ubiorze w następujący sposób: „kontakt z klientami, a także możliwość odróżnienia pracowników firmy od kupujących, prowadzi do tego, że ​​pracownicy zobowiązani są  nosić charakterystyczne stroje służbowe.”  Chodzi zatem o poszanowanie przez pracowników dress codu.

„Nie urazić wrażliwość kupujących”

Zdaniem prawniczki takie umotywowanie jest niewystarczające: „obowiązek noszenie służbowego stroju może mieć uzasadnienie (dla funkcjonowania firmy – przyp. tł.), jednak w tym przypadku jest to nieproporcjonalna, zbyt daleko idąca restrykcja. Została przyjęta by nie urazić uczuć klientów. Orzecznictwo ustanowione za sprawą kazusu Baby-Loup (wyrok z 25 czerwca 2014 r.), mimo, że był szczególny przypadek, wskazuje na tendencję do coraz silniejszych ograniczeń wolności pracowników w wewnętrznych przepisach firmowych”.

Także w drugim przypadku oskarżenia firma Primark zaprzeczyła, aby w jej sklepie miała miejsce dyskryminacja: „oskarżenia o dyskryminacje i nierówne traktowanie pracowników oraz klientów są bezpodstawne. Firma traktuje wszystkich klientów jak i pracowników jednakowo we wszystkich swoich sklepach na całym świecie. Co więcej, jako firma i jako pracodawca, Primark szanuje lokalne prawo każdego kraju, w którym prowadzi działalność”.

 

Źródło: www.madame.lefigaro.fr
Zdjęcia: www.primark.com
Tłumaczenie: KU

 

banernorweskie_batory

Rozwój wolontariatu w Fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.