TELEFON DLA KOBIET DOŚWIADCZAJĄCYCH PRZEMOCY

Телефон для жінок, які зазнають насильства

CZYNNY PONIEDZIAŁEK-PIĄTEK
OD 11.00 DO 19.00

Активний з понеділка по п’ятницю з 14:00 до 19:00

Szukaj
Close this search box.

Nostalgia za PRL-em – recenzja „Sztuki kochania. Historii Michaliny Wisłockiej”

sztuka_kochaniaSztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej

Reżyseria: Maria Sadowska

Polska, 2017

Recenzja: Izabela Pazoła

 

„Sztuka kochania” Michaliny Wisłockiej, to książka, opublikowana w latach 70-tych ubiegłego wieku, która obecnie doczekała się nowego wydania, które związane jest bezpośrednio z premierą filmu opowiadającego o autorce głośnego bestsellera. Historia poświęcona autorce książki, w rolę której, wcieliła się Magdalena Boczarska, doczekała się wielu pochlebnych recenzji. Czy słusznie? Przyjrzyjmy się temu z bliska..
Odpowiedź na to pytanie nie jest zasadniczo prosta, bo o ile rola Magdaleny Boczarskiej słusznie została przez media i krytyków zauważona, o tyle sam film nie zrobił na mnie jakiegoś większego wrażenia. To nie tyle biografia, co komedia o lekkim zabawieniu erotycznym. Po obejrzeniu filmu stwierdzam, że „Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej” w gruncie rzeczy składa się z kilku ciekawych scen, których siłą jest obecność Boczarskiej i czasami Lubosa (jako jej ukochanego)a reszta… Hmm, to budowanie klimatu czasów dawnych, nostalgia za PRL-em. A i to nie jest udane do końca, bo film „Sztuka kochania…” sam do końca nie wie, czym jest i czym chce być.

To historia o staraniach związanych z wydaniem książki. Publikacji, na którą  polscy decydenci polityczni nie chcieli się zgodzić. Z drugiej strony to próba sportretowania Michaliny Wisłockiej i jako kobiety, i jako naukowca. Wszystko to okraszone nostalgicznym obrazem Polski od II wojny światowej aż po rok 1978.

Przeszłość Wisłockiej poznajemy w wielu retrospektywach, które układają się w chaotyczną linię fabularną. Reżyserka przedstawia te okruchy dość wyrywkowo, bazując na wydarzeniach, które mają być dla życia głównej postaci przełomowe. Są to m.in.: życie w trójkącie, narodziny dzieci, próba połączenia studiów z życiem rodzinnym, poznanie miłości swego życia na wakacjach w Lubniewicach. Czasami przejścia z jednego punktu do drugiego są płynne, a czasami zdarzają się również błędy techniczne. Szczególnie widoczne jest to na początku filmu. Widać, że kilka scen było ratowanych dodanymi postsynchronami – bohaterowie ustami „mówią” co innego, niby nic, a wprowadza dysonans.

Krzysztof Rak, scenarzysta produkcji, próbował w filmie zmieścić wiele i efekt niestety nie zadowala mnie do końca. Ostatecznie film porusza zbyt dużo wątków i dotyka ich wyrywkowo a czasami pewne fakty zostają wręcz przemilczane, jak na przykład dość  kontrowersyjny stosunek Wisłockiej do gwałtów. Również kwestia rodzicielstwa i decyzje jakie podjęła, nie zostały wyjaśnione do końca, pokazane w szerszym kontekście. Jasnym punktem filmu jest częściowo jego muzyka, w tym piosenka śpiewana przez Anię Rusowicz, która jest jakby skórą zdjętą z matki zarówno artystycznie jak i wizualnie.. W  części dialogów czuć też ducha PRL-u, uchwycono absurdy, które towarzyszyły temu okresowi. Zauważalne jest m.in podczas scen z cenzorem (dobrze zagranym przez Artura Barcisia) czy negocjacji z urzędnikami partyjnymi decydującymi o losie książki „Sztuka kochania” (świetny duet Wojciecha Mecwaldowskiego i Arkadiusza Jakubika).

            Czarnym koniem tego filmu jest dla mnie rola, jaką  zagrał  Eryk Lubos. Jest po prostu niesamowity w przekornym jak dla niego emploi amanta z uzdrowiska, który niepostrzeżenie dla widza przeistacza się w miłość życia Wisłockiej. To właśnie Jurek pokazuje Michalinie, co oznacza miłość, dzięki niemu również Michalina przeżywa pierwszy prawdziwy orgazm. Romans z Jurkiem otwiera bohaterce oczy na miłość, seks oraz powiązaną z nimi intymność. Jurek jako pierwszy namawia Wisłocką do napisania książki.

Maria Sadowska, która ponownie stanęła za kamerą, lubi opowieści o silnych kobietach, czego dała wyraz chociażby w swoim poprzednim filmie – „Dzień Kobiet”, jakże odmiennym… Tym razem zdecydowała się na podróż do kolorowych, ale trochę zacofanych lat PRL-u.  To film kobiety o kobiecie, laurka. Czy warto – tą decyzję należy podjąć już samodzielnie.

„Szwedzka Teoria Miłości” Erika Gandiniego od 10 lutego w kinach!

Fundacja Feminoteka poleca film Erika Gandiniego „Szwedzka Teoria Miłości”. Od 10 lutego w kinach!

0001

Tytuł filmu: The Swedish Theory of Love
Kraj: Szwecja
Rok: 2015
Czas trwania: 76 min
Premiera: 10 lutego 2017

Szwedki są dziś największą grupą wśród klientek banków nasienia, zaś jeden na czterech Szwedów umiera samotnie. Erik Gandini w Szwedzkiej teorii miłości portretuje kraj, który od początku lat 70. realizuje wizję wolnych, równych ludzi, pozbawionych więzów zależności ekonomicznej. Wydaje się, że państwo zapewnia Szwedom wszystko oprócz… umiejętności by- cia z innymi ludźmi. Gandini, autor filmu Wideokracja Nagroda Millennium w Konkursie Głównym 7. edycji festiwalu Millennium Docs Against Gravity), zastanawia się, czy ceną za wolność nie jest samotność. Jeśli Szwecja nie jest krainą powszechnego szczęścia, to gdzie go szukać? Jeden z bohaterów filmu odnajduje spełnienie w kulturze Etiopii, pracując tam jako lekarz. A grupa młodych ludzi doświadcza bliskości, żyjąc w komunie. Gandini prosi o wskazówki samego profesora Zygmunta Baumana. – To niepra- wda, że szczęście oznacza życie wolne od problemów – odpowiada polski socjolog, zmarły w styczniu br. Szwedzka teoria miłości zdobyła Nagrodę Publiczności Sieci Kin Studyjnych i Lokalnych podczas 13. edycji festiwalu Millennium Docs Against Gravity. Film na ekranach wybranych kin w całej Polsce już 10 lutego.

 

Forest_STLsmall

ForestCU_STL

Selfinsemination_STLsmall

„Tancerka” – pokochać ból… | Recenzja filmu

Autorka recenzji: Izabela Pazoła

plakat B2.cdr

„Tancerka” – pokochać ból… 

Film to portret Loïe Fuller (1862-1928), zapomnianej współcześnie tancerki, która na stałe zapisała się w historii tańca, i która wprowadziła do niego nowe elementy. Jej przedstawienia stanowiły dopracowany show. Dzięki światłu, lustrom, tworzyła prawdziwe arcydzieła. Ulubienica artystów francuskiej Belle Epoque. Regularnie występowała na scenie słynnego kabaretu Folies Bergères u schyłku XIX w. Od innych tancerek Fuller odróżniała się tym, że jej występy były kolorowym widowiskiem, precyzyjnie przez nią zaplanowanym z wykorzystaniem wielokolorowego oświetlenia elektrycznego, nieskończonej ilości jedwabnych tkanin i bambusowych prętów, które przymocowywała sobie do ramion. Dzięki takim zabiegom mogła zmieniać się na scenie w efektowne motyle czy egzotyczne kwiaty, co inspirowało paryską bohemę: malarzy, poetów, rzeźbiarzy, choreografów i filmowców, m.in. Toulouse-Lautreca, Rodina, Stéphane’a Mallarmé oraz braci Lumière. Stworzyła nowy gatunek – taniec serpentynowy.

To portret kobiety walczącej z różnymi przeciwnościami losu, a przede wszystkim z bólem, nieznośnym wręcz paraliżującym, mimo to na scenie dającej z siebie wszystko, dążącej bezustannie do perfekcji. Loïe Fuller – Amerykanka, jedna z tych kobiet, które w początkach XX wieku zrewolucjonizowały sztukę tańca.

Dopiero spotkanie z młodziutką, niezwykle uzdolnioną Isadorą Duncan doprowadziło do upadku gwiazdy… choć fakty przedstawione z filmie nie do końca mają odzwierciedlenie w rzeczywistości. Rywalizacja Duncan i Fuller ma w filmie charakter nie tylko erotyczny, czy romantyczny. Kontrastują tu zarówno charaktery postaci, jak i style tańca. Neurotyczna Loïe tańczy (w tej roli Soko, francuska piosenkarka), ukrywając swoje ciało w fałdach materiału i refleksach światła; taniec wyniosłej Isadory (Lily-Rose Melody Depp) jest zaś cielesny cielesnością antycznych posągów. Młoda Depp ze swoją filigranową buzią rozpieszczonej porcelanowej laleczki doskonale pasuje do roli kusicielki, znakomicie przeciwstawia się surowości Soko. Reżyserka celowo opowiada o tej relacji w niedopowiedzeniach, starając się chwycić aurę nienazywalnego uczucia.

Jest to debiut fabularny Stéphanie Di Giusto. Moc debiutu francuskiej reżyserki tkwi w niedopowiedzeniach. Na niespełna dwugodzinny seans przypada wielogodzinna rekonstrukcja fabuły w umyśle widza. Relacje między postaciami nakreślone są niemal imresjonistycznie. Bez większego trudu można je zrozumieć. Podobnie rzecz ma się z fabułą między kolejnymi punktami zwrotnymi akcji.

Film zaciekawia na poziomie wizualnym, zachwyca wysublimowaną oszczędnością kadrów. Niczym paryscy moderniści Di Giusto bawi się oświetleniem, wykorzystuje nowatorskie osiągnięcia przełomu XVIII i XIX wieku oraz dostrzega estetyczną wartość w różnicach faktur, ciężkościach, konfrontowaniu wnętrz i otwartych przestrzeni. Ogromne wrażenie robi również taniec głównej bohaterki. Bez problemu można wczuć się w widownię tamtych czasów i zrozumieć, dlaczego Fuller nie schodziła z afiszy Folies Bergère.

Najbardziej interesującym elementem filmu są zdjęcia Benoîta Debiego. Wszystkie emocje, począwszy od wielkiej wrażliwości, przez pasję, determinację, aż po wyniszczającą zazdrość, które wypływają z ekranu, mają swoje źródło właśnie w kadrach belgijskiego twórcy. Dopełnione odpowiednią grą świateł i solidną, muzyczną oprawą, tworzą wizualny raj dla oka, w którym można się zatracić.

„Tancerka” to film o kobiecie, która tak naprawdę tancerką nie była. To film o artystce, która właściwie z niczego zrobiła intrygującą sztukę, zachwycającą ludzi na całym świecie pomimo upływu lat. To film o bólu. To jeden z tych zwykłych-niezwykłych obrazów, które oprócz tego, że mówią o sztuce, same w sobie są magnetycznym doświadczeniem artystycznym.

 

Korekta: Klaudia Głowacz

Warszawa 13 – 19 stycznia: Przegląd filmów Kino według Marii Janion | KONKURS!

kino-wg-m-janion-front-page-001Warszawskie kino Muranów zaprasza na Przegląd filmów KINO WEDŁUG MARII JANION, dedykowany Profesor z okazji Jubileuszu 90. urodzin (24 grudnia 2016).

Na program przeglądu złoży się dziesięć filmów fabularnych – proponowana lista, zaakceptowana przez Profesor, obejmuje następujące tytuły (pełny program tutaj):

Nosferatu – symfonia grozy, reż. F. W. Murnau;

Nosferatu wampir, reż. Werner Herzog;

Pasja, reż. Stanisław Różewicz;

Gorączka, reż. Agnieszka Holland;

Zagadka Kaspera Hausera, reż. Werner Herzog;

Blaszany bębenek, reż. Volker Schloendorff;

Król Edyp, reż. Pier Paolo Pasolini; 

Danton, reż. Andrzej Wajda; 

Miłość Adeli H., reż. Francois Truffaut; 

Zmierzch bogów, reż. Luchino Visconti.

Planowany jest również pokaz dwóch filmów dokumentalnych z udziałem Marii Janion: Obłoki Marii Janion, reż. Krzysztof Bukowski oraz Bunt Janion, reż. Agnieszka Arnold.

Mamy dla was podwójne zaproszenie na każdy z seansów!

Aby zdobyć zaproszenie, wpisz w komentarzu tytuł filmu na który chcesz się wybrać, oraz krótko odpowiedz na pytanie: Skąd w moim życiu Maria Janion?

Komentarze zbieramy do północy 10.01, z osobami które otrzymają bilety skontaktujemy się 11.o1.

Komentarze są zatwierdzane ręcznie, więc nie denerwujcie się, jeśli nie ukażą się od razu.

Kino według Marii Janion | 13-19 stycznia

Kino-wg-M-Janion-front-page-001Przegląd filmów KINO WEDŁUG MARII JANION, dedykowany Profesor z okazji Jubileuszu 90. urodzin (24 grudnia 2016), odbędzie się w Gdańsku w klubie ŻAK w dniach 2-8 stycznia 2017 roku oraz w Warszawie w kinie MURANÓW w dniach 13-19 stycznia 2017 roku.

Na program przeglądu złoży się dziesięć filmów fabularnych – proponowana lista, zaakceptowana przez Profesor, obejmuje następujące tytuły:

Nosferatu – symfonia grozy, reż. F. W. Murnau; Nosferatu wampir, reż. Werner Herzog; Pasja, reż. Stanisław Różewicz; Gorączka, reż. Agnieszka Holland; Zagadka Kaspera Hausera, reż. Werner Herzog; Blaszany bębenek, reż. Volker Schloendorff; Król Edyp, reż. Pier Paolo Pasolini; Danton, reż. Andrzej Wajda; Miłość Adeli H., reż. Francois Truffaut; Zmierzch bogów, reż. Luchino Visconti.

Planowany jest również pokaz dwóch filmów dokumentalnych z udziałem Marii Janion: Obłoki Marii Janion, reż. Krzysztof Bukowski oraz Bunt Janion, reż. Agnieszka Arnold.

„Kino jest sztuką demokratyczną w najwyższym stopniu” – mówiła Profesor, wyprowadzając jego rodowód z romantycznej kultury popularnej, i zgodnie z tym przeświadczeniem analizowała filmy nie tylko na seminariach akademickich (głównie na Uniwersytecie Gdańskim), ale też w wykładach i dyskusjach otwartych dla szerszej publiczności, współpracując między innymi z Dyskusyjnym Klubem Filmowym „Hybrydy” w Warszawie czy z Festiwalem Nowe Horyzonty. Program przeglądu w niewielkim tylko stopniu oddaje zakres filmowych zainteresowań Marii Janion, ilustruje jednak najważniejsze tematy podejmowane przez Profesor:  dwoistość ludzkiej natury, demoniczną stronę bytu, nieprzeniknioną tajemnicę egzystencji,hipnotyczny powab zła (zwłaszcza faszyzmu), dialektykę rewolucji, tragiczną ironię losu.

Przeglądowi filmowemu towarzyszyć będzie debata „Kino i fantazmaty” z udziałem, Tadeusza Sobolewskiego („Gazeta Wyborcza”),  prof. Małgorzaty Szpakowskiej (Instytut Kultury Polskiej UW)oraz pomysłodawcy projektu, prof. Zbigniewa Majchrowskiego z Uniwersytetu Gdańskiego.

W otwartej dyskusji wezmą udział gdańscy i warszawscy wychowankowie Profesor Marii Janion.

Zostanie wydany katalog z tekstami Profesor o prezentowanych filmach oraz tekstami o jej rozumienia kina.

Organizatorami projektu są: Urząd Miejski w Gdańsku, klub ŻAK w Gdańsku, Uniwersytet Gdański, Polska Akademia Nauk (Instytut Badań Literackich), Stowarzyszenie Nowe Horyzonty, Gutek Film we współpracy z Goethe – Institut w Warszawie oraz Ambasadą Francji.

Szczegółowy program

 

Film o legendarnej pionierce tańca nowoczesnego Loïe Fuller

Fundacja Feminoteka poleca nominowany do Złotej Kamery w Cannes film o legendarnej pionierce tańca nowoczesnego Loïe Fuller!

 

plakat B2.cdr

PODSTAWOWE INFORMACJE 

Tytuł oryginalny: La danseuse
Produkcja: Francja, Belgia, Czechy
Premiera:
2016
Czas trwania:
108 min
Reżyseria: Stéphanie Di Giusto
Scenariusz: Stéphanie Di Giusto, Sarah Thibau
Zdjęcia: Benoît Debie Montaż: Géraldine Mangenot
Scenografia: Carlos Conti, Lise Péault
Kostiumy: Anaïs Romand Producenci: Alain Attal, Artemio Benki, Jean-Pierre Dardenne, Luc Dardenne, Vincent Maraval, Delphine Tomson
Obsada: Soko Loïe Fuller Gaspard Ulliel Louis Mélanie Thierry Gabrielle Lily-Rose Depp Isadora Duncan François Damiens marszand Louis-Do de Lencquesaing Armand Amanda Plummer Lily Denis Ménochet Ruben

 


SYNOPSIS

Kiedy Marie-Louise Fuller przyszła na świat na amerykańskiej prowincji, absolutnie nic nie wskazywało na to, że ta dziewczynka w przyszłości zostanie gwiazdą Opery Paryskiej i europejskich kabaretów czasu Belle Epoque.
Ukryta za metrami jedwabiu, z ramionami przedłużonymi o długie drewniane drążki, Loïe co wieczór elektryzowała publiczność tańcem, który nazwano serpentynowym.

Fuller szybko stała się ikoną epoki, symbolem pokolenia. Jej zawoalowane ruchy sceniczne, okraszone grą świateł, miały przemożny wpływ na sztuki plastyczne i nie tylko. Do stóp tancerki padali bracia Lumière, Toulouse-Lautrec, Auguste Rodin.

Wysiłek fizyczny grożący niejedną kontuzją, permanentny blask świateł szkodliwych dla oczu – nic nie było w stanie powstrzymać tancerki w bezustannym dążeniu do perfekcji.
Dopiero spotkanie z młodziutką, niezwykle uzdolnioną Isadorą Duncan doprowadziło do upadku legendy…

Trailer filmu:

OŚWIADCZENIE REŻYSERKI

Wszystko zaczęło się, kiedy wpadły mi w ręce czarno-białe fotografie z tancerką ukrytą za wirującymi woalkami, z podpisem na odwrocie „Loïe Fuller. Ikona Belle Epoque”. Bardzo byłam ciekaw historii kobiety skrytej za połaciami tkanin. Zafascynowało mnie, że zrobiła wielką karierę, pozostając w zasadzie w ukryciu. Uderzyło mnie, że choć swoim „serpentynowym tańcem” Fuller dosłownie zrewolucjonizowała sztukę sceniczną schyłku XIX wieku, dziś już nikt lub prawie nikt tej pionierki nie pamięta.

Walka tej dziewczyny, wychowanej w gospodarstwie rolnym amerykańskiego Środkowego Zachodu, o uznanie artystyczne zdała mi się szczególnie inspirująca. Ona nie była atrakcyjna fizycznie, jej uroda daleko odbiegała od kanonu obowiązującego w tamtych  czasach. Fuller miała mocną budowę wiejskiej dziewczyny, czuła się jak więźniarka we własnym ciele. Mimo to instynktownie wynalazła ruchy, które rozsławiły ją na cały świat. Na scenie na nowo odkryła swoje ciało, wyzwoliła się, w pewnym sensie – ponownie narodziła.

Zależało mi, aby w filmie uchwycić tę wewnętrzną walkę, pokazać jak Fuller ucieka w sztukę, na scenie pozbywa się zahamowań, przekuwa swój niepokój w energię, w eksplozję życia. W tej postaci jest nietuzinkowa mieszanka wytrzymałości, siły woli i kruchości.

 

L.Poetki, czyli o kobiecej perspektywie w kinie, o roli poezji w komunikowaniu tożsamości nieheteronormatywnej | Wywiad z Moniką Rak

L.Poetki, czyli o kobiecej perspektywie w kinie, o roli poezji w komunikowaniu tożsamości nieheteronormatywnej z Moniką Rak, 1/2 Damskiego Tandemu Twórczego, realizatorką dokumentu rozmawia Magda Wielgołaska

l poetki 4

 

Magda Wielgołaska: Na początek pytanie: dlaczego jesteś sama? Właściwie zawsze w sprawach kultury lesbijskiej i nie tylko lesbijskiej mówicie dwugłosem z Agnieszką Małgowską. Tworzycie przecież Damski Tandem Twórczy.

Monika Rak: I nic się nie zmieniło, działamy jako Damski Tandem Twórczy. Ale od jakiegoś czasu widzimy, że każda z nas koncentruje się na innych projektach. Agnieszkę wciąga coraz bardziej archiwizowanie polskiej kultury nieheteronormatywnej, zaangażowała się szczególnie w projekt „A kultura LGBTQ+ nie poczeka”, pisze o teatrze lesbijskim. Ja mam wreszcie możliwość robienia filmów – a tego zawsze chciałam. Tu wkładam najwięcej energii. W każdym projekcie współpracujemy ze sobą, ale każda chce opowiadać o swej aktywności osobno. To nas rozwija.  Jedno zostaje jak dawniej, razem mówimy o teatrze, bo to nas połączyło i nadal łączy. Zwłaszcza, że pracujemy nad spektaklem o Gertudzie Stein i Alicji B. Toklas. Ja jako aktorka, Agnieszka jako reżyserka.

l poetki 1

Magda Wielgołaska: Wszystko jasne. Przejdźmy do tematu naszej rozmowy. Zatem mamy XXI wiek i mogłoby się wydawać, że skoro w sztuce i kulturze mamy tak ogromną różnorodność, to nic nie może nas zaskoczyć, a tymczasem okazuje się, że cały czas zaskakuje twórczość kobiet nieheteronormatywnych i promowanie kobiecej perspektywy w myśleniu, sztuce, bo wciąż dominuje męskie spojrzenie na świat, które wydaje się uniwersalną wypowiedzią człowieka. Twój film dokumentalny oddaje głos kobietom, szczególnej grupie – kobietom nieheteronormatywnym –  i to ich oczami obserwujemy polską rzeczywistość. Zrobiłaś film o kobietach nieheteronormatywnych i pewnie przede wszystkim dla kobiet, lesbijek, biseksualistek, heteroseksualistek. Dlaczego to takie ważne dla Ciebie i jak wygląda praca wyłącznie w kobiecej energii?

Monika Rak: Powinnam zacząć od opowiedzenia o czymś takim jak projekt Doris, który częściowo był dla mnie inspiracją i zachętą do zrealizowania stuprocentowo kobiecego filmu dokumentalnego. Doris to szwedzki projekt dziewczyn, które zajmują się kinem zawodowo. Są reżyserkami, producentkami, operatorkami. Stworzyły w Szwecji projekt, który produkuje filmy. Zasada jest taka, że w ekipie musi być przewaga kobiet. Wszystkie ważne funkcje muszą być obsadzone przez kobiety. Twórczyniom projektu zależy na tym, żeby uczyć  dziewczyny filmowego fachu, dawać im szansę realizacji pomysłów, w efekcie zmierzają do tego, by kobiety były brane wreszcie pod uwagę przy tzw. dużych produkcjach, w których rządzą mężczyźni, co sprawia, że w kinie przeważa męska perspektywa. Choć coraz więcej kobiecych bohaterek, to nadal większość tych opowieści realizują panowie. Niby coś się zmienia, ale mam poczucie, że to bardziej wynik mody. Temat kobiecy jest nośny, są na takie filmy pieniądze, więc reżyserzy nie odpuszczają. Podejrzewam tu jakiś „przekręt”. Cieszą mnie więc najbardziej filmy robione przez kobiety, bo wierzę, że one robią to z prawdziwej potrzeby odszukiwania zapomnianych postaci kobiet, które stają się nowymi wzorcami i których tak brakuje. Wiem, co mówię, bo wychowałam się na męskim kinie. Kiedy sobie uświadomiłam, że jestem kobietą, feministką, lesbijką, to widziałam duży dysonans pomiędzy tym, co oglądam w kinie, a tym, co chciałabym oglądać. Robienie kina tylko kobiecego, zaangażowanego feministycznie, wciąż jest traktowane jako pewnego rodzaju „przegięcie”, ale ja chcę takiego „przegięcia”, bo jeśli panowie mają przestrzeń na robienie swojego kina i czują się w tym dobrze, i mają warunki do tego, żeby czuć się dobrze, i mówią, że to jest opis całego świata i człowieka, to ja się na to nie zgadzam. Pełną perspektywę uzyskamy, kiedy zaczniemy patrzeć też oczami kobiet, ale zaznaczam – również tych, które nie są patriarchalnie sformatowane. Ja nie chcę wchodzić z mężczyznami na wojenną ścieżkę, pragnę zobaczyć, jak będzie wyglądała rzeczywistość, kiedy zostanie opisana także przez różne kobiety.

Dlatego moją ambicją w L.Poetkach było to, żeby wszystko zostało stworzone przez kobiety, najlepiej nieheteronormatywne. Miałam na przykład bardzo sympatycznego młodego kompozytora, który chciał napisać muzykę do filmu. Widziałam, że ma zapał i potencjał, a to jest coś, co sobie bardzo cenię. Ale jednak postawiłam na babki. To trudna decyzja, bo akurat znalezienie kompozytorki muzyki filmowej to wyzwanie nie lada. To wyjątkowa rzadkość. I nie udało się mi takiej dziewczyny spotkać. Ostatecznie musiałam skorzystać z muzyki, która już jest napisana i ma setki lat. Lekko ją przetworzyłam. Niestety nie jest to muzyka, o jakiej marzyłam. Miało być współcześnie, ambientowo. Ale zl poetki 2ałożenie było dla mnie ważniejsze. Gdyby twórczyń filmowych było więcej, byłoby inaczej. Nie żałuję decyzji, to tylko konsekwencja mego założenia i status quo. Dodatkowo byłam taka krańcowa w swym wyborze, bo film o poezji lesbijskiej to delikatny temat, i chciałam stworzyć bohaterkom poczucie bezpieczeństwa. Poza tym ja się z dziewczynami dobrze czuję, mam poczucie równowagi i to jest dla mnie ważne przy pracy grupowej. Czuję się równoprawną uczestniczką procesu twórczego. W męskim gronie bywa z tym różnie. Zwykle zmuszona jestem udowodnić, że mam prawo robić, co robię, tłumaczyć się, a ja nie mam na to ani ochoty ani czasu. Mam natomiast czas na działanie, które dla mnie jest skuteczniejszą formą walki o swoje miejsce w świecie.

M.W.: Mówisz otwarcie, że jesteś lesbijką i zrobiłaś film o lesbijkach. W dodatku lesbijkach, które tworzą poezję. Dlaczego akurat ten temat i takie bohaterki? Dlaczego tak chcesz mówić do widzów?

M.R.: Powstawały już wcześniej dokumenty o nieheteronormatywnych Polkach, ale one mówiły głównie o aktywizmie albo doświadczeniu, który łączy aktywizm z prywatnym życiem. Nie było w nich zoomu na bohaterkę. Ja wybrałam trzy bohaterki i tak się złożyło, że one razem budują mi jedną postać: lesbijkę-poetkę. Dla mnie dokument jest wtedy ważny, kiedy dotyczy konkretnej osoby. Nie czuję potrzeby, żeby robić film o zbiorowościach. Kiedy skupiam się na szczególe, to jakoś lepiej mi się pracuje. Świat poszerza się o perspektywę danej osoby, w której możemy się przeglądać. W L.Poetkach skupiłam się na trzech twórczyniach – Agnieszce Eunice Frankowskiej, Agnieszce Annie Grzelczak, Ilonie Ewie Urban i mówiąc krótko – to one „zrobiły” ten film. Zbudowała się między nami nić zaufania. Myślę też, że gdybym nie była lesbijką i gdybym nie znała swoich trzech bohaterek filmu z różnych kulturotwórczych działań – np. O’LESS Festiwal, Kobieta Nieheteronormatywna, cykl organizowany w Feminotece – które robiłyśmy wcześniej jako Damski Tandem Twórczy – to nie uzyskałabym tej bliskości z moimi bohaterkami. To, co łączyło nas wcześniej jako kobiety nieheteronormatywne sprawiło, że bohaterki otworzyły przede mną swój świat. Nie spodziewałam się, że niektóre z nich opowiedzą tak intymne rzeczy i zgodzą się na to, żeby to było w filmie. Powiem szczerze, że było to dla mnie pewnym przekroczeniem.

M.W.: Myślisz, że sama poezja jest dobrym kluczem do wniknięcia do świata niewidocznego społecznym okiem – świata Polki Nieheteronormatywnej?

M.R.:  Analizując razem z Agnieszką Małgowską i Pauliną Szkudlarek literaturę kobiecą, miałyśmy takie przemyślenie, że poezja jest dla lesbijek sposobem porozumiewania się ze sobą i światem. To nie jest prosta forma komunikacji, ale paradoksalnie szalenie popularna. Wystarczy wejść na portal Kobiety Kobietom, w zakładkę Literatura, by zobaczyć, ile kobiet nieheteronormatywnch pisze wiersze. Te wiersze są różne – formalnie, stylistycznie. Skąd taka popularność? Może stąd, że poezja potrafi w swej krótkiej formie skomasować bardzo mocny przekaz, myśl, doświadczenie. Wiersz jest emocjonalny i potrafi dotknąć sedna. W pewnym sensie wiersz stał się wehikułem, którym dziewczyną chcą przenosić ważne treści. Dla mnie samej robienie filmu o poetkach początkowo było abstrakcyjne. Później przyszło mi do głowy, że skoro te dziewczyny znam i wszystkie je łączy to, że są poetkami, to zacznijmy od tego wspólnego mianownika – poezji.

l poetki

M.W.: Czyli trochę jest tak, jakby tematyka lesbijska w Polsce potrzebowała pretekstu, żeby móc wybrzmieć i w tym wypadku poezja przemyca go pomiędzy wierszami.

M.R:  Poezji nie traktuję jako pretekst. To bardziej artystyczny pryzmat, dzięki któremu można inaczej niż talkshawowo opowiedzieć o polskich lesbijkach. To prawda, że poezja nie jest centrum tego filmu. Trudno bowiem jest mówić o samej poezji w filmie. Ja mogę tylko zachęcić wszystkie/wszystkich, do tego, żeby sięgnęli/siegnęły po te wiersze, przeczytali/przeczytały je, bo to będzie ich intymne spotkanie z bohaterkami filmu, ich doświadczeniem i z samymi sobą. To nie jest historia o wierszach, ale o tym, jak ważny jest sam proces twórczy dla bohaterek. Poezja jest dla mnie czymś bardzo intymnym… jak modlitwa. Mówienie otwarcie, że jest się lesbijką też jest w jakiś sposób intymnym wyzwaniem. Widzę tutaj silne połączenie między tożsamością i procesem twórczym. To takie moje subtelności interpretacyjne, a na podstawowym poziomie film powstał, żeby uświadomić światu, że poetki nieheteronormatywne istnieją, żeby pokazać, gdzie żyją, jak żyją, kim są, jakie mają doświadczenia i jakie zmiany zachodzą w nich dzięki procesowi pisania.

M.W.: Mówiłaś już wcześniej, że film budują doświadczenia trzech kobiet, które tak naprawdę tworzą jedną bohaterkę. Kim ona jest?

M.R.: Początkowo sama nie wiedziałam, że buduję właśnie taką historię. Dostałam tę informację od tak zwanych widzek beta, które zobaczyły ten film jako pierwsze. Pokazałam im pierwszą wersję montażową, którą potem również dzięki nim przemontowałam. Dziewczyny oglądające pierwszą wersję powiedziały mi, że zobaczyły historię jednej kobiety, która przechodzi proces dojrzewania na wielu poziomach. Było to dla mnie zaskoczenie, ale pozytywne. Kolejność historii pokazanych w filmie wybrałam intuicyjnie. Nie budowałam w zamyśle takiej konstrukcji dodatkowej. Po prostu czułam, że kolejność ma być taka właśnie, a nie inna. Czułam tempo, w jakim moje bohaterki rozwijają swoje historie. Kiedy mówię o dojrzewaniu czy rozwoju, to chodzi mi o pewien typ otwierania się na świat, pewien typ doświadczania i potem dzielenie się tym doświadczeniem. Te opowieści ułożyły się tak, że zbudowały historię jednej poetki-lesbijki żyjącej w Polsce w 2015-2016 roku. To mnie zdziwiło, ale myślę sobie, że często tak bywa, że masz myśl przewodnią dzieła – trafia to do odbiorczyń, one to czytają, ale okazuje się, że znajdują w Twoim zamyśle coś jeszcze, co jednak mocno Cię zaskakuje. To jest właśnie to, co uwielbiam w widzach. Czytają rzeczy, które intuicyjnie może wiemy i czujemy, ale do końca same sobie tego nie powiedziałyśmy. Poza tym, tak jak mówiłam wcześniej, to głównie bohaterki tworzą film. W dokumencie nie możesz do końca zawładnąć historią. Ona czasem przejmuje kontrolę.

M.W.: Rzecz, która mocno mnie uderzyła w Twoim dokumentu to temat kościoła i religii. Czy w Polsce nie da się uciec od tego tematu? Spodziewałaś się, że to będzie ważny element filmu?

M.R.: Wiedziałam, że się pojawi. Przecież znamy bohaterki, Agnieszka Małgowska drobiazgowo analizowała ich wiersze, które odsłaniały religijne wątki, ale nie spodziewałam się, że religia będzie spoiwem trzech historii. Wszystkie poetki miały „romans” z kościołem katolickim. Różnie on przebiegł i różnie się skończył. Montując film, zobaczyłam, że ta kwestia dla trzech bohaterek jest tak istotna i jakoś formująca ich osobiste doświadczenia, nie mogłam jej pominąć. Nie dało się oddzielić tego tematu od orientacji seksualnej bohaterek, które żyją przecież w katolickim kraju, który politycy niemal wszystkich opcji nadal traktują jako przedmurze chrześcijaństwa.

l poetki 3

M.W.: Myślę, że zderzenie z systemem, jakim jest kościół, w wielu wypadkach jest jednym z etapów tworzenia się osobistej świadomości tożsamościowej. Kościół formuje pewną myśl na temat tego, jakie powinnyśmy być. Kiedy do tej myśli, schematu nie pasujemy, zaczynamy się sobie bardziej przyglądać. Docieramy do tego kim jesteśmy przez czasem bolesne porównania.

M.R.:  Absolutnie. Kościół jest tak monolityczny, że albo wsiąkasz w ten monolit, wzmacniasz go i tworzysz albo odbijasz się od niego i jesteś po drugiej stronie. Trudno być pomiędzy, bo to zwykle nas rozrywa wewnętrznie. Myślę, że to jest częsty problem wśród osób tęczowych, że próbują być sobą i jednocześnie wpisać się w schemat, nie chcą odstawać. Próbują być właśnie pomiędzy. To powoduje często ogromne cierpienie. Poetki dokonały konkretnych wyborów w związku z kościołem i dzielą się tym w filmie.

M.W.: Jestem bardzo ciekawa odbioru tego filmu. We mnie samej poruszył kilka czułych strun i bardzo czekam na to, co będzie działo się już po warszawskiej premierze.

M.R.: Ja też jestem bardzo ciekawa, jak odbiorą ten film kobiety nieheteronormatywne i osoby niezwiązane ze środowiskiem LGBTQ. Jestem ciekawa, czy zainteresuje ich nasz świat, czy wzbogaci doświadczenie tych widzów, którzy są z zewnątrz? Bardzo ciekawa jestem dyskusji po projekcji filmu. Bardzo lubię te rozmowy po pokazach, kiedy widzowie dzielą się refleksjami i wrażeniami. Takie doświadczenie miałam właśnie po pierwszym zamkniętym pokazie filmu, kiedy kobiety oglądające tę filmową opowieść odnajdują w niej okruch siebie, przepływają przez nie emocje wzbudzone podobieństwem doświadczeń z bohaterkami. Robisz coś, co wzbudza emocje. To jest dla mnie fantastyczne doświadczenie. Kiedy słucham opowieści widzek, to jest to dla mnie nagroda za moją pracę. Bohaterka daje swoją historię i emocje, ja to jakoś próbuję złapać, najlepiej jak potrafię i to pracuje dalej, wychodzi poza nasz świat. Może zachęci inne dziewczyny do tego, żeby dzieliły się swymi opowieściami, żeby zaczęły pisać i kręcić filmy, żeby uwierzyły, że mogą to robić. Tu faktycznie trzeba dużo pracy i samozaparcia, ale da się. To znaczy, że same możemy zapisywać swoją historię z naszej perspektywy.

M.W.: Jak proces robienia tego filmu pracuje w Tobie? Co on zmienia?

M.R.: L.Poetki sprawiły, że wreszcie mam coś materialnego, bo my jako Damski Tandem Twórczy robimy głównie spektakle teatralne, organizujemy dużo działań artaktywistycznych, ale są to działania tu i teraz. Nie mogę wziąć spektaklu teatralnego i komuś dać. Nawet gdy go zarejestruję to tylko substytut. Film to co innego, jest zamkniętym dziełem, które w dopracowanej postaci na płycie DVD mogę dać innej artystce w ramach prezentu i podziękowania za jej wkład w moje artystyczne życie. Jeśli ktoś mnie wzbogacił swoją sztuką i tym, co robi, dał mi powera, to chciałabym się odwdzięczyć i dać tę energię z powrotem, i ten film jest dla mnie też takim prezentem dla nich. Miałam ogromną przyjemność wręczyć ten film Barbarze Hammer, którą spotkałyśmy dzięki wydarzeniu zorganizowanemu przez Krystynę Mazur i Suzie Andreis w Centrum Sztuki Współczesnej. Dla mnie to jest szalenie przyjemne i ważne, że mogłyśmy z nią porozmawiać i ofiarować L.Poetki. Barbara Hammer to reżyserka, która tworzy offowe kino lesbijskie w Stanach Zjednoczonych od lat 70-tych i wydawała mi się postacią niemal mityczną, a nagle mogłam ją poznać, porozmawiać, ona pokazała nam swoje filmy, ja jej – nasz. Okazało się, że amerykańska artystka opowiada historię, która zaskakująco przypomina moją – łączy nas jeden cel, by kobiety nieheteronormatywne mogły tworzyć i chciały to robić. I choć dzieli nas ocean czasu i doświadczenia, uświadomiłam sobie znowu, że walka kobiet o głos trwa i polega na nieustającej pracy i tworzeniu, na sile i determinacji, czasem kompletnie absurdalnej – bo pod prąd i dla małego grona odbiorczyń. Najważniejszy jednak jest zapis naszej perspektywy, bo to po nas zostaje. Bez względu na to, czy to, co tworzymy, zostanie uznane, docenione, najważniejsze, żeby zostało zapisywane. I jest szansa, że jeśli będziemy to konsekwentnie robiły, to z czasem powstanie archiwum herstorii, archiwum nieheteronormatywnej kultury kobiet. Już nie będzie można jej pominąć i nie zauważyć. Ona po prostu materialnie będzie istnieć. To jest potrzebne nam samym i tym kobietom, lesbijkom, które przyjdą po nas. Zwłaszcza, że przyszło nam żyć w przeklętych „ciekawych czasach” i nic nie wróży radosnej przyszłości.

M.W.: Jak to nie? Przecież wkrótce premiera L.Poetek.  Zapraszamy wszystkich 26.11.2016 do Dzikiej Strony Wisły. A teraz dziękuję za rozmowę.

 

Korekta: Klaudia Głowacz

 

 

 

 

Relacja z Trzecich Dni Antywięziennych organizowanych przez Anarchistyczny Czarny Krzyż

Relacja z Trzecich Dni Antywięziennych organizowanych przez Anarchistyczny Czarny Krzyż

Autorka tekstu i zdjęć: Dorota Zoltaniecka

3775

W ostatni weekend października, Anarchistyczny Czarny Krzyż zorganizował po raz trzeci Dni Antywięzienne na warszawskiej Syrenie. Spotkania dotyczyły problematyki więziennej, między innymi hierarchii, prawa czy systemu penitencjarnego jako takiego. Oprócz tego odbyły się benefitowe koncerty i festiwal filmów więziennych.

W niedzielę, ostatni dzień Dni Antywięziennych, efekty swojej pracy prezentowała Katja – artystka współprowadziła w ośrodkach dla kobiet i mężczyzn warsztaty na temat feminizmu, w formie dyskusji poprzedzonej wykładem. Ze względu na długość nagranej dyskusji, to co mogliśmy zobaczyć podczas prezentacji było jedynie krótkim fragmentem materiału, z którego jednak można wyciągnąć pewne wnioski. Pomysł równości płciowej w środowiskach więziennych do złudzenia przypomina ten statystyczny, spoza środowisk lewicowo-wolnościowych. Zarówno osadzeni, jak i figura systemu – pedagog nadzorująca warsztaty, o kobietach wypowiadają się tak samo. Głęboko zinternalizowany seksizm, nie pozwalający na dostrzeganie problemów, które przez patriarchat nie zostały nazwane problemami, składa się na wizję świata, w której kobiety pilnują się nawzajem żeby pozostać w wyznaczonych przez społeczeństwo ryzach. Komenderowanie osadzonymi zostało przedstawione jako oznaka równości płci, z zupełnym pominięciem kwestii hierarchii systemowej. Takie zrozumienie feminizmu nie tylko omija jego element męski, ale w tej formie opinii wygłaszanej przez figurę aparatu władzy, nadaje fałszywy ton oficjalnemu podejściu. Rozmowa w placówce dla kobiet przebiegła zgoła inaczej. Głos przewodni opowiadał się za współmiernym podziałem pracy między płciami i  zdyskredytowaniem krzywdzących stereotypów. Na głos przewodni składały się opinie nie więcej niż dwóch wypowiadających się więźniarek.

3775

Podczas trwania Dni można było również oglądać prace zrobione podczas warsztatów plastycznych w kobiecym areszcie śledczym. Ich efektem były komiksy i ilustracje codziennego życia w zakładzie. Autorka projektu, Beata Sosnowska, mówi:

„Komiks znajduje się na marginesie sztuki. Może z tego powodu jest tak wygodnym narzędziem do opowiadania niewygodnych, trudnych, nie dających łatwych odpowiedzi historii. Nie onieśmiela swoją formą tych, które chcą opowiedzieć o sobie używając jego języka. Komiks daje wolność. Zdecydowałam się na przeprowadzenie warsztatów komiksowych z więźniarkami, głównie ze względu na własną bezradność wobec tematu winy i kary, jej zasadności. Nigdy nie stałam za kratą korytarza więziennego, nie doświadczałam dwudziestoczterogodzinnego zamknięcia w celi. Byłam z zewnątrz. Poprosiłam dziewczyny, żeby w formie rysunków, mniej lub bardziej nawiązujących do formuły komiksu, opowiedziały o swoim więziennym życiu, o czym marzą, jakie mają plany na przyszłość. Z warsztatu na warsztat okazywało się, że jego temat staje się coraz mniej istotny. Ważny stawał się fakt, że w nieestetyczną rzeczywistość więzienia przemycone zostały kolory, brokat, wstążki, śmiech i godność. Pochylone nad kartką i pochłonięte tym, co rysują, więźniarki odzyskiwały swoją intymną przestrzeń.”

 

Korekta: Klaudia Głowacz

17 – 20 listopada | Festiwal Filmów Sportowych Sztafeta 2016 – Podaj Dalej

Fundacja Feminoteka serdecznie zaprasza na Festiwal Filmów Sportowych Sztafeta 2016 – Podaj Dalej.

Gdzie? Warszawa, Kino Praha
Kiedy? 17-20 listopada
Szczegółowe informacje: Kino Praha

sztafeta_600x800

Zamieszczamy informację o wydarzeniu pochodzącą od Kina Praha:

Fascynujące ludzkie historie, które można zamknąć w kilku słowach: determinacja, wyzwanie, wytrwałość, ale też współpraca i harmonia. Jednym słowem – SPORT. Historie zawodowych sportowców oraz amatorów, opowiedziane przez filmowców z różnych krajów, pozbierane przez prawdziwych pasjonatów filmu i sportu już 17. listopada w warszawskim Kinie Praha na Festiwalu Filmów Sportowych Sztafeta 2016. 
 Przez cztery kolejne dni zobaczymy aż 14 filmów twórców z całego świata! Krótko i długometrażowe tytuły dotyczyć będą zmagań sportowych w Indiach, Nepalu, Europie, Polsce oraz Stanach Zjednoczonych. Spotkania z twórcami i znawcami sportu zarówno profesjonalnego, jak i amatorskiego, wystawa fotograficzna zorganizowana w Restauracji 1 liga – to tylko niektóre z propozycji towarzyszących projekcjom filmowym.
Jak sport może zmienić życie? Jak potrafi wpłynąć na nas i nasze otoczenie? Czego uczy i wymaga? Jak wciąga i fascynuje sportowców i milionów widzów sportu na świecie? A także: jak bardzo jest fotogeniczny i filmowy. O tym wszystkim na Sztafecie 2016.
Program:
SKRÓCONY PROGRAM:
17 listopada (czwartek)
godz. 15:30 – „Nice People”
godz. 17:00 – „Mundial. Gra o wszystko”
godz. 18:40 – „Drużyna”
20:00 OTWARCIE FESTIWALU
Panel „Magia gier zespołowych” z udziałem Tomasza Zimocha, Michała Bielawskiego i Łukasza Borzęckiego
Fragmenty „Roku Tytanów”; Łukasz Borzęcki
godz. 21:00 – wernisaż wystawy „Sport OBIEKTYWnie”
18 listopada (piątek)
godz. 17:00 – „Boks dla wolności”
godz. 18:30 – „Mount Lawrence”
godz. 20:15 – „Meru”
19 listopada (sobota) 
godz. 14:00 – „Znów trafić do kosza”
godz. 15:45 – „Piwni biegacze”
godz. 17:00 – Spotkanie z Violettą Domaradzką i Robertem Zakrzewskim. Ultramaratończykami, autorami książki „Kuchnia dla serca. Zdrowie z roślin”
godz. 18:15 – „Run Free: The True Story of Caballo Blanco”
godz. 20:00 – „Mój czas”
Spotkanie z reżyserem Janem Wierzejskim poprowadzi Kasia Biernacka.
20 listopada (niedziela)
godz. 15:00 – „50 lat minęło”
godz. 16:30 – warsztaty dla dzieci „Speleologia czyli co się kryje we wnętrzu gór?”prowadzony przez Kasię Biernacką (sala urzędu marszałkowskiego)
godz. 16:50 – „Magnus”
godz. 18:15 – „Krótka piłka”
Festiwal Filmów Sportowych – SZTAFETA 2016
17-20 listopada
cena biletu: 12 zł

 

 

„O matko! Umrę…” – czyli rak widziany z innej perspektywy | Recenzja filmu

„O matko! Umrę…” – czyli rak widziany z innej perspektywy

Autorka recenzji: Izabela Pazoła

Źródło grafiki: Filmweb

 

omatkoumre_600xautoTo film, który stosunkowo niedawno zagościł na ekranach polskich kin. Debiutancki, pełnometrażowy film belgijskiego reżysera Xaviera Serona, to studium relacji paranoicznej, wyczerpującej, a nawet makabrycznej pomiędzy głównymi bohaterami. Na nasze szczęście sam Seron z tym hor-rendum nie przesadził, bo zamiast tworzyć obraz patetyczny, sięgnął po konwencję czarnej komedii.
Czym jest rak? Czy ta choroba przenoszona jest drogą płciową, czy też pojawia się z powietrza, a może przekazujemy ją sobie przez dotyk? Główny bohater, to 37-letni hipochondryk Michel (Jean-Jacques Rausin). Jest niespełnionym aktorem, którego życie zawisło w próżni. Pracuje w sklepie z AGD ze swoim jedynym przyjacielem, prawdopodobnie Polakiem – Darkiem (Serge Riaboukine). W wolnym czasie jego życie toczy się wokół dwóch silnych kobiet, które owinęły go sobie wokół małego palca, których życzenia spełnia bez ociągania i marudzenia. Pierwszą z nich jest matka, Monique, która wykorzystując swoją chorobę nowotworową, manipuluje synem, wywołując w nim poczucie winy. Jest ona monolitem przytłaczającym wszystko inne, dominuje. Michel związany jest z nią niewidzialną pępowiną, co budzi u niego sprzeczne odczucia. Z jednej strony marzy o uniezależnieniu się, ale z drugiej – jest niezdolny do porzucenia rodzicielki, tym bardziej że ta jest umierająca. Umiera na raka piersi. Drugim bokiem tego swoistego trójkąta jest Aurelie, jego dziewczyna, chimeryczna malarka pragnąca sławy i miłości. Każda z nich chce zawładnąć życiem Michela, który sam próbuje walczyć ze swoimi chorymi lękami… Wierzy bowiem, że od matki wraz z życiem otrzymał też śmierć, a nawet raka. Wiara w to napędza jego ekscentryczne zachowanie, wkręca go w coraz bardziej paranoidalną rzeczywistość. Wszystko to dzieje się po to, aby przybliżyć widzom poważne tematy związane z naturą człowieka bez popadania w moralizatorskie czy akademickie tony. Debiut Xaviera Serona to czarna komedia, z naciskiem na kolor black…
Powyższa historia stanowi jedynie ramy filmu. Wyznacza punkty odniesienia, definiuje siły, które determinują zachowania głównego bohatera. Reżysera bardziej interesuje życie psychiczne Michela i to, jak radzi sobie z agresywnymi pragnieniami i toksyczną zależnością. Więź z matką pozbawia go psychicznej powłoki ochronnej, która w normalnych warunkach stanowi barierę przed destrukcyjną świadomością faktu, że każdy dzień życia jest dniem, w którym ktoś umiera. Reżyser stara się to pokazać, stąd w filmie pojawiają się abstrakcyjne sceny. Z samą fabułą mają one niewiele wspólnego, ale stanowią symboliczną reprezentację stanu ducha bohatera, jego apatii, bierności, zamykania się w kloszu, który pozwala mu się łudzić chwilami wytchnienia.
Jeszcze istotniejszą funkcję pełni w tym obrazie komizm. Sceny takie jak wizytacja w remontowanym domu starców, piknik na radioaktywnej plaży, czy badanie piersi u lekarza z towarzyszeniem szkieletu są esencją tego, czym dobra czarna komedia powinna być. Co jednak istotne, choć każda z tych scen jest zabawna, to zarazem pełno w nich mroku – wnosi go świadomość ulotności ludzkiej egzystencji i bliskości końca.
Przeplot symboli religijnych, strachu przed śmiercią, czarnego humoru z żywą muzyką barokową, prowadzi do niejednoznacznej percepcji filmu. To odważne i nieszablonowe podejście do odwiecznych tematów. Ciekawe stylistycznie wybory głównego bohatera sprawiają, że stajemy się zwolennikami tego obrazu i śmiejemy się w głos.
Seron lawiruje między humorem, dramatem a makabreską. Nie tylko nie boi się wyrazistych kontrastów – to na nich opiera swoją opowieść. Zamiłowanie do kontrastów u reżysera wzięło się z chęci nawiązania do baroku. Spoglądając na obrazy mistrzów z tamtego okresu, zauważymy w nich wyraźną opozycję między jasnością a mrokiem. Dominował światłocień, kontrasty barw, nieregularność form, a w samej tematyce dzieł często powtarzał się motyw śmierci i przemijania.
Film jest wyraźnie barokowy w swym odbiorze. Reżyser się z tym nie kryje, a wręcz umieszcza w swoim dziele wiele tropów, które mają dać wprawnemu obserwatorowi znać, z czym ma do czynienia. W „O matko! Umrę…” są liczne odwołania do ikonografii barokowej, pojawia się reinterpretacja obrazu „Kobieta z brodą” José de Ribery czy „Cudu laktacyjnego św. Bernarda” Alonso Caro, jest też muzyka Bacha, Purcella i Händela. Belgijski twórca nie boi się sięgać po oryginalne rozwiązania, manipulować konwencją, na zmianę bawić i wygrzebywać na wierzch lęki egzystencjalne. Tworzy to film charyzmatyczny, na swój sposób magiczny i bardzo wyrazisty, wymagający wiele od widza, ale dający sporo w zamian.

 

Korekta: Klaudia Głowacz

Taktyki Barbary Hammer – retrospektywa pionierki eksperymentalnego kina queer

Taktyki Barbary Hammer – retrospektywa pionierki eksperymentalnego kina queer

Fundacja Feminoteka poleca retrospektywę filmową pionierki kina queerowego, jednej z najważniejszych reżyserek współczesnego kina niezależnego z USA, Taktyki Barbary Hammer. Artystka między 10 a 18 października odwiedzi Kraków, Warszawę i Łódź, by przedstawić swoje prace i porozmawiać o nich z publicznością Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK, Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski i Muzeum Sztuki MS.

Link do wydarzenia na facebook’u: https://www.facebook.com/events/681638628653041/

 

Taktyki Hammer-plakat_www

Barbara Hammer uważana jest za pionierkię kina queerowego, a także ważną postać kina niezależnego. Urodzona i wychowana w Hollywood, kolebce kina komercyjnego, jest jednocześnie jedną z najbardziej niepokornych i bezkompromisowych artystek, które od początku swojej kariery rozwijają język kina eksperymentalnego. Od końca lat sześćdziesiątych do dziś jej filmy pokazywane są na festiwalach filmowych (m.in. dwie nagrody Teddy Awards na Berlinale), a kolaże i rysunki wraz z filmami złożyły się na retrospektywne wystawy w Centrum Pompidou, MOMie w Nowym Jorku czy Tate Modern w Londynie. Hammer była stypendystką Fundacji Guggenheima i od lat uczy filmu w Europie i USA.
Wczesne kino Barbary Hammer skupia się wokół tematów tabu takich jak menstruacja, kobiecy orgazm czy lesbijskie relacje seksualne. Dyketactics, film Barbary Hammer z 1974 roku, został uznany za pierwszy film pokazujący lesbijski stosunek seksualny. Dzieło tym samym wpisało się do historii kina obok przełomowych filmów Jacka Smitha i Andiego Warhola, ale także tak odległych ideowo Głębokiego Gardła Gerarda Damiano (1972) i Chłopców z piasku z 1971, pierwszego reprezentanta gejowskiego porno – filmów, które zapoczątkowały nowy sposób pokazywania seksu na wielkim ekranie. Kolejne filmy (Multiple Orgasm, Women I love, Sync Touch czy Doll house) eksplorujące w odważny sposób – często poprzez autoprezentację – kobiecą seksualność wpisały jednocześnie twórczość reżyserki w ruch radykalnego feminizmu lat siedemdziesiątych w Stanach. Już na początku swojej twórczości reżyserka poświęcała wiele uwagi także walorom formalnych i eksperymentom z nośnikiem 16 mm. Z kolei filmom dokumentalnym, ukazującym historie ludzi marginalizowanych przez opinię społeczną, nadała charakter esejów o wielopoziomowych konstrukcjach, które mają angażować fizycznie i psychicznie widzów oraz inspirować ich do wprowadzania społecznych zmian w swoim środowisku. Filmy Hammer wielokrotnie powodowały kontrowersje wśród publiczności krytykującej zbyt odważne przedstawienie ludzkiej fizyczności, starości czy intymnych zbliżeń. Tematyka jej krótkich metraży zapewniła reżyserce status gwiazdy i postaci kultowej w środowiskach LGBT, a autorskie eksperymenty formalne na stałe wpisały filmy Hammer do historii filmu niezależnego.

 

Barbara Hammer wielokrotnie jednak podkreśla zjawisko podwójnej marginalizacji, jakiej doświadczała jako artystka: lesbijki nie oglądają eksperymentalnego kina, preferując bardziej standardowe formy narracji, natomiast odbiorcy kina eksperymentalnego i filmowcy nie są zainteresowani tematyką LGBT czy feministyczną, uzasadniając to poszukiwaniami filmów bardziej uniwersalnych. Retrospektywa, która planowana jest w Warszawie, Łodzi i Krakowie ma wypełnić tę lukę i przedstawić twórczość Barbary Hammer zarówno w odpowiednio szerokim kontekście historii kina amerykańskiego i filmu niezależnego, jak i zainteresować znawców reprezentacji LGBT w sztuce i kulturze. W Warszawie prace prezentowane będą z oryginalnych nośników, m.in. taśmy 16 mm, pozwalających w pełni docenić eksperymenty Hammer.
Artystka odwiedzi wszystkie miasta prezentujące jej twórczości, by wziąć udział w spotkaniach po wybranym seansie (w Łodzi spotkanie poprowadzi Monika Talarczyk-Gubała, w Krakowie prof. Andrzej Pitrus, w Warszawie Krystyna Mazur). Warszawską retrospektywę wykład Ukryta Hammer wygłoszony przez reżyserkę. Wraz z retrospektywą rozpoczęte zostaną prace nad publikacją „Inne kino: feminizm amerykańskiego filmu queer. Antologia.” pod redakcją i ze wstępem Krystyny Mazur. Książka wydana zostanie w przyszłym roku i zawierać będzie zarówno tłumaczenia naukowych tekstów publikowanych już za granicą, jak i nowe prace polskich badaczy.

 

Taktyki Barbary Hammer – retrospektywa pionierki eksperymentalnego kina queer.

10-11.10, Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie MOCAK
13-16.10, Kino.Lab Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w Warszawie
18.10, Muzeum Sztuki MS2, Łódź
Szczegółowy program na stronach: www.csw.art.pl, www.mocak.pl, www.msl.org.pl,

Program filmowy retrospektywy

Zestaw 1: Lata siedemdziesiąte (81’)

Dyketactics (1974, 16 mm, kolor, 4 min)
Superdyke (1975, 16 mm, kolor, 25 min)
Menses (1974, 16 mm, kolor, 4 min)
Double Strength (1978, 16 mm, kolor, 16 min).
Audience (1982, 16 mm, b&w, 32 min)
Zestaw 2: filmy krótkometrażowe i kolaboracje (105’)
Sync Touch (1981, 16 mm, kolor, 10 min)
Endangered (1988, kolor, 19 min)
Sanctus (1990, kolor i b&w, 19 min)
Vital Signs (1991, kolor i b&w, 9 min)
Pools (z Barbarą Klutinis; 1981, 16mm, kolor, 9 min)
Still Point (z Florrie Burke; 1989, 16mm, kolor, 9 min)
Generations (z Giną Carducci; 2010, kolor i b&w, 30 min)
Zestaw 3: dokumenty, cz. I (119’)
Dr. Watson’s X-Rays (1991,video, kolor, 22 min)
Nitrate Kisses (1992, 16 mm, b&w, 67 min)
A Horse Is not a Metaphor (2008, video, kolor i b&w, 30 min)
Zestaw 4: dokumenty, cz. II (114’)
Devotion, A Film about Ogawa Productions (2000, video, b&w, 84 min)
Maya Deren’s Sink (2011, video, color i b&w, 30 min)

Projekt dofinansowany jest ze środków Ambasady Stanów Zjednoczonych Ameryki w Polsce.

Organizatorzy Retrospektywy: Ośrodek Studiów Amerykańskich Uniwersytetu Warszawskiego, Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w Warszawie
Partnerzy: Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie MOCAK, Muzeum Sztuki w Łodzi, Kino pod Baranami
Koncepcja i organizacja: Krystyna Mazur, Justyna Kociszewska, Michał Matuszewski
Patronat medialny CSW: Miesięcznik KINO, Filmweb.pl, Program 2 Polskiego Radia, Gazeta Wyborcza, Wyborcza.pl, Warszawa Gazeta Co Jest Grane, ELLE, Elle Decoration, Esquire Polska, Aktivist, artinfo.pl, Stolica

O edukacji dziewcząt w nowym filmie dokumentalnym CNN Films pt. „We Will Rise”

O edukacji dziewcząt w nowym filmie dokumentalnym CNN Films pt. „We Will Rise”

 

CNN Films_logo

CNN Worldwide wyemitowało 11 października dokument „We Will Rise: Michelle Obama’s Mission to Educate Girls Around the World” z okazji Międzynarodowego Dnia Dziewcząt.
CNN Films wyprodukowało nowy dokument o dziewczętach, które pokonały niewyobrażalne przeszkody, by zdobyć edukację i zmienić własne życie. W filmie udział wzięły pierwsza dama Stanów Zjednoczonych Michelle Obama, aktorki Meryl Streep i Freida Pinto oraz dziennikarka CNN Isha Sesay. W produkcji, jako motyw muzyczny, wykorzystano utwór piosenkarki Andrei Day pt. „Rise Up”. W powstanie filmu zaangażowana była The Documentary Group, która koprodukowała pierwszy dokument CNN Films pt. „Girl Rising”.

Film We Will Rise: Michelle Obama’s Mission to Educate Girls Around the World, został wyemitowany w Międzynarodowy Dzień Dziewcząt, we wtorek 11 października o godz. 12.00, 18.00 i 21.00 czasu polskiego w CNN International. Film został pokazany równocześnie odbiorcom w Azji, Europie i Afryce. W Stanach Zjednoczonych zadebiutował 12 października.

Zgodnie z danymi amerykańskiej Agencji ds. Rozwoju Międzynarodowego (USAID), na całym świecie ponad 62 miliony dziewcząt nie uczęszcza do szkoły. Wraz z dojrzewaniem ograniczenia kulturowe i naciski ze strony rodziny często sprawiają, że trudniej im pozostać w szkole, mimo iż edukacja kobiet przyczynia się np. do obniżenia wskaźnika śmiertelności wśród niemowląt, wzrostu PKB i większego bezpieczeństwa ekonomicznego rodzin.

„Jesteśmy dumni, że udział w tym inspirującym dokumencie wzięły pierwsza dama Stanów Zjednoczonych Michelle Obama, Meryl Streep, Freida Pinto, Andra Day i nasza korespondentka Isha Sesay” powiedziała Amy Entelis, wiceprezes ds. talentów i treści CNN Worldwide. „Te dynamiczne i cieszące się wieloma osiągnięciami kobiety, od dawna zaangażowane są w działania, które mają na celu wsparcie dziewcząt w ich dążeniu do sukcesu mimo wielu przeszkód. Cieszymy się, że możemy pokazać ten pełny nadziei film szerokiej publiczności.”

Pochodząca z Sierra Leone Isha Sesay, od początku swojej kariery zajmuje się tematami związanymi z Afryką i problemami dotykającymi tamtejszych kobiet i dziewcząt. To ona jest narratorką tego przejmującego filmu ukazującego motywującą podróż młodych kobiet. Sesay, Michelle Obama, Meryl Streep i Freida Pinto spotkały się z dziesiątkami młodych marokańskich dziewcząt w Marrakeszu oraz dziewcząt z Liberii, by poznać ich niezwykłe historie i marzenia. W Liberii szkołę, w której grupa młodych dziewcząt motywuje się wzajemnie do kontynuowania nauki, odwiedziła prezydent Ellen Johnson Sirleaf.

Filmowi towarzyszą interaktywne materiały dotyczące tematów w nim poruszonych, m.in. teksty na temat edukacji dziewcząt na świecie napisane przez pierwszą damę Michelle Obamę, Freidę Pinto i Ishę Sesay. Można je zobaczyć na www.CNN.com/Impact i www.CNN.com/CNNFilms.

W 2013 r. w dokumencie Girl Rising CNN skupiło się na dziewczętach z dziewięciu krajów i ich problemach. W powstanie tego filmu zaangażowane były również Meryl Streep i Freida Pinto. Aktorki stały się narratorkami historii dziewcząt, które pokonywały liczne granice, by zdobyć edukację.

 

Dokument We Will Rise: Michelle Obama’s Mission to Educate Girls Around the World wyreżyserował Tony Gerber. Producentami filmu są Martha Adams, Beth Osisek i Tony Gerber z The Documentary Group. Producentem nadzorującym była Courtney Sexton, wiceprezes ds. treści w CNN Films. Producentami wykonawczymi są Amy Entelis z CNN Worldwide i Tom Yellin z The Documentary Group i Girl Rising.
O CNN Films
CNN Films produkuje i nabywa prawa do filmów dokumentalnych, które pokazywane są w kina oraz dystrybuowane na platformach CNN. Za strategię CNN Films odpowiedzialna jest Amy Entelis, wiceprezes ds. talentów i treści CNN Worldwide; za codzienną współpracę z twórcami i nadzór nad projektami odpowiada Courtney Sexton, wiceprezes ds. treści CNN Films. Więcej informacja o CNN Films: www.cnn.com/CNNFilms lub @CNNFilms na Twitterze.

O CNN International
Portfolio usług informacyjnych CNN jest dostępne w siedmiu językach na wszystkich największych platformach telewizyjnych, cyfrowych oraz mobilnych i dociera do ponad 420 milionów gospodarstw domowych na całym świecie. Zgodnie ze wszystkimi najważniejszymi badaniami rynku mediów prowadzonymi w Europie, na Bliskim Wschodzie, w Afryce, regionie Azji i Pacyfiku oraz Ameryce Łacińskiej, CNN International jest numerem jeden wśród międzynarodowych kanałów informacyjnych, a w Stanach Zjednoczonych ostatnio zwiększyła swoją obecność dzięki uruchomieniu platformy CNNgo. CNN Digital to wiodąca sieć internetowych stron informacyjnych, serwisów mobilnych i profili w mediach społecznościach. CNN jest liderem cyfrowych innowacji. Dzięki inwestycjom w rozwój wielokrotnie nagradzanych produktów cyfrowych oraz nowe partnerstwa strategiczne nieustannie zwiększa swój globalny zasięg, a dzięki dobrej znajomości zachowań obiorców opartej na analizie big data z powodzeniem komercjalizuje te produkty. Stacja od lat zdobywa prestiżowe nagrody dziennikarskie na całym. CNN posiada 41 redakcji oraz ponad 1100 afiliatów na całym świecie, z którymi współpracuje za pośrednictwem CNN Newsource. CNN International jest częścią firmy Turner należącej do Time Warner.

 

Więcej informacji:

Biuro prasowe CNN International

Marcelina Cholewińska
email: [email protected]
tel. 22 880 04 09

Marlena Wilińska-Ciechońska
email: [email protected]
tel. 22 880 04 22

TRZECI WIEK: Przegląd filmów / Speed Dating 65+ / Warsztaty

TRZECI WIEK: PRZEGLĄD FILMÓW / SPEED DATING 65+ / WARSZTATY

plakat

Gdzie: Warszawa
Kiedy: 15, 16, 19, 22, 23 października 2016.
Wstęp wolny.

Wydarzenie na FB: https://web.facebook.com/events/1794480250773484/
Więcej informacji na stronie: https://warszawajestkobieta.wordpress.com/

Organizator: Fundacja Warszawa jest kobietą.
Partnerzy: Kino za Rogiem Jack’s Ciemna, Instytut Cervantesa, „Sad” – Ośrodek Terapii Gestalt. Projekt współfinansowany przez m.st. Warszawa.

 

Przegląd filmowy o patrzeniu prawdzie w oczy i dyskretnych urokach starości (USA, Norwegia, Hiszpania, Polska), warsztaty rozwojowe (co sprawia, że czujemy się młodo albo staro?), spotkania z artystami i ekspertami (prof. Barbara Szatr-Jaworska, Sylwia Chutnik, Wirginia Szmyt – Dj Vika i inni) burza mózgów pt. „Słownika seniora” i zabawa w Speed Dating 65+ to atrakcje jakie dla warszawiaków obu płci i w różnym wieku, przygotowała Fundacja Warszawa jest kobietą.

Hasłem przewodnim projektu „Trzeci wiek” jest pytanie – seniorka czyli kto? Właściwa odpowiedź jest jedna „Ja” – ja teraz, albo w przyszłości, za 10, 20, 30 lat. To jak będziemy się czuć na starość, zależy od tego, jaki dziś mamy stosunek do ludzi starszych i starości.

W Polsce prawie nieznany jest termin ageizm. Nieznany, nie znaczy „nieobecny”. Dyskryminacja ze względu na wiek widoczna jest na każdym kroku, na ulicy i w domu. Celem projektu „Trzeci wiek” jest uświadomienie sobie, że starości można się po prostu nauczyć, tak jak w dzieciństwie uczyliśmy się chodzenia i mówienia. Trzeba pozwolić jej współbrzmieć w przestrzeni prywatnej i publicznej. To „inny świat”− świat innych potrzeb, pragnień, możliwości i jednocześnie to „nasz świat” − świat naszych (obecnych, przyszłych) potrzeb, pragnień i możliwości.

Kinga Sochacka, Fundacja Warszawa jest kobietą: „Nasz projekt adresujemy do ludzi w różnym wieku – seniorów, osób opiekujących się starszymi ludźmi (rodzicami, dziadkami), do wszystkich tych, którym temat „starości” jest bliski, którzy się boją starości i nie wiedzą jak się z nią oswoić. W krajach anglosaskich funkcjonuje pojęcie „successful aging”, przez które należy rozumieć aktywność mającą na celu uniknięcie chorób i niepełnosprawności, dążenie do utrzymania wysokiej sprawności fizycznej i poznawczej oraz zaangażowania w życie społeczne i kulturalne. Jako Fundacja chcemy promować ideę „successful aging” w Polsce. Zapraszamy kobiety i mężczyzn, młodych i starych, do Kina za rogiem i udziału w warsztatach i zabawie Speed dating 65+.”

wrinkles_posterOPT_POSTER_thumb1080x1514TAOL_11x17 REV Polish Text 1

 

PRZEGLĄD FILMOWY
15.10 (sob.), Kino za rogiem Jack’s Cinema (ul. Bracka 18)

13.00-14.00 THE ELDERS – DOKUMENT O PEŁNOLETNICH, reż. Nathaniel Hansen (dok., USA, 2014, 50 min.). Seria wywiadów ze starszymi osobami dotycząca najważniejszych życiowych doświadczeń. Autor filmu prowokuje do refleksji na temat wspólnego nam wszystkim doświadczenia jakim jest człowieczeństwo.

14.30-15.00 LETS FACE IT – KOBIETY ODKRYWAJĄ SWOJE STARZEJĄCE SIĘ TWARZE, reż. Wendy Oser, Joan Levinson, Beverly Spencer (dok., USA, 26 min.). „Let’s face it” czyli spójrzmy prawdzie w oczy, to intymny portret kilku kobiet w wieku od 40 do 60 lat. Starość nie tylko zmienia nasze ciało, ale przede wszystkim zmienia nasz do niego stosunek – to w jaki sposób postrzegamy siebie i ludzi wokół nas. Z czym najtrudniej się pogodzić?

15.00-16.30 UWAGA STAROŚĆ! – spotkanie. Gość: Danuta Parlak – psycholog, członkini Komisji Ekspertów ds. Osób Starszych przy Rzeczniku Praw Obywatelskich. Jak się starzeć? Jak radzić sobie ze starością własną i bliskich (rodziców, dziadków)? Jak z wiekiem zmieniają się potrzeby i wyobrażenia? Jak pogodzić się z tym co nieuchronne?

17.00-18.30 ARRUGAS – DYSKRETNE UROKI STAROŚCI, reż. Ignacio Ferreras (Hiszpania, 2011, 90 min.). Film animowany oparty na komiksie Paco Roca „Arrugas” czyli „Zmarszczki”. Emerytowany dyrektor banku zostaje oddany do domu opieki. Czy przyjaźń ze „starym wyjadaczem”- sprytnym i cynicznym Miguelem ocali bohatera? Ciepła i pełna humoru historia o trudnej codzienności mieszkańców domów starców.
16.10 (niedz.), Kino za rogiem Jack’s Cinema (ul. Bracka 18)

12.00-13.30 OPTYMISTKI, reż. Gunhild Magnor (dok., Norwegia, 2015, 80 min.). Historia niezwykłej drużyny siatkarskiej kobiet, w wieku od 66 do 98 lat, planujących rozegrać mecz swojego życia. Towarzyszymy bohaterkom podczas treningów – na boisku i w trakcie szydełkowania. Czy to możliwe, że zmierzą się z drużyną szwedzkich przystojniaków?!

13.45-14.30 A GDYBY TAK SIĘ STAŁO, reż. Marcel Łoziński (dok., Polska, 2007, 38 min). Osiemnastoletni chłopak wraca do parku, gdzie 12 lat wcześniej spotkanym staruszkom zadawał pytania na temat życia, śmierci, miłości, samotności. Dokument Marcela Łozińskiego był w 2008 roku jednym z ośmiu najlepszych światowych dokumentów ubiegających się o nominację do Oscara.

15.00-16.30 SŁOWNIK SENIORA – spotkanie. Prowadzenie: Katarzyna Bratkowska. Goście: prof. Barbara Szatur-Jaworska, Sylwia Chutnik, Wirginia Szmyt (Dj Vika). Mówiąc „seniorka” kogo mamy na myśli? Najstarszą wiekiem członkinię rodu, czy aktywną emerytkę? Jakie kryterium przesądza o tym, że stajemy się seniorem, seniorką? Jak nazywać starość? Jaka jest alternatywa dla deprecjonujących starość zwrotów („stara baba”, „dom starców”). W krajach anglosaskich dzieli się seniorów na trzy grupy: „young-old”, „middle-old”, „old-old”, a w Polsce? Jeśli „młodość musi się wyszaleć” to co musi staroć? Jak rozmawiać o starości?

17.00 – 18.30 – POLSKA PREMIERA! THE AGE OF LOVE, reż. Steven Loring, (dok., USA, 2014, 78 min). Dokument opowiada o grupie seniorów (70 +), mieszkających w Rochester w stanie NY, którzy zapisali się na pierwszą w swoim rodzaju imprezę speed dating wyłącznie dla 70-90-latków. Wzruszająca opowieść o tym jak zmieniają się z wiekiem pragnienia i wyobrażenia na temat miłości, jak te pragnienia i wyobrażenia są weryfikowane przez życie, i o tym, że na bliskość i miłość nigdy nie jest za późno! Popularność filmu przyczyniła się do promocji imprez speed dating dla osób 70+ w wielu amerykańskich miastach

SPEED DATING 65+
19.10.2016 (śr.), 12.00-16.00, BAR & RESTAURANT JACK’S CINEMA (Bracka 18)
Speed dating oznacza „szybkie randki”. Tak naprawdę to wcale nie są “randki” tylko spotkanie, które daje sposobność poznania nowych ludzi. Speed dating 65+ należy potraktować jako zachetę do wyjścia z domu i dobrej zabawy. Pomysł zawdzięczamy Stevenowi Loringowi, reżyserowi filmu „The Age of Love”, który zostanie pokazany w ramach przeglądu filmów 16 października. Zapisy do 15 października pod adresem mailowym: [email protected] lub telefonicznie pod numerem: 537 994 614.
Więcej informacji: https://warszawajestkobieta.wordpress.com.

WARSZTATY ROZWOJOWE
Warsztaty bezpłatne. Zapisy: [email protected]. W tytule należy wpisać nazwę warsztatu oraz swój nr telefonu. W każdym warsztacie może wziąć udział max. 12 osób.

22.10 (sob.), 10.00-14.00, Praga, ul. Białostocka. Warsztat: MARZENIA WIEKU NIE MAJĄ.
Marzenia i potrzeby nie mają wieku i towarzyszą nam przez całe życie. Zdarza się że dorosłe osoby mówią – „ja już nie mam marzeń” – ale to zazwyczaj nie prawda. Stwórz z naszą pomocą mapę marzeń. Bez względu na Twój wiek, płeć, stan zdrowia zawsze jest coś dobrego, co możesz dla siebie zrobić. Coś co może się spełnić! Prowadzenie: Anna Nicyfor-Stoykov – ukończyła szkołę Trenerów i Psychoterapeutów oraz Szkołę Pracy z Ciałem w Instytucie Terapii Gestalt. Od wielu lat prowadzi psychoterapię indywidualną dorosłych. Współzałożycielka Ośrodka Psychoterapii Gestalt “Sady”.

23. 10 (niedz.) 10.15-14.15, Bielany, „Sady” – Ośrodek Terapii Gestalt (ul. Rydla). Warsztat: STAROŚĆ I MŁODOŚĆ W JEDNYM CIELE.
Co sprawia, że czujemy się staro lub młodo? Jak przekładają się nasze myśli na nasze samopoczucie i wygląd? Czy akceptujemy zmiany? Przyjrzyjmy się sygnałom wysyłanym do nas przez nasze ciało i nauczymy się reagować na nie. Trzeba zabrać ze sobą: lusterko, fotografię swoich rodziców, dziadków w obecnym wieku uczestnika, wygodne ubranie, ciekawości siebie. Prowadzenie: Elżbieta Byzdra – Rafa – ukończyła Szkołę Counsellingu Gestalt we współpracy z Associazione Italiana di Counselling. Prowadzi terapię indywidualną dla dorosłych i młodzieży, warsztaty interpersonalne i rozwojowe. Mieszka w Krakowie.

23. 10 (niedz.) 15.00-19.00 Bielany, „Sady” – Ośrodek Terapii Gestalt (ul. Rydla). Warsztat: POKOCHAĆ SIEBIE.
Akceptować siebie w pełni to mieć zgodę na swoje błędy, trudności i zmiany zachodzące w ciele – jego autentyczność i niepowtarzalność. W czasie warsztatu przyjrzymy się różnym aspektom i poziomom samoakceptacji, spróbujemy dotrzeć do źródeł przekonań na własny temat, zobaczymy, które z nich nam służą, a które szkodzą. Trzeba zabrać wygodne ubranie i ciekawość siebie. Wewnętrzny krytyk dostaje bilet w jedną stronę. Prowadzenie: Elżbieta Byzdra – Rafa.

 

 

 
KONTAKT DLA MEDIÓW: [email protected]
Kinga Sochacka, Fundacja Warszawa jest kobietą, tel. 537 994 614
Agnieszka Rosłońska, Fundacja Warszawa jest kobietą, tel. 517 013 711
Więcej: https://warszawajestkobieta.wordpress.com/

„Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham” – recenzja

          Źródło obrazu: cojestgrane.pl

  „Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham” w reżyserii Pawła Łozińskiego opowiada o dwóch kobietach: matce i córce, które spotykają się w gabinecie psychoterapeuty Bogdana de Barbaro by naprawić relacje między nimi. Odtwórczynie głównych ról: Ewa Szymczyk i Hanna Maciąg nie są aktorkami, nie są też prawdziwą matką i córką, ale czerpią ze swoich osobistych doświadczeń i wydobywają z siebie prawdziwe emocje, które potrafią wzruszyć widza.

            Hanna decyduje się na wizytę u psychoterapeuty, ponieważ, jak sama mówi, czuje „gulę” w gardle na myśl, że ma spotkać się z matką, uważa ją za osobę zbyt zaborczą. Z drugiej strony Ewa czuje się odrzucana przez córkę, ma do niej pretensje, że nie pojawiła się na Wigilii. Szukając źródła tych trudnych relacji początkowo cofamy się do dzieciństwa Hanny – rodzice rozwiedli się, gdy była bardzo malutka. Dziewczyna pamięta jak siedziała u babci przy oknie i wypatrywała ojca, który się nie zjawiał. Pamięta też tony prezentów ukrytych w szafie i wydzielanych. We wspomnieniach pojawia się również matka wiecznie podirytowana i wprowadzająca w domu nerwową atmosferę. Z drugiej strony w pamięci Ewy zachowały się zupełnie inne obrazy: jak potrzebowała jechać do lekarza, a jej były mąż kazał jej zadzwonić po pogotowie, jak z dnia na dzień musiała zająć się sama wszystkim: domem, dziećmi, utrzymaniem, jak jej było ciężko i jaka była dumna, że dała sobie sama radę. Była to ważna rozmowa dla obu kobiet, w trakcie rozwodu Hania była za mała by cokolwiek zrozumieć, zwłaszcza problemy matki. Jeszcze kilka lat po odejściu ojca miała nadzieję, że on wróci. Gdy Hania dorosła wyprowadziła się z domu i już nie było okazji by porozmawiać z matką szczerze o ojcu.

            Jak się jednak okazało to nie to zaważyło na relacjach obu kobiet, a relacje Ewy z jej rodzicami i dzieciństwo Ewy pełne samotności. Samotności, którą odczuwała i po rozwodzie, a z którą nie potrafiła sobie inaczej poradzić jak szukając towarzystwa w córce, która już dorosła i powinna zacząć samodzielne życie.

            Film naładowany jest negatywnymi emocjami: smutkiem, żalem, złością, niezrozumieniem. Emocje te bardzo przemawiają do widza, który za sprawą filmu zdobywa się na pewne autorefleksje i to jest niewątpliwie największy plus tego filmu. Bardzo możliwe, że widzowie po obejrzeniu jak wygląda psychoterapia (i, że do psychologa nie chodzą „świry”), sami zdecydują się podjąć kroki by uporządkować swoje życie. Napięcie wytworzone w filmie rozładowywane jest pewną dozą humoru, dzięki której łatwiej przyswoić sobie opowiadaną historię.

            Być może nie do wszystkich „Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham” trafi (80 minut nieprzerwanego dialogu wymaga dużego skupienia), ale zdecydowanie jest to film, który warto zobaczyć. A na pewno powinny się na niego wybrać osoby, których sytuacja życiowa przypomina historię Ewy lub Hanny – być może sama projekcja będzie miała wymiar terapeutyczny.

Autor: Maria Plucińska

Nowa księżniczka Disneya bez księcia

Nowa księżniczka Disneya bez księcia

Źródło tekstu i zdjęć: Bustle

moana

Pierwsza księżniczka Disneya, Królewna Śnieżka, śpiewała „pewnego dnia, mój książę przyjdzie” i przez wiele lat kolejne animowane postaci kobiece nuciły podobną melodię. Jednakże, nie każda księżniczka Disneya skupia się tylko na zalotach księcia – część z nich stara się po prostu zrozumieć siebie. Tego podobno chce najnowsza księżniczka. Tytułowa bohaterka Moana najprawdopodobniej nie znajdzie miłości w filmie, a to ważne oświadczenie dla dzieci na całym świecie.

To niesamowite wieści pochodzą z Entertainment Weekly, który dowiedział się o możliwym braku wątku miłosnego podczas panelu o Moanie na Comic-Con 2016. Według reżyserów filmu, Johna Muskera i Roan Clementsa, zamiast miłości Moana będzie szukać prawdziwej siebie i… ratować planetę przez katastrofą ekologiczną. To z pewnością ambitny cel dla 16-latki.

Posiadanie adoratora oczywiście nie osłabia postaci, ani nie czyni jej mniej rozwiniętą, ale często wątki miłosne w bajkach przysłaniają inne ważne wydarzenia. Moana nie będzie pierwszą księżniczką bez księcia. Bohaterki filmu Frozen są idealnym przykładem – Anna znajduje miłość spoza rodziny królewskiej, a Elsa pozostaje sama do końca bajki. Moana ma pokazać młodym odbiorcom i odbiorczyniom, że szczęśliwe zakończenie nie musi oznaczać białej sukni.

 

Tłumaczenie i opracowanie: Julia Maciocha

Korekta: Klaudia Głowacz

Wygrywa girl power! | recenzja filmu „Dziewczyny inne niż wszystkie”

dziewczyny inne niz wszystkieDziewczyny inne niż wszystkie

Reżyseria i scenariusz: Esa Illi

premiera:  15 lipca 2016  (Polska)  27 marca 2015  (świat)

recenzja: Iza Pazoła

 

Co jest najważniejsze w życiu? Co daje nam siłę? Co pozwala nam wspinać się na najwyższe wyżyny? Wiele rzeczy przemija jak szkoła, inne – pojawiają się w nim na chwilę.. jak mężczyźni. Dojrzewamy, dorastamy..  Przechodzimy przemianę. Co zostaje, co jest największym skarbem, który należy cenić ponad wszystko? Ludzie, którzy nas otaczają, ludzie na których możemy liczyć kiedy los kopie nas po tyłku. To oni przytulą, pocieszą i staną w naszej obronie. Nasze przyjaciele, nasze przyjaciółki.

Główne bohaterki: Jessica, Aino, Taru i Jenny doskonale wiedzą, jakie to uczucie. Krótkie etiudy na temat życia każdej z nich, przedstawią problemy z jakimi zmagają się współczesne nastolatki, pokazują co daje im siłę by walczyć dalej – odbić się, skoczyć w górę, uciec od problemów. To słodko-gorzki film, w którym zwycięża kobieca solidarność i przyjaźń.  Choć każda z bohaterek jest w pewnym sensie outsiderką, to wszystkie stykają się z typowymi problemami, jakie dręczą współczesne nastolatki: nieszczęśliwą miłością, brakiem samoakceptacji spowodowanym otyłością,  niechcianą ciążę czy problemem z pogodzeniem się z własną orientacją seksualną.

„Dziewczyny inne niż wszystko”, to fiński film z rodzaju: coming of age. To współczesny, wystarczająco lekki jak na wakacje, a przy tym niegłupi film o dorastaniu, który jednak zagrzewa dziewczyny do walki o swoje lepsze, dorosłe życie – do bycia wojowniczkami. W życiu dokonujemy różnych wyborów, i musimy mieć siłę aby się z nimi pogodzić.  Jeśli jej nie mamy, to tej siły użyczą nam przyjaciółki.

W jednej ze scen, tytułowe bohaterki oglądają animację, w której bohaterka dostaje regularne baty od stworka zwanego Życiem. Ten obraz, to historia, która powstała na podstawie rzeczywistych wydarzeń, jakie miały miejsce w stolicy Finlandii, Helsinkach. Czwórka dziewczyn prowadziła video pamiętnik, na podstawie którego nakręcono ten film. Reżyserem jest Esa Illia. Mimo, że  sam jest już dorosłym mężczyzną a opowieść dotyczy nastolatek – to udaje się mu jednak umiejętnie wprowadzić obserwatorów w ich  świat,  przedstawiając je nam jako osoby bliskie, żyjące tuż obok nas. Dokonuje tego poprzez zobrazowanie indywidualnie otoczenia, w którym żyją dziewczyny,  m.in.  domów, rodzin. Świat nastolatek się poprzez to dopełnia i staje dla nas realny.

Dobry punkt odniesienia dla dzieła Illego stanowią amerykańskie filmy z gatunku coming of age. Obraz ten ma właściwą im lekkość tonu, która bynajmniej nie spłyca powagi poruszanych tematów. Przy okazji reżyser doskonale wie, jak uwieść widzów dynamicznym, teledyskowym tempem oraz melodyjnym piosenkami na ścieżce dźwiękowej m.in. w wykonaniu: Aino Venny.

Sam reżyser nie zadowala się jednak wyłącznie sprawnym kopiowaniem amerykańskich wzorców. O inności „Dziewczyn..” świadczy przede wszystkim silnie rozwinięty wątek feministyczny. Mężczyźni występują tu wyłącznie w rolach drugoplanowych, bądź pełnią funkcję czarnych charakterów. Równie negatywnie zostają odmalowani rodzice dziewczyn – zagubieni i niedojrzali, że w żaden sposób nie mogą być traktowani przez dzieci jako wzorce do naśladowania. Oparcie dziewczyny znajdują w własnym zamkniętym kręgu przyjaźni. Wygrywa girl power.

 

Cykl Wykluczenie: Strajk matek. Rozmowa z Elżbietą Korolczuk i Cecylią Malik

W Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, 8 czerwca, odbędzie się rozmowa wokół filmu  „Strajk matek” z socjolożką Elżbietą Korolczuk i artystką Cecylią Malik.

strajk matek
Kadr z filmu „Strajk matek”, 2011, Szum TV i Think Tank Feministyczny

„Czy o matkach można mówić jako grupie wykluczonej? W kraju świadczenia 500+, Matki Boskiej i kultu macierzyństwa trudno uwierzyć, że to możliwe. W aktualnej sytuacji politycznej kwestie społeczne (dyskryminacja kobiet na rynku pracy, niska ściągalność alimentów) ścierają się z kulturowymi (nieliczne wystawy indywidualne kobiet, słabo widoczny wątek macierzyństwa jako doświadczenia w pracach artystek).

Współczesne matki są wkurzone. Nie chcą już podomki i odrzucają rolę Matki Polki – chcą, aby traktowano je poważnie, a nie jako dodatek do dziecka. Dla swojej rodziny zrobią wszystko – pokazały to choćby kobiety z Wałbrzycha, które zdecydowały się na nielegalne zajęcie budynków.”

Strona wydarzenia: https://www.facebook.com/events/243975035979023/?notif_t=plan_user_invited&notif_id=1464778127328987

„Strajk matek”, 2011, prod. Szum TV i Think Tank Feministyczny

Prowadzenie: Sylwia Chutnik i Marek Beylin

Spotkanie w budynku Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie przy ul. Pańskiej 3.

Więcej o wydarzeniu: http://artmuseum.pl/pl/wydarzenia/strajk-matek-rozmowa-z-socjolozka-elzbieta-korolczuk-i-artystka?preview=1&allow=1

Więcej o cyklu „Wykluczenie”: http://artmuseum.pl/pl/cykle/wykluczenie

Kraków 23-28 maja: 7. LGBT Film Festival, Kino Pod Baranami

 

W dniach 23-28 maja w Kinie Pod Baranami odbędzie się krakowska odsłona 7. LGBT Film Festival, największego w Polsce święta kina lesbijek, gejów, osób biseksualnych i trans. W programie znalazło się 5 filmów pełnometrażowych, w tym laureat berlińskiej nagrody Teddy – Kocur, głośny dokument Oriented oraz wybór 12 izraelskich krótkich metraży.

LGBT_Kocur
LGBT Film Festival prezentuje najnowsze i najlepiej przyjęte tytuły na międzynarodowych festiwalach filmowych. W repertuarze znalazły się produkcje różnorodne pod względem tematycznym i formalnym – ze szczególnym uwzględnieniem kinematografii Izraela – które prowokowały do dyskusji widzów na całym świecie. Podczas krakowskiej edycji wydarzenia zostanie zaprezentowany austriacki dramat Kocur, który triumfował na tegorocznym Berlinale, gdzie został uhonorowany nagrodą Teddy (przyznawaną od 1987 roku filmom o tematyce LGBT); dostrzeżony na Los Angeles Film Festival 2015 izraelsko-brytyjski dokument Oriented, opowiadający historię trzech palestyńskich przyjaciół odkrywających swoją tożsamość narodową i seksualną w Tel Awiwie podczas konfliktu izraelsko-palestyńskiego w 2014 roku; czy turecki film Jesteśmy gotowi? w reżyserii Çağana Irmaka, wielokrotnie nagradzanego twórcy filmowego i telewizyjnego. Program uzupełni wybór 12 krótkich metraży z Izraela, przyglądających się sytuacji mniejszości seksualnych w tym kraju z wielu perspektyw.
Wszystkie filmy zostaną prezentowane w wersji oryginalnej z polskimi i angielskimi napisami.

LGBT_Oriented

Projekt „Bezgłowe kobiety Hollywood” pokazuje jak przemysł filmowy odczłowiecza kobiety

Źródło tekstu i zdjęć: WYSK

Projekt „Bezgłowe kobiety Hollywood” pokazuje jak przemysł filmowy odczłowiecza kobiety.

3

Założony przez komiczkę Marcię Belsky Tumblr „Kobiety bez głów w Hollywood” ma za zadanie zwrócić uwagę na niepokojącą politykę marketingową przemysłu filmowego, który już od wielu lat usuwa twarze i głowy kobiet z plakatów filmowych.

Wykorzystywanie kobiecych części ciała, aby sprzedać filmy, jest praktyką znaną od dekad. Na stworzonej niedawno stronie internetowej znajdziemy wiele przykładów plakatów ilustrujących całą paletę tematyczną filmów, od Absolwenta aż po superprodukcje, łącznie z tymi, kierowanymi do najmłodszych (np. animacja Minionki), których głównym przekazem wydaje się być: „kobiety zostały stworzone, aby zaspokoić seksualne potrzeby mężczyzn”.

Marcia mówi o swoim projekcie:

Kobiety Bez Głów starają się zwrócić uwagę na praktykę dzielenia kobiecych ciał na części, fetyszyzowania i odczłowiecza wizerunków kobiet, które widzimy w filmach, telewizji, na okładkach książek i w reklamach.

Pozbawiając kobietę głowy, sprawiamy, że staje się ona pasywnym obiektem męskiego spojrzenia. Wraz z głową znika konieczność zapytania jej o zgodę. Moment pytania jej o zgodę zostaje pominięty wraz z usunięciem jej twarzy, ma istnieć jedynie po to, żeby usłużnie dać się podziwiać mężczyznom. Dla nich jej wartość ma charakter tylko i wyłącznie seksualny, a osobowość staje się nieistotna.

Notoryczne pokazywanie wybranych części ciał kobiet, ze szczególnym naciskiem na piersi, pośladki i usta, oddziela miejsca intymne od całej ich osoby. W związku z tym, obserwator nie musi rozstrzygać żadnych dylematów moralnych, ponieważ kobieta staje się odczłowieczonym obiektem.

Głowa jest najważniejszą częścią ludzkiego ciała, ponieważ to w naszych umysłach lokują się wszelkie motywacje i uczucia. Wizerunki, którymi jesteśmy bombardowani/e na co dzień, mówią nam, że myśli, uczucia czy pobudki osobiste kobiet nie istnieją albo są zupełnie nieistotne.

Co więcej, to mimika twarzy czyni nas ludzkimi. To dzięki niej stajemy się odrębnymi jednostkami. I to także odbiera się kobietom. Jesteśmy uczeni/one, że wszystkie kobiety, a szczególnie te bliskie ideału, są takie same i łatwe do zastąpienia…

Przytłaczająca ilość wizerunków, na których kobiety pozbawione są głów, utrwala i rozpowszechnia stereotyp kobiety jako istoty, która istnieje jedynie po to, aby zaspokajać seksualne potrzeby mężczyzn.

Nie chodzi tu (oczywiście) o to, aby powiedzieć, że wszystkie plakaty uprzedmiotawiają kobiece ciała. Ale wiele z nich to robi. To sprawia wrażenie, że kobiece ciała można dowolnie przycinać i zostawiać z nich tylko części intymne. To wszystko jest akceptowanym i powszechnie stosowanym procesem marketingowym, na co niewiele z nas zwraca w ogóle uwagę.

A NIECH CIĘ SZLAG, HOLLYWOOD!!! CHCEMY NASZYCH GŁÓW!!!!!!!!!!!!!!!!!

Marcia prosi o pomoc… „Proszę, przesyłajcie zdjęcia seksownych kobiet bez głów, które widzieliście i widziałyście w filmach albo w telewizji, a my opublikujemy je tutaj!”.

1

2

Tłumaczenie: Bibi Żbikowska

Korekta: Klaudia Glowacz

#GiveElsaAGirlFriend – Fani „Krainy Lodu” proszą Disneya by Elsa stała się pierwszą homoseksualną księżniczką

ChWy_OrUoAA03bN

Źródło: independent.co.uk

Źródło obrazu: Twitter – Baby S

Oczekując na drugą część „Frozen” fani bajki postanowili, za pośrednictwem Twittera, zaapelować do wytwórni Disneya by zrobił z Elsy pierwszą homoseksualną księżniczką.

Już pierwsza część „Krainy Lodu” była przełomowa pod wieloma względami – animacja opowiadała o silnych kobietach i miłości między siostrami. Jonathan Groff (wcielił się w rolę Kristoffa) został pierwszym homoseksualnym aktorem, który podłożył głos do bajki Disneya, natomiast Oaken (sprzedawca w sklepie) był pierwszą homoseksualną postacią w bajkach Disneya (w filmie widać jego męża i dzieci – sprawdź na Tumblr – Yamino). Fani wciąż jednak czekają na pierwszą homoseksualną księżniczkę, a Elsa wydaje się idealną kandydatką. „Let it go” już stało się hitem dla środowisk LGBT, więc czemu Disney miałby nie pójść dalej i nie połączyć ją z dziewczyną w drugiej części bajki? Tego właśnie chcą autorzy hashtagu #GiveElsaAGirlfriend.
Być może wytwórnia Disneya spełni marzenia fanów bajki. Telewizja ABC, której właścicielem jest Disney, już wyprodukowała serial „Once upon a time”, gdzie pojawiają się homoseksualne pary: Mulan z Aurorą („Śpiąca królewna”) oraz Czerwony Kapturek z Dorotką z Oz.

Tłumaczenie: Maria Plucińska